Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Malfoy Pogrążył Się Przez Nią... A.a.l Ta Jedyna.., Mój pierwszy ff o... L. Malfoyu

HelenkA
post 28.10.2006 20:32
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 28.10.2006
Skąd: Rawa Mazowiecka

Płeć: Kobieta



Witam. Zdecydowałam się umieścić TUTAJ moje opowiadanie, by więcej osób miało do niego dostęp. Głównie piszę na blogu: http://malfoy-pograzyl-sie-przez-nia.blog.onet.pl - Zapraszam. Jest to moje pierwsze opowiadanie tego typu i chyba nie jest takie złe blink.gif
A teraz czytajcie:




Postać w kapturze
(Rozdział I)


Do Wielkiej Sali w Hogwarcie właśnie wkroczył tłum pierwszoroczniaków. Za kilka minut miała się odbyć ceremonia przydzielania do domów: Gryfindoru, Slytherinu, Huflepuffu i Ravenclavu. Reszta uczniów już posłusznie siedziała przy stołach i czakała na kolację. Wszyscy byli przemoczeni do suchej nitki, na dworzu szalała burza i to było przyczyną. Uczniów pierwszej klasy prowadziła Profesor Deends. Szła na czale za przemoczonymi dzieciakami. Przy nich odrazu powinni iść ci, co zostali przeniesieni do Hogwartu. Czasami są to osoby, które się przeniosły do Anglii, czasami osoby, których rodzice zostali w kraju ojczystym a dzieci przymusowo posłali do tej szkoły...

- No patrz Bellatrix, w tym roku żadna szlama nie przyszła do nas do szkoły... Oby tak dalej - rzekł Lucjusz Malfoy z satysfakcją.

- Hm... Dziwne... Ja słyszałam, że jednak ktoś ma przyjść, no ale coż pewnie się przesłyszałam. Ale patrz...- odparła Bellatrix

Dzwi od Wielkiej Sali nagle się cicho otworzyły... Większość uczniów nie zwróciła na to uwagi. Byli zajęci witaniem się z przyjaciółmi i opowiadaniem o minonych wakacjach. Weszła zakapturzona postać, ubrana w kruczoczarny płaszcz do kolan. Widać było tylko skurzane kozaki na małym obcasie. Profesor Deends odrwróciła się i spojrzała na nowoprzybyłą.

- Och kochanie jeszcze o tobie zapomnieliśmy. Choć tu szybko. Pamięć mi ostatnio szwankuje. Ehh...

Coraz więcej osób zaczeło się oglądać. Dziewczyna zaczeła powoli się zbliżać do pierwszoroczniaków ustawionych w dwuszeregu. W półdrogi zdjeła kaptur i wszystkim ukazała się 16-letnia dziewczyna. Miała kasztanowe włosy sięgające do ramion, śniadą karnację i błękitne oczy. Teraz już każdy bezczelnie się na nią gapił. Wreszcie doszła do rzędu. Profesor Deends zaczeła wyczytywać po kolei imiona i nazwiska. Rudowłosa dziewczynka razem z chłopcem o włosach czarnych jak węgiel trafiła do Ravenclavu. Ze stołu tego domu słychać było wiwaty. Następne trzy osoby powędrowały do Gryfindoru... w końcu przyszła czas na szesnastoletnią, nową dziewczynę.

- Ekhm... Anette Angelica yyyy... Lisners - wyczytała nauczycielka, trochę zmieszana widząc nietypowe nazwisko.

Anette podeszła do stołka gdzie leżała magiczna tiara, jakby nigdy nic usiadła zakładając ją na głowe. Tiara w zwyczajny sposób krzykneła - Slytherin. Ze stołu Slytherinu zaczeły dobiegać oklaski. Były one jedynie spontaniczne wywołane samym faktem, że ktoś doszedł do Slytherinu. Równie szybko ucichły gdy owa nieznajoma podchodziła do stołu. Wszystkie Ślizgonki już patrzyły z niechęcią na nią, niby bojąc się, że odrazu zabierze im chłopaków. Chłopcy zaś byli olśnieni jej nadprzeciętną urodą...

- A to co za jedna... słyszałeś ona dochodzi do nas! Do szóstej klasy... - jęknela cicho Narcyza do Bellatrix - Kurcze myśli, że jak jest taka piękna to jest lepsza od nas? Patrz jak się parszywie uśmiecha do Averego !! Pożałuje jędza...

- I no zobacz jak sie wozi przeraźliwie... co ona sobię myśli, że ta szkoła jest jej ?? Lucjusz czy... Lucjusz? - Bellatrix spojrzała na Malfoya. Na jego twarzy widać było widać zmieszanie. Ni to złość ni zadowolenie...

- Kurczę, ta nowa jakaś dziwna jest... Za bardzo to mi ona nie pasuję... Ale ważne tylko by była czystej krwi... No cóż jak do nas doszła to trzeba ją przyjąć... Ehh pójdę ją przywitać i zaprosić do nas, niech nie siedzi z maluchami.. - odparł.

- Niee!! - rzuciły jednocześnie Narcyza i Bellatrix, ale Lucjusz był już daleko i nie usłyszał. Powoli zaczął podchodzić do nowej. Nagle niespodziewanie Anette wstała i nawet nie spojrzawszy na niego zaczeła iść do dormitorium... Usłyszawszy śmiechy dziewczyn z towarzystwa Malfoya, których bardzo ucieszył fakt, że tak poprostu olała Lucjusza, odwróciła się, krótko spojrzała na niego potem na dziewczyny i znowu na niego. By nie pozostać bierny Malfoy chcąc spodobać się Anette luzacko poprawił szatę i przyczesał swoje blond włosy. Lisners, co jeszcze bardziej wywołało atak śmiechu u przyjaciółek, parskneła osobliwie i nie zwracając na nic uwagi wrociła do wędrowki do dormitorium.

Szmata. Stwierdził w duchu Lucjusz i z nietęgą miną poszedł do swojego miejsca, zabierając rzeczy (Narcyza i Bellatrix oczywiście bardzo zadowolone) postanowił dogonić dziewczynę i skierował się w stronę dormitorium oczywiście...

Pech chciał, że Ona już dawno była w swoim pokoju, a Malfoy bardzo zdenerwowany tym, że niez dążył jej dogonić i porozmawiać z nią, wyładowując złość na mniejszych, wręcz biegł do swojego apartamentu...




Współlokatorka
(Rozdział II)



Anette weszła do pokoju wspólnego Ślizgonów. Wszędzie dominowała zieleń i srebrne wykończenia (główne kolory Slytherinu). W kominku trzeszczał niedawno rozpalony ogień. Pokuj był dość duży, na środku stał stół, jakiś antyk pewnie, wokół niego postawione zostały również zielone fotele. Czuć było wszędzie zapach parafiny i wosku świec. Pomieszczenie umieszczone zostało w lochach więc siłą rzeczy trzeba było rozstawić ich więcej, by zapewnić odpowiednią ilość światła.

Anette podeszła do jakieś Ślizgonki przechodzącej obok, bodajże z czwartego roku i spytała się o drogę do dormitorium dziewcząt. Gdy doszła okazało się, że ma mieszkać z trzema innymi osobami z szóstego roku. Jak najszybciej poszła do swojego pokoju, bo już wcześniej zauważyła, że szedł za nią blondyn, ten sam, który tak szpanował w Wielkiej Sali przy stole. Nie chciała już z nikim rozmawiać, więc jak najszybciej znikneła mu z oczu.

Jej pokój oczywiście nie był tak wielki jak pokój główny, No ale cóż. To nie jest już mój dom i nie mój pokuj, więc czego więcej mam się spodziewać po tej ruinie? Pomyślała z niechęcią. Stały tam 4 łóżka. Na jednym z nich Anette zauwarzyła swoje torby. Na nich leżała nowa szata szkolna.

- Heh, no nikt mi nie powiedział, że mam się przebrać w pociągu - mrukneła do siebie. Zdjeła stynowy płaszcz i położyła na pobliskim krześle. Dopiero teraz zobaczyła rzeczy swoich współlokatorek na pozostałych trzech łóżkach. Nie przejeła się zbytnio i zaczeła rozpakowywać swoje bagaże...

- Ciekawe, do którego pokoju ją przydzielili...

- No wiesz Bella, u nas jest jedno wolne łóżko, więc wszystko jest możliwe.

- Chyba śnisz. Ona miałaby dojśc do nas?? Do NASZEGO pokoju!?! Odrazu wygoniłabym zdzirę..

- Jak też nie byłabym zadowolona z tego... Na szczęście...

W tej chwili Bellatrix, Narcyza i ich cicha koleżanka Dolores weszły do pokoju. Sytłacja była dość komiczna. Dziewczyny od razu zauważyły Anette, a ona bez entuzjazmu odwróciła się do nich. Doskonale słyszała ich rozmowę, bo jak można było ich nie słyszeć... Bellatrix i Narcyzie zrobiło się trochę głupio, ale tylko trochę. Popatrzyły na siebie, na Anette i znow na siebie. Dolores spokojnie przeszła koło wszystkich i doszła do swojego miejsca przy łóżku. Anette nie usłyszawszy żadnych słów z ich strony wróciła do pakowania.

- Jak mus to mus... - wyrwało jej się.

- Ekhm... Coś mówiłaś? Czasami ci nie odpowiada MÓJ pokuj? A może coś jeszcze? - spytała się Bellatrix dość głośno akcentując ostatnie trzy słowa.

- Nie - odparła stanowczo Anette - Wszystko wporządku - odwróciła się do niej.

Dopiero teraz wszystkie zwróciły uwage na to jak "nowa" wygląda. Anette była dość niską dziewczyną, szczupłą o wyćwiczonej figurze. Miała na sobie, co bardzo zdziwiło pozostałe, letnią, jasną sukienkę do kolan z czarnymi wykończeniami i czerwonym smokiem na piersiach. Do tego skurzane kozaki do łydek.

- My tutaj w Hogwarcie nie lubimy jak ktoś się bardzo wybija z tłumu. A tym bardziej odstaje od naszej paczki. Więc zważ na to co mówię i przemyśl... - zakpiła Bellatrix

- No ale jeżeli już jesteś razem z nami powinnyśmy się zapoznać. Ja jestem Narcyza, to Bellatrix - skineła na Bellę i Dolores. Ty jak już słyszałyśmy jesteś Anette. Więc... hm... Opowiesz nam coś o sobie?

- Narcy, co ty do diabła robisz!? To wróg!! - sykneła jej w ucho Bella. Narcyza w odpowiedzi tylko szturchneła ją mocno, dając do zrozumienia, by się nie odzywała. Anette nie przestając się rozpakowywać i nawet nie odwróciwszy się mrukneła niezrozumiałe <cześć>. Po chwili w końcu się odwróciła i ze słodkim, a zarazem nienawistnym uśmiechem zaczeła się witać.

- Hm.. więc gdzie wcześniej chodziłaś do szkoły?? Mam nadzieję, że do jakiejś znanej no wiesz nie wypada by... W jakim kraju... Gdzie teraz mieszkasz... Czemu się do nas przeniosłaś... - nagle zasypano ją lawiną pytań...

- Sorry a jestem zmęczona a muszę jeszcze coś załatwić, dajcie mi odpocząć, jutro pogadamy. - rzuciła krótko i zwyczajnie wyszła totalnie olewając dziewczyny. Ta sytłacja dokońca je zszokowała... ale Anette już wybiegła z pokoju wraz z torbą zarzuconą na ramię...

- Co ona wyprawia, myśli, że jest niewiadomo kim i tak zwyczajnie może nas olać? Krzyż na drogę... - wykrzyczała Bellatrix

- Kurczę.. dziwna jakaś jest ta nowa. A ty Dolores co o niej myślisz?

- Normalnie, mi pasi... - odparła zaczytując się w spisie lektur.

- Tobie to zawsze wszystko pasi... No kit z tym. Moje miłe opowiadajcie jak tam wakację... Słyszałam, że...







- Czegoś Ci brakuje Anette?

- Chyba nie... ale... no tak, nie mam podręcznika do transmutacji z tego roku i rękawic ze smoczej skóry na zielarstwo.

- No to postaram się ci to załatwić... Jeszcze coś?

- Tak profesorze... hm... kto wybierał mi lokatorki?? Jak znajdę to udusze... One jakieś takie nierozgarniete i wredne są...

- No Anette to już nie moja wina, nie ja za to odpowiadam. Musisz się przyzwyczaić, jak będzie bardzo źle to postaram się o przeniesienie. Polubisz je kiedyś. Choć swoją drogą to bardzo dziwne, że nietrafiłaś do Huflepuffu... Tam byś bardzo pasowała... No ale trudno... Zbieraj się powoli, zaraz idź spać, jutro masz zajęcia i musisz byc wypoczęta..

- Już idę profesorze, dobranoc - Anette wyszła cicho zamykając dzwi do pracowni eliksirów.


User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
HelenkA
post 28.10.2006 20:37
Post #2 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 28.10.2006
Skąd: Rawa Mazowiecka

Płeć: Kobieta



Całkiem "miłe" przywitanie
(Rozdział III)



Nastał pierwszy dzień nauki w tym roku w Hogwarcie. Był miły słoneczny jesienny ranek. Promienie słońca wpadały przez okna i budziły każdego. W pokoju wspólnym Ślizgonów było jak zwykle: hałas i harmider. Lucjusz Malfoy wraz z kolegami własnie wyszedł z pokoju. Rozglądał się jakby czekajał na kogoś. Nagle podeszły do niego Narcyza i Bellatrix. Widać było zmęczenie w ich oczach.

- A wy co? Ciężką noc się miało? - zaśmiał się Lucjusz - A może zaprosiłyście jakiegos drugo klasistę by go zapoznać z waszymi ciałami?? Sorry sorry, zapomniałem, że wolicie zdeczka starszych więc... Od którego profesora zaczeliście wasze nocne przechadzki w poszukiwaniu przygód? Hę? Nie patrz tak na mnie Bell. Wiesz, że żartuję... No więc może zejdziemy szanowne dziewczeta wreszcie na śniadanie? Myslę, że zapowiada się wspaniały dzień nie sądzicie??

- Bardzo chętnie pójdę coś zjeść. - mrukneła Narcyza - Słyszałes już?? Ta nowa mieszka w naszym pokoju. Niezdażyłysmy się jej o wszystko wypytać bo bezczelnie sobie poszła. Wrociła bardzo późno gdzieś koło 2.00... Ty Bella spałaś ale ja ją widziałam jak cicho się wkradała. Nocne spacerki się urządza... - spojrzała wymownie na Lucjusza - No i z kąd ona te ciuchy wytrzasneła... Lumpexy górą?? Boże gust to ona zdeczka przekręcony ma... Ale są ludzie mniej i bardziej wartościowi, z jednymi warto się zadawać z drugimi nie. Chyba wiecie, do której grupy ją zaliczyłam...

-Tak? To widzę, że macie konkurencję. Narcy nie bądź zbyt okrutna dla niej. Nasza mała sierotka pierwszy rok w Hogwarcie więc trzeba ją ze wszystkim zapoznać. - mruknął złośliwie Malfoy - Może dzisiaj uda mi się ją zaprosić do wspólnego posiłku. - w tej chwili Bella prychneła przypomniwszy sobie o wczorajszej kolacji - Oj, no co Bell? Wczoraj to pewnie się już najadła i dlatego tak szybko mi uciekła, ale nie tym razem. - odpowiedział Malfoy.

- Albo stwierdziła, że nie ma co do roboty i sobie poszła... bądź zobaczyła jakiegoś przystojnego Gryfona?? Pewnie tą glizdę Petera co się włuczy z naszym wspaniałym szukającym Gryfindoru wielkiego Poterra pogromcę szlamy Evans. Obleśne... Więc szybko do pokoju i na spacerek - zkwitowała Narcyza

- Bożę dziewczyny a wy co do niej macie. Zazdrościcie jej czy co?? No, po tobie bym się czegoś takiego nie spodziewał Narcyzo. Pewnie daje wszędzie i każdemu lub pewnie jakaś głupia kujonka, która nic nie wie o prawdziwym życiu. Nie przyjmujcie się nią - teraz zwrócił się do wszystkich.

W tym momencie przez kamienne drzwi wiodące do pokoju wspólnego weszła Anette. Miała na sobię nową szate by nie zwracać na siebię uwagi ale i tak każdy odwrócił się w jej stronę. Ona i tak spokojnie szła w stronę schodów prowadzących do jej pokoju. Przeszła przez tłum rozchichotanych Ślizgonek zmierzających do Wielkiej Sali i omineła Malfoya z dziewczynami. Nie odwróciwszy się w ich stronę już miała schodzić w dół gdy zatrzymała ją Bella.

- A ty co tutaj robisz? Nie idziesz na śniadanie? A może nie jest ono zbyt dobre dla jaśnie pani? - zapytała się agresywnie Bellatrix. Anette szła dalej zupełnie jakby nie słyszała wypowiedzianych słów. - Ej do ciebie mówię! - teraz już wykrzyczała. Anette staneła. Powoli odwróciła się i spojrzała na całą trojkę. Widać było w jej oczach zdziwienie i pogardę. Uniosła wyżej głowę i z tej pozycji jeszcze raz omiotła ich wzrokiem. Malfoy zaczął się jej przyglądać.

- No nie powiedziałyście mi, że wasza koleżanka jest niemową a może jest też głucha i wy nic o tym nie wiecie? To wszystko wyjaśnia. - zakpił bezczelnie. Teraz już nikt nie miał zamiaru iść na śniadanię. Każdego interesowało to co się miało zaraz wydarzyć. Głuchą ciszę przerwała Anette.

- Nie jestem głucha i nie jestem niemową. Byłam w Wielkiej Sali na śniadaniu choć i tak was pewnie to nie interesuje zbytnio... Masz racje śniadania zbytnio dobre nie macie, wasze skrzaty mogły by się ciut bardziej postarać. I nie musisz do mnie krzyczeć... - teraz zwróciła się do Bellatrix - Raczej nie masz prawa i niepozwalam. Widać po was, że już nie znajde nikogo interesującego w tej szkolę... a przynajmniej w tym domu. Wybaczcie, ale żegnam.

- Jeszcze mnie nie poznałaś. - rzekł Lucjusz. Wolnym krokiem podszedł do niej i jak dżentelmen chwycił jej dłoń - Jestem Lucjusz, Lucjusz Malfoy. Ty to zapewne Anette o ile się nie mylę...

- Teraz to ty chyba jesteś głuchy... - rzuciła Anette odsuwając dłoń - Słyszałeś słowo "żegnam"?? A może specjalnie dla ciebie mam je przeliterować?? A może jeszcze do tej chwili nie zrozumiałeś, że to było również do ciebie?? Sorry nie zadaje się z dupkami i z lalkami a ty widzę, że do nich należysz. Sam wybierz czy do dupków czy do lalek. Masz przy tym wolną ręke. Jak chcesz to lustro ci chętnie pomoże tleniony...

- Nieprzesadzaj mała. - złapał ją za nadgarstek. - Ja się tu grzecznie przedstawiam a ty mi tak odpowiadasz? Mnie to przynajmniej ktoś nauczył kultury. A może tam z kąd pochodzisz nie ma czegoś takiego? Uwarzaj bo nikt ci w naszym domu nie pomoże przy takim zachowaniu. Z kąd wiesz, że jestem dupkiem jeżeli w ogóle mnie nie znasz i ze 2 razy widziałaś na oczy? - jego dłonie coraz mocniej zaciskały się na jej, już sinych nadgarstkach.

- Ekhm... Ok, sorry za zachowanie ale na serio nie mam czasu więc w końcu żegnam. - wykrzyczala mu w twarz Anette wyrywając się jednocześnie z uścisku - Tak masz racje nie znam cię... Ale widziałam już wiele takich osób jak ty i nikt nie okazał się kimś więcej niż dupkiem... Sorry spadam... "mały"... - to mówiąc wróciła do pokoju. Lucjusz był zdeczka zszokowany jej postawą. Trzeba przyznać, że jeszcze nie widział tak stanowczej i pyskatej dziewczyny. Ale wiedział, że Anette to coś więcej niż następna pusta znajomość i zaliczenie laski...

- Co za głupia dziewucha. - syknął - Co tak stoicię? Idziemy wreszcie na to śniadanie czy nie... ? Głodny jestem. - zwrocił się do pozostałych - No już, jazda, idziemy!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 28.10.2006 21:38
Post #3 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




Hm... Zacznę od błędów.

"skurzane kozaki"
Litości! Sprawdź ortografię zanim wkleisz ficka, bo to bardzo głupi błąd.
"Och kochanie jeszcze o tobie zapomnieliśmy. Choć tu szybko"
Był głupi, choć przystojny.
Ej, Małgosiu, chodź tu!
Pomyliłaś słowa.
"W półdrogi"
Albo nie znam tego słowa, albo nie istnieje.
"w końcu przyszła czas"
Przyszedł
"niez dążył"
Przyjmijmy, że miało być "nie zdążył".
"Pokuj"
Boże... Żaden pokuj.
Pokój bo pokoje.
"zauwarzyła"
I kolejny otograf... Zauważyła.
"Zdjeła stynowy płaszcz"
Styna? No jakiś nowy kolor?
I po raz któryśtam zauważyłem błąd tego samego gatunku. Nie zdjeła, tylko zdjęła, nie usnela, tylko usnęła, itd.
"Sytłacja"
Jesteś niezłą słowotwórczynią. Sytuacja.

*Potem "pokuj" po raz drugi*

"Ja jestem Narcyza, to Bellatrix - skineła na Bellę i Dolores"
Dolores to Bellatrix, czy coś źle zrozumiałem?

*kilka błędów interpunkcyjnych*

"Niezdażyłysmy"
Nie z czasownikami piszemy oddzielnie.
"włuczy"
Jezuśku... Włóczy.
"naszym wspaniałym szukającym Gryfindoru wielkiego Poterra pogromcę szlamy Evans"
Gdzie w tym zdaniu jest sens? Powinno być "(...) włóczy z naszym wspaniałym szukającym Gryffindoru (tak, dwa "f") Wielkim Potterem (dwa "t" i jedno "r") pogromcą szlamy Evans." (I tak na marginesie: to Potter chciał się pozbyć Evans? A ja myślałem, że on się w niej zakochał...)
"-Bożę dziewczyny a wy co do niej macie. Zazdrościcie jej czy co?? No, po tobie bym się czegoś takiego nie spodziewał Narcyzo. Pewnie daje wszędzie i każdemu lub pewnie jakaś głupia kujonka, która nic nie wie o prawdziwym życiu. Nie przyjmujcie się nią."
Mądre. Najpierw pyta, co one do niej mają i czy jej zazdroszczą, a potem po niej jedzie... I one się nią "przyjmują". Kolejna literówka. I mówi się "Boże", a nie "Bożę".

Nie wymieniłem tych poważniejszych błędów interpunkcyjnych, a o słowach typu "wziela" już pisałem, podobnie jak o słowotwórstwie.

Jeśli mam być szczery, to dalej nie chciało mi się czytać. Przeciętne BlOgAsKoWe OpKo. Masa błędów, brak wstępu, kiepska budowa zdań i nieciekawa treść. Powinnaś znaleźć dobrą betę, pomyśleć troszkę nad tym tekstem i dopiero potem opublikować. I pamiętaj, że wklejając Ficka wystawiasz go na naszą ciężką krytykę.

Nie podoba mi się. No, ale Brzydkie Kaczątko zmieniło się w łabędzia, więc mam nadzieję, że z tym fickiem będzie podobnie.

Może z wymienieniem tylu błedów ciut przesadziłem, ale co tam xP

P.S. Nie wiem czemu nie ma ramek cytatów. Znowu jakiś błąd?
tak, błąd. em.

Ten post był edytowany przez emoticonka: 29.10.2006 12:55


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tajemnicza
post 28.10.2006 22:02
Post #4 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 385
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Tureeeek/Poznań

Płeć: Kobieta



Ekhem, ekhem... Jesli chodzi o sam temat to mnie sie podba. Ciekawa osoba, jakos to jest pierwsze opowiadanie, ktore czytam z takim pomyslem =) Jednak oprawa tego co tu pokazalas, nie jest zbytnio zachecajaca... Naprawde bardzo duzo bledow, ortograficznych chyba najwiecej. Jak dla mnie, jesli sie postarasz to moze cos z tego wyjdzie wink2.gif A tymczasem pozdrawiam =)


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
EnIgMa
post 29.10.2006 19:11
Post #5 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 30.01.2006

Płeć: Kobieta



Nawet jeśli tekst jest tym przysłowiowym brzydkim kaczątkiem, o którym pisał WeEkEnD, to z całą pewnością nie będę czekać aż się rozwinie i przemieni w pięknego łabędzia. Nie podoba mi się. Nie będę pisać, ze jest tragicznie, bo to Twój pierwszy fick (chyba że pierwsze opowiadanie tego typu miało znaczyć coś innego wink2.gif), więc myślę, że jak na debiut nie jest aż tak źle. Jednak czytać dalej nie zamierzam.

Poza tym błędy – gdy jest ich niewiele, zawsze można wybaczyć. Każdemu czasem się zdarza. Ale tutaj jest ich całkiem sporo i nie oszukujmy się – to przeszkadza. Radziłabym znaleźć kogoś, kto się tym zajmie, bo opowiadanie na tym traci – co prawda w tym przypadku niewiele, ale jednak.

Co do stylu... hmm... po raz kolejny odniosę się do tego, co już zostało napisane – „Przeciętne BlOgAsKoWe OpKo”. Przykro mi, ale tak to właśnie wygląda. Kiedyś być może nie byłam aż tak wymagającym czytelnikiem, a czytane ficki traktowałam trochę z przymrużeniem oka, jednak po pewnym czasie nauczyłam się doceniać również ten rodzaj twórczości, przez co stałam się bardziej krytyczna. I przyznam się szczerze - nie znalazłam tutaj nawet minimum tego, czego oczekuję po dobrych fickach.

Kolejna rzeczą, która mi się nie podoba są dialogi. Ja rozumiem, że oni muszą porozumiewać się językiem potocznym, ale litości! Lucjusz Malfoy – potomek rodu czystej krwi – mówiący ‘z deczka’ czy inne takie dziwne rzeczy? W ogóle te dialogi są takie... mało ślizgońskie, mało inteligentne, wszelkie obelgi za mało złośliwe, a jeśli da się na to spojrzeć w ten sposób, to nawet mało kanoniczne. Chwilami miałam ochotę trzasnąć ich w łeb i warknąć coś w stylu: 'Hej! Wy na pewno jesteście ślizgonami?!'. Nie, jak dla mnie te dialogi są nie do przyjęcia.

Tyle ode mnie smile.gif.

Pozdrawiam i mimo wszystko weny życzę.





--------------------
"Love isn't brains, children, it's blood. Blood screaming inside you to work its will."

Nakarm mnie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
HelenkA
post 31.10.2006 21:45
Post #6 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 28.10.2006
Skąd: Rawa Mazowiecka

Płeć: Kobieta



Naprawdę dziękuję za te słowa krytyki. Postaram się nie robić tak wiele błędów i popracuję nad stylem. Wielkie dzięki smile.gif
emm:
kolorki dla moderatorstwa.


heh, a ja wogole zapomnialm, ze jeszcze gdzies moge edytowac posty. muahahahaha


Ten post był edytowany przez Avadakedaver: 23.11.2006 22:27
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Somei
post 10.11.2006 17:34
Post #7 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 23
Dołączył: 28.10.2006
Skąd: Gdynia (taki cmentarz w centrum)

Płeć: Kobieta



Podoba mi się styl w jakim przedstawiłaś główną bohaterkę, a nad resztą musisz jeszcze trochę popracować (kto to mówi c(: )

omg. bohaterka przez samo h.

Ten post był edytowany przez emoticonka: 21.11.2006 19:35


--------------------

-=> Jestem nędzarzem posiadam tylko marzenia, rozsiałem je u twoich stóp, stąpaj lekko gdyż stąpasz po moich marzeniach

-=> Ludzie są jak kwiaty - 8 miliardów narcyzów

-=> Uwierze w anioły nawet jeśli ich skrzydła są czarne

-=> Moje serduszko toczyło się drogą, a ty je podniosłeś i zostało z tobą
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
dorist92
post 21.11.2006 19:22
Post #8 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 10
Dołączył: 21.07.2006
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



Pomysł nawet spoko, ale....
radzę zajrzeć do słownika języka polskiego
nie chcę nikogo obrazić:
nie pisze się "z kąd"(nie ma słowa kąd w polskim)
tylko "skąd" zwróć na to uwagę proszę.
Mimo wielu błędów podziwiam za odwagę wklejania czegokolwiek w ogóle, jak pisałam pomysł jest spoko. Może niedługo sama coś stworzę.



wink2.gif powodzenia w dalszym pisaniu.






Ten post był edytowany przez dorist92: 25.11.2006 21:24


--------------------
"Elvis nie umarł-on wrócił na swoją planetę" FwC2
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Eva
post 21.11.2006 19:38
Post #9 

nocturnal


Grupa: czysta krew..
Postów: 5438
Dołączył: 10.04.2003
Skąd: Poznań, miasto doznań.

Płeć: Kobieta



A Ty nie wiesz co to 'edycja posta'?


--------------------
“You may be as vicious about me as you please. You will only do me justice."

deviantART
last.fm
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
dorist92
post 21.11.2006 20:45
Post #10 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 10
Dołączył: 21.07.2006
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



Nie bardzo rozumiem Twoje pytanie?
Owszem, wiem co to.
Jeśli moje wyobrażenia, Twoim zdaniem, są błędne, to mi to wytłumacz...


--------------------
"Elvis nie umarł-on wrócił na swoją planetę" FwC2
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Child
post 21.11.2006 21:12
Post #11 

leżący rybak


Grupa: czysta krew..
Postów: 7043
Dołączył: 26.11.2003

Płeć: Mężczyzna



kto pisał powyzszego posta? styl i słownictwo wyraźnie wskazują na pomoc osób trzecich :}

Ten post był edytowany przez Child: 21.11.2006 21:51


--------------------
user posted image
His power level... It's over ni-- oh, wait. It's only over seven thousand.

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Wiewióreczka
post 23.11.2006 16:49
Post #12 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 23.08.2006
Skąd: z krainy miodem i mlekiem płynącej ;D...

Płeć: Kobieta



Tya... zgadzam się z Dorist Ff fajny i gratuluję odwagi.Elvaralinde nie musisz od razu tak się oburzać, dziewczyna chce dobrze(choć szczerze powiedziawszy to z Tą siostrą to przesadziła) ,a po za tym to ty powinnaś od samego początku zadbać o to by ten ff nie miał błędów ortograficznych. Bądź odporna na krytykę , przyjmuj ją ze spokojem..taka jest moja rada. wink2.gif wink2.gif

Child sorry ale doskonale znam Dorist i ona w przeciwieństwie co do poniektórych osób nie potrzebuje osoby trzeciej by Ci odpowiedzieć czy obojętnie komu innemu.

Ten post był edytowany przez Wiewióreczka: 23.11.2006 16:52


--------------------
Zdrowy rozsądek to zbiór uprzedzeń nabytych do osiemnastego roku życia.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Eva
post 23.11.2006 17:10
Post #13 

nocturnal


Grupa: czysta krew..
Postów: 5438
Dołączył: 10.04.2003
Skąd: Poznań, miasto doznań.

Płeć: Kobieta



Osobiscie polecam odniesienie sie do slownika i skrupulatne zaglebienie sie w semantyke wyrazu 'oburzony'. Poza tym radzilabym jeszcze raz zaznajomic sie z moja wypowiedzia, ktora dotyczyla wylacznie technicznych umiejetnosci dorist92 a nie merytorycznych pierdol ktore mnie obchodza tyle co populacja eugleny zielonej w zbiornikach wodnych Botswany.


--------------------
“You may be as vicious about me as you please. You will only do me justice."

deviantART
last.fm
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Wiewióreczka
post 23.11.2006 18:44
Post #14 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 23.08.2006
Skąd: z krainy miodem i mlekiem płynącej ;D...

Płeć: Kobieta



Akurat mam w kompie zainstalowany słownik który poprawia błędy i pokazuje znaczenie tego słowa. I to co ty piszesz to się nazywa przerostem formy nad treścią. Koniec tematu.


--------------------
Zdrowy rozsądek to zbiór uprzedzeń nabytych do osiemnastego roku życia.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Child
post 23.11.2006 19:24
Post #15 

leżący rybak


Grupa: czysta krew..
Postów: 7043
Dołączył: 26.11.2003

Płeć: Mężczyzna



co ma nieumiejętność [chociaż nie - w moim słowniku to się nazywa nieznajomość, uewentualnie uznawanie_za_zbedne] edycji postów do poprawnosci gramatycznej, tudzież do bycia oburzonym? [Elv i oburzenie? to chyba trzeba byloby napisac, ze z Picarda bylby niezły pokemon. i udawać, że jest to twierdzenie całkiem serio XD]

QUOTE
Elvaralinde nie musisz od razu tak się oburzać, dziewczyna chce dobrze (choć szczerze powiedziawszy to z Tą siostrą to przesadziła), a po za tym to ty powinnaś od samego początku zadbać o to by ten ff nie miał błędów ortograficznych. Bądź odporna na krytykę , przyjmuj ją ze spokojem..taka jest moja rada.
whoa! czy ja dobrze wnioskuje, że to El powinna dbac o to, co znajduje sie w tworczosci zgola innego uzytkownika? lmao

przerost formy nad trescia XDDD


--------------------
user posted image
His power level... It's over ni-- oh, wait. It's only over seven thousand.

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Eva
post 23.11.2006 22:49
Post #16 

nocturnal


Grupa: czysta krew..
Postów: 5438
Dołączył: 10.04.2003
Skąd: Poznań, miasto doznań.

Płeć: Kobieta



Milo ze doceniasz moj wyrafinowany styl ale wydaje mi sie ze tresc byla zrozumiala i prosta, jesli mialas jakies problemy z kodyfikacja to daj znac, wytlumacze o co mi chodzilo. Bo zdajesz sie nie wiedziec. No ale coz, nie kazdy musi poznac sie na mojej poetyce przekazu! ;C


--------------------
“You may be as vicious about me as you please. You will only do me justice."

deviantART
last.fm
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Cat
post 24.11.2006 01:11
Post #17 

Unregistered









user posted image

Ten post był edytowany przez Cat: 24.11.2006 02:59
Go to the top of the page
+Quote Post
Wiewióreczka
post 24.11.2006 07:11
Post #18 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 23.08.2006
Skąd: z krainy miodem i mlekiem płynącej ;D...

Płeć: Kobieta



Sorrki z tym stwierdzeniem że to ty powinnaś zadbać o to by ff nie miał błędów. Nie każdy jest doskonały....


--------------------
Zdrowy rozsądek to zbiór uprzedzeń nabytych do osiemnastego roku życia.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
dorist92
post 25.11.2006 21:35
Post #19 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 10
Dołączył: 21.07.2006
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



Elvaralinde co do moich technicznych umiejętności to chyba widzisz, że dość niedługo bytuję jako użytkownik na tym forum... dry.gif przeszkadzają Ci moje "umiejętności" to masz zonka... wink2.gif
Dziekuję jednak za życzliwe podpowiedzi.
emo...


--------------------
"Elvis nie umarł-on wrócił na swoją planetę" FwC2
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Eva
post 27.11.2006 23:13
Post #20 

nocturnal


Grupa: czysta krew..
Postów: 5438
Dołączył: 10.04.2003
Skąd: Poznań, miasto doznań.

Płeć: Kobieta



Widzisz, wlasnie o to chodzi ze nie mam 'zonka'. Na tym praktycznie po czesci polega robota moderatora :P

Ten post był edytowany przez Elvaralinde: 27.11.2006 23:13


--------------------
“You may be as vicious about me as you please. You will only do me justice."

deviantART
last.fm
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Wiewióreczka
post 29.11.2006 07:57
Post #21 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 23.08.2006
Skąd: z krainy miodem i mlekiem płynącej ;D...

Płeć: Kobieta



No właśnie "MODERATOR"....to taka lekka aluzja..no jeżeli dorist jest nowa i w ogóle to czy nie było by dobrze gdy byś jej odpuściła (tak dla dobrego przykładu) i sama troszku poprawiła tego ff????


--------------------
Zdrowy rozsądek to zbiór uprzedzeń nabytych do osiemnastego roku życia.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
HelenkA
post 30.11.2006 20:26
Post #22 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 28.10.2006
Skąd: Rawa Mazowiecka

Płeć: Kobieta



Rozdział IV - Krew

- Witam wszystkich, mam nadzieję, że każdy dotarł. Nie widzę, by ktoś miał jakiś problem, więc może przejdziemy do dzisiejszego tematu lekcji. Wypiszę wam zaraz moi drodzy kategorie zaklęć jakich będziemy się uczyć w tym roku szkolnym. Jest ich dużo i w każdej jest dużo zaklęć, więc mam nadzieję, że chociaż w tym roku weźmiecie się do nauki i zrozumiecie, że „zaklęcia” są najważniejszym atutami czarodzieja. - to mówiąc profesor skończył swój wywód na pierwszej lekcji zaklęć tego roku. Podszedł do czarnej tablicy za biurkiem i trzymając się tego co powiedział zaczął pisać swoim koślawym pismem: „zamiana w ...”, „opanowanie żywiołów”, „zmiana stanu skupienia” - Wszystko co tu wypisałem ma się znaleźć w waszych notatkach. Sprawdzę to na następnej lekcji. - odparł cierpko nawet nie odwracając się w stronę uczniów. W sali panowała grobowa cisza z wyjątkiem odgłosu piszących piór bądź przekładanych kartek.

Choć była dopiero 9.00 to w sali panował zaduch. Wpadające promienie słońca zostawały rozszczepione przez piękne, kolorowe witraże znajdujące się w oknach wysoko ponad głowami uczniów tuż przy sklepieniu. W sali było kolorowo nie tylko przez to zjawisko. Na ścianie od razu przy wejściu stały sztandary każdego domu. Po prawej Gryfindoru i Hufflepuffu, po lewej Ravenclawu i Slytherinu. Ponieważ owe sztandary były piorunujących rozmiarów stwarzało to niesamowity efekt. Po zaklęciach aż do 15.00 Ślizgoni cały czas mieli zajęcia. Trzeba przyznać, że starsze klasy się nudziły. Pierwszoklasiści mieli co do roboty. Po raz pierwszy w Hogwarcie, trzeba poznać nauczycieli, ich zachowania, o czym dokładnie będą się uczyć i tak dalej. Starsi już doskonale to wszystko znali. Pierwsze lekcje w roku zawsze były dla nich nużące, większość nauczycieli bredziła to samo. Każdy Ślizgon z chęcią urwałby się z zajęć, lecz już po wcześniejszych takich wypadkach zostali ostrzeżeni, że takie coś grozi tylko szlabanem u Filcha. A co oznacza szlaban u Filcha?? Zmarnowany czas na czyszczeniu pamiątek szkoły, pucharów, medali i tak dalej można by wymieniać.

Ślizgoni po obiedzie udali się do pokoi by szybko się przebrać w coś luźniejszego i na błonia. Dziewczyny pozakładały krótkie spódniczki i prześwitujące bluzeczki... Wstyd? Nie, takie słowo nie istnieje dla Ślizgońskich dziewcząt. Narcyza i Bellatrix już miały zamiar wychodzić, czekały jeszcze na Malfoya.

- No idziesz słodziutki ile można na ciebie czekać?! - odezwała się Narcyza
- Nie nazywaj mnie tak. Idźcie same, muszę tu zrobić porządek.
- Teraz?! Później nie masz czasu?
- Tak teraz! Jak ci coś nie pasuje to idź!
- Ok, ok czekamy na ciebie przy Wielkiej Lipie
- Dobrze

Pożegnawszy się dziewczyny poszły na błonia a Malfoy tak jak mówił zaczął coś tam układać. Może nie wydawać się na pierwszy rzut oka ale Lucjusz był strasznie pedantyczny. Lubił porządek, nie znosił bałaganu. Gdy już wszystko było w porządku przebrał się w jasną koszulę i jakieś spodnie. Wyszedł z pokoju i skierował się do przejścia. Gdy był w połowie drogi mimowolnie spojrzał ku kanapie przy kominku. Siedziała tam dziewczyna o kasztanowych włosach z książką w ręku. Miała założoną noge na nogę a z pod szaty widać było jedynie kostki i stopy. Pod kanapą leżały czarne japonki. Pewnie jej. Czy to nie czasem nasza mała żmija ? Pomyślał z przekąsem. Tak to była Anette Lisners. Ta sama osoba, która tak bezczelnie go potraktowała rano. Całkiem o niej zapomniał przez cały dzień. Zaczął do niej podchodzić powoli a ona zaczytana w jakiejś lekturze nawet go nie zauważyła.

- Krew? - spytał się z zaskoczenia Lucjusz wskazując na szklankę z czerwoną cieczą na stole
- Yyy... Co? To ty znów... eh – odparła Anette – Co mówiłeś? - spytała się kompletnie olawszy całą sprawę.
- Pijesz krew? - powtórzył zaciekawiony i rozbawiony. Anette zrozumiała już o co mu chodzi.
- Taa no jasne. Jestem drapieżną wampirzycą z Rumunii i codziennie wypijam aż dwie takie szklanki krwi... ludzkiej krwi. Co roku muszę zmieniać szkołę by mieć świeże pożywienie a w tym roku mam zamiar zamordować każdego z tej szkoły. - odparła od niechcenia. Uśmiech nie schodził z twarzy blondyna. Wziął szklankę i upił łyk.
- Hm... porzeczkowy?
- Tak kretynie, zdolny jesteś
- No i znów mnie atakujesz? Coś ci zrobiłem? - teraz już trochę się zdenerwował
- Nie skądże, ale widzę jakie masz towarzystwo, więc nie sądzę byś był lepszy od nich...
- Ehh... mówisz o Bell i Narcy? Tak, pokręcone idiotki ale już się do nich przyzwyczaiłem. Równe pod względem inteligencji ale tego się nie wybiera.
- Masz zamiar tak stać – spytała się Anette a w jej głosie można było wyczuć odrobinę ciepła
- No więc jednak masz coś więcej niż tylko lodowy kryształ zamiast serca dziewczyno – powiedział z rozbawieniem – udało mi się ciebie złamać i to w pierwszy dzień – stwerdził z dumą
- Ja się tylko zapytałam z grzeczności, no bo w końcu kto mi wypominał, że coś takiego jak KULTURA u mnie nie istnieje. Za dużo mówisz – odparła wracając do lektury. Malfoy nie wiedząc co powiedzieć zapytał się:
- A tak nawiasem to zkąd masz ten sok? Myślałem, że nie lubisz naszego jedzenia?
- No cóż. Śniadanie niezbyt mi smakowało, ale to nie znaczy, że jestem aż taka wybredna – teraz na jej twarzy pojawił się lekki, nieznaczny uśmiech. Znikł po chwili gdy zamknęła książkę. Wstała, poprawiła szatę.
- Wiesz nawet miły jesteś
- A jak...
- Ale ja muszę iść.
- Hm... ok. Mówił ci ktoś, że jesteś piękna? - zapytał z nadzieją w głosie na mały niewinny flirt
- Hm... - Anette postawiła torbę na podłodze. Podeszła do niego powoli kokieteryjnych chodem. Malfoy widząc to zdziwił się. Ona naprawdę jest bardzo ładna, więc jakiś mały flirt się szykuje – pomyślał. Przybliżyła się do niego znacznie, a on się tym nie przejął i został na miejscu. Chwyciła jego dłonie i położyła na swoich biodrach. Kurczę ostro się zaczyna – znów pomyślał. Teraz jej dłonie oplotły jego kark. Byli bardzo blisko, aż ich ciała się stykały. Jej twarz znalazła się przy szyi Lucjusza. Przemówiła słodkim głosikiem:

- Każdej, ale to każdej dziewczynie mów takie komplementy. - tu na chwilę urwała – Tylko nie mów ich MI słodziutki. One mnie nie obchodzą. - jej głos w ostatnich dwóch zdaniach nie brzmiał już tak słodko. Automatycznie po tych ostatnich słowach zdjęła jego dłonie ze swoich bioder i szybko się odwróciła by wziąść torbę i odejść. Malfoy był zszokowany jej zachowaniem i gdy już miała wyjść z pokoju wspólnego podbiegł do niej. Agresywnie odwrócił ją i trzymając za nadgarstek oparł o ścianę. Jego głos był mniej przyjemny niż przed chwilą. Teraz to on się przybliżył.

- To wszystko mała? Liczyłem na coś więcej.
- Na coś więcej to trzeba zasłużyć tleniony – odpowiedziała z pogardą w głosie
- A nie zasłużyłem? Maże na mały pocałunek? - Jego twarz już zbliżała się do jej twarzy. Znów byli blisko siebie. Malfoy ciągle się zastanawiał czemu Anette jeszcze mu się nie wyrwała. Już prawie ich wargi zetknęły się ze sobą gdy ona palcem wolnej ręki dotkneła jego warg, tworząc niby barierę chroniącą przed pocałunkiem.
- Drugi dzień szkoły a ty już mnie podrywasz? Chłoptasiu, takie rzeczy to tylko dla wybranych – szepneła z jadowitym uśmieszkiem.
- Lucjusz ile można czekać... - w tym momencie weszła Narcyza i Bellatrix. Od ich strony to wyglądało jakby Malfoy całował jakąś dziewczyne. Od razu przyszło im to na myśl. Nawet nie wiedziały, że prawię do końca myślą dobrze.
- Malfoy... to niemożliwe, ty... - Narcyza powiedziała ostrym głosem z nutą niedowierzania. Lucjusz teraz dopiero się zorientował co tak naprawdę się dzieję.
- Tylko jej nam brakowało – szepnął do siebie. Nawet się nie odwrócił tylko spuścił głowę zrezygnowany.
- Mi niczego nie brakowało, no to teraz się tłumacz swojej blond laleczce – szepneła Anette z pogardą w głosie. Malfoy już nie trzymał jej więc szybko wzieła torbę i poszła do pokoju.
- Narcy kochanie miło cię widzieć – Lucjusz odwrócił się i jakby nigdy nic podszedł do Narcyzy. Próbował ją objąć, lecz ona go odtrąciła.
- Ty głupi gnojku! Myślisz, że nie widziałam jak tam obściskiwałeś jakąś szmatę?
- Ależ kochanie co ty mówisz...



Anette nie słyszała już tej rozmowy. Wróciła do pokoju i dalej czytała książkę...

Ten post był edytowany przez HelenkA: 01.12.2006 19:13
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
HelenkA
post 30.11.2006 20:35
Post #23 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 28.10.2006
Skąd: Rawa Mazowiecka

Płeć: Kobieta



Rozdział V - Upokorzenia

Nie wiadomo jakim cudem tak szybko minęły pierwsze dwa tygodnie. Dni nadal te same, ciepłe, słońce świeciło, wszystko idealnie tak samo jak pierwsze dni września...

Grupa Gryfonów podążała korytarzem na lekcje transmutacji. Na czele szli jedni z największych w szkole łamaczy dziewczęcych serc: Syriusz Black i James Potter. Syriusz wysoki brunet o łobuzerskim spojrzeniu miał tłumy fanek szwendające się za nim wszędzie. Jedynie jego własny pokój i sale lekcyjne były ostoją spokoju dla niego. James nie miał o wiele mniejszego powodzenia, lecz jego serce było już zajęte dla tej jedynej... Dzisiaj transmutacje mieli ze Ślizgonami. Jak wiadomo Slytherin z Gryfindorem nie żyli w przyjaznych warunkach i tak również pozostało. W szóstych klasach ciągle toczyła się walka między Malfoyem i jego kolegami a Huncwotami. Szczególnie Malfoy nienawidził właśnie Syriusza Blacka, Jamesa Pottera i tej „szlamy” jak to określał Lily Evans. Taak...to byli zacięci wrogowie. Lucjusz pochodzący z wielopokoleniowej rodziny czarodziejów czystej krwi serdecznie życzył śmierci wszystkim osobom nie magicznym lub osobom w których rodzinie nie ma ani jednego czarodzieja a one i tak trafiły do Hogwartu. Ta niechęć przechodziła z pokolenia na pokolenie. Syriusz też pochodził z rodziny czystej krwi lecz był tak zwaną „czarną owcą”, która zadawała się ze szlamowatymi. Rodzice go wydziedziczyli a Narcyza i Bellartix nie uważają go za rodzinę... Ślizgoni byli już w sali gdy Gryfoni właśnie weszli.

Lekcja już się rozpoczęła, nadal jednak brakowało kilku osób. Spóźnionymi okazały się Lily i Dorcas. Ze względu, że wszystkie ławki były zajęte musiały usiąść same w ostatniej ławce. Do klasy weszła jeszcze jedna spóźniona osoba. Anette widząc, że większość miejsc jest zajęta nie miała większego wyboru niż usiąść z Lily i jej przyjaciółką. Dziewczęta nie zauważyły jeszcze przybysza, bez zastanowienia odpowiedziały „tak” gdy Anette spytała się czy może usiąść. Dopiero po chwili zdały sobie sprawę, że przysiadła się do nich Ślizgonka...

- Eee... cześć – pierwsza, niepewnym głosem odezwała się Evans – Nazywam się Lily, a to moja przyjaciółka Dorcas. Jesteśmy z Gryfindoru... yhh... pewnie o tym wiesz, nasze stroje... i inne... eee... - Lily nie wiedząć co dalej powiedzieć zaczęła się zacinać i mylić. Anette szybko sie rozpakowała. Książki ułożyła pożądnie na krawędzi ławki, torbę zawiesiła na oparciu krzesła. Wyciągneła swój notes kładąc go przed sobą. Czekało już na nią czarne pióro leżące przy podręcznikach. Sięgnęła po nie by zacząć pisać temat. Można było zauwarzyć wypielęgnowane dłonie i paznokcie pomalowane na perłowy kolor. Na palcach nie miała żadnych ozdób.

- Cześć wam, ja jestem Anette – Anette odwróciła się do zdziwionych przyjaciółek. Na jej twarzy malował się przyjazny, znudzony uśmiech.
- Tak wiem, że jesteście z Gryfindoru, no po coś chyba dali nam te różniące się szaty... co nieco bym w nich zmieniła no ale aż takiej władzy nie mam. – uśmiechnęła się szeroko. Lekkie zdziwienie nie zchodziło z twarzy Lily i Dorcas. Obydwie zadawały sobię to samo jedno pytanie... Czemu dziewczyna z Slytherinu przysiadła się do nich? Jakaś płapka czy co? Może chce wyciągnąć jakieś informacje o huncwotach... A jednak wydaje się taka miła... Anette zauwarzyła to zmieszanie. Oczywiście nie zamierzała pozostać na to obojętna... - Można wiedzieć o co chodzi.. jakoś wyglądacie tak jak byście były bardzo e... zdziwione... ?coś nie tak? Chodzi o mnie, ja może coś złego zrobiłam... no nie wiem... jak coś to mówcie...

- Nic złego nie zrobiłaś tylko no widzisz... nigdy nikt ze Slytherinu nie przysiadał się do kogoś z Gryfindoru... raczej nasze domy nie są w dobrych stosunkach, więc zdziwiłyśmy się gdy się przysiadłaś... no oczywiście nic nie mamy przeciwko...
- A więc chodzi o ta „legendę” ah... no tak. Pokłócone domy, zero przyjaźni... A ja myślałam że to tylko bzdura... - żachnęła się Anette.
- Nie to raczej nie jest bzdura... - uśmiechneła się Lily... - Nasze stosunki z osobami z twojego domu są, jakby to najlepiej ująć, bardzo napięte.
- Tak szczerze to od was ludzie są strasznymi snobami, myślą, że są najwarzniejsi i.. - Dorcas po tych słowach uświadomiła sobię co najlepszego mówi – oczywiście nie mówię tu o wszystkich no wiesz... Troche głupio wyszło...
- Ej no spoko, ja się nie obrażę... Ale nawet dobrze to ujęłaś. Poznałam już kilka osób z mojego domu i szczerze to myślałam, że będzie lepiej... Heh... Narzykład tam – Anette wskazała na pierwszą ławkę – Ci ludzie mnie czasami rozbrajają... Ten tleniony myśli, że jest panem tej szkoły? Te dwie dziewuchy koło niego to jeszcze większa masakra...

- Poznałaś już Malfoya, Narcyzę i Bellę... współczuje Ci na serio..- odezwała się Lily.- Malfoy jest przystojny ale nic poza tym. To egoista jakiego jeszcze w życiu nie widziałaś. Ta obok czarnowłosa to Bella... ale to pewnie już wiesz. Jej też się nie da nie zauwarzyć. Jest wredna jak mało kto, wiele osób woli z nią nie zaczynać. To podstępna mała żmija. Ale my się jej nie boimy co Dorc? - Lily uśmiechnęła się - A tam ta wysoka blondynka to ostatnia – Narcyza Black... współczuje ci Dorcas, że to rodzina twojego chłopaka. Syriusz jest w ogóle do niej niepodobny. A własnie powinnam Cię przedsawić naszym kolegom. Ehh.. zadaleko usiedli ale jak będziemy wychodzić to ci ich pokażę. No to dalej o Narcyzie... Ona wydaje się być najporządniejsza z tej trójki, ale wiesz jak to jest. Pozory czasami mylą a w jej przypadku to aż za bardzo. Może się z tobą zaprzyjaźnić, pomóc ci w lekcjach ale za kilka dni każdy ze szkoły będzie wiedział, że przespałaś się z tym i tym, że twoja matka jest alkoholiczką a twój ojciec rozwozi dziewczęta na pobliskie ulice... eh.. wiele dziewczyn z naszego dormitorium miało u niej przerąbane. Ona, tak jak pozostali toleruje tylko ludzi „czystej krwi” wszystkich innych traktuje jak niżą rasę jak jakieś psy... Strasznie się wywyższa. Sama nie wiem co Malfoy w niej widzi. Są parą od jakiegoś czasu ale każdy drugiego w tym związku zdradza, ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że oni o tym wiedzą – Lily z niesmakiem popatrzyła w stronę Lucjusza – nie mają żadnych wartości – zakończyła.
- Hm... a ja mam takie szczęście, że jestem z tymi dziewczynami w pokoju. - Lily i Dorcas wytrzeszczyly oczy ze ździwienia. - Nie rozmawiamy ze sobą wogóle i jest narazie spokojnie ale czuć, że atmosfera się potroszku zagęszcza. Ja tam się nimi nie przejmuję. Takie małe gówniary a dupę tylko mi zawracają. Mnie to bardziej wkurwia ten blondas. Już się na mnie napalił i myśli, ze jestem pierwszą lepszą.... - Anette powiedziała to nieodrywając wzroku od Malfoya.
- Ej no to musisz być strasznie odważna i pewna siebię jak tak mówisz. Niewiele osób by tak stwierdziło... - Z niedowierzaniem Dorcas spojrzała na Anette. Zastanawiały się czemu taka "miła" osoba jak Anette trafiła do Slytherinu. Ta jednak była spokojna jak mało kto. Spisywała formuły z tablicy i nawet nie zwróciła uwagi na to, że lekcja powoli się kończy. Lily i Dorcas zajęte rozmową nie zauwarzyły, że prawie nic nie przepisały. Ostro wzięły się do roboty i skończyły tuż przed dzwonkiem. Większość osób już wyszło z klasy. Anette właśnie zaczeła się pakować. Niestety skleroza Lily się ujawniła i całkiem zapomniała o tym, że ma jej przedstawić Pottera i Blacka. Gdy podnosiła się z krzesła torba została wyrwana z jej rąk i rzucona na ziemię a książki brutalnie strącone z ławki.
- Ej co do kur... - już miała zabluźnić gdy jej uczom ukazał się sympatyczny widoczek. Przed nią z uniesioną głową stał Lucjusz Malfoy. Obok na ramieniu uwieszona była Narcyza a z drugiej strony Bellatrix. Za nimi stało jeszcze kilku gorylów z niecierpliwością czekających na Malfoya - Coś wam się czasami nie pomyliło?? Co wy wyprawiacie?
- Niedość, że przyszłaś do nas. Niedość, że pewnie jakaś szlama. Niedość, że jeszcze zadaje się ze szlamami z Gryfidoru to jeszcze ma czelność się odzywać. - powiedział Lucjusz a na jego twarzy zagościł bezczelny smirk. Anette była rozwścieczona. Zaczeła zbierać książki z podłogi i wkładać je do torby. Była w niezręcznej sytłacji.
- No chłopcy przynieście tu jakąś szmatę to może jeszcze nam pozmywa podłogi - rzucił Malfoy i wybuchł smiech. Widać, że Lucjuszowi bardzo spodobał się ten wredny kawał i przy wstawaniu pchnął Anette a ta dotkliwie obiła sobie kolana o zimną posadzkę z marmuru.
- Nie, nie musicie przynościć żadnej szmaty. Wystarczy już ta jedna co leży na podłodze - rzuciła Narcyza. Wokół zrobiło się strasznie cicho. Do każdego dotarł sens tych słów i każdy czekał na reakcje Anette. Narcyza już nie czuła się tak pewnie, wiedziała, że przesadziła. Utwierdził ją też w tym Malfoy obrzucając ją wzrokiem pełnym pogardy. Anette podniosła się i jakby nigdy nic założyła torbę na ramię.
- Coś jeszcze masz do powiedzienia? - Spytała się Narcyzy.- rozbawiłaś swoich kolegów? A ty Malfoy też masz już dość czy jeszcze jakoś mnie wyzwiesz lub znów uderzysz? Bardzo lubicie zabawiać publikę? Zatrudnić was w cyrku powinni... - Anette z kamienną twarzą wyszła powoli z klasy. Ani jedna łza z jej oczu niepoleciała... jedynie krew z jej rozbitego kolana. Widać, że była dumna i niedała po sobie poznać, że coś ją boli. A jednak... Była rozwcieczona jak mało kto. Takiej osoby jak Anette w tej chwili nikt nie chciałby mieć na swojej drodze. Połowa Ślizgonów już wyszła z sali. Malfoy jednak został Bellatrix i Narcyza też już powoli zebrały się do wyjścia.

- Narcyzo zostań. - dał się słyszeć lodowaty głos Lucjusza. Narcyza wiedziała już co ją czeka. Bellatrix też się zatrzymała. - Bella wynocha! Ciebię nie prosiłem byś została.
- Ale...
- Won Bellatrix

Malfoy krzyknął do Belli. Bella z miną zbitego psa wybiegła z sali. Narcyza podeszła powoli do najbliższej ławki i wierzchem dłoni przejechała po blacie. Lucjusz niby spokojny oparł się o jedną ze środkowych i wpatrywał się w sufit
- Chodź tu. - rozkazał głosem niecierpiącym zwłoki. Dziewczyna posluchała. Wiedziała, że zaraz dostanie za to co powiedziała. Twarz Malfoya niewyrażała żadnych uczuć. Nadal wpatrzony był w sufit. Nastała niezręczna cisza. Narcyza bała się nawet ruszyć. Ta cisza przerażała ją jeszcze bardziej niż stojący przed nią kolega. Było przed południem i już pewnie wszyscy byli na innych lekcjach a oni nadal stali w klasie. Było ciepło aż duszno... Cisza nadal trwała. Blondynka już niemogła wytrzymać, powoli zaczynała się nudzić.
- Malfoy jeżeli nie masz mi nic do pow... - chlast. Narcyza upadła na ziemię z sinym jednym policzkiem. Łzy leciały jej po jednym i po dłoni, którą trzymała na drugim. Była w szoku. Pierwszy raz ją Lucjusz uderzył i to w taki sposób. Malfoy już nie stał spokojnie tak jak przed chwilą. Był wściekły.
- Jak śmiałaś tak ją potraktować!?! Kto ci pozwolił tak ją potraktować!!!?! Wiesz na jakim poziomie są te twoje tekściki?? Bardzo niskim Narcyzo, bardzo! - zaczął się wydzierać. - Ja mam prawo ale Ty nie!!
- Lucjusz - już miała zamiar coś powiedzieć gdy ten znów ja spoliczkował
- Zamilcz jak mówię, zrozumiałaś!

Narcyza leżała nadal na ziemi. Wkońcu się podniosła i stanęła na chwiejacych się nogach. Chciała jak najszybciej wyjść, lecz takie działanie na nic by się stało w obecności Malfoya.
- Potraktowałam ją tak jak Ty! Zasłużyła sobie na to. Zasłużyła od samego początku. Nie musiała się zadawać ze szlamami!! - Teraz to Narcyza krzyczała. Malfoy odwrócił się do niej. Podszedł i spojrzał jej w oczy...
- Nigdy już tak nie rób. Co do tej dziewuchy mam inne plany. Sam ją załatwię i ty masz się nie wtrącać zrozumiałaś? Nie waż mi się jej tknąć choć opuszkiem twojego arystokratycznego paluszka. - powiedział już spokojnie ale nadal wyniośle. Narcyza tylko kiwnęła nieznacznie głową. - Chodź. Spóźnimy się na kolejną lekcję... Tylko się uspokuj. Niekt nie możę Cię widzieć w takim - tu spojrzał z pogardą - stanie. Nie chciałem cię uderzyć ale mnie wyprowadziłaś z równowagi... - Narcyza trochę spokojniejsza lecz i upokorzona nic już nie odpowiedziała. Malfoy chwycił jej dłoń i jakby nigdy nic razem wyszli z klasy.



Anette nikt już nie widział na lekcjach. Nie zjawiła się także w swoim pokoju za to wszystkie jej rzeczy osobiste znikły. Okazało się, że przeniosła się na własne życzenie do osobnego pokoju...

Ten post był edytowany przez HelenkA: 01.12.2006 19:16
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
HelenkA
post 30.11.2006 20:43
Post #24 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 28.10.2006
Skąd: Rawa Mazowiecka

Płeć: Kobieta



Rozdział VI - List

- Konieczne było przeniesienie panny Lisners do osobnego pokoju?
- Jej na tym bardzo zależało. Mi to nie sprawiło jakich kolwiek trudności bo mamy wystarczająco dużo wolnych pokoi w dormitorium dziewcząt. Poprosiła mnie o osobny pokój, więc nie rozumiem twojej reakcji Charlotte.
- Ale czy to nie jest czasem faworyzowanie uczniów Slughorn? Nie pomyślałeś jak inni mogą odebrać tą decyzję. A jeszcze gdy doda się do tego twoje nazwisko...
- Sugerujesz, że ja foworyzuję uczniów? Oh bez przesady, to co zrobiłem to żaden grzech.
- A czy ta dziewczyna podała chociaż jakiś sensowny powód by zmienić pokój? Czy to może zwykły kaprys?
- Wspomniała coś o napiętej atmosferze, chyba za bardzo inne dziewczęta jej nie lubią. A poza tym powiedziała mi, że potrzebuje więcej spokoju, ciszy, wiesz to bardzo ambitna dziewczyna, stwierdziła, że: "W takim towarzystwie to ona nie ma zamiaru się uczyć"
- No Horacy to rzeczywiście był powód, choć z drugiej strony nie dziwię się jej...

* * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Dzień wcześniej, wieczór

Drzwi zamkneły się cicho. Anette wyszła z klasy eliksirów, gdzie jak dobrze stwierdziła, powinien jeszcze być opiekun jej domu. Załatwiła najważniejszą sprawę i teraz szła wzdłuż lochów do swojego "starego" pokoju. Za pół godziny zaczynała się cisza nocna więc przyśpieszyła. Jednak o biegu nie było mowy. Jej kolano nie pozwalało na to. W pokoju wspólnym nie spotkała nikogo. Przed sypialnią zatrzymała się i poprawiła szatę. Weszła. Pokój nadal był pusty.

- Jeszcze nie przyszły... - powiedziała sama do siebie. Kilka prostych zaklęć i była już spakowana. Jak najszybciej opuściła sypialnię i skierowała się według planu do swojego nowego, odosobnionego miejsca już stałego pobytu w Hogwarcie. Znów staneła. Następne drzwi. Takie same jak poprzednie tylko na nich pojawiły się jej inicjały: A. A. L. Drzwi gwałtownie się otworzyły. Anette bez entuzjazmu weszła do środka, lecz po chwili wielki uśmiech pajawił się na jej twarzy.
- Nie ma jak wpływowa mamusia – rzekła. Jej nowy pokuj był takiej samej wielkości jak poprzedni, jednak tu stało jedynie jedno łóżko a nie cztery i to bardzo zwiększało optycznie to miejsce. Po prawej stronie od razu przy ścianie stała olbrzymia szafa, dalej komoda, nad którą powieszone zostało lustro z masywną drewnianą ramą. Po drugiej stronie ustawione zostało łóżko. Wielkie z ciemnozielonym baldachimem. W rogu były kolejne drzwi – do łazienki. Na podłodzę znajdował się dywan w jakieś geometryczne wzory, również w zielonkawym odcieniu. W pomieszczeniu było dość ciemno jedynie kilka świec na nocnej szawce paliło się. Jedno zaklęcie Anette i ogień w kominku zapłonął a rzeczy z kufrów zaczeły się układać porządnie w szafie i komodzie. Dziewczyna nieco oszołomiona zaczęła rozpakowywać książki z torby. Po chwili przypomniała sobie o rozbitym kolanie i poszła przemyć ranę do łazienki. Z tym wspomnieniem przypomniała sobie również Malfoya.

- Dupek - zkwitowała. Gdy już była całkowicie rozpakowana wybiła jedenasta. Pomyślała, że powinna już iść spać, a pozatym oczy już same się zamykały. Ściągneła przez głowę szkolną szatę i pozostała jedynie w koszulce i krótkiej plisowanej spódnicy w szarą kratkę. Znów weszła do swojej wielkiej, wspaniałej łazienki. Po chwili była gotowa do spania lecz musiała załatwić kilka rzeczy. Chciała chwilkę odpocząć na swoim nowym łóżku. Rozsuneła zasłony i znów czekała ją niespodzianka. Na czarnej jedwabnej pościeli leżało pudelko a na nim koperta, obok kolejna paczka. Anette lekko zdziwiona i zdezorientowana sięgneła najpierw po kopertę. W środku był list. Rozpoznanie charakteru pisma osoby nie było trudne dla Anette – mama.

Droga Anette
Mam nadzieję, że w nowej szkole czujesz się wyśmienicie. Słyszałam jednak, że poprosiłaś o osobny pokój. Postanowiłam trochę zająć się wnętrzem, więc załatwiłam z dyrektorem kilka drobiazgów.
Odpisz mi czy przyjeżdrzasz na Boże Narodzenie czy nie. Wiem, że urodziny masz dopiero za ponad miesiąc ale przysłałam Ci już prezent. Na pewno Ci się spodoba. (wybrałam w twoim czarnym kolorze i skusiłam się na zielone dodatki. Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe)
Pozdrawiam Cię serdecznie
Mama




Ten krótki list był pierwszą oznaką życia od rodziny. Bez wachania Anette wzieła pudełko i otworzyła. Na wyłożonym papierem dnie leżała para butów. Szpilki na 3,5 calowym obcasie, wiązane na kostce. W 100% ze skóry, obszyte satyną w czarnym kolorze.

- Wreszcie wysoki obcas. - wyszeptała podniecona Anette. - Ale, jeżeli tu są buty to co... - sięgneła po paczkę. Szybkim zdecydowanym ruchem odwiązała srebrną wstążke w okół pakunku i rozerwała papier. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. W środku była sukienka, lecz nie taka zwykła. W czarnym kolorze z zielono-srebrnymi dodatkami, cekinami i wykończeniami. Była to sukienka wieczorowa mogło się wydawać, z odkrytymi plecami, do kolan, ścięta na skos. Anette zerwała się jak oparzona. Chwyciła pakunek i wbiegła do łazienki. Piżama już leżała na podłodzę a rozradowana dziewczyna szamotała się z nowym ubiorem. Wyszła. Sukienka wprost idealnie opinała jej ciało. Po raz pierwszy od przyjazdu do tej "dziury" jak to nazywała Anette, poczuła się szczęśliwie. Trudno uwierzyć, że sukienka mogła tak poprawić humor lecz to była bardzo kosztowna rzecz, piękna i najwarzniejsze: była prezentem od jej matki. Rozradowana szesnastolatka zgrabnym ruchem zrobiła kilka piruetów. Przeszła kilka kroków i zatrzymała się przed lustrem. Z zachwytem a zarazem z zadowoleniem spojrzała w gładką powierzchnię szkła i wpatrywala się przez chwilę. Co by było gdybym tak poszła na lekcję? Nie sądzę by nauczeciele byli zadowoleni. Widzę już miny innych Ślizgonek... Ahh... jakie życie uczenicy jest nudne... nie to co w Madrycie...

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

- Zabiję!!
- Narcy, nie denerwuj się, to...
- To? Jakie "to"? Ta zdzira upokorzyła mnie przed całą klasą! Zabiję! Zabiję!
- Narcyzo uspokój się proszę! Ale przecież nikt nie widział...
- Nie Bella tak nie może zostać. On... on mnie uderzył. Tak... tak bez powodu. Jakby bronił tej głupiej szlamy... Przychodzi sobię do Hogwartu i od razu się wtrąca do wszystkiego!! Zachowuje się jakby była najważniejsza! Nie zważa na... na honor naszego domu zadając się z Gryfonami i szlamami!!! Rozumiesz to Bella?? Ona usiadła z Evansówną!!! Karygodne! Jak ją spotkam na korytarzu, jak się mi nawinie...
- Czyli niezamierzasz jej tak łatwo odpuścić?
- Oczywiście, że nie... jedyne wyjście to... zemsta

Ten post był edytowany przez HelenkA: 01.12.2006 19:03
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
solve
post 01.12.2006 01:47
Post #25 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 67
Dołączył: 30.11.2006
Skąd: from middle of nowhere

Płeć: Mężczyzna



Na początek kilka błedów ortograficznych, bo gramatycznych i interpunkcyjnych się nie czepiam dry.gif (Mam spaczenie na tym punkcie xP)
QUOTE
przyjeżdrzasz

emm... przyjeżdżasz
QUOTE
wachania

wahania
QUOTE
najwarzniejsze

najważniejsze
Niestety jest tego więcej i to, przynajmniej dla mnie, psuje cały efekt.

Poza tym ciekawy pomysł na opowiadanie, a co za tym idzie, wciąga. Przedstawiłaś tu postaci, które żadko pojawiają się w ff. Ale jak wspomniałem, błędy psują efekt końcowy. glare.gif

Mam propozycję: zanim wkleisz coś na forum, wrzuć tekst do Worda. Powinien wyprostować większe błędy. Ale najlepsza byłaby, oczywiście, beta.





--------------------

"...Widzisz to, czego nie ma, a nie widzisz tego, co jest..."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

2 Strony  1 2 >
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 18.04.2024 18:34