[t][nz] Za Młodzi Rodzice (3/24), HG/DM
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
[t][nz] Za Młodzi Rodzice (3/24), HG/DM
Saoirse |
18.11.2012 15:43
Post
#1
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 16 Dołączył: 18.11.2012 |
Link do oryginału: http://www.fanfiction.net/s/1987271/1/Parents_Too_Young
Autorka: AngelicDevil1 Zgoda: Jest Wielkie podziękowania dla allettante za zbetowanie Mam nadzieję, że się spodoba Zapraszam Rozdział 1: Nowa lekcja Hermiona Granger szła korytarzem Hogwartu z trzema książkami w rękach, a jej grube, brązowe loki powiewały za nią. Był to drugi dzień jej szóstego roku nauki w Hogwarcie i szła szybko w kierunku Wielkiej Sali, żeby zobaczyć się z Harrym i Ronem. Właśnie mijała zakręt, kiedy weszła w kogoś, jęknąwszy cicho. - Patrz jak łazisz, szlamo. - Blondwłosy Ślizgon uśmiechnął się złośliwie, przyglądając się, jak zbierała swoje książki z podłogi. - Może ty powinieneś patrzeć jak chodzisz, Malfoy. - Spojrzała na niego, kiedy już stanęła z powrotem na nogi. - Nie masz szacunku dla lepszych od siebie, Granger – powiedział, wymijając ją. - Dupek – wymamrotała, kiedy przechodził obok. Usłyszał to i szturchnął ją tak, że książki znów wypadły jej z rąk. Dziewczyna westchnęła ciężko, odwracając się, by zobaczyć złośliwy uśmiech na twarzy Dracona. - Wracaj na podłogę, Granger. Czyli tam, gdzie twoje miejsce, razem z brudem. Hermiona próbowała się uspokoić, myśląc o samych szczęśliwych rzeczach, które przyszły jej akurat na myśl. Większość z tych myśli koncentrowała się na różnych wariantach śmierci Dracona. Podniosła swoje książki i ruszyła w stronę Wielkiej Sali z głową uniesioną do góry, zdeterminowana, by nie pozwolić Malfoy'owi wyprowadzić się z równowagi. Usiadła przy stole, wzdychając. Ron akurat wkładał sobie do ust każdy rodzaj jedzenia, jaki znalazł się w zasięgu jego wzroku, podczas gdy Harry obserwował z fascynacją ilość pożywienia, jaką jego przyjaciel potrafił pożreć. Hermiona spojrzała na Rona i wywróciła oczami. - Dlaczego upierasz się przy jedzeniu jak zwierzę? Ron popatrzył na dziewczynę i uśmiechnął się z pełną buzią. - Lepsza zabawa - powiedział i kontynuował jedzenie. Hermiona złapała się za głowę i potrząsnęła nią z lekkim uśmiechem. - Wydajesz się ... eeeeee ... wkurzona? - Harry powiedział, odrywając wzrok od Rona. - Nie przejmuj się, po prostu miałam konfrontację z innym gatunkiem - wymamrotała. Harry rzucił jej zdezorientowane spojrzenie. - Malfoy - wyjaśniła. Pokiwał głową ze zrozumieniem. - Patrzyliście już na nasz plan zajęć? Mamy nową lekcję ... "Planowanie rodziny", cokolwiek to znaczy - powiedział Harry, wkładając jedzenie do ust. -„Planowanie rodziny"? Brzmi ekscytująco, nieprawdaż? – zapytała swoich dwóch najlepszych przyjaciół. - Taaa, brzmi świetnie - Ron powiedział sarkastycznie z szerokim uśmiechem. - Kto tego uczy? - Nie wiem, ale prośmy wszystkich bogów, by to nie był Snape - powiedział Harry z grymasem. *** Wszyscy uczniowie, którzy mieli planowanie rodziny na planie zajęć, weszli do klasy, gdzie miały odbywać się owe zajęcia, szepcząc pomiędzy sobą. Wyglądali na zdezorientowanych, ponieważ w klasie nie było żadnych ławek czy krzeseł, nie licząc biurka nauczyciela na przedzie. Drzwi z tyłu sali otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wszedł Snape, nawet nie spoglądając na uczniów. - Siadać – rozkazał, kiedy doszedł do biurka. Wszyscy uczniowie popatrzeli po sobie ze zdezorientowaniem. - Gdzie powinniśmy usiąść, proszę pana? - Hermiona zapytała łagodnie. - A jak pani sądzi, panno Granger? Na podłodze - powiedział swoim zwyczajnym martwym tonem. Gryfoni spojrzeli na posadzkę, wzruszyli ramionami i usiedli ze skrzyżowanymi nogami. Ślizgoni z kolei zrobili zniesmaczone miny i zaprotestowali. - Żaden Malfoy nie siada na podłodze z brudem. Żaden Ślizgon też - Draco powiedział ze złośliwym uśmiechem na twarzy. Snape wywrócił oczami i wyczarował krzesła dla swoich wychowanków. Gryfoni patrzyli na niego zdenerwowani. - Ok, postaram się wyjaśnić wam to szybko. Jeżeli popatrzycie na swoje plany zajęć, zobaczycie, że macie tę lekcję codziennie przez trzy tygodnie. Przez ten czas to będzie to dla was czas wolny. Znaczeniem tej lekcji będzie zdanie sobie sprawy z konsekwencji swoich działań - Snape wyglądał na zakłopotanego, kiedy to mówił i uczniowie nie mogli się powstrzymać przed chichotaniem. Zignorował ich i kontynuował: - To jest całkowicie nowy eksperyment i mamy nadzieję, że się uda – urwał, kiedy McGonagall weszła do klasy, podchodząc do niego. - Pozwól, że cię teraz zastąpię, Severusie - powiedziała, spoglądając ze zdezorientowaniem na Gryfonów siedzących na podłodze. Rzuciła gniewne spojrzenie w stronę Snape'a i wyczarowała więcej krzeseł. - Zostaniecie sparowani z osobami przeciwnej płci i dostaniecie własne apartamenty do mieszkania na czas trzech tygodni. Będą tam salon, sypialnia i łazienka. Dostaniecie dziecko, którym będziecie się opiekować przez ten okres. Wspólnie z partnerem będziecie je wychowywać - w tym momencie większość uczniów wyglądała, jakby była gotowa uciec z klasy. Hermiona podniosła rękę. - Czy to odpowiedzialne, żeby umieścić chłopaka i dziewczynę w jednym pokoju? - Ślizgoni wybuchnęli śmiechem, komentując ją pod nosem. - Częścią tego eksperymentu jest sprawienie, żebyście pomyśleli kilka razy przed współżyciem z inną osobą. Tak, panno Granger, tu ma pani rację. Pokoje będą pod wpływem zaklęcia, więc nikt nie będzie mógł... złamać szkolnych zasad. - Jakiej płci dziecko dostaniemy? - Hermiona zapytała. - Później się dowiecie. Dziecko, które będziecie wychowywać, będzie wasze, dosłownie. Będzie wyglądało jak wy, będzie mieć tą samą krew i te same geny, co wy. Więc jeśli kiedykolwiek wy i wasz partner zdecydujecie się mieć razem dzieci, prawdopodobnie będą tak wyglądać - zakończyła, spoglądając na uczniów. Kiedy skończyła mówić, po sali przeszły szepty, komentujące powierzone uczniom zadanie. Ron spojrzał na Harry'ego z przerażeniem. - Nasze własne dziecko? Co jeśli je zabijemy? Lub ... upuścimy głową w dół czy coś w tym stylu? - Nie bądź niemądry. - Hermiona uśmiechnęła się. - Myślę, że to jest interesujące zadanie. Po prostu strasznie się boję, z kim zostanę sparowany - stwierdził Harry, mierząc wzrokiem damską część Slytherinu. - Przepraszam, profesorze, skąd się wezmą te dzieci? - Hermiona krzyknęła, by przekrzyczeć szepczących uczniów. - Z zaklęcia, panno Granger - Snape odpowiedział prawie sarkastycznie. McGonagall zaczęła przekrzykiwać szum rozmów. - Nie powiem wam, kto decydował nad waszymi partnerami, których zaraz wyczytam, ale zostaliście dobrani nie bez powodu. Teraz wyczytam imiona. Wszyscy ucichli w momencie wyciągnięcia pergaminu - Ron Weasley i Lavender Brown. - Obydwoje uśmiechęli się do siebie. - Blasie Zabini i Parvati Patil. - Słychać było kilka odgłosów niezadowolenia ze strony Ślizgonów. - Neville Longbottom i Pansy Parkinson. - W tym momencie Pansy wyglądała, jakby chciała uderzyć w coś twardego lub zapłakać w ciemnym kącie. - Hermiona Granger i... - dziewczyna delikatnie przygryzła wargę. - Harry Potter. Odwróciła się w stronę Harry'ego z niesamowicie szerokim uśmiechem, a on pokazał jej dwa kciuki. - Nie, chwila - powiedziała McGonagall, czytając pergamin raz jeszcze. Uśmiech Hermiony powoli zniknął. - Przeczytałam złą linijkę. Hermiona patrzyła podenerwowana na nauczycielkę transmutacji, która pomagała sobie palcem w przeczytaniu poprawnego imienia. Wyglądała na zaskoczoną, ale ukryła to, podnosząc głowę z powrotem na uczniów. - Draco Malfoy – powiedziała, patrząc na Hermionę współczująco. W chwili, kiedy imię zostało wyczytane, Ślizgoni poczęli wykrzykiwać, że to hańba, a Gryfoni poklepywać Hermionę przyjacielsko po ramieniu. - Nie będę wychowywał dziecka ze szlamą! - krzyknął Draco, wstając i wskazując palcem na dziewczynę. - Może jeszcze myślisz, że ja chciałam zostać sparowana z tobą, fretko? - zapytała, podnosząc się, by stanąć z nim twarzą w twarz. - Jak śmiesz patrzyć mi w twarz, ty odrażająca, mała... - Malfoy zaczął, ale nie dane mu było skończyć, ponieważ poleciał do tyłu, uderzając w ścianę. Wylądował na ziemi z szatą przysłaniającą mu twarz. Ściągnął ją, by dostrzec osobę z różdżką w ręce i złośliwym uśmiechem na twarzy. - Tylko na tyle cię stać, Granger? – powiedział, wyciągając różdżkę. Wstał i skierował ją na dziewczynę. - Nie zmarnowałabym pełni moich możliwości na ciebie! - wykrzyczała mu w twarz, trzęsąc się ze złości. - Obydwoje macie natychmiast przestać, bo inaczej dostaniecie szlaban - McGonagall wrzasnęła, wściekła na dwóch młodych uczniów. Malfoy usiadł z powrotem na swoim miejscu. - Poczekajcie, aż mój ojciec się o tym dowie - wysyczał. Hermiona rzuciła mu wściekłe spojrzenie i usiadła obok Harry'ego, który otoczył ją opiekuńczo ramieniem. - Niech rozpocznie się gra - wymamrotała pod nosem, patrząc na Malfoya. Ten post był edytowany przez Saoirse: 18.11.2012 23:01 |
Saoirse |
18.11.2012 23:00
Post
#2
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 16 Dołączył: 18.11.2012 |
Postanowiłam, że dam wam dwa rozdziały więcej
Rozdział 2: Samobójstwo to najłatwiejsza droga ucieczki Kilkoro uczniów szło korytarzem, by dostać się do swoich pokoi. Wielu z nich już dawno zostało przydzielonych do mieszkań na następne trzy tygodnie. Hermiona wciąż chodziła naburmuszona, lecz próbowała już znaleźć jakiekolwiek zalety we wspólnym mieszkaniu z Malfoy’em. Prosiła nawet swych przyjaciół, by jej w tym pomogli. Kiedy czekała na odpowiedź Rona i Harry’ego, zrozumiała, że pragnęła zbyt wiele. - W sumie, to moglibyśmy go zabić, wtedy nie musiałabyś się męczyć. - Wymyślił Harry. Ron tylko mamrotał: - To jakieś piekło. Z drugiej strony, jej koleżanki miały inne zdanie na ten temat. - Wiesz co, on jest całkiem przystojny, jeśli się na niego patrzy z daleka i przymrużonymi oczyma - powiedziała Lavender, mrugając do Hermiony. Parvati miała podobne myśli: - Patrz na to tak: będziesz spała w tym samym pokoju, co on i będziesz mogła go zobaczyć w samych bokserkach. Te rozważania powinny pocieszyć Hermionę, ale nie interesowało jej oglądanie Malfoya w bieliźnie czy tym bardziej oglądanie go przez cały rok. - Pan Malfoy i Panna Granger - zawołał Snape. Obydwoje podeszli do niego, nie wyglądając na zachwyconych. - To jest wasza kwatera. Weszli do pokoju, rozglądając się dookoła. Żadne z nich nie odezwało się nawet słowem, ale byli tak samo zadowoleni. Pokój był niesamowicie przytulny, z wieloma wielkimi fotelami i kanapami ułożonymi wokoło kominka. Znajdowały się tam też dwie pary drzwi po przeciwnych stronach pomieszczenia. Draco skierował się w stronę jednych, a Hermiona drugich. Wszedł do ogromnej łazienki, zauważając na środku wannę wielkości basenu i wiele rzeczy dla dziecka. Wtedy to do niego dotarło - gdzie był bobas, którego mieli wychowywać? Nagle usłyszał cichy pisk, dochodzący z drugiego pokoju. Podszedł powoli do drugich drzwi i oparł się o framugę. Hermiona stała na środku pokoju z maleńkim dziecięciem, uśmiechając się i kołysząc je w ramionach. Malfoy wywrócił oczami, kontynuując obserwowanie tej sytuacji ze znużeniem. Zauważył, że w pokoju znajdują się dwa podwójne łóżka – jedno z czarną, drugie z niebieską pościelą oraz udekorowana na różowo kołyska. Dziewczynka. Hermiona się do niej uśmiechnęła, kontynuując kołysanie. Dziecko miało czekoladowe oczy i kilka blond loczków na głowie. Draco podszedł odrobinę bliżej, lecz nadal trzymał się na dystans. Hermiona rzuciła mu spojrzenie mówiące „ona nie gryzie”. Podszedł do Hermiony najwolniej, jak się dało, z rękami w kieszeniach. Wyciągnął jedną i delikatnie szturchnął dziecko w brzuch. Hermiona odwróciła się zszokowana w stronę Dracona. - Czy ty ją właśnie szturchnąłeś? - Chciałem sprawdzić, czy ona cokolwiek robi - powiedział, wyglądając na zmieszanego tą sytuacją. - Ona jest dzieckiem, przygłupie, nie zacznie grać w tenisa czy mówić po francusku - Hermiona powiedziała, wywracając oczami. Malfoy prychnął, nie zwracając uwagi na to, co właśnie rzekła. - Jak chcesz ją nazwać? – zapytała, unosząc brew. - Skoro jestem jej ojcem, myślę, że Malfoy Junior będzie dobrze - stwierdził. - To dziewczynka. - No to co? - Nie możesz nazwać dziewczynki Malfoy Junior. - Mogę nazwać ją jak mi się podoba. - Oboje jesteśmy jej rodzicami. - Proszę cię, nie przypominaj mi, staram się udawać, że to jakiś straszny sen. - Może coś prostego, jak „Hannah”? - Nie - powiedział, wiedząc, że jakiegokolwiek imienia Hermiona by nie zasugerowała, on się nie zgodzi – tylko z zasady. - Więc jak? - spytała, z minuty na minutę denerwując się coraz bardziej. Nieostrożnie wziął dziecko w ramiona, patrząc na nie, jakby było kosmitą. Wykrzywił twarz. - Merlinie! Ona ma twoje oczy. - Imię, Malfoy - Hermiona powiedziała, siadając na łóżku zirytowana. - Ella - powiedział bez namysłu, patrząc dziecku w oczy. - Dobra. W takim razie Ella – zgodziła się, kładąc się na poduszki i spoglądając na Malfoya. Chłopak ułożył dziecko na jednej ręce, drugą wsuwając pod jej główkę. Ella chwyciła jeden z jego dużych palców i wydała z siebie cichy gulgot. Malfoy stanął jak wmurowany, aż w końcu podszedł do Hermiony i praktycznie wrzucił niemowlę w jej ramiona. - Nie możesz tak po prostu rzucać dzieckiem, Malfoy! - Hermiona krzyknęła, kiedy on szedł w stronę drzwi. - Robię to, co chcę i kiedy chcę, szlamo. - Czy ty próbujesz być denerwującym małym idiotą, czy może to przychodzi ci naturalnie? - Lepiej by było dla ciebie, jakbyś tak do mnie nie mówiła, Granger. - Dlaczego? Co zrobisz? Wyślesz swojego tatusia - śmierciożercę, by przyszedł tu i mnie zabił? – powiedziała, jakby zwracała się do niedorozwiniętego umysłowo. Chłopak wyciągnął swoją różdżkę, kierując jej koniec prosto w serce Hermiony. - Zamknij się! Instynkt Hermiony włączył się i ta odwróciła się, zasłaniając swoim ciałem Ellę przed bronią Malfoya. Kiedy Draco to zobaczył, wywrócił oczami, schował różdżkę i wyszedł z pokoju zirytowany. Hermiona westchnęła cicho. - Wygląda na to, Ella, że twój tata nie nadaję się do bycia ojcem. Myślisz, że jego instynkt rodzicielski kiedykolwiek się pojawi? - Ella zagaworzyła po cichu. - Nie, ja też sądzę, że nie. Hermiona zabrała Ellę do Wielkiej Sali tego wieczoru, gdzie czekali na nią przyjaciele. Weszła do środka i usiadła ciężko na ławce, przytulając dziecko do piersi. Rozejrzała się dookoła zdezorientowana. Nikt inny nie miał ze sobą swoich pociech. Spojrzała na Harry’ego, który również był sam. - Harry - powiedziała, kiedy odwrócił się w jej stronę. - Och! Jaka ona słodka - powiedział Harry, uśmiechając się. Przybliżył do Elli twarz, starając się rozśmieszyć dziewczynkę, która wyciągnęła swoje malutkie rączki w jego stronę. - Harry - powtórzyła Hermiona. On zaś nadal ją ignorował, rzucając malinami w dziecko i śmiejąc się. - Harry - czarownica spróbowała jeszcze raz, zaczynając się denerwować na Harry’ego, który w tym momencie klaskał przed twarzą jej córki. - A wimba we, a wimba we - zaczął śpiewać. - A wimba we, a wimba we, w środku dżungli, potężnej dżungli lew stary mocno śpi. - W środku dżungli! - Ron dołączył do śpiewania, kiedy usiadł obok Hermiony. - Potężnej dżungli… - Obydwoje śpiewali dla Elli, a Hermiona zrobiła się cała czerwona, bo zauważyła, jak Dean patrzy się w ich stronę. - Skończyliście już śpiewać? - zapytała, unosząc brew. - Nie, zostały jeszcze dwie zwrotki - powiedział Ron, wywracając oczami i mrugając w stronę Elli. - Nie w tej piosence - powiedziała ze złośliwym uśmiechem. - Gdzie jest twoje poczucie rytmu? Albo choćby poczucie humoru? - Próbowałam was o coś zapytać, a wy zaczęliście śpiewać. - Przepraszamy - wymamrotali chłopcy, patrząc w dół. - Gdzie są wasze dzieci? Jako jedyna siedzę tutaj ze swoim. - Och, moje śpi - powiedział Harry, biorąc do ręki paluszka i wkładając go do buzi Elli. - Głodna? Hermiona wyjęła paluszka z ręki czarodzieja i położyła go na stole. - Ron, a gdzie twoje? - Śpi. Tak samo, jak Harry’ego – powiedział, patrząc w czekoladowe oczy dziecka. - Więc dlaczego Ella nie śpi tak, jak reszta? - Dzieci są różne. Kto wymyślił jej imię? - powiedział Harry, machając kawałkiem marchewki przed buzią Elli, jakby była psem. - Jedyny w swoim rodzaju idiota Malfoy - Wyrwała marchewkę z rąk Harry’ego. - Możesz przestać oferować jej jedzenie? - Wygląda na głodną! Ron, prawda, że wygląda, jakby była głodna? Ron odsunął się trochę do tyłu, patrząc na Ellę i myślał nad wyrazem jej twarzy, jakby była obrazem. - Nie wiem, Harry. Jak wyglądają głodne dzieci? - Jak Ella - stwierdził chłopak, szukając więcej jedzenia, by skusić małą. Hermiona uśmiechnęła się do nich życzliwie. - Macie swoje dzieci, więc idźcie męczyć je. - My jej nie męczymy, Hermiono, po prostu jesteśmy mili. - Harry pochylił się nad stołem, sięgając po kubek z kawą. - Och, to jej na pewno zasmakuje. - Harry nie możesz dać jej kofeiny! - Tylko żartowałem - zaśmiał się. - Dobrze - powiedziała wesoło, sadzając Ellę na stole i otuliła ją swoimi ramionami. - Jak tam Malfoy? - zapytał Ron, wgryzając się w paluszka. - Cóż, jeszcze się nie pozabijaliśmy. Jest więc lepiej, niż myślałam – powiedziała, całując Ellę w główkę. - Ooo, Hermiono, nie przywiązuj się tak bardzo, ona zniknie za trzy tygodnie i jedynym sposobem, by ją odzyskać będzie przespanie się z Mal... - Nie waż się tego mówić, Ronaldzie! Nawet o tym nie myśl, usuń to ze swojej głowy w tej chwili, młody człowieku - krzyknęła Hermiona, zakrywając sobie uszy. Rozdział 3: Dźwiękoszczelne pokoje brzmią atrakcyjnie Następne dwa dni minęły w taki sam sposób. Hermiona zajmowała się Ellą, chyba że miała lekcje. Wtedy zostawiała ją z kimś w pokoju wspólnym Gryffindoru - prefektami lub przyjaciółmi. Rola Malfoya ograniczała się do udawania, że Ella i Hermiona nie istniały. Przychodził do ich mieszkania tylko, żeby się umyć i spać. Jeżeli je ujrzał, nie przyjmował do świadomości ich obecności. Pewnej nocy Hermiona upewniła się, że w końcu je dostrzegł. Dziewczyna chodziła po ich pokoju, próbując uśpić Ellę. Spojrzała na zegarek na stoliczku, gdzie czerwone cyferki wskazywały godzinę 2:34. Jęknęła bezgłośnie i zerknęła na ciemną postać pod kołdrą na drugim łóżku. Malfoy, tak jak przez kilka ostatnich nocy, rzucił zaklęcie wyciszające na swoje łóżko na wypadek, gdyby Elli zachciało się krzyczeć z całych sił w środku nocy. Po prostu chciał to ignorować. Hermiona kołysała na rękach płaczące dziecko, próbując ją uspokoić, niestety - bez skutku. Było już późno, była wykończona i zdenerwowana, więc podeszła do łożka Malfoya, usiadła na nim i szturchnęła chłopaka w ramię. Jęknął, otwierając swoje zaspane oczy i starając się zorientować, co się wokół niego działo. - Czego chcesz, Granger? - powiedział, zbyt zmęczony, by użyć jadowitego tonu. - Żebyś ją uspokoił – warknęła. - Udało ci się to lekceważyć przez dwie noce, ale dosyć już tego! Jestem zbyt zmęczona. Już nie dam rady trzeźwo myśleć, a ona nie chce przestać – powiedziała, bliska łez ze zmęczenia. Malfoy patrzył na nią dziwnie przez chwilę. Nie był przyzwyczajony do dziewcząt, ukazujących swoje emocje, czy płaczących dzieci, więc usiadł, wyciągając ręce przed siebie. Hermiona podała mu Ellę po cichu i ułożyła jej główkę w jego ramionach. - Idę do łazienki - wymamrotała, ale Malfoy nie mógł jej usłyszeć, ponieważ dziecko wciąż płakało. Udała się tam bez entuzjazmu, ale kiedy wróciła, zastała zupełną ciszę. Żadnych krzyków czy płaczu. Spojrzała w stronę łóżka Malfoya. Zobaczyła go w bokserkach, siedzącego ze skrzyżowanymi nogami z Ellą, śpiącą mu w ramionach. - Jak? - zapytała. Rzucił w jej stronę swój osławiony uśmieszek i wyglądał na dumnego z siebie. - Po prostu przestała - wyszeptał w ciemność. Hermiona kiwnęła głową i wczołgała się do łóżka. Kiedy tylko jej głowa natrafiła na poduszkę, dziewczyna momentalnie zasnęła. *** Oczy Hermiony poruszyły się, kiedy światło wdarło się do pokoju, przecinając dywan i uderzając w kotary. Leniwie usiadła i spojrzała na kołyskę naprzeciwko jej łóżka.Wstała i podeszła do niej, przecierając oczy, ale zatrzymała się, nie dostrzegając w niej Elli. Odwróciła się szybko i spojrzała na łóżko Malfoya, zszokowana tym, co zobaczyła. Draco leżał przykryty kołdrą do pasa z Ellą śpiącą na jego klatce piersiowej. Jego dłoń, delikatnie przytrzymywała dziecko za plecki. Podeszła bliżej, przyglądając im się uważniej. Jego włosy były dosłownym odzwierciedleniem tego, jaką fryzurę mają normalni ludzie po śnie w łóżku; były wszędzie z kilkoma zabłąkanymi kosmykami na jego czole. Oddychał spokojnie w górę i w dół z Ellą ruszającą się wraz z jego klatką piersiową. Jej głowa spoczywała dokładnie pod jego brodą. Hermiona nie mogła za bardzo uwierzyć jak Malfoy wyglądał, kiedy spał. Nie było żadnego złośliwego uśmiechu, żadnego obrzydzenia na twarzy i tej całej jadowitości. Bardzo powoli usiadła na brzegu jego łóżka, będąc ostrożną, żeby ich nie obudzić, ale nie wiedziała, że Malfoy ma bardzo lekki sen. - Co znowu? - wymamrotał, kiedy jego oczy skierowały się na Hermionę. - Nie ruszaj się, bo inaczej ją obudzisz - powiedziała cicho z uśmiechem zdobiącym jej usta. - Kogo? - Spojrzał w dół i zobaczył swoją "córkę" leżącą na jego klatce piersiowej i wydał z siebie ciche "o". Zauważył, że Hermiona patrzy na niego z uśmiechem i poczuł się strasznie zakłopotany. Zaczął się wiercić, co sprawiło, że Ella się obudziła. - Widzisz, co zrobiłeś? - powiedziała, wciąż mając uśmiech na twarzy. - Ja zrobiłem? – warknął. - Myślę, że to ty się gapiłaś no tę biedną rzecz. Hermiona westchnęła i zeszła z jego łóżka. - Ona nie jest rzeczą. - No to dziecko czy cokolwiek – powiedział, wywracając oczami. Podniósł Ellę i sam przesunął się do pozycji siedzącej, kładąc dziecko z powrotem na swoją klatkę piersiową, tak, by jej głowa spoczywała na jego ramieniu. Hermiona uśmiechnęła się i uniosła do góry brew, kiedy na nią spojrzał. - Stajesz się miękki - stwierdziła ze skrzyżowanymi ramionami. - Wcale nie. - Tak. - Nie. - Dobrze wiesz, że tak. - Wiem, że nie - warknął. Zaczęła się śmiać, zbierając rzeczy z jej nocnego stolika. - Malfoy staje się miękki - powiedziała śpiewającym głosem, kiedy szła w stronę łazienki. - Suka - powiedział Malfoy, chociaż nie brzmiało to zbyt przekonująco. Hermiona była zbyt szczęśliwa, by takie małe słowo ją obraziło, więc po prostu się odwróciła i posłała mu całusa. - Też cię kocham - rzekła sarkastycznie, kiedy wychodziła z pokoju. Nigdy nie zdawała sobie sprawy, że dobry sen może tak poprawić humor, była pełna energii i chciała skakać. Po pływaniu w za dużej wannie owinęła wokół siebie duży, puszysty ręcznik i wróciła do swojego pokoju. Zatrzymała się w połowie drogi, słysząc, jak Ella gaworzy. Hermiona powoli podeszła do drzwi i zobaczyła Malfoya, wciąż siedzącego na łóżku i bawiącego się z Ellą. Był nad nią, kiedy ona leżała, łaskotał ją po brzuszku i robił śmieszne miny w tym samym czasie. Oczy Hermiony rozszerzyły się ze zdziwienia. Był miły dla czegoś, co nie było czystokrwistym i... uśmiechał się? Kaszlnęła głośno i uniosła brew. W momencie przestał sie uśmiechać i jego twarz wykrzywił grymas. - Nie słyszałem, jak weszłaś. - Oczywiście, uśmiechałeś się. - Nieprawda. - Bawiłeś się z Ellą - stwierdziła, kiedy zaczęła rozczesywać włosy. - Nieprawda - powtórzył, próbując odsunąć się od dziewczynki i przeczesując włosy, jakby to czyniło go fajnym. - Widziałam! - wykrzyknęła z uśmiechem. - Nie, nie widziałaś, szlamo – powiedział, grożąc jej różdżką. - Wow, przez moment myślałam, że masz w sobie choć trochę serca - powiedziała, wstając i tracąc swój wcześniejszy dobry humor. Nagle usłyszała, jak mamrotał coś pod nosem i poczuła, jak ręcznik powoli zsuwa się z niej za pomocą niewidzialnych mocy. Krzyknęła, odwróciła się i złapała za prześcieradło oraz przyciągnęła je do swojego ciała. - Zboczeniec - wykrzyknęła, kiedy spojrzała na Malfoya, który trzymał swoją różdżkę w ręce. - Nie pochlebiaj sobie. Myślisz, że chcę widzieć twoje szlamowate ciało? - Więc dlaczego to zrobiłeś? - powiedziała z wściekłością na twarzy. - Śmiesznie było oglądać cię panikującą. - Jesteś nieznośny. - Staram się - uśmiechnął się złośliwie. Ella wydała z siebie krótki dźwięk, wyciągając rączki w jego kierunku. - Chce, żebyś ją podniósł - powiedziała Hermiona, machając różdżką, by się ubrać. Malfoy spojrzał na Ellę przez chwilę z pytającym wyrazem twarzy, wzruszył ramionami i podniósł ją. Zachichotała cicho i uśmiechnęła się do niego. *** Podczas obiadu Hermiona w końcu poznała dziecko Rona i Lavender, kiedy usiadła przy stole Gryffindoru z Ellą. - Poznaj Alexandra - powiedziała Lavender, uśmiechając się i kołysząc dziecko w jej ramionach. Ron wyglądał na tak samo uszczęśliwionego, jak ona. - Jaki on słodki. Ello, poznaj Alexa - powiedziała Hermiona, kładąc Ellę naprzeciwko chłopca. Po prostu na siebie spojrzeli przez chwilę, po czym dziewczynka zachichotała i popatrzyła na Rona. - Nie sądze, by kiedykolwiek ze sobą byli - zaśmiała się Lavender, całując Alexa w nosek. Nagle Hermiona ujrzała, jak twarz Elli się wykrzywia i od razu wiedziała, co nadchodzi - za chwilę zacznie płakać. Hermiona przeprosiła przyjaciół w momencie, kiedy się zaczęło. Spokojnie podeszła do stołu Slytherinu, gdzie chłopcy dyskutowali na temat braku ładnych dziewcząt w Hogwarcie. Włożyła Ellę w ramiona Malfoya, zanim ta zaczęła krzyczeć na dobre. Udało im się rozwiązać problem płakania Elli. Znaczyło to, że chciała być z Malfoyem, więc Hermiona zawsze musiała wiedzieć, gdzie on akurat był. Malfoy, nie spoglądając na Hermionę, zabrał dziecko w swoje ramiona, a wszyscy Ślizgoni zaczęli wydawać różne dziwne dźwięki w stronę Elli. Pansy, która trzymała dziecko jej i Nevilla, powiedziała wystarczająco głośnym głosem, by przekrzyczeć wrzawę, w stronę Malfoya. - Będziesz wspaniałym ojcem, kiedy ty i ja będziemy mieć swoje dzieci. Malfoy patrzył na nią przez moment i wybuchł śmiechem. - Prędzej bym się zabił, niż pozwolił tobie być matką moich dzieci! - Większość Ślizgonów zachichotała, kiedy Pansy usiadła, wyglądając na zranioną. Hermiona wciąż stała, czekając, aż Malfoy odda jej Ellę, skoro już przestała płakać. Nie raczył tego zrobić i dziewczyna była coraz bardziej zdenerwowana. Zaczęła głośno potupywać, stojąc za nim. Chłopak oglądnął się zniecierpliwiony. - Co ty tu jeszcze robisz, Granger? - zapytał. Ella przyłożyła mu rączkę do twarzy. - Czekam, aż oddasz mi Ellę. - Tu jest jej dobrze, prawda? - powiedział do dziewczynki i odwrócił ją twarzą do swoich przyjaciół, ignorując Hermionę. Hermiona uśmiechnęła się niedowierzająco i podreptała z powrotem do Lavender i Rona. - Emm... Hermiono, gdzie Ella? - zapytał Ron, rozglądając się. - Z Malfoyem - powiedziała, wyglądając na złą. - Co, jeśli ją zabije? Albo zmusi ją, by dołączyła do śmierciożerców? On ją zmieni w złą osobę! - Ron nagle wykrzyknął. - Nie sądzę, żeby to zrobił, nie ma w niej niczego złego. - Eeee...Hermiono, ona jest córką Malfoya. - Tak, lecz, nie sądzę, żeby w Malfoyu było aż tyle zła, do czego próbuje przekonać ludzi. - Ron i Lavender nagle wyglądali na zainteresowanych. - Kontynuuj - powiedział Ron z łobuzerskim błyskiem w oczach. - Cóż, przyłapałam dzisiaj pana Jestem-Taki-Twardy Malfoya bawiącego się z Ellą i on... uśmiechał się. - Ooo...Jakie to słodkie - pisnęła Lavender, spoglądając w stronę stoły Slytherinu. - Zrobiłaś zdjęcie? Moglibyśmy go szantażować - powiedział Ron z miną sugerującą wielkie chęci. - Och, Ronaldzie! Szantażowanie jest na niesamowicie niskim poziomie! - Taaak, ale on jest taki strasznie denerwujący. Wiesz sama, że chcesz zemsty. Hermiona westchnęła i spojrzała poprzez stoły na Malfoya, który miał Ellę na swoich kolanach i trzymał ją za rączki. Lavender popatrzyła tam, gdzie ona. - Właściwie, to on nie ukrywa tego, że podoba mu się to, że ma córkę. Ron spojrzał na niego i westchnął. - Masz coś jeszcze na niego? Nosi coś wstydliwego? Różowe bokserki? Powiedz mi, że nosi różowe bokserki z wróżkami, a jego reputacja będzie zrujnowana. Hermiona i Lavender zaczęły się śmiać, kiedy Ron dalej rozmyślał. - Gdzie jest Harry? Dawno go nie widziałam. Lavender i Ron spojrzeli po sobie z szerokim uśmiechem. - Ma czas dla swojej partnerki i ich dziecka. - Jego partnerki? Tej nowej dziewczyny? - zapytała Hermiona. - Taa, wydaje się być całkiem miła. Jak ma na imię? - Lavender zapytała Rona. - Claire Trender - odpowiedział Dean z uśmiechem, siadając obok. - Całkiem niezła, muszę powiedzieć. Obie dziewczyny wywróciły oczami. - Taa, najwyraźniej mają dużo zabawy, zachowując się jak mama i tata. Harry próbuje nauczyć swojego syna pływać, więc myślę, że to właśnie robią. - Mamy basen? – Zdziwiła się Hermiona. - Wanna, basen, to samo - powiedział Dean, jedząc kanapkę. - Dobra, spadam, żeby wkurzać Harry’ego. A właśnie, dzisiaj koło siódmej przyjdź do naszego mieszkania z Ellą. Staramy się zgromadzić ludzi i będziemy rozmawiać o tym, jak zostaliśmy rozdzieleni przez ten głupi eksperyment - powiedział Ron, wstając. - Dobra, do zobaczenia. - Nie przyprowadzaj Malfoya. - Nawet bym o tym nie marzyła – odpowiedziała, uśmiechając się. Mam nadzieję, że się podoba. Liczę na wasze opinie. Ten post był edytowany przez Saoirse: 18.11.2012 23:02 |
MathildaBoom |
19.11.2012 00:12
Post
#3
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 46 Dołączył: 22.08.2012 Płeć: arbuz |
Pomysłowo i ciekawie. Dużo humoru a to lubię najbardziej Wstawiaj szybko kolejne rozdziały ;p
-------------------- I gotta get back to Hogwarts,
I gotta get back to school. Gotta get myself to Hogwarts, Where everybody knows I'm cool. (...)Did Somebody Say Ron Weasley? |
MariettaGordon |
19.11.2012 19:25
Post
#4
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 37 Dołączył: 31.08.2012 Skąd: Lestrange Manor Płeć: Kobieta |
całkiem fajniutkie, podoba mi się
-------------------- Wolność to nie stan, ani miejsce.
To nie poglądy ani prawa. To cholerny wrzask pełen nienawiści lub radości, w który wkładamy całe swoje serce i nie obchodzi nas, że wezmą nas za wariata. I'm from Slytherin, bitches. |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 10.11.2024 19:55 |