Le Désir Et La Haine
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Le Désir Et La Haine
Blue |
28.11.2004 15:50
Post
#101
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 11 Dołączył: 21.08.2004 |
Przyznam się, że niekiedy to opowiadanie
mnie przeraża. To takie
smutne. Ta cała destrukcja, ból. Smutne.
|
vaampir |
29.11.2004 19:17
Post
#102
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 82 Dołączył: 22.01.2004 |
La lecture a ete tres bonne. Elle a ete
formidable!
-------------------- My candle burns at both ends;
It will not last the night; But, ah, my foes, and oh, my friends - It gives a lovely light. Edna St Vincent Millay Sprawdź, jak dobrze mnie znasz... |
kkate |
29.11.2004 20:53
Post
#103
|
Czarodziej Grupa: slyszacy wszystko.. Postów: 894 Dołączył: 10.03.2004 Płeć: Kobieta |
QUOTE La
lecture a ete tres bonne. Elle a ete formidable!
Czyli? Domyślam się, że to cos miłego? --- Mnie też to opowiadanie przyprawia o dreszcze... Piekne, ale takie wstrząsające i smutne... -------------------- just keep dreaming.
|
vaampir |
29.11.2004 22:37
Post
#104
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 82 Dołączył: 22.01.2004 |
QUOTE(kkate @ 29.11.2004
19:53) QUOTE La
lecture a ete tres bonne. Elle a ete formidable!
Czyli? Domyślam się, że to cos miłego? "Lektura była bardzo dobra. Była wspaniała!" fumsek, a jak zrobiłam gdzies błąd gramatyczny, to mnie popraw -------------------- My candle burns at both ends;
It will not last the night; But, ah, my foes, and oh, my friends - It gives a lovely light. Edna St Vincent Millay Sprawdź, jak dobrze mnie znasz... |
Kiniulka |
30.11.2004 14:42
Post
#105
|
Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 135 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Mocherowo ;-) Płeć: Kobieta |
Uwielbiam tego fick'a. Jest
jednoczesnie przerazajacy i wzruszajacy. Mam cichutka ale ogromna nadzieje,
ze szybciudko dasz nowego parta.
-------------------- Miłość nie jest wcale ogniem jak zwykło się mawiać. Miłość to powietrze. Bez niej człowiek się dusi, a z nią oddycha lekko. To wszystko.
Wasilij Rozanow |
Miaka |
01.12.2004 18:16
Post
#106
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 64 Dołączył: 16.05.2004 |
Bardzo fajne opofiadanie, kture mje bardzo
wsruszyło i prfie sie na nim popłakałam. Hciałabym, abyś pisała durzo
wiencej takih fajnych fików i fokule, żebyś miała fene.
Ej, fumsku jak mam błędy to mnie popraw, ok?? Ten post był edytowany przez Miaka: 01.12.2004 18:17 |
vaampir |
01.12.2004 18:26
Post
#107
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 82 Dołączył: 22.01.2004 |
ee jakaś
aluzja
coś nie tak?
-------------------- My candle burns at both ends;
It will not last the night; But, ah, my foes, and oh, my friends - It gives a lovely light. Edna St Vincent Millay Sprawdź, jak dobrze mnie znasz... |
Kiniulka |
01.12.2004 21:02
Post
#108
|
Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 135 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Mocherowo ;-) Płeć: Kobieta |
QUOTE(Miaka @ 01.12.2004
18:16) O ile dobrze mi sie wydaje to fumusek to tylko tlumaczy -------------------- Miłość nie jest wcale ogniem jak zwykło się mawiać. Miłość to powietrze. Bez niej człowiek się dusi, a z nią oddycha lekko. To wszystko.
Wasilij Rozanow |
Miaka |
01.12.2004 22:22
Post
#109
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 64 Dołączył: 16.05.2004 |
Ale Ty jesteś nieuświadomioną dziewczynką i
nie wiesz, że szanowna p. Sandra a.k.a fumsek (dla nie których fumsk
) pisze coś jeszcze...
|
fumsek |
02.12.2004 15:07
Post
#110
|
Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 156 Dołączył: 09.05.2004 Skąd: z chlewa Płeć: Kobieta |
QUOTE(Miaka @ 01.12.2004 22:22) Ale Ty jesteś nieuświadomioną
dziewczynką i nie wiesz, że szanowna p. Sandra a.k.a fumsek (dla nie których
fumsk ) pisze coś jeszcze... cicho sza XD tylko wybrani są uświadamiani... projekty projektami a czasu brak XP EDIT: rusza mnie przekręcanie mojego nicku więc błagam używajcie go w formie poprawnej wrażliwa jestem na to XD Ten post był edytowany przez fumsek: 02.12.2004 15:08 |
fumsek |
05.12.2004 15:33
Post
#111
|
Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 156 Dołączył: 09.05.2004 Skąd: z chlewa Płeć: Kobieta |
witam państwa, bez zbędnego wstępu część XV, miłego czytania...
ROZDZIAŁ XV Zewnętrznie Palące sumienie... Uczucie dziwne, jadowite, przypominające ukąszenie owada... Nie, nie bolesne, dziwnie kłopotliwe. Ta rysa nie zniknie tak szybko... Zwilżył twarz wodą. Wyszedł z łazienki, wszechogarniające uczucie wewnętrznej niemocy... Smak goryczy w gardle, smak odpowiedzialności... Miał wrażenie, że poprzednie minuty nie istniały, że ich miejsce zajęły inne. Na łóżku, duże otwarte oczy, spoglądały nie widząc go. Wciąż nieruchoma. Piękna i zimna niczym porcelanowa lalka. Widok jej w tym stanie fascynował go. Napiętnował ją niczym zwierzę, jej skórę, ciało, jednak pozostawała dla niego wciąż nietknięta. Jej dusza, umysł, to wszystko, co tworzyło esencję jej osobowości, nigdy do niego nie należało. - Nie bój się – powiedział spokojnie próbując jej nie wystraszyć. – Nigdy więcej cię nie skrzywdzę. Nigdy więcej cię nie skrzywdzę... To zdanie rozbrzmiewało w sposób zgubnie proroczy w jej umyśle. Tego dnia stracił do niej każde prawo. Każde, które kiedykolwiek posiadał. - Hermiona... To był pierwszy raz, gdy użył jej imienia. Poruszyła się nieznacznie, próbując się wyprostować. Twarz kobiety, utrwalony w jej rysach tak nieodległy pamięci koszmar, twarz kogoś, kto widzi, choć niewyraźnie wyjście z tunelu, w którym błądził od tak dawna. Wysunął dłoń w jej kierunku odsunęła się gwałtownie niczym spłoszone zwierzę. - Dobrze – złudne próby uspokojenia – Nie dotknę cię, obiecuję. Podniosła się powoli, podał jej koszulę, odmówiła jednym gestem. - Moje rzeczy... – ton stanowczy, jednak łamiący się gdzieś pomiędzy literami. Wrócił do łazienki gdzie leżały magicznie wysuszone ubrania, podał jej. Unikała jego wzroku, uciekała przed śledzącym ją spojrzeniem. I on, po raz pierwszy od tak dawna płakał, płakał przed innym cierpieniem niż jego własne. - Hermiona... - Milcz Draco – wyszeptała. Dwa słowa, tak pełne. Tyle w nich rozczarowania, tyle niezrozumienia... Ubrała się ponownie, grymas bólu wykrzywił jej twarz w momencie, gdy materiał dotknął świeżych ran. - Odprowadzę cię do domu – powiedział zachrypniętym głosem. Troska czy potrzeba zaspokojenia kąsającego sumienia? Potrząsnęła głową. Jeden prosty gest, zrozumiał. Nie była w stanie znieść jego obecności, jego odpowiedzialności, palących wyrzutów sumienia. Jedynym rozpaczliwym pragnieniem było znalezienie się w siedlisku spokoju, własnego spokoju, które budowała cierpliwie od tak dawna. Przemknęła niczym złodziejka, niezauważona, przeszyła atmosferę przesyconą winą. Łzy. Zalewały jej powieki, biegły wzdłuż bladych policzków pozostawiając głębokie bruzdy. Na Trafalgar Square, wciąż płakała. Wiązała w sobie wszystkie pozostałe jej siły by je zatrzymać, na próżno, wciąż płynęły. Zapora, ciężar długich miesięcy, samotność, cierpienie, rozpłynęły się. W windzie osunęła się wzdłuż ściany, siedząc na podłodze wycierała wściekle łzy. Lecz one nie przestawały płynąć, z cienia wyłoniły się dwie postaci. - Gdzie byłaś!? Czekaliśmy na ciebie cały wczorajszy wieczór! Ich twarze spotkały się, dociekliwość zastąpiona została krzykiem, krzykiem przerażenia widokiem twarzy młodej kobiety. - Hermiona... kto ci to zrobił? Drżącymi dłońmi kobieta próbowała otworzyć drzwi. Potrzeba było trzech prób dla wykonania prostej czynności. Harry zamilkł, spoglądając na nią w przerażeniu. Ginny nie zaprzestawała pytań. Hermiona, odpowiedz, słyszysz mnie, odpowiedz! - Wynoście się stąd! – krzyczała całą siłą swych płuc - Wynoście się stąd do cholery! Słyszycie! Wbiegła do łazienki, ogarnięta histerycznym szałem, zrywała z siebie ubrania przyklejone do skóry przez zaschłą krew, miała w sobie teraz jedną jedyną myśl, każda inna została zagłuszona, nie widziała jej, nie widziała jego. Widziała jedynie krwawiące rany, rany niewidoczne dla innych oczu oprócz jej, rany, które się miały nigdy nie zagoić... Nie mogła patrzeć na nich, na nikogo. Tą jedną myślą zagłuszającą inne była ucieczka do własnej kryjówki, niczym poranione zwierzę wylizujące świeże rany. - Nie Hermiona, byliśmy ślepi przez ostatnie miesiące, ale teraz to już koniec. Zerwała się jak szalona, ból i pogarda dla jego słów wykrzywiły jej idealne rysy. - Nie patrz się tak na mnie do cholery! – wykrzyczała to wprost w jego twarz, wypluwała z siebie każde z tak długo tłumionych uczuć – Co sobie myślisz, odpowiedz! Że doskonała „panienka wiem wszystko” nie jest już człowiekiem! - Nigdy tego nie powiedziałem – głos pełen niepokoju. Gorączkowe spojrzenie, zbliżyła się do niego z wściekłym uderzeniem. - Obudziło się twoje sumienie, przypomniałeś sobie o mnie? Wiedziałeś, co się działo ze mną przez ostatnie miesiące!? Odpowiedz Harry, wiedziałeś?! - Wiesz, że to nieprawda, każdego dnia martwiliśmy się o ciebie... Gwałtowne uderzenie, wściekle rozdzierające skórę twarzy. Machinalnie wstrzymał jej dłoń. - Twoja doskonała, politycznie poprawna przyjaciółka od miesięcy pieprzona przez Draco Malfoya !– jej ton był wściekle jadowity. – Wiedziałeś?! Wiedziałeś, że skomlę jak zwykła suka o każdy dotyk?! Wiedziałeś, że mnie krzywdzi, a mi to sprawia cholerną przyjemność?! Odpowiedz wiedziałeś?! Powiedz to do cholery! - Domyślałem się, że macie ze sobą coś wspólnego- dwie kobiety zwróciły ku niemu wzrok, ogłupiałe, niedowierzające. - Wydawało mi się, że może wam to pomóc, tobie i jemu. Zalała ją nieogarniona złość. Racjonalne myślenie chwilowo zanikło, umysł zaciemniony przez jedną priorytetową myśl. Rzuciła się ku niemu zatracając każdą cząstkę swego człowieczeństwa. Wściekle rozrywała jego ubrania, kumulując każde ze złych uczuć w sile dłoni opadających na jego tors. - Pieprzona świnia! Uderzenia nie ustawały, ale on ich nie wstrzymywał. Wiedział jak bardzo ich potrzebuje. W ten sposób wylewała swój gniew, żal kumulowany przez długie miesiące. Jedyny, pierwszy krok ku wyleczeniu... Długie minuty, nie zareagował. Zatrzymała się, ogłupiała. Zatonęła we własnych łzach, zwinęła się w jego uścisku. - Hermiona, Hermiona... – szeptał prosto w skórę jej szyi – nie możesz niszczyć samej siebie, Ron nie chciałby tego. Nie możecie tego kontynuować, Draco i ty... - Wiem, przepraszam Harry... przepraszam... Niekontrolowane drżenie, nieustające łzy. Harry obrócił się ku Ginny. - Odprowadź ją do Świętego Munga, proszę. Muszą się nią zająć. Otępiona natłokiem wydarzeń podążyła za Ginny. Druga kobieta odwróciła się do Harry’ego. - Harry, gdzie idziesz? - Muszę złożyć komuś wizytę... Ten post był edytowany przez fumsek: 12.05.2008 11:12 |
Miaka |
05.12.2004 15:51
Post
#112
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 64 Dołączył: 16.05.2004 |
QUOTE Ginny nie zaprzestawała pytań. Jakoś mi to nie pasuje. Ale zrobisz jak chcesz A teraz do tematu. Jak mogło by mi się nie podobać, maj dir?! Kocham Twoje dłuugie opisy. Twó styl, który wyraźnie przebija się przez "le desir...". Ostatnie dwie części podbiły moje serce, dobrze o tym wiesz. Ta część była równie dobra...co tu będę lała wodę...i tak XIV była najlepsza XP mimo wszystko trzymasz poziom (wysoki), a opisy przeżyć, wydarzeń wstrząsają do głębi. Wiesz sama jak ja CIę mua :* |
Blue |
05.12.2004 21:08
Post
#113
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 11 Dołączył: 21.08.2004 |
Już od jakiegoś czasu zastanawiałam się
gdzie podziewają się jej przyjaciele harry i Ginny. Mało było mowy o nich w
opowiadaniu.
Część strasznie mi się podobała. Harry nareszcie zrobił to co należało. |
vaampir |
05.12.2004 22:19
Post
#114
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 82 Dołączył: 22.01.2004 |
jak zwykle, wstrząsające. niezwykłe,
przemawiajace dobitnie i wprost. są drobne "zgrzyty" językowe, ale
nie będę się czepiać. tylko jedna uwaga: zamień Hermione na
Hermiona. wiem, że i tak wszyscy wiedzą o co chodzi i mi osobiście to
nie przeszkadza, ale tłumaczysz na j. polski a polskim wydaniu HP ta postać
ma własnie takie imię.
-------------------- My candle burns at both ends;
It will not last the night; But, ah, my foes, and oh, my friends - It gives a lovely light. Edna St Vincent Millay Sprawdź, jak dobrze mnie znasz... |
fumsek |
05.12.2004 22:32
Post
#115
|
Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 156 Dołączył: 09.05.2004 Skąd: z chlewa Płeć: Kobieta |
musicie mi to wybaczyć, ostatnio nieczęsto
zdarza mi się sięgać po teksty polskie i ta skłonność do zmiany imion
"zakorzeniła" się we mnie do tego stopnia, że nie wiem czy uda mi
się to wyplenić :]
Ten post był edytowany przez fumsek: 05.12.2004 22:57 |
vaampir |
05.12.2004 22:55
Post
#116
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 82 Dołączył: 22.01.2004 |
wiem o co chodzi, też tak miałam, że nie
mogłam sobie przypomnieć "jak to się kurna po polsku zwało...?".
ale cóż, musisz się postarać, dla nas, czytelników
-------------------- My candle burns at both ends;
It will not last the night; But, ah, my foes, and oh, my friends - It gives a lovely light. Edna St Vincent Millay Sprawdź, jak dobrze mnie znasz... |
Emily Strange |
06.12.2004 16:09
Post
#117
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 77 Dołączył: 11.03.2004 Skąd: Lublin |
Kiedyś, na samm początku komentowałam
to opowiadanie, ale od tamtego czasu go nie czytałam - jakoś zapomniałam o
nim zupełnie.
Muszę przyznać, że jest to pierwsze opowiadanie które wciągnęło mnie od dawna. Przeczytałam wszystko od początku i jestem zachwycona. Mimo tego, że tłumaczenie jest czasem nieco niezgrabne, a słowa nieodpowiednio dobrane. Mimo tego, że z psychologicznego punktu widzenia Draco i Herm zachowywaliby się inaczej pod wieloma względami. Ogólnie - nie przeszkadzają mi te drobne defekty i liczę na w miarę szybkie dokończenie tłumaczenia, bo chyba niewiele już zostało -------------------- |
fumsek |
06.12.2004 17:30
Post
#118
|
Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 156 Dołączył: 09.05.2004 Skąd: z chlewa Płeć: Kobieta |
QUOTE(Emily Strange @ 06.12.2004
16:09) Mimo tego, że
tłumaczenie jest czasem nieco niezgrabne, a słowa nieodpowiednio dobrane.
pewnie wydające się niedokończonymi konstrukcje zdaniowe i słowa wręcz "jaskrawo" nie pasujące do całości zdania, mnóstwo wielokropków, drażniąca oczy poetyckośc tekstu XD mój momentami cholernie drażniący pozostawiający wręcz pewnego rodzaju niedosyt styl, nic dodać nic ująć... to nie jest wina autorki, nawet nie nazwalabym tego moją winą, winą mogłabym nazwać jedynie wtedy gdyby te wszystkie zabiegi były niezamierzone :] wierne tłumaczenie, które zdarzało mi się robić dla ułatwienia pracy żeby później na szybko redagować było czymś zupełnie innym, niektóre zdania zachowując znaczenie wyglądały zupełnie inaczej, niektórych w oryginale nigdy nie było więc zdecydowanie mogę nazwać się cholernie niewiernym tłumaczem XD zostały mi jeszcze dwa rozdziały mam szaloną ochotę mieć już to z głowy i jednocześnie żałuje, że to już... ale najważniejsze, że znajdzie się zawsze ktoś kto czyta te moje cholerne wypociny i jeszcze zdarzy się, że powie "jestem zachwycona" XD |
Emily Strange |
06.12.2004 20:26
Post
#119
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 77 Dołączył: 11.03.2004 Skąd: Lublin |
Zawsze do usług :]
Wiesz... jak skończysz tłumaczyć to, to zawsze możesz (a nawet byłoby to wskazane) wziąć się za następne Co do tłumaczenia to nie chodzi mi tu o styl, bo ten akurat mi pasuje. Niektórzy twierdzą, że jest on "ciężki", ale jak dla mnie w sam raz. Ciężko jest szczerze mówiąc dokładnie określić o co mi chodzi, ale czasem po prostu zgrzytało i nikogo nie ma co obarczać winą bo tłumaczenie jest trudne i podziwiam wszystkich, którzy się za to biorą -------------------- |
fumsek |
06.12.2004 21:07
Post
#120
|
Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 156 Dołączył: 09.05.2004 Skąd: z chlewa Płeć: Kobieta |
QUOTE(Emily Strange @ 06.12.2004
20:26) Zawsze do usług :] Wiesz... jak skończysz tłumaczyć to, to zawsze możesz (a nawet byłoby to wskazane) wziąć się za następne o nie, pieprzę taką robotę XD pam pam matura już tuż tuż... zabrałabym sie gdybym znalazła coś wartego poświęcenia mojego czasu jakże cennego XD na chwilę obecną raczej się na to nie zapowiada, może po maturze jeśli zdam to cholerstwo, a właściwie pierwszeństwo ma mój osobisty projekt nad którym pracuję, co prawda nie jakoś specjalnie i żetelnie ale pracuję XP |
corka_ciemnosci |
06.12.2004 22:02
Post
#121
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 42 Dołączył: 02.11.2004 |
Przeczytałam trzy ostatnie odcinki i
przyznam się szczerze, że opowiadanie zaczyna podobać mi się coraz
bardziej.
Sama treść dla niektórych może ywdawać się brutalna, jesnak moim zdaniem jest opisana w sposób przyzwoity i naturalny. Zdarzało mi się czytać nazwijmy to, bardziej niesmaczne opowiadania. Ostatnie odcinki miały w sobie bardzo dużo uczuć, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Czytało się bardzo dobrze. Ja osobiście starałam się nawet nie mrugnąć, aby nie utracić jakiegoś momentu. Podczas czytanie nie odebrałam 2 razy telefonu, ale co tam. Owe opowiadanie jest warte każdego poświęcenia. Naprawdę... Rzadko się zdarza, aby coś przypadło mi do gustu. A to opowiadanie przypadło. Można więc powiedzieć, że to nie byle (użyje teraz znienawidzonego przeze mnie słowa) fanfiction. To naprawde coś większego. Coś co pobudza w czytelniku wiele emocji, wiele odczuć. Zatracamy się (przynajmniej ja) w nim maksymalnie. Pozdrawiam CC PS. Owe opowiadanie dołącza do listy moich ulubionych. -------------------- Członkini (Naczelny psotnik)*- The Marauders - fanklubu Huncwotów * designe by me :D |
Pottermenka |
09.12.2004 20:02
Post
#122
|
Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 545 Dołączył: 03.07.2004 Skąd: Proxima Centauri Płeć: Mężczyzna |
Niesamowite, wciagajace - naprawde nie wiem
jak mam to jeszcze okreslic i nie mam pojecia jak ty to robisz ...
- "...poczuj energii smak..." zebys jak
najszybciej wkleila nam kolejna czesc
-------------------- |
fumsek |
28.12.2004 00:57
Post
#123
|
Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 156 Dołączył: 09.05.2004 Skąd: z chlewa Płeć: Kobieta |
Hoł hoł hoł czy dzieci były grzecznew tym kroczącym ku końcowi roku? XD Rozpatrzcie to w kategorii prezentu świątecznego z lekkim poślizgiem XD ja potraktowałam to jako kolejną mobilizację będącą walką z poświątecznym lenistwem XD zapycham swój rozciągnięty go granic możliwości żołądek bigosem życząc sobie smacznego a wam dzieci moje drogie miłej lektury XD
ROZDZIAŁ XVI Przywrócić świadomość Stał przed jego domem w desperacji próbując zdusić panoszącą się w nim furię. Wiedział, że jedynym sposobem trafienia do niego będzie spokój. Był tak podobny do niej – cierpiący cieleśnie i duchowo, zupełnie jak ona. Jednak jedna myśl nie pozwalała uspokoić gniewu. Zrobił coś tak ohydnego, pastwił się nad nią jak nad zwierzęciem. Nie do darowania. Nie do wybaczenia... Ale on... On tak samo jak ona potrzebował tego tak bardzo, potrzebował pomocy. Wycelował różdżką w drzwi wejściowe obskurnego mieszkania. Spostrzegł, że ktoś pozostawił je otwarte. Ogarniał wzrokiem pustkę każdej z izb. Kartony, wszędzie kartony. Żadnego śladu Draco. W kuchni, na małym stoliku leżała filiżanka kawy, jeszcze ciepła, nietknięta. Poczuł w sobie dotyk jakiegoś wewnętrznego, nie zatrzymanego niepokoju. Salon ogarniała ta cholerna, niczym niezmącona cisza. Otwarte drzwi tarasu... Kilka powolnych kroków, zbliżył się do nich. Był tam. Siedział na barierce, nogi luźno opadały w dół. Gotowy do ostatniego anielskiego skoku... Harry nie widział niczego poza jego profilem, jednak twarz odbijała każdy przenikający ją brak nadziei, resztki człowieczeństwa ulegające jakiejś nie zatrzymanej destrukcji. Znajdował się na ostatnim wąskim strzępku, którym miał zaraz się zerwać... - Draco... Wyszeptał nieśmaiło Harry, jednak Ślizgon wciąż pozostawał niewzruszonym. Ze spojrzeniem ślepo utwierdzonym w horyzont. - Draco, to nie jest rozwiązanie – szukał w swojej głowie słów, odnalazł jedynie czarną pustkę, słowa więzły w gardle ściśniętym czymś co nie pozwalało im wyjść. Litość, nie coś na kształt współczucia... Wiedział to, wystarczyło jedno niepotrzebne słowo, jeden niechciany gest a wszystko przepadnie... - Było jedynym jakie znalazłem. Zimny, nieprzenikniony ton, bez pasji, ale pomiędzy słowami bolesny krzyk wołający o pomoc. Wrażenie nienazwanego cierpienia. Cierpienia, którego nikt nigdy nie mógł przeżyć... Ta jedna myśl niczym natarczywy owad krążyła w jego umyśle. Podczas jednej krótkiej chwili cisza owinęła ich swoimi delikatnymi skrzydłami, trwali w niej obydwoje. - Jestem niczym Harry – nagły niespodziewany szept- Nie istnieję. Zabili mnie podczas tej przeklętej wojny... Słyszysz? Zabili mnie! Ciszę złamały ostatnie wykrzyczane słowa. Harry zbliżył się powoli. - Nieprawda Draco. Masz szansę się zrekonstruować, są ludzie, którzy cię kochają, oni cię otaczają. - Kto? – wypluł to z siebie tonem pełnym nieukrywanej ironii – Granger? - Hermiona, martwiła się o ciebie. - Nie miałbym prawa do niej tego po tym co jej zrobiłem. Westchnął, rozmasował obolały kark. Harry zrobił krok w przód, kładąc dłoń na jego ramieniu. Poczuł ogarniające go uczucie ulgi, Draco nie mógł już nic zrobić. - Spójrz na mnie – ton pełen zdegustowania – Nie zasługuję nawet na to by skończyć godnie, jestem skończonym dupkiem wiemy to oboje... - Chodź, zabieram cię do Św. Munga. Zerwał się gwałtownie. Szpital pozostawał dla niego synonimem cierpienia, szaleństwa, strachu. Synonimem uczuć, których żaden z Malfoy’ów nie miał prawa doświadczyć, nie miał prawa czuć... Jaką była cena, którą musiał teraz płacić... - Nie! – zerwał się niczym zwierzę wpadające w sidła, wściekle odrzucił ramiona- Koniec przesłuchania! - Trzeba się tobą zająć. Musisz pozbyć się tego świństwa, którym codziennie faszerujesz sobie żyły. Chwycił fragmenty jego koszuli zatapiając palce w materiale. Nogi Draco znalazły się na ziemi, zerwał się wściekle niczym rozjuszone zwierzę. - Nie zaprowadzisz mnie tam! Nie zaprowadzisz! Raczej zabijesz! Słyszysz mnie Potter!? Raczej zabijesz! Dawny Draco Malfoy, arogancki i dumny z tą jedną nikłą chwilą skruszył wszystko to, co było jedynie powłoką kryjącą wewnętrzne słabości. - Więc nie pozostawiasz mi wyboru – zimny, obojętny ton. Ostatnią rzeczą, który zobaczył przed popadnięciem w narzuconą mu nieświadomość była zaciśnięta dłoń Harry’ego... *** Siedząc na szpitalnym łóżku, Ginny spoglądała na pogrążoną we śnie Hermnionę. Ktoś z personelu podał jej kirseth, napój uspokajający, wraz z nim nadszedł od tak dawna oczekiwany sen. Młoda, ruda kobieta zaciskała dłonie jak gdyby miało to zdusić upływający czas i skutki jej nieuwagi, ich nieuwagi... Jak mogła nie zauważyć w jakim punkcie znajduje się jedna z najbliższych jej osób, jak mogła... - Przepraszam Hermiona, jak mogłam nie zauważyć – wyszeptała te słowa zaledwie słyszalnie, zamykając w uścisku jej smukłą dłoń. Jedyne pragnienie, zamknąć umysł przed demonami ostatnich miesięcy. Nie widzieć rozpaczy i rozgoryczenia na twarzy tej, która oddawała jej bratu tyle uczucia jak nikt przed nią... Drzwi rozwarły się z lekkim skrzypnięciem, rzucając cień na stojącą za nimi postać Harry’ego, posłała mu wyczekujące spojrzenie. - Przyprowadziłem go tu siłą, nie miałem innego wyjścia. Znalazłem go w stanie niemal zupełnego wypalenia. Jak wiele musiało się stać by ich świadomość dopuściła do siebie konsekwencje ich bezczynności ? Nieprzeniknione, zagubione pośród tysiąca myśli – pytań pozostawionych bez odpowiedzi, spojrzenie Harry’ego, zatrzymało się na jej twarzy. Milczeli, ale ona jak nikt inny, wiedziała o czym myśli właściciel tego spojrzenia, znała jego myśli ponieważ były one jej własnymi, myślała o tym samym. Hermiona poruszyła się nieznacznie we śnie, z jej ust popłynęło kilka słów, których sensu nie rozumieli. Przygotowywali się na kolejną noc, kolejną ciężka bezsenną noc... *** Ranek. Białe, nagie mury będące pierwszym obrazem dla spojrzenia budzącej się dziewczyny. Upajająca zmysły jasność umysłu, pierwszy raz od tak dawna... Jej wzrok ślepo błądził po pomieszczeniu, zatrzymał się na Harry’m i Ginny. Drzemiących w fotelu, jedno oparte o drugie. Ich zmęczone rysy zdradzały krótkotrwały sen, całą noc spędzili przy jej łóżku. - Harry – nikły szept. Zielone, zamglone spojrzenie napotkało inne. - Hermiona, wszystko w porządku? Przez jej twarz przebiegł cień uśmiechu, prawdziwego uśmiechu. Pierwszego, prawdziwego uśmiechu od tak dawna. - Uspokoiłam się, jeśli to chcesz wiedzieć. - Draco był tutaj, wczorajszego wieczoru. Dzisiaj rano wyszedł, wrócił do posiadłości. Było zbyt późno, nie zdążyłem go zatrzymać. Zastałem tylko pusty pokój, personel powiedział mi, że nie mogli trzymać go tu siłą. Używki mugolskie nie są oficjalnie niedozwolonymi w społeczeństwie magicznym. Draco wyszedł. Głos załamała jakaś doza goryczy. Rysy jej twarzy ścisnęły się nieznacznie. Ginny pogrążona w tak wyczekiwanym przez wycieńczony organizm śnie, wydała z siebie kilka słabych, głuchych dźwięków zanurzając twarz w koszuli Harry’ego. - Muszę z nim porozmawiać Harry. - Wiem, ale przede wszystkim musisz się wyleczyć. Utwierdziła w nim spojrzenie poszukując na jego zmęczonej twarzy aprobaty. - Zanim to zrobię, muszę z nim porozmawiać. Musimy sobie wszystko wyjaśnić, obydwoje. - Co zamierzasz zrobić? - To zaszło za daleko – powiedziała ściskając jego dłoń - ale to jest pomiędzy mną a nim. Wiem, potrzebuję pomocy medycznej i psychiatrycznej, bez niej nie odzyskam siebie, nie będę dla was taką jak byłam kiedyś. Mam dość tej stale ciągnącej się za mną nienawiści, tego obrzydzenia do samej siebie... Odwróciła wzrok. - Muszę przerwać to przeklęte, błędne koło. Muszę się uwolnić. Muszę nas uwolnić, jego i mnie... Ten post był edytowany przez fumsek: 11.05.2008 22:33 |
deo |
28.12.2004 11:55
Post
#124
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 7 Dołączył: 26.12.2004 |
Ahh, wolałam wcześniej nie komentować,
zostawiłam sobie wszystko od początku do tego (bodajże przedostatniego)
odcinka
Odbieram to w dosyć nietypowy sposób- jak dla mnie te opowiadanie obrazuje brutalną miłość, tę gorszą jej stronę, jak bardzo można się zatracić i zapomnieć o przeszłości, o przyszłości, mimo wszelkiego bólu i upokorzenia żyć chwilą, która powinna trwać wiecznie. Piękne i zarazem przerażające, ale to pierwsze słowo jest dla mnie odpowiedniejsze. Na początku wyobrażałam sobie to całkiem inaczej, Hermiona gwałcona i torturowana, uratowana przez Dracona będzie powracała do zdrowia i życia psychicznego, czyli standardowe możnaby rzec, opowiadanie- ból i próba ucieczki przed samym sobą. Jednak spotkałam się z całkiem innymi, mieszanymi uczuciami. Jej koszmar nie skończył się, tak jak to kiedyś w opowiadaniu Kitiary i Nagini było "mimo jej cichego pozwolenia on i tak ją gwałcił" czy coś takiego. Jedyną radość mógł jej sprawić ból... czyli to, co działo się z nią kilka miesięcy wcześniej. Dobrze pojmuję? Czekam na ostatni odcinek jak dobrze wyczytałam gdzieś między wierszami Wtedy będę mogła podsumować sobie wszystko i na nowo rozmyślać, o co tu chodzi...Może dojdę do innych wniosków? |
Miaka |
28.12.2004 12:37
Post
#125
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 64 Dołączył: 16.05.2004 |
LITERÓWKI Ty jedna, wredna...
Chociaż z drugiej strony one tak strasznie nie przeszkadzają... Niektóre ze zdań zgrzytają, ale w ramach świątecznego prezentu nie będę Ci ich wytykać. Smacznego bigosu! Pozdrawia ta, co od stołu od kilku dni wstac nie może. |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 27.09.2024 09:43 |