Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ Kultura _ Naprawdę źliiiii

Napisany przez: Katon 03.10.2005 15:58

Chciałem zapytać was jakie szwarccharaktery najbardziej was przerażają swoim złowieszczo złym złem. Nie chodzi mi o tych 'najfajniejszych złych' , lecz raczej tych najbardziej przerażających i odrażających moralnie i pod względem osobowości. Tak w literaturze jak i w kinie czy w teatrze...

1. Leo Bonhart z Sagi Sapkowskiego. Ilekroć o nim czytam włos jeży mi się na głowie. Naprawdę nigdy nie chciałbym spotkać kogoś takiego jak on.

2. Sakowicz z "Potopu". Demoniczny doradca i przyjaciel księcia Bogusława. diabeł wcielony. Człowiek bez honoru i bez skrupułów, przy tym czerpiący z popełnianych potworności przyjemność.

3. Karol z "Drogi donikąd" Józefa Mackiewicza. Dolary przeciw orzechom, że nikt z was nie czytał. Polecam.

4. Denethor. Dziwne. Bo to właściwie nie jest postać zła, lecz tragiczna. Ale jednak wzbudza we mnie jakieś dziwne emocje. Umieszczam go tu niepewnie.

5. Lady Makbet. Raczej oczywiste.

Potem pewnie dodam jeszcze paru innych...

Napisany przez: Ahmed 03.10.2005 22:26

1. Hannibal Lecter - nietylko jako postać filmowa ale także jako bohater książek. Hopkins świetnie wykreował tą postać, i zgarnął Oscara. Od kiedy pierwszy raz zobaczyłem "milczenie owiec" Lecter wzbudza we mnie przedziwny strach a zarazem taki szacunek. Morduje z wyrachowaniem. Kanibalizm jest ohydny....["Hello Clarice..."]

2.Annie Wilkes - bohaterka "Misery" Kinga, jedna z pierwszych książek Króla jaką przeczytałem i od tej pory pani Wilkes jest jedną z najokropniejszcyh postaci książkowych. Niby niepozorna gospodyni domowa, która jest w stanie zabić jesli coś idzie niezgodnie z jej planem. Potworna kobieta, sadystka i morderczyni dry.gif

3. Kurtz - Bóg, dezerter, tyran....Zarówno książka "jądro ciemności" jak i film "czas Apokalipsy" doskonale oddają "zło" jakie tkwi w tej postaci. NIebywale inteligentny, charyzmatyczny, ale i okrutny.....świetna kreacja Marlona Brando w tej roli. Hmmm...w książce kazał zrobić ogrodzenie z palów na które były nabite głowy tubylców, w zabijaniu widział słuszność....

Napisany przez: Potti 03.10.2005 23:02

zgadzam się jeśli chodzi o Bonharta. nie tyle włos mi się jeży na głowie, co o nim czytam, po prostu wnętrzności podchodzą mi niebezpiecznie wysoko... to majstersztyk, jeśli chodzi o wyrazistość postaci, ale takze o jej, nie wiem, oślizgłość? ;p
Vilgefortz z Sapkowskiego też wzbudza we mnie pewien rodzaj obrzydzenia, na początku nawet nie- z tą swoją przystojną buźką- ale po wypadku, kiedy jest cały pokiereszowany, kiedy ślepo dąży do jednego i przede wszystkim po tym co próbuje zrobić Ciri za pomocą aparatury... ble.

Jan Baptysta Grenouille z ''Pachnidła''. przerażające jest, że robi wszystko tak na pozór bezmyślnie, kierując się jedynie węchem. nie ma dla niego niz ważniejszego niż zapach, potrafi dla niego zabić, potrafi niemal sam dla niego umrzeć, wszystko temu poświęcić. to strasznie smutne- nie zbliżyć się do nikogo, zamknąć się całkiem w sobie z takiego powodu, w dodatku nie do końca z własnej woli, po części być tak... zaprogramowanym?

Pan chory z ''Piły''. to naprawdę jeden z niewielu filmów, który wywołał we mnie ten dreszczyk. to niby nie było nic strasznego, ale jednak. do tej pory zawsze patrzyło się na tą sprawę pod takim kątem: ktoś jest nieuleczalnie chory, więc zmienia swoje życie, korzysta z niego pełniej, a przy okazji staje się lepszym człowiekiem. nie wiem czy kiedykolwiek pokazano w książce czy filmie sytuację, kiedy ktoś mści się nie za to, że choroba spadła właśnie na niego, ale dlatego, że inni jej nie mają i nie potrafią tego wykorzystać. to takie dziwaczne, że aż straszne.

Christine z książki o tym samym tytule, Kinga. lubię go, ale nie czytałam jeszcze zbyt wiele, dlatego narazie to jest dla mnie najbardziej 'scary' :} nie lubię słuchać, czytać, oglądać o czymś, co jest perfekcyjnie zbudowane i równie perfekcyjnie niszczone, bez względu na próbę uratowania wszystkiego. a kiedy już się udało, żyje się na gruzach tego, co kiedyś było tak poukładane, nigdy nie wiadomo czy 'to coś' nie wróci... chyba mając taką perspektywę w życiu, wpadłabym pod samochód albo coś. z nerwów.

więcej później, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że mam takich postaci całe mnóstwo i fajnie się o nich pisze ;p

Napisany przez: Cat 03.10.2005 23:19

Orwellowo.
1) świnie w "Folwarku zwierzęcym". Bo odzwierciedlają ludzi, którzy naprawdę istnieli/istnieją/będą istnieć. „Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka (...) ale nikt już nie mógł rozpoznać, kto jest kim”. Na długo mi to zapadło w pamięć.
2) Wielki Brat. Zapewne nie jedna osoba, być może nawet nigdy go nie było. Ale z ludzi zrobił szmaty.


Sakowicz też. Jak zdrabniał słowa.

A z filmów? Leatherface z "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną".

Lectera się nie boję i nigdy nie bałam. Jakoś tak skonstruowano mu psychikę, że raczej mnie podniecała niż przerażała.

Napisany przez: matoos 04.10.2005 08:55

Lucyfer z "Raju utraconego" Miltona. Na wskroś zły, ale potrafił wszystko tak przekręcić żeby nie wyglądało na jego winę, a nawet żeby nie wyglądało właściwie na zło, ale na dobro (sic!). Obrzydlistwo.

Kindly Ones, czyli Furie z Sandmana Neila Gaimana. Nieuniknione... I na wskroś parszywe.

Wszystkie Jakoimy z "Na tronie w Blabonie" Żukrowskiego - bo pomimo że są przerażający to znam podobnych ludzi w realu. Najbardziej przerażające jest to, żę są jako i my...

Napisany przez: Pawelord2 05.10.2005 18:32

Z tym wielkim bratem bym uważał, w 1984 głównym złym była partia i ideologia, WB istniał albo i nie ...
"...P..."

Napisany przez: Cat 05.10.2005 20:30

Oh, aleś mnie oświecił, P2. Do nóżek padam XP

Napisany przez: Ludwisarz 06.10.2005 15:08

QUOTE
Z tym wielkim bratem bym uważał, w 1984 głównym złym była partia i ideologia, WB istniał albo i nie ...
"...P..."


Oja! Ta! Nie? Naprawdę.
O kurczę pieczone. Podobnie jak u Cat, oświeciłeś mnie P2! To o to chodziło w tej książce Rok 1984..
A ja myślałem, że to jest po prrstu biuletyn pilotażowy do Wielkiego Brata Made By ITI Film Studio..

Napisany przez: voldzia 09.10.2005 22:56

Dołączam się do ogólnego zdziwienia forumowiczów wypowiedzią Pawelorda2. Kto by pomyślał? tongue.gif


Złe postacie?

Hmm, właściwie to jakoś nigdy nie patrzę na konkretne postaci w książkach, czy są dobre czy złe, raczej oceniam ich zachowania, więc trudno mi tutaj wyłonić jakiegoś lidera wśród złych bohaterów. A takie zachowania, które zawsze najbardziej mnie irytowały w książkach to uległość + brak honoru + knucie oraz materializm + zarozumiałość + snobizm + manipulowanie

Uosobienie zła... Baron Vladimir Harkonen(n) z Diuny. Co tu dużo pisać - zło w najczystszej z czystych postaci :].





Napisany przez: Katon 10.10.2005 10:25

A mnie jednak najbardziej przeraża okrucieństwo i przyjemność w zadawaniu bólu.

Napisany przez: avalanche 10.10.2005 17:02

Kurtz - "Jądro ciemności" - człowiek, który zatracił się we władzy, ujawnił swoją mroczną stronę duszy, gdy jako kolonizator "cywilizował" Czarnych, a tak naprawdę sam stał się ofiarą owej kolonizacji. Wybitna jednostka, która zapragnęła by czczono ją jak bóstwo, żądna zysku i nie licząca się z niczym.


Napisany przez: Syriusz_Black 16.10.2005 01:09

Ja do tego Sakowicza z Potopu to bym dodał Bogusława Radziwiłła jeszcze...

Archibald Cunningham w "Rob Royu" - parszywa menda od początku do końca, dwulicowy, a w dodatku morderca i gwałciciel. Aby móc spłacić swój dług morduje niewinnego człowieka i obarcza innym długiem Roberta McGregora.

Mary Van Tassel w "Jeźdźcu bez głowy" - żeby zdobyć spadek morduje wszytskich potencjalnych nawet świadków i wszytskie niewygodne osoby za pomocą tytułowego jeźdźca - bohatera z piekła rodem. Urocza kobieta...

Jean-François de Morangias - "Braterstwo wilków" - podlec, nawet gwałci swoją siostrę... samo zło...


Napisany przez: PEQU 16.10.2005 17:21

Behemot z "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa. Kot. Zło, w sam raz na niedzielną siestę po schabowym i galaretce. Szachista, erudyta i do tego mistrz ciętej riposty obyły w sztuce konwersacji przy wódce zakąszanej marynowanym grzybem. 'Na litość boską, królowo czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.'
No i Dostojewski jest nieśmiertelny.

Napisany przez: Katon 17.10.2005 16:19

Hmmm.....Tylko czy on aż taki zły...?

Napisany przez: matoos 17.10.2005 19:45

A ja tam zawsze go lubilem tongue.gif

Napisany przez: Syriusz_Black 17.10.2005 20:33

Ja też go lubiłem. Asasello też nie był zły z tym swoim zębem...

Napisany przez: BeBe 18.10.2005 20:14

Stephen Norton z"Kurtyny" A. Christie- człowiek, który nie krzywdził bezpośredno, zawsze umiejętnie posługiwał się i sterował innymi, sugerował im, co i jak mają zrobić, wchodził im na ambicję, poniżał, nigdy nie odpowiadał za zło, które popełniał

Napisany przez: itachi 03.11.2005 14:41

Flagg ->"Bastion", "Oczy Smoka" Kinga. Uważam że jest gorszy od LV nawet...on poprostu niszczy by niszczyć...coś jak uosobienie zła...


Napisany przez: dominisia888 03.11.2005 18:43

Christine z ksiazki Kinga... szczerze to po przeczytaniu tej ksiazki dziwnie reagowalam na swiatla w samochodach <strach sie bac>...

Napisany przez: GrimmY 11.11.2005 00:52

jako skrzywienie z dziecinstwa -> buka z 'muminkow'.

Napisany przez: dominisia888 11.11.2005 01:14

ja z Muminkami tez mialm shiz... z tym, ze balam sie Hatifnatow... i jeszcze Gargamela w Smerfach... tongue.gif

Napisany przez: voldius 13.11.2005 18:27

QUOTE(GrimmY @ 11.11.2005 01:52)
jako skrzywienie z dziecinstwa -> buka z 'muminkow'.
*



ale to chyba nie do tematu, bo Buka nie była zła, tylko bardziej samotna i wyalienowana, poza tym kochała Muminka, a nie mogła z nim być.

/tak, lubię muminki, hahaha/

Napisany przez: Katarn90 14.11.2005 21:09

nie trzeba szukać daleko złych charakterów

Adolf H. - z filmu "Upadek" (aktor grający go winien dostać oscara!)

Palpatine - chyba każdy wie skąd

obrzydliwy jest jeszcze (choć wcale nie zły) ten gościu z "Hannibala", nie pamiętam jak on sie nazywa, co go dr Lecter okaleczył i pocięty ryj. Paskuda

Napisany przez: Ahmed 14.11.2005 23:00

QUOTE
Palpatine - chyba każdy wie z kąd


wiem skąd....(wiem że masz dysortografię ale to był niezły BYK).
Jak dla mnie jesli chodzi o SW to i tak schwarzcharakter no.1 to Darth Vader, mimo że pod koniec się "nawrócił" dry.gif więc nie wiem czy można go nazwać "naprawdę złym". Zawsze wzbudzał taki respekt, był taki niewzruszony, twardy, nieugięty a najbardziej to lubiłem jak traktował tych biednych oficerów "Force Gripem", i zawsze się dziwiłem jak taki Palpatine mógł mieć nad nim władzę (ale to chyba zostało wyjaśnione w episode III - Palpatine to prawdziwy okrutny Sith).

Napisany przez: Katarn90 15.11.2005 18:56

Tak, Palpatine to był okrutny shit. A jeśli chodzi o "z kąd" to czasem zdarzają mi się zaćmienia umysłu, ale drwiny o dysortografii są lekką przesadą, hę?

Napisany przez: Ahmed 15.11.2005 20:45

to nie była drwina bo wiem że masz dysortografię... Błąd, zwykły błąd, wierz mi że niektórzy robią jeszcze gorsze dry.gif

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)