Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

4 Strony < 1 2 3 4 > 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Emmy Potter i Księżycowe Oko

Longina
post 24.10.2003 18:35
Post #26 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: NDM

Płeć: Kobieta



Cos jest nie tak juz 2 party zamiescilam dry.gif mad.gif
...
- Mój brat.
- Twój brat, twój brat, nie mówiłaś, że masz brata.
- Siostrę też mam – dodała i odleciała.
Po przerwie Emmy dalej nie mogła zauważyć znicza.
- To niemożliwe. Tyle czasu minęło, a znicza ani śladu. Może jestem ślepa... i go nie widzę. – powiedziała do siebie i zdjęła okulary, żeby je przetrzeć.
I wtedy...
- Znicz! – krzyknęła, nie wkładając okularów na nos.- Złapię go, złapię.- wymówiła przez zaciśnięte zęby.
Parę sekund później pojawił się szukający Krukonów, Ewan Clifford,
- I co Potter, domyśliłaś się wreszcie – powiedział zimnym, grubym głosem i wyprzedził ją.
Emmy przyspieszyła, wyprzedziła go i próbowała wytrącić go z toru lotu.
- Proszę bardzo! Pokazał się znicz. Szukający walczą ze sobą. – komentatorka zwróciła uwagę na szukających, lecących wysoko w górze. – Potter jest silniejsza, chyba złapie pierwsza, ale... Clifford nie poddaje się.
- To ty?! – krzyknęła Emmy, gdy chłopak ją popchnął i o mało co nie spadła z miotły.
- Potter jakby nagle się poddała... Nie, wyrównała, dogoniła Clifforda! – krzyczała komentatorka, nawet nie zauważając, że Krukoni wyrównali z Gryfonami 30:30.
Emmy leciała za zniczem, walcząc o to, by go złapać, ale także o to, by nie zostać zrzuconą z miotły.
- Clifford nie wiem jak ty, ale ja chcę złapać tę piłeczkę – powiedziała do chłopaka, który uśmiechał się szyderczo, a oczy błyszczały mu jak u kota.
Emmy pochyliła się, złapała mocniej rączkę miotły, ściskając ją tak, że okulary trzymane w ręce nie wytrzymały i pękły. Nagle ostro
wyhamowała. Gdy to zrobiła, już nikt nie interesował się grą na dole, nawet reszta obu drużyn. Wszyscy mieli głowy zwrócone w stronę szukających.
- Co ona robi?! Przecież on go złapie – powiedział Mike.
- Cicho, ona wie co robi – uciszył go Jimmy.
W tym czasie Clifford też wyhamował, ale było już za późno. Znicz został złapany w kozi róg, skręcił i leciał wprost na Emmy. Emmy skręciła trochę w lewo. Znicz już miał ją wymijać, ale ona wyciągnęła rękę i... CDN
Jutro jesli sie da bedzie nastepny.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Longina
post 25.10.2003 12:45
Post #27 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: NDM

Płeć: Kobieta



Musze isc do psychoanalityka a potem wchodzic na strone cry.gif Wy mnie poprostu stresujecie cry.gif
... poczuła zimną, złotą kulkę w dłoni. Wypuściła okulary, które spadły na ziemię. Niestety w tej samej chwili tłuczek uderzył ją w bark. Emmy usłyszała jak ciężka piłka miażdży jej łopatkę. Ręka odmawiała jej posłuszeństwa. Emmy już ledwo co trzymała znicza. Gdy usłyszała gwizdek, wypuściła skrzydlatą piłkę z ręki. Wylądowała i zsunęła się z miotły prosto na kolana. Cała drużyna, z uśmiechami na twarzach, otoczyła ją.
- Złapała! Złapała! Dziewczyno, ja cię za to kocham! - krzyczał Mike i skakał do góry.
Spojrzał na Holly i od razu przestał skakać.
- Jej trzeba pomóc - powiedziała.
- Przepraszam - powiedział szybko Mike i spuścił głowę.
Ogólną radość przerwała Emmy.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale wasza szukająca umiera z bólu.
- Zaraz coś na to poradzimy. - powiedział Harry, który przebił się przez tłum Gryfonów.
Rzeczywiście Emmy nie wyglądała zbyt dobrze. Prawa ręka ociekała krwią, była pokaleczona szkłem ze zgniecionych okularów. Druga ręka bezwładnie leżała na jej kolanie.
Emmy została dosłownie przykuta do łóżka w skrzydle szpitalnym. Pani Pomfrey nazajutrz nie pozwoliła jej wstać i zaklęciem przykuwającym zmusiła ją do nie pójścia na zajęcia. Podczas przerwy na lunch przyszła do niej Holly.
- Jak się masz?
- Dobrze, nie licząc tego, że jestem przyklejona do łóżka i nie mogę wstać - powiedziała Emmy z krzywą miną na twarzy. - Co tam na lekcjach?
- Nic ciekawego. Na eliksirach straciliśmy dziesięć punktów, bo Snape jak zwykle się zeźlił. Na historii magii jak zwykle nudy. Na obronie przed czarną magią Le Rouge mówiła nam o złośliwych zaklęciach rzucanych na przedmioty, trochę nudne jak na nią - stwierdziła Holly, patrząc w okno.
- Musisz mnie stąd wyciągnąć, mam dość leżenia - powiedziała Emmy, szarpiąc się na wszystkie strony.
Następne dni w skrzydle szpitalnym były okropne. Picie wszystkiego, co przynosiła pani Pomfrey, było męką.
- Nie mogę - powiedziała Emmy, krzywiąc się nad kubkiem, którego widok sprawiał, że brało ją na wymioty.
- Musisz. To dla twojego dobra - powiedziała pielęgniarka.
- Dzień dobry. Jak się ma szukająca, która prawie na ślepo złapała znicza? - powiedział Harry, który właśnie wszedł do szpitalnego pokoju.
- Okropnie, tato zabierz mnie stąd! Pani Pomfrey więzi mnie tu od czterech dni.
- Mam dobrą nowinę - jutro możesz wrócić do dormitorium.
- A ja myślałam, że mnie do Bożego Narodzenia nie wypuści.
- Jutro Noc Duchów. Wiesz, że Dumbledore wynajął grupę tańczących szkieletów? Niestety ty musisz się jeszcze trochę pomordować, przeżyjesz?
- No, myśl o tym, że jutro stąd wyjdę, będzie mnie trzymać przy życiu - powiedziała Emmy ciężko wzdychając.
Wieczorem, po długiej i wyczerpującej kłótni z panią Pomfrey, Emmy padła ze zmęczenia.
Miała w nocy dziwny sen...CDN
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Longina
post 25.10.2003 18:12
Post #28 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: NDM

Płeć: Kobieta



Mialo byc ladnie! To moj ulubiony fragment pisalam go z Eilly 2 lata temu.
Śniło się jej, że Madame Le Rouge przyszła do niej w nocy i rzuciła na nią jakieś zaklęcie. Byli tam też... tata i ciocia Hermiona. Kręcili się po całym pokoju i o czymś mówili szeptem. - To nie wszystko – na koniec wszedł Dumbledore. – Emmy kończyła opowiadać swój sen Holly, podczas ubierania się rano. – No, już wszystko zabrałam. Mam nadzieję, że już nigdy, ale to nigdy, nie będę musiała tu wracać bez większego powodu.
Kiedy Emmy wróciła do dormitorium, zabrała swoje książki i razem z Holly poszły na śniadanie do Wielkiej Sali. Sala nie była jeszcze przystrojona na Noc Duchów. Mieli się tym zająć po południu Madame Le Rouge i Hagrid.
- Już wyobrażam sobie Wielką Salę – będzie cała różowa – powiedziała Emmy.
- No co ty – wtrącił się Jimmy. – W tamtym roku były świetne dekoracje.
Po śniadaniu dziewczyny poszły na lekcje. Pomimo pobytu w szpitalnej sali, Emmy nie miała zaległości. Holly przynosiła jej codziennie notatki z lekcji. Z okazji Nocy Duchów lekcje zostały skrócone.
Kiedy wieczorem dziewczyny weszły do Wielkiej Sali, zatkało je z wrażenia. Wielka Sala rzeczywiście wyglądała super. W powietrzu wisiały wielkie dynie, wyhodowane przez Hagrida. W całym pomieszczeniu porozwieszano kolorowe lampiony, których blask oświetlał stoły. Wiszące nietoperze z papieru, wyglądały jak żywe. A ze sklepienia sali ciągle sypało się kolorowe confetti w kształcie małych duszków. Na stołach leżały kolorowe serwetki, na których stały półmiski ze słodyczami: ciasteczkami w kształcie mioteł, zielonymi ciągutkami, chrupkami w kształcie zębów wampira, cukierkami, ciasteczkami w kształcie płyt nagrobnych, jabłkami w czekoladzie na patyku oraz dzbanki z hektolitrami dyniowego soku. Na stole nauczycieli stał imponujący piernikowy Hogwart. Jego dach był polany pyszną czekoladą, a ściany oblepione kolorowymi cukierkami. Z jego okien biło światło. Słodka makieta była na tyle dokładna, że była tam nawet maleńka chatka Hagrida oraz fragment Zakazanego Lasu.
Kiedy wstał Dumbledore, wszyscy ucichli. Emmy zapatrzyła się na confetti, które na podłodze rozpuszczało się jak płatki śniegu. Lecz chwilę później zwróciła głowę w stronę dyrektora.
- Życzę wam miłej zabawy i... smacznego! – powiedział i usiadł.
Emmy nie widziała zbyt dobrze bez okularów, których jak na razie nikt nie znalazł na boisku. Lecz jak można było nie zauważyć tej perłowo białej brody Dumbledora.
Na początku wystąpiła grupa tańczących szkieletów. Później przy stołach słychać było rozmowy na przeróżne tematy, jednak przeważał temat o wygranym meczu Gryfonów, zwłaszcza że Emmy siedziała na sali.
- A, zapomniałabym... – powiedziała Emmy, sięgając po ciasteczko w kształcie płyt nagrobkowych z wypieczonym „R.I.P.”
- O czym? – zapytała Holly, kończąc jabłko w czekoladzie.
- O twoim rodzeństwie. Chcę wiedzieć wszystko.
- No dobra. Jak już wiesz, Gusty to mój brat. Rok temu skończył Hogwart...
- Był szukającym Gryfonów.
- Ychy – przytaknęła Holly, przeżuwając jabłko.
- A dlaczego „Gusty”?
- To było prostsze i fajniejsze od imienia Gilbert, a poza tym pasowało do niego.
- No a siostra?...
CDN
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 19.11.2003 19:18
Post #29 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Dawno nie pisałam postów i widzę, że bardzo jesteście spragnieni nowych partów. Apeluję o cierpliwość! Nie możemy zamieszczać zbyt długich fragmentów, bo nie nadążyłybyśmy z pisaniem

- Siostra ma na imię Sara. Dwa lata temu skończyła szkołę.
- Chcesz powiedzieć, że z dwójki rodziców Ślizgonów, cała trójka ich dzieci trafiła do Gryffindoru?
- O nie! Sara była w Slytherinie, kochała eliksiry i w ogóle kochała się uczyć. Nienawidziła grać w quidditcha, patrzeć na niego też. Tak w ogóle to rodzice doznali małego szoku, gdy dowiedzieli się, że Gusty trafił do Gryffindoru. To, że ja tu trafiłam, już jakoś przeboleli.
- A co teraz robią Sara i Gusty? - zapytała się z zaciekawieniem Emmy.
- Gusty się leni, a Sara podobno niedawno przyjęła pracę w jakiejś szkole...
- Szkole...?! A czego miałaby uczyć i gdzie?
- Tego to ja już nie wiem, ale jestem pewna, że będzie uczyć eliksirów - powiedziała Holly i poszła do Mike'a, który opowiadał o krwawej walce z tłuczkiem podczas meczu.
Po północy wszyscy porozchodzili się do swoich dormitoriów.
Rano Emmy i dziewczyny obudziły się trochę później niż zwykle, ponieważ lekcje zostały przesunięte na późniejszą godzinę tak., aby wszyscy mogli się wyspać po wczorajszej zabawie. Kiedy Emmy spojrzała na swoją szafkę nocną, zauważyła nowe okulary i karteczka. Emmy przeczytała ją.

Emmy!
Niestety nie znalazłem na boisku twoich okularów, a raczej ich szczątków, które nadawałyby się do naprawienia. A że nie możesz chodzić po szkole na pół ślepa, sprawiliśmy ci nowe okulary. Nie zgub ich na następnym meczu!
TATA

- Sprawiliśmy?! - powiedziała ze zdziwieniem Emmy, drapiąc się po głowie.
Emmy doczytała jeszcze postscriptum:
P. s.: Przymierz je!
Emmy włożyła okulary na nos. Były dziwnie lekkie - tak jakby nie miała nic na nosie. Pod pewnym kątem mieniły się to na różowo, to na fioletowo.
- O, widzę że masz okulary na nosie - zagadnął ją Jimmy, kiedy siadała do stołu.
- Dopiero dostałam.
- Nowe?
- Yhy - mruknęła, patrząc co spałaszować.
- Emmy, dzisiaj zaczynamy znowu trenować. Jak myślisz - pozwolą ci?
- A dlaczego mieliby nie pozwolić? Przecież nic poważnego mi się nie stało. A tak w ogóle - co wy z tą liczbą mnogą?
Holly i Jimmy, nie wiedząc o co jej chodzi, spojrzeli na siebie, a Holly powiedziała cicho do Jimmiego:
- Chyba ma jakiś lekki uraz powypadkowy.
- Wszystko słyszałam - powiedziała Emmy.
Po śniadaniu dziewczyny poszły na obronę przed czarną magią.
- Dziś, moi kochani, będziemy kontynuować złe uroki rzucane na przedmioty - powiedziała Madame, kiedy weszła do klasy.
Miała dzisiaj na sobie jasnofioletową szatę, a w blond włosy wpięła różowe spinki.
CDN


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 21.11.2003 21:13
Post #30 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




Hmmm... Widzę lekką poprawę, nareszcie nowy part, ale i tak jest zbyt krótki... wink.gif
Mam tylko jedno zatrzeżenie... Nie znam się zbyt na polskim, ale pewny byłem, że pisze się szczątek, a nie szczątków... tongue.gif Jeżeli się mylę to mi powiedzcie... smile.gif
Pozdrawiam i czekam na kolejne części... biggrin.gif


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 22.11.2003 16:15
Post #31 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Nie wiem, czy masz rację, ale spytam się polonistki i jeżeli jest źle to poprawię. Ale dzięki za zwrócenie uwagi.
I proszę mi tu nie grozić Avada Kedavra!!!
Następny part zamieszczę może jutro, bo teraz nie piszę z domu, a na kompie mam plik z opowiadaniem.


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Cinija Nicija
post 26.11.2003 11:26
Post #32 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 23.04.2003




Zobaczmy
szczątek -t ki a. - t ku -t kiem - t ków
I co?
Kto miał racje?


--------------------
Padfoot... Padfoot, where are you?!
You aren't beyond the veil, so where ARE you?
You are in the different place...
Strong's gone... only Wormtail and Moony left...
Padfoot...
Pad...foot...
Pad...........foot............
- said Harry. Ron was looking at the floor. Hermione was crying...


<img src="http://nimbo.net/quiz/raven.gif" alt="i'm in ravenclaw!"><br>
<a href="http://nimbo.net/quiz/houses.html" target="0">be sorted</a> @ <a href="http://nimbo.net" target="0">nimbo.net</a>
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nea
post 26.11.2003 15:07
Post #33 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 162
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Kostrzyn

Płeć: Kobieta



Opowiadanie nie jest złe, całego nie czytałam ale:

Primo: dziewczyny zamieszczajcie w swoim tempie, nie macie w domu neta, to trudno

Secundo: cała reszta czekać spokojnie

Tercjo: dziwię się że żaden mod nie wykasował waszych postów typu: "daj kolejnego parta nooooooooooooooooo"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 27.11.2003 15:41
Post #34 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Nie zapomniałam o was, ale mam strasznie dużo do nauki i do zrobienia i nie mam za bardzo czasu sad.gif
Okularnicy, łączmy się!!!!! Nawiasem mówiąc Longina też nosi okulary.
Mam w domu internet, ale nie stałe łącze więc muszę się ograniczać.
Wiedziałam, że mam racje, jestem nieomylna (a na dodatek skromna smile.gif ) Chodzi mi o te szczątki oczywiście.
Oto obiecany part:

- Może ktoś odświeży nam pamięć i powie, o jakich urokach mowa była na poprzednich zajęciach?
Ręka Andre szybko wystrzeliła w górę.
- „Areia Ver”, ..., ...
- Bardzo dobrze Andre. A czego dotyczy „Areia Ver”?
- Jest rzucane na szklane przedmioty, okulary, lornetki.
- A kto wie, jak zdjąć te zaklęcia z danych przedmiotów? Panna Baldwin i panna Potter wolą rozmawiać o meczu niż uważać na lekcji. Rozumiem, także lubiłam wiatr we włosach, cudowne prawda? No, ale nie o tym chciałam mówić. Panna Potter przygotuje mi referat z dwóch ostatnich lekcji. Aha, a panna Baldwin jej pomoże. Andre...
- Ja też mam napisać? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Nie, Andre. Powiedz pannom Potter i Baldwin, jak można zdjąć te zaklęcia?
- Nie można ich zdjąć, są dość silne, więc gdy próbujemy je zdjąć, przedmioty nie wytrzymują i zamieniają się w srebrzysty pył.
- Doskonale, dziesięć punktów.
Zabrzmiał dzwonek.
- Ta baba się na mnie uwzięła – powiedziała z oburzeniem Holly. – A niech to wszystkie tłuczki świata. Nawet nie wiem dlaczego. Kiedy leżałaś u pani Pomfrey, po każdej lekcji zadawała mi wypracowanie.
- Chyba będę musiała zwrócić się z pomocą do Andre. Przecież nie było mnie na ostatniej lekcji, więc jak mam napisać ten referat?
Po południu Emmy i Holly wzięły swoje miotły i poszły na boisko. Dotarły tam pierwsze. Było zimno, więc ze zniecierpliwieniem wyczekiwały reszty drużyny.
- No drużyno, do dzieła. Ostatni mecz poszedł nam świetnie, ale nie można spoczywać na laurach. Nie chciałbym, aby przerwała się nasza dobra passa. Następny mecz dopiero w marcu, ale do końca listopada będziemy trenować, aby nie stracić formy. – powiedział na wstępie Jimmy.
Chciał coś jeszcze dodać, ale Emmy szybko wtrąciła:
- No dobra, zaczynajmy, bo mi zaraz uszy odpadną z zimna.
- James!!! – krzyknęła Hermiona, która stanęła koło wejścia na boisko.
- Co przeskrobałeś, James? – spytał się Elijah.
- Chyba nic, ciekawe o co chodzi.
- Emily to samo, do mnie! – krzyknęła Hermiona.
Oboje podbiegli, nie mając zielonego pojęcia, o co chodzi.
- James, co ona tu robi?! – zapytała z groźną miną Hermiona.
- Przyszła na trening mamo, przecież widać.
- Emily dopiero co wyszła z łóżka i doszła do siebie, a ty mój panie pakujesz ją od razu na miotłę?
- Ciociu, nic mi nie jest.
- O nie, moja młoda damo, nie wsiądziesz na miotłę przez najbliższe dwa tygodnie, dopóki ja uczę w tej szkole.
- A mogę przynajmniej obserwować?
- Na to się mogę zgodzić, ale jeżeli zobaczę cię na miotle to... – urwała. – James, jak mogłeś być tak nieodpowiedzialnym.
- Ale mamo...! – powiedział Jimmy, ale Hermiona już odeszła. – Trudno, siadaj na trybunach albo idź do zamku. – powiedział do Emmy.
- Idę do biblioteki, napiszę referat dla Madame Różowej.
Emmy zabrała miotłę i skierowała się w stronę zamku. Kiedy szła przez boisko, zauważyła coś w trawie. Była to garstka srebrzystego piasku, obok którego leżał kawałek oprawki od...

CDN

Urwałam w takim momencie, wredna jestem co nie????

Ten post był edytowany przez Ellie: 27.11.2003 15:43


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 28.11.2003 14:17
Post #35 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Ma się ten talent, co nie???
A tu króciutki fragmencik i jest to koniec rozdziału 9.

- ...moich okularów. - zdziwiła się Emmy.
Doszła do biblioteki i poprosiła panią Pincey o jakąś książkę o urokach. Bibliotekarka podała jej opasłe tomy m.in. "Zgrywusów z różdżką i złośliwych zaklęć". Po pięciu minutach książki ją zakryły.
- I ja mam to przeczytać? - powiedziała do siebie i zaczęła przerzucać kartki książki.
Zatrzymała się na stronie z zaklęciem, które Andre wymienił na lekcji. Było to zaklęcie "Areia Ver".

Jest to mało skomplikowane w rzucaniu zaklęcie. Rzucane jest na szklane przedmioty. Powoduje, że np.: w szklankach, kubkach, kieliszkach płyny stają się niewidoczne. Zaklęcie to wykorzystywane jest do robienia złośliwych żartów. Stosowane często na okulary. Sprawia, że osoba nosząca okulary, nie widzi jakiegoś określonego przedmiotu. W przypadku próby odczarowania przedmiotu, zamienia się on w srebrzysty piasek.

- Piasek..., srebrzysty. - szepnęła do siebie Emmy. - Coś tu śmierdzi.
Zabrała swoje notatki i wyszła z biblioteki.
cdn

Mogę wam jeszcze zdradzić tytuł następnego rozdziału- "Pocałunek". A teraz niech was zjedzą domysły.

Ten post był edytowany przez Ellie: 28.11.2003 14:20


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tajemnicza
post 28.11.2003 17:53
Post #36 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 385
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Tureeeek/Poznań

Płeć: Kobieta



Mmmmm, smaczne, smacze ale za krótkie. Do jasnej cholery, czemu wszyscy pisza takie krótkie party?! Ja tu przychiodze po miechu, a wy mu tu takie parciki dajecie. Nie moge.... Co do opowa, jest ciekawe, ale sa bedy stylistyczne, które czasami naprawdę denerwują =/ Ogólenie jest dobrze i nie ruywaj w takich moemntach bo to tesz strasznie denerwuje =/ Powodzenia...


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Alisia
post 28.11.2003 22:08
Post #37 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 60
Dołączył: 30.06.2003




Ja mam okulary, ale małej wampirzycy nie przystoi ich nosić biggrin.gif
Nie.. ja mam świra na punkcie historii starożytnej, ale trudno. Mam do ciebie prośbę: jeśli kogoś uśmiercisz, połóż mu na oczy monety (a raczej wy)....
Wole być przesądna. I uważajcie z tymi pocaunkami, bo faktem fakt, że jak powiedział pewiem wybitny męski szowinista, "kobiety są c z y m ś pomiędzy mężczyzną, a zwierzęciem./ Platon/ Więc kim jest dziewczyna?? biggrin.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Longina
post 29.11.2003 17:52
Post #38 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: NDM

Płeć: Kobieta



Mordoklejka co ci sie tam klei w glowce? wink.gif Oto next part:
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Pocałunek

Ku zdziwieniu Emmy, Madame Le Rouge dała jej za referat piętnaście punktów, a Holly dostała pięć za rzekomą pomoc.
- Jeszcze dzisiaj dwie godziny eliksirów i wolność, ferie świąteczne! – powiedziała do Emmy Holly, kiedy schodziła ze schodów.
- Poczekaj, daj mi się obudzić, to się pocieszę razem z tobą – stwierdziła Emmy.
Historia magii była wyjątkowo nudna i sprzyjająca milej drzemce.
Hogwart już od paru tygodniu przykryty był białym, puchatym śnieżkiem. Po lekcjach uczniowie wychodzili na błonia i rzucali się śnieżkami. Emmy, Jimmy, Holly i Mike stoczyli prawdziwą bitwę śnieżną.
Po lekcji profesora Binnsa dziewczyny zeszły do lochów. Przed klasą Snape’a byli już Ślizgoni.
- To niewiarygodne. Jak ona mogła, mam dość tej baby. – Emmy i Holly usłyszały czyjeś narzekania. – Nie zniosę jej dłużej. Jak tak dalej pójdzie, to wynoszę się z tej budy.
- O, biedna Cora, nie radzi sobie z nadmiarem obowiązków uczniowskich – powiedziała od niechcenia Holly, lecz z lekkim grymasem zadowolenia na twarzy.
- Baldwin i Potter, bohaterki ostatniego meczu. Baldwin – Morton poprosił cię już o rękę? A może ty Potter wreszcie zrozumiałaś, że znicza trzeba szukać, a nie czekać, aż sam podleci pod nos?
- Co tu się dzieje? – zapytała, schodząca ze schodów, Madame Le Rouge.
- Nic Madame, tylko prowadzimy małą wymianę zdań – powiedziała Emmy przez zaciśnięte zęby.
- To dobrze, bo już myślałam, że się kłócicie.
- Ależ skąd – powiedziały jednocześnie Holly i bliźniaczki Cragg, stojąca za Corą.
Madame Le Rouge weszła do klasy profesora Snape’a i zamknęła drzwi.
- Po co ona idzie do Snape’a? – zdziwiła się Holly.
Emmy wzruszyła tylko ramionami i dalej patrzyła na Corę, która znowu zaczęła narzekać.
- To koniec. Nie wytrzymam już dłużej. Wysyłam sowę do ojca.
- Co ona jej zrobiła? – powiedziała do siebie Emmy.
- O, dziękuję Severusie, jesteś kochany – powiedziała z uśmiechem na twarzy Madame Le Rouge, wychodząc z klasy.
- Dla ciebie wszystko, moja droga.
- No to pa.
- Do widzenia – pożegnał się rozanielony Snape i zaprosił grzecznie wszystkich do klasy. – Zapraszam, zapraszam.
Nikt nie mógł uwierzyć w to co usłyszał, ani w to co zobaczył po wejściu do klasy. W całej klasie było mnóstwo zapachowych świec i kadzidełek, w kominku rozpalono ogień, a na biurku stał wazon z kwiatami.
- Zaraz przyłączę się do narzekań Cory – stwierdziła Emmy, rozglądając się po klasie. – Co ona zrobiła Snape’owi?
Wygląd klasy nie był jednak tak wstrząsający, jak samo zachowanie Snape’a. Był miły przez całe dwie godziny. Gdy podał wszystkie składniki nowego eliksiru, nikt i tak nie zwracał na to uwagi. Wszyscy patrzyli tylko na nauczyciela. Po omówieniu wszystkiego, usiadł przy biurku, powąchał kwiaty i otworzył książkę, na której widniał napis „Zdrowa cera - ważna rzecz”.
- On zbzikował, czyta o maseczkach z ogórka i błocie z witaminami – powiedziała Holly, patrząc na profesora z otwartymi szeroko oczami.
CDN
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 29.11.2003 17:59
Post #39 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




No, zaczyna się robić ciekawie... smile.gif Tylko znowu jest za krótkie... dry.gif
Parę błędów jest, typu kropki przed myślnikami i powtórzenia, ale nie rzucają się w oczy... turned.gif
Czekam na następne party i pozdrawiam biggrin.gif


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Alisia
post 29.11.2003 18:57
Post #40 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 60
Dołączył: 30.06.2003




Wiecie, ja przestaję śledzić ten temat dry.gif Wciąż dajecie takie krótkie party, że to przekracza wszelką .... słowo mi uciekło, ale chyba się domyślacie. Po prostu to nie trzyma w napięciu, to wkurza i zniechęca. Wolę żebyś dała za miesiąc coś przyzwoicie długiego, niż żebym się wkurzała przez cały czas....


--------------------
"Jest taka jedna komnata, w której panują wieczne ciemnosci; mrok pęznie po kamiennych ścianach, jak strach, który nawiedza nagle zbrodniarza, by zmiażdżyć go w sidłach przestępstwa. Nie ma początka, ani konca, a jednak wejście do komanty istnieje; jak światło w ciemności rozjaśnia początek drogi, prowadzacej do kresu. A na środku tego lochu płynie woda i jak wszystko inne nie zobaczysz jej źródła, ani wylewu - niknie w otchłani nie zbadanych miejsc, do których nikt nie wazy się zajrzeć. Na wodzie tej nie jest cicho: wśród wzburzonych fal płyną zapalone świece; zdarzy sie, ze jakaś się przewróci, a wtedy płomyk gasnie, zduszony przez jego dawcę. Woda bowiem daje życie, a także je odbira. Zgaszone światła życie wyznaczają kres nadzieji na nieśmiertelność. (...)"
Powiedziałabym. jakiego to jest autora, ale zapomniałam, a możliwości sprawdzenia nie mam:))
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 01.12.2003 15:34
Post #41 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Nie bądźcie tacy niecierpliwi!!! Naprawdę gdybyśmy wysyłały dłuższe party to szybko by się nam skończyło opowiadanko. My ciągle je piszemy, a że ostatnio nie ma zbytnio czasu, to idzie to wolno. Zostało nam jeszcze dwa i pół rozdziału w zeszycie, a do przepisania na komputer sporo więcej.

Alisia- mówi się: to przekracza ludzkie lub wszelkie pojęcie.

A jak wam się podoba przemiana Snape'a????

...
Wieczorem do Hogwartu miał zawitać Ron, który został zaproszony przez Dumbledora w jakiejś tajemniczej sprawie. Dopiero później okazało się, że Ron miał dostarczyć nowe miotły szkolne. Na święta w zamku zostało bardzo mało osób: Emmy, Jimmy, Holly, Mike, dwóch Ślizgonów z czwartej klasy, trzech Puchonów z siódmej i Ewan Clifford z Ravenclaw.
Jak co roku, Hagrid ściął dwanaście choinek z Zakazanego lasu. Madame Le Rouge i profesor Flitwick wieszali na nich ozdoby. Choinki przystrojono kolorowymi łańcuchami, nie wypalającymi się świeczkami. Złote i srebrne kule latały w powietrzu i po kolei zawieszały się na zielonych gałązkach. Emmy przyglądała się wszystkiemu z otwartą buzią.
- Emmy! - zawołała ją Madame Le Rouge, stojąca koło ostatniej nie ubranej choinki. - Może ty i Holly chcecie ubrać ostatnią?
- My?!
- Tak. Może w ten sposób odkryjecie w sobie duszę artysty.
Zabawa przy ubieraniu choinki była wspaniała.
- Chyba nie ma już bombek. Przyniosę jeszcze trochę, mam je w gabinecie - powiedziała Madame, patrząc na prawie ubraną choinkę.
- Pomogę pani - zaoferowała się Emmy.
- Nie, nie trzeba, poradzę sobie - szybko odpowiedziała.
- Ależ pomogę.
- No, ee... no dobrze - powiedziała Madame Le Rouge i poszły na górę.
Weszły parę pięter w górę i minęły skrzydło szpitalne.
- No, jesteśmy - powiedziała Madame, wskazując na drzwi do gabinetu.
Madame otworzyła je i obie weszły do środka.
- Ja pójdę do mojego schowka, a ty Emmy zostań tu, bo jako nauczycielce nie przystoi mi pokazywać swojego bałaganu - zaśmiała się i weszła do sąsiedniego pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
- Jak na babkę, która ma świra na punkcie różowego, jest nieźle - Emmy powiedziała sama do siebie.
Gabinet wyglądał całkiem normalnie z wyjątkiem tylko jednej rzeczy. Na półkach, na ścianach, dosłownie wszędzie wisiały i stały zegary - małe, duże, takie i siakie. Dziwne było jeszcze to, że każdy wskazywał inną godzinę. Emmy rozglądała się po pomieszczeniu, a jej oczy widziały tylko wskazówki, jej uszy słyszały tylko tykanie. Kręciła się dookoła pośrodku dywanu i nagle zatrzymała wzrok na jednym z zegarów. Wskazywał on prawidłową godzinę. Emmy podeszła do niego. Zegar nie był jednym z największych, ale był spory, jego tarcza dziwnie się mieniła. Emmy otworzyła szybkę zegara i wtedy tarcza zniknęła, lecz liczby dalej były na swoich miejscach. W głębi zegara na soczysto - czerwonej tkaninie leżał dziwny medalion. Okrągły kształt zawierał półksiężyc, na którym jak na huśtawce leżał mały, okrągły kamyk. Emmy zajrzała głębiej, by go obejrzeć. Wewnątrz kamienia kłębił się niebiesko - zielony dym. Nagle jeden z zegarów zaczął dzwonić. Emmy szybko zamknęła szybkę i odeszła od zegara. Tarcza dalej była przezroczysta. Madame Le Rouge właśnie otworzyła drzwi do schowka. Emmy szybko zasłoniła zegar.
- No, tyle chyba wystarczy - powiedziała Madame, dźwigając trzy wielkie pudła.
Dziewczyna obejrzała się gorączkowo, tarcza się pojawiła.
- Eee..., pomogę pani.
Zeszły na dół i razem z Holly skończyły ubierać choinkę.
- Emmy, co się stało?- zapytała się Holly, gdy wracały do dormitorium. - Nie odezwałaś się, odkąd wróciłaś z ta babką i bombkami. Zrobiła ci pranie mózgu jak Snape'owi, czy co?
- Nie, tylko... trochę się źle czuję i jestem śpiąca.
CDN


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 02.12.2003 21:39
Post #42 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




QUOTE
A jak wam się podoba przemiana Snape'a????


Nie wiem jak wam, ale mnie nie. dry.gif
Według mego skromnego zdania w każdym opowiadaniu powinnien być jakiś wredny typ, który ma kilku faworytów, a nad resztą okrooooopnie sie pastwi (sadystka ze mnie, no nie?) i w ogóle!!!
Bez tego ficki sa jakieś takie...bezbarwne???


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 03.12.2003 09:23
Post #43 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




QUOTE (Mordoklejka @ 02-12-2003 21:39)
QUOTE
A jak wam się podoba przemiana Snape'a????


Nie wiem jak wam, ale mnie nie. dry.gif
Według mego skromnego zdania w każdym opowiadaniu powinnien być jakiś wredny typ, który ma kilku faworytów, a nad resztą okrooooopnie sie pastwi (sadystka ze mnie, no nie?) i w ogóle!!!
Bez tego ficki sa jakieś takie...bezbarwne???

Święta racja Mordoklejko... smile.gif Bez Snape'a pastwiącego się nad jakimiś uczniamy Wasz fick stracił barwę... dry.gif No, ale mam nadzieję, że Snape wróci do siebie i dalej będzie sadystą... biggrin.gif A dalej, jeżeli chodzi o fick, to błędów jak na moje oko nie ma, ale nadal mam prośbę, abyście wklejały dłuższe party smile.gif
Pozdrawiam i czekam na więcej turned.gif


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 06.12.2003 14:39
Post #44 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Hej! Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek! A oto prezencik ode mnie- duży fragmencik. Zamieszczam już do końca ten rozdział.

Świąteczny poranek był jeszcze bardziej przyjemny niż wieczór poprzedniego dnia. Emmy otworzyła oczy, lecz nie zobaczyła dormitorium, tylko stertę kolorowych paczek i paczuszek.
- Prezenty, super! - krzyknęła. - Holly wstawaj!
- Po co, mamy wolne.
- O.K., skoro nie chcesz wiedzieć co za prezent sprawił ci Mike.
- Mike... prezent... Co? Prezent! - zerwała się z łóżka tak, że z niego spadła, wpadając przy tym na stertę kolorowych pudeł.
- Od których zaczynamy? - zapytała Emmy, wyciągając Holly z jej prezentów.
- Od największych ma się rozumieć - stwierdziła Holly.
- A może od tych najbardziej ruchliwych?
- Które masz na myśli Emmy?
- Ten i ten - pokazała na dwie małe paczuszki, jedną ze swojej sterty prezentów i jedną z Holly.
Obie podniosły swoje paczuszki i powoli zaczęły otwierać.
- Ja się zaczynam bać - powiedziała Holly.
- Nie wygłupiaj się, przy twojej jest kartka z nazwiskiem Morton- tam gdzie jest to nazwisko, nie ma się czego bać.
Holly spojrzała na karteczkę.
- Przeczytaj swoją - powiedziała.
- "Wszystkiego lepszego, bo nic nie może być najlepsze. James." - przeczytała. - Ciekawa jestem, gdzie to wyczytał.
- Emmy patrz - powiedziała Holly.
Emmy spojrzała z nad kartki. Na nadgarstku dziewczyny była śliczna, złota bransoletka.
- Super, prawda? Otwieraj swoją.
Tak jak obie przypuszczały, w paczuszce Emmy także była bransoletka. Oba świecidełka były ściśle związane z pozycją dziewczyn w drużynie. Bransoletka Emmy trzymała na uwięzi trzy malutkie złote znicze ze srebrnymi skrzydełkami. Próbowały odfrunąć, ale łańcuszek był zbyt ciężki, żeby go uniosły. Przy zapięciu była mała, złota tabliczka z wygrawerowanym napisem: "Dla Emily od Jamesa". Za to tłuczki przy bransoletce Holly mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, będąc jednocześnie czarnego koloru.
Po opanowaniu zdziwienia z dość nietypowego prezentu obie stwierdziły, że chłopcy postarali się bardziej niż one. Emmy otworzyła resztę prezentów. Od mamy i taty dostała słodycze. Lecz tata dał jej jeszcze coś extra. Mapę, którą Emmy dobrze znała z opowiadań taty. Była to Mapa Huncwotów. Do mapy dołączona była karteczka:

Poszalej troszkę, tylko nie przesadzaj, bo jeśli coś zbroisz to skonfiskuję.
TATA

Spojrzała na mapę. Zauważyła, że w pokoju wspólnym siedzą Mike i Jimmy. Emmy i Holly zeszły do chłopców.
- Cześć tato - powiedziała do Harry'ego, który właśnie wszedł do pokoju. - Ładne skarpetki, to od tego skrzata?
- Tak, od Zgredka. Ładne, co nie? Tym razem lewą mam o dwa numery za dużą.
- Po co wpadłeś?
- Powiedzieć Jamesowi, że jego tata wyjeżdża. Dlaczego pytasz, coś chciałaś?
- W sumie to nie, tylko...
- Dzień dobry panie profesorze!
- Dzień dobry Holly. Dużo miałaś prezentów?
- Sporo - powiedziała Holly. - Emmy, spójrz na nich - dziewczyna wskazała na chłopaków.
- Tato, oni są jak ten twój skrzat - powiedziała Emmy, patrząc jak Mike i Jimmy wymieniają się skarpetkami od dziewczyn.
- James! - zawołał Ron, który właśnie wszedł do pokoju przez dziurę za portretem Grubej Damy.
- O, cześć tato! Wujku, ładne skarpetki.
- James, jadę do domu. Pilne wezwanie.
Harry zrozumiał, odsunął się i zabrał ze sobą resztę dzieciaków przed kominek. Emmy usiadła w fotelu, najbliżej Jimmiego i Rona. Tata mówił do chłopca, jakby ten coś przeskrobał:
- James, zachowuj się jak na Weasleya przystało. Uważaj na mamę. Nie sknoć czegoś.
- Dobrze tato, będę grzeczny. - Emmy zauważyła, że Jimmy skrzyżował palce.
Świąteczny obiad był cudowny. Potrawy kusiły zapachem i samym wyglądem. Lecz Emmy miała w głowie zupełnie co innego. Jej myśli kłębiły się jak dym z niespodzianki Mike'a, która właśnie wybuchła, a na podłogę spadło parę śmiesznych stworzonek - Gumofelków. Nagle przy stole rozległ się śmiech.
- Emmy, Emmy!- zawołała Holly.
- Yyy... coś się stało?
- Włosy...
- Co z nimi?
- Masz Gumofelka we włosach.
- Emily, dobrze się czujesz? - spytała się Madame Le Rouge.
- Tak, ale lepiej pójdę na górę.
Emmy, mówiąc "na górę", wcale nie miała na myśli swojego dormitorium. Od razu poszła do korytarza z dziwna płaskorzeźbą. Gdy doszła, rozejrzała się uważnie. Nasłuchiwała przez chwilę, czy nikt nie idzie. Gdy stwierdziła, że nikt nie kręci się w okolicy, zdjęła makatę z orłem i zaczęła oglądać uważnie płaskorzeźbę. Nic się nie poruszało, tym razem nie było żadnych napisów.
- Dobra. O co tu chodzi?
Płaskorzeźba przypominała tarczę zegara, na którym nie było jednak wskazówek. Emmy spojrzała na środek tarczy. Wgłębienie po środku było odciskiem medalionu z gabinetu.
- Księżycowe oko - szepnęła do siebie Emmy.
Rozejrzała się jeszcze raz. Na korytarzu było bardzo zimno. Emmy wiedziała, co teraz zrobi. Poszła do gabinetu Madame Le Rouge. Idąc korytarzami, nie wiedziała czy trzęsie się z zimna, czy może ze strachu. Doszła do drzwi gabinetu.
- Alo-ho-mora - szepnęła, a jej dolna szczeka trzęsła się z zimna.
W zamkowych ścianach, gdy się nie grzało, było równie zimno jak na dworze.
Weszła do pokoju, było w nim cieplej niż na korytarzu. Podeszła do odpowiedniego zegara, otworzyła go i wyjęła medalion.
- Zaraz zwrócę - powiedziała, ale chyba tylko sama do siebie.
Poszła do płaskorzeźby, nie wiedząc za bardzo co robić. Po prostu włożyła medalion do wydrążonego miejsca. Pasował idealnie. Nagle na ścianie wszystko zaczęło się poruszać i przemieszczać. Jednak po chwili wróciło na swoje miejsce. Tylko w jednym miejscu nastąpiła zmiana, nad Księżycowym Okiem pojawił się napis:

W CZASIE GRZEBAĆ NIE WYPADA,
WIĘC JEŚLI NIE WIESZ, CZEGO CHCESZ,
ODEJDŹ I KSIĘŻYCOWE OKO WEŹ.

Emmy stała z otwartą buzią i czytała napis. Nagle usłyszała kroki i dwa głosy.
- Jeśli to Le Rouge, to już po mnie - szepnęła do siebie i szybko wyrwała ze ściany Księżycowe Oko.
Nie było jej już zimno, wręcz przeciwnie, zrobiło jej się gorąco. Zaniosła szybko medalion na swoje miejsce. Mało brakowało, ledwo co schowała się za rogiem, gdy zza rogu naprzeciwko wyszli Snape i Le Rouge.
- Och Severusie, jesteś wspaniałym komplemenciarzem - powiedziała kobieta, zasłaniając twarz, jakby się zawstydziła.
- Moja droga Madlen, tak nie lubię się z tobą rozstawać, ale niestety - powiedział Snape, biorąc jej dłoń i całując.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. No to dobranoc.
- Dobranoc moja miła.
Emmy coś przewróciło się w żołądku, zrobiło jej się wręcz niedobrze. Gdy Le Rouge weszła do siebie, Emmy poszła za Snape'm, chowając się po drodze za zbrojami, żeby dojść niezauważoną do dormitorium. Jednak później uznała, że nawet gdyby skakała na jednej nodze i machała rękami przed jego nosem, to i tak nie zwróciłby na nią uwagi.
W pokoju wspólnym byli Mike i Holly.
- Gdzie Jimmy, muszę z nim porozmawiać - powiedziała szybko i niewyraźnie Emmy.
- Nie ma go, jest na dole z mamą.
- Trudno, pogadam z nim jutro - powiedziała i poszła do dormitorium.
Holly poszła za nią. Emmy położyła się na łóżko, bolały ją brzuch, głowa i, z niewiadomej przyczyny, prawa ręka.
- Emmy, co się z tobą dzieje? - zapytała Holly, najwyraźniej bardzo martwiąc się o przyjaciółkę.
- Nie wiem, może jestem po prostu zmęczona.
Emmy nie wiedziała dlaczego, ale czuła w środku pewną obawę, że nie powinna mówić Holly o wszystkim, co odkryła, o Księżycowym Oku.
- Emmy powiedz, może będę mogła ci pomóc. A tak w ogóle to gdzie byłaś?
- Noo siedziałam tu, a jak mi się znudziło to poszłam do pokoju taty... Och! Nie mogę tego przed tobą ukrywać! - krzyknęła i wstała z łóżka.
- Czego?!
- Ja widziałam, widziałam jak Le Rouge całowała się ze Snape'm - powiedziała szybko to, co jej ślina przyniosła na język, czując że nie powinna mówić o medalionie.
- Co?!
- Tak! Jestem w szoku, wiec daj mi odpocząć - mówiąc to zaczęła sobie masować nadgarstek prawej ręki, bo czuła, że dzięki temu przestaje boleć.
Rzuciła się na łóżko i zasłoniła zasłonkę, tak aby Holly nie widziała jej twarzy. Słyszała tylko, jak Holly też się kładzie i mówi sama do siebie:
- To niemożliwe, Snape i różowa maniaczka.
Po jakimś czasie obie zasnęły.



--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 06.12.2003 21:52
Post #45 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




No właśnie, wszystkiego najlepszego, ale nie o tym chciałem mówić. turned.gif
Jeżeli chodzi o ten part to jest w nim parę powtórek, ale po za tym nie mam się czego czepić... happy.gif (aż dziwne, no nie? biggrin.gif)
Gorąco pozdrawiam i czekam na następne party... czarodziej.gif


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 09.12.2003 15:48
Post #46 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Merkury: gdzie na przykład są powtórki, to postaram się poprawić.
I co w końcu z tym pocałunkiem, zaskoczeni???


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 09.12.2003 21:33
Post #47 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




QUOTE
I co w końcu z tym pocałunkiem, zaskoczeni???


eeee....nie!
Można było przewidzieć ale szczerze mówiąc to nawet jak na przewidywalne lekki wstrząs! poza tym sniadanie mi się cofa jak pomyślę, że Snape miałby kogos pocałować!! Śmiechu warte!!! biggrin.gif


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 12.12.2003 14:04
Post #48 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




A o to pierwsza część rodziału 11. Muszę wam powiedzieć, że jest to mój ulubiony jak na razie rozdział.


ROZDZIAŁ JEDENASTY
Wrotycz

Przerwa świąteczna była w miarę spokojna, nic ciekawego się nie działo. Nic ciekawego także zdaniem Emmy, która postanowiła, że nie będzie ruszać Księżycowego Oka, lecz będzie dążyć do bliższego poznania Le Rouge. Dalej trwała w przekonaniu, że gdzieś już ją widziała. A to, co zdarzyło się kilka dni później, miało ją upewnić w tym przekonaniu. Z samego rana poszła do biblioteki. Nie wierzyła, że przy takiej ilości książek nie znajdzie nic o Księżycowym Oku.
- Kurczę, nic, ani jednego słowa – powiedziała, zamykając setną z kolei książkę. – Mam dość, idę do dormitorium.
Wstała i już miała wychodzić, gdy zza półek usłyszała rozmowę bibliotekarki z Madame Le Rouge.
- Dzień dobry Madame. W czymś pomóc?
- O tak, proszę. Szukam książki o wpływie faz księżyca na warzenie eliksirów.
- Dwa rzędy w lewo. Prace Hesper Starkey.
- Och, dziękuję bardzo.
Emmy widziała, jak Madame się zbliża. Schowała się więc z powrotem za stertą książek, które przeglądała. Wzięła z półki pierwszą lepszą książkę, otworzyła i udawała, że tak interesującej jeszcze nie czytała.
- Widzę, że zaczytałaś się Emily w książce, którą chciałam wypożyczyć.
- O! Dzień dobry Madame. Eee... przykro mi, że tak wyszło.
- Nie.. nie szkodzi, naprawdę. – mówiąc to patrzyła się na swój nadgarstek.
- Coś się stało? - Emmy zerknęła na nadgarstek kobiety.
Na początku myślała, że to przywidzenie. Zdążyła zobaczyć tylko przez chwileczkę bransoletkę, która pokryła się jakby mgiełką i rozpłynęła w powietrzu. Bransoletka była identyczna jak bransoletka Holly. I dlaczego zniknęła? Jakim cudem?
- Eee... nic. Tylko o czymś zapomniałam. Do widzenia moja droga, muszę iść. Miłej lektury.
- Do widzenia.
Madame wyszła z biblioteki. Emmy wzięła książkę pod pachę i wybiegła za nią.
- Panno Potter! – krzyknęła za nią pani Pincey.
- Ach tak, biorę ją! – krzyknęła Emmy i poszła do dormitorium, żeby powiedzieć Holly, o tym co właśnie widziała i żeby przejrzeć książkę, którą wzięła z biblioteki.
- Panno Potter, co to za bieganie? – zwróciła jej uwagę Gruba Dama.
- Troszkę się spieszę – odpowiedziała zadyszana.
- No dobrze. Hasło proszę.
- Zaspa pszenna w młynie
Przeszła przez dziurę w ścianie. W pokoju panował nieład. Fotele były poprzewracane, dywan zwinięty. Emmy pomyślała, że pewnie chłopcy się wygłupiali.
- Holly, nie uwierzysz... – przerwała i zamknęła drzwi do dormitorium. – Co się stało? – zapytała się, rozglądając po zupełnie zdemolowanym pomieszczeniu.
- Nie mogę jej znaleźć – odpowiedziała Holly, wywalając ubrania ze swojego kufra.
Dormitorium wyglądało jakby przeszło przez nie stado słoni i małe tornado.
- Czego nie możesz znaleźć?
- Bransoletki od Mike’a, położyłam ją na szafce nocnej, jestem tego pewna. A gdy rano się obudziłam, już jej tam nie było.
Emmy rozejrzała się po pokoju.
- Chyba tylko łóżek nie odsuwałaś.
- Próbowałam, ale mi się nie udało – odpowiedziała, a oczy zalały jej się łzami. – Idę do łazienki.
- Poczekaj, pójdę z tobą! – krzyknęła za wychodzącą Holly, gdy właśnie się potknęła o własną torbę z książkami.
Kiedy wygramoliła się ze sterty książek, które spadły z łóżka Holly na jej głowę, wybiegła z dormitorium i pokoju wspólnego. Po drodze do łazienki spotkała Mike’a. Był trochę jakby w szoku.
- Mike, nic ci nie jest? – zapytała Emmy.
- Po raz pierwszy powiem, że tak – coś mi jest. Nie mam zielonego ani w innym kolorze pojęcia, o co wam wszystkim chodzi. Przyszedł do mnie ten mały Krukon, szukający i chciał mi coś powiedzieć, a gdy zaczął – Mike zaczerpnął powietrze – przyszła ta zwariowana, różowa babka i wydarła się na niego. Gadała coś, że niszczy jej życie. Za uszy go odciągnęła ode mnie. A później... – znów złapał powietrze – Holly powiedziała mi, co jej się stało.
Emmy nic nie mówiąc, poszła do łazienki.
- Holly, gdzie jesteś? – kucnęła, żeby zobaczyć w której kabinie schowała się przyjaciółka.
Wstała i oparła się o drzwi kabiny, w której była dziewczyna.
- Holly, dlaczego płaczesz? Znajdziemy ją, przecież nie mogła się rozpłynąć w powietrzu. – to przypomniało Emmy o bransoletce Le Rouge. – No, chyba.
- Nie chyba, tylko na pewno – powiedziała Madame Le Rouge, która właśnie weszła do łazienki. – Holly wyłaź, ale to już, wiem gdzie jest bransoletka.
- Wie pani?! – krzyknęły jednocześnie dziewczyny.
CDN

Ten post był edytowany przez Ellie: 26.01.2004 18:44


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 23.12.2003 23:21
Post #49 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Tutaj jest kolejny fragmencik. Wyjeżdżam do babci i nie będzie mnie do poniedziałku. Życzę więc wam wszystkim: Wesołych Świąt Bożego NArodzenia, udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku!!!

Holly wynurzyła się z kabiny. Miała zaczerwienione oczy.
- Nie pozwolę, żebyś cierpiała przez całe swoje życie przez tego małego gnojka. A tak, no bo gwiazdy tak powiedziały - dodała szybko, patrząc na zdziwione twarze obu dziewczyn. - Idziemy, znajdę go, choćbym flaki miała sobie wypruć.
Madame wyszła z łazienki, a dziewczyny za nią. Szła tak szybko, że musiały prawie biec. Gdy doszły do Grubej Damy, dziewczyny chciały podać jej hasło, ale ona je znała. W dormitorium dalej był nieporządek
- No dobra, wyłaź.
- Przepraszam, ale kto ma wyjść? - spytała się Holly.
- Zaraz zobaczysz - mówiąc to, machnęła różdżką, a wszystko co leżało i stało na podłodze, poza nimi samymi, znalazło się w powietrzu.
Le Rouge kucnęła przy ścianie, gdzie chwilę wcześniej stało łóżko Holly.
- Spójrzcie - powiedziała kobieta i wskazała na malutkie, drewniane drzwiczki, na których nabity był złoty wzorek krzaku jagód. - Wrotycz borówkowy, najgorszy z tego gatunku.
- Wrotycz? - zapytała Emmy.
- Ja wiem, co to jest - powiedziała Holly, przyglądając się małym drzwiczkom. - Czytałam o tym stworku w książce Mike'a, gdy odrabiał pracę domową z opieki nad magicznymi stworzeniami.
- Teraz śpi, bo wrotycze aktywne są tylko w nocy. Popolujemy sobie troszkę dziś w nocy. Przygotujcie się, odzyskamy bransoletkę zanim ją przetopi i zrobi sobie z niej złoty nocnik
- Przetopi... nocnik! - wydukała Holly i zaczęła płakać.
- Nie martw się Holly, załatwimy drania - powiedziała ze złością Madame. - W bibliotece będzie parę książek na ten temat - podeszła do drzwi, aby wyjść z dormitorium. - Przygotujcie się na najgorsze - dodała i zamknęła za sobą drzwi. - Acha... - pojawiła się ponownie w drzwiach. - To zaklęcie przestanie działać za godzinę, więc uważajcie, żeby nic się wam nie potłukło - i wyszła tym razem na dobre.
- Nie chcę, żeby przerobił ją na nocnik - powiedziała Holly i wybiegła z dormitorium.
- Poczekaj! Gdzie biegniesz?! Znowu. Ja dziś zwariuję - powiedziała Emmy i poszła poszukać przyjaciółki.
Holly siedziała w bibliotece, nerwowo przerzucając strony jakiejś książki. Emmy dosiadła się do jej stolika.
- Masz coś? - zapytała się.
- Trochę, posłuchaj tego, zaraz to znajdę. "Wrotycze: Wrotycz atrapijak, Wrotycz skrzypacz...". Ten nie ani ten. Jest, mam. "Wrotycz borówkowy: Podobno najgorszy ze wszystkich żyjących wrotyczy. Jest to mały stworek, mierzący 2,5 cala. Ma długie, klapnięte uszy i zadarty nos, grubiutki, ale zwinny. Wrotycz ten specjalizuje się w kradzieży złotych i srebrnych rzeczy np.: biżuterii, monet..." A to drań - przerwała czytanie Holly. - "... Długość życia w jednym miejscu określamy po ilości ozdób na drzwiach."
Pod tym tekstem były trzy zdjęcia, przedstawiające wrotycze. Na wszystkich zdjęciach kręciły nosami i wymachiwały swoimi małymi latarenkami.
- "Wrotycze aktywne są w nocy. Podczas nocnych łowów mają ze sobą małą lampkę, która jest częstą przyczyną pożarów." - Holly skończyła czytać. - Spójrz, tego będziemy tępić - powiedziała trochę jadowicie, pokazując jedno ze zdjęć wrotyczy.
- A w tamtej książce - wskazała Emmy.
- Zaraz poszukamy - powiedziała Holly.
Ręce się jej trzęsły jak galaretka. Emmy wiedziała, że Holly zależy na Mike'u, ale nie spodziewała się, że aż tak.
- Mam - zawołała.
- Co?
- "Mają dobry słuch, trudno je złapać. Ale, jeśli zgasi im się lampkę, tracą orientację w sytuacji na około trzy minuty."
Dziewczyny siedziały w bibliotece do obiadu. Po obiedzie długo rozmawiały z Madame Le Rouge i wybrały się do Hagrida po radę na temat tępienia wrotyczy. Hagrid opowiedział im, że na poczcie w Hogsmeade był wrotycz atrapijak. Powiedział jak na niego polowali.
- Pamiętam, że pół nocy z kierownikiem czekaliśmy aż wyjdzie z nory, a gdy wyszedł, wypił cały atrament z kałamarza w naszej pułapce, ale niestety nie podziałało. Zwiał skubany liliput. Na szczęście dostał czkawki i wywęszyliśmy go.
- Ale nasz wrotycz nie jest atrapijakiem tylko wrotyczem borówkowym, Hagridzie - powiedziała Emmy.
- Zgaście mu lampkę, ogłupieje na parę minut i wtedy go złapcie.
- No to my już pójdziemy Hagridzie. Czeka nas pracowita noc.
- Do widzenia - pożegnały się obie.
- Do widzenia, do widzenia. Fajnie, że wpadłyście do starego Hagrida.
- O cześć tato - Emmy przywitała Harry'ego, który właśnie szedł z naprzeciwka.
- Jak tam? O, witaj Hagridzie.
- Witaj Harry. Dziewczyny przyszły po radę w sprawie wrotycza.
- Wrotycza?! A gdzie się zagnieździł?
- U nas w dormitorium - odpowiedziała Emmy.

CDN

Ten post był edytowany przez Ellie: 26.01.2004 18:46


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 30.12.2003 20:02
Post #50 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Merkury, jak zwykle wypatrzysz najmniejszy bład! Oto następny part:

- No dziewczyny, zaczynamy - powiedziała po wejściu do dormitorium.
Wyjęła różdżkę i machnęła nią. Łóżko Holly przesunęło się o dwie stopy w lewo.
- Uwaga dziewczyny. Teraz posiedzimy tu trochę i poczekamy aż wyjdzie. Gdy to zrobi, macie siedzieć tak cicho, jak tylko potraficie.
Obie kiwnęły głowami.
- A jak go złapiemy? - zapytała Holly.
- Widzicie te monety? - wskazała na złotego galeona, leżącego przy szafce nocnej. - Musimy tylko dopilnować, aby go wziął do ręki i po nim.
- Tak po prostu?
- Emmy, ćwiczyłam to zaklęcie przez dwa lata, więc nie mów "tak po prostu". A wy po prostu pilnujcie, żeby wziął tę monetę. Czy to jasne?
Dziewczyny znowu przytaknęły. Czekały dwie, trzy, pięć godzin i nic. Wrotycz nawet nie wyściubił nosa zza drzwi. Lecz po następnej godzinie, gdy Emmy i Madame wykończone oczekiwaniem spały już na ramionach Holly, wreszcie coś się zaczęło dziać.
- Emmy, Madame, wstawać - szepnęła Holly, szturchając obie palcami. - Wychodzi.
- Co? Jak? Gdzie? - wymamrotała Madame.
- Tam. Wrotycz.
- Cicho, bo nas usłyszy - uciszyła je Emmy.
Malutkie drzwiczki powoli, pomalutku się otwierały. W końcu w drzwiach stanął mały, nieogolony facecik w szlafmycy na głowie i poplamionej czymś koszuli nocnej w paski. Drapał się po brzuchu i głowie, jakby intensywnie myślał.
- Przystojniaczek, nie ma co - szepnęła Emmy.
- Ciii... - uciszyły ją Holly i Madame.
Wrotycz właśnie się ubierał, no można było tak powiedzieć. Założył na siebie kamizelkę, a na stopy włożył małe buciki z zadartymi czubkami. Do ręki wziął lampkę umieszczoną na wygiętym, metalowym pręciku i ruszył przed siebie. W tym czasie dziewczyny ukryły się za łóżkiem Shirley.
- Podchodzi do monety - szepnęła Holly. - Dobrze, bierz, no weź tą monetę.
Wrotycz stanął koło monety, ale dopiero gdy się o nią potknął, zauważył ją.
- Gdy weźmie ją do ręki i włoży do czapki lub kieszeni, mówcie - nakazała Madame.
Stworek patrzył przez chwilę na galeona, a potem go okrążył. Wreszcie dźwignął go i zdjął czapkę, z której zaczęło bić jasne światło.
- Wrzucił, wrzucił do czapki - szepnęła Holly.
- Dobrze, odsuńcie się - powiedziała kobieta, wstała i wycelowała różdżką prosto w wrotycza - Inflectio! - krzyknęła, a z czapki, którą wrotycz miał na głowie, wypłynęła jakby plama światła, która otoczyła stworka jak kopuła - Mamy go. Teraz już nie ucieknie.
- Co to było?! - zapytała Emmy.
- Zaklęcie odmiany. To zaklęcie jest trudne do wykonania, ale po takiej ilości prób i ćwiczeń... - powiedziała i dodała: - Jak ja nienawidzę wrotyczy.
Wszystkie trzy spojrzały na wrotycza, który kopał i walił piąstkami w świetlistą kopułę. Lecz w końcu się znudził i usiadł na podłodze po turecku.
- Mam dość, padam z nóg - powiedziała Emmy, ziewając.
- Jeszcze się nie możemy położyć. Musimy otworzyć drzwiczki i znaleźć bransoletkę. A to nie będzie takie proste.
- Dlaczego? - zapytała Holly.
- Możemy je oczywiście otworzyć, ale drzwiczki chronione są przez pewną moc, która sprawia, że nie da się rozwalić ściany, w którą są wbudowane.
- No to jak wydostaniemy bransoletkę? - zapytała znowu Holly.
Emmy w tym czasie usiadła po turecku koło pułapki i obserwowała wrotycza. Stworek odwrócił głowę w jej stronę i wywalił jej swój jęzor, a potem wstał i znowu zaczął kopać w ściany pułapki. Był malutki i o kimś jej przypomniał.
- Mam pomysł! - zerwała się z podłogi. - Przepraszam, że stawiam warunki, ale musi mi pani coś obiecać.
- Co? - zapytała ze zdziwieniem w głosie Madame.
Emmy podeszła do szafki nocnej i wyciągnęła skórzany woreczek, a z niego szklane pudełko.
- Mam tu kogoś, kto nam pomoże. Niech pani obieca, że nie powie nikomu o istnieniu mojego...
- ...elfa - dokończyła za nią kobieta.
- Skąd pani wiedziała?! Zapytały jednocześnie.
- Yyy, no trudno nie zgadnąć, jeśli przy każdym posiłku zgarniasz prawie miseczkę dropsów. Gdybyś to ty je zjadała, dawno straciłabyś wszystkie zęby. No dobra, wypuszczaj go.
Emmy otworzyła pudełko. Tykon wyleciał, a pokój rozświetlił niebieski blask.
- Dzień dobry - przywitał się grzecznie.
- Ojej jaki ten t... wój elfik słodki.

CDN

Ten post był edytowany przez Ellie: 06.01.2004 15:40


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

4 Strony < 1 2 3 4 >
Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 16.04.2024 15:27