Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Do Samotności[z]

Do Samotności[z]
 
Dobre - zostawić [ 1 ] ** [50.00%]
Gniot - wyrzucić [ 1 ] ** [50.00%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 2
Goście nie mogą głosować 
Andzialipa
post 25.02.2006 19:27
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 7
Dołączył: 24.12.2005




Tekst napisany pod wpływem melancholii tudzież nostalgii z wykorzystaniem mojego ulubionego wiersza A. Mickiewicza zatytułowanego „Do samotności”.
Zwariowałam, że to umieściłam, no ale najwyżej mnie zjecie.


za koretkę dziękuję Vader i nieocenionej Kopcik


Samotności! Do ciebie biegnę jak do wody...



Popatrzył na swoją „najlepsza przyjaciółkę „ z czułością. Stanowili idealną parę - ona nie pytała o jego przeszłość, on nie chciał o niej opowiadać. Wiedział, że coraz bardziej się od niej uzależniał, że z każdym dniem pogrąża się coraz bardziej, stacza na samo dno...
Nie wyobrażał sobie, by mógł rano obudzić się obudzić i nie zobaczyć jej leżącej na stole - swojej ukochanej, kojącej butelki brandy...

Z codziennych życia upałów...

Poza Neville’em nikt nie wie o tym małym domku w Kornwalii. I zapewne się nie dowie. Ronald Weasley zamierza spędzić swoje życie samotnie. Czasem zastanawiał się, jak to możliwe, że jeszcze niespełna półtora roku temu był beztroskim nastolatkiem, dla którego problemem było zaproszenie dziewczyny na randkę, czy mecz qudditcha. Jak mógł prowadzić takie spokoje życie, nie myśląc co tym, że lada dzień może wybuchnąć druga wojna...

...Z jakąż rozkoszą wpadam w jasne, czyste chłody
twych niezgłębionych kryształów...


Wojna, nawet ta prowadzona przez czarodziejów, to głód, nędza, gwałty, paniczny strach - kto tym razem? Ukrywanie się za dnia, odpieranie ataków nocą, wiedza, że walczysz za dawno przegraną sprawę...
Najgorsze zaś w tym wszystkim było obserwowanie, jak kolejne osoby dookoła ciebie odchodzą, by już nie wrócić... Niemal codziennie widział zapłakane twarze osób, które bezpowrotnie kogoś straciły...
Neville’owi zamordowano babcię i wujka Algiego - a przecież tak naprawdę byli jego jedyną rodzina... Od tej pory robił wszystko, by się zemścić – brał udział w każdej bitwie, nie zważając na ewentualna śmierć... Zresztą było mu to obojętne, czy zginie....
Potem odszedł Ben Lovegood - ten dziwny człowiek okazał naprawdę olbrzymie męstwo w obliczu śmierci... Nie prosił o litość, nawet po szesnastym Cruciatusie...
On sam stracił Billa – jedyną osobę w rodzinie, która okazywała mu czasem zainteresowanie... Bo, nie oszukujmy się, nikt go nigdy należycie nie docenił. Zawsze był sam...

Nurzam się i wybijam, w myślach nad myślami
Igram z nimi jak z falami....
Aż w końcu ostygły, znużony złożę swoje zwoi
Choć na chwile- w sen głęboki


Nie mógł powiedzieć, że jego rodzina go nie kochała, jednak mimo wszystko był dla niej niemal niezauważalny... Nie był tak zdolny jak Bill, czy Percy, wysportowany i świetny Qudditchu [Quiddichu] jak Charlie, zabawny jak bliźniacy, czy popularny i uwielbiany przez płeć przeciwna jak Ginny.* Dla kolegów z Hogwartu był po prostu przyjacielem Tego Wielkiego Harry’ego Pottera i Tej Wybitnie Inteligentnej Hermiony Granger. Przed piątym rokiem myślał, że chociaż stary Dumbel zauważył, że posiada cechy , których nikt nie widział - lojalność, oddanie, wytrwałość w dążeniu do celu, dlatego mianował go prefektem. Mylił się jednak. Kiedyś w złości Potter wykrzyczał mu w twarz, że to on powinien być ”gospodarzem domu”, jednak dyrektor nie chciał „dokładać mu obowiązków, bo i tak ma ich mnóstwo”. Choć udawał, że go to nie obchodzi, wziął sobie te słowa głęboko do serca i często wracały do niego podczas bezsennych nocy...

Tyś mój żywioł: ach, za cóż te jasnych wód szyby
Studzą mi serce, zmysły zaciemniają mrokiem...


Ta wojna pomogła mu w zrozumieniu tych rzeczy. Stracił na niej brata, jego ojciec został ciężko ranny, Fred stracił wzrok. On zaś z narażeniem życia brał udział w odbijaniu Hogwartu, bitwie o Ministerstwo; walczył ze starszymi od niego i lepiej wyszkolonymi w dziedzinie czarnej magii czarnoksiężnikami... A co mu z tego przyszło?
Nie, żeby zabiegał o poklask, jednak nie mógł znieść, że wszystkie jego zasługi zostały przypisane Potterowi . Dziś wie, że Snape zawsze miał rację - Harry był jedynie żądnym sławy zadufanym w sobie egoistą... W końcu jego przyjaciel odebrał mu wszystko - rodzinę, przyjaciół, nawet zasługi Rona na polu Bitwy... W końcu ... Hermionę...

I za cóż muszę, na kształt ptaka-ryby
Wyrywać się w powietrze słońca szukać okiem???


Właśnie wtedy postanowił odejść. Mógł wybaczyć wiele, ale nie to. Nie zabranie miłości swego życia. Wiedział przecież, jak bardzo kocha Hermionę. Lecz pomimo tego odebrał mu ją, nie dając szansy na to, by ujawnił jej kiedykolwiek swoje uczucia...
Właśnie wtedy postanowił uciec...
Longbottom, również niezauważany przez znaczną część szkoły, no chyba, że zrobił z siebie pośmiewisko; zrozumiał go i pomógł mu - pozwolił zamieszkać w tej całkowicie odciętej od świata chałupce po stryju Algie. – Mi i tak się nie przyda, poza tym za dużo tu wspomnień - mawiał Neville.
Ron zastanawiał się czasem, czy ktoś go szuka, martwi się o niego... Była to dość wątpliwe, zważywszy, że dzięki magii można wszystko, poza tym gdyby NAPRAWDĘ chcieli go odnaleźć, to prędzej czy później musieliby trafić do tych drzwi. Co by wtedy zrobił? Sam nie wie i stara się o tym nie myśleć. Spędza całe dnie upijając się drogimi trunkami kupionymi za pieniądze Neville’a i tylko w tych rzadkich chwilach trzeźwości uświadamia sobie, jak bardzo jest sam...

I bez oddechu w górze, bez ciepła na dole
Równie jestem wygnańcem w Oboim żywiole
...

*Inspirowane opowiadaniem Nagini „Kiedy mówisz Kocham”
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 09:56