Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Nieznane Uczucia (cz. 1/...), Nienawiść obróć w miłość - DM/HG

oxxy
post 22.05.2011 19:18
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 3
Dołączył: 22.05.2011




Postanowiłam wstawić tutaj to, co piszę. Dramione.
Mam nadzieję, że komuś się spodoba, ale jestem też gotowa na przyjęcie krytyki.

Miłego czytania!


Prolog
"Tym razem wszystko będzie wyglądać inaczej"



- Nie rozumiesz. Nawet nie chcesz tego zrozumieć. Harry! – wołała za wychodzącym chłopakiem. – Nie możesz od tak wyjść i zostawić nas samych sobie! – krzyczała, jednak chłopak jakby nie zwracał na nią uwagi.
Hermiona powstrzymywała łzy cisnące jej się do oczu, a Ron siedział niewzruszony na fotelu.
- Na Merlina Ron! Zrób coś! Zatrzymaj go! – wykrzyczała prosto w twarz rudzielcowi. Ten tylko podniósł swój wzrok na nią i przesunął powoli na przyjaciela.
- Uważaj na siebie – wyszeptał, podszedł do niego i poklepał po plecach. – Miona, nie możemy nic zrobić – zwrócił się do dziewczyny. – On już zdecydował, a my nie mamy prawa zmienić jego decyzji. Spróbujmy się z tym pogodzić, zrozumieć. – Dodał, uważnie dobierając słowa.
- Harry... – usłyszeli cichy głos Ginny za swoimi plecami. – Już idziesz?
- Ginny... – wyszeptał chłopak i czym prędzej do niej podszedł. – Wiesz, że cię nie zapomnę. Jeszcze się zobaczymy, obiecuję. Wrócę przed końcem roku. – Dodał na odchodne, otwierając znowu drzwi. – Zdajcie dobrze Owutemy – i wyszedł, od tak.
Przyjaciele stali, patrząc na zamykające się drzwi. Czuli pustkę, ogromną pustkę. Ten rok nie będzie taki sam. Chociażby dlatego, że... stracili swojego przyjaciela. Stracili? Nie, nie dopuszczali tej myśli do siebie. Skoro tyle razy przeżył to, czemu i nie tym razem?
Właśnie, czemu nie?


Rozdział I
"Niemoc towarzysząca codzienności"


Brunetka siedziała w przedziale razem ze swoimi przyjaciółmi i rozmyślała nad tym co teraz robi Harry. Czy był już w Dolinie Godryka, czy może dopiero zahaczył o Ulicę Pokątną i zbierał informacje. A może był już w drodze powrotnej? Załatwił ich wszystkich i... Nie, to niemożliwe. Wyruszył w drogę tylko dwa dni wcześniej. Nawet jeśli Hermiona odczuwała jego brak tak, jakby nie było go przez ponad rok, on i tak miał tylko dwa dni na przybliżenie się do końca wyprawy.
Nie wiedząc kiedy, dziewczyna zasnęła. To naprawdę męczące co chwile o kimś myśleć, zadręczać się i wymyślać coraz to nowsze scenariusze...

Obudził ją podniesiony ton głosu. Otworzyła lewe oko i ujrzała chłopaka z ręką zaciśniętą na różdżce tak mocno, że aż pobielały mu kostki. Otworzyła drugie oko i ujrzała, kogóż by innego niż, Dracona Malfoy.
- O, szlamcia się obudziła – rzucił z wyższością w stronę dziewczyny. Spojrzała na niego z uśmiechem i rzekła najspokojniej jak potrafiła:
- Cześć Malfoy. Mógłbyś sobie darować. Co roku te same wyzwiska, co roku tak samo nas witasz. Czyżbyś się za nami stęsknił? Cóż, nie licz na to, że zaraz się na ciebie rzucimy ze łzami szczęścia w oczach. A tak w ogóle, to bardzo niemądre z twojej strony, wracać do Hogwartu po tym, jak wszyscy cię zdemaskowali i dowiedzieli się kim jesteś naprawdę. A teraz wybacz, ale ja starałam się wyspać, Ron już chyba ma dość patrzenia na ciebie, a twoi goryle zaraz umrą z głodu. Więc jakbyś nie miał nic przeciwko – zbliżyła się do niego i podniosła nieco swój podbródek aby popatrzeć mu w oczy – wyjdź stąd zanim którykolwiek z nas użyje swojej różdżki. Do widzenia, Malfoy. – Dodała to takim tonem, aby do niego dotarło.
Patrzył na nich jeszcze przez chwile, zastanawiając się nad tym co powinien zrobić, aż w końcu wyszedł, sam zdziwiony swoim poddaniem się.
- Wow, Hermiono. Co to było. Powaliłaś go samym słowem – powiedział, będący pod dużym wrażeniem, Ron.
- Trenowałam przez całe wakacje przed lustrem – odpowiedziała mu ze śmiechem. – Chyba warto było.
- Nie chyba tylko na pewno! Widziałaś jego minę! - wykrzyczał Ron z radością, że wreszcie Malfoy poddał się bez walki.
Podróż minęła im w salwach śmiechu i rozmyślaniach nad nadchodzącym rokiem. Dziewczyna obiecała sobie skupienie się na nauce i nie myślenie tyle o Harrym Potterze, który niewątpliwe sobie poradzi w tej misji. Kto jak kto, ale ten chłopak na pewno da sobie radę. Szkoda tylko, że ma tylu wrogów do pokonania.

***

Po przydzieleniu uczniów do domów, pani Dyrektor zabrała głos, jak to zwykł robić Dumbledore:
- Pan Filtch prosił mnie abym wam przypomniała, że przebywanie na terenie szkoły po godzinie dwudziestej drugiej, wstęp do Zakazanego Lasu i na siódme piętro jest surowo zabronione. Chciałabym także ogłosić, że w związku z wydarzeniami w ubiegłym roku szkolnym, nastąpiło parę zmian w naszej szkole. Ja, Minerwa McGonagall będę uczyć trasmutacji oraz pełnić funkcję Dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Z powodu nieobecności profesora Snape’a, zmuszona jestem do zmiany nauczycieli Obrony przed Czarną Magią i Eliksirów. Tak więc, chciałabym przedstawić wam nowych nauczycieli tychże przedmiotów. Pannę Annę Phore, nauczycielkę Eliksirów a także Remusa Lupina, powtórnie wybranego przez Zgromadzenie Nauczycieli, nauczyciela Obrony przed Czarną Magią – gdy skończyła mówić na sali rozbrzmiały oklaski. Dziwne było to, że Ślizgoni także się cieszyli. – Przypominam także, że jakiekolwiek listy ze skargami dotyczące profesora Lupina będą rozpatrzone negatywnie. Minister Magii zgodził się z decyzją nauczycieli. A teraz, smacznego! – dokończyła swoją przemową i wróciła na swoje miejsce.
Na stołach pojawiły się tony jedzenia, a Ron – jak to on – rzucił się na nie ze wzrokiem „nie jadłem od miesięcy”. Hermiona nie umiała nic przełknąć więc tylko dłubała widelcem w swoim cieście z dyni. Po skończonej uczcie udali się wszyscy do swoich Pokoi Wspólnych. Gdy dwójka ze Świętej Trójcy dotarła do owego pomieszczenia, zostali zasypani setkami pytań dotyczącymi Harry'ego. Tego gdzie jest, co robi, czy jest cały i zdrowy... Odpowiadali na pytania bardzo cierpliwie, aż do momentu gdy ktoś zapytał:
- Kiedy w końcu zrobi coś żeby Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać zginął? – w Hermionie zawrzało. Starała się uspokoić, ale jeszcze bardziej się denerwowała. Ron nie był wcale w lepszym stanie. W końcu opanowała się na tyle, żeby wydusić z siebie parę zdań, nie dysząc ze złości.
- Nie wiem kto zadał to pytanie, nie interesuje mnie to. Chciałabym tylko, żeby ta osoba zdała sobie sprawę, że kiedy my przebywamy na terenie Hogwartu, gdzie jesteśmy w stu procentach bezpiecznie, bo po ostatnim ataku zostały wszystkie zaklęcie obronne wzmocnione, a aurorzy chronią terenów hogwarckich, to Harry włóczy się gdzieś po Anglii w poszukiwaniu cząstek duszy Sami-Wiecie-Kogo! On nie siedzi bezczynnie, nie popija sobie piątek herbatki i nie czeka aż rozwiązanie samo do niego przypełznie. On szuka i mogę się założyć, że jest już tym zmęczony, ale się nie podda. Mimo, że to nie jest jego obowiązek, mimo że naraża swoje życie! – powiedziała na jednym wydechu, spojrzała spod byka na zgromadzonych i udała się do dormitorium.
Ron stał jeszcze chwile w Pokoju Wspólnym i zastanawiał się, co stało się z dawną Hermioną. "Kiedyś nie rzucała ciętą ripostą, jakby miała ją schowaną w rękawie. Kiedyś, tłumaczyła wszystko na spokojnie i nie przejmowała się czyimiś komentarzami. Oczywiście, nie licząc akcji na pierwszym roku, gdy to, razem z Harrym, ją obraziliśmy", zaśmiał się na samo wspomnienie. "A potem? Nie zwracała na to uwagi, uodporniła się, szczególnie na komentarze Malfoya. Ale to, co zrobiła dziś, było niewątpliwie czymś nowym w jej wykonaniu". Chłopak rozmyślał tak jeszcze przez chwile, aż w końcu zdecydował się zostawić Gryfonów i skierował swoje nogi w stronę schodów, a następnie wszedł do pokoju i rzucił się na łóżko, zapadając w głęboki sen.
Nie potrafiła zasnąć, irytował ją fakt, że ludzie nie potrafią zrozumieć, iż Harry gotów jest poświęcić swoje życie byleby tylko świat został uwolniony od zła, jakim bez wątpienia był Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Przewracała się na łóżku z boku na bok, ciężko wzdychając, aż w końcu usłyszała zaspany głos Lavender:
- Miona, możesz się trochę uspokoić?
- Już, już. Przepraszam – wyszeptała w stronę współlokatorki i położyła się na wznak czekając, właściwie na co? Na sen? Cóż, nawet jeśli, to nie nadszedł. W końcu, lekko podirytowana i zmęczona brakiem snu, wstała i wyszła z dormitorium. Początkowo miała zamiar spędzić noc w Pokoju Wspólnym, przy palącym się kominku, przy którym niegdyś czekali na wiadomości od Syriusza Blacka. Jednak zmieniła zdania, wróciła do swojej sypialni, wzięła sweter i szatę, i skierowała się w stronę wyjścia. Postanowiła wyjść na Błonia, z nadzieją, że to jej pomoże.
Gdy już wyszła, zaczerpnęła świeżego powietrza i podziwiała gwiazdy, wesoło migoczące na niebie. Uśmiechnęła się do siebie na myśl, że gdzieś w Anglii, Harry patrzył na te same gwiazdy. Wiedziała, że to mało prawdopodobne, że Chłopiec-Który-Przeżył, na pewno spał o tej porze, a nawet jeśli nie – to na pewno nie miał czasu na patrzenie w niebo. Jakże się myliła.
Harry Potter, w tym samym czasie, stał na polach pokrytych bujną trawą i wpatrywał się w niebo z nadzieją, że ujrzy na nim podpowiedź do dalszych działań. W końcu zamknął oczy, położył się na zielonym dywanie i wspominał Hogwart, swoich przyjaciół i ... Ginny, która stała się mu bliższa niż kiedykolwiek. Gdy zobaczył jej łzy, wychodząc z Nory, zrozumiał, że jego miłość jest odwzajemniona. To, co trzymało go przy życiu była właśnie Ginny. Hermiona i Ron także, ale Ginny... To dla niej robił to, co robił. Dla niej się poświęcał. Chciał żeby rudowłosa żyła w wolnym, magicznym świecie, nie bojąc się wyjść na ulicy i nie czekając na śmiertelny, zielony błysk światła z rąk Voldemorta i jego sługusów.
- Chciał(a)bym żeby to się jak najszybciej skończyło – wyszeptali razem w ciemność, zauważając spadającą gwiazdę. Oboje uśmiechnęli się do siebie z nadzieją na lepsze jutro.

Ten post był edytowany przez oxxy: 25.07.2011 22:52
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Otka
post 26.06.2011 21:29
Post #2 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 7
Dołączył: 16.04.2007
Skąd: Chorzów

Płeć: Kobieta



Ogólnie to temat Darmione pożeram z kosteczkami. Wiec za to duży plus. Jakoś potrzebowałabym kolejnych rozdziałów, żeby poznać, co chcesz dalej z tym zrobić. Na razie to nie wciągnęło mnie to. Nie podoba mi się zachowanie Malfoya i Hermiony, że niby Malfoy napada ją gdy śpi, a ona go gasi jednym komentarzem. Pokarz mi czemu się tak zachowują. Jeszcze zauważyłam błąd w wypowiedzi Minerwy: pan Filch prosiła. Zmień. Co do składni i reszty, chyba ok. Każdy ma swój unikalny styl pisania. Powodzenia i czekam na dalszy rozdział, bo ostatnio mało powstaje o DM i HG, a są kochani.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 01.11.2024 02:35