Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

2 Strony  1 2 >

Hipopotamus Napisane: 22.08.2004 18:40


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


W sumie szkoda niektórych z wyciętych scen, zwłasza Mistrzostw Świata, ale trudno by było zmieścić całą treść książki w jednym, czy nawet dwóch filmach. Może serial by tu pomógł, ale trudno serial pokazywać w kinie. Wierzę jednak ze za kilka lat tak się stanie i powstanie serial telewizyjny z WSZYSTKIMI przygodami naszych ukochanych bohaterów....

  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #188514 · Odpowiedzi: 32 · Wyświetleń: 15212

Hipopotamus Napisane: 26.07.2004 21:57


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Marcia Napisała:
Ideą Letniej Szkoły Magii jest skupienie w jednym miejscu jak największej ilości czarodziejów z całej Polski. I o dziwo udaje się to już od trzech lat. Pamiętam, że jechałam na LSM i nagle zobaczyłam zamek. Był piękny taki jak go zapamiętałam. Zaczęłam piszczeć bo bądź co bądź nie było mnie tam rok. Wchodząc na dziedziniec czułam jak narasta we mnie nadzieja o nazwie: „te dwa tygodnie będą magiczne”. Bałam się, że to będzie turnus emerytów i rencistów, bo na II Gniew przyjechało wiele „gwiazd” potocznie zwanych elitą. I niestety nasz turnus nie był magiczny. Jeśli o mnie chodzi „gniewski” klimat czułam tylko dwa dni przed wyjazdem. I nie pomogło bieganie w szatach, wymachiwanie różdżką czy podział na domy i rywalizacja. Na LSM było wiele atrakcji takich jak: dyskoteki, prezentacje domów, wyświetlanie filmów, wyjazdy na kąpielisko lub do Gdańska, bal przebierańców, nocne straszenie. Za to jednym z najważniejszych zajęć były zajęcia z iluzji z jedyną w Polsce grupa iluzjonistyczną Methamorphosis. Nie można zapomnieć również o Quidditchu, zielarstwie, szyfrologii, magii psychologii, aerobiku, szachach czy orientalistyce. Dyrciowi mogę pogratulować tego, że umiał wybrać tak świetną kadrę Profesorską. Dorośli ludzie, którzy tak naprawdę nie zapomnieli jak to jest być dzieckiem. I mimo, że czasem są dla nas ostrzy i odejmują dużo punktów to i tak podziwiam ich za cierpliwość. Zawsze można było z Nimi porozmawiać, pożartować, a nawet sparodiować Ich w jakimś skeczu, bo jak sami podkreślili umieją śmiać się z siebie. Dyrcio jest osobą śmieszną i dziecinną z całego grona Profesorskiego, ale gdy trzeba umie mówić w sposób, który ja osobiście bardzo cenię. Te słowa, które wypowiedział najbardziej utkwiły mi w pamięci: „Zapamiętajcie, że każdego dnia można zacząć swoje życie od nowa”.Oczywiście nie mogę zapomnieć o moim ulubionym Profesorze z LSM a mianowicie o Piotrze Korpucie (od razu powiem, że jeśli ktokolwiek będzie z tym wspaniałym człowiekiem na jednym turnusie to proszę Go gorąco pozdrowić od Marty z II Gniewu 2004). Niestety nie było Profesora Piotra na moim turnusie chociaż prosiłam Dyrcia żeby Go „zarezerwował” na II Gniew .Teraz chyba czas by napisać cokolwiek o ludziach na LSM. Są to osoby jedyne w swoim rodzaju. Takich osób nie spotyka się nigdzie indziej. Są śmieszni, lubią szaleć, robić coś niedozwolonego (już wiadomo dlaczego tak nam ubywało punktów), po prostu są magiczni. I to właśnie dzięki nim chce się tam być i zostać jak najdłużej. Ale jak wiadomo również gdzie jest wesoło tam czas leci dwa razy szybciej. W ostatni dzień praktycznie nie ma osoby, która by nie płakała, bo jeśli nikt by nie płakał to LSM można by było przekreślić. Biorąc pod uwagę, że jestem 3-roczna mogłam porównać to LSM do poprzednich. Z przykrością musze stwierdzić, że w tym roku było najgorzej. Nie wiem czy to przez elitę, czy może przez to, że nie potrafiliśmy stworzyć klimatu. Ale wiem jedno, że nie chciałabym być nigdzie indziej i mam nadzieje za rok znowu tam wrócić.

Mara
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #178613 · Odpowiedzi: 8 · Wyświetleń: 8364

Hipopotamus Napisane: 10.07.2004 22:16


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


O napisanie recenzji gry pokusił się Dawid. Oto co on o niej sądzi:

Grę zaczynamy w pociągu, którym Harry, Ron i Hermiona jadą do Hogwartu. Szczur Rona Parszywek ucieka z przedziału, przyjaciele podążają jego śladem. Już na początku gry możemy zauważyć, że sterujemy nie tylko Harrym, ale też jego przyjaciółmi. Gdy już odnajdziesz Parszywka dowiesz się, że groźny przestępca Syriusz Black uciekł z Azkabanu. Każdy od razu zauważy, że z gry znikły źle dobrane tekstury, zaś wszystkie postacie mają znacznie więcej szczegółów (m.in. poruszające się w czasie mówienia usta). To efekt zastosowania nowego silnika, który pochodzi z najnowszej, drugiej części gry UNREAL. Sama gra na pierwszy rzut oka się nie zmieniła. Znaczy to, że gracz dalej będzie skakał po platformach, chodził niekończącymi się korytarzami, rzucał zaklęcia, otwierał zamknięte drzwi, szukał kufrów, kociołków, walczył z Irytkiem, który bardzo często im dokucza i boginami. Oczywiście nie można zapomnieć o zbieraniu magicznych fasolek wszystkich smaków Bertiego Botta. Teraz możesz te fasolki wymieniać w sklepie Freda i Georgia na dyniowe paszteciki i kociołkowe pieguski.
W dwóch poprzednich grach sterowałeś Harrym i nikim więcej. Już w pociągu gdy podążasz za Parszywkiem wchodzisz do pokoju z księgą potworów. Walczysz z nią nie tylko Harrym ale i także Hermioną i Ronem. Ciekawym i oryginalnym pomysłem jest możliwość przejęcia kontroli nad zwierzęciem. Dzięki opanowaniu tego czaru Hermiona kieruje ruchami króliczka oraz smoczka.
Odpowiednio rzucony czar Glacius zamraża strumień i Harry zjeżdża po nim niczym po śliskiej pochylni. Gra wcale nie jest trudna, choć znalezienie wszystkich fasolek, zebranie wszystkich kart, dostanie się do wszystkich ukrytych komnat wymaga bardzo dużych umiejętności. To już nie przekładanie kamieni za pomocą Wingardium Leviosa, ale sterowanie i lot hipogryfem! Skomputeryzowanym fanom Pottera zostało tylko kupić grę mieć PC lub konsolę i grać!
Gra mi się podoba, zmieniono grafikę i tekstury. Wiadomo nowe gry to nowe pomysły i zmiany! Jak już mówiłem gra jest krótka, i bardziej zaawansowany gracz może ukończyć grę w parę godzin Jednak dwie poprzednie gry Harry Potter były też krótkie.
Myślę, że ta i następne gry z tej serii powinny być znacznie dłuższe. Poziom trudności też nie jest zbyt wysoki. Początkującemu graczowi gra na pewno nie sprawi trudności.
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #171966 · Odpowiedzi: 4 · Wyświetleń: 6104

Hipopotamus Napisane: 07.07.2004 23:01


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


QUOTE
Olka napisała: Kwestia tytułu to nie spodobanie się autorce, czy nie. To tytuł, który krążył jej po głowie od kilku lat. Rowling doskonale wiedziała, że jedna z książek cyklu o HP będzie nosiła właśnie taki tytuł.

Olka, to nie Rowling o tytułach decyduje tylko WB i wydawcy. Wiesz o tym że przed wydaniem pierwszego tomu kazali jej zmienic nazwisko i tytuł?
J.K.Rowling to tak naprawde J.Rowling. Litere K kazali jej amerykanie dołożyc przed wydaniem pierwszego tomu zeby sie lepiej sprzedawał bo inicjały J.K. kojarzą sie z autorem - mężczyzną. A jak chodzi o tytuł to jej tytuł Harry Potter and the Philosopher's Stone zamienili na HP i Sorcerer's Stone. Wiec tu tez bym nie uważał że to ona decyduje o tytule!!!
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #169138 · Odpowiedzi: 41 · Wyświetleń: 18589

Hipopotamus Napisane: 06.07.2004 22:12


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Przemyślenia Kuby
Bez sensu... Strona o Harrym a jej autorzy nie sięgają nawet do gł. strony autorki. Kwestia tytułu to nie spodobanie się autorce, czy nie. To tytuł, który krążył jej po głowie od kilku lat. Rowling doskonale wiedziała, że jedna z książek cyklu o HP będzie nosiła właśnie taki tytuł.
"Harry Potter i Książe Półkrwi". Czy uważacie ten tytuł za wiarygodny? Z jednej strony wielu znajomych przedsiębiorców zajmujących się i współpracujących z pisarką książek o Harrym Potterze – J. K. Rowling twierdzi, iż ten tytuł prawdopodobnie zostanie jako ostateczny ale czy na pewno? Osobiście uważam go za wspaniały! Mnie on się bardzo podoba, ale czy na pewno on będzie przodującym pomysłem i zachwyci naszą pisarkę aż tak, aby był ten tytuł ostatecznym. Oby tak było. „Harry Potter i Książe Półkrwi” - ten tytuł nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie które mnie irytuje odkąd skończyłem czytać V tom (czyli od 4 lutego 2004 roku). Kto będzie czarodziejem który zwycięży? Kto przeżyje? Kto będzie tym lepszym, tym mocniejszym? Czy rzeczywiście w tym starciu będzie się liczyła tylko umiejętność władania różdżką i wykorzystania zdobytych umiejętności magicznych? Mam takie przeczucia, że to nie będzie walka na różdżki, tylko na umysły - jeżeli mogę to tak nazwać. Jednak ten tytuł nie mówi jednoznacznie kto by mógłby być tym Księciem Półkrwi, gdyż Sami Wiecie Kto miał ojca mugola, a matke czarownicę, w podobnej sytuacji jest Harry Potter: jego matka jest mugolską dziewczyną, a ojciec czarodziejem. Więc który z nich? Kto to będzie? A może jeszcze Neville Longbottom będzie brał w tym starciu swój udział? Na razie możemy tylko spekulować i przepowiadać tak jak to zrobiła prof. Trelawney w piątej części. Na razie wszystko okryte jest ścisłą ochroną autorską i nic na razie się nie przeciśnie. Może J.K. Rowling coś zdradzi na swojej stronie? Możemy najwyżej czekać i czytać to co jest na bieżąco.
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #168219 · Odpowiedzi: 41 · Wyświetleń: 18589

Hipopotamus Napisane: 16.06.2004 20:29


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Marzeniem każdego małego czarodziej jest dostać się do Hogwartu, gdzie każdy przeżywa wspaniałe przygody, zyskuje przyjaciół, a także wrogów na całe życie. Niestety rok szkolny 1995/96 nie był taki jak poprzednie. A wszystko za sprawą Dolores Umbridge. Ta kobieta już wystarczająco namieszała w Ministerstwie Magii wprowadzając bzdurne zarządzenia i ustawy, które jawnie dyskryminowały tzw. mieszańców i nieludzi (wynikało to zapewne z jej bezpodstawnych obaw), lecz chyba uważała, że to za mało, gdyż postanowiła wprowadzić swoje chore pomysły do Hogwartu. Umożliwił jej to oczywiście Minister Magii Korneliusz Knot wprowadzając Dekret Edukacyjne Numer 22, który zobowiązywał do zaangażowania jako nauczyciela osoby wybranej przez Ministra, ale tylko wtedy, gdy dyrektor nie może sam znaleźć kandydata. W ten sposób Umbrige trafiła do Szkoły Magii i Czarodziejstwa jako nauczycielka obrony przed czarną magią. Niestety jej metody nauczania w ogóle nie przystawały do prawidłowego programu nauczania.
„W ogóle nie mieliśmy zajęć praktycznych. Tylko Teoria”, powiedział Ernie Macmillan, uczeń szóstej klasy i prefekt Hufflepuffu. ”Twierdziła, że jak poznamy dobrze teorię to z praktyką nie będzie problemu. A przecież my zdawaliśmy sumy też w części praktycznej. Jak można zdać dobrze egzamin używając zaklęcia po raz pierwszy na teście?”
Umbridge jednak nie obchodziło pomyślne zdanie egzaminów przez jej uczniów, ale zależało jej na tym, aby znali jak najmniej zaklęć. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo zaskakująca. Otóż Knot uważał, że Dumbledore w szkole szkoli swoich uczniów na do swojej prywatnej armii, przy pomocy której miał niby zostać nowym Ministrem Magii. Tak więc przez urojenia pana Ministra cierpieli uczniowie.
Kolejnym posunięciem Ministerstwa było powołanie urzędu „Wielkiego Inkwizytora Hogwartu”, którym oczywiście została Umbridge. Jej głównym zadaniem na nowym urzędzie było łażenie od klasy do klasy i czepianie się nauczycieli, a także uczniów.
Dla niektórych uczniów było to za wiele Postanowili założyli tajne stowarzyszenie, gdzie mogli się uczyć obrony w praktyce do nadchodzących egzaminów.
„Uważam, że to był jeden z lepszych pomysłów”, twierdzi Colin Creevey, uczeń piątej klasy. ”Ja zdaje sumy dopiero w tym roku, ale znajomość obronnych czarów jest bardzo ważna. Zwłaszcza teraz, gdy Sam-Wiesz-Kto powrócił. Nasza Gwardia Dumbledore’a (tak się nazwali – dopisek autorki) zdała świetnie egzaminy. Nie dalibyśmy rady gdyby nie Harry”.
Niestety Umbridge dowiedziała się o owym stowarzyszeniu od kryminalisty nijakiego Widdershinsa, który znany jest ze swoich występków przeciwko mugolom. Owy kryminalista za zwolnienie go z zarzutów ofiarował wydać Harry’ego Pottera i resztę uczniów. Po ujawnieniu stowarzyszenia winę za nie wziął na siebie Dumbledore, przez co został uciekinierem.
Teraz dopiero Umbridge miała pole do popisu. Została nowo dyrektorką i oczywiście powprowadzał kolejne kilka dekretów, ale rozpisywaniem się na temat wszystkich nie jest konieczne. Wystarczy powiedzieć, że były tak samo (jak nie bardziej) bzdurne co poprzednie.
Jednak cała ta sprawa wydaje się być niczym przy jej końcowych wyczynach. Otóż jak potwierdzają to świadkowie Dolores Umbridge chciała użyć zaklęcia Cruciatus na uczniu!. Tak, Na uczniu. Chciała przesłuchać dokładnie Pottera, a ponieważ nie miała veritaserum postanowiła nakłonić go do „współpracy” torturami. Przy okazji wydało się, że to nie pierwszy jej występek przeciwko prawu. Podczas wakacji nasłała na Pottera dwóch dementorów i gdyby nie jego znajomość magii, chłopak niechybnie by został pocałowany przez dementora, ale cała ta sprawa została dokładnie przez nią zatuszowana i wyglądało na to, że Harry ubzdurał sobie te potwory. Jednak sprawiedliwość zwyciężyła i młody Potter został uniewinniony (ale to już inna historia).
Wróciwszy do sprawy Umbridge – jej odejście było o wiele bardziej „huczne” niż przybycie. Mianowicie po znieważeniu w Zakazanym Lesie centaurów (należy przypomnieć, że to mądre i strasznie dumne istoty) została przez nie porwana i nie wiadomo co by się z nią stało, gdyby, nie dyrektor, który ją uwolnił.
Minister oficjalnie przeprosił w oficjalnym wystąpieniu za poczynania swojej starszej asystentki: „Chciałbym zapewnić, że nic, powtarzam, nic nie wiedziałem o poczynaniach Dolores Umbridge podczas wakacji. Podjęła tę chorą decyzję sama bez mojej zgody. Nigdy bym nie pozwolił na narażanie życia kogokolwiek. Tym bardziej nie wiem o jej metodach wychowawczych i nie ponoszę odpowiedzialności za nie. Oczywiście wszystkie dekrety wydane podczas jej rezydowania zostały cofnięte.”
Jednak oświadczenie pana ministra nie zadowoliło społeczności czarodziejów. Uważają bowiem, że to co robiła w szkole Umbridge było robione za zgodą i wiedzą Knota. Niektórzy nawet żądają dymisji ministra.
Obecne miejsce pobytu Dolores Umbridge pozostaje nie znane, gdyż po ucieczce z Hogwartu udała się w nieznane miejsce, lecz wszyscy uczniowie zgodnie twierdzą, że im dalej od szkoły tym lepiej. Jedynym chyba wyjątkiem jest kilkoro uczniów, którzy byli jej pupilkami:
„Profesor Umbridge była najlepszym co mogło spotkać szkołę”, twierdzi Draco Malfoy, uczeń szóstej klasy. ”Jej metody działania były bardzo korzystne dla szkoły, nie rozumiem dlaczego wszyscy tak na nią narzekają. Wprowadziła odrobinę dyscypliny i już wszyscy uważają ją za potwora”. Podobne zdania mają jeszcze kilkoro jego przyjaciół, których nazwiska wiele powiedzą czytelnikom poprzedniego artykułu o świeżo złapanych śmierciożercach. Wiadomo swój do swego.
„Oby Ministerstwo nigdy więcej nie próbowało ingerować w sprawy Hogwartu. To by zniszczyło tak dobrze prosperującą szkołę” skomentowała całą sprawę Gryzelda Marchbanks, członkini Wizegamotu i główna egzaminatorka podczas sumów i owutemów.
My też miejmy taką nadzieję.
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #159917 · Odpowiedzi: 19 · Wyświetleń: 22689

Hipopotamus Napisane: 09.06.2004 21:40


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Okres próby dla uczniów Hogwartu minął - profesor Dumbledore wrócił na stanowisko dyrektora tej szkoły. Wszyscy odetchnęli z ulgą, bo nie ma już Umbridge.
Kiedy Dumbledore zniknął i nikt nie wiedział, gdzie jest, dyrektorką Szkoły Magii i Czarodziejstwa została Dolores Umbridge - wcześniej wysoko postawiona pracownica Ministerstwa Magii. Uczniowie nazywali ją "starą nietoperzycą", jako że zdążyła im podpaść już w czasach, gdy była Wielkim Inkwizytorem Hogwartu i nauczycielką obrony przed czarną magią. Nie przypadła im ona do gustu, bo - jak określił Piotrek Witowski (czarodziej polskiego pochodzenia, na stałe mieszkający w Anglii) - była "starą, obleśną, grubą i jędzowatą ropuchą a jej słodziutki głosik doprowadzał do szału". Poza tym "charakter miała jak głupi, bezmózgi i tępy górski troll z epoki, którą mugole nazywają średniowieczem". Za jej rządów w Hogwarcie wiele się zmieniło. Irytek stał się - o ile to możliwe - jeszcze bardziej nieznośny, a woźny Filch mógł zadawać uczniom kary cielesne (inna sprawa, że te "kary" nie zawsze były za karę, tylko za fakt istnienia "zasmarkanych bachorów"). Jak się jednak okazało, uczniowie niewiele sobie z tego robili. Wręcz przeciwnie. Wkrótce Hogwart zamienił się w małe piekło, a nauczyciele jakoś nie kwapili się, żeby to zmienić. Jednak nie wszyscy byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Jedna ze Ślizgonek, która wolała pozostać anonimowa, opowiedziała mi taką historię: "Niewiele osób wie, że profesor Umbridge pochodzi z rodziny mugoli. Jej nadopiekuńczy rodzice karmili ją wszystkimi słodyczami świata. Ta cudowna dieta zaowocowała wkrótce... 150 - kilową nadwagą. Kiedy dowiedziała się, że idzie do Hogwartu, tak się podekscytowała, że machnęła nowiuteńką różdżką (7-calową z włosem z ogona jednorożca) i... rzuciła na siebie Zaklęcie Glizdocorpus. Jak łatwo się domyślić, zamieniła się w długą i cienką dżdżownicę. Wypełzła więc w świat, by szukać magicznej pomocy. Po wielu tygodniach wędrówki w błocie i smoczym łajnie trafiła gdzieś do Albanii, gdzie natknęła się na Gilderoya Lokharta, który dopiero zaczynał karierę. Kiedy dowiedział się, o co chodzi, rzucił na biedaczkę przeciwzaklęcie. Niestety, przy tej operacji uszkodził jej trwale mózg i struny głosowe. Stąd jej cieniutki głosik im problemy z psychiką. Powinniśmy jej współczuć!"
Taaaaa, jasne, a ja jestem święty Mikołaj (taki szurnięty czarodziej, ubrany na czerwono, któremu raz do roku kompletnie odwala i rozwozi saniami prezenty małym mugolom). Niezależnie od tego, jak było naprawdę, dobrze, że Dumbledore wrócił. On przynajmniej nie trzyma w gabinecie niuchaczy...
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #156718 · Odpowiedzi: 4 · Wyświetleń: 6382

Hipopotamus Napisane: 09.06.2004 08:58


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Witam wszystkich !!!
Na początek chciałem krótko o sobie opowiedzieć, żebyście wiedzieli od kogo jest ten news. Wcześniej nie pisałem, ale od dziś zamierzam zabrać się za to, abyśmy wszyscy mieli z tego jakiś użytek. Mam na imię Kuba i chodzę do drugiej klasy Publicznego Gimnazjum nr 2 w Brzesku. (w tą sobotę 12.06.2004 roku naszej szkole będzie nadane imię Janusza Korczaka!!!). Interesuje się informatyką, książkami związanymi z Harrym Porterem i różnymi rzeczami. To tyle o mnie (uważam, że mój wygląd jest zbędny dlatego nic o nim nie napisałem).
Teraz chciałbym wam przedstawić moje odczucia i przeżycia z filmu Harry Potter i Więzień Azkabanu (Harry Porter and the Prisoner of Azkaban).
Osobiście wybrałem się na film w ubiegłą sobotę. Na pierwszy rzut oka było widać że w tej części zmieniono reżysera. Był nim Alfonso Cauron (i niestety już go więcej nie pochwalimy za wspaniała „robotę”, gdyż następny rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa – Hogwart będzie kręcił już całkiem inny reżyser(zobaczymy co on pokaże).
Akcja toczy się bardzo szybko, 5 pierwszych rozdziałów reżyser przedstawił może w 5 minutach filmu. Ciotka Marge , która zawsze była niemiła dla Harry’ego, teraz to już przesadziła. Harry nie panując nad uczuciami i emocjami zaczął krzyczeć…i stało się to, czego się najmniej spodziewał….Później w mroku ulicy i bladego księżyca latała sobie napompowana jak balon z helem.., a Harry nie wiedząc gdzie idzie, błąkał się po ulicach(resztę zobaczycie w kinie nie chce wam psuć zabawy). W tym filmie jest o wiele mroczniejsza atmosfera, aktorzy mają już inne podejście do sprawy. Nie są już dziećmi Końcu 14 lat do czegoś zobowiązuje…prawda!!!.
Także Błędny rycerz został przedstawiony moim zdaniem bardzo oryginalnie. Po pierwsze nie widziałem takich mocnych hamulców, po drugie nie wiedziałem żeby jakiś normalny autobus potrafił się tak spłaszczy aby się zmieścić między dwa naprzeciw jadące autobusy. To tyle na ten temat. Przejdźmy teraz może do innej sprawy…
Dan Radcliffe, Gemma Watson, Rupert Grint (Harry, Hermiona i Ron) oraz w ogóle wszyscy, nie chodzą w szatach szkolnych tylko w normalnych cywilnych ubraniach takich, w jakie każdy młody człowiek się ubiera. To mi się podobało.
Zmienił się także zamek, błonia, w innym miejscu jest także chatka Hagrida. Ogólnie wszystko się pozmieniało.
Bardzo profesjonalnie dopracowana jest muzyka. Tam gdzie ma być mroczna jest mroczna, a tam gdzie wesoła jest wesoła itd.
Ogromne wrażenie wywarli na mnie Dementorzy. Aż ciarki mnie przelatywały
(buuuuu, brrrrr). Tak ich sobie wyobrażałem, tylko nie wiedziałem, że oni potrafią latać(w książce było napisane, że oni się unosili na parę stóp ale nie o parędziesiąt metrów nad ziemię) jak np. na boisku do Quidditcha Harry uciekał miedzy chmurami aby go nie dopadli lub szybując nad posiadłością Hogwartu (pewnie musiało być zmienione dla potrzeb filmu albo po prostu moje niedopatrzenie.
Musze przyznać, iż z całego filmu najbardziej zostali mi w pamięci Dementorzy, Hardodziob, Syriusz i prof. Remus Lupin. O właśnie zapomniałem…Remus Lupin ta postać naprawdę jest bohaterem godnym uwagi. Jego przeobrażenie w wilkołaka wywarło na mnie duże wrażenie. Zresztą sami zobaczycie nie będę wam wszystkiego szczegółowo opowiadał. Troszkę inaczej jednak miałem wyobrażenie o Syriuszu. Ale nie był najgorszy.
Już kończąc chcę powiedzieć: Wiem jedno:
Wszyscy musicie iść na ten film!!!
Nie wiem jak to napisać. Ja jestem po prostu pod takim wrażeniem. Ten film jest nieporównywalnie lepszy od poprzednich to wiem na pewno. Są w nim chwile grozy i śmiechu, zła i dobra. Oglądałem film w Multikinie. Jeszcze tak się dobrze nie bawiliśmy cała sala po prostu buchała zadowoleniem i śmiechem wychodząc i opowiadając urywki filmu. Usłyszałem urywek rozmowy:
- Wow tego się nie spodziewałem
-Dzięki, że mnie wziąłeś. Było niesamowicie!!!

Tylko musze powiedzieć. Nie żeby jakoś zachwalać specjalnie. Wersja oryginalna z napisami jest o wiele lepsza niż z polskim dubbingiem.W oryginale mamy głosy takie jakie naprawdę mają aktorzy, a nie jakoś kiepsko przeobrażone!!! Wybierzcie się jak najszybciej na oryginał.
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #156553 · Odpowiedzi: 7 · Wyświetleń: 7135

Hipopotamus Napisane: 06.06.2004 19:31


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Hogwart, szkoła magii i czarodziejstwa, którą ukończyło wielu wybitnych czarodziejów min. ten którego imienia nie wolno wymawiać i aktualny dyrektor a zarazem czarodziej uważany za najpotężniejszego na świecie Albus Dumbledore święci tryumfy będąc na czele światowych rankingów. Szkoła budzi jednak niepokój Ministerstwa Magii, które chce za wszelką cenę zdobyć nad nim kontrolę bynajmniej nie z powodów niskich wyników nauczania a samego Dumbledore’a, którego minister magii uważa za swojego rywala i człowieka, który chce go pozbawić stanowiska. W związku z tym obsadza na stanowisku nauczyciela obrony przeciw ciemnymi mocami sadystyczną Dolores Umbridge, pracownicę ministerstwa, pragnącą objąć nad Hogwartem kontrolę.
Umbridge wprowadza drastyczne zmiany w sposobie nauczania takie jak wprowadzanie kar cielesnych. Nowa nauczycielka obrony przed czarną magią uznaje również, że uczenie studentów tak zaawansowanych zaklęć może zagrozić Ministerstwu, więc zaprzestaje ich nauczania. W związku z licznymi protestami zarówno ze strony uczniów jak i nauczycieli prosi ministra magii o wydawanie kolejnych dekretów edukacyjnych, dzięki którymi stopniowo podporządkowuje sobie szkołę.
Jednym z wielu protestujących jest sam dyrektor, który na mocy kolejnych dekretów traci swoją władzę a w końcu zostaje wyrzucony ze swojej posady. Jego miejsce zajmuje nie kto inny jak Umbridge, która będąc dyrektorem powołuje grupę uczniów, którzy mają pomagać jej w utrzymaniu ścisłego rygoru w szkole. Jednak nie wszyscy uczniowie dają się zastraszyć dyrektorce i bandzie rówieśników znęcających się nad słabszymi nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności.
Harry Potter i jego przyjaciele nie dają za wygraną organizując kolejne akcje przeciwko nowej dyrektorce takie jak udzielenie wywiadu do gazety dotyczącego popleczników Lorda Voldemorta i jego powrotu, w który Ministerstwo nie chciało uwierzyć lub zrobienie za szkoły prawdziwego śmietnika rozrzucając po niej magiczne fajerwerki.
Pod koniec roku Harry’emu udaje się przegonić ze szkoły tyrankę, przywracając Hogwartowi dawny porządek i ład.
Dzień, w którym Umbridge opuściła tę szkołę będzie długo wspominany i świętowany przez uczniów i nauczycieli.

Ola Augustyniak (HarrOla)
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #155665 · Odpowiedzi: 7 · Wyświetleń: 8599

Hipopotamus Napisane: 06.06.2004 16:46


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Słuchajcie, ta praca właśnie dlatego została wyróżniona bo była krótka.
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #155591 · Odpowiedzi: 9 · Wyświetleń: 17606

Hipopotamus Napisane: 03.06.2004 21:54


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Jak wszystkim nam wiadomo pan profesor Dolores Umbridge dawno opuściła Hogwart. Niestety zostawiła nam w pamięci trwały ślad. Była wtyczką Ministerstwa Magii i Wielkim Inkwizytorem Hogwartu, a potem jego dyrektorem. Wprowadziła żelazne zasady i ciągle gnębiła Harry’ego i jego przyjaciół (głównie gryfonów), natomiast ze ślizgonami była za pan brat. Nawet nauczyciele nie starali się ukrywać odrazy do Dolores, a jedynym zadowolonym z tej zmiany dyrektora był woźny Argus Filch, charłak. Dostał od Umbridge pozwolenie na chłostę, a jak wszyscy wiemy przyjemne to to nie jest. Dolores Umbridge była niska, przysadzista podobna wyglądem do ropuchy i owszem, uczniowie brzydzili się jej jak ropuchy. Hogwart za jej dyrektorstwa zamienił się w prawdziwy koszmar. Ludzie chcieli uciekać ze szkoły, a niektórzy nawet tak zrobili (Fred i George) Umbridge prześladowała uczniów i nauczycieli, chciała wyrzucić z Hogwartu prof. Trelawney, ale jej się nie udało, bo do akcji wkroczył Dumbedore. Dodatkowo ropucha wystawiła Hagrida na okres próbny i zaatakowała goc(nie sama, z pomocnikami) w noc, w którą Harry i reszta mieli egzamin z astronomii. Kto więc nie zgodzi się ze mną, że ta straszna kobieta (straszna jak straszna - wredna) dała Hogwartowi popalić. Oby nie było takich w przyszłości.

Martyna
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #154519 · Odpowiedzi: 9 · Wyświetleń: 17606

Hipopotamus Napisane: 02.06.2004 22:59


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


W Departamencie jest wiele różnych pokoi, lecz jeden z nich nas bardzo zaciekawia. Jest to pokój w którego środku znajdowało się zagłębienie, a w nim stał stary, popękany, kamienny łuk z czarną kurtyną. Jest w nim ukrytych wiele tajemnic. Ministerstwo Magii pewnie używało tego pokoju do wykonywania wyroków śmierci sądząc po rzędach kamiennych ław nad kamiennym łukiem, choć niewiadomo czy taki wyrok w ogóle istniał. Prawdopodobnie za zasłoną mieściło się miejsce do którego odchodzili ludzie po śmierci, więc dlatego Lupin uznał Syriusza za zmarłego. Lupin nie wytłumaczył Herry’emu co się stało z Syriuszem i dlaczego zginął. Inną tajemnicą jest dlaczego Harry i Luna słyszeli w tej właśnie sali jakieś szepty, a pozostali z misji ratunkowej nie. Pewnie słyszeli głosy swoich bliskich lub osób których śmierci widzieli, tak samo jak było z testralami. Prawdopodobnie w przypadku Harry’ego byli to jego rodzice lub Cedrika, a Luny jej zmarła matka. Możliwe też jest, że nie jest to miejsce w które odchodzi się po śmierci, lecz jest to coś o wiele gorszego od zgonu. Mówił o tym profesor Dumbledore Voldemortowi podczas walki w Ministerstwie. Choć niekoniecznie jest to miejsce za zasłoną, lecz może pocałunek dementora. Możliwe, że wszystkie te tajemnice zostaną ujawnione w kolejnych częściach, lecz na razie tych wszystkich rzeczy możemy się tylko domyślać.

Marek Mikrut
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #154105 · Odpowiedzi: 2 · Wyświetleń: 5249

Hipopotamus Napisane: 01.06.2004 22:45


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


W ostatnich dniach Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart, znalazła się pod tyranią starszego podsekretarza w biurze ministra – Dolores Jane Umbridge. Wielu szanowanych czarodziei uważa, że Hogwart zarządzany przez tą kobietę upadnie, a z powszechnie znanej, renomowanej szkoły zostanie tylko budynek niekojarzący się nawet z edukacją. W tej sytuacji postanowiliśmy przeprowadzić wywiad z obecną dyrektorką Hogwartu, czyli z profesor Umbridge, aby zapytać co sądzi o opinii wielu czarodziei na temat jej i szkoły.

Dziennikarka: Czy zgadza się pani z powszechną opinią, że Hogwart pod pani rządami upadnie ?
Umbridge: Oczywiście słyszałam takie pogłoski. Zapewniam, że jak już mówiłam na początku roku, Ministerstwo Magii opracowało nowy, niezawodny program edukacyjny mający na względzie dobro uczniów, którzy dzięki temu pomysłowi będą się uczyć szybciej i pozytywniej.
Dziennikarka: Na czym polega taki program? W jaki sposób przerabia się taki sam jak co roku materiał, ale za to szybciej i lepiej go przyswajając?
Umbridge: Przede wszystkim Ministerstwo Magii ustawiło sobie na cel hasło „ZERO PRAKTYKI”. Dzięki niemu uczniowie nie będą tracili czasu na niepotrzebne ćwiczenia, nie mówiąc już o tym, że będzie mniej wypadków. Ucząc się jedynie z podręczników, które napisali wykwalifikowani czarodzieje wiedzę przyswajać będą szybko, czytając je w skupieniu na lekcji.
Dziennikarka: Czy pani zdaniem „zero praktyki” umożliwi absolwentom Hogwartu obronę w razie zagrożenia?
Umbridge: Zachowuje się pani kompletnie tak samo jak Potter i reszta zarozumiałych dzieciaków. W takim razie powtórzę pani to samo co powiedziałam im na początku roku . Czy uważa pani, że ktoś ich zaatakuje w naszym spokojnym świecie ?
Dziennikarka: Słyszałam, że nie wierzy pani w powrót Voldemorta, ale myślałam, że bierze pani pod uwagę minimum bezpieczeństwa.
Umbridge: Ależ biorę. Uważam tylko, że sam fakt ukończenia Hogwartu zapewni im bezpieczeństwo do tego stopnia, aby nie musieli uczyć się praktycznej obrony w szkole.
Dziennikarka: W takim razie po co uczniowie w ogóle uczą się obrony przed czarna magią i w jaki sposób fakt ukończenia Hogwartu zapewni im bezpieczeństwo?
Umbridge: Każdy normalny człowiek, gdy dowie się o swoim przeciwniku, że ukończył Hogwart nie będzie z nim walczył, ponieważ fakt, że w przeszłości uczyła go profesor Umbridge, czyli ja, uprzedzi go o umiejętnościach danej osoby.
Dziennikarka: Jakie są te umiejętności skoro w szkole nie pozwala się uczniowi nabywać ich i ćwiczyć w praktyce ?
Umbridge: Przecież już mówiłam. Jeżeli uczeń dostatecznie dobrze przerobi materiał w teorii, w praktyce nie będzie miał najmniejszych problemów.
Dziennikarka: Zaczynam podzielać zdanie uczniów, że jest pani „straszną, bezlitosną, grubą ropuchą”! A co pani o tym sądzi ?
Umbridge: Myślę, że to zdanie należy tylko do wrogów Ministerstwa Magii. Dałabym pani za te słowa szlaban, ale w tych okolicznościach ograniczę się jedynie do...
Dziennikarka: Mimo wszystko ja już podziękuję za wywiad.
Umbridge: Ale ja...
Dziennikarka: Dziękuję za wywiad. Do widzenia.
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #153568 · Odpowiedzi: 1 · Wyświetleń: 4634

Hipopotamus Napisane: 31.05.2004 21:06


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Właściwa osoba na właściwym miejscu. Potrzebował jej Hogwart, potrzebowali uczniowie. Ona miała misję do spełnienia. W sztywnych zasadach regulaminu, dyrektywach ministerialnych i dekretach edukacyjnych wredna ropucha zrealizowała plan, który był odpowiedzią na skostniałą rutynę szacownej placówki.

ZROBIŁA WIELE DOBREGO
Pewnie Dolores nie chciała, ale los bywa okrutny.
Wbrew intencjom, wbrew własnej woli a przede wszystkim nieświadomie dokonała czegoś wielkiego. Udało jej się to, co nie zdołały sprawić, ani wykłady o rebeliach gobelinów, ani idea rywalizacji hogwarckich domów, ani szacowne przykłady patrzące dumnie ze swoich ram. Młodzi ludzie nie potrzebują patosu, nie chcą słuchać wykładów i pouczeń. Oni chcą realizować naturalną potrzebę działania, chcą czegoś dokonać. To Dolores wyzwoliła w nich niesamowity potencjał. Dała im naprawdę wiele, dała, choć pewnie nie chciała.

Uczniowie Hogwartu stanowili zbiorowość dość przeciętną. W większości pasywni i beztroscy, raczej nie pchali się do rebelii ( no może poza chlubnymi wyjątkami, ale tych była tylko garstka). Potrzebny przełom nastąpił wraz z rozpoczęciem rządów starej ropuchy. Bo oto nasza niepozorna gromadka zaczyna działać wspólnie. Jednoczą się przeciw wspólnemu wrogowi, który im wszystkim utrudniał życie. Gwardia Dumbledora nie jest podzielona na domy czy grupy. Oni działają razem, odnoszą sukcesy i wyznaczają sobie cele. To piekielnie ważne, żeby mieć jakąś pasję. (Owszem, istniał Quidditch, ale mecze odbywały się rzadko i nie miało większego wpływu na życie codziennych, którzy nie byli bezpośrednio zaangażowani). Uczniowie Hogwartu znaleźli cel, robili coś razem, coś pożytecznego, ale i przyjemnego, robili to głównie by okazać lekceważenie, by podważyć autorytet i prawdomówność wrednej przerośniętej nietoperzycy. Zaczęli wykazywać się dużą pomysłowością, niektórzy prawdopodobnie się przełamali. Konieczność krycia się, działania w konspiracji niesamowicie utrwaliła więzy między tymi młodymi ludźmi. Oni tego bardzo potrzebowali. Prawdę mówiąc, potrzebujemy tego wszyscy.
PĘKAJĄ KOKONY
W Loonie zobaczyliśmy coś więcej niż tylko pomyloną dziwaczkę. Neil przestał być li tylko bladą i żałosną parodią swych dzielnych rodziców. Nie mówiąc już o Harrym, który osiągnął kolejny poziom doskonałości. Harry nie wątpliwie zrealizował kilka swoich marzeń i poznał smak przywództwa, ale i brzemię odpowiedzialności. Trudna to była lekcja dla niego, ale konieczna. Gdyby nie pojawiła się Dolores, Fred i George nie mieli by powodu, aby wiać, prawdopodobnie dalej eksperymentowali by na pierwszakach,świat nie poznał by zalet ich bagna, sztucznych ogni, których by raczej nie demonstrowali pod nosem Dumbledora. Obecność Dolores ujawniła także kilka ciekawych rysów u innych postaci. Chyba nie mają sobie równych wspaniałe potyczki słowne z Prof. McGonagall, czy Snapem. Dzięki obecności Dolores Umbridge powstały dialogi, w których można rozczytywać się w nieskończoność. Choć była wredna i podła zrobiła wielką przysługę uczniom. Nie nauczyła ich bronić się przed czarną magią, ale zupełnie nieświadomie pokazała im, na czym polega przyjaźń. Dojrzali trochę, a przy okazji mieli sporo dobrej zabawy. Cieszę się, że J.K.Rowling przeprowadziła to w ten sposób.
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #153200 · Odpowiedzi: 4 · Wyświetleń: 5715

Hipopotamus Napisane: 30.05.2004 22:08


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Któż nie pamięta tej, jakże „uroczej” i „miłej” nauczycielki, wykładającej Obronę przed czarną magią? Na pewno wszyscy dobrze ją znają, a to nawet dobrze się składa, bo mamy do przedstawienia kilka ciekawych informacji.
Gdyby nie ten drobny fakt, iż Pani Umbridge, od paru miesięcy jest na emeryturze, pewnie słowa, które teraz czytacie nigdy nie zostałyby wydrukowane.
Gdy tylko Dolores pojawiła się w Hogwarcie, dla uczniów (i nie tylko) zaczęły się ciężkie czasy. Już sama Uczta powitalna w Wielkiej Sali została zakłócona przez przemówienie Dolores Umbridge. Współpraca z Ministerstwem pozwoliła jej zostać Wielkim Inkwizytorem Hogwartu. To był pierwszy krok w stronę uzależnienia szkoły od Ministerstwa. Później kolejne dekrety były wydawane już jeden za drugim. Przypomnijmy:
- Dekret Edukacyjny Numer Dwadzieścia Cztery
- Dekret Edukacyjny Numer Dwadzieścia Pięć
- Dekret Edukacyjny Numer Dwadzieścia Sześć
I tak dalej....Naszym najdociekliwszym reporterom udało się nawet przeprowadzić parę wywiadów z osobami, które miały styczność z Dolores. Na pierwszy ogień poszła Profesor Minerwa McGonnagall, zastępczyni dyrektora Hogwartu.
My: - Czy może nam pani powiedzieć czym zaskarbiła sobie pani niechęć Dolores Umbridge?
McGonnagall: - Przede wszystkim nie powinna wtykać nosa w nie swoje sprawy! Wielki Inkwizytor Hogwartu! Też mi coś! A jak zaczęła przypatrywać się naszym lekcjom i robić uwagi mimo, iż to nasza specjalność...Och, nie powinnam tak mówić! Proszę to wykasować! Daję zły przykład moim uczniom!
My: - Jeszcze tylko jedno pytanie! Jak dokładnie wyglądały wizytacje Inkwizytora na pani lekcjach?
Niestety na to pytanie nie uzyskaliśmy odpowiedzi, ponieważ pani Minerwa, wyraźnie wzburzona ( chyba przypomniała się jej Dolores ) pożegnała nas chłodno i odeszła do swego gabinetu.
Następnie poprosiliśmy o wywiad jednych z najbardziej znanych uczniów Hogwartu:
My: - Harry, Hermiono, Ronie, jak miło was widzieć! Czy zechcielibyście odpowiedzieć na parę naszych pytań?
Harry i Ron: - No jasne!
Hermiona: - Zależy czego będą dotyczyły.
My: - Chcieliśmy dowiedzieć się co sądzicie o waszej BYŁEJ nauczycielce, profesor Umbridge.
R: - Na Hermionę nie macie co liczyć!
He: - Jakbyś zgadł Ron! Przykro mi drodzy państwo, ale na temat nauczycieli, nawet jeśli byli...nie, ja nie będę brała w tym udziału!
H: - Och, daj spokój! Ona i tak tego nie przeczyta!
R: - Właśnie! Przecież ją wywalili...to znaczy...eee...odeszła na emeryturę.
He: - Przykro mi, ale to wbrew moim zasadom! Nie...
R: - To my odpowiemy za Hermionę! Ta wredna ropucha była głupia, zła, brzydka, mniej inteligentna niż fretka, a do tego nic nie nauczyła nas z obrony!
He: - Ron! Opanuj się człowieku!
H: - Trochę się zagalopowałeś!
R: - Dobra, przepraszam! No więc...? Jaka ona była? W zasadzie to SUM-y z Obrony zaliczyliśmy tylko dzięki Hermionie. No, przy drobnym udziale Harry’ego...
H: -Hej!
My: - Hermiona was uczyła, jak rozumiem?
R: - Nie! Hermiona to wymyśliła, a Harry tylko uczył...
My: - Świetny podział zasług, nie ma co! Co sądzicie o dekretach, które wydawała?
He: - To były ciosy poniżej pasa! Zabraniała wszystkiego, nawet uczenia się po kątach. Gdy utworzyliśmy AD czyli...Armię Dumbledore’a, natychmiast pojawił się dekret...



Z POLECENIA WIELKIEGO INKWIZYTORA HOGWARTU
Wszystkie organizacje uczniowskie, stowarzyszenia, drużyny, grupy i kluby zostają odtąd rozwiązane.
Za organizację, stowarzyszenie, drużynę, grupę lub klub są niniejszym uznawane regularne spotkania trzech lub więcej uczniów.
O pozwolenie na ponowne stworzenie jakiejkolwiek grupy można uzyskać u Wielkiego Inkwizytora (profesor Umbridge).
Żadna uczniowska organizacja, stowarzyszenie, drużyna, grupa czy klub nie może istnieć bez wiedzy i zgody Wielkiego Inkwizytora.
Każdy uczeń przyłapany na tworzeniu lub przynależności do organizacji, stowarzyszenia, drużyny, grupy lub klubu, które nie zostały zaakceptowane przez Wielkiego Inkwizytora zostanie wydalony ze szkoły.
Powyższe zawiadomienie jest zgodne z Dekretem Edukacyjnym nr 24.
Podpisano: Dolores Jane Umbridge, Wielki Inkwizytor


R: - Mimo to nie zaprzestaliśmy działalności AD. W normalnych warunkach Hermiona nie pozwoliłaby na cokolwiek co wymagałoby złamania jakiegoś prawa, ale...
H: - To była sytuacja wyjątkowa! No i w rezultacie wszyscy dostaliśmy dobre oceny z SUM-ów. a Umbridge...dobrze, że jej już nie ma!
R: - Tak między nami to miała okropne perfumy, śmierdziały bagnem!
He: - I okropnie się ubierała!
My: - Dzięki za informacje! Cześć!
H;He;R: - Na razie!
My: - Ach, Harry, a jak twoje szlabany?
H: - Na szczęście ręka, którą ona mi codziennie rozcinała, już się zagoiła. Ale to karygodne, że by tak traktować uczniów!
My: - Racja. Cześć!
Podsumowując nie dowiedzieliśmy się ani jednej pozytywnej rzeczy o profesor Dolores Jane Umbridge. Jedynie, że była... no..mało inteligentna, bezwzględna i okrutna. Cóż można znaleźć na jej usprawiedliwienie? Nie wiem, może nikt jej nie kochał gdy była dzieckiem?
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #152957 · Odpowiedzi: 8 · Wyświetleń: 8798

Hipopotamus Napisane: 28.05.2004 21:30


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Po przeczytaniu czterech tomów książek J.K Rowling nie sądziłam, że Harry’ego, a za razem i mnie, spotka coś gorszego od Snape’a, Zgredka ratującego życie głównemu bohaterowi czy Sklątek tylnowybuchowych. No tak, nie wspomniałam o Sami-Wiecie-Kim, ale to chyba oczywiście a poza tym zawsze się o tym mówi więc nie chcę być monotematyczna. Więc wracając do tych momentów w książce, w których włosy Harry’ego stoją bardziej niż zwykle, a moje paznokcie są nerwowo przeżuwane w ustach, po prostu nie sądziłam że ta Rowling może być tak okrutna ! Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że skoro Rita Skeeter siedzi w nietłukącym słoiku Hermiony, to musi być KTOŚ (lub COŚ) nowego (czytaj: nowa wiedźma). I jak zwykle miałam racje. Tą “wiedźmą” okazała się... ROPUCHA. I była ona nią dla całego Hogwartu.
Gdy pierwszej nocy w Zamku, podczas uczty powitalnej wstała (była w różowym sweterku) by przerwać Dumbledorowi i wygłosić mowę ( w tym momencie “brwi profesor Sprout zniknęły w rozwianych włosach, a usta profesor McGonagall zwęziły się tak, jak Harry dotąd nie widział”) zaczęła głosić “kazanie” na miarę Profesora Binnsa, na temat przyjaźni między uczniami a Ministerstwem. Szybko stało się jasne, że została przysłana przez Knota, jak się okazało później na stanowisko nauczyciela Obrony przed Czarną Magią. Równie szybko jednak doszło się do wniosku, że na tym jej funkcja się nie skończy. Było do przewidzenia, że Ministerstwo zacznie mieszać się w sprawy Hogwartu. Te wszystkie bzdury w “Proroku Codziennym”, stosunek Knota do Dumbledore'a i Harry'ego... Więc Umbridge (czasem mnie aż dziwiło, że ona nie jest w jakiś bliższych kontaktach z Knotem, chociaż kto wie...) miała być szpiegiem. Udowodniła to podczas swojej pierwszej lekcji, kiedy Harry powiedział o powrocie Sami-Wiecie-Kogo (“przyjdźcie do mnie poza godzinami zajęć. Jeśli ktoś straszy was bujdami o odrodzonych mrocznych czarodziejach, chciałabym o tym usłyszeć. Jestem tu po to, by pomóc. Jestem waszą przyjaciółką...”). Nakładała na uczniów (czytaj: na Harry’ego) kary, które ustępowały tylko tym stosowanym kiedyś przez Filch’a. Niestety, to miał być tylko początek “Wielkich Rządów Dolores Umbridge”... A wszystko po wydaniu “Dekretu Edukacyjnego numer dwadzieścia trzy” mianującego Dolores na “Wielkiego Inkwizytora Hogwartu”. Od tej pory stałą się zmorą, nie tylko uczniów, ale i przede wszystkim nauczycieli, których zaczęła kontrolować, niekiedy robiąc przy tym uszczypliwe uwagi i komentarze. Na jej lekcjach było oczywiście najgorzej, ale uczniowie (właściwie Hermiona) znaleźli na to sposób; po spotkaniu w gospodzie “Pod Świńskim Łbem” postanowili mieć swoje własne lekcje Obrony Przed Czarną Magią. “Gwardie Dumbledore'a”, jak się później nazwali, prowadził Harry. Były one oczywiście nielegalne, bo dzień po spotkaniu w gospodzie Umbridge wydała “Dekret Edukacyjny nr .24”, zakazujący wszystkim klubom spotkań bez porozumienia z Inkwizytorem. Kontrolowała kominki w Zamku. Po wydaniu kolejnego Dekretu stało się jednak coś o wiele, wiele gorszego. Harry, Fred i George zostali dożywotnie zdyskwalifikowani z rozgrywek Quidditcha za rzucenie się na Malfoya gdy ten sprowokował ich, obrażając rodzinę Weasleyów i matkę Harry’ego. A później już posypała się lawina. Wiara uczniów, którzy wierzyli w działanie Ministerstwa została wystawiona na próbę, kiedy okazało się że z Azkabanu uciekło dziesięciu więźniów (śmierciożerców). Sama Umbridge jakoś się tym nie przejęła podobnie zresztą jak Knot. Wpadła natomiast w furię po publikacji wywiadu Harry'ego udzielonego dla “Żonglera” na temat Sami-Wiecie-Jaki. Wyrzuciła ze stanowiska nauczycielki wróżbiarstwa Trelawney, zawiesiła Hagrida. Po tym jak Marietta Edgecombe doniosła o spotkaniach GD, i Dumbledore wziął winę na siebie, po czym “uciekł”, zastąpiła go w obowiązkach dyrektora. I teraz była okazja do urządzenia piekła Jej. Nie mówię tylko o brawurowym wyczynie Weasleyów. Nawet nauczyciele starali się jej dopiec przy każdej okazji. A skończyła marnie, w chwili (jakże cudownej zresztą dla niej), kiedy myślała, że wraz z bandą Ślizgonów złapała Harry’ego i jego przyjaciół na próbie porozumienia się przez kominek w Jej własnym gabinecie. Już nie mogła dojść do siebie po tragicznych wydarzeniach w Zakazanym Lesie... smile.gif
I to był koniec Dolores Jane Umbridge i jej rządów w Hogwarcie. Nie doczekała się sensacyjnej wiadomości o powrocie Sami-Wiecie-Kogo. Przez cały rok szkolny straszyła, karała i uprzykrzała życie wszystkim na około. Chyba spotkała ją właściwa kara. Oby wszystkie “Wielkie Ropuchy Edukacyjne Hogwartu” skończyły tak jak Nasza znienawidzona pani profesor smile.gif
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #152133 · Odpowiedzi: 4 · Wyświetleń: 5015

Hipopotamus Napisane: 27.05.2004 22:32


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Ciemność widzę, widzę ciemność Ach, co ja robię? Lumos! Och, już lepiej. Pewnie się zastanawiacie, gdzie jestem i co robię. Otóż znajduję się w komórce na miotły we wspaniałej Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Nawet ciemne klitki są tu wspaniale siedzę na jakimś pudełku, w którym o kurcze, tam się coś rusza!!!! Eeee. Zajmę się tym później. Na prawo ode mnie znajdują się tu równo poukładane, zadbane miotły z uuu jakimiś okropnymi różowymi kokardami. To już chyba nie jest wspaniale. Ale dobra, podaruję sobie. Na lewo są półki z sierotkami czyszczącymi i do pielęgnacji mioteł. Ale i tu o nie! Tu też są poprzyczepiane te okropne kokardy, niczym ozdoby nad kominkiem w Boże Narodzenie. Jakoś nie przypominam sobie tego typu upiększeń szkole, kiedy ja tu chodziłam. No, bo widzicie- ja też jestem czarownicą. I to nie byle jaką. Bo jak można wytłumaczyć moje niezauważalne wtargnięcie do Hogwartu, mimo że już tu nie uczę. Oczywiście, gdyby nadal dyrektorem był Dumbledore, to by nie było możliwe. Ale odkąd urzęduje tu ta, te, to I właśnie doszłam do kwestii, która wyjaśnia, dlaczego znalazłam się w tak żałosnym położeniu otoczona obrzydliwymi kokardami. Otóż po szkole grasuje potwór, który chyba odkrył moja obecność szkole i to, że jestem reporterką wspaniałego, wartościowego, dociekliwego, inteligentnego, głębokiego, odkrywczego czasopisma Żongler. Dlatego muszę się ukrywać i nie mam pojęcia jak długo i jak uciec do Hogsmeade. Ten upiór jest również powodem, dla którego wtargnęłam na teren szkoły. Jak się sam nazywa, od pewnego czasu stał się tu panem i władcą. Dobre sobie. Ale co ja poradzę. Minister Magii albo podaruję sobie tego gościa. Jak sami Państwo wiecie, Vol oj Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił. Ale osobnicy na najwyższych szczeblach nie dopuszczają tego do swej świadomości i dlatego postanowili wysłać To Coś tutaj, aby objęło stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią. Nikt się jednak nie spodziewał TAKIEGO sposobu nauczania! Nasze dzieci nie zostaną należycie przygotowane ani do egzaminu, ani, tym bardziej, do przyszłego życia i obrony. Wkuwają teorie przydatną chyba tylko jako kołysanka. Przypomina mi to uczenie się z podręcznika jednego z przedmiotów mugoli- informatyki. Kiedyś słyszałam, że no tak, ale to nie jest tematem mojego fascynującego reportażu. Dowiedziałam się z pewnych źródeł o tajnym stowarzyszeniu kilkunastu uczniów, którzy uczyli się zaklęć, które mogły im się przydać podczas starcia z Sami-Wiecie-Kim. Niestety, stowarzyszenie działało nielegalnie, przez wprowadzenie niewiadomo którego Dekretu Edukacji, który zabraniał zakładać wszelkie kółka oraz regularnych spotkań. Niestety, związek został wykryty i, jak się dowiedziałam, była to Gwardia Dumbledor’a, która, według Ministerstwa, miała na celu zdegradowanie Korneliusza Knota. Jednak ja, najwspanialsza, najdociekliwsza reporterka, dowiedziałam się od jednego z uczestników, Zachariasza S., że nie spotykali się z inicjatywy byłego dyrektora, tylko innej, równie dobrze znanej, osoby. Nie wyjawię jednak jej nazwiska, bo mogłaby ta postać zostać wydalona ze szkoły, a jak widać jako jedna z nielicznych walczy o swoją przyszłość. Mimo wszystko od momentu ucieczki Dumbledore’a (tak, tak, zwiał im, aż Knot zbaraniał z wrażenia), władzę nad szkoła piastuje ta potwora, gorsza od dorosłej sklątki tylnowybuchowej. I tak, w spokojnym, radosnym miejscu, powstał terror, strach i nienawiść. Uczniowie boją się Tego Czegoś, gdyż Tego decyzje są wręcz groźne. Zezwoliło nawet Filcowi (pamiętam jak ten baran wysłał mnie do McGonagall, gdy wróciłam o 3 w nocy z randki) na tortury, wieszanie uczniów za ręce pod sufit. Teraz rodzice boją się o swoje pociechy, gdyż mogą zostać skatowane przez tego nieobliczalnego woźnego. Ta postawa dyrektorki dbającej tylko o własne ambicje, oprócz lęku wywołuje nienawiść. Znany jest wyczyn wybuchu fajerwerk, które porozlatywały się po całej szkole i spowodowały zamęt w pierwszym dniu urzędowania nowego dyrektora. Oczywiście, uczniowie byli w niebo wzięci, a reszta ciała pedagogicznego skwapliwie wykorzystywała zaistniała sytuacje do pognębienia swej przełożonej. Oprócz tej niewątpliwie inteligentnie przemyślanej akcji, powstało również kilka innych ciekawych incydentów. Kilka razy wpuszczano do gabinetu potworzycy niuchacz, który splądrował pomieszczenie, a na koniec próbował odgryźć obwieszone szkaradnymi pierścionkami palce upiora. Prawie codziennie na korytarzy rozrzucane są łajnobomby oraz wypuszczany gaz duszący. Ostatni krzyk mody to rzucanie na siebie zaklęć bąblogłowy i jak dotąd wciąż można spotkać uczniów dziwnym bąblem na głowie. Ostatnio jednak akcji zaprzestano, gdyż chodzą pogłoski o kolejnym Dekrecie Edukacji zabraniającym uczniom przebywanie na korytarzu szkolnym podczas przerw. Jak sami Państwo widzą absurd, kompletny absurd! Jakież zagrożenie niesie dalsze urzędowanie tego upiorzyska. Dlatego też proszę państwa o wsparcie upiorzyska akcji: Koniec z Umbridge, klęską Naszych dzieci! Tylko jak ja się stąd wydostanę
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #151685 · Odpowiedzi: 2 · Wyświetleń: 5086

Hipopotamus Napisane: 26.05.2004 20:41


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Departament Tajemnic to najniezwyklejsze miejsce, jakie kiedykolwiek poznaliśmy czytając książki J. K. Rowling. Tajemnicze, mroczne, inspirujące… Hipnotyzujące swoją tajemniczością. Takich określeń można jeszcze wymieniać wiele, ale nawet jeśli napiszemy ich tyle, że zajmą kilka książek, nie oddadzą charakteru tego niezwykłego miejsca.
Departament Tajemnic z pewnością nie jest zrozumiały nie tylko dla nas, ale też dla samych czarodziejów. Nie sposób ogarnąć tego, co poznaliśmy dzięki opisowi Rowling, a musimy pamiętać, że nie poznaliśmy wszystkich sekretów… musimy pamiętać, że okrągła sala miała więcej drzwi, w których mogły być (i prawdopodobnie były) jeszcze bardziej zadziwiające przedmioty.
Może samo wejście do Departamentu nie jest zbyt tajemnicze i oryginalne (dziwnie przypomina mugolską biurokrację), ale może właśnie o to chodziło Rowling. Niejednokrotnie przecież wspominała w wywiadach, że tworząc Harry’ego Pottera chciała, aby czarodziejskie miejsca nie były zbyt fantastyczne. Nie chciała żadnej podróży w czasie, gdyż bardziej podobało się jej, że miejsca czarodziejskie może odkryć każdy, ale musi wiedzieć, gdzie ono się znajduje. I (przynajmniej według mnie) takie rozwiązanie jest najlepsze.
Co sprawia, że Departament jest tak niepowtarzalny? Wszystko po kolei! Czarny okrągły pokój z poruszającymi się ścianami i dwunastką drzwi. Bladoniebieskie świece nakładające niebieskawą poświatę na ściany i tworzące nastrój grozy. Zresztą już same dwanaście identycznych, czarnych drzwi wprawia nas w niepokój. Dodajmy do tego wrażenie, że stoimy na wodzie i możemy sobie wyobrazić jak się czuli Harry, Ron, Hermiona, Neville, Giny i Luna. Gdyby nie to, że to miejsce czarodziejskie, sama bym się zastanowiła, zanim zgodziłabym się tam znaleźć.
Kolejnym pomieszczeniem było to, w którym Ron został zaatakowany przez mózgi. Przyznam, że przeżyłam niezły szok, czytając ten fragment. Jednak w piątym tomie Rowling zawarła wiele nowych pomysłów, nietypowych dla jej wcześniejszych książek. Ciekawe, co robiły w tej sali biurka. Mam nadzieję, że czarodzieje nie używali mózgów jako komputerów (to byłoby trochę mugolskie). Zastanawiające jest samo ich pochodzenie. Knot chyba nie patroszył mugoli lub innych stworzeń? (Może były to mózgi goblinów a Luna miała rację o chęci przejęcia przez Konta Gringotta? Dość nieprawdopodobne ;-).) Niech by się o tym dowiedział sanepid, a Knot byłby w niezłych tarapatach jako zwierzchnik. Na szczęście to nie jest mugolska placówka, więc można trzymać mózgi w ciemnozielonej, cuchnącej cieczy, nie obawiając się żadnej kontroli. Dziwię się tylko, że czarodzieje nie bali się pracować w ich pobliżu. Nie byłoby to zbyt komfortowe stanowisko. Można sobie tylko wyobrazić czarodzieja skrobiącego coś piórem i zerkającego co chwilę, czy jakiemuś szalonemu mózgowi nie przyszło do głowy (a może raczej do mózgu) zaatakować go.
Następna sala, chyba najbardziej niezwykła i najbardziej niebezpieczna ze wszystkich. Sala z kamiennym łukiem, na którym lekko falowała czarna zasłona. Chyba nikt nie wie, co kryła. Jaką zagadkę kryło jej wnętrze. Niby zwykła tkanina, ale kryje moce potężniejsze niż można by się spodziewać po kawałku wystrzępionego materiału. Enigmatyczny nastrój tworzy nawet wyposażenie sali: rzędy kamiennych ławek biegnących wokół całej sali i obniżających się stopniowo. Pośrodku kamienne podium, a na nim kamienna łukowata brama. Tak popękana, że z trudem się trzyma. Zasłona falująca jakby poruszył nią nagły i niespodziewany podmuch wiatru, choć nawet lekki zefir nie zakłóca spokoju tego miejsca. I oczywiście ezoteryczne głosy, które słyszeli tylko Luna i Harry. Myślę, że Hermiona wiedziała więcej na temat tego miejsca, jednak z jakiegoś powodu nie chciała powiedzieć tego innym.
Następna sala. Sala, do której nie można się było dostać. Co mogła zawierać? Pozostają nam tylko przypuszczenia... Możemy mieć tylko nadzieję, że jeżeli drzwi nie zareagowały na zaklęcie „Alohomora!” i nawet nóż od Syriusza nie zdołał ich otworzyć, komnata mogła zawierać coś niezwykłego, cennego i… dobrego? Coś tak cennego, że utracenie tego byłoby większą katastrofą od wszystkiego innego. Może było w niej czyste dobro??? Ale to oczywiście tylko spekulacje…
Następna sala – Sala Czasu. Niewątpliwie niesamowita komnata. Czarodzieje musieli w niej prowadzić eksperymenty na czasie. Jak mogło się to im udać? Jak można uwięzić w szklanej gablocie coś tak nieuchwytnego jak czas? I tutaj widzimy bardzo wyraźnie różnicę między czarodziejami i mugolami. Mugole są ograniczeni. Nie mogą uwierzyć w rzeczy, których jeszcze nie widzieli… może to właśnie dlatego na świecie jest tyle zła… bo ludzie nie mogą uwierzyć w świat bez nienawiści i okrucieństwa. Wracając do sali – swoje magiczne właściwości prezentuje bardzo wyraźnie: koliber wykluwający się z jajka i wracający do niego, głowa śmierciożercy zmniejszająca się do rozmiarów głowy niemowlaka, czy też roztrzaskująca się i powracająca do pierwotnych kształtów gablota. Niezwykłe i przerażające. Może Rowling chciała przekazać nam, że czas jest złowrogą bronią, która zwycięży nie tylko niepokonane fortece, ale i zwykłych ludzi.
I ostatnia komnata – sala z przepowiedniami. Wysoka jak katedra i wypełniona półkami, na których umieszczone były szklane, zakurzone kulki świecące jakimś wewnętrznym światłem. Nieliczne lichtarze oświetlające zimnym światłem ponurą salę. Brakuje jeszcze dementora i możemy sobie wyobrazić Azkaban. Tyle, że to miejsce mimo swojego przerażającego tchnienia miało nieuchwytny urok, którego nie można porównać do plugawego Azkabanu.
Oczywiście był jeszcze pokój z planetami (nie na miejscu byłoby nie dostrzeżenie pomysłowości Rona, gdy cisnął Merkurego w twarz śmierciożercy). Jednak nie wiemy nic o tej sali oprócz tego, że była wypełniona planetami. Do czego służyła? Czyżby do badań astrologicznych? I w tym wypadku pozostaje nam tylko zgadywać.
Oczywiście tego tematu nie można wyczerpać, ale lepiej zakończyć go wcześniej niż napisać tak dużo, że stanie się nudny jak raport Percy’ego na temat grubości denek kociołków.
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #151172 · Odpowiedzi: 6 · Wyświetleń: 7304

Hipopotamus Napisane: 26.05.2004 13:51


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Uwaga! Jak ktoś chce krytykować to niech sobie najpierw zada pytanie czy sam by lepiej napisał, jeżeli odpowiedź będzie twierdząca, to kolejne pytanie: to czemu nie napisał i nie wziął udziału.
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #151014 · Odpowiedzi: 17 · Wyświetleń: 8907

Hipopotamus Napisane: 25.05.2004 21:51


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Departament Tajemnic to prawdopodobnie najdziwniejszy, najciekawszy i najbardziej tajemniczy wydział Ministerstwa Magii. Napotkać w nim można rzeczy niezwykłe nawet dla czarodziejów. W Departamencie tym Harry i jego przyjaciele natknęli się np. na klosz z czasem, pokój przypominający wszechświat z unoszącymi się tam gwiazdami i planetami, mózgi pływające w wielkim szklanym pojemniku, wszystkie przepowiednie, jakie kiedykolwiek zostały wypowiedziane, no i tą salę przypominającą salę sądową z tajemniczą, starą zasłoną pośrodku. Ale o tym może później.

Co jeszcze może się znajdować w Departamencie Tajemnic? Podejrzewam, że jest to miejsce, w którym najwięksi uczeni prowadzą badania i zgłębiają największe tajemnice świata magii i, być może, nie tylko magii. Zauważcie, że wcale nie jest tak łatwo trafić do jakiegoś konkretnego miejsca w Departamencie. Obracająca się podłoga, drzwi nie dające się w żaden sposób otworzyć... Myślę, że w tych salach znajdują się rzeczy, które mogą być po prostu niebezpieczne! W czarodziejskim świecie nigdy nic nie wiadomo...

Wracając do tamtej sali z kamiennym łukiem i zasłoną: nie wiem, po co są te rzędy ławek dookoła podium. Może to sugerować, że ludzie siadają na nich, aby oglądać... No właśnie, co? W książce wspomniane było, że kamienny łuk był bardzo stary, a mimo to nadal piękny. Zasłona pod nim wisząca też była tylko postrzępionym kawałkiem materiału. Gdy Harry zobaczył ją po raz pierwszy, lekko falowała, mimo że nikogo tam wcześniej nie było. A może, tak się tylko wydawało? Czyje były te głosy dochodzące zza zasłony? Harry wyraźnie je słyszał, a co dziwne, nie słyszeli ich Ron, Hermiona i Ginny (Neville chyba też); natomiast słyszała Luna. Czy to nie może być tak jak z testralami, tzn. jedni je widzą, a inni nie? Jedni mogą słyszeć te głosy, inni nie...? Luna wierzy w różne dziwne rzeczy, które inni uważają za totalne bzdury, ale jeśli Harry również to słyszał.... To nie może być wytwór wyobraźni.

A co się stało z Syriuszem? Ten problem był naprawdę wiele razy analizowany, ale... Ciekawe, czy to, że Bellatriks trafiła Syriusza czerwonym promieniem, ma jakieś znaczenie. Avada Kedavra ma jasnozielony promień, więc to na pewno nie było zaklęcie uśmiercające. Ale np. oszałamiacz? Siła zaklęcia odrzuciła Syriusza do tyłu, a on wpadł za zasłonę i po prostu... zniknął. Dlaczego wszyscy, łącznie z Dumbledore'm, mówią, że umarł? Cóż, pewnie prawie każdy słyszał też wielokrotne wypowiedzi pani Rowling, że w V tomie ZGINIE SYRIUSZ. Szczerze, to myślałam, że zginie w pojedynku ze śmierciożercą albo w walce z Voldemortem, a ten wystrzeli w niego Avada Kedavra i wtedy nie będzie żadnych wątpliwości, co się stało. Ale Joanne Rowling lubi zaskakiwać czytelników. Niedawno czytałam wywiad z pisarką. Gdy jeden z internautów spytał o dwustronne lusterko Syriusza, odpowiedziała : "O, dobre pytanie. I niech to będzie wskazówką dla was.". Więc uważam, że Syriusz wróci, ale nie jako żywy czarodziej, tylko w innej postaci ( ducha, widma? ).

No cóż, zboczyłam trochę z tematu. Chciałam tylko jeszcze dodać, że ów łuk może być jakiegoś rodzaju przejściem do innego świata. Świata zmarłych? Ten świat za zasłoną może być miejscem, do którego czarodzieje trafiają po śmierci. Lecz Syriusz nie zginął w normalny sposób! Gdzie on jest, a raczej gdzie jest jego ciało? Czy może jakoś wydostać się zza zasłony? Tego nie wiem. Ale skoro poznaliśmy już część sekretów Departamentu Tajemnic, może uda nam się poznać kolejne? Cóż, na to trzeba będzie poczekać do premiery VI tomu...
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #150929 · Odpowiedzi: 17 · Wyświetleń: 8907

Hipopotamus Napisane: 25.05.2004 16:25


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Poza tym pomiędzy nakładem a ilością sprzedanych egzemplarzy może być różnica. W końcu kto komu broni wydrukowac miliardy egzemplarzy. A przy takiej ilości to i cena musi byc wysoka żeby pokryć koszty produkcji wink.gif draco.gif
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #150714 · Odpowiedzi: 19 · Wyświetleń: 10098

Hipopotamus Napisane: 24.05.2004 23:12


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


4 czerwca premiera w polskich kinach, a nowojoryczycy oficjalną światową premierę już mają za sobą. Je'rahl wygrzebał w serwisie stopklatka trochę fotek i informacji na ten temat.

W niedzielę odbyła się uroczysta światowa premiera "Harry'ego Pottera i
więźnia Azkabanu". Przed nowojorskim Radio City Music Hall gdzie odbywała
się projekcja filmu z udziałem występujących w nim aktorów zgromadził się
sześciotysięczny tłum.

Wśród stąpających po czerwonym dywanie gwiazd znaleźli się między innymi
Daniel Radcliffe, 14-latek wcielający się w postać nastoletniego
czarodzieja, Emma Watson oraz Rupert Grint grający role jego najlepszych
przyjaciół, a także Robbie Coltrane (Hagrid) i Alan Rickman (Severus Snape).
Wśród widzów dało się wpatrzeć z kolei Christine Aguilerę, Tima Robbinsa i
jego żonę Susan Sarandon oraz rapera LL Cool J-a.

Film przyjęto entuzjastycznie. Szczególną uwagę zwracano przede wszystkim na
to, że bardzo różni się od dwóch poprzednich części serii "Harry'ego Pottera
i kaminia filozoficznego" oraz "Harry'ego Pottera i komnaty tajemnic".
Pojawiły się nawet opinie, że "Więzień Azkabanu" jest najlepszą ze
zrealizowanych dotychczas części cyklu, najbardziej realistyczną i z
najciekawszymi efektami specjalnymi.

Europejska premiera "Harry'ego Pottera i więźnia Azkabanu" obędzie się 31
maja w Londynie. Na ekranach polskich kin film w reżyserii Alfonso Cuarona
zadebiutuje 4 czerwca."

(fotki do obejrzenia w newsie)
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #150622 · Odpowiedzi: 43 · Wyświetleń: 12536

Hipopotamus Napisane: 24.05.2004 22:41


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Ale się czepiasz Elendil. To jest magiczny świat, czas płynie inaczej, wartość pieniądza jest inna i i nakłady gazety są magiczne. Nie podchodź tak przyziemnie. A może i ty napiszesz artykuł? Wiesz, w kunkursie 90% uczestników to były dziewczyny... laugh.gif
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #150610 · Odpowiedzi: 19 · Wyświetleń: 10098

Hipopotamus Napisane: 24.05.2004 18:53


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


Londyn
Czwartek 13.05.04
Cena 1 galeon
Nakład 10000 mln. egz.

Żongler

Jak doszły nas ostatnio słuchy potężny lecz od niedawna dość zwariowany dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie Albus Dumbledore (lub „Dabi” jak wolą mawiać na niego znajomi) nie potrafił znaleźć żadnej osoby na stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią. W końcu Minister Magii Korneliusz Knot postanowil wziąć sprawy w swoje ręce: „Postanowiłem sam wybrać odpowiedniego nauczyciela na to stanowisko gdyż dyrektor Hogwartu dość nietrafnie dobiera kandydatów”. Wiemy ze minister mianował tym stanowiskiem niejaką Dolores Umbridge, oszałamiająco brzydką kobietę o przesłodzonym uśmiechu i dość wymuszonej grzeczności, pracującą w Ministerstwie Magii. Jak informuje nasz specjalny korespondent z Hogwartu (Karolina Świątek) program nauczania tej kobiety jest imponująco...nudny. Każe ona czytać uczniom długie rozdziały z podręcznika a sama wcina pod swoim biurkiem pączki z truskawkowym nadzieniem oraz popija dyniowym sokiem. Przez uczniów jak i przez nauczycieli nie jest zbyt lubiana: „Kazała mi zrezygnować z posady wróżbitki, chociaż miałam ją przez 16 lat, cóż za stek bzdur!” opowiada zszokowana nauczycielka wróżbiarstwa Sybilla Trelawney prawnuczka słynnej Kasandry. Gdyby tego było mało owa nauczycielka rozwiązała w Hogwarcie wszelkie organizacje, stowarzyszenia, drużynu,kluby itp., obejmując w ten sposób drużyny Quidditcha. Kapitanowie drużyn w popłochu musieli prosić Wielkiego Inkwizytora Hogwartu (jak lubiła mówić na siebie Umbridge) o pozwolenie na ponowne zawiązanie klubów. A po pierwszym meczu Quidditcha wyrzuciła z drużyny Gryffindoru trzy osoby: szukającego i dwóch pałkarzy. Z powodów, których nasza gazeta nie może ujawnić. „Ta stara wariatka skonfiskowała nasze miotły dzięki którym nasze życie miało sens, już ona nas popamięta” opowiadają z nutą groźby w głosie dwa rude wyrostki o identycznych twarzach pragnący nie ujawniać swojej tożsamości. Jak widać Ministerstwo popełniło duży błąd zatrudniając tą nietoperzyce. I teraz drodzy czytelnicy rodzi się pytanie: CO BY SIĘ STAŁO GDYBY TO ONA ZOSTAŁA DYREKTOREM HOGWARTU? „Ohh...bardzo by mi to odpowiadało na pewno wyrzuciłaby ze szkoły tego Pottera za jego wybryki i nocne przechadzki” opowiada woźny Hogwartu Argus Flich. Osobiście nasz magazyn nie popiera takiej opcji aby taka kobieta jak Dolores Umbridge została dyrektorem to wręcz nieetyczne i odrażające. JEŻELI UWAŻACIE TAK SAMO JAK NASZ MAGAZYN ŻE TA STARA WIEDŹMA NIE POWINNA W OGÓLE UCZYĆ W HOGWARCIE WYŚLIJCIE SOWE NA NUMER 1122 W TREŚCI WPISUJĄC „TAK” LUB JEŻELI UWAŻACIE INACZEJ WYŚLIJCIE SOWĘ NA NUMER 1122 W TREŚCI WPISUJĄC „NIE”. W GŁOSOWANIU MOGĄ BRAĆ UDZIAŁ TYLKO POSIADACZE SÓW SIECI LONDYN. A na samym końcu przeprowadzimy krótki wywiad z ów nienormalną kobietą.


Żongler – Dzień dobry. Jak czuje się pani na stanowisku nauczyciela obrony przed czarną magią?

Umbridge – Witam. Jest to bardzo trudne zadanie gdyż uczniowie są zbyt zarozumiali i ciężko jest się z nimi porozumieć. Ponadto są źle wychowani i nie mają do mnie żadnego szacunku. Dlatego czas to zmienić.

Żongler – Niektórzy uważają ze pani metody nauczania są nudne i bezużyteczne gdyż uczniowie np. 5 klasy mogą nie zaliczyć sumów ponieważ nie będą mieli wiedzy praktycznej na temat obrony przed ciemnymi mocami. Co pani o tym sądzi?

Umbridge – Robie wszystko na polecenie Ministerstwa Magii. Poza tym uważam ze jeżeli ktoś sumiennie uczy się teorii nie będzie miał problemu wykorzystać jej w praktyce.

Żongler – Czy wierzy pani w powrót Sam-Wiesz-Kogo?

Umbride - Uważam to za opowiastkę wyssaną z palca. Nie ma powodu by obawiać się czegoś czego nie ma.

Żongler – Dziękuje za ten krotki wywiad.

Umbride – Ja również i myślę ze moje metody nauczania wszystkim wyjdą na dobre.
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #150516 · Odpowiedzi: 19 · Wyświetleń: 10098

Hipopotamus Napisane: 24.05.2004 00:16


Hipo Zawsze Czujny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 25.01.2004
Nr użytkownika: 1315


QUOTE
A co do autora newsa. Nie wiem ile masz lat, ale fajną masz mentalność. "Mówisz Lenin, myślisz partia, mówisz partia myślisz lenin". Trochę przypomina mi to gadanie, że "przez księdza na religii przestałem wieżyć w Boga". To fajną miałeś wiarę bracie, skoro tak łatwo ją zniszczyć

Jako autor newsa odpowiadam - jak wynika z newsa byl cytowany, ale komentarz był mój. I nie widzę w nim nic z ideologii PZPRu. A tak pozatym a'propos błędów. Wierzyć się pisze przez "rz".
Na temat postępowania Warnera swoje zdanie wypowiedziałem. I przy nim pozostanę. Pytałaś krufka ile mam lat? Wszyscy wiedzą że 27.
  Forum: Wasze zdanie... · Podgląd postu: #150401 · Odpowiedzi: 48 · Wyświetleń: 18476

2 Strony  1 2 >

New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 19.04.2024 03:48