Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Harry Potter I Książe Półkrwi, czyli VI tom według mnie ;)

Nadka
post 17.07.2005 13:05
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)




Rozdział I
"Niezwykłe urodziny"


Harry obudził się z powodu hałasu dobiegającego zza okna. Było już wcześnie, bo poranne promienie padały mu na twarz. Założył okulary i wyjżał przez otwarte okno. Nieznany mu czerwony samochód zatrzymał się zaraz pod drzwiami frontownymi domu przed Privet Drive 4. Na chwilę oderwał wzrok od pojazdu i rozkoszował się pięknym widokiem lata. Powiewał lekki, przyjemny wiatr, który nieco targał Harry'emu włosy. Ze swojego okna dostrzegł małe kolorowe plamki zmieszane w niezwykły sposób. Na drzewach rówież dosrzegł maleńkie kwiatki wraz z owocami. Chociaż słońce prażyło coraz mocniej większość trawników była pokryta kropelkami rosy. Nagle dwa męskie głosy zaczęły prowadzić niezbyt uprzejmą rozmowę. W jednym z nich rozpoznał głos wujka Vernona. Po chwili do jego sypialni wpadła ciotka Petunia i powiedziała zdenerwowanym głosem:
- Natychmiast się ubierz, a później zpakuj swój kufer!
Harry wybłauszył oczy na ciotkę Petunię, która przybrała posępny wyraz twarzy i zapytał:
- Po co mam się pakować? Przecież dopiero...
W pół zdania zdenerwona już do granic ciotka Petuia tylko warkneła:
- Nie zadawaj żadnych pytań tylko rób co mówię!
I trzasnęła drzwiami. Harry już po pięciu minutach był spakowany i ubrany. Zabrał kufer i klatkę z Hedwigą, wyszedł z pokoju i przeszedł kilka stopni po czym stanąl jak wryty zaskoczony tym co zobaczył. W otwartych drzwiach stał szeroko uśmiechnięty Ron i pan Weasley. Do tej pory nie dostał żadnego listu od przyjaciela z zapowiedzią jego przyjazdu, więc naprawdę ździwiła go ta wizyta. Zbiegł pośpiesznie z ostatnich stopni schodów i odwzajemnij uśmiech.
- Hej Harry! - zaczął pan Weasley - Pomysleliśmy sobie, że cię stąd zabierzemy
- To miło! Tylko co na to powie moje wujostwo?
- No przecież pani Dursley kazała ci się spakować... Myślisz, że powiedziałaby to gdyby ci nie pozwoliła na wyjazd? - wyjaśnił tata Rona po czym dodał biorąc od Harry'ego kufer - Chodźmy już, Molly na pewno się o nas już niepokoi!
Harry tylko uśmiechnął się pod nosem. Doskonale wiedział, że pani Weasley gdy tylko trafiła jej się okazja zamartwiała się o swojego męża i dzieci.
- Skąd macie ten samochód? - zapytał Harry patrząc jak pan Weasley chowa do bagażnika jego kufer
- Nasz nowy Minister był na tyle uprzejmy, aby nam go pożyczyć - powiedział Ron z niekrytym podziwem
- Nowy minister? Kto tym razem? - zapytał z lekka zaskoczony Harry - Kiedy zwolnili Knota? - dodał po krótkim namyśle
- To ty nie wiesz? - odrzekł z zapytaniem jego przyjaciel po czym się zawahał i dodał - No tak... Brak dostępu do świata czarodzieji...
- Taaa... Powiesz mi wre...
- Więc został nim Felix Felicis. A Knot... Został zwolniony jakiś tydzień temu. Wszyscy teraz tylko o tym mówią - dokończył Ron wsiadając do samochodu.
W środku było bardzo dużo miejsca, z pewnością zmieściłaby się tam cała rodzina Weasley'ów. Samochód wyglądał tak samo nowo w środku, jak na zewnątrz.
Jego rudowłosy przyjaciel zaczął szperać w wielkim kartonie znajdującym się po jego prawej stronie. Po chwili wyciągnął z niego małe pudełko i list po czym odparł:
- To dla ciebie - rzekł i wręczył Harry'emu - Chciałem ci to wysłać, ale tata powiedział, że mam ci to dać jak po ciebie przyjedziemy - dodał i uśmiechnął się szeroko widząc zadowolenie ze strony przyjaciela.
- Dzieki! - odrzekł Harry po dokładnym obadaniu treści listu - szczerze mówiąc zapomniałem, że mam dziś urodziny... Jest może u ciebie Hermiona? - dodał bojąc się, że przyjaciółka całkowicie zapomniała o jego istnieniu.
- Eee... Jest, przyjechała do nas prosto z Bułgarii... - powiedział Ron lekko zmieszany. Harry podejrzewał, że to z powodu zazdrości o Hermionę. Ostatnio coś często to ujhawniał. Ron chcąc przerwać milczenie pośpiesznie dodał zwracając się do Harry'ego:
- Może otworzysz prezent?
- A tak - odparł chłopiec rozpakowując paczuszkę leżacą mu na kolanach. Zanalazł w niej miniaturowy monitor wrogów. Wyglądała jak mały mugolski ekran komputera, lecz w porównaniu z prawdziwym monitorem, ten był o wiele lżejszy. Z początku nie wiedział co to jest, ale po przeczytaniu instrukcji zawartej w liście wszystko było jasne. Harry uśmiechnął się i ponownie podziękował przyjacielowi. Dalszą drogę przejechali w milczeniu. Gdy dotarli na miejsce i weszli do środka, Harry pierwsze co zobaczył to wiszący na ścianie wielki transparent, głoszący: "Wszystkiego najlepszego!" Widniał na wielkim białym "prześcieradle", na którym spoczywały kolorowe litery. Był tym tak zaskoczony, że nie potfafił wydobyć z siebie słowa. Nie spodziewał się tak miłego gestu ze strony Weasley'ów. Gdy tata Rona zawiadomił go, że zaniesie jego kufer na górę Harry nieco się rozejrzał i stwierdził, że poza tym, że w głebi kuchni brakowało drewnianego stołu, nic więcej się nie zmieniło. Już chciał zapytać Rona co się z nim stało, lecz właśnie zszedł pan Weasley i poprosił chłopców, aby poszli poszukać reszty w ogrodzie. Harry i Ron nie mając nic ciekawszego do roboty posłusznie udali się na tył domu.
- Wszystkiego najlepszego!! - krzyknęli Weasley'owie i inni zaproszeni goście na widok Harry'ego. Siedzili przy dwóch drewnianych stołach, w jednym z nich rozpoznał kuchenny stół, przykkrytychbajecznymi obrusami. Zbliżała się pora obiadowa, więc na stole widniało wiele przepysznych potraw i wyborny tort.
- Chyba zaskoczylismy nieco naszego solenizanta - powiedział Lupin uśmiechając się wspólnie z innymi.
- Nieco? Nie spodziewałem się tak miłej niespodzianki! Dziękuję wam! - odrzekł rozpromieniony Harry odzyskując mowę
- Chodź tu, nie czekajmy dłużej, bo umrzesz nam z głodu! Nie zjadłeś nawet śniadania - powiedział pan Weasley wyraźnie zaniepokojony, ale Harry tylko uśmiechnął się w odpowiedzi i nawet nie zastanawiał się jak tacie Rona udało się w tak szybki sposób znaleźć już w ogrodzie. Zasiadł do stołu kosztując po trochu każdej potrawy. Przyjęcie było wspaniałe. Trwało od 13.00 do 16.00. Gdy tylko zdażyła sie okazja Ron i Hermiona odciągneli go od tłumu gości.
- I jak się bawisz? - zapytała Hermiona
- Świetnie! - odpowiedział Harry wciąż uśmiechając się od ucha do ucha
- Pomyślałam sobie, że to najodpowiedniejsza chwila na wręczenie ci prezentu - podała mu dwie paczki owinięte kolorowym papierem
- Dwie? - zapytał z nienacka zaskoczony Harry
- A bo ta druga jest od Wiktora, kazał ci ją przekazać - wytłumaczyła i uśmiechnęła się gdy Harry po otwarciu prezentów nie zraził się, że to książki. Wręcz przeciwnie, był bardzo zadowolony z wyboru. Hermiona podarowała mu "Obronę przed Ciemnymi Mocami - praktyczny poradnik aurora", a od Kruma otrzymał "Bułgarskie drużyny qudditcha". Gdy przewertował kartki spostrzegł, że Ron i Hermiona na siebie wrzeszczą, a każde pary oczu są na nich zwrócone.
- ...że to tobie powiedział, że nie czuł czegoś takiego do żadnej dziewczyny. A może się mylę? - wykrzykiwał Ron.
Harry był trochę zaskoczony reakcją Rona, nie wiedział również o co poszło. Inni jednak tłumili śmiech.
- Może i on chciał być kimś więcej, nie wiem! - wrzasnęła Hermiona - Tak, do mnie to mówił,ale jakbyś nie zauważył, ja mu nie odpowiedziałam tym samym!
-Tak? To dlaczego pojechałaś do niego na wakacje?! Czyli ja już nie jestem dla ciebie przyjacielem? - wycedził Ron.
- Skąd ci to przyszło do głowy? - zapytała już spokojniej Hermiona.
- Sama przed chwilą powiedziałaś, że Krum jest dla ciebie tylko przyjacielem tak jak Harry.
- Och Ron, chodziło mi o to, że on jest dla mnie tylko przyjacielem! Czy ty nic nie rozumiesz? Ron,czasami jesteś taki głupi! - powiedziała Hermiona po czym odeszła z rozzłoszczoną miną.

Proszę o szczere komentarze smile.gif

Ten post był edytowany przez Nadka: 18.07.2005 10:55


--------------------
Uwaga! Patrzą na Ciebie szklane oczy wypchanego łosia!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Itilien
post 17.07.2005 16:35
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 42
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: z Manill




Nie jest tragicznie, tragicznie, ale rewelacyjnie też nie. Robisz błędy stylistyczne i ortograficzne.

QUOTE
hasału


Powinno być hałasu

QUOTE
wyjżał i nieostżyżoną


Te wyrazy pisze się przez "rz"

QUOTE
Harry wybłaszczył oczy


Co to znaczy "wybłaszczył"? I czy to tak trudno wkleić tekst do Worda i poprawić błędy?

Opis tego, co za oknem widział Harry brzmi dziwnie, kompletnie mi nie pasuje, natomiast dialogi brzmią jak dla mnie zbyt sztucznie i nienaturalnie. Pod koniec jednak twoje opowiadanie czytało się lepiej, więc myślę, że pisać umiesz, po prostu potrenuj trochę.

Ten post był edytowany przez Itilien: 17.07.2005 16:36


--------------------
"Nie mogę utrzymać duszy, która o wolność krzyczy"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
HUNCWOTKA
post 17.07.2005 23:09
Post #3 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 213
Dołączył: 06.06.2005
Skąd: :]




nawet nawet,ale jezeli wzorowalas sie na stylu Rowling to wszystko dzieje sie trochce za szybko. I nie wiem czy to dobry pomysł pisać 6 część po angielskiej premierze:/


--------------------
"Członkini The Marauders-fanklubu Huncwotów"
Kociaki:]
user posted image
UWAGA GRYZIE:P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kiniulka
post 18.07.2005 01:07
Post #4 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 135
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Mocherowo ;-)

Płeć: Kobieta



Błędy ortograficzne i literówki !!! Masakra ... Radzę szybko sprawdzić pisownię w słowniku albo chociaż w wordzie i następnie poprawioną wersję wkleić ponownie.

Ogólnie to fick mi się podobał, ale to za mało zeby powiedziec cos wiecej. Pozdrawiam cieplutko papa


--------------------
user posted imageMiłość nie jest wcale ogniem jak zwykło się mawiać. Miłość to powietrze. Bez niej człowiek się dusi, a z nią oddycha lekko. To wszystko.
Wasilij Rozanowuser posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nadka
post 18.07.2005 10:56
Post #5 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)




Poprawiłam błedy i dodałam kilka opisów... Mam nadzieję, że jest już lepiej.


--------------------
Uwaga! Patrzą na Ciebie szklane oczy wypchanego łosia!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lord_Vigunt
post 18.07.2005 12:42
Post #6 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 18.07.2005
Skąd: Znienacka




No, dosyć dosyć...Ktoś już tam mówił, że za szybko rogrywa się akcja. Prawda. Pare ortograficznych krzaczków też tam było, ale ogólnie jest fajnie. Radziłbym jeszcze poćwiczyć i dopisać jakiś ciąg dalszy.smile.gif


--------------------
"We are only as strong, as we are united, as weak as we are divided..."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nadka
post 18.07.2005 14:21
Post #7 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)




Dopadła mnie wena i napisałam drugi rozdział! Oto on:

Rozdział II
"Trzy wizje"

Przyjęcie trwało jeszcze przez jakiś czas. Wszyscy, poza Ronem, Harrym i Hermioną zapomnieli o nieprzyjemnej wymianie zdań. Było już późno kiedy Harry położyl się spać. Tej nocy zaczęly go dręczyć nocne koszmary. Śniło mu się, że wędruje przez korytarz Departamentu Tajemnic. Drzwi były uchylone. Harry wszedł do ruchomego pokoju i udał się do sali, w której ukryta była zasłona. Kiedy wszedł do pomieszczenia usłyszał dziwne głosy. Dochodziły zza kurtyny. Postanowił zejść na dół. Syriusz ostatkiem sił wołał o pomoc.
Ze snu wyrwało go jednak głośne chrapanie Rona. Był zalany potem i doskonale pamiętał swój sen. Natychmiast zaczął budzić smacznie śpiącego przyjaciela.
- Ron! Obudź się! Miałem sen! Syriusz nas potrzebuje! Szybko, wstawaj! - wreszczał Harry
- Harry! Nie wrzeszcz tak! Co ty znowu wygadujesz! Syriusz przecież nie żyje! - warknął Ron, po czym pospiecznie dodał widząc smutek w oczach przyjaciela - Przepraszam, ja.. ja nie chciałem - wyjąkał - Ale przecież wiesz, że już nic nie można zrobić!
- Ale on potrzebuje pomocy... - odrzekł po czym spuścił głowę wbijając wzrok w podłogę
- Harry! Zruzum, że Syriusz wpadł za tę zasłonę, z niej nie ma wyjścia! Gdyby można było go stamtąd uwlonić Zakon by o tym wiedział. Nie są przecież tacy głupi!
Haryy'emu do oczy napłynęły łzy, wiedział, że Ron ma rację. To co mówił było logiczne, lecz jednak pozostała w nim ta mała nadzieja na uratowanie Syriusza. Żaden z nich się już nie odezwał. W milczeniu założyli ubrania i stwierdzili, że dochodzi jedenasta. Zeszli do kuchni, w której zastali tylko panią Weasley. Reszta domowników jeszcze spała
- Dzień dobry kochaneczku, witaj Ron - przywitała chłopców z szerokim uśmiechem po czym dodała - Chłopcy, czy moglibyście pójść obudzić Billa, Charliego, Freda i Gorge'a? Przekażcie im, że na dworzu w ogrodzie czeka śniadanie. Ja przejdę się do dziewczynek.
Posłusznie udali się do sypialni bliźniaków. Zapukali do ich pokoju, lecz nikt nie odpowiedział. Weszli więc do środka. Zastali bliźniaków przy biurku. Wypełniali listę zamówień
- Interes się kręci? - zapytał Harry
- Taaak, a to dzięki tobie, Harry. Pozwolimy sobie zabrac ciebie na Pokątną do naszego sklepu, ale jeszcze nie dziś - odpowiedział uśmiechniety Fred
- Super - odrzekł Harry starając się o uśmiech. Był przygnębiony z powodu Syriusza i jak na razie nie miał ochoty odwiedzać sklepu bliźniaków. Po krótkiej chwili ciszy Ron podejrzewając o czym pomyślał przyjaciel przekazał Fred'owi i Gorge'owi wiadomość o śniadaniu.
- Już się robi - odrzekli po czym steleportowali się do ogrodu. Gdy Harry i Ron wyszli z pokoju spotkai schodzacego na dół Charliego i Billa. Tak, więc razem z nimi udali się do ogrodu na śniadanie. Przy stole siedzieli już wszyscy Weasley'owie, Hermiona, Lupin, Mundungus i Tonks. Harry z Ronem zajęli wolne miejsca i zaczęli pochłaniać posiłki. Czas mijał w przyjemnej atmosferze. Harry się rozluźnił i starał się jak najmniej myśleć o swoim ojcu chrzestnym. Po posiłku chłopcy wspólnie z Ginny i z Hermioną położyli się pod drzewem. Głównym tematem rozpoczętym przez Hermionę była szkoła, a przede wszystkim wybór na nauczyciela obrony przed czarną magią. Było to pechowe stanowisko i żaden z ich nauczycieli nie wytrzymał na nim dłużej niż rok. Harry jednak najbardziej lubił profesora Lupina. Bardzo chciał, żeby przyjaciel jego ojca ponownie zajął tę posadę, ale wiedział, że to niemożliwe. Przecież sam Lupin by się na to nie zgodził.
Drugim tematem, o którym często rozmawiali było zachowanie Ministerstwa Magii. Zastanawiali się, co nowy minister zrobi ze śmiercożercami. Było oczywiste, że Azkaban nie jest już tak groźny jak kiedyś. Wręcz przeciwnie, stał się miejscem łatwym do zdobycia. Zwłaszcza dla dementorów, którzy jak podejrzwał Harry przeszli na stronę Voldemorta.
Przez ostatnie dni większość czasu spędzali na powietrzu. Czas mijał bardzo szybko, nawet nie zauważyli, że do pierwszego września zostały zaledwie dwa tygodnie.
W domu Weasleyów zawsze było pełno ludzi. Coraz częściej odwiedzali ich członkowie Zakonu. Harry podejrzewał, że to dlatego, żeby mieć na niego oko. Już w tamte wakacje go śledzili, a teraz mieli ułatwioną pracę. Harry pomyślał, że to chyba dobrze, bo przecież Dumbledore mówił, że w domu Dursleyów jest bezpieczny. Jednak tu groziło mu jakieś niebezpieczeństwo. Znowu zaczęło nawiedzać go poczucie winy z zeszłego roku. Gdyby Voldemort chciał go dopaść, to tu, w Norze jest to bardzo proste. Wtedy bez wachania pozabijałby wszystkich obecnych, aby tylko dopaść jego. Przez myśl przeszła mu wizja Voldemorta stojącego wśród conajmniej tuzina martwych ciał, podnoszącego różdżkę, krzyczącego Avada Kedavra... Harry natychmiast wyrwał się z tych ponurych rozmyślań. Przecież to niemożliwe - przekonywał sam siebie. Voldemort wybierze na pewno jakieś inne miejsce na jego uśmiercenie. Gdyby jego przyjaciołom coś groziło, z pewnością Dumbledore nie pozwoliłby, aby Harry tu przyjechał.
- Harry chcesz zagrać w quidditcha? - dobiegł do niego głos Rona - Urządzimy sobie zawody. Co prawda nie wiem, czy uda nam się znaleźć czternastu graczy.
- A kto gra? I jakie składy? - zapytał Harry
- Będzie grać Ginny, Fred, Gorge, Bill, Charlie, ty, ja i Tonks. Wychodzi na to, że mamy czterech zawodników w jednej drużynie. - policzył Ron
- Okej, a jak się dzielimy?
- Ja będę z tobą, Fredem, Georgem, a pozostali będą tworzyć drugą drużynę. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko? - powiedział Ron, po czym zapadła cisza - No to grajmy dodał uśmiechnięty Ron.
Mecz był wspaniały. Do kompletu brakowało co prawda czterch zawodników ,ale jakoś podzielili się rolami. Mecz trwał dwie godziny. Nikt nikogo nie faulował, to była ładna i czysta gra. Harry bardzo się ucieszył kiedy Ron nie puścił żadnej bramki. Ginny natomiast bardzo dobrze sprawdzała się na pozycji ścigającego. Z pewnością nadawała się do drużyny Gryfonów. Pani Weasley, jej mąż, Hermiona, Lupin i Szalonooki obserwowali mecz z boku. Harry próbował namówić ich do zagrania, ale najwyraźniej nie mieli na to ochoty.
Po meczu wszyscy udali się na kolację.Tak jak w urodziny Harry'ego odbyła się ona na dworzu. Było bardzo sympatycznie. Położyli się spać bardzo późno, ale wszyscy w rewelacyjnych nastrojach. Harry znowu miał dziwny sen.Tym razem nie dotyczył on Departamentu Tajemnic, ale był związany z Voldemortem. Śniło mu się, że Voldemort rozmawia z jakimś dementorem i karze mu uwolnić śmierciożerców z Azkabanu i zaatakować jakąś wioskę.
Harry obudził się zlany potem i z ostrym bólem blizny. Czy to coś znaczyło? Czy to była rzeczywista wizja tego co planuje Voldemort, czy kolejna iluzja zaszczepiona przez Czarnego Pana? Harry myślał nad tym dosyć długo, ale nie doszedł do żadnego konkretnego wniosku .Wydawało mu się, że może to być prawda,ale nie było to tak realistyczne, jak wizja torturowanego Syriusza. Harry'emu znowu zrobiło się bardzo smutno. Zawsze popadał w taki stan kiedy pomyślał o swoim ojcu chrzestnym. Podświadomie cały czas obwiniał się o jego śmierć. Dlaczego wtedy nie posłuchał Hermiony? Wtedy Syriusz pewnie nadal by żył.Znowu postanowił zejśc wcześniej niż wszyscy na dół, ale tym razem nie budził Rona. Ubrał się więc i poszedł do kuchni. Nikogo w niej nie było. Harry uznał, że nie będzie sam sobie robił śniadania, no bo w końcu Nora nie była jego domem. Siedział więc i czekał, aż zejdzie ktoś z rodziny Weasleyów. Cały czas myślał o Syriuszu. Zastanawiał się nad tym, czy on naprawdę umarł. Przecież nie trafiło go zaklęcie Avada Kedavra. On po prostu wpadł za zasłonę. Czyżby ona przenosiła tych, którzy za nią wpadną do świta zamrłych? A może to jest jakieś przejście między oba światami? Harry wiedział, że sam nie odpowie na te pytania. Potrzebował wskazówek, ale nie wiedział kogo ma się poradzić. Jego nikt nie rozumiał. Syriusz był dla niego jak ojciec, a dla innych był tylko znajomym, może przyjacielem. Lecz nikomu nie był tak bliski jak Harry'emu. No, może z wyjątkiem Lupina ,ale on chyba też nie przeżywał odejścia Syriusza, aż tak tragicznie.
Powoli reszta domowników zaczęła schodzić się do kuchni. Wszyscy byli bardzo weseli. Zjedli śniadanie (była to jajecznica na bekonie oraz kakao), a później jak zwykle wyszli na świeże powietrze. Harry, Ron i Hermiona położyli się pod swoim ulubionym drzewem. Rozmawiali o śmierciożercach. O tym kto ich teraz pilnuje w Azkabanie. Nagle usłyszeli krzyk.To Ginny biegła do nich z gazetą w ręku. Była bardzo przestraszona.
- Harry, Ron, Hermiono! - krzyczała - Śmierciożercy wydostali się z Azkabanu! To dementorzy pomogli im uciec!I zaatakowali jakąś wioskę!
Ginny rzuciła im "Proroka codziennego" i usiadła obok Hermiony. Ron zaczął głośno czytać artykuł.

Co zrobi Ministerstwo?
Doszło do masowej ucieczki śmierciożerców z Azkabanu. Wszystkiemu winni są dementorzy, którzy wczoraj wieczorem wtargnęli do magicznego więzienia. Jak powszechnie wiadomo, istoty te posiadają moc, która wysysa z ludzi wszystkie szczęśliwe wspomnienia. Nic więc dziwnego, że żadnemu ze strażników więziennych nie udało się zapobiec ucieczce. Ministerstwo musiało przyznać, że dementorzy przeszli na stronę Tego Którego Imienie Nie Wolno Wymaiwiać. Minster Magii powiedział: "Będziemy musieli wysłać wszystkich pracowników więzienia oraz Ministerstwa na specjalny kurs obrony przed dementorami. Nauczą się oni tak pożytecznego zaklęcia jakim jest zaklęcie Patronusa. W pańskich domach od końca czerwca znajduje się poradnik uczący tego zaklęcia. Radziłbym go dokładnie przestudiować."Oczywiście powinniśmy być do tego przygotowani, bo od ponad roku Dyrektor Hogwartu i Harry Potter informowali nas o powrocie Sami-Wiecie-Kogo. Jednak nikt ich nie posłuchał, a teraz mamy tego skutki.


- Przecież to straszne! - szepnęła Hermiona - Oni znowu wzmocnią armię Voldemorta, och daj spokój Ron! Przyłączyli się do nich dementorzy, ale o tym wiedzieliśmy już od dawna. Ciekawe kogo on jeszcze przekonał? - dodała z przerażoną miną.
- Czekajcie! - powiedział Ron - Tu jest jeszcze jeden artykuł! O tej wiosce, na którą napadli.

Początek drugiej wojny...
Dementorzy wraz ze śmierciożercami po opuszczeniu Azkabanu postanowili zaatakować małą wioskę w Dolinie Godryka. Jest to to samo miejsce, w którym urodził się Harry Potter. Nie wiadomo dlaczego zwolennicy Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać udali się właśnie tam. Wiadomo jednak ,że wiele osób odniosło ciężkie obrażenia, a dwie nie żyją. Dziesiątką mugoli należy zmodyfikować pamięć. Wygląda na to, że kolejna wojna z Czarnym Panem zaczęła się na dobre. Możemy mieć jedynie nadzieję, że zakończy się ona ostatecznie unicestwieniem Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.

- Już zaczęło się - powiedział Harry - Ilu niewinnych ludzi zginie? Czy on zostanie pokonany?
-To się okaże - odparła Ginny - Wiemy, że nadchodzą bardzo ciężkie czasy. Sami-Wiecie-Kto napewno zaatakuje również inne państwa. Już nigdzie nie będzie bezpiecznie.
- Mam nadzieję, że szczęście będzie po naszej stronie - powiedział Ron - Ale wiecie co? Może nie powinniśmy tak się tym zamartwiać tylko spróbować korzystać z końca wakacji?
- Ron, czy ty się dobrze czujesz?! - wrzasnęła Hermiona - Zaczyna się piekło, a ty nam mówisz żebyśmy cieszyli się z wakacji?!
- Hermiona, może Ron ma rację - powiedział spokojnie Harry - Przecież my nic nie jesteśmy w stanie zrobić.
- No nie, nie wierzę! - krzyknęła Hermiona - Zresztą róbcie co chcecie! Ron, daj mi tę gazetę.
Harry przestał rozmyślać o dementorach i śmierciożercach. Spróbował cieszyć się z reszy wakacji. Położył się więc w pełnym słońcu i zasnął.
Znowu wędrował korytarzem do Departamentu Tajemnic. Drzwi były otwarte. Wszedł do środka. Nie zamykał drzwi, bo wiedział czym to grozi. Otworzył kolejne drzwi i wszedł do sali śmierci.To tam była kurtyna, za którą pod koniec czerwca wpadł Syriusz. Harry zszedł po kamiennych ławkach na sam dół, podszedł do kamiennego łuku i zatrzymał się przy nim. Nagle usłyszał cichy, słaby głos.
- Harry ,pomóż mi, proszę - to byl głos Syriusza - Nie mogę się stąd wydostać.Tracę cały czas siły.To bardzo dziwne miejsce. Wyciągnij mnie! Pomóż! - głos słabł, powoli ucichł.
- Syriuszu, Syriuszu! - wrzeszczał Harry.
- Harry, obudź się! - usłyszał głos Rona - Znowu miałeś ten koszmarny sen!
Harry ocknął się. Wciąż świetnie pamiętał tę wizję. Bo to nie był sen, to było coś realnego.
- Słuchajcie - rzekł Harry - Syriusz żyje! Jest za tą zasłoną! To jest chyba jakieś przejście pomiędzy światem żywych, a umarłych. Jest bardzo słaby ,ale żyje. Musimy iśc go uratować! Na co się tak patrzycie?
- Harry, czy ty wiesz co mówisz? - powiedziała Hermiona - Przecież sam Dumbledore powiedział, że Syriusz nie żyje.To tylko sen, albo kolejna wizja zaszczepiona przez Voldemorta. Nie możesz się tak rzucać, Harry. Przecież to ci się często zdarza.On chce cię zniszczyć - dodała smutniejszym głosem.
- Może i masz rację - odparł zdenerwowany Harry - ale to nie był zwykły sen. To było tak realne, tak jak wtedy z waszym tatą - dodał zwracając się do Ginny i Rona - Mówię wam, że Syriusz tam jest, on żyje tylko nie może wydostać się zza tej zasłony.
- Harry, pomyśl rozsądnie - odezwał się Ron - Gdyby Syriusz faktycznie żył to na pewno Dumbledore, Lupin i reszta próbowaliby go uratować. Harry nie możesz się zadręczać. Już ci raz mówiłem!
Harry popatrzył się na przyjaciela. Znów poczuł, że Ron ma rację. Może on tak bardzo chciał żeby Syriusz żył, że sobie to wmówił. Przecież by mu powiedzieli. Chyba, że oni o tym nie wiedzą? Ale czy Dumbledore kiedyś czegoś nie wiedział? Nie, to niemożliwe.
- Tak, chyba macie rację - odezwał się w końcu Harry - To pewnie był koszmarny sen. Chodźmy na obiad. Już wszystko dobrze - dodał widząc zaskoczone twarze przyjaciół.
Harry, Ron, Hermiona i Ginny wstali i udali się na obiad. W ciągu dwóch tygodni Harry miał aż trzy wizje. Nie mógł wiedzieć, że wszystkie były prawdziwe.

Ten post był edytowany przez Nadka: 18.07.2005 14:25


--------------------
Uwaga! Patrzą na Ciebie szklane oczy wypchanego łosia!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ika
post 18.07.2005 18:36
Post #8 

Unregistered









Jeżeli mam być szczera to jest to najgorsze opowiadanie jakie do tej pory przeczytałam na tym forum... Pomysł strasznie oklepany, dialogi wymuszone, opisy... sztuczne. Ogólnie - masakra. Talent może i masz, ale brak ci świeżych, interesujących pomysłów.
Go to the top of the page
+Quote Post
Sznurówka
post 23.07.2005 18:39
Post #9 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 7
Dołączył: 02.06.2005




Przeczytałam. Nie powaliło mnie na kolana. Nie zauważyłam tutaj nic oryginalnego. Wytknę parę błędów.
QUOTE
wujka

Rowling chyba nigdy nie pisała tak o Vernonie (jak się mylę proszę poprawić). Wydaję mi się, że zawsze było wuj.

QUOTE
- Nie zadawaj żadnych pytań tylko rób co mówię!
I trzasnęła drzwiami.

Moim zdaniem powinno być albo samo trzasnęła drzwiami, albo po wykrzykniku muślnik i wtedy trzasnęła drzwami. To jak jest teraz jakoś mi nie posuję.

QUOTE
ujhawniał

Literówka. Powinno być, chyba, ujawniał.

QUOTE
przykkrytychbajecznymi

Brak odstępu i podwójna "k".

QUOTE
Tak, do mnie to mówił,ale jakbyś nie zauważył, ja mu nie odpowiedziałam tym samym!

Przed "ale" odstęp.

Na koniec takie drobne pytanie: dlaczego to opowiadanie jest w Kwiecie Lotosu?

Pozdrawiam,
Sznurówka

Ten post był edytowany przez Sznurówka: 23.07.2005 18:40
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Skaterin
post 24.07.2005 14:39
Post #10 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Dołączył: 14.11.2004
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



opowiadanie w sumie nienajgorsze ale slownik interpunkcyjny i podrecznik gramatyki sie klaniaja biggrin.gif polecam wklejac do worda i poprawiac. Bo z tekstu wnioskuje ze nie wkleilas do worda a nawet jesli - wylaczylas autokorekte.


--------------------
user posted image

tu płonie lampa wiedzy, tu mędrcem będziesz snadnie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lord_Vigunt
post 02.08.2005 01:02
Post #11 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 18.07.2005
Skąd: Znienacka




Sporo krzaczków było. Za krótkie zdania, jakieś takie dziwne opisy(takie jakieś siakieś szorstkie jak papier ścierny, a jednocześnie klejące się, niczym markowy lep na muchy firmy Raid) i w ogóle. Ika, chyba lekka przesada, że opowiadanie było najgorsze, itd. W końcu to początki, a jak powszechnie i nieoficjalnie wiadomo, raczej nie należą do łatwych.


--------------------
"We are only as strong, as we are united, as weak as we are divided..."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Majka
post 11.08.2005 12:52
Post #12 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 70
Dołączył: 10.06.2004
Skąd: Finlandia (Lahti)




przeczytałam to, co napisałaś i niestety muszę powiedzieć, że to opowiadanie jest napisane trochę sztucznie. Jest bardzo dużo literówek i błędów ortograficznych. Styl również mi się nie podoba. No ale na pewno warto pisać dalej. Może za kilka odcinków coś z tego będzie smile.gif


--------------------


***

Naprawdę myślałam, że miłość jest tylko w filmach. Dałam się nabrać.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nikson
post 18.08.2005 15:11
Post #13 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 34
Dołączył: 29.08.2003
Skąd: Jestem z Hogwartu




Felix Felicis??? Eliksir powodujacy szcescie jak dobrze pamietam... Mogla bys nie uzywac nazw z 6 tomu???


--------------------
...:::Chyba nigdy nie nauczę się kochać:::...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
kasztan
post 07.12.2005 16:10
Post #14 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 07.12.2005




takie strony są potrzebne tak tszymać
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
haren
post 26.12.2005 21:35
Post #15 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 21
Dołączył: 28.11.2005




oryginalne, nie powiem.
syriusz żyje...


--------------------
jestem po to by życ.
by życ i kochac.
ehm.mylog.pl
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
em
post 27.12.2005 11:07
Post #16 

ultimate ginger


Grupa: czysta krew..
Postów: 4676
Dołączył: 21.12.2004
Skąd: *kṛ'k

Płeć: buka



Ciekawa sytuacja: ktoś pisze VI tom po premierze VI tomu, używa nazw znanych z jkrowling.com (podane tytuły rozdziałów) w swój własny (odmienny niż oryginalny) sposób, a potem jeszcze to publikuje...

Treść jest treścią, a o fabule powiedzieć mogę tyle jedynie, że jest słaba i oklepana, a postaci straciły swój charakter. Przecież oni mają już 16 lat, a wyrażają się tak samo, jak wtedy, gdy byli 11-latkami - coś tu chyba nie gra...
Jak się czyta, to zdania niby są zbudowane poprawnie, niby układ jest logiczny, ale brakuje tu tego "czegoś", co sprawia, że człowiek nie może oderwać się od lektury.
Mała moja rada na przyszłość: jeżeli nie potrafisz pisać stylem Rowling, nie staraj się tego robić, tylko znajdź swój własny styl. Bo to, co przed chwilą przeczytałam, brzmiało trochę jak nieudolna kalka.


--------------------
all you knit is love!
każdy jest moderatorem swojego losu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 25.04.2024 10:54