Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Jak Być Szczęśliwym, niezakończone

dede
post 05.05.2014 22:39
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 10
Dołączył: 06.01.2013
Skąd: kato

Płeć: buka



Jak na razie tylko mały wstęp, czekam na opinie. smile.gif



~~~~~~~~


Jak ja kocham czytać książki. Mogła bym to robić całe dnie, często nawet całe noce. Książki zawierają w sobie ogromne ilości wiedzy.

Och! Już jest ta godzina a ja jeszcze siedzę w bibliotece. Pora iść spać, bo spóźnię się rano na zajęcia. Jutro czekają mnie eliksiry ze Snapem, będę musiała przed snem powtórzyć sobie rozdział z podręcznika, przecież nie mogę przyjść nieprzygotowana tak jak Harry i Ron.


****



Kolejny dzień spędzę w bibliotce. Uwielbiam to zajęcie. Co by tu sobie dzisiaj poczytac. Hmm... Może poszerzę swoją wiedzę na temat eliksirów? Nie... Przeczytałam już prawie wszystkie dostępne książki na ten temat. A może historia Hogwrtu? Tak! Ten temat nigdy mi się nie znudzi. Na dziale Ksiąg Zakazanych jest tyle ciakawych książek na ten temat. Dobrze, że profesor McGonagall dała mi zgodę na nieograniczony dostęp do tych książek. Gdyby nie to, nie miała bym już co czytać.

O! Na przykład taka jak ta "Donatello - przygody i romanse". Powinno być interesuje. I ma tylko 700 stron. Do wieczora zdąże skończyć. Hmm... a więc Donatello w średniowieczu był tutaj dyrektorem. Bardzo ciekawe, nigdy o tym nie słyszałam. Musiało to być nie później niż 200 lat po tym, jak powstał Hogwart. Ojejku... Już wiem dlaczego ta książka była w dziale ksiąg zakazanych. On sypiał z uczennicami. Został za to ścięty na szubienicy. Nie wiedziałam, że którykolwiek z dyrektorów został tak ukarany. Myślałam, że wszyscy umarli śmiercią naturalną. Poza tym, nigdy nie widziałam jego portretu w gabinecie dyrektora...

- Przepraszam, dlaczego panienka jest taka zarumieniona? - usłyszałam głos koło ucha. Wystraszyłam się bardzo. To był duch, którego nigdy nie spotkałam.
- Ojejku, kim pan jest? Nie znam pana. Myślałam, że znam wszystkie duchy - wyjąkałam nieco zawstydzona swoją niewiedzą. Przecież nie ma takiego ducha, którego bym nie znała.
- To widocznie bardzo mało wiesz o Hogwarcie. Za dużo czasu sędzasz w bibliotece, widuję cię tu bardzo często. Nie sądzisz, że ciekawsze są spacery po tym miejscu? W ten sposób dowiesz się więcej, niż z książek. Jestem Donatello, właśnie o mnie czytasz. I jak, podoba ci się moja historia? Nie jest dla ciebie szokująca? - odparł duch z uśmiechem na ustach. Ciekawiła go ta młoda czarodziejka, obserwował ją tutaj od dłuższego czasu. Jak zobaczył, że czyta książkę na jego temat, doszedł do wniosku, że pora w końcu z nią porozmawiać.
- Oh, ale przecież zwiedziłam już praktycznie cały Hogwart. Oczywiście, oprócz tych miejsc, do których wstęp jest zakazany. Napewno są jakieś ważne powody, dla których uczniowie nie mogą chodzić do niektórych miejsc. Na przykład taki Zakazany Las, każdy wie, że jest tam niebezpiecznie.
- Z tego co wiem, byłaś w Zakazanym Lesie, Komnacie Tajemnic oraz innych miejscach. Nie ciekawiły cię? Nie chciała byś dokładnie zbadać?
- Bardziej mnie przerażały niż interesowały. Przecież to jest zabronione! Czekają za to kary. A najlepsza uczennica nie powinna łamać przepisów. To by źle wyglądało, muszę dawać przykład młodszym uczniom.
- A czy ktokolwiek musi wiedzieć o tym, że odwiedzasz zakazane miejsca? Po to jest noc, a ty, jako Prefekt Naczelna nie musisz się stosować do zakazu opuszczania Pokoju Wspólnego w godzinach nocnych. Wszyscy nauczyciele ufają ci, szanują cię, nikt nigdy nie interesuje się gdzie idziesz i co będziesz robić. Każdy wie, że nie zrobiła byś nigdy czegoś, co jest zabronione. Nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, ile daje ci to możliwości. Uśpiłaś ich czujność, możesz robić co chcesz. Gdybym ja tak mógł w twoim wieku... Aż szkoda nie wykorzystać z takiej okazji. Przemyśl to, o czym mówię, jeszcze się spotkamy – po tych słowach rozpłynął się w powietrzu.

Zniknął! Jak on mógł, tak niekulturalnie, bez stosownego pożegnania. Ale to co mówił, było ciekawe. Zdaje sobie sprawę, że nie wszystko można wyczytać w księgach. Ale książki są bezpieczne, nie spotka mnie nic, co mogło by mnie zaskoczyć i mam pewność, że nic złego mi się nie stanie. Muszę zapomnieć o tej rozmowie, Donatello jest niedorzeczny. Szkoda, że tak szybko uciekł, po lekturze tej księgi mam do niego tak wiele pytań...


****


Minął już miesiąc od tego dziwnego spotkania w bibliotece. Ostatnimi czasy spędzam tam jeszcze więcej czasu a On dalej się nie pokazuje. Widocznie jego zapewnienie o ponownym spotkaniu nie było prawdą. Jak myślę o tej rozmowie z perspektywy czasu, mam wrażenie, że zachowałam się jak osoba nie do końca rozgarnięta psychicznie. Jestem przecież taka mądra, a często wygaduję takie bzdury. Niestety, ale łatwo jest mnie zawstydzić, a wtedy tracę rozum. Nie ważne, nie mam czasu myśleć teraz o Donatello, przecież już jutro zaczynają się egzaminy końcowe. Muszę się uczyć, chociaż wiem, że zdam. Nieistotne, muszę mieć najlepsze wyniki z całego roku. Nie wypada mi inaczej, wszyscy tego ode mnie oczekują.

Pierwszy jest egzamin z eliksirów o profesora Snape`a. Bardzo dobrze, że jest pierwszy, najlepiej mieć najgorsze z głowy. Powinnam zdążyć przeczytać do rana jeszcze raz wszystkie notatki, najwyżej będę niewyspana.

Przebudziło mnie delikatne stukanie w szybę. Jak mogłam zasnąć! Przecież miałam się uczyć. Zegar wskazuje godzinę 3.45. Zostało mało czasu, o 8.00 egzamin. Co tak stuka w tą szybę? Powinnam sprawdzić, może moi rodzice wysłali do mnie list. Niedawno udało mi się ich przekonać, że wysyłanie sowy to nie jest znęcanie się nad zwierzętami. O! Miałam rację, to jest sowa. Ale coś nie tak, to nie jest Klepsydra, sowa, którą moi rodzice dostali ode mnie w prezencie. Ta wygląda jakoś dziwnie. Jest cała czarna i ma ogromne, czerwone oczy. Jeszcze nigdy takiej nie widziałam, muszę sprawdzić w bibliotece jaka to jest rasa sów. Idiotko! Zamiast zainteresować się od kogo jest ten list, interesuje się tylko nauką. Już jest chyba źle ze mną, powinnam się trochę odstresować. O tak, już odpięłam go od nóżki ptaka, teraz tylko rozwinąć i przeczytać.


Powodzenia na egzaminach. D.


Kto to jest D.? Czy ja znam kogoś kogo imię lub nazwisko zaczyna się na D? Niech pomyślę... Dambledore, Dean, Draco.... Nie, to niedorzeczne, na pewno żaden z nich nie wysłałby mi takiego liściku. Donatello! Tak, to na pewno on. Styl pisma jest taki dziwny, średniowieczny. Nikt w naszych czasach nie pisze tak ozdobnie. Dlaczego wysłał mi ten liścik, przecież nie powinna go obchodzić moja nauka, jest tylko duchem mieszkającym tutaj.

Dlaczego ta sowa tak na mnie patrzy? Jej wzrok mnie przeraża, czerwone oczy w mroku wyglądają strasznie. Chyba powinnam zapalić więcej świec, większość zdążyła się wypalić jak spałam. Tak, teraz stanowczo lepiej, te oczy nie wyglądają już tak przerażająco. Wydaje mi się, że czeka na odpowiedź. Ale co ja mam mu odpisać? Nie mam pojęcia. Nie może to być nic banalnego, przecież nie napisze mu zwykłego dziękuję, to by było takie proste.

Siedzę już pół godziny i gapię się w pustą kartkę przede mną. Nie powinien tyle czekać na odpowiedź. Poza tym, dlaczego on oczekuje ode mnie odpowiedzi? To jest niekulturalne z jego strony! Nie wiem co powinnam mu odpisać. Nieważne, piszę cokolwiek, byle by ta sowa przestała się tak na mnie patrzeć.


Jestem pewna, że zdała bym bez tego, ale tak czy tak, dziękuję za zainteresowanie. H


Nie, to by było zbyt aroganckie, muszę wymyślić coś lepszego.


Dziękuję za zainteresowanie moimi egzaminami, mam nadzieję, że będą zdane. H


Jak to mam nadzieję, że będą zdane. Przecież to oczywiste! Do kosza z tym.


Dziękuję. Hermiona Granger


Tak, wygląda to stanowczo lepiej, mogę to wysłać. W końcu ta sowa dała mi spokój i odleciała. Powinnam iść pod prysznic, a później spać. Rano muszę trzeźwo myśleć.

Dlaczego nie mogę zasnąć, dlaczego ciągle myślę o Donatello. Przecież to jest duch! Czemu w ogóle obchodzi mnie, co mógł sobie o mnie pomyśleć. Za tydzień skończą się egzaminy i jadę z rodzicami na Majorkę. Dwa miesiące odpoczynku od szkoły. Muszę wypożyczyć z biblioteki dużo książek na wakacje, przecież nie mogę ich spędzić zupełnie bezproduktywnie. Muszę się już zacząć uczyć na kolejny rok.


****
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
dede
post 14.05.2014 12:16
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 10
Dołączył: 06.01.2013
Skąd: kato

Płeć: buka



Czekam na komentarze smile.gif


****


O dziwo, obudziłam się wyspana, pomimo że większą część nocy spędziłam nad powtarzaniem materiału z eliksirów. Przed egzaminem stresowałam się, jak zawsze. Nie zdołałam wcisnąć w siebie śniadania, przez co Ron i Harry bardzo marudzili. Mówili, że powinnam jeść, że jak nie będę jadła to nie będę miała siły nawet żeby myśleć. Oni zawsze przejmują się wszystkim, tylko nie sobą. Wolę już nie jeść niż mieć mdłości ze stresu. Odbiję sobie to wszystko po egzaminach. Już nie mogę się doczekać, aż będę po. Chyba jeszcze nigdy nie czekałam z takim utęsknieniem na wakacje. Dwa tygodnie w ciepłych krajach to naprawdę piękna perspektywa.

Egzamin z eliksirów był dla mnie bardzo prosty. Wiadomo przecież, że zawsze jestem przygotowana. Część teoretyczna była dla mnie wręcz banalna, rozwiązałam ją bez żadnego błędu. Bardziej stresowałam się na myśl o części praktycznej. Wiadomo przecież, że profesor Snape nie przepada za uczniami z Gryffindoru. Bałam się, że przez to może oceniać niesprawiedliwie. Owszem, w przypadku Harrego jego ocena była troszeczkę zbyt ostra, a Malfoyowi ocenił za wysoko, ale najważniejsze, że w moim przypadku nie miał się czego przyczepić. Widziałam po minie, że nie jest zadowolony z tego, że eliksir udał mi się idealnie. Nie mógł zrobić nic innego, jak postawić mi najwyższą możliwą ocenę.

Gdy tylko wyszłam z lochów, w których odbywał się egzamin, cały stres z nim związany spłynął ze mnie. Tylko tego egzaminu się bałam, żaden inny nie jest dla mnie taki ważny. Jestem pewna, że jak poradziłam sobie z egzaminami, to ze wszystkim innym także sobie dam radę. W końcu odzyskałam apetyt. Obiad mijał w przyjemnej atmosferze, oprócz narzekającego Harrego.
- Dlaczego Snape jest taki niesprawiedliwy? Nienawidze go! Przecież Malfoy napisał test gorzej niż ja, dlaczego niby on dostał lepszą ocenę? - powiedział, zerkając ze złością na stół nauczycielski, przy którym siedział znienawidzony przez niego profesor. Przez tyle lat nauki nie polubił go i wiadomo było, że nigdy się to nie stanie. Snape nic nigdy złego mu nie zrobił, zachowuje się niedorzecznie. To Harry się źle do niego odzywa i jest arogancki. No ale przecież mu tego nie powiem, jest moim przyjacielem. Jak bym mu to powiedziała, to by się na mnie obraził. Nie dopuszcza nawet myśli o tym, że ktoś może myśleć inaczej niż on.
- Harry, najważniejsze jest, że zdałeś. Nie przejmuj się Snapem a tym bardziej tym głąbem Malfoyem. Wiesz przecież, że jako jego ojciec chrzestny Severus zawsze go będzie faworyzował.
- Severus?! Czy ty powiedziałaś o nim Severus? Coś takiego. Może jeszcze mi powiesz, że go lubisz? Hermiono, czyś ty na głowę upadła?
- Harry, mógł byś mi wytłumaczyć o co się wściekasz? Nie mówię, że go lubię, po prostu mam do niego szacunek. Jest bardzo dobrym nauczycielem.
- Jasne, szacunek. Weź się może nie odzywaj więcej na ten temat. Nie chcę się z tobą kłócić przez tego aroganckiego profesorka. - zdenerwowany odszedł od stołu. Nie chciałam dopuścić do kłótni, ale taki jest jego charakter. Nie można mu powiedzieć czegoś z czym się nie zgadza. Niby taki wspaniałomyślny, wybraniec, zbawca świata czarodziejów a zachowuje się jak mały, rozpieszczony dzieciak.

Obiad dokończę sama. Nie potrzebuję towarzystwa takiego gbura. O! Na deser dzisiaj przepyszny pudding czekoladowy. Jak ja go uwielbiam, mogła bym go jeść bez końca. Zawsze jak są egzaminy skrzaty przygotowują najlepsze dania, aby wynagrodzić młodzieży wcześniejszy stres. Albo mi się wydaje, albo coś się porusza przy sklepieniu wielkiej sali. Nie, chyba mi się wydawało. Ale coś jest nie tak. Muszę się dokładniej przyjrzeć. Dlaczego parę świeczek się nie pali, dziwne. Przecież są magicznie zapalane i byle kto nie może ich zgasić. Oh, w kącie sali coś się rusza. Jakiś duch, ale z takiej odległości nie widzę dokładnie, kto to jest. Ooo, leci w moją stronę, chyba poznaję tą sylwetkę. Donatello! Czemu przez 6 lat nauki nigdy go nie spotkałam, a teraz widzę go już drugi raz w tym miesiącu. Nie mogę zwracać na niego uwagi, przecież on mnie nie obchodzi. Zawisł w powietrzu wysoko nade mną. Nie mogę przestać na niego spoglądać. Chyba zauważył mój wzrok, uniósł kciuki w górę ślicznie się uśmiechając. Dlaczego ja wcześniej nie zauważyłam, że on jest taki przystojny? Wychodzę, nie będę przecież co chwile spoglądać na sklepienie wielkiej sali licząc na to, że jeszcze go zobaczę. Zachowuje się niepoważnie.


****

Egzaminy minęły szybko, jeszcze jeden dzień i mogę wracać do domu. Za tydzień tyle wyczekiwane wakacje w ciepłych krajach. Wszystko zdałam, osiągnęłam najwyższe wyniki w całej szkole. Opłacało się tyle czasu poświęcić nauce. Dostałam dzisiaj sowę od dyrektora, o godzinie osiemnastej mam się stawić w jego gabinecie. Ciekawe, o co mu chodzi. Już nie mogę się doczekać aż się dowiem. Pewnie tylko chce mnie pochwalić za wysokie wyniki w nauce. Przecież rzadko zdarzają się aż tacy zdolni uczniowie.

Ale ja jestem próżna! No, ale przecież mam rację. Jestem mądra, ale szkoda, że posiadam tylko wiedzę pochodzącą z książek. Odbija się to na moim życiu uczuciowym. Mam już prawie siedemnaście lat a jedynym moim chłopakiem był Wiktor Krum. Wszystkie znajome opowiadają na temat swojego pierwszego razu, a nawet już następnych, a ja do tej pory tylko raz się całowałam. Mam nadzieję, że zmieni się w to wakacje. Poznam jakiegoś przystojnego chłopaka, zrobię co mam zrobić i też będę miała o czym opowiadać. Przynajmniej nigdy więcej nie będę musiała się z nim widzieć. W te wakacje mogę sobie pozwolić na trochę szaleństwa. Nie mogę być całe życie taka sztywna bo skończę jako stara panna.

Już prawie godzina osiemnasta. Pora iść do gabinetu Dumbledora. Ciekawa jestem o czym chce ze mną porozmawiać. Rzadko kiedy wzywa osobiście do siebie uczniów. Wyjątkiem jest Harry, który co chwile tam jest wzywany.

Zapukałam do drzwi, chwilę minęło zanim usłyszałam zaproszenie do wejścia. W gabinecie była także Minerwa McGonagall, opiekunka domu Godryka Gryffindora. Jak zwykle wyglądała bardzo poważnie. Przez tyle lat nauki tylko kilka razy widziałam, żeby się uśmiechała. Mogła by kiedyś zmienić fryzurę, ten kok na czubku głowy dodaje jej tylko lat, z rozpuszczonymi włosami na pewno wyglądała by młodziej.
- Witaj Hermiono – odezwał się dyrektor – mamy dla ciebie pewną propozycję, ale proszę cię, żebyś dobrze przemyślała zanim się zgodzisz.
- Dzień dobry, dyrektorze, profesor McGonagall. O co chodzi? - zapytałam. Byli bardzo poważni, na pewno nie chodzi im tylko o to, żeby pogratulować mi wyników w nauce.
- Jak wiesz, co roku w trakcie wakacji prowadzimy szkółkę, dla dzieci, których rodzice wiedzą, że będą czarodziejami. Mają wtedy okazję nauczyć się paru podstawowych rzeczy przed podjęciem nauki w Hogwarcie. - odpowiedziała pani profesor.
- No tak, słyszałam coś na ten temat, ale jaki ma to związek ze mną? - Byłam bardzo zdziwiona, czego oni mogli ode mnie chcieć?
- Wraz z całym gronem pedagogicznym podjęliśmy decyzję, że powinnaś wraz z niektórymi wybranymi profesorami uczyć te dzieci. Wiemy dobrze, że pomagasz w nauce wszystkim swoim przyjaciołom i bardzo dobrze ci to wychodzi. Dzięki tobie niejednej osobie udało się zdać egzaminy. - Dyrektor wie, że pomagam Ronowi i Harry'emu, nie spodziewała bym się tego. W sumie niemożliwe, żeby Ron mógł zdać bez niczyjej pomocy. Jest na to zbyt leniwy.
- Ale dlaczego ja a nie ktoś inny? Co z wakacjami? - Przecież miałam jechać na Majorkę! Miałam przeżyć przygodę mojego życia, poznać chłopaka i stracić dziewictwo. Jak mam to zrobić zostając w Hogwarcie?
- Właśnie w tym jest problem, dlatego chcemy, żebyś dobrze do przemyślała. Pozytywnym aspektem jest to, że będziesz miała spokój, będziesz mogła się uczyć. Przy okazji zdobędziesz doświadczenie zawodowe. Wiemy, że w przyszłości chciała byś nauczać. Zaczynając od najmłodszych, poradzisz sobie też ze starszymi. Niewiele jest osób, które osiągały by tak wysokie wyniki w nauce, a jednocześnie potrafiły tą wiedzę przekazać dalej. Szkoda, że nie ma więcej uczniów takich jak ty. - Dyrektor mówił bardzo przekonującą. Muszę się nad tym zastanowić, szkoda by było zmarnować taką okazję. Za rok, gdy skończę naukę to będę miała pewną pracę w Hogwarcie. Poza tym przez dwa miesiące cały zamek prawie całkowicie dla mnie, większość nauczycieli też wyjeżdża na wakacje. Wszyscy potrzebują trochę odpoczynku. - Do jutra daj nam odpowiedź. Jeżeli się zgodzisz, będziemy się cieszyć. Jeżeli nie, no to szkoda, ale rozumiemy, że każdy chce trochę odpoczynku. Dziękuję Hermiono za rozmowę, możesz odejść.
- To ja bardzo dziękuję, do widzenia.

****

Nie mam pojęcia co mam robić! Tyle samo argumentów za jak i przeciw. Uczyć dzieci, ale czy ja potrafię? Daję sobie radę z Potterem i Ronem, ale czy dam sobie radę z małymi dziećmi? Dzieci są bardzo wymagające, a ja nigdy nie potrafiłam sobie z nimi dawać rady. Co zrobić... Nie mam nawet z kim o tym porozmawiać, Harry się do mnie nie odzywa po tym zajściu w wielkiej sali, Ron nie potrafi wybrać pomiędzy mną a swoim najlepszym przyjacielem, więc też ze mną nie rozmawia. Przejdę się na błonia, może spacer pozwoli mi usystematyzować moje myśli.
- Nad czym tak panienka myśli? - usłyszałam, gdy siedziałam spoglądając na jezioro.
- Wystraszyłeś mnie! - to był Donatello. Dlaczego mam wrażenie, że pojawia się zawsze wtedy, kiedy chciała bym go widzieć lub jestem samotna.
- Przepraszam bardzo, siedziałaś taka zamyślona, to pomyślałem, że może będziesz chciała ze mną porozmawiać. Jaki masz problem? - Chyba szczerze był zainteresowany tym, o czym myślę. Wyglądał na zatroskanego. Dlaczego niby duch ma się martwić o mnie, przecież jestem tylko jedną z wielu uczennic w tej szkole. Na pewno są jakieś ładniejsze, mądrzejsze, ciekawsze. A on uparł się na mnie.
- Oh, nic takiego. Wątpię, że udałoby ci się mi pomóc.
- Dopóki mi nie powiesz, o co chodzi to się tego nie dowiemy. Jednak parę lat spędziłem na tym świecie – odparł z uśmiechem. W sumie ma rację, jest dużo ode mnie starszy, chyba jednak mogę mu zaufać. Opowiedziałam mu całą rozmowę z dyrektorem i profesor McGonagall. Nie wyglądał na zaskoczonego, tak, jak by się tego spodziewał.
- No cóż, słyszałem, że mają w tym roku wybrać jakiegoś ucznia do pomocy. Nie dają sobie sami rady, brakuje im nauczycieli, bo większość z nich też chciała by spędzić wakacje poza zamkiem. Wakacje to jedyny czas w roku, kiedy mogą na dłużej odwiedzać swoje rodziny. Nie dziwi mnie to, że wybrali ciebie, jesteś najlepszym uczniem w całej szkole. Zastanów się jakie są tego zalety. Będziesz miała całą szkołę dla siebie, najlepsi nauczyciele też zostają. Myślisz, że odmówili by ci indywidualnych lekcji gdybyś ich o to poprosiła? Nie zmarnowała byś czasu. Zdobyła byś doświadczenie zawodowe, nauczyła byś się czegoś nowego. Według mnie warto zostać. Tym bardziej, że będziesz mogła bezkarnie zwiedzić cały Hogwart – dodał z uśmiechem, nawiązując do naszej pierwszej rozmowy. Miał rację, powinnam przyjąć tą ofertę. Drugi raz w życiu coś takiego mi się nie zdarzy.
- Chyba masz rację, powinnam cieszyć się, że dostaję taką możliwość. Później mogła bym żałować, że tego nie zrobiłam.
- Ale dalej nie jesteś wesoła? O co chodzi?
- Oh, nie ważne. Miałam spędzić dwa tygodnie wakacji na Majorce, bardzo cieszyłam się na ten wyjazd. Chciałam się troszkę poopalać i zrelaksować. - Szkoda, że nie będę mogła pojechać. No ale za rok też będą wakacje.
- Obiecuje ci, że będziesz się tu lepiej bawić niż na jakiejś tam Majorce. Zapewnię ci tyle rozrywki, ile tylko będziesz chciała. Świat magii jest ciekawszy, niż jakiekolwiek rozrywki dla mugoli.
- Nie prawda! Osoby niemagiczne robią tyle wspaniałych rzeczy. Słyszałeś kiedyś o czymś takim jak skok na bungee?
- Nie... Niestety, ale nie znam się na kulturze mugolskiej. Stanowczo bardziej interesują mnie czarodzieje.
- Żałuj, to naprawdę wspaniała zabawa. Wyobraź sobie, że dźwig zabiera cię bardzo wysoko, a ty skaczesz w dół, jesteś przypięty elastyczną liną. To jest wspaniałe, tyle adrenaliny. Szkoda, że tutaj nie ma takich rozrywek.
- Jak można skakać, asekurując się tylko liną. To na pewno nie jest przyjemne. Co może być przyjemnego w locie w dół? Wiedziałem, że mugole nie są mądrzy, ale że aż do tego stopnia to bym się nie spodziewał. To nawet nie brzmi interesująco.
- Faktycznie, nie znasz się na dobrej zabawie. W średniowieczu na pewno nie bawili się w taki sposób.
- Były na to lepsze sposoby, uwierz mi. Wspaniałe bale maskowe, polowania na dziką zwierzynę. Było więcej rozrywki niż teraz.
- Co niby jest takiego ciekawego w polowaniu na jakieś dziki? Po co zabijać bezbronne zwierzęta, nie rozumiem, jak mogło ci to sprawiać przyjemność. Zabijanie to zło, a nie przyjemność.
- To było zabijanie z konieczności, przecież coś trzeba było jeść. Przez polowania i zawody, kto zdobędzie największą zwierzynę urozmaicaliśmy sobie wolny czas. Wtedy było go dużo, nikt się nie śpieszył. Teraz wszyscy żyją w biegu.
- Właśnie, co do pośpiechu. Już się ściemnia, a ja jeszcze dzisiaj powinnam dać Dumbledorowi odpowiedź. Powinnam już iść.
- Do widzenia Hermiono, mam nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy. Bardzo przyjemnie mi się z tobą konwersuje.
- Oh, dziękuję bardzo, mi z tobą też się przyjemnie rozmawia. - uśmiechnęłam się i poszłam. Mogła bym z nim siedzieć jeszcze długo i nigdy rozmowa z nim by mi się nie znudziła.

****

Przyjęcie tej propozycji, miało więcej zalet, niż mogłam się wcześniej spodziewać. Dostałam swój własny gabinet wraz z prywatnymi kwaterami. Może jak będę się dobrze sprawować to zatrzymam je na najbliższy rok szkolny? Stanowczo wolała bym mieszkać tutaj, niż w dormitorium wraz z innymi dziewczynami. Tutaj mam więcej prywatności. Od razu przeniosłam swoje rzeczy. Jest tu pięknie. Mam ogromne łóżko z baldachimem, pościel w głębokim odcieniu czerwieni. Sypialnia jest bardzo przytulna. Oprócz sypialni i gabinetu mam swoją prywatną łazienkę z ogromną wanną i niewielki salon, w którym mogę przyjmować gości. Szkoda tylko, że nie będę miała kogo przyjmować. Przecież wszyscy uczniowie jutro rano wracają do swoich domów. Zostanę tutaj całkiem sama. Dam radę, poświęcę się nauczaniu przyszłych czarodziejów. Ciekawe czy profesor Snape mógłby udzielać mi indywidualnych lekcji eliksirów. Jest tyle rzeczy, które chciała bym się nauczyć, a niestety nie są przewidziane w toku nauczania. Może kiedyś się odważę i go o to zapytam, co mi szkodzi.

****
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 02.05.2024 17:42