Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )


Honey Napisane: 04.06.2010 22:43


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 27.10.2009
Skąd: Katowice
Nr użytkownika: 13939


Jeśli nie zwróciłaś uwagi, to ja wklejałam tekst - Honey. Pisać poprawiłam co nieco Maniaczkę, ale zauważ - tamte części prologu pisała ona sama, beze mnie, nie jestem więc w stanie odpowiadać na pytania zadane do niej. Tą część zresztą też pisała prawie sama, ja miałam za dużo roboty cały czas.

Hon.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #372532 · Odpowiedzi: 24 · Wyświetleń: 27643

Honey Napisane: 04.06.2010 00:39


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 27.10.2009
Skąd: Katowice
Nr użytkownika: 13939


Udało się bez zmieniania kont.


ROZDZIAŁ 1
Spotkanie na Pokątnej.




Julia Malfoy jak każda nastolatka miała problem - w co się ubrać?! Co chwila tylko było “Hmmm… a może to? Nie, w życiu! A to… nie, no co mi strzeliło do głowy żeby wybrać tą bluzkę? Cholera!”
Wreszcie wybrała białą koszulkę z czerwonym nadrukiem “DANGER ZONE” na przedzie, a z tyłu czaszkę. Do tego dżinsowe szorty i białe trampki za kostkę. Dodatki : kolczyki - wielkie, czerwone koła, trzy białe bransolety i srebrny łańcuszek. Włosy spięła wysoko w kucyk, po chwili zmieniając go na warkocz. Z makijażu zrezygnowała, podkreśliła tylko mascarą rzęsy.
Po chwili usłyszała wrzask brata:
- Julka, co ty tam robisz tyle czasu?! Wiesz że Blaise nie lubi jak ktoś się spóźnia, więc RUSZ DUPĘ W TROKI! - Draco był wyraźnie zdenerwowany. Wczoraj umówili się z Zabinim na Pokątną żeby zrobić zakupy do szkoły, ale siostra blondyna zapomniała i musiała się przygotować. Tyle, że to przygotowywanie trwało już od pół godziny!
- Już złażę! Nie drzyj tak się, jeszcze nie ogłuchłam, ale ty możesz jak nie przestaniesz za szeroko rozwierać japy! - W głosie Julii brzmiała irytacja. Dracon często musiał przed wyjściem załatwić “jeszcze jedną sprawę” (minimum 15 minut, a ta sprawa nie zawsze byłą jedna…), a ona się tak nie czepiała. Ach, ci faceci…

Po chwili rodzeństwo teleportowało się do Dziurawego Kotła, ponieważ tam właśnie umówili się z synem państwa Zabinich. Blais, jak zwykle punktualny czekał już przy stoliku i zaczął się wygłupiać, sygnalizując “ TU SIEDZĘ!”. Blondynka roześmiała się szczerze, a jej brat tylko przyglądał się czarnowłosemu, unosząc brwi. Jego mina wyrażała skrajną dezaprobatę. Bo chwili Zabini zauważył mimikę Dracona i wzruszył ramionami, mówiąc mową ciała “No co? Musiałem jakoś zwrócić na siebie uwagę!”. Julia dale śmiejąc się podeszła do wyżej wspomnianego stolika, opadła na krzesło ciężko dysząc i wyszczerzyła się radośnie do bruneta. Razem z nią podszedł blondyn, już nie tak wesoły jak ona. Dziewczyna odeszła do baru.
- Chryste, Dziki, co ty za szopki odstawiasz? Siostra mi się prawie udusiła ze śmiechu! - Draco patrzył na syna Zabinich ze złością i już miał kontynuować swą tyradę nadal, gdy Julia walnęła się na krzesło obok chłopaków i powiedziała:
- No nie złośćcie się na siebie. Mam coś na zgodę! - po tych słowach przywołała trzy różne drinki zza baru, zamówione podczas mowy Dracona. - Dla mnie Amazonia*, dla Smoka Ojciec Chrzestny**, a dla ciebie, Diable, Kopiący Byk***. Może być? Ja stawiam! - powiedziała Julka uśmiechając się i odgarnęła grzywkę na bok.
- Jasne! - odpowiedzieli chóralnie Zabini i Malfoy.

Gdy już skończyli swoje drinki weszli na ulicę Pokątną w znakomitych humorach. Zaszli do “Madame Malkin - szaty na wszystkie okazje”, bo Julia narzekała, że ma za krótkie szaty, i że chłopakom też przydało by się zmienić wnętrze szafy. Miała rację, bo gdy Draco został zmierzony, okazało się, że jest o 7 cali wyższy niż ostatnim razem. Podobnie było z Blaisem.
Później odwiedzili aptekę i jeszcze parę innych sklepów, w większości z ciuchami. Dziewczyna co chwilę coś mierzyła, po czym kupowała tą rzecz.
Jednak w Esach i Floresach napotkali pewną osobę, mimo, że Draco w duszy błagał, żeby jej nie spotkać. Granger…



Tak dla tych, co nie wiedzą:
* Amazonia - 50 ml Passoa, 50 ml wódki, sok ananasowy
** Ojciec Chrzestny - 50 ml szkockiej whisky, 25 ml Amaretto, lód
*** Kopiący Byk - 50 ml tequili, 25 ml whisky, 25 ml Kahuly, lód.
Każdy z drinków polecam!


*******


Hermiona Granger właśnie zaczynała się pakować, mimo, że do wyjazdu do domu Rona pozostało jej jeszcze pięć dni. Zawsze była przezorna, ale najbardziej denerwowało ją to, że musiała jakoś zmieścić w mały kufer całą swoją garderobę, która ostatnio została powiększona o całkiem dużą ilość ciuchów, no, ale była na zakupach ze swoją mamą, to czego mogła się spodziewać. Zdecydowała w końcu, że powiększy walizkę odpowiednim zaklęciem, w końcu była już pełnoletnia. Po paru sekundach jej kufer najprawdopodobniej mógłby zmieścić cała chatkę Hagrida razem z grządkami, wyposażeniem, Kłem i samym gajowym, i jeszcze by się coś zmieściło. No, ale biorąc pod uwagę ile książek ma panna Granger, zaklęcie powiększające było całkowicie wskazane. Musiała jeszcze zacząć prać resztę ubrań, a że było ich dużo, to znów pomyślała o małej pomocy magii. Jednak nie zdążyła skończyć zastanawiać się, a już jej mama zaczęła ją wołać, bo mieli jeszcze pojechać na Pokątną, ponieważ Jane Granger chciała zamienić pieniądze mugolskie na magiczne i kupić córce sowę, bo nastolatka ostatnio wspominała że będzie jej potrzebna, bo Harry i Ron nie zawsze mogą pożyczyć jej Świstoświnki. Po chwili już jechali do Dziurawego Kotła.


Na ulicy Pokątnej jak zawsze był tłok. Szatynka najpierw poszła z rodzicami do Gringotta - jedynego banku czarodziejów. Gdy już zamienili funty na galeony, sykle i knuty poszli do Centrum Handlowego Eylopa. Po piętnastu minutach wyszli ze sklepu z jedną różnicą - teraz Hermiona niosła klatkę z piękną brązowo-czarną sową, która spała z głową schowaną pod skrzydłem. Ta uszatka od razu wpadła dziewczynie w oko, ale zanim ją kupiła przyjrzała się innym sowom w Eylopa. Odprowadziła rodziców do Dziurawego Kotła, oddała im sowę, zapewniła, że poradzi sobie na zakupach sama i powiedziała, żeby przyjechali po nią około siedemnastej. Była dopiero trzynasta i dziewczyna najpierw zaszła na lody do lodziarni Floriana Fortescue, później przypomniała sobie, że jej sowa nie ma jedzenia. Wróciła się do Centrum Handlowego Eylopa i poprosiła sprzedawczynię o duże pudło sowich przysmaków. Po chwili za pomocą magii wysłała pudełko do domu.
Pochodziła po sklepach, kupując zapas wszystkiego, co było jej potrzebne - pióra, atrament, składniki do eliksirów i wiele innych rzeczy. Na koniec zostawiła sobie Esy i Floresy, ale niestety spotkała tam parę osób, których nie miały ochoty spotkać…
Malfoya, Zabiniego i jakąś blondynkę…
Hermiona postanowiła nie reagować na jakiekolwiek zaczepki czy obrazy z ich strony. Niestety, brunet musiał się odezwać.
- Cześć Granger! Co u ciebie? - wyszczerzył się jak gość z placówki dla normalnych inaczej.
-Odwal się Zabini - po czym próbowała go wyminąć, ale czarnowłosy chłopak skuteczne blokował jej drogę. Właściwie rozbawiło to Gryfonkę, która zdążyła poznać Ślizgona na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że nie jest on taki jak inni z domu węża. Jak to mówią wyjątek potwierdza regułę…
- Też się cieszę, że cię widzę Granger - chłopak uśmiechnął się ironiczne.
- Jezu… - Hermiona westchnęła bezradnie i wzruszyła ramionami.
- Nie mów tak do mnie, bo się zawstydzę - Zabini spuścił skromnie wzrok.
- Jej… Ty to jesteś nieuleczalnie chory psychicznie…
- A i owszem, ale jeszcze mnie nie zamknęli w domu bez klamek, w pomieszczeniu o miętowych ścianach, nie? - brunet po raz kolejny wyszczerzył się.
- Hmmm, ciekawe, to niby skąd wiesz, jak wygląda? - dziewczyna uśmiechnęła się tryumfalnie. Blais popukał się w czoło.
- Eh, zapomniałem już, że ty, Granger, zawsze masz ciętą ripostę. Jak ja za tym tęskniłem! Och, muszę cię uściskać! - mówiąc to, przytulił zamurowaną Gryfonkę niedźwiedzim uściskiem. Gdy ją już wypuścił, zdołała wydukać tylko:
- Ty… jesteś… nienormalny…
- Blais? Dobrze się czujesz? Przytulasz GRANGER? - Malfoy po raz pierwszy wtrącił swoje trzy knuty*.
Hermiona od razu przestała się jąkać.
- A co, Malfoy? Zazdrosny? Zajmij się swoją panienką - mówiąc to zmierzyła Julię wzrokiem.
- Ty… - zaczął Malfoy, ale Gryfonka mu natychmiast przerwała.
- Co? Szlamo? Dziwko? Suko? Zmieńże repertuar. Jesteś już nudny, nudny! - Hermiona zaczęła podnosić głos z każdym słowem. Dopiero po chwili zwróciła uwagę na wyraz twarz “panienki Malfoya”.
- Jak mnie nazwałaś? - wysyczała Julia z wściekłością.
- Panienka Malfoya - odparła Hermiona ze stoickim spokojem.
- Będzie się działo - mruknął pod nosem Blais.
- A powiedz mi… czemu mnie tak nazwałaś? - zapytała Julia, z wysiłkiem się opanowując.
- A nią nie jesteś? Jedyna dziewczyna, z którą nie spał, a ta dziewczyna z nim gadała, to Millicenta Blustrode, bo ona, nawet jako Ślizgonka, ma mózg. Z tego co wiem, to pan arystokrata mam - czystą - krew - i- nienawidzę - szlam
Malfoy z innymi się nie zadaje.
- Jak nazwałaś mojego brata? - zapytała blondynka z wściekłością w oczach.
- Brata? - zszokowaną Gryfonkę wmurowało.
- Tak, ale o tym później… jak?
- Pan arystokrata mam - czystą - krew - i - nienawidzę - szlam Malfoy.
Julia odwróciła się powoli od Hermiony do przerażonego Malfoya. Co?! Przerażonego ?!
- Auć - powiedział Blais krzywiąc się.
A blondynka “strzeliła z liścia” Malfoyowi.
- Au! - syknął Malfoy.
- O co chodzi? - zapytała szatynka podejrzliwie.
- Obiecałam mu, że jeśli dowiem się, że nazwał kiedykolwiek kogokolwiek szlamą, to pożałuje - odparła ze spokojem Julia. - Dobra, teraz dwa. Nikt poza Diabłem nie wie, że to coś - wskazała na Dracona - ma siostrę?
- Nikt nie wie, z tego co wiem.
- Hmmm… nie przyznaje się do mnie? A to pech… ludzie w Hogwarcie będą w szoku - blondynka uśmiechnęła się jak złośliwy chochlik.
- Zaczniesz chodzić do Hogwartu? - zdziwiła się Hermiona.
- Tak.
- Aha. A, przepraszam jeśli cię tym pytaniem urażę, ale… czemu go tak strzeliłaś w mordę? - kiwnęła głową na Malfoya.
- Bo mnie drażni. Wiesz, ja nie uznaję słowa typu “szlama” czy “zdrajca krwi” - Julia skrzywiła się. - Mimo innego wychowania jestem pro-mugolską. Blais ma to samo, ale się nie przyznaje - szturchnęła bruneta przyjaźnie w ramię.
- O nie! Wydałaś moją tajemnicę! - krzyknął Zabini, udając zrozpaczonego.
- On ma zadatki na aktora - powiedziały jednocześnie szatynka i blondynka i zachichotały, ale Hermiona po chwili spoważniała.
- Czyli ty… nie zachowujesz się tak jak twój brat? - zapytała.
- Nie. A czy on często cię przezywał?
- Eh… tak, dosyć często.
- Granger, to jest morderstwo z premedytacją, wiesz o tym? - zapytała Julia.
- Teraz tak - obie się zaśmiały.
- Kto wie, może się zaprzyjaźnimy? - powiedziała Julka z nadzieją w głosie.
- Kto wie? - powtórzyła Gryfonka.
- Ktoś. A teraz ja, ofiara Granger i Julka musimy spadać. Żegnaj, Granger - powiedział Blais. Dziewczyny zarechotały.
- Ofiara Granger… dobre, dobre - pochwaliła bruneta blondynka. - No dobra, jak wspomniał Dziki musimy spadać. Na razie.
- Na razie - odparła z uśmiechem Hermiona.


*Wtrącił swoje trzy knuty - rzecz jasna odpowiednik naszego mugolskiego “wtrącił swoje trzy grosze”.



*******


Po fortunno - niefortunnym spotkaniu na Pokątnej Julia, Blais i Draco wrócili do Malfoy Manor. Brat Julii był z delikatnie przybity - wiedział, że siostra cały czas będzie mu docinała i dokuczała. Zabini był rozbawiony, a blondynka była pół zadowolona, pół wściekła. Zanim odeszła do siebie do pokoju strzeliła Dracona “w ten zakuty łeb”. Gdy weszła do pokoju, poszła do razu do łazienki. Nalała sobie do pełna ciepłej wody. Stwierdziła, że ma ochotę na kąpiel relaksacyjną i nastrojową, pozapalała więc świeczki zapachowe, dodała do wody olejków i posypała płatkami róż. Z wanny wylazła dopiero po godzinie. Wysmarowała się balsamem, umyła zęby, rozczesała włosy. Następnie wskoczyła w jedwabną koszulkę nocną i zakopała się pod kołdrę. Miała bardzo przyjemny sen. Kopała i biła w nim manekina, do złudzenia przypominającego jej brata…

Po odejściu Julii Draco i Blais skierowali się bez słowa do pokoju tego pierwszego. Zabini postanowił przenocować w Malfoy Manor. Gdy tylko weszli do pomieszczenia, Malfoy nalał po szklaneczce ognistej whisky.
- Stary, ja to mam teraz przerąbane. Julka będzie mi dogryzać non stop - jęknął blondyn.
- Sam żeś sobie to zgotował. Nawarzyłeś sobie piwa? To teraz godnie je wypij. Ja ci nie pomogę - Zabini ukrywał rozbawienie.
- To wszystko przez Granger. Mogła się zamknąć!
- A skąd miała wiedzieć? Czy ona ci wygląda na Trelawny? One się nie znoszą.
- Granger i moja siostra? - zdumiał się Dracon.
Zabini się lekko zirytował.
- Nie, idioto, Hermiona i Trelawny!
- Hermiona?! To wy jesteście na imiona?! Świat się wali, Diabła poj***ło - Draco wyglądał na człowieka załamanego.
- A i owszem. Zresztą, wyładniała, to ty nie powinieneś się jej czepiać - Draco spojrzał na autora tych słów, tzw. Blaisa, jakby był z placówki dla normalnych inaczej.
- Matko…
- Synu… - odparł rozbawiony brunet.
- Eh… Ja tam z tobą nie dyskutuję. Ja polewam.
- To polewaj. Mi to pasuje - powiedział Zabni.

“Cholera, aż sam przed sobą nie chcę się przyznać, ale on ma rację - Granger wyładniała i wygląda wcale nie aż tak źle” - takie myśli kotowały się po łepetynie blondyna. “Myślę o Granger, że jest ładna. Chryste…”
Draco polał jeszcze kolejkę.
Jeszcze kolejkę.
Jeszcze jedną.
Jeszcze.
Jeszcze.
I jeszcze …
A potem nastała ciemność .


*******


Hermiona po powrocie z zakupów od razu poszła do kuchni, czując, że mogłaby zjeść konia z kopytami, uzdą, siodłem i całymi akcesoriami.
- Mamuś, jest coś do jedzenia?
- Zostawiłam ci w lodówce naleśniki z karmelem - pani Granger uśmiechnęła się do siebie.
Hermiona natomiast zaatakowała lodówkę, zjadła z prędkością światła naleśniki i popiła mlekiem prosto z kartonu.
- Dobranoc mamo, dobranoc tato! - krzyknęła biegnąc po schodach na górę do swojego pokoju.
- Dobranoc, córciu! - odkrzyknęli razem. Po chwili tata dziewczyny zaśmiał się - oglądał z żoną kabaret. Hermiona uśmiechnęła się do siebie i weszła do swojego pokoju. Natychmiast podbiegła do swojej nowej sowy i dała jej wody i przysmaków.
- Będziesz nazywać się Kachiri - powiedziała do sowy, i otworzyła klatkę. Sowa kłapnęła dziobem i dziobnęła delikatnie Hermionę, a ta pogłaskała ją po łebku. Sowa zahukała cichutko i wyleciała przez otwarte okno. Dziewczyna patrzyła za nią przez chwileczką, a potem poszła do łazienki na piętrze na szybki prysznic. Kiedy wróciła do pokoju, Krzywołap leżał zwinięty w kłębek na łóżku. Hermiona dosypała mu karmy i dolała mleka i wody. Położyła się, zakryła kołdrą pod samą brodę, zakrywając nią też Krzywołapa. Przytuliła się do kota i usnęła prawie natychmiast. To był spokojny sen bez snów.


I jak?
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #372529 · Odpowiedzi: 24 · Wyświetleń: 27643

Honey Napisane: 27.10.2009 14:49


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 27.10.2009
Skąd: Katowice
Nr użytkownika: 13939


Cały tekst ogólnie fajny, pomysł, akcja.

A z tą składnią...
Ja zgadzam się z Cate i z em. On tego pergaminu nie zużył, tylko go użył. Chociaż mogła też napisać "Miał powód, dla którego zniszczył pergamin, którego użył, żeby porozumieć się z Granger. Był to niezawodny sposób komunikacji, jednak potężny czarodziej mógłby szybko odkryć, co było na tam zapisane." To którego zmienia składnie, ale ta, której użyła tłumaczka/autorka też jest poprawna.


Co do całego tekstu są literówki, i czasem nie ma znaków interpunkcyjnych. Ale nie rzucają się w oczy.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #369277 · Odpowiedzi: 46 · Wyświetleń: 62597

Honey Napisane: 27.10.2009 05:46


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 27.10.2009
Skąd: Katowice
Nr użytkownika: 13939


UWAGA!!! No, dobra, mogę pisać. Chcę zacząć od tego, że to ja jestem drugą autorką tego tekstu. Chcę ostrzec, że rozdziały nie będą zbyt często - wiadomo, każdy ma życie prywatne, a to opowiadanie jest pisane na bieżąco. Ja i Karolina ( Maniaczka Lil' Kim ) mamy dużo na głowie. Dobra, kończę.
Hon tongue.gif

//no na litość boską! za pisanie się zabiera, a podstaw ortografii nie ogarnia?

EDIT: Ogarnia, Em. Jak to pisałam, to ze względu na godzinę byłam strasznie zaspana i mało myśląca (niestety, chciałam później to napisać, ale z zamiłowaniem mojej siostry [u której obecnie przebywam w Katowicach] do internetu to godzina 5:46 jest jedną z tych, w których można coś napisać na komputerze). Teraz wróciłam do Puław, także normalniejsze godziny, chociaż... ale tekst obiecuję poprawiać w Wordzie.
Honey
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #369259 · Odpowiedzi: 24 · Wyświetleń: 27643


New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.04.2024 09:03