Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> *konkurs Lost 03x07*, Niezwiązane z HP, możliwe spojlery.

hazel
post 14.11.2006 01:50
Post #1 

czym jest fajerbol?


Grupa: czysta krew..
Postów: 3081
Dołączył: 24.12.2005
Skąd: panic room

Płeć: kaloryfer



Uwaga!

Z racji, że kolejny odcinek, kultowego już niemal, serialu LOST: Zagubieni ukaże się dopiero w lutym a na forum istnieje spora grupa fanów, mamy możliwość stworzenia kolejnego odcinka.

Zasady są proste.

Naszym zadaniem jest napisanie dalszej części przygód bohaterów.
Ostatnim odcinkiem, jaki jest obecnie dostępny jest szósty epizod trzeciej serii.

Termin wklejania prac upływa 14 grudnia.

Tego dnia zostanie dodana ankieta, umożliwiająca wszystkim użytkownikom forum głosowanie na najlepszą pracę. Głosowanie potrwa miesiąc od daty dodania ankiety.

Forma: dowolna

Objętość tekstu: minimum 2 strony Times New Roman 14.

Czas start. Powodzenia!

Wszelkie wątpliwości i pytania można przesyłać PM do mnie lub do użytkownika Avadakedaver.

Ten post był edytowany przez hazel: 14.11.2006 16:41


--------------------
user posted image
The voice in my head doesn’t think I’m crazy.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
PrZeMeK Z.
post 16.01.2007 21:42
Post #2 

the observer


Grupa: czysta krew..
Postów: 6284
Dołączył: 29.12.2005

Płeć: wklęsły bóg



- Co się dzieje, Danny? – jęknął Jason, ściskając palcami bandaż na ramieniu.
- Kazali nam puścić uciekinierów wolno! – warknął Pickett, miotając się w słabnącym deszczu koło klatek. – Ale niech mnie cholera, jeśli na to pozwolę! Dasz radę iść?
- Chyba tak...
- Więc leć po George’ a, Annę i Dennisa! Mają tu być za pięć minut, z bronią!
- Ale Danny... Tom powiedział, że ten lekarz...
- Ten cholerny doktor nie wie, co robimy – wycedził Pickett, spoglądając na ciemniejący w pobliżu budynek. – Zamierzam dorwać tego sukinsyna i odpłacić mu za Coleen.

W sali operacyjnej robiło się coraz bardziej duszno. Jack, krążący wokół stołu jak drapieżnik koło upolowanej zdobyczy, ukradkiem otarł czoło. Potem zerknął na zegar i zdał sobie sprawę, że minęło już niemal pół godziny, odkąd kazał Kate uciekać. Czas uciekał bardzo szybko. Zbyt szybko.
Przeszył go nagły dreszcz strachu. Nie o siebie, on był bezpieczny... przynajmniej chwilowo... Nie, bał się o Kate. Nie chciał, by zginęła podczas ucieczki. Modlił się, by zdołała dotrzeć do ich obozowiska, zanim upłynie wyznaczony czas... albo żeby chociaż ukryła się w jakimś opuszczonym miejscu, może stacji, których najwidoczniej nie brakuje na wyspie, i stamtąd dała znać, że jest bezpieczna... To znaczy, są bezpieczni. Ona i...
Ona i Sawyer.
Niechciane obrazy znów stanęły mu przed oczami. Te sceny – a właściwie jedna, wyrazista jak fotografia scena, którą wciąż rozpamiętywał na nowo – budziły w nim złość, a to była teraz ostatnia rzecz, na jaką mógł sobie pozwolić.
Żeby oderwać myśli od tego tematu, zdecydował się wrócić do operacji. Czas działał na jego niekorzyść. Jeśli miał usunąć ten nowotwór, to lepiej teraz, niż później. Później, kiedy już zaszyje nerkę Bena, Tamci mogą być mniej skłonni, by tak gładko wykonywać jego rozkazy.
- Co robisz? – zapytał Tom, najwyraźniej zdenerwowany swoją bezsilnością. Zagryzał wargi i kręcił się niespokojnie, aż w końcu oparł się o ścianę i założył ręce na piersi.
- Chcę usunąć ten nowotwór – odpowiedział Jack, zerkając na niego znad ponownie nałożonej maseczki. – Po to mnie przecież tu sprowadziliście.
Odłożył pokrwawiony skalpel i sięgnął po inny, nieco mniejszy. Zanim jednak zdążył nachylić się nad Benem, Tom odezwał się:
- Wiem, że nie chcesz go zabić, Jack. Jestem pewien, że blefujesz. Nie zabiłbyś nikogo. Jesteś przecież lekarzem.
- Ciekawa teoria, Tom – rzucił Jack, patrząc na niego zimno. – Chcesz się przekonać, czy jest prawdziwa? Spróbuj tylko zrobić coś nie tak.
Tom spojrzał mu w oczy, potem na skalpel w jego ręce i otworzył usta, jakby chciał cos powiedzieć; zaraz jednak je zamknął i, spochmurniały, obserwował tylko bacznie poczynania Jacka.
Mężczyzna nachylił się nad nieprzytomnym pacjentem. Część nowotworu, którą już usunął, nie była zbyt rozległa, ale w płynącej krwi nie mógł dostrzec reszty.
- Potrzebuję kogoś do trzymania sączków – oznajmił głośno.
- Ja ci pomogę – powiedziała cicho Juliet.
- Nie! – Jack powstrzymał ją ruchem ręki. – Nie ty. Niech ona mi pomoże.
Wskazana przez niego kobieta o przestraszonych oczach podeszła z wahaniem i chwyciła czubkami palców wskazany jej sączek. Juliet wpatrywała się w oczy Jacka, który również nie odrywał od niej spojrzenia, aż w końcu odwróciła się i zaczęła spacerować pod ścianą. Nie widział jej twarzy, przesłoniętej maseczką, ale w jej oczach połyskiwało coś nieprzyjemnego. Ocierając spocone czoło, ponownie nachylił się nad znacznie czystszą raną.
Nie mógł dostrzec reszty nowotworu. Kazał swojej asystentce przyłożyć drugi sączek, a sam rozsunął delikatnie brzegi nacięcia w tkance łącznej. Wydłużony, fioletowy jęzor nowotworu, ciągnący się do ukrytego zapewne gdzieś przy kręgosłupie guza, powinien być już widoczny. Tknięty złym przeczuciem, Jack rozsuwał brzegi rany coraz silniej, aż nie mógł już sięgnąć głębiej bez poszerzania nacięcia, czego nie chciał robić. Nowotworu nie było.
Jack podniósł głowę i spojrzał na spoczywający w słoju już wycięty guz. Uniósł go do światła i przeszył go zimny dreszcz. Na zrakowaciałym fragmencie tkanki nie było żadnych uszkodzeń. Nie odciął części nowotworu. Usunął go w całości. Usunął małego, niegroźnego, nie agresywnego guzka, który uciskał tylko zwoje nerwowe.
Serce waliło mu tak szybko, że dudnienie, które słyszał w uszach, zlewało się niemal z elektronicznym piskiem urządzenia monitorującego puls Bena. Ignorując wymieniającą sączki kobietę, przeszedł kilka kroków ku wiszącym na planszy prześwietleniom. Uniósł je do światła. Szeroki, rozległy nowotwór był doskonale widoczny – gdyby było inaczej, nie dałoby się go wykryć rentgenem. A jednak na kręgosłupie Bena nie było już niczego. A to oznaczało...
Jack odwrócił się gwałtownie ku Juliet, która patrzyła na niego spod zmrużonych powiek.
- To nie są jego prześwietlenia...!


--------------------
Hey little train, wait for me
I once was blind but now I see
Have you left a seat for me?
Is that such a stretch of the imagination?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
hazel   *konkurs Lost 03x07*   14.11.2006 01:50
em   No, przyjaciele. Termin minął, a tu pustki. Zawiod...   17.12.2006 19:57
PrZeMeK Z.   Tak jak obiecałem Hazel, oto moja wersja odcinka 3...   16.01.2007 21:40
PrZeMeK Z.   - Co się dzieje, Danny? – jęknął Jason, ści...   16.01.2007 21:42
PrZeMeK Z.   Dziś mam dla Was retrospekcję. Zapadał zmierzch. ...   17.01.2007 19:02
Avadakedaver   kilka małychj błędów polegających na tym, że posta...   20.01.2007 02:17
PrZeMeK Z.   Dzięki, Avada. Już myślałem, że nie zajrzy tu nawe...   20.01.2007 23:30
Avadakedaver   pisz dalej, pisz, ja czytam!   22.01.2007 09:52
PrZeMeK Z.   Piszę, piszę. :) *** Wrota były zatrzaśnięte na...   22.01.2007 12:24
Avadakedaver   czad. nadal masz problem z dopasowaniem zachowania...   24.01.2007 00:19
Eva   Dlatego ze dobre czy ze nikt inny nie uczestniczy?   24.01.2007 00:31
Avadakedaver   jedno i drugie ;]   25.01.2007 13:18
em   mieliśmy już kiedyś jeden konkurs walkowerem. praw...   24.01.2007 12:30
PrZeMeK Z.   Konkurs się już skończył, zresztą, co to za konkur...   25.01.2007 22:19
Avadakedaver   a więc tak. świetnie piszesz. nie miałbym żadnych ...   26.01.2007 01:22
PrZeMeK Z.   Dzięki za rady. Postaram się zastosować. A Juliet ...   27.01.2007 23:27
Avadakedaver   na początek powiem ,że wreszcie dojrzałem literówk...   28.01.2007 01:02
PrZeMeK Z.   U mnie wszyscy zdrowi, dziękuję. Literówki nie ch...   30.01.2007 20:14
Avadakedaver   oprócz tego, że rewelacja, to co mogę powiedzieć, ...   31.01.2007 16:41
PrZeMeK Z.   A tam, czepiasz się. Zaczynam zdania od czego chc...   31.01.2007 18:08
Avadakedaver   no właśnie, czepaim się, bo do niczemu innego się ...   31.01.2007 18:11
PrZeMeK Z.   Jack oblizał nerwowo wargi. Czasu było coraz mniej...   02.02.2007 21:15
Avadakedaver   mnie tam te Twoje retrospekcje nie poruszają, czyt...   03.02.2007 02:05
PrZeMeK Z.   Aj, przykro mi, że Ci się nie podobało. Co do retr...   03.02.2007 20:14
em   no cóż. powiem szczerze, że zaczęło się lepiej niż...   03.02.2007 20:22
Avadakedaver   a nom. zgadzam się z Emm, wygrałeś, i toi zasłużen...   03.02.2007 22:41


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 06.05.2024 04:48