Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

2 Strony  1 2 >

MariettaGordon Napisane: 07.03.2013 21:17


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


A ile taka przyjemność kosztuje?
  Forum: Magiczny Hogwart · Podgląd postu: #377075 · Odpowiedzi: 2 · Wyświetleń: 129226

MariettaGordon Napisane: 28.02.2013 19:06


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Jeśli chodzi o mnie, bardzo często inspiracją (nienawidzę określenia "natchnienie", jest zbyt górnolotne) jest muzyka. Słyszę jakąś piosenkę i w głowie mam już ogólny zarys historii. Czasem inspiruje mnie po prostu życie, dane sytuacje (np. drabble "Ślizgońskiego Nowego Roku" napisałam właśnie w dzień Nowego Roku). Czasami pomysł na ficka przychodzi ot tak, sam z siebie, bez żadnej inspiracji, ale to zdarza mi się niezmiernie rzadko.
Co do ogólnego szkicu rozdziału bądź całego ficka, nigdy tak nie robię.
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376902 · Odpowiedzi: 61 · Wyświetleń: 77195

MariettaGordon Napisane: 03.02.2013 13:59


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Kiedyś czytałam miniaturkę (chyba nawet tłumaczenie angielskiej), której tytułu nie pamiętam, ale była ona o tworzeniu albumu przez Denisa Creeveya, który wykonywał zdjęcia dotyczące wojny czarodziejskiego świata aparatem swojego poległego brata, Colina. Od Neville'a dostał zdjęcia Alicji i Franka z dopiskiem ''Jeśli szukasz blizn...''.
Ogólny temat twojej miniaturki się różni, aczkolwiek przy motywie fotografii zaleciało mi plagiatem.
A samo opowiadanie... Troszkę nijakie. Całkiem poprawne, ale zabrakło mi tu polotu, nie porwało mnie.
Powodzenia w dalszym tworzeniu smile.gif
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376556 · Odpowiedzi: 3 · Wyświetleń: 13915

MariettaGordon Napisane: 31.01.2013 09:35


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Patrząc na tego one shota z perspektywy czasu, mam z niego bekę, bo jest denny. hahahahahahah
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376545 · Odpowiedzi: 3 · Wyświetleń: 13567

MariettaGordon Napisane: 28.01.2013 21:10


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Pamięci mojej babci, zmarłej miesiąc i dwa dni temu.

***

Cmentarz zimą jest taki cichy
Taki spokojny
Ty też już jesteś spokojna, prawda?

Nie obchodzi mnie, że zapadł już zmrok
I że roziskrzone mrozem powietrze szczypie mnie w policzki
Ja tylko chcę zapalić świeczkę i postawić ją na śniegu
Mieniącym się złotawo w świetle ulicznych latarni

Chcę tylko zetrzeć zamarznięty śnieg z tabliczki z twoim nazwiskiem
I przeklętą datą twojej śmierci
Chcę ci powiedzieć, jak bardzo za tobą tęsknię
Że razem z tobą umarła jakaś część mnie

Nie chcę płakać
Gorące łzy palą moją przemarzniętą twarz
To jeszcze zbyt świeże, by to skutecznie powstrzymać
Chcę, żebyś wróciła

Wiem, że nie wrócisz
To ja przyjdę do ciebie
Więc stój w oknie i wyglądaj mnie
A kiedy przyjdę, otwórz mi drzwi
Tak samo, jak robiłaś to zawsze

Wiem, że nie wrócisz
To ja przyjdę do ciebie
Ale jeszcze nie teraz
  Forum: Poezja · Podgląd postu: #376543 · Odpowiedzi: 1 · Wyświetleń: 8813

MariettaGordon Napisane: 28.01.2013 21:06


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Marietta wysunęła z kieszeni postrzępionych szortów swoją różdżkę (10 cali, kasztanowiec, włókno smoczego serca) i, rzucając Draco Malfoyowi porozumiewawcze spojrzenie, wycelowała w postać stojącą kilka metrów przed nią, plecami do niej. A postacią tą był nie kto inny, tylko hogwarcki Mistrz Eliksirów Severus Snape, który właśnie dawał surową reprymendę Harry'emu Potterowi za jakąś błahostkę.
- Densaugeo! - wymamrotała, a Draco zachichotał pod nosem. Szykowało się niezłe widowisko.
Wszyscy naokoło zamarli, łącznie z rzeczonym Severusem Snape'em, który po chwili uniósł drżącą dłoń w stronę ust. A potem się odwrócił i wbił wzrok w Mariettę, gdyż różdżka w ręce dziewczyny była niepodważalnym dowodem zbrodni.
Dziewczyna wytrzeszczyła oczy. Spodziewała się spektakularnego efektu, ale nie aż tak spektakularnego. Pożółkłe zęby profesora Snape'a sięgały daleko za brodę. Zza nienaturalnie wyprostowanej sylwetki Snape'a wychylił się Potter, rzucając dziewczynie wdzięczny uśmiech, a w jego oczach błyszczały ogniki ledwie powstrzymywanego rozbawienia.
- Gofdon - zaseplenił Snape, a jego ton był jeszcze bardziej zimny niż zazwyczaj - Zapfaszam do mofego gabfinetu.
Marietta ruszyła za profesorem. Co prawda zdawała sobie sprawę, że jej kara będzie surowa, ale mimo wszystko - warto było.
  Forum: Magiczny Hogwart · Podgląd postu: #376542 · Odpowiedzi: 6 · Wyświetleń: 12141

MariettaGordon Napisane: 12.01.2013 00:03


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak zmotywowały mnie wasze pozytywne komentarze pod moim poprzednim drabble'em. Zmotywowały mnie na tyle, że włączyłam Worda i machnęłam drugi, tym razem Drarry smile.gif

***

Tytuł: Ulubiony kolor Draco Malfoya
Autor: MariettaGordon
Rodzaj: Drabble
Długość: 100 słów
Parring: Drarry
Beta: Brak

Draco Malfoy lubił zielony. Prawdę mówiąc, to był jego ulubiony kolor.
Zieleń była głównym kolorem Slytherinu, a Draco był Ślizgonem i był z tego dumny.
Lubił patrzeć na swoje lustrzane odbicie, kiedy co rano wiązał starannie zielony krawat. Zawsze później wygładzał go wypielęgnowaną dłonią, by nie było na nim nawet najmniejszego zagniecenia. Wszystko musiało być perfekcyjnie.
Zielony był jego strój do Quidditcha. Draco uwielbiał latać na miotle, tylko wtedy czuł się prawdziwie wolny.
Zieleń kojarzyła mu się ze snem, bo zawsze zasypiał wpatrzony w zielony baldachim łóżka, dokładnie opatulony zieloną kołdrą.
Zielone były też oczy Pottera. A Draco kochał Pottera.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376434 · Odpowiedzi: 2 · Wyświetleń: 12728

MariettaGordon Napisane: 11.01.2013 00:38


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Cieszę się, że wam się podoba smile.gif
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376429 · Odpowiedzi: 7 · Wyświetleń: 15061

MariettaGordon Napisane: 01.01.2013 17:28


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Okej. To moje pierwsze drabble, dokładnie sto słów. To wcale nie jest taka prosta sprawa, jakby mogło się wydawać!
Inspiracją był mój dzisiejszy ból istnienia.
Tekst jest niezbetowany, sama go przeanalizowałam i wydaje mi się że nie ma błędów, ale jeśli są, to śmiało mi je wytykajcie smile.gif
I życzę wam wszystkim ślizgońskiego Nowego Roku! biggrin.gif

***

Tytuł: Ślizgońskiego Nowego Roku
Autor: MariettaGordon
Rodzaj: Drabble
Parring: Dramione
Beta: Brak

Hermiona Granger uniosła powieki, które wydawałyby się być jak z ołowiu. Poczuła rozsadzający jej głowę od środka ból, a suszyło ją tak, że miała wrażenie, że byłaby w stanie wypić całą wodę na świecie. Czuła się na tyle podle, że mogłoby się wydawać, że gorzej być nie może. A jednak – swoistym szokiem dla niej był fakt, że jest kompletnie naga. A potem uświadomiła sobie, że pościel, którą jest okryta, jest zielona. Jęknęła z rozpaczą i na ten dźwięk kołdra się poruszyła, by po chwili wyłonić z siebie platynową, rozczochraną czuprynę.
- Śpij, Granger, jeszcze wcześnie. – wymamrotał Draco Malfoy, ziewając szeroko.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376417 · Odpowiedzi: 7 · Wyświetleń: 15061

MariettaGordon Napisane: 19.12.2012 19:57


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


To może ja zacznę smile.gif

część damska:

- Hermiona Granger, ofkors. Bardzo mnie denerwuje, kiedy jest taka przemądrzała, ale ogólnie jest u mnie na plus (a może to sympatia ze względu na postać Herm w moich ulubionych fanfickach).
- Luna Lovegood. Bo jest inna niż wszyscy. Jest porąbana. (zupełnie tak jak ja.)
- Fleur Weasley, z domu Delacour. Większość Potteromaniaków nie lubi Flegmy, ale ja owszem, mimo, że Rowling zrobiła ją taką trochę przesłodzoną.

część męska:

- Draco Malfoy! Uwielbiam go, naprawdę (i tu chyba powtarza się sytuacja z Hermioną). Pokazał, że nawet pozornie zły człowiek może okazać się nieco lepszy niż się wszystkim wydawało. Bardzo lubię określenie "Chłopiec, Który Nie Miał Wyboru".
- Syriusz Black. Naprawdę lubię Łapę i za każdym razem płaczę przy jego śmierci (mimo, że czytałam to już setki razy) i za każdym razem tak samo bardzo.
- Remus. Za jego poświęcenie. Za to, że był odmieńcem. Naprawdę rozumiem takich ludzi. Ale moim zdaniem pomysł Rowling na jego związek z Tonks był nietrafiony. Luniak kochał Syriusza, mówię wam! biggrin.gif
- Severus Snape, bo od początku przeczuwałam, że jego historia skończy się inaczej, niż się z początku wydawało. Ślizgon, który umarł jak Gryfon.
- Harry Potter, Wybraniec, Chłopiec Który Przeżył, Złoty Chłopiec. Tak, dopiero tu, bo tak mi się wydawało słusznie. Jedno tylko mnie irytuje - mimo, że od początku (no dobra, może nie od samego początku, ale sądzę, że zorientowałam się w Komnacie Tajemnic) było pewne, że na końcu będzie z Ginny i, mimo, że uważałam to za najbardziej prawdopodobne zakończenie, gdzieś w podświadomości miałam nadzieję na jakieś niespodziewane zakończenie. Lubię niespodzianki. A tu niespodzianki nie było. (tak samo z Ronem i Hermioną)
- Neville Longbottom. Uwielbiam jego przemianę z ciapowatego, niezdarnego chłopczyka w odważnego i zdolnego do poświęceń mężczyzny. To wszystko <3
- Bill Weasley. I będę w stu procentach szczera - mam słabość do jego uśmiechu i uroczej paszczy biggrin.gif
- Bliźniacy, Fred i George, tego chyba nie muszę nikomu tłumaczyć smile.gif Ale co mi tam, powiem. Bo dawali ludziom uśmiech w czasach wojny.
- I na koniec ktoś, za kogo, możliwe, zostanę zlinczowana. Wiktor Krum! Większość moich znajomych Potterheadów go nie lubi, prawdopodobnie przez to, jak się zachowywał wobec Harry'ego pod wpływem Imperiusa. Ale mnie totalnie rozbraja scena, w której żegna się z Hermioną w Czarze Ognia (film). I według mnie głos dubbingujący jest idealnie dopasowany do jego postaci. Krum ma w sobie jakiś urok smile.gif

Pewnie zauważyliście, że większa jest część męska, ale ja już tak po prostu mam. Od dziecka miałam dużo kolegów - chłopaków, wydaje mi się, że więcej niż dziewczyn. Chociaż moja najlepsza przyjaciółka, jak już po osobie łatwo się zorientować, jest dziewczyną, ale przecież wyjątek potwierdza regułę smile.gif

A kim są wasi ulubieńcy?

(Podejrzewam, że taki temat już był, więc nie bijcie)
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #376391 · Odpowiedzi: 1 · Wyświetleń: 16251

MariettaGordon Napisane: 18.12.2012 00:16


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


O, fajnie, podoba mi się.
Troszkę mi się kojarzy z początkiem ''Zmowy Dziewic'' Kitiary, ale może mi się tylko tak wydaje. smile.gif
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376383 · Odpowiedzi: 10 · Wyświetleń: 20432

MariettaGordon Napisane: 16.12.2012 23:15


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Wbrew popularnemu powiedzeniu w środowisku Drarry, które twierdzi, że "dobra Ginny to martwa Ginny", ja podjęłam się wyzwania zrobienia z Ginny postaci pozytywnej, a to rzadko spotykane w Drarry.
Głównym parringiem jest oczywiście Drarry, parringiem pobocznym Blainny.
Miłego czytania smile.gif

Ginny Weasley mamrocze coś pod nosem i jak gdyby nigdy nic przechodzi przez ścianę, pod którą stoi. Jej oczom ukazuje się dobrze znany widok – Pokój Wspólny Ślizgonów. Dziewczyna skupia na sobie wzrok wszystkich, większość spogląda na nią obojętnie, jej widok tu już nikogo nie dziwi, kilkoro obrzuca ją spojrzeniem z nutą sympatii. Idzie w głąb pomieszczenia, ku grupce osób znajdujących się na kanapie przy kominku. Blaise Zabini macha do niej, posyłając miły, szeroki uśmiech.
- Cześć. – odzywa się rudowłosa, uśmiechając się do nich wszystkich. Prócz Blaise’a jest tu także Pansy, Milicenta, Vincent i Gregory.
- Cześć, Gin. – odpowiada Milicenta, podnosząc wzrok ze stron czytanej książki, reszta kiwa jej głowami. Greg unosi dłoń w geście powitania.
- Draco u siebie? – pyta Ginny, na co mina Blaise’a nieco rzednie, w jego oczach pojawia się lekko dostrzegalny błysk zazdrości. Pansy kiwa głową i Ginevra rusza w stronę męskich dormitoriów.
Celem jej wspinaczki po schodach są czarne drzwi i uderza w nie srebrną kołatkę w kształcie zwiniętego węża. Ta kołatka zawsze wzbudza w niej odrazę, więc czuje wdzięczność, gdy po chwili słyszy ciche wejść. Ciche, aczkolwiek stanowcze, z nutą obojętności. Ruda naciska klamkę i po chwili znajduje się w jaskini lwa. Albo raczej smoka.
Całe dormitorium wypełnia papierosowy dym, którym z lubością zaciąga się blondwłosy chłopak, spoczywający na łóżku. Na szafce nocnej stoi opróżniona do połowy butelka Ognistej Whisky, a popielniczka jest przepełniona petami. Ginny bezceremonialnie odpada na łóżko, tuż obok chłopaka, i opiera głowę o jego klatkę piersiową. Jej długie, ogniste loki pięknie kontrastują z czernią jego jedwabnej, zapewne drogiej koszuli. Jej beżowy, wełniany sweterek, wytarte dżinsy i czerwone trampki wyglądają zabawnie przy owej koszuli i czarnych spodniach szytych na miarę, ale ani ona, ani on nie zwracają na to uwagi. Draco machinalnie unosi rękę i przeczesuje długimi palcami jej włosy pachnące cytrusami. Ona oddycha głęboko i zamyka powieki. Uwielbia, kiedy ktoś bawi się jej włosami. Po chwili jednak otwiera oczy i stanowczo odsuwa się od chłopaka.
- Draco. – warczy, a on przewraca oczami. – Tak dłużej nie może być.
- Co masz na myśli, rudzielcu? – mówi Draco, uśmiechając się krzywo. Ginny prycha na rudzielca, ale nie komentuje tego. Draco może.
- Och, pomyślmy. – jej głos ocieka sarkazmem, a potem wskazuje na butelkę Ognistej i popielniczkę. – Niedługo się wykończysz.
- Nie dramatyzuj, Gin. – mamrocze Ślizgon, a jego oczy robią się smutne. Ginny mięknie i obejmuje go mocno.
- Draco. – szepcze i całuje przyjaciela w czoło. – Tak nie może być. – powtarza. – Musisz coś z tym zrobić, Smoku.
- Ale co? – pyta Malfoy a w jego smutnych oczach błyszczą łzy, które rozczulają Gin całkowicie.
- Zrób pierwszy krok. – Ginny wplata palce w jego włosy, tworząc kontrast między swoimi ciemnoróżowymi paznokciami a jego platynowymi kosmykami. Draco prycha.
- Cześć, Potter, umówisz się ze mną? – mówi piskliwym, modulowanym głosem i Gryfonka mimo woli parska śmiechem.
Po chwili śmieją się oboje.
- Cieszę się, że cię mam. – mamrocze Draco, wtulając nos w rude włosy Ginny i zaciągając się zapachem cytrusów.
- Ja też się cieszę, że mnie masz. – chichocze Weasley, a Ślizgon przewraca oczami, ale uśmiecha się szeroko.
Ginny Weasley spaceruje wzdłuż korytarza na piątym piętrze, gdy nagle słyszy niezdarnie tłumiony szloch gdzieś zza rogu. Wychyla głowę i widzi siedzącego pod ścianą Draco Malfoya, który obejmuje ramionami swoje chude kolana, a twarz wtula w rękawy zielonego swetra. Wygląda tak nieszczęśliwie, że Ginny nawet nie wie, jakim cudem nagle znajduje się obok niego, osuwając się na kolana i przytulając go.
- Nie płacz, Malfoy. – mówi, a on odsuwa się od niej gwałtownie.
- Weasley? – mamrocze z niedowierzaniem. – Spadaj, daj mi spokój. I nie waż się nikomu o tym mówić. – warczy, patrząc na nią spod byka. Ona łapie to spojrzenie, ale w jej wzroku Draco może dostrzec tylko empatię.
- Możesz mi zaufać. – mówi stanowczo, ale Draco już to wie. Widzi to w jej oczach.

Ginny wchodzi do Wielkiej Sali u boku Hermiony, ale kilka kroków od drzwi rozdzielają się. Hermiona podchodzi do stołu Gryffindoru, Ginny rusza nieco dalej, do stołu Ślizgonów i siada obok Draco. Na ten widok Ron prycha i przewraca oczami, ale nie komentuje. Doskonale pamięta cios wymierzony mu przez siostrę, gdy obraził przy niej Malfoya.
- Mam nadzieję, że oni nie są razem, to by było straszne. – szepcze Harry’emu do ucha, a ten wzdryga się lekko, czując ukłucie zazdrości.
- Tak, to było by straszne. – mamrocze w odpowiedzi i wraca do przerwanej czynności, czyli niemrawego mieszania łyżką wystygniętej owsianki. Co chwilę rzuca spojrzenie w stronę stołu Slytherinu, gdzie Ginny mówi coś do Malfoya, trzymając rękę na jego ramieniu.
Harry odsuwa od siebie miskę z owsianką i, nic nie mówiąc na pytające spojrzenia Rona i Hermiony, rusza w stronę wyjścia. W tym samym momencie Ginevra podrywa się z miejsca i udaje się za Harry’m, ciągnąc za sobą Draco.
- Gin. – marudzi Draco, posłusznie idąc za rudowłosą. – Gdzie ty mnie ciągniesz?
- Pomagam ci zrobić pierwszy krok. – oznajmia, wyraźnie z siebie zadowolona. Ślizgon robi przerażoną minę, ale Ginny nawet nie zwraca na to uwagi, uśmiechając się lekko.
Idą na tyle szybko, że za następnym zakrętem widzą już Harry’ego. Draco kątem oka zauważa, że Gin wysuwa z rękawa różdżkę i mamrocze coś pod nosem. Potter nagle, ot tak, bez powodu, ląduje na ziemi z głośnym hukiem. Młoda Weasley chwyta blondwłosego przyjaciela za przedramię i ciągnie w stronę Gryfona.
- Harry, nic ci nie jest? – wykrzykuje z troską, popychając Malfoya w stronę bruneta. – Ale się wystraszyłam! – rzuca znaczące spojrzenie Draconowi. Ten wzdycha cichutko i wyciąga rękę do Harry’ego. Ten przez chwilę spogląda na niego nieufnie, ale kilka sekund później łapie oferowaną dłoń i wstaje z kamiennej posadzki, próbując ignorować dreszcz, który przebiegł przez jego ciało, pod wpływem ciepłej, delikatnej dłoni Malfoya.
Ginny przygryza lekko dolną wargę. Cała akcja przebiega spontanicznie, więc musi szybko coś wymyślić. Nagle przez jej oczy błyszczą i uderza się otwartą dłonią w czoło.
- Zostawiłam torebkę pod stołem! – wykrzykuje. – Muszę po nią polecieć! – odwraca się na pięcie i po chwili znika im z oczu.
- Nie miała torebki, gdy przyszła do Wielkiej Sali. – mówi cicho Harry i Draco przeklina w myślach głupie pomysły Ginevry i spostrzegawczość Pottera.
Zapada niezręczna cisza. Kiedy Draco w końcu się odzywa, robi to tak niespodziewanie, że nie tylko Harry podskakuje, ale i on sam lekko drga. Jest niezmiernie zaskoczony tym co mówi, jakby nie kontrolował słów wypływających z jego ust.
- Cześć, Potter, umówisz się ze mną?


Trzy tygodnie później

- O, tu jesteście. – Ron wchodzi do swojego własnego dormitorium z niepewną miną i spogląda na swoją siostrę siedzącą na łóżku Harry’ego. On sam stoi przed lustrem i poprawia włosy.
- Coś się stało, Ronald? – Ginny spogląda na brata, unosząc lewą brew, a on ucieka przed nią wzrokiem. Harry odwraca się od lustra.
- W Pokoju Wspólnym czekają na was wasi… - Ron zacina się. – …partnerzy życiowi. – czerwieni się widowiskowo i natychmiast znika za drzwiami. Ginny śmieje się, a Harry jej wtóruje, z powrotem odwracając się do lustra.
- Och, ten Ron. – mówi Ginny, wstając z łóżka. – Wciąż jeszcze nie pogodził się z naszymi związkami, ale dzielnie się stara. - Harry kiwa głową.
- Dobrze wyglądam w tej koszuli? – pyta rudowłosą przyjaciółkę, odwracając się w jej stronę i prezentując ciemnozieloną koszulę, gustownie dopasowaną do granatowych spodni. – Czy zmienić na jakąś inną?
- Wyglądasz fantastycznie, Harry. – uśmiecha się Gin. – A teraz chodź, bo Draco i Blaise, będą się niecierpliwić.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376370 · Odpowiedzi: 1 · Wyświetleń: 12290

MariettaGordon Napisane: 14.12.2012 17:42


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Jednym słowem: piękne smile.gif
  Forum: Poezja · Podgląd postu: #376353 · Odpowiedzi: 2 · Wyświetleń: 9549

MariettaGordon Napisane: 03.12.2012 21:17


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


To jest naprawdę dobre. Naprawdę. Z niecierpliwością czekam na kontynuację smile.gif

Lubisz nutellę? (wiem, to było bardzo głupie pytanie biggrin.gif) W takim razie łap na wenę! ---> nutella.gif
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376316 · Odpowiedzi: 8 · Wyświetleń: 20908

MariettaGordon Napisane: 23.11.2012 19:35


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


QUOTE(Mannolita @ 21.11.2012 00:16)
Znalazłam tylko jeden błąd, pozwól, że zacytuję: "Jego już dawno nie pochodziło jej pochodzenie, jej rzekomo brudna krew." Myślę, że odpowiednim w tym miejscu słowem byłoby obchodziło.
*



o mój boże ohmy.gif nie wierzę że zrobiłam taki błąd biggrin.gif oczywiście, że miało być 'obchodziło', już poprawiam biggrin.gif strasznie mnie to zaskoczyło, bo ja prawie nie robię błędów, mam już tak praktycznie od podstawówki wink2.gif może po prostu myślałam o 'obchodziło' i 'pochodzenie' i tak jakoś mi się pomieszało biggrin.gif dzięki :*
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376259 · Odpowiedzi: 3 · Wyświetleń: 15380

MariettaGordon Napisane: 21.11.2012 11:28


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


QUOTE(Mannolita @ 20.11.2012 23:31)
Nie mogę się doczekać, aż napiszesz jakieś dłuższe opowiadanie, nie jednopartówkę wink2.gif
*



pracuję nad tym wink2.gif
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376236 · Odpowiedzi: 4 · Wyświetleń: 14220

MariettaGordon Napisane: 20.11.2012 17:20


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Obiecany fanfick, pierwszy z fanficków o Remusie i Syriuszu wink2.gif

***

Nad Londynem zapadał zmrok. Wiatr, wyśpiewując sobie tylko znaną piosenkę, tańczył z barwnymi, suchymi liśćmi i rozwiewał włosy przypadkowych przechodniów.

Och tak, była jesień. Pierwsza, październikowa noc. Wyjątkowo szybko przyszła jesień tego toku – jeszcze w połowie września można było cieszyć się latem, kilka dni później rozpoczęły się słota. Ulewne deszcze chłodziły rozpalone latem myśli, porywisty wiatr topił kolorowe liście w błocie i kałużach.

Dom był tak mały, że ciężko było go zauważyć. Wciśnięty między dwa inne, o spłowiałym kolorze, który niegdyś był najprawdopodobniej kolorem jasnożółtym, w wielu miejscach poobdzierany z tynku, przykuwał uwagę jedynie nie licznych i nie budził pozytywnych uczuć.

- Kto tam mieszka?
- Panie, taki odludek. Jak wyjdzie z domu to raz na tydzień, na dwa, to wszystko. Ma okropne blizny na twarzy i żadnych porządnych ubrań. W strzępach, albo połatane. Raz w miesiącu to słychać takie straszne wycie w jego domu, jeśli to w ogóle domem można nazwać, ale nikt o to nie pyta, boją się. Bardzo dziwny człowiek. Nikt nie wie jak się nazywa.


A nazywał się Remus Lupin i właśnie zaciskał palce na szyjce butelki Ognistej Whisky. Podniósł butelkę pełną bursztynowego płynu i pomyślał o zniewalającym cieple przepływającym falą przez jego wychudzone ciało, o beztroskiej błogości ogarniającej jego umysł. Nie, nie chciał tego dzisiaj.

Odstawił butelkę na stolik i osunął się bezwładnie na fotel, podpierając głowę kościstą dłonią. Długo wpatrywał się w jakiś punkt na ścianie spojrzeniem przepełnionym pustką, obojętnością. I nagle, ku swemu własnego zdziwieniu, podkulił nogi, opierając stopy na fotelu, objął długimi ramionami kolana i wybuchnął rozdzierającym płaczem. Płaczem pełnym rozpaczy i bezsilności.

Ile lat minęło, odkąd był sam? Dwadzieścia, może więcej? Już nawet nie liczył. Bo po co? Był sam. Jego przyjaciele byli martwi. Nie miał nikogo, kto mógłby objąć go ramieniem, szepnąć do ucha czułe, pocieszające słowo. Brakowało mu nawet tego cholernie banalnego wszystko będzie dobrze, którego do tej pory tak bardzo nienawidził.

Och, brakowało mu nawet tej smarkatej bździągwy, Tonks. Nimfadory Tonks, która uczepiła się go jak pijany ściany i nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że on jej nie chce.

Pamiętał zimną dłoń wczepioną w jego ramię, z paznokciami wbitymi w jego skórę niemal do krwi. Spojrzał na nią. Miała na ciele liczne rany, z których ciekła jasnoczerwona krew. Poznał w tym robotę Snape’a, Sectumsempra. To zaklęcie było jak jego podpis. Dziewczyna stawała się z sekundy na sekundę coraz bardziej blada, a on wiedział, że nie uda się już jej uratować. Wokół toczyła się bitwa, ale on przestał zwracać na to uwagę. Ścisnął jej dłoń, pokrzepiająco patrząc w oczy, a ona odetchnęła głęboko i umarła, z ostatnim wyznaniem miłości na ustach.

Harry Potter też zginął. Największa i właściwie jedyna nadzieja czarodziejskiego świata poległa na polu walki. Nie, nie zawiódł. Lord Voldemort też zakończył swój nędzny żywot. Dwie Avady Kedavry zderzyły się ze sobą, ścinając obu przeciwników z nóg. Ogłuszający wrzask pełen radości zalał hogwarckie błonia, ale nie trwało to długo. Ponad rozemocjonowane okrzyki tryumfu uniósł się tylko jeden. Jeden, a mimo to wystarczył , by zagłuszyć wszystkie inne. Remus jeszcze nigdy nie słyszał takiego krzyku – po brzegi wypełnionego morzem rozpaczy.

Okrzyk Ginny Weasley ustał wraz z zielonym światłem z różdżki Bellatriks Lestrange, ale na błoniach panowała już cisza, więc każdy mógł usłyszeć dźwięk upadającego bez życia ciała rudowłosej.

Dlaczego ich bohater nie wstaje? Dlaczego nie krzyczy z nimi, nie tryumfuje? Czemu nie rzuca się w ramiona najbliższych? Odpowiedź była prosta – Harry Potter był martwy.

Pamiętał twarz Hermiony Granger, konającej na kolanach Rona Weasleya, pamiętał martwe spojrzenie Kingsleya, pamiętał piękną Fleur Delacour – Wealsey, płaczącą nad zwłokami swojego męża. Miał w podświadomości martwe ciała McGonagall , Artura Weasleya, jego syna, Freda i tego ciapowatego Longbottoma, który wcale ciapowaty się nie okazał. Walczył dzielnie, aż do Avady Rookwooda, nawet kiedy stracił lewą rękę, obrywając jakimś czarnomagicznym zaklęciem od Avery’ego.

Gdzie był Dumbledore? Gdzie był ten, który wierzył w wygraną, nie wspominając nawet o setkach ginących istnień?
- Uciekł. – szepnął Filtwick, odgadując jego pytające spojrzenie, a potem przeniósł załamany wzrok na martwe ciało McGonagall. – Minerva zasłoniła go własnym ciałem, a on zwiał z Grindelwaldem.

A wokół tyle ciał. Tyle martwych ciał, tyle znajomych twarzy dogorywających w konwulsjach, tyle rozdzierających szlochów. To była straszna bitwa, tak niewiele z nich się uchowało, zaledwie garstka żywych wśród przerażającej ilości poległych. Tak mu ich brakowało…

Ale najbardziej brakowało mu jego. Nie widział jak ginął, znalazł jego nieruchome ciało jakiś kwadrans po zakończeniu bitwy. Krążył między leżącymi, szukając rannych, by ich ratować. Minął właśnie ciało tej Krukonki, w której niegdyś podkochiwał się Harry i wtedy zobaczył te oczy – te brązowe, bezdenne oczy, których nie dało się pomylić z żadnymi innymi. Lecz czemu te oczy się do niego nie śmieją, czemu nie błyszczą się w tak dobrze znany mu sposób?

Opadł na kolana tuż obok niego, dotknął jego twarzy drżącą ręką, a drugą ścisnął jego dłoń. Była zimna i bezwładna. Spojrzał przed siebie niewidzącym spojrzeniem, po czym wtulił twarz w jego klatkę piersiową, w której nie tłukło się już życie.

- Och, Syriuszu… - szepnął Remus, kuląc się jeszcze bardziej w swoim starym fotelu, kołysząc się lekko, pozwalał płynąć łzom, rzeźbiącym mokre ścieżki na jego wychudłej, bladej twarzy pokrytej bliznami.

Po kilkunastu minutach podniósł się z fotela na drżących nogach i otarł mokrą twarz rękawem wystrzępionego swetra. Poczuł ogarniający go spokój, płynący przez jego ciało jak solidny łyk Ognistej Whisky. Zrozumiał, że to już czas, że to ten dzień, na który tak długo czekał.

Podszedł do wąskiego tapczanu i położył się na nim ostrożnie, nawet nie okrywając się połatanym kocem. Nie potrzebował tego. Wbił wzrok w biel sufitu i na jego twarz po raz pierwszy od tak dawna wypłynął prawdziwy, szczery uśmiech. Przymknął powieki.
- Syriuszu – powiedział głośno, czując jak zalewa go fala szczęścia, dzikiego, nieokiełznanego szczęścia. – Idę do ciebie. – dodał jeszcze, zasypiając, a wokół panoszyła się noc.

Remus Lupin nie obudził się następnego ranka. I nie obudził się już nigdy więcej.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376231 · Odpowiedzi: 4 · Wyświetleń: 14220

MariettaGordon Napisane: 19.11.2012 19:25


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


całkiem fajniutkie, podoba mi się smile.gif
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376226 · Odpowiedzi: 3 · Wyświetleń: 16397

MariettaGordon Napisane: 18.11.2012 19:10


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Ostatnio cały czas mnie ciągnie do tego parringu. To jest druga miniaturka o Lunatyku i Łapie, żadna nie ma happy endu. Wstawiam drugą, bo pierwszą mam na pendrive'ie, który aktualnie ma moja znajoma. Jak go odzyskam, wstawię pierwszą. A teraz zapraszam do czytania smile.gif

***

To nie stało się z dnia na dzień. Na samym początku jest dla ciebie jak każdy inny przyjaciel, potem uznajesz, że świetnie czujesz się w jego towarzystwie. Nieco później robisz wszystko co możliwe, by tylko być przy nim.

Stajecie się nierozłączni. Wszędzie ty i on, ty i on. Wy. Jesteś dumny, bo czujesz, jakby był twoją własnością. Jakby nie należał do nikogo innego. Ale w głębi duszy zdajesz sobie sprawę, że on nie należy do nikogo, a już na pewno nie do ciebie. Ta myśl tak boli, że z całej siły odrzucasz ją w najgłębsze czeluści swojej podświadomości.

Zaczynasz się uzależniać od jego obecności. Nie możesz wytrzymać dłużej niż godziny bez jego widoku. Wstajesz kilkakrotnie w nocy, by dyskretnie zajrzeć za purpurową kotarę jego łóżka. Zawsze śpi tak spokojnie – nie chrapie, jak Peter, nie rzuca się, jak James. On zawsze leży na boku, zwinięty jak embrion, z dłonią pod policzkiem. Wygląda tak niewinnie, jak dziecko. To tylko złudzenie – dobrze wiesz, że to największy psotnik jakiego w całym życiu poznałeś.

Wmawiasz sobie, że to tylko przyjaźń, ale któregoś dnia dociera do ciebie straszna prawda. Zamykasz się w sobie, starasz się od niego odsunąć, ale nie potrafisz. To dla ciebie zbyt trudne. Brakuje ci go jak powietrza, czujesz, jakbyś się dusił. Łykasz gorące łzy i wciąż powtarzasz wszystko w porządku w odpowiedzi na jego zmartwiony wzrok, gdy pyta co się dzieje. Ale nic nie jest w porządku i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.

Dziękujesz wszystkim siłom wyższym, że kończycie szkołę, choć gdzieś w głębi czujesz ból, tak silny, że myślisz, że zaraz umrzesz. Ale nie umierasz – ciągle żyjesz, ciągle tęsknisz. Z początku widujecie się dosyć często, lecz nie tak często jak za czasów szkoły. A potem się od siebie oddalacie. Spotykacie się coraz rzadziej, a ty zastawiasz się co powoduje jego czujne spojrzenie. Wyraźnie cię o coś podejrzewa.

Kiedy dowiadujesz się, że zdradził, że wydał swoich przyjaciół, czujesz ból, przenikający cię do szpiku kości. Nie wierzysz – nie, to jest niemożliwe. Przecież go znasz, lepiej niż wszyscy, i ty doskonale wiesz, że tego nie zrobił. Ale kiedy patrzysz, skryty za jakimś drzewem, jak prowadzą go przez bramę Azkabanu, a potem rozlega się metaliczny dźwięk zamykanych wrót, uświadamiasz sobie, że to jednak prawda. Jest zdrajcą.

Umierasz przez dwanaście lat. Umierasz za każdym razem, gdy o nim pomyślisz. Umierasz przez cały czas.

I po dwunastu latach go spotykasz. Już nie jest tym młodym chłopakiem, jakim go zapamiętałeś, ale przecież i ty się zestarzałeś. Jego włosy są wciąż czarne jak jego nazwisko, ale są poprzetykane nitkami siwizny, jego twarz pokryta jest licznymi zmarszczkami, gdzieniegdzie jaśnieją blizny. Schudł, bardzo schudł, chyba nawet jest chudszy niż ty, a to ciężkie do osiągnięcia. Nie zmieniły się tylko oczy – wciąż tętnią tą niepohamowaną chęcią życia, chęcią walki - mimo, pomimo i wbrew.

Czujesz, jakby coś cię rozrywało od środka, ale tym razem nie jest to nieprzyjemne uczucie. Jest niewinny, niewinny. Nie jest zdrajcą, nie jest mordercą. Masz ochotę krzyczeć, skakać, śmiać się i płakać na przemian, ale coś cię powstrzymuje. Jego zniecierpliwione spojrzenie. Zabijmy go, mówi, czekałem na to dwanaście lat, o dwanaście lat za dużo. Nie pozwalasz mu. Teraz, kiedy wiesz, że nie jest mordercą, nie możesz dopuścić do tego, by się nim stał. Potem on ma do ciebie żal, bo prawdziwy zdrajca uciekł, ale ty wiesz, że postąpiłeś słusznie. Nie jest na ciebie obrażony zbyt długo – pod tym względem się nie zmienił, nigdy nie potrafił się długo dąsać.

Mieszkacie wraz z kilkoma innymi osobami na Grimmauld Place, tam jest bezpiecznie. Któregoś dnia przychodzi do twojego pokoju i mocno cię przytula. Czujesz to samo, jak w szkole, gdy obejmował cię ramieniem. Długo trzyma cię w swoim uścisku, jakieś kilka minut, po czym odsuwa się od siebie i patrzy prosto w twoje oczy. Twarz ma mokrą od łez. Cieszę się, że cię odzyskałem, mówi. I wtedy ty też zaczynasz płakać.

Spędzacie ze sobą jeszcze więcej czasu, niż w szkole i jesteś szczęśliwy. To nieposkromione szczęście zostaje przyćmione, gdy uświadamiasz sobie, że on nadal jest więźniem. Więźniem własnego domu, którego tak zawsze nienawidził. Że tak naprawdę nie jest wolny, bo, mimo tego, że on i parę innych ważnych osób wie, że on jest niewinny, cała reszta czarodziejskiego świata wciąż ma go za mordercę. Wiesz, że go to boli, ale nie masz pojęcia jak temu zaradzić.

Widzisz, jaki jest wściekły, gdy Dumbledore pierwszy raz mówi nie. Uderza pięścią w ścianę i od razu zastanawiasz się, gdzie położyłeś eliksir na siniaki. W jego oczach błyszczy niema prośba. Duszę się, mówi, ale dyrektor pozostaje nieugięty i odchodzi, a on płacze w twoich ramionach. Dusi się, a ty nie możesz mu oddać swojego oddechu. Zostajesz z nim, już nigdzie nie wychodzisz i zaczynasz rozumieć co on czuje. Dusicie się.

I w końcu nie wytrzymuje i ucieka. Myślisz, że gdyby wiedział, co się wydarzy, nigdy by tego nie zrobił, ale gdzieś w podświadomości, zdajesz sobie sprawę z tego, że to i tak była ostatnia rzecz, której się bał.

Gdy orientujesz się, że zniknął, informujesz resztę Zakonu i ruszacie za nim. Przybywacie zaraz za nim i rozpoczyna się walka. Walczysz z Dołohowem, ale i tak kątem oka obserwujesz jego. Widzisz, jak walczy ze swoją kuzynką Bellatriks, widzisz obłęd w jej oczach i czystą nienawiść w jego. Zaklęcie Dołohowa przelatuje ci tuż obok głowy, ale ty nawet tego nie zauważasz. On się śmieje, śmieje się szyderczo, patrząc prosto w oczy kuzynki.

I wtedy słyszysz szaleńczy wrzask Bellatriks, słyszysz te dwa przeklęte słowa, widzisz błysk zielonego światła. Nie widzisz strachu w jego oczach, widzisz zaskoczenie. Czy naprawdę się tego nie spodziewał? I teraz ona się śmieje, śmieje się śmiechem szaleńca, który nie ma nic do stracenia, a ty czujesz wszechogarniającą cię pustkę.

Jego ostatnim ruchem jest krok do tyłu, osuwa się za zasłonę przy łuku. Doskonale wiesz, co to za zasłona i wiesz, że nie zostało ci nawet jego ciało. Czujesz tępe pulsowanie w głowie, bledniesz. Widzisz, jak Harry biegnie, jak szykuje się do skoku za zasłonę, chce go ratować. Ale ty przecież doskonale wiesz, co to za zasłona, więc łapiesz go.

Harry krzyczy. Jeszcze nigdy nie słyszałeś takiego krzyku – jest to krzyk przepełniony bólem, nienawiścią i żalem. Ten krzyk jest tak bolesny, że zastanawiasz się, czy twój mózg właśnie nie zaczął krwawić.

Ty nie krzyczysz. Nie krzyczysz, ale gdy tylko Harry trochę się uspokaja i go puszczasz, osuwasz się na kolana i wpatrujesz się w przeklętą zasłonę. Tonks podbiega i obejmuje cię, ale odpychasz ją tak, że upada. W tym momencie jej nienawidzisz. Nienawidzisz wszystkich. Nienawidzisz samego siebie. Nienawidzisz nawet jego. Rozpadasz się na milion kawałków i wiesz, że nikt nie będzie w stanie cię poskładać.

Nie zostało ci nawet jego ciało. Nie będziesz mógł go pochować. Nie będziesz mógł pójść na jego grób, nie będziesz mógł położyć na pomniku kwiatów – miodowozłotych róż, które tak lubił. Czujesz, jak po twoich lodowatych policzkach spływają gorące łzy, które palą twoją skórę i uświadamiają, że on nie żyje, nie żyje, nie żyje.

Nawet nie zdążyłeś powiedzieć mu, jak bardzo go kochasz.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #376218 · Odpowiedzi: 1 · Wyświetleń: 12479

MariettaGordon Napisane: 31.10.2012 17:13


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


QUOTE(Hagrid @ 31.10.2012 11:47)
Ten obrazek miałem na pewnym szkoleniu z marketingu, zgadnijcie co widzi dziecko na tym obrazku i dodam dla ułątwienia że nie to co my;d
*



Delfiny biggrin.gif
To chyba oznacza, że nie jestem zboczona do granic możliwości... Ulżyło mi biggrin.gif
  Forum: Iluzja · Podgląd postu: #375945 · Odpowiedzi: 34 · Wyświetleń: 177033

MariettaGordon Napisane: 29.10.2012 20:39


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Zgodzę się z przedmówcami, którzy twierdzą, że Harry jest niedoceniany.
Spotkałam się z kilkoma opiniami, że postać Harry'ego jest... banalna. Że jest zbyt prostolinijny i uczciwy.
Ale czy, patrząc na to z drugiej strony, taka właśnie postać nie była potrzebna? Czy nie sądzicie, że większość bohaterów jest w mniejszym lub większym stopniu zakłamana, egoistyczna, okrutna? Śmierciożercy, np. Malfoyowie albo Snape (który był w stanie poświęcić życie Jamesa i Harry'ego tylko dlatego, by być z Lily)? Albo Dumbledore, postać teorytycznie w stu procentach dobra, czy końcem końców nie okazała się po części zła, zasłaniając się "większym dobrem"?
Postać Harry'ego, taka jaka jest, była potrzebna. Bo był postacią, która rzucała Expelliarmusa wśród avadującego tłumu biggrin.gif
http://forum.freeware.info.pl/viewforum.php?f=5
A Voldi? Gdyby miał kogoś, kto by go kochał, może nie stał by się tym, kim się stał. W pewnym sensie, trochę go rozumiem. Był samotny, opuszczony przez wszystkich, nie miał motywacji do pójścia dobrą drogą. A czy miał motywację do pójścia tą złą? Oczywiście. Motywacją była zemsta na wszystkich, którzy go zostawili. Najpierw to, a potem już samo poszło.
I tak jeszcze poza tym, przy okazji, czytałam kiedyś fanficka w którym Voldek okazał się być dobry, a Dumbel zły. I coś mnie w tym ficku ujęło, podobał mi się smile.gif
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #375901 · Odpowiedzi: 13 · Wyświetleń: 22873

MariettaGordon Napisane: 28.10.2012 20:52


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Bo niemiecki to zuo xD
A tak poważnie, dla mnie ten język jest zdecydowanie za trudny. Najbardziej skomplikowane jest dla mnie to łączenie słów. Skoro niektóre niemieckie słowa (kilka połączonych) mają po kilkadziesiąt liter, to jak normalny człowiek ma to wszystko spamiętać?
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #375860 · Odpowiedzi: 53 · Wyświetleń: 103514

MariettaGordon Napisane: 28.10.2012 20:49


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Nie wiedziałam, że były kiedyś takie tematy. Czytałam kiedyś fanficki na Magicznym, teraz niedawno mi się o tym forum przypomniało i zarejestrowałam się dopiero pod koniec sierpnia, więc nie mam pojęcia jakie tematy były kiedyś wink2.gif
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #375859 · Odpowiedzi: 69 · Wyświetleń: 115205

MariettaGordon Napisane: 27.10.2012 22:18


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Jak w tytule smile.gif

Może ja zacznę... To imię i nazwisko postaci wymyślonej przez mnie. Nie jest oczywiście jedyną postacią mojego autorstwa ale moją ulubioną. W niektórych fickach Marietta będzie miała zmienione nazwisko, albo kolor włosów, ale to i tak będzie ta sama Marietta - tolerancyjna, wierna i będąca w stanie zrobić wszystko dla dla swoich przyjaciół smile.gif

Poza tym... Zawsze chciałam mieć na imię Marietta biggrin.gif
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #375760 · Odpowiedzi: 69 · Wyświetleń: 115205

MariettaGordon Napisane: 27.10.2012 22:05


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 31.08.2012
Skąd: Lestrange Manor
Nr użytkownika: 15203


Hmmm... Pytanie stare, a mimo to, zawsze mam problem z odpowiedzią na nie biggrin.gif

1. Jakąś broń, w razie gdyby były tam dzikie zwierzęta, albo napadli mnie kanibale biggrin.gif
2. Laptopa, ale żeby miał internet biggrin.gif
3. Telefon, ale żeby był zasięg tongue.gif
4. Samolot, w razie gdybym chciała wrócić
5. Jakąś fajną osobę (fajny chłopak? nie wzbraniam się biggrin.gif)
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #375755 · Odpowiedzi: 23 · Wyświetleń: 28712

2 Strony  1 2 >

New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 16.04.2024 08:00