Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Pamiętnik Draco [zak?]

Caroline
post 18.11.2003 16:27
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




Hey! Jestem tu nowa i postanowiłam umieścić i moje ff:

1.09 PONIEDZIAŁEK - m o j e dormitorium
Hm...zacznijmy od tego, że nazywam się Draco. Draco Malfoy. Ten M a l f o y. Jestem dobrze zbudowanym, przystojnym blondynem ze zniewalający błyskiem w stalowoniebieskich oczętach. Ten pamiętnik dostałem dzisiaj od starego Dumbla. Po uczcie zatrzymał mnie i powiedziałem że pisanie pomoże mi odreagować stresy i takie tam - bla…bla…bla… - wiecie, takie duperele podstarzałego świrusa. No więc zaczynam!

2.09 WTOREK wieczór
NIE! NIE! BŁAGAM! TYLKO NIE TO! Stałem się obiektem pożądania tej idiotki - Granger Łopatozębnej. Podeszła do mnie na przerwie i powiedziała, że chce porozmawiać. Nie chciałem nie być dżentelmenem, więc kulturalnie poradziłem jej, żeby spadała na Pottera. Akurat przechodził obok, więc machnąłem ręką w jego kierunek, a ta zarzuciła mi ręce na szyję, zawołała na cały korytarz: "Tak, Dracuś! Ja ciebie też!" i mnie pocałowała (ble…ble…fuj…fuj…fuj… - przecież moje wrażliwe ząbki mogły się zarazić - może szlam jest jak próchnica?)!! Piszę te słowa o 2:25 w nocy pod kołdrą z latarką, bo od tego zdarzenia aż wstyd się było pokazać w pokoju wspólnym!

3.09 ŚRODA popołudnie
No comments...

4.09 CZWARTEK historia magii
Przez ostatnie 2 dni było t r a g i c z n i e ! Nawet Snape spytał mnie, czy nie chcę się przenieść do Gryffindoru, skoro mam tam dziewczynę. I Ty, Severusie, przeciwko mnie?!

5.09 PIĄTEK - wreszcie weekendu początek
Pierwszy tydzień nauki (nauki-tylko dla kogo? He...he...) a już McGonagall nam dowaliła. Chyba wydam wszystkie oszczędności dla kogoś, kto mi napisze te dyrdymały. Z drugiej strony nie wiem, dlaczego mam za to płacić?! W końcu pisać zadanie DLA MNIE to zaszczyt. Nie rozumiem, dlaczego inni tego nie rozumieją. Dziwne... Wypadł mi dzisiaj ten najjaśniejszy włosek, który rósł z lewej strony przedziałka. Trochę psuł kompozycję całej fryzury, ale zarazem dodawał jej odrobinę nonszalancji i frywolności (wyczytałem to w zadaniu Goyl'a kiedy pisał o sklątkach tylnowybuchowych). Chyba powinienem rozjaśnić sobie jakiś, żeby uzyskać podobny efekt. Muszę się nad tym poważnie zastanowić. Chyba skonsultuję to z moim psychologiem.

6.09 SOBOTA - błonia
Mam problem: szampon koloryzujący, farba, czy może rozjaśniacz? Nie mogę przecież pozwolić na to, by jakieś bliżej nie znane mi chemikalia zniszczyły delikatną strukturę mojego włoska! A gdyby uszkodziła się cebulka?

7.09 NIEDZIELA - łazienka m o j e g o domu
Prosiłem Snape'a o radę. Powiedział, żebym poszedł do psychiatry, bo on nie widzi lekarstwa na samo uwielbienie. O co chodzi? Dodał, że i tak podobam się dziewczynom, po czym pokazał dwa przednie (nawiasem mówiąc żółte, i to bardzo, hi hi) zębiska, dając mi do zrozumienia, że chodzi o Garnger. Wkurzyłem się. Powiedziałem, że żółty kolor nie pasuje do stylu metala. Nie zrozumiał aluzji. Chyba opary z eliksirów zbytnio rzuciły mu się na mózg!

8.09 PONIEDZIAŁEK
Katastrofy ze szlamą ciąg dalszy. Na OeNeMeSie (Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami) mieliśmy o sowach. Ten mutant człowieka (Hagrid, rzecz jasna...) przyniósł sowy, żebyśmy się z nimi zapoznali. Jakbym nie wiedział co to jest! Wrrr... Garnger chyba było to na rękę i przysłała mi list. Chce się spotkać dziś wieczorem w Hogsmeade, żeby "omówić pewien delikatny temat, którego zrealizowanie przyniesie obustronne korzyści" Iść, czy nie iść?

Później
OK, idę. Ale pod warunkiem, że ona płaci za piwo!


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Klaud ze Slytha
post 18.11.2003 22:43
Post #2 

Ślizgonka


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 430
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Mazańcowice

Płeć: Kobieta



QUOTE

(nauki-tylko dla kogo? He...he...)

Powinno być

(nauki - tylko dla kogo? He...he...)

Rob odstepy miedzy tekstem i myslnikiem.

QUOTE

(wyczytałem to w zadaniu Goyl'a kiedy pisał o sklątkach tylnowybuchowych).


Goyle'a

QUOTE

dając mi do zrozumienia, że chodzi o Garnger.

Granger


No, w sumie takie średnie, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie, bede zagladac.
Powodzenia zycze.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dirbaa
post 19.11.2003 17:11
Post #3 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 30.06.2003
Skąd: Bytom... chyba =P




Hmm drobne literówki już przez Klaud zauważone tongue.gif
Co do samego opowiadania...
1. za krótkie notki
2. Hmm Granger by sie tak nie zachowała... jest zbyt poważna tongue.gif nie można było zamiast niej wybrać Parivati lub kogoś innego :/
3. Narazie jest dobrze, ale akcja.... zbyt szybko jak na mój gust. Przeskakujesz z dnia na dzień.... powinno być więcej informacji.
Narazie tyle. Pisz dalej tongue.gif

Ten post był edytowany przez Dirbaa: 19.11.2003 17:12
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
.:.Juli.:.
post 19.11.2003 22:02
Post #4 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Masto Aniołów Rasa: Półanioł-półczłowiek




Nieeee......

<chwila krzyku XD>

Mi sie to nie podoba.
Zbyt szybka akcja, za malo opisów, troszke nierealne by Draco zastanawial sie na farba czy rozjaśniacz moim zdaniem szukal by jakiegos zaklecia
On i Hermiona uuu mi to jakos w parze nie idzie (tj chodzi mi o to ze przez to odrazu ff jest kiepski) tylko moim zdaniem nawet jak juz by mial byc taki zwiazek to przynajmniej z ciekawsza fabula <O_o>

Ogolnie nie podoba mi sie, ale pisz dalej moze bedzie lepiej

"Cwiczenie czyni mistrza"


--------------------
-Chce być... aniołem- wyszeptała...

To nie świat jest dziwny, to ludzie...

CODE
3 stycznia drogi dwojga tak bardzo bliskich sobie ludzi, rozeszły się na zawsze
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 20.11.2003 16:22
Post #5 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




A oto next part:

09.09 WTOREK już ciemno
No więc sprawa wygląda tak...No nie! Nawet ciężko mi o tym pisać. Granger, to znaczy Hermiona (zakodować sobie raz na zawsze H e r m i o n a !) miała rację - obustronne korzyści to może przynieść. Wstyd, którego mogę się najeść to t y l k o skutek uboczny. Ale zacznijmy od początku - poszedłem na to spotkanie. I dowiedziałem się - ona się zakochała! Nie, nie we mnie (chociaż to zastanawiające - czyżby była wyjątkiem? Winny jest chyba brak rozjaśnionego włosa!), tylko w Weasley'u ("w Ronie, Draco, Ronie - nie, Weasley'u"). On też podobno coś do niej, ale nie jest pewna, czy jakoś tak (nie zrozumiałem wszystkiego do końca, bo prawie przez cały czas mówiła do piwa, a nie do mnie). W każdym razie sens jest taki - ja mam udawać, że z nią chodzę, żeby wzbudzić zazdrość w Weas… Ronie i się z nim zaprzyjaźnić na tyle, żeby mu opowiadać, jaka to ona nie wspaniała (zawsze dużo oszukiwałem, ale to już chyba przesada - może nawet ciężki grzech?). Ona z kolei ma mi pisać wszystkie zadania domowe. Gdyby nie ten warunek to chybabym ją wyśmiał. Muszę się zastanowić. Kwestia włosa nadal nie rozstrzygnięta.

10.09 ŚRODA po obiedzie
Powiedziałem jej dzisiaj, że się zgadzam. Kiedy przed eliksirami znowu się na mnie rzuciła i zawołała: "Dracuś, to wspaniale!" (trzeba przyznać, że plan działa - Weasley aż się skrzywił, he…he…), Snape tak się na mnie popatrzył, że to chyba nie wróży nic dobrego…

Później
Właśnie od niego wróciłem. Zdrajca! Chce mnie wyrzucić ze Slytherinu! Powiedział, że publiczne obściskiwanie się ze szlamą "uwłacza godności każdego porządnego, dobrze wypełniającego swe obowiązki Ślizgona"! Poza tym chce mnie "połączyć z ukochaną, aby scementować nasz związek". On chyba dobrze wie, że coś tu nie gra! Ja tego nie przeżyję - Draco Malfoy w Gryffindorze…

11.09 CZWARTEK wieczór
Uff… na szczęście McGonagall się nie zgodziła na mój "transfer". Powiedziała, że zdemoralizuję jej wychowanków. Po raz pierwszy wykazała się rozsądkiem. Mieć w szkole taką opinię jak moja, widać, też ma swoje plusy! ZOSTAJĘ!

12.09 PIĄTEK po eliksirach
Snape nadal jest na mnie wkurzony. No przecież nie mogę powiedzieć mu prawdy - wypracowania na eliksiry przecież Hermiona też będzie za mnie pisała. Rozwiązałem kwetstię włosa - załatwię go rozjaśniaczem - Hermiona ma mi pomóc, przynajmniej obiecała. Zrobię sobie superfryz i ruszam na nowy podbój!

Za chwilę
Nie ruszam… Zapomniałem, że już mam dziewczynę (wrr…) - z podboju nici.

13.09 SOBOTA przed południem
Dzisiaj wypad do Hogsmeade. Idę z nią. Weasley z Potterem. Goyle się chyba na mnie obraził.

Po południu
Chyba jestem dobrym aktorem. Byliśmy w knajpie. Weasley'owi aż pięści zbielały od zaciskania! Sialalala!! Potter chyba go uspokajał i coś tłumaczył ale tamten go nie słuchał i ruszył w stronę naszego stolika. Hermiona zobaczyła to i mnie objęła. W rudego jakby piorun strzelił! Cofnął się i wybiegł. Potter za nim. Wreszcie mogłem przestać udawać.

14.09 NIEDZIELA chyba rano
I pomyśleć, że to już prawie dwa tygodnie w szkole. Nauka jak na razie idzie mi bezstresowo. Gorzej z moim życiem towarzyskim. Ślizgoni wytykają mnie palcami, Snape mnie unika - powiedział, że moje nowe zachowanie działa mu na nerwy (no…przy Hermionie muszę jako - tako się zachowywać). Tylko Dumbel się cieszy. Chyba myśli, że to dzięki temu pamiętnikowi. Miał ochotę go nawet przejrzeć. Oho! Nie ma głupich!


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dirbaa
post 20.11.2003 17:12
Post #6 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 30.06.2003
Skąd: Bytom... chyba =P




Teraz bardziej mi się to podobało. Bardziej składnie i dłuższe turned.gif Kilka fajnych pomysłów, chociaż do opisów reakcji Rona powinno dojść, że się zaczerwienił.. taka jego typowa reakcja na Draco tongue.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Egwadien
post 20.11.2003 18:49
Post #7 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 234
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Szare Góry

Płeć: Kobieta



Serio Wam sie wydaje, ze Draco zgodzilby sie na cos takiego, a... Hermiona...?
Poza tym dodalas troche mugolskich przedmiotow... chocaiazby latarka. latarka w Hogwarcie??
Parodia, jak parodia... Moze cos w tym jest turned.gif ale zachowanie Draca mi do samego Dracona pasuje ^^


--------------------
z podpisów pod postami:
"Elfy powinny się nauczyć żyć w symbiozie z toporem w dupie!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 20.11.2003 20:00
Post #8 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




Ale sie ciesze, ze wreszcie sie Wam spodobalo biggrin.gif Co powiecie na dalszy ciag??


15.09 PONIEDZIAŁEK po południu
Nie mogę do tej chwili otrząsnąć się z szoku. Miałem dzisiaj bliskie spotkanie trzeciego stopnia z Weasley'em. Podszedł do mnie na przerwie między transmutacją, a histrą magii i zaczął gadkę. Nasza rozmowa wyglądała mniej - więcej tak:
- Słuchaj Malfoy - powiedział rudy.
- P a n Malfoy, natomiast dla m o j e j dziewczyny i jej przyjaciół - Draco. Ron, wiem, że przyjaźnicie się z Hermioną, więc możesz się do mnie zwracać po imieniu. - nawet nie wiecie, jak trudno mi było utrzymać uprzejmy ton z lekką nutką protekcjonalności.
Weasley chyba nie zwrócił na to uwagi i ciągnął dalej:
- Malfoy, nie obchodzi mnie, jak do ciebie mówią inni. Interesuje mnie tylko to, jak bawisz się z Hermioną! Wiem, że zadajesz się z nią tylko dlatego, żeby sprowokować mnie i Harry'ego, że… - tu rudzielec tak się rozemocjonował, że aż mu tchu zabrakło, he…he…:)
- Ron, mylisz się - odpowiedziałem z pobłażliwym uśmiechem na mych cudownych ustach. - Hermiona to wspaniała dziewczyna i bardzo mi na niej zależy. Myślę, że sam dobrze jesteś zorientowany w jej hm... zaletach. - oj, chyba trafiłem w czuły punkt Weasley'a, bo cały się zaczerwienił i wziął głęboki oddech. Chyba chciał coś powiedzieć, ale właśnie wtedy nadeszła moja wspaniała (zlituj się, Boże) dziewczyna. Weasley'a zmyło jak w praniu. Hermiona chyba powinna być zadowolona. Ja też - dzisiaj oddałem kolejne dodatkowe zadanie z transmutacji. Ale McGonagall miała zdziwko.

16.09 WTOREK eliksiry
Teraz na lekcji luzy - Snape znęca się nad Gryfonami. Stosunki między nami wróciły do normy. Zdecydowałem się powiedzieć mu wszystko - uważa, że najważniejsze w życiu to umieć sobie radzić. Nawet przez taką Granger. Na eliksirach teraz siedzimy razem. Mam już dwóch zaciekłych wrogów: Weasley'a (normalka) i…Pansy Parkinson - przedtem latała za mną jak pies, a teraz! KMW&BDM (Klub Miłośników Wielkiego & Boskiego Dracona Malfoy'a) niepokojąco się zmniejsza - najpierw Goyle, teraz Parkinson. Trzeba coś z tym zrobić. Draconie - do boju!!

17.09 ŚRODA rano
KATASTROFA! That's impossible! Nieeeeeeeee! Dostałem właśnie list o treści: "Z przykrością informujemy, że sklep "Magiczny loczek" z siedzibą na ulicy Pokątnej zakończył swoją działalność. W związku z tym anulowana zostaje umowa zawarta między wyżej wymienionym sklepem, a panem Draconem Malfoy'em na cotygodniową dostawę żelu do układania włosów Sexy Ulizaniec".

Po śniadaniu (na którym z resztą nie byłem)
Tylko się zabić…

Przed pierwszą lekcją
I co ja mam zrobić? Przecież nie wyjdę z potarganymi włosami na lekcje! Nie no… Chyba wyślę sowę do Hermiony. W końcu dziewczyna powinna pomagać swemu chłopakowi - nawet takiemu wirtualnemu.

Za chwilę
Pożyczyła. Trochę śmierdzi po dziewczyńsku ale nawet dobrze działa. Napisała tez, że Weasley nieźle się wkurzył, jak dostała ode mnie list na śniadaniu. Będę musiał podpisać nową umowę z jakimś innym sklepem. To jest teraz sprawa nadrzędna. Kwestia farbowania włoska spadła teraz na dalszy plan.

18.09 CZWARTEK chwilę przed zachodem słońca - to się chyba nazywa…podwieczór?
Dzisiaj było w miarę nudno. Nic się nie dzieje w tej szkole. Nawet o Voldemorcie nic nie słychać. McGonagall zatrzymała mnie po lekcjach. Zaczęła mnie chwalić, jak ja to się nie poprawiłem w nauce, jakie zadania piękne piszę i taki się w ogóle zrobiłem cud - miód. Rzucała przy tym porozumiewawcze spojrzenia w kierunku Hermiony. Chyba już wszyscy nauczyciele wiedzą. Zabiję Snape'a!

19.09 PIĄTEK po lekcjach
Pochwał ciąg dalszy. Moje ego wreszcie dowartościowane. Dzisiaj kolej na samego dyra. Słyszał od innych nauczycieli, że się zrobiłem systematyczny, sumienny i obowiązkowy. Hermiona też to słyszała. A potem zaczęła mnie opierniczać! Jakie ona kazanka strzela! Nie gorzej niż McGonagall! Głupia! Powinna się cieszyć, że jej zadania się podobają, a nie gadać o jakiejś sprawiedliwości i że naprawdę powinienem wziąć się do nauki. Kiedy to nastąpi, ja sam zadecyduję. Zamknęła się dopiero wtedy, kiedy minął nas Weasley. Och, jaka się milutka w tym momencie zrobiła. Myślałem, że mnie zemdli…

20.09 SOBOTA po obiedzie
Dzisiaj sobota - luzik. Na obiadku Dumbel opowiadał, że przyjedzie jakaś delegacja uczniów z innej szkoły. Przyjadą chyba w okolicach kolacji. Mają u nas mieszkać przez miesiąc, a później kilka osób od nas pojedzie do nich. Mam nadzieję, że to będzie Drumstrang. Mamy być dla nich "mili, koleżeńscy i wyrozumiali". Oooooooo, tego po Dracusiu nikt się nie może spodziewać…He…he…

W nocy
Trafiło mnie…Na stojąco…Po raz pierwszy w życiu…Napiszę o tym rano…


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dirbaa
post 20.11.2003 20:48
Post #9 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 30.06.2003
Skąd: Bytom... chyba =P




Nie no... jutro test a ja se czytam i chichotam jak głupia przed monitorem... dlatego krutko: no... fajne to tylko żeby więcej sie tam działo tongue.gif I jeden błądzik:
QUOTE
Na obiadku Dumbel opowiadał, że przyjedzie jakaś delegacja uczniów z innej szkoły.

Dumble! turned.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 21.11.2003 16:27
Post #10 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




I nastepna czesc:

21.09 NIEDZIELA nad ranem
Uch... nadal to czuję. No więc to było tak: przyjechali wczoraj przed kolacją. Są z Crüslee z Niemiec. Na początku byłem trochę zawiedziony, że nie z Drumstrangu, ale później... Przyjechały 3 laski (według Goyle'a - nowe towary - gdzie on się tak wyrobił? Chyba Akademia Dobrego Slytherińskiego Wychowania Pod Przewodnictwem Boskiego Draco przynosi rezultaty he...he...) i 4 kolesi. Żeby godnie się zaprezentować ubrałem moją srebrno zieloną szatę, która, nawiasem mówiąc, idealnie zgrała się z chłodnym błękitem mych ocząt, przygładziłem włoski (i znowu zapomniałem o farbowaniu ) i byłem gotowy na przywitanie nowych...kolegów. Jak wszedłem na salę to wszyscy już byli. Co prawda trochę mi zeszło z toaletą, ale nie czarujmy się - biłem na głowę wszystkich hogwartczyków. No i wróćmy do momentu jak wszedłem - no więc wszedłem, a tam na stołach w i e l k i e n i c! A ja taki głodny, biedaczysko... Patrzę na stół profesorski: Dumbel odpierniczony jak nie wiem co, ubrany w taką granatową szatę z mieniącymi się złotymi gwiazdkami (totalne bezguście, czyż nie?), a Snape... i on mnie zakasował - umył sobie włosy i jakieś takie gładkie były i lśniące. Postanowiłem przejść obok niego, żeby to zobaczyć dokładnie. Idę sobie i idę, i idę, aż tu nagle czuję znajomy zapach, wydobywający się centralnie z głowy mojego sora od eliksirów: i co się okazało? To był zapach m o j e g o ż e l u !! Snape mi za to zapłaci! Myśli, że użyje takich kosmetyków jak ja i będzie tak samo sexy? O nie, moi państwo, już ja się o to postaram... Ja mu powiem, co o tym myślę! Tak mnie to wszystko wyprowadziło z równowagi, że nawet nie spostrzegłem, jak weszli ci Niemcy. A co oni mnie w tej chwili obchodzili: najważniejsze było to, że zorientowałem się, jak się zamawia potrawy. No ale jak oni weszli, to się po prostu nie mogłem napatrzeć. Nie, nie na nich, na Goyle'a. Jak ich zobaczył, to tak szeroko otworzył buzię, że aż mu buraczki wyleciały. Szturchnął mnie w ramię i wybełkotał:
- Draco! Paaaaaaaatrz...
No więc popatrzyłem (na szczęście wcześniej przezornie przełknąłem to, co żułem w mojej cudownie zarysowanej szczęce) i z o b a c z y ł e m . To było niesamowite, niewiarygodne, impossible, amazing...Och...I kto to mówi, że Niemki są brzydkie. W tej delegacji szła najpiękniejsza dziewczyna, jaką w życiu widziałem. I chyba nie tylko ja tak myślałem. Potterowi aż okulary zaparowały z wrażenia, Rudemu włosy zrobiły się jeszcze bardziej rażąco pomarańczowe. Po stole przeszedł pomruk, że to chyba wila. Myślałem, że coś mnie trzaśnie, jak Dumbel powiedział, że dziewczyny śpią u Gryfonów, a chłopaki u Krukonów. Czy Slytherin z a w s z e musi być pokrzywdzony? Oj, chyba będą kłopoty... Draco Malfoy wreszcie wpadł...

Wieczór
No i stało się: poznałem ją. Okazało się, że jest... jakąś daleką kuzynką Hermiony. Ona naprawdę się przydaje. No to do naszej umowy dodajemy kolejny punkt: pomoc w zdobyciu Jeanette. Aha! No bo ONA ma właśnie na imię Jeanette. Fajne imię, no nie? I takie niezwykłe, jak na Niemcy. Ona w ogóle cała jest niesamowita i niezwykła. Ma takie długie, czarne i lśniące włosy (jestem p e w i e n , że naturalne, chociaż Parkinson cały czas wokoło opowiada, że na pewno są farbowane i jakoś tak nienaturalnie błyszczą - zazdrosna krowa), piękny uśmiech (prawie tak oszałamiający jak i mój) i oczy. Noooo... takich oczu to jeszcze nie widziałem. Są piwne i w kształcie migdałów. I jak tak na ciebie patrzy tymi oczami to ma się wrażenie, jakby prześwietlała twój umysł na wskroś (zakodować sobie i nie zapomnieć, w razie potrzeby zawiązać supełek na szacie: zapytać Hermiony, czy ona nie ma jakiś zdolności do czytanie w myślach czy coś w tym rodzaju). I najważniejsza informacja: jest wolna: tzn. nie ma chłopaka! Sialalala! Bierzemy się do roboty.

22.09 PONIEDZIAŁEK po lekcjach
To, że Jeanette jest w Gryffindorze ma swoje dobre strony - przynajmniej mam z nią dużo lekcji. Już pamięta moje imię - dzisiaj przed eliksirami do mnie pomachała i zawołała: "Cześć Draco!" Ale mi wszyscy zazdrościli! A Potter wyglądał jakbym mu sprzątnął znicza sprzed nosa (co się często zdarza, chyba, że mu sam do buzi wpadnie)! Teraz muszę się tylko pozbyć Hermiony, jako dziewczyny, i życie jest piękne!

Wieczorem
Postanowiłem wykazać się inicjatywą i poprosiłem Snape'a o pozwolenie na taki "wieczorek zapoznawczy" dla naszych nowych "przyjaciół". Trochę się zdziwił, że ja taki towarzyski, że aż się zgodził. I znowu zapunktowałem u dyra!

23.09 WTOREK po śniadaniu
Rano wysłałem już zaproszenia, tak, że na śniadaniu już je wszyscy dostali. Zaprosiłem, to jest, zaprosiliśmy tylko nowych no i Hermionę - przecież musi mi jakoś pomóc. Wszystko zaczyna się o 19 i ma się skończyć po bożemu o północy. Już moja w tym głowa, żeby siły wyższe się w to nie mieszały.

Trochę po północy
Jednak tym razem mój autorytet nie zadziałał na Snape'a. O 12 wszyscy spokojniutko rozeszli się do siebie. Ale czego ja się w ciągu tych 5 godzin dowiedziałem?! Szkoda gadać. Z mojego romansu nici. Jak nie jedna przeszkoda, z którą jeszcze bym sobie poradził, to druga, na którą już chyba nie mam wpływu i jeszcze trzecia. Ble... chyba pozostaje mi już chyba tylko iść spać...


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 22.11.2003 11:26
Post #11 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




24.09 ŚRODA po południu
No więc (chyba nie jestem pewien czy tak zaczyna się zdania, a tak najczęściej robię) sprawa wygląda tak: Jeanette jest wolna w takim połowicznym stopniu - w każdym razie moją dziewczyną najprawdopodobniej nie będzie. Bo ona jest... platonicznie zakochana! Szczęśliwym wybrańcem jest jakiś Sven Hannawald. Nigdy o nim nie słyszałem. Mugol chyba. Ma 29 lat (dlaczego jej się podobają tacy dziadkowie?!) i jest jakimś naskoczniakiem, chociaż nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem o co chodzi. Jeanette mieszka w Hinterzarten (to już wiem gdzie leży, bo jak tylko przyjechała, to sprawdzałem - faktycznie w Niemczech) no i stamtąd jest też ten uwielbiany przez nią Hani (tak go nazywa). Kiedyś podobno się do niej uśmiechnął, jak kupowała w sklepie kapustę. No... jemu się nie dziwię, ale jej! Już mi pokazała jego zdjęcie. Chude toto, żebra mu wystają i ma ż ó ł t e zęby! Jak to zobaczyłem na takim wieeelkim plakacie to od razu uśmiechnąłem się do niej tak szeeeeeroko, żeby zobaczyła, jakie ja mam bielutkie i wypielęgnowane pastą "Śnieżna Biel Dla Wysokiej Klasy Czarodziejów (tak jak ja) Pragnących Mieć Białe (to też tak jak ja) i Wspaniałe Ząbki (podobnie jak ja) Bez Zbytniego Wysiłku (co za zrządzenie losu - i również jak ja) Podobnie Jak Nasz Model... Harry Potter!" - Boże, to już zupełnie jak nie ja. Dlaczego ten Potter wszędzie musi się wkręcić, nawet do reklamy m o j e j pasty do zębów! Ale wracając do tematu - kiedy się tak pięknie, cudownie i zmysłowo do niej uśmiechnąłem (do tej pory działało), to mi tylko powiedziała:
- Draco, między górną jedynką, a dwójką masz ziarenko maku. Chcesz wykałaczkę?
Ok., ok., bez paniki. Może ta wykałaczka to tylko taka... hmmm... metafora? Nie mam pojęcia. Muszę ją przekonać, że jestem dla niej odpowiedniejszy niż jakiśtam Hani.

25.09 CZWARTEK wieczór
Przekonuję.

26.09 PIĄTEK po południu
Przekonuję nadal - na razie bez widocznych rezultatów.

27.09 SOBOTA po kolacji
Poddaję się. Podeszła do mnie dzisiaj po obiedzie i powiedziała:
- Draco, musimy porozmawiać.
- Jasne, nie ma sprawy - odpowiedziałem. No... wiedziałem, że dwa poprzednie dni nie poszły na marne. I to jeszcze inicjatywa wyszła od niej... No więc spotkaliśmy się po obiedzie na błoniach - tam chciała iść. Dlaczego? Nawet ją o to zapytałem.
- Draco, chciałabym, żeby ta rozmowa odbyła się bez świadków - no i wszystko jasne. Draco królem flirtu i podrywu. Już sobie chciałem w duchu pogratulować, kiedy ona powiedziała:
- Wiem, że to może dla ciebie być trudne - ups... czyżby coś nie szło zgodnie z planem?
- Nie chciałabym, żebyś myślał, że cię krytykuję, albo próbuję udowodnić, że czegoś nie wiesz w sprawach hm... no wiesz... - aha! Jej po prostu chodziło o to że może nie chciałem jej jeszcze pocałować? Ho... ho... Kto by pomyślał, że ona taka w tych sprawach oblatana. Ze Svenem się chyba nie całowała.
- Ależ Jeanette, nawet nie mógłbym tak pomyśleć - odpowiedziałem ze zbolałą miną. No... bajer trzeba mieć, w końcu to połowa sukcesu. - Powiedz, co się stało.
- No cóż. Wiem, że sport dla ciebie dużo znaczy - chwileczkę, ale co quidditch ma wspólnego z całowaniem? Już chciałem zaprzeczyć, ale machnęła ręką na znak, żebym jej nie przerywał.
- Zauważyłam, że zainteresowałeś się Svenem - ciągnęła dalej zupełnie nie zrozumiale dla mnie wywody. - I przepraszam za to co teraz powiem, ale... Dracuś - oj, jak cieplutko mi się zrobiło koło serca. - Dracuś, "Hanni" pisze się przez dwa "n", a poza tym wymawia się tak miękko jak "Honey" - ooooo angielskie "Kochanie", czyżby chciała mnie tak nazwać?
- Wiesz, tak jak po angielsku "miód" - no i tu się załamałem. Ona chyba na serio chciała mi tylko powiedzieć, jak się właściwie wymawia ten wyraz.
- Jeanette - westchnąłem. - Czy tylko tego dotyczyło nasze spotkanie?
- Nie. Bo widzisz, Draco, ja wiem, że wszyscy myślą, że ja się zakochałam w Svenie i nigdy się nie zainteresuję innym chłopakiem - czyżby iskierka nadziei wskoczyła w me miłosierne serce? - Ale tak nie jest, bo... od pewnego czasu podoba mi się ktoś inny, ktoś bardziej realny - jak powie, że Potter, to nie wiem, co jej zrobię.
- Czy chciałabyś o tym porozmawiać? - Podobno dziewczyny lubią zwierzać się chłopakom ze swoich problemów.
- Nie. Chciałabym tylko powiedzieć ci, kto to jest. To... - nie Potter, nie Potter, nie Potter, jak to nie będzie Potter, to bardziej się postaram udawać przy Weasley'u.
- To chłopiec, który jest dość znany... - OK, jeśli to nie Potter, to... zacznę pisać co dziesiąte zadanie domowe.
- On jest świetnym graczem w quidditcha i ma w sobie to coś, na co wszyscy zwracają uwagę - no to chyba jest jednak Potter, ale jeżeli się okaże, że nie to nawet... nawet... co by tu wymyślić... wiem! Przestanę żelować włosy na tydzień (no... musiałem skrzyżować przy tym palce).
- Wiesz, wszyscy go lubią i...
- Nie chciałbym zbytnio naciskać, ale może mi wreszcie powiesz, kto to jest?
- Nie domyślasz się? Draco, ja mówię o t o b i e !- Wow! Brawo dla szanownego Mr Dracona Malfoy'a, przed którego zmysłowym spojrzeniem żadna nie umknie! Fanfary! Dziękuję, dziękuję - już widziałem siebie, przyjmującego gratulacje z okazji ślubu z Jeanette. A ta znowu zaczęła:
- Przepraszam, że ci to powiedziałam.
- Ależ nie ma sprawy, ja…
- Draco, nic nie mów. Wiem, że nie możemy być razem. Przykro mi, że zabrałam ci czas.
No i się wkurzyłem. Jak to nie możemy być razem? Co jej?
- Jeanette, o co ci chodzi? O to, że mieszkam w Slytherinie? O to, że nie lubię gangu Pottera? O to, że...
- O to, że jesteś chłopakiem mojej kuzynki, a zarazem mojej najlepszej przyjaciółki.
- Przecież ty nic nie rozumiesz! W tym całym chodzeniu z Hermioną chodzi o to, że...
- Nie musisz mi niczego tłumaczyć. Wiem to, co powinnam wiedzieć i myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie to, że wcale się nie będziemy spotykać. Ani na śniadaniu, ani na żadnej imprezie, ani w Hogsmeade, ani w ogóle nigdzie.Nawet przypadkiem.
- Ale...
No i poszła. No przecież to ewidentnie dowodzi temu, że ona nic nie rozumie. No bo nie rozumie, prawda...?


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 22.11.2003 19:30
Post #12 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




A ja mam dla was nastepny fick:

28.09 NIEDZIELA rano
Nie mam co ze sobą zrobić. Po prostu tak się szwendam po zamku i nie mogę sobie znaleźć miejsca. A to wszystko przez nią! Jak ona mogła mi to zrobić?! I jeszcze na dodatek chodzi sobie wszędzie z Potterem i Weasley'em. Ale się im oczy do niej śmieją. A rudzielcowi to chyba szczególnie. Oj... Hermionie się to nie podoba. Powiedziała, że musimy zaostrzyć naszą akcję, bo nam się sprawy wymykają spod kontroli. Musiałem się zgodzić. Kończy się miesiąc ochronny i zadań mamy w ciul. A ona sobie jakoś z nimi radzi.

Po południu
Sprawy się komplikują... Weasley oficjalnie poprosił Jeanette o chodzenie. A ona... z g o d z i ł a s i ę ! Ja nie mogę! Z takim wieśniakiem?! A ja jej oferowałem swojego cudownego siebie! Hermiona o mało nie wyszła z siebie jak się o tym dowiedziała. Ale przed Jeanette oczywiście udaje, że wszystko jest OK. Słyszałem, że jej mówiła, że "cieszy się jej szczęściem, że z Ronem tworzą piękną parę i na pewno będą szczęśliwi razem". He... he... A już myślałem, że jej przywali. Chyba miała na to ochotę. Później powiedziała, że musimy pogadać. Co znowu?

29.09 PONIEDZIAŁEK po obiedzie
Ona jest głupia! Mówiła, że ma już dość tego udawania i powinnyśmy skończyć nasz "związek". Powiedziała, że Jeanette i Ron wyglądają na szczęśliwych i ona nie ma serca tego psuć. Odbiło jej! Na szczęście przekonałem ją, żeby wszystko na razie zostało. No... nie ze względu na nią i Weasley'a tylko na mnie i Jeanette. No bo jak oni się rozstaną to rudy do szlamy a boska Jeanette do mnie - proste i logiczne. Ma się te dobre pomysły i inteligencję... smile.gif

30.09 WTOREK wieczór
Klapa. Kompletne dno - nie mam już żadnych pomysłów jak rozdzielić Jeanette i tego debila. Hermiona mi nie pomaga. Powiedziała, że muszę sobie poradzić sam, bo ona jest zawalona naszymi wypracowaniami z różnych przedmiotów. No przecież nie wymagam od niej, żeby mi pisała zadania na najwyższe oceny! No ale jak się ma taką niezdrową ambicję to trzeba cierpieć... Dobrze, że to nie ja tongue.gif

Noc
Już sam nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Spotkałem ją. Wstałem po północy, bo chciało mi się załatwić wiadomą potrzebę. No i sobie idę i słyszę jak ktoś płacze. To było gdzieś obok łazienki Jęczącej Marty. Na początku myślałem, że to ona i chciałem się trochę jeszcze z niej ponabijać. Ale wchodzę i widzę Jeanette. Siedziała na sedesie i lała łzy. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Jeanette, malutka, co się stało? Czy mogę Ci jakoś pomóc?
A ona się do mnie przytuliła i rozryczała mi się na ramieniu jeszcze bardziej. Całą koszulkę miałem mokrą. A łzy są słone, a sól podobno wyżera materiał. No cóż, pogodziłem się z tym, że to b y ł a moja ulubiona koszulka nocna, no ale dobra. Ryczy i ryczy a ja ją dalej przytulam. No bo co miałem zrobić?
- Dracuś - powiedziała. - To jest dla mnie za trudne. My z Ronem już nie możemy ze sobą wytrzymać! - No... co jak co, ale widziałem, że mój zwierzęcy magnetyzm prędzej czy później zacznie działać. Nie ma to jak JA. No ale tego nie mogłem jej powiedzieć. Mogłaby to jeszcze źle zinterpretować i pomyślałaby, że jestem Narcyzem (tak nawiasem mówiąc, to już wiem co to jest postawa narcystyczna - Hermiona mi to ostatnio tłumaczyła i jakoś dziwnie się przy tym uśmiechała. O co jej mogło chodzić? Może myślała o sobie? Nie mam pojęcia). No i tulę tak ją i tulę a ona dalej mówi przez łzy:
- Ron cały czas mówi o Hermionie i mnie z nią porównuje. Wścieka się cały czas, że mówię coś o tobie...
- A mówisz o mnie? - No... to chyba nie jest tak źle, skoro przy swoim c h ł o p a k u ( mój Boże - Weasley i dziewczyna... ) gada o mnie. Weasley'owi się nie dziwię, że się wkurza. Mnie też nosi, jak Hermiona o nim nawija non stop.
- Na przykład, kiedy powiedziałam, że na ostatnim meczu stylowo latałeś, to on mnie zaciągnął do Harry'ego i mu mówił, że ja jestem po stronie wroga i niedługo zacznę się zachowywać zupełnie jak Hermiona i...
- Co na to Potter? - Jeszcze mi tego brakuje żeby za tym zaczęła latać...
- Harry? Nic. On jest teraz zajęty tylko podrywaniem Cho. Myśli nawet, żeby zrezygnować z quidditcha, bo treningi zajmują mu zbyt wiele czasu.- Ooooooooooo - wreszcie dobra wiadomość. Jak Potter odejdzie z drużyny, zapanuje Dracona Era - Quidditcha Bohatera.
Wreszcie przestała płakać. Odsunęła się ode mnie (ukradkiem spojrzałem na swoją koszulkę, jeszcze nie zauważyłem widocznych zmian, ale czyżby się zaczęła delikatnie rozciągać w tym mokrym miejscu?) i powiedziała:
- Draco, to jest chora sytuacja. Mi zależy na tobie, Ronowi na Hermionie, a jednak jesteśmy razem. Ja już nie wytrzymam. Wiem, że nie powinnam ci tego mówić, ale nie daję rady. Kiedy jesteśmy w pokoju wspólnym i Hermiona opowiada, jak się wam dobrze układa to mamy dość oboje. I Ron, i ja. Z resztą, idź już i zapomnij o tym co ci powiedziałam. Jesteście z Hermioną zbyt szczęśliwi, żebym mogła to zepsuć, nawet jeśli bardzo bym tego chciała.- No jasne, już bym stamtąd poszedł kiedy wreszcie wydarzyła się okazja, żeby wszystko wyjaśnić.
- Jeanette, to jest wszystko o wiele prostsze, niż ci się wydaje. - I opowiedziałem jej wszystko. Wtedy się roześmiała i powiedziała, że faktycznie mieliśmy dobry pomysł, bo Ron jest zazdrosny jak diabli.
- Aha! To dlatego Hermiona tak dziwnie się odnosiła w stosunku do mnie, kiedy byliśmy z Ronem parą. Ale się pogmatwało. Oj, ty mój spryciarzu przebiegły - powiedziała i zmierzwiła mi włosy. No... przynajmniej spróbowała, bo z taką ilością żelu pozostały nadal idealnie przygładzone. Co prawda Sexy Ulizaniec wycofał się z rynku, ale mam nowy żelik. O mój żeliczku kochany, tyś jest na mej głowie. Ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto Cię stracił. Dziś użyteczność Twą w całej ozdobie widzę i opisuję bo tęsknię po Tobie. Żeliku drogi, co błyszczysz perliście i bronisz przed zmierzwieniem mej blond czupryny! Ty, który sprawiasz, że me włoski lśnią złociście i lecą na nie takie jak Jeanette dziewczyny. Jak mnie, Dracona, do mej miłości przywiodłeś cudem. Gdy od przemądrzałej Hermiony pod Jeanette pantofel oddany, mą wpaniałą, okrywającą zmysłowe oko, podniosłem powiekę. I zaraz mogłem... - Moje poetyckie rozmyślanie niespodziewanie przerwała wyżej wspomniana Jeanette:
- Dracuś, tak mi z tobą dobrze, że mogłabym tu przesiedzieć całą noc. - No i wszystko OK. Hm... miło było tak sobie z nią sam - na - sam przebywać, ale bądź, co bądź, chciało mi się już spać. W końcu sen to zdrowie (i uroda), a ja nie mogłem przecież wstać rano z podkrążonymi oczami! Dziewczyna dziewczyną, ale jak bym wyglądał z workami pod oczami i nieświeżą cerą? No więc dałem jej buzi na dobranoc i postanowiliśmy, że jutro rano wszystko wyjaśnimy z Weasley'em i Hermioną.

01.10.2003 ŚRODA po śniadaniu
Rano się obudziłem całkiem wyspany, twarz miałem w porządku, pod oczami też OK. Zszedłem na śniadanie. Jeanette jeszcze nie było. Chyba chciała się odstrzelić, żeby zrobić na mnie wrażenie. Potem też nie przyszła. Chyba się nie wyspała. Muszę spytać Hermiony.

Po pierwszej lekcji.
To już nie jestem ja. Nie ma już Draco Malfoy'a. Nie mam już na nic siły. Nic mi się nie chce. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Jeanette nie ma. Po prostu już jej nie ma. Wyjechała.
Przed pierwszą lekcją podszedłem do Hermiony i spytałem, gdzie ona jest. Powiedziała, że dostała sowę od rodziców, że jej matka jest chora i musiała jechać od domu. Byłem tak otępiały, że nie miałem nawet siły jej wszystkiego wyjaśniać co jest między nami. Hermiona pogłaskała mój policzek i powiedziała cicho:
- Przykro mi Draco. Wiem, ile ona dla ciebie znaczyła. - Zobaczył to Weasley. Chyba był wkurzony. Nie miałem siły robić czegoś więcej, żeby był jeszcze bardziej. Na nic nie miałem siły i dalej nie mam. Zaraz, zaraz! Ale skąd Hermiona wiedziała...?


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Sentretka
post 22.11.2003 20:13
Post #13 

nie mam pomysłu na status


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 24
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Mińsk Mazowiecki




Nie lubię komentować opowiadań, bo nigdy nie jestem w stanie powiedzieć nic konstuktywnego >< No bo co? Takie romansidełko, parodia, miło się czyta i czekam na dalsze częsci, ale nie jestem w stanie skomentować tego porządnie, znaleźć błędów i po napisaniu posta mam wyrzuty sumienia.


--------------------
Nie... Ja tylko...
Jestem cały czas zmęczona.
Jestem naprawdę zmęczona.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dirbaa
post 23.11.2003 14:14
Post #14 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 30.06.2003
Skąd: Bytom... chyba =P




Po co nowy post?
Opowiadanie: Wow! Co wchodze to jest nowy part turned.gif
Jedno mnie ciekawi: co w pamiętniku robią emotikony? Raczej nie powinno ich tam być... moje zdanie =P
Hmm jest to ciekawy fick, ale brakuje fragmentów bardziej i mniej ważnych... bo wszystko jest ważne.. nawet włosek Malfoy'a... turned.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 23.11.2003 16:37
Post #15 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




02.10 CZWARTEK po południu
Hermiona jest jednak w miarę mądra. Powiedziała, że sama się domyśliła, że nam obojgu z Jeanette na sobie zależy, tylko chciała nas poobserwować. Powiedziała, że zamierza zostać psychologiem (zabij mnie, a nie zrozumiem, co to znaczy - tłumaczyła mi, ale to nielogiczne - siedzieć i mleć jęzorem bez sensu z jakąś osobą, która ma jakiś problem) i chciała zebrać już pierwsze obserwacje. No a teraz klops! Jeanette nie ma i ja nadal sam bez pary sad.gif No, sorry... Nie bez pary, bo my z Hermioną dalej udajemy. Ona chce, żeby Weasley jeszcze bardziej był zazdrosny. OK, no dobra. Zadań full, a Dracuś ma z wszystkiego "znakomicie" he... he... To się nazywa obrotność w tych ciężkich czasach...

03.10 PIĄTEK po śniadaniu
Dostałem! Dostałem! Dostałem sowę od Jeanette! Pisze tam takie tam. No wiecie... że za mną tęskni i za Hogwartem, ale jej mama naprawdę jest ciężko chora i nie może tu do nas wrócić no i inne takie duperele. Sam nie wiem. W sumie się ucieszyłem. Nie ma jej dopiero trzeci dzień, a mi się tak za nią średnio tęskniło już dziś. Ale jak mi tą sową przysłała też swoje zdjęcie, żebym jej nie zapomniał to mi się tak wszystko przypomniało. Pomyślę o tym wszystkim w Hogsmeade. Może piwko rozjaśni mi umysł?

Wieczorem
Znowu dzisiaj były jaja z Weasley'em (i nie tylko z nim) w roli głównej. On to by pasował do jakiegoś sitcomu. Można by z nim i z Potterem nakręcić "Głupi i głupszy 2" . Tylko byłby problem z przydziałem ról. No bo który jest ten głupszy? Nawet ja miałbym kłopoty, żeby się zdecydować. Ale chyba jednak Rudy. No ale wracając do sprawy - na eliksirach siedzieliśmy oczywiście razem z Hermioną - no jakby inaczej. Wszedł Snape i powiedział, że dziś będziemy robić Eliksir Nienawiści. Po tym eliksirze mówi się takie różne pierdoły do tej osoby, z którą się go robiło. Nawet się ucieszyłem. Niby jesteśmy z Hermioną zaqmplowani, ale no... to jednak szlama. Będę mógł się na niej powyżywać jak za starych, dobrych czasów, a potem zwalę na eliksir. Ale Snape chciał być jeszcze bardziej perfidny. Wziął Hermionę do Weasley'a i powiedział, że nie możemy eliksiru robić razem, bo "ktoś mógłby powiedzieć o jedno słowo za dużo (chyba popatrzył się na mnie, ale nie jestem pewien, czy to nie światło odbiło się w denkach Pottera) i taka wielka miłość może się zmarnować". Ja już na serio mam dość tej jego bezczelności. Wqrza mnie gostek! No ale... końcem końców przydzielił Hermionę do Rudego. Mi dał jakiegoś pajaca z Gryffindoru. Pierwszy raz widzę kolesia na oczy. A nie! Sorki! To był Longbottom. Nie wiem co mi się dzieje, ale oczy mi się już tak kleją, że zapominam, co się działo. Ale wracając do sprawy z Hermioną. Oni oczywiście myśleli, że dobrze zrobili ten eliksir (no bo to robiła Hermiona i takie tam sprawy - tylko nie widzieli, że Dracuś im t r o s z e c z k ę podwoił składniki ) i jak wypili (to znaczy - jak Hermiona wypiła, bo Weasley tylko udawał - dobrze widziałem. Chyba nie chciał nienawidzić swojej ukochanej he... he...) to się zaczęło:
- Weasley, ty jesteś r u d y !
- Ależ, Hermiono! Nigdy ci to nie przeszkadzało! - Weasley'a zszokowało. No trudno - prawda w oczy kole.
- Jezu, masz łeb jak lisi ogon!
- Yyyyyy...
- Ja wiem, że się we mnie zakochałeś, ty parszywcu jeden ha... ha... ha...! Myślisz, że bym chciała takiego rudego mutanta?!
- Eeeeeee...
- Jaki ty jesteś przebrzydły! Ile ty masz piegów na mordzie!
- ... - już mu wyraźnie brakło nawet monosylab.
- Ty oblesiu jeden! A ty się do mnie dobierałeś! Molestowanie seksualne! Molestowanie seksualne! Molestowanie seksualne! Molestowanie seksualne! Molestowanie seksualne! Molestowanie seksualne...! - No i tak się darła aż do momentu gdy...
- Ale ja ci powiem, rudzielcu przeświński, że ty się do mojego Dracusia nawet nie umywasz! Malfoy'ku, złotko kochane, ty moja gwiazdeczko, jaki ty jesteś piękny, cudowny... - Przeholowała. Tak się na mnie gapili, że się czułem chyba jeszcze bardziej poniżony niż Weasley. I po co ja im tego dosypywałem? Patrzę na profesora, jak na wybawcę, a Snape siedzi i tak zawija w te sreberka. Nic mi nie pomógł, sor zasrany. No i co miałem zrobić? Wziąłem ją do skrzydła szpitalnego, a ta dalej na mnie wisiała. Dobrze, że mnie nikt po drodze nie widział. Ale wstyd! Ale wstyd! Najgorsze, że jutro weekend i zmarnuje cały wolny czas na siedzenie w sypialni. No przecież się nie pokażę na zamku!

Za chwilę.
Jezu... Jak się ojciec dowie, to mnie chyba wydziedziczy..


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Alisia
post 23.11.2003 18:10
Post #16 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 60
Dołączył: 30.06.2003




Składniki na Eliksir Nienawiści laugh.gif :
1) pól paczki pieprzu mielonego
2) jeden pokrojony w plastry banan
3) 30 dkg toffi
Użycie: według pomysłów biggrin.gif
Cieszę sie, że mogłam podzielić się własnym doświadczeniem.
Pragnę dodać, że najlepiej działa na dziewczyny. Jęsli ładnie to zmrozicie w jakiejś foremce, a potem opakujecie w papierki po cukierkacxh, bedzie jeszcze lepiej.
Z iinymi pomysłami Alisia - wiedźma chętnie się pofdzieli czarodziej.gif


--------------------
"Jest taka jedna komnata, w której panują wieczne ciemnosci; mrok pęznie po kamiennych ścianach, jak strach, który nawiedza nagle zbrodniarza, by zmiażdżyć go w sidłach przestępstwa. Nie ma początka, ani konca, a jednak wejście do komanty istnieje; jak światło w ciemności rozjaśnia początek drogi, prowadzacej do kresu. A na środku tego lochu płynie woda i jak wszystko inne nie zobaczysz jej źródła, ani wylewu - niknie w otchłani nie zbadanych miejsc, do których nikt nie wazy się zajrzeć. Na wodzie tej nie jest cicho: wśród wzburzonych fal płyną zapalone świece; zdarzy sie, ze jakaś się przewróci, a wtedy płomyk gasnie, zduszony przez jego dawcę. Woda bowiem daje życie, a także je odbira. Zgaszone światła życie wyznaczają kres nadzieji na nieśmiertelność. (...)"
Powiedziałabym. jakiego to jest autora, ale zapomniałam, a możliwości sprawdzenia nie mam:))
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 24.11.2003 19:14
Post #17 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




03.11 SOBOTA rano
Na razie cisza. Chyba jednak to jest cisza przed burzą. Ślizgoni nie mówią nic, bo są z mojego domu, Gryfoni też siedzą cicho, bo co to za przyjemność mieć w swoim domu wariatkę. A wszystko wskazuje na to, że ona jest chyba jakaś chora psychiczne! No... to znaczy wiem, że to tylko działanie eliksiru ale... czy Eliksir Nienawiści może sprawić, żeby ona mówiła, że się we mnie bujnęła? No sam nie wiem. Na razie wysłałem sowę do Jeanette. Napisałem, podobnie jak ona, że za nią tęsknię i że nie mogę się doczekać, kiedy wróci. Takie tam - lałem wodę biggrin.gif Trochę przepisałem z takiej książki Hermiony: "Kamasutra". Fajne takie. Trochę musiałem wykropkować, ale reszta przeszła cała bez cenzury.

04.11 NIEDZIELA wieczorem
Byłem dzisiaj w Hogsmeade. Na browarku. Nie miałem z kim iść. Gran... hm... Hermiona dalej w skrzydle szpitalnym a ja sam. Nudziło mi się. Nawet Crabbe i Goyle się uczyli, a ja mam prace domowe odrobione, że ho... ho... Chyba na najbliższe trzy tygodnie. No więc, jak wspomniałem wcześniej, wybrałem się do Trzech Mioteł. No i dobrze zrobiłem, bo miałem nawet niezły ubaw. Siadłem sobie przy takim stoliku, który jest prawie w całości zasłonięty i mnie nie było widać. Tuż obok usadził swój tyłek Bliznowaty razem z Rudym. Też wzięli po piwku. Swoje chłopy! Tfu! Tfu! Tfu! Chyba za dużo wypiłem i mi się coś w głowie pomieszało. No i jak sobie tam klapnęli, no to zaczęli gadać:
- Och, Harry!... - to oczywiście Weasley.
- Tak, Ron? Czy coś się stało? - oczywiście wielki, kochany Pottuś chciał pocieszyć zbolałego przyjaciela wink.gif
- Harry, to wszystko się tak poplątało! - Rudy znowu robi z siebie ofiarę losu.
- Czy chcesz o tym porozmawiać? - Jezu, aż prawie wyplułem to piwko, które miałem w buzi. Boski Harry zaczyna się bawić w psychoanalityka... Szkoda, że w Trzech Miotłach nie ma kozetki he... he...
- Harry, a jeśli ona naprawdę kocha Malfoy'a? - oho, zaczyna się robić ciekawie - Wszystko na to wskazuje - jak to wszystko na to wskazuje? Co na to wskazuje? Ups... czy ja czegoś nie rozumiem? Nie... chyba jednak nie... W końcu JA bym się w sytuacji nie orientował?
- Ron, mój drogi - ble.. ble... ble... - to naprawdę trudne. Jeżeli naprawdę kochasz Hermionę, musisz zaakceptować jej wybór. - Oj, Potter, Potter, ty debilu! Jeśli naprawdę jesteś tak inteligentny, jak mówią, to dlaczego się nie domyśliłeś, tylko stulasz Weasley'owi jakieś bajeczki? No dobra... wybaczam ci. W końcu nie każdy może być tak rozsądny, przewidujący i tak sprawnie łączący ze sobą fakty jak ja.
- Harry, lecz mi tak jest ciężko na sercu! - Och, Weasley, jakiś ty pokrzywdzony, biedaczysko. Serduszko cię boli? To biegusiem do kardiologa! Może się wreszcie pozbędziemy ciebie na dłużej z tej budy!
- Ron, nie trać wiary w odzyskanie miłości Hermiony! - Nie, no. Ja już ich nie mogłem słuchać. Co za dyrdymały! Ten Potter gada gorzej niż ksiądz na kazaniu!
- Och...
- Ach... - no comments, gorzej niż w telenoweli. I to jeszcze nawijają dwaj faceci.
- Harry, ale co ona widzi w tym Malfoy'u? - no bez przesady! Czy on jest ślepy? Potter, pożycz mu okularów!
- Hm... Ron, nie można mu odmówić pewnego uroku osobistego, który działa na naiwne dziewczęta - no, no... Potter, cóżeś się tak wyrobił?
- Ależ Harry... - O, Rudy jeszcze nie w temacie.
- Ale poza tym to kawał wielkiej szuji! Świnia jeden, zbałamucił Hermi, a teraz się cwani! - Potter, Potter, Potter!... Jak ja cię dostane w swoje ręce! Ja mi się nawiniesz pod pięść! Popamiętasz! Wreszcie wyszła z ciebie natura tego wiejskiego prostaka. A już chciałem uwierzyć w twoje dobre intencje. O, nie! Draco się nie da zbałamucić! Wrrrr... byłem aż tak wkurzony, że miałem się ujawnić, ale jeszcze trochę piwka w kufelku zostało - co się miało zmarnować.
- Masz rację, Harry! Wreszcie mówisz jak człowiek! Zwijamy się i pójdziemy odwiedzić Hermionę. Założę się, że Malfoy już o niej zapomniał. Pani Pomfrey powiedziała, że chyba dzisiaj już się obudzi po tym Eliksirze Słodkiego Snu. Będziemy przy niej i zobaczy kto jest jej prawdziwym przyjacielem! - Spoko, spoko, koleś! Coś taki czerwony? A nie, zapomniałem, że Weasley zawsze taki w kolorze rumianych jabłuszek he... he...
- OK. - no i poszli. Błyskiawicznie wyleciałem z baru i wróciłem do szkoły takim tajnym przejściem, o którym powiedział mi tato. Jasne, mam pozwolić, żeby Rudy był pierwszy w skrzydle szpitalnym? Co to, to nie - będziesz miał, gostek, gula! No i faktycznie dobiegłem pierwszy niż oni. Jak wbiegałem do sali, gdzie leżała Hermiona - właśnie się budziła. Chyba nawet ucieszyła się, że przyszedłem:
- Cześć Draco! Co ty tu robisz? - jakie te kobity zawsze podejrzliwe i szukają podtekstów.
- No wiesz, w końcu udajemy parę - musiałem sprawdzić, co się z tobą dzieje. Poza tym naprawdę cię polubiłem i martwiłem się o ciebie. - sam się zacząłem nawet zastanawiać, czy stulam głupoty, czy jednak mówię prawdę? Nie, chyba jednak bajeruję.
- Naprawdę? Draco nie musisz udawać! - westchnęła - Tak na serio, dlaczego tu jesteś?
- No serio! - dlaczego ona mi nie wierzy?
- Draco... - no dobra, gdyby się miała z powrotem załamać psychicznie, to jej powiem, no i wszystko opowiedziałem:
- ... no i pomyślałem, że będziesz zadowolona, kiedy Ru... yyyyyy... Ron będzie jeszcze bardziej zazdrosny. W końcu to należy do naszego planu.
- Niby tak, ale... - i wtedy usłyszeliśmy za drzwiami głosy ich dwóch:
- Harry, myślisz, że Hermionie spodobają się te kwiaty? - Jeny, pewnie przyniósł jej jakieś beznadziejne badyle! A ta się cieszy, głupia! Przecież on nie ma zupełnie gustu do wyboru kwiatów dla kobiety (swoją drogą to co z niej za kobieta...)
- Oczywiście, Ron! Ona na pewno to doceni! I nie stój tu dłużej, tylko wchodź! - I wtedy właśnie usłyszeliśmy skrzypienie drzwi i wszedł Weasley z jakimś zielskiem w łapskach. A Hermiona na to:
- Draco, kochanie, czy ktoś przyszedł? Powiedz, że jestem zbyt zmęczona na wizyty. Ja po prostu chcę być z tobą sama. - już nic nie potrzebowałem mówić. Rudy położył badylska na stoliku i powiedział:
- Witaj, Hermiono. Cieszę się, że już się dobrze czujesz. Nie będę wam przeszkadzał. Uszanuję to, że chcecie pobyć sami.
Jak to powiedział, to od razu wyszedł i trzasnął drzwiami - no pytam, czy tego uczy kultura? A Hermiona, zamiast się cieszyć to jeszcze na mnie:
- I co? Zadowolony jesteś, że Ron jest wkurzony? Na tym ci zależało? - bije jej, no po prostu jej już odbija. No bo czy sama mnie o to nie prosiła?
- Hej! Uspokój się! A ty może tego nie chciałaś? A kto wymyślił ten cały plan? Bo co, wyszedł i już wszystko na mnie? Ty jesteś normalna? Przecież o to głównie ci chodziło, a jak się już udało to się wściekasz! Daj sobie na zatrzymanie Granger! - wnerwiła mnie! No i zapadła cisza. Mi trochę było głupio wychodzić a odzywać mi się nie chciało. Wreszcie Hermiona przerwała ciszę:
- Draco...
- Tak? - no, pewnie wszystko już przemyślała i chce mnie przeprosić za te pomówienia. Jak ona mogła mnie tak potraktować? Czuje się zraniony na duszy! Och...! No, chyba wreszcie zmądrzała!
- Draco... piękne te kwiaty, prawda...? Ron to ma gest! - Nieeeeee, ja nie wytrzymam! Pomocy!!!!!!!


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 28.11.2003 22:18
Post #18 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




QUOTE
- Harry, ale co ona widzi w tym Malfoy'u? - no bez przesady! Czy on jest ślepy? Potter, pożycz mu okularów!


oraz

QUOTE
O mój żeliczku kochany, tyś jest na mej głowie. Ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto Cię stracił. Dziś użyteczność Twą w całej ozdobie widzę i opisuję bo tęsknię po Tobie. Żeliku drogi, co błyszczysz perliście i bronisz przed zmierzwieniem mej blond czupryny! Ty, który sprawiasz, że me włoski lśnią złociście i lecą na nie takie jak Jeanette dziewczyny. Jak mnie, Dracona, do mej miłości przywiodłeś cudem. Gdy od przemądrzałej Hermiony pod Jeanette pantofel oddany, mą wpaniałą, okrywającą zmysłowe oko, podniosłem powiekę. I zaraz mogłem... - Moje poetyckie rozmyślanie niespodziewanie przerwała wyżej wspomniana Jeanette


PO PROSTU POLEW NA MAKSA!!!
BŁĘDÓW NIE WYTYKAM, BO NIE ROBIĘ TEGO GENIUSZOM!!!
MYSLAŁAM, ŻE TO BEDZIE KOLEJNY KASZAN (WYBACZ, ŻE ŚMIAŁAM TAK MYŚLEĆ!!!), ALE NIE!!!
TO JEST ZABÓJCZE!!!
DAWAJ SZYBKO NEXT PARTA I NAPISZ CZY W KOŃCU DOJDZIE DO FARBOWANIA WŁOSKA PO LEWEJ STRONIE PRZEDZIAŁKU!!!
BUHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHA
biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif !!!!!!!!!!!!!!!& #33;!!!!!!!!

P.S.

QUOTE
Jedno mnie ciekawi: co w pamiętniku robią emotikony? Raczej nie powinno ich tam być... moje zdanie =P


Dirbaa!!! Przecież mógł sobie narysować buźkę : D , no nie???


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Dirbaa
post 29.11.2003 15:58
Post #19 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 30.06.2003
Skąd: Bytom... chyba =P




QUOTE (mroowka @ 28-11-2003 23:18)
tak walsnie dracus tkaie zdolne zabojcze dziecko... rysuje sobie tak tak normalnie wyslac go do Mensy!XD

Nie! Jeszcze wszyskich członków wpędzimy w kompleksy! Nie dość, że Malfoy jest taaaki mondry to jeszcze taki pikny [ tongue.gif bleh] i uroczy [włosy mu tak śiecą... to pewnie dlatego turned.gif
Mordoklejka: można i tak.... ja w zeszycie z maty i chemii mam co lepsze teksty babki ^___^ np. "Z czego składa sie magnez?" widząc zdziewienie klasy: "Z atomów magnezu" noooo najnowsza teoria: "zasada ma odczyn zasadowy" =P

Ten post był edytowany przez Dirbaa: 29.11.2003 16:03
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 02.12.2003 16:29
Post #20 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




A co, Draco to super koleś. Na dowód tego daje next parta:

05.11 PONIEDZIAŁEK po południu
Byłem dzisiaj u Hermiony po lekcjach. Wchodzę, a tam na stole stoją zielska od Weasley'a. Trochę już przywiędły, ale ona dalej się na nie patrzy takim zamglonym wzrokiem. Jak jej zwróciłem uwagę, to powiedziała, że tak samo patrzyłem się na Jeanette. Ale ona jest głupia! Ona nie odróżnia zasranego bukietu od pięknej dziewczyny? A niby taka uczona... Ech... I w końcu wychodzi na to, że Dracuś ma lepszy pomyślunek he... he...

06.11 WTOREK wieczorem
No jak tak można?! Dzisiaj w sumie nie miałem wybrać się do Hermiony, ale przysłała mi sowę, że jej się nudzi i nie ma co robić, a poza tym chciała uzgodnić jakieś szczegóły dalszego rozbudzania zazdrości u Rudzielca. Aha! Zapomniałem napisać, że mam nową sowę! Sto razy lepszą niż ta Hedwiga Pottera! Kupiłem sobie w nagrodę za poprawienie się w nauce. He... he... Jest taka ogólnie czarna, a brzuszek ma brązowy, a głowę blond. To znaczy nie wiem, czy sowy też mają blond włosy, w każdym razie takie jasne. Tylko są trochę takie jakby zbytnio rozczochrane. Trzeba je potraktować moim żelem. Do czego to doszło? Żebym musiał jeszcze tracić żel na sowę! Ale w końcu zwierzę świadczy o właścicielu i nie mogę przecież wysyłać w świat sowy, która ma potargany łebek! Hermiona też musiała wtrącić swoje trzy grosze i powiedziała, że po prostu zwierzęta upodabniają się do swoich właścicieli! Sratatata! Mugolskie poglądy! Nie wiedziałem jak jej dać na imię no i oczywiście Hermiona znowu musiała się wtrącić:
- Ojejej! Jaka ona śliczna! Przypomina mi takiego mugolskiego aktora. Jak on miał na imię? Tom... Fel... Fle... - Wcale nie miałem ochoty słuchać o jakimś mugolu, ale ta nadaje dalej:
- Wiem! Tom Felton! On jest taki śliczny! Nazwijmy ją Feltonka!
- Hermiona! To nie jest o n a tylko o n ! I wcale nie chcę nazwać g o imieniem jakiegośtam mugola, choćby był nawet tak piękny jak... jak...
- ... Hanni?
- No właśnie - Hanni! To znaczy nie, nie, nie! Gdzie tam Hanni! Co ty mi tu... - No i końcem końców sowa została nazwana Feltonek. Hermiona powiedziała, żebyśmy poszli na kompromis. Dobra, możemy pójść, ale gdzie to jest? Tego już mi nie powiedziała, a ja już nie chciałem pytać, bo pewnie usłyszałbym kolejny wykład o tym, jak to warto się uczyć geografii! Chciałem sobie tego oszczędzić, ale dalej nie wiem, gdzie to jest. W końcu się zrobiłem ciekawy i sprawdziłem w atlasie. Nie ma! Pewnie ten Kompromis to jakaś pipidówka, którego nawet nie ma na mapie. Pewnie jak wyjdzie ze skrzydła szpitalnego, to tam pójdziemy. Ale pewnie to jakąś góra bo się mówi "na" Kompromis, a nie "do" Kompromisu. Dobra, zostawmy ten temat. Wróćmy do momentu, jak się do niej wybrałem. No i wchodzę z zamiarem powiedzenia jej, żeby wyrzuciła te kwiatki, no bo jak ten wsiun ma być zazdrosny, skoro widzi swój prezent przy jej łóżku? No, to się nazywa logiczne rozumowanie. No i właśnie - jak wszedłem i patrzę na stolik, a tam bukietu niet! Już ją miałem pochwalić, a tu lookam na łóżko, a tam coś spod poduszki wystaje. Podchodzę bliżej, a tam te kwiatki. I to jeszcze zasuszone! Ej, no! Ona jest niepoważna. No więc jej mówię:
- Zgłupiałaś?
- O co ci chodzi? - I to jeszcze taką niewinną minę robi, jakby nie wiedziała, o co chodzi!
- No o te kwiatki! - Może jej jeszcze będę tłumaczył, że mi chodzi o kokardkę przy bukiecie..
- Nie rozumiem... - Jak można być tak niemyślącym? No ale w końcu to dziewczyna wink.gif
- Weasley tu przychodzi?
- Rona w to nie mieszaj! - Oho! Chyba trafiłem na grząski teren.
- Jaka ty jesteś! - Już mi zaczynało brakować cierpliwości.
- A co, taka ci się nie podobam? - Zapytała tak... prowokacyjnie i flirtująco? No bo sam, nie wiem, jak można ten ton określić.
- Dobrze wiesz, że mi podoba się tylko Jeanette!
- Więc po co te pytania o Rona? Czyżbyś był zazdrosny? - Popatrzyła na mnie znowu z taką dziwną miną.
- Chyba żartujesz?! JA miałbym być zazdrosny o ciebie? Ha! Ha! Ha! - Zacząłem się śmiać, bo myślałem, że ona żartuje. No... w końcu jej też się trochę zabawy od życia należy, a nie tylko siedzieć teraz w tym łóżku. A ona popatrzyła na mnie tak dziwnie po raz trzeci, zmrużyła oczy i powiedziała:
- No... Dracuś, nie byłabym taka pewna... - i odwróciła się na drugi bok, sugerując mi (bardzo wyraźnie i niekulturalnie), żebym wyszedł. No i wyszedłem. Nie będę dyskutował z taką bezczelną smarkulą! No więc wystawiłem jej język i wyszedłem. Trzasnąłem też drzwiami. Niech jej to da do myślenia!

07.11 ŚRODA południe
Ja! Zazdrosny! Chciałaby! Już do niej dzisiaj nie idę! Niech sobie choruje sama! Właśnie! Tak zrobię! Nie dam sobą pomiatać! Jestem wart szacunku! I nie dam sobie wsadzać w usta słów, których nie mam zamiaru wypowiedzieć! Cóż za impertynencja!

08.11 CZWRATEK rano
Wczoraj wieczorem długo nie mogłem zasnąć. W sumie trochę głupio było mi z powodu tej sprawy z Hermioną. Właściwie to się nie pokłóciliśmy, ale i tak ona chyba jest na mnie obrażona. Jak wszyscy w dormitorium zasnęli postanowiłem, że do niej pójdę. No i tak zrobiłem. Na szczęście nikt mnie nie widział. Zapukałem cicho, ale nikt mi nie odpowiedział, bo Hermiona już chyba spała. Więc wszedłem nieproszony. Faktycznie była już pogrążona we śnie. Tak słodko i niewinnie wyglądała, że aż szkoda było mi jej budzić. No ale postanowiłem zrealizować to, co zamierzałem. Dotknąłem delikatnie jej odkrytego ramienia:
- Hermiono! Hermiono! - zawołałem szeptem - Obudź się!
- Draco? Co ty tu robisz? - Wreszcie otworzyła oczy. Jej oczy... W drgającym świetle świecy jej oczy nabrały takiego bursztynowego blasku.
- Chciałem porozmawiać. To nie chodzi o zazdrość. To znaczy chodzi. Tylko nie o moją tyko...
- Dracuś, nic już nie mów - powiedziała. Jej twarz była blisko niepokojąco blisko. Rozchyliła lekko usta i wyszeptała:
- Nic nie mów! Pocałuj mnie!
- Ale... - nie miałem już sił protestować. Zbliżyłem swoją twarz do jej buzi, a moje usta dotknęły jej ust. Najpierw powoli, a potem coraz mocniej i gwałtowniej Hermiona zaczęła odwzajemniać mój pocałunek. Och... jeszcze nigdy się tak nie czułem. Nawet wtedy, gdy całowałem się z Jeanette. Nagle usłyszałem na korytarzu szybkie kroki, które zbliżały się do drzwi. Chwileczkę! Przecież nikt nie mógł nas tu zobaczyć! Gdy czyjaś ręka chwyciła za klamkę poczułem, jak serce zaczyna mi bić coraz głośniej i szybciej, i szybciej, i szybciej, i szybciej, i szybciej...

***

Otworzyłem oczy, a serce nadal mi biło ze zdwojoną szybkością. Rozglądnąłem się dookoła. Nigdzie ani śladu Hermiony! Patrzę, a tu leżę w swoim łóżku! Walnąłem się z ulgą na poduszki - jak to dobrze, że to tylko sen! Ale zaraz! Czy to naprawdę był tylko sen...?


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 03.12.2003 20:11
Post #21 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




Jeeeeeej, aż sie zarumieniłam z tych pochwał... W nagrodę mam ndla Was next parta:

09.11 PIĄTEK po południu
Qźwa, qźwa, qźwa, qźwa! No i sam nie wiem, co mam zrobić! Z Hermioną się nie wiedziałem od wczorajszej nocy i naprawdę nie pamiętam, czy się w końcu pocałowaliśmy, czy to był tylko sen. Głupio mi tak do niej iść, bo jak tak, to tak bez sensu... No... w sumie mi się to podobało i było przyjemne, ale pod warunkiem, że ten pocałunek to tylko sen! W realu w życiu bym nie chciał! Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej niczego nie jestem pewien. To znaczy jestem pewien, że mi na niej nie zależy jako na dziewczynie, tylko na przyjaciółce. Ten pocałunek mógłby wszystko zepsuć. Ale jak się przekonać, czy to był sen, czy nie? Chyba pasuje do niej iść...

Wieczorem
Uffffffff... ulżyło mi tak w 90 % No bo jak do niej poszedłem, to była jakaś taka... normalna. I nic nie sugerowała, tak, że chyba zaczynam miewać erotyczne sny... Pokazała mi też album ze zdjęciami jej rodziny. Była tam też Jeanette. Nie pisze już do mnie. Chyba już zapomniała... Ale właśnie te baby takie są przewrotne! Nagada, nagada, a później tylko cię serce boli. I żaden kardiolog ci nie pomoże...

10.11 SOBOTA po śniadaniu
Chyba będę wróżką! To znaczy wróżkiem! Yyyyy... wróżbiarzem, no w każdym razie sens jest zrozumiały biggrin.gif Wykrakałem sobie wczoraj wiadomość od Jeanette. Tylko, że ja chciałem dostać dobry news, a ta mi pisze, że niby jej matka wyzdrowiała, ale ona nie wie, czy wróci, bo w sumie jej grupa jest w naszej szkole tylko do końca miesiąca, no i jej się chyba nie opłaca. Nie wkurzyłem się, jak zwykle, gdy coś nie idzie po mojej myśli. Po prostu było mi smutno, że mnie tak olała. A ja jej wysłałem, coś takiego:

"Jeanette can't you see I'm in misery
We made a start now were apart
There's nothing left for me
Love has flown all alone
I sit and wonder why-yi-yi-yi
Why, you left me oh Jeanette
Oh Jeanette baby someday when high-yi school is done
Somehow, someway, our two worlds will be one
In heaven, forever and ever we will be
Oh please say you'll stay oh Jeanette
Jenette my darling you hurt me real bad
You know it's true but baby you gotta believe me
When I say I'm helpless without you
Love has flown all alone
I sit, I wonder why-yi-yi-yi
Why, you left me oh Jeanette
Jeanette, Jeanette, why-yi-yi-yi-yi
Oh Jeanette..." *

Powinno jej to dać do myślenia. Oczywiście, jeśli sobie przetłumaczy wink.gif

11.11 NIEDZIELA po południu
Ale dzisiaj fajna data: same jedynki. Tylko żebym pały nie dostał przez ten dzień... Hermiona już wyszła ze skrzydła szpitalnego i wzięła się ostro do roboty. Tak więc wysmarowała mi piękne i długaśne zadanie na transmutację. Jak tak dalej pójdzie, to chyba zaczną patrzeć na mnie jak na jakiegoś kujona. To znaczy już się chyba zaczęło, bo coś ostatnio McGongall tak na mnie dziwnie zerka, ale nic nie mówi, tylko wstawia za każdą pracę "znakomicie". Jak to się można ustawić w życiu he... he...

12.11 PONIEDZIAŁEK po lekcjach
No nie mogę! Co za chamstwo w tej szkole! Dzisiaj na transmutacji ta głupia McGonagall oskarżyła mnie że nie piszę samodzielnie prac domowych! No jak tak można! M n i e , Dracona Malfoy'a posądzać o takie oszustwo. A było to tak:
- Pani profesor, chciałbym oddać tą dodatkową pracę domową - powiedziałem i wręczyłem jej m o j e (bo jak z wielkim poświęceniem i trudem zdobyte) zadanie.
- Hm... panie Malfoy. Zauważyłam, że oprócz panny Granger tylko pan oddaje dodatkowe wypracowania - popatrzyła na mnie zza okularów. - Czyżby to ona miała na to jakiś wpływ?
- Cóż, pani profesor, przebywając z nią dłużej zrozumiałem, jak ważna jest nauka, więc postanowiłem, że poprawię trochę oceny i zacząłem się starać - sama prawda spływała gładko z moich pięknie wykrojonych usteczek.
- Tak, panie Malfoy, zauważyłam... Ale czy mogę panu ufać, że te w s z y s t k i e prace zostały zrobione s a m o d z i e l n i e ?
- Oczywiście, pani profesor! - No... tu naprawdę była prawda. Wypracowania zostały napisane samodzielnie przez Hermionę smile.gif
- Mam nadzieję, że rozumiemy się dobrze. Samodzielnie przez p a n a , panie Malfoy - ona umie czytać w myślach?
- Yyy... tak, pani profesor. Sądzę, że rozumiemy się yyy... doskonale.
No i wreszcie dała mi spokój. Ale nie wiem, czy uwierzyła. Ale jak ona się domyśliła? Plan był przecież idealny! Nawet Hermiona zaczarowała swoje pióro tak, że pisało moim charakterem pisma. Oj, coś czuję, że ktoś tu maczał w tym paluchy. Ale ja, jakem jest Draco Malfoy, dowiem się kto!

13.11 WTOREK wieczorem
No i sprawa się wyjaśniła. Straciłem jedynego sojusznika w tej głupiej szkole! Po lekcjach wezwał mnie do siebie Snape. Wszedłem do jego komnaty, jak do wielkiej, ciemnej i śmierdzącej stęchlizną jaskini. I Snape powiedział:
- Draco, chciałbym z tobą porozmawiać - ups... czyżbym coś przeskrobał? Ale gdzie tam! Ja?
- Oczywiście, sorze.
- Yyy... może byśmy wyskoczyli tak na godzinkę na piwko? - Wytrzeszczyłem oczy tak bardzo, że aż spuścił wzrok. Chyba ze zmieszania.
- Hm... sorze, ale wie sor dobrze, że w niewyznaczonym czasie n i e w o l n o wychodzić do Hogsmeade - ach... jak cudownie było prawić mu kazania takim mentorskim (nowe słówko w moim słowniku - Hermiona powiedziała, że prawie zawsze tak mówię) tonem. Snape aż się skulił, jak to usłyszał.
- Draco, nikt się nie dowie. Znam takie jedno malutkie tajne przejście... - widać, że mu bardzo zależy. Ciekawe, o co mu chodzi?
- No dobrze, a gdyby tak 20 punktów dla Slytherinu? - Interes przede wszystkim.
- Co, Draco, interes przede wszystkim? - Czy wszyscy nauczyciele muszą mówić to, o czym ja akurat myślę? Mam nadzieję, że nie wie tego, że uważam, że wygląda jak nastroszona wrona z tymi nażelowanymi końcówkami włosów.
- To nie tak, sorze. Po prostu powinienem mieć jakąś rekompensatę za łamanie regulaminu.
- No dobrze.
- Hm... wypad do Hogsmeade to jednak dość ryzykowne. 30?
- 25.
- 27?
- 26.
- 25,5? - Ma się tę żyłkę biznesmana!
- No dobrze! Dostaniecie 30 punktów! I przestań się targować!
- Ok., umowa stoi. A teraz zastanówmy się, z którego paragrafu...
- Draco... - Snape pokazał mi zaciśnięte zęby. A tak przy okazji - żółte ma. Nie to, co ja...
- Pomyślmy... może za nadzwyczajną działalność na rzecz szkoły? Nie, nie, Dumbel mógłby się ciskać o co chodzi.
- Ukhm, ukhm... - chrząknał. Ale mu fajnie grać na nerwach wink.gif
- Albo... za pomoc słabszym?
- Wrrr... - Ha... ha... ha... ha... zacisnął pięści. Może... CO???? Zacisnął pięści?! Już po mnie!!
- DOSTANIECIE PUNKTY Z KTÓREGO PARAGRAFU CHCESZ, ALE CHODŹMY JUŻ! - Chyba ja też zostanę psychologiem. Umiem wyczuć, co nadchodzi...
- Jaaasne sorze - już wolałem się z niczym nie wyrywać. No bo ja mam fenomenalne wyczucie sytuacji, ja po prostu czuję chwilę, co powinienem mówić, a co nie. No i poszliśmy do Hogsmeade. A tam, czego się dowiedziałem! Ale napiszę o tym jutro. Jestem tak, przygnębiony rozwojem sytuacji, że nie mam na nic siły. Nawet mi się czesać nie chce. Dobranoc mój pamiętniczku! Jeeeeeezu, wcześniejsze zdanie jest skreślone! Jak ja mogłem coś takiego napisać?!

-----------------------------------

* Kto wie, jaka to jest piosenka? biggrin.gif Ciekawa jestem, czy znajdzie się chociaż jedna osoba...


--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Neonai
post 03.12.2003 23:53
Post #22 

Jolene


Grupa: czysta krew..
Postów: 3818
Dołączył: 20.10.2003
Skąd: z nizin.

Płeć: Kobieta



Caroline...Jesus..sliczne to, naprawde wub.gif masz dar, wiec pisz, pisz jak najwiecej. MUSZE jednak cos ci wytknac (nie bij!) raza mnie czasem mugolskie zwroty...ale to naprawde, w tycim stopniu..

Aha, no ta piosenka to oczywiście soundtrack z 'Grease" pt. 'Sandy' biggrin.gif wszedzie tam gdzie jest Jeanette powinno byc Sandy^^(Tak na marginesie to masz + za 'Grease').
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Caroline
post 05.12.2003 18:28
Post #23 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 17.11.2003
Skąd: Mielec




14.11 ŚRODA rano
No więc piszę o tym, co się stało wczoraj - tzn. o mojej rozmowie z Sever... Snape'm. A nie, przecież piliśmy brudzia piwkiem. A więc piszę dalszy ciąg gadki z Severkiem (mówił, że nie lubi, jak się go tak nazywa, bo tak wołała na niego w dzieciństwie niania, której nie cierpiał). No ale tak prywatnie to mogę tu napisać, nie? Gdzie ja tam skończyłem? Aha, jak doszliśmy od Hogsmeade. Siedliśmy w dyskretnie kącie w Trzech Miotłach (tam gdzie siedziałem ostatnio, jak podsłuchałem rozmowę Pottera i Weasley'a, tzn. nie jak podsłuchałem, tylko jak oni nachalnie i za głośno mówili i tym samym zmuszali mnie, żebym ich słuchał, a wcale mnie to nie interesowało, tylko no... nie miałem wyjścia). No i jak siedliśmy to Sever zamówił piwko. Tak siedzimy, gadamy o duperelach i on nagle znienacka strzela z takim tekstem:
- Draco, jakim trzeba być, żeby podobać się kobietom? - No dosłownie szczena w dół. Piwo zaczęło mi wypływać z buzi, oddechu nie mogłem złapać, świat mi się rozmazał dookoła. Boże, co ja mam mu powiedzieć? Czyżby on wiedział o wszystkich moich romansach i chciał mnie tak podejść, żeby potem mi wlepić punkty? Tu coś było podejrzane. Ale on nie mógł się zorientować, że zorientowałem się ja, więc powiedziałem:
- Eee... sorze, a pod jakim względem? - Myślę, że to zabrzmiało wystarczająco dyplomatycznie.
- Co to znaczy "pod jakim względem"? - Ale on niedomyślny. I on jest moim wychowawcą...
- To znaczy, że co chce sor osiągnąć? Bo jak poderwać laskę na numerek, to istnieje plan A. Plan A ma dwa podpunkty: X i Y. W podpunkcie X wyróżniamy trzy paragrafy: pierwszy - miejsce, drugi - czas, trzeci - poziom ochoty. Podpunkt Y dzieli się również na trzy paragrafy i dotyczy zabezpieczenia. Paragraf pierwszy - kalendarzyk, ale to już nie sora zmartwienie, drugi - tabletki, ale to też nie dla sora, sor najwyżej może zasponsorować, trzeci - prez... - no i tu urwałem. No bo po co ja mam mu to tłumaczyć, skoro on jest pewnie jeszcze mniej uświadomiony niż ja i nic nie rozumie. A poza tym - Sever i szybki numerek: wykluczone. Tu chyba chodzi o coś innego. I nie myliłem się.
- Hmm... Draco, ja po prostu, wiesz, tak dla yyy no tego...
No i mnie wreszcie oświeciło:
- Aha! Trzeba było tak od razu! Starzy się sora czepiają, że sor jest już taki stary i się sor jeszcze nie ożenił, no więc trzeba im przedstawić jakąś fikcyjną kandydatkę. Co prawda nie znam tego z własnego doświadczenia ale wiem, że istnieje w takich problemach plan B. Dzieli się on na podpunkty: W, V i Z. Podpunkt W dotyczy wieczorowej toalety i dzieli się na cztery paragrafy: pierwszy - czysta szata z wyprasowaną górą, drugi - krawat pod kolor kiecki tej sora "narzeczonej" , trzeci - ozdobne spinki: dwie do szaty i jedna do krawatu, czwarty - wypastowane buty. Z kolei podpunkt V dotyczy wyglądu i dzieli się również na cztery paragrafy: pierwszy - umyte włosy (mam nadzieję, że go nie uraziłem) z dodatkiem a) żelu, cool.gif lakieru do włosów, c) bez dodatków, drugi - czyste uszy, trzeci - manicure i pedicure a) paznokcie pomalowane bezbarwną odżywką cool.gif bez odżywki, ale wtedy się raczej rozdwajają, czwarty - perfumy, ale to już według sora uznania, chociaż mogę służyć pomocą (a znając jego gust chyba będę przydatny). Podpunkt Z dotyczy trochę innej sytuacji: wtedy, kiedy to sor jest do kogoś zaproszony na kolację / obiad, żeby poudawać kochającego narzeczonego. Podpunkt Z dzieli się na... - i w tym momencie bezczelnie mi przerwał (a tak płynnie mi szło):
- Draco, ja widzę, że jesteś w swoim żywiole, ale powiedz mi po prostu JAKI mam być, a nie CO mam robić.
- Aaa... takie klocki. No więc sor musi być: przystojny, atrakcyjny, interesujący, inteligentny, romantyczny, niebanalny, elokwentny, intrygujący, błyskotliwy, operatywny, wspaniały, cudowny, w miarę przy kasie - no to tutaj już bez zastanowienia wymieniałem z pamięci swoje cechy, a ten znów się wtrącił:
- Ale...
- Aha - przypomniało mi się. - Najlepiej, gdyby sor się przefarbował na blond, bo takie czarne to raczej takie melancholijne i robią przygnębiające wrażenie. Mógłby sor jeszcze kupić sobie niebieskie soczewki kontaktowe, takie w kolorze błękitnego nieba (mogłem po prostu powiedzieć, że w takim kolorze jak moje, ale zacząłby mi patrzeć w oczy i ludzie mogliby zacząć nam się przyglądać i myśleć, że on jest jakiś ten - tego). Poza tym, myślę, że przydałby się sorowi lifting twarzy. No... starość nie radość, zmarszczki już są. Ale w ogóle to sor ma jakąś taką matową cerę. Pasowałoby się wybrać do dermatologa. A poza tym ważną rolę w podrywaniu kobiety odgrywają ręce. Niech sor pokaże mi swoje - wyciągnął takie wielkie łapska. Ja patrzę, a tam: sucha skóra, zacieki po eliksirach (albo po nikotynie, nie wiem), a paznokcie...
- Jak sor mógł dopuścić do takiego zaniedbania dłoni! Niewycięte skórki! Kreski z braku witamin. Sorze! Jak sor chce zaciągnąć kogoś do łóżka takimi rękami?! - No tego to ja już nie rozumiem. Żeby tak o siebie nie dbać!
- Draco, może wreszcie pozwolisz mi powiedzieć, o co mi chodzi?
- Jasne sorze, nie ma sprawy - zamknąłem się na chwilę i zająłem się piwkiem. A Severek się produkował:
- No cóż.... Jest w Hogwarcie taka osoba, która mi się podoba...
Już nie mogłem się powstrzymać, żeby się nie odzywać:
- Wiem! Profesor Sprout! Jak mogłem wcześniej się nie domyśleć. Przecież się zielarstwo wiąże trochę z eliksirami. No... pogratulować, pogratulować...
- Hm... to nie ona, to...
- Aaaa! Profesor Hooch! Ach! Przecież wiem, jak sor lubi quidditcha. Już ja widzę, jak sobie lecicie na miotełkach w kierunku zachodzącego słońca - nie ma to jak zdolność łączenia faktów!
- Nie, Draco. To nie ona, podoba mi się...
No teraz już nie musiałem strzelać, bo została już tylko jedna kandydatka:
- Bingo! Profesor Trelawney! No... sor będzie wymyślał nowe eliksiry, a ona będzie przewidywać, czy one są dobre i czy się sprzedadzą. Założycie rodzinny interes i...
- Nie, to także nie ona. Została już tylko jedna, której nie wymieniłeś. To...
- Nie!
- Co "nie"?
- To niemożliwe!
- Ależ dlaczego?
- No, o to już sora nie podejrzewałem!
- O co?
- Żeby sor sobie spośród tylu innych wybrał właśnie ją!
- Ale ona jest wspaniała!
- Pani Norris?! Jeszcze sor przez ten romans będzie miał na pieńku z Flichem!
- Co ma do tego ten parszywy kot?! Draco, tak się chwalisz tą swoją inteligencją, a nie odróżniasz kota od kobiety. Ja przecież cały czas mówię o Minnie!
- O kim?! W ogóle ktoś taki jest w Hogwarcie?
- No... "Minnie" to takie zdrobnienie...
- A od czego? - Nie no, ten facet mnie wykończy...
- Od... Minerwy.
- Co?! Bujnął się sor w McGonagall? Boże! Jak sor mógł mi to zrobić?! Ona przecież jest okropna! Walnięta! Brzydka, stara, ma chyba z 60 lat!
- Jest pięć lat młodsza ode mnie.
- Ja nie wiem, co ja tu robię. Chyba się załamię! I po co ja mówiłem sorowi te wszystkie sposoby? Przecież z nią się w życiu nie da tego wykorzystać! Ona chyba nigdy nie miała romansu! Pewnie jakby się ktoś z nią umówił, to chyba by od razu po pierwszej randce się chciała hajtać!
- Draco!
- No ja nie mogę!
- Wiem, że nie przepadasz za Minnie. Wypijmy brudzia na zgodę, co?
- Ok - no, trochę mnie to podbudowało, bo już czułem się stłamszony do potęgi entej.
Jednej rzeczy tylko byłem ciekaw:
- Sever, brachu, jak ty się do niej zwracasz? "Minnie"?
- Yyy... i to jest właśnie ten powód, dla którego chciałem się spotkać. Bo widzisz, ja mam tylko do ciebie jedno pytanie.
- No słucham, stary, słucham - przybrałem minę eksperta i rozparłem się na krześle. Na pewno znam odpowiedz - w końcu doświadczenie czyni mistrza.
- No więc powiedz mi, Draco, jak do niej podejść i zagadać? - O święci pańscy! Co z niego za ofiara losu! A ja mu przedtem wyjawiłem całą esencję mojego sukcesu!
No, końcem końców. Pogadaliśmy jeszcze trochę i wreszcie stworzyliśmy jaki - taki plan zagadania Severa do "Minnie" (jak on może tak ją nazywać?). W sumie zrobiło się już trochę późno, więc wróciliśmy do Hogwartu.
- Draco, dzięki. Naprawdę mi pomogłeś.
- Nie ma za co. Jutro podrzucę ci tą maseczkę ujędrniającą. Trzymaj się!
Pożegnaliśmy się i poszedłem w kierunku dormitorium, gdy nagle usłyszałem za plecami śmiech Severa:
- Draco!
- Słucham?
- Zapomniałem ci powiedzieć - wrony też lubią żel!*
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!
------------
* wiem, że takie wyrwane z kontekstu zdanie jest trochę niezrozumiałe ale jeśli nie kojarzycie, to wyjaśnienie znajdziecie w poprzednim parcie biggrin.gif




--------------------
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego"
- Marek Aureliusz -
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 06.12.2003 23:31
Post #24 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



Boże, przepraszam, że się wypowiadam nie doczytując końca, ale... Nie podoba mi się na początku ten fick. I to nie dlatego, że Draco jest jedną z moich ulubionych postaci, a ty z niego jakiegoś Lockharta zrobiłaś... Niezbyt podoba mi się, że wszystko się skupia na Draconie, na faktach, że mu np. włos wypadł... Nie na odczuciach... Mogą być sobie nawet jakieś lizusowate, byleby były. Przemyślenia, itepe... No bo po co Dumbledore dał TEMU MALFOYOWI pamiętnik?? =P

Ale im dłużej się czyta, tym bardziej się rozkręca. Tylko więcej przeżyć...

Czekam na n.p. XD

Ten post był edytowany przez Abaska: 06.12.2003 23:34


--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 08.12.2003 22:36
Post #25 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




MINNIE?? Czy wam też kojarzy sie to z Myszka Miki?? wink.gif
Pod spodem zdania które mnie rozbroiły najbardziej!!!
Poza tym trzy słowa:
TO JEST BOSKIE!!!

QUOTE
Nawet mi się czesać nie chce. Dobranoc mój pamiętniczku! Jeeeeeezu, wcześniejsze zdanie jest skreślone! Jak ja mogłem coś takiego napisać?!


QUOTE
tam gdzie siedziałem ostatnio, jak podsłuchałem rozmowę Pottera i Weasley'a, tzn. nie jak podsłuchałem, tylko jak oni nachalnie i za głośno mówili i tym samym zmuszali mnie, żebym ich słuchał, a wcale mnie to nie interesowało, tylko no... nie miałem wyjścia


QUOTE
- Ale...
- Aha - przypomniało mi się. - Najlepiej, gdyby sor się przefarbował na blond, bo takie czarne to raczej takie melancholijne i robią przygnębiające wrażenie. Mógłby sor jeszcze kupić sobie niebieskie soczewki kontaktowe, takie w kolorze błękitnego nieba (mogłem po prostu powiedzieć, że w takim kolorze jak moje, ale zacząłby mi patrzeć w oczy i ludzie mogliby zacząć nam się przyglądać i myśleć, że on jest jakiś ten - tego). Poza tym, myślę, że przydałby się sorowi lifting twarzy. No... starość nie radość, zmarszczki już są. Ale w ogóle to sor ma jakąś taką matową cerę. Pasowałoby się wybrać do dermatologa. A poza tym ważną rolę w podrywaniu kobiety odgrywają ręce. Niech sor pokaże mi swoje - wyciągnął takie wielkie łapska. Ja patrzę, a tam: sucha skóra, zacieki po eliksirach (albo po nikotynie, nie wiem), a paznokcie...
- Jak sor mógł dopuścić do takiego zaniedbania dłoni! Niewycięte skórki! Kreski z braku witamin.


QUOTE
- Wiem! Profesor Sprout! Jak mogłem wcześniej się nie domyśleć. Przecież się zielarstwo wiąże trochę z eliksirami. No... pogratulować, pogratulować...
- Hm... to nie ona, to...
- Aaaa! Profesor Hooch! Ach! Przecież wiem, jak sor lubi quidditcha. Już ja widzę, jak sobie lecicie na miotełkach w kierunku zachodzącego słońca - nie ma to jak zdolność łączenia faktów!
- Nie, Draco. To nie ona, podoba mi się...
No teraz już nie musiałem strzelać, bo została już tylko jedna kandydatka:
- Bingo! Profesor Trelawney! No... sor będzie wymyślał nowe eliksiry, a ona będzie przewidywać, czy one są dobre i czy się sprzedadzą. Założycie rodzinny interes i...
- Nie, to także nie ona. Została już tylko jedna, której nie wymieniłeś. To...
- Nie!
- Co "nie"?
- To niemożliwe!
- Ależ dlaczego?
- No, o to już sora nie podejrzewałem!
- O co?
- Żeby sor sobie spośród tylu innych wybrał właśnie ją!
- Ale ona jest wspaniała!
- Pani Norris?! Jeszcze sor przez ten romans będzie miał na pieńku z Flichem!


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

2 Strony  1 2 >
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 27.04.2024 03:53