Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Smak zemsty - niedokończona historia..., ZAKOŃCZONE

Milenka
post 18.09.2003 17:46
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 16.09.2003




Smak zemsty- niedokończona historia...

Ten krzyk...Głośny i przenikliwy...Tak przerażający...Jak zgrzyt żelaza po szkle...I ten strach. Wyczuwalny ze wszystkich stron...Strach, który żyje swoim własnym życiem...Strach galopujący po niebie...Wokół pełno krwi i rozkładających się tkanek...W powietrzu unosił się zapach zgnilizny...i rozpaczy...tak, zapach rozpaczy...Taki zwyczjny, choć nie do opisania...
A śnieg padał i padał...Drzewa przybrały srebrne szaty,a jezioro pokryła śnieżnobiała tafla. Nastała gwieździsta noc z księżycem w pełni. Srebrny księżycowy blask oświetlał jej postać. Była piękna, tak niezwykła i tajemnicza jak noc...Czarne włosy spływały falami na jej plecy, w świetle księżyca zdawały się świecić granatowym, nikłym światłem. Płatki śniegu zdobiły jej czarny płaszcz. Miała na imię Youhualte. Jej oczy pełne strachu i nienawiści patrzyły przed siebie, przeszywały na wylot mgłę, która otaczała góry. Była jak dzikie zwierzę. Kochała wolność i niezależność. Kierowała się instynktem przetrwania.Mknęła na skrzydłach wiatru przez bezkresne pustkowia oraz niezmierzone góry i lasy. Wtedy niczego się nie bała...Zdawała sobie doskonale sprawę z ciemnej strony natury i żyła w zgodzie z nią. A ponadto czerpała z niej siłę i magiczną moc. W końcu nie została wiedźmą od tak sobie. Od lat rozwijała swe magiczne zdolności, nie bała się ciemności, dzikich zwierząt ani czarnej magii. Wiedziała, że z ich strony nic jej nie grozi. Bała się tylko zamknięcia, ograniczenia jej wolności i swobody. Nie żywiła uczuć do nikogo, pożądała przystojnych mężczyzn, wykorzystywała ich w celu zaspokojenia własnych pragnień, ale nigdy nie zostawała z żadnym na dłużej. Wtedy byłaby od nich zależna, oni ograniczaliby jej możliwości...Nie mogła na to pozwolić. Nie musiała spożywać żadnych pokarmów ani napojów, karmiła się tylko zemstą, a pragnienie zaspakajała krwią swych ofiar. Była niczym głodna bestia, wciąż pragnęła więcej i więcej...


--------------------
Lekarz z hukiem wyrzuca za drzwi pacjenta.
-Co się stało panie doktorze? pyta pielęgniarka.
- To ja go dwa lata leczę na żółtaczkę, a on mi dopiero teraz mówi, że jest Chińczykiem.

Spotyka się dwóch kumpli i jeden z nich jest bardzo smutny.
- Co się stało brachu? - pyta drugi
- Teściową mi porwali i żądają okupu.
- Co się martwisz to tylko teściowa?
- Dobrze Ci mówić porywacze powiedzieli, że jak nie zapłacę to mi ją sklonują

- JAK ŻEGNA SIĘ OKULISTA?
- Do zobaczenia
- A LARYNGOLOG?
- Do usłyszenia
-A GINEKOLOG?
- Jeszcze do pani zajrzę

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Milenka
post 18.09.2003 18:19
Post #2 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 16.09.2003




Okay. Następna część biggrin.gif

Jednak tej nocy zapragnęła czegoś innego. Poczuła niepohamowaną żądzę panowania nad zimową aurą. Pragnęła, aby zima trwała wiecznie. Chciała wiecznie tańczyć z cieniami wśród płatków śniegu, wśród wichury, która targała jej włosy i syczała nad uchem. Nie liczyły się dla niej pragnienia innych, myślała tylko o sobie. Pragnęła panować nad całym światem, ale nie była jeszcze zbyt potężna...Była tylko maleńką cząstką przyrody. Błąkała się po lesie, czerpiąc siłę z mrozu i zimna. Nagle poczuła zapach krwi. Ludzkiej krwi! Zapomniała na chwilę o pragnieniu władzy, liczyła się tylko żądza krwi. Zaczęła biec w nieznanym kierunku, kierując się wyłącznie węchem, jak wilk, który wyczuwa ciemnościach swą ofiarę...Znała Księżycowy Las na wskroś, mieszkała w nim od niepamiętnych czasów...W końcu dotarła do rozległej polany, na śniegu leżał ranny mężczyzna- "Proszę mi pomóc" -wyszeptał- Youhualte zaśmiała się szyderczo i choro, jak istota z dna piekieł...,po czym pochyliła się nad mężczyzną, wbijając mu kły w szyję. Mężczyzna krzyczał w agonii, błagając o łaskę, jednak jego głos ginął w wielkim, ciemnym lesie, odbijał się hukiem od gór...Youhualte nie znała litości. Jego krew bardzo jej smakowała, była to krew człowieka dobrego. Uwielbiała krew dobrych ludzi, gdy ją piła napawała się także smakiem zemsty. Gdy już się nasyciła, poczuła niesamowity przypływ mocy- "To krew tego człowieka tak na mnie działa" -stwierdziła- "Muszę to wykorzystać". Podniosła ręce w geście rozkazu- "Potęgo czarnej magii, dopomóż mi"- wyszeptała. Gdy tylko opuściła ręce zerwała się straszliwa burza śnieżna- "Tak!" -krzyknęła. Śnieg szalała na wietrze, a on podniosła się do lotu. W euforii szybowała ponad lasem, dostrzegając tylko szczyty gór. Była taka szczęśliwa, w tym momencie liczyła się tylko śnieżyca i jej nocny lot.Ona już taka była-żyła tylko i wyłącznie teraźniejszością, o przeszłości zapomniała, a o przyszłość się nie martwiła...Śnieg zakrył ciało nieszczęśliwie zmarłego mężczyzny. Wszystko wyglądało tak spokojnie...Biel zasłoniła miejsce jego spoczynku. Śnieg przywołany przez Youhualte rozpuści szczątki mężczyzny i nikt nigdy nie dowie się o jego tragedii...
-"Chcę by mróz i śnieg zostały, ze mną na zawsze" -wyszeptała. Było wczesne popołudnie. Promienie światła delikatnie przedzierały się pomiędzy gałęziami drzew, a śnieg błyszczał w słońcu. Youhualte przeciągnęła się niczym kotka, mrużąc oczy. Otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Natychmiast wstała i popędziła w dal, szukając jakiejś kryjówki, w której mogłaby przeczekać dzień. W końcu znalazła się w obszernej grocie. Położyła się na ziemi i natychmiast zasnęła...
Było lato, a słońce paliło jej skórę. Siedziała w lesie- sama. Wokół panowała cisza, nie słychać było nawet słychać odgłosów natury; szumu wiatru, kapania wody czy śpiewu ptaków. Ta cisza była tak przerażająca...przebijała jej ciało na wylot. W pewnej chwili zobaczyła nad sobą mnóstwo ludzi. Szeptali coś między sobą. Była otoczona. Nie mogła dostrzec wyrazu ich twarzy, widziała tylko jasny błysk w ich oczach.- "Giń, wiedźmo!" -usłyszała
Gdy otworzyła oczy panował już półmrok. Kropla wody spadła jej na czoło, mieszając się z potem...-"To tylko sen"- odetchnęła z ulgą- "Zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa" -pomyślała, uśmiechając się do siebie. Gdy wyszła z groty, rozejrzała się, miejsce, w którym się znajdowała było puste, lecz wyczuwała duchy minionych zdarzeń. Wiedziała, że drzewa, na które patrzy, były świadkami makabrycznych wydarzeń. Być może takich jak tragedia poprzedniej nocy, a może jeszcze gorszych...To dziwne, ale odczuła strach, powinna odczuwać satysfakcję czy nawet radość, a czuła tylko strach. Czegoś jej brakowało- cierpiała. Była samotna w swoim bólu, sama w ciemnościach. Chwiejnym krokiem ruszyła przed siebie, potknęła się i upadła. Leżała na śniegu, a mróz przeszywał jej ciało. Zimno paraliżowało jej kości, tylko na to czekała. Chciała uwolnić się od bólu, zarówno w sensie fizycznym, jak i emocjonalnym.- "Nie wytrzymam tego "-wycharczała- "Nie mogę tak żyć, pragnę rządzić światem ".Wpadła w rozpacz...Leżała na śniegu, twarzą ku ziemi. Po paru godzinach przewróciła się na plecy. Ze zdziwieniem stwierdziła, że ma mokre policzki. Lecz to nie były łzy...Youhualte nie potrafiła wylewać łez,nie posiadała żadnych uczuć. Nie umiała lubić, kochać, a nawet nienawidzić...potrafiła tylko pożądać wszystkich i wszystko...Jej policzki były mokre z krwi, Youhualte płakała krwią swych ofiar...

C.D.N.

Ten post był edytowany przez Milenka: 18.09.2003 18:21


--------------------
Lekarz z hukiem wyrzuca za drzwi pacjenta.
-Co się stało panie doktorze? pyta pielęgniarka.
- To ja go dwa lata leczę na żółtaczkę, a on mi dopiero teraz mówi, że jest Chińczykiem.

Spotyka się dwóch kumpli i jeden z nich jest bardzo smutny.
- Co się stało brachu? - pyta drugi
- Teściową mi porwali i żądają okupu.
- Co się martwisz to tylko teściowa?
- Dobrze Ci mówić porywacze powiedzieli, że jak nie zapłacę to mi ją sklonują

- JAK ŻEGNA SIĘ OKULISTA?
- Do zobaczenia
- A LARYNGOLOG?
- Do usłyszenia
-A GINEKOLOG?
- Jeszcze do pani zajrzę

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Milenka
post 18.09.2003 18:37
Post #3 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 16.09.2003




No dobra. Daję tą część o której pisałam.

Usłyszała krakanie kruka. Zerwała się na równe nogi.- "Anastsia?" -czy to była ona-zastanawiała się. Anastasia była młodszą siostrą Youhualte, zamieniona w kruka przez potężnego maga- Forgolla, chciał on też zniszczyć Youhualte, jednak nie udało mu się zamienić ją w kruka czy jakiekolwiek inne zwierzę, natura nie mogła ją skrzywdzić, przecież była jej cząstką...jej ciemną cząstką...Youhualte obiecała sobie, że odczaruje siostrę, a potem razem zniszczą Forgolla i będą rządzić światem...-"Anastasio, gdzie jesteś?" -westchnęła Youhualte. Ruszyła w drogę, szła wolnym krokiem, a śnieg skrzypiał jej pod nogami. Przypomniała sobie dawne czasy, kiedy była zwykła dziewczynką i wraz ze siostrą bawiły się przed domem, nieopodal lasu. Już wtedy czuła jakąś fizyczną więź z naturą...Mieszkały w pięknej willi z ogrodem, która posiadała 12 sypialni, salę balową,saolon,bibliotekę,4 łazienki, ciemną piwnice i obszerny strych. Ich pokój znajdował się na parterze, między kuchnią i salonem.
Jej wspomnienia z dzieciństwa były mgliste i niewyraźne. Im była potężniejsza tym bardziej te wspomnienia oddalały się od niej. Kiedyś była człowiekiem, nazywała się Agnes, później przybrała imię Youhualte, co oznaczało zło...,ale teraz musiała zapomnieć o tym kim była żeby zostać wiedźmą... Wiedziała, że pewnego wieczora obudzi się i już nic nie będzie pamiętała ze swego człowieczeństwa. To była cena, jaką miała zapłacić za swą magiczną moc. Nie obawiała się braku wspomnień. One nic dla niej nie znaczyły. Bała się tylko, że zapomni o Anastasii...- "Nie, nigdy o niej nie zapomnę! Choćby nie wiadomo, co się stało!" -pomyślała. Codziennie wpajała to sobie do głowy-myśl o siostrze...
-"O, Chaosie! Mój jedyny! Przenieś mnie do Anastasii! O,Chaosie, mój najdroższy! Pomóż mi odnaleźć mą siostrę!" -Youhualte wypowiedziała modlitwę. Wtem zerwał się wiatr i porwał ją do góry. Unosiła się nad dolinami i polami aż wreszcie znalazła się w małym ogródku. W oddali zobaczyła małą, drewniana chatkę. Wyczuła od niej jakąś siłę. Podeszła bliżej. Chatkę otaczał niski, drewniany płot. I właśnie na tym płocie siedział piękny kruk, jego czarne pióra błyszczały w świetle księżyca...Anastasia...To była ona...Youhualte wiedziała to...Czuła podobieństwo dusz...-"Anastasio? Poznajesz mnie? "-zapytała-kruk otworzył dziób, jakby chciał coś powiedzieć, ale z jego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Jednak Youhualte wiedziała, że siostra ją słyszy i rozumie, tylko nie może odpowiedzieć...-"To ja Youhualte...Agnes...Twoja siostra...".Kruk tylko smutno kiwnął głową, na potwierdzenie tych słów.-"O,Hekate!O,Azazelu!O,Lilith!O,Astaroth!O,Marduku !Połączcie się! Zjednoczcie się! Zjednoczcie się i oddajcie ciało tej oto Anastasii! Zaklinam was! Oddajcie ciało Anastasii! "-Youhualte wzywała starożytne bóstwa, swoich patronów, dzięki którym powstała. Nagle chmura cienia zawisła nad ziemią. Cała ciemność, cały mrok skoncentrowany w jedną całość spowił ciało kruka.I zatarła się granica między dobrem i złem...Forgoll wiedział, co robi zamieniając Anastasię w kruka...Ona i Youhualte stanowiły niewyobrażalne i niewiarygodnie silne zło. Chciał ochronić świat przed nimi...A teraz całe zło zostało uwolnione....Puszka Pandory została otwarta...Powstała...Bogini ciemności...Odrodziła się Astaroth...Piękna bogini-czarnowłosa o ostrych rysach twarzy i wystających kościach policzkowych. Anastasia...-"Anastasio..."-wyszeptała Youhualte -"Znowu razem,moja droga Agnes...na wieki" -zaśmiała się Astaroth. Wyciągnęła srebrny sztylet wysadzany rubinami. Sztylet stworzony z nienawiści, magii, krwi i śmierci- "Tym zabijemy Forgolla! I całe dobro! Zostaniemy tylko my...my i natura...już nikt nie przeciwstawi się nam, Hekate..."-Astaroth przerwała w połowie zdania, uświadamiając sobie, że powiedziała za dużo- "Co? Jestem Hekate?...Już niczego nie rozumię... Jestem Youhualte...Jestem złem..."-"Agnes...Siostro...Ty i ja jesteśmy wcieleniami pradawnych bogiń...Astaroth i Hekate...Jeseteś boginią śmierci...i czarów...dlatego Forgoll nie mógł cię unicestwić...tak jak mnie...czy wiesz co to znaczy przez 20 lat być uwięzioną w ciele kruka?...nie...ja jestem tylko boginią pożądania...jesteś moją siostrą, więc też pożądasz wszystko i wszystkich...Razem stworzymy potęgę...".Youhualte spojrzała na siostrę...z zazdrością! -"Anastasia jest taka piękna, piękniejsza niż ja...włosy niby takie same...czarne...ale jej były dłuższe, bardziej gęste i błyszczące...oczy...także w czarnych oprawach, ale jej były granatowe jak nocne niebo...a moje takie białe jak śnieg...nie, jak śmierć...W końcu to ona jest boginią pożądania...Astaroth..."


--------------------
Lekarz z hukiem wyrzuca za drzwi pacjenta.
-Co się stało panie doktorze? pyta pielęgniarka.
- To ja go dwa lata leczę na żółtaczkę, a on mi dopiero teraz mówi, że jest Chińczykiem.

Spotyka się dwóch kumpli i jeden z nich jest bardzo smutny.
- Co się stało brachu? - pyta drugi
- Teściową mi porwali i żądają okupu.
- Co się martwisz to tylko teściowa?
- Dobrze Ci mówić porywacze powiedzieli, że jak nie zapłacę to mi ją sklonują

- JAK ŻEGNA SIĘ OKULISTA?
- Do zobaczenia
- A LARYNGOLOG?
- Do usłyszenia
-A GINEKOLOG?
- Jeszcze do pani zajrzę

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Milenka
post 19.09.2003 17:07
Post #4 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 16.09.2003




Okay. Następny part. Mam nadzieję, że was nie nudzę. Myślę, że tak skoro nikt tego nie czyta. No, ale cóż- takie jest życie tongue.gif

Hekate wezwała na pomoc magiczne moce, które przeniosły ją i Astaroth do siedziby Forgolla. Jego zamek był otoczony fosą, prowadził tam stary drewniany most. Siostry spojrzały przed siebie, zamek był stary, porośnięty mchem od ciągłej wilgoci. Koloru surowej stali. Okna, bogato zdobione, niegdyś granatowe, czas zniszczył ich świetność. Astaroth spojrzała na swą siostrę, włosy opadły jej na oczy- "Teraz wszystko zależy od ciebie"- powiedziała z dumą...ale i z nutką zazdrości. Przeszły przez most, powoli, lecz pewnie. Razem, krok w krok. Astaroth prowadziła. W końcu doszły do wielkiej srebrnej bramy, wokół czuły moce Forgolla...Były wszędzie... Ale demoniczne siostry nie bały się, nie odczuwały żadnych uczuć, poza pragnieniem zemsty i żądzą władzy... Hekate spojrzała na bramę, a ta jakby ze strachu, otworzyła się zapraszająco. Znalazły się w obszernej sali. Wszędzie wisiały obrazy, przedstawiające mitycznych obrońców dobra...Podłoga, spróchniała i z wolna porośnięta mchem, wydawała nieprzyjemny odgłos przy każdym kroku. Całe pomieszczenie zdawało się być opuszczone przed kilkoma wiekami...Pożółkłe, niegdyś białe ściany, kontrastowały z czarnym płaszczem Hekate i karmazynową peleryną jej siostry, bogini pożądania. Wiedźmy dostrzegły maga, stał, wpatrując się w okno, jakby oczekiwał ich wizyty.- "Biała magia nie pomogła mu zachować młodości" -stwierdziła z satysfakcją Youhualte, ona ani Anastasia nic się nie zestarzały przez te wszystkie lata, przeciwnie wypiękniały jeszcze, dzięki potędze czarnej magii. A Forgoll, cóż, jego długie blond włosy zmieniły kolor na śnieżnobiały, jak źrenice bogini śmierci... Jego twarz pokryta była zmarszczkami, oczy straciły dawny błysk i zaciętość...-"A więc znów się spotykamy..."-powiedział słabym głosem, chciał by to zabrzmiało jak ostrzeżenie, jednak zdradziło tylko jego niepokój.- "Wiedźmy! Wynoście się z mojego domu" -krzyknął i wyjął ogromny miecz, zrobiony z białego kryształu. Hekate zaczęła śmiać się demonicznie i szyderczo. Astaroth, na widok miecza, wzdrygnęła się na myśl, że znów może zostać zamieniona w kruka albo jakieś inne zwierzę, ale po chwili zawtórowała siostrze. Obie śmiały się, tak straszliwie, tak przeraźliwie, że Forgoll wyzbył się wszelkich złudzeń na uratowanie swego życie. Modlił się tylko o szybką i bezbolesną śmierć...Niestety nie była mu ona pisana...Bo jak jeden stary czarownik może się przeciwstawić siłom ciemności...?Spotkanie dwóch mocy, czarnej i białej magii...Niestety dobro nie ma najmniejszych szans...Jak taka mała cząstka może pokonać potęgę zła...?


--------------------
Lekarz z hukiem wyrzuca za drzwi pacjenta.
-Co się stało panie doktorze? pyta pielęgniarka.
- To ja go dwa lata leczę na żółtaczkę, a on mi dopiero teraz mówi, że jest Chińczykiem.

Spotyka się dwóch kumpli i jeden z nich jest bardzo smutny.
- Co się stało brachu? - pyta drugi
- Teściową mi porwali i żądają okupu.
- Co się martwisz to tylko teściowa?
- Dobrze Ci mówić porywacze powiedzieli, że jak nie zapłacę to mi ją sklonują

- JAK ŻEGNA SIĘ OKULISTA?
- Do zobaczenia
- A LARYNGOLOG?
- Do usłyszenia
-A GINEKOLOG?
- Jeszcze do pani zajrzę

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Milenka
post 19.09.2003 17:45
Post #5 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 16.09.2003




Och! Żeczywiście fabuła dziwaczna i trochę śmieszna. Lubię takie dziwadła, bo mnie strasznie bawią. Żebyście już nie marudzili daję zakończenie (ostatniego parta)

Hekate pierwsza przerwała euforię śmiechu, podeszła do Forgolla- "Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni"- wycharczała mu nad uchem. Ten poczuł jej lodowaty oddech na karku, przeraził się wizją, tego, co może go za chwilę spotkać...-"Już nie jesteś taki sprytny" -szepnęła Astaroth, przysuwając mu srebrny sztylet do gardła.- "Nędzniku!" -krzyknęła- "Pozbawiłeś mnie mocy na 20 długich lat! I myślałeś, że ujdzie ci to na sucho?!" Forgoll pokornie spuścił głowę, serce biło mu jak oszalałe, setki myśli przebiegało przez jego głowę.- "Co się ze mną stanie? Co?"- myślał gorączkowo. Astaroth i Hekate patrzyły po sobie pytająco, zastanawiały się w jaki sposób zakończyć życie swojego wroga...-"Nie piłam krwi od wieków" -odezwała się Astaroth. Jednym potężnym cięciem obcięła kciuk Forgolla, który nawet nie krzyknął, postanowił nie dać im tej satysfakcji. Jednak jego twarz zdradzała ogromne cierpienie i przerażenie. Strużki krwi rozlały się wszędzie...Ciekły po jasnych szatach nieszczęśnika. Astaroth i Hekate rzuciły się ku ranie, pijąc łapczywie krew. Po chwili spojrzały po sobie, Hekate oblizała usta z krwi, Astaroth podała jej sztylet. Bogini śmierci obcięła po kolei wszystkie palce nieszczęsnego maga. Krew lała się strumieniami. Hekate wpadła w trans, opętana żądzą zemsty cięła Forgolla gdzie popadło, pilnując przy tym aby go przedwcześnie nie zabić. Zemsta...Smakowała jak najlepsza ambrozja...Owoc zła i nienawiści...Wreście, zaspokoiwszy swój głód, padła zmęczona na podłogę. Leżała w radosnym uniesieniu, raz po raz spoglądając na swą siostrę. Forgoll wił się w agonii, niczym wąż. Już nie mógł się powstrzymać od krzyku. Wył z bólu...Astaroth śmiała się demonicznym śmiechem. W końcu znudzona tym widokiem, zakończyła męki nieprzyjaciela. Jednym potężnym cięciem odrąbała mu głowę, kryształowy miecz, który kurczowo ściskał w ręce, spadł na podłogę i roztrzaskał się na miliony małych kawałków. Tak stłukły się nadzieje na uratowanie świata przed złem... Głowa Forgolla potoczyła się po omszałej podłodze...A jego martwe oczy, skrzywione w niemej prośbie, wpatrywały się w sufit...Hekate rzuciła się na jego ciało, wyrwała mu serce z piersi...I pożarła...Nareście miała pewność, że nie wróci by znów dręczyć ją i Astaroth. Pierwotne instynkty znów wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem...Obie boginie jeszcze długo wpatrywały się w zwłoki swego prześladowcy, jakby nie mogąc uwierzyć, że wreszcie po tylu latach, przestał im zagrażać...Był martwy....Jego dusza była martwa.... Białe włosy pozlepiane krwią wyglądały jak rozgniecione glisty. Puste oczy, czarne jak bezdenna otchłań wydawały się nadal cierpieć...Astaroth przywarła ciałem do nieboszczyka, niczym nekrofil, widząc zaciekawione spojrzenie Hekate wyjaśniła- "Jego moc należy teraz do mnie. Energia białej magii zamieniona w moce ciemności".
One...Piękne, mroczne i tajemnicze...Żyły, niby razem, ale odczuwały tylko jedność dusz. Fizycznie nic je do siebie nie ciągnęło. Żadna nie zdobyła się na cieplejszy gest wobec drugiej. Zero siostrzanej miłości czy choćby przywiązania...Łączyło ich tylko pragnienie krwi i głód zemsty...
Stary zamek Forgolla stał się ich nową siedzibą. Ukryta wśród gór i lasów, pod płaszczem mroku, ponadczasowa budowla, była dla nich idealną kryjówką przed światem. Tam obmyślały plan zniszczenia dobra i zawładnięcia ziemską egzystencją. Obie były coraz bardziej spragnione zemsty i krwi...Podekscytowane na myśl o zbliżającym się triumfie...Spały w niewielkiej komnacie w wieży. Na pięknym, ręcznie rzeźbionym amarantowym tapczanie pod szmaragdowo-błękitnym kocem...Komnata miała kształt pięciokąta i posiadała tylko jedno, małe okienko.
Wreszcie nadszedł ten długo oczekiwany wieczór. Astaroth przywdziała krwistoczerwoną, długą, koronkową suknię z głęboko wyciętym dekoltem, który podkreślał jej piękna figurę. Hekate miała na sobie czarną szatę ściśle przylegająca do ciała. Siostry wyruszyły na spotkanie dobra...
Jezioro Ledos było największym skupiskiem sił dobra, jakie znały. Złocista tafla jeziora zdawała się patrzeć na nie z nienawiścią i pogardą. Przybrzeżny, zielonkawo-szarawy tatarak szumiał złowrogo. Woda była spieniona i niespokojna, wydawała się przejawiać uczucie strachu...Ciemna niczym bezdenna otchłań. Las, który otaczał jezioro, wydawał się siostrom przerażająco nieprzyjazny. Ciarki przeszły po ciele Astaroth, natomiast Hekate była nieobecna duchem. Myśłami znalazła się w Księżycowym Lesie. Tak jej go brakowało, zamek Forgolla był tylko ograniczonym skupiskiem komnat. Księżycowy Las był nieprzebyty dla ludzi i wszystkich niedoskonałych stworzeń. Tylko ona znała go i kochała...Ach, jak jej go brakowało! To właśnie tam została wiedźmą...- "Hekate?" -głos siostry sprawił, że powróciła. Nie odpowiedziała, ruszyła wolnym krokiem w głąb lasu, śnieg chrupał pod jej stopami, wydając dźwięk przypominający łamanie kości...a może tylko jej się tak zdawało...?Astaroth podążała za nią, jej piękne, smukłe ciało zdawało się prześlizgiwać między drzewami i kępami krzewów. Jej myśli ograniczały się do...Zakrwawionych zwłok. Oczyma wyobraźni widział żyły, błękit płuc, jelita i inne martwe tkanki porozrzucane w nieładzie, a ona trzyma serce, które wciąż jeszcze bije...Pożera je i rozkoszuje się smakiem zemsty...

THE END


--------------------
Lekarz z hukiem wyrzuca za drzwi pacjenta.
-Co się stało panie doktorze? pyta pielęgniarka.
- To ja go dwa lata leczę na żółtaczkę, a on mi dopiero teraz mówi, że jest Chińczykiem.

Spotyka się dwóch kumpli i jeden z nich jest bardzo smutny.
- Co się stało brachu? - pyta drugi
- Teściową mi porwali i żądają okupu.
- Co się martwisz to tylko teściowa?
- Dobrze Ci mówić porywacze powiedzieli, że jak nie zapłacę to mi ją sklonują

- JAK ŻEGNA SIĘ OKULISTA?
- Do zobaczenia
- A LARYNGOLOG?
- Do usłyszenia
-A GINEKOLOG?
- Jeszcze do pani zajrzę

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 16:32