Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Tylko Dla Ciebie [zak], NT/RL, z HPiKP w tle

Dino
post 11.07.2006 00:33
Post #26 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 3
Dołączył: 11.07.2006




Nigdy nie komentuje ficów...

Czytałem kiedyś to opowiadanie i teraz weszłem na to forum specjalnie, aby zobaqczyć, czy jest ostatnia część. Niestety nie ma, ale zobaczyłem notke od autorki, wiec postanowiłem ja przeczytać. No i postanowiłem jednak specjalnie sie zarejestrować i wyrazic swoja opinie na temat tego co przeczytałem:

Jeżeli osoba ma myśli samobójcze i mówi o tym otwarcie (np. zali się na forum). Tak naprawdę taka osoba szuka kogoś kto by Jej pomógł, ponieważ ma jakiś problem. Może to rodzice, może brak chłopaka, a może właśnie chłopak ją zdradził? Nie może sobie z nim poradzić, ale też nie chce się zabić. To takie wołanie o pomoc. Ci co naprawdę popełniają samobójstwo robią to tak naglę, że nikt się nawet tego nie spodziewa. Osoba, która szuka pomocy, chce by ktoś jej wysłuchał i zrozumiał, ponieważ ludzie za mało słuchają, a mają z byt dużo dobrych „rad”, które są dobre tylko z ich punktu widzenia. Jednak nie zawsze dobre z punktu widzenia osoby potrzebującej pomocy.

hmmm... Poszukaj osoby z którą będziesz mogła pogadać. Jeżeli nie masz z kim pogadać to moze ja jakoś będe mógł Ci pomóc? Nie warto swoich problemów dusic w sobie, lepiej je komus odać...

Ten post był edytowany przez Dino: 11.07.2006 00:36
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Darkness and Shadow
post 12.07.2006 10:25
Post #27 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 12.12.2005
Skąd: z dziury zabitej dechami ;)

Płeć: Kobieta



Ufff... Wreszcie od kilku dni nieobecności dostałam się na kompa. Dla DoMuSia może być to wiadomość niezbyt miła, jak dla innych:

Trzy... dwa... jeden... zero...

Nowy part będzie dopiero wtedy gdy:
- komp będzie w pełni sprawny (system był reinstalowany, a Pewna Osoba prawie dzień i noc siedzi na tej wspaniałej maszynie)
- kiedy wreszcie dostanę z powrotem jakiś porządny edytor tekstu (może być nawet Open Office, bo z WordPadem nie wytrzymam)
- wrócę z Czech (czyli przygotowania + pobyt w Czechach + rozpakowanie się = ok. tydzień)
- moja przyjaciółka łaskawie nie będzie mnie wyciągać o godz. 10 rano nad rzekę i zostawi mnie w spokoju w godzinach wieczornych (wczoraj przyszła o 21 zapytać się czy idę na dwór biggrin.gif )
- i smutniejsze trochę: kiedy wszystko sobie we łbie poukładam dostatecznie, by napisać nowego parta.


Warunki muszą być spełnione w większej części, bo inaczej napisze tego ostatniego parta tak, jakby miał być koniec świata, czyli byle jak, byleby zakończyć, a ja właśnie chcę zakończyć jakoś ładnie, zwieńczyć dzieło jakimś... no nie wiem... okrzykiem?

Co do tego, co się dzieje - jest lepiej. Dużo lepiej. Chyba się pozbieram. Chociaż wyglądam na cmentarzu, jakbym się urwała z Czarnej Mszy, a przynajmniej mohery tak się na mnie gapiły przy cmentarnej pompie, gdy poszłam tylko po wodę do kwiatków. To obrazuje, że mój wygląd jest bardziej niż beznadziejny i nie mogę się pojawiać na ulicy. Tym lepiej dla parta. tongue.gif

Nie martwcie się o mnie. Ja sobie poradzę (taaa, no jasne... A kto cztery dni temu chciał sobie wbić tępy scyzoryk w serce? biggrin.gif Ja żartuję!).

Nie sądzę, żeby rozmowa z wicedyrką tak mnie zmieniła, lecz chyba jest to sprawka pewnego filmu. No i oczywiście ataku. Nieważne jakiego. Ja piszę szczerze, a jeśli ktoś chce czegoś się dowiedzieć o mnie, może mi doradzić, to zapraszam na PW. Nie będziemy robić Big Brothera, Pokoju Zwierzeń na forum. Jak ktoś chciałby, to niech pisze na maila, ale ostrzegam nie na GG! Jeszcze po reinstalacji nie wszystko wróciło do normy. Kontakty trza wpisać, a najpierw w ogóle to GG zaintalować. Numer będzie ten sam (1980963)


Pozdrawiam i życzę ciepłych wakacji oraz przypominam nie martwić się o mnie!

Ten post był edytowany przez Darkness and Shadow: 12.07.2006 10:30


--------------------
Forever, your eyes will hold the memory.
I saw your heart as it overtook me.
We tried so hard to understand and reason
But in that one moment, I gave my heart away.


Wróciłam. Tak jakby.

Moje forum. Przystań obłąkańców.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
DoMuŚ
post 19.07.2006 21:49
Post #28 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 22
Dołączył: 27.08.2005
Skąd: Zawiercie

Płeć: Kobieta



Czuje sie wyrozniona =P Obiecuje,ze wiernie poczekam,żeby ta ostatnia czesc byla prawdziwym zakonczeniem calego opowiadania biggrin.gif zycze milego,spokojnego odpoczynku,ktory pomoze ci wszystko sobie poukladac...trzymaj sie smile.gif


--------------------
'Ale w końcu zrozumiał,co Dumbledore próbował mu powiedzieć. Chodziło o różnicę między daniem się zaciągnąć na arenę, by stoczyć na niej śmiertelny bój, a wkroczeniem na tę arenę z podniesioną głową. Niektórzy być może powiedzieliby, że to niezbyt wielka różnica, ale Dumbledore wiedział - a teraz wiem i ja, pomyślał Harry z nagłym poczuciem dumy, i wiedzieli to moi rodzice - że to największa różnica pod słońcem.'
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Darkness and Shadow
post 23.07.2006 20:49
Post #29 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 12.12.2005
Skąd: z dziury zabitej dechami ;)

Płeć: Kobieta



VIII – I jak potoczy się los?

Miłość — promień latarni morskiej wśród mroków i sztormów życia.
Andrzej Urbańczyk


Szare chmury przysłoniły słońce. Fatum. Zawsze kiedy ona odzyskiwała humor natura robiła jej na złość. Tak, jakby wiedziała, że pragnie teraz pogody, że chce tańczyć pieszczona ciepłym deszczem promieni. Wszystko się zmienia. Ludzie również.
Kto by wczoraj pomyślał, że ta dwudziestoparoletnia dziewczyna przejdzie aż taką metamorfozę. To jak zmiana ponurego cmentarza w kolorowy lunapark. Zdecydowanym krokiem przemierzała uliczki Hoegsmade tak, jak kiedyś. Zanim rozpętała się ta cała sprawa z jej miłością. Tak... Wszystko się zmienia.
Tonks pchnęła drzwi kwatery i zgodnie ze starym zwyczajem wpadła do środka potykając się o próg. Gdy tylko podparła się o ścianę, by nie upaść, usłyszała głos Proudfoota dochodzący ze stołówki:
- Tonks się chyba upiła. Wraca do starego nawyku „rozwal wszystko, co się da”.
- A żebyś wiedział! - odkrzyknęła mu, kierując się w stronę swojego zakwaterowania.
Szczęście w nieszczęściu. Jak wszyscy imprezują, to Nimfadora siedzi i gapi się w ścianę, jak reszta jest w żałobie, to ja mam humor. Jak to jest? - zaśmiała sie w duchu.
Przeszła przez próg pokoju, oczywiście podtrzymując tradycję i potykając się. Uśmiechnęła się. Wszystko wraca do normy. Poczynając od włosów, aż po niezdarność.
Rzuciła się na łóżko tak, jak stała i zanurzyła twarz w poduszce. Lubiła to robić. Czuła się wtedy bezpieczna, kochana.
W jej głowie jeszcze huczała dzisiejsza rozmowa. Pierwsza tak w cztery oczy od dawna. Rozpoczęła wtedy siódmy punkt swojego planu: „Świeże spojrzenie na całą sprawę”...

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

Kilka godzin wcześniej.

Tonks stała przy oknie jeszcze przez chwilę po wyjściu Rona, Hermiony, Luny i Ginny. Artur razem z Molly i Fleur nadal czuwali przy Billu, a pani Pomfrey krzątała się przy najrozmaitszych maściach, eliksirach i pigułkach. Wreszcie odwróciła się i napotykając wzrok Remusa, ruszyła w stronę wyjścia. Odetchnęła z ulgą, gdy zamknęła drzwi za sobą. Jednak za wcześnie było na radość. Usłyszała ciche kroki po drugiej stronie.
O nie. Zaraz się zacznie od nowa.
Przyspieszyła kroku. Drzwi skrzydła szpitalnego zaskrzypiały. Zacisnęła pięści. Wiedziała, że jak tylko znajdzie Go w polu widoku, przyłoży mu.
Może jakiś wstrząs głowy odświeżyłby mu patrzenie na świat? - pomyślała niewinnie, zmuszając się do uśmiechu. - Trzy, dwa, jeden do opuszczenia budynku...
Gdy już jej ręka nacisnęła klamkę, usłyszała głos Remusa:
- Tonks!
Chcesz w mordę? - pomyślała lekko się uśmiechając. Jej ręka nadal spoczywała na klamce. - Nimfadoro, opanuj się. Nie przywalisz mu. Odwrócisz się i kulturalnie wyjaśnisz mu, że nie zamierzasz kłócić się na terenie zamku. A z resztą? Po co on mnie woła? Sprawa chyba była jasna, że on nie ma ochoty na wykłócanie się. Woli pozostać kawalerem do końca życia. Oczywiście przy tym łamiąc mi serce na milion miliardów kawałków. Dobra, odwracamy się...
Zmusiła swoje ciało do zgodności z myślami. Nadal naciskając klamkę obejrzała się za siebie. Lupin stał około dwa metry za nią, patrząc na nią wyczekująco.
- Myślałam, że raczej nie chcesz rozmawiać – rzekła oschle.

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

- Tak, nie chciałem rozmawiać, ale nie powinniśmy zostawiać tej sprawy tak rozgrzebanej. Trzeba coś postanowić i trzymać się tego cały czas. Chcę właśnie to zrobić – odparł, raczej niezrażony stosunkiem Aurorki wobec niego. Miała do tego prawo. - To jak?
Odwróciła głowę z powrotem w kierunku drzwi. Zdecydowanie przyciągnęła klamkę ku sobie i wyszła na zewnątrz.
- Tonks! - krzyknął za nią i nie czekając przytrzymał skrzydło drzwi, zanim się zatrzasnęło. Widział jak dziewczyna zaczyna szybko iść, byleby uciec przez nim. Ruszył za nią, biegnąc.
- Tonks! - zawołał jeszcze raz. Już kilkadziesiąt centymetrów dzieliło go od jej pleców. Wyciągnął rękę i położył ją na ramieniu dziewczyny, jednocześnie zatrzymując ją. Nie odwróciła się nawet.
- Czego jeszcze? - burknęła łamiącym się głosem. Obszedł ją dookoła i im bardziej pragnął spojrzeć jej w oczy, tym bardziej ona odwracała głowę, nie chcąc mu ich pokazać. Wreszcie nie mogła już się chować. Wyciągnął dłoń w kierunku jej podbródka i odwrócił jej twarz ku sobie.
Po bladych od braku słońca policzkach toczyły się łzy, swoją przejrzystością dorównujące diamentom. Szare oczy utkwiły swój wzrok gdzieś na wysokości jego połatanych nogawek spodni.
- Dlaczego... - chciał spytać o płacz, ale zdążyła mu przerwać:
- Sam wiesz dlaczego! - wybuchnęła. Odsunął dłoń od jej podbródka. - Czemu musimy to ciągnąć?! Nie zauważyłeś co się ze mną stało przez ten rok?!
- Widziałem...
- No? Co widziałeś?! Cień dawnej Nimfadory, którą skryła szara postać cierpienia?! To widziałeś?
- Tonks... Pozwól mi...
- Nie pozwolę ci przemówić, dopóki sama nie powiem ci tego, co zamierzam! - przerwała mu ostro.
Perliste łzy skapywały na jej aurorski mundur. Jej wzrok nie spoczywał już na wysokości jego nogawek, lecz utkwił na linii jego szyi.
- Może nie wiesz przez co przechodziłam, ale proszę cię, wysłuchaj mnie – jej głos się uspokoił. Podniosła wzrok. Patrzyła mu prosto w oczy. - Przez cały rok, w którym nie brakowało łez, musiałam patrzeć na ciebie i nie być pewną twojej decyzji. Walczyłam ze sobą, by nie załamać się zupełnie i nie popełnić samobójstwa, ale tylko myśl o tobie przytrzymała mnie przy życiu. Wspominałam nasze szczęśliwe chwile dzień i noc... - przerwała na chwilę. Jej ironiczny wyraz twarzy zmienił się gwałtownie. Remus wiedział co się zaraz stanie...
- Do cholery jasnej! Czemu nic nie zrobiłeś! Widziałeś co się ze mną dzieje i co?! Siedziałeś i gapiłeś się!
- Tonks, zrozum...
- Co mam zrozumieć?! Że cię kocham?! Że TY nie chcesz tej miłości?! Że się przed nią non stop wzbraniasz i tłumaczysz sobie: ja nie mogę jej kochać, bo jestem nikim?!
- To nie tak...
- To jak?! - krzyknęła. Sapała z gniewu, a jej palący wzrok świdrował piwne oczy Remusa.
Lepiej jej nie drażnić. Widać w jakim jest stanie. Delikatnie wyperswaduj jej to, o czym myślałeś przez ten rok.
- Ja również myślałem o tej sprawie i nie doszedłem do żadnych wniosków poza tym, że moja teoria będzie lepsza dla nas obojga.
Prychnęła.
Nie bierze sobie do serca tych słów. Gardzi nimi. Lekceważy sobie moje zdanie i nie przyjmuje nadal do wiadomości, że tak będzie lepiej dla nas. Dla naszej miłości.
- Tonks, posłuchaj mnie do końca. Tak będzie lepiej. Ty nie ucierpisz na tym, widząc mnie zmasakrowanego po pełni, nie zostaniesz wtedy zraniona przeze mnie w czasie przemiany, nie będziesz musiała tyrać i zarabiać na mnie...
Gdy wymieniał te powody, ona coraz bardziej się uśmiechała.
- A wierzysz w to, że ja po tej twojej kwestii zaprzestanę walki i będziemy żyć długo i szczęśliwie? Moim szczęściem będzie tylko związek z tobą, dzielenie się smutkami i radościami, wspólne przeżywanie życia. Nie mówię tutaj od razu o małżeństwie, ale po prostu o byciu razem... Wiesz chyba o co mi chodzi?
Spojrzał na nią i skinął głową. Jeszcze niedawno miał nadzieję na zwycięstwo. Teraz czuł jak przegrywa.
Syriusz miał rację przy przedstawianiu mnie jej. Jest to cwana sztuka. Niełatwo ją oszukać. Syriusz miał... Syriusz?
Ogarnęło go uczucie, jakie spotyka zazwyczaj mędrców, gdy odkrywają nową teorię, gdy są zaszokowani ogromem swojego geniuszu i przez kilka dni nie mogą do siebie dojść po wielkim szoku.

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

Otwierała już usta, żeby powiedzieć coś, co przekonałoby Remusa całkowicie, ale on był szybszy:
- Może tylko ubzdurałaś sobie, że mnie kochasz. Przecież wyznałaś mi to po śmierci Syriusza. Szukałaś oparcia w kimś, kto był mu bliski i znalazłaś mnie. Wyżalałaś się, płakałaś, mówiłaś jak jest ci ciężko... Może to tylko złudzenie ubrane w strój miłości? Może tak naprawdę w ogóle mnie nie kochałaś, tylko cały czas sobie to wmawiałaś, bo miałem dla ciebie czas, słuchałem cię... Może po prostu te wszystkie chwile były zmarnowane, bo ty widziałaś we mnie obiekt nieszczęśliwej miłości, a nie dobrego przyjaciela...
- Wierzysz w to? - przerwała mu między jednym zdaniem, a drugim. - Bo jakoś wydaje mi się, że nie. Dobrze, załóżmy, że ja to rozumiem i pytam: „Dlaczego powtarzałeś mi, że mnie kochasz, skoro traktowałeś mnie tylko jako dobrą przyjaciółkę”?
Milczał. Zwrócił jedynie wzrok ku niebu, jakby miał tam znaleźć coś, co podsunęłoby mu odpowiedź. Wiedział, że zmiana tematu na jakiś bezsensowny nic nie zrobiłaby w tej kwestii. Sam zaproponował nie zostawianie tej sprawy otwartej jak wyjęty z koperty list, którego nigdy przeczytałeś. Wdepnął w sidła, które sam zastawił.
- Jakim prawem więc, ty możesz kochać mnie, a ja ciebie nie? Dlaczego ty masz mieć prawo widzieć moje cierpienie, a ja nie mogę patrzeć na twoje?! - każde zdanie zaznaczała wyższym tonem głosu. - Bo ty tak sobie postanowiłeś?
- Nie...
- Więc?
Zapadła cisza. Oczekiwała odpowiedzi, której on nie miał. Westchnęła ciężko.
- Poddajesz się?
Skinął lekko głową, lecz w tej samej chwili przyszedł mu do głowy pomysł zarzucenia jeszcze raz sieci w nadziei, że złapie jakąś chociaż marną rybkę.
- A wojna?
- A co ona ma do naszej miłości? I tak chyba nie wrócisz do podziemi, bo Greyback widział cię tutaj. Będzie miał podejrzenia. Fakt, któreś z nas może zginąć, ale... czy nie warto zaryzykować? Bez żadnego związku pomiędzy nami byłoby tak samo – któreś z nas mogłoby umrzeć, ale co mamy do stracenia?
Patrzyli sobie prosto w oczy. Oboje wiedzieli, że jeżeli chcą szczęścia, to muszą iść na całość. Nie mają nic do stracenia, jedynie do zyskania. Jak gdyby ktoś dał im komendę, równocześnie objęli się i uścisnęli. Po jej twarzy płynęły łzy. Nie smutku, lecz radości.
Nigdy więcej gapienia się w ścianę! - pomyślała. Nawet nie zauważyła jak jej włosy zmieniły kolor na różowy...

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

Uśmiechnął się. Chyba wbrew własnej woli. Zmarnował rok.
Wreszcie coś się zaczyna. Teraz mogę być pewien, że ona mnie nie zostawi. Zdołała mnie przekonać do miłości, a to jest nie lada wyczyn. Choć w głębi duszy nadal tkwi obawa o jej życie, o zdrowie, to wiem, że ona się mnie nie boi, nie brzydzi się wilkołaka. Traktuje mnie nie jak krwiożerczą bestię, lecz jak człowieka. To jest najważniejsze.
Oby jej nie spotkał taki ból, jaki spotkał mnie. Oby nigdy nie zaznała smaku wilkołaczego życia. Oby potrafiła się bronić przed atakiem moim i innych wilkołaków. Z resztą... jest Aurorką. Nie bez powodu nią została.
Dumbledore nie żyje. Powinienem się smucić. Podobnie w przypadku Billa, a nawet w jego to jeszcze bardziej, bo część winy za ten wypadek spoczywa również na mnie. Gdybym upilnował Greybacka... Ale chyba takie wstrząsy są potrzebne. Trzeba czymś urozmaicić życie.
Nadszedł czas coś zmienić, zacząć od nowa dawny pamiętnik, podjąć wyzwanie, o którym podpowiadał nam tylko sen, stać sie żebrakiem, zdanym jedynie na łaskę i niełaskę wielkich bogaczy. Warto ryzykować, szczególnie dla miłości. Być włóczęgą, który nie ma pieniędzy na bilet i podróżuje na gapę, zostać czarodziejem bez różdżki, żyjącym wśród niemagicznych i nie śpiącym po nocach w obawie przed mugolami, którzy mogli już się domyśleć kim jest. Warto poczuć słodki smak miłości, jeżeli wiesz, że jest ona wypracowana przez tak długi czas.


<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

Rzucili ostatnie spojrzenie na biały grobowiec. To był wielki człowiek. Nikt nie zastąpiłby go w pełni. Przyjął mnie do Zakonu, choć byłam jeszcze młoda i raczej niezbyt doświadczona w walkach. Wierzył we mnie i w moje zdolności – myślała Tonks, spoglądając na marmur. Szli w milczeniu, trzymając się za ręce.
Będzie go brakowało nam wszystkim – pomyślał Remus. - Szczególnie Zakonowi. Przygarnął mnie do uczniów Hogwartu, przymrużając oko na likantropię. Ryzykował, ale od dzisiaj wiem, że warto to robić. Domyślał się może, że ze mnie będzie później jakiś pożytek. Miał nadzieję, że nie zmarnuję szansy, jaką przede mną postawił.
Może to milczenie albo i nie, sprawiło, że nie zauważyli jak minęli Trzy Miotły. Nagle Tonks oprzytomniała, kiedy nieświadomie stanęła przed drzwiami kwatery.
- Już? - zdziwiła się. - Ten czas leci zdecydowanie za szybko.
Uśmiechnęli się.
- Kiedy się zobaczymy? - zapytał.
- Nie wiem. Kończę pobyt tutaj i zwiewam z powrotem na stare śmiecie – odparła, opierając się o drzwi.
- Do starego mieszkania?
- Jak na razie, to tak. A co? Masz coś do zaproponowania?
- Myślałem, że może... A, nieważne.
- Powiedz – spojrzała mu głęboko w oczy.
Zaśmiał się. Po raz pierwszy od dawna. Tak prawdziwie. Nie udając.
- Mogłabyś do mnie wpaść... Mieszkanie to samo, co zawsze.
- Mogłabym – na jej twarzy wykwitł uśmiech. Zza drzwi słychać było głos Savage'a.
- Savage wybiera się na patrol. Zaraz po nim mam ja, więc lepiej będzie jak...
- Rozumiem.
Odstąpiła od drzwi i podeszła do niego. Zarzuciła mu ręce na szyję i zbliżyła swoje usta do jego warg. Zostawiła na nich pocałunek i nie czekając, aż on poprosi o więcej, zniknęła w kwaterze.
Remus jeszcze przez chwilę stał oszołomiony. Po raz pierwszy kobieta z własnej, nieprzymuszonej woli, będąc całkowicie świadoma co robi, pocałowała go. Na dodatek wiedziała kim on naprawdę jest. Pogładził palcami usta, jakby chciał nimi jeszcze bardziej utrwalić pocałunek.
Zaczyna się nowe życie. Nadszedł czas zmian. To była pierwsza. Otrzymałem pocałunek prawdziwej miłości. Wreszcie ktoś będzie przy mnie, gdy będę wyczerpany po transformacji. Nareszcie będę miał dla kogo walczyć w tej wojnie. Tylko dla Ciebie, Ninny. Tylko dla Ciebie...
Spojrzał na drzwi kwatery i uśmiechnął się. Odwrócił się i odszedł w stronę Wrzeszczącej Chaty, nucąc pod nosem jakąś piosenkę.

Ukaż swą urodę, co jak ogień skrzypiec brzmi.*
Przetańcz moją rozpacz, ukojenie ześlij mi.
Niczym ptak oliwną mą gałązkę nieś.
Tańczmy po miłości kres.
Tańczmy po miłości kres.

Ukaż swą urodę, niech świat cały bez nas trwa,
Niech twe ruchy czuję, jak w stolicy zła.
Niechaj poznam to, co we mnie tkwi głęboko gdzieś,
Tańczmy po miłości kres.
Tańczmy po miłości kres...


KONIEC

* Piosenka pt. „Tańczmy po miłości kres” Leonadra Cohena . Tłumaczenie. Fragment

Podziękowania:
Dziękuję wszystkim, którzy komentowali to opowiadanie, jak i tym, którzy tylko je czytali i nie śmieli dotknąć klawiatury.
Dziękuję każdemu, kto wspierał mnie dobrymi słowami w czasie największej chandry. Przepraszam również za tego posta, który wzbudził niepokój kilku osób.
Dziękuję DoMuSiowi za wierne komentowanie tego ficka i za troskę, jaką wyraziła przy w/w poście.
Dziękuję mojej przyjaciółce, Nefietieri za to, że podtrzymywała mnie na duchu i przytrzymywała przy życiu, gdy miałam huśtawki nastrojów.
Dziękuję Darth Pauli za wytrzymywanie moich bzdetów, czytanie oraz poprawianie niekiedy tego ficka.
Dziękuję wszystkim, kto tu w ogóle zajrzał i odważył się pomęczyć oczy dla takich marnych wypocin pisarki-amatorki.

Zapraszam do czytania moich innych opowiadań, a po wydaniu siódmej części, uważnego obserwowania tego forum. Może coś jeszcze wymyślę w związku z ostatnim tomem.


--------------------
Forever, your eyes will hold the memory.
I saw your heart as it overtook me.
We tried so hard to understand and reason
But in that one moment, I gave my heart away.


Wróciłam. Tak jakby.

Moje forum. Przystań obłąkańców.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
DoMuŚ
post 23.07.2006 21:08
Post #30 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 22
Dołączył: 27.08.2005
Skąd: Zawiercie

Płeć: Kobieta



Ach,ach...wzruszylam sie niezmiernie. Niech zyja opowiadania z happy endem! Przynajmniej jakas odmiana od szarej codzienosci..Zakonczenie oczywiscie cudne,tylko na co ja teraz bede czekac? Wszystko co dobre szybko sie konczy...I nie masz za co dziekowac,taki wspanialy fick mozna komentowac i komentowac. biggrin.gif


--------------------
'Ale w końcu zrozumiał,co Dumbledore próbował mu powiedzieć. Chodziło o różnicę między daniem się zaciągnąć na arenę, by stoczyć na niej śmiertelny bój, a wkroczeniem na tę arenę z podniesioną głową. Niektórzy być może powiedzieliby, że to niezbyt wielka różnica, ale Dumbledore wiedział - a teraz wiem i ja, pomyślał Harry z nagłym poczuciem dumy, i wiedzieli to moi rodzice - że to największa różnica pod słońcem.'
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Sova
post 04.08.2006 23:59
Post #31 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 2
Dołączył: 31.07.2006




Sliczne opowiadanie, bardzo Ci za nie dziekuje smile.gif Uwielbiam pare Tonks i Lupin
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Marta Potter
post 06.08.2006 23:45
Post #32 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 5
Dołączył: 03.08.2006
Skąd: chicago

Płeć: Kobieta



Fajne opowiadonko ! troche mi zal ze juz nie sie skonczyla
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Annik Black
post 11.08.2006 11:34
Post #33 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 64
Dołączył: 02.11.2005
Skąd: Wrocław

Płeć: Kobieta



Ojoj... Fajne opowaidanko, tylko że ja zawsze znajduje je jak już są skończone Buuu... mniejsza o to. To nie zmienia faktu, że opowiadanko jest niczego sobie, chociaż ostatnio moje upodobania się zmieniły xD Zawsze byłam za RL/NT a teraz? Przyznaję rację Kat że NT/SS to najlepsza para na świecie xD Ale ff jest w porządku xD


--------------------
"There is no good and evil, there is only power... and those too weak to seek it."
"Died rather than betray your friends."
"Voldemort... is my past, present and future...

Nieruchomości - znam się na tym :)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

2 Strony < 1 2
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 19:45