Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Przegrana, PP/DM

sareczka
post 06.02.2009 23:57
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 82
Dołączył: 13.07.2007




Oto kolejne moje dziełko. Oby się spodobało wink2.gif

Przegrana

Jego głos, kiedy wymawia wolno każdy wyraz z pewną dozą namaszczenia wibruje ci w uszach. Układa się tak miękko, jak muśnięcie szmeru wydobytego z muszli, przyłożonej do ucha. Zapala jakieś wewnętrzne światło w twoich myślach. Rysuje się ferią barw pod twoimi powiekami. I nie ważne co mówi, ty i tak zapamiętujesz to od razu.
Kiedy na ciebie patrzy, jaśniejesz. Nabierasz energii do życia. Czujesz, że możesz wszystko. Dla niego. Jego spojrzenie omywa cię jak morska fala. Nagle stajesz się świadoma każdego włókienka swojego ciała. Jakbyś stała przed nim naga. Jego wzrok jest jak lodowy płomień, który pobudza twoje nerwy. Wyzwala w nich życie. Jego szare tęczówki elektryzują cię, jak rytmiczne dźwięki rytualnych bębnów barbarzyńskich plemion.
Dotyka cię, a ty toniesz. Zatapiasz się w nim jak w studni pełnej życiodajnej wody. Przestajesz oddychać. Nawet nie próbujesz walczyć z tym prądem, który przyciaga cię do niego, jak bezwolną marionetkę. Nigdy nie próbowałaś. Zamykasz oczy, a jego dłonie rysują ścieżki pełne obietnic na twoim ciele. Rysują ścieżki pełne szczęścia. Zamykasz oczy i chcesz wierzyć. Dotyka cię jak najlżejszy powiew powietrza. Jego dołnie są miększe niż aksamit. Smukłymi palcami wygrywa melodię na twej skórzę, jakbyś była jego harfą. Czekasz na dźwięki jego duszy. Czujesz dreszcze rozkoszy pełzające po plecach jak stada maleńkich pajączków, tkających nici losu.
Zostawia na tobie ślady ust. Czujesz, że to dar. I wiesz, że gdy już raz dostąpiłaś łaski posiadania jego pocałunków, będziesz pragnęła więcej. Byle na ułamek sekundy, gdy jego ustą zespalaja się z twoimi, a krew śpiewa w twoich uszach, mieć go dla siebie. Oddychasz płytko pozwalając by odetchnął twoim oddechem, nim ponownie pogładzi językiem twoje podniebienie. Czujesz się tak, jakbyś zatapiała się w śniegowy puch, który nie ziębi. Jakbyś wygrała na loterii. Euforia, która przepełnia twoje myśli zdaje się kształtować w czystą magię. Czujesz w sobie moc tak silną, jakbyś mogła zniszczyć cały świat w jednej chwili, tylko po to, by w następnej odbudować go na nowo. Lepszym i piękniejszym. A kiedy przestajecie być sobą i łączycie się w jedną istotę - ciałem i duszą - wydaje ci się, że w twych żyłach płynie lawa, nie krew. Niewyobrażalnie gorąca i nieujarzmiona. I w tej samej chwili rozumiesz, że odnalazłaś swój Dom.

Oni kochają potęgę i władzę. Żyją w przekonaniu, że odcienie krwi są różne. Żyją w złotej klatce nieświadomości. W perłowej oprawie dworskiej etykiety. Za kryształową szybą stereotypów. Oni się boją. Nie chcą stopić z tłumem, wyblaknąć. Mają świetną pamięć. Zrobią z niej mur uprzedzeń, za którymi się schowają. Są okaleczeni. Nie umieją wybaczać. Lubią odwracać się do reszty tą powszechnie utartą stroną. Nie znoszą niesprawiedliwości. Wystawiają swoją dumę jak ostrze przeciwko całemu światu.
Są reliktem przeszłości, bo związali się z niewłaściwą stroną.
Nie śnią snów o bogactwie. Mają dość pieniędzy. Nie lubują się w okrucieństwie, ale zabijanie mają wkalkulowane w przetrwanie.
Podjęli złą decyzję.
Zapłacą.
Ich mury runą. Ich szyby pękną. Ich perły i drogie kamienie zblakną, a ostrze zegnie się i złamie na pół. Pozostaną bezbronni.

Ty jesteś z Nim przez miłość. Nie łudzisz się. Wiesz jaki los was czeka. Nie wierzysz w to, w co on wierzy. Ale wierzysz w niego. Dlatego stoisz z nim w jednym szeregu, splatasz wasze palce i postanawiasz, że to już na zawsze.
Gdzie ty, Kajus, tam ja, Kaja.
Słuchasz uważnie jego słów i patrzysz mu w oczy. Już nie szukasz w nich swojego odbicia. Cierpisz za każdym razem, gdy nie kończy zdania. Ale ty już postanowiłaś. To była twoja decyzja. Będziesz z nim w każdym świecie, bez względu na to, kto wygra. Choćbyś miała przeżyć swoje życie nie raz, ale siedem razy. Choćbyś miała wciąż jak feniks odradzać się z popiołów, zostaniesz. Właśnie dlatego, że bez niego nie potrafiłabyś utkać swych piór na nowo z niedopalonego stosu.
A kiedy on odwraca głowę, cierpisz.
A kiedy wychodzi z lochów z tak zaciętą miną, jak nigdy wcześniej i różdżką wystającą z zaciśniętej kurczowo pięści, boisz się. Wiesz, że dokona kroku, który zaważy na jego dalszym życiu.
Nie, nie jego. Naszym.
A kiedy widzisz biały grobowiec na błoniach, płaczesz. Z bezsilnej wściekłości, że twoje przypuszczenia okazały się prawdziwe. Dlatego, że go z tobą nie ma. Starzec złożony w tym grobie nie obchodzi cię. Nigdy nie podzielałaś przekonań dyrektora. Nie podzielałaś niczyich przekonań.
Miałaś własne.
Tylko on.
Jak trucizna, która wsącza się powoli w twoje żyły. Z dnia na dzień coraz chętniej witana. Coraz bardziej upragniona. Kiedy jest przy tobie, wiesz, że odejdzie. A kiedy odchodzi, łudzisz się, że wróci.

Oni podjęli inną decyzję. Oni mieli cel. Taki cel, za który wysłali go na poniżenie, cierpienie i śmierć. Na strach i zakłamanie. Skazali go na przywiązanie do świata, który odchodzi w przeszłość. Do świata za murem. I nie pytali, jak chciał żyć.
To nie był jego wybór.
To nie był jej wybór!
To nie był ich wybór?
Może takie było ich przeznaczenie - upaść, żeby się złamać? Żeby mur zaczął pękać?

Kiedy go widzisz, czujesz zimno. Śnieg, którym tulił cię do snu, zaczął ziębić. Zabrał ci swoje ciepło. Zostałaś w zaspie. Przecierasz oczy ze zdumieniem. Jest po wszystkim. Jest koniec.
Nastał czas połamanych ostrzy i pękających murów. Czas tamtych.
Jesteś po przegranej stronie, tak jak przeczuwałaś.
Jesteś przegrana.
Zapamiętujesz jego słowa, choć nie chciałabyś ich nigdy usłyszeć. Podchodzisz bardzo blisko, żebyś mogła jeszcze raz zatonąć w jego dotyku. Ale on jest daleki. Zza kłębów papierosowego dymu objawia ci ruinę twego Domu. Wyciągasz ręce poprzez mgłę, którą między wami stworzył. Jak mur, za którym chował się od dziecka.
Ale przecież nie przede mną!
Nie chcesz od niego wiele. Tylko odrobinę tej energii, którą zawsze ci dawał. To przeświadczenie, że możesz wszystko.
Chcesz, żeby zwrócił ci twoją magię. Wiarę w przetrwanie.
A potem on wychodzi i ty wiesz, że nie będzie już więcej jego słów do zapamiętania.

Nigdy Go nie popierałaś. Ale stałaś po Jego stronie. Przez miłość. Czekałaś posłusznie na finał tej historii. Bo między wami nie było muru, który miałby runąć. Byliście ulepieni z tej samej gliny. Czekałaś odnajdując w nim swoją magię.
Ale on położył kłęby dymu między wami i zamienił je w kamień.

Nie czujesz już zimna śniegowej zaspy, w której brodzisz.
Jesteś przegrana.

EDIT:
Chyba coś jest ze mną mocno nie tak, skoro czuję się w obowiązku edytować większość swoich postów blink.gif Droga iskro... Pisząc w opisie do tekstu PP/DM miałam na myśli Pansy Parkinson i Draco Malfoy. Nie sądziłam, że wypadnie tak tajemniczo w związku z tą wyraźną wskazówką. Natomiast uwagę odnośnie zaimków, traktuje jak najbardziej serio i biorę sobie do serca. I przy okazji, dziekuję za komentarz biggrin.gif

Ten post był edytowany przez sareczka: 15.03.2009 22:23
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.04.2024 20:14