Sprawdziłem forum i nie znalazłem takiego tematu, a chciałem o tym pogadać i poznać wasze opinie. No właśnie, czy film "Pasja" to dla was realistyczne ukazanie poświęcenia Jezusa i film o miłości czy bezsensowna, krwawa jatka. I jeszcze jedno hasło-pytanie
Gibson - psychopata czy genialny reżyser ?
Wczesny jesteś.
Fakt.
"Pasja" na mnie silnie zadziałała i tak miało być, więc stwierdzam, że dobry film.
A Gibson to porządny reżyser. Lubię jego "Braveheart".
Ale on Bravehearta chyba nie wyreżyserował (nie pamiętam, dokładnie)
Wyreżyserował.
Mnie Pasja nie ruszyła w sposób jaki większość się nią podniecała. Coś mi tam zostało, ale nie jakoś nie czułam sie wstrzasnieta.
A Apocalypto jest denne. Gibson, jakby mógł, to by zrobił Pasję 2 i to widać w tym filmie.
Jakkolwiek autentycznie uwielbiam wszelkie biblijne opowieści, tak Pasja mnie niestety w najmniejszym stopniu nie zaciekawiła bodaj, nie mówiąc o ruszeniu. Generalnie bardzo źle działa na mnie wszelkiego rodzaju łopatologia, przesadna dosłowność i tak dalej, bo to zawsze jest trochę jak traktowanie widza jak matoła jakiegoś, który sam z siebie łzy nie uroni, trzeba go kujnąć szpilką w tyłek...
Generalnie zabawne jest robienie z Gibsona psychopaty w co drugim artykule. Głównie w zetknięciu z 'problemem Tarantino', a raczej jego brakiem. Kiedy w wywiadzie Quentin mówi, że jara go przemoc dziennikarz zwykle kiwa głową ze zrozumieniem i z uznaniem. Kiedy Gibson kręci pewne rzeczy dość dosłownie to natychmiast zaczyna się dyskusja nad jego kondycją psychiczną. Wtf?
"Pasja" miała ambicje pokazania jak męka Chrystusa wyglądała w rzeczywistości. Czy to był dobry pomysł czy zły - można dyskutować. Ale żadnej nachalności nie wyczuwam w tym filmie.
Żeby była jasność: też nie uważam Gibsona za zwyrodnialca. Pytanie w tytule postawiłem takie a nie inne właśnie z powodu tego, że taka opinia o nim krążyła w 2005 roku, kiedy Pasja wchodziła do kin.
Moim zdaniem jednak za mały nacisk jest tu postawiony na scenę zmartwychwstania (najważniejszą), wychodząc z kina ma się jednak przed oczami co brutalniejsze momenty, ale wiem, że i to miało swój ważny cel.
Zacytuję teraz słowa Jima Caviezela, aktora, który grał Jezusa (bardzo fajne słowa):
"Ludzie odwracają wzrok widząc brutalne sceny w tym filmie, ale tak naprawdę odwracają wzrok i nie chcą patrzeć na własne grzechy"
Jemu chodziło chyba o to, że te sceny mają (albo w zamierzeniu twórców miały mieć) też znaczenie przenośne, metaforyczne . Zgadzam się, że tak powinno być, ale uważam, że nie do końca się udało.
Co to jest film fikcji? Chyba "akcji" jak coś
Na pewno warto było ten film zrealizować w taki właśnie sposób po to, by zobaczyć, co z tego wyjdzie. Opowieści filmowych o Męce Pańskiej było już mnóstwo, więc dobrze było też spojrzeć na to z innej strony. Dostajemy w ten sposób pełniejszy obraz.
Film Gibsona jest jakby na całkowicie przeciwnym biegunie niż "Żywot Briana" :]
O ile jest sens te filmy stawiać obok siebie.
Według mnie przesadził - i to ostro... może widzimy to w innym świetle, ale czy takie filmy powinny byc takie brutalne? Powinny pokazywac mękę Chrystusa, ale bez lekkiej przesady...
chociaż film był doświadczeniem wymagającym odwagi i nieco poświęcenia dla Gibsona <brawa>
OWczarnia ---> zgadzam się z tobą w kwestii horrorów i seksu, o nadmiarze "dosłowności", ale myślę, że taki film był potrzebny. Zamiast "poruszać" (poprzez jakieś wzruszające sceny, jak to mówisz: sugestie) po prostu "pokazał" jak było - a było krwawo i brutalnie. Może Gibson nie chciał nawracać właśnie i przekonywać, ale po prostu pokazać, a reszta należy do widza. Tak mi się zdaje.
No to w moim przypadku się to udało - a realistycznośc przeszła samą siebie...
nie widziałem 'pasji' i nie zamierzam. nie dlatego, że jestem nie wierzący czy cuś (aczkolwiek jestem) ale po prostu tyle było mówione o realiźmie tej sceny, że ja się po prostu boję. Nie chcę takiej przemocy, chociaż uważam, że to dobrze że film miał aż taką realność, nie była przesadzona ale pojawiło się kilka błędów (np budowa bicza, nie pamiętam dokładnie o co chodziło, ale chyba o to, że takich biczy wtedy nie używano).
Ja np. jestem głęboko wierzący, ale okiem nie mrugnąłem na brutalnych scenach - choć momentami musiałem się do tego zmuszać. Po prostu chciałem to obejrzeć i chciałem , żeby to mną wstrząsnęło, w pewnym sensie pozytywne tego skutki odczuwam aż do dzisiaj.
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)