Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Nie Zawsze Się Wygrywa, DM\HG

Clemerina
post 11.02.2011 17:35
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 2
Dołączył: 12.07.2010

Płeć: Kobieta



Ekhem...nie do końca wiem jak zacząć, bo to moje pierwsze opowiadanie wstawiane na tego rodzaju forum i prawdopodobnie dlatego się trochę stresuję.

Początkowo miały to być dwa, zupełnie niezwiązane z sobą opowiadania, ale jak to czasami bywa, zostałam zmuszona do ich połączenia. Pisane z sentymentu dla 6 części. Tak więc, zapraszam do czytania.

---

1.

Wiadomość o zamknięciu ojca w Azkabanie zdawała się nie docierać do mnie w pełni. Szarymi tęczówkami przesuwałem powoli wzrok po tekście, przyglądając się elegancko wykaligrafowanym literom układającym się w słowa, te zaś zaczynały powoli tworzyć zdania. Uśmiechnąłem się ironicznie do siebie samego, czując na sobie uważny wzrok matki, śledzącej każdy mój ruch.
Przeczuwałem, że tak to się skończy. Powolnymi, niemal mechanicznymi ruchami zgiąłem pachnący starym pergaminem papier i niedbałym ruchem wrzuciłem do kominka. Szybko zajął się ogniem, niemal tak szybko jak uleciała z tego świata nadzieja na nasze życie u boku Czarnego Pana. Prychnąłem cicho. Tak tato, spieprzyłeś to.
- Draco – Szept matki rozniósł się po tym ponurym pomieszczeniu, które kiedyś było salonem. Niemal ludzkim odruchem przytuliła mnie, z trudem powstrzymując łzy. – Musimy ułaskawić Czarnego Pana.
Kiwnąłem głową, mimowolnie wpatrując się w niemalże purpurowe języki ognia i odstawiając szklankę, która zupełnie przypadkowo osunęła się po krawędzi stolika i wylądowała na ciemnym marmurze. Trzask rozbitego szkła krążył jeszcze przez chwilę gdzieś w przestrzeni pomiędzy nami.
- Musisz zająć miejsce ojca, Draco. Musisz zabić Dumbledore’a.


Otworzyłem oczy i przekląłem głośno widząc wciąż ten sam, srebrno-zielony baldachim co przed chwilą. Cicho westchnąłem, dłonią starając się znaleźć poduszkę. Ponownie przymknąłem oczy, starając się wyciszyć umysł z natłoku myśli. Tak Draco, utkwiłeś po uszy w tym gównie.
Przyłożyłem dłoń do czoła, powoli podnosząc się i spoglądając na puste dormitorium. Uśmiechnąłem się kpiąco, drwiąc z samego siebie. Przecież mieszkasz sam, kretynie. Wstałem i powoli, delikatnie przeciągając swoje ruchy do granic możliwości, wszedłem do małej łazienki, starając się nie zwracać uwagi na porozrzucane wszędzie ubrania.
Zanurzenie głowy w wodzie nie dało takich efektów, jakich się spodziewałem. No, może nie całkiem. Myśli zaczynały pomału znikać, a z nimi ulotnił się dręczący mnie od dłuższego czasu ból głowy, dający o sobie znać w najmniej odpowiedniej chwili.
Znów przypomniałem sobie początek tego wszystkiego i tak jak za każdym razem, miałem ochotę ze złości uderzyć głową w ścianę. Dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści. Piekący ból, gdy zafundowałem im spotkanie pierwszego stopnia z obłożoną kafelkami ścianą, pomógł mi choć trochę uspokoić ogłuszony wściekłością umysł.
- Draco, ty kretynie – warknąłem do swojego odbicia w lustrze, które za sprawą rzuconego niedawno przedmiotu niewiadomego pochodzenia pękło na kilkanaście kawałków. Wzrok tylu mnie ponownie wywołał u mnie mdłości. – Tak Draco, rzygasz na swój widok. Brawo.
Znamię piekło. Wzywał kogoś, jednak błogosławiłem owo szczęście, że tym kimś nie byłem ja. Wziąłem głęboki oddech, starając się uspokoić i w nagłym przypływie normalności zacząłem wycierać mokre od jakiegoś czasu włosy, moczące starą koszulkę. Znów niebezpiecznie zbliżyłem się do krawędzi mojej wytrzymałości, starając się wciąż wyglądać jak typowy szesnastolatek.
Wychodząc z dormitorium niemal machinalnie sięgnąłem po leżącą nad kominkiem różdżkę, wkładając ją do kieszeni. Trzask drzwi i długi korytarz. Czasami naprawdę działał mi na nerwy, szczególnie wtedy, gdy nie chciałem zwracać na siebie zbytniej uwagi. Dłonią odprawiłem od siebie Crabbe’a i Goyle’a. W głębi duszy przeklinałem na wszystko co stanęło mi na drodze, między innymi nich, że w swojej wręcz komicznej głupocie nie potrafią niczego zrobić porządnie.
- Panie Malfoy, można wiedzieć, gdzie się panu tak śpieszy? – Na pozór uprzejmy, jednak kryjący w sobie mnóstwo jadu i chłodu głos Snape’a dotarł do mnie, powodując natychmiastowe zatrzymanie. – Bieganie po korytarzach jest surowo zabronione, nawet dla prefektów.
- Nie powinno pana obchodzić, co robię w wolnym czasie – warknąłem, chcąc jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od niego. Jednocześnie starałem się wyciszyć myśli, widząc jego próby użycia wobec mnie legilimencji. – Niech się pan tak nie męczy, znam się na oklumencji.
- Czyżby wkład ciotki Bellatriks w nauczanie? – Zmrużył lekko oczy, splatając ręce na piersi. - Pamiętaj Draco, nie możesz nikomu podpaść, szczególnie teraz, gdy masz do wykonania zadanie.
- Niech mnie pan nie poucza – warknąłem ponownie w jego stronę, odwracając się, by odejść. Błonia były tak blisko, wystarczyło tylko przejść te cholerne wrota. – Sam sobie poradzę.
Naprawdę chciałbym zapomnieć o tym wszystkim. Bycie nastolatkiem, mordercą i arystokratą pogardzającym wszystkim i wszystkimi jest zbyt trudne, nawet jak dla mnie. Westchnąłem cicho, przykładając dłoń do czoła.
- Malfoy? – Przekląłem pod nosem. Ta szlama powinna wybrać inną porę. Dzisiaj nie jestem w nastroju. Ale zatrzymałem się ze zwykłej ciekawości bo była sama. – Możemy porozmawiać?

- Zakład? – Powtórzyłem jak echo, wpatrując się w dziewczynę. Tak, na pewno nie żartowała, jej poważna mina zdawała się mówić coś zgoła innego. – Czego ty ode mnie chcesz, Granger?
- Chcę się z tobą założyć – powiedziała tym samym, lekko łamiącym się głosem. Zacisnęła delikatnie dłonie w pięści, oglądając do tyłu. Byliśmy sami na błoniach, większość uczniów miała teraz lekcje. Błogosławiony czas wolny. – Chcę, żebyś założył się ze mną. Chcę...
- Powtarzasz się – warknąłem, wkładając dłonie do kieszeni i powoli ruszając w stronę zamku. Mijając ją poczułem subtelny zapach lawendy.
- Chcę, żebyś mnie w sobie rozkochał – powiedziała szybko, bojąc się, że odejdę. Faktycznie, zatrzymałem się, a na ustach pojawił się ten naturalny dla mnie ironiczny uśmieszek z dozą kpiny. Tak, ona musiała sobie ze mnie żartować. Odwróciłem się powoli a jej kąciki ust podniosły się niemal niewidocznie.
- Chcesz się ze mną założyć? – Podszedłem bliżej niej. Zadrżała, gdy zimny wiatr otoczył wszystko wokół. Kiwnęła głową, zaciskając usta. – Chcesz, żebym cię w sobie rozkochał? – Ponownie kiwnęła, a ja roześmiałem się cicho, jednak wystarczająco głośno, by mnie usłyszała. – Dobra, a teraz powiedz, kto ci kazał mnie wrobić.
- Malfoy, pomyśl, że nawet gdyby mi zapłacili nie przyszłabym cię wrobić w tego typu żart – warknęła, obejmując się dłońmi i obciągając popielaty sweterek mundurka. – Po prostu założyłam się z inną osobą, a mam zamiar wygrać.
- Życie to gra Granger, raz się wygrywa a raz przegrywa – odpowiedziałem, spoglądając w stronę zamku. – A można wiedzieć co to był za zakład?
- Można. Założyłam się z – zawahała się na chwilę, nie wiedząc czy powiedzieć. Czekałem, bo mimo wszystko to mogło być to, czego tak bardzo mi brakowało od czasu aresztowania ojca. Spojrzała na mnie tymi brązowymi oczami. – Założyłam się z Ronem, że w ciągu dwóch miesięcy znajdzie się chłopak, który będzie mnie podrywał, gdy zmienię wygląd. A nagrodą jest tysiąc galeonów.
Roześmiałem się szyderczo, a moje echo rozniosło się nad taflą jeziora. Dziewczyna rozejrzała się szybko, pragnąc, żebyśmy tylko my wpadli na pomysł wyjścia na błonia. Po chwili odetchnęła z ulgą – byliśmy sami.
- Nie wiedziałem, że jesteś taka chytra, szlamo – wzdrygnęła się, słysząc to słowo i przez jej twarz przemknął cień irytacji. Na pewno nie tak wyobrażała sobie naszą rozmowę. – Z resztą nie wiedziałem, że chcesz posłać na bruk swojego kochanego Weasley’a. Czyżby w waszej dozgonnej przyjaźni i miłości coś się zmieniło?
- Nie jestem na spowiedzi, Malfoy – warknęła, mierząc mnie spojrzeniem. – Ron zasłużył sobie, a skąd weźmie pieniądze to nie moja sprawa – prychnęła cicho. – Nie pociąga mnie kasa, chcę wygrać dla satysfakcji, że jestem od niego lepsza. Więc założysz się ze mną?
- Nadal nie wiem o co dokładnie. Na razie powiedziałaś tylko tyle, że chcesz, żebym cię w sobie rozkochał, Granger, a to nie podchodzi pod kategorię zakładu. Też chcę mieć coś z tego.
- Założymy się, że mnie rozkochasz, jeżeli ci się uda, wymyślisz sobie jakąkolwiek chcesz nagrodę – powiedziała cicho. Drżenie głosu niemal zupełnie zniknęło. – Jeżeli ja wygram, przestaniesz mówić do mnie per „szlamo”. Chcę, żeby to wyglądało naturalnie, dlatego nie proszę kogokolwiek o przysługę.
- Zakład stoi, szlamo – uśmiechnąłem się wrednie, wiedząc, że cokolwiek zrobi i tak wygram. Bo ja zawsze wygrywam.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Miętówka
post 11.02.2011 17:56
Post #2 

Prefekt Naczelny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 558
Dołączył: 08.02.2007
Skąd: z górnej półki

Płeć: arbuz



so far so good
Czytałam tu już TAK ZŁE opowiadania, że jestem naprawdę pod dużym wrażeniem
Pisz dalej to zajrzę smile.gif
A tak w ogóle to to forum umiera.


--------------------
"In the Internet nobody knows you're a dog"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Clemerina
post 11.02.2011 22:16
Post #3 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 2
Dołączył: 12.07.2010

Płeć: Kobieta



Fakt, większość opowiadań które zwróciły moją uwagę na to forum są z 2004-2005 r. Ale to nie musi oznaczać, że musi być coraz gorzej ^^
Nie do końca rozumiem twój komentarz. Chociaż z tego co zrozumiałam nie jest chyba aż tak źle.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Miętówka
post 12.02.2011 09:23
Post #4 

Prefekt Naczelny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 558
Dołączył: 08.02.2007
Skąd: z górnej półki

Płeć: arbuz



Chodziło o to, że jest dobrze jak na razie, ale trudno sie jeszcze wypowiedzieć, więc życzę Ci Wena i wrzucaj dalej.
A że forum umiera, to w sumie nie warto tego zamieszczać obiektywnie rzecz biorąc, bo niewiele osób tu zagląda.
M.


--------------------
"In the Internet nobody knows you're a dog"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.03.2024 17:56