Tragedia W Jednym Akcie [zak], na faktach
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Tragedia W Jednym Akcie [zak], na faktach
Pandora |
09.03.2006 20:47
Post
#1
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 6 Dołączył: 07.03.2006 Płeć: Kobieta |
Napisane spontanicznie, bez większego powiązania z HP. Oparte na faktach.
Liyen zbiegła po schodach, potykając się o leżące na kolejnych stopniach podręczniki. Gdy znalazła się na dole, natychmiast wbiegła z powrotem, robiąc przy tym dużo hałasu. Wpadła do dormitorium z okrzykiem „Lolth!” i ponownie zbiegła po schodach. Miała nadzieję, że koleżanki z pokoju zrozumieją, że chodziło o sprawdzenie, czy klatka z jej pająkiem jest zamknięta. We wspólnym pokoju było zupełnie pusto, nie licząc czarnego kota śpiącego na fotelu przy kominku oraz wysokiego, jasnowłosego chłopaka, stojącego przy stole. Chłopak trzymał w dłoni pióro i kreślił coś czerwonym tuszem na pergaminie. - Haley? - Lia... Dziewczyna patrzyła chwilę na chłopaka, po czym odwróciła się i odeszła. A przynajmniej próbowała, bo Haley złapał ją za ramię. Lia odwróciła się, a chłopak szybko cofnął rękę. - Dokąd tak biegniesz? – zapytał. - A co cię to? Chłopak nie odpowiedział. Wlepił wzrok w jasne, prawie białe, oczy dziewczyny. Liyen pomyślała, że to bezczelne z jego strony, zatrzymywać ją tak, gdy widać wyraźnie, że jest zajęta. - Tylko zapytałem – odparł, odwracając się w stronę stołu, gdzie znajdował się zarysowany przez niego pergamin. Odruchowo, Lia, spojrzała w tym kierunku. Pergamin, zabazgrany czerwonym tuszem, przykuł jej uwagę. - Nie twoja sprawa... – odpowiedziała chłopakowi, wciąż przyglądając się jego malunkom. - A to, nie twoja – rzucił chłopak, chowając pergamin między kartkami „Podręcznika do Transmutacji szóstego stopnia” – Zdawało się, że gdzieś się spieszyłaś. W lochach było na ogół dość ciepło, jednak lodowaty głos chłopaka sprawił, że Lia pożałowała, że nie zabrała z dormitorium swetra. Pokiwała przytakująco głową i jak najszybciej opuściła dormitorium. Gdy znalazła się na błoniach, wydobyła z kieszeni zmięty kawałek papieru... Jeśli uważasz za stosowne, przyjdź do Zakazanego Lasu. Uznała za stosowne, bo lubiła przygody, niespodzianki i wyzwania. Ta wiadomość zawierała w sobie wszystkie trzy. Schowała świstek ponownie do kieszeni i ruszyła w stronę lasu. Na dworze było ciepło, słońce świeciło, jak przystało na wiosnę, a wokoło rozlegał się śmiech uczniów Hogwartu. Jednak gdy tylko Lia, przekroczyła próg lasu, śmiechy ucichły a słońce znikło za gęstą zasłoną drzew. - Dobrze.. Ale gdzie mam iść? – zapytała samej siebie. Szczerze mówiąc liczyła na jakąś odpowiedź. Zawiodła się. Ruszyła więc przed siebie, uważając by nie zajść za daleko w las i nie stracić z oczu resztek, prześwitującego od strony szkoły, światła. - Liyen! Na dźwięk własnego imienia aż podskoczyła. Nie była w stanie odgadnąć, do kogo należał ten głos, jednak zaczęła iść w kierunku, z którego, jak jej się zdawało, dobiegał. Nawet nie zauważyła jak zaczęła biec. - Liyen! Tym razem, o wiele głośniej, dźwięk dobiegał zupełnie z przeciwnej strony, niż biegła do tej pory. Lia pomyślała, że ktoś się z nią bawi. Że to taka gra. Zatrzymała się wiec na chwilkę, aby nabrać oddech. Po krótkim odpoczynku, zaczęła iść. - Liyen!! Znów krzyk dochodził z innej strony niż poprzednio. Dziewczyna, wyraźnie już zaniepokojona, oparła się o drzewo. Zaczęła płakać. Po chwili łzy przestały napływać do oczu, a oddech stał się bardziej równy. Postanowiła wrócić do Hogwartu. Szybkim krokiem mijała kolejne drzewa. - Liyen! Zignorowała. Zaczęła znowu biec, jednak im dłużej biegła, tym las stawał się gęstszy i ciemniejszy. Zrozumiała, że biegnie w złym kierunku. Zrozumiała też, że nie wie gdzie jest, w którą stronę iść, ani która jest już godzina. Nie poddawała się jednak, szła wolno i starała się opanować emocje. Po jakimś czasie ścieżka stawała się wyraźniejsza, a odstępy między drzewami większe. Jednak czuła się bardzo nieswojo. - Liyen... Tym razem głos zabrzmiał bardzo blisko. Lia nie zważała na to i szła wciąż przed siebie. Kilka razy potknęła się o wystające ze ścieżki kamienie, więc zaczęła patrzeć pod nogi. Ku swojemu przerażeniu, na płytach, korzeniach drzew i trawie dostrzegła ślady krwi. Strach zdusił jej gardło, zaczęła urywanie szlochać. Nie wiedziała co robić, jednak szła dalej. Głosy ucichły lecz zanim to spostrzegła, ciszę przerwał głośny wrzask. Lia też krzyknęła. Rozejrzała się wokoło. Znajdowała się na pewnego rodzaju polanie, drzewa rosły w sporych odstępach od siebie, jednak ich korony nadal nie dopuszczały światła. Było ciemno, ale mimo to, zobaczyła zarys kamiennej płyty, kilka kroków przed sobą. Podeszła do niej i momentalnie zaczęła krzyczeć. Kamień był cały we krwi, w kilku miejscach zobaczyła odciśnięte dłonie. Na płycie dostrzegła napis wykonany krwią. Przyszłaś. Zakryła usta dłońmi i okrążyła nagrobek. Po chwili ponownie zaczęła krzyczeć. Za płytą, w wysokiej trawie, leżał Haley. Lub raczej to co z niego zostało. W zakrwawionej dłoni trzymał zwinięty pergamin. Liyen, wciąż na przemian płacząc i wołając o pomoc, wyciągnęła rulon. - Nie zasługiwałaś na me oddanie, więc oświadczyłem się Śmierci. Dziewczyna nie zdążyła zastanowić się, co to znaczy. Zemdlała i upadając uderzyła głową o kamień nagrobny. *** Był wieczór. Na niebie zapalały się pierwsze gwiazdy. Uczniowie Hogwartu odpoczywali w swoich salonach, po ciężkim tygodniu nauki. Ślizgoni, zrezygnowani i zawiedzeni, po przegranym meczu, siedzieli w lochach, rozmawiając szeptem. - Liyen? - Tak? - Czy jesteś ze mną szczęśliwa? Dziewczyna milczała. - Lia... - Jestem. - Kochasz mnie? Znowu cisza. - Powiedz. Kochasz mnie jeszcze? Tylko to chcę wiedzieć. Liyen milczała. - Kochasz? - Haley... już nie. *** Mało brakowało, a Zakazany Las stałby się miejscem również jej wiecznego spoczynku. Obudziła się w skrzydle szpitalnym, otoczona przez koleżanki. Ebony, jej najlepsza przyjaciółka, trzymała ją za dłoń. Żałowała, że znajduje się tu, w Hogwarcie. Żałowała, że nie powiedziała Haleyowi prawdy. Że po prostu chciała sprawdzić jego reakcję, a kiedy rozstali się w gniewie, pomyślała, że on jej już nie kocha. Ona go kochała. Ale z czasem zaczynała też nienawidzić. Nie rozumiała swoich myśli i nawet nie starała się zrozumieć. Wiedziała, że będzie teraz musiała żyć ze świadomością, że jedyny chłopak, którego była w stanie pokochać, nie żyje. -------------------- |
Avadakedaver |
10.03.2006 19:47
Post
#2
|
MASTER CIP Grupa: czysta krew.. Postów: 7404 Dołączył: 02.02.2006 Skąd: Nadsiusiakowo Płeć: włóczykij |
hmmmmm...
i co można o tym powiedzieć? hamoowa -------------------- i'm busy: saving the universe
W internecie jestem jak ninja - to przez rosyjskie porno. Ty i 6198 osób lubi to. (and all that jazz) |
Pandora |
10.03.2006 19:55
Post
#3
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 6 Dołączył: 07.03.2006 Płeć: Kobieta |
no coz... i wszystko jasne ^^
-------------------- |
Cesair |
10.03.2006 21:11
Post
#4
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 31 Dołączył: 28.04.2003 Skąd: z Wasrawu |
Zdecydowanie za krótkie. Postępowanie Haley'a jest dla mnie niejasne (poza tym wydaje mi się, że Haley to imię żeńskie) zabił się, bo ona go rzuciła, mogłabyś to rozwinąć. Jak dla mnie to za mało opisów uczuć, no i jak już pisałam, długość, opowiadanie powinno być dłuższe, bardziej rozbudowane, bo pomysł ciekawy.
-------------------- Without you believin’ in always picking up and thinking about leaving
Once you stick around then that's when I'll show you happiness the world can see That's how love should be |
Katarn90 |
10.03.2006 21:57
Post
#5
|
Czarodziej Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 826 Dołączył: 13.07.2005 Płeć: Mężczyzna |
Haley to imię męskie. nie znasz Haley'a Joel'a Osmenta ?
Podoba mi się. Dlatego że jest krótkie i ze względu na wspaniały opis sceny w lesie. Tylko ona mogłaby być trochę dłuższa, ale i tak mnie ciarki przeszły. Tym bardziej, że potem przeczytałem: oparte na faktach. |
Pandora |
10.03.2006 21:59
Post
#6
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 6 Dołączył: 07.03.2006 Płeć: Kobieta |
Chcialam to rozbudowac, ale jak napisalam, to opowiadanie, to totalny spontan, opis tego co sie wydarzylo, w troche przesadzony sposob. Wiele rzeczy lubie zostawiac do domyslow, czasem zbyt wiele. Ale bardzo chętnie rozbuduje to opowiadanie w najblizszym czasie. ^^
EDIT: Cesair, dla mnie zywego odpowiednika Haleya tez bylo niejasne zachowanie. Ten post był edytowany przez Pandora: 10.03.2006 22:08 -------------------- |
Cesair |
10.03.2006 23:00
Post
#7
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 31 Dołączył: 28.04.2003 Skąd: z Wasrawu |
QUOTE(Katarn90 @ 10.03.2006 22:57) Haley to imię męskie. nie znasz Haley'a Joel'a Osmenta ? Znam, tylko, że to Amerykanin, a Amerykanie mają dziwną skłonność do nadawania dziewczynką imion męskich, a chłopcom imion żeńskich. Pandora: rozumiem. Rozwinięcie naprawdę by się przydało, bo pomysł masz i środki by wycisnąć z tego opowiadania jak najwięcej. -------------------- Without you believin’ in always picking up and thinking about leaving
Once you stick around then that's when I'll show you happiness the world can see That's how love should be |
Pandora |
10.03.2006 23:07
Post
#8
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 6 Dołączył: 07.03.2006 Płeć: Kobieta |
Przez weekend popracuje troche nad tekstem, i jak skończe to mysle ze w niedziele go wrzuce tutaj
-------------------- |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 10.11.2024 20:07 |