Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Przypadki Alicji Whemper i jej Babci [zak] do LW, Czyli czarownice a Harry Potter.

Przypadki Alicji Whemper i jej Babci [zak] do LW
 
Dobre - zostawić [ 1 ] ** [100.00%]
Słabe - wyrzucić [ 0 ] ** [0.00%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 1
Goście nie mogą głosować 
artemis
post 03.12.2005 01:48
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 07.11.2005
Skąd: Poznań, ale rezyduję w stolicy

Płeć: Kobieta



Ekhem... Wynik mojej, zdeczka chorej wyobraźni. Enjoy /or not blush.gif /


Epizot 1, czyli jak Gertruda Whemper przeczytała książkę pt.:"Harry Potter i Kamień Filozoficzny"

-Toż to skandal!
-Oj babciu…Głupia książka tylko.
-Głupia książka, też mi coś! To stek kłamstw! Same bzdury!
-Oj babciu…
-Ja tego tak nie zostawię! Różdżki! Nie, to przechodzi ludzkie pojęcie!
-Oj babciu!
-I co to za prymitywne zaklęcia! Żadna szanująca się czarownica nie użyłaby tych dziwacznych… epleriamusów czy jak im tam!
-Expelliarmus, babciu.
-O! I jeszcze te zielone takie, phi! Abra Kadabra czy jakoś tak!
-Avada Kedavra babciu.
-No właśnie mówię! Abra Kadabra… Żałosne. To poniewiera honor porządnej czarownicy! Świechta nasze dobre imię!
-Oj babciu…
-Przestań mi tu ojować, tylko idź do lasu i zbierz trochę świeżych ziół! Krzyż mnie rozbolał od tych nerwów.
-Tak babciu.
-Wrzuć je do kociołka i wymieszaj porządnie.
-Tak babciu.
-I pamiętaj! Masz wszystko wyszorować, na błysk! Żadna szanująca się czarownica nie będzie pracować w brudzie. Nie to, co w tej książce. Doprawdy…Kamień Filozoficzny! Phi! Nikt nie może naruszać Zasad…
-To ja już pójdę babciu.
-Dobrze, moje dziecko…Sowy, phi! … Też mi coś…
***
-Ale ją zdenerwowałaś.
-Zamknij się.
-Byłem pewny, że zaraz miotnie w tę nieszczęsną książkę czymś ciężkim.
-A, co? Zgłosiłbyś się na ochotnika?
-Bardzo śmieszne…
-Żebyś wiedział.
-Co nie zmienia faktu, że… Aua! Za co to?!
-Powiedziałam-ZAMKNIJ SIĘ! Nie wiesz, że słów czarownicy nie należy lekceważyć?
-Wiem…Ale nie sądziłem, że to również dotyczy tych miniaturowych.
-Och, ty… Przerobię Cię na pokarm dla kur, słyszysz?! Tak uciekaj! Co za wredny ptaszysko…
***
-A ten cały Potter… Sądzisz, że by wytrzymał w naszym lesie? Bo ja wątpie. Od razu by go wilki zżarły!
-Babciu, doprawdy!
-Nieźle byśmy się ubawiły obserwując, jak próbuje użyć tej swojej RÓŻDŻKI. A w ogóle, co to za pomysł…
-Oj babciu, jedz, bo ci wystygnie. A taka dobra ta zupa. Pieczarkowa.
-Już jem, jem… Ale pomyśl. Polana, on pośrodku otoczony przez wilki. Prędzej się zsika niż coś im zrobi!
-BABCIU!
-Co? Pomarzyć staruszce już nie wolno?
-Nie o takich rzeczach!
-Ale ty jednak do matki podobna jesteś. Tak wykapana Megara. Właśnie! Gdzie jest Sebastian? Nie wrócił na obiad…
-Pewnie się czegoś wystraszył.
-On? Przypominam Ci moja droga, że ten kruk należy do Gertrudy Whemper! Moja duma mój… O widzisz! Już przyleciał Bądź tak dobra i otwórz mu okno. Mogłabym się założyć, że bez problemu prześcignąłby te ich sowy…
-Już otwieram. No, co się gapisz? Właź to środka! A ty babciu, nie myśl już o sowach tylko zajmij się jedzeniem!
-Nie trzeba jej było dawać tej książki…
-Zamknij się, bo nie ręczę za siebie!
-Już się boje! Co to? Gałka oczna?
-Pieczarka baranie!
-Nie baranie a kruku… Że też moja pani wzięła pod swój dach takiego przygłupa.
-Odwal się!
-Ej, wy dwoje! Spokój! Zjeść człowiekowi nie dadzą. Dobrze, że i z mojego kominka nie wylatują list, bo bym chyba od tego hałasu zwariowała… Czarodziejskie szachy, phi! Jakby zwykłe nie wystarczyły… Pewnie za trudne zasady…
-Babciu, jedz!
***
-Nie rozumiem, jak można nazwać las Zakazanym… No owszem, skoro się tam powpuszczało jakieś wredne stwory…
-Babciu. Przestań o tym myśleć. Proszę cię! Pończochy też wygotować?
-Nie, tylko bluzki, spódnice i fartuchy. Halki ręcznie. Swoją drogą ciekawe, kto im tam prał? Może mięli jakieś specjalne pomoce domowe… Chociaż nie, to byłoby zbyt mongolskie.
-Jakie?
-No mongolskie! Tak nazywali wszystko, co pochodziło od zwykłych ludzi.
-Mugolskie babciu.
-No! Dokładnie. Jakby magia była jakimś darem phi! Oczywiście, NIE KAŻDY osiągnie w niej rezultaty. Ale jeśli ma się talent…
-Jak ty?
-Jak ja… Nie trzep tylko wyciśnij a potem wywieś na słońce. Bo inaczej będziemy tu miały powódź.
***
-Gdzie idziesz moje dziecko?
-Nakarmić Azakiela babciu.
-Dziwne, że on się jeszcze rusza- tak grubego kocura to pewnie nawet ten ich Hogird nie widział!
-Hagrid babciu. Nie myśl już o tej książce, proszę cię!
-Jak mogę nie myśleć, skoro tyle w niej głupot, co? Krew jednorożca, też mi coś! Przecież te zwierzęta nie istnieją!
-Ja kiedyś jednego widziałam, tam przy wiosce…
-To Ted- wiesz, syn sklepikarza ten, co przychodzi do nas po wywar na kurzajki- kupił sobie konia a potem pomalował go na biało i jasnym sznurkiem róg mu doczepił. Też się naczytał tych bujd… Ciekawe, czy słyszał to porzekadło, że jednorożca może dosiąść tylko dziewica… A patrząc na młodą Doroty Holmes…
-BABCIU! Proszę!
***
-Babciu, na dworze czeka Ted, syn sklepikarza. Mówi, że nie jest w stanie osiodłać swojego konia.
-Och, naprawdę?
-Tak… Rozumiem, że nie chcę wiedzieć jak to zrobiłaś?
-Na wszystko przyjdzie czas moja droga, na wszystko przyjdzie czas… Ciekawa jestem, czy ten jej Globus też by tak potrafił!
-Jaki znowu globus, babciu?
-No z tej książki. Dyrektor, co niby taka szycha, a jedenastoletniego dzieciaka wysyła do walki.
-Babciu… Chodzi Ci o Albusa Dumbledore’a.
-No a niby, o kogo innego?
-Posłuchaj, może naprawdę będzie lepiej, jeśli zapomnisz o tej nieszczęsnej książce. I porozmawiaj z Tedem, bo się chłopak tam prawie popłakał.
-Powiedz mu, że już do niego idę. Sebastian!
-Tak?
-Zanieś to na pocztę… Tylko ani mru mru Alicji, czy wyrażam się jasno?
-Oczywiście. Jeśli mogę zapytać, co jest w tym liście.
-Niespodzianka.
***
-BABCIU!
-Tak dziecko?
-W porannej gazecie pisali, że autorka „Harry’ego Pottera” zachorowała na bardzo dziwną przypadłość. Lekarze są bezradni.
-Naprawdę?
-Tak. Mówiła, że dostała list, z którego wyleciał zielony pył.
-Nie może być! I co?
-Policja próbuje rozgryźć pseudonim nadawcy. Mówią, że podpisał się jako „Prawdziwa Czarownica.” Nie sądzisz, że powinnyśmy posłać jej odtrutkę?
-A niech sobie prosi tego swojego Mistrza Eliksirów- Snape'a! Jestem bardzo ciekawa, jak sobie poradzi! Mężczyzna w kuchni, phi!
-Babciu!
-Nie trzeba było...
-Babciu!
-Ale ona splamiła nasze dobre imię!
-Babciu! Natychmiast wyślemy Sebastiana na pocztę…
-Nieee… Błagam… Agonia! Umieram z wyczerpania!
-A chcesz po piórach?
-Właściwie, to nie jest aż tak źle…
-Widzisz? Babciu, jestem pewna, że jeśli do fiolki dołączysz kilka miłych słów pani Rowling zapomni o całym zdarzeniu.
-Skoro muszę…
***
-Richard, co to do cholery jest?
-Nie wiem. Ale lepiej nie przepuszczać. Po aferze z tamtą kopertą J.K. zrobiła się nadwrażliwa.
-Patrz! Jest podpis… Prawdziwa… O stary! To od tej samej!
-Szybko, wyrzuć zanim coś się komuś stanie!

Ten post był edytowany przez artemis: 03.12.2005 02:23


--------------------
Granger's eyes were wide as saucers as she held a stack of neatly typed paper in her lap. Draco spilled a few drops of brandy on the floor as he crossed the room in a few long paces, making a desperate grab at the pages.
"She loved him," Granger read aloud as she skillfully evaded his grasp. "He was her partner and the only person in the world she trusted beyond reason, and she loved him without knowing why or how, without knowing if he loved her back. She would tell him, Georgia had decided. She would tell Deacon in all his elegant perfection and superior grace; she would confess the secrets of her soul and hope that his cold, twisted heart could love her back." Her arm went limp, and Draco seized the opportunity and the pages she still held.
Draco clutched them to his chest protectively, barely even able to speak from outrage. "You had no right..."
"You're writing a book," Granger said incredulously.
"Yes, yes, so I'm writing a book."
"You're writing a book about you and Ginny," she went on like an absolute lunatic.
"What? Don't be so ridiculous," he scoffed.
"Deacon and Georgia?"
"Very common names for fictional characters," he insisted, smoothing out the pages and placing them safely on his desk.
--- If You Only Knew by Jade & Sarea Okelani
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 01.05.2024 02:21