Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ W Labiryncie Wyobraźni _ Kronika Hogwartu... [zawieszone]

Napisany przez: Katty 23.10.2005 20:02

Więc tak...Proszę o komentarze, a w szczególności te niemiłe. Przynajmniej będe wiedziała czy się męczyć z tym dalej.

Prolog-Zamęt oprawiony w futerko

- Aaa!!!-
Głośny ryk poniósł się po korytarzach Hogwartu, dając próbę świeżo wstawionym szybom. Szkoła Magii i Czarodziejstwa była miejscem raczej spokojnym, więc taki wrzask był nowością.
- Zabiję, rozszarpię! God, jak ja cię dorwę to zamorduję, wypatroszę, poćwiartuję i skonsumuję w sosie pomidorowym!-
Do przytulnego gabinetu, ukrytego za kamienną chimerą, wpadł rozwścieczony nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią(Czarnej Magii uczył na kółku zainteresowań) Jego zwykle przylizane czarne włosy były w opłakanym stanie. Jednak ich właściciel wydawał się nie zauważać tego drobnego faktu.
- Godryku Gryffindor! To, to…DOŚĆ TEGO!!! Trzeba z tym wariactwem skończyć!-
Mężczyzna nazwany Godrykiem wpatrywał się przez chwilę w swojego przyjaciela. Tak, Salazar Slytherin był jego przyjacielem, jednak nie przeszkadzało to Gryffindorowi w miłych kłótniach.
- Sal…- zaczął Godryk- Uspokój się. Ochłoń przyjacielu. O tak. Bardzo dobrze. Wdech i wydech, wdech i wydech. Widzisz? Już ci lepiej. A teraz…O co chodzi?-
Slytherin trochę się uspokoił. Nie miał już zamiaru przypalać Gryffindora na żywym ogniu, co nie zmieniało faktu, że był na niego okropnie zły.
- Pytasz się mnie, o co chodzi?- syknął- TY się mnie pytasz?! Sam mówiłeś, że zabawa z tą, tą…tą rzeczą może być niebezpieczna! Ta rzecz…Ona zmienia wszystko w około!
Gryffindor podrapał się po brodzie i odparł w zamyśleniu:
- Cóż…Jest taka jak jej twórcy…-
Slytherin zrobił się siny z wściekłości.
- Dossskonale wiedziałeśśś, że taka będzie, gdy proponowałeśśś napisssanie jej.- głos Mistrza Założyciela ociekał jadem- Przewidziałeśśś to, Godryku. A mimo to otworzyłeśśś ją.-
Gryffindor westchnął.
- Oj, Sal…Nie znasz się na zabawie…-
- Jeśli to ma być zabawa to ja jestem szlamą.-
Gryffindor spochmurniał. Tak, takie porównanie do niego przemawiało, jednak nie mógł powiedzieć, że to NIE było zabawne.
- Sal…Ale nie powiesz mi, że to nie było zabawne?- zapytał, z nutką nadziei w głosie.
Salazar popatrzył na niego spode łba. Przez chwilę się zastanawiał, po czym, starannie dobierając słowa, odpowiedział:
- Może z początku…To było W MIARĘ śmieszne…Ale teraz to przeszło wszelkie granice. Ta rzecz wprowadza zbyt wielki zamęt! Trzeba to zakończyć God. Dopóki jeszcze ty i ja się nie zmieniliśmy. Więc oddaj mi ją. Natychmiast.-
Gryffindor z ociąganiem wręczył przyjacielowi dziwny przedmiot. Ze smutkiem patrzył jak Salazar opuszcza jego gabinet powiewając zieloną szatą.
***
- Czy aby o czymś nie zapomniałem? To jest, to też…Chyba wszystkie zaklęcia rzucone. Cała reszta w rękach Merlina.-
Salazar Slytherin z impetem wyszedł ze swojego gabinetu w lochach. Ze starannie wyćwiczoną miną pt. „Nie zaczepiaj mnie, bo to może być ostatnie rzecz, jaką zrobisz w życiu” ruszył w kierunku szkolnej biblioteki.
- Dobry wieczór, profesorze Slytherin!- zaszczebiotała wesoło jedna z uczennic
- Grrr…- Salazar nie silił się na zbytnią uprzejmość.
Po chwili dotarł do celu. Powoli wszedł do hogwarckiego przybytku i natychmiast skierował się do Działu Ksiąg Zakazanych.
- Tu mogę cię spokojnie schować…Nikt cię nie znajdzie i będę miał święty spokój.-
Slytherin sięgnął do kieszeni i wyciągnął malutką paczuszkę. Czarodziej stuknął w nią różdżką. Na pakuneczku pojawił się napis: „Niebezpieczne dla zdrowia fizycznego i psychicznego”.
- Nałożyłem na ciebie wszystkie znane mi zaklęcia ochronne. Nie będziesz więcej siała zamętu w tej szkole. Przynajmniej przez 1500 lat, bo wtedy moc zaklęć wygasa…Ale do tego momentu pewnie zdążysz się rozlecieć.-
Salazar uśmiechnął się pod nosem i oddalił się, nucąc tylko sobie znaną piosenkę.

***

Rozdział I-Strach ma różowy kolor

Hermiona Granger nudziła się. Zwykle w takich momentach szła do biblioteki wypożyczyć stos książek. I właśnie na tym polegał jej problem- przeczytała już wszystko, co ów hogwarcki przybytek mógł zaoferować. Dlatego też ostatnio zaczęła interesować się zawartością Działu Ksiąg Zakazanych. Niestety, bez pozwolenia nauczyciela nie mogła spenetrować zakurzonych półek. Postanowiła więc poprosić o pozwolenie swoją Opiekunkę Domu. Hermiona zrobiła listę belfrów i wyszło jej, że jedynie profesor McGonagall mogłaby jej takiego pozwolenia użyczyć. Snape odpadał w przedbiegach- prędzej by zaczął rozdawać cukierki. Dlatego też Hermiona jako ostatnia opuściła klasę transmutacji w pewien nudny poniedziałek.
- Tak panno Granger? Chyba chciałaby się mnie pani o coś zapytać.- profesor McGonagall odłożyła pióro do szuflady biurka
-Tak pani profesor…Chciałabym się zapytać czy nie mogłaby pani mi dać zezwolenia na korzystanie z Działu Ksiąg Zakazanych?- powiedziała Hermina, z trudem przełykając ślinę
- Dział Ksiąg Zakazanych…-McGonagall zmierzyła Herminę badawczym spojrzeniem- Panno Granger, a po co chce pani z niego korzystać?-
- Bbo…Przeczytałamjużwszystkocobyłowbiblioteceinudzimisię.-wypaliła Hermina lekko się rumieniąc
- Słucham???-
- Ppprzeczytałam już wwwszystko ccco było w bibliotece i nnnudzi mi się. Oczywiście ja nnnie chcę z nnnich korzystać…Interesuje mmmnie tttylko teoria…-
McGonagall westchnęła.
- Dobrze, ponieważ jesteś dobrą, sumienną i uczciwą uczennicą, dam ci to pozwolenie. Ale jeśli dowiem się o jakichkolwiek eksperymentach…-
- Niech się pani nie martwi. Nie będę niczego próbować. Po prostu sobie poczytam.- Hermiona wyszczerzyła się do podpisu Minerwy McGonagall.
***
-Mhm…wygląda na autentyczny…Dobrze, możesz wejść.- pani Pince zakończyła szczegółową kontrolę pozwolenia i wpuściła Herminę do Działu.
Dziewczyna była cała w skowronkach. Otwierał się przed nią świat zakurzonych półek pełnych ksiąg czarno magicznych. Hermina odważnie ruszyła ku najodleglejszemu regałowi. Przejechała palcem po tytułach.. „Czarna magia dla początkujących amatorów”- ten tytuł ją zainteresował. Ostrożnie wyciągnęła wolumin i ze zdziwieniem zobaczyła, że za księga leży malutki pakuneczek.
- Pewnie ktoś to przez przypadek zostawił.- mruknęła do siebie- Nie zdziwiłabym się, gdyby to należało do Snape’a.-
Na paczuszce widniał, dość wyblakły, napis: Niebezpieczne dla zdrowia fizycznego i psychicznego”. Hermiona prychnęła.
- TO ma być niebezpieczne??? Chociaż…Jak się zastanowić…-
Tymczasem wewnątrz umysłu Hermiony toczyła się prawdziwa walka. Jej odpowiedzialna i porywcza część kłóciły się:
- Tu jest napisane, że ten pakunek jest niebezpieczny. Skoro tak ktoś napisał to tak musi być.-
-Eee tam. Komuś się nudziło. Jeśli nie otworzysz, to się nie przekonasz.-
- Nie będę tego otwierać. Obiecałam profesor McGonagall, że tylko poczytam.-
- Otwieraj, miejmy to już za sobą. Zaraz zobaczymy, co jest takie straszne.-
- Nie otworzę.-
- Otworzysz.-
- Nie.
- Założymy się?-
Hermiona nie miała zamiaru zakładać się ze swoją porywczą częścią osobowości. Dlatego też posłusznie zerwała papier powlekający pakunek. Aż zapiszczała, gdy zobaczyła, co się pod nim kryje.
-Nie…To na pewno NIE należy do Snape’a…- mruknęła rozbawiona- Co to za żartowniś schował to w Dziale Ksiąg Zakazanych? Przecież to nie jest niebezpieczne. To jest słodkie! Śliczny, oprawiony w różowe futerko notatnik! I jaki ma ładny napis…-
Hermiona spojrzała na złote litery, które układały się w napis:”495-pierwszy rok Hogwartu”.
-Ooo…To kronika…- powiedziała rozmarzonym tonem.
Dziewczyna przycisnęła książeczkę do piersi i wyszła z biblioteki. Powzięła przeczytanie tej niebezpiecznej lektury.

Napisany przez: Joan 23.10.2005 20:09

Jak na razie, podoba mi się.
Jednak za mało tu konkretów, by ocenić treść.
Literówek i błędów nie widziałam.
Zobaczymy co wyniknie z kolejnego rozdziału.

Napisany przez: em 23.10.2005 21:06

Mam nadzieję, że obiecująca pierwsza część będzie ładnie kontynuowana i wyjdzie z tego fajna komedyjka, na jaką opowiadanie już się zapowiada (: czekolada.gif na zachętę

Napisany przez: Tannis 24.10.2005 17:44

Uwaga. Uwaga!
Nadciąga różowa rewolucja z nadmiarem futerka! Niech ucieka każdy, komu życie miłe! tongue.gif

Mnie nie miłe, więc z przyjemnością będę czekała na kolejne części. Masz nutella.gif i pisz dalej (tylko nie zjedz całej od razu wink2.gif )

Napisany przez: Mroczny Wiatr 24.10.2005 17:53

blink.gif różowe?
blink.gif futerko?
zaskocz mnie mile czyms dalej ale nie futerkiem tongue.gif proszę biggrin.gif

Napisany przez: Katty 24.10.2005 21:31

Dalej czekam na krytykę...Bo w każdej chwili można to zamknąć...A na razie- dalsza częśc Rozdziału I.


- Ojej! Slytherin uczył w Hogwarcie Obrony Przed Czarną Magią…A Gryffindor Transmutacji…Ależ to ciekawe…Gabinet Dumbledore’a należał również do Godryka. Ileż interesujących rzeczy można się z tego dowiedzieć! O, chociażby to: Hogwartu został założony dokładnie 1500 lat temu. Można by jakiś bal zorganizować…-Hermiona uśmiechnęła się na myśl o wielkiej gali.
Było już grubo po północy. Dziewczynę urzekła lektura tej książeczki.
- Muszę to pokazać Dyrektorowi. Na pewno go to zainteresuje. Są tu opisy różnorakich uroczystości szkolnych.. Niektóre są naprawdę ciekawe. Krzywołap, złaź! Pobrudzisz tą książeczkę! Ooo…Jak już późno! Dobrze kotku, już idę. Jutro skończę ją czytać…-
Hermiona położyła notatnik na stoliku w Pokoju Wspólnym, po czym powlekła się do dormitorium dziewcząt.
***
Była druga w nocy. W Pokoju Wspólnym Gryfonów przebywał jedynie Landrynek, skrzat domowy. Był dość dziwny, nawet jak na skrzata. Nosił chustkę z godłem Hogwartu, jednak wściekle różową(przefarbowaną za zgodą Albusa Dumbledore’a). Miał ogromne, fiołkowe oczy i dziwnie przypominał Gilderoy’a Lockharta(Prawda była taka, że to na Lockharcie wzorował swój imidż). Dzisiaj jemu przypadło sprzątanie wieży Gryffindoru. Swoją pracę Landrynek wykonał wzorowo i już miał odejść, gdy jego uwagę przykuła leżąca na stoliku książeczka. Skrzat nigdy by nie zwrócił na nią uwagi, gdyby nie fakt, że ów przedmiot był RÓŻOWY. Był oprawiony w różowe FUTERKO. Landrynek aż jęknął z zachwytu. Przez wiele lat poszukiwał takiego cudeńka. Bezskutecznie. A teraz? Znajduje to w wieży Gryffindoru, na wyciągnięcie ręki! Ponieważ Landrynek nie miał skrupułów przed zdobyciem różowych rzeczy(w swojej kolekcji miał np. kilka różowych spinek zabrany jakiejś pierwszorocznej)postanowił zagarnąć również i ten notatnik. Bezszelestnie podszedł do stolika i wsunął książeczkę za swoją chustkę. „A co mi tam!”- pomyślał.
***

Napisany przez: Czarny Łowca_ 25.10.2005 15:24

Fick fajny, ale razi mnie jedna rzecz: ZA DUŻO RÓŻU !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie można było dać jakiegoś innego koloru? I nie dość, że różowe to jeszcze z futrem. blink.gif cry.gif

Napisany przez: Katarn90 25.10.2005 15:26

całkiem ciekawie się zapowiada, ale zamieściłeś dotychczas niewielki fragmencik, więc ciężko ocenić

Napisany przez: Tannis 25.10.2005 20:11

Krótki odcineczek, ale całkiem fajnie i ciekawie, a zresztą co ja będę więcej pisać. Poczekam na dalsze części.

A propo treści, Landrynek nie ma się czego obawiać. Gdyby Hermiona dowiedziała się kto ukradł książeczke, uznałaby to za bardzo duży krok ku wolności skrzatów domowych biggrin.gif .

Napisany przez: Czarny Łowca_ 26.10.2005 12:21

QUOTE(Tannis @ 25.10.2005 21:11)
A propo treści, Landrynek nie ma się czego obawiać. Gdyby Hermiona dowiedziała się kto ukradł książeczke, uznałaby to za bardzo duży krok ku wolności skrzatów domowych biggrin.gif .
*



Nie jestem pewien. Hermiona za książke, której nie przeczytała a jest interesująca potrafiłaby zabić.

Napisany przez: Tannis 26.10.2005 18:10

QUOTE(Czarny Łowca_ @ 26.10.2005 14:21)
QUOTE(Tannis @ 25.10.2005 21:11)
A propo treści, Landrynek nie ma się czego obawiać. Gdyby Hermiona dowiedziała się kto ukradł książeczke, uznałaby to za bardzo duży krok ku wolności skrzatów domowych biggrin.gif .
*



Nie jestem pewien. Hermiona za książke, której nie przeczytała a jest interesująca potrafiłaby zabić.
*



W sumie masz rację, chociaż jak się dłużej zastanowić, stwierdzam iż w umyśle panny G. walczyłyby dwie strony. Jedna za ukaraniem złodzieja, druga za pochwalenie jego kroku ku wolności.

Napisany przez: Czarny Łowca_ 26.10.2005 19:13

QUOTE(Tannis @ 26.10.2005 19:10)
QUOTE(Czarny Łowca_ @ 26.10.2005 14:21)
QUOTE(Tannis @ 25.10.2005 21:11)
A propo treści, Landrynek nie ma się czego obawiać. Gdyby Hermiona dowiedziała się kto ukradł książeczke, uznałaby to za bardzo duży krok ku wolności skrzatów domowych biggrin.gif .
*



Nie jestem pewien. Hermiona za książke, której nie przeczytała a jest interesująca potrafiłaby zabić.
*



W sumie masz rację, chociaż jak się dłużej zastanowić, stwierdzam iż w umyśle panny G. walczyłyby dwie strony. Jedna za ukaraniem złodzieja, druga za pochwalenie jego kroku ku wolności.
*



Tak, standardowy aniołek i diabełek walczący ze sobą: zabić skrzata, czy pochwalić?? wink2.gif

Napisany przez: Tannis 28.10.2005 15:31

Chciałabym to zobaczyć.

Napisany przez: gail 30.10.2005 19:27

No szczerze mówiąc to troche za krótkie żeby ocenić...
Ale zapowiada się ciekawie...
Chociaz według mnie masz taki dziwny styl pisania...nie wiem tylko czy na negatywnie czy na pozytywnie...
Nie pytaj o co chodzi bo naprawde nie wiem.
Tak jakoś dziwnie tongue.gif
Ale nie no, spoko.
Jak będzie kolejna DŁUŻSZA część to może coś się wyklaruje biggrin.gif

Pozdr.

Napisany przez: Annik Black 02.11.2005 14:50

Jestem zwolenniczką czerni, zieleni i srebra, ale po tym fiku pokochałam róż. SERIO!!! tongue.gif Czekam na ciąg dalszy!!!

Napisany przez: Joan 03.11.2005 15:07

Annik, nie wierzę! Ty i róż?!
/A FUUUUUUUJ!/
JESTEŚ ŚLIZGONKĄ, ******* JASNA!

Co do textu... Jest lepiej, bo jest więcej. Ogólnie, fajnie się prezentuje. Ale Kasia- MORE!!!!!!!!
/Zacyniłam tu ^ zabójczą dawką języka angielskiego. Kto nie wie co to znaczy, może się zapytać przez PW cheess.gif /

Napisany przez: Katty 03.11.2005 22:00

Coż...Wen nie sługa. Powiedziałabym, że jest jak kochanek. Przychodzi kiedy chce, zostaje jak długo chce i odchodzi. A ja niecierpliwie oczekuję jego powrotu. Wiem, że części są rzadko i krótkie. Nie moja wina. Miejcie pretensje do mojego Wena "idealnego".


- NIE MA JEJ!!! ZNIKNĘŁA!!!- w Wieży Gryffindoru rozległ się rozhisteryzowany krzyk.
Hermiona Granger była załamana. Gdy rano weszła do Pokoju Wspólnego zauważyła brak różowej książeczki. Dziewczyna przeraziła się. W poszukiwaniu książki przetrząsnęła całą Wieżę, wypytała też wszystkie możliwe osoby. I nic. Przepadła. Jak kamień w wodę. Nikt jej nie widział.
- Przepadła. I co ja teraz zrobię?- chlipała Hermiona
- Oj, Miona. Przesadzasz. To tylko książka. A poza tym, jak sama powiedziałaś, nikt jej nie widział. Może ci się to przyśniło?- Ginny nieudolnie starała się pocieszyć przyjaciółkę
- Tto nie ttylko kksiążkka!!!- zawyła boleśnie Hermiona
A z drugiej strony…Może Ginny ma rację…Halucynacje? Ale przecież czytała ją wczoraj w nocy…
- Hermia ma rację. To nie jest zwykła rzecz. To KSIĄŻKA- rzekł filozoficznie Ron
- Roniaczek, nie przesadzasz?- zapytała z rozbawieniem inny
-Nie, siostro moja. Książki to bardzo ważne rzeczy. Dzięki nim możemy poszerzać swoją wiedzę, zdobywać nowe i pożyteczne informacje. Książki są bardzo ważne w życiu, Ginny-
- A nie Quidditch, Ron?- zachrypiała Miona
- Oczywiście, że nie!- Ron wydawał się być wzburzony- Ten głupi sport nie może się równać magii tekstu pisanego!!!
Hermiona wzruszyła ramionami. Taak, ten dzień był jakiś…inny. W swoim życiu widziała i przeżywa już wiele dziwactw- Ron wychwalający książki ZDECYDOWANIE był jednym z nich. Jednak dziewczyna już dawno stwierdziła, że nic jej już nie zaskoczy.
- Och, mój drogi. Nareszcie wstałeś i zechciałeś do nas dołączyć- głos Rona wyrwał ją z zadumy- Poszukujemy książki Hermii. Może ją widziałeś, Harry, taka różo…-
- Nie widziałem- przerwał mu niegrzecznie Harry- A nawet gdybym wiedział, to bym wam nie powiedział-
Miona odwróciła głowę w kierunku drugiego przyjaciela. Harry również wydawał się być jakiś inny- na głowę miał założony kaszkiet, a swoje okrągłe okulary zamienił na przeciwsłoneczne(Ciekawe, po co mu to?- pomyślała Miona).
- Masz dziś kiepski humor Harry?- zapytała z troską
Spojrzenie chłopaka ją zmroziło. Była na pół wściekłe, na pól pogardliwe.
- Nie, wszystko w porządku, Hermiono- odburknął gniewnie- Głupia szlama, wszystkiego się czepia- dodał już ściszonym głosem
Hermionie szczęka opadła z wrażenia. Harry nazywający ją szlamą? W połączeniu z Ronem nazywającym Quidditcha „głupim sportem” stanowiło to mieszankę wybuchową.
- Coś tu jest nie tak-mruknęła pod nosem- O ironio. A jeszcze wczoraj myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy!-


PS. W weekend powinnam wrzucić dość dłuugi part. Oczywiście wiem, że określenie "długi" nie jest adekwatne. Każdy inaczej postrzega długość. Ale w mojej skali bedzie to długie.

Napisany przez: Tannis 04.11.2005 15:48

Pierwsza! Pierwsza! Pierwsza!

Odcinek fajny, zresztą już ci mówiłam. Ciekawe jakie zmiany jeszcze wprowadzisz. Niektóre znam, ale nie wszystkie. Aha i czekolada.gif dla twojego Wena "idealnego".

Napisany przez: Katty 05.11.2005 22:42

Aż dziw mnie bierze, ze ktokolwiek to czyta... A niech tam. Macie next part. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy znów coś dodam.
Tutaj ukłon w stronę nieśmiertelnego skeczu "O dwóch sierotkach Barbie". Ci co wiedzą, niech wiedzą.


Gdy Hermiona weszła do Wielkiej Sali przez chwilę pomyślała, że pomyliła miejsca. Zamiast tradycyjnych czterech stołów wszędzie stały trzy- i czteroosobowe stoliczki. Zamiast świec w powietrzu unosiły się girlandy kolorowych kwiatów. O mój Boże- pomyślała Hermiona. Ale z ulgą stwierdziła, ze jedno się nie zmieniło- wrzaski i wesołe rozmowy uczniów zawsze będą takie same. Z głośnym westchnieniem usiadła przy najbliższym stoliku.
Była w połowie śniadania, gdy po Sali potoczył się głośny krzyk:
- Pokój uczniowie!-
Hermiona podniosła głowę i…zamarła. W drzwiach Wielkiej Sali stał Albus Dumbledore, który był zupełnie niepodobny do Albusa Dumbledore’a którego ona znała. No, może oprócz iskierek w oczach.
Ten Dumbledore miał na sobie(o zgrozo!)luźne, mugolskie ciuchy we wszystkich kolorach tęczy. Swoją długa brodę zaplótł w warkocz, a na głowie zawiązał jakąś idiotyczną chustkę.
- Merlinie litościwy…Za co to? Mam dyrektora hippisa!- wyszeptała, próbując skupić się na jedzeniu
Już prawie jej się udało, gdy nadszedł kolejny cios. Kątem oka Hermiona zauważyła profesor McGonagall przemykającą między uczniami. Jej skórzany kostium a la Kobieta Kot sprawił, że Hermiona spadła z krzesła.
- Merlinie…Czemu mnie to spotyka? Czym ja sobie zasłużyłam na tak ciężką karę? Dlaczego to się zawsze zdarza mnie?!- Hermiona zawyła boleśnie- Nie. Muszę coś zrobić. Szkoła MUSI wrócić do porządku- z tymi słowami i zaciętym wyrazem twarzy ruszyła do szkolnej biblioteki.
***
- Eee…Pani Pince, czy mogłaby mi pani pomóc?-
Bibliotekarka podniosła wzrok na Hermionę.
- A czego konkretnie szukasz, złotko?- zapytała, odgarniając farbowane blond włosy z twarzy
- Czegoś o zaklęciach zmieniających charakter, proszę pani-
- Poszukaj w Zakazanych, skarbie- pani Pince powróciła do przeglądania najnowszego numeru „Czarownicy” i głośnego żucia gumy.
Hermiona odważnie ruszyła w stronę Działu Ksiąg Zakazanych. Nie spodziewała się łatwych poszukiwań, więc była mile zaskoczona, gdy szybko trafiła na kilka ksiąg.
- „Twój charakter, a magia”, „Co zrobić, gdy masz się dość”…- mruczała znosząc książki do jednego stolika
Po godzinie intensywnej pracy, Hermiona nadal tkwiła w tym samym punkcie. Zupełnie nie wiedziała co robić.
- Tu nic nie ma!- z gniewem zatrzasnęła książkę
- A czemu to cię tak interesuje, mała?- bibliotekarka nadmuchała olbrzymiego balona, który pękł z głośnym „trzask”.
- A tak sobie…Wiedza nadprogramowa- powiedziała Miona wymijająco
- Bo wiesz, kicia, istnieje legenda o tajemniczej książce, której otworzenie zmienia charaktery ludzi dookoła-
Hermiona zaczęła chciwie łapać każde słowo.
- To bardzo zaawansowana magia- pani Pince szeptała konspiracyjnie- Niektórzy mówią, że została ukryta gdzieś wśród Zakazanych. Podobno spisali ją sami Założyciele. Nie chcieli jednak, żeby ktokolwiek ją odkrył. Dlatego ta książeczka wygląda jak…- pani Pince zawiesiła głos-…różowy notatnik. Jeśli chcesz, to możesz jej poszukać- bibliotekarka mrugnęła zachęcająco
Hermionie serce podskoczyło do gardła. Różowy notatnik. Był ukryty. W Dziale Ksiąg Zakazanych. Czy to możliwe, że rozwiązanie jej problemu leży w Wieży Gryffindoru? Zapomniałaś, że książeczka zaginęła?- odezwał się bezczelny głosik w głowie Hermiony. Dziewczyna zacisnęła pięści. Znajdzie tą głupią książkę i zamknie!
Wychodząc z biblioteki rzuciła okiem w kierunku pani Pince. Jej wzrok zatrzymał się na paznokciach bibliotekarki. Długich i wściekle różowych.
- To pani prawdziwe paznokcie?- zapytała zanim zdążyła ugryźć się w język.
- To…?- bibliotekarka popatrzyła na swoje palce- Nie, to tiiipsyyy-
Miona zamknęła z obrzydzenia oczy i wyszła na korytarz. W bibliotece pani Pince nadal żuła gumę.
***
- Skupcie się głupie bachory! Nie będę wam tego powtarzać w nieskończoność!- głos Minerwy McGonagall pobrzmiewał irytacją i gniewem
To była pierwsza lekcja tego dnia. Hermionie trudno było skupić się na czymkolwiek, była zbyt zaabsorbowana sprawą Kroniki(jak zdecydowała się nazywać tajemniczą książeczkę). Dlatego nawet banalnie prosta transmutacja żuka w ropuchę jej nie wychodziła. Czego odmieniona nauczycielka nie omieszkała skomentować.
- No i co Hermiono-Ja-Wiem-Wszystko-Granger? Nawet najprostsze rzeczy ci nie wychodzą? Spróbuj jeszcze raz, dziewucho.-
Hermiona starała się skupić wyłącznie na żuku. Żuk. Żuczek. To jest teraz ważne. Dźgnęła zwierzątko różdżką. Gdy popatrzyła w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą przechadzał się owad, zobaczyła wypaloną dziurę.
- Dość!- McGonagall straciła nad sobą panowanie- Granger, za mało się starasz, masz szlaban! Weasley, masz głupią minę, szlaban!- Ron zrobił się blady jak ściana- Potter, za głośno oddychasz, szlaban! Malfoy, twoje włosy są za jasne. Slytherin traci 50 punktów, a ty masz szlaban!- reszta klasy zaczęła trząść się ze śmiechu.
Profesorka musiała to zauważyć, bo zrobiła się sina na twarzy i wrzasnęła(opryskując śliną Neville’a, który siedział przed jej biurkiem):
- Koniec tego! WSZYSCY MACIE SZLABAN!!!- w tym momencie zadzwonił dzwonek, co Hermiona przyjęła z nieukrywaną ulgą.
Następną lekcją były zaklęcia. Sala lekcyjna po raz pierwszy zrobiła na Hermionie wrażenie. Przypominała jakieś zamglone bagno, a nie pomieszczenie w szanującej się szkole.
- Wejdźcie moi mili- zaprosił profesor Flitwick- Myślę, że powinniśmy zaczynać.-
Ku swojej wielkiej radości Hermiona odkryła, że nauczyciel zaklęć nie zmienił się aż tak bardzo.
Lekcja przebiegała w miarę normalnie, pomijając momenty, w których uczniowie gubili się na klasowych mokradłach. Jednak ostatnie zdanie malutkiego profesora zmusiło Hermionę do zastanowienia się, czy Flitwck nie pomylił bajek.
- Żegnajcie moi mili uczniowie- rzekł na pożegnanie- Niech moc będzie z wami-

Napisany przez: Joan 06.11.2005 11:32

Kocham ten fic!!! tongue.gif

Przy kobiecie kot również spadłam z krzesła... laugh.gif biggrin.gif laugh.gif biggrin.gif laugh.gif biggrin.gif
Czekam na Severa!

Wspominam z uśmiechem "sierotki Barbie". /tiiipss/ laugh.gif

PISZ, PISZ!!!

Napisany przez: Tannis 06.11.2005 11:48

O Jezu <wstaje z podłogi> to... to... jest super. Albus hippisem, Minerwa Kobietą Kot. Auuuuu...

QUOTE(Katty @ 06.11.2005 00:42)
- Niech moc będzie z wami
*



Przy tym umarłam, ale jak widać zmartwychwstałam (na szczęście, a może i nieszczęście)

Napisany przez: Czarny Łowca_ 06.11.2005 12:47

Ten fick jest świetny. Czekam na kolejne party. zelka1.gif zelka1.gif dla ciebie.

Napisany przez: Mroczny Wiatr 06.11.2005 18:44

he he Czy prof. Flitwck nie zrobił się zielony przypadkiem? laugh.gif

Napisany przez: Katty 17.11.2005 20:28

Cóż... Mój ukochany wyjechał za granicę i długo się z nim nie widziałam. Ale na szczęście już wrócił. Tyle w kwestii wstępu.

***
Przerwa zbliżała się ku końcowi. Hermiona siedziała przy jednym ze stoliczków i grzebała widelcem w obiedzie. Nie potrafiła zmusić się do jedzenia. Po kwadransie walki z samą sobą odsunęła od siebie pełny talerz. Wstała i ciężkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia z Sali.
- I co, smakowała zupa?- zapytał ją wesoły głos
Hermiona podniosła głowę i spojrzała na dyrektora. Jego powycierane dżinsy nosiły wyraźne ślady niespieralnego markera. Dziewczyna przechyliła głowę, by odszyfrować stare napisy.
- No, to masz, siostro, cytrynowego dropsa- Dumbledore podał jej cukierka
Miona nieznacznie kiwnęła głową.
- I pamiętaj- powiedział Albus- Popierajmy Greenpeace!-
Dziewczyna szybkim krokiem skierowała się ku wejściu do lochów. Miała szczerą nadzieję, że Kronika nie wzięła w obroty Snape’a. To by była masakra- pomyślała.
- Merlinie…- mruczała, idąc pośpiesznie- Nie pozwól by Snape też był inny. Błagam. Ja chcę tego starego, wrednego, podstępnego faceta z największym CIS-em* jakiego w życiu widziałam. Nie pozwól mu się stać innym. Proooszę… Ja chcę go takiego, jakim jest!-
Gdy Hermiona doszła do lochów, było już po dzwonku. Dziewczyna weszła do sali, modląc się w duchu o Mistrza Eliksirów. Zajęła swoje zwykłe miejsce i wyciągnęła książki. Minuty jednak mijały, a nauczyciela nie było. Hermiona zaczęła się bać. Coś mu się stało? O nie…
W tym momencie ktoś wkroczył do sali. Ciemne włosy miał związane w kucyk. W ręku trzymał gitarę i grał jakiś ostry kawałek. Skąd ja to znam…? Merlinie…To jest ”About a girl”**…
Nagle muzyka ucichła. Człowiek odłożył instrument, odwrócił się do klasy i powiedział:
- Ave, bracia i siostry ciemności!-
Hermiona zastygła. Mistrz Eliksirów wszedł w krąg światła. Miał na sobie czarne dżinsy i ciemny(ale nie czarny!)T-Shirt. Dziewczynie szczęka opadła na widok napisu na koszulce.
- Merlinie garderobiany… Więc jego też dopadło- szepnęła- „I love Iron Maiden”-
- No…- zaczął Snape- Powinniśmy zaczynać. Otwórzcie książki na stronie…yyy…A, dobra! Otwórzcie na chybił-trafił. I zróbcie eliksir, jaki znajdziecie. Dracon, czemu ty jeszcze stoisz?-
Hermiona gwałtownie się obróciła. Młody Malfoy rzeczywiście stał. Rozglądał się po klasie nieprzytomnym spojrzeniem. Dziewczyna zauważyła, że lekko się chwiał.
- Draco, usiądź gdzieś…- powiedział cicho nauczyciel
Nagle wstał Harry. Podszedł do Malfoya i warknął:
- Spadaj Malfoy Ty siedzisz na końcu klasy!-
Potter z całej siły popchnął Dracona. Chłopak wręcz doleciał na swoje miejsce.
- Och, Harry Ależ ty miły jesteś!- zaświergotał Mistrz Eliksirów- Tak uprzejmie pokazałeś Dracusiowi, gdzie jego krzesło. A nich tam, masz 75 punktów, znaj moje dobre serduszko...-
Hermiona zamknęła oczy. Nie, tego nie wyśniła nawet w najgorszym koszmarze. Snape- miły heavymetalowiec.
Następne piętnaście minut lekcji minęło w miarę spokojnie. Idylla trwałaby zapewne dłużej, gdyby nauczyciel nie podszedł do stolika Miony.
- Och, jak wspaniale idzie ci praca panno Granger!- Snape był wyraźnie zachwycony
Hermiona skromnie założyła włosy za ucho.
- Dziękuję panie profesorze…- wydukała
Mistrz nie odpowiedział. Dziewczyna podniosła głowę. Snape stał tam i patrzył na nią jak urzeczony.
- Ach, Hermiońciu! Śliiiczne kolczyki. Takie słodziuuutkie kotki. 50 punktów dla Gryffindoru!- zawołał, po czym oddalił się.
Miona w ogóle nie wiedziała co o tym myśleć. Po raz pierwszy zarobiła u Snape’a jakieś punkty. Ale nie satysfakcjonowało jej to. Nie dostała punktów od SWOJEGO Snape’a. Tylko od tego, który działał pod klątwą Kroniki. Ale co tam!- pomyślała- Przecież można to wykorzystać.
***
- O co chodzi, panno Granger?- serdeczny głos Mistrza Eliksirów wyrwał Hermionę z zadumy
- Panie profesorze… Chciałabym się zapytać… Może wie pan coś o klątwach modyfikujących charakter?-
Snape podniósł głowę znad sterty świeżo napisanych wypracowań.
- Modyfikacja charakteru… Nie powinnaś się z tym udać do profesora Flitwicka?
Hermiona zrugała się w myślach. Nie, powinna to rozegrać inaczej. Już miała odpowiedzieć, gdy ponownie odezwał się Snape.
- Wiesz, masz szczęście. Troszeczkę o tym wiem i mam kilka książek na ten temat. Chodź, dam ci- z tymi słowami nauczyciel wyszedł z klasy. Hermiona ruszyła za nim.
Po chwili doszli do kwater prywatnych Snape’a. Mężczyzna gestem zaprosił ją do środka. Apartamenty nauczyciela nie zrobiły na dziewczynie wrażenia. Były tak samo posępne jak sala eliksirów- szafy i regały z ciemnego drewna stały pod ścianami. Na półkach walały się stare tomiszcza i przedmioty o bliżej nie znanym przeznaczeniu.
Snape podszedł do jednej z biblioteczek i wyciągnął kilka książek.
- Proszę, Hermiońciu. Mam nadzieję, że ci się przyda- powiedział z uśmiechem
Dziewczyna lekko skinęła głową. Nauczyciel podszedł do biurka.
- Chcesz żelka?- zapytał niespodziewanie
-Co?- do Hermiony nie dotarł sens słów nauczyciela
- Zapytałem się czy chcesz żelka- mężczyzna przesunął w jej kierunku otwarte pudełko
- Czy co chcę?- zapytała nieprzytomnie dziewczyna
- Żelkę- odparł Snape- Żelka to taki słodki cukierek. Ma kształt misia. Może mieć różne smaki i kolory. Jest taka… mięciutka- nauczyciel demonstracyjnie zaczął naciskać cukierek- Chcesz jedną?-
Hermiona z osłupiałą miną patrzyła na Mistrza Eliksirów. Po chwili pokręciła głową przecząco.
- Nie, to nie- mruknął profesor
Dziewczyna postanowiła jak najszybciej wyjść z lochów. Wzięła pod pachę grube tomy, które natychmiast jej wypadły.
- Hermiońciu, znasz mnie doskonale, ja bym ci pomógł, ale nie mogę- powiedział z żalem Snape- Muszę sprawdzić wasze wypracowania. Wiesz, Neville tak ładnie się podpisał, postawię mu W+!-
Hermiona pokiwała ze zrozumieniem głową i podniosła książki. Udało jej się dojść do schodów prowadzących na Wieżę Gryffindoru, gdy rozległ się za nią dziki wrzask...
- Hermiono! Hermiono- mio, moja piękna dziewczyno! Moja przenajsłodsza ukochana! Pomogę ci nieść te księgi, przecież nie mogę pozwolić, by moja lwiczka się przemęczała!-
Hermiona w osłupieniu patrzyła jak jej adorator rzuca w kąt zmiotkę, którą dzierżył w ręku.
- Co ty tu robisz?- wykrztusiła po chwili milczenia
- Sprzątałem. Ktoś ciągle wciska gumę do żucia w dziurki od klucza- żalił się Irytek- A teraz muszę ci pomóc!-
Poltergeist rzucił się na książki Hermiony. Dziewczyna szybko się odsunęła.
- Nie, nie musisz mi pomagać, Iryt. WCALE-
- Hermio, moja Gwiazdo Oświecenia, moja Geniuszko Półkrwi! Kochanie moje najmilsze, ja MUSZĘ ci pomóc. Honor rycerski mi nakazuje- stwierdził poltergeist, wyrywając książki- A teraz… Dokąd, moja pani?-
Hermiona głośno westchnęła. Wskazała Irytkowi bibliotekę i powlekła się za swoim rozradowanym adoratorem. Słyszała, że Iryt coś nuci. Miona nie znała tej piosenki, musiała być w jakimś obcym języku:
- Gdybym ci ja miała skrzydłeczka jak gąska, poleciałabym ja za Jaśkiem do Śląska…-
***
- W tym też nic nie ma?!- wykrzyknęła z zawodem Hermiona- Jak ja mam uratować szkołę, skoro nigdzie nie jest napisane JAK to zrobić?!-
Dziewczyna ukryła twarz w dłoniach. Jeszcze nigdy nie czuła się tak paskudnie. Nigdy też aż tak nie zawiodła się na książkach. Czuła się, jakby jej życie właśnie się skończyło.
- Masz doba? dofa? do…do…DOŁA!***- wykrzyknął jej ktoś nad uchem
Dziewczyna podniosła głowę. Draco Malfoy szczerzył swoje śnieżnobiałe zęby.
- Masz doła?- zapytał jeszcze raz
- A nawet jeśli, to co?-
Chłopak(o ile to możliwe)uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- A bo wiesz… Ja tak się dzisiaj trochę tak…Jakoś tak…-
- Wykrztuś to wreszcie!- krzyknęła Hermiona
- A niiic. Tak tylko, dzisiaj, tak jakoś…inaczej?-
Hermiona spojrzała na swojego kolegę. Gładko przylizane włosy, schludny strój… Nie, Malfoy wyglądał normalnie.
Draco odwrócił i odszedł od stolika Hermiony. Po chwili jednak wrócił.
- Łoczko! Szufla!- powiedział i wyciągnął rękę w kierunku Hermiony. Dziewczyna wyciągnęła również swoją…
- A tam węgiel kopią!- zawołał tryumfalnie Malfoy, odwracając rękę w tył.
- Malfoy!- Hermiona wyraźnie się zdenerwowała- Co ci jest? Nigdy się tak nie zachowywałeś!-
Przez dziwne zachowanie Dracona dziewczyna całkowicie zapomniała o Kronice.
Malfoy uśmiechnął się głupkowato.
- Bo ja na łopium jestem!- stwierdził z satysfakcją w głosie.
Hermionie szczęka opadła. No tak, zażycie opium mogłoby tłumaczyć stan Malfoya… Tylko skąd on miął opium?!
- Chodź Draco- powiedziała Hermiona biorąc chłopaka za rękę- Idziemy do pani Pomfrey.
***
- Pani Pomfrey! Proszę pani, potrzebuję pomocy. Z Malfoyem jest coś nie tak…-
Poppy Pomfrey popatrzyła na Hermionę dziwnym wzrokiem. Dziewczyna odniosła wrażenie, że szkolna pielęgniarka uważa ją za idiotkę.
- A co mu jest, Granger?-
- Twierdzi, że jest na opium, proszę pani. Ale nie wiem, skąd…-
Pani Pomfrey prychnęła pogardliwie.
- Chłopak powiedział, że boli go głowa, więc kazałam mu wziąć coś przeciwbólowego. Musiał wziąć moje opium. Teraz już wiem, gdzie zniknęło-
- Pani pozwoliła mu samemu wybrać środek przeciwbólowy?!- krzyknęła Hermiona
- Oczywiście- mruknęła Poppy- Co ja jestem? Siostra miłosierdzia? Musicie sobie radzić sami! A teraz żegnam!- pielęgniarka wypchnęła ich na korytarz i zatrzasnęła drzwi.
- I co ja teraz zrobię?- jęknęła Miona w stronę Dracona- Gdybym ja miała ta książeczkę…-
- A mało ci kcią…kią…książek w bibliotece?-
Hermiona westchnęła.
- Ale ta książka jest wyjątkowa. Jest pppuszysta i rrróżowa!-
Malfoy zamyślił się na chwilę.
- A wiesz? Ja, tego… No, ja, tego, widziałem, tentego, taką k…książeczkę-
- GDZIE?!- wrzasnęła Hermiona
Malfoy uśmiechnął się chytrze.
- A co mi dasz, jak ci powiem?-
- Wszystko, co zechcesz, Malfoy. tylko powiedz mi, gdzie jest ta książeczka. Proszę!-
- No dobra… Widziałem ją w kuchni, u Landrynka, skrzata domowego-
- Dzięki ci Malfoy, do końca życia ci nie zapomnę!-
- A pamiętasz, że obiecałaś wszystko co zechcę?- spytał z szelmowskim uśmieszkiem
- Tak, pamiętam- powiedziała ostrożnie Hermiona
- No więc oto moje życzenie: załatw dla mnie kilka żelek Snape’a!-
Draco zostawił Hermionę w stanie osłupienia.

*CIS- Cynizm-Ironia-Sarkazm- podstawowe cechy Mistrzunia
**”About a girl”- piosenka Nirwany z wspaniałą wstawką gitarową
***wszelkie zastrzeżenia w wypowiedziach sz. p. Dracona Malfoya proszę zgłaszać do Malfoy Manor, w godzinach 10.00-13.00

Następny będzie Rozdział II. Przewiduję również Epilog i Post-Epilog.

Napisany przez: dominisia888 17.11.2005 20:57

Malfoy pod wplywem opium <lol> i spaczone poczucie humoru Mistrza Ekliksirow smile.gif czekam na dalsze wydarzenia
Ciekawa jestem co Hermiona zrobi z Landrynkiem jak juz go dorwie tongue.gif

Napisany przez: Joan 18.11.2005 16:25

Jak to co zrobi?? wink2.gif Jej przekonania o równouprawnieniu skrzatów domowych odpłyną w siną dal...
Po Landrynku zostanie tylko kawałek poszewki.

Nie no, na serio.
Baaaardzo podoba mi się ten part. A szczególnie motyw żelek tongue.gif biggrin.gif laugh.gif biggrin.gif tongue.gif . Świetne!

Niecierpliwie czekam na kolejny part!!!!

Napisany przez: Tannis 18.11.2005 19:30

No nareszcie!
Po długim czasie czekania na kolejny odcinek, zaglądania na forum, nareszcie jest!

Podobało mi się, bardzo mi się podobało. Ja chcem więcej!

P.S. Wiem ja nie umiem pisać komentarzy do ficów i nic na to nie poradzę.

Napisany przez: Hermionciaa 29.11.2005 22:45

BOOOŻE, to niesamowite, elktryzujące i bomba! Ja normalnie w niektórych momentach zarechotałam się na śmierć! Naprawdę super! Tylko dalczego ooona nie chciała żelek, które są najpyszniejszymi słodyczami pod słońcem i to w dodatku od taakieego miłego faceta, który lubi Irona i Nirvane? czarodziej.gif Next parta prosimy, bo inaczej wsadzimy na żywo do kotła dopiero po ugotowania poćwiartujemy i skonsumujemy w sosie pomidorowym! biggrin.gif

Napisany przez: artemis 02.12.2005 19:24

Podoba mi się, oj tak. biggrin.gif
Żelków nie znoszę, także się nie dziwię Hermionie ;]
Snape w kucyku piszesz... Mniam-trzymajcie mnie!
Cóż jeszcze...Hm... Myślę, że zasługujesz na nagrodę:

"No, to masz, siostro, cytrynowego dropsa" wink2.gif

Pozdrawiam

A.

Napisany przez: Darkness and Shadow 12.12.2005 16:42

Snape jako heavymetalowiec? hmmm... Ciekawe... Ja sobie go tak nigdy nie wyobrażałam... Zaciekawiła mnie ta Kobieta Kot. Masz naprawdę rozbudowaną wyobraźnię!!! Zwala z nóg!!!

Napisany przez: Annik Black 15.12.2005 15:57

Joan sierotki Barbi są wspaniałe lecz nie umywają się do tego ficka. A co do różu to masz coś przciwko różowo czarnych połączeniach???

Napisany przez: Annik Black 15.12.2005 16:02

Wybacz Kat, że piszę to dopiro tiraz lecz tik jikoś si złożyło, właśnie rozmyślałam o pomyśle "metalowego" Snape'a i o opium, chyba wież o co chodzi??? cry.gif

Napisany przez: Katty 29.12.2005 23:39

PISANIE ZAWIESZONE AŻ DO ODWOŁANIA!!!

Napisany przez: RappaR 12.01.2006 00:38

Kiedy odowłanie? biggrin.gif Bo według mnie najlepszy FF na forum.

Napisany przez: Annik Black 12.01.2006 22:34

Katty!!! Dlaczego??? Dlaczego mi to robisz? Co ja ci zrobiłam? Ja rozumiem że jestem kretynką, ale odbieraż mi... aż brak mi słów!!!

Napisany przez: hermionka_7 14.01.2006 16:19

to kiedy to odwołanie???????????? cry.gif cry.gif cry.gif cry.gif cry.gif cry.gif cry.gif cry.gif

Napisany przez: Joan 14.01.2006 21:07

Kat zawiesza, bo realizuje inne plany.
Pojedynki, betowanie, tłumaczenie...

Tymniemniej czekam na ciąg dalszy tej zabawnej humoreski.

Napisany przez: Ciasteczko 21.02.2006 23:31

kurcze a tak sie wciągnęłam tongue.gif

snape i nirvana...

ach...=rozpływa się=
i nie wiem co sie tak czepiacie różowego dzienniczka, przecież to właśnie jest cały urok ogólnego pomysłu. <nie, nie jestem fanką różu. wręcz przeciwnie>

pozdr.

milka for u czekolada.gif

ciasteczko :*

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)