Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ Talk Show _ "-możemy zostać przyjaciółmi", "-o rly?"

Napisany przez: em 09.09.2008 23:01

gej najlepszym przyjacielem kobiety, jak uczy kultura masowa.

Napisany przez: Katon 10.09.2008 12:48

Tak jest. Ale koniecznie gej, nie tam jakiś zwykły pedał.

Napisany przez: vold 10.09.2008 16:01

czyli jak panna mowi na odchodne ze 'mozemy zostac przyjaciolmi' to troche obraza? czarodziej.gif

Napisany przez: Katon 10.09.2008 16:04

To był kryptohomofobiczny post. Kiedy laska mówi coś takiego to znaczy, że zasłuchała w jakimś filmie i chce się rozstawać z taką klasą jak Julia Roberts.

Napisany przez: Avadakedaver 10.09.2008 17:58

albo że się reklam naoglądała za dużo.

Napisany przez: Lilith 10.09.2008 20:53

ej w ogole to nie ma czegos takiego jak tylko przyjazn miedzy kobieta i mezczyzna, no nie? zawsze w koncu laduje sie w lozku.

Napisany przez: Katon 10.09.2008 20:57

Mhm. Specjaliści potwierdzają. Książka do nabycia na walentynki. Hehe.

Napisany przez: em 10.09.2008 21:02

QUOTE(when harry met sally)
Harry Burns: Would you like to have dinner?... Just friends.
Sally Albright: I thought you didn't believe men and women could be friends.
Harry Burns: When did I say that?
Sally Albright: On the ride to New York.
Harry Burns: No, no, no, I never said that... Yes, that's right, they can't be friends. Unless both of them are involved with other people, then they can... This is an amendment to the earlier rule. If the two people are in relationships, the pressure of possible involvement is lifted... That doesn't work either, because what happens then is, the person you're involved with can't understand why you need to be friends with the person you're just friends with. Like it means something is missing from the relationship and why do you have to go outside to get it? And when you say "No, no, no it's not true, nothing is missing from the relationship," the person you're involved with then accuses you of being secretly attracted to the person you're just friends with, which you probably are. I mean, come on, who the hell are we kidding, let's face it. Which brings us back to the earlier rule before the amendment, which is men and women can't be friends.

Napisany przez: Avadakedaver 10.09.2008 21:24

to zasługuje na osobny temat.

Napisany przez: Lilith 10.09.2008 21:32

ej ale serio, mialam w zyciu dwóch dobrych przyjaciół płci męskiej, z czego jeden jest moim facetem, a drugi okazał się być gejem ;]

Napisany przez: Avadakedaver 10.09.2008 21:39

a ja z meskiego punktu widzenia chcialbym powiedziec co nastepuje.
przyjazn pomiedzy kobieta a mezczyzna moze istniec.
pod warunkiem, ze w ta przyjazn wlaczone sa stosunki seksualne.

kobiety są uczuciowe a faceci nie za bardzo, wiec chocby sie lubli a nie kochali to facet zawsze się będzie ślinił. Są jednak przypadki, chociaż to rzadkość, kiedy dochodzi do idealnego wyważenia (teoretyzuję), i facet po prostu traktuje kobietę jak członka rodziny, nie ślini się, tylko kocha bratersko i wtedy jest czad.

Napisany przez: Neonai 10.09.2008 21:41

a ja mam dobrego kumpla, który jest lepszy od wszystkich moich koleżanek razem wziętych ;p

Napisany przez: Lilith 10.09.2008 21:48

Naptaku? się nie liczy, bo ma dziewczynę, ale wiesz... hyhy;]

Napisany przez: Neonai 10.09.2008 21:49

ale nie zawsze miał. my sie kochamy jak brat i siostra biggrin.gif

Napisany przez: harolcia 10.09.2008 21:50

QUOTE(Avadakedaver @ 10.09.2008 21:39)
kobiety są uczuciowe a faceci nie za bardzo, wiec chocby sie lubli a nie kochali to facet zawsze się będzie ślinił.
*


Pozwolę sobie ze swojego punktu widzenia uściślić wink2.gif
... Facet zawsze będzie się ślinił, a kobieta w końcu zaangażuje się uczuciowo.


A jeśli chodzi o takie idealne wyważenie, to choć może żyje niedługo (no krócej niż niektórzy z Was), to jeszcze chyba nigdy czegoś takiego nie spotkałam. Dla mnie to raczej nieosiągalne, taki stan wyważenia, or sth.

Napisany przez: em 10.09.2008 21:53

e tam, każdy przypadek jest indywidualny, nie da się tego zamknąć w sztywne ramki schematów zachowań, o!

Napisany przez: Katon 10.09.2008 21:57

No. Zawsze fakt, że kobieta z mężczyzną na dłuższą metę nie mogą się przyjaźnić ot tak po prostu jest nam ukazywany w jednostkowym, niepowtarzalnym świetle konkretnego przypadku =)

Napisany przez: harolcia 10.09.2008 22:00

Tylko mam nieodparte wrażenie, że każdy ten indywidualny, konkretny przypadek, który powinniśmy rozważać osobno, kończy się podobnie (czasem nawet tak samo jak inne).
Co nie zmienia faktu, ze Em ma też rację wink2.gif

Napisany przez: Avadakedaver 10.09.2008 22:23

no, ale generalnie to baby dla bab są paskudne. Z moich obserwacji, z bigbrotherów, amerikas next topów modelów to wynika. Tutaj jest uuu brawo brawo a za plecami to by sie pozabijały.
Dlatego nie dziwi mnie co mowisz, Naj.
GENERALNIE.

Napisany przez: owczarnia 10.09.2008 22:28

Przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest najlepsza wtedy jak już są po łóżku. Nie mylić ze związkiem, bo to insza inszość. Ale jak już się poprzyjaźnią, a później zawirują erotycznie, to jeszcze później znów mogą się przyjaźnić smile.gif.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 10.09.2008 22:37

Uważam ten stereotyp za głupi.
Ewentualne (czy może raczej nieuniknione) ślinienie się faceta nie stanowi przeszkody do podtrzymywania przyjaźni z kobietą.

Hm, Owczarnia też ma rację smile.gif

Napisany przez: Katon 10.09.2008 22:40

Ale tu nie chodzi o ślinienie. Faceci zwykle interesują się kobietami jakie ich hm... interesują i nie dzielą tego na tabelki, więc w gruncie rzeczy aspekt damsko-męski zawsze się pojawia, choćby jako jakieś tam hipotezy. Zmienia się to tylko jeśli facet jest związany i zakochany w osobie z jaką się związał. Wtedy może faktycznie może zaistnieć interpłciowa przyjaźń. Mężczyzna szukający zawsze takim pozostanie, koniec kropka.

Napisany przez: GrimmY 11.09.2008 01:59

QUOTE(Lilith @ 10.09.2008 19:53)
ej w ogole to nie ma czegos takiego jak tylko przyjazn miedzy kobieta i mezczyzna, no nie? zawsze w koncu laduje sie w lozku.
*


uhm, nie.

Napisany przez: Avadakedaver 11.09.2008 07:33

no wuacha, czasem w aucie, ehe.

Napisany przez: GrimmY 11.09.2008 15:05

ej, ale ja ja mam taką przyjaciółkę właśnie i żadnych ekscesów nigdy między nami nie było, żadnego myślenia kroczem or smth.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 11.09.2008 15:21

No właśnie. Też znam takie przykłady.

Napisany przez: Avadakedaver 11.09.2008 16:31

teraz wchodzi kwestia różnic, kim jest przyjaciel a kim zwykły kolega.

Napisany przez: abstrakcja 11.09.2008 17:42

Po pierwsze - uwielbiam gejów. Nie wiem dlaczego, ale są dla mnie niesamowicie pociągający. Już dawno to u siebie zaobserwowałam, analizując kilka przypadków... Są dla mnie jakby obiektem pożądania. :| Chore, nie? xD

Po drugie - przyjaźń damsko-męska istnieje. smile.gif

Napisany przez: Lilith 11.09.2008 19:18

tak, jak są po seksie, mogą się przyjaźnić
istnieje jeszcze przypadek, kiedy facet jest oblechem, bądź kobieta jest oblechem i nie ma pożądania.
ale ja bym się w sumie nie przyjaźniła z oblechem.
no i jak kobieta jest w zwiazku i ma przyjaciela takiego na 'kino i pogaduchy sami', to najwyrazniej zwiazek jest kiepski albo chyli się ku koncowi.
znam jeszcze taki przypadek, gdzie facet ma dziewczyne i przyjazni się z inną i tej przyjaciolce swojej mowi, ze tylko ona sie liczy i takie tam. ale on jest popieprzony, a przyjaciolka zakochana. w nim oczywiscie.

Napisany przez: abstrakcja 11.09.2008 21:01

QUOTE(Lilith @ 11.09.2008 19:18)
tak, jak są po seksie, mogą się przyjaźnić
istnieje jeszcze przypadek, kiedy facet jest oblechem, bądź kobieta jest oblechem i nie ma pożądania.
ale ja bym się w sumie nie przyjaźniła z oblechem.
no i jak kobieta jest w zwiazku i ma przyjaciela takiego na 'kino i pogaduchy sami', to najwyrazniej zwiazek jest kiepski albo chyli się ku koncowi.
znam jeszcze taki przypadek, gdzie facet ma dziewczyne i przyjazni się z inną i tej przyjaciolce swojej mowi, ze tylko ona sie liczy i takie tam. ale on jest popieprzony, a przyjaciolka zakochana. w nim oczywiscie.
*



Y... :|
Toś teraz uwaliła.
'ja bym się w sumie nie przyjaźniła z oblechem'...
To może TY postrzegasz faceta tylko jako obiekt pożądania, może TOBIE zależy tylko na seksie, może CIEBIE interesuje tylko wygląd zewnętrzny, co? Nie wypowiadaj się za wszystkich, a już szczególnie kiedy masz zamiar gadać takie głupoty.
...
To, że Tobie coś kiedyś nie wyszło w przyjaźni damsko-męskiej nie oznacza jeszcze, że ona nie istnieje.
Bo istnieje. Znam kilka DOBRYCH [żeby nie powiedzieć 'doskonałych'] tego przykładów.

'no i jak kobieta jest w zwiazku i ma przyjaciela takiego na 'kino i pogaduchy sami', to najwyrazniej zwiazek jest kiepski albo chyli się ku koncowi.'
Tak, bo to, że pogadam sobie z innym facetem albo pójdę sobie z nim do kina od razu musi świadczyć o tym, że z moim mi się nie układa. ^^ Śmieszne, naprawdę...




Napisany przez: PrZeMeK Z. 11.09.2008 21:18

QUOTE(abstrakcja @ 11.09.2008 21:01)
Y... :|
Toś teraz uwaliła.
'ja bym się w sumie nie przyjaźniła z oblechem'...
To może TY postrzegasz faceta tylko jako obiekt pożądania, może TOBIE zależy tylko na seksie, może CIEBIE interesuje tylko wygląd zewnętrzny, co? Nie wypowiadaj się za wszystkich, a już szczególnie kiedy masz zamiar gadać takie głupoty.

Ekhm... no przecież napisała, że "JA bym się nie przyjaźniła", więc o co chodzi?

QUOTE
'no i jak kobieta jest w zwiazku i ma przyjaciela takiego na 'kino i pogaduchy sami', to najwyrazniej zwiazek jest kiepski albo chyli się ku koncowi.'
Tak, bo to, że pogadam sobie z innym facetem albo pójdę sobie z nim do kina od razu musi świadczyć o tym, że z moim mi się nie układa. ^^ Śmieszne, naprawdę...
*


Hm, mnie tam by niepokoiło, gdyby moja dziewczyna miała iść do kina z jakimś innym facetem (tzn. gdyby mieli iść tylko we dwójkę, a nie w grupie znajomych). smile.gif

Napisany przez: em 11.09.2008 21:28

no i ja bym się czuła co najmniej nieswojo, gdyby to dotyczyło mojego faceta.

Napisany przez: abstrakcja 11.09.2008 21:31

'istnieje jeszcze przypadek, kiedy facet jest oblechem, bądź kobieta jest oblechem i nie ma pożądania.'

?!

Skomentowałabym to jakoś, ale szczerze mówiąc, brak mi słów, co się z reguły rzadko zdarza.

A co do tego Twojego kina, Przemek, to tymbardziej nie rozumiem i za Chiny zrozumieć nie potrafię. Bałbyś się, że Cię z nim zdradzi w tym kinie, czy co?
W związku powinno być trochę zaufania... i trochę wolności, cholera. Jeśli facet zabrania mi iść do kina z kolegą/przyjacielem to według mnie faktycznie w związku dobrze nie jest.
:|
Przyjmijcie to do siebie, że nie każde spotkanie damsko-męskie musi oznaczać jedno.

Napisany przez: Lilith 11.09.2008 21:33

wreszcie ktos mnie przejrzał !
no więc wiedzcie, że jestem z Mateuszem tylko dla seksu, interesuje mnie tylko jego wygląd zewnętrzny i w ogole nie obchodzi mnie co on sobie tam myśli. numerek i baju.
wszystko przez to, że kiedyś mi coś nie wyszło, zawód miłosny, czy tam przyjaciel mnie wystawił do wiatru i teraz postrzegam mężczyzn jako chodzące penisy.
dziwne, ze nikt wczesniej na to nie wpadł, dopiero abstrakcja musiała to napisać, żebyście wreszcie mnie poznali, wstyd!

Napisany przez: PrZeMeK Z. 11.09.2008 22:41

QUOTE(abstrakcja @ 11.09.2008 21:31)
A co do tego Twojego kina, Przemek, to tymbardziej nie rozumiem i za Chiny zrozumieć nie potrafię. Bałbyś się, że Cię z nim zdradzi w tym kinie, czy co?
W związku powinno być trochę zaufania... i trochę wolności, cholera. Jeśli facet zabrania mi iść do kina z kolegą/przyjacielem to według mnie faktycznie w związku dobrze nie jest.
:|
Przyjmijcie to do siebie, że nie każde spotkanie damsko-męskie musi oznaczać jedno.
*


Przecież nie zakładam od razu, że jeśli moja dziewczyna pójdzie z innym facetem do kina, to wylądują w łóżku.
Ale budzi się niepokój. Jeśli chcą po prostu obejrzeć film, dlaczego chcą iść na niego sami? W czym przeszkadzałbym im np. ja? Jeśli chcą pogadać - czemu nie kawiarnia? Para idąca do kina kojarzy się jednoznacznie. To chyba logiczne, jak odczytam sygnał pt. "Chcę iść z innym mężczyzną do kina, ale bez ciebie"?
Tym bardziej, że związki bywają kruche.

Napisany przez: Katon 11.09.2008 22:52

Ależ Ty musisz być nadęta w bezpośrednim obyciu. Prawie widzę to Twoje święte oburzenie, widzę jak Ci krew napływa do twarzy, jak nabierasz dwa razy oddechu i wypluwasz z siebie cały swój żałosny bulwers. Nie umiesz w ogóle wyczuć dystansu, konwencji, nawet jakiejś tam prowokacji czy coś, no po prostu beton.

Śmieszne są Twoje gadki szmatki o zaufaniu, bo jedno ma się nijak do drugiego. Nie dlatego jesteśmy zazdrośni, że się spodziewamy zdrady na każdym kroku, tylko dlatego, że człowiek tak ma. Chodzenie do kina z kolegą i psiapsielem nie mieści się w mojej konwencji tego, co przyjmowałbym ze spokojnym uśmiechem, ale nie wywieszam takiego regulaminu, bo w związku ludzie czują co jest ok a co nie i jakoś się wyczuwają wzajemnie, a nie karmią tanimi formułkami. Znam takie laseczki, które mają takich przyjacielów buzi buzi, jesteś dla nas jak siostrzyczka, rzygać się chce. Jakieś to pretensjonalne i nie dziwię się facetom takich lasek, że ich to doprowadza do szału. Jak dziewczyna ma przyjaciela, ok, spoko. Stoję na stanowisku, że zawsze jakieś napięcia się pojawiają, ale mogę się mylić. Jest też sprawa o której pisała Ewa - jeśli zupełnie nie ma fizycznego zainteresowania to raczej w nic się to nie rozwinie, a że Ewa sobie to frywolnie napisała używając słowa oblech to jeszcze nie jest powód, żeby się napinać i bulwersować. Twoje wycieczki osobiste w kierunku Ewy Ci daruję, bo jesteś... nie, kobieta nie przejdzie mi przez palce - dziewczyną. Gdyby to napisał facet to by ten post inaczej wyglądał. Bo ja też mogę ukuć naprawdę masę hipotez na temat tego jak powykrzywianą przez swoje śmieszne życie osóbką możesz lub mogłabyś być, ale ok, daruję sobie.

Napisany przez: Hypacja 11.09.2008 23:18

QUOTE(abstrakcja @ 11.09.2008 18:42)
Po pierwsze - uwielbiam gejów. Nie wiem dlaczego, ale są dla mnie niesamowicie pociągający. Już dawno to u siebie zaobserwowałam, analizując kilka przypadków... Są dla mnie jakby obiektem pożądania. :| Chore, nie? xD
*



Owszem. Jak dawno to zaobserwowałaś?


QUOTE(abstrakcja @ 11.09.2008 22:01)
Tak, bo to, że pogadam sobie z innym facetem albo pójdę sobie z nim do kina od razu musi świadczyć o tym, że z moim mi się nie układa. ^^ Śmieszne, naprawdę...
*



Załóżmy,że Twój facet regularnie umawia się z przyjaciółką do kina, na kawę, na spacer. Skoro to przyjaciółka, zapewne się zwierza ze swoich problemów. Także z Tobą, bo przecież jesteś osobą wybitnie problematyczną, wręcz nie można się z Tobą dogadać.
Związek nie polega wyłącznie na fizycznym zainteresowaniu, musi istnieć tzw. chemia, porozumienie na płaszczyźnie mentalnej, w połowie przypadków w ogóle od tego się zaczyna, a w ogóle - bez tego nie istnieje. Toteż, skoro dogadać się z Tobą nie można, a z przyjaciółką a jakże, zamieniamy przyjaciółkę na dziewczynę, bo facet w pewnym wieku szuka nie tylko fajnej dupy, ale matki dla swoich dzieci.

QUOTE(abstrakcja @ 11.09.2008 22:31)
Bałbyś się, że Cię z nim zdradzi w tym kinie, czy co?
W związku powinno być trochę zaufania... i trochę wolności, cholera.
:|
Przyjmijcie to do siebie, że nie każde spotkanie damsko-męskie musi oznaczać jedno.
*



Słyszałaś o pójściu do kina, a nie na film? Czy to raczej nie mieści się w Twoich "jakże moralnych" granicach myślenia?
Przyjmijmy to do siebie
(my niscy i ograniczeni) że stosunki damsko-meskie pozostają stosunkami damsko-męskimi.

Napisany przez: Katon 11.09.2008 23:22

Cóż, pozostaje mi tylko dodać, że zapomniałem o drobnej modyfikacji mojej teorii. Można się przyjaźnić z siostrą swojej dziewczyny. Szczególnie kiedy trzeba stanąć w jej obronie przed rozpanoszonymi histeryczkami. Hehe. Idę się uczyć, howgh!

Napisany przez: owczarnia 11.09.2008 23:37

QUOTE(Hypacja @ 11.09.2008 23:18)
QUOTE(abstrakcja @ 11.09.2008 18:42)
Chore, nie? xD
*


Owszem.
*


Wypraszam sobie.

Napisany przez: Hypacja 11.09.2008 23:51

Cóż znowu...
No nie uważam za normalne odczuwanie tego typu ekscytacji przez dziewczynę.
I nie czepiajmy się słowa chore, które tutaj nie oznacza choroby.

Napisany przez: owczarnia 12.09.2008 00:12

Ależ ja sobie wypraszam z zupełnie innego powodu - mnie geje po prostu takoż pociągają niezmiernie. W sensie erotycznym znaczy się. Zresztą, jest to zjawisko wcale nie takie rzadkie, z tego co mi wiadomo smile.gif.

Napisany przez: Ludwisarz 12.09.2008 00:28

Bo to w koncu dobrze ubrany i zadbany mezczyzna... w koncu :)

Napisany przez: Katon 12.09.2008 00:30

Czy Ci cyrkowcy aby nie mieli racji? Poza tym to krzywdzący stereotyp, na pewno jest wielu nieogolonych i śmierdzących homoseksualistów.

Napisany przez: owczarnia 12.09.2008 00:39

Tam, zadbany i ubrany. Istotne, że z drugim facetem w parze. O to cho wink2.gif.

Ostatecznie, faceci też mają odjazd na lesbijki, nie czarujmy się. Dlaczego więc takie zdziwienie budzi sytuacja odwrotna?

Napisany przez: Katon 12.09.2008 00:42

Bo na zajawki facetów nad lesbijkami kobiety nie dostają odruchu wymiotnego, vide to nie działa równo w obie strony. Jak się okazuje nawet Platon i Sokrates wychwalali tylko platoniczną (nomen omen) miłość do chłopców, a sam akt uważali za szczyty hańby. Faceci tak już mają.

Napisany przez: owczarnia 12.09.2008 01:13

No może odruchu wymiotnego nie, ale seksownego to dla mnie też w tym nic nie ma (nie w sensie babek, tylko facetów z zajawkami na nie). Stąd też nie spodziewam się, żeby kolesia hetero coś takiego zachwycało w wydaniu odwrotnym, dziwi mnie jedynie zdziwienie wink2.gif.

Napisany przez: Avadakedaver 12.09.2008 07:25

troche sie zamojtałem, ale generalnie jak w jakimś "dirt" czy w jakims innym serialu na foxlife ogladamy z siostra scenke facet-facet to i ja i ona rzygamy po ścianach (taka przenośnia), a jak są lesbijki to jednak nie.
z całym szacunkim dla gejów.

Napisany przez: Ludwisarz 12.09.2008 09:29

QUOTE(Katon @ 12.09.2008 00:30)
Czy Ci cyrkowcy aby nie mieli racji? Poza tym to krzywdzący stereotyp, na pewno jest wielu nieogolonych i śmierdzących homoseksualistów.
*



Harry Potter górą a Voldemort dołem, tyle Ci powiem.

Napisany przez: Hypacja 12.09.2008 12:27

Dla mnie to jednak swego rodzaju dewiacja. Mnie nawet nie bierze myśl o dwóch facetach, co dopiero o dwóch gejach, którzy tam sobą też się będą zajmować.... nie, nie.
Facetów podniecają dwie laski, ale chyba nie lesbijki. Jednak duży odsetek marzy o trójkącie. Od lesbijek wiele się nie dostanie... ;]

Napisany przez: matoos 12.09.2008 13:33

Z tym że facetów podniecają dwie laski to też jakiś przesąd. Mnie tam lesbijki obrzydzają tak samo jak geje. Nawet chyba bardziej bo w życiu nie widziałem dwóch facetów całujących się ot tak na ulicy a dwie panienki widzę dość często.

Napisany przez: MisieK 12.09.2008 13:39

http://www.cauliflower.pl/popieram-malzenstwa-homoseksualne-p-72.html

Napisany przez: owczarnia 12.09.2008 14:28

QUOTE(Hypacja @ 12.09.2008 12:27)
Dla mnie to jednak swego rodzaju dewiacja. Mnie nawet nie bierze myśl o dwóch facetach, co dopiero o dwóch gejach, którzy tam sobą też się będą zajmować.... nie, nie.
Facetów podniecają dwie laski, ale chyba nie lesbijki. Jednak duży odsetek marzy o trójkącie. Od lesbijek wiele się nie dostanie... ;]
*


Zostawiając na razie temat lesbijek z boku, ja oczywiście rozumiem, że nie każdemu się to samo podoba itp., itd. Samo słowo dewiacja też nie jest takie najgorsze, jedyne co tak naprawdę troszku mię drażni, to ten autorytatywny ton psychologa z 25-letnim stażem, chociaż nie, on by pewnie tak bez mrugnięcia okiem ludziom nie mówił co jest "normalne", a co "nie" wink2.gif.

Napisany przez: Katon 12.09.2008 14:33

QUOTE(TimmY @ 12.09.2008 09:29)
QUOTE(Katon @ 12.09.2008 00:30)
Czy Ci cyrkowcy aby nie mieli racji? Poza tym to krzywdzący stereotyp, na pewno jest wielu nieogolonych i śmierdzących homoseksualistów.
*



Harry Potter górą a Voldemort dołem, tyle Ci powiem.
*



Nie bardzo rozumiem. Harry - heteroseksualny osobnik niespecjalnie zainteresowany własną zewnętrznością, wyzbyty jakichkolwiek dewianckich skłonności, do tego jest w stanie przyjaźnić się z dziewczyną niemalże bez erotycznych podtekstów.

Voldemort - gładko wydepilowany, preferujący cmentarne klimaty sado-maso frustrat, o którego życiu erotycznym nie wiemy niczego - mając łatwy seks w zasięgu ręki (Bellatrix) zdaje się nie korzystać, a zupełna aseksualność jakoś jednak do niego nie pasuje, więc można się poważnie zastanawiać czy przypadkiem nie jest lustrzanym odbiciem Dumbledore'a. Ten, odkrywając w sobie homoseksualne skłonności i ich raczej desktrukcyjną dla osobowości rolę wybiera 'agape' zamiast 'erosa' i poświęca się ludzkości, Voldemort zaś swoje perwersyjne skłonności kumuluje w sposób, do którego zaspokojenia nie wystarczy już akt seksualny. Pragnienie dominacji, tatuaże, sekretne zebrania, dużo zamaskowanych mężczyzn... Hmmmm....


Faktycznie, Harry górą.

Napisany przez: Avadakedaver 12.09.2008 16:01

user posted image

Napisany przez: Hypacja 12.09.2008 16:39

QUOTE(owczarnia @ 12.09.2008 15:28)
jedyne co tak naprawdę troszku mię drażni, to ten autorytatywny ton psychologa z 25-letnim stażem, chociaż nie, on by pewnie tak bez mrugnięcia okiem ludziom nie mówił co jest "normalne", a co "nie" wink2.gif.
*



Daleka jestem od mówienia ludziom co jest normalne, a co nie. Wyrażam swoją opinię, mówię co jest normalne, bądź nie - dla mnie. Określenie obecnie czegokolwiek mianem "nienormalnego" ma bardzo pejoratywne znaczenie. Dla mnie normalne to synonim naturalnego. Bynajmniej powszechnego.

Napisany przez: Avadakedaver 12.09.2008 16:42

łyno łot katonów, sput krakuowa!

Napisany przez: vold 12.09.2008 17:47

może Harry na górze, Voldemort na dole.

Napisany przez: Neonai 12.09.2008 19:19

http://www.youtube.com/watch?v=LMnaDcGrV3s

That was bloody brilliant! biggrin.gif
Przemek

Napisany przez: abstrakcja 13.09.2008 12:36

QUOTE(Hypacja @ 11.09.2008 23:18)
QUOTE(abstrakcja @ 11.09.2008 22:01)
Tak, bo to, że pogadam sobie z innym facetem albo pójdę sobie z nim do kina od razu musi świadczyć o tym, że z moim mi się nie układa. ^^ Śmieszne, naprawdę...
*



Załóżmy,że Twój facet regularnie umawia się z przyjaciółką do kina, na kawę, na spacer. Skoro to przyjaciółka, zapewne się zwierza ze swoich problemów. Także z Tobą, bo przecież jesteś osobą wybitnie problematyczną, wręcz nie można się z Tobą dogadać.
Związek nie polega wyłącznie na fizycznym zainteresowaniu, musi istnieć tzw. chemia, porozumienie na płaszczyźnie mentalnej, w połowie przypadków w ogóle od tego się zaczyna, a w ogóle - bez tego nie istnieje. Toteż, skoro dogadać się z Tobą nie można, a z przyjaciółką a jakże, zamieniamy przyjaciółkę na dziewczynę, bo facet w pewnym wieku szuka nie tylko fajnej dupy, ale matki dla swoich dzieci.

QUOTE(abstrakcja @ 11.09.2008 22:31)
Bałbyś się, że Cię z nim zdradzi w tym kinie, czy co?
W związku powinno być trochę zaufania... i trochę wolności, cholera.
:|
Przyjmijcie to do siebie, że nie każde spotkanie damsko-męskie musi oznaczać jedno.
*



Słyszałaś o pójściu do kina, a nie na film? Czy to raczej nie mieści się w Twoich "jakże moralnych" granicach myślenia?
Przyjmijmy to do siebie
(my niscy i ograniczeni) że stosunki damsko-meskie pozostają stosunkami damsko-męskimi.
*



Stosunki damsko-męskie mogą być różne, no. Nie każdy musi wyglądać tak samo. Związki też mają różną postać. Nie każdy musi zaczynać się 'o jaka fajna dupa' a kończyć wychowywaniem wspólnego potomstwa. Poza tym, jeśli dwie osoby nie potrafią się dogadać, to taki związek od początku nie ma sensu. Mówisz o miłości w taki sposób, jakby polegała ona tylko na zaspokajaniu pożądania fizycznego, a później na wychowywaniu dzieci.
Miłość też zawiera w sobie przyjaźń. Potrzeby rozmów, spędzania razem czasu... bez tego ani rusz,no!


Przemek - Ja zawsze idę do kina, a nie na film, z kimkolwiek bym do niego nie szła. Poza tym... pójście do kina by Cię zmartwiło, a wspólne pogaduchy w kawiarni, nie? Czym to się niby różni? Przyjmujesz jakieś dziwne narzucone zasady i tradycje i potem takie 'pójście do kina z dziewczyną' kojarzy Ci się jednoznacznie. To też nie jest dobrze.
Związki, owszem bywają kruche, a zazdrość jest czymś naturalnym. Ale... jeśli Twoja dziewczyna przykładowo- ma przyjaciela i chce z nim pójść do kina [jak powiedziałeś 'bez Ciebie'], to czy aż tak Cię to dziwi? Nie musi wszędzie chodzić z Tobą. To, że jesteś jej chłopakiem jeszcze nie oznacza, że jesteś jedynym facetem, z którym może spotykać się na osobności i chodzić do kina. Proszę Cię.


...

QUOTE
Ależ Ty musisz być nadęta w bezpośrednim obyciu. Prawie widzę to Twoje święte oburzenie, widzę jak Ci krew napływa do twarzy, jak nabierasz dwa razy oddechu i wypluwasz z siebie cały swój żałosny bulwers. Nie umiesz w ogóle wyczuć dystansu, konwencji, nawet jakiejś tam prowokacji czy coś, no po prostu beton.

Śmieszne są Twoje gadki szmatki o zaufaniu, bo jedno ma się nijak do drugiego. Nie dlatego jesteśmy zazdrośni, że się spodziewamy zdrady na każdym kroku, tylko dlatego, że człowiek tak ma. Chodzenie do kina z kolegą i psiapsielem nie mieści się w mojej konwencji tego, co przyjmowałbym ze spokojnym uśmiechem, ale nie wywieszam takiego regulaminu, bo w związku ludzie czują co jest ok a co nie i jakoś się wyczuwają wzajemnie, a nie karmią tanimi formułkami. Znam takie laseczki, które mają takich przyjacielów buzi buzi, jesteś dla nas jak siostrzyczka, rzygać się chce. Jakieś to pretensjonalne i nie dziwię się facetom takich lasek, że ich to doprowadza do szału. Jak dziewczyna ma przyjaciela, ok, spoko. Stoję na stanowisku, że zawsze jakieś napięcia się pojawiają, ale mogę się mylić. Jest też sprawa o której pisała Ewa - jeśli zupełnie nie ma fizycznego zainteresowania to raczej w nic się to nie rozwinie, a że Ewa sobie to frywolnie napisała używając słowa oblech to jeszcze nie jest powód, żeby się napinać i bulwersować. Twoje wycieczki osobiste w kierunku Ewy Ci daruję, bo jesteś... nie, kobieta nie przejdzie mi przez palce - dziewczyną. Gdyby to napisał facet to by ten post inaczej wyglądał. Bo ja też mogę ukuć naprawdę masę hipotez na temat tego jak powykrzywianą przez swoje śmieszne życie osóbką możesz lub mogłabyś być, ale ok, daruję sobie.


Katon, cóż poradzę, że takie gadanie, jak wcześniejszy post Lilith irytuje mnie strasznie. Na całej linii - od poglądów, które wygłosiła, aż do sposobu, w który to zrobiła. Naprawdę -wstyd mi, że nie potrafię się z kimś dogadać i zaakceptować czyjegoś sposobu bycia. Wychodzę z założenia, że to moja wina...
Ale nie ucz mnie, że mam podchodzić do czegoś z dystansem, skoro Ty sam go nie zachowujesz.

'Bo ja też mogę ukuć naprawdę masę hipotez na temat tego jak powykrzywianą przez swoje śmieszne życie osóbką możesz lub mogłabyś być, ale ok, daruję sobie.'
A pisz! Proszę Cię bardzo. :|

Napisany przez: Katon 13.09.2008 13:15

Wiesz, mój brak dystansu wynika tu z przyczyn osobistych, ponieważ mam wiedzę w tematach, w których sobie chamsko i radośnie domniemujesz bzdury. Przy całej mojej niechęci do tego co sobą reprezentujesz nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby sugerować wprost, że Twoje poglądy wynikają z tego, że ktoś Cię rzucił, na kimś się przejechałaś, albo, że gustujesz w oblechach. Wymagam od Ciebie zaprzestania insynuacji na tematy osobiste innych użytkowników, ponieważ na forum tak się nie robi, to zwykłe chamstwo. Jeśli zdarza nam się to robić między sobą to dlatego, że się znamy i lubimy i sobie na to pozwalamy. Ciebie nie znamy, i nie wiem jak inni, ale ja Cię nie znoszę, więc nie życzę sobie i nie życzę sobie takich zagrywek w stosunku do Lilith. Przedstawiaj proszę swoje miałkie argumenty wynikające z legendarnej już nieumiejętności czytania ze zrozumieniem (zwracam uwagę, że Abstrakcja polemizuje z Hypacją pisząc, że w związku potrzebna jest przyjaźń i zrozumienie odpowiadając na akapit w którym Hypacja pisze, że w związku potrzebna jest też przyjaźń i zrozumienie - absolut), ale nie wyobrażaj sobie, że chamskie uwagi o czyichś przyjaźniach i związkach o których nie masz żadnego pojęcia będą Ci darowane tylko dlatego, że nie jesteś zbyt lotna. O nie. Pominę już, że nie odczytujesz kodów kulturowych, choćby takiego jak chodzenie do kina. Nie zastanowiłaś się też, cz oblech nie oznacza przypadkiem nie kogoś nieatrakcyjnego, ale kogoś zupełnie nie zadbanego, śmierdzącego, o chamskim sposobie bycia i życia. Mimo Twoich buńczucznych zachęt nie będę się bawił w analizę moich ewentualnych domniemań na temat Twojego życia uczuciowego, bo byłaby to satyra okrutna, a ja mimo wszystko nie lubię być okrutny. Wejdźże odejdź z tego forum. Nie mam żadnej władzy, żeby Cię wyrzucać jako moderator i zawsze będę przeciwko zbanowaniu Cię, bo tak się nie robi. Ale byłbym wniebowzięty, jakbyś se poszła.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 13.09.2008 13:18

QUOTE
Przemek - Ja zawsze idę do kina, a nie na film, z kimkolwiek bym do niego nie szła. Poza tym... pójście do kina by Cię zmartwiło, a wspólne pogaduchy w kawiarni, nie? Czym to się niby różni? Przyjmujesz jakieś dziwne narzucone zasady i tradycje i potem takie 'pójście do kina z dziewczyną' kojarzy Ci się jednoznacznie. To też nie jest dobrze.
Związki, owszem bywają kruche, a zazdrość jest czymś naturalnym. Ale... jeśli Twoja dziewczyna przykładowo- ma przyjaciela i chce z nim pójść do kina [jak powiedziałeś 'bez Ciebie'], to czy aż tak Cię to dziwi? Nie musi wszędzie chodzić z Tobą. To, że jesteś jej chłopakiem jeszcze nie oznacza, że jesteś jedynym facetem, z którym może spotykać się na osobności i chodzić do kina. Proszę Cię.

O chodzeniu do kina, a nie na film, to akurat nie ja pisałem, ale okej smile.gif

Narzucone zasady i tradycje bynajmniej nie są dziwne. To nie jest tak, że ktoś usiadł i je wymyślił. Wytworzyły się same przez tysiące lat międzyludzkich relacji i to, że okazjonalnie ktoś się przeciw nim buntuje, nie zmienia faktu, że są prawdziwe.
"Czy poszłabyś ze mną do kina?" wypowiedziane w relacji damsko-męskiej niemal zawsze oznacza propozycję randki. Nieśmiali młodzi chłopcy nie bez kozery zapraszali dziewczyny do kina - jest ciemno, siedzi się blisko siebie, a więc bardziej intymnie niż choćby w kawiarni. Jeśli nie odczytujesz zaproszenia do kina jak 99% ludzkości, mogę tylko współczuć.
Poza tym nie mówię przecież, że bym swojej dziewczynie zabronił na takie spotkanie pójść. Mówię, że poczułbym się zaniepokojony.

Znam ludzi takich jak Ty, Abstrakcjo. Znam ich poglądy na wiele spraw. Mam znajomą, która uważa, że całowanie się "dla jaj" na imprezie z kolegami z klasy jest w porządku, o ile się powie swojemu chłopakowi, że to było "dla jaj". Mam też kolegę, który uważa, że w związku liczy się przede wszystkim wolność i dlatego obraża się, gdy jego dziewczyna ma mu za złe, iż całą klasową wycieczkę spędził ze swoimi kumplami z tyłu autobusu, zamiast przebywać z nią. Albo jeszcze innego kolegę, który na zarzuty, że nie interesuje go, co czuje i myśli jego dziewczyna (bo faktycznie olewa ją równo) odpowiada niezmiennie "wyluzuj, za bardzo się tym wszystkim przejmujesz".
A budujcie Wy sobie swoje relacje w taki sposób. Jak się chce swobody, to się zostaje singlem. Trzeba się umieć wykazać odrobiną poświęcenia.

Napisany przez: Avadakedaver 13.09.2008 17:21

apropo czytania ze zrozumieniem... do Abci dotrze tylko

QUOTE
zawsze będę przeciwko zbanowaniu Cię

co uzna za komplement, więc nie musiałeś się tak rozpisywać :/

Napisany przez: Eva 13.09.2008 17:22

We mnie teraz obudzila sie wscibska i ciekawska baba, niezmiernie mnie wiec interesuje zwiazkowa przeszlosc Abstrakcji. Nawet nie tyle w jakichs intymnych szczegolach, ale surowych danych - ot tak bym sie nawet dla dobra mych teorii ograniczyla. Ilu/e chlopcow/dziewczynek (nie wnikajmy), jak dlugo. Bo wizja mojego ewentualnego casual wyjscia do kina z przyjacielem sam na sam, w Dannym moim wywoluje mocny zacisk szczeki i nerwowe drganie lewej powieki, a nie zaglebiajac sie w szczegoly, bo to niczyja sprawa, bardzo z nami jak najlepiej, wiec moze po prostu Abstrakcja wyluszczyla jakies nasze ukryte gleboko problemy emocjonalne, o ktorych zesmy sie jeszcze nie zdązyli dowiedziec. Wiec widzicie, moja ciekawosc wynika jedynie z troski o moj zwiazek, nalezy mnie tym samym zrozumiec.

Napisany przez: owczarnia 13.09.2008 18:32

Evuś, ja Cię mogę pocieszyć że mój własny mąż prawdopodobnie zareagowałby podobnie, przynajmniej wewnętrznie. Zewnętrznie być może by się przez te zaciśnięte szczęki i zgodził, ale z trudem i tylko w wyniku powtarzania sobie, że nie ma podstaw, żeby mi nie ufać. Więc możesz spać spokojnie wink2.gif.

Edit: mąż po zapytaniu wprost wzruszył ramionami i odparł, że mogę sobie iść w jasną cholerę i jaki w ogóle problem. Więc hm, chyba mnie już nie kocha.

Napisany przez: Eva 13.09.2008 21:10

Kocha, tylko sie pewnie obrazil, ze w ogole mozesz wpadac na takie absurdalne pomysly jak wyjscie z jakimkolwiek innym mezczyzna do kina, ale mu meska duma nie pozwala przyznac, o!

Napisany przez: PrZeMeK Z. 13.09.2008 21:25

Na to właśnie wskazuje użyte przez rzeczonego męża nacechowane emocjonalnie słownictwo! czarodziej.gif

Napisany przez: abstrakcja 14.09.2008 11:30

QUOTE(Katon @ 13.09.2008 13:15)
Ale byłbym wniebowzięty, jakbyś se poszła.
*




Na pewno tego nie zrozumiesz, ale to jest właśnie w tym wszystkim najlepsze. cheess.gif cheess.gif cheess.gif



Napisany przez: Katon 14.09.2008 11:44

Wiem. Bawi Cię, że Cię nie znosimy. Czujesz się kimś w rodzaju robinhuda. Może tego nie zrozumiesz, ale to jest właśnie w Tobie najbardziej żałosne.

Napisany przez: abstrakcja 14.09.2008 12:11

QUOTE(Katon @ 14.09.2008 11:44)
Wiem. Bawi Cię, że Cię nie znosimy. Czujesz się kimś w rodzaju robinhuda. Może tego nie zrozumiesz, ale to jest właśnie w Tobie najbardziej żałosne.
*



Owszem, bawi, ale w zupełnie innym sensie, niż Ci się zdaje. wink2.gif
I ja nie bede pisac, co jest w TOBIE najbardziej żałosne, bo by mnie palce rozbolały.

Pozdrawiam, peace cheess.gif

Napisany przez: Neonai 14.09.2008 12:14

Mateusz, daj spokój, rzucasz grochem o ścianę.

Napisany przez: em 14.09.2008 12:15

abstrakcjo, czemu skupiłaś się na postach Katona? moim zdaniem sporo by wielu osobom w tej dyskusji wyjaśniła twoja odpowiedź na pytanie Evy. bez złośliwości to było, że od razu dopowiem.

Napisany przez: abstrakcja 14.09.2008 12:25

Em.
Eva.

Nie odpisałam dlatego, że chciałam uniknąć Waszych psychologicznych wywodów na temat tego, dlaczego mój najdłuższy związek nie trwał nawet pełnego miesiąca. smile.gif
Ja się po prostu nie nadaję do dłuższego i w dłuższym sobie siebie nie wyobrażam. Kiedy jestem w związku, czuję ograniczenia wolności. Proste.
Właśnie między innymi z tej przyczyny, że jak mam chłopa [albo babkę- co się jeszcze nie zdarzyło] , to nie chce mi się wszędzie z nim chodzić, codziennie się spotykać, a bez tego to to jest bez sensu. Ja po prostu nie umiem tyle wytrzymać z jedną osobą. Czuję się jak w klatce.
No , ale ja mam trochę nasrane wink2.gif

Napisany przez: Neonai 14.09.2008 12:27

na mój gust to po prostu nigdy się naprawdę nie zakochałaś, ale jeśli wolisz mówić, że masz nasrane, to twój wybór.

Napisany przez: abstrakcja 14.09.2008 12:32

Parę razy zakochałam się z kimś zajętym, raz nawet odbiłam... I co? Po tygodniu się rozstaliśmy, gdyż stwierdziłam, że 'to nie jest to'.
I co, nie mam nasrane?
Jak tak dalej pójdzie to wyląduję w zakonie. xD

Napisany przez: Katon 14.09.2008 12:33

Ja chętnie się zgodzę, że masz nasrane. W każdym razie no nie wiem jak można się tak zapluwać w temacie o związkach, kiedy się zupełnie nie wie co i jak, po Ci były te emo posty?

Napisany przez: abstrakcja 14.09.2008 12:36

Jakie emo posty? cheess.gif
I ja się nie zapluwam. Przestań już. Nie napisałam Lilith nic obraźliwego, a jeśli to Twoim zdaniem było obraźliwe toś Ty chyba nigdy w życiu nic obraźliwego nie usłyszał. :|

Dopisano:
Avadakedaver, błagam Cię, nie pisz do mnie Abcia ani o mnie Abcia, do jasnej cholery, bo mnie to rozwala. xD

Napisany przez: Katon 14.09.2008 12:38

Emo post, polega na tym, że pisze się histeryczne wypowiedzi bez powodu. Nabiera dodatkowych walorów kiedy pisze się je na temat, o którym się nie ma pojęcia.

Napisany przez: owczarnia 14.09.2008 12:40

Hihihi, przypomniała mi się moja szwagierka. Mam nadzieję, że mi wybaczy, jeśli kiedyś zdarzy się jej to przeczytać... Nie pamiętam, ile dokładnie miała lat, ale coś kole szesnastu lub siedemnastu. Miała chłopaka, nie pierwszego już, bo ładna z niej kobitka, i właśnie przeżywała rozterki. Poprosiła mnie, starszą koleżankę (jest między nami dziewięć lat różnicy), o radę. Poszłyśmy na spacer.

"Bo wiesz, ja jestem strasznie dorosła, jak na mój wiek, wszyscy mi to mówią..."

"Nawet nie wiem, czy go kocham..."

"On jest taki niedojrzały, denerwuje mnie..."

"Pewnie pomyślisz, że jestem dziwna..."


Byli razem z pół roku może wtedy, może ciut więcej. Obecnie są po ślubie, ze sobą w sumie raptem rok krócej niż my z moim mężem smile.gif.


ETA: Katon, ja się naprawdę hamuję, bo nie chcę dostać od Lilki po zębach, ale... jesteś zajebisty po prostu cheess.gif.

Napisany przez: Katon 14.09.2008 12:43

Obawiam się, że się zarumieniłem. Na szczęście Abstrakcja właśnie pisze posta i wszystko zaraz wróci do emocjonalnej normy.

Napisany przez: abstrakcja 14.09.2008 12:45

No nie wiem. Ja tam nawet będąc w długim i 'poważnym' związku nie odmówiłabym pójścia z kimś innym do kina. A jeśli facet miałby z tym jakiś problem, toż to jest już jego problem, bo ja tu problemu nie widze. To, że mi coś tam za bardzo nie wychodzi nie oznacza, że nie mam o tym pojęcia. Pojęcie mam. A nie wychodzi mi z mojej winy i poniekąd z mojego wyboru. I nie piszę żadnych histerycznych wypowiedzi, prędzej Ty. :]
A o emo to chyba Ty akurat nie masz pojęcia, bo emo to nie rzucanie się i bulwersowanie [pomijając już to, że ja sie nie bulwersuje] tylko marudzenie, jaki ten świat jest podły i jak mi z tym źle i jak to mnie nikt kurde nie rozumie. xD

Napisany przez: Katon 14.09.2008 12:48

Aha. Słuchaj, z miłością to jest tak, że nigdy nie wiesz na co się zgodzisz i co będzie ok dopóki tego nie przerobisz. Fakt, że tego nie wiesz jest najzabawniejszy. Gdybym była w długim związku... to byś była w długim związku i zaczęłabyś myśleć nieco inaczej. Jeśli nie masz ochoty i nie umiesz, to jest Twoja prywatna sprawa, nie każdy musi się wiązać na całe życie, nie każdy musi już zaraz, wszystko jest z Tobą ok, poza tym, że roi Ci się posiadanie wiedzy jakiej mieć nie możesz.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 14.09.2008 13:48

Pozostaje tylko zgodzić się z Katonem.

Podsumowując tę część dyskusji - przyjaźń damsko-męska i związki kiepsko ze sobą współgrają. I jest to raczej naturalne.

Napisany przez: Eva 14.09.2008 15:01

Dany sie zaoferowal ze Abstrakcje, dla dobra ludzkosci, poderwie.

Tak wlasciwie dziwia mnie takie znawcze wypowiedzi ze strony osoby, ktora nigdy tak na prawde nie byla w powaznym zwiazku i wydaje mi sie nieco, ze robienie uwag w stylu 'cos jest nie tak w zwiazku jesli nie mozna z przyjacielem isc do kina' jest jak to slynne radzenie ksiedza o malzenstwie. Abstrakcja sie chyba zalamie w tym momencie.

Ja tam jeszcze pol roku temu nie mialam nic przeciwko kontaktom mojego chlopca z byłą, hihi. Wiec jesli sie pewnego progu nie przekroczy, to nie mozna mowic, ze 'ja nigdy'.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 14.09.2008 15:21

Tak kompletnie poza tematem, uwielbiam brzmienie zdania, które jest najczęstszą odpowiedzią na Evowe "radzenie księdza o małżeństwie" - "Nie trzeba przejść zawału serca, żeby zostać kardiochirurgiem" smile.gif

Napisany przez: Katon 14.09.2008 16:52

Ba, ono jest nawet prawdziwe. Ale nie ma analogii między takimi sytuacjami, a postami Abstrakcji.

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)