Zapomnij O Tym, miniaturka
Projektowanie stron internetowych General Informatics, oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Zapomnij O Tym, miniaturka
psota |
11.01.2008 21:52
Post
#1
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 20 Dołączył: 20.07.2007 |
CKLIWOŚĆ - aż sie leje... Kto nie lubi niech nie czyta...
Cebulowate --- wyciska łzy z oczu... ( może i na siłe) _________________________________________________________ "Zapomnij o tym" A teraz śpij i zapomnij o tym, co widziałeś, co słyszałeś, co przeżyłeś i pomyśl że to sen że to wcale nie działo się tak będzie lepiej Śpij... * Mały chłopiec siedział zamknięty w komórce pod schodami. Po jego policzkach spływały łzy. Kruche ciało siedmiolatka trzęsło się pod wpływem szlochu. Wspomnienie dzisiejszego dnia uderzyło teraz w niego całą swą mocą. W południe ciotka Petunia wysłała Harry’ego po świeże bułki, biały ser oraz mleko. Szedł wąskim chodnikiem, a wiosenne promienie słońca oświetlały jego chudą twarz. Ubrany był w jasne, krótkie spodnie związane sznurkiem w pasie i ogromny, zielony podkoszulek. Na placu nieopodal bawiły się dzieci; przyjrzał im się z zaciekawieniem. Jakaś mała dziewczynka budowała zamek z piasku. Najwyższa wieża przyozdobiona była flagą w postaci liścia. Obok piaskownicy biegali chłopcy w jego wieku. Tak bardzo chciałby móc przyłączyć się do zabawy i wybuchać gwałtownym, dziecięcym śmiechem przy każdym potknięciu. Zdawał sobie jednak sprawę, że gdyby dowiedział się o tym jego wuj, przyjemność skończyłaby się naganą. Ze smutkiem popatrzył na huśtawki, na których posadzone były najmniejsze pociechy. Matki bujały je, co chwila łapiąc za nóżkę czy też brzuszek. Maluchy odpowiadały wtedy radosnym chichotem. Westchnął, po czym porzucając swoje obserwacje, udał się do małego sklepu spożywczego. Wchodząc, przywitał się grzecznie. W zamian otrzymał pogardliwe spojrzenie ekspedientki oraz oschłe pytanie o to, co dzisiaj podać. Prosząc o konkretne artykuły, obrzucał zachłannym spojrzeniem lizaki, słodkie pączki i resztę wystawionych słodyczy. Dawno nie jadł czegoś słodkiego. Ciotka uparcie twierdziła, że nie zasługuje na łakocie i wszelkie słodkości dawała swojemu Dudziaczkowi, który zjadał je z szerokim uśmiechem na swej okrągłej twarzy; czasem między kolejnymi kęsami lukrowanej drożdżówki śmiał się, że on, Harry, nigdy takich nie dostanie. Potrząsnął głową, a później zapłacił za zakupy i udał się w drogę powrotną. W domu Petunia krzątała się po kuchni, kończąc gotowanie obiadu. Popatrzyła jedynie na przyniesione rzeczy oraz rachunek. Resztę pieniędzy natychmiast schowała do portfela. - Umyj ręce. Zaraz będzie obiad - powiedziała obojętnym tonem. Bez słowa udał się na górę. Na schodach spotkał Dudleya. Ten uśmiechając się złośliwie, szturchnął go łokciem, tak że Harry aż uderzył plecami o ścianę. Jego kuzyn zawsze nim pomiatał. Wszedł do idealnie czystej łazienki. Nie zauważając leżącej na ziemi mokrej gąbki, stanął na niej i poślizgnął się. Starając się jakoś utrzymać równowagę, gorączkowo wymachiwał rękami. Niechcący jedną z nich zawadził o półkę, na której znajdowały się różne kosmetyki ciotki oraz dużych rozmiarów lustro. Całość wylądowała na podłodze, robiąc przy tym wiele hałasu. Z przerażeniem popatrzył na rozwalone rzeczy. Wiedział, co teraz się stanie. Zaraz wpadnie tu wuj i... - Co ty wyprawiasz, głupi dzieciaku? - usłyszał zdyszany głos wuja Vernona. - Ja... - Chłopcu nie udało się skończyć, gdyż jednym ruchem został postawiony na nogi. - To już nie pierwszy raz, kiedy coś niszczysz! - Czerwona ze złości twarz opiekuna pochyliła się niżej. - Ja ci pokażę! Zamknął oczy, czekając na cios. Poczuł, jak ręka wuja zaciska się na jego ramieniu, druga zaś uderza go w twarz, przekrzywiając tym samym okulary. Harry wiedział, że nie ma szans. Próby wyrwania skończyłyby się gorszym biciem. Kolejne uderzenie prosto w brzuch. Krzyknął z bólu. Nogi ugięły się pod nim. Osuwając się na ziemię, oberwał jeszcze raz w okolicach klatki piersiowej. Mimowolnie kilka łez wydostało się z jego zaciśniętych powiek. - Teraz posiedzisz sobie w komórce. Nawet nie myśl o obiedzie ani kolacji - rzekł mężczyzna, podnosząc chłopaka i gwałtownie go popychając w stronę schodów. Harry ledwo trzymał się na nogach. Czuł metaliczny smak krwi wydobywający się z ust. Idąc dalej, co chwila opierał się o ścianę, by nie upaść. Za sobą słyszał ciężkie kroki wuja oraz pełen szyderstwa śmiech kuzyna. Miał ochotę skulić się i zacząć płakać. Słuchając przekleństw wuja, dotarł w końcu do swej komórki. Upadł na posłanie. Drzwiczki z trzaskiem zamknęły się za nim. Zbierając w sobie siły, przekręcił się na plecy. Brzuch okropnie go bolał. Skulił się, tuląc do siebie misia znalezionego kiedyś na śmietniku. Chwilę później zapadł w niespokojny sen. Schował twarz w puszystym materiale, z którego zrobiona była zabawka. Ciągle zadawał sobie pytanie, dlaczego to właśnie on jest tak traktowany. Odpowiedzi nigdy nie otrzymywał. Marge zawsze mówiła, że jest wyrzutkiem tego świata. Pamiętał, jak wtedy wzbierała w nim złość i niespodziewanie pękały szklanki. Kiedyś nawet szyba w salonie rozpadła się w drobny pył. Harry uśmiechnął się przez łzy, przypominając sobie miny zgromadzonych na niedzielnym obiedzie gości. Później nie było już tak wesoło. Wzdrygnął się na myśl o tym, co zrobił z nim wuj. Trwające dla chłopca wieki męki zadawane przez Vernona, skończyły się tym, że zemdlał. Obudził się dopiero w szpitalu. Miła pielęgniarka opiekowała się nim przez jakiś czas, przynosząc mu smakołyki. Była ona jedyną życzliwą osobą, jaką dotychczas poznał. Niestety, pobyt w szpitalu był krótki. Trzy dni po tym zdarzeniu znów znalazł się na Privet Drive pod numerem czwartym. Przez częste bicie bał się każdego gwałtowniejszego ruchu wykonanego przez dorosłego mężczyznę. Słysząc krzyk, mimowolnie kulił się. Wyglądał na bardzo zaniedbanego. Drobny chłopczyk o kościstych nogach i rękach. Wstydził się swoich siniaków, których przybywało codziennie. Obrywał praktycznie za wszystko. Jedynym jego przyjacielem był mały miś. Znalazł go na śmietniku, wracając kiedyś z przedszkola. Rzadko zdarzało się, że wracał sam, ale w ten dzień wyjątkowo nie przyjechał po niego wuj, gdyż miał jakąś ważną konferencję w firmie. Cieszył się wtedy, że może w końcu przebiec przez park znajdujący się obok budynku przedszkolnego. Z radością pobiegł ścieżką prowadzącą między drzewa. Na plecach miał mały, troszkę przybrudzony od spodu plecak. Po trawnikach biegały psy, wesoło merdając ogonami. Ptaki ćwierkały tu i ówdzie. W oddali skradał się czarny kot, polując na swą potencjalną ofiarę. Do Harry’ego zbliżył się Dudley ze swoją bandą. Jeden z jego kolegów pchnął chłopca, który upadł na ziemię. Zaczęli się naśmiewać z jego ubrania oraz wyglądu. - Mały, gdzie kupiłeś te odjazdowe spodnie? - ze śmiechem zapytał Peter, wskazując czarne sztruksy połatane na kolanach. - Patrzcie, patrzcie... jaki ma plecak! - szydził stojący obok blondyn. - Nawet z narysowanym samochodem! - A gdzie twoja mamusia? - zadrwił Dudley. Słysząc te słowa, Harry poczuł, jak zbiera mu się na płacz. Przyzwyczajony był do uszczypliwości pod względem ubioru, ale każda wzmianka o rodzicach sprawiała mu ogromny ból. Zerwał się z ziemi, po czym pobiegł, jak najdalej przed siebie. Gdzieś za sobą słyszał jeszcze śmiech. Biegł dość długo, aż dotarł do kiosku, przy którym znajdował się śmietnik. Zatrzymał się zmachany, starając się uspokoić. Z trudem powstrzymywał cisnące mu się do oczu łzy. Prostując się i ruszając przed siebie, zauważył brązową łapkę wystającą z czarnego worka. Podszedł bliżej. Dotknął miękkiego materiału. Starając się wyciągnąć zabawkę, przewrócił stojącą obok reklamówkę z śmieciami. Nie przejmując się bałaganem, przytulił do siebie misia. - Zostaniesz ze mą - rzekł pięciolatek, chowając zdobycz do plecaka. Wrócił szczęśliwy do domu. Jednakże, jego szczęście minęło, gdy okazało się, że rozmowy wuja w firmie nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Kolejne łzy popłynęły po policzkach chłopca. - Gdzie jesteś, mamo? Gdzie jesteś, tato? - cichutki szept rozległ się w komórce. Na te pytania długo jeszcze Harry Potter nie otrzymał odpowiedzi. Tak bardzo chciał zapomnieć o wszystkich bolesnych wspomnieniach. Czuł się samotny. Chciałby spotkać się z rodzicami, chociażby we śnie. Pragnął szczęścia, jakie potrafi dać jedynie przepełnione miłością domowe ognisko. _____________________________________________________________ * Trzeci Wymiar „Zapomnij o tym” |
Irmelin |
12.01.2008 13:29
Post
#2
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 20 Dołączył: 03.01.2008 Skąd: Jelenia Góra Płeć: Kobieta |
Bardzo ładne, sprawnie napisane opowiadanie. Przyjemnie mi się czytało, choć nie jestem pewna czy wuj Vernon posunąłby się do bicia Harry`ego.
I jeszcze jedno. Czy ta miniaturka na pewno powinna być w kwiecie lotosu? -------------------- "Nie ma czegoś takiego, jak dobro i zło, jest tylko władza i potęga, i mnóstwo ludzi zbyt słabych, by to osiągnąć"
[Tom Marvolo Riddle] |
psota |
12.01.2008 14:00
Post
#3
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 20 Dołączył: 20.07.2007 |
QUOTE I jeszcze jedno. Czy ta miniaturka na pewno powinna być w kwiecie lotosu? Być może ... Jeśli tak to prosze szanowne władze o przeniesienie... |
HermionaW |
12.01.2008 17:08
Post
#4
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 8 Dołączył: 11.06.2007 Skąd: ze środka lasu Du Weldenvarden Płeć: Kobieta |
Piękne. Aż sie poryczałam. Uwielbiam takie miniaturki "biedny Harry". No dośc beczenia, bo mi tusz spłynie. Czyta się lekko, z przyjemnością. Ładnie opisany smutek małego Harry'ego, który musiał bardzo wczesnie dojrzeć. Pisz więcej takich ff.
Zapłakana Herm |
Tajemnicza |
13.01.2008 18:10
Post
#5
|
Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 385 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Tureeeek/Poznań Płeć: Kobieta |
Jak dla mnie trochę przekoloryzowana, ale jak najbardziej udana miniaturka. Podoba mi się Twój styl, bardzo łatwo przebrnęłam przez tekst. Wszystko jest takie spójne i ciekawe. W zakończeniu te pytania mnie trochę zbiły z tropu, ale to tylko moje odczucie. Jest naprawdę dobrze pozdrawiam
-------------------- |
Alicja Spinnet |
16.01.2008 23:26
Post
#6
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 14.07.2007 Płeć: Kobieta |
szczerość będzie ;]
nie podobało mi się generalnie, ale jest ładnie napisane jakichś większych błędów nie wykryłam (chyba ), a jeśli nawet to nie pamiętam tiaaaa... taki troche wyciskacz łez, tylko bardzo-bardzo-bardzo brutalnie te łzy próbuje wycisnąć, zresztą z dość marnym skutkiem. Mimo wszystko sądzę, że warto pisać dalej powodzenia -------------------- "Gwałt jest niemożliwy - kobieta z podniesioną spódnicą biegnie szybciej niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami."
|
Blair |
03.10.2008 17:45
Post
#7
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 13 Dołączył: 15.04.2008 Skąd: Nowy Jork Płeć: Kobieta |
Nie powala mnie jakoś bardzo treść, ale nie jest źle. Za to styl masz świetny. Życzę dalszej weny
|
Alexandra |
12.10.2008 11:00
Post
#8
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 91 Dołączył: 04.09.2008 Płeć: Kobieta |
Szczerze - nie zachwyciło to mnie. Może dlatego, że nie spotkałam się z szydzącymi z siebie pięciolatkami, ani z tym, że brutalnie pobite dziecko, które trafia do szpitala, ponownie ląduje w domu swego oprawcy. Twoje opowiadanie jest realistyczne więc musisz pamiętać o takich rzeczach. Jest też dużo powtórzeń. Dwa razy napisałaś, że Harry znalazł misia na śmietniku. Po co? Czytelnik już o tym wie. No i te pękające szklanki. Co do łez - to mnie nie wzruszyłaś. Sorry.
Ale są też pozytywne strony. Bardzo ładny styl, oryginalny pomysł no i (najwspanialsze) "metaliczny smak krwi". Od razu mi się skojarzyło z Grahamem Mastertonem, a to BARDZO DUŻY plus. Pomimo tych kilku zatrzeżeń - to jestem na tak Pozdrawiam -------------------- I choćby na tysiąc czarnych kruków jeden był biały, obala to tezę, że wszystkie kruki są czarne...
"...Wzorzec żeński to podstawowa matryca przyrody. Wszyscy mężczyźni są w istocie przekształconymi kobietami, ich przemiana dokonała się w macicy - dokładnie na odwrót, niż twierdzili średniowieczni teologowie, których zdaniem kobieta była niedoskonałym mężczyzną..." Anne Moir, David Jessel - "Zbrodnia rodzi się w mózgu" Człowiek za dużo myśli, a za mało robi. |
Miętówka |
15.10.2008 14:33
Post
#9
|
Prefekt Naczelny Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 558 Dołączył: 08.02.2007 Skąd: z górnej półki Płeć: arbuz |
A ja jestem na nie.
Jeszcze ktoś, i zobaczymy, może przejdziesz do następnego etapu ;P. Jedynym plusem jest, jak już Alexandra pisała, skojarzenie z Grahamem Mastertonem. I może mały plus za styl. No, może trochę większy. Ale na tym koniec. Mnie nie rusza. Kompletnie. I wcale nie jest realistyczne, jest naciągane. Trochę nawet badziewne. Ale pisz, pisz dalej, bo styl jest niczego sobie, tylko może coś innego. -------------------- "In the Internet nobody knows you're a dog"
|
psota |
15.10.2008 21:45
Post
#10
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 20 Dołączył: 20.07.2007 |
Nie mam zamiaru bronić tekstu
Za komentarze bardzo dziękuję :* Chcę jednak powiedzieć zainteresowanym, że na tym forum wisi jeszcze inna moja miniaturka, pt. "Krzaki". Oto link: http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=12005 Z.P. psota PS. Modernatorstwo przepraszam za autoreklamę, ale widze, że ktoś jest zaintersowany to korzystam. Ten post był edytowany przez psota: 15.10.2008 21:47 |
escalate_of_scence |
25.06.2009 15:45
Post
#11
|
Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 107 Dołączył: 09.04.2009 Skąd: masz te laczki?! Płeć: Kobieta |
Mi się podobało. Płakać - nie płakałam, ale zrobiło mi się trochę... smutno (?).
Pozdrawiam, E. -------------------- whatever you are whatever you say however you live |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 15.05.2024 03:59 |