Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )


A_Tonks Napisane: 07.11.2005 16:14


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 06.06.2005
Nr użytkownika: 3178


MMM....Można się jeszcze zgłaszać do The Snapers?
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #241963 · Odpowiedzi: 577 · Wyświetleń: 69160

A_Tonks Napisane: 06.11.2005 18:50


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 06.06.2005
Nr użytkownika: 3178


Oh..Dzięki za te wszystkie opinie! Nad następną częścią popracuje bardziej. I odrazu zaznaczam: nie chcę by to była opowieść o pięknej nieznajomej, która oświeci Hogwart swoją jasnością. No to tyle.
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #241928 · Odpowiedzi: 5 · Wyświetleń: 4560

A_Tonks Napisane: 06.11.2005 17:39


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 06.06.2005
Nr użytkownika: 3178


Genialne... Ja poprostu nie mam siły do śmiechu. Gratulacje dla tłumaczki!
Akurat w testamęcie jest najlepiej ujęty charakter Blacka, ciekawe ;-).
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #241919 · Odpowiedzi: 12 · Wyświetleń: 22637

A_Tonks Napisane: 06.11.2005 11:10


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 06.06.2005
Nr użytkownika: 3178


Daruje sobie wstępu, tylko chcę dedykować to opowiadanie nieocenionej przyjaciółce Lavender Lori, od której pożyczyłam nieocenioną książkę „Harry Potter and Half Blood Prince”. Zaznaczam wykorzystam większość wątków z niej.

Dobre złego początki

I'm tired of being what you want me to be
feeling so faithless
lost under the surface
I don't know what you're expecting of me
put under the pressure
of walking in your shoes
*
Jestem zmęczony byciem tym, kim chcesz bym był
Czując się tak bez nadziei
Zgubiony pod powierzchnią
Nie wiem, jakiego mnie oczkujesz bym był
Pod presją
Bycia w twojej skórze


Sobota jak sobota….Nic ciekawego. Szła ulicą Spinner’s End i rozmyślała. Czy musi to robić? Czy to konieczne? Dałaby się pokroić i wrzucić do sałatki szparagowej, by tego nie robić. Przeszła przez prymitywny mostek by wydostać się na idealnie pustą ulicę Spinner’s End. Za każdym razem, kiedy tu była dostrzegała coś nowego. Ale nie dziś. Może to ta ciemność to spowodowała, gdyż nie paliła się ani jedna latarnia, a może to, że szła w głębokim zamyśleniu… Stanęła przed drzwiami ostatniego domku na ulicy i zapukała cicho. Otworzył jej wysoki mężczyzna z drwiącym uśmiechem.
-Proszę, proszę jak to ostatnio mnie często kobiety odwiedzają. I pomyśleć, że w Hogwarcie -
Położył szczególny nacisk na to słowo - nikt na mnie nie spojrzał, no może z wyjątkiem Jamesa Pottera.
-Chce przejść do rzeczy – jej głos był suchy i zdecydowany, ale nie jadowity
-Dobrze Mała.
-Wpuść mnie, – ale nie zauważając w nim żadnego gestu zaproszenia, popchnęła drzwi weszła do małego obskurnego mieszkania.
-A ty nadal nie potrafisz się urządzić?
-Mieliśmy przejść do sprawy.
-Dobrze, daj mi to, co miałeś mi dać i spadam stąd. Przecież muszę jutro wyjechać.
-Jesteś pewna jedziesz? – Zdawało jej się, że przez chwilę było słychać troskę w jego głosie. Tylko zdawało.
-Severus, ja nie mam wyboru. - I po chwili milczenia dodała – To nie ja wpakowałam się do Hogwartu, a Dracon do Smierciożerców.
-Pamiętaj, że jednak zmieniasz moje miejsce - mruknął – Glizdogonie podaj przeznaczenie Panny Bons.
***
Szła z malutką paczuszką w ręku w zamyśleniu, tak rozmowa z Severusem to nic przyjemnego. Szczerze mówiąc był jej pełnoprawnym opiekunem, a raczej nie pełno~ , bo jak, skoro uciekła z innego kraju? Ale z drugiej strony lubiła go, był jej chyba najbliższy. Jak…jak…Czy ona miała w ogóle kogoś bliskiego? Owszem gdzieś w Europie środkowej miała matkę, i ojca…I siostrę. Ale to była „bliskość” przez tylko i wyłącznie pokrewieństwo. Nic więcej ich toksycznej rodziny nie łączyło. Nie pisywali do siebie, nie wiedziała jak wyglądają, ba, czy w ogóle żyją…
Rozejrzała się dookoła i deportowała się na pokątną. Z cichym pyknięciem pojawiła się przed zakładem krawieckim Madam Malkin. Rozwinęła pakunek zawierał skromny budżet: bilet na King’s Cross, jej notatnik, pióro i najcenniejszą rzecz, jaką posiadała – srebrny medalionik w kształcie kota z wygrawerowanym imieniem i nazwiskiem, a po drugiej stronie – Byś nie zapomniała, jaką wyjątkową osobą jesteś – Twój przyjaciel. ***
Nigdy nie lubiła zakupów, ale te wydały się jakoś wyjątkowe. To mało powiedziane. Julianne Bons, zimna, zrównoważona dziewczyna latała po pokątnej z prędkością światła, a zdziwionym osobą, które ją znały odpowiadała:
- Żyję.
Najbardziej magicznym sklepem wydała się jej jednak wytwórnia różdżek Olliwanderów. Kiedy tylko otworzyła drzwi uderzyło ją ciepło i zapach magii. Starzec powitał ją równie tajemniczo jak każdego, ale w jego oczach malowało się stwierdzenie „Chyba się starzeje. Pierwsza osoba, której się nie spodziewałem”.
Mimo że miała różdżkę, (sosna, 8 cali, twarda, łuska tresala) postanowiła iść na całość. Miała nie jasne przeczucie, że w Hogwarcie różdżki Olliwanderów działają najlepiej. „Głupota, ale fajnie mieć własne idee.” Aż ją przeraziło to, co przed chwilą pomyślała. Ocknęła się, podawał jej właśnie różdżkę – 10 cali, buk, bardzo twarda, włókno z serca smoka, dopasowana do uroków i transmutacji. – To ta! Wyłuskała z sakiewki 6galeonów i poszła do dziurawego kotła na nocleg. Leżąc w łóżku czuła się bardzo dziwnie. Czuła się jak nastolatka. Była nastolatką! Nigdy wcześniej o tym nie myślała. Miała za mało czasu. Trzy lata to mało!? „Tak”- odpowiedział jej wewnętrzny głosik. Przekręciła się na drugi bok, jutro na King’s Cross, musi się wyspać…
***
Pchała wózek zapełniony bagarzami, w istnym labiryncie ludzi. Gdy pytała się Severusa jak dojść na peron numer 9 i ¾ , to uśmiechnął się tajemniczo i powiedział, że ma kupę roboty.
- Pięknie. – Powiedziała na głos.
- Co jest takie piękne? – Usłyszała męski głos nad sobą. A właściwie nie męski, tylko piskliwy, ale należący do osobnika płci brzydkiej. Odwróciła się i jedyne, co zobaczyła to naszyte „R” na kasztanowym swetrze. Zadarła głowę do góry i spytała
- Kim jesteś?
- Ron Weasley. – Skrzywiła się nieco.
- Julianne Bons, szukam…
- …peronu numer 9 i ¾ - dokończyła za nią dziewczyna z burzą kręconych włosów – Jestem Hermiona Granger, prefekt naczelny Gryffindoru. Pierwsza klasa? W czymś pomóc?
- Nie! – Przerwała monolog – Nie idę do pierwszej klasy tylko do siódmej, i faktyczne szukam tego przeklętego peronu!
- Harry powinien zaraz przyjść. – Odezwał się Rudzielec.
- Jaki Harry?
- Potter, Harry Potter. – Hermiona uśmiechnęła się.
- Ktoś tu coś o mnie mówi?
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #241888 · Odpowiedzi: 5 · Wyświetleń: 4560


New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.04.2024 18:46