Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

4 Strony < 1 2 3 4 > 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Emmy Potter i Księżycowe Oko

Ellie
post 09.01.2004 13:39
Post #51 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




To już końcówka tego rozdziału.

Tykon zauważył kobietę i podleciał do niej. Zaczął się jej przyglądać. Zazwyczaj, gdy poznawał kogoś nowego pytał się, czy dana osoba nie zrobi mu krzywdy. Tym razem nie zrobił tego, ale powiedział coś innego.
- Holly dziwnie dziś wyglądać.
- Tykon, to nie ja, ja jestem tutaj.
Właśnie zdały sobie sprawę, że siedzą po ciemku, więc Holly zapaliła lampkę.
- To nie być jeszcze pora śniadania, jeszcze nie widno – stwierdził, podlatując do okna, za którym było jeszcze ciemno.
- Wiem Tykon, ale musisz nam, mi pomóc.
- A co Tykon ma zrobić? – zapytał i podleciał do pułapki wrotycza. – Brzydki – stwierdził i znowu wzbił się na wysokość wzroku Emmy. – No, co Tykon ma zrobić?
- Musisz wejść tu – wskazała na drzwiczki.
- A po co?
- Przyniesiesz coś stamtąd?
- A co?
- Powiem ci jak wejdziesz.
- Dobra. A co Tykon dostanie?
- Coś dobrego.
Tykon aż dostał ataku szczęścia, gdy usłyszał słowo „dobrego”. I od razu dał nura przed drzwiczki. Położył rączkę na okrągłej klamce, przekręcił i wszedł do środka.
- I co widzisz? – zapytała Emmy.
- Tykon widzi duży piec.
- To do przetapiania, zapytaj co jeszcze widzi – powiedziała Le Rouge.
- Tykon, co jeszcze widzisz? – zapytała.
- Guziki.
- Co?! Guziki?! Tykon przynieś jednego.
Tykon wyszedł, a w rączkach trzymał rzekomy guzik.
- To zapinka od szafy. Holly sprawdź swoją.
- Yhy.
Obie otworzyły kufry.
- A to drań. Nie ma ani jednej! – powiedziała Emmy, oglądając swoją.
- U mnie trzech.
- Tykon, wyciągaj dalej – powiedziała Emmy rozkazującym tonem..
Tykon co jakiś czas wchodził i wychodził, co rusz wyciągając coś nowego: a to srebrną spinkę do włosów, monety, resztę zapinek do szat itd.
- A-ła!
- Tykon, co się stało?! – zawołała Emmy, położyła się na podłodze i zajrzała do wnętrza małego mieszkanka.
- Tykon dostał czymś między oczy.
- To ona. Moja bransoletka.
- Tykon dasz radę wyciągnąć? – zapytała Emmy.
- Nie ma mowy, żeby Tykona zatłukło?
- Tykon, proszę.
- Dobrze, ale dostanę więcej „coś dobrego”?
- O.K. – zgodziły się dziewczyny.
Z dziury zaczęły dobiegać dziwne odgłosy. Tykon wyszedł z dziury. Małe tłuczki okładały elfa ciosami.
- Widocznie przed wrotyczem też się broniła – powiedziała Madame.
Tykon szarpał się i uciekał przed tłuczkami, ale bransoletka okręciła się wokół niego.
- Emmy zabrać to od Tykona, bo to Tykona zatłuc na elfi pył.
Emmy i Holly raz dwa uwolniły elfa. Holly była tak szczęśliwa, że znowu się popłakała.
- Dziękuję pani. Bez pani bym jej nie odzyskała – powiedziała Holly, dalej płacząc.
- Już dobrze Holly. Niedługo wszystkie poprawimy sobie humory.
- Jak? – zapytała się Emmy, patrząc jak wrotycz dłubie w nosie i wygląda, jakby znowu intensywnie myślał.
- To będzie pewna forma zawodów z dodatkiem małej potańcówki.

Ten post był edytowany przez Ellie: 09.05.2004 17:19


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Silda
post 13.01.2004 15:06
Post #52 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 58
Dołączył: 05.04.2003




Mój post nie będzie tyle o opowiadaniu, ale o samym forum ff.
Co tu prawić. Fajno, że tyle czasu to opowiadanie już jest. Taki relikt dawnej świetności forum.
Ehh, sayonara...


--------------------
sekai no hatemade
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 13.01.2004 15:41
Post #53 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Ech wspomnienia...
Silda, czyżby terźniejsze forum ci się nie podobało?
Ja pamniętam jeszcze jak było fioletowe, to były czasy.
No i cieszem sie że jeszcze ktoś czyta nasze opowiadanko smile.gif


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 16.01.2004 14:06
Post #54 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




QUOTE (Ellie @ 13-01-2004 15:41)
Ech wspomnienia...
Silda, czyżby terźniejsze forum ci się nie podobało?
Ja pamniętam jeszcze jak było fioletowe, to były czasy.
No i cieszem sie że jeszcze ktoś czyta nasze opowiadanko smile.gif

Taa... Filetowe Forum było wypasiste... smile.gif Teraz wygląda sztucznie, ale cóż, co my, zwykli śmiertelnicy możemy na to poradzić? Nie ważne, dawno mnie tu nie było więc nie będę się rozpisywać bo by mi to zajęło parę godzin. happy.gif
Ogólnie jest tak jak zawsze - czyli świetnie.
Błędów nie widziałem więc wstawiam moją standardową kwestię:
Kiedy next part?


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 20.01.2004 15:23
Post #55 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Kurcze chciałam dać nowego parta, ale na dyskietce jest tylko fragmencik, resztę mam dopisaną na kompie w domu, obiecuję że dam ją później.
NO WIĘC OTO MALEŃKI FRAGMENCIK:

ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Złote wstążki

Więcej Madame nie chciała zdradzić. Wszystko wyjaśniło się w dwa tygodnie przed pierwszym dniem lutego. Dziewczyny schodziły na śniadanie. Przy końcu schodów usłyszały, jak ktoś coś przewrócił. Emmy podbiegła do zbiegowiska koło ściany. Przedarła się do przodu i zobaczyła Kitty, leżącą na podłodze obok rozwalonej zbroi.
- Kitty! Nic ci nie jest? – zawołała Emmy, stawiając ją na nogach.
- Nic. Tylko ten plakat... a-ła – powiedziała i zaczęła masować rozbite kolano.
- Jaki plakat? – zapytała Emmy.
- Ten – powiedziała Holly, która przecisnęła się przez tłum.
Palec Holly skierowany był na wielki, różowy , pełen serduszek i brokatu plakat na ścianie. Jego treść, choć była widoczna, to jednak trochę trudna do odczytania z powodu wręcz kującego w oczy różu.
- „Bal walentynkowy” – Holly przeczytała duży napis u góry plakatu.
- Czytaj dalej Holly. Jeśli nie oślepniesz i zdołasz – zażartowała Emmy.


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 21.01.2004 21:43
Post #56 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Dalszy ciąg "Złotych wstążek". Zamieszczam tytuł bo ostatnio Cinija miała taką prośbę.

- No dobra:

BAL WALENTYNKOWY

Odbędzie się dnia 14 lutego w godzinach wieczornych. Wystąpi DJ Jelly i jego grupa Poison. Główną atrakcją wieczoru będzie konkurs artystycznego latania na miotle dziewcząt.
...
- Co?! A chłopaki będą się tylko gapić? Ale przynajmniej będzie dobra muzyka.
- Czytaj dalej! - pogoniły ją Kitty i Emmy.

Zgłoszenia i szczegóły u Madame Le Rouge. Obowiązują stroje wieczorowe.

- Po tym kolorze można było się domyśleć, że to pomysł tej zwariowanej babki - stwierdziła Kitty.
Podczas śniadania przemówił Dumbledore:
- Moi drodzy, aby rozgrzać trochę zimową atmosferę, Madame Le Rouge organizuje dla nas bal walentynkowy. Pewnie już wiecie o konkursie artystycznego latania na miotle. Dodam tylko, że uczennica, która wygra konkurs, otrzyma wspaniały złoty puchar. Madame... - to powiedziawszy przerwał i zwrócił się w stronę nauczycielki.
Madame Le Rouge wstała i zaczęła mówić:
- Każdy chłopiec otrzyma dziś po śniadaniu złotą wstążkę. Wręczycie ją dziewczynie, która będzie chciała zostać waszą partnerką na balu.
- CO?!- powiedział Jimmy, krztusząc się kanapką z ogórkiem.
- Przed drzwiami Wielkiej Sali stoi wiklinowy, zielony kosz w serca. W nim znajdują się wstążki. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić.
Mike szybko zjadł śniadanie i popędzał Jimmiego.
- No szybciej. Bo ktoś może mnie uprzedzić, ciebie zresztą też.
Jimmy nie odezwał się, spojrzał tylko na niego spode łba.
Mike wziął wstążkę i od razu podszedł do Holly.
- Masz - wręczył jej i zadowolony z siebie odszedł.
- Zgadzam się - krzyknęła za nim uśmiechnięta Holly i zawiązała wstążeczkę na nadgarstku.
Patrzyła na nią przez minutę. Na wielkiej tablicy, wiszącej nad koszem, obok wypisanego na czarno nazwiska Mike'a, pojawiło się jej nazwisko.

Ten post był edytowany przez Ellie: 26.01.2004 18:50


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 22.01.2004 19:30
Post #57 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Obiecuję, że teraz party będą częściej i może dłuższe?
A dlaczego na J? To wymyśliła Longina a poza tym chcemy żeby pasowało do nazwiska.

QUOTE
Java  <----- żart zrozumiały przez nielicznych

Nie wiem czy chodzi ci o to, o czym ja myślę, ale jeżeli tak to zrozumiałam.

U nas przecież też jest Mike!!!

A tu next part:

Jimmy trzymał swoją wstążkę w dłoni i patrzył na nią, jakby nie wiedział, po co mu ten kawałek materiału. Zauważył w tłumie uczniów Emmy. Zagryzł wargę, podniósł lewą nogę i odwrócił się w stronę klasy, w której odbywały się lekcje transmutacji. Podszedł do Mike'a i zapytał się:
- Jak ty to kurde zrobiłeś? Mam żołądek w gardle, żadnego słowa bym nie wyksztusił.
Emmy znalazła Holly dopiero przed klasą Madame Le Rouge.
- Wyglądasz jakbyśmy już zdobyli Puchar Quidditcha.
- No bo właśnie tak się czuję - powiedziała Holly i pokazała przyjaciółce wstążkę.
- Od Mike'a?
- Mhy - przytaknęła. - A ty dostałaś?
- Ja? A od kogo niby?
- No, od Jimmiego.
- Eee, nie. On chyba mnie nie zaprosi - stwierdziła i poczerwieniała.
- Yhy, uważaj, bo ci uwierzę. James Weasley nie zaprosiłby Emily Potter? - powiedziała Holly i oberwała kopniaka w kostkę od Emmy.
Rozmowę przerwało przyjście Madame Le Rouge, która wpuściła uczniów do klasy. Klasa była trochę bardziej czerwona. Dziewczyny zauważyły parę zmian. W oknach wisiały firanki w serduszka. Na biurku Madame stała wielka świeca w kształcie czerwonego serca. Płomień był czerwony i puszczał dymek w kształcie małych serduszek.
- Przecież Walentynki dopiero za miesiąc - zdziwiła się Holly.
- Tak panno Baldwin, ale dziewczęta, które zgłosiły się do konkursu muszą mieć czas na ułożenie lotu i przećwiczenie go.
Dziwnym sposobem Madame Le Rouge zawsze wszystko wiedziała. Dziewczyny zaczęły tłumaczyć to sobie tym, że w końcu chciała zostać nauczycielką wróżbiarstwa.
Przez całą lekcję Le Rouge mówiła tylko i wyłącznie o balu. Opowiedziała im też, jak wyglądał jej pierwszy bal.
- Aha! Czy któraś z was chce zgłosić się do konkursu? - zapytała pod koniec lekcji, kiedy już skończyła opowiadać o swojej różowej sukience.
Shirley podniosła rękę.
- Nikt więcej?
Po chwili zwłoki Emmy też się zgłosiła.
- No to zostańcie na chwilę, to wytłumaczę wam zasady.
- Holly, a ty nie chcesz? - zapytała Emmy.
- Nie, ja muszę zająć się sukienką. Chcę wyglądać szałowo - odpowiedziała, patrząc w sufit i wyobrażając sobie, jak będzie wyglądać.
- Sukienka? - powiedziała Emmy, myśląc przez chwilę, co ona włoży na siebie.
Gdy klasa opustoszała, dziewczyny zabrały książki z ławek i usiadły na pufach najbliżej biurka Madame. Madame wyszła na chwilę z klasy, ponieważ profesor Snape stwierdził, że musi porozmawiać ze swoją najdroższą, kobietą jego życia, itp.
Snape był ostatnio nie do zniesienia, nie z powodu swojego wrednego charakteru, ale z powodu miłości do Madame, która stała się przyczyną jego, wręcz rewolucyjnej, przemiany. Często na korytarzach widywano, jak czyta jej miłosne wiersze, wręcza kwiaty, maskotki, czekoladki. Na lekcjach było jeszcze gorzej. Siedział przy biurku, wzdychając do zdjęcia Madame, które włożone było do ramki w kształcie serduszka, i próbował pisać dla niej wiersze. Emmy dowiedziała się, że Madame odejmuje punkty Ślizgonom za każde najdrobniejsze przewinienie. Gdy zgłosili to Snape'owi, uznał że obrażają honor damy jego serca i odebrał im 20 punktów. Cora wychodziła jak poparzona z lekcji eliksirów i obrony przed czarną magią. Była wściekła na tych "gruchających nauczycieli", jak to często wykrzykiwała na korytarzach. "Mam dość tej różowej baby i tego jej stukniętego kochasia, wynoszę się stąd!!!" - krzyczała pewnego popołudnia do swoich kumpelek, bliźniaczek Cragg.
- Och, już jestem moje drogie. Przepraszam, że tak długo - powiedziała wchodząca Madame.
Rzuciła na biurko kwiaty.

CDN

Ten post był edytowany przez Ellie: 22.01.2004 19:33


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 25.01.2004 23:18
Post #58 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Hej Merkury! Mam nadzieję, że jeszcze nie zjadłeś całkiem blatu.
Mam dla was następną część. Wiem, wiem, pewnie znowu za krótkie, ale proszę was o trochę cierpliwości. Już niedługo ferie, pierwszy tydzień jestem w domu, więc coś napiszę. A tak nawiasem mówiąc, ostatnio wymyślałyśmy z Longiną imiona dla nowych postaci do drugiej części i miałyśmy niezły ubaw. Qua smile.gif - Longina wie o co mi chodzi.

- Posłuchajcie. Shirley, wiem że ćwiczyłaś artystyczne latanie na miotle.
Dziewczyna przytaknęła.
- Ty, Emmy, latasz tylko na boisku. Uważam, że powinniście współpracować. Shirley zna układ na duet, więc z pewnością wygracie.. - Madame przerwało pukanie do klasy.
- Dzień dobry Madame -przywitały się Cora, Mildred i Minnette. - My w sprawie konkursu.
- Dobrze, usiądźcie - powiedziała Le Rouge i wróciła do rozmowy z Gryfonkami. - Shirley skoro wiesz co robić, ustal wszystko z Emmy. A i jeszcze sprawa mioteł. Co postanowiłaś panno Malfoy?
- Lecimy wszystkie trzy.
- Dobrze, po pozwolenia na posiadanie mioteł na konkurs idźcie do opiekuna domu, a później do profesor Weasley. Wszystko jasne? To proszę zbierać się na następne zajęcia.
Emmy i Shirley miały jeszcze zielarstwo z Krukonami.
- Ale się dobrały - powiedziała sama do siebie Shirley.
- Masz na myśli tamte trzy? - zapytała się Emmy w drodze do szklarni.
- Yhy. Cora już brała udział w takich zawodach i to nie raz. Siostry Cragg także. Poza tym Cora ma świetną miotłę.
- Miotłę? - zdziwiła się Emmy. - I nigdy mi się nie pochwaliła?
- Bo to nie jest miotła do gry w Quidditcha.
- Nie?
- To Złoty Welon.
- Złote co?!
- Złoty Welon. Welony to miotły właśnie do tej dyscypliny. Są sporo krótsze od innych mioteł. A ich witki są lekko powywijane tak, aby nie miotła nie nabierała zbyt dużej prędkości i można było wykonywać gwałtowne w krótkim czasie. Omówimy resztę po lekcji. Muszę pogadać z Colleen i Aileen na temat sukienki.
- O.K. Dzięki - powiedziała i patrzyła, jak Shirley skręca w stronę drzwi do cieplarni, gdzie stały dziewczyny.
Rozglądając się za Holly, zauważyła Kitty, mówiącą coś do siebie. Emmy podeszła bliżej, żeby posłuchać, o czym mamrocze do siebie Kitty.
- Ja się do tego nie nadaję, jestem za głupia i zbyt tchórzliwa. Mamusiu, dlaczego ja! Teraz żałuję, że nie mam starszej siostry.
- Cześć Kitty - Emmy prawie że krzyknęła.
Kitty ze strachu aż podskoczyła i potknęła się o jakiś wystający korzeń.
- Ostatnio tylko podnoszę cię z ziemi. Coś nie tak?
- Nie, tylko dostałam prezent od mamy, który nie przypadł mi do gustu.
- A co dostałaś?
- A takie tam... - odpowiedziała, bawiąc się nerwowo złotym łańcuszkiem.
- Już dawno nie rozmawiałyśmy dłużej niż chwilkę. Może pójdziemy razem na spacer albo spotkamy się w bibliotece.
- Yhy, to może po lekcjach.
- Hej Kitty, znowu boli cię głowa? - podeszła do nich jakaś nieznana Emmy dziewczyna.
- Troszkę. Przejdzie mi - odpowiedziała Kitty. - Poznajcie się. Emmy, to jest Lara. Lara to jest Emily Potter.
Dziewczyna wybałuszyła oczy.
- Miło mi - powiedziała Emmy.
- Lara mi nie wierzyła. To znaczy nie mogła uwierzyć, że mieszkamy vis a vis i się... - urwała, bo nie wiedziała co powiedzieć.
- ... przyjaźnimy - dokończyła Emmy.
Podczas lekcji zielarstwa Lara zadawała mnóstwo pytań, na które Emmy nie nadążała odpowiedzieć. Kitty zerkała na Holly tak jak zwykle, czyli z nieukrywaną niechęcią.

CDN

Ten post był edytowany przez Ellie: 25.01.2004 23:21


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 26.01.2004 18:55
Post #59 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Mordoklejka- a o czym jest twój fick? Dużo ci jeszcze zostało do napisania? A może potrzebna jest ci jeszcze jakaś postać?
Silda- jak miło, że jest ktoś w moim wieku, nie czuję się dzięki temu taka stara. A nawiasem mówiąc to urodziłam się dokładnie dwa dni po tobie smile.gif
Dzisiaj mnie naszło na wspominanie i przeczytałam ten fick od początku. Dobrze, że już nie krzyczycie i nie grozicie nam!


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 27.01.2004 19:07
Post #60 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




QUOTE
Mordoklejka- a o czym jest twój fick? Dużo ci jeszcze zostało do napisania? A może potrzebna jest ci jeszcze jakaś postać?


Postaci mam aż nadto!
A Fick bedzie o czasach po Harrym Potterze, chociaż właściwie po co ja to mówię/pisze jeśli to ma dopiero być???

Na razie małą jego część można przeczytać TUTAJ


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 30.01.2004 20:51
Post #61 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Zamieszczam dzisiaj parta, bo jutro to pogrążę sie w lekturę V części. wink.gif Miłego czytania!

Dwie godziny przed kolacją Emmy poszła do biblioteki. Kitty już tam była.
- Już jestem - powiedziała, podchodząc do przyjaciółki.
Kitty znowu podskoczyła ze strachu.
- Co z tobą, Kitty? Ostatnio jesteś taka jakaś roztrzęsiona - zapytała się Emmy.
- Masz rację, jest ze mną niedobrze.
- Coś w domu nie tak?
- W domu wszystko w porządku, w jak najlepszym porządku. Tylko z moją głową ostatnio coś nie tak. Możemy iść gdzieś indziej? Tu jest za dużo ludzi.
- Dobrze.
Kitty stwierdziła, że musi iść do toalety. Nikogo w niej nie było, więc tam pozostał. Gadały przez godzinę. Kitty opowiadała, że nieźle radzi sobie w nauce, nie ma problemów z kolegami z jej domu.
- Więc w czym problem? - zapytała Emmy, gdy Kitty skończyła.
- Mama nie byłaby zadowolona. Ale co mi tam, w końcu jesteś moją przyjaciółką - przerwała, zrobiła głęboki wdech i ciągnęła dalej - Wiem, to znaczy odkryłam kim jest, to znaczy kim nie jest...
- Kitty spokojnie i powoli.
Dziewczyna wzięła jeszcze dwa wdechy i wyrzuciła z siebie to wszystko, co nie dawało jej ostatnio spokoju.
- Le Rouge tak naprawdę nie jest nauczycielką - powiedziała bardzo szybko.
- Co?! Jak to? Nie rozumiem. Skoro jest w szkole i uczy, to chyba jest nauczycielką.
- No tak, ale nauczanie to tylko przykrywka. Uwierz mi.
- Wierzę ci.
Nagle Emmy coś zaświtało w głowie. Przypomniała sobie o Księżycowym Oku.
- Kitty wiesz może, czym jest Księżycowe Oko?
Kitty osunęła się na podłogę. Zemdlała.
- O ludzie! Dobiłam ją - zapiszczała Emmy i kucnęła przy przyjaciółce. - Kitty, Kitty - zawołała i klepała ją po twarzy.
Podeszła do umywalki i zmoczyła skraj szaty, a potem wyżęła ją nad głową Kitty.
- Co? Jak? Gdzie ja jestem? - zawołała, rozglądając się po łazience.
- Dobrze się czujesz? - zapytała Emmy.
- Myślałam, że to sen, ale ty to zrobiłaś, prawda? Zadałaś mi to pytanie. Skąd wiesz o istnieniu Oka?
- Widziałam je.
Kitty znowu pobladła.
- Dobra, życie mi się wali. Ja się po prostu do tego nie nadaję. Zadam ci kilka pytań.
- O.K. Ale do czego się nie nadajesz?
- Najpierw pytania. Widziałaś je w pobliżu tej stukniętej baby?
- Yhy. W jej gabinecie jest mnóstwo zegarów. Za szybą jednego z nich leży Księżycowe Oko.
- A czy ktoś poza tobą, na przykład Holly, wie o nim? - zapytała, krążąc po łazience.
- Nie, nikt.
- To dobrze. Gdyby ktoś się o tym dowiedział, nabałaganiłabyś trochę, a ja musiałabym po tobie sprzątać.
- Sprzątać?
- Zresztą, nie ważne.
- Zaraz, jak to nieważne. Kitty, wiesz o co chodzi z tym całym Okiem?
- Tak, to znaczy nie. Tylko się domyślam. Emmy, bardzo chciałabym ci wszystko powiedzieć, ale nie mogę. Ale na pewno kiedyś ci powiem. I tak naprawdę, to czuję się ostatnio nienajlepiej. Źle sypiam, nie mogę spać, jestem przewrażliwiona.
- Rzeczywiście, schudłaś sporo - przerwała Emmy.
- Możliwe - powiedziała i usiadła na parapecie okna.
- Nie martw się, będzie lepiej. Poradzisz sobie. Choć na razie nie wiem, o co chodzi - pocieszyła ją Emmy i uśmiechnęła się.
- Dzięki... dzięki, że jesteś moją przyjaciółką.
- No pewnie i to na zawsze...
Rozmowę przerwała im Lara, która wpadła do łazienki jak burza. Poszły więc na kolację. Przez całą drogę do Wielkiej Sali Lara zamęczała Emmy pytaniami.
W następnym tygodniu Emmy zaczęła trenować z Shirley układ do konkursu. Shirley była świetna. Umiała cały układ, więc postanowiła pouczyć Emmy poszczególnych kombinacji. Pewnego wieczoru Emmy wróciła z treningu z Shirley bardzo zmęczona. Zawody miały się odbyć w Wielkiej Sali, więc gdy sala była pusta, nie licząc Irytka, który często im przeszkadzał, ćwiczyły tam wieczorami.
- Jeszcze raz i zwariuję. Mam dość tego Poltergeista. Ja się tego nie nauczę - powiedziała Emmy, padając w pokoju wspólnym na fotel przy oknie.
- Nieźle ci idzie, jak na początkującą.
- Dzięki.
- Dobra, idę do łóżka, też się zmęczyłam.
- Idę z tobą - ale zanim wstała z fotela, usłyszała za sobą stukanie.
- To chyba twoja sowa - powiedziała Shirley.
Emmy odwróciła się, żeby otworzyć okno. Pestka trzymała w dziobie śliczną, herbacianą różę, a u jej nóżek leżała koperta z wypisanym napisem:

Dla Emily Potter

Emmy otworzyła okno, sówka wskoczyła na oparcie fotela, a ona wzięła od niej list i różę.
- Och! Ty to masz szczęście. Ktoś przysyła ci różę, a to pewnie list miłosny - powiedziała Shirley i weszła na górę po kręconych schodkach.
Emmy usiadła wygodnie w fotelu, miotłę oparła o ścianę. Otworzyła kopertę. Ostatnią osobą, od której spodziewała się dostać list i to w takiej formie był...

Ten post był edytowany przez Ellie: 31.01.2004 23:19


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 31.01.2004 00:38
Post #62 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




Fajnie, fajnie, ale jak zwykle denerwujesz mnie tym urywaniem akcji. mad.gif
Ale, w końcu się doczekałem. Znalazłem dwa błędy w tym parcie (tongue.gif)

I
QUOTE
(...)- Mama nie byłaby zadowolona. Ale co mi tam, w końcu jesteś moją przyjaciółką - przerwała, zrobiła głęboki wdech i ciągnęła dalej - Wiem, to znaczy odkryłam im jest, to znaczy kim nie jest...(...)


Kim

II
(...)Przez całą drogę do wielkiej Salo Lara zamęczała Emmy pytaniami.(...)


To by było na tyle.
Pozdrawiam i czekam na kolejny part smile.gif


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
gpopo
post 03.02.2004 18:17
Post #63 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 31.01.2004




Super teksty smile.gif pierwszy raz je komentuje, ale jakoś tak wyszło... czekam na następnego parta smile.gif kiedy sie pojawi?? mam nadzieje, że szybko smile.gif TO JEST PO PROSTU SUPER smile.gif mam małe uwagi co to temat (dosyć dużo powtarza się sytuacji, które są przedzstawione w Hattym Potterze), ale i tak patrzcie poprzednie zdanie :-)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 04.02.2004 21:45
Post #64 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Ja już przedwczoraj skończyłam i tak mi jakoś smutno sad.gif Daję nowego parta bo w piątek wyjeżdżam na tydzień.

Merkury, ty chyba zbankrutujesz na tych biurkach. Mam pytanie- czym zasłużyłeś sobie na stały status kafla?

Mordoklejka- czekam na PW od ciebie z tymi informacjami.

gpopo- My tego ficka pisałyśmy tak, żeby masza przyjaciółka Madzia, która nie czytała Harry'ego mogła go przeczytać i dlatego np: jest objaśnione, co to Qudditch, jak się poznali Harry i Cho, itd.

Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego czytania!

Ps: Cze Longino !!! Przyjdź do mnie jutro, ale popołudniu!

A tu już jest part:


James Weasley

- głosił napis wyszyty na złotej wstążce, która była w kopercie. Po otrząśnięciu się z krótkiego szoku Emmy zawiązała wstążkę na nadgarstku i weszła do dormitorium. Położyła się spać, ale długo nie mogła zasnąć. Cały czas chichotała, ale w końcu zasnęła.
Po pierwszym lutym większość dziewczyn, podobnie jak Emmy, miała na nadgarstkach złote wstążki. Jej rozmowy z Jimmy'm kompletnie się nie kleiły. Chłopak za każdym razem, kiedy chciał coś powiedzieć, bełkotał coś szybko i bezsensu. Holly pewnego dnia stwierdziła, że chłopak:
- Kompletnie zbzikował na twoim punkcie.
Powiedziała tak po tym, gdy Jimmy znowu chciał coś powiedzieć. W odpowiedzi dostała od Emmy kopniaka w kostkę.
Tydzień przed balem Madame Le Rouge biegała już po całym zamku, snując plany związane z dekoracją zamku. Czasami, siedząc rano przy owsiance, mierzyła łyżką sufit albo oglądała różne katalogi. Profesor Weasley łapała się za głowę za każdym razem, gdy Madame proponowała jej coś dziwacznego, np.: do powieszenia na ścianach Wielkiej Sali.
W każdym z domów było słychać podobne rozmowy:
- Moja będzie żółta...
- ... moja niebieska...
- W co ja się ubiorę?
- Moja będzie czarna.
Emmy siedziała w kącie i nasłuchiwała rozmów w pokoju wspólnym.
- Cześć Emmy. Co u ciebie? - zapytał Mike, który się dosiadł do stolika.
- Słucham tych wszystkich opętanych ludzi i chyba mnie też się udziela to opętanie.
- Ja tam swój ciuszek już mam - powiedział Mike, obserwując Waltera, który mówił o swojej wspaniale uszytej, grafitowej szacie na walentynkowy wieczór.
- Nerwowa atmosfera, co? - stwierdziła Shirley. - Emmy, przybyły nasze stroje na występ. Przymierzymy je wieczorem. Dobrze?
- Mhm - Emmy kiwnęła głową.
Wieczorem Emmy i Shirley przymierzały swoje stroje w dormitorium. Były to zwiewne, lekkie, czerwono -pomarańczowo -żółte sukienki. Kiedy podczas próby dziewczyny śmigały na miotłach, wyglądały jak tańczące w powietrzu płomyki świeczek.
- Doskonale!!! - usłyszały głos dochodzący z dołu.
- Dobry wieczór profesorze - przywitała się Shirley.
- Cześć tato! - powiedziała Emmy do Harry'ego.
- Zapowiada się niezła impreza, co? - powiedział Harry z pewnym błyskiem oku.
Czternastego lutego lekcje w ogóle nie docierały do uczniów. Tylko jeden temat rozmów królował w klasach, nawet na transmutacji. Snape na swoich zajęciach był cały w skowronkach. Tańczył i podśpiewywał. Wyglądał, jakby cieszył się bardziej z tego balu niż wszyscy uczniowie razem wzięci.
Przed południem w Wielkiej Sali zebrały się wszystkie dziewczyny, które miały wziąć udział w konkursie latania. Pomimo tego, że za oknem padał śnieg, atmosfera wieczorem zapowiadała się gorąco. Cora i bliźniaczki łypały na inne dziewczyny wzrokiem. Wyglądały na pewne swego zwycięstwa, tego że to ich układ jest najlepszy, a reszta nawet się do nich nie umywa.
- Spójrz na Mildred, a może Minnette, sama nie wiem. Patrzy się, jakby miała zamiar rzucić się na nas - szepnęła Shirley do Emmy.
- O co im chodzi? Przecież to tylko zabawa.
Do Wielkiej Sali weszła Madame Le Rouge. Przypomniała pokrótce zasady i dała dziewczynom do wylosowania numerki startowe. Ku przerażeniu Emmy, Shirley wylosowała numerek drugi.
- Potter! - powiedziała Cora chłodnym głosem. - Możesz schować tą swoją zmiotkę do quidditcha. Mam zamiar wygrać i nic czy też nikt mnie nie powstrzyma.
- Lepiej żeby twoja złota rybka spełniała dobrze twoje życzenia, bo inaczej nic ci nie pomoże - odcięła się jej Emmy.
- Hm - Cora zadarła nos do góry i wyszła z sali, a za nią podreptały bliźniaczki.
Obiadu tego dnia nie było. Wszyscy byli pochłonięci przygotowaniami do balu.

CDN

Ten post był edytowany przez Ellie: 05.02.2004 14:56


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Alisia
post 05.02.2004 15:11
Post #65 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 60
Dołączył: 30.06.2003




I co ja mam powiedzieć? Wszystko w miarę ok, jak mi sie zdaje. Tylko jedno mi powiedz: James jest w klasie... czwartej, a Ellie w pierwszej?
Tylko tak się pyta, bo się troche pogubiłam:)

pes. Wy to macie dobrze - piatka za wami. Mi ojciec kupił po angielsku, bo muszę się"krztałcić" wink.gif i zabronił mi po polsku. Ja go nie rozumiem. smile.gif


--------------------
"Jest taka jedna komnata, w której panują wieczne ciemnosci; mrok pęznie po kamiennych ścianach, jak strach, który nawiedza nagle zbrodniarza, by zmiażdżyć go w sidłach przestępstwa. Nie ma początka, ani konca, a jednak wejście do komanty istnieje; jak światło w ciemności rozjaśnia początek drogi, prowadzacej do kresu. A na środku tego lochu płynie woda i jak wszystko inne nie zobaczysz jej źródła, ani wylewu - niknie w otchłani nie zbadanych miejsc, do których nikt nie wazy się zajrzeć. Na wodzie tej nie jest cicho: wśród wzburzonych fal płyną zapalone świece; zdarzy sie, ze jakaś się przewróci, a wtedy płomyk gasnie, zduszony przez jego dawcę. Woda bowiem daje życie, a także je odbira. Zgaszone światła życie wyznaczają kres nadzieji na nieśmiertelność. (...)"
Powiedziałabym. jakiego to jest autora, ale zapomniałam, a możliwości sprawdzenia nie mam:))
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 05.02.2004 15:16
Post #66 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Emmy jest w pierwszej ,a James w trzeciej wink.gif

A dlaczego ci zabronil po polsku?
Dobrze, że mi mama dała kasę na HPiZF po polsku smile.gif


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 16.02.2004 21:23
Post #67 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Elo witam wzystkich! Z przyjemnością oznajmiam koffani, że wróciłam!!! Nawet nie wiecie jak miło powrócić na forum.

Po pierwsze- pozdrawiam wszystkich cieplutko- mojego pocieszyciela Merkurego, Mordoklejkę, która miała mi coś napisać, zniecierpliwioną Louisie, współautorkę ficka czyli Longinę oraz wszystkich innych czytających nasze opowiadanko, których nie będę wymieniać po kolei, bo było długo.

Po drugie- jak można nie pamiętać, że zginął Syriusz? Chlip, do tej pory mi smutno.

A dlaczego nic nie zamieściłam w Walentynki? No domyślcie się smile.gif Żartuję. Po prostu zaraz jak przyjechałam musiałam się szykować na osiemnastkę przyjaciółki, która była w Walentynki właśnie. Bawiłam się do rana, więc następnego dnia odsypiałam smile.gif Natomiast wieczorem pojechałam na basen, aby się odprężyć przed zbliżającą się szkołą, no i dać trochę ulgi moim stopom, które strasznie mnie po imprezie bolą. Dlatego więc part jest dopiero dzisiaj. Ale chyba mi wybaczycie, co?

A po czwarte- zamieszczam nowiutki part- końcówkę 13 i początek czternastego. Part zapowiada się krwawo, wieć życzę miłego czytania smile.gif


...
- NIE!!! - wszystkie dziewczyny w dormitorium zerwały się na nogi.
- Co się stało Emmy? - zapytała Holly, gdy wszystkie podeszły do jej łóżka.
- Moja sukienka jest... jest...
- Okropna - dokończyła Holly - I w dodatku w kratkę. Cóż za urozmaicenie.
- Dziewczyny, dziewczyny słyszałyście?! - do dormitorium wbiegła zdyszana Colleen.
- Co się stało? Zamordowali kogoś? - zapytała Holly.
- Niee. Słuchajcie, wielka afera. Ktoś w sortowni paczek narobił strasznego bałaganu. Uszkodził sporo paczek.
- A skąd wiesz? - spytała Shirley.
- Poszłam po paczkę z lakierem do paznokci od mamy. Wchodzę, a tam stoją profesor Weasley i Le Rouge i wypytują o coś skrzaty, sortujące paczki. O, Emmy! Oryginalny pomysł z tą kratką. Może wyszczupliłby mnie w biodrach. - Colleen była pulchną dziewczyną, ale u niej było to rodzinne.
- Dzięki Bogu! To nie moja sukienka. Musieli się pomylić!
Wszystkie jak szło, wybiegły z dormitorium i udały się do sortowni.
Skrzacia sortownia była wprowadzona tydzień przed balem, by uniknąć pomyłek i by przypadkowo nie dostarczyć paczki niewłaściwej osobie. Kiedy do pomieszczenia weszły dziewczyny, ujrzały totalny bałagan. Wszystkie paczki i paczuszki były porozdzierane i pogniecione. Wszędzie walały się spinki, szale, buty, szaty, sukienki. Emmy spojrzała na Madame, która właśnie kończyła rozmawiać z ostatnim skrzatem i podeszła do profesor Weasley.
- I co? - zapytała Hermiona.
- Mówi, że jakaś osoba w kapturze rozwalała wszystko jak idzie i darła się w niebogłosy, że ona im da "złotą rybkę" czy coś w tym rodzaju.
- Cora! - wyrwało się Emmy.
- Co powiedziałaś? - zapytała Hermiona.
- Nic, nic. Mówię, że... chyba będę chora, bo zaczyna boleć mnie gardło - powiedziała i odwróciła się gwałtownie. - Za mną- rzuciła ostro.
Gdy Emmy biegła korytarzem, dziewczyny nie mogły za nią nadążyć.
- Skąd wiesz, że to Cora? - spytała Aileen?
- Złota rybka, tak nazwałam jej miotłę na zebraniu. Ja jej pokażę!
- Emmy nie rób głupot - powiedziała błagalnym tonem Holly.
Po drodze spotkały Kity, która nawet nie zdążyła zapytać o co chodzi, a już musiała biec za resztą.
Dziewczyny weszły do Wielkiej Sali. Dużo osób oglądało niedokończone jeszcze dekoracje. Emmy zaczęła się rozglądać, w tłumie wypatrzyła Corę i bliźniaczki w towarzystwie kilku starszych chłopaków ze Slytherinu, do których szczerzyły zęby.
- Malfoy!!! - wydarła się Emmy, aż tłum się rozstąpił i teraz dziewczyny stały vis-a-vis.
Nikt nawet nie zauważył, kiedy kłótnia przerodziła się w wielką walkę. Cora i Emmy rzuciły się sobie do gardeł. Aż się kurzyło. Kitty, dalej nie wiedząc o co chodzi, wzruszyła ramionami i rzuciła się na jedną z bliźniaczek, Holly na drugą, a reszta dziewczyn na starszych Ślizgonów, którzy raczyli Corę rozmową. W całym tym bałaganie łamały się nosy, tworzyły lima pod oczami, był nawet jeden wybity ząb.


ROZDZIAŁ 14
Agentka Ministerstwa Magii.

Walka trwała na dobre, gdy do Wielkiej Sali weszli Mike i Jimmy. Jimmy rozejrzał się i zaproponował kumplowi:
- Może im pomożemy?
- Po co? Świetnie sobie radzą, nie uważasz?
Stali więc i komentowali bójkę:
- Uuuu!!! Popatrz, co Emmy zrobiła temu Ślizgonowi.
- Patrz na Holly- moja szkoła. - Mike wskazał na dziewczynę. - Dobrze, że nie ma sprzętu do gry, bo by go zatłukła.
W Wielkiej Sali zbierał się coraz większy tłum. Niektórzy zaczęli nawet kibicować.
- Dawaj Emmy! Pokaż im, co potrafi Gryfon!
- Dołóż jej Cora!
Mike i Jimmy zaczęli skandować "Gryffindor!", na co kilku Ślizgonów odcięło się okrzykami "Slytherin!". Jedni krzyczeli, inni stali i tylko się przyglądali, ale nikt nie chciał przerwać przepychanki, a tym bardziej nikt nie zauważył przyjścia nauczycieli.
Skończyło się na tym, że 15 osób wylądowało w skrzydle szpitalnym. Emmy miała rozciętą wargę, Holly trochę siniaków. Kity była niezwyciężona, ale nie obyło się bez dwóch złamanych palców u lewej ręki i jednego wybitego u prawej. Cora miała podbite oko. Sześciu chłopców z Slytherinu oberwało najbardziej. Jeden miał wybity przedni ząb, inny złamany nos. Złość profesor Weasley nie znała granic.
- Co to wszystko ma znaczyć. Powariowaliście ludzie!?! - krzyczała na całe gardło.
- Hermiono uspokój się, cieszmy się że nie wyciągnęli różdżek - powiedział Harry, który właśnie wszedł i szeroko się uśmiechał.
Harry i Hermiona wyszli z sali szpitalnej. Na korytarzu dało się jeszcze słyszeć narzekanie pani profesor. Gdy pani Pomfrey poszła do pokoju obok po jakiś magiczny specyfik, do sali weszła Madame Le Rouge.
- No nie, tak to się jeszcze nie uśmiałam jak żyję. Może zamiast konkursu latania, powinnam urządzić mugolskie walki bokserskie... dla dziewcząt - dodała i parsknęła śmiechem na widok sześciu chłopców leżących na ostatnich łóżkach i stękających z bólu.
Po powrocie, pani Pomfrey opatrzyła wszystkich, usunęła złamania i odesłała większość do dormitoriów. Emmy i Cora zostały na chwilę same, gdy pielęgniarka znowu po coś wyszła.
- Tobie naprawdę coś odbiło Potter. Jak ja teraz będę wyglądać w mojej sukience z Paryża?
- Tak jak zwykle- źle!
- W ogóle o co ci chodzi?
- Dobrze wiesz. To ty zrobiłaś ten bałagan w sortowni.
- Ja?! Ja?! ... Nie masz dowodów!
- Nie wypieraj się, bo zaraz podbiję ci drugie oko! A niby kto darł się na całą sortownię "Ja wam pokażę złotą rybkę" - zapiszczała Emmy, udając głos Cory.
Cora w tym czasie wyjęła z kieszeni szaty małe lusterko, było pęknięte. Zapewne ktoś je rozbił podczas bójki.
- Ludzie, jak ja wyglądam! - stwierdziła, oglądając w swoim lusterku swoje podbite oko, które było już fioletowe jak śliwka.
- Wyglądasz wyśmienicie, ten fiolet pasuje do koloru twoich oczu. Może chcesz po drugiej stronie do pary... Ała! - powiedziała Emmy, której przy triumfalnym uśmiechu pękła rana na wardze.
- Dobrze ci tak - stwierdziła Cora.
Emmy nie wytrzymała, już miała rzucić się na nią, ale w tym momencie wróciła szkolna pielęgniarka.
- No dobrze Emmy, małe szycie różdżką i możesz iść. Panno Malfoy niestety, ale skończyła mi się maść na takie cuda pod oczami, więc chyba jedynym wyjściem jest puder.
Po krótkim zabiegu pani Pomfrey wypuściła dziewczyny. Kiedy wyszły, każda odwróciła się i skierowała w stronę swojego dormitorium. Zanim Emmy zniknęła za zakrętem, usłyszała jeszcze biadolenie Cory o jej podbitym oku.
...

Ten post był edytowany przez Ellie: 16.02.2004 21:31


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 20.02.2004 21:08
Post #68 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




No dobrzeee... Macie tu next parta, ale prawie że już mamy debet na komputerze, więc niestety na następnego posta troszkę poczekacie. Musimy posiedzieć przy klawiaturze i wklepać tekst, czego bardzo nie lubimy.
Mordziu, dostałam PW, zaczynam szukać czegoś ciekawego.
Życzę miłego czytania i cierpliwości w oczekiwaniu na następnego parta. Ale w końcu na VI część poczekacie dużooo dłużej smile.gif
I błagam, nie zjadajcie własnych blatów, nie chę mieć was na sumieniu jak się rozchorujecie! Szczególnie ty Merkury! Pozdrówka!

Wracając ze skrzydła szpitalnego, Emmy usłyszała głos kobiety grożący komuś. Wyjrzała zza rogu i ujrzała Madame Le Rouge, która celowała różdżką w szukającego Krukonów. Emmy wytrzeszczyła oczy i nadstawiła ucho, żeby lepiej słyszeć.
- ... Clifford, ty mały draniu, gdybyś nie miał zakładnika... gdybyś tylko uwolnił tego chłopca. Byłam taka głupia, tyle cię szukałam, a to ty. Powinnam się domyśleć od razu.
- Na pomoc, ratunku!!! - krzyknął chłopak.
Chyba nie wiedział czy ma uciekać, czy też nie, bo zrobił najpierw krok w tył, a potem oparł się bezwładnie o ścianę, jakby się poddał i było mu wszystko jedno, co Madame z nim zrobi.
Emmy stała jak wryta, też nie wiedziała co ze sobą zrobić, po głowie chodziło jej tylko pytanie, a jeśli coś mu zrobi?! Patrzyła dalej co się dzieje. Nie miała nawet różdżki! Clifford zemdlał, osunął się po ścianie i... po chwili wstał. Madame znowu do niego przemówiła:
- Uwolnię tego chłopca i zabiję cię i nic ci już nie pomoże, nie znajdziesz strażnika.
- Mylisz się... - zawołał chłopak, który ledwo co stał na nogach - znalazłem strażnika, który mnie uwolni i wtedy cię zniszczę, odejdziesz i nie będziesz mnie więcej prześladować...
- Prześladować? To ty mnie chcesz zniszczyć. Mnie i innych. Przez ciebie cierpiałam przez te wszystkie lata, ale to się dziś skończy. Gdy wszyscy będą na balu, ja się z tobą policzę. Zniszczę cię, jesteś w końcu nic nie wartą namiastką czarodzieja.
Gdy rozmowa ucichła, Madame opuściła różdżkę:
- Zejdź mi z oczu pasożycie.
Chłopak odwrócił się, i nie spuszczając wzroku z kobiety, zaczął zbliżać się do Emmy, która odwróciła się szybko i wycofała w pierwszy korytarz, aby się ukryć. Kątem oka zobaczyła twarz chłopca- była blada i niezdrowo żółta. W jego oczach było widać gniew. Nagle uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic i zszedł po schodach. Emmy wzięła głęboki wdech i zaczęła biec do gabinetu taty.
- Ała! - powiedziały Emmy i Kitty, kiedy wpadły na siebie.
- Ta kobieta - mówiły jednocześnie. - A chłopak...
- Dzień dobry!
- Aaaaaaaa! - krzyknęły.
Profesor Dumbledore stał za nimi. Kitty nie wytrzymała napięcia i zemdlała. Emmy, nie wiedząc co robić, uśmiechnęła się głupkowato i odpowiedziała:
- Dzień dobry... - spojrzała na Kitty - ... dziadku.
- Zaprowadzimy pannę Simmson do mojego gabinetu. Chciałbym z wami porozmawiać.
- Yhy - przytaknęła.
Dumbledore wyczarował niewidzialne nosze i przetransportował Kitty do swojego gabinetu.
Emmy myślała, że Dumbledore chce jej wygłosić kazanie na temat bójki w Wielkiej Sali, ale myliła się. Układając bezwładne ciało Kitty na dużym skórzanym fotelu myślała o tym, co zrobi Madame na balu. Zdała sobie sprawę, że nigdy odkąd mieszka w Hogwarcie nie była w gabinecie "dziadka".
- Usiądź - zaproponował Dumbledore, wskazując krzesło.
Emmy usiadła, ciągle wpatrując się w Kitty.
- Panna Simmson ma chyba dużo pracy i obowiązków od świąt. Prezenty Emmy często są wspaniałe, ale czasem jest z nimi dużo kłopotów, rzadko spodziewamy się obowiązków związanych z podarunkiem.
Emmy słuchała go, choć w głowie słyszała jeszcze szorstką rozmowę Madame z Krukonem.
- Emmy chcesz może o czymś porozmawiać? - zapytał dyrektor.
- Nie! - odpowiedziała szybko, by ukryć swoją chwilową nieuwagę.
Nie zdążyła już nic więcej powiedzieć, bo rozległo się pukanie do drzwi. Odwróciła się. Do gabinetu weszła profesor Weasley w towarzystwie jednego ze starszych Gryfonów. Gryfon był wysokim młodzieńcem, z burzą czarnych loków na głowie, sięgających mu do brody. Emmy znała go z widzenia, był czwartoklasistą.
- Przepraszam że przeszkadzam panie profesorze, ale Watercress znowu narozrabiał, a pan profesor wspomniał że przydałby się ktoś, kto poukładałby pańskie karty biblioteczne.
- Może pani profesor usiądzie? - zaproponowała Emmy, uśmiechając się słodko.
Pamiętała jeszcze jej krzyki po bójce.
- Nie podlizuj się Emily i tak się nie wykręcisz od kary. Wiem! Ty i Kitty pomożesz panu Watercress'owi a twoi towarzysze broni także otrzymają odpowiednie wynagrodzenie za waleczność i męstwo w boju - zażartowała. - No a teraz zmykajcie bal się zbliża.

***
CDN
(ale kiedy, Bóg raczy wiedzieć)

Ten post był edytowany przez Ellie: 21.02.2004 21:49


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 24.02.2004 23:01
Post #69 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Tu macie króciutki parcik, który udało mi się przepisać. Serio musicie nas jakoś zmobilizować. Dobranoc wam życze, a ja idę się jeszcze pouczyć chemii. Weglowodory- wacko.gif błe...

***
Wieczór był wyjątkowo niespokojny.
- Gdzie jest mój grzebień...?
- Moje buty... nie mogę znaleźć butów.
Takie zamieszanie było nie tylko w dormitoriach dziewcząt, ale i chłopców. Jimmy siedział wyjątkowo spokojnie, Mike natomiast trajkotał jak katarynka.
- Chyba spodoba się Holly - mówił o swojej szacie.
- Yhy - przytaknął tylko Jimmy i odruchowo sprawdził, czy na jego nowej szacie nie ma żadnej plamy.
Wraz ze zbliżającą się godziną dziewiętnastą rosło napięcie i zniecierpliwienie. W pokoju wspólnym pojawiało się coraz więcej Gryfonów. Za dziesięć dziewiętnasta ci, których partnerzy nie byli z Gryffindoru, zaczęli wychodzić z pokoju wspólnego, aby wśród tłumu uczniów odnaleźć swoją parę.
Pięć minut później Emmy i Holly były gotowe. Zeszły na dół, pokój już trochę opustoszał. Jimmy podszedł do Emmy i zdołał tylko wykrztusić coś niezrozumiałego. Ona, sądząc że to pochwała jej groszkowo-zielonej sukienki, powiedziała:
- Dziękuję, ty też - i poprawiła mu rękaw.
W drzwiach Wielkiej Sali zatrzymał ich wielki korek tworzony przez rozhisteryzowane fanki DJ Jelly'ego i grupy Poison, którzy rozdawali autografy i pozowali do zdjęć.
Gdy cała czwórka przecisnęła się wreszcie do środka, szczęki im opadły. Plany Madame Le Rouge zmieniły się w wspaniałą dekorację. To był kawał dobrej roboty. Wielka Sala wyglądała niesamowicie. Ściany zostały obite różowym pluszowym. W powietrzu unosiły się różowe chmurki, z których padał suchy deszcz, co sprawiało że gdzieniegdzie pojawiała się tęcza. Tam gdzie uprzednio stał stół nauczycielski, stała teraz wielka scena z mnóstwem kolorowych reflektorów. Emmy zauważyła, że w sali nie ma stolików. Na scenę weszła Madame. Miała przepiękną, różową suknię wieczorową. We włosy wpięła malutkie różyczki. Emmy znowu poczuła to dziwne uczucie, że zna tą twarz, że gdzieś ją już widziała. I dlaczego chce zniszczyć tego Krukona?
- Proszę o uwagę! - niestety nikt się nie uciszył - HEJ CISZA!!! - krzyknęła jak najgłośniej mogła.
W tym samym czasie kilka dziewczyn, stojących wokół DJ Jelly'ego, zemdlało. W sali zapadła cisza.
- No. Witam grono nauczycielskie i wszystkich uczniów. Życzę miłej zabawy i zapraszam pod kopułę na małe co nie co. W tym momencie chciałabym jeszcze serdecznie podziękować profesorowi Binns'owi, który pomógł mi zaprojektować owe pomieszczenie.
Rozległy się brawa, a głowy wszystkich uczniów zwrócone były w stronę profesora Binns'a, który wstał i się ukłonił.
Zabawa szybko się rozkręciła. Zespół Poison wyczyniał cuda z eliksirami. Gdy wszyscy tańczyli wśród kolorowych obłoków i gigantycznych baniek mydlanych, Emmy wyszła z Wielkiej Sali na zewnątrz przez szklane drzwi. Jej oczom ukazała się piękna, szklana kopuła zrobiona z tysięcy małych witraży, przedstawiających różne historyczne wydarzenia. Widok był imponujący, szkło mieniło się w blasku świec. Pod kopułą stało mnóstwo okrągłych stolików. Na podłodze ułożono mozaikę, także obrazującą jakieś wydarzenia. Andre, który okrążył już całe pomieszczenie, opisywał Walterowi, jak wspaniale ujęto motyw powstania szkoły i jak świetnie odwzorowano postacie czwórki założycieli szkoły. Zewsząd słychać było odgłosy zachwytu nad wspaniałą konstrukcją.

CDN


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 29.02.2004 16:05
Post #70 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Uff, klasówka z chemii za mną, ale jutro czeka mnie klasówka z matmy, a nie mam siły się uczyć i jestem ledwo żywa, ponieważ o 12 wróciłam z osiemnastki, po 16 godz. pobycie poza domem. Oczy mi się kleją i ledwo co widzę literki na klawiaturce. Ale zamieszczam dla was parta. Króciutkiego, bo tylko tyle udało mi się wczoraj przepisać. Pozdrawiam!

- Emmy! Emmy, chodź! - w wejściu stali Mike i Jimmy - No Emmy, trzeba trochę poszaleć - przekrzykiwał muzykę Mike.
Emmy uśmiechnęła się na samą myśl o tanecznych wygibasach Mike'a i Jimmy'iego. Lecz, gdy mijała stolik przy drzwiach, coś kazało jej się zatrzymać. Spojrzała w bok. Przy stoliku najbliżej wyjścia siedział szukający Krukonów.
- Emmy, idziesz? - zawołał Mike.
- Za chwilę.
- No dobra! - odpowiedział Mike, wyginając się przy tym w takt muzyki.
- Zawsze był abstrakcyjny - odezwał się Krukon.
- Co?! - zapytała się Emmy i dosiadła.
Oczy chłopaka były podkrążone, wyglądał na śpiącego.
- Wszystko w porządku?
- Zgubiłem moją partnerkę.
Emmy pomyślała, czy wypada zapytać o jego rozmowę, a raczej o grożenie mu przez Madame.
- O Emmy! - Kitty wpadła jak burza, ciężko oddychając.
- Cześć Kitty, nie szalej tak - powiedziała Emmy - bo się udusisz.
- No co ty, jest super! Widzę, że zapoznałaś się już z Ewanem.
Emmy spojrzała na chłopaka, uśmiechając się. Jego twarz zmieniła wyraz. W oczach nie było już widać zmęczenia, ale szaleństwo.
- To właśnie Ewan mnie zaprosił - powiedziała Kitty i zaczerwieniła się.
Ewan wstał i dziarsko zaprosił Kitty do tańca.
- Chodź z nami, będzie fajnie.
- Zaraz, za chwilkę! - powiedziała i zaczęła się zastanawiać.
Po co Le Rouge jest ten Krukon? Dlaczego chce go dorwać? I dlaczego on jest taki dziwny?
- Emmy przeginasz. Liczę do pięciu. Raz... - zaczęła odliczać Holly, która właśnie weszła do pomieszczenia. - Dwa... Trzy...
- Chwileczkę...
- Cztery i pięć. Chodź!
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Jest bal i zamierzam się bawić. Razem z tobą - dodała, wzięła Emmy za rękę i wyciągnęła do sali na parkiet.
Mike i Jimmy wyginali się w takt muzyki miksowanej przez DJ Jelly'iego. Dziewczyny zaczęły tańczyć razem z nimi, a po chwili dołączyli do nich Kitty i Ewan. Po kilku szybkich utworach DJ zwolnił tempo i z głośnika popłynęła spokojna melodia. Mike, wzorem rycerza ze średniowiecza, ujął dłoń Holly i śmiertelnie poważnym głosem zapytał:
- Czy zechciałaby pani ze mną zatańczyć?
Holly chichocząc odpowiedziała:
- Z przyjemnością.
Mike objął ją w pasie i zaczęli kołysać się w rytmie piosenki. Jimmy nieco nieśmiało poprosił Emmy o taniec. Ewan, uśmiechając się tajemniczo, wyszedł z tłumu i poprosił, bez słowa i zbędnych ceregieli, Kitty do tańca.
Emmy i Holly bawiły się znakomicie.
- Jimmy zwolnij... Już nie mogę - mówiła Emmy, śmiejąc się jednocześnie. - Muszę się napić.
- Ja ci przyniosę. Nie odchodź stąd, bo cię później nie znajdę.
- Dobra, idź już!
Emmy obserwowała tańczące towarzystwo. Andre tańczył z jakąś Puchonką. Była wyraźnie zakłopotana tym trochę niezdarnym tańcem chłopaka, który w dodatku deptał jej stopy. Trochę dalej tańczyli Colleen i Patrick Miles, Gryfon z czwartej klasy. Emmy przestała na nich patrzeć i zaczęła obserwować Kitty, która najwyraźniej kłóciła się ze swoim partnerem. Nie słyszała, co mówią, ale Kitty była chyba zła na chłopaka. Pewnie powiedziała mu coś niemiłego, bo chłopak odwrócił się i wyszedł z Wielkiej Sali.

CDN

Ps: Jestem tak nieżywa, jak Ewan smile.gif

Ten post był edytowany przez Ellie: 29.02.2004 16:08


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Agrado
post 29.02.2004 23:23
Post #71 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 112
Dołączył: 16.01.2004
Skąd: Bydgoszcz




Ogólnie za Potterem nie przepadam. Ale przeczytałem to z czystej ciekowości, żeby wiedzieć co Potter robi z ludźmi. I tu zaskoczenie. Bo po pierwsze wiadomym jest, że wpływa na wyobraźnię osób go czytających na tyle, że pod jego wpływem można takie FF'y stworzyć. I to w porządku. Ale czasami (to ten element zaskoczenia) dochodzi do sytuacji, kiedy ludzie się w tym wszystkim gubią. Nie chodzi o twóf FF tylko ogólnie o całość FF'ów Potterowych. Mam na myśli to, że można pisac obojętnie, byle by tylko w tle przewinęła się nazwa Gryffindor, Hogward i najważniejsze - Potter. I czasami to ludziom wychodzi - jak twój pierwszy post tutaj, a czasami nie jak cała masa im podobnych włącznie niestety z tym początkiem rozdziału ósmego. Może potem bedzie lepiej, ale nalezy pamiętać, że początek najważniejszy. Tak jak w jednym moim poście ktoś napisał - na początku musi być "Trzęsienie Ziemii".
Pozdrawiam i życze wytrwałości w dązeniu do celu.
I powiem szczerze, że teraz może być chyba już tylko lepiej.


--------------------
"300 Minut" - Amatorski Serial Sensacyjny

Me llaman la Agrado, porque he intentado siempre hacer cada uno ojos formados una almendra más agradable de la vida (...), 80 miles, silicón en labios, frente, mejillas, caderas y el asno... el litro cuesta sesenta mil Pesetas... que usted lo agrega para arriba, porque paré el contar... Tits? Dos. No soy ningún monstruo. Setenta por cada uno, pero éstos se han despreciado completamente. Me costó mucho para ser auténtico. Pero no debemos ser baratos en respeto a la manera que miramos. Porque una mujer es más auténtica más ella mira como qué ella ha sońado para se.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 05.03.2004 15:31
Post #72 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Zanim nowy part, to autorki ficka chciałyby złożyć życzenia dla Merkurego. Sto lat, spełnienia marzeń (byle nie tego o triumfie Czarnego Pana smile.gif ) i wszystkiego naj, naj, naj. Nio i specjalnie dla ciebie nowy part. Krótki, ale tyle napisałam.

...

W międzyczasie chłopak zabrał na górę nieprzytomną Kitty. Emmy jak burza wyparowała do przebieralni zawodniczek. Wpadła na jakąś Krukonkę z siódmej klasy, nie zważając na to, czy ją zabiła po drodze czy też nie, pobiegła dalej. Gdy już pokonała w nierównej walce krzesło, które stanęło jej na drodze, zabrała ze stolika swoją różdżkę i rzuciła parę słów wyjaśnienia Shirley. Powrotna droga była łatwiejsza, lecz nie bezbolesna, zwłaszcza dla Krukonki, która znowu wylądowała twarzą na podłodze.
Za drzwiami Emmy zobaczyła coś, czego po części się spodziewała. Madame Le Rouge stała na korytarzu i za pomocą różdżki szybko zmieniła swoją piękną suknię balową w niezbyt wytworną czarną, prostą szatę. Włosy, z których znikły różyczki, zaplotła w warkocz. Emmy była trochę zszokowana, ale wtedy gdy po raz pierwszy zobaczyła tą kobietę w czymś, co nie było różowe, zdała sobie sprawę, że wie kogo ona jej przypomina.
- Idę z tobą, to znaczy z panią! - zwróciła na siebie uwagę nauczycielki.
- CO?! To znaczy, już idę do przebieralni - powiedziała wymijająco.
- Wiem, że nie jest pani nauczycielką.
Przez krótką chwilę Madame próbowała wydusić z siebie jakieś słowo.
- Do licha z procedurą tajności! - krzyknęła wreszcie kobieta. - Chodź ze mną! - powiedziała i złapała Emmy za rękę.
Weszły po schodach na górę.
- Mów. Co jeszcze wiesz? - zapytała Madame, niemalże biegnąc.
Emmy pomyślała. Tak naprawdę wiedziała tylko to, że ta kobieta nie jest prawdziwą nauczycielką i że ma w szkole trochę więcej do roboty niż tylko nauczanie.
- Noo... Wiem, że nie jest pani nauczycielką, podejrzewam też, że Le Rouge to nie jest pani prawdziwe nazwisko.
- O, to niewiele - stwierdziła z ulgą.
- No i że ma pani coś wspólnego z Księżycowym Okiem, choć nie wiem czym jest i do czego służy. A, no i jeszcze to, że ma pani takie Oko.
- To co innego. Masz rację, nie jestem nauczycielką i nie nazywam się Madame Le Rouge. Ktoś taki jednak istnieje, ja tylko chwilowo zajęłam jej miejsce. Jestem Agentką Ministerstwa Magii.
- Więc ten chłopak... Pani go nie chciała skrzywdzić, to znaczy teraz na pewno...
- O tak! Nawet nie wiesz jak! Chciałam mu utrzeć ten jego... nos.
- Ale co on takiego zrobił albo kto mu coś zrobił, że taki jest i tak się zachowuje?
- Nie czas teraz na wyjaśnienia. Pośpieszmy się - powiedziała Madame i przyśpieszyła.
Emmy posłuchała i też przyśpieszyła.
- Nie sądziłam, że do tego dojdzie, ale zawsze byłaś sprytniejsza od nas wszystkich - powiedziała i nagle zatrzymała się przed zakrętem w prawo.
Spojrzała w korytarz i odwróciła się do Emmy. Spojrzała jej w oczy, wzięła głęboki oddech i zdjęła z szyi rzemyk. Na jego końcu znajdowała się mała, podłużna buteleczka, w której błyszczał na dnie ni to proszek, ni to płyn błękitnego koloru.
- Masz - wręczyła niepewnie buteleczkę dziewczynie.
- Co to?
- To eliksir wspomagający, wynalazca jest moim przyjacielem. Pij! - pospieszyła ją. - Ale tylko połowę! - dodała szybko, tak jakby zapomniała o tym wspomnieć na początku.
Emmy spojrzała na zawartość buteleczki jak na truciznę. Wzrokiem odmierzyła połowę objętości. Tylko przez chwilę zastanawiała się, czy powinna ufać tej kobiecie, ale szybko przypomniała sobie, że gdzieś tam w korytarzach Hogwartu jest jakiś świrnięty chłopak, który więzi jej najlepszą przyjaciółkę. Przełknęła ślinę i wzięła łyczka z butelki, który odpowiadał połowie zawartości małego naczynka.
Nagle zrobiło jej się zimno. Czuła drgawki na całym ciele. Zrobiło jej się ciemno przed oczami, nic nie słyszała. Bolał ją brzuch. Czuła się tak, jakby jej ciało zamarzało.

CDN

I to jest koniec rozdziału 14. Pietnasty ma tytuł: "Księga drzew", ale nie jest jeszcze skończony.

EDIT: I jeszcze jedno, poprawiłam rozdziały od 1 do 4, bo było w nich parę błędów. Jak sprawdzę inne, to wrzucę je poprawione.

Ten post był edytowany przez Ellie: 05.03.2004 15:54


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Chelsey
post 07.03.2004 21:15
Post #73 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 49
Dołączył: 29.12.2003
Skąd: Lublin




Siadłam jakąą godzine temu czy półtorej do waszego ficka i przeczytałam całego biggrin.gif
Podoba mi się... na początku było to takie zwykłe opowiadanko, lekkie i przyjemne do czytania, ale widzę postępy smile.gif [ale czyta się oczywiście dalej przyjemnie wink.gif].
Jedna uwaga - na początku party były taaakie długie, a teraz co? Po kilka zdań... Domagam sie dłuższych postów smile.gif
Pozdrawiam, i czekam na nastepny part.


--------------------
Pyłem księżycowym być na twoich stopach,
wiatrem przy twej wstążce, mlekiem w twoim kubku,
papierosem w ustach, ścieżką pośród chabrów,
ławką gdzie spoczywasz, książką, którą czytasz.

Przeszyć cię jak nitką, otoczyć jak przestwór,
być porami roku dla twych drogich oczu
i ogniem w kominku, i dachem, co chroni
przed deszczem.
Gałczyński

----------------------------------
#blog# #site#
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ellie
post 10.03.2004 21:36
Post #74 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Chciałeś to masz, ale naprawdę jest krótki. Obiecuję, że w sobotę albo w niedzielę przysiadę i coś przepiszę, bo ostatnio nie miałam czasu. No więc rozdział piętnasty czas zacząć!


ROZDZIAŁ 15
Księga drzew

- Emmy, dobrze się czujesz? Emmy! Słyszysz co mówię?!- wołała agentka.
- Tak, już w porządku - stwierdziła, choć trzymała się za brzuch, który ją bolał, a jej mina na pewno nie wskazywała na dobre samopoczucie.
Emmy podniosła głowę, gdy ból trochę osłabł.
- Wow! - powiedziała, otwierając szeroko buzię.
- Widzisz mgłę? - zapytała kobieta.
- Nie, to raczej ścieżka z jakiegoś gazu.
- Dobrze. To bardzo dobrze, bo to oznacza że eliksir działa. To coś, co widzisz, to zimno wydalane przez duchy.
- Duchy?!?
- Tak, ten chłopak, który porwał twoją przyjaciółkę, jest opętany.
- Opętany! Co za wariactwo, duch nie może opętać kogoś, to niemożliwe - powiedziała Emmy z wielkim zdziwieniem.
- Po części masz rację, ale musimy już iść. Prowadź! - powiedziała nauczycielka i gestem ręki dała Emmy do zrozumienia, że ma iść przodem.
Idąc nie mogła się nadziwić, jak to co widzi super wygląda. Ale myśl o Kitty zaraz sprowadziła ją na ziemi. Przyśpieszyła kroku.
Kobieta w tym czasie wyjęła z kieszeni jakąś pożółkłą kartkę.
- Masz to jest zaklęcie.
Ale Emmy w ogóle nie zwróciła na nią uwagi.
- Stój - powiedziała agentka, łapiąc za kostium zauroczoną, tym co widzi, Emmy. - Emily Potter. Tu ziemia - wołała
- Co? Ja... Pani profesor.. A tak, już. Słucham - odezwała się, jakby wyrwano ją ze snu.
- Widocznie za dużo łyknęłaś tego świństwa. Na pewno mnie teraz słyszysz?
- Tak! - odpowiedziała
- O.K. Uważnie mnie posłuchaj. Jak tylko zobaczysz Clifforda, spróbu... Emmy! Emily!!! - krzyczała i pstrykała przed jej twarzą palcami.
Dopiero kiedy nią potrząsnęła, Emmy ocknęła się i zwróciła na nią uwagę.
- Dziewczyno skup się, potrzebuję twojej pomocy. Tam jest świr, który chce ukatrupić Kitty
- Tak, wiem. Nie wyłączę się znowu, obiecuję - zapewniła, trzymając się za czoło.
- Jak tylko ich znajdziemy, schowaj się tak, żebyś mogła go zaskoczyć.
- Zaskoczyć? - zapytała. - Czym?
- Zaklęciem. Z kartki!
- A tak. Jak to działa?
- Musisz tylko skierować różdżkę w jego stronę i wypowiedzieć zaklęcie.
Później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Gdy agentka znikła, Emmy zaczęła gorączkowo myśleć. Nie było jej ciepło, wręcz przeciwnie, czuła chłód.
- Zobaczymy - powiedziała sama do siebie, stojąc w pustym korytarzu. - Ona skręciła tutaj, to ja pójdę tędy.
Idąc, spojrzała na trzymaną w ręku kartkę. Była ona wyrwana z jakiegoś notesu, kawałka brakowało. Emmy przeczytała nagłówek:
- Wspomagacz zaklęć mrożących wszelkiego rodzaju.
Pod nim widniał rysunek butelki z eliksirem, która spoczywała teraz w jej kieszeni. Emmy spojrzała na składniki eliksiru, wypisane dokładnie pod spodem:
- Zaraz, to przecież moje pismo!
Po chwili jednak pomyślała, że to nonsens, po prostu ktoś ma pismo podobne do jej. Przeczytała uważnie całą kartkę. Na dole ktoś inny dopisał:
- "Frigorifico". To chyba jest to zaklęcie? - zapytała samą siebie i powtórzyła je kilka razy, żeby zapamiętać. - Frigorifico, frigorifico...
- Clifford, powtarzam ci, że to nic nie da. Nic tym nie zyskasz - usłyszała nagle głos agentki, dobiegający zza rogu.

Ten post był edytowany przez Ellie: 11.03.2004 19:12


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
dj_klusek
post 10.03.2004 22:33
Post #75 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 18.02.2004
Skąd: z Wadowic




No, fajnie sie zapowiada ten rozdział, tylko mi nie pasuje ukatrupić, w książce raczej by tak nie było bardziej cos w stylu uśmiercić, dobra moge teraz poczekac na next part

Ten post był edytowany przez dj_klusek: 10.03.2004 23:25


--------------------
"czym sen dla ciała tym przyjażń dla duszy,odświerza siły"
"nie ufaj rodzicom zrób sie sam"
"nie kradnij, władza nie znosi konkurencji":D

mój blog na tenbicie
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

4 Strony < 1 2 3 4 >
Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 22:10