Nauczycielka Miłości [zak], nie hp, jednopartówka
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Nauczycielka Miłości [zak], nie hp, jednopartówka
Darkness and Shadow |
03.05.2006 13:54
Post
#1
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 77 Dołączył: 12.12.2005 Skąd: z dziury zabitej dechami ;) Płeć: Kobieta |
Oto coś dla tych, którym spodobały się moje poprzednie jednopartówki: Więzienny testament i List od "Kujona". Tym razem narratorem jest chłopak opowiadający część historii swojej miłości.
Dziękuję wszystkim za komentarze w wymienionych wyżej opowiadaniach i mogę zapewnić, że tego typu opowiadań pojawi się więcej. Nauczycielka miłości Ludzie czują się naprawdę braćmi tylko wtedy, gdy słyszą się nawzajem w ciszy rzeczy poprzez samotność. Samuel Butler Siedzę w ciszy, ukojeniu. Nic nie ma wokół mnie oprócz ciszy. Jeszcze chwila samotności, wytchnienia. Co z tego, że świat krąży w nieustannym pośpiechu? Ja go nie zatrzymam. Niech tam sobie pędzi wśród hałasów fabryk, wrzasków ludzi i warkotach samochodów. Ja jestem tutaj i nic dla mnie nie znaczy to, co robią inni. Obok mnie dosiada się dziewczyna. Niby zwyczajna, ale to ona nauczyła mnie dostrzegać piękno. Ona wprowadziła mnie w balsam ciszy i samotności. Nie sztuką jest umieć gadać wśród ludzi, lecz milczeć w czyimś towarzystwie. Oparła swoją głowę otoczoną jasnymi włosami na moim ramieniu. Oboje patrzymy w ten sam punkt: rzekę, która pędzi do swojego celu już od wieków. Tak samo my, ludzie, od pradawnych czasów już u narodzin wiemy jaki jest cel naszego życia. Celem każdego życia jest śmierć. W takim razie po co się rodzimy? Ona odpowiedziała mi na to pytanie jeszcze wczoraj, kiedy wspólnie siedzieliśmy na ławce w parku. - Po co się rodzimy, skoro i tak będziemy musieli umrzeć? - spytałem. Ona odwróciła ku mnie swą piękną główkę, spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, ale kiedy już myślałem, że zrezygnuje z odpowiedzi, ona szepnęła swoim anielskim głosem: - Mamy tutaj już jakieś miejsce, które jest nam dane już przy narodzinach. Spotykamy dane osoby, bo tak było postanowione. Umieramy, bo to było nam przeznaczone. Jesteśmy marionetkami w rękach losu. Jesteśmy od niego zależni. Nawet ta chwila musiała być już wcześniej zaplanowana. Nie dała mi odpowiedzi, jakiej się spodziewałem od niej. Myślałem, że da mi jakiś przykład, wskaże podobieństwo ludzi do jakichś roślin, czy też zwierząt. Zaskoczyła mnie, nie robiąc tak. Wśród ludzi jest się także samotnym. Antoine de Saint-Exupéry Jestem w ogromnym centrum handlowym, gdzie mój kolega pracuje w jednej z wielu kawiarenek. Postanowiłem nieco wypocząć od przepychania się w tłumie i przysiadłem na ławce w pobliżu fontanny. Obserwuję jak strumienie wody układają się w różne kształty, raz pryskają mocniej, a raz słabiej. Może ktoś widzi w tym tańcu jakąś osobę, ale nie sądzę aby widzieli w fontannie ciszę. Ja właśnie ją widzę. Niemożliwe? A jednak ja widzę. Moją ciszą jest mój ziemski anioł, moja wspaniała dziewczyna, która zmieniła mnie z chuligana w romantyka. Zmieniłem się nie do poznania. A wszystko, to jej i tylko jej zasługa. Kiedyś kradłem, piłem, paliłem, uwielbiałem zabawiać młode, ładne dziewczyny, a później opuszczać je tak nagle. Łamałem im serca. Wiele z nich powiedziałoby o tym moim dawnym “ja”: - Szurnięty macho. Zacząłem się zmieniać, kiedy zauważyłem kiedyś na deptaku dziewiętnastoletnią dziewczynę, która zbierała z ziemi jakieś papiery. Zapewne wysypały się z jej teczki. Poczułem jakiś obcy mi wcześniej impuls i pomogłem jej poukładać kartki w teczce. Były na nich różne rysunki: owoce, rośliny, niekiedy, ale naprawdę rzadko pojawiały się postacie ludzkie. Zerkałem na nią od czasu do czasu. Miała starannie wyczesane, jasne włosy, nieco bladą cerę i jakby przymglone od zmęczenia, niebieskie oczy z długimi rzęsami, spod których spoglądała na mnie. Za każdym razem kiedy nasz wzrok się spotykał, ona lekko się rumieniła i natychmiast odwracała oczy w druga stronę. Włożyłem ostatnią kartkę do jej teczki z żalem, że nie ma ich więcej. Kiedy zaczerwieniona podziękowała mi i zawstydzona uśmiechnęła się, coś we mnie drgnęło. Czułem się tak jakby mi serce się szarpnęło. Zakochałem się. Na zabój, po raz pierwszy tak prawdziwie. Zniknęła wtedy w tłumie i nie widziałem jej dosyć długo, ale w końcu nadszedł dzień, który mimo padającego deszczu, stał się dla mnie najbardziej słonecznym dniem w roku. Byłem przy tym samym deptaku. Stałem przy ladzie w kawiarni, kiedy usłyszałem ten znajomy, anielski głos: - Ładne obrewanie chmury dzisiaj. Odwróciłem głowę w kierunku dziewczyny, która wypowiedziała te słowa i zobaczyłem, że obok mnie stoi ta dziewczyna, której kiedyś pomogłem pozbierać wysypane kartki i która tak poruszyła moje serce. Uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła rękę na powitanie. Byłem nieco zaskoczony jej śmiałością, ale przyjąłem gest. - Wiktoria – przedstawiła się. - Robert – odparłem. Siedzieliśmy tak do wieczora i opowiadaliśmy sobie różne przeżycia. Jeśliby ktoś nas obserwował, to jest pewne, że pomyślał: - Znają się od dawna i nic dziwnego, że tak wspaniale się dogadują. Jednak tylko my wiedzieliśmy, że to jest nasze drugie spotkanie, w czasie którego tyle dowiedzieliśmy się o sobie. Dowiedziałem się skąd te rysunki w jej teczce: Wiktoria dorabia sobie na studia obrazkami i grafikami. Moja przemiana zaczęła się już od pierwszego spotkania, ale dopiero tego dnia przyjęła tak szybki obrót. Ona mnie zmieniła. Dziewczyna – anioł. Mój ziemski anioł, który jutro musi wyjechać do bardzo chorej matki, która leży w szpitalu i przed śmiercią chciałaby ujrzeć swoją córkę. Proponowałem jej, że podwiozę ją tam i przy okazji sam odwiedzę tą biedną kobietę, lecz ona sprzeciwiła się. Nie będę się z nią kłócić. Postanowiliśmy już wcześniej, że pojedzie tam sama, a ja jak głupiec wypaliłem z tą propozycją. Aby być kochany, nie rozstawaj się nigdy z ukochaną, nie wycisnąwszy jej trochę łez z oczu. Honoré de Balzac Peron jest miejscem, gdzie przewija się tyle ludzkich istnień. Wyjeżdżają, przyjeżdżają. Powitania, pożegnania. Niektórzy płaczą tu z radości, bo po wielu dniach spotykają ukochane osoby, a inni płaczą ze smutku, bo przychodzi im się pożegnać z kimś bardzo cennym dla serca. Jest też inna grupa ludzi: płaczą, bo mieli nadzieję, ze ktoś wróci, a nikt się nie pojawił. Ja należę do drugiej grupy. Płaczę w duchu, bo byłyby to dziwny widok: dwudziestoletni mężczyzna płaczący przy wyjeździe dziewczyny, która właśnie mówi: - Będę jutro. Przenocuję u ciotki. Jakby co, to dzwoń na komórkę. Moja dziewczyna – anioł całuje mnie na pożegnanie i wskakuje do pociągu. Szuka zapewne wolnego przedziału. O, jest! Znalazła i teraz wychyla się z okna, patrząc w moją stronę. Posyła mi w powietrzu buziaka. Ostatni gwizdek: wezwanie dla spóźnialskich i pociąg powoli rusza. Twarz Wiktorii zaczyna się oddalać, ale w moim sercu zawsze będzie blisko. Już jutro, mój aniele, spotkamy się na tym dworcu. Będę czekał, choćbym miał czekać wieczność, bo cię kocham... Moja nauczycielko miłości. -------------------- Forever, your eyes will hold the memory.
I saw your heart as it overtook me. We tried so hard to understand and reason But in that one moment, I gave my heart away. Wróciłam. Tak jakby. Moje forum. Przystań obłąkańców. |
Ewelka |
03.05.2006 14:06
Post
#2
|
Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 145 Dołączył: 15.05.2004 Skąd: ?? |
Kolejne wspaniałe opowiadanie. Cos mam słabośc d twoich opowiadań. Podba bardzo mi sie temat. Jak ty t robisz ze twoj opowiadania są takie jakby owiane melancholią i poruszajace? Cudownie, czekam na więcej prac....Pozdrawiam :*
|
avalanche |
03.05.2006 14:36
Post
#3
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1391 Dołączył: 11.04.2003 Skąd: Mementium Morium Płeć: Kobieta |
jeszcze poruszysz niektórych za bardzo i co będzie? ;d
Temat lekki, zwiewny i powabny. Cóż mam powiedzieć. Zastanawia mnie, skąd to zabarwienie filozoficzne u Ciebie? Podejmujesz ciekawe tematy, piszesz nastrojowo i umiesz słowami dotrzeć do czytelnika (wnioskuję po niektórych komentarzach, jakie już zebrałaś z innych opowiadań ;d). Obawiam się tylko, żebyś nie popadła w patetyzm w pewnym momencie Pewne fragmenty wydają się oklepane i można się na to złapać niepotrzebnie starając się wyrazić jakąś myśl (miałam jakoś podobnie z moim jednym tekstem ;d). Czekam, aż mnie zaskoczysz, bo narazie jest poprawnie, ale to jest w tym przypadku taka ciągła linia. A sądzę, że jeśli się przyłożysz to naprawdę możesz podnieść poziom i na to też liczę. Parę niedociągłości: QUOTE Siedzę w ciszy, ukojeniu. Nic nie ma wokół mnie oprócz ciszy. QUOTE Zacząłem się zmieniać, kiedy zauważyłem kiedyś na deptaku dziewiętnastoletnią dziewczynę, która zbierała z ziemi jakieś papiery. - to nie jest błąd, ale możnaby zmienić QUOTE - Ładne obrewanie chmury dzisiaj. to mi się rzuciło w oczy, reszty nie wiem ;d Ten post był edytowany przez avalanche: 03.05.2006 14:37 -------------------- "Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald |
Bratiin |
24.05.2006 17:53
Post
#4
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 55 Dołączył: 16.02.2004 Skąd: Hammer Bay, Genosha Płeć: Kobieta |
Jesteś niezwykle płodnym pisarzem
Ja sie nie przyłącze do grupy poruszonych. Czytałam inne twoje opowiadania, i żadne nie wzbudziło we mnie jakichkolwiek emocji. Jak na mój gust są za bardzo patetyczne. W tym opowiadaniu zdecydowanie za dużo razy przewinęło sie słowo "anioł". Byc może zabrzmi to brutalnie, ale opowieść jest odrobine naiwna. Możliwe, że znasz podobne historie, ale mnie ona odrzuca ze swoją sztucznością i idealizacją. Spotyka dziewczyne, momentalnie się zmienia pod wpływem "anioła"... Przestaje pić, kraść, no po prostu cud miód chłopak. Ah. Największe wrażenie zrobił na mnie fragment, w którym ona szepta swoim anielskim głosem... Ja na jego miejscu nie umiałabym sie po prostu skupić. Moim zdaniem przesadziłaś z wypisywaniem "wspaniałości" dziewczyny. Od przesytu głowa boli Rozumiem oczarowanie chłopaka itp. ale taka dawa przekracza moja tolerancję Wybacz mi mój cynizm i nie przejmuj się moim komentarzem za bardzo, bo ja jestem wyjątkowo niewrażliwa na takie historie - nie umiem nawet docenić romantycznej historii Romea i Juli pióra bądź co bądź lepszego pisarza od ciebie Co do strony technicznej trochę ciężko się czytało, bo konstruujesz dziwne jak dla mnie zdania, np. to QUOTE Siedzę w ciszy, ukojeniu. Nic nie ma wokół mnie oprócz ciszy. Jeszcze chwila samotności, wytchnienia. Najpierw powtarzasz słowo cisza w dwóch zdaniach koło siebie, a potem dajesz jakiś niezrozumiały do końca dla mnie równoważnik zdania. Pozatym środkowe zdanie ma moim zdaniem zła składnię, bo nienaturalnie brzmi, ale że nie jestem w tym najlepsza, nie będę się wymądrzać. Taka dziwna budowa zdań utrudnia mi troche czytanie tekstu. Przepraszam, że tak negatywnie, ale nie odpowiada mi ani styl w jakim piszesz, ani historie, jakie wybierasz na swój temat. To jednak tylko moje odczucia, a jak widzę, innym to odpowiada, więc nic nie zmieniaj, jeżeli uważasz, że to jest twój własny, wypracowany styl Ten post był edytowany przez Bratiin: 24.05.2006 17:55 -------------------- ...
|
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 01.11.2024 01:49 |