Opowiadanie utrzymane w stylu
dark-fantasy z lekką domieszką cyberpunk. Miejscami może zawierać
makabryczne opisy zbrodni. Nie jest to fick porno, lecz lekki erotyk
Mam nadzieję, że się spodoba.
I
Strzelono do niej dwa razy, jednak udało jej się uniknąć kuli. Podbiegła
szybko do strzelca. Na kilka stóp przed nim podskoczyła, po czym wykonała
obrót w powietrzu i wytrąciła mu broń z ręki potężnym uderzeniem nogi.
Mężczyzna zachwiał się na moment. Uderzyła go otwartą dłonią w twarz. Krew
chlusnęła we wszystkie strony. Uśmiechnęła się do niego. Wysunęła ostrze z
mechanizmu umieszczonego pod ręką i odcięła facetowi głowę.
Usłyszała kroki. Z drugiej strony biegło na nią dwóch, całkiem sporych
rozmiarów wilkołaków. Wyprostowała rękę w ich kierunku, po czym tamci
zostali odrzuceni w tył niczym za pomocą jakiejś tajemnej siły. Biegła w ich
kierunku.
- Brawo – przeszkodził jej doskonale znany głos
-
Komputer – wyrzuciła z siebie gniewnie – zakończ
symulację
Jej przeciwnicy zniknęli. Stała teraz w swoim biurze. Wielkie
okno wychodziło wprost na zachodnią dzielnicę miasta – tą, która
należała do najbogatszych. Ogromne szklane wieżowce, liczące kilkaset pięter
wzbijały się ponad chmury. Rzadko kiedy można było zobaczyć ich szczyt.
Wiedziała jednak że z ich dachów, na które niejednokrotnie wchodziła
rozpościerała się cudna panorama miasta. Przy dobrej pogodzie poza Archangel
można było dostrzec sąsiednie Lowerbridge, w którym świeciła największa
wybudowana dotąd wieża telewizyjna nadająca program na cały Świat Północny.
Zdarzało się jednak, że szczyt wieżowców w zachodniej
dzielnicy był widoczny. Zdarzało się to zazwyczaj wczesnym rankiem, przy
wschodzie słońca w święto Krusa – pierwszego kapłana Archangel. Wtedy
bywało czyste niebo i nic nie zakłócało widoczności. Na dachach stali
mieszkańcy wymachujący różnokolorowymi transparentami, chcący uczcić pamięć
Krusa. Jednak ten dzień zdarzał się raz na pięćset czterdzieści dwa dni,
czyli jeden rok. Co pięć lat, czyli jeden cykl (okres pełnego obiegu wokół
Gwiazdy) Święto Krusa trwało dwa dni i wtedy wystawiało się Kapłanowi nowy
pomnik.
Erika spojrzała na swojego gościa z pogardą. Był nim
Levener – jej były narzeczony. Wampir, który „za karę”
odbył dziesięcioletnią służbę w policji wpadł w oko Erice. Nie tylko ze
względu na to, iż był niesamowicie atrakcyjny. Jego długie czarne włosy
sprawiały wrażenie falujących i delikatnie opadały na ramiona. Duże zielone
oczy skupiały na sobie całą uwagę niczym hipnotyzując potencjalną ofiarę.
Gładkie ręce, które często pieściły jej cało sprawiały jej ogromną rozkosz,
która z nikim nie chciała się dzielić. W dodatku fantastycznie całował. Jego
pocałunki były gorące, pełne zmysłowości i pomimo swej zwierzęcej
drapieżności były podniecająco delikatne. Levener był także pierwszym
mężczyzną, przed którym nie musiała udawać orgazmu. Doprowadzał ją do stanu
niebotycznej ekstazy najbardziej zmyślnymi pieszczotami, o których jak mówił
sam wampir zwykli śmiertelnicy nie mieli zielonego pojęcia. Na koniec
tradycyjnym sposobem delikatnie wszedł w nią i pulsującym członkiem
przemierzał zakamarki jej mrocznej, wilgotnej i rozpalonej do białości
jaskini. Jednocześnie pocałunkami pieścił jej płatki uszu i szyję a miękkimi
dłońmi przemierzał jej uda, które z każdą chwilą przejmowały żar
podniecenia. Wykrzywieni w miłosnej ekstazie trwali tak dopóki Levener nie
wystrzelił dając tym samym upust swojemu pożądaniu. Erika w tym czasie
wydawała z siebie niezliczone ilości odgłosów, z czego każdy o innej
modulacji i natężeniu. Gdyby przypuszczać, że jej jęki trwały tak długo jak
jej orgazm, to nie jedna kobieta mogłaby pozazdrościć takiego
kochanka.
Jednak kilka miesięcy temu coś ich rozłączyło.
Levener miał dni podczas których nie wracał do domu. Erika podejrzewała, że
wrócił do nałogu. Uwodził bezbronne kobiety, a gdy te tonęły w morzu ekstazy
wbijał swoje ostre i lśniąco białe kły w ich szyję, zaspokajając w ten
sposób swój wewnętrzny instynkt. On jednak twierdził, że jak każdy mężczyzna
potrzebuje swobody i razem ze znajomymi włóczy się po spelunach, których
bywalcami byli przeważnie nieumarli i wszelkiego pokroju męty zamieszkujące
dystrykt graniczny. Erice taka sytuacja nie odpowiadała. Zerwała z Levenerem
i pomimo wewnętrznego bólu, który przypominał palący ją od wewnątrz ogień
nie dała mu drugiej szansy. Próbowała o nim zapomnieć, jednak każda noc
sprawiała iż przed oczami widziała jego nagie ciało, które już za chwilę
miało jej dotknąć.
- Nie przeszkadzaj sobie – powiedział
widząc wyraźnie nie zadowoloną Erikę
Kobieta podeszła do biurka i
chwyciła butelkę z jakimś płynem regenerującym organizm po wysiłku. Wzięła
kilka głębokich łyków, po czym otarła czoło z potu swoim ulubionym
ręcznikiem.
- Co ty tu robisz? Kto Cię wpuścił?
- Zapominasz
chyba, że mam pewne zdolności, które pozwalają mi, powiedzmy sobie szczerze,
namieszać trochę w ludzkim umyśle
- Czego chcesz? – zapytała nie
zbliżając się do niego ani na krok
- Popatrzeć na Ciebie,
porozmawiać
- Nie mamy o czym
- Fajnie ci to wychodzi
– powiedział nieudolnie naśladując jej ruchy widziane na
symulatorze
- Wyjdź stąd. Jak cię zobaczą możesz mieć
problemy
- Zakład, że nie zobaczą?
Przeszkodził im dzwonek telefonu,
który rozszedł się po całym pomieszczeniu błyskawicznie i mało brakowało a
przyprawiłby wszystkich o ból głowy.
- Erika, słucham –
podniosła słuchawkę najszybciej jak się dało – Tak jest kapitanie. Już
idę.
Odłożyła słuchawkę i szła w kierunku wyjścia.
- Może jednak
pogadamy?
- Uwierz, że nie mamy o czym
Przestąpił próg swojego
gabinetu i spojrzała na Levenera.
- Komputer. Czujnik ruchu za dziesięć
sekund
Usłyszeli ciche pikanie odliczające pozostały czas. Erika
uśmiechnęła się do byłego kochanka i wyszła z pokoju. Levener pobiegł za
nią. Gdyby został w pokoju, mógłby nie wyjść żywo z sytuacji, która mogła
zaistnieć po włączeniu się systemu alarmowego. Nie wiadomo jednak, czy Erika
rzeczywiście chciałaby skrzywdzić Levenera.
Podeszła do windy i
wezwała ją. Wampir chwycił ją za ramię.
- Daj mi jeszcze jedna szansę
– poprosił
- Nie zasłużyłeś na nią – powiedziała wchodząc
do windy
- Proszę...
- W czymś pomóc Eriko? – zapytał
strażnik, który właśnie do nich podszedł.
Levener przesunął przed jego
oczyma otwartą dłoń, które natychmiast nabrały niemego wyrazu. Gest
powtórzyła Erika. Strażnik potrząsnął głową i spojrzał normalnym wzrokiem na
policjantkę i jej znajomego.
- Tez to znam – powiedziała
zadowolona – a ten pan już wychodzi – oznajmiła strażnikowi
Levener był zły. Jego twarz natychmiast przybrała wyrazu, przed jakim
nawet największy łotr czuł respekt.
- Tylko bez żadnych numerów
– szepnęła do niego wchodząc do windy
Prawie wbiegła do sali
zebrań. Natychmiast wszystkie oczy zwróciły się w jej kierunku. Szef
wydziału antynarkotykowego, który jednocześnie był jednym z nieumarłych
pracujących na komisariacie zaśmiał się w głos i natychmiast zasłonił się
leżącą przed nim kartką. Zwrócił na siebie uwagę, przez co Erika miała
chwile czasu aby spojrzeć na siebie i zdać sobie sprawę co tak rozśmieszyło
jej kolegę. Natychmiast zdała sobie sprawę, że weszła tutaj tak ubrana, jak
była, gdy kazano jej przyjść. Miała na sobie czarne obcisłe getry, które już
od kilku lat nie były w modzie, oraz grube szare skarpety i buty a’la
trampki. Jej piersi, którymi zachwycała nie jedno męskie istnienie,
obojętnie jakiej rasy, zasłonięte były białawą, cienką koszulką, która
kończyła się kilka centymetrów nad pępkiem.
- Widzę, że korzystałaś z
symulatora – powiedział Gordon, który pełnił funkcję szefa policji
Archangel już od ponad dziesięciu lat (5420 dni – przyp. Autor). Jego
siwe włosy, które otaczały łysawy środek głowy wyglądały śmiesznie. Jednak
respekt wzbudzały głęboko osadzone, czarne oczy otoczone grubymi siwymi
brwiami.
- Tak. Przepraszam, ale nie zdążyłam się przebrać
- Nie
szkodzi. Siadaj.
Szybko znalazła wolne miejsce obok Gordona i zasiadła
przy stole. Gordon chwycił leżącego przed nim pilota i włączył projektor
hologramowy. Momentalnie, nad centralną częścią stołu pojawił się
trójwymiarowy, doskonałej jakości obraz. Przestawiał młodego mężczyznę
leżącego w kałuży krwi. Jego czaszka była zmiażdżona a z oczodołów wypływała
przerażająco ciemna ciecz, która łączyła się z brunatną krwią wyciekającą z
tego, co zostało z jego nosa. Ciężko było rozróżnić czy kremowe kawałki
„czegoś” znajdującego się w jego włosach było kawałkami czaszki
czy może mózgiem, który w wyniku uszkodzenia głowy opuścił miejsce, w którym
powinien się znajdować. Oberwana warga odsłaniała zęby, które przejęły już
barwę krwi. Obok głowy znajdował się odcięty język. Obraz oddalił się i
ukazał całe ciało, które było makabrycznie poturbowane. Chłopak wyglądał jak
worek treningowy Khala Linnusa – obecnego mistrza boksu. Na rękach
widoczne były śladu po cięciu czymś ostrym. Podarte spodnie odsłaniały
dziury w ciele, z których cały czas wypływała krew. Na klatce piersiowej
widniał nakreślony ostrym narzędziem kwadrat, podzielony na trzy trójkąty, z
czego środkowy a jednocześnie największy miał wyryty po środku krzyż.
-
Abraham Tyrianni, człowiek. Wiek dwanaście lat. Adres nieznany. Często
widywany w okolicach dworca głównego – mówił Gordon – według
powszechnej opinii był ćpunem. Znaleźliśmy go dzisiaj rano. Ciało
makabrycznie poturbowane. Język ucięty znaleziony obok ciała. Na klatce
piersiowej wyryty symbol, którego nie potrafimy zidentyfikować. Na szyi
znalezione ślady po ugryzieniu
- A więc to wampir? – zapytał
jeden z policjantów
- Możliwe. Jednak nie jesteśmy pewni. Mamy
kilka tropów, którymi trzeba się zająć
Kończąc zdanie wyciągnął z pod
stołu worek z kilkoma skrawkami różnokolorowego materiału i rzucił go na
stół.
- Trib – zwrócił się do nieumarłego – zajmij się
przesłuchaniem reszty świadków
- Tak jest szefie –
odpowiedział
- Erika – położył przed nią worek – to
zadanie dla ciebie
- Nie rozumiem?
Otworzył worek i rękoma
zabezpieczonymi rękawiczkami rozłożył skrawki przed Eriką.
- Co powiesz o
ich właścicielu?
- Mam wywołać wizję? – zapytała zdziwiona
-
Tak? Coś w tym dziwnego?
- Dawno tego nie robiłam
- Skoro
potrafisz zamienić człowieka w żywą pochodnię i zabijasz wrogów wyciągając w
ich kierunku rękę to myślę, że z wywołaniem wizji nie pójdzie ci ciężko
-
Gordon...
- Przygotuję kabinę
Wstał i wyszedł z sali.
-
Kurwa mać – krzyknęła za nim – nie potrafię
- Poradzisz
sobie – Tyr, jej kolega poklepał ją po ramieniu
- Dupa –
powiedziała zła – odjebało mu? Ostatni raz przywoływałam wizję wieki
temu. Nie poradzę sobie
- Nie obraź się – szepnął Tyr –
ale odkąd Levener od ciebie odszedł stałaś się oziębłą suką
Wyszedł. Po
chwili Erika została sama w sali. To co ją dotknęło, to zdanie, że to
Levener od niej odszedł. Jednak naprawdę, to ona wyrzuciła go za drzwi. Nie
poprawiła jednak Tyra. Wiedziała, że i tak nie uwierzy kobiecie, a tym samym
ponownie stanie się obiektem nieustających plotek.
Rozejrzała się
dookoła, po czym wyszła.
- Kabina gotowa – zaczepił Erikę jeden z
pielęgniarzy.
Opieka medyczna była potrzebna była przy wywoływaniu wizji,
ponieważ było to związane z obcowaniem czynnikami paranormalnymi, które
niekiedy powodowały zaburzenia w parametrach życiowych
„nadajnika” jakim miała być teraz Erika. Spokojnym krokiem
weszła do kabiny i usiadła w fotelu. Kabina była wykonana ze szkła. W środku
znajdował się fotel, na którym siadała osoba wywołująca wizję. Nakładała
specjalne rękawice i okulary. To co widziała po przywołaniu wizji wyświetlał
projektor holograficzny po środku sali.
- Jestem gotowa –
powiedziała powoli
Fotel się delikatnie rozsunął pozwalając Erice
przyjąć wygodniejszą pozycje. Okulary włączyły się co było widać po zielonej
łunie jaką szło zaobserwować pod oczami Eriki. Rękoma ubranymi w rękawice
chwyciła fragment materiału i zaczęła go dokładnie dotykać. Hologram zaczął
błyskać, by po chwili pokazać jasną kulę. Kilkakrotnie przechodziły przez
nią ciemne plamy, jednak dość szybko znikały. Za którymś razem hologram
również znikł. Erika powróciła do pozycji siedzącej i zdjęła okulary.
-
Nie dam rady – powiedziała zmęczona
- Eriko – prosił Gordon
– spróbuj raz jeszcze. Wiesz jakie to dla nas ważne. Ostatni
raz
Dziewczyna spojrzała na niego i szybkim ruchem nałożyła okulary.
Jasna kula ponownie zmaterializowała się z projektora. Erika mocno ścisnęła
materiał. Nagle obraz pokazał młodą kobietę, leżącą nago na łóżku. Męska
ręka pieściła jej szyję i po chwili zjechała na duże i krągłe piersi, które
lśniły w świetle wpadającego przez okno księżyca. Dziewczyną zniewoliła
rozkosz. Stękała zmysłowo co jakiś czas. Obraz był widoczny z poziomu
mężczyzny więc nie można było dokładnie określić co tam się działo.
Nastąpiła seria szybkich migawek, lekko niewyraźnych, przedstawiających
kobietę w różnych pozach. Chwilę później męskie dłonie spowite krwią
zdominowały obraz. Ciało mężczyzny prawdopodobnie upadło na ziemię gdyż
obraz się zatrząsł i pokazywał wszystko z poziomu leżącego człowieka. Przed
nim upadł język. Erika w tym momencie krzyknęła.
- Tętno 180. Ciśnienie
wzrasta. Odłączam ją – zawołała sanitariuszka
- Jeszcze
chwila – nakazał Gordon
- Ale...
- Chwila –
wrzasnał
Dłoń na obrazie próbowała chwycić leżący obok język, jednak
czyjaś noga ją przydepnęła. Widać było kopniak w twarz. Zamglony obraz
pokazał jeszcze odchodzącą postać po czym zniknął.
Sanitariuszka
odłączyła Erikę i wyprowadziła ją z kabiny. Położyła ją na podłogę. Z jej
ust leciała stróżka krwi. Sanitariuszka przesunęła nad nią czymś na kształt
telefonu komórkowego z dużym wyświetlaczem.
- Nic jej nie będzie.
Ale musi odpocząć
Gordon spojrzał na lekarkę po czym wyszedł. Na jego
twarzy widoczna była złość. Erika powoli otwierała oczy.
najpierw konkrety, później
ogólnie...
pierwszy akapit - CZYM ścięła mu głowę?
pozatym nie
uważasz że od jednego uderzenia raczej nikomu nie trysnęła by krew z
twarzy?
ona jest Erica czy Erika? Zdecyduj się
=)
"...podobał się Erice nie tylko ze względu na to, iż był
niesamowicie atrakcyjny"... po czym opisujesz siaki on jest seksi. Wali
Ci się logika w tym miejscu.
pozatym w opisie ich wspólnych
"wybryków ; )" przechodzisz na czas teraźniejsyz, nie wiem czy
świadomie czy nie ale to rozwala tekst.
"ponieważ było to
związane z obcowaniem czynnikami paranormalnymi" < gramatyka Ci się
zwaliła =P
oczywiście nie mogłem wychwycić ewenetualnych błędów
interpunkcyjnych i ortograficznych bo sam jestem dysort i kompletnie tego
nei widzę ; )
pochwalić trochę można opis "wybryków" który
jest w miarę - w miarę dobry. Kulturalny.
Tylko krde no w tym
opowiadaniu brakuje jakiegoś ducha. Jakiejś energii. Postacie są płaskie,
opisy bez emocji, bez atmosfery. Fragment jest całkiem przyzwoitej długości
- można oczekiwać, że zaczniesz tworzyć chodźby zalążki klimatu.
A tego
tu nie ma.
Nie wiem, mi by to pasowało na scenariusz hollywoodzkiego
filmu...
ale ogólnie nie powiem, całkiem nieźle. Tylko do diabła
wciągnij czytelnika.
Mnie się tam podoba i ba, wciąga =) Dialogi nieźle ci wyszły. Brakuje mi czasami znaków interpunkcyjnych na końcach zdań.
QUOTE |
Wzięła kilka głębokich łyków, po czym otarła czoło z potu swoim ulubionym ręcznikiem. |
QUOTE |
- Fajnie ci to wychodzi – powiedział nieudolnie naśladując jej ruchy widziane na symulatorze |
A więc
odpowiadam:
QUOTE |
CZYM ścięła mu głowę? pozatym nie uważasz że od jednego uderzenia raczej nikomu nie trysnęła by krew z twarzy? |
QUOTE |
ona jest Erica czy Erika?
Zdecyduj się =) |
QUOTE |
"...podobał się Erice
nie tylko ze względu na to, iż był niesamowicie atrakcyjny"... po czym
opisujesz siaki on jest seksi. Wali Ci się logika w tym
miejscu. |
QUOTE |
pozatym w opisie ich
wspólnych "wybryków ; )" przechodzisz na czas teraźniejsyz, nie
wiem czy świadomie czy nie ale to rozwala
tekst. |
QUOTE |
"ponieważ było to
związane z obcowaniem czynnikami paranormalnymi" < gramatyka Ci się
zwaliła =P |
QUOTE |
pochwalić trochę można opis "wybryków" który jest w miarę - w miarę dobry. Kulturalny. |
QUOTE |
Nie wiem, mi by to pasowało na scenariusz
hollywoodzkiego filmu... |
QUOTE |
Tylko krde no w tym
opowiadaniu brakuje jakiegoś ducha. Jakiejś energii. Postacie są płaskie,
opisy bez emocji, bez atmosfery. Fragment jest całkiem przyzwoitej długości
- można oczekiwać, że zaczniesz tworzyć chodźby zalążki klimatu. A tego tu nie ma. |
QUOTE |
ale ogólnie nie powiem, całkiem nieźle. Tylko do diabła wciągnij czytelnika. |
Podoba mi się to, poczułem się
wciągnięty. Może z tego powstać coś ciekawego, jak rozwinie się akcja.
QUOTE |
Erika. Ale jak mam to odmienić? Komu? Czemu? - Erike??? Mi pasuje Erice. Bo tak się chyba odmienia (prof. Bralczykiem nie jestem i moge być w błędzie) |
QUOTE |
Uważam, że na miejscu jest opisanie tego, co tak pociągało Erikę w Levenerze. Zazwyczaj takie opisy się stosuje. |
QUOTE |
Mi to wygląda na taki opis jaki być powinien. Mam że: całował, pieścił, doprowadzał - czyli jakby nie patrzeć czas przeszły. No i jest "wszedł w nią" - a jak powinno byc. Według mnie jest tak jak być powinno. Ale mylic się jest rzeczą ludzka. |
QUOTE |
Na koniec tradycyjnym sposobem delikatnie wszedł w nią |
QUOTE |
Dlaczego każdy czytelnik ma manię
przekształcania wszystkiego co czyta na scenriusz filmowy. Gdybym chciał aby
ktoś myślał o tym w ramach scenariusza to napisał by jako scenariusz. To jest zwyczajne opowiadanie - żaden scenriusz filmowy. Nawet w planach nie ma przerobienia tego (nawet na film amatorski, którym się zajmuję) |
Co do opowiadanka, to już mówiłam, że
mi się podoba (mimo, że nie lubię fantsy ani erotyków -- nawet lekkich), bo
ma coś w sobie. Tylko kilka literówek, no i interpunkcja =)
I
jeszcze kilka słów do Empa (znaczy nie chcę się wtrącać, ale coś muszę
powiedzieć):
Po pierwsze ta odmiana jest całkowicie poprawna i nie ma
tak, że jest wg. Ciebie "na chama", tylko po prostu jest poprawna,
i już (odsyłam chociażby do prof. Miodka, skoro uważasz go za autorytet w
tej dziedzinie).
Zaś po drugie... hmm... "wszedł" to, jakby
nie patrzyć, forma czasu przeszłego (możesz zajrzeć do słownika, jeżeli mi
nie wierzysz). Owszem "wchodził" to też czas przeszły (tylko to
jest coś jakby hmm... continous w angielskim). Zaś forma czasu
teraźniejszego brzmi: wchodzi.
Dziękuję za uwagę. =)
Edit:
mała pomyłka (:
Oj, podoba mi sie =) Natknelam sie na
wiele (oj wiele) bledow interpunkcyjnych i kilka literowek ale nic poza tym.
Bardzo wciaga, juz jestem ciekawa, co bylo dalej.
Emp, nieumarli,
nieumarli! Nie zyja, ale nie sa martwi. Czyli nieumarli. We wszystkich
czesciach o Nekroskopie Bryana Lumleya (polecam) masz wampiry opisane jako
'nieumarli', wiec nie ograniczajmy tutaj gatunkow.
Mucha czepiasz się szczegółów a każdy wie
o co mi chodzi...
to nie jest "coś jakby continous" tylko to
jest forma dokonana
wszedł. raz w konkretnym momencie to
zrobił.
tymczasem cała reszta opisu jest, i slusznie jako że opis
jest ogólny a nie tyczący się jednej konkretnej chwili i niczego poza nią, w
formie niedokonanej, jako że on to wszystko robił wiele-razy.
"Doprowadzał" "przemierzał" < masz
przykłady.
Powinnaś chyba powiedzieć "WEDŁUG MNIE jest poprawna
i już". Bo według MNIE JEST NIEPOPRAWNA - i już. Albo decydujemy się na
obcą formę Erica albo na równie chyba obcą wersję Erika. Albo-albo. Nie ma
mieszania. To ja Ciebie do Miodka odsyłam.
Elva - a według mnie
Vampiry nie są w ogóle nieumarłymi i co? Czytałaś Ann Rice? Ile pisarzy tyle
interpretacji a ja się poprostu PYTAM w tym momencie bo mnie to
ciekawi.
A jak chcesz to Ci zaraz mogę wyjechać z listą nieumarłych -
zobaczymy kto ma szersze pojęcie.
Czytalam Ann Rice, ale przecie nie
bedziemy sie tutaj licytowac kto ma wieksze pojecie o nieumarlych. Bo punkt
widzenia zalezy od punktu siedzenia =P Dla ciebie wampir nie jest nieumarly,
a dla mnie jest, ha, no i swoim dziecinnym sposobem staram sie to ludziom z
lekka wperswadowac. Empirze-wampirze.
Emp, nie drażnij mnie XD
Zabrakło mi
słowa po prostu , a chciałam być zrozumiana. =P Poza tym odnosiłam się do
Twojego konkretnego przykładu, a nie do całości, nu.
A co do odmian,
to ja nie wiem, czy chodzi nam o to samo, ale jak Ty sobie wyobrażasz np.
celownik od Erika? Erike? Pf. Tak samo książka ale książce...
A Agrado nie używa zamiennie Erika i Erica (chyba, że coś przeoczyłam,
byłabym wdzięczna za konkretny przykład), tylko właśnie zmienia na to
"c" przy deklinacji. Ech =) Jestem świadoma tego delikatnego
off-topa, więc nawet się nie obrażę, za skasowanie posta zaraz po
przeczytaniu.
QUOTE |
moim osobistym guru jesli chodzi o j.polski
jest prof. Miodek, prof. Bralczyka nie znam, nigdy nie słyszałem o nim
=P nie wiem.. mi się zdaję, że spolszczeń nie powinno się odmieniać a przynajmniej nie tak na chama. |
QUOTE |
Tłumaczenie sie z
symulatorem.. ehh.. to w takim razie to powinno być w tekście. Nie możesz
się tłumaczyć co i jak POZA tekstem dodając jakieś
informacje. |
QUOTE |
ehh... ale najpierw piszesz że to nie wygląd się jej najbardziej podobał PO CZYM ZARAZ ODRAZU opisujesz jego wygląd. BEZ-SEN-SU. Albo najpierw opisujesz wygląd a potem walisz "ale jednak nie to było najważniejsze" albo w ogóle inaczej składasz całość. a "zazwyczaj" to wiesz =P To że X ludzi robi coś w określony sposób, to tym leprzy powód, żeby robić to zupełnie inaczej. |
QUOTE |
ehhhhh.......... nie wiem
co robi reszta "czytelników". Szczerze mówiąc nie zajmuję się tym
=P porównania do "innych" to wiesz... schowaj. Bo ich
niecierpię. a taka myśl nasunęła mi się peirwszy raz w życiu chyba... w każdym razie nie pamiętam żebym miał takie wrażenie kiedykolwiek wczesniej. a wrażenie mam takie z bardzo prostej przyczyny ten tekst, ta fabuła, te postacie... no to jest wszystko płaskie, płytkie! Nawet wątek jest jeden. No dobra, na upartego dwa - główny + romans bohaterki z wampirem, który jak znam życie to pewnie sie odnowi i będzie wielka gorąca miłość. EHHH. |
QUOTE |
a do diabła opisywanie CHARAKTERU postaci to
rzecz no... której unikać winno się jak ognia! Charakter postaci musi
wynikać z tekstu, z fabuły, z tego co widzi czytelnik a nie mówisz mu
"X jest taki i śmaki i już". A narazie te postacie nie przejawiają
prawie żadnych cech osobowości. Pomijając to, że ten wampir jest pewnym
siebie, durnym i jak to mawia moja dziewczyna "męskim mężczyzną"
który wydaje się być wzięty wprost z hollywodzkiego filmu. No i ten szef
policji zdaje się dyskryminować kobiety
lekko. |
QUOTE |
a tłumaczenei się "nie każdego da się
zadowolić" jest nieco nie na miejscu, kiedy nie masz nawet
najmniejszego drobiazgu który nie byłby pomysłem
oryginalnym. |
QUOTE |
no nic, dyskusja narazie pewnie stanie w
miejscu, czekamy na next części... |
QUOTE |
ps: czym dla Ciebie są tutaj nieumarli? Bo zombie w fotelu szefa policji mi nieco niepasuje =P |
Agrado i Musz mają chyba rację co do tego
Erice.
A opowiadanie, jak wszystkie twoje, tak i to ma swój klimat. I
wiem, że na pewno akcja się rozwinie, nastrój w każdym fickubudujesz
stopniowo, więc jak dla mnie początek jest zadowalający. I zniecierpliwością
czekam na dalej, bo zaciekawiło mnie. Zresztą jak każde twoje opowiadanie.
Tylko popraw literówki i interpunkcję, a będzie ok.
ehh facet facet =P
wiesz co, żebyś się
jeszcze tak nie wpieniał, to ta dyskusja byłaby bardzo fajna i wciągająca,
ale Ty sie wkórzasz (czy z mojej winy czy nie - oddzielna historia, oj
oddzielna... tu by się przydał mój znajomy - Goodman) no i krcze no...
no
i do niczego konkretnego się nie dojdzie.
ale jeśli myślisz że się nie
będę tu i tam bronił to się mylisz!
QUOTE |
No to bardzo mi przykro skoro nie znasz. Uwierz, że wypadałoby |
QUOTE |
Napisałem, że nie tylko wygląd ją pociągał, po czym go opisałem. Źle? |
QUOTE |
I wiesz wybacz, ale akurat ty uczyc mnie pisania nie bedziesz. Co najwyżej ja się moge do Twoich wskazówek dostosować. |
QUOTE |
Będą next części. A czemu miałaby stanąć w miejscu? |
Zostanę za namową przyjaciół spokojny =D
Ty zostań przy tej swojej „kobiecie imieniem Erica” a ja
dalej będę uzywał Erika. Najwyżej skopiuj sobie parta i pozmieniaj, jak aż
tak bardzo razi.
Tobie przez te 17 lat z ludzkich poglądów nie przyszło,
a mi przez 20 dużo. Bardzo dużo.
Przyzwyczaiłem się już do szerszej
krytyki, która jednak mimo wszystko stara się podbudować
człowieka.
Co do dalszych wypowiedzi to wybacz, ale zatrzymam się
tutaj.
Chciałoby się rzec cytat a’la Hiacynta Bukiet
=P
Dziękuję
Kolejne party jak chcesz sobie krytykuj. Proszę
bardzo.
II
Leżała w gabinecie lekarskim podłączona do kroplówki. W tle słychać było jakieś pikanie, które w chwili, gdy w gabinecie panowała cisza stawało się bardzo natarczywe. Lekarka wprowadziła sekwencje symboli na klawiaturze u dołu łóżka, po czym skaner, w postaci plastykowego ramienia kilkakrotnie przesunął się nad Eriką. Momentalnie na ekranie, nad łóżkiem pojawił się obraz ze skanera. Trójwymiarowa animacja przedstawiała narządy wewnętrzne Eriki, stopień ukrwienia ciała i inne parametry potrzebne lekarzowi do ustalenia prawidłowej diagnozy.
Policjantka otworzyła oczy. Podniosła lekko głowę i pierwsze co przykuło jej wzrok to zielona, gęsta ciecz spływająca do jej żyły, poprzez podłączoną do niej rurkę.
- Co to jest? – spytała zmęczonym głosem
- Preparat witaminowy. Trochę cię podregeneruje.
- Gordon chyba nie jest zadowolony?
- Teraz o nim nie myśl. Powinien być zadowolony, że przeżyłaś.
Położyła głowę i wlepiła wzrok w sufit. Starała sobie przypomnieć to, co widziała w kabinie. Nie mające większego sensu migawki chaotycznie krążyły w jej głowie. Naga kobieta, zakrwawione ręce i buty. Buty, które nadepnęły ofiarze na rękę. Starała je sobie przypomnieć. Jedyne czego była pewna, to fakt, iż buty były męskie. Nie tylko ze względu na ich rozmiar, lecz także ich krój. Poza tym była pewna, że od czasu „Zachodniej Masakry”, kiedy to młoda kobieta, porzucona przez swojego męża zabiła w gniewie dwieście dwadzieścia dwie osoby w siedemdziesiąt cztery dni, żadna z przedstawicielek „płci odmiennej” nie odważyłaby się nikogo zabić. Nicolle Bertyl – bo tak na imię miała morderczyni – została skazana na zmyślne tortury, w skład których wchodziło również wymazywanie pamięci – zabieg niesamowicie bolesny i niebezpieczny, gdyż okazało się, że „Eraser” uszkadza również mózg.
Lekarz odłączył kroplówkę od Eriki i pozwolił jej wstać. Osłuchał ją jeszcze, zmierzył ciśnienie i wypisał receptę na jakiś specyfik, którego Erika pewnie i tak nie wykupi.
- Nie powinnaś tego więcej robić.
- Postaram się – odpowiedziawszy Erika wstała i szła w kierunku wyjścia
- W twoim stanie... – próbował zatrzymać ją lekarz
- Pozwól Aureliuszu, że to ja będę o sobie decydować.
- Chcę ci tylko uzmysłowić, jak bardzo niebezpieczny tak ciężki wysiłek fizyczny w twoim stanie.
- Zapamiętam.
Wyszła. Spokojnie przebrała się w swoim biurze, po czym wyszła. Windą zjechała na parking, który pomimo oświetlenia miejscami tonął w mroku. Erika wiedziała, że może się tu czuć bezpiecznie, gdyż czuwa tutaj system ochronny. Jednak zacieniony korytarz, który musiała przemierzyć, aby dostać się do swojego auta nie napawał jej optymistycznie. Szybkim krokiem podeszła do samochodu. Gdy znalazła się obok niego reflektory zamrugały i drzwi delikatnie się otworzyły. Erika zajęła miejsce. Wybrała na ekranie monitora swój dom w zachodniej dzielnicy. Drzwi po cichu się zasunęły i auto odjechało.
System, jaki wbudowany miał każdy samochód Drugiej Generacji, pomimo wbudowanej funkcji auto-kierowcy, z której zawsze korzystała Erika posiadał również system omijanie zatłoczonych arterii. Czasami komputer nadkładał drogi, ale była wówczas pewność, że nie możliwości, aby samochód stanął w korkach. No chyba, że zbliżało się jakieś większe święto. Wtedy zdecydowana większość ulic była zakorkowana, a jedynym w miarę rozsądnym sposobem podróżowania była kolej podziemna lub przelot do wybranego miasta. Kosztowało to co prawda niekiedy więcej niż zwykła podróż samochodem, jednak miało się wtedy pewność, że nie stanie się w żadnym korku.
Wysiadła z samochodu, który stanął na parkingu przed drapaczem chmur, w którym mieszka Erika. Weszła do środka i powędrowała do windy. Ta zdawała się jakby na nią czekać. Kobieta oparła się o ścianę i czekała aż kabina zatrzyma się na sto siedemdziesiątym szóstym piętrze. Vis-a-vis wyjścia z windy znajdowało się mieszkanie Eriki. Nie należało może do największych, ale dziewczyna kochała je, za wspaniały widok rozciągający się z okna. Piętro, na którym mieszkała znajdowało się nad chmurami i nic nie zakłócało obserwacji gwiazd, które Erika tak kochała. Panował już wieczór, jednak tuż przy widnokręgu widać było karmazynowy odcień chmur, świadczący o zachodzącym słońcu.
Odrzuciła swoją torebkę na kanapę i weszła do łazienki. Otworzyła kabinę prysznicową i odkręciła ciepła wodę, która spływała malutkim strumieniem uderzając o dno brodzika. Erika przejrzała się w lustrze. Jej ciemne włosy były przetłuszczone i przylepione do szyi. Zdjęła swój podkoszulek eksponując swoje piersi. Nie były bardzo duże. Były raczej średnie lecz miały w sobie coś co przyciągało wzrok. Dodatkowo były nieskazitelnie gładkie. Zsunęła z siebie getry i skarpety, po czym zdjęła niebieskie, koronkowe stringi. Spojrzała raz jeszcze na siebie i weszła pod prysznic. Woda spływała po jej ciele. Erika rozczesała włosy, aby woda dokładnie w nie wniknęła. Nabrała na rękę odrobinę szamponu i wtarła go. Obfita piana spowiła jej głowę. Zaczęła kapać i spływać po jej twarzy. Zmyła ją silnym strumieniem wody i namydliła dokładnie ciało.
Gdy nie mogła zasnąć zawsze siadała przed oknem i zerkała w niebo, przyozdobione niezliczoną ilością gwiazd. Niekiedy przystawiała do siebie teleskop. Była to jedyna pamiątka jaką zostawiła sobie po Levenerze. Pamiętał jak w każdą noc, obydwoje nago, siadali na skórzanej ławeczce przed oknem i oglądali gwiazdy. Robili to godzinami. Była to jedna z nielicznych czynności, która nigdy ich nie nudziła. Erika tym razem samotnie, owinięta w długi ręcznik kąpielowy, wpatrzona była w swoją ukochaną Betelgeuse, która świeciła ognistą czerwienią, hipnotyzując każdego, kto na nią spojrzał. Spośród wszystkich gwiazdozbiorów Orion był jej ulubionym, a Betelgeuse ulubioną wśród gwiazd. Położona z prawej strony gwiazdozbioru, tuż nad Pasem Oriona, sprawiała wrażenie strażnika pilnującego wejścia do jakiejś fortecy.
Położyła się spać. Jej łóżko sprawiało wrażenie pustego, pomimo iż Erika w nim leżała. Zasłoniła swoje nagie ciało satynową pościelą. Głowę wtuliła w poduszkę, której poszewka, podobnie jak powłoka na kołdrę, miała ostry, błekitny kolor. Twierdziła, że ten kolor zawsze ją uspokaja. Mając błekitną pościel, której kolor czasami mocno raził w oczy, zasypiała bez problemu i budziła się wypoczęta. Na wypadek, gdyby trzeba było ją wyprać, z czym zawsze udawała się do pralni, trzymała w szafie jeszcze dwa komplety.
Tamten part bardziej mi się podobał, w
tym mało się działo. Ale i tak będę czytała kolejne, bo fabuła ciekawa.
Znalazłam parę drobnych błędów i brak paru przecinków. Ale ogólnie jest
ok.
QUOTE |
Nicolle Bertyl – bo tak na imię miała morderczyni |
QUOTE |
Czasami komputer nadkładał drogi, ale była wówczas pewność, że nie możliwości, aby samochód stanął w korkach |
QUOTE |
Wysiadła z samochodu, który stanął na parkingu przed drapaczem chmur, w którym mieszka Erika. |
III
Mężczyzna nie
wyglądał zbyt ciekawie. Dziurawy prochowiec pokryty był różnymi tłustymi
plamami. Spodnie wykonane z jakiegoś grubszego materiału były poprzecierane
w różnych miejscach skupiając na sobie całą uwagę. Przez dziurę w czubie
buta wychodziły gołe palce stóp, które co jakiś czas zginał.
Twarz była pokryta bliznami. Owszem, ich widok częściowo zasłaniała
broda, jednak nie tyle, żeby ich nie zobaczyć. Lewe oko nie domykało się do
końca sprawiając dziwne wrażenie. Lewy kącik ust opadał mu niżej niż prawy,
wyglądając jakby mężczyzna przebył jakiś wylew i był sparaliżowany. Ślina
kapała mu z ust, zasychając na brodzie, przez co wyglądał jak pies toczący
pianę z pyska. Co niektórzy sądzili nawet, że facet choruje na wściekliznę,
przez co nawet unikali jego wzroku, sądząc że to zaraźliwe.
Doszedł do jednej ze ścian. Lewą nogę ciągnął za sobą, wydając przy cichy,
lecz czasami dokuczliwy odgłos. Podparł się o ścianę i zaczął kasłać. Przy
każdym kaszlnięciu ślina opuszczała jego usta, wędrując dopóki nie napotka
jakiegoś obiektu, na którym mogłaby się zatrzymać. Zdjął czapkę z głowy,
ukazując kilka włosów, ale za to strasznie brudnych i połączonych ze sobą w
strąki. Podrapał się. Pewnie z powodu pcheł, które znane były z tego, że
zamieszkiwały takie obszary ludzkiego ciała. Chciał odejść, gdy usłyszał
dziwny dźwięk. Nie wiedział jak go opisać. Było to cos w rodzaju gwizdu,
jednak łagodniejsze i mniej donośne. Przykuwało jednak uwagę na tyle, by
zapomnieć o wszelkich innych sprawach. Rozejrzał się dookoła, lecz nikogo
nie zauważył. Odwrócił głowę i nagle coś przycisnęło go do ściany. Ścisnęło
mocno jego szyję. Jego twarz natychmiast przybrała buraczany odcień.
Chuda ręka, zakończona dłonią o dużych pazurach otworzyła
mężczyźnie usta i wyrwała mu język. Mężczyzna patrzył na to wszystko, jednak
nie wydał żadnego dźwięku. Nawet nie zapiszczał. Patrzył tylko na rękę,
która wyrzuciła język na chodnik. Ogromne pazury przeszły gładko przez szyję
mężczyzny. Następnie zerwały prochowiec i koszulę eksponując naga klatkę
piersiową i wyryły w niej symbol identyczny, jak na zwłokach Abrahama
Tirinniego. Mężczyzna jeszcze cały czas żył. Niewiadomo jakim cudem. W jego
oczach odbiła się nieznana twarz. Była posępna, o błyszczących oczach i
długich jasnych włosach. Włóczęga chciał krzyknąć, lecz ręce oprawcy
ścisnęły mu twarz. Zaciskały się coraz bardziej, aż w końcu głowa mężczyzny
pękła, rozrzucając kawałki czaszki i mózgu w każdą stronę. Pozbawione głowy
ciało natychmiast upadło.
Budzik jeszcze nie obudził Eriki,
jednak dziewczyna musiała wstać, aby odebrać telefon. Zaspana podeszła do
stolika i podniosła słuchawkę. Nie zdążyła jeszcze przystawić jej sobie do
ucha, gdy usłyszała znajomy głos.
- Przyjedź – wykrzyknął Tyr
-
Słucham – zapytała nie słysząc dokładnie poprzedniej wypowiedzi
-
Jest kolejne ciało. Gordon chce, żebyś przyjechała
Tyr odłożył słuchawkę.
Erika przebrała się najszybciej jak tylko potrafiła i zjechała na parking.
Kilkanaście minut później przemierzała korytarz na komisariacie idąc w
kierunku prosektorium. Wyjęła fartuch z dystrybutora stojącego przy drzwiach
i narzuciła go na siebie. Szybkim ruchem otworzyła drzwi i zobaczyła
zbiorowisko obok jednego ze stołów.
- Co to jest? – zapytała
podchodząc w ich kierunku
Gordon natychmiast się do niej odwrócił.
Próbował wymusić z siebie przynajmniej minimum uśmiechu, ale za żadne skarby
mu to nie wychodziło. Erika spojrzała na niego tylko na chwilę, po czym
odwróciła wzrok w stronę ciała, które dopiero teraz zauważyła.
-
Kolejny zamordowany. Zmiażdżona głowa, wyrwany język. Symbol na klatce
piersiowej identyczny jak u poprzedniej ofiary. Tożsamość nie ustalona
– recytował jeden z patologów, który oglądał ciało
- Nie miał
dokumentów?
- Nie. Czekamy na wyniki analizy DNA.
Erika
założyła rękawiczki i dotknęła delikatnie wyciętego symbolu. Przejechała po
nim ręką, jakby usiłowała coś znaleźć.
- A jeśli go nie będzie w
bazie danych? – zapytała zapatrzona w jego ciało
- To raczej
mało prawdopodobne.
Obeszła ciało dookoła. Zaglądała praktycznie wszędzie
gdzie tylko się dało. Dotykała każdy fragment jego ciała. Zatrzymała się na
dłoniach. Podniosła je delikatnie i zaczęła oglądać. Po chwili wydusiła z
siebie głośno powietrze i puściła dłonie zamordowanego.
- Czyli
identyczny przypadek jak z Abrahamem?
- Nie do końca – donośny
głos Gordona przeszył pomieszczenie
- Słucham?
- Nie ma
pogryzienia. Tamto ciało miało ślad po ugryzieniu na szyi.
Dziewczyna
natychmiast spojrzała na szyję. Gordon miał rację.
- Czyli to nie wampir?
– zapytała
- Tego nie możemy być pewni. Możliwe, że zapomniał
ugryźć, albo chciał nas zmylić – próbował tłumaczyć cała sytuację
Gordon
- Nie bądź śmieszny – parsknęła
- Masz jakieś
inne wytłumaczenie?
- A jeśli to nie wampir? Jeżeli poprzednia
ofiara została pogryziona przed, lub po morderstwie?
- Levener
naopowiadał ci za dużo bajek.
Nastała długa cisza. Nikt się do siebie nie
odzywał. Z czasem wystarczający hałas tworzył odgłos wydawany przez
oddychanie.
Poszła do siebie. Czekała, aż będzie wiadomo kim
jest zamordowany. Analiza DNA zajmowała trochę czasu. Materiał genetyczny
pobrany z ciała ofiary zostaje wprowadzony do komputera i porównany ze
wszystkimi istniejącymi w bazie. Była to jedyna w miarę wiarygodna metoda na
identyfikację osoby. W czasach gdy każdy element ciała mogący zidentyfikować
osobę można zmienić wprowadzono identyfikację DNA. Można zmienić kolor oczu,
włosów, przejść operację plastyczną, jednak nikt jeszcze nie wpadł na pomysł
jak zmienić DNA. Dlatego jak na razie był to jedyny, wiarygodny sposób.
Telefon błyskawicznie przerwał jej rozmyślania i nakazał
powrót do realnego świata. Patrzyła na aparat telefoniczny jeszcze przez
kilka zanim go odebrała. Włożyła słuchawkę do ucha i odebrała rozmowę.
Part mi się podobał. Było parę błędów,
ale ten najbardziej mi się rzucił na oczy:
nie włożyła, ale przyłożyła
słuchawkę do ucha.
Widocznie nie opisałem dokładnie, ale
włożyła. To taka słuchaweczka jak od walkmana, taka malutka.
Przepraszam
i poprawiam
No poprostu świetne - słów brak
na zachętę:
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)