Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Nie Na żarty, [Y] [M]

Tenebris69
post 11.08.2007 16:43
Post #1 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 228
Dołączył: 05.10.2004




Opowiadanie nie jest szczególnie wysokich lotów, poszukiwaczom perełek - odradzam. Powstało podczas jednego z nudnych wieczorów na skutek nienasycenia opowiadaniami tego typu. ;-)

Nie na żarty

Noc była chłodna, zwiastująca upalny dzień. Sierp księżyca zaglądał przez okno do dormitorium. Chudy, jasnowłosy chłopak wpatrywał się w swojego przyjaciela z wyrazem głębokiego zdziwienia na twarzy. Syriusz uśmiechnął się szelmowsko i jakby nigdy nic wskoczył na łóżko i okręcił się kołdrą.
- R-randka? - wydukał, chyba po raz trzeci, Remus. - Gdzie? Z kim? Co wy znowu... Nie zgadzam się!
- Uspokój się, Luniaczku. Usiądź, odpręż się, oddychaj głęboko... - rozwodził się Syriusz, przerzucając niedbale strony najnowszej "Czarownicy", zwędzonej z Pokoju Wspólnego. Młoda dziewczyna reklamująca krem z serii "CZAR NA WDZIĘK" przeciągnęła się kusząco i mrugnęła do niego ze strony dziewiętnastej.
- Wybijcie to sobie z głowy, jasne? - warknął Remus.
Odwrócił się ze złością i pomaszerował do swojego łóżka, zawalonego rzeczami Jamesa. Cisnął je bezceremonialnie na podłogę.
Syriusz patrzył beznamiętnie jak próbował wyplątać nogę ze sterty ubrań.
- Nie rozumiem czym ty się tak stresujesz - powiedział w końcu. - Każdy, powtarzam - KAŻDY, skorzystałby z okazji. Zrobiliśmy naradę i doszliśmy do wniosku, że nie możesz się tak wiecznie tylko zadręczać. Czas poużywać sobie życia, stary. Taka dziewczyna od razu zrobi z ciebie mężczyznę. - Wyszczerzył do niego zęby.
Remus zarumienił się i był wdzięczny, że w dormitorium było ciemno. Niestety, Syriusz zdawał się czytać w jego myślach.
- Ha! Co, myślałeś, że nie widzę jak się na nie patrzysz? Jak nasz posłuszny Pan Prefekt za każdym razem gdy z nimi rozmawia zjeżdża wzrokiem - tu zrobił ręką ruch, jakby w powietrzu rysował górę - na wyżyny? Natury nie oszukasz...
- Ja nie... Nieprawda! Nie podpuszczaj mnie! Zajmij się swoimi trzema dziewczynami, a mi dajcie - wszyscy - święty - spokój!
Z dołu dobiegł ich głośny śmiech. Najwyraźniej James rozkręcał wieczorną imprezę. Remus miał ochotę skorzystać z okazji i wyjść niby uciszać bawiącą się wesoło hałastrę, ale wzmianka o jego funkcji prefekta powstrzymała go. Zresztą, gdy spojrzał ponownie na leżącego na przeciwległym łóżku chłopaka, zupełnie mu się odechciało. Wzdrygnął się i wsunął cicho pod pościel. Wyhaftowany złoty lew zwinął się w kłębek jak niegroźny kociak i zasnął.
- Z kim chcieliście mnie umówić? - przerwał milczenie. Nie chciał się znów kłócić.
Syriusz dwoma susami znalazł się na jego łóżku. Obkręcił się na kolumience i ukłonił z - zapewne według niego - pełną szacunku miną.
- Z boską Larą Canell.
- Chodziłeś z nią! - wzburzył się Remus.
- I o to chodzi. - zarechotał Syriusz. - Sprawdzony towar, rozumiesz. Nie podsuwalibyśmy ci pierwszej lepszej.
- Dzięki za troskę - parsknął. - Skoro jest taka "boska", to czemu byliście razem niecały tydzień?
Syriusz zamyślił się, nadal oparty o kolumienkę jego łóżka. W tym świetle wyglądał niemal jak wyciosany posąg z marmuru. W piżamie.
- Nie pasowaliśmy do siebie - oświadczył w końcu odkrywczo. - Wiesz, platońskie połówki i takie tam... Znasz mnie.
- Czasem wydaje mi się, że nie - wyrzucił z siebie, zanim ugryzł się w język.
- A to niby co ma znaczyć? - Syriusz zmarszczył brwi.
Remus podciągnął się do góry i oplótł kolana ramionami.
- Nie rozumiem cię.
- To znaczy?
- Zawsze jesteś zabawny, przystojny, lubiany. I bawisz się ludźmi. Tylko ich wykorzystujesz, chociaż może komuś naprawdę na tobie zależało.
Syriusz prychnął.
- Ja jestem prosty i nieskomplikowany, Luniaczku. Cieszę się chwilą, ale nie biorę tego wszystkiego na serio! I nikt na to nie zwraca uwagi! To jakby ciebie odciągnąć od książek!
- I tym się różnimy. Bo ja biorę takie rzeczy na serio. Umawiasz mnie na randkę? - Uśmiechnął się kwaśno. - A co na to Lara? Zapewne będzie skakała z radości. Niezapomniane wrażenia - randka z wilkołakiem.
- Znowu zaczynasz.
Syriusz opadł obok niego na poduchy. Remus odsunął się od niego nieznacznie.
- Nie myśl o tym, stary. Zabaw się. To cię nic nie kosztuje. One lubią być adorowane. Nie musisz od razu zaciągać którejś do łóżka.
- No tak. Ty to robisz dopiero na drugiej randce...
- O co ci właściwie chodzi, co? - Zdenerwował się Syriusz. - Mówimy o mnie czy o tobie? Jesteś tak zamknięty w sobie, że trudno z tobą ostatnio wytrzymać! Niedługo zaczniesz się dusić! Weź się, Remus, w garść. Wgryź się w poduszkę, wykrzycz się jeśli to ma ci pomóc i funkcjonuj jakoś normalnie, bo aż żal na ciebie patrzeć.
- No to nie patrz! - krzyknął Remus, czując ogarniającą go złość. Syriusz nic nie rozumiał, ale i nie mógł zrozumieć. - Idź stąd! - Spróbował go zwalić na podłogę, lecz Syriusz był silniejszy.
Przygwożdżony do materaca chłopak szamotał się przez chwilę, aż w końcu poddał się i oklapł, próbując przełknąć łzy wstydu, że dał się aż tak wyprowadzić z równowagi. Wsłuchiwał się chwilę w swój przyspieszony oddech, czując się nagłą falę gorąca. Nie pamiętał potem jak chwycił Syriusza i przyciągnął go do siebie. Nie pamiętał jak ten zwalił się na niego całym ciężarem, tak że czuł na sobie jego napięte mięśnie i jego kolano miedzy swoimi udami. Nie pamiętał jak odnalazł miękkie wargi Syriusza swoimi spierzchniętymi nagle ustami.
Gdy ten odchylił się od niego, Remus nadal miał powieki przymknięte z podniecenia. Syriusz poruszył się - zapewne próbując się podnieść, a ciało Remusa przeszył dreszcz rozkoszy - syriuszowe kolano miedzy jego udami znalazło sobie świetny punkt oparcia.
- Oszalałeś, Remus? - wykrztusił Syriusz, gdy wreszcie udało mi się przeturlać na łóżko. - Co to było?
I nagle zaczął się śmiać. Śmiał się i śmiał, a Remus patrzył na niego, zdziwiony i zbity z tropu.
- Ale mnie załatwiłeś - zawył Syriusz, odgarniając z czoła proste włosy. - Przez chwilę naprawdę myślałem, że to było naprawdę...
- Syriusz...
- Zrozumiałem. Dopiekłeś mi. Teraz widzę już haczyk w moim 'na serio'. Przemyślę to, Lunatyku - powiedział, i wciąż zanosząc się śmiechem, wyszedł z dormitorium, zostawiając Remusa całego rozdygotanego i z całkowitym mętlikiem w głowie.
Remus patrzył za znikającym w drzwiach chłopakiem i nagle bardzo zapragnął, żeby była pełnia. Lecz widoczny za oknem, blady księżyc na półmetku swojej drogi przypominał mu o tym, że wszystkie wydarzenia niosą za sobą jakieś konsekwencje, od których i tak nie da się uciec.

*

Syriusz stał za drzwiami sypialni i oddychał głęboko. Serce trzepotało w jego piersi jak oszalałe.
Musiał stamtąd wyjść, jeśli chciał zachować resztki zdrowego rozsądku.
Lunio.
Lunatyk.
Jeden z jego przyjaciół.
Zadrżał na wspomnienie łapczywego pocałunku i ogarnął go nagły strach.
Już wiedział, dlaczego tak bardzo chciał znaleźć mu jakąś pannę. Klarowna sytuacja zmogłaby powstrzymać pojawiające się niekiedy przed jego oczami obrazy, zmienić sny.
Ostatecznie przekonał się, dlaczego z każdej kolejnej dziewczyny nie był do końca zadowolony.
Żadna z nich nie była Remusem.

KONIEC

Ten post był edytowany przez Tenebris69: 11.08.2007 17:47


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Muchomorek
post 10.08.2009 21:46
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 31
Dołączył: 24.09.2008
Skąd: Bydgoszcz

Płeć: Kobieta



Hmm... A mi się podobało, o!
Temat ładnie napisany, oryginalnie...
Niby nie chce być, ale jeden drugiego nieświadomie rani... Kuuuuuurczę! Świetnie napisane, po prostu.
Pomysł mi się baaardzo podoba.
Pozdrawiam biggrin.gif:D


--------------------
Głęboko wierzyć...w swoje racje.
Mądrze wątpić...w sens popełnianych czynów.
Dążyć do celu...w życiu.


User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.04.2024 16:47