Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Tym Razem Niezbyt Oryginalny Temat - Huncwoci :], dla lubiacych niebanalne romanse :)

voldzia
post 14.10.2004 23:04
Post #1 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



- Zakład?
- Oczywiście. Z chęcią popatrzę na twoją porażkę.
Uścisnęli sobie dłonie chyba pierwszy raz w życiu.

***


Czwórka przyjaciół usiadła pod potężnym bukiem zajmując się swoimi sprawami - James siedział wściekły na siebie zaciskając pięści, Syriusz wpatrywał się w niego i co chwilę otwierał usta by go pocieszyć, niestety nie przychodziło mu nic sensownego do głowy, Remus z lekką niechęcią obserwował zatroskanego przyjaciela, Glizdogon zaś miał głupkowatą minę i nie wiedział, co się dzieje. Próbował skupić się na dzisiejszej pracy domowej z transmutacji, która nie była dla niego zbyt prosta.
- Hej... Lunatyk! wytłumacz mi o animagach! - Zawołał przerywając ciszę.
- Zamieniasz się w szczura co pełnię i nie potrafisz napisać parę słów o animagii?- zapytał z lekką złością kolega. W odpowiedzi Peter podrapał się po głowie, otwierając szeroko oczy. Nie wyglądał na osobę, która może szybko zrozumieć, co się do niej mówi. Ostatecznie Glizdogon musiał poradzić sobie sam - nikt nie wykazywał chęci odrabiania za niego pracy domowej, ani tym bardziej próbowania czegoś go nauczyć. Wszyscy przyjaciele przez sześć lat znajomości zdążyli aż za dobrze przekonać się, że aby tłumaczenie koledze zagadnienia zostało zrozumiane trzeba poświęcić dużo czasu i wysiłku. Poza tym James i Syriusz zajęci byli czymś innym - sprawą zakładu.
- Po co ja się w ogóle zakładałem?! - mruknął James tonem pełnym rozpaczy, wbijając przy tym paznokcie w skórę głowy.
- Sam nie wiem o co ci chodziło, stary - mruknął Łapa, spoglądając nieco nieprzytomnym wzrokiem na głowę kolegi, który oparł ją na kolanach w pozycji pełnej zrezygnowania i rozpaczy. - Właściwie to z kim ty się zało...
- Cii!- szepnął James podnosząc nieco wzrok na zmierzającą ku nim ładną dziewczynę. - Ona nie może o niczym wiedzieć.
- Cześć Remus! - zawołała opchylając się, by pocałować Lupina w policzek. Lunatyk rzucił zaniepokojone spojrzenie w kierunku Rogacza, poczym nieśmiało odpowiedział Lily. - Hej, Peter, jakiś kłopot? - zapytała dziewczyna patrząc na chłopca wpatrującego się w książkę do transmutacji tępym wzrokiem. Glizdogon odmówił pomocy nie odwracając wzroku od książki. Po chwili dziewczyna, jakby z niechęcią, odwróciła się do pozostałej dwójki- Och, cześć Black - mruknęła. Rzuciła psojrzenie na Jamesa i dodała niechętnie - Cześć, Potter.
- Witam, witam. - odpowiedział równie niechętnie czarnowłosy chłopak. Był to jeden z tych rzadkich momentów, w których nie miał ochoty jej widzieć.
- Ej... Remus...? O co w tym chodzi? - zapytał nagle Glizdogon, ale zamiast przyjaciela, obok niego usiadła Lily.
- Ja też mogę pomóc. Jestem dobra z animagii - powiedziaa z przekonaniem. James roześmiał się głośnym, nieszczerym śmiechem. Dziewczyna skrzywiła się nieco. - To takie śmieszne, że są mądrzejsi od ciebie na świecie? - zapytała ze złością.
- Obawiam się, że w tej dziedzinie nie jesteś mądrzejsza, Evans - odpowiedział wesoło chłopak, próbując wygiąć usta w uśmiechu.
- Czyżby...? Zresztą... wybacz, ale nie chce mi się z tobą gadać - spojrzała z powrotem na Glizdogona.
- Nie ma sprawy. Nie musisz - odpowiedział James, a jego dłonie zacisnęły się lekko.


Tego dnia na transmutacji było przyjemniej niż zwykle. Profesor McGonagall była w wyjątkowo dobrym humorze, i za każdą poprawną odpowiedź przydzielała kilka punktów domowi. Lily podnosiła rękę dość często, patrząc z triumfem na Jamesa, który, nie chcąc wzbudzać podejrzeń, nie udzielał się zbyt często. W końcu jednak z przekory podniósł rękę, i odpowiedział na bardzo trudne pytanie dotyczące umiejętności animagicznych, zdobywając 15 punktów dla Gryffindoru. Dostrzegł zaskoczone spojrzenie Lily, co trochę poprawiło mu humor.

Transmutacja była ich ostatnią lekcją w tym dniu, nie licząc astronomi, która odbywała się o północy. Czas wolny spędzili więc w pokoju wspólnym, wychodząc z niego tylko na kolację do Wielkiej Sali. Wraz z upływem czasu James stawał się coraz bardziej markotny - zbliżał się wieczór.

Pielęgniarka przyszła po Lupina kiedy na dworze torchę poszarzało. Chwilę po tym z pokoju wyszli Syriusz i Peter pod peleryną Jamesa. Potter wyglądał przez okno, starając się doszukać jakiegoś śladu przyjaciół, aż "z nikąd" pojawił się pies, i prawdopodobnie także szczur, chociaż z tej odległości trudno byłoby to dostrzec. Pies wziął srebrną pelerynę do pyska i ruszył w kierunku wierzby bijącej. James odwrócił się od okna, a na jego twarzy malowała się mieszanina rozpaczy i rozgoryczenia. W chwili zakładu nie miał pojęcia, jak wiele będzie go to kosztować. Siedział teraz sam na jednym z nowych foteli w salonie Gryffindoru wypatrując Lily. Nie chciał stracić tego wieczoru całkowicie. Nagle dostrzegł falujące rude włosy wśród tłumu - przez chwilę poczuł się dziwnie, ale zanim zdąrzył się sam przed sobą do tego przyznać, wstał i ruszył w stronę dziewczyny.
- Hej, Evans. Niezła jesteś z tej transmutacji, może byś mi pomogła? - zapytał, wykorzystując to, że siedziała sama nad książkami. Zdobycie jej zainteresowania było ważniejsze niż udowadnianie, że jest najlepszy z transmutacji.
- Właściwie to... czasem można pomóc słabszym, którzy mają inne zajęcia w głowie... - James poczuł falę gniewu. On niby był słabszy? Po chwili jednak opanował złość
- No, byłbym wdzięczny. Ostatnio mamy trudne tematy... - powiedział James, teatralnie odgarniając czarne włosy z czoła. - Gdyby nie Remus, nie rozumiałbym nic - dodał.
- Hm... właśnie, dlaczego nie chcesz uczyć się z Remusem?
- Niestety go nie ma. A lekcje chciałbym odrobić dzisiaj - mruknął udając zmartwienie. - Jutro będę miał mało czasu, no wiesz, treningi - powiedział dumnym głosem.
- A czym tak bardzo zajął się Remus? Mam nadzieję, że nie łamie regulaminu z Blackiem - powiedziała ponuro.
- Ma... ważne sprawy.
- ważne sprawy...? - zmarszczyła brwi, po czym z zaskoczeniem spojrzała na Jamesa. - ważne sprawy... - powtórzyła wyraźnie się nad tym zastanawiając
- Tak... coś takiego. To... mogę się dosiąść? - powiedział zmieniając temat.
- Wybacz, ale nie dzisiaj. Jestem trochę zajęta - mruknęła wracając do swojego chłodnego tonu i obrzuciła go lodowatym spojrzeniem.


Ten post był edytowany przez voldzia: 22.06.2007 19:01
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Bellatriks Lestrange
post 15.10.2004 10:51
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 14
Dołączył: 08.10.2004




no no no całkiem fajne tylko no troche krótkie mam nadzieję że bedziesz pisać dalej i że te party będą dłuuuższe xD nio ale pomysł jest ok biggrin.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
..::*megi*::..
post 15.10.2004 11:20
Post #3 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 01.10.2004




Temat trochę oklepany, ale fajnie napisane. Lubię romanse i ciekawa jestem co będzie dalej. Czekam na następnego parta!


--------------------
Cogito Ergo Sum - jestem skromna wiem...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Anulcia
post 15.10.2004 12:22
Post #4 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 116
Dołączył: 17.09.2004
Skąd: Radom...->taka dosyć duża wioska




Nooo, jak tylko zobaczyłam, że to o Huncwotach, to od razu weszłam!! tongue.gif
Voldziu - myślę, że troszeczkę za szybko przeskakujesz z jednego miejsca w drugie, ff jest troche bez ładu i składu, ale to dopiero pierwszy part i akcja dopiero się rozwija, ale zapowiada się ciekawie...
A za Huncwotów ode mnie wielgachna czekolada.gif , a na dokładkę nutella.gif , żeby Ci się dobrze pisało. wink.gif

Ten post był edytowany przez Anulcia: 15.10.2004 12:23


--------------------
Facet z natury swej cierpi na nieuleczalne upośledzenie emocjonalne :]

---------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
kkate
post 15.10.2004 12:43
Post #5 

Czarodziej


Grupa: slyszacy wszystko..
Postów: 894
Dołączył: 10.03.2004

Płeć: Kobieta



Nawet niezłe, Voldziu... A że o Huncwotach to już w ogóle miodzio biggrin.gif

czekolada.gif dla ciebie, bo chętnie przeczytam następne części, by zobaczyć co będzie dalej smile.gif

Czyżby szykowało się coś rodzaju Remus/Lily/James??????? tongue.gif


--------------------
just keep dreaming.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
voldzia
post 15.10.2004 20:41
Post #6 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



James zobaczył się z Syriuszem i Peterem dopiero o północy, na lekcji transmutacji. Łapa wybrał teleskop obok Rogacza - musiał z nim porozmawiać. Nurtowała go nie tylko sprawa zakładu. Pomyślał, że przyjaciel chętnie wysłucha przygód, które ich spotkały.
- Słuchaj, nie uwierzysz co się stało! Żałuj że cie nie było! to była jazda... - powiedział pełnym entuzjazmu głosem, zanim zdał sobie sprawę z tego, że Jamesowi może zrobić się przykro.
- żałuję - mruknął James udając, że dokładnie obserwuje Netuna.
- Nie łam się, Rogaczu, jeśli chcesz wszystko ci opowiem! - ton głosu, jakim Syriusz zwracał się do przyjaciela był dalej wesoły i słychać było w nim jakieś podeksytowanie.
- Tak, dzięki - warknął James odwracając się trochę od przyjaciela, udając, że wypatruje jakiegoś gwiazdozbioru. Syriusz spojrzał na niego znad teleskopu i wzruszył ramionami, poczym przystąpił do obserwacji nieba. Lily widziała tą sytuację dokładnie. Od jakiegoś czasu obserwowała zachowanie kolegów Jamesa. nie wyglądali zbyt pięknie - to znaczy Syriusz, bo Peter raczej nigdy nie był specjalnie przystojny. Black miał potargane włosy i ubrudzoną w błocie szatę. Lupin natomiast w ogóle na zajęciach się nie pojawił. Dziewczyna zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad przyczyną powtarzających się nieobecności Remusa, poczym znów spojrzała przez teleskop na niebo.

Niezbyt dobry nastrój Jamesa nie minął przez całą astronomię, a i po niej wciąż miał jakiś żal do kolegów.
- Jeżeli dalej masz mi za złe, że chcę powiedzieć ci coś ciekawego, to mogę stąd wyjść i świetnie się bawić - mruknął Syriusz w dormitorium chłopców z siódmego roku.
- Mam - odpowiedział naburmuszony James. Zerknął na Syriusza, który wstał z łóżka i zrobił ruch, jakby chciał wyjść z pokoju. - No dobra, sorry. Więc o co chodzi? - zapytał udając dobry nastrój. Syriusz spojrzał na niego podejrzliwie i powstrzymał się od jakiejś uwagi.
- no więc szliśmy po lesie i... kurcze, nie wiem jak to powiedzieć.
- Wal - odparł James, który, pomimo złości do kolegów, był ciekawy co tym razem mogło się im przytrafić podczas nocnych wędrówek.
- Słuchaj, śledził nas Smarkerus (nienawidze tego tlumaczenia, ale czasem będę go uzywać)! Rozumiesz? Śledził!
- Ach, tak... nie zdążyłem ci wyjaśnić... słuchaj, to z nim się założyłem, no wiesz... że nie ruszę się z wieży Gryffindoru po zachodzie...
- Wiesz co? nie poznaję cie! Normalnie łamałbyś ten zakaz ile wlezie...
- Tym razem szczególnie zależy mi na zwycięstwie - powiedział tonem urywającym dyskusję i zarumienił się lekko. - W każdym razie on pewnie chciał się upewnić czy na pewno nie pójdę... głupi Smark.
- No tak. To wiele wyjaśnia. Pytał się czy nie ma z nami naszego Pychona. nie wiem o co mu chodziło. - zrobił trochę głupią minę.
- Yy... nie no, pewnie o nic ciekawego - James zarumienił się jeszcze bardziej i jakby chcąc zmienić wstydliwy temat powiedział: - no i co powiedzieliście?
- My, no... to znaczy ja... troszke mu groziłem i... zdenerwował mnie, no! Mógł siedzieć cicho. - Syriusz podrapał się po tylnej części głowy, a na jego twarzy pojawił się lekki grymas.
- Co mu zrobiłeś? - zapytał wolno, i z lekkim strachem w głosie James. Kilku chłopców przewróciło się w swoich łóżkach na bok.
- No nic, właściwie nic... może poza zwieraczem nóg. No tak! zapomniałem! leży gdzieś w lesie! o cholera - powiedział i wybiegł z dormitorium. James rozejrzał się i chwilę pomyślał, poczym pobiegł za nim, nie zaważając na to, że groził mu szlaban.
- Łapo! Łapo! zaczekaj! - krzyknął w schodząc po krętych schodach. Syriusz obejrzał się za siebie i stanął w miejscu. - idę z tobą.
- a... zakład? miałeś nie przebywać poza pokojem wpólnym po zachodzie słońca...?
- W zasadzie... zakład można złamać... - uśmiechnął się szyderczo, ale nagle uśmiech mu zbladł. Stawka była bardzo duża i bardzo mu na niej zależało. Chyba po raz pierwszy w życiu coś było go w stanie powstrzymać przed przeżyciem przygody. Pójście wieczorem, w dodatku do Snape'a, jtóry tylko czeka, aż James złamie zakład było nierozsądne. Ba! Było po prostu zakończeniem zakładu - a James nienawidził przegrywać - zwłaszcza ze Snapem. Poza tym nagorda, która go czekała, była na pewno warta świeczki. - Nie mogę. A Glizdogon? Co z nim?
- Śpi znając życie. No to jak, stary. Nie idziesz na pewno? Zdecyduj się - powiedział z lekką goryczą Syriusz. - Albo tak, albo nie.
- Yy... - James sam nie wiedział co powiedzieć - nie.
- OK. Idę sam. - warknął chyba trochę zły Syriusz i wyszedł z pokoju. James usiadł przed wygasającym kominkiem, po chwili jednak wstał, by obserwować, co dzieje się za oknem.
- świeć. - szepnął wskazując różdżką na wejście do szkoły, i wejście zostało oświetlone. Po chwili wybiegła z niego postać, która zapewne była Syriuszem. - zgaśnij. - powiedział i usiadł z powrotem na fotelu. Niepotrzebne oświetlanie przyjaciela na pewno nie byłoby pomocne.
- James? - usłyszał jakiś cichy, dziewczęcy głos. Chłopak wzdrygnął się i spojrzał na schody wiodące do sypialni dziewcząt. W świetle świec, na kamiennych schodach stała całkowicie ubrana Lily Evans patrząc z przerażeniem na Pottera. - co ty tutaj robisz?
- Siedzę i... eee... odrabiam pracę domową. - powiedział szybko z głupim uśmiechem na ustach. Dziewczyna rozejrzała się wokół niego i uniosła brwi.
- bez książek? - zapytała. James już otworzył usta, by szybko rzucić jakieś wytumaczenie, ale ona była pierwsza - daruj sobie, Potter. Nie musisz się tłumaczyć - jej głos był znowu chłodny i szorstki, z jąkąś nieprzyjemną ironią czy kpiną. Zawsze mówiła takim głosem do Rogacza, co bardzo mu się nie podobało. - a teraz ja... wyjdę - kontynuowała dziewczyna - i umówmy się: ty o tym nie wiesz. Tak?
- A co będę z tego miał? - powiedział James z szyderczym uśmiechem.
- Eee... nic - odpowiedziała z uprzejmym uśmiechem i odeszła w kierunku drzwi.
- hej, Evans! Mam coś, co może ci pomóc. Tylko no... nie wiem gdzie to jest, ale poszukam. Poczekaj.
- nie mam czasu, Potter - mruknęła. - Poza tym znudziły mi się twoje marne sztuczki. Czy to sztuczne robaki? A może sztuczne Wymioty? Ech, to naprawdę robi się nudne.
- Niie, nie, nie. Już dawno tego nie stosuje - powiedział James urażonym tonem przypominając sobie o wczorajszej akcji z wymiotami. Wykorzystał je by nie być na Eliksirach. - mam coś, co naprawdę może ci się przydać.
- Doprawdy? A co to takiego? - dziewczyna mówiła jak zwykle pełnym ironi głosem, ale tym razem wydawała się być odrobinę zaciekawiona. W końcu miała do czynienia z chłopakiem, który miał więcej pomysłów niż sprzedawcy w sklepach ze śmiesznymi gadżetami. James popędził do dormitorium i po chwili przyniósł jakąś szklaną figurkę. Była wielkości orzecha włoskiego, i wyglądała jak... - Szklany znicz?
- Można tak powiedzieć. - powiedział Potter szczerząc zęby.
- Uhh, Potter. Wybacz, ale to nie jest mi potrzebne. Obejdzie się bez twojej pomocy - warknęła wyraźnie zawiedziona Lily.
- Daj mi dokończyć. To nie jest zwykła figurka. Macha skrzydełkami jeżeli w pobliżu jest ktoś, kto ma wobec ciebie złe zamiary, lub po prostu szuka nieposłusznych uczniów - mrugnął do niej znacząco - takich jak ty - dodał.
- I to... ee... działa?
- No jasne. Inaczej bym ci tego nie proponował - znów uśmiechnął się szyderczo -Niestety, wyszło już z mody, ale no wiesz, przydaje się. Możesz sobie zatrzymać. Ja i Syriusz wkraczamy już w bardziej zaawansowane technologie. - usmiechnął się i poprawił okulary.
- No dobra, dziękuje. To wszystko? - zapytala trochę milszym głosem.
- Chyba tak. - powiedział podając koleżance złotego znicza. Kiedy figurka dotknęła tylko dłoni Lily zaczęła trzepotać skrzydłami jak szalona. Przestraszona Lily upuściła ją na podłogę.
- Potter? - zapytała zdumiona Evans. - jakie ty masz wobec mnie złe zamiary?
- E... - chłopak zarumienił się i spuścił wzrok. - E... - dokończył swoją wypowiedź James, i by uniknąć wzroku Lily podniósł figurkę z podlogi, ponownie wręczjąc ją do rąk dziewczyny. Postarał się myśleć o czymś zupełnie innym, niż owe zamiary. Tym razem znicz tylko nieśmiało ruszył skrzydełkami.
- Dzięki - powiedziała Lily obrzucając nieufnym spojrzeniem uprzedniego właściciela dziwnego przedmiotu.
- Powodzenia - powiedział wciąż zarumieniony Potter. - Bądź ostrożna.
- No jasne. Na razie - powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się nieco sztucznie do Jamesa. Już zbliżała się do wyjścia, kiedy dziura w ścianie otworzyła się by ukazać zdyszanego i spoconego Syriusza. Dziewczyna najpierw przestraszyła się i prawie przewróciła, a następnie obrzuciła Syriusza nienawistnym spojrzeniem i wyszła

Ten post był edytowany przez voldzia: 29.05.2005 20:37
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Anulcia
post 15.10.2004 21:59
Post #7 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 116
Dołączył: 17.09.2004
Skąd: Radom...->taka dosyć duża wioska




Mnóstwo literówek i innych błędów, fabuła średnia, dalej jest tu jakiś taki chaos... Mam wrażenie, że pisałaś to tak, jakbyś chciała zmieścić jak najwięcej treści w jak najkrótszym tekście, pisząc tak "po łebkach". No ale może z następnymi partami będzie lepiej... wink.gif

Ten post był edytowany przez Anulcia: 15.10.2004 22:00


--------------------
Facet z natury swej cierpi na nieuleczalne upośledzenie emocjonalne :]

---------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
voldzia
post 15.10.2004 22:30
Post #8 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



po prostu caly part musze napisac tutaj, i dlatego :/, nie mam tez Worda, ktory by mi literowki zaznaczal smile.gif. party nie sa dlatego przemyslane, bo pisze caly naraz, a nie chce zeby byly to dwa zdanka tongue.gif. nie moge nigdzie znalezc Office'a, a notatnik mam wykasowany. probowalam w paincie pisac tongue.gif, ale to tez zbyt duzo nie dalo :]. moze jak juz wykombinuje worda bedzie fajniej :]. zreszta musze sie spieszyc z akcja z prostego powodu- mam wplanach sporo rzeczy, a nie chce zeby sie z tego telenowela 4000 odcinkowa zrobila :].
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Bellatriks Lestrange
post 16.10.2004 13:54
Post #9 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 14
Dołączył: 08.10.2004




i znowu takie krótkie ale całkiem całkiem no niestety dużo literówek ale całkiem spoko i no ... kiedy następny part ?? biggrin.gif nie moge się doczekać xD
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Bratiin
post 16.10.2004 19:12
Post #10 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 55
Dołączył: 16.02.2004
Skąd: Hammer Bay, Genosha

Płeć: Kobieta



Pierwsza uwaga: czemu nie ma wielkich liter na początku, gdy ktoś mówi? To utrudnia mi odbiór tekstu, który niestety w wiekszość składa się z dialogow. Spokojnie można by zastąpić większość nich opisami. Ponadto tekst ten dla mnie jest chaotycznie napisany. Np. Syriusz wie o tym zakładzie James'a czy nie? Może moja percepcja jest w chwili obecnej osłabiona, ale nie rozumiem tego. Fick ten mnie również nie powala.. no... treściowo. Jak narazie jest poprostu nudny. Nie ma tu prawie żadnych opisów, tylko dialogi (które jak dla mnie nie są naturalne).

A co do pisania na "żywca": nie można by trochę poczekać aż ten word będzie? Moim zdaniem takie tłumaczenie się jest nie na miejscu. Można by też ewentualnie pisać na kartce a później przepisywać tutaj. (Ale to przecież więcej roboty, nieprawdaż?)
No i to mnie rozwaliło na łopatki: "party nie sa dlatego przemyslane, bo pisze caly naraz, a nie chce zeby byly to dwa zdanka " No cóż... Jeżeli dajesz opowiadanie do publicznej wiadomości, to można by się trochę wysilić. Naprawdę, jeżeli ktoś nie pisze najlepiej, ale stara się, to mogę to zrozumieć. A tu? Totalny odwal. Przy takim podejściu nie możesz liczyć na to, że twoje opowiadania będą dobre (chociaż to nie znaczy że nie podziwiane, jak patrzę na te komentarze).

Jeżeli twoje party zaczną być przemyślane, będzie w nich więcej opisów, jakaś porządna fabuła, to wtedy może coś z tego być.
Tak więc do następnego parta.


--------------------
...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
voldzia
post 16.10.2004 20:04
Post #11 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



Dziękuje Bratiin za krytykę, która w moim przypadku motywuje, a nawet - bez niej robię rzeczywiście coś na odwal. Masz rację, mogłabym pisać na kartce tylko jestem już do tego trochę zniechęcona- kartki zawsze gubię i później jest mi żal materiału, który zapisałam. Mam też nieprzyjemne wspomnienia, ale to już inna sprawa smile.gif. Poza tym niestety pisząc coś na papierze, wcale nie byłoby lepiej, zmarnowałabym tysiące kartek smile.gif. Co do wielkich liter - niestety to z przyzwyczajenia, przeważnie to Word mi je zaznaczał, a ja pisałam dalej nie przejmując się, tak samo jest w przypadku literówek i ewentualnych błędów ortograficznych (to nie z powodu braku wprawy tylko dysklesji, tudzież dysortografii smile.gif ). Postaram się jakoś zastosować do Twoich rad.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Galia
post 17.10.2004 13:43
Post #12 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 249
Dołączył: 28.05.2004
Skąd: *From the land of stars *




Czytam, czytam i jakoś nie dokońca rozumiem... blink.gif Zobaczymy co tam sie stanie dalej, może mnoie oświeci smile.gif . Co do strony technicznej, Popracuj nad tym, bo wsztstkie te literówki, braki przecinków itd, są straszne. Lepiej poczekać na Worda.
Pozdrawiam i życzę weny
Gal czarodziej.gif


--------------------
Jestem myślicielką niezależną, wolną poszukiwaczką oazy nieskrępowanych istnień. Przemierzam pustynie w poszukiwaniu sensu... Czy odważysz się pójść za mną?

Myśli, marzenia, złudzenia. Moje życie...

Nie można dostać czegoś, nie tracąc czegoś w zamian.
Żeby coś otrzymać musisz poświęcić coś o podobnej wartości.
To zasada równoważnej wymiany.
To prawda o świecie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
voldzia
post 11.04.2005 17:59
Post #13 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



hmm tak sobie to przeczytalam niedawno... i mysle ze warto byloby to reaktywowac. Bo pomysl mialam naprawde dobry - tylko z wykonaniem gorzej :]. szkoda troche, by zmarnowac to, co mi wpadlo wtedy do glowy, wiec sprobuje poprawic to co juz jest, i napisac jakas nowa czesc czy cos takiego. teraz mam juz notatnik, wiec zle nie bedzie smile.gif. pozdrawiam.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Chionia
post 11.04.2005 22:31
Post #14 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 12
Dołączył: 15.11.2004




No to dawaj voldzia, bo ja sie doczekać nie moge smile.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
voldzia
post 12.04.2005 01:33
Post #15 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



smile.gif part 3

Syriusz długo jeszcze stał w miejscu nic nie mówiąc. Ta dobra uczennica, zawsze schludnie ubrana i pilna... wymyka się grubo po drugiej w nocy z pokoju wspólnego? Kiedy zdołał wydobyć z siebie głos jego propozycja była trochę zadziwiająca. Zwłaszcza, jeśli wzięłoby się pod uwagę, że wrócił właśnie z akcji, w której miał przywrócić Snape'owi czucie w nogach, które to mu unieszkodliwił zwieraczem nóg za nie co innego jak śledzenie.
- Musimy ją śledzić - powiedział wciąż dysząc lekko.
- Nie bawmy się w szpiegów. Zwłaszcza, że już jej nie dogonimy - odparł może torchę zbyt rozsądnym głosem James.
- A mapa?
- Co ci tak na tym zależy? - żachnął się Potter, obrzucając przy tym swojego przyjaciela potępiającym spojrzeniem. Syriusz zrobił wyczekującą minę. - jest pod łóżkiem - odpowiedział Rogacz. - Gdzieś po lewej - dodał zrezygnowanym tonem.
Po chwili Syriusz trzymał kawałek czystego pergaminu, w pozycji na w pół leżącej, na w pół siedzącej poszturchiwał go różdżką wypowiadając: "uroczyście przysięgam że planuje zrobić coś niedobrego". Pergamin wciąż był czysty. Syriusz najpierw przestraszył się, że to mapa się popsuła, ale gdy przypomniał sobie, że została stworzona przez nieomylne istoty, które zabezpieczyły ją tak dokładnie, że nie mogła po prostu się popsuć, zrozumiał, że trzyma jakąś notatkę kolegi. Sięgnął po gumkę, która sprawiała, że niewidzialny atrament stawał się widoczny. Potarł nią kartkę papieru i już po chwili ukazały się na niej słowa:
"Moja Droga, Najukochańsza z ukochanych, Lily,
Pragnę podziękować Ci za to, że jesteś. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, chociaż Ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Może kiedyś będziemy razem śmiać się z tego listu, a może zgnije gdzieś pod ziemią i nikt go nie zobaczy. Nie mam pojęcia. Czasem człowiek chciałby żyć w niewiedzy, nie zawsze jest to możliwe..." Syriusz wcisnął pergamin z powrotem pod łóżko, uznając, że to nielojalne czytać tego typu zapiski, i wydobył kolejny czysty pergamin. Tym razem, po złożeniu przez niego przysięgi, na pergaminie pojawiły się setki kresek, lini i kropek. jedna z kropek była podpisana "Syriusz Black". Poszedł na dół, do Pottera, z chęcią pokazania mu mapy i wydania polecenia: "szukaj sobie tej swojej Lilki" ale stanął na jednym ze stopni schodów i prawie z nich spadł.
- Co się stało? - zapytał Rogacz, podbiegając natychmiast, by zerknąć na mapę. Syriusz wskazał na jedną z kropek, z podpisem: "Lily Evans", która poruszała się dość szybko w kierunku Wrzeszczącej Chaty, w której zapewne znajdował się Remus Lupin. James przełknął głośno ślinę.
- Musimy ją ratować. - powiedział z głuchym pogłosem Black.
- Snape jest w swoim dormitorium? - zapytał ostrożnie Potter.
- Tak.
- Chodźmy - na to hasło wypowiedziane przez Jamesa, popędzili przez Pokój Wspólny, by iść prosto na wierzbę bijącą. Gdy tylko przekroczyli bramy zamku, oboje zmienili się w odpowiednie zwierzęta i udali się w pogoń za Lily.
Pies bez problemu pędził niskim korytarzem w kierunku Wrzeszczącej Chaty, Jego tylne łapy drżały lekko ze zdenerwowania, a czarna sierść falowała od pędu. Jeleń miał z tym większe problemy, choć przez lata takich podróży wyrobił sobie już techniki galopowania w niskim tunelu, ale nigdy jeszcze nie musiał poruszać się tak szybko. Co chwila zawadzał porożami, lub potykał się o jakiś kamień. Po jakimś czasie drogi zaczęło być słychać z przodu jakieś odgłosy, co oznaczało, że są już blisko. Jednocześnie wiedzieli przecież, że od Wrzeszczącej Chaty dzieli ich tylko kilkanaście metrów. Jeleń przemienił się z powrotem w człowieka i nim zdążył zawołać: "Lilyyy, stóóój" z przodu rozległ się odgłos stłuczenia szklanego naczynia. Właścicielka owego "naczynia", spojrzała ze strachem za siebie, i zobaczyła psa, który przekształcał się właśnie w człowieka, a za nim pędzącego Jamesa Pottera. To na jego obecność figurka złotego znicza zaczęła szaleć i machać skrzydełkami jak opętana.
- K-kim jesteście? - zapytała jeszcze. Nie była w stanie uwierzyć, że to może być Syriusz i James. - I... i dlaczego... macie wobec mnie złe zamiary? - zapytała głosem trochę mniej drżącym, ale również niepewnym.
- My jesteśmy krasnoludki, hopsasa, hopsasa - zanucił pod nosem Syriusz wpatrując się z przerażeniem jakiś punkt nieco ponad głową Lily. Zawsze śpiewał durne piosenki kiedy był zdenerwowany.
- Przyszliśmy cię uratować - powiedział pewnie i odważnie James. - Bo pewnie nie zauważyłaś, ale jesteś w niebezpieczeństwie i to sporym.
- Zgadza się Potter! To ty jesteś niebezpieczny - powiedziała wciąż bojaźliwie Lily.
- Kolorowe mamy butki... - zaintonował tym razem trochę głośniej Syriusz. Jego źrenice wyraźnie się powiększyły, a ciemne zazwyczaj oczy, były teraz zupełnie czarne. Trudno powiedzieć czy tę reakcję wywołało nagłe przysłoniecie światła przez coś dużego i włochatego, czy sam fakt obecności tego czegoś.
- Ja niebezpieczny? Przyszedłem uratować cię od...
- Doprawdy? A czy zapomniałeś, że to przy tobie ta zabaweczka szaleje, a nie przy Remusie? - głos dziewczyny stawał się teraz pełny wyrzutu. Ani ona, ani James, którego opieprzaniem była zajęta, nie zwrócili uwagi na nagły brak światła, uznając, że zgasła pochodnia.
- Hopsasa - Teraz śpiew, graniczący z mówieniem Syriusza, wskazywał na jego panikę. Panikę, jak się okazało, w pełni uzasadnioną. - Hopsasa... benc...

cdn :]

Ten post był edytowany przez voldzia: 12.04.2005 14:44
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Martuś_gryffindor
post 29.05.2005 18:06
Post #16 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 10
Dołączył: 05.05.2005
Skąd: Hogwart




pisz dalej!!!!!!pliska.bardzo lubię opowiadania o huncwotach tongue.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
voldzia
post 29.05.2005 20:22
Post #17 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



no, ale kurde :P ja to sobie moge pisac i co? nic to bardzo adekwatne slowo :]. pomyslalam sobie, ze nie bede pisala sama do siebie, i jezeli nie zaczna sie pojawiac komenty to sobie daruje te wszystki ff, widocznie sa nudne :P. no, ale teraz chociaz dla jednej osoby bede mogla pisac, wiec moze pozniej cos tam wkleje :].

Ten post był edytowany przez voldzia: 29.05.2005 21:49
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
voldzia
post 29.05.2005 21:48
Post #18 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



oto part 4 :]

Tuż za Lily stało coś ogromnego i wydawało właśnie dziwny, trochę warczący dźwięk. Lily jeszcze jakiś czas krzyczała na stojącego przed nią kolegę, który teraz już nie wpatrywał się w jej oczy wzrokiem pełnym zdenerwowania, ale utkwił przerażone spojrzenie w innych, bardziej lśniących i wyraźnych oczach nad je głową. Były to oczy nikogo innego jak Remusa Lupina, który zmienił się już w wilkołaka. Jego futro było szare, jakby zniszczone, oczy szeroko otwarte i błyszczące w nikłym świetle pochodni dochodzącym z głębi korytarza. W blasku pochodni błyszczały też jego obnażone, pożółkłe kły, na których zawisły kropelki wilkołaczej śliny. Sierść na karku nieco mu się podniosla, przednie łapy ugięły się, nos zmarszczył, a głos przypominający warczenie był teraz o wiele głośniejszy. Przybrał pozycje gotowości do ataku.
Lily wciąż nie mogła odważyć się obejrzeć za siebie, ale nagle przez jej myśl przemknął najpierw wykład profesor McGonagall dotyczący wilkołaków, a później dzisiejsze obserwacje nieba. Pamiętała doskonale moment, w którym skierowała swój teleskop na wielką, świetlistą kulę, jaką był księżyc. Wszystko zaczęło łączyć się w jedną, absurdalną całość. On, akurat on był wilkołakiem. Właściwie wciąż w to nie wierzyła, ale jednocześnie wiedziała, że za jej plecami stoi jej przyjaciel. Przyjaciel-wilkołak.
Wszyscy przez moment oddychali jak najciszej, pochłaniając w ciemności groźny obraz, a jednocześnie nie przyjmując do wiadomości, że są w niebezpieczeństwie. Lily westchnęła głośno i zaciśniętymi powiekami obróciła się na pięcie. Gdy znalazła się już twarzą w kierunku wilkołaka, otworzyła szeroko oczy. Dopiero teraz uwierzyła. Oto stała przed wilkołakiem, który przecież był jej przyjacielem. A może to był ktoś inny? Warczenie wzmogło się, a wielka bestia zniżyła się jeszcze bardziej.
- Lily uciekaj! – pierwszy cisze przerwał James. Nie trzeba jej było do tego dłużej namawiać. Zerwała się i pobiegła w kierunku bijącej wierzby jak najszybciej mogła. Obejrzała się tylko za kolegami, którzy najwyraźniej nie szykowali się do ucieczki. Stanęła na chwilę. Nie było już jej kolegów. Poczuła dziwne ukłucie. Czyżby za jej plecami chwile temu jej przyjaciel, którego ceniła za kulturę i moralność ZJADŁ jej największych wrogów? Nagle ucichły wszystkie odgłosy. Wilkołak nie ryczał już i najwyraźniej nikogo nie zjadł, ani nawet nie ukąsił. Usłyszała stukot kopyt, a gdzieś w ciemności zobaczyła rogi jelenia. „Masz rację, James. Jesteś lepszy z transmutacji” – pomyślała i pobiegła dalej ku wyjściu.

Stojąc poza zasięgiem macek bijącej wierzby, ale też nienarażona na ukąszenie wilkołaka, czuła się o wiele bezpieczniej, nawet, jeśli miałby zobaczyć ją jakiś nauczyciel. Postanowiła poczekać tu na kolegów, choćby miała czekać do samego rana. Po przeżyciach tej nocy za nic nie przemierzyłaby drogi wzdłuż obrzeży zakazanego lasu, by dotrzeć do wejścia Hogwartu. Nie musiała czekać zbyt długo. Syriusz i James pojawili się za jakieś piętnaście minut. Najpierw pies wyszedł spod bijącej wierzby, później przez wąski otwór przedostał się James już w ludzkiej postaci. Kiedy chłopak całkowicie wydostał się na zewnątrz, pies przemienił się z powrotem w Syriusza Blacka. Obydwoje spojrzeli na Lily wymownie. James już miał zacząć mówić jej, na jakie niebezpieczeństwo ich naraziła, kiedy Syriusz wybuchnął śmiechem.
- Niezła jesteś, Evans! – zaśmiał się ponownie – wchodzić samotnie w ludzkiej postaci do pomieszczenia wilkołaka, nieźle, nieźle, prawdziwa z ciebie huncwotka! – zaśmiał się jeszcze głośno, poczym zawtórował mu niezbyt szczerze James.
- Huncwotka? Co to takiego?
- Ech, nieważne. – powiedział hamując swój śmiech Syriusz.
- Dobra. Koniec tego śmiania się. Chodźmy do zamku bo zaraz zacznie świtać – powiedział James nerwowo zerkając na widoczne okno pokoju Ślizgonów. Oetchnął z ulgą, kiedy zobaczył puste, ciemne okno dormitorium Ślizgonów z siódmego roku. Nie był obserwowany. - No dalej, chodżmy! - zawołał już nieco weselej. Tym razem wszyscy zastosowali się do jego polecenia i ruszyli w kierunku wejścia do Hogwartu. Lily przyglądała się plecom Jamesa, który przewodniczył ich powrotowi do pokoju wspólnego. Właściwie to chyba nie był taki straszny. Zachichotała cicho. Uratował ją przecież. Prawdziwy bohater. Ponowni zaśmiała się cicho, ale stłumiła śmiech, gdy oburzony wydawaniem jakichkolwiek odgłosów w chwili tak tajemniczej i poważnej, jaką jest powracanie do zamku James, obrzucił ją ganiącym spojrzeniem. Ale dostrzegła coś jeszcze wtym jego orzechowym spojrzeniu. Jakieś takie niegrzeczne ogniki. Może to właśnie te złe zamiary? Przypomniało jej się o tym.
- James? Jakie ty właściwie masz wobec mnie złe zamiary, co? – zapytała nagle, przerywając na dobre tajemniczy nastrój. Syriusz sprawił, że po owym nastroju nie zostało nic wybuchając śmiechem.
- Przestańcie – warknął zarumieniony Potter – cicho! – zawołał, gdy usłyszał jeszcze głośniejszy śmiech Syriusza.
- No, przyznawaj się, co to za złe zamiary? – Syriusz śmiał się wciąż zbyt głośno. - niezłe...
- Syriusz, ty wiesz, powiedz mi! – zawołała Lily.
- Wiem… - powiedział nie przestając się śmiać Black – ale nie powiem.
- Ech. Nigdy więcej z wami nigdzie nie pójdę. Ciągle jakieś tajemnice, już nie mówiąc o tym, że ciągle mam wrażenie, że zamienicie się zaraz w jakieś dziwne zwierzęta. Nie da się z wami przebywać. Nie da. No, i jeszcze fakt, że jeden z was ma wobec mnie złe zamiary. no super. Nigdzie więcej zwami nie pójdę.
- Przypomnę ci tylko, że to nie my zainicjowaliśmy to spotkanie – mruknął cicho James otwierając ogromne drzwi zamku. – Właź – powiedział przepuszczając Lily pierwszą. Syriusz odruchowo powlókł się za nią.- nie, Łapo. Ty nie jesteś dziewczyną – mruknął wesoło James wpychając się przed niego.

Ten post był edytowany przez voldzia: 05.06.2005 12:30
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Forhir
post 05.06.2005 11:57
Post #19 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 74
Dołączył: 13.04.2005
Skąd: Kielce




podoba mi sie:) Mimo niedociagniec fabula ciekawa i te literowki juz nie raza tak bardzo. Pisz dalej- dobrze ci idzie:)


--------------------
H/Her shipper!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Fauna
post 27.08.2005 23:56
Post #20 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 80
Dołączył: 13.02.2004




Mi też się podoba!!! Fakt, literówki i niedociągnięcia są, ale fabuła jak dla mnie siiiwietna. Pisz dalej, voldzia, nie zniechęcaj się:-)


--------------------
"Połowy z was nie poznałem i w połowie tak dobrze jak bym chciał. A mniej niż połowę chciałbym znać choć w połowie tak dobrze jak na to zasługują."
/Bilbo Baggins/

(\__/) This is Bunny. Copy Bunny into
(O.o ) your signature to help him
(> < ) on his way to world domination
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
HUNCWOTKA
post 28.08.2005 14:58
Post #21 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 213
Dołączył: 06.06.2005
Skąd: :]




podoba mi się twój styl,a z fabułą troszeczkę gorzej ale oczywiscie plus za Huncwotów.
szkoda że w wakacje ustały wszystkie ff o moich ulubionych bohaterach:/


--------------------
"Członkini The Marauders-fanklubu Huncwotów"
Kociaki:]
user posted image
UWAGA GRYZIE:P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
DoMuŚ
post 28.08.2005 16:39
Post #22 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 22
Dołączył: 27.08.2005
Skąd: Zawiercie

Płeć: Kobieta



A mnie sie twoje opowiadanko bardzo podoba. Literówki mi nie przeszkadzaja a fabuła wciaga.Ciekawa jestem o co założył sie James...to ma pewnie jakiś związek z Lily ale nie moge się domyślić jakiś. Niecierpliwie czekam na następnego parta...i masz duzą czekolada.gif żeby Ci sie lepiej (i szybciej tongue.gif) pisało. Pozdrowionka biggrin.gif


--------------------
'Ale w końcu zrozumiał,co Dumbledore próbował mu powiedzieć. Chodziło o różnicę między daniem się zaciągnąć na arenę, by stoczyć na niej śmiertelny bój, a wkroczeniem na tę arenę z podniesioną głową. Niektórzy być może powiedzieliby, że to niezbyt wielka różnica, ale Dumbledore wiedział - a teraz wiem i ja, pomyślał Harry z nagłym poczuciem dumy, i wiedzieli to moi rodzice - że to największa różnica pod słońcem.'
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Somei
post 10.01.2007 22:08
Post #23 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 23
Dołączył: 28.10.2006
Skąd: Gdynia (taki cmentarz w centrum)

Płeć: Kobieta



Ja tu sibie czytam i czytam i śmieje się po ostatnim tekscie James'a a tu nagle nie ma kolejnego partu. Co prawda jest trochę błędów,ale przecież człowiek o nie maszyna. PIsz szybciutko nową notkę, buźka.


--------------------

-=> Jestem nędzarzem posiadam tylko marzenia, rozsiałem je u twoich stóp, stąpaj lekko gdyż stąpasz po moich marzeniach

-=> Ludzie są jak kwiaty - 8 miliardów narcyzów

-=> Uwierze w anioły nawet jeśli ich skrzydła są czarne

-=> Moje serduszko toczyło się drogą, a ty je podniosłeś i zostało z tobą
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Luniaczek
post 09.05.2007 22:13
Post #24 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 2
Dołączył: 02.05.2007




świetny tekst, ja też uwielbiam Huncwotów smile.gif
to mój pierwszy post, a to był pierwszy fanfik który przeczytałam, nastroił mnie pozytywnie na inne smile.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.04.2024 14:19