Wężowe Gody, pierwszy mój erotyk
Projektowanie stron internetowych General Informatics, oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Wężowe Gody, pierwszy mój erotyk
Bellatrix Black |
12.02.2006 14:20
Post
#1
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 48 Dołączył: 06.10.2005 |
Tak jak w opisie tematu napisane- to moja pierwsza próba w tym stylu. Więc prosze o troszeczke wyrozumiałości.
_______________ 'Wśród gęstego, zielonego listowia...' Była aksamitna, bezgwiezdna noc. Dostojne, stare drzewa dawały miękki cień na dziką, małą polanę. Dookoła unosił się upojny zapach bzów. Nie był to jeden ze zwyczajnych dni- dziś węże miały swoje gody. Bystry obserwator mógł ujrzeć błysk łusek pomiędzy źdźbłami traw. Ich ciała wiły się w miłosnych splotach. Mdły blask księżyca oświetlił dwie postacie zmierzające w stronę polany. ***** - Boisz się, Bella?- zasyczał wysoki mężczyzna chłodnym głosem do idącej krok za nim kobiety. - Ja... ja nie wiem, panie- odpowiedziała, lecz dało się wyczuć ledwie dostrzegalną nutkę strachu w jej głosie. Mężczyzna zatrzymał się i odwrócił do niej. Przez chwilę patrzył na jej bladą twarz, która pokryła się delikatnym, nieśmiałym rumieńcem. Wyciągnął ku kobiecie dłoń o długich palcach. -Chodź- powiedział cicho- i... nie bój się. Bella zawahała się przez chwilę, po czym położyła swoją dłoń na jego. Voldemort, jakże nietypowym dla siebie gestem, pogładził ją po policzku. Pod ich nogami wił się masywny wąż imieniem Nagini. Przez chwilę niecierpliwie wypełzła do przodu. -Wracaj- powiedział mężczyzna w języku węży. Nagini pokornie zawróciła w jego stronę. Wreszcie wyszli spomiędzy drzew na polanę. Nagini, nie zważając na nakaz powrotu, niczym strumień podpełzła do innych węży. Dwoje osnutych mrokiem ludzi przystanęło. Powietrze przepełnione było atmosferą napięcia i wyczekiwania. - Siadaj, Bellatrix- powiedział Voldemort władczym tonem, gdyż czuł, że to on powinien zrobić ‘pierwszy krok’. Kobieta posłusznie usiadła, a rumieńce na jej policzkach pociemniały lekko. Jej pan przyklęknął naprzeciwko niej i chwycił ją za drżące dłonie. Nie kryła już ogarniającej ją paniki. Voldemort spojrzał w jej oczy, o przedziwnie spokojnym spojrzeniu, i nim zdążyła odwrócić wzrok, ujrzał w nich błysk pożądania. Mężczyzna wyciągnął rękę w kierunku Belli... lekko cofnęła głowę, przez chwilę sprawiała wrażenie, że boi się jego dotyku. Długie palce lekko musnęły delikatne, czarne włosy spływające na ramiona kobiety. Voldemort powoli zsunął ze szczupłych ramion partnerki lśniącą, jedwabną szatę. Materiał bezgłośnie zsunął się na trawę. Bella została w samym staniku, drżąc lekko, owiewana chłodnym podmuchem wiatru. Tknięta nagłym impulsem położyła mu dłonie na ramionach i zbliżyła swoje wargi do jego ust. Zamknął szkarłatne oczy i pocałował ją. Kobieta przyklęknęła i przytuliła go, a jej szata zsunęła się z bioder na ziemię. Bella pieszczotliwym ruchem zdjęła Voldemortowi szatę. Poczuła dotyk jego chłodnych palców na plecach, jak rozpinał jej stanik. Zsunął jej go z ramion na ziemię a ona odruchowo zasłoniła swoje nagie piersi dłońmi. Jego palce, ku skrywanej radości Bellatrix, powoli powędrowały w stronę czarnych, koronkowych majtek. Syk węży wypełnił powietrze. Wiły się w miłosnym uścisku. -Popatrz na nie- szepnął Belli do ucha Voldemort, przerywając na chwilę całowanie. -I my...- urwała, nie mogąc dokończyć, gdyż nagle zaschło jej w gardle. -My też- uśmiechnął się, zsuwając z jej bioder majki. Usiedli naprzeciw siebie, przyglądając się w napięciu swoim nagim ciałom. Przez chwilę patrzyli sobie głęboko w oczy, oczy wypełnione pożądaniem, po czym Voldemort oparł dłonie w talii kobiety i przyciągnął ją ku sobie. Wypuściła z sykiem powietrze i zacisnęła powieki. Mężczyzna wplótł palce w jej czarne włosy a drugą dłonią pieścił plecy i pośladki. Bella delikatnie głaskała go po karku; niemal słyszał nierówne bicie jej serca. - Na pewno chcesz...?- spytał jeszcze cicho. Kobieta nie była w stanie, a może nie chciała odpowiedzieć. Położyła mu dłoń na policzku i delikatnie pocałowała. Wtedy przysunął ją do siebie, tak blisko, tak bardzo blisko. I stali się jednym ciałem. Czuł jej płytki, przyśpieszony oddech na swoim policzku, jej palce, wpajające się w jego ciało. ***** Wśród gęstego, zielonego listowia rozbrzmiewały słodkie jęki Belli w ramionach Voldemorta. Byli razem. I byli szczęśliwi. ***** Bellatrix uśmiechała się lekko, patrząc zamglonym wzrokiem spod wpółprzymkniętych powiek na Voldemorta. Pocałowała go delikatnie w zamknięte powieki. Wschodzące słońce tworzyło w jej gęstych, czarnych włosach bladoróżowe refleksy. Zadrżała w podmuchu porannego wiatru i z powrotem zarzuciła na ramiona swoją szatę, nieco pomiętą po nocnych przyjemnościach jej i jej mistrza. Odwróciła się i spojrzała na niego wzrokiem pełnym fanatycznego uniesienia. Delikatnie stawiając stopy poszła pospacerować w stronę lasu. Jednak nie zanosiło się na dłuższą wędrówkę. Zaledwie po paru metrach usłyszała ostatni głos, jaki w tym momencie chciała usłyszeć. Rudolphus. I Glizdogon chyba. Szukają jej, i... jego. Natychmiast deportowała się do Voldemorta. Jej pan nie spał już. Uśmiechnął się na jej widok. -Szukają nas!- tchnęła zdenerwowanym głosem -Kto?- spytał, przyglądając się jej uważnie. -Glizdogon. I Rudolphus- odparła Voldemort zaśmiał się, jakby drwiąco. - Idziemy, Bella- powiedział- To i tak nie ma znaczenia _____________ -------------------- 'The Dark Lord will rise again! Throw us into Azkaban, we will wait! He wil rise again and will come for us, he will reward us beyond any of his other supporters! We alone were faithful! We alone tired to find him!'
|
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 05.06.2024 07:33 |