Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ Kultura _ [teatr] Wasze Doświadczenia

Napisany przez: em 17.01.2006 19:51

Podobny temat był już chyba na tym forum, jednak zarzucono go tak dawno, że postanowiłam go reaktywować w formie nowego. Tym bardziej, że chciałabym, żebyśmy rozmawiali tutaj nie tylko o różnicach między aktorstwem profesjonalnym i amatorskim, ale ogólnie o naszych doświadczeniach związanych z tą dziedziną kultury.

U mnie zainteresowanie teatrem pojawiło się w trzeciej klasie gimnazjum, kiedy obsadzono mnie (muszę się przyznać, pod przymusem cofnięcia szóstki z polskiego) w roli Łukasza Górnickiego, patrona naszego gimnazjum, w sztuce z okazji właśnie nadania jego imienia naszej szkole. Dzisiaj widzę, że z punktu widzenia estetyki to przedstawienie było straszne [xD], ale dało mi niezwykle wiele: pierwsze świadome kroki na scenie [xD].

Teraz gram w amatorskim Teatrze Na Stronie, prowadzonym przez mojego polonistę i jego żonę. Chociaż próby są ciężkie (relatywnie, w porównaniu do tych, które pamiętam z gimnazjum), bardzo się cieszę, że mam szansę tak się rozwijać.

A jak jest z Wami? Wolicie produkować się na scenie, wkładając w to całą duszę i serce, czy może zanurzyć się w miękkim (chociaż nie zawsze wygodnym - Teatr Słowackiego w Krakowie jest pod tym względem najgorszy) fotelu i obserwować poczynania aktorów? A może teatr jest całym Waszym życiem? Ulubieni autorzy, inscenizatorzy, spektakle... Zapraszam do rozmowy smile.gif

Napisany przez: Katon 18.01.2006 13:19

1. Epika


2. Liryka














3. Dramat.

Zwykle tak się to w moim życiu układało. I układa się nadal. Rozumiem kino, słabo rozumiem teatr. Nie zaspokaja moich potrzeb wizualnych tak jak kino, ani literackich tak jak powieść. Nie oddziaływuje na mnie głeboko. Co nie znaczy, że jestem na nie, nie chodzę nigdy i pogardzam. Bez przesady. Widziałem w życiu świetne sztuki i liczę, że jeszcze kilka zobacze. Jutro idę do Starego na nowegp Klatę wg. Dicka. Strasznie sprzeczne recenzje, zobaczymy....

Grywałem w podstawówce w jasełkach, raz grałem Skrudża w "Opowieści wigilijnej" i brałem przez kilka lat udział w szkolnych, dorocznym kabarecie zwanym Szopką. Tyle, jeśli chodzi o przygody z aktorstwem.

Napisany przez: BlackOmen 18.01.2006 22:23

Aby nie było, że na forum nei istnieję to napiszę coś po długiej przerwie i może nawet coś z sensem user posted image

W środowisku teatralnym dosyć czinnie uczestniczę. Od 1 gimn należałem do naszego szkolnego teatru 'Światło i Cień'. Niesty jeździć tak bardziej na przelądy poza rodzimą wiochę zaczeliśmy jak ja byłem w 3 gimn juz. Rok temu z racji tego, że absolwenci gimnazjum chcieli coś z naszą muzą panem Krzysztofem jeszcze jakąś sztukę wystawić powstała grupa 'Oni'. czyli była grupa i gimbusów i nas lycealistów. Dokładnie to licealistów była 3jka z przypadku kiedy robiliśmy jakieś etiudy na warsztaty zrodził się pomysł aby połączyć kilka tekstów S Mrożka w jedną całość :} Tak powstało 'Czuwanie' chyba najlepsza sztuka jaką dotąd wystawiliśmy, Scenarisuz gdzieś się po kompie wala. Aktualnie cierpimy na brak pomyslow na zrobienie czegos wielkiego, ale miejmy andzieje, ze idace ferie podsuna jakeis pomysly user posted image

Napisany przez: Sihaja 19.01.2006 00:33

Teatr jest bardzo niebezpieczną pasją, potrafi być uzależnieniem - jeśli w nim uczestniczysz. Na fotelu widza zawsze jest... bezpieczniej. Mam niejakie doświadczenie, głównie w teatrze amatorskim, a teraz też w szkole i kurcze, to jednak tak jest, jak mnie zawsze straszyli - to wszystko wygląda różowo, ale to cholernie ciężka praca zarówno fizycznie jak i psychicznie. Ale to moja pasja, to moje życie - więc co mam zrobić? Zresztą, te drobne chwile satysfakcji jakie się przeżywa, w pełni wynagradzają całe tygodnie i miesiące zmęczenia i kompletnego zdołowania.

QUOTE
Jutro idę do Starego na nowegp Klatę wg. Dicka. Strasznie sprzeczne recenzje, zobaczymy....


Z Klaty widziałam tylko "Rewizora" w teatrze telewizji i zrobił na mnie bardzo słabe wrażenie. Niby taka chodząca kontrowersja, a ten spektakl strasznie schematyczny się wydawał. No, ale zobaczymy. W piątek idę na "Fantasego", może ten spektakl lepszy. I powiedz jak było na tym na podstawie Dicka.

P.S
Jak już jesteśmy przy teatrze... Trzymajcie jutro za mnie kciuki o 15.00, mam egzamin ze scen współczesnych. Liczę na was, bo trudny kawałek mamy... ;P

Napisany przez: em 25.01.2006 11:39

A ja sobie jadę pojutrze do Starego Teatru w Krakowie na Auto da fe Miśkiewicza. Zobaczymy, może mi się to doświadczenie w sobotę na okręgowych przyda :-)

Wczoraj na TVP Kultura leciało Wyzwolenie w reż. Swinarskiego, nagranie z 1979 roku. Fantastyyczne. Jak się jeszcze wcześniej (dwie godziny wcześniej ;D) oglądało Dziady z Jerzym Trelą jako Konradem-Gustawem to już w ogóle, cudo.

Napisany przez: BlackOmen 25.01.2006 13:07

Z przestawien teatralnych jakie kiedyś tam były puszc zane w TV to ogromnie polecam 'Scenariusz dla trzech aktorow' jeden znajomy byl nawet na tym w teatrze i widzial jak 2 Grabowskich i Peszek sie w tym produkuja. Na prawde rzecz obowiazkowa do obejrzenia dla ludzi ktorzy uwazaja ze interesuja sie teatrem.
http://ed2k://|file|Teatr.Stu-Boguslaw.Shaeffer-Scenariusz.dla.trzech.aktorow-vethum.avi|1034835568|794E3E50EE6A2105C72D3C344B753018|/ RIP z TV Polonia ale bardzo ladny pod wzgledem jakosciowym. Watpie aby nasza Telewizyja to kiedys jeszcze puscila : (
Edit
wywalic tylko te glupie 'http:// '

Napisany przez: Kara 25.01.2006 14:22

Teatr jest całym moim życiem od początku moich narodzin... Mój ojciec jest aktorem i nauczył mnie wszystkiego co umie... W przyszłości zamierzam wybrać się do szkoły aktorskiej... Do tych co się orientują mam pytanie... która w tej chwili jest najlepsza?? Ponieważ w gronie moich znajomych odpowiedzi są różne chciałabym poznać waszą opinię na ten temat... Co do aktywnego uczestniczenia na scenie moim największym sukcesem do tej pory była rola w spektaklu zorganizowanym na Święto Człowieka (Gdański Areopag). Nie była to może żadna rola 1-planowa ale to nie jest ważne... Ja odczuwam to tak, że dla aktora ważne jest samo uczestnictwo. Oczywiście miło jest byc docenionym dostać rolę pierwszą planową i być cały czas na scenie... ale przecież każda kropla w morzu zwanym teatrem jest bardzo ważna... Późniejsze występy były silnie związane z corocznym areopagiem jak i kółkiem dramatycznym w mojej podstawówce i teraźniejszym gimnazjum... Jeszcze chciałabym poruszyc temat znikomej ilości ludzi chodzącej do teatru... Nistety moim zdaniem (przynajmniej jeżeli chodzi o 3miejskie teatry) jest to wina zbyt wysokich cen biletów... Np. miałam wielką ochotę pójśc no "Opentaniec" to teatru muzycznego ale... niestety nie poszłam... Dlaczego?? Bo bilety kosztują aż 60 złotych!!!

Pozdrawiam

Kara

Napisany przez: Sihaja 25.01.2006 18:42

No bo "Opentaniec" był z tych droższych, normalnie i do Wybrzeża i do Miejskiego i do Muzycznego wstęp jest tańszy.

Najlepsza szkoła aktorska, według mnie, mieści się w Krakowie (mrugnięcie w stronę Katona). Warszawa to tak praktycznie warszawka, aż po ostatnich egzaminach odechciało mi się tam jeździć, tacy są tam dziwni ludzie. Łódź - taka w miarę, bez rewelacji, ale nie jest zła. Wrocław to... delikatnie mówiąc... odradzam tą szkołę. Gorąco odradzam. No a Gdynia biggrin.gif Gdynia jest dość dobra, choć mocny nacisk kładą też na wokal i na taniec. Ale Kraków wymiata i tak.

Są jeszcze szkoły niepaństwowe, ale ja już się na nich nie znam. Wiem, że w Olsztynie jest jakaś, w Szczecinie chyba też... No i jest LART smile.gif

Napisany przez: Katarn90 25.01.2006 20:10

skąd ty to wszystko wiesz?biggrin.gif Dobra, nie będę przerywał dyskusji, bo na teatrze się nie znam, nie lubię i nie chodzę.

Napisany przez: BlackOmen 25.01.2006 20:58

Barbarzyńca kulturowy! user posted image

Napisany przez: Katon 26.01.2006 11:32

O... A kogo? Ja mam na PWST ze dwóch kolegów, ale dziwnieją w oczach =>

Napisany przez: Sihaja 26.01.2006 12:07

Od wielu osób. Poza tym to widać na scenach. Warszawa też jest dobrą szkołą. Ale tam jest taka maniera "co to nie ja", niestety. Oczywiście, nie u każdego, ale z tego co pamiętam ludzie tam są bardzo...er... specyficzni.

Napisany przez: em 26.01.2006 12:21

Właśnie zawsze mi się wydawało, że to Kraków jest polską stolicą teatralną. Znaczy, w Warszawie też dużo się dzieje, ale jednak Kraków bardziej kojarzy mi się ze sceną.
Krąży tu u mnie w okolicy opinia, że PWST jest najlepszą szkołą teatralną w Polsce.

Napisany przez: Katon 26.01.2006 12:31

Podobno jest. Wogóle ona jest tak obrośnięta legendami, że ja sam nie wiem w co wierzyć a w co nie...

Napisany przez: Kara 26.01.2006 16:14

Dzięki za informacje Sihaja (: O Krakowie dużo słyszałam (mój ojciec tam studiował smile.gif ) i podobno jest najlepsza... a co do teatru muzycznego w Gdynii niestety Opentaniec może był droższy ale potem się pytałam o inne spektekle i niestety... cena ta sama... pozastaje jeszcze problem "zwykłch" teatrów gdyż w tej chwili (przynajmniej w 3mieście) nie mają po prostu czega grać... nie nie ma... tragedia... pozostaje tylko kino ale to nie to samo... teatr jest przecież o nieba lepszy...

Napisany przez: Sihaja 27.01.2006 12:02

Wiesz, byłam ostatnio na "Fantasym" Klaty... Powiem delikatnie - nie idźcie na to. Jeśli Klata jest najlepszym reżyserem młodego pokolenia, to co my za młode pokolenie jesteśmy... :/

Napisany przez: em 24.03.2006 23:05

No i zapomniałam na śmierć o tym temacie smile.gif a tak wiele się przecież działo...

Zacznę może od najnowszego spektaklu Teatru TV - [b]"Najwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę". Zachęciło mnie przede wszystkiem nazwisko Maćka Stuhra, grającego młodego pracoholika, który nagle budzi się w wolną niedzielę i nie ma pojęcia co zrobić z ogromem wolnego czasu. Nieco się na nim zawiodłam. Przyzwyczajona jestem do jego ról kabaretowych, komediowych, a tę po prostu, w moim odczuciu, położył. Cały czas miałam wrażenie, że gra bez żadnego pomysłu na postać. Partnerowała mu żona/siostra/córka reżysera (grunt, że to samo nazwisko), która imho pokazała się z o wiele lepszej strony. Ta rola była konkretna, przemyślana, a na pewno wyraźniejsza od Stuhra. Chociaż generalnie spektakl mi się podobał, coś mimo wszystko zgrzytało.

Po drugie, przedwczoraj zdarzyło mi się obejrzeć "Trzy stygmaty wg. Palmera Eldritcha" w Teatrze Starym. Cóż mogę powiedzieć? Książki nie czytałam, natomiast mój kolega, który czytał i widział spektakl dwa tygodnie wcześniej ode mnie, zachwalał bardzo. Trochę aż za bardzo, bo przez to wszystko bardziej się przedstawieniem rozczarowałam niż zachwyciłam. Było fajnie - Jan Peszek jest wspaniały (mimo wszystkich moich skojarzeń z Auto da fe), ale największe wrażenie zrobili na mnie aktorzy grający Pat i Walta - genialna choreografia. Sceny symultaniczne również bardzo widowiskowe. A mimo wszystko mam mieszane uczucia.

Po trzecie i ostatnie, miałam również okazję zobaczyć inscenizację "Hamleta" w Teatrze STU. Zacząć muszę oczywiście od kreacji głównego bohatera; co mi utkwiło w pamięci, to to, że Krzysztof Zawadzki stworzył księcia Danii z charakterem. Do tej pory spotykałam się jedynie z inscenizacjami Hamleta jako bezsilnegi idealisty, filozofa, myśliciela, który chciałby zmienić świat, ale nie wie jak. A tu pojawił się człowiek silny duchowo, pełen wiary i mocy, charyzmy. Zdecydowanie na plus muszę zaliczyć rolę Ofelii, która choć na początku wzbudziła moje obawy (że kreacja ta będzie płaska i sztampowa), wspaniale się rozwinęła. Ciekawie zagospodarowano scenę: 2/3 stanowił płytki zbiornik wodny z odsłoniętą zapadnią, natomiast z sufitu zwieszał się jakby most zwodzony, opadający na wodę w scenach dworskich. Bardzo podobała mi się również rola Globisza - Klaudiusza, ironizującego, mocnego i niegłupiego przeciwnika, a także zupełnie odmiennego Poloniusza, który samym swoim pojawieniem się wywoływał uśmieszki na twarzach publiczności. Generalnie, podobało mi się. Ach, jeśli ktoś panicznie boi się szczurów... niech uważa wink2.gif

Napisany przez: s.a.m.a.r.o. 25.03.2006 20:02

QUOTE
Po drugie, przedwczoraj zdarzyło mi się obejrzeć "Trzy stygmaty wg. Palmera Eldritcha" w Teatrze Starym. Cóż mogę powiedzieć? Książki nie czytałam, natomiast mój kolega, który czytał i widział spektakl dwa tygodnie wcześniej ode mnie, zachwalał bardzo. Trochę aż za bardzo, bo przez to wszystko bardziej się przedstawieniem rozczarowałam niż zachwyciłam. Było fajnie - Jan Peszek jest wspaniały (mimo wszystkich moich skojarzeń z Auto da fe), ale największe wrażenie zrobili na mnie aktorzy grający Pat i Walta - genialna choreografia. Sceny symultaniczne również bardzo widowiskowe. A mimo wszystko mam mieszane uczucia.


Również byłam na "trzech stygmatach Palmera Eldritcha". Właśnie dlatego, że wcześniej przeczytałam książkę i ta, zrobiła na mnie wielkie wrażenie. K.Dick miał głowę do fantasy. Ale wracając do samego spektaklu. Według mnie rewelacyjne operowanie światłem- scena, kiedy Palmer Eldrich pojawia się i daje kolonistom Chew-Z. Co do Peszka grającego Leo Bulero, to był rewelacyjny. Jednak aktor w roli Barneya Mayersona - Hubert Zduniak- miał niezbyt ciekawą dykcję - później jednak odzyskał trochę w moich oczach, kiedy żądał, by Palmer oddał mu żonę - znów operowanie światłem. Roni Fugate, czyli Katarzyna Warnke również grała świetnie- szczególnie sceny przepowiadania przyszłości.
Ogólnie byłam zachwycona! Polecam, ale radzę wcześniej przeczytać książkę, bo sam w sobie spektakl był trudny- ma zawarte przesłanie, ale nie mówię jakie, by ewentualnie każdy mógł je wychwycić wink2.gif

Napisany przez: GrimmY 03.05.2006 13:03

nie jestem żadnym fanem teatru, ale podczas tegorocznego 'kontrapunktu' (małe info- prawie najstarszy polski festiwal teatralny, organizowany co roku w szczecinie [w tym roku po raz 45-ty]- istny maraton tzn. przez cały tydzień spektakle od rana do wieczora) udało mi się być na jednym przedstawieniu, a dokładniej to inscenizacji 'wojny polsko-ruskiej[...]' masłowskiej. nie znam się na teatrze, ale ten spektakl bardzo mi się podobał, szczególnie kreacja trzech typów dziewcząt Silnego (kto czytał ten wie o co chodzi) , każda grana przez tą samą aktorkę. ogólnie lepsze wrażenia niż po samej książce.

Napisany przez: Gem 04.05.2006 19:28

Ja od wieków nie byłam w teatrze... no chyba, że za kulisami. Ale to nic nie znaczące rólki. Poproszono parę osób od nas z zespołu, żeby zagrały dwórki w sztuce, głównie ze względu na taniec, ale te kilka razy się występowało.

Jeżeli już, to lubię chodzić na kabarety jak są jakieś dobre występy w mieście. Byłam kilka razy na Halamie(Uwielbiam jego skecze, szczególnie pana Józka i Dj.Polak... ale najlepsze są te stare za czasów Hi-Fi, wytwórni A YoY "Super Ciocia i jej niezawodna szmata" biggrin.gif), Ani Mru Mru i Kabaret Moralnego Niepokoju. cheess.gif

Napisany przez: Ludwisarz 11.06.2006 19:08

Moje doświadczenia..

Na początek jednak witam sforę starych wyjadaczy tego forum, być może gdzieś w Waszej pamięci szufladka z moją ksywą nie jest jeszcze do końca zamknięta.

QUOTE
I ciągle widzę ich twarze,
ustawnie w oczy ich patrzę -
ich nie ma - myślę i marzę,
widzę ich w duszy teatrze.

Teatr mój widzę ogromny,
wielkie powietrzne przestrzenie,
ludzie je pełnią i cienie,
ja jestem grze ich przytomny.


Gram w teatrze od.. 2 lata będzie wkrótce, prawie. Nauczyłem się wiele, zmieniło mnie to nieco. Odnalazłem tam swoją pasję. Początki bywały dziwne, bo całą grupą robiliśmy mało ciekawe rzeczy i byliśmy niezorganizowani. Nastąpiły jednak zmiany w składzie reżyserskim i weszliśmy w nowy etap poważnej, prawie profesjonalnej pracy czego wynikiem są naprawdę duże przedsięwzięcia oraz ich sukcesy. Od dramatu, przez film, formy taneczno-ruchowe na happeningach i kabaretach kończąc. Profesjonalni amatorzy.


CODE
Nasze miejsce we wszechswiecie, nasze myśli, nasze emocje, nasza wrażliwość, nasz sposób na życie. Życie dla teatru i teatr dla życia

Napisany przez: em 11.06.2006 19:13

A my jesteśmy po drugim spektaklu "Jak Marionetki...". Ocenić, jak było... cóż, na próbach grało mi się lepiej niż na premierze, jakoś tak z mniejszym dystansem się do tego podchodziło. Teraz ten dystans wziął mi się nie wiem skąd i śmieszyły mnie niektóre sceny, które wcale nie są śmieszne (komizm sytuacji, jak mawia Doris). Jak cholera przeszkadzało się wczuć.
Chociaż generalnie nie było źle, a przyniosło liczne nowe doświadczenia.

A za jakiś tydzień zabieram się za ostre przygotowania do OLiJP. Temat w tym roku opiera się na Wyspiańskim i jego wpływie na polski teatr XX wieku :> Jako że można wykorzystać w przykładach prace Swinarskiego i Grotowskiego... to już wiem co będę pisać :>

Napisany przez: BlackOmen 11.06.2006 21:57

Ja czekam na 'Płośnickie Lato Teatralne' nic wielkiego, ale znowu bedzie mozna wesole kompanije pospytykac :]

Napisany przez: em 14.06.2006 19:24

No ja bym się bardzo chętnie wybrała na Maltę :> ale to może za rok.

Póki co, cieszę się naszym wczorajszym występem na Requiem Mozarta. Do Oświęcimia przyjechała Capella Cracoviensis, a towarzyszył jej zespół teatru KTO z Krakowa. I właśnie my, maluczccy amatorzy, dostaliśmy zaproszenie od dyrektor Centrum Kultury do statystowania w tym przedsięwzięciu. Było trochę ciężko (stanie bez ruchu w nieco niewygodnej pozie przez 15 minut, mała zmiana i dalej to samo), ale doświadczenie rzadkie. Prawdopodobnie będzie w TVP, może nawet w wiadomościach, taki upierdliwy kamerzysta nas kręcił :>

Napisany przez: Sihaja 17.06.2006 23:10

Ja się tu z małą recenzją narzucę...

"Iwona, księżniczka Burgunda"
Tekst znany, a wyświechtany na wiele możliwych sposobów. Widziany na deskach teatrów, czytany, grany (która z teatralnych dziewczyn nie otarła się o słynny monolog Królowej "Przestań do siebie mówić"...). Ale... nigdy jakoś nie potrafiłam zrozumieć tej sztuki, odkryć o czym ona naprawdę jest. I tu nagle - oświeceinie. Poszłam ja niewinna na Raport, gdzie wystawiano akurat tęże sztukę w wykonaniu teatru zza wschodniej granicy (ale nie wiem której. Mówili pa ruskij albo okołoruskij). I po raz pierwszy zrozumiałam co Gombrowicz chciał w tej sztuce przekazać, choć rozumiałam może jedno słowo na 30. Spektakl piękny, pełen minimalizmu i prostoty, a za to świetna kreacja Iwonki, tworzonej przez wielkooką aktorkę i delikatnych rysach, potrafiącej wyrazić wszystko w ułamku ruchu. Królewicz, Królowa Małgorzata, Król Ignacy - wszyscy świetni, zrozumiali pomimo bariery językowej... No a w końcowej scenie, mimo że dokładnie wiedziałam co się stanie, rozpłakałam sie po prostu. W dodatku świetna oprawa muzyczna, wstrzemięźliwość scenografii i białe tło dawało wielkie pole do popisu dla wyobraźni i ładnie uzewnętrzniało kreacje aktorów.

Napisany przez: Kara 22.06.2006 14:50

Dawno tu nie zaglądałam smile.gif I zapomniałam napisac o...

12 ŁAWEK

Nie lubie hip Hopu więc gdy dowiedziałam się że grają to w muzycznym i mój kumpel dostał bilety byłam nastawiona do tego raczej sceptycznie. Ale wszystko było przedstawione w łatwy czasem przekoloryzowany sposób. Oczywiście typowym temu gatunkowi slangiem. Lecz całość prezentowała się bardzo dobrze. naprawde byłam pełna podziwu dla tych wszystkich breakdancerów. dodatkowy plus to dobry konteakt z publicznoscią. wychodzenie do niej, rozmowa itp. końcówka dosc zabawna. i naprawde... jeżeli kiedys przeczytacie że na jakąś scene wchodzi 12 Ławek udajcie sie na to bezwłocznie.

Napisany przez: Pszczola 30.06.2006 04:41

U mnie we wrzesniu pojdzie na 10. rok w Grupie Teratralnej "Bronisze". Ech, polowa zycia. Niestety zamykaja przeglady teatralne, teraz TUMULT w Lomzy padl, rok temu Dabrowa Gornicza. Tylko zespoly dzieciece albo zawodowe maja szanse sie utrzymac. A szkoda. Studenciaki od nas mieli 2 lata temu na Lodzkie Spotkania Teatrlane jechac, ale odcieli organizatorom dotacje i 6 zaproszonym zespolom podziekowali ;/ Potem chcieli ich znowu, ale sie nasi obrazili. A my w swojej wiekowej licealnej grupie mamy najgorzej. Teraz wiekszosc pozdawala matury, ale wciaz za mlodzi na niezalezne przeglady, za starzy na szkolne. A i tak poziom zalosny.

A jezeli chodzi o Warszawe. Moze to przez to,ze w tym roku mialam mature, wiec malo do teatru chodzilam, ale sytuacja tutaj jest tragiczna. Bardzo slabe, tandetne przedstawienia. A te co ciesza sie najwieksza popularniscia trudno nazwac spektaklami. Co drugie slowo to k***a, a polowa scen w lozku. Smieszne. Rozrywka. Coz, lepsze to niz spedzanie czasu w domu na kanapie. Juz woleodmozdzac sie na musicalach,bo to jakby na to nie patrzec przyjemne. Pocieszam sie filmami. Gdyby nie "Kabaret" zczezlabym dawno.

Mowcie gdzie wystawiaja te sztuki, o ktorych piszecie. Bo na niektore bym poszla, a sa wakacje, wiec moze mala wycieczka np. do Krakowa na spektakl? ;)

...hmmm..."Oni". Nie widzialam Was przypadkiem w Lomzy rok temu? Wzglednie we Wlyniu lub na "Malym aZYLU"? Bo nazwa znajoma.

Napisany przez: Levini 01.07.2006 09:39

Uwielbiam teatr. Fascynacja zaczela sie wraz z początkami edukacji w gimnazjum. Z czasem sie rozwinęła do tego stopnia, ze na dziś dzień miesiąca sobie nie wyobrażam bez pójścia do Teatru Dramatycznego bądź Teatru Lalek. Przede wszystkim intryguje mnie bezpośredni kontakt aktora z odbiorca, reakcje zarówno jednego, jak i drugiego, wszystko co dzieje sie przed podniesieniem kurtyny. I tu musze przywołać bardzo ciekawe wydarzenie, które mialo miejsce stosunkowo niedawno, bo na początku czerwca. Teatr Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku postanowił otworzyć swe wrota dla zwykłych śmiertelników, zupełnie nie związanych z aktorstwem. Wtedy chyba pierwszy raz zrozumiałam co właściwie znaczy "Magia Teatru". Uczestniczyłam w próbach przedstawienia ("Paragraf 22"), przebierałam w tysiącach stroi teatralnych, by po pól godzinie poszukiwań wynaleźć cos dla siebie i zostać skierowana do charakteryzatorni oraz przerobiona na pannę lekkich obyczajów. Spostrzegłam, ze Teatr to nie tylko aktorzy, charakteryzatorzy i reżyserzy. Doceniłam prace specjalistów od nagłośnienia, oświetlenia. Niezapomniane przeżycia.

Napisany przez: Pszczola 01.07.2006 15:11

Heh, jak ja bym chciała do Surplasia koło Białegostoku. Zawsze chciałam zobaczyć jakieś przedstawienie grupy "Wierszalin". Ileż ja się o nich dobrego nasłuchałam! Wygrali parę razy First Fringe na edynburskim festiwalu teatralnym. Był ktoś kiedyś w Edynburgu na jakimkolwiek z ichnich festiwali? Opędzić się ponoć on grup teatralnych nie można.

Napisany przez: maniaa 01.07.2006 17:34

Ja uwielbiam teatr muzyczny.. smile.gif Jednak nie mogę go odwiedzać zbyt często, bo najbliższy jest oddalony od mojego miasta o ok. 300 km.. sad.gif
Ostatni raz byłam w nim na Chicago.. cudowne.. biggrin.gif

Napisany przez: Levini 01.07.2006 21:15

QUOTE(Pszczola @ 01.07.2006 16:11)
Heh, jak ja bym chciała do Surplasia koło Białegostoku. Zawsze chciałam zobaczyć jakieś przedstawienie grupy "Wierszalin". Ileż ja się o nich dobrego nasłuchałam! Wygrali parę razy First Fringe na edynburskim festiwalu teatralnym. Był ktoś kiedyś w Edynburgu na jakimkolwiek z ichnich festiwali? Opędzić się ponoć on grup teatralnych nie można.
*



Widzialam, naprawde jedno z ciekawszych wydarzen kulturalnych na jakich bylam.

Napisany przez: Pszczola 01.07.2006 21:52

Ach, szczęściara. Ja miałam ustny egzamin o edynburskim festiwalu z angielskiego (prezentacja). Teraz mogłabym tam spokojnie wszędzie trafić i jeszcze się powymądrzać na temat. Żeby tam jeszcze móc pojechać!

Napisany przez: NeMhAiN 19.07.2006 21:38

no to ja się pocieszę z takich trywialnych <w porównaniu z Edynburgiem> rzeczy jak nasz zielonogórski festiwalik offowego teatru...eh.... biggrin.gif....ciekawy pomysł tym bardziej że część odbywa się w starych nieużywanych budynkach fabryki wina...miałam okazję do tej pory zobaczyć tylko "znieczulonych" tylko nie wiem chwilowo czyich...świetne wykonanie gorzowskiego tetru...i bardzo ciekawa sztuka w ogóle...

Napisany przez: mida 20.07.2006 00:49

"Taniec wampirów".
Niesamowite. uwielbiam ten musical.
Wszystko mi się w nim podoba. Od kostiumów, przez dekorację aż do świetnych, jak dla mnie, piosenek. biggrin.gif
polecam

Napisany przez: Pszczola 20.07.2006 23:48

Na pierwszym akcie nieco się nudziłam, ale drugi: bardzo udana rozrywka. Stroje znakomite. Szczególnie kostiumy ze sceny cmentarnej.

Napisany przez: mida 20.07.2006 23:51

Drugi akt był lepszy, zagadzam się. A najbardziej podobało mi się Carpe noctem - scena przy łożu. biggrin.gif

Napisany przez: Pszczola 20.07.2006 23:59

Mojej koleżance - fance yaoi - najbardziej podobał się synek głównego wampira.

Zakończenie było najlepsze. Tego się nie spodziewałam.

Cóż, nie za ambitne, ale od kiedy musicale są ambitne?

"Złe wychowanie", również musical, był interesujący. Widział ktoś? Niby bez żadnej fabuły, ale wciągające.

Napisany przez: Ludwisarz 21.07.2006 12:23

Od kiedy to Metro nie jest ambitne?

Napisany przez: Pszczola 21.07.2006 14:24

Uogólnienie ;) Zresztą "Metra" nie widziałam. A raczej go nie pamiętam.

Napisany przez: NeMhAiN 21.07.2006 18:07

jak pisałam poprzedniego posta myślałam żeby właśnie o Tańcu Wampirów topiczek zacząć wink2.gif...bosskie na prawdę ...scena przy łóżku <mhm...rozmarzone oczka>..patrzyłam tylko pod scenę na orkiestrę bo chciałam przyuważyć tą gitarkę elektryczną ale nici :/....aha no i lepsze przecie od filmu biggrin.gif

Napisany przez: mida 23.07.2006 22:16

Podobno "Koty" są równie dobre. O ile wiem wznowienie będzie koło pażdziernika lub listopada. Chętnie bym poszła...

Napisany przez: NeMhAiN 24.07.2006 11:45

ha...a może w mojej wspaniałej szkole będą jeszcze raz jechać na Koty.....bo już byli sad.gif i podobno świetne biggrin.gif.....<porównywalne z wampirami>
chcialabym bałdzo...

Napisany przez: Kara 25.07.2006 10:55

Byłam niedawno na "Kotach" w Pradze... I naprawde polecam swietne!!!

Napisany przez: NeMhAiN 30.07.2006 19:20

a u mnie z okazji offteatru był wspaniały spektakl bodajże lubelskiego teatru <no, coś na L bynajmniej tongue.gif> pt Szaweł ...ciekawie zrobione bo z udziałęm publiczności i to właśnie tak ładnie dopełniło artystycznie całość (łącznie z przechodzeniem z sali do sali jako obywatele rzymscy czy jacyś tam, pytania rozmowy),ale nie byłoby to możliwe gdyby nie stare nieużywane budynki fabryki wina biggrin.gif

Napisany przez: Pszczola 02.08.2006 01:57

Och, takie miejsca są najlepsze na występy! Pamiętam jak kiedyś występowaliśmi w opuszczonej synagodze. Jeszcze kiedyś w opuszczonym zamku. Heh, a w remizie strażackiej we Włyniu to już w ogóle! W tle słychać było muczenie krów, a w środku tak gorąco, że można by było siekierę w powietrzu zawiesić.
Jedno jest pewne: występować w takich miejscach, mimo że atmosfera miła, to katorga. Zresztą widownia też wtedy ma ciężko.

Napisany przez: em 04.08.2006 16:19

Niedawno miałam okazję obserwować widowisko Teatru Ósmego Dnia p.t. "Arka".
Podsumować je mogę tak: blacha super, pirotechnika okej, za to za długie i za nużące. A palące się książki podobno miały być wielkim symbolem, mnie rozśmieszyły (wcześniej widziałam je trzy razy u peszka w trzech różnych spektaklach i za każdym razem miały być czymś super odkrywczym). Jak nie macie nic lepszego do roboty, a T8D jest gdzieś w pobliżu, można zobaczyć, tak to nie ma się co fatygować.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 26.10.2006 19:54

Dzisiaj po raz pierwszy w życiu byłem w prawdziwym, profesjonalnym teatrze. Na "Paragrafie 22".

Jestem zachwycony! Chyba właśnie zakochałem się w teatrze. Szkoda, że do najbliższego mam kilkadziesiąt kilometrów sad.gif To było absolutnie niesamowite przeżycie.

Szkoda jedynie, że reakcję publiczności przewidziałem bezbłędnie: 8/10 po wyjściu pamiętało tylko jedną z humorystycznych scen i 4 przekleństwa, które padły podczas spektaklu. Tak to jest, jak się ten motłoch licealny chce zapoznać z kulturą. tongue.gif Cóż, przynajmniej się zachowywali i była cisza jak makiem zasiał.

Napisany przez: Katon 26.10.2006 20:20

A mnie teatr nie jara i nic z tym zrobić nie umiem.

Napisany przez: Lilith 26.10.2006 20:50

a byłeś kiedyś nie ze szkołą?
i nie na sztandarowych Edypach?

moją ulubiną sztuką jak do tej pory są Polaroidy Ravenhilla - refleksja nad światem nas otaczającym - nieprzyjemna, ale i taka jest potrzebna.

Napisany przez: em 26.10.2006 21:30

Dokładnie jak napisala Lilith: wybierz się kiedyś sam wink2.gif ja też mam do teatru jakieś 75 kilometrów, ale za to najbliższe teatry to nie byle jakie sceny: Słowacki i Stary wink2.gif no wiecie, nawet jeśli sztuka oglądana w Słowackim nie spełnia moich oczekiwań, zawsze mogę oddać się wyobrażeniom jak to pierwsze Wesele tutaj wyglądało XD

A teraz, jak na osobę szaloną przystało, zabieram się do pisania pracy na OLiJP (to nie OT, bo piszę specjalizację teatrologiczną biggrin.gif).

Napisany przez: Rookwood 27.10.2006 21:10

A ja kocham teatr, moglabym sie tam przeprowadzic... Nie musze wszystkiego rozumiec. wystarczy, ze wdycham atmosfere... A znacie ten dreszcz kiedy swiatla maja zaraz zgasnac, a kurtyna tak niezauwazalnie faluje? Ta kurtyna jest chyba najfajniejsza.

Tylko teatry sie kurcza... Jak bylam mala wszystkie byly takie ogromne. No, moze tylko Teatr Wielki nadal imponuje.

Nie jestem za ambitna chyba, ale proste przyjemnosci tez sie przydaja... Wczoraj bylam na metrze i jeszcze czuje jakbym byla na widowni.

Az nie chce sie wierzyc, ze aktorzy sa tak blisko. Czasami mam ochote to sprawdzic tongue.gif

Napisany przez: Sihaja 30.10.2006 22:37

Właśnie obejrzałam w Teatrze Telewizji spektakl pod tytułem "Oskar" na podstawie książki "Oskar i Pani Róża". Spłakałam się jak głupia. Świetnie grał młodziutki aktor, sztuka pełna ciszy i łagodności, coś co naprawdę warto obejrzeć. Zresztą na podstawie niezłej ( z tego co mi wiadomo - jeszcze nie czytałam) książki. Dziecko w obliczu swojej rychłej śmierci... Wzruszające, przejmujące a także... krzepiące? W pewnym sensie napewno.

Napisany przez: Ludwisarz 30.10.2006 22:57

KURDEEE
A tak wlasnie myslalem, zeby dzis wlaczyc TeatrTV, ale zostalem przy kompie.. grr.. moglas mi powiedziec.

ja kolo 25 listopada chce nawiedziec Warszawe i isc na "Czekajac na Godota" - ktos pojdzie ze mna?

i wogole w srode moj ostatni dzien w moim teatrze.
zakonze ponad dwuletnia dzialanosc Tangiem Mrozka o polnocy.

Napisany przez: Katon 30.10.2006 22:58

Czemu kończysz?

Napisany przez: Sihaja 30.10.2006 23:05

Timmy, jak to kończysz? I masz jakiś spektakl? Kurcze, chciałabym zobaczyć...

A co do "Oskara" ja w ostatniej chwili się załapałam.

Może się wybiorę do Wawy 25 listopada... W jakim teatrze to grają?

Napisany przez: Ludwisarz 31.10.2006 15:58

Narodowy, gram Tango Mrożka, bo taka mam umowę z opiekunami.

Napisany przez: Sihaja 31.10.2006 22:10

O matko! Kogo grasz? Artura? W profesjonalnym spektaklu? Wróżę Ci wielką przyszłość, chłopie...


Napisany przez: Pszczola 01.11.2006 00:04

Ja się wybieram na "Czekając na Godota". No proszę, może będziemy się mijać na widowni.

Napisany przez: Neonai 01.11.2006 11:14

1 grudnia wybieram się na "Misterium Życia i Śmierci" Czajkowskiego do Teatru Wielkiego. Może mi ktoś coś więcej powiedzieć o tym balecie?

Napisany przez: kObra. 01.11.2006 12:53

Z tego co pamiętam miałam możliwośc zagrania kilka razy w Teatrze Muzycznym.
A ostatni raz w teatrze byłam na Walentynki na "Romeo i Julii" ;]
Teraz mam zamiar skoczyć do Opery na "Cosi Fan Tutte" gdzie latają nago i rzucają dmuchanymi lalami i owieczkami ;]
Najbardziej to chyba podobało mi się przedstawienie "Król Ryszard III" i "Pchła Szachrajka" heh ;]


Timmy a właśnie miałam iść w sobotę na "Tango Mrożka" i nadal się zastanawiam czy nie iść ;] - w Poznaniu? Czy gdzie?

Napisany przez: Ludwisarz 01.11.2006 16:07

Dziś, we Włocławku, o 23:59.

A Czekając 25 listopada, albo 26 jakoś tak ide w Wawie.

Kurde. Dziś mój ostatni dzień. Smutno.

Napisany przez: Ahmed 01.11.2006 16:30

A mi nie dane było zapoznać się z Beckettem ani z Ionescą. Nie mam bladego pojęcia o współczesnym teatrze. Ostatnia sztuka jaką widziałem, to właśnie Tango Mrożka w amatorskiej aranżacji szkolnego teatru. Podobało się.

Tymmej, życzę udanego występu.

Napisany przez: Kara 01.11.2006 17:14

Neonai-->

QUOTE
Do jego przygotowania skłoniła choreografa wspaniała i niesłychanie głęboka muzyka Piotra Czajkowskiego, a także lektura jego wzruszających listów. Powstał spektakl pełen dramatyzmu, głęboko osadzony w realiach epoki kompozytora, niezwykle piękny i poruszający.


Ale ja się z tym zgadzam. Ten balet jest poruszający i naprawdę warto się wybrać.

Napisany przez: Sihaja 01.11.2006 22:28

QUOTE(Ahmed @ 01.11.2006 17:30)
A mi nie dane było zapoznać się z Beckettem ani z Ionescą.
*


Robiłam na egzamin kiedyś "Macbetta" Ioneski (taka była pisownia, z tego co pamiętam...)

TimmY, kurcze, strasznie chciałabym Cię zobaczyć w Tangu.

I mam nadzieję, że to nei ostatni Twój występ. Mam nadzieję, że to dopiero początek. Może za kilka lat, może gdzieś... smile.gif

Napisany przez: Ludwisarz 02.11.2006 16:49

Było świetnie.

Tu macie zdjecia:

http://www.q4.pl/?id=28&g=614
http://www.q4.pl/?id=28&g=615

Napisany przez: Pszczola 04.11.2006 13:07

Jestem bardzo ciekawa Becketta w wersji teatralnej. Dane mi było tylko go czytać (no, oglądałam angielski film "Czekając na Godota" - całkiem niezły). Nie wiem zresztą czy to nie lepszy pomysł, najpierw przeczytać co mają wystawić. Pisał i po angielsku, i po francusku. "Czekając na Godota" różni się w obu wersjach. Zresztą didaskalia są tam tak obrazowe, że niemal widzi się sztukę przed oczami. Boję się więc dziwacznych interpretacji tekstu. Nie wiem jak można wystawić np. "Czekając na Godota" inaczej niż życzył sobie tego Beckett.

Czy Beckett jest w kanonie lektur obowiązkowych?

Napisany przez: Sihaja 06.11.2006 23:54

Chyba nie. Ale wogóle wystawiając sztukę zwykle nie patrzy się na didaskalia...

Napisany przez: em 07.11.2006 17:39

Sih - no, to chyba zależy co tam w tych didaskaliach jest :>

Ja omawiam "Czekając na Godota" na polskim. Ale w samym kanonie to go chyba nie ma...

Napisany przez: Sihaja 08.11.2006 00:04

Nie, raczej to zależy od wizji reżysera. Ale raczej się nie patrzy. Didaskalia to tylko sugestia autora, na której można się wzorować lub nie.

Napisany przez: em 08.11.2006 00:24

raczej miałam na myśli sytuację, kiedy w didaskaliach podawane są informacje niezbędne, na przykład jakie osoby znajdują się na scenie itp.

ale jeśli się uprzeć, to tego też nie trzeba przestrzegać, przenoszenie kwestii między postaciami, skróty to przecież chleb powszedni, więc upierać się nie będę wink2.gif.

Napisany przez: Sihaja 08.11.2006 09:24

Skróty są chyba zawsze, tak mi się wydaje, ale mogę się nie znać. A z tym kto kiedy wchodzi i wychodzi też jest różnie, choć często to samo wychodzi z sytuacji, że ktoś wybywa smile.gif Czasem ktoś kto wychodzi w didaskaliach zostaje na scenie i vice versa. Ale nie zawsze, no bo przecież troche by się zmienił sens sztuki smile.gif

Napisany przez: Ludwisarz 08.11.2006 19:31

No niby tak w gruncie rzeczy ale spróbuj pomijać didaskalia u Mrożka, gdzie niektóre ponad pół strony zajmują smile.gif

Napisany przez: Sihaja 08.11.2006 23:22

Heh, no niby u Mrożka ciężko może czasem bywać... Ale wiesz, wszystko zależy od pomysłu tego, kto tą sztukę "ożywia". Aktora i reżysera.

Btw, dziś właśnie dostało mi się, za sugerowanie się didaskaliami. i miałam nawet mini wykład na ten temat... :/

Napisany przez: Sayaka 03.01.2007 01:03

QUOTE
Jutro idę do Starego na nowegp Klatę wg. Dicka


O jej, to był chyba najgorszy spektakl, jaki widziałam. Oprócz "Romea i Julii" w Teatrze Nowym w Poznaniu.
Nie wiem, Klata przegiął ostro, trochę chyba za bardzo wyszedł "poza teatr". Zrobił z teatru jeden wielki teledysk w konwekcji najbardziej tandetnego mtv. Jedyny spektakl, na którym po prostu aż starałam sie zasnąć. Nie wiem, może ja jestem zbyt konserwatywna na taki teatr i nie chciałabym, żeby teatr się w coś takiego obrócił. Zupełnie to nie to.

Moje najukochańsze spektakle to "Zaratustra" Krystiana Lupy w Krakowie, "Dybuk" Warlikowskiego w Warszawie, "Morze i Zwierciadło" Grzegorzewskiego w Warszawie.

Napisany przez: Sihaja 03.01.2007 09:02

Tak tak tak! Ja też nie lubię Klaty!

Napisany przez: Sayaka 04.01.2007 00:13

Nie no, on kiedyś był dobry, tylko teraz się popsuł.
Ponoć 'córka fizdejki' była naprawdę świetna i 'Hamlet' również.
Ja widziałam Rewizora, który mnie tam się podobał, był zabawny, naprawdę mnie śmieszył, ale nic ponadto.
No i te trzy stygmaty palmera eldricha, które były porażką.

Napisany przez: Sihaja 04.01.2007 22:53

Rewizor był wg mnie ciut bez sensu, bo przenośnia była mocno oczywista. Ale nie tak źle. Za to widziałam "Fantazego". Jak Diana rozwarła nogi mówiąc "Chce pan zobaczyć moją ptaszkarnię?" prawie spadłam z fotela. Nie podobało mi się. Bardzo, bardzo, bardzo.

Za to ostatnio byłam na "Braciach K." Andrzeja Bubienia (adaptacja Dostojewskiego) i mnie wbiło w krzesło z wrażenia. Spektakl rewelacyjnie zagrany (a monologi takie, że trupem bym padła w połowie), scena rozmowy Iwana najpierw ze Smerdiakowem, potem z Diabłem niesamowita. I pomysł, że Gruszeńkę, Katję i Lisę gra ta sama osoba - świetny, zwłaszcza, że nieraz aktorka "przeobraża się" na naszych oczach. I nieźle te postacie różnicuje. Świetne! 3 godziny ciężkiej, bolesnej, ale jakże pięknej teatralnej lektury.

Napisany przez: Sayaka 05.01.2007 00:32

A oglądaliście coś Rubina? Taki w miarę nowy reżyser, bardzo czerpiacy z teatru niemieckiego.

Tego, o czym pisałaś nie oglądałam, ale Rewizor mnie po prostu śmieszył. Ta końcowa kwestia 'Sami z siebie sie smiejecie' faktycznie nie zabrzmiala jakos szczegolnie przekonująco, ja tez nie mowie, ze to wybitny spektakl smile.gif

Napisany przez: Sihaja 05.01.2007 01:07

A mi się akurat podobało, jak ten aktor zagrał ostatni monolog. Ale reszta była taka jakby... ech. Obok. Bo wiadomo, że Rewizora można umieścić w PRL'u z powodzeniem. Ani to odkrywcze ani nowatorskie. Jedyna scena, która naprawdę bardzo mi się podobała to była zmiana dekoracji - z tymi pauzami. A to tak średnio świadczy o spektaklu.

Napisany przez: Sayaka 05.01.2007 01:52

Nie no, w jakiś sposób świadczy - wyjście poza teatr, obnażenie teatru i te sprawy. Tyle, że to żadna innowacja.
Mnie się ostatni monolog nie podobał, bo w żaden sposób mnie nie uderzył, nie dotknął. Wiadomo było, ze nadejdzie ten kulminacyjny moment, kiedy przestaniemy się śmiać, każdy był na to gotów, bo wynikało to z samego tekstu dramatu.
Już to przejście z farsy do serio bardziej mi się podobało w "Krawcu" w Teatrze Polskim w Poznaniu, tam mnie faktycznie skłoniło to jakiegoś namysłu, a w Rewizorze - nie bardzo.
Chciałabym obejrzeć te stare spektakle Klaty, zobaczyć, jak to wygladało kiedyś.
I jeszcze jestem ciekawa tego nowego "Transferu". Czytałam różne recenzje, a nuż coś się poprawiło.
Chociaż do "Trzech stygmatów..." też czytałam różne recenzje, a się całkowicie zawiodłam.
Ale w sumie oglądalam to dzień po Lupie smile.gif Uwielbiam Lupę smile.gif Szkoda, że Kraków tak daleko.

Napisany przez: em 05.01.2007 19:52

Byliśmy wczoraj na "Najzwyklejszym cudzie" Szwarca, spektakl dyplomowy studentów IV r. WA PWST w Krakowie. Powiem bez ogórdek, podobało mi się niezmiernie. Bardzo ładny spektakl, a sami aktorzy zdawali się bardziej bawić tekstem niż poważnie odgrywać swoje role, ale to taka była właśnie sztuka smile.gif.
Parę nazwisk chciałabym śledzić, bo mam wrażenie, że krystalizuje się mocne nowe uderzenie... a przynajmniej pewien powiew świeżości w krakowskich (no, zapewne nie tylko) teatrach.

Napisany przez: Sihaja 06.01.2007 01:09

Podobno niektórzy już dostali całkiem niezłe propozycje. Może jednego przywieje do Gdańska.

Napisany przez: em 22.02.2007 18:39

Ludzie. Jesteście w Krakowie - teatr PWST to genialne miejsce. No byłam tam na dwóch spektaklach w ciągu dwóch miesięcy i dwa razy wyjeżdżałam absolutnie zachwycona - to się nie zdarza.
Wczoraj widzieliśmy Sen nocy letniej, spektakl dyplomowy studentów wydziału wokalno-estradowego PWST. No świetnie, po prostu.
Jako prezentacja umiejętności młodych aktorów wcisnęło mnie momentami w fotel, a kilka razy przeszły mnie dreszcze (zwróćcie uwagę na Lizandra i Hermię). Chociaż na samym początku pomysł na dwór ateński wydawał mi się bardzo mocno naciągany (zwłaszcza na zdjęciach sprzed spektaklu), wyśmienicie się później obronił.
No. Polecam gorąco, wszak bilety tylko 15/17 zł wink2.gif

PS. dodatkowy plus: wstęp dla studentów szkół teatralnych, wiedzy o teatrze UJ i L'Artu za darmo. jeszcze tylko pół roku :>


Z tego co wiem to był ten sam "Sen nocy letniej" co niegdyś w TM w Gdyni. Mam rację? Sih.

Napisany przez: Sihaja 17.05.2007 23:14

Widziałam "Kartotekę" z Teatru Narodowego w Wawie. Nie mogę powiedzieć, że chała, ale nie podobało mi się. Długawe, nudnawe, przefilozofowane. Bardzo mi się za to podobał pan Englert w roli Ojca, kobieta opowiadająca o sukience i Profesor.
Dochodzę do wniosku, że nie lubię takich tekstów. Nie lubię autofilozofii i autopodniecalizmu bohatera, lubię absurd, ale nie w takim wydaniu. Przykro. Wiem, że Różewicz to klasyka, że 'Kartoteka" to rozliczenie, wzniosłe i ważkie, że wojna, że socjalizm, ale... Za dużo w tym dla mnie ludzi, za mało człowieka.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 04.10.2008 12:30

"Blackbird" na Sarego w Krakowie. Aaa! Chociaż w kilku miejscach nieco przeszarżowany, to jednak świetny. Rzecz o toksycznej miłości między starszym mężczyzną i młodą dziewczyną. Polecam.

Napisany przez: em 04.10.2008 13:00

a my idziemy w niedzielę na Factory 2 Lupy, Stary, Scena Kameralna na Starowiślnej i ma być awesome! cheess.gif

Napisany przez: Neonai 08.10.2008 10:24

a ja bym chciała na to rozreklamowane Ucho Van Gogha. ale drogo. w ogóle bym poszła na coś do teatru bo baaardzo dawno nie byłam, nie licząc przedstawienia Nataku w natolińskim domu kultury.

Napisany przez: Miętówka 08.10.2008 14:49

A ja byłam na otwarciu Bałtyckiego Teatru Dramatycznego.
"Damy i huzary" Fredry.
I doszłam do wnionsku, że nie ma to jak teatr. I, że kocham premiery.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 15.08.2009 21:37

Nie wiem, gdzie to napisać, ale chyba tu będzie najrozsądniej: po latach słuchania piosenek z "Metra", obejrzałem w końcu sam musical. Wersja nienajlepsza, bo zgrana z kasety VHS, ale na więcej chyba liczyć nie można, skoro spektakl zarejestrowano 15 lat temu.
Pierwsza połowa podobała mi się bardziej niż druga, ale obie były wspaniałym przeżyciem. Nie zawiodłem się, a choć sam kultowym tego przedstawienia bym nie nazwał, jestem w stanie zrozumieć, dlaczego w latach 90. stało się kultowe. Janowski, Groniec i Górniak... Warto. Teksty piosenek nic a nic się nie zestarzały. A "Bluzwis" jest i pozostanie jednym z najważniejszych dla mnie utworów.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 26.10.2009 22:07

Dobra, nikt nie pisze w tym temacie, ale mam pytanie.

Dlaczego współczesny teatr tak epatuje efektem obcości? Dlaczego każde przedstawienie musi nachalnie przypominać widzowi, że rzeczywistość, którą widzi, jest czysto umowna? Czytałem dziś felieton Irzykowskiego, który już przed wojną zwracał uwagę na to, że takie działania wcale nie wciągają silniej publiczości w przedstawienie, bo widz dąży za wszelką cenę do tego, by na czas spektaklu zawiesić swą niewiarę i uwierzyć w rzeczywistość sceniczną. Zatem momenty "burzenia czwartej ściany" są zawsze traktowane jak chwilowe przeszkody w uwierzeniu w iluzję sceny. Publiczność teatralna niewątpliwie się od tamtej pory zmieniła, ale obserwacje Irzykowskiego pozostają w mocy.
"Kupiec Mikołaja Reja" w reżyserii Zadary (Stary Teatr w Krakowie) jest w całości oparty na efekcie obcości, posuniętym do może jeszcze nie ostatecznych, ale bardzo dalekich granic. Aktorzy grają na ulicy przed teatrem, wyświetlają fragmenty filmu, komentują na bieżąco odgrywane właśnie sceny... Czy naprawdę jedyną rzeczą, którą współczesny teatr może zrobić, jest wołanie: "To wszystko tylko iluzja"? Co w takim razie będzie, kiedy i ta formuła się wyczerpie?
Jeśli jest w tym coś więcej, proszę o oświecenie mnie.

Napisany przez: owczarnia 26.10.2009 22:40

Ja mam zawsze raczej wrażenie bycia wciąganą w wir tej iluzji, niż odcinania od niej. Tak jak na przedstawieniach dla dzieci, gdy aktorzy zwracają się do publiki, to publika wkracza w bajkę - nie odwrotnie smile.gif.

Edit: doczytałam Twój post o "Metrze" smile.gif. Miałam okazję być na spektaktu w Gdańsku, grali w Hali Oliwia i głównie pamiętam trzymanie się za brzuch - byłam w szóstym miesiącu ciąży i okropnie się martwiłam, że dziecku za głośno...

Napisany przez: PrZeMeK Z. 26.10.2009 22:50

Widzisz, ograniczyłaś jego kontakt z wyższą sztuką tongue.gif

"Wciąganie w iluzję" działa, kiedy właśnie po to stosuje się efekt obcości - właśnie w takich sytuacjach jak ta, o której mówisz. Sam byłem kiedyś na przedstawieniu "Mistrz i Małgorzata" i kiedy w scenie występu Wolanda przed moskiewską publicznością to MY się nią staliśmy w wyniku zabiegu reżysera, iluzja była wspaniała smile.gif Za to działa dokładnie odwrotnie, kiedy np. aktor udaje, że zapomniał tekstu albo gdy komentuje scenę, w której gra. I właśnie sensu tego zabiegu nie widzę.

Napisany przez: owczarnia 26.10.2009 22:54

Ale ja rozumiem, co Ty do mnie mówisz, ino właśnie sęk w tym, że na mnie nie działa odwrotnie wink2.gif. Zawsze wciąga, nie odpycha. W najgorszym wypadku w zabawę w teatr, czego też nigdy dość.

Napisany przez: em 26.10.2009 23:55

Ja to wszystko widzę zupełnie, zupełnie inaczej, bo ściśle przez Brechta i jego wizję teatru (o której pewnie wam Opalski opowie, bo on się Brechtem orgazmuje).

Po prostu dla twórcy teatru obcości samo założenie jest inne: widz ma zostać wyrwany z tego wygodnego (wygodnickiego?) przecież zatracenia się w dramacie, ma być zaniepokojony, ma być przez to wreszcie zaktywizowany. Widz jest z natury leniwy wink2.gif
Więc cały ambaras tkwi tutaj w pewien sposób w filozofii teatru: czy teatr ma wciągnąć widza w swój świat, czy ma mu przedstawić historię. Brecht stał na tym drugim stanowisku. Wciąganie widza jest, nie tylko jego zdaniem (bo pogląd ten dość szeroko jest we współczesnym teatrze reprezentowany, a przynajmniej tak mi się wydaje, po ostatnich spektaklach), dobre dla szkolnego przedstawienia, a teatr, który ma stawiać pytania, kwestionować podejście do pewnych spraw, musi się przedrzeć do bezpiecznie odciętego czwartą ścianą widza. Zupełnie inną kwestią jest realizacja tych założeń, która często pozostawia wiele do życzenia (ale wystarczy wspomnieć tylko "Piekarnię" i już masz Brechta w całej krasie).

"Kupiec", o którym wspominasz, był manifestem "nie-teatru". To była koncepcja próby. Koncepcja spotkania widzów z ludźmi, którzy usiłowali wystawić Reja i nie dali mu rady; na którym fakt, że aktorzy zapominali swoich tekstów miał podkreślać to, jak niemożliwie wiele wierszy ma ta sztuka, miał manifestować to, jak dalece jest to niewystawialne. Tam efekt obcości był wykorzystany chyba najkreatywniej, jak to dotąd widziałam, może nawet najsensowniej.

Po prostu nie zawsze chodzi o iluzję. Punktem wyjścia dla Brechta było zdaje się (bo wybacz, ale już dokładnie nie pamiętam) to, że w teatrze nie da się IDEALNIE odwzorować rzeczywistości, więc poszedł w stronę obnażenia tej iluzoryczności właśnie, wyjaskrawienia. To taka reakcja na skrajnego Stanisławskiego i jego następców.

Można być fanem Brechta, można wielbić Stanisławskiego (bo z jego naturalizmem i koncepcją aktora utożsamianego z postacią winniśmy kojarzyć "czwartą ścianę"), kwestia gustu, kwestia przyzwyczajeń. Ale znak czasów, że Stanisławskim już się spektakli nie gra.

se popisałam.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 27.10.2009 00:27

Opalski niewiele nam mówi, głównie z nas szydzi i puszcza nam opery tongue.gif

W porządku, rozumiem teraz tę koncepcję, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że się mocno wytarła. Jak widać po "Kupcu", wystawiamy już niewystawialność, co wystawiać dalej? Efekt obcości mnie osobiście zaczyna irytować, bo jedyne pytanie, jakie stawia mi za jego pomocą teatr, to pytanie "ale po co on udaje, że zapomniał tekstu?".
Podoba mi się sam postulat obnażania iluzoryczności, ale zdecydowanie wolę, kiedy odbywa się to nienachalnie. Przecież już sama - dość symboliczna dziś w wielu spektaklach - scenografia nie pozwala nam zapomnieć, że oglądamy przedstawienie. No, ale może jakoś szerzej się wypowiem, kiedy będę więcej wiedział o teatrze.

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)