Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Harry Potter I Bractwo Smoka [zak]

Carmen Black
post 16.04.2005 22:45
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 94
Dołączył: 16.04.2005
Skąd: Z Piekła...




Pierwszy raz publikuję coś własnego na tym forum. Mam nadzieję, że będziecie dla mnie wyrozumiałi. Na razie tylko jeden rozdział. Jeśli będzie się podobać to będą kolejne.

ROZDZIAŁ 1

NIESPODZIEWANY WYJAZD


Wszyscy mieszkańcy domu przy Privet Drive numer 4 spali kamiennym snem. Wszyscy, poza jednym chłopcem. Harry Potter bał się zasnąć, bo noc w noc dręczyły go koszmary. Tego lata, zaledwie kilka tygodni temu zmarł jego ojciec chrzestny- Syriusz Black. Dla Chłopca, Który Przeżył była to prawdziwa tragedia. Harry przewracał się z boku na bok. Ilekroć zapadł w lekką drzemkę przed oczami widział tę samą scenę, Syriusza wpadającego za zasłonę.



W kwaterze głównej Zakonu Feniksa przy Grimmuald Place 12 trwała zażarta kłótnia pomiędzy Albusem Dumbledore’ m a Severusem Snape’ m .
-Nie, Albusie. Nie zgadzam się! Zresztą jak ty to sobie wyobrażasz?!
-Ależ drogi kolego to tylko nie całe dwa miesiące.
-To aż dwa miesiące.
-Severusie przykro mi, ale nie masz wyjścia. Harry’ emu podasz eliksir wieloosobowy, więc nawet jeśli ktoś by do ciebie przyszedł w odwiedziny to nikt go nie pozna.
-Dyrektorze- widać było, że czarnowłosy mężczyzna jest na straconej pozycji, jednak chwytał się każdej możliwości obrony- nie sądzę, żeby Potter był zadowolony możliwością spędzenia ze mną ponad sześciu tygodni. Poza tym ta dziewczyna… nawet jej nie znamy!
-Chciałeś powiedzieć, że to ty jej nie znasz.
-Ale…
-Żadnego „ale”- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.- Alastorze, jutro z samego rana pójdziesz po Harry’ ego i odprowadzisz go do Snape Manor.
-Dobrze. A co mam mu powiedzieć kiedy już tam będziemy?
-Severus wytłumaczy chłopakowi co trzeba.
Harry leżał na łóżku i tępo patrzył w sufit. Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji. Były puste, a twarz przybrała wyraz kamiennej maski, której nic nie obchodzi. Już od godziny był w takim stanie. Ciągle myślał o tym dziwnym śnie. Nie był on związany bynajmniej z Voldemortem czy Syriuszem, tylko z jakąś dziewczyną. Nie pamiętał jak wyglądała, ale wiedział, że mówiła do niego. Miała obcy akcent, a jej słowa miały jakieś takie melodyjne brzmienie i układały się w zdanie: „Nim rok minie, poznasz swoje przeznaczenie”. Nie dawało to chłopakowi
spokoju i zaprzątało jego myśli. Co to miało znaczyć? Jakie przeznaczenie? O ile dobrze pamiętam to moim przeznaczeniem jest walka z Czarnym Panem- pomyślał.- No tak później będę ofiarą albo mordercą. Ciekawa perspektywa.
Z ponurych rozmyślań dotyczących jego przyszłości wyrwał go trzask towarzyszący aportacji. Młody Potter chwycił różdżkę i z bijącym sercem zbiegł na dół do kuchni. Zobaczył tam Szalonookiego, który zawzięcie tłumaczył coś wujowi Vernonowi i ciotce Petuni. Gdy tylko zauważył Harry’ ego zwrócił się do niego:
-Witaj chłopcze. Pakuj się zaraz musimy się stąd zbierać.
-Dzień dobry. Skąd mam mieć pewność, że jest pan prawdziwym Moody’ m?- zapytał podejrzliwie chłopak.- Nikt mi nie napisał, że dziś mam stąd wyjechać.
-Decyzja została podjęta dziś w nocy. Nie chcieliśmy wysyłać sowy w obawie,
że mogłaby zostać przechwycona. Dumbledore spodziewał się twojej reakcji,
dlatego kazał ci przekazać ten list.Harry niepewnie wziął list do ręki. Spodziewał się, że może to być świstoklik, który zabierze go prosto do Sami- Wiecie- Kogo. Nic takiego jednak się nie stało. Potter rozwinął pergamin i zaczął czytać:

Drogi Harry!
Zapewne zastanawiasz się dlaczego nikt nie napisał do Ciebie w sprawie twojego wyjazdu. Otóż nie chcemy, aby sowa wpadła w niepowołane ręce. Alastor zabierze Cię w bezpieczne miejsce. Niestety nie będzie to Kwatera Główna, gdyż jak mniemam z tym miejscem wiążą się zbyt bolesne wspomnienia. Wszystkiego dowiesz się po dotarciu do celu. Chcę też powiedzieć, że nie możesz wysyłać listów do swoich przyjaciół, gdyż wiąże się to z wielkim ryzykiem. Oczywiście będziesz mógł się z nimi kontaktować, ale nie zdradzaj im swojego miejsca pobytu. Listy przekazywał będziesz członkowi Zakonu, a on dostarczy je do adresatów.
Z poważaniem

Albus Dumbledore

PS.
Słuchaj osoby, u której przez najbliższe kilka tygodni będziesz mieszkać.

Harry jak zahipnotyzowany wpatrywał się w list. Wydawał się być autentyczny, ale… No tak, zawsze jest jakieś „ale”. Zgadzał się w stu procentach, że z domem przy Grimmuald Place 12 wiąże się dużo wspomnień, ale miał też nadzieję, że
spotka się z Ronem i Hermioną, a z tego co przeczytał jasno wynikało, że nie. Poza tym gdzie chcą go umieścić?
-Chłopcze, dobrze się czujesz?- zapytał Moody, bacznie przyglądając się chłopakowi.
-Tak…- odparł niezbyt przytomnie Harry.- To gdzie mnie pan zabierze?
-Nie mogę ci powiedzieć. Idź się spakować. Nie mamy za dużo czasu. Harry poszedł do swojego pokoju i zaczął wrzucać do kufra wszystko co miał pod ręką. Na dnie wylądowały jakieś ubrania, na nich książki, pergaminy i pióra. Najwięcej namęczył się przy wkładaniu Błyskawicy, ale i z tym szybko się uporał. Rozejrzał się po pokoju sprawdzając czy wszystko zapakował. Wziął kufer i klatkę z Hedwigą, po czym wszystko zniósł do kuchni.
Szalonooki wyciągnął z kieszeni swojej szaty coś co wyglądało jak gwizdek. Swistoklik- pomyślał Harry.
-Daj kufer. Wiesz jak z tego korzystać?- zapytał były auror.
-Tak. To do zobaczenia w następne wakacje- rzucił w
stronę wciąż oniemiałej rodziny.
-To na trzy.
1…2…2!
Złapali gwizdek. Harry poczuł szarpnięcie w okolicach pępka. Oderwali się od ziemi i znikli.

Ten post był edytowany przez estiej: 06.07.2006 14:19


--------------------
Czy będzie ci ze mną dobrze?
Czy będzie ci ze mną źle?
Czy będzie ci ze mną lepiej,
czy gorzej?
Możesz przekonać się!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Carmen Black
post 14.09.2005 17:04
Post #2 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 94
Dołączył: 16.04.2005
Skąd: Z Piekła...




Ja, ja przepraszam. Wiem, że niektórym to się nie podoba. Ale jak już napisałam na Mirriel jestem uparta. Nawet bardzo. Dlatego kontynuować będę. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nawet jeśli tekst podoba się tylko jednej osobie to warto dalej pisać, właśnie dla tej jednej osoby.


ROZDZIAŁ 10
„Nauka zawsze idzie w parze z poświęceniem”

W ciągu najbliższego miesiąca Harry poznał więcej zaklęć obronnych niż w całych poprzednich pięciu latach nauki. Oczywiście nie zabrakło też klątw i uroków, których nie powstydziłby się dobrze wykwalifikowany auror. Codziennie spędzał kilka godzin w wieży bractwa. Swój czas wolny dzielił między pięć osób.
Rona i Hermionę, którzy martwili się o swojego przyjaciela. Przestali jednak zwracać uwagę na jego dziwne zachowanie odkąd powiedział im, że uczy się z pewną dziewczyną, ale na razie nie chce zdradzać jej imienia. Gryfonka skwitowała to wzruszeniem ramion i stwierdzeniem, że od tego zaczynają się najwspanialsze romanse wszechczasów. Rudzielec przez kilka dni nabijał się z kolegi, ale gdy ten nawiązał do jego związku z panną Granger natychmiast zamilkł.
Angel, z którą powtarzał materiał z eliksirów. A w międzyczasie robił antidota na różnego rodzaju zaklęcia i trucizny. Dziewczyna sądziła, że może mu się to przydać w pracy aurora i nie tylko.
Pablo, który powtarzał, że nie przejdą do trudniejszych rzeczy dopóki nie nauczy się porządnie oklumencji i przynajmniej w minimalnym stopniu podstawowych zasad legilimencji. Brązowowłosy chłopak nie reagował na słowa wypowiadane przez młodego Pottera, kiedy ten twierdził, że umie bronić swój umysł przed penetracją z zewnątrz. Zaznaczał też, że jest to jedynie rozgrzewka przed prawdziwym treningiem umysłu.
Najwięcej problemów Harry miał z Carmen, która uparcie powtarzała, że w życiu nie widziała kogoś, kto z taką premedytacją zgrywałby słabeusza. Chłopakowi nie pozostało, więc nic innego jak codziennie wstawać o szóstej i ćwiczyć mięśnie w Pokoju Życzeń, pod bacznym okiem wymagającego trenera, którym była panna Black. Po dwóch tygodniach, można powiedzieć, że popadł w rutynę i przemykanie się korytarzami unikając wścibskich spojrzeń niektórych portretów nie nastręczało mu większych kłopotów. Ciągle jednak nie rozumiał, czemu dziewczyna upiera się przy ćwiczeniach fizycznych, podczas gdy czas przeznaczony na nie mógłby poświęcić chociażby zaklęciom.
- Mógłbyś, ale tego nie zrobisz – tłumaczyła jak małemu, nic nie rozumiejącemu dziecku – i możesz mi wierzyć niedługo przydadzą ci się mięśnie.
Jego ćwiczenia odbiły się pozytywnym echem również w Quiddichu. Ron w każdą sobotę organizował kilkugodzinne treningi. Już po miesiącu działalności jako kapitana dorobił się tytułu „godnego następcy Wooda”, jak nazwała go McGonagall, lub „kolejnego kata”, jak mówili uczniowie. Pierwsze dwa spotkania przeznaczył na zgranie się drużyn. W ciągu każdego kolejnego treningu oba składy rozgrywały między sobą mecze.
Wybór Grega na tymczasowego kapitana okazał się całkowicie niepotrzebny. Chłopak przejął funkcję trenera i przewodnika „drugiej ligi” już od pierwszych dni. Wszyscy zawodnicy zgodzili się, aby piastował ten urząd dłużej. Greg był synem wysoko postawionego urzędnika w Ministerstwie Magii, a co za tym idzie umiał obyć się w wielkim świecie. To on załatwił Gryfonom pozwolenie na sobotnie treningi i to on dopilnował, aby nikt z innych domów się w tym czasie nie kręcił. Był też dobrym strategiem, razem z Ronem opracowywał plan gry na zbliżający się mecz ze Ślizgonami, który miał się odbyć w połowie listopada.
Snape, tak jak przez ostatnie lata terroryzował uczniów ze szczególnym uwzględnieniem, pewnego kruczowłosego Gryfona. Czarodziej sam przed sobą musiał przyznać, że jest niesprawiedliwy. Chłopak poprawił się w ważeniu eliksirów i co najważniejsze znał zastosowanie owych specyfików. Nawet, jeśli wychodziło mu coś innego niż omawiane substancje, poprawnie wskazywał popełnione przez siebie pomyłki.
Anastazja Romanowa obserwowała uczniów niczym sokół polujący na swoją kolację. Już we wrześniu zauważyła, że na tle pozostałych uczniów, nawet z siódmych roczników, wybijają się dwie osoby. Carmen Black i Harry Potter. Hermiona Granger również była zdolną uczennicą, ale jej wiedza ograniczała się do książkowych regułek, które były niekompletne.
Nauczycielka była pół elfem. Jej matka, królowa leśnych elfów o wdzięcznym imieniu Nessa Alcarin, co w tłumaczeniu na język ludzi oznacza Leśna Gwiazda, wyszła za mąż za czarodzieja, Nikite Romanow. Związek ten miał na celu zaprowadzić zgodę pomiędzy ludźmi, a elfami z okolic południowych krańców Syberii. Po roku małżeństwa na świat przyszła mała Anastazja. Dziewczynka zgodnie z intercyzą, którą podpisali jej rodzice wychowywała się wśród lasów ucząc się subtelnej sztuki przetrwania i ziołolecznictwa. W wieku lat jedenastu poszła do Renomowanej Uczelni Magii w centralnej Rosji.
Obecnie miała dwadzieścia cztery lata i dokładnie w ostatnią noc listopada musiała przejąć tron po matce. Tak nakazywała tradycja, a ona nie zamierzała się jej sprzeciwiać. Cały rytuał zmiany królowej nie był skomplikowany, ale przygotowania do niego zawsze sprawiały mnóstwo kłopotów i trwały blisko dwa tygodnie. Na czas swojej nieobecności potrzebowała zastępstwa i wydawało jej się, że już je znalazła. Powinna mieć jeszcze tylko pozwolenie Dumbledore’a na opuszczenie Hogwartu.
- Ależ Anastazjo. Oczywiście możesz jechać, ale obawiam się, ze sama musisz znaleźć osobę, która zechce cię zastąpić i prowadzić za ciebie lekcje. Wiesz przecież ile problemów mam, co roku ze znalezieniem odpowiedniego kandydata na to stanowisko. – Powiedział dyrektor, gdy tylko czarodziejka powiedziała o przyczynach swojego wyjazdu- Na ile wyjedziesz?
- Góra miesiąc. I myślę, że powinien pan załatwić dwa zmieniacze czasu, dla moich zastępców
-Nich?- Uniósł sugestywnie brew.- Kto nimi będzie?
-Carmen Black ze Slytherinu i Harry Potter z Gryffindoru. Oboje przewyższają swoją grupę zarówno wiedzą jak i doświadczeniem. Z powodzeniem mogą również uczyć starszych uczniów.
Mężczyzna podrapał się różdżką w tył głowy. Takiej odpowiedzi mógł się spodziewać. Jako dyrektor szkoły musiał znać możliwości swoich uczniów. I rzeczywiście ta dwójka przejawiała zadziwiające wręcz zdolności w dziedzinie obrony przed czarną magią. Nie mógł jednak wiedzieć, że również czarno – magiczne zaklęcia nie są dla nich trudne. W zamyśleniu pokiwał głową.
- Dobrze. Napiszę list do Ministerstwa z prośbą o przysłanie dwóch zmieniaczy, lub choćby jednego. Porozmawiasz na ten temat z Carmen i Harrym?
Kobieta skinęła głową. Wstała z zajmowanego przez siebie krzesła i wyszła z pomieszczenia.
Białobrody czarodziej popatrzył na swojego feniksa. Dzień spalenia był już bliski, więc ptak nie wyglądał zbyt okazale. Ciągle jednak był mądry jak starzec, który wiele w życiu widział. Przechylił łebek i osobliwie spojrzał na mężczyznę siedzącego w fotelu.
- Masz rację Fawkes. To najlepsza okazja, aby pogodzić zwaśnione domy.
Zadowolony feniks zaśpiewał radośnie, a następnie spłonął. By po chwili odrodzić się na nowo. Tak samo jak codziennie odradza się słońce i księżyc, przynosząc światu zarówno radość i szczęście jak i zmartwienia i smutki.

Klasa obrony przed czarną magią rozbrzmiewała od okrzyków ćwiczących uczniów. Co chwilę rozbłyskał jakiś kolor, podczas gdy poprawnie rzucona tarcza powinna być bezbarwna. Harry siedział na ławce i ze znudzeniem obserwował Rona i Hermionę. Jego przyjaciele byli parą nie tylko w życiu, ale także na zajęciach. Profesor Romanowa na początku października dobrała ich w pary zgodnie z indywidualnymi możliwościami. Jak łatwo się domyślić najszybciej uczyła się para Black- Potter.
Carmen siedziała obok Harryego. Jednak w przeciwieństwie do chłopaka pilnie obserwowała inne osoby. Jej bystre oczy dostrzegały najmniejsze nawet błędy w ruchu różdżki. Popatrzyła na swojego sąsiada. Wyjęła zza ucha różdżkę, skierowała na Gryfona i mruknęła ledwo poruszając ustami:
- Drętwota.
Potter poczuł delikatne zawirowania powietrza po swojej prawej stronie. Po chwili usłyszał dziewczynę szepczącą coś jakby zaklęcie. Wiedział, że wyjęcie różdżki i wypowiedzenie odpowiedniej formuły zajmie zbyt dużo czasu. Zeskoczył z ławki i błyskawicznie odwrócił się w stronę Carmen posyłając w jej stronę Densuaego.
Dziewczyna zgrabnie wytworzyła tarczę chłonącą. Uśmiechnęła się rozbrajająco i ze zwykłą u siebie prostotą powiedziała:
- Nudzi mi się. Poćwiczymy?
- A mam jakieś wyjście?
- Nie.
Przeszli w kąt klasy, gdzie Carmen wyczarowała barierę, dzięki której mogli rzucać na siebie każde zaklęcie, bez obawy, że uderzą nim kogoś innego. Młoda czarownica dodała też zwykłe Silencio. Wytłumaczyła czarodziejowi, że to po to, aby nikt nie mógł słyszeć, jakiego rodzaju zaklęć używają. Ustawili się w odpowiednich pozycjach. Skinęli lekko głowami. Przez chwilę stali w bezruchu.
- Tormento – rozpoczęła atak dziewczyna.
Harry zdziwił się nieco słysząc z ust Carmen dozwoloną wersję Cruciatusa. Nie było jednak czasu na zastanawianie się. Ledwo udało mu się uchylić, a już leciało w niego kolejne zaklęcie. Przerzucił całe ciało w prawo posyłając w stronę dziewczyny Avis, a następnie Expelliarmusa.
Całą scenę obserwowała Anastazja. Teraz już wiedziała, że jej wybór padł na właściwe osoby. Uśmiechnęła się widząc małe ptaszki wylatujące z różdżki chłopaka. Jego taktyka była całkowicie inna niż pozostałych czarodziejów. Nawet, jeśli walczył zachowywał się jak wąż. Próbował zmylić przeciwnika niepozornym zaklęciem, by po chwili zaatakować go z pełną mocą. Kobieta czasami zastanawiała się, dlaczego chłopak jest w Gryffindorze, a nie w Slytherinie. Według niej pasowałby tam idealnie.
Dzwonek zadzwonił i uczniowie zaczęli wychodzić z klasy. Nie zdziwili się, że nie mają żadnego wypracowania do napisania. Był wtorek, więc tylko ćwiczyli. Teoretyczne lekcje odbywały się w czwartki i to właśnie podczas nich, nauczycielka zadawała mnóstwo pracy domowej.
- Black, Potter zostańcie proszę – rzuciła w stronę rzeczonej dwójki, która dopiero teraz zorientowała się, że był już koniec lekcji. Silencio, bowiem rzucone na pewien obszar miało jedną małą wadę. Nie pozwalało żadnym dźwiękom na przedostanie się przez barierę, ale również żadnych nie wpuszczało.
Uczniowie popatrzyli po sobie, wzruszyli ramionami. Poczekali, aż ostatnie osoby opuszczą klasę. Podeszli do katedry i wyczekująco spojrzeli na nauczycielkę.
- Jak wiecie, albo nie wiecie jestem elfem leśnym. Powiem wam nawet, że wysoko postawionym. W połowie listopada muszę wyjechać, wiąże się to z pewnym rytuałem, jeśli to was interesuje. W związku z tym potrzebuję kogoś, kto zastąpiłby mnie przez ten czas i pomyślałam, że wy moglibyście to zrobić.
- To wcześnie pani się zorientowała – mruknęła pod nosem Carmen, głośno zaś powiedziała.- Co należałoby do naszych obowiązków?
- To samo, co do moich. O lekcje się nie martwcie. Profesor Dumbledore obiecał załatwić wam zmieniacze czasu.
Dziewczyna spojrzała na chłopaka, który od dłuższego czasu na nią patrzył. Ten nieznacznie skinął głową. W odpowiedzi nastolatka pokazała wszystkie ząbki. To zapowiadało się na bardzo ciekawe przeżycie.
- Dobrze, pani profesor. Zgadzamy się.
- W takim razie przyjdźcie do mojego gabinetu w piątek po południu. Dam wam plan zajęć i powiem, na jakich poziomach są poszczególne klasy. Możecie odejść.
Gryfon i Ślizgonka wyszli z klasy i jakby wiedzieni pierwotnym instynktem pognali do biblioteki. OPCM była ich ostatnią lekcją, więc nie stracą żadnych zajęć. Wpadli przez drzwi do pomieszczenia od podłogi do sufitu załadowanego książkami. Carmen jako pierwsza dotarła do kontuaru.
- Poproszę jakąś książkę o elfach! – Wykrzyknęła entuzjastycznie.
- Uspokój się dziewczyno – ofuknęła ją bibliotekarka. – To biblioteka, nie bazar. Elfów się zachciało. Też coś. Poszukaj w dziale fantastyki.
-Przepraszam panią- odezwał się potulnie Harry.- Jej chodziło raczej o coś w stylu magicznych ras zapomnianych, a konkretniej o elfy.
Czarownica potrząsnęła głową z irytacją, ale dźwignęła się z krzesła. Nie powiedziała tego na głos, ale zupełnie tak samo zachowywał się James i to zawsze on załatwiał potrzebne Huncwotom książki. Mimo, iż Remus w królestwie pani Pince spędzał najwięcej czasu to nie miał tego CZEGOŚ.
- Zaczekajcie. Zaraz coś wam przyniosę.
Wróciła po około dziesięciu minutach z wielkim tomiszczem w rękach. Podała go dziewczynie i z powrotem zasiadła przy kontuarze. Jakąś cząstką swej świadomości zarejestrowała, że panna Black miała na piersi naszywkę z symbolem Domu Węża. Ślizgoni zazwyczaj nie przyjaźnią się z Gryfonami, tymczasem ta dwójka w najlepsze siedzi sobie przy stole i przegląda „Elfy – mity czy prawda” Gilderoy’a Atenerbhy‘ego.
- Elfy Kwiatowe,… Elfy Mroczne,… Elfy Cukrowe, o jest. Elfy Leśne! – Szepnęła triumfująco nastolatka.
Harry pochylił się nad woluminem.

„Mówi się, że są jedynie wytworem ludzkiej wyobraźni. Do końca nie udowodniono ich istnienia. Jedyne informacje, jakie udało mi się zgromadzić na ich temat pochodzą ze starych czarodziejskich legend.
Według jednej z nich władczynią Leśnych Elfów jest zawsze kobieta, najstarsza córka w rodzie. W wieku dwudziestu czterech lat przejmuje ona obowiązki swojej matki. Proces przygotowania następczyni tronu wymaga dwóch tygodni. Przekazanie władzy następuje dokładnie w nocy z trzydziestego listopada na pierwszego grudnia…”

- Czyli wszystko się zgadza – mruknęła do siebie dziewczyna.
Chłopak jedynie pokiwał głową.
Draco Malfoy siedzący nieopodal skrzywił się teatralnie. Nie spodziewałby się tego po czarnowłosej. Bratać się z wrogiem. Też coś. Po Blackach można się jednak spodziewać wszystkiego. Później będzie musiał z nią pogadać.
Parvatti Patil podobnie jak Lavender Brown nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Spośród wszystkich Gryfonów Harry i Ron chyba najbardziej nie lubili Ślizgonów. Tymczasem dziewczyny obserwowały, jak chłopak szepcze coś do tej całej Black, a następnie jakby nigdy nic wychodzi. Kilka minut później bibliotekę opuściła również Carmen.



Zgodnie z obietnicą w piątek o godzinie szesnastej do drzwi gabinetu Anastazji Romanowej zapukało dwoje uczniów. Zdążyli się już przyzwyczaić, że będą uczyć swoich kolegów, jednak nadal byli nieco zdziwieni, że wybór padł akurat na nich. Harry, co prawda już wcześniej był postawiony w roli nauczyciela, ale robił to w tajemnicy przed wszystkimi. Uczyć musiał wtedy jedynie małą grupkę osób, które chciały się czegoś nauczyć i zrobić na złość Umbridge. Teraz jednak sytuacja wyglądała nieco inaczej.
- Proszę! – usłyszeli ze środka głos profesor Romanowej.
Po chwili całą trójką siedzieli przy biurku przeglądając różnego rodzaju papiery. Nie zabrakło wśród nich: programu nauczania, planu lekcyjnego, notatek i kilku podręczników.
Carmen i Harry nie pytali o powód nieobecności nauczycielki. Po przeczytaniu, co najmniej czterech woluminów o elfach leśnych zgodnie orzekli, że pani profesor musi być ważną osobistością.
Anastazja domyślała się, że obecni w jej gabinecie uczniowie w ciągu zaledwie trzech ostatnich dni zdążyli przejrzeć odpowiednią ilość książek i wysnuć własne w nioski. Co prawda takie zachowanie bardziej pasowało do Hermiony Granger niż Harry’ ego Pottera, ale cóż, ludzie się zmieniają.
Czarownica dziwiła się także innej rzeczy. Ślizgoni i Gryfoni raczej za sobą nie przepadali. Tymczasem ich przedstawiciele siedzący przed jej biurkiem wręcz przeciwnie. Można nawet posunąć Siudo stwierdzenie, że całkiem nieźle się ze sobą dogadują, zupełnie jakby spędzali razem po kilka godzin dziennie, ale nigdy nie udało jej się na choćby jednej wspólnej rozmowie.
- Do waszych obowiązków należeć będzie nauczenie pozostałych jak największej ilości zaklęć ofensywnych i defensywnych – tłumaczyła. – Myślę, że w klasach od sześć wzwyż możecie przejść do pojedynków. W pierwszej, drugiej i trzeciej robicie program podstawowy – zamilkła na chwilę. – Czwarty rok jest na poziomie zaklęć niewybaczalnych, jeśli wiecie, o co mi chodzi. – Pokiwali skrzętnie głowami. Mogłaby przysiąc, że Harry wymamrotał coś w stylu „Moody”. – Piąty natomiast zaczął przerabiać sposoby rozbrojenia przeciwnika. Czy wszystko jasne?
- Prawie – odpowiedziała dziewczyna. – Mamy robić część teoretyczną, czy praktyczną?
- I jedną i drugą. Niech wszyscy robią notatki, ale prac pisemnych raczej nie będziecie zadawać. Mogę się założyć, że nie będziecie mieć czasu na ich sprawdzanie – dodała ze śmiechem. – Dyrektor Dumbledore da wam zmieniacze w poniedziałek po śniadaniu.
- Dobrze – odpowiedział jej zgodny duet. – Dowidzenia.

Sobotni poranek zastał Harry ‘ego siedzącego na łóżku i patrzącego w przestrzeń. Dookoła niego leżały pergaminy i podręczniki. W ręce trzymał najzwyklejszy w świecie mugolski długopis. Przeniósł wzrok na najbliższą kartkę. Napisany był na niej przepis na pewien skomplikowany eliksir. Był to ten sam pergamin, który Harry wziął z domu Mistrza Eliksirów.
Aktualnie męczył się nad wypracowaniem dla Snape’ a. Tym razem dotyczyło ono krwi ludzkiej. Jego dokładny temat brzmiał „Wymień jak najwięcej eliksirów, w których wykorzystuje się ludzką krew oraz podaj ich właściwości i status zajmowany w Leksykonie Eliksirów Wszelakich”. Nauczyciel powiedział, że można omówić wybrany przez siebie specyfik. Harry wiedział, że Severus tego nie doceni, ale i tak postanowił to zrobić. Pytaniem pozostawało, który z eliksirów wybrać. Po długich przemyśleniach Harry zdecydował się na taki, który jest rzadko spotykany. A eliksiry ze snape’ owej biblioteki były bardzo rzadkie. Nie mógł jednak nikomu powiedzieć, że takowy zna. Jak powiedział Snape „już za samą znajomość ich nazw można wylądować w Azkabanie”. A Harry’ emu jakoś nieszczególnie uśmiechał się przedłużony urlop w tym miejscu.
Anastazja Romanowa już od wschodu słońca krzątała się po swoich prywatnych kwaterach. Mimo iż była czarodziejką najbardziej lubiła podróżować pociągiem, choć i samolotem nie wzgardziła. Nie miała jednak czasu na sentymenty. Dokładnie o dwunastej czasu Greenwich miała zjawić się w moskiewskim Ministerstwie Magii. Ojciec obiecał załatwić jej świstoklik w okolice południowo - wschodnich krańców Niziny Zachodniosyberyjskiej. Dokładniej powiedziawszy to do Nowosybirska. Stamtąd czekała ją godzinna podróż pociągiem na północ, a następnie marsz na północny – zachód. Teoretycznie mogłaby się aportować bezpośrednio na miejsce, ale niestety elfy nie przepadały za takim sposobem podróżowania. Nawet, jeśli miały magiczne zdolności. Poza tym chciała zobaczyć się z ojcem, którego ostatni raz widziała ponad cztery miesiące wcześniej.
Wbrew pozorom do elfiej osady wcale nie tak łatwo było się dostać. Albo znało się odpowiednie ścieżki, albo błąkało po lesie w nieskończoność narażając się na atak dzikich zwierząt. Wśród leśnych kniei najlepiej orientowały się zwierzęta i elfy. Czarodzieje, nawet, jeśli chcieli bardzo rzadko tam trafiali, a jeśli już, to z zawiązanymi oczyma.
Kobieta rozejrzała się po sypialni, sprawdziła każdy, nawet najmniejszy zakamarek. Machnęła różdżką zmniejszając kufer do rozmiarów pudełka zapałek. Schowała go do wewnętrznej kieszeni kurtki. Zabezpieczyła kwatery kilkoma dodatkowymi zaklęciami i spokojna już udała się do Hogsmade.
Spojrzała na zegarek. Do umówionego spotkania miała jeszcze blisko trzy godziny. Z trzaskiem deportowała się na warszawskim rynku. Wyciągnęła podtrzymującą włosy spinkę. Co jak co, ale mugole do widoku spiczastych uszu raczej nie przywykli. O ile jeszcze pojawiający się znikąd ludzie nie stanowią już sensacji, o tyle nieludzie budzą sporo kontrowersji.
Rozejrzała się dookoła. Nic się tu nie zmieniło od jej ostatniej wizyty. Uśmiechnęła się na myśl o minie przyjaciela, gdy ją tylko zobaczy. Pięć lat. Pięć długich lat go nie widziała. Od śmieci jego półtorarocznej córeczki. Mała miała wadę serca. Jak na ironię nawet czarodzieje nie umieli jej pomóc. Uśmiechnęła się gorzko. Nikt nie jest na tyle potężny, aby oszukać śmierć. Nikt.
Przecisnęła się przez tłum ludzi. Weszła do jednej z pomalowanych na czerwono kamienic. Przeszła przez sklep, aż znalazła się na zapleczu. W mroku dostrzegła wąskie schodki prowadzące na górę. Z mozołem wspięła się na szczyt wiekowej budowli. Zapukała do starych, wymagających pomalowania drzwi. Ze środka dało się słyszeć szuranie butów. Po chwili wejście stało otworem.
Kobieta weszła do małego korytarzyka. Gospodarz uśmiechnął się przepraszająco.
- Wybacz mam tu remont i straszny bałagan.
- Nie znudziły ci się te remonty? Za każdym razem ilekroć zapraszałam cię do siebie wymawiałeś się remontem – powiedziała z udawanym rozdrażnieniem.
W jego niebieskich oczach pojawił się ledwo dostrzegalny ból. Szybko jednak znikł zastąpiony przez ciekawość. Gestem zaprosił gościa do niewielkiego saloniku. Pokój urządzony był w tonacji zielono – niebieskiej. Bladobłękitny sufit idealnie współgrał z imitacją marmurowych kolumn porośniętych bluszczem i lasu w tle wymalowanych na ścianach. Na wprost drzwi stał niewielki, zabytkowy kredens „po babci”.
Rozsiedli się na wygodnych, wiklinowych fotelach. Na stoliczku pojawiła się butelka wina i dwa kieliszki.
- Co cię tu sprowadza? – zadał pytanie mężczyzna.
- Byłam w pobliżu.
- I ja mam w to uwierzyć? Tak po prostu pojawiasz się po pięciu latach i twierdzisz, że byłaś w pobliżu? – nie krył niedowierzania.
- A co miałam robić? Uciekłeś z naszego świata. Zamelinowałeś się w tym miejscu, a na każdą próbę skontaktowania się z tobą odpowiadałeś, że masz remont.
- Anastazja – powiedział spokojnie. – Nie zaperzaj się tak. I powiem ci szczerze, że z naszego świata nie uciekłem.
Wstał z bujanego fotela i podszedł do okna. Gestem poprosił ją do siebie. Wyjrzeli przez okno. Rozciągał się z niego piękny widok na cały rynek. Wskazał ręką pomnik na środku placu.
- Wiesz, co to jest?
- Oczywiście.
- Ale nie wiesz, że ma też drugie zastosowanie. To coś w rodzaju skrzynki kontaktowej. Największe szumowiny magicznego świata się tu spotykają. Ostatnio coś za często, moim zdaniem.
- Michaił? Myślisz, że coś się święci?
- Na pewno. Od pół roku zaobserwowaliśmy wzmożoną aktywność wszystkich ugrupowań. Spotykają się tu zarówno Błyskawice ze Skandynawii, jak i Szamani z Afryki. Coś się kroi, ale nie wiemy, co – bezradnie rozłożył ręce.
- Riddle?
- Nie wiem – wzruszył ramionami. – Ostatnim razem nie korzystał z usług ulicznych zabijaków. Poza tym w ogóle nie zauważyliśmy, żeby tutaj działał – zamilkł na chwilę. – Nagraliśmy jedną rozmowę. Powinna cię zainteresować. Dotyczy Hogwartu. To chyba tam uczysz?
Skinęła głową. Mężczyzna w tym czasie przeszukiwał regał. Po kilku minutach podszedł do stojącej na niewielkim stoliku wieży stereo. Włożył do kieszeni taśmę i nacisnął przycisk PLAY.
Przez chwilę słychać było jedynie trzaski.
- W razie, czego pomożecie chłopakowi. Zamek obserwować z daleka i pod żadnym pozorem się nie ujawniać. Zrozumiano?
- Ta jest, szefie.
- Uważajcie na Kruka. Będzie chciał się zemścić na Wężu. Macie pilnować i chłopaka, i Węża. Jasne?
- Jak słońce.
Na tym nagranie się kończyło. Kobieta spojrzała pytająco na swego towarzysza.
- Wężem jest prawdopodobnie ten, jak mu tam, Snape. Chłopakiem jak się domyślasz jest Potter.
- A Kruk?
Pokiwał przecząco głową. Przez chwilę panowała cisza, przerywana dźwiękami dobiegającymi z zewnątrz. Gwar ulicznych sprzedawców mieszał się z czystymi tonami katarynki.
- Pójdę już – odezwała się Anastazja. – Chcę porozmawiać z ojcem zanim pojadę w leśną głuszę.
- W takim razie do zobaczenia.
Podeszła do kominka znajdującego się między dwoma kolumienkami. Wzięła trochę proszku Fiuu. Wrzuciła go do paleniska. Wypowiedziała adres i znikła.
Michaił Dawidow niegdyś najlepszy auror w służbie rosyjskiego ministerstwa uśmiechnął się drwiąco. Wiedział, kim jest Kruk. Któż z aurorów starszego pokolenia tego nie wie?
Anastazja Romanowa pojawiła się w holu olbrzymiego gmachu. Otrzepała się z popiołu i szybkim krokiem przeszła do windy. Mijając jabłoń rosnącą na środku tradycyjnie już dotknęła kory. Wszyscy wierzyli, że przynosi to szczęście.
Zjechała dwa piętra w dół i przeszła przez szereg wąskich korytarzy. Nad drzwiami, do których zmierzała widniał wielki, fosforyzujący napis: DEPARTAMENT DO SPRAW TRANSPORTU. Nie pukając weszła do środka.
Za biurkiem siedział siwiejący już mężczyzna o ostrych rysach twarzy. Na widok czarownicy jego oblicze rozjaśniło się.
- Witaj tato.
- Córeczko, jak to dobrze, że jesteś. Wypijesz kawę ze starym ojcem?
- Oczywiście tatku. Oczywiście.
Usiedli przy niewielkim stoliku stojącym w kącie. Nikita machnął kilka razy różdżką. W niewielkich filiżankach pojawiła się gorąca, ciemna ciecz o przyjemnym aromacie.
- Źle się dzieje w Ministerstwie – odezwał się niespodziewanie mężczyzna. – Był tu nawet Knot, żeby powiedzieć, że wszystko jest w porządku – zamilkł na dłuższą chwilę. – Jak może być w porządku skoro ludzie umierają, jak za czasów pierwszej wojny! Minister udawał potulnego, ale nie bardzo mu to wychodziło.
- Spokojnie tato. Będzie dobrze. Musi być.
Rozmawiali jeszcze przez godzinę. Anastazja odebrała świstoklik. Obiecując ojcu, że w drodze powrotnej również do niego wpadnie. Chwyciła stary kalosz, poczuła szarpniecie w okolicy pępka. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyła była uśmiechnięta twarz Nikity.
Jak każdy ojciec cieszył się, ze jego córka ma możliwość wpłynięcia na stosunki między ludźmi a elfami. Nie wiedział, że już za rok przyjaźń między dwoma rasami będzie bardzo ważna.



--------------------
Czy będzie ci ze mną dobrze?
Czy będzie ci ze mną źle?
Czy będzie ci ze mną lepiej,
czy gorzej?
Możesz przekonać się!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Carmen Black   Harry Potter I Bractwo Smoka [zak]   16.04.2005 22:45
KaFeCkO  
QUOTE   17.04.2005 19:03
Carmen Black   ROZDZIAŁ 2 „CZUŁE” POWITANIE ...   17.04.2005 21:32
Weasley   a bedzie rozdział 3?!   18.04.2005 16:46
Magya   Mam mieszane uczucia i z krytyką wstrzymam się do ...   18.04.2005 19:12
Carmen Black   ROZDZIAŁ 3 WYJAŚNIENIA Harry zamr...   18.04.2005 22:05
Carmen Black   CZwarty jest dłuższy... ROZDZIAŁ 4 Ważne rozmowy...   21.04.2005 18:31
Mariah Hiwatarii   Bardzo fajne opowiadanie !!! Podziwiam...   03.05.2005 11:57
Moonchild   hmmm.. no to zacznijmy od początku 1 rozdział to...   03.05.2005 12:35
Carmen Black   Do Moonchild!! 1) Piszę w "wordzie...   03.05.2005 14:30
Moonchild   Dobra Snake zamiast Snape to jeszcze moge zrozumie...   03.05.2005 14:39
Carmen Black   A więc tak: to jest kolejny rozdział. Ma niecałe 1...   04.05.2005 00:27
Moonchild   Całkiem fajne :) Pojawiło się troche więcej opisów...   08.05.2005 11:29
Forhir   Swietne! Czekam z niecierpliwoscia na kolejne ...   08.05.2005 12:03
Ewelka   Przecyztałam dopiero trzy pierwsze odcinki ale...   08.05.2005 19:08
raven11   Super! :D czekam na następne jest świetne mam ...   19.05.2005 19:21
Martuś_gryffindor   fajnie fajnie,ale dla mnie to troszke za duzo opis...   28.05.2005 13:14
Carmen Black   Rozdział 6 już jest. Jeśli jego konwencja wam się ...   29.05.2005 18:03
Moonchild   No wreszcie dałaś kolejną część. I to całkiem ciek...   29.05.2005 19:52
Carmen Black   No cóż. Może trochę wyjaśnię. W liście owszem nie ...   02.06.2005 21:05
Carmen Black   ROZDZIAŁ 7 NOWI Zgiełk. Hałas. Śmiech. Krzyki. J...   02.06.2005 21:09
Moonchild   Początek średnio mi się podobał, ale dalej się roz...   02.06.2005 21:46
Carmen Black   No cóż. Błędy są. Rozdział nie jest zbyt ciekawy, ...   20.06.2005 16:06
Moonchild   Dawno tu nie zaglądałam. Nawet nie zauważyłam, że ...   10.07.2005 22:46
Carmen Black   Jeśli są błędy - przepraszam. Nie jest to jednak m...   14.07.2005 22:49
Avadakedaver   Grtuluję Ci! napisałaś już prawie całą książkę...   04.02.2006 21:14
Natalia   Podoba Mi Się Nie Znalazłam Żadnych Błędów Może D...   15.07.2005 13:32
Vanillivi d'Azurro   Czytałam już wcześniej ten ff na blogu. Szczerze m...   13.09.2005 21:48
Carmen Black   Ja, ja przepraszam. Wiem, że niektórym to się nie ...   14.09.2005 17:04
Carmen Black   Sory, to jest ciąg dalszy poprzedniego rozdziału. ...   14.09.2005 17:24
Tomak   Przeczytałem opowiadanko i stwierdzam ze jest napr...   14.09.2005 18:47
Carmen Black   Na żywca, na żywca. Jestem mistrzem improwizacj...   14.09.2005 19:36
Mroczny Wiatr   :blush: Cóż szkoda, że dopiero jutro. Szkoda, że ...   14.09.2005 23:14
Carmen Black   Rok temu, że się tak wyrażę nie miałam jeszcze ...   15.09.2005 15:04
Carmen Black   Obiecany rozdział jedenasty właśnie wylądował. Zap...   15.09.2005 15:11
Tomak   Bombastick fajny parcik opowiadanko wciaga. Piszes...   15.09.2005 15:30
Carmen Black   Kolejne części podzielone na party najpierw ląd...   15.09.2005 15:43
Carmen Black   Jak zwykle coś mi ucina końcówkę. No, nic. Wklejam...   15.09.2005 15:30
Tomak   Dobra kapie. o sowe było by trudno a kominka w dom...   15.09.2005 16:06
Moonchild   Podoba mi się, ale miejscami troche nudnawe sie ro...   15.09.2005 16:38
Mroczny Wiatr   :blush: Doczytałem reszte u Ciebie na blogu bo co...   16.09.2005 14:14
Tomak   A mozesz podac adres bloga bo tez bym sobie chciał...   16.09.2005 14:33
Mroczny Wiatr   Carmen podała wczoraj o 15,43 http//hpibractwosmo...   16.09.2005 16:20
Tomak   Dzieki. Jezeli juz wczesniej adres był podawany to...   16.09.2005 17:33
Carmen Black   Do stu tysięcy wściekłych Hipogryfów! Na Chime...   16.09.2005 18:02
Tomak   Impervius! Mam małe pytanko. Co to za zakleci...   16.09.2005 19:56
Czarny Łowca_   Zeklęcia Impervius użyła Hermiona w tomie IV i dru...   17.09.2005 14:43
Tomak   Aha juz pamietam dzieki teraz juz sobie przypomnia...   17.09.2005 15:00
Czarny Łowca_   Faktycznie pomyłka, ale pisałem to z pamięci, a ta...   17.09.2005 17:50
moniczka   Narazie przeczytalam tylko trzy rozdzialy, bo nie ...   17.09.2005 18:23
Carmen Black   Dawno tego nie aktualizowałam. Mam sporo zaległośc...   02.02.2006 17:49
Carmen Black   Kontynuacja dwunastki Kolejne kilka tygodni były ...   02.02.2006 17:51
Carmen Black   ROZDZIAŁ 13 Biała Śmierć Lord Voldemort by...   02.02.2006 17:54
Katon   Kurde, ludzie, macie rozmach.   02.02.2006 17:56
Carmen Black   ROZDZIAŁ 14 Serum prawdę Ci powie ...   02.02.2006 17:58
Carmen Black   ROZDZIAŁ 15 Poza czasem i przestrzenią Harry ...   02.02.2006 18:01
Carmen Black   ROZDZIAŁ 16 Wyprawa - Wyglądasz jak kretyn ...   02.02.2006 18:06
Carmen Black   Rozdział 17 Drużyna Marzeń Anastazja Romanowa s...   02.02.2006 18:08
Carmen Black   Rozdział 18 Kryształowy Sen Przez cały tydzień ...   02.02.2006 18:09
Carmen Black   ROZDZIAŁ 19 Ciężkie życie artysty Anastazja wst...   02.02.2006 18:11
Tomak   Czytałem na blogu rozdzialiki są super nie moge si...   02.02.2006 20:26
Ajihad   Czy tu będą następne rozdziały? :(   12.02.2006 15:30
Carmen Black   Rozdziały będą, a jakże! Rozdział 20 Zagini...   12.02.2006 17:16
Carmen Black   ROZDZIAŁ 21 Odkryte tajemnice Hogwardzkie śniad...   12.02.2006 17:24
Ajihad   Juhuuu! :P Wreszcie! Te części wymiatają...   12.02.2006 23:17
Carmen Black   ROZDZIAŁ 22 Prawda w oczy kole Ginny siedziała pr...   15.02.2006 19:22
Czarny Łowca_   Świetnie że jest już nastepna część. Szczególnie p...   16.02.2006 11:08
em   Nie mam czasu czytać całości, wybacz ^^", ale...   16.02.2006 11:14
Ajihad   Prócz tego, że jak powiedział emoticonka: " H...   16.02.2006 17:37
Carmen Black   Mam nadzieję, że będzie się miło czytało... ROZDZ...   20.02.2006 00:04
Carmen Black   ROZDZIAŁ 24 [u]Urodziny[/b] Powoli docierały do n...   22.02.2006 16:47
Avadakedaver   niessamowite. TY jesteś niessamowita, Carmen. Powi...   26.02.2006 23:13
Carmen Black   Z Rowling nie zamierzam niczego obgadywać. Każda z...   28.02.2006 21:13
Avadakedaver   noooo... niby tak, ale kobieto, takiego talentu ni...   02.03.2006 22:38
Moongirl   jak zaczełam czytać to opowiadanie to hm bylo wida...   07.03.2006 17:14
zgred   Pozdrowionka opowiadanie ciekawe. Im wiecej czytas...   11.03.2006 12:24
mateusz14   Niezłe opowiadanie nie moge się doczekać następneg...   11.03.2006 13:25
Carmen Black   ROZDZIAŁ 26 [u]Przekleństwo Nienawidził żyć w nie...   14.03.2006 00:18
Ajihad   Skończyć w takim momencie! Tóż to zbrodnia...   14.03.2006 09:47
Moongirl   jaka cudna niespodziewajka :) rozdzial swietny :) ...   15.03.2006 16:47
pelbinek   Kiedy wyjdzie następny rozdział ?? Bo już nie mogę...   23.03.2006 16:18
Michal   No to jest za......e:) Pomyśl czy tego nie wydać,...   23.03.2006 23:21
Carmen Black   ROZDZIAŁ 27 [u]Powtórka z rozrywki[/u] Dudley si...   24.03.2006 18:08
pelbinek   Następny super odcinek :D Tylko znowu przerwany w ...   24.03.2006 20:05
Dragona   Troche podobne do Szczesliwych dni (skalpel Avereg...   25.03.2006 20:09
Carmen Black   ROZDZIAŁ 28 [u]Cena wolności[/u] Hermiona była p...   07.04.2006 22:19
Ajihad   Wreszcie nowy part! Określę go jednym zdaniem ...   08.04.2006 11:39
Dragona   No i oto chodzi ten rozdzial wyszedl ci swietnie :...   09.04.2006 15:38
Michal   Kiedy bedzie dalszy ciąg... juz od 18dni nic niema...   25.04.2006 16:40
Carmen Black   Rozdział 29 Powroty bolą najbardziej Mary siedzi...   26.04.2006 17:18
Michal   Fajne:D:D Harry śmierciożercą:] Tylko nierozumiem...   26.04.2006 18:32
Carmen Black   Gwałt był iluzją. Mroczny Znak był jedynie chronio...   26.04.2006 18:55
Michal   Aaa dobra teraz czaje:] Dzięki:D:D Jak skonczysz ...   26.04.2006 20:17
Carmen Black   [b]Rozdział 30 Nie zrywaj… Harry pakował ku...   01.05.2006 19:25
nosferatu   nie tylko nie :cry: to...to mój ulubiony ff napisz...   03.05.2006 16:16
Ajihad   Nie! Tylko nie to! Ten napis"koniec...   03.05.2006 21:58
Moongirl   a bedzie jakis dalszy ciąg? w nowym ff?   12.05.2006 16:17
Hawtagai   Jestem pod wrażeniem tego ff :) mam nadzieje,że t...   12.05.2006 16:46
Carmen Black   Nie, nie koniec   12.05.2006 20:08
Kedos   To nie moze byc koniec bo gdzie cala bitwa ;P Nooo...   12.05.2006 23:23
2 Strony  1 2 >


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 12.05.2024 15:39