Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Zmowa Dziewic, czyli, jak Ślizgoni z Gryfonkami...

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 42 ] ** [89.36%]
Gniot - wyrzucić [ 4 ] ** [8.51%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 1 ] ** [2.13%]
Suma głosów: 47
Goście nie mogą głosować 
Kitiara
post 06.01.2005 09:50
Post #1 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Dołączył: 08.12.2004

Płeć: jedyny w swoim rodzaju



Hej, witam (i o zdrowie pytam). To opowiadanie powstaje przy współpracy dwóch szurniętych autorek: Naginii i mojej.
Ponieważ Nag ma problemy z komputerem, nie będę wklejała kolejnych rozdziałów tak zbyt szybko, więc zbrojcie się w cierpliwość.
Ostrzegam, że tu są jeszcze bardziej "kwadratowe dialogi", niż w "I believe..."
Przestrzegam też przed jedną z par jaka tu się pojawia, czyli Draco/Hermina.
A terz życzę miłej lektury i spadam
kit



ZMOWA DZIEWIC

Motto:

Baby ain't it somethin'
How we lasted this long
You and me
Provin' everyone wrong
Don't think we'll ever
Get our differences patched
Don't really matter
Cuz we're perfectly matched

I take-2 steps forward
I take-2 steps back
We come together
Cuz opposites attract
And you know-it ain't fiction
Just a natural fact
We come together
Cuz opposites attract
[Paula Abdul, Opposites Attract]



Prolog

Kolejny rok nauki w Hogwarcie. Ostatni rok. Ładna dziewczyna z gęstymi, kasztanowymi włosami ściętymi na króciutko i brązowymi oczami gramoliła się między przedziałami pociągu do Hogwartu. Jej waliza była ciężka jak diabli bo miała mnóstwo książek. Nigdy wcześniej tyle ze sobą nie wiozła. No, ale ona nie może być gorsza w czytaniu od tego pozera Zabiniego, którego w gruncie rzeczy zaczęła nawet lubić po ich bardzo ciekawej rozmowie w bibliotece pod koniec zeszłego semestru. Chłopak był bystry, oczytany i... przebiegły, jak to Ślizgon.
Zawsze miał multum argumentów i nienawidził jak jego adwersarz szybko dawał się przekonać i przechodził na jego stronę. Lubił ostrą, ale kulturalną polemikę.

Rąbnęło, stuknęło i waliza dziewczyny się wywróciła.
- Żesz kurwa, kobieto jak chodzisz?! – rozwścieczony męski głos wyrwał ją z zamyślenia skuteczniej od wywalonej walizki.
- Uspokój się, Draco – odezwał się drugi, ale rozbawiony i dużo spokojniejszy, męski głos. – Pomógłbyś dziewczynie a nie klniesz jak pospolity mugol ze zbyt dużym zamiłowaniem do procentów. - Przecież widzisz, że koleżanka dźwiga niezły ciężar... Przepraszam za kumpla, pomogę ci.
- Zawsze pełen kurtuazji – z przekąsem odpowiedział pierwszy głos.
Głosy brzmiały dziwnie znajomo. Dziewczyna otarła pot z twarzy i podniosła głowę. Musiała ją wręcz zadrzeć, bo chłopcy na których wpadła byli bardzo wysocy i jej metr sześćdziesiąt sześć było niczym przy ich wzroście.
”O cholera!” – pomyślała ujrzawszy ich twarze – „Zabini i Malfoy...”
- Obejdzie się bez twojej pomocy – powiedziała, ale Blais podniósł już jej walizkę jakby była podręczną torebką.
- Gdzie mam to zanieść? – chłopak popatrzył na nią uważnie, kogoś mu przypominała.
- Do najbliższego pustego przedziału, Zabini – odrzekła i się do niego uśmiechnęła. – Jak tak dalej pójdzie będziesz wyższy od wieży Eiffla. Ile urosłeś przez wakacje?
- O żesz! Cze, Granger! – wypalił chłopak z nierównymi, czarnymi włosami sięgającymi połowy karku i malowniczo rozczochranymi, co dodawało mu jedynie uroku. – Osiem centymetrów, madame! – wyszczerzył się do Hermiony. – Coś ty z włosami zrobiła?! – w jego oczach koloru ciemnego szmaragdu igrały iskierki szczerej radości i rozbawienia.
- Granger, kto ci pozwolił ściąć te twoje kłaki? - warknął Draco wpatrując się w dziewczynę. Należał do mężczyzn lubiących u kobiet długie włosy, a "kłaki" Granger bardzo mu się podobały, chociaż, z wiadomych powodów, nigdy na glos się do tego nie przyznał
- Sama sobie pozwoliłam, ciebie na pewno nie będę prosić o zgodę - warknęła zdenerwowana dziewczyna, nie wiadomo dlaczego ale zrobiło jej się smutno i przykro z powodu reakcji blondyna. Złość była jednak silniejsza od smutku i Draco zarobił spojrzenie z serii „jeszcze jedno słowo a dostaniesz w pysk.”
- Tu jest wolny przedział – Zabini postawił walizkę pięć merów dalej od miejsca spotkania. – Proszę, madame – z kurtuazją otworzył jej drzwi i gestem wskazał wnętrze. – Ładnie ci w krótkich włosach... Dopiero teraz widać jaką interesującą masz buzię – puścił jej łobuzersko perskie oko i Hermiona lekko się zarumieniła.
W szkole chyba nie było dziewczyny od klasy czwartej wzwyż, która nie patrzyłaby tęsknie za Malfoyem lub Zabinim (poza nią, Ginny, Luną i jeszcze kilkoma nielicznymi), zwłaszcza za tym ostatnim. I powodem nie było tylko to, że wywodził się z rodu książęcego czystej krwi, ale przede wszystkim jego szarmancki i kulturalny sposób bycia wobec kobiet. I miał jeszcze jedną istotną zaletę.. nie używał słowa „szlama”. Uważał je za prostackie i tępił wszystkich, którzy tak mówili... Szczególnie Malfoya, z którym przyjaźnił się już prawie rok temu.
- Tere-fere, interesująca buzia.. interesujące to może być co innego – skrzywił się Draco.
- Wszystko może być interesujące – filozoficznie odparł Blais.
- Dobra, dobra! – Malfoy przestraszył się, że kumpel wejdzie na poziom dyskusji intelektualnej, a był niebezpiecznym przeciwnikiem.
- Ale to niepraktyczne, Granger. Znaj moje słowa. – Draco pokręcił z dezaprobatą swoją blond głową.
Nowa fryzura w postaci silnie wystrzyżonego i nierównego przodu oraz tyłu sięgającego do podstawy ramion, nadawała mu wygląd gigantycznego rozrabiaki i uroczego cwaniaka, którym w istocie był.
– Jak cię teraz będę trzymał za głowę, gdy mi będziesz robić dobrze ustami? – złośliwy uśmieszek blondyna był wprost zniewalający mógł doprowadzić do szału. - Za tą krótką szczotę?! Mówię ci to nie-prak-tycz-ne... – Malfoy zrobił minę zbitego spaniela.
- Świnia! - warknęła Gryfonka i wymierzyła w niego różdżką. - Zmiataj stąd natychmiast chamie jeden.
- No niby co ja takiego powiedziałam? - Draco spojrzał pytająco na przyjaciela, który tylko pokręcił głową w geście rezygnacji nad jego głupotą
- Sorry, Granger, ale...
- Ty mnie Zabini za jego kretynizm nie przepraszaj, bo to jest cham ostatni, a teraz obaj mi zejdźcie z oczu zanim na was czegoś nie rzucę.

Draco przez chwile przyglądała się tej wszystkowiedzącej Gryfonce po czym bez słowa ruszył do przedziału, który zajmowali razem z Blaisem. Gdy tylko weszli do środka zaatakował kolegę.
- I po co mówiłeś jej, że jest jej ładna, przecież ona wie to doskonale! Casanova od siedmiu boleści się znalazł.
Brunet przez chwile patrzył na kolegę bez słowa po czy się roześmiał.
- Czyżbyś był zazdrosny?
- Niby o nią? Weź, bo cie śmiechem zabiję... Po prostu lubiłem tę jej szopę.. Ech te baby, z nimi nigdy nic nie wiadomo. Zmienne jak pogoda.
No cóż, z takim stwierdzeniem Zabini nie mógł dyskutować gdyż zgadzał się z nim w stu procentach.

***
Hermiona była wściekła jak osa i gdy do przedziału wpadła jej najlepsza przyjaciółka Ginny Weasley, warknęła tylko.
- Cześć, Gin. Siadaj i bądź cicho bo mam zły dzien.
- Cześć, w porządku – Virginia wyglądała na opaloną i zadowoloną z życia. – Masz okres?
- To nie okres, to Malfoy – odrzekła Granger i zaklęła pod nosem.
- Och, widziałam go... jeszcze urósł – Ginny chyba nie zdawała sobie sprawy jak to działa na Hermionę.
- Tak jakbym nie zauważyła.... A jego ego osiągnęło już gigantyczne rozmiary, Gin. Może się przymkniesz i dasz mi poczytać?
- Spoko – niziutka Gryfonka miała zbyt dobry humor by się obrazić, poza tym liczyła na to, że złość Hermiony minie do końca podróży. W istocie tak się stało. Ale uraza do Malfoya i tak rosła w duszy krótkowłosej dziewczyny z każdym nowym dniem.

***
Drugi tydzień września obfitował w wiele nowości. Na przykład o powstanie Koła do Gry w Wisielca Rozbieranego <oczywiście nauczyciele nic o tym nie wiedzieli> wyłącznie dla klas szóstych i siódmych.
Severus Snape, w całej swej nauczycielskiej i uczniowskiej karierze, nie pamiętał tak wielkich tłumów jak w piątkowe popołudnie pod jego klasą. Tłoczyli się tam chyba wszyscy uczniowie klas siódmych i szóstych z czterech domów. Pomysłowi wychowankowie Domu Węża przybili na drzwiach do jego pracowni plakat informujący o tym, że w sobotni wieczór Uczniowie Zacnego Domu Salzara Slytherina maja zaszczyt zaprosić <za drobna opłatą na jedzenie i picie składaną u Blaisa Zabiniego> na imprezę integracyjną w Lochu ósmym.

Zabini z ciekawością obserwował kłębiący się tłum, czuł, że zabawa będzie udana. Nagle jego oczom ukazał się przekomiczny obrazek. Jakiś karzełkowaty dzieciak usilnie starał się dotrzeć do plakatu informacyjnego. Kurde, czy ci gówniarze nie mają czego robić tylko czytać ogłoszenia skierowane nie do nich? Przecież ją zaraz ktoś rozdepcze.
Blais, jak przystało na dobrego samarytanina, podszedł pod drzwi złapał dziewczynkę za kołnierz i nie przejmując się tym, że ta wyrywa się okrutnie, odciągnął na bok.
Kiedy doszedł do ściany wypuścił malucha i uważnie mu się przyjrzał. Była to szczuplutka, niska dziewuszka o długich rudych włosach z ciemnymi pasemkami, zaplecionych w warkocz. Miała mnóstwo piegów na twarzy. Opalona była na złoty brąz. Wyglądała słodko i kogoś mu przypominała, ale nie miał czasu zastanawiać się kogo.
- Posłuchaj maluchu, to jest zabawa dla dorosłych, taki dzieciak jak ty to może co najwyżej się w piaskownicy pobawić. Jak będziesz starsza to zgłoś się do mnie, wtedy będziemy mogli porozmawiać nie tylko o takich zabawach - dodał słodko by umilić małej gorycz porażki.
- Zabini ja bym się do ciebie nie zgłosiła, choćbyś był ostatnim facetem na ziemi - mała dziewczynka otworzyła swe słodkie usteczka i chłopaka jakby coś trafiło. Ten głosik poznałby wszędzie, nawet na końcu świata. Mimo wszystko postanowił się z niej jeszcze troszkę ponabijać, a później wpuścić na imprezę... za darmo.
- Weasley, dziecinko to naprawdę ty? Jakby to rzec... w wakacje troszkę się chyba skurczyłaś... Wiesz, wiek to może masz odpowiedni, ale ze wzrostem gorzej. Nie wpuszczamy nikogo poniżej metra sześćdziesiąt... - Zabini uśmiechnął się wprost uroczo.

Virginię trafił jasny szlag. Nienawidziła przytyków do swojego wzrostu.
- Mam w dupie tą waszą imprezę w zimnych, obskurnych lochach!- skłamała. Tak naprawdę bardzo chciała na nią iść... aż do teraz. - Pocałuj mnie tam gdzie słońce nie dochodzi i się wypchaj przerośnięty badylu!
- Nie ma sprawy - chłopak nachylił się nad niziutką dziewczyną. - Jesteś całkiem apetycznym maleństwem i ślicznie pachniesz... Tylko powiedz... Mam cię pocałować z przodu czy z tyłu, maluszku? - Blais miał minę tak rozbawioną i uśmiech tak bezczelny (według Gin), że dziewczyna zarumieniła się i wściekła się jeszcze bardziej.
- Wolałabym, żeby mnie pocałował gumochłon, Zabini!! – wrzasnęła tak, że obejrzało się dobrych dwadzieścia osób. - Jesteś mutantem. Żegnam! - odwróciła się i odeszła krokiem urażonej księżnej.
Zabini stał i śmiał się rubasznie przez dobrą minutę.
- Ale żeś teatr odwalił, Blais – Draco też konał ze śmiechu. Stał bardzo blisko i wszystko słyszał. – Jaja jak berety. Ona chyba wcale nie rośnie... Już wiem całą energię Weasley’ów pochłania Łasica... Sam emanuje tak negatywną aurą, że wszystko wokół niego, co podlega rozwojowi, nie może się rozwijać. – Dracze zarżał z radości nad własnym dowcipem.
- Smoku, czy wszyscy u ciebie w rodzinie na pewno są zdrowi psychicznie? – spytał rozbawiony zielonooki brunet (ale broń Boże nie Potter!).
- Nie – radośnie odparł „Smoku”. Miał bardzo dobry humor i wszystko go rozweselało. – Ja nie jestem zdrowy, Dziki. Coś ci nie pasuje?
- Co do ciebie to nie miałem wątpliwości... Próbowałem jedynie ustalić, czy to jest dziedziczne.
Zabini wyjął papierosy i bezczelnie zajarał na środku korytarza. Było to o tyle podłe i nacechowane brakiem karności zachowanie, że na korytarzu palić nie było wolno a on był chłopcem słusznego wzrostu (metr dziewięćdziesiąt dwa), który wybijał się ponad tłum, więc każdy nauczyciel mógł zobaczyć, kto pali. Draco był od niego jedynie pięć centymetrów niższy. Zabini natomiast był najwyższym uczniem w szkole, a... Severus Snape był z nim równy.

I właśnie wspomniany nauczyciel wyszedł z klasy, a pierwsza osoba jaka rzuciła mu się w oczy, oczywiście oprócz tłumu kłębiących się dzieciaków, był jego uczeń z petem zwisającym z lewego kącika ust.
- Zabini, czy mi się wydaje, czy ty... palisz?
- Panie profesorze, - odparł chłopak z największą powagą - ja nie palę... ja się delektuję.
- A czy ty nie wiesz, że delektować można się jedynie na błoniach, Zabini?
- Zanim dojdę do wyjścia, skończy się przerwa... a z moim słabym zdrowiem bieganie po korytarzach nie wchodzi w grę, sir.
- Zabini, masz zdrowie jak pociągowy koń i dobrze o tym wiesz... – rzekł spokojnie Snape, powstrzymując uśmiech. Każdy inny uczeń dostałby opieprz, ale Blais robił wszystko z tak uroczą i naturalną elegancją, i kurtuazją, że nauczyciele go lubili... Zwłaszcza Severus, bo chłopak był w jego Domu.
- Ależ panie profesorze, ja tylko. Tak dobrze wyglądam, tak naprawdę to ledwo zipię, a chyba nie chce pan bym zachorował i nie był obecny na Eliksirach?
- No w takim razie - Severus udał wielkie zastanowienie - skoro ledwie zipiesz, ty mróweczko, to palenie zaszkodzi ci jeszcze bardziej. Jak nauczyciel nie mogę na to pozwolić i z przykrością mszę debrać ci papierosy oraz... jeden punkt dla Domu.
- Ależ panie profesorze... te fajki mnie na duchu podtrzymują, poprawiają mi humor i pozwalają zapomnieć o słabej kondycji i dosyć cherlawym ciele... – Draco musiał odejść parę metrów dalej bo zabiłby śmiechem zarówno nauczyciela jak i swego najlepszego kumpla.
Dziki był jednym z najzdrowszych chłopaków w szkole, był szybki, zwinny, doskonale latał na miotle i miał celny prawy sierpowy, który najcięższych zawodników posyłał na glebę, o czym wiedzieli wszyscy uczniowie i nauczyciele w szkole na czele ze Snapem.
- Dobra, dobra Zabini. Dawaj papierosy i żebym cię ja więcej na korytarzu z fajkiem w zębach nie widział. Przynajmniej dzisiaj – dodał ciszej.
- Oczywiście sir... ale chciałbym zauważyć, że pozbawienie tak dużej ilości punktów takiego wspaniałego i bezproblemowego domu jakim jest Slytherin i to przez własnego opiekuna jest bardzo nieekonomiczne.
- Zabini, ty mnie ekonomi chcesz uczyć? - Severus spojrzał na niego ironicznie. - Ale wiesz, masz racje. Nie odbiorę ci punktów, za to razem z panem Malfoyem, który się zaraz udusi ze śmiechu wysprzątacie bez pomocy magii loch ósmy.
- Ależ panie profesorze z moim wątłym zdrowiem? - Blais nie dawał za wygraną. - Nie ma pan litości dla tak pokrzywdzonego przez los...
- Zaraz dopiero możesz zostać pokrzywdzony przez los, Zabini - Severus mu brutalnie przerwał tyradę. - Po zajęciach widzę was obu przed lochem numer osiem a teraz uciekajcie na następne zajęcia.
- Lepiej niech pan się zajmie, panie profesorze, tym kłębowiskiem pod drzwiami - zauważył usłużnie Draco. Miał dobre chęci odwrócenia uwagi nauczyciela od skromnej osoby Zabiniego i od siebie.
Severus spojrzał na kłębiąca się młodzież z mordem w oczach i znowu odwrócił się w stronę chłopaków.
- Draconie - zwrócił się prawie słodkim tonem do blondyna - o ile mi wiadomo to ty przywiesiłeś tu ten plakat. W takim razie, to ty zrobisz coś z tym, żeby oni wszyscy w ciągu minuty zniknęli spod tych drzwi. Jasne?!
Malfoy westchnął, przewrócił oczami i wrzasnął do zebranych:
- Cisza motłochu!! Smoku ma głos!
- Skromniś – syknął mu do ucha Blais.
- Dziki i ja mamy apel!! Tu za trzy minuty będzie lekcja a wy chyba też macie zajęcia, nie?! No to won, a ten kto chce iść na imprezę, niech wpłaca po dziesięć galeonów do Dzikiego Blaisa Pogromcy Dziewic Hogwartu! Amen!!
Tak naprawdę Blais nie był żadnym pogromcą dziewic, chociaż bez wysiłku mógł nim zostać. Miał za sobą jedne, jedyne przeżycie seksualne i tak się zraził, że postanowił poczekać na naprawdę wyjątkową dziewczynę. Obydwaj z Draconem mogli tapetować listami miłosnymi dormitoria, a i tak na wszystkie miejsca by nie starczyło. Malfoy jednak był bardzo wybredny i zaliczał dziewczyny bardzo rzadko i z umiarem. Uważał, że sperma rodu Malfoy’ów jest zbyt cenna, by ją marnować byle jak i z byle kim (pewnie dlatego do tej pory nie tknął Pansy Parkinson, która bardzo tego chciała), ale czasami trzeba było zredukować silny popęd seksualny inaczej niż własną ręką.
Blais był bardziej opanowany – bo na pewno nie mniej pobudliwy – i nie musiał zaliczać nawet „raz na miesiąc”, jak określił to Dracze.

Stojąca w tłumie Hermiona skrzywiła się i powiedziała bardzo głośno:
- Pewnie to ty byś chciał być tym pogromcą, co, Malfoy? – wywołując salwy śmiechu wśród zebranych.
- Granger, ciebie to ja w każdej chwili mogę poskromić, co ty na to? - zapytał Draco sugestywnie, podchodząc do dziewczyny i obdarzając ja swoim najładniejszym wrednym uśmiechem.
Hermiona zarumieniła się delikatnie ale postanowiła się nie poddawać.
- Jasne Malfoy... Chyba w moich najgorszych koszmarach, bo tylko w takiej sytuacji się na to zgodzę - dziewczyna zgrabnie go ominęła i podeszła do Zabiniego, koło którego zaczął kłębić się już tłumik.

- Do zobaczenia na tej imprezie, Gin już za nas zapłaciła prawda?
- Jasne, płaciła - skłamał Zabini bez mrugnięcia okiem. Bardzo mu zależało na tym, by pojawiła się ta ruda furiatka.
Był niemal stuprocentowo pewny, ze Hermiona nie wygada się siostrze Łasiczki tym, że też nie zapłaciła. Liczył na jej wysoką inteligencję, w którą ani na moment nie wątpił. Dlatego gdy mówił, że Ginny płaciła to po pierwsze, puścił szybkie oko do Dracona, a na Granger popatrzył bardzo uważnie i dodał na wszelki wypadek, kładąc nacisk na każde słowo.
- Zapłaciła dwadzieścia galeonów jakieś pięć minut temu i zmyła się na zajęcia, my już też chyba powinniśmy iść na Transmutację.
- A tak właśnie - Hermiona ruszyła szybko w stronę klasy i na szczęście nie usłyszała rozmowy chłopaków.
- O! Mówisz, że rudzielec zapłacił? - Draco uśmiechnął się do Zabiniego. Dopisał jeszcze dwa nazwiska na listę gości. - A mogę się dowiedzieć kiedy to zrobiła?
- Dziś wieczorem.... z twoich pieniędzy Smoku.
- Z moich?! - zaperzył się Draco.
- Cii!! Żartowałem... Damy po połowie... Będzie weselej – Blaise miał minę lisa, który zwietrzył bardzo obfity kurnik nie pilnowany absolutnie przez nikogo
- Zwłaszcza jak przyjdą Łasic i Potter. Zwłaszcza Łasic. On pilnuje nie tylko siostry ale tej Granger też.
- Oni nie idą. Duma im na to nie pozwoli. Już pytałem. – Blais uśmiechnął się szeroko.
- Pewnie Łasic pójdzie, gdy dowie się, że jego maleńka siostrzyczka też idzie.
- Myślisz, że ona mu powie? – Zabini popatrzył wymownie na Malfoya i obydwaj uśmiechnęli się do siebie bardzo triumfalnie.
Impreza zapowiadała się ciekawie...

Ten post był edytowany przez Kitiara: 07.01.2005 17:13


--------------------
"KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Kitiara
post 25.04.2005 10:33
Post #2 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Dołączył: 08.12.2004

Płeć: jedyny w swoim rodzaju



Przepraszam ale na Maila nie wysyłam.
Skoro wklejam tutaj, możesz spokojnie poczekać, zwłaszcza że zamierzam codziennie wklejać jeden rozdział.
Tylko nie zdziwcie się za mocno jak przestanę, bo jeszcze ostatni musimy dopracować smile.gif



Zmowa dziewic
Autorki: Nagini, Kitiara uth Matar


Urocza gwiazdka

- No, moje drogie; - powiedział uroczyście Blaise, kiedy już załadowali się do ogromnej rezydencji razem z bagażami - wasze pokoje i sypialnie będą na drugim piętrze, nasze na pierwszym. Tu, na parterze, jest salon, łazienka i ogromniasta kuchnia. Oczywiście wy też będziecie miały swoją łazienką, tak samo jak my.
- Wow – powtarzała, co jakiś czas, zachwycona Virginia. Nigdy nie widziała tak wielgachnego domu urządzonego, przy tym, z takim gustem. Był to iście książęcy blichtr.
- Oświeć mnie, Zabini - Hermiona mówiła bardzo powoli, jakby uczyła się nowych słów. - Mamy swoje pokoje z oddzielnymi sypialniami i własną łazienkę?
Blaise udawał, że nie zrozumiał jej zdziwienia i odparł z uroczym i niewinnym uśmiechem:
- Wiesz, jak ci mało to macie jeszcze salonik z kominkiem, a na waszym piętrze mieści się jeszcze sala bilardowa. Jak będziesz chciała skorzystać z siłowni, jest na dole w północnym skrzydle, basen tak samo. Aha, – młodzian udał, że właśnie sobie coś przypomniał - należący do mnie salon z domowym kinem mieści się na pierwszej kondygnacji. Możecie z niego korzystać, kiedy chcecie.
- Oczywiście, jeśli wam nie odpowiada... - Draco z poważną miną spoglądał na dziewczyny - ...to zawsze możecie spać z nami, ja przynajmniej nie będę miał nic przeciwko.
Obie dziewczyny spojrzały się na niego z politowaniem i ruszyły w stronę swoich pokoi. Kiedy były już na schodach, Blaise postanowił im jeszcze o czymś powiedzieć:
- Moi rodzice nie trzymają w domu skrzatów, zatrudniają tylko kucharkę i kilka służących, ale na czas świąt oni wszyscy również stąd wyjechali, więc musimy sami sobie gotować. Umiecie prawda?
- Może tak, może nie - Ginny, jako właścicielka sześciu braci, wiedziała, że jeśli kobieta przyzna się do posiadania umiejętności kulinarnych to, delikatnie powiedziawszy, ma przesrane. - Chyba nie sądzisz, że przez cały ten okres to właśnie my będziemy gotować?
- Nie, no skądże - powiedział Draco, a w jego oczach można było dojrzeć, coś na kształt fanatycznego błysku.
- Codziennie gotuje ktoś inny - dodał Blaise szybko, choć również bez większego entuzjazmu. On, co prawda, umiał gotować. Umiał i nawet lubił, ale jeżeli były pod ręką dwie kobiety...
Ginny lubiła pichcić, ale nie zamierzała się dać wykorzystywać do robót kuchennych.
Lubiła - gorzej było z rezultatami i Hermiona zdawała sobie sprawę, że będzie musiała pilnować przyjaciółki przy kuchni, aby nie potruła ich już przed Bożym Narodzeniem. Ona z kolei nie lubiła gotować, może tylko czasami, za to robiła to świetnie.
Jęknęła w duchu na myśl, że chłopcy na pewno kolacji wigilijnej nie przygotują*.
"No to, kaplica, cały dzień przy garach" - pomyślała.
- Ale w Wigilię gotujemy razem! - wykrzyknęła na cały głos Ginny, jakby czytając w myślach przyjaciółki.
- Niech wam będzie... no, to w Sylwestra też - powiedział Draco i uśmiechnął się do Blaise’a. Ten tylko jęknął na widok miny kolegi.
Draco Malfoy bardzo lubił kuchnię, lubił w niej siedzieć, lubił nawet gotować, szczególnie eksperymentować. Tylko, że te eksperymenty nie zawsze mu wychodziły. I właśnie dlatego Zabini zaczął się martwić o to, co się stanie, gdy jego blond kolega zostanie zostawiony w kuchni samopas.
- Wiesz Draco, moi rodzice bardzo lubią tą kuchnię...
- To fajnie - odpowiedział przyjacielowi blondyn. - Mi też ona się podoba, jest przestronna i wygodna do gotowania i ekspery...
- Nie wymawiaj tego słowa! - Blaise zatkał mu dłonią twarz
- Wiesz, że moi starzy zabronili ci wchodzić do tej przestronnej i uroczej, jak to kiedyś określiłeś, kuchni? Pamiętasz, jak rozpieprzyłeś cały piec, bo chciałeś upiec ciasto na drożdżach, z proszkiem do pieczenia i z duuuuużym dodatkiem sody, bo stwierdziłeś, że będzie lepsze i szybciej urośnie?! Lepiej tam beze mnie nie wchodź.
- Lubię gotować - odpowiedział urażony Malfoy.
- Och, owszem lubisz, gorzej z umiejętnościami - Zabini nie zamierzał zarzucać kłamstwa.
- A eksperymentowanie jest fajne - dodał niezrażony sugestią potomek rodu czystej krwi.
- Właśnie! - pisnęła radośnie Virginia, co wywołało minę pełną grozy na twarzy Hermiony.
Dziewczyna szybko spojrzała w stronę rudowłosej.
- Tylko nie waż mi się eksperymentować, po twojej ostatniej próbie w Norze wody zabrakło.
- No, o co ci chodzi? To wcale nie było ZA ostre.
- O co chodzi? - zapytał zaniepokojony Blaise.
- Ona kiedyś przyrządziła chińszczyznę. Dodała sos chilli, świeżą paprykę chilli, sos tabasco, górę papryki ostrej mielonej, pieprz czarny i biały. Tego się jeść nie dało!
- Nieprawda... Wy po prostu nie potraficie docenić oryginalnego przepisu - Ginny sprawiała wrażenie niedocenionej.
- To miała być chińszczyzna na ostro, a chińszczyzna w ogóle jest ostra, więc musiałam dać więcej pikantnych przypraw do chińszczyzny ostrej, no nie?! - wybuchła urażona, gdy zaczęło drażnić ją pełne wymowy powszechne milczenie.
- Ale nie tony chilli, rudzielcu - Zabini był zdegustowany. - Nauczyć cię robić pikantną chińszczyznę? Nie ma problemu... Ale będziesz tylko patrzeć.
- Ale Weasley ma rację. Bez eksperymentowania nie ma zabawy....
- Bez wylatującego w powietrze pieca też, prawda Smoku? - z przekąsem zauważył Blaise.
- To tylko dodaje pikanterii! - pisnęła Ginny. Właśnie poczuła, że Draco Malfoy jest jej pokrewną duszą w co najmniej jednej dziedzinie życia.
- Oni się w ogóle nie znają - powiedział Draco i przytulił do siebie niziutką dziewczynkę. - Chodź wiewiórka, zostawimy te nieczułe potwory, oni nie wiedzą, co dobre.
Ginny obrzuciła spojrzeniem zranionej sarny "parę potworów" i ruszyła za jedynym człowiekiem, który potrafił ją docenić.
Blaise i Hermiona popatrzyli na siebie ze dziwnymi minami, a gdy tylko ta niezwykła para kucharzy znikła za zakrętem cichutko jęknęli.
- Ja pilnuję maleństwa - szepnął Blaise i uśmiechnął się do Hermiony - A ty Dracona.
- Zaraz, zaraz, a dlaczego nie na odwrót?
- Bo Malfoy ciebie nie uderzy jak mu się będziesz do kuchni mieszać, a mnie może znokautować.
- Hej, ale to twoja kuchnia! - Hermiona nie mogła uwierzyć, że Malfoy jest aż tak bezczelny. - Poza tym jesteś ciut wyższy.
- Jakby ci to powiedzieć, szczotuś... On gotując potrafi wpaść w swego rodzaju trans, a najgorsze jest to, że myśli, iż robi to doskonale, a wszyscy dookoła uwzięli się na niego i nie doceniają kunsztu przyrządzanych przez pana Malfoya Juniora potraw... Kobitki nie uderzy, ale mnie... Mógłby we mnie rzucić rozgrzaną patelnią, wiesz?
- W takim razie jest chory psychicznie i powinien się leczyć - stwierdziła rzeczowo Granger.
- To nieuleczalne, szczota, uwierz mi.
- Ale cukru z solą nie pomylił, no nie?
- Nie, on jedynie do tarty z jabłkami seler dodał, ale tak to jest w porządku – odrzekł z przekąsem obecny gospodarz obszernej rezydencji.
Hermiona z trudem przełknęła ślinę; po doświadczeniach kulinarnych Virginii mogła sobie wyobrazić zachowanie Malfoya.
- A możemy nie mówić i nikim się nie zajmować, a jedynie zabezpieczyć kuchnię? - zapytała z nadzieją.
- A gdzie twoje zamiłowanie do przygody?
- Właśnie zwiało.
- Jutro nie możemy im pozwolić wejść do kuchni, a to znaczy, że jak tylko wstaniemy wchodzimy tam i się barykadujemy - powiedział Blaise rzeczowo.
- Tak, to chyba najlepsze wyjście z sytuacji... - Hermiona musiała mu przyznać rację.
Nie wiedzieli, że Draco i Ginny właśnie kombinowali, że nastawią budziki na szóstą i też się zabarykadują w kuchni. Oni chcieli mieć wesołe święta.

* wiemy, że w Anglii nie obchodzi się kolacji wigilijnej, ale zrobiłyśmy mały wyjątek; poza tym Blaise ma książęce pochodzenie, więc może być „inny” J

****
Wieczorem Virginia wlazła do łazienki na piętrze i zaczęła piszczeć ze szczęścia, wcześniej bowiem korzystały z łazienki w salonie.
- Co jest? - spytała Hermiona.
- Jakuzzi! - pisnęła radośnie Virginia. - Pieprzone jakuzzi! TU JEST RAJ! - wrzasnęła dziewczyna.
- Bąbelki?? Zabini ma bąbelki?? – Hermiona zaraz wparowała do łazienki i, z miłością w oczach, spojrzała się na wannę. Uwielbiała długie kąpiele w, jak to określała, „bąbelkach”.
- Wiesz Gin, to mogą być naprawdę fajne ferie. Jeśli nie liczyć dwóch głąbów, to tu może być naprawdę nieźle...

***
W tym samym czasie Draco pod czujnym okiem Blaise’a urzędował w kuchni przygotowując sobie „pyszną kanapeczkę”. Jego kolega z obrzydzeniem patrzył na chleb posmarowany miodem, masłem, musztardą, dżemem, chrzanem, obłożony wędliną, serem i sałatą oraz plasterkami korniszonów.
Draco z wniebowziętą miną zaproponował koledze kawałek, a gdy ten, nie wiedzieć dlaczego, odmówił, zabrał się do konsumpcji sam.
- A jadłesz kiedysz kiełbasze z waniliowym szerkiem, Blaisz? - spytał rozanielony blondyn z pełną buzią.
- Jak pies je, to nie szczeka... - Zabini patrzył ze zgrozą na poczynania przyjaciela.
- Ja nie pies - oznajmił radośnie Malfoy, gdy zdołał przełknąć drugi kęs, czyli drugą połowę „kanapeczki” (wielkiej pajdy).
- Nie, ty jesteś Malfoy.. Draco Malfoy - przedrzeźniał go Dziki. - Czy to w ogóle jest jadalne?
- Pyszne – blondasek się oblizał i poklepał po brzuchu. - Zrobić ci kanapeczkę?
- Nie! - Blaise miał zdegustowaną, przestraszoną, zdziwioną i zszokowaną minę; wszystko naraz. - I nie machaj nożem - dodał na wszelki wypadek.
Nagle do kuchni wpadły obie, już umyte i przebrane do snu, dziewczyny. Chłopcy natychmiast zamilkli i wpatrywali się w nie, jak w zjawiska. Hermiona miała na sobie czerwoną pidżamkę, w której wyglądała po prostu słodko, a Ginny zieloną koszulkę, której na pewno nie zaakceptowaliby ani jej przewrażliwieni bracia, ani ukochana mamusia. Obaj panowie wzrokiem wyrazili swą wielką aprobatę dla obu strojów.
- Co wcinasz, blondasie? - Ginny wskoczyła na blat stołu i niczym przedszkolak zaczęła machać nogami.
Kiedy Draco wyjawił składniki swej „przepysznej kolacyjki” Hermiona zbladła, a Ginny oblizała się z rozkoszy.
- Pychota, a jadłeś kiedyś jajecznicę z karmelem?
- Skąd wiesz, że pyszne, jadłaś? - spytała Hermiona ze zgrozą.
- Nie, ale pysznie brzmi! - oznajmiła Virginia ku zgrozie Zabiniego i Granger
- Jajecznica z karmelem też brzmi ciekawie - wyraził swoje zainteresowanie dla egzotycznej potrawy Draco.
- Niedobrze mi - stwierdziła Hermiona.
- Może zrobimy taką jajecznicę jutro na śniadanie... Wy nie musicie jeść - Ginny popatrzyła na Granger i Zabiniego jak na dziwadła.
- Nie - w – tej -kuchni. - oznajmił dobitnie brunet. - Veto.
- No co ty, brachu? - Draco z niewinnym uśmiechem zbliżył się do Blaise’a i ugodowo poklepał go po plecach. - Pomyśl, to może być naprawdę pyszne i...
- Draconie Angelusie Lucjuszu Malfoy, jeśli spróbujesz w tym domu, w tej kuchni, zrobić coś takiego jak jajecznica z karmelem, to osobiście powiadomię twojego ojca, że rozbiłeś jego najnowsze Maserati .
Zanim Draco zdążył wyrazić swe oburzenie względem tego podłego szantażu Hermiona, zwijając się ze śmiechu, usiadła na pierwsze wolne krzesło.
- Anioł... On ma na drugie anioł...
- No i co cię tak bawi, co? - Draco poczuł się urażony. - A może do mnie nie pasuje?!
Hermiona zachichotała jeszcze głośniej, a Ginny oznajmiła z powagą.
- Spoks, Malfoy... masz superaśnie jasne włosy i całkiem ładną buźkę... Chociaż wredną. No i te szaroniebieskie ślepka. Według mnie anioł murowany.
- Pogięło cię, Ginny? - Hermiona patrzyła na przyjaciółkę w niemym szoku. - Anioł to on może i jest, ale ten upadły.
Ginny uważnie otaksowała Dracona spojrzeniem, zeszła ze stołu, obeszła go wokoło i spojrzała na Hermionę.
- Podobno upadli są najlepsi.
- Nie podobno maleńka, tylko na pewno! - krzyknął Draco z uśmiechem i cmoknął dziewczynę w policzek.
Ginny przez chwilę zastanawiała się, czy ma się obrazić za tą "maleńką", ale Draco podał jej z talerza drugą ze swych słynnych kanapek i zawojował tym dziewczynę do końca.
- Ona to może jeść - mruknął z niedowierzaniem Blaise i spojrzał w stronę Hermiony jakby w niej szukał ratunku.
- Na mnie nie patrz...- orzechowooka miała minę podobną do miny Zabiniego. - Ja też tego nie rozumiem.
- Może oni się potrują - powiedział na głos Blaise. - My zostaniemy sami i urządzimy sobie dziką orgię... seksualną też. Co ty na to, Granger,?
- Byłoby zabawnie, - powiedziała Hermiona ze złośliwym uśmiechem - ale na to nie licz. Wiesz, złego licho nie bierze, Zabini.
- Taaaaaaak, wiem. A wiesz, że rude to wredne? A jeszcze, jak jest rude i małe to lepiej bez kija nie podchodzić - Blaise szczerzył się radośnie do Hermiony.
- Draco, masz szczęście, że jesteś niższy od Zabiniego - Ginny nie zamierzała odpuścić i pozostawić obraźliwego wywodu na swój temat bez echa..
- A to niby dlaczego? - mruknął Draco, który, choć to głęboko ukrywał, również miał delikatne kompleksy na punkcie wzrostu. W końcu był najniższym mężczyzną w rodzinie.
- Bo on z każdym centymetrem chyba głupiał, a u ciebie jeszcze kretynizm, jak na mężczyznę, jest w normie.
- Mam się obrazić, czy podziękować? - zapytał Draco i zanurzył usmażoną kiełbaskę w kremie czekoladowym.
- Fuj! - Hermiona mocno się wzdrygnęła.
- Chyba cię obraziła, Smoku - rzeczowo stwierdził Zabini. - Biorąc pod uwagę, że jesteś ode mnie jedynie pięć centymetrów niższy...
- Ale jestem lżejszy o dziesięć kilogramów! - triumfalnie wypalił blondyn.
- Zabini to przerost formy nad treścią. Ot, co! - Ginny pisnęła radośnie i poszła w ślady blondyna maczając kiełbaskę w czekoladzie.
- Ja zaraz puszczę pawia - Blaise zrobił się lekko szarawy, gdy Virginia ugryzła kawałek kiełbaski.
- Pychota - mruknęła dziewczyna i pochłonęła nowy specjał.
Zabini przez moment przyglądał się jej, wreszcie zdecydował się podejść do dziewczyny, przytrzymał jej głowę i delikatnie oblizał usta, na których były kropelki czekolady.
- Masz racje pyszniutkie, naprawdę.
- Ty... świnio niemyta – Virginia zrobiła oczęta jak talary. Była zszokowana i zła.
Hermiona zachichotała.
- Świnia niemyta - powtórzyła po koleżance radośnie.
- No co, ja ci tylko przysługę robię, usta ci się kleiły, a ty tak do mnie, no wiesz dziewczyno? – z niewinną miną perorował Blaise. - Powinienem się obrazić.
- A obrażaj się, jak chcesz, mi to wisi, Zabini - mruknęła Ginny i odwróciła się w stronę Dracona, który właśnie skonsumował ostatnią kiełbaskę.
- Hej to była moja, jak mogłeś... Ja dalej jestem głodna.
- A może tak frytki? - mruknęła Hermiona, mając nadzieje, że zażegna, choć na chwilę, kulinarne spory.
- Frytki posypane cynamonem! - radośnie oznajmił Malfoy.
- Idę spać. Odechciało mi się jeść - oznajmił Blaise.
- Mi tak samo - powiedziała Hermiona.
- Ja tej świni niemytej nie zapomnę - dodał złowieszczo od progu kuchni brunet i pogroził rudasce palcem. - Dobranoc dziwolągi i smacznego.

***
Kiedy tylko dwójka tradycjonalistów kulinarnych opuściła kuchnię, Ginny i Draco popatrzyli się na siebie ze złośliwymi uśmiechami.
- Biedactwa, oni naprawdę nie wiedzą co dobre, ale jutro...
- ...jutro to oni nie będą mieli wyboru... Ale tej świni to ja nie daruje.
- Mała, no o co ci chodzi? Przecież on nic takiego nie zrobił.
- Malfoy, a jakbyś ty się czuł, gdyby na przykład Hermiona do ciebie podeszła i zaczęła cię lizać?
- Nie miałbym nic przeciwko temu... - Draco wyszczerzył się do rudzielca. - Ale gdyby zrobił to Blaise, poczułbym się dziwnie... Tylko, że tobie powinno się podobać. Wiesz, ile lasek marzy o tym, żeby Zabini je polizał?... Nie tylko w usta - chłopak zarechotał rozbawiony własnym poczuciem humoru.
Virginia popatrzyła na blondyna z politowaniem.
- Czy u was w Slytherinie wszyscy są takimi świntuchami, czy tylko wy dwaj, Malfoy?
- Och nie, najgorsi zboczeńcy idą do Gryffindoru! Na przykład taki Potter, kto by pomyślał, że on kota zmusza by z nim spał.
- Harry wcale jej nie zmusza, ona sama chce! - wykrzyknęła Ginny i dopiero po chwili zrozumiała jak to głupio zabrzmiało.
- Ja jednak wolę kobiety - zaśmiał się Draco i wyszedł z kuchni zostawiając tam zaskoczoną dziewczynę.
Ginny jeszcze przez chwilę wpatrywała się w drzwi, za którymi zniknął Malfoy i nie wiedziała czy ma się obrazić w imieniu Harry'ego, czy szczerze roześmiać. Nie zastanawiając się nad tym dłużej wyszła z kuchni i ruszyła do sypialni. Była zmęczona, a rano musiała wstać o szóstej by szybko zdobyć kuchnię.
Kiedy dochodziła już do swojej sypialni czyjeś ręce objęły ją w tali i przycisnęły do ściany tak, że czuła ciężkie męskie ciało i nie mogła się odwrócić, by zobaczyć swego oprawcę.
- No więc? Jak to jest z tą świnią niemytą?
- Zabini, odwal się i zdejmij ze mnie swoje brudne łapska! - dziewczę najwidoczniej poznało "oprawcę" po głosie.
- No i znowu mi sugerujesz, że się nie myję... Nieładnie - Virginia była wściekła, a Blaise rozbawiony.
- Zabierz ręce! - warknęło filigranowe dziewczę.
- Zabiorę... jak będzie mi się podobało. Na razie podoba mi się tak, jak jest.
- Jesteś podły!
- A ty jesteś malutka i masz mało siły – zadrwił, ubawiony po pachy jej wściekłością, brunet.
Blaise, szybkim zgrabnym ruchem, odwrócił ją przodem do siebie i jeszcze mocniej naparł na ciało dziewczyny tak, że Virginia nie miała żadnego pola manewru.
- Puszczę cię... jak mnie przeprosisz - nachylił się nad nią i zajrzał jej głęboko w oczy.
Dziewczyna zaczęła na chłodno analizować sytuację. Jeśli w ciągu pięciu minut nie znajdzie się w łóżku, to nie będzie w stanie wstać o szóstej rano i nici z gotowania. Ale jeśli chce się znaleźć w pokoju to musi przeprosić tego gbura; innego wyjścia nie ma.
- Dobra, sorry - wymruczała i zaczęła się szarpać. - No puszczaj, przecież cię przeprosiłam - wrzasnęła oburzona.
- Ginny, skarbeczku, ty chyba nie sądzisz, że to były przeprosiny, toć to jedynie marna namiastka przeprosin.
- To co chcesz do diabła, żebym padła przed tobą na kolana i biła pokłony?!
- Paść na kolana to nawet możesz, nie powiem, propozycja bardzo interesująca, ale z tymi pokłonami to niekoniecznie, aż takiego poświęcenia nie wymagam... Wystarczy jak zajmiesz te swoje słodkie, niewyparzone usteczka czymś innym niż... jedzenie.... Chociaż tu będziesz miała swoje ulubione mleczko - dodał po chwili zastanowienia i mrugnął do dziewczyny.
Ginny w pierwszym momencie miała go ochotę strzelić w twarz, ale ponieważ było to niewykonalne popatrzyła na niego z litością i powiedziała:
- Kretyn.
- I znowu mnie obrażasz... - Blaise bawił się coraz lepiej.
- O! Ja mogę cię dopiero obrazić... BRUDASIE! - triumfalnie wrzasnęła Virginia.
Doskonale zdawała sobie sprawę, że ten cholerny i niestety zabójczo przystojny Ślizgon ją podpuszcza, ale nie mogła mu darować dobrego samopoczucia. W efekcie samopoczucie Blaise’a tylko się poprawiło.
- No... masz cały arsenał przezwisk, wiewióro. A teraz grzecznie mnie przeprosisz za to, że sugerowałaś mi brak higieny osobistej. - Zabini patrzył na nią przenikliwie i dziewczyna czuła się jakby była świdrowana jego wzrokiem na wylot. - Inaczej będziesz tak tu stać do rana... albo klęczeć, mi to obojętne. Chociaż przyznam, że w skrytości ducha wolałbym klęczenie.
- Jak chcesz to sobie klękaj, ja nie zamierzam! - odwarknęła.
- Ależ maleńka, ja z chęcią przed tobą uklęknę - Blaise uśmiechnął się prowokacyjnie i, jeśli to możliwe, jeszcze bardziej nachylił nad dziewczyną.
Gdy do Ginny dotarły sens słów chłopaka, mocno się zarumieniła i wrzasnęła głośno:
- Nie dość że świnia, to jeszcze cham i zboczeniec!
- Rany, Weasley jakie ty masz bogate słownictwo! Ale pragnę zauważyć, że żadne z tych słów nie było nawet podobne do porządnego przepraszam. Czy ja naprawdę tak dużo wymagam? Jedno małe przepraszam i może jakiś całusek.
- Całusek! Sam się cmoknij w tyłek, matole!
- Och, zero skruchy i same wyzwiska, malutka. Taka mała, a taka pyskata. - Zabini uśmiechnął się drapieżnie. - Wiesz co? Podziwiam twój upór i twój silny charakter, naprawdę. Ale radzę ci się ugiąć i mnie przeprosić. Bo nie jestem ani brudasem, ani chamem... i nie zamierzam nikim takim zostać. A poza tym, nazywając mnie chamem, naprawdę mnie obraziłaś. Więc pókim dobry, lepiej mnie przeproś, Weasley.
- Niech już ci będzie, przeproszę cię, ale nie możesz już tego robić! - wykrzyknęła zrezygnowana dziewczyna.
- Czego? - zapytał z niewinna miną Blaise, jakby zupełnie nie wiedział o co jej chodzi.
- Wiesz doskonale czego! Tego co zrobiłeś w kuchni!
- A, tego - powiedział domyślnie i zrobił to samo, albo prawie to samo. Powoli objechał językiem jej wargi, a później delikatnie pocałował w rozchylone usta.
- Bez... bezczelny - zająknęła się z oburzenia dziewczyna. - Jak śmiesz ty, ty... - nie mogła dobrać słów i czuła, że się rumieni wbrew swojej woli, bo to, co zrobił Blais było miłe. Nie – to, do cholery, było niesamowicie miłe, a ten fakt bulwersował ją i wkurzał jeszcze bardziej. Virginia poczuła się bezsilna.
- No? Czekam... Jakich jeszcze malowniczych epitetów użyjesz by mnie opisać? Ja mam czas i mogę nie spać, więc się zdecyduj czy mnie przepraszasz, czy wyzywasz dalej.
- Przepraszam - cichutko wyszeptała Virginia i niepewnie spojrzała na chłopaka.
Blaise, w pierwszym momencie, nie wierzył, że ona rzeczywiście to powiedziała. Był tak zaskoczony, że nawet jej nie zatrzymywał gdy wyślizgnęła się z jego uścisku i po chwili znikła za drzwiami sypialni.

Kiedy na drugi dzień wraz z Hermioną zeszli do kuchni, był wściekły na siebie, że niestety to małe słówko tak go zszokowało i nie zatrzymał dziewczyny, może wtedy nie doszłoby do tego, co ujrzał.

***
Draco i Ginny obudzili się punktualnie o godzinie szóstej i już trzydzieści minut później stali przed drzwiami kuchni, ubrani i gotowi do kulinarnej dywersji.
- Będą zaskoczeni - pisnęła Virginia
- I podziękują nam za świetne jedzenie! - Draco nie miał wątpliwości co do swoich umiejętności kulinarnych.
- Czy zachwyceni, to bym polemizowała - ruda nie podzielała bezkrytycznego entuzjazmu blondyna. - Ale na pewno, gdy spróbują, ocenią pozytywnie.
- Właśnie! I uwierzą w nasze umiejętności kulinarne.
Godzinę później przestronna, zazwyczaj klinicznie czysta, kuchnia państwa Zabinich w niczym nie przypominała swego pierwotnego stanu. Po podłodze walały się kawałki jakichś bliżej nie zidentyfikowanych produktów, a słynni mistrzowie kuchni byli biali od mąki. Przy tym wszystkim bawili się tak doskonale, że nawet nie zauważyli, jak w drzwiach do tego... piekła stanęły dwa biedne, zszokowane ludziki i ze strachem przełknęły ślinę.
Draco był cały w mące a Virginia w karmelu.
- O Jezu - jęknął Blaise.
- Co wy robiliście? - Hermiona patrzyła na dziwne potrawy i na coś, co było w piekarniku - prawdopodobnie ciasto.
- Kurczak z karmelem jest zajebisty - oświadczyła radośnie Ginny. - Chcecie spróbować?
- Co to, do cholery, ma być? - spytał ze zgrozą Blaise wskazując na potrawy, które stały na stole.
- To jest udoskonalony budyń porzeczkowy - Draco wydawał się szczęśliwy wskazując na czarne coś, które jadł. - To jest kurczak z karmelem, to indyk nadziewany śliwkami, jabłkiem i melonem oraz polany syropem klonowym – przy słowie "klonowym" Hermiona krzyknęła ze zgrozy.
- Tam piecze się udoskonalone ciasto drożdżowe z nadzieniem z szynki... Draco powiedział, że szybko urośnie... - Virginia wyszczerzyła się jeszcze radośniej od blondyna i zajrzała przez szklane drzwiczki do piekarnika - O, miał rację!
Hermiona oparła się o Blaise’a i z rozpaczą w oczach popatrzyła na towarzysza.
- Powiedzcie, że w tej kuchni zostało coś jadalnego... błagam.
- Szczotunio, tu wszystko jest jadalne, łącznie ze mną - Draco wyszczerzył się w stronę Hermiony i podszedł do kuchenki, na której w wielkim garnku coś strasznie bulgotało.
- Zabini, jak ja go zabiję to jego rodzice będą bardzo źli?
- Nie wiem, Granger... Powiemy, że to zbrodnia w afekcie, wyrok będzie łagodniejszy. Poza tym, jak pan Wielki Lucjusz Inkwizytor Ministerialny Wszelkich Odchyłów Od Norm Prawa Obowiązującego Czarodziejów Malfoy dowie się, co jego syn zrobił przed śmiercią z jego ukochanym, pięknym, czarnym jak noc Maserati, to pewnie cię nie zamorduje a może nawet pochwali....
- Ale wy jesteście sztywniaki... Zero kulinarnego polotu i fantazji - stwierdził Draco.
- Nie umiecie się bawić - przyznała mu rację Virginia.
- Ale my was przekonamy - Draco uśmiechnął się złośliwie do Hermiony i jednocześnie puścił oko do Blaise’a.
- Granger, jeśli to, co ugotowaliśmy z wiewiórą będzie ci smakowało, to dasz mi się spokojnie pocałować, a jeśli nie, to ja dam ci spokój do końca szkoły. Żadnych aluzji, po prostu nic.
- Weź spadaj Malfoy. Ja nic z tego, co tu stoi, nie ruszę! Mowy nie ma, żebym to zjadła.
- No to ja cię nakarmię!
- Ale to wygląda obrzydliwie! Zwłaszcza ten budyń. Co wy tam daliście, że jest czarny, krew? !
- Eee tam - Virginia wzruszyła ramionami - Różne takie rzeczy, ale nie krew...
- Różne takie rzeczy?! - ze grozą zapytał Blaise.
- No! - radośnie oznajmił Draco - To co, Granger? Próbujesz, czy tchórzysz?
Hermiona niepewnie podeszła do miseczki, zamieszała w niej łyżką, popatrzyła po towarzyszach, po czym zamknęła oczy, uniosła łyżeczkę do ust i przełknęła. Na jej twarzy odmalowała się dziwna mina. Zrozpaczona spojrzała na Zabiniego i podała mu łyżkę. Ten również zamoczył ją w czarnym paskudztwie i delikatnie polizał.
- To... to... – zamyślił się na chwilę. - To jest dobre - mruknął cicho do Hermiony i ze zdziwieniem popatrzył na Dracona.
- Smoku, to jest świetne... Nie no, zwracam honor... To jest naprawdę niezłe.
Draco i Giny zaczęli z radości tańczyć po kuchni, a Blaise zajadał niecodzienny specjał. Tylko Hermiona, z miną zbitego psa, wpatrywała się w kolekcję noży.
- I jak Granger?... I jak Hermiona? - powiedzieli jednocześnie Draco i Virginia.
- Smakuje dziwnie... - dziewczyna wbiła wzrok jeszcze mocniej w noże na gustownej, drewnianej podstawce, jakby chciała na nich ćwiczyć zdolności telekinetyczne. - Dziwne ... ale jest dobre - dodała z miną skazańca i zamknęła oczy. Wyglądała jakby podpisała na siebie wyrok.
Draco bez słowa objął ją i soczyście pocałował.
Pocałunek był krótki i smakował waniliami, to znaczy Draco smakował tak, jakby przed chwilą jadł coś waniliowego. Hermiona spojrzała na niego rozszerzonymi oczyma, a ten tylko się uśmiechnął i podszedł do Blaise’a.
- No stary, teraz twoja kolej, musisz ponieść karę za to, że w nas nie wierzyłeś i musisz pocałować Weasley.
- Właśnie - radośnie wykrzyknęła Ginny, ale za chwilę jej oczy próbowały wydostać się z oczodołów. – Zaraz, zaraz, jakie pocałować?! Jakie pocałować?! To ty miałeś pocałować Hermionę... Dlaczego on się do mnie zbliża, no weźcie przestańcie... Zabini, trzymaj się z daleka!
Zabini zachichotał złośliwie i wcale się nie przejął jej protestami.
- Cicho, maleńka, wiem, że na mnie lecisz, tylko tak się krygujesz, nie? Taka mała kokieteria, paluszku...
Chłopak objął wyrywające się mu małe, rude stworzenie i mocno je pocałował - prosto w umazane karmelem usta. Pocałunek był gwałtowny i Ginny zabrakło na chwilę powietrza.
- Słodziutka jesteś - Blaise oblizał się z rozmarzeniem gdy skończył ją całować.
Virginia była w zbyt dobrym humorze by rzucać się z pięściami na Zabiniego, więc tylko popatrzyła na niego wilkiem, po czym ruszyła w stronę zupy rybnej o smaku waniliowym.

Do godziny dwunastej wszyscy czworo przygotowywali najdziwniejsze potrawy wigilijne, a później poszli ubierać wielką choinkę. Zabawa przy tym była niesamowita, szczególnie gdy chłopcy przystroili się w kolorowe łańcuchy i zaczęli tańczyć kankana.
- Jest północ, oto Nowy Rok nadchodzi - powiedział uroczyście Draco wznosząc toast szampanem
- Święta ci się pomyliły Smoku - poprawił go łagodnie Zabini - Sylwester jest za tydzień.
- Ale z ciebie sztywniak! - zarechotał lekko wstawiony Malfoy, ale jednak wstawiony. - Nie umiesz się bawić.
Obie dziewczyny się roześmiały, zwłaszcza Virginia, która była już na mocnym rauszu i Blaise delikatnie wyjął jej z dłoni kolejny kieliszek.
- Koniec picia – powiedział. - Składamy sobie życzenia, dajemy buzi i idziemy spać.
Draco na słowo „buzi” natychmiast zbliżył się do Hermiony i, nie siląc się na składanie jakichkolwiek życzeń zaczął się z nią całować. Pocałunek był dłuższy niż ten, który zaserwował jej w kuchni, bo Hermiona nie próbowała od niego uciec i to on po raz pierwszy się od niej zaskoczony odsunął.
- Co... co... co to było?
- No przecież dziś Wigilia, dzień dobroci, nie wypadało bym ci złamała nos... Chyba, że bardzo tego pragniesz.
- Nie, dziękuję - powiedział niepewnie blondas i dotknął nosa, jakby sprawdzał, czy ten jest na pewno na swoim miejscu i czy jest cały i zdrowy, ale za chwilę się uśmiechnął. - Masz słodziutkie usteczka, szczota.
- A ty się ślinisz przy całowaniu - odwarknęła w odwecie Hermiona. To nie było prawdą, bo Draco ku jej konsternacji całował fantastycznie. Chłopak się nie przejął i wzniósł toast za nosy.
- Buuuzi? - spytała z naiwną minką Virginia i szeroko się uśmiechnęła. Szumiało jej w głowie i czuła się dobrze. - Dasz mi buzi, Zabini? Dasz?! Ładnie proszę...
- Uwielbiam jak jesteś wstawiona, Weasley, wtedy gadasz do rzeczy - pochylił się nad niziutkim rudowłosym stworzeniem i delikatnie pocałował Ginny, która namiętnie oddała mu pocałunek.
- Kręci mi się w głowie - oświadczyła minutę później.
- Widzisz malutka, jak ja świetnie całuję? - Blaise postanowił być choć troszkę nieskromny, ale jego zapędy zostały szybko zgaszone.
- Kręci mi się w głowie - powtarzała dalej Virginia. - Chyba za dużo wypiłam, nie powinnam tyle pić. Hermiona idziesz spać?
- Już, Gin - odpowiedziała radośnie panna Granger i na widok zbaraniałej miny ciemnowłosego Ślizgona parsknęła śmiechem.
- Najwidoczniej obaj musicie popracować, bo okropnie kiepsko całujecie.
Dziewczyny wybiegły z salonu, a Draco i Blaise spojrzeli po siebie z dziwnymi minami.
- Nie wiedzą, co dobre - stwierdzili jednogłośnie i udali się do swoich pokoi.


--------------------
"KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Kitiara   Zmowa Dziewic   06.01.2005 09:50
Raillie   Świetne opowiadanie! Najlepsze jakie Twoje...   06.01.2005 16:13
Silda   Niewyczerpana inwencja twórcza Kit ^_^ Jedno m...   06.01.2005 16:46
sonka  
QUOTE   06.01.2005 16:47
Myśka  
QUOTE   06.01.2005 17:09
AtA_VH   heh... kiedy zobaczyłam, że jest kolejny ff Ki...   06.01.2005 18:06
Tajemnicza   Gratuluję wam dziewczyny tego opowiadania. Mim...   06.01.2005 23:14
Magya   Bardzo mi się podoba. Literówek nie zauwa[colo...   07.01.2005 15:06
Raillie   Heh... Ja napisalam jakies badziewko, ktore ju...   07.01.2005 17:07
Magya   Wiem, wiem Raistlin   Nawet bez podpisu autora(przepraszam autorek) ...   07.01.2005 20:33
Hermione   kolejne cudowne :D czytam,czytam i chce więcej ...   08.01.2005 10:28
Kitiara   Skromne Party
Wieczorem Ginny przyszła ...
  08.01.2005 19:30
Magya   Fajnie, że kolejny part już jest :D Part bardzo do...   08.01.2005 19:50
Nimfka   Uff, przebrnęłam. I podobało mi się.
Czyt...
  08.01.2005 20:52
Morgiana   ech, ile można czytać bliźniaczo podobnych, słowny...   08.01.2005 21:38
Kitiara   Morqiano Droga, a niepomyślałaś, ze mogłyśmy n...   09.01.2005 08:07
Myśka   A mnie się to opowiadanie podoba. Szczególnie ...   09.01.2005 13:42
Hermione   nadal wspaniałe Pottermenka   Wydaje sie ze Kit albo nie wie o wznowieniu pracy ...   18.04.2005 18:26
Tom   Kit wie, ze Magiczne odzylo - dawala 10tego dwa dn...   18.04.2005 20:50
corka_ciemnosci   Opowiadanie jak najbardziejmi się spodobało. Widzę...   19.04.2005 08:25
Aoshi_Noir   Zal rozstawac sie z tym opowiadaniem ale wszystko ...   22.04.2005 22:06
Tenebris69   Kit chyba zapomniała o aktualizowaniu "Zm...   23.04.2005 11:04
Kitiara   Przepraszam za brak aktualizacji, ale miałam ostat...   23.04.2005 15:34
Myśka   :* dzięki, naprawdę. zuch dziewczyny!   23.04.2005 16:12
corka_ciemnosci   Miło czytać, że pojawi się nowy odcinek... Ja z pr...   23.04.2005 18:38
Kitiara   [color=olive]Zmowa dziewic Autorki: Nagini, Kitiar...   23.04.2005 21:33
Tenebris69   Ach, zakład! Jak to dawno temu było! Oczyw...   23.04.2005 21:54
corka_ciemnosci   No bardzo ciekawie się zapowiada... Nie wytrzymam,...   24.04.2005 13:18
Kitiara   [color=olive]Zmowa dziewic Autorki: Nagini, Kitiar...   26.04.2005 10:48
x_hesper_x   Ach, Ach, ach! <jupi!> Hes sie ciesz...   26.04.2005 12:35
corka_ciemnosci   Pochłonęłam dzisiaj dwa odcinki... I powiem szczer...   26.04.2005 15:10
Tova Brink   Ja Cię solę, ten fick jest naprawdę świetny (a u m...   26.04.2005 18:59
Kitiara   [color=olive]Zmowa dziewic Autorki: Nagini, Kitiar...   27.04.2005 09:39
madziorek   Jesteś okropna :P Popłakałam sie na końcu :cry: ....   27.04.2005 14:01
Agulka88   Bardzo mi się podoba! Wprowadziłaś tutaj prawd...   27.04.2005 10:01
corka_ciemnosci   Ja już naprawdę nie wiem co mam pisać w o tym opow...   27.04.2005 15:27
Tova Brink   Ja też jestem bardzo usatysfakcjonowana tą częścią...   27.04.2005 18:26
Kitiara   [size=7][b]WAŻNE [b]O rany! Przepraszam, ale ...   28.04.2005 09:45
Tenebris69   A tak mi się wydawało, że czegoś mi tu brakuje. ;)...   28.04.2005 11:04
madziorek   Wybaczam ci, ale masz szybko dodac dalsze części i...   28.04.2005 17:17
esstel   Nie no opowiadanie suuuuuper, zresztą jak każde Tw...   28.04.2005 20:15
corka_ciemnosci   Świetne jak zwykle. Ja poprostu czytając nie potra...   28.04.2005 21:05
Kitiara   Owszem, działa, ale na monitor czeka i nie wie i...   28.04.2005 22:43
Kitiara   [color=olive]Zmowa dziewic Autorki: Nagini, Kitiar...   29.04.2005 09:20
Kitiara   *** Draco poprowadził Hermionę prosto do swojej s...   29.04.2005 09:24
burza13   Wspaniale, ,,mocniejsze od pozostalych", ale ...   29.04.2005 09:44
madziorek   No nie wiem ... według mnie za szybko 'pogodzi...   29.04.2005 13:58
esstel   nie no bomba! brawa dla autorek... nie uchodze...   29.04.2005 14:10
corka_ciemnosci   Tiara z głowy... Odcinki są naprawdę świetne i trz...   30.04.2005 12:14
madziorek   No i ten rozdziałek pokazał że te "dziewuszys...   01.05.2005 16:12
esstel   ff robi sie coraz ciekawszy :D czekam z niecierpl...   01.05.2005 16:34
corka_ciemnosci   No ładnie, ładnie... Opowiadanie robi się coraz ci...   01.05.2005 18:18
Darkmanka   :lol: tAKKKKK Zabini żądzi!! :D uwielniam...   01.05.2005 21:45
Tova Brink   Nie mogę się doczekać kolejnej części :P To się ro...   01.05.2005 18:54
Univien   Hmm... musze przyznać, że to jeden z najlepszych o...   01.05.2005 22:32
esstel   Kiedy będzie kolejna część bo ja sie już doczekać ...   03.05.2005 14:02
Siobhan   Bardzo fajny fick! Naprawdę wciąga, przecz...   03.05.2005 21:05
Copiczek   Piękne... Zakochałam się w tym... Kiedy nowa część...   04.05.2005 13:59
Miyu Sora Yamano   To jest niestety świetne. Niestety, bo wchodze tu ...   04.05.2005 14:18
Copiczek   No a kiedy nowa część?? :angry: Pisałaś że codzie...   06.05.2005 22:37
Eva   Nie podoba mi sie. Jest nudne, jezyk marny, charak...   07.05.2005 10:37
corka_ciemnosci   I ciśnie mi się na język stwierdzenie, że jeśli ...   07.05.2005 11:23
Child   Podejrzewam, że wyraża swoją opinię. Chociaż oczy...   07.05.2005 11:34
Eva   I ciśnie mi się na język stwierdzenie, że jeśli ...   07.05.2005 11:52
corka_ciemnosci   Jakoś nie moje klimaty, nie gustuje w płytkich k...   07.05.2005 16:16
Eva   No to idealnie trafilas jesli chodzi o to opowiada...   07.05.2005 16:37
Teodora   córka ciemności nie lubi MROKU?? :lol: :lol: :...   07.05.2005 22:20
corka_ciemnosci   Wiesz można rozpatrywac pojęcie "ciemności...   08.05.2005 11:47
Teodora   różnych? no więc jakie są te RÓŻNE ,aspekty,   08.05.2005 15:50
madziorek   Każdy wyraża swoje zdanie. Mi się ogólnie podoba. ...   08.05.2005 16:21
Child   odpowiadając na to jakże nurtujące pytanie - spójr...   08.05.2005 17:43
matoos   A teraz podajcie sobie łapki i skończcie offto...   08.05.2005 18:39
Miyu Sora Yamano   Gdzie jest następna część? Na passionate dreams ju...   10.05.2005 12:23
Serena   Zajebiste ^^ Zabini - niezłe ciacho, a i Malfoya c...   10.05.2005 20:33
Pottermenka   Kolejnego rozdzialu wciaz nie ma. Zdaje sie ze to ...   10.05.2005 21:27
Kitiara   Malfy opóźniony w rozwoju? Raczej nieco infantylny...   11.05.2005 10:12
Pottermenka   Widzisz w tej elokwencji jest zaklety czar opo...   11.05.2005 18:36
Myśka   ja błagam o zastąpienie odcinka z Przecinkiem czym...   13.05.2005 13:10
Copiczek   Czemu nie ma nowej części?? Na passionate dreams j...   15.05.2005 11:33
Kate64100   Cudownie że napisałaś, cudowne to co napisałaś, aż...   20.05.2005 19:16
corka_ciemnosci   Miałam okazję już to przeczytać, dlatego napisze t...   20.05.2005 19:18
Galia   Świetnie :D Zazwyczaj przeszkadza mi niekanoniczno...   20.05.2005 20:13
Serena   Super ^^ Bardzo fajnie przedstawiasz Lucjusza. Pod...   20.05.2005 22:36
psychodeliczna   Ciągła akcja [to się chwali]. Trochę za dużo prze...   21.05.2005 09:46
Serena   Nie jest źle. Przekleństwa jakoś mnie nie rażą, do...   21.05.2005 13:00
Majka   Czy mi siem wydaje czu tu ejst pominięty dość spor...   05.06.2005 15:18
Eva   Łojesuu, ale to nudne jest. No przepraszam, ale n...   06.06.2005 15:29
Kitiara   [b]Czy ja dobrze widzę? Wkleiłam cały przedostat...   09.06.2005 09:09
Kitiara   *** - Ale jaja – stwierdził przemoczony Drac...   09.06.2005 09:12
psychodeliczna   Trudno mi powstrzymać się od rzucenia niezbyt inte...   12.06.2005 00:10
Tharna   Ja również :P Moja drukarka zatrzymała sie z br...   12.06.2005 10:10
Kolesia   to nijest świetne tylko boskie. dawaj next parta   14.06.2005 16:55
Dorcas Ann Potter   Bardzo wciągające opowiadanie. Jedno z waszych naj...   14.06.2005 20:12
yasmin   Gasz... Ten fik jest prześmieszny. Bardzo lubię cz...   21.06.2005 18:25
Majka   Eee, nie żeby nabijać [ja? nabijać?...   23.06.2005 22:38
Myśka   kur.wa czy może być wreszcie spokój? załóżcie sobi...   24.06.2005 16:34
Broken Wing   Ta mała jest tak zajadła, że głowa boli. Niczym p...   24.06.2005 20:35
3 Strony  1 2 3 >


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 02.05.2024 15:55