Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> The Truth Is Hiding In Your Eyes [nz]

Cate
post 30.10.2009 11:44
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 20.10.2009
Skąd: Land of Magic

Płeć: Kobieta



Cześć!
To mój pierwszy raz, gdy publikuję coś dłuższego niż post komentujący. Nie będę jednak prosić z tego powodu o wyrozumiałość, etc. Przyjmę krytykę z pokorą; w końcu nie ma takiego przepisu by każdemu wszystko się podobało, prawda? Jedyne o co proszę, to o brak brutalności wobec mojej pisaniny, a jeśli komuś z Was nie spodoba się tekst, to niech napisze, konstruktywnie, dlaczego się nie zachwycił. Wypowiedź typu 'nie podobało mi się, koniec i kropka', będzie dla mnie równie wartościowa co pusty post.
Niniejszym kończę ten przydługi wstęp i życzę miłej lektury smile.gif
Cate

P.S. Opowiadanie umieściłam w Kwiecie Lotosu, gdyż nie wykluczam, że pojawią się w nim sceny łóżkowe.


PROLOG

- Po moim trupie! – Dziewczęcy głos, przepełniony furią, odbił się od ścian salonu.
- Ależ kochanie... – Elena Blackraven nie potrafiła zrozumieć, dlaczego jej córka ma mord w oczach. – Poznasz nowe osoby i co najważniejsze swojego ciotecznego dziadka. Przecież zawsze o tym marzyłaś, prawda?
- Tak, ale... – Amarisol nagle straciła wątek.
- Ale co? – wtrącił się do rozmowy mąż Eleny, Richard.
- Nie myślałam, że przez to przestaniecie mnie kochać – wybuchła, chodząc jak lew w klatce przed sofą, którą zajmowali jej rodzice.
Blackravenowie patrzyli na swoje jedyne dziecko skonsternowani. Kolejno otwierali usta by coś powiedzieć i po chwili je zamykali. Taki wyrzut ze strony córki był dla nich czymś niespodziewanym.
- Ależ, skarbie, przecież wiesz, że cię kochamy i jesteś dla nas najważniejsza. – Elena pierwsza odzyskała głos i wszelkie właściwości motoryczne.
Chwyciła Amarę za rękę i zmusiła by ta usiadła między nią a Richardem.
- Skąd ci przyszła do głowy taka okropna bzdura? – Ojciec objął dziewczynę ramieniem i przytulił do siebie.
- Bo chcecie mnie odesłać do Anglii! Każecie mi zostawić przyjaciół i zamieszkać na drugim końcu świata. – Była załamana takim obrotem sprawy.
Całe życie spędziła na przedmieściach Nowego Yorku, a teraz miała to wszystko porzucić.
- Samej! – Wyrzut w jej głosie był wręcz dobitny.
- Amy... – zaczęła Elena swoim miękkim głosem, w którym, pomimo tylu lat spędzonych w Nowym Świecie, nadal brzmiał szkocki akcent – ... przecież wiesz, że nie możemy zwolnić się z naszych posad. I nie będziesz tam sama, kochanie. Maggie się tobą zaopiekuje.
- Przyjedziemy do niej na święta i spędzimy je razem – dodał Richard.
Amy spojrzała podejrzliwie na rodziców. To jak szybko rozwiewali jej wątpliwości było niepokojące. Miała wrażenie, że chcą się jej pozbyć i im szybciej, tym lepiej.
- Dobrze – zgodziła się po chwili milczenia. – Pojadę do Anglii i zamieszkam u Maggie.
Blackravenowie spojrzeli po sobie, nieco zaskoczeni tym, że tak łatwo przekonali córkę do wyjazdu.
- Powinnam iść się spakować – mruknęła wstając ze sofy i po chwili rodzice usłyszeli jej ciche kroki na schodach.
Odczekali parę minut by mieć pewność, że Amy nie usłyszy ich rozmowy. Pierwsza odezwała się Elena.
- Sądziłam, że stoczymy tu prawdziwą bitwę – szepnęła do męża z ogromną dozą ulgi w głosie.
- Jaka matka taka córka – odszepnął, za co otrzymał solidnego kuksańca prosto w żebra. – Auuu! – syknął rozcierając sobie bok, bo jego żona wcale nie była delikatna. – No co? W końcu wszyscy Szkoci mają upór zapisany w genach – oznajmił naukowym tonem, za co otrzymał od Eleny spojrzenie wygłodniałego bazyliszka.
- Dobrze, już nic nie mówię – mruknął, unosząc dłonie w geście kapitulacji.
- Nie wydaje ci się, że trochę zbyt łatwo wygraliśmy? – zapytał po chwili.
- Możliwe, ale liczy się to, że jutro będzie w Londynie. Bezpieczna. – Elena westchnęła ciężko.
Richard objął żonę i siedzieli tak przytuleni do siebie przez dłuższą chwilę.

Amarisol, po wejściu do swojego pokoju i zamknięciu za sobą drzwi, usiadła przy biurku i spojrzała ponuro na migający w dole ekranu komputera znaczek. Jakoś nie miała ochoty teraz na internetowe pogaduszki. Jednak po chwili ciekawość zwyciężyła zniechęcenie i kliknęła myszką w ikonę przychodzącej rozmowy. Spojrzała na nadawcę i westchnęła ciężko.
„Sara! Akurat dzisiaj musiała się odezwać”, pomyślała z irytacją. Mieszkająca dwa domy dalej rówieśniczka Amy była jedną z najbardziej denerwujących osób jakie panna Blackraven znała.

*Sara*
Cześć, Am! Jesteś teraz w domu? No co ja durna plotę <LOL> Skoro jesteś ‘dostępna’ to na pewno jesteś w domu.

„Am?!”, Amara zjeżyła się, niczym wściekły kot, na widok takiego zdrobnienia.
- Przysięgam, że ją kiedyś zabiję – mruknęła do siebie cicho, wystukując odpowiedź na klawiaturze.

*Amarisol*
Cześć. Jestem w domu, ale nie mam teraz czasu. Jutro wyjeżdżam i muszę się spakować.

„I nie będę cię musiała znosić, aż do następnych wakacji”, pomyślała odrobinę złośliwie. Sara potrafiła być ropiejącym wrzodem na tyłku, tym bardziej, gdy się na kogoś ‘uwzięła’ i postanowiła, że ta osoba zostanie jej najlepszym przyjacielem. Nawet jeśli tego przyjaciela widywała jedynie w święta i letnie wakacje. Ciche skrobanie w drzwi wyrwało Amy z zamyślenia. Wstała i wpuściła do pokoju swojego kota. Jazz natychmiast wpakował się na jej biurko. Jak zwykle przebiegł po klawiaturze. Amy pochwyciła pupila i usiadła, usadawiając go na swoich kolanach. Zachichotała, gdy dostrzegła, że koleżanka odpisała, a kocur wysłał jej w odpowiedzi bezsensowny ciąg liter.
- Odnoszę wrażenie, że podzielasz moje uczucia wobec Sary – podrapała Jazza za uszami i skupiła się na nowej wiadomości.

*Sara*
Wyjeżdżasz???!!! Gdzie???!!! Na jak długo???!!!

Amy skrzywiła się na sam widok tylu pytajników i wykrzykników. Zapomniała, że Sara często zachowuje się jak różowiutka idiotka i zdecydowanie przesadza z emocjonalnym nastawieniem do świata. Przygryzła dolną wargę, zastanawiając się co odpisać.

*Amarisol*
Do Anglii. Dostałam stypendium w jednej z tamtejszych szkół z internatem. Do domu wrócę dopiero na letnie wakacje.
*Sara*
x_X żartujesz prawda? <płacze>
*Amarisol*
Mówię całkiem poważnie. Muszę kończyć. Czeka mnie pakowanie. Do zobaczenia w następne wakacje.

Zanim Sara odpisała, Amy wyłączyła komputer. Każda rozmowa z tą dziewczyną sprawiała, że Amara czuła się wyżęta z energii. Podniosła się z krzesła z Jazzem na rękach i umieściła go na jego posłaniu, co wywołało ze strony kocura pogardliwe miauknięcie.
- Przecież wiesz, że muszę się spakować – mruknęła do kota. – A to oznacza, że będzie mi potrzebne łóżko, Panie Wygodnicki.
Podeszła do szafy i zaczęła wyciągać z niej odzież.

Godzinę później patrzyła na dwa wielkie stosy z ponurą miną. Ciche pukanie do drzwi powitała z ulgą. Do pokoju weszła jej matka.
- Widzę, że już sporą część przygotowań masz za sobą – stwierdziła, uśmiechając się do córki.
- Jeszcze mi zostały książki, rzeczy Jazza i parę drobiazgów. Ale ubrania zajmą całe miejsce – westchnęła z rezygnacją.
Elena roześmiała się cicho.
- Czasami zastanawiam się nad tym, jak bardzo potrafisz się przestawić ze szkolnego na wakacyjny tryb życia – powiedziała wesoło, sięgając do kieszeni.
- Bardzo śmieszne, mamo – burknęła.
- To, że mieszkamy wśród mugoli, nie oznacza, że w każde wakacje masz się zamieniać w takowego – Elena wyciągnęła różdżkę i jednym zaklęciem zmniejszyła oba stosy odzieży tak bardzo, że teraz mogłyby zająć co najwyżej połowę miejsca w kufrze, jeśli nie mniej.
- Ale niepełnoletnim czarodziejom nie wolno używać magii poza szkołą. – Amara ze słodkim uśmiechem przypomniała rodzicielce jeden z zapisów prawnych.
Elena otworzyła usta by rzucić jakąś ripostę, ale po chwili je zamknęła.
- Czasami jesteś aż zbyt mądra. – Uśmiechnęła się i przytuliła Amy do siebie. – Weź tylko niezbędne książki i rzeczy potrzebne do szkoły. Resztę kupimy w Londynie. Głowa do góry. – Pocałowała córkę w czubek głowy. – Hogwart to najwspanialsze miejsce na ziemi. – Po tych słowach pani Blackraven opuściła pokój dziewczyny.
- Obyś miała rację, mamo – westchnęła pakując swoje rzeczy.

Do wieczora zdołała zgromadzić w kufrze wszystko, co będzie potrzebować. Zmęczona usiadła na skraju łóżka i wzrokiem omiotła swój pokój, jakby chciała go zapamiętać. Miała dziwne przeczucie, że nie wróci tu tak szybko. Ponure rozmyślania Amy przerwał Richard, przychodząc ją zawołać na kolację. Posiłek upłynął na wysłuchaniu wielu rad i pouczeń ze strony rodziców. Na szczęście szybko skończyła jeść i wymówiła się zmęczeniem. Po długim, gorącym prysznicu stała przed lustrem w łazience i rozczesując długie do pasa, kruczoczarne włosy zastanawiała się nad ich skróceniem. Sięgnęła nawet po nożyczki. Trzymała je w dłoni, chcąc zrobić pierwsze cięcie, ale odbicie jej szmaragdowozielonych oczu krzyczało by tego nie robiła. Wrzuciła narzędzie fryzjerskiego mordu z powrotem do szuflady, a potem przebrała się w koszulkę i spodenki do spania. Kiedy weszła do swojego pokoju, Jazz już leżał zwinięty w kłębuszek na pościeli. Gdy wsunęła się pod kołdrę prychnięciem oznajmił światu, że został ‘brutalnie’ obudzony.
- Nie trzeba było się wpychać na moją stronę, futrzaku. – Przytuliła pupila do siebie, rozkoszując się przyjemnym dotykiem jego puszystego futerka.
Kocur dał się ugłaskać i gdy Amy wypuściła go z objęć zwinął się w kłębek obok niej. On zasnął od razu. Dziewczyna długo wpatrywała się w sufit. Gdy była malutka, ojciec zaczarował go tak, że gdy kładła się spać i gasiła światło pojawiały się na nim konstelacje gwiazd. Raz po raz komety dostojnie przemykały pomiędzy nimi. Zawsze, gdy nie mogła zasnąć zaczynała liczyć migające punkciki. Nigdy jednak nie udało jej się porachować wszystkich. Przy dwieście trzynastej gwiazdce zapadła w spokojny, odprężający sen.

Ten post był edytowany przez Cate: 05.01.2010 20:42


--------------------
“Play along, they’re watching.”

“What are you doing,” she asked, her voice shaky.

“Saving your life,” he said, just as he started kissing her neck.


Saving Your Life
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hainate
post 10.11.2009 16:25
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 14
Dołączył: 05.02.2009
Skąd: Strzebielino

Płeć: Kobieta



Mi się akurat spodobało. Jestem dyslektykiem więc sama nie będę oceniała tekstów innych ze strony, na jaką liczysz. Nic jeszcze się nie wyjaśniło, ale to dobrze,że nie ujawniasz akcji w 1 rozdziale jak robi to niestety, większość. Spodobały mi się dialogi bohaterów i przemyślenia głównej bohaterki. Krótko, dlatego czekam z nie cierpliwością na news ;D
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Cate
post 10.11.2009 16:49
Post #3 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 20.10.2009
Skąd: Land of Magic

Płeć: Kobieta



Muszę przyznać, że gdy zobaczyłam pierwszy komentarz, to serducho wpadło mi do gardła ze strachu. No dobra, przyznam się. Byłam autentycznie przerażona tongue.gif I nie chodziło mi o to, że mogę się spotkać z wytknięciem mi jakichś błędów. Bardziej się bałam, że fabuła się nie spodoba.

Hainate, dziękuję, za ciepłe słowa i postaram się już niedługo wrzucić kolejną część. Nie obiecuję, że będzie długa, bo to od weny zależy, a tej czasem jak na lekarstwo wink2.gif


--------------------
“Play along, they’re watching.”

“What are you doing,” she asked, her voice shaky.

“Saving your life,” he said, just as he started kissing her neck.


Saving Your Life
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Miętówka
post 10.11.2009 20:09
Post #4 

Prefekt Naczelny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 558
Dołączył: 08.02.2007
Skąd: z górnej półki

Płeć: arbuz



Amarisol? Co to za imię?
Błędy interpunkcyjne są. I składniowo mi niektóre zdania nie leżą. Ale żeby interpunkcję poprawić wystarczy przepuścić opowiadanie przez edytor tekstu. A składnię zostawiam zawodowcom (których całkiem sporo się tu kręci wink2.gif).
Podoba mi się, nawet bardzo.
A tak BTW, to nie możemy (moim zdaniem) mówić o "fabule" mając przed sobą tylko prolog.

PS Jak chcesz, to Ci wyślę PM z poprawioną interpunkcją, ale myślę, że to zbędne.

Ten post był edytowany przez Miętówka: 10.11.2009 20:11


--------------------
"In the Internet nobody knows you're a dog"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Cate
post 10.11.2009 20:22
Post #5 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 20.10.2009
Skąd: Land of Magic

Płeć: Kobieta



QUOTE(Miętówka @ 10.11.2009 19:09)
Amarisol? Co to za imię?

Lekka przeróbka hiszpańskiej Marisol, stworzona jakiś czas temu na pewne forum. Orginalne, rzadko spotykane i można uzyskać z niego dwa całkiem nieźle brzmiące
zdrobnienia.

QUOTE(Miętówka @ 10.11.2009 19:09)
PS Jak chcesz, to Ci wyślę PM z poprawioną interpunkcją, ale myślę, że to zbędne.

Jeśli się Tobie chce to zrobić, to byłabym wdzięczna. Przeglądałam ten fragment ze dwadzieścia razy, a potem jeszcze poprawiałam kilka razy już na forum. Z Twojej uwagi widać, że coś jednak przeoczyłam. A przez edytor nie przepuszczam, bo mam anglojęzyczny i niestety wychodzą wtedy kompletne bzdury dry.gif

QUOTE(Miętówka @ 10.11.2009 19:09)
A tak BTW, to nie możemy (moim zdaniem) mówić o "fabule" mając przed sobą tylko prolog.

Jak zwykle użyłam skrótu myślowego tongue.gif Miałam na myśli to czy treść prologu jest na tyle interesująca, że zachęci do zapoznania się z dalszym ciągiem.

Co do błędów składniowych, jeśli ktoś je wymieni to odpowiem na 'zarzuty' wink2.gif

I cieszę się, Miętówko, że mój tekst Cię zainteresował. Jak to moja przyjaciółka kiedyś powiedziała: "Nic tak nie motywuje do pisania, jak osoby czytające to, co napiszesz". I mogę z czystym sumieniem potwierdzić, że to jest stuprocentowa prawda, bo napisała książkę i [trzymać mocno kciuki!] niedługo może ją wyda na papierze.

Ten post był edytowany przez Cate: 10.11.2009 20:45


--------------------
“Play along, they’re watching.”

“What are you doing,” she asked, her voice shaky.

“Saving your life,” he said, just as he started kissing her neck.


Saving Your Life
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 13:01