Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Magia Miłości [cdn], to nie romans!

Twoja opinia o opowiadaniu
 
Dobre - zostawić [ 13 ] ** [86.67%]
Słabe - wyrzucić [ 2 ] ** [13.33%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 15
Goście nie mogą głosować 
Zakohana w książkach
post 29.04.2007 15:00
Post #1 

Szukający


Grupa: Prefekci
Postów: 473
Dołączył: 27.03.2007
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



Na wstępie piszę, że "Magia Miłości" nie będzie żadnym łzawym romansidłem, ani romansidłem wogóle. Jak napisałam w opisie tematu, jest to mój pierwszy fanfick, więc proszę o wyrozumiałość i wzięcie pod uwagę, że jest to owoc wybujałej wyobraźni dwunastoletniej dziewczynki. A więc:


Rozdział 1
Dzień pełen niespodzianek



W swoim domu w Dolinie Godryka siedzący na łóżku czarnowłosy mężczyzna namiętnie przerabiał na konfetti zapisany pergamin. Dwie godziny temu Harry Potter drżącymi z przejęcia rękoma otwierał kopertę z Ministerstwa pewny, że właśnie przeżywa jedną z najcudowniejszych chwil w swoim życiu. Wyraz jego twarzy zmieniał się stopniowo, od radosnego podniecenia, przez rozczarowanie aż do bezgranicznej furii.
Szanowny panie Potter
Z przykrością zawiadamiam pana, iż nie możemy przyjąć pana na staż, gdyż było kilku odpowiedniejszych od pana kandydatów. Prosimy spróbować ponownie za trzy lata.
Z wyrazami szacunku
Gawain Robards
szef Biura Aurorów


- Tylko ciekaw jestem, czy którykolwiek z tych „odpowiedniejszych kandydatów” wyszedłby cało ze spotkana z Voldemortem!- krzyknął i ze złością kopnął szafkę nocną.
A teraz siedział w sypialni pogrążony w myślach, dając upust swojemu zdenerwowaniu i drąc list na drobniutkie kawałeczki. Dumbledore został zamordowany już osiem lat temu, Tom Marvolo Riddle wciąż chodzi po świecie, zbiera coraz więcej popleczników i zabija mnóstwo ludzi, a on, Wybraniec, Chłopiec, Który Przeżył, czy jak go tam jeszcze nazywali, jeszcze go nie znalazł i nie zabił. Zniszczył już wszystkie poza dwoma horkruksy. Kilka razy dostał cynk o miejscu pobytu Lorda Voldemorta i Nagini, ale za każdym razem zdążyli się zmyć, zanim tam dotarł. „To naprawdę irytujące” pomyślał Harry i usłyszał głuchy odgłos uderzenia. Z pośpiechem wstał i otworzył okno, by brązowa płomykówka mogła wlecieć do pokoju. Sowa rzuciła list na łóżko i usiadła na parapecie. Wziął kopertę do ręki i obejrzał. Zobaczył pieczęć Hogwartu i zaintrygowany przeczytał następującą treść:
Drogi Harry!
Wiem, że starasz się o pracę Aurora, ale proszę, rozpatrz moją propozycję. Hogwart potrzebuje nauczyciela Obrony przed Czarną Magią, a ja nie widzę lepszego od Ciebie kandydata na tę posadę. Gdybyś mógł, odeślij odpowiedź tą sową wraz z listą podręczników, jeśli się zgodzisz. Proszę o jak najszybszą odpowiedź
Minerwa McGonagall

P.S
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.


Z niedowierzaniem wpatrywał się w dopisek. McGonagall przesyła mu życzenia urodzinowe!? To chyba naprawdę wyjątkowa sytuacja. Nauczyciel Obrony przed Czarną Magią, mm… w wieku piętnastu lat zdołał nauczyć kilku kolegów dość sporo rzeczy, dlaczego teraz miałoby mu się nie udać dokonać tego z większą liczbą osób, ale też z większym wśród nich autorytetem? Spojrzał na swoje dłonie. Na prawej wicia widniał blady zarys zdania „Nie będę opowiadać kłamstw”. Nie był pewny, czy da sobie radę, ale zbyt dobrze pamiętał piekło, które urządziła w Hogwarcie Umbridge. Szybko naskrobał odpowiedź i listę podręczników, a po chwili znów został sam w tym ponurym domu, czekając na życzenia urodzinowe od przyjaciół. Hedwigę wysłał kilka dni temu do Rona i Hermiony, którzy, przynajmniej według jego informacji, byli teraz w Polsce na miesiącu miodowym. Położył się i zaczął przypominać sobie, z czym członkowie GD mieli najwięcej problemów. Taak, na początek trzeba będzie sprawdzić umiejętności rozbrajania przeciwnika, a u starszych również jak im idzie zaklęcie Tarczy. Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Powlókł się niechętnie do drzwi, przysięgając sobie w duchu, że wywiesi kartkę z napisem „Akwizytorom dziękujemy” oraz „Nie chcę twoich gazet, nie chcę twoich ulotek, nie chcę twoich śmieci, pod moimi drzwiami”. Otworzył drzwi i nie mógł uwierzyć swoim oczom.
- R-Ron… H-Hermiona… Co wy tu… ale jak… dlaczego mi nic nie powiedzieliście?!
Patrzył właśnie na dwójkę swoich najlepszych przyjaciół, opalonych, uśmiechniętych i z ogromnymi paczkami opakowanymi kolorowym papierem w ramionach.
- Jakbyśmy ci powiedzieli, to nie byłoby żadnej niespodzianki. Ale wpuścisz nas, czy mamy tu tak stać do wieczora, hę?- zapytał Ron szczerząc do niego zęby. Harry cofnął się pod ścianę, a oni weszli z trudem mieszcząc pakunki w drzwiach.
- W Błędnym Rycerzu spotkaliśmy Kingsley’a. – odezwała się Hermiona – Powiedział nam, że…
- Że według szefa Biura Aurorów nie jestem najlepszym kandydatem do tego zawodu? – wpadł jej w słowo.
- Tak, właśnie… Harry, naprawdę mi przykro. Wiesz już, co będziesz robił po wakacjach… czym się zajmiesz… poza szukaniem Voldemorta, rzecz jasna.
- Też się nad tym zastanawiałem, ale mniej-więcej pół godziny temu McGonagall rozwiązała mój problem. Właśnie rozmawiacie z aktualnym nauczycielem Obrony przed Czarną Magią.
- Obron przed Czarna Magią, no, no, Harry, wracasz do zawodu!! – rzekł Ron klepiąc go po plecach.
- Co masz na myśli mówiąc, że „wracam do zawodu”?? Chyba nie myślisz o Gwardii, co?
- A niby o czym? Jeśli uczniów nauczysz tyle, co nas na spotkaniach GD, to to będzie najlepiej przystosowane do obrony przed czarna magią pokolenie!!
- Może i masz rację, ale dość o mnie. Jak tam wasz miesiąc miodowy? Dobrze się bawiliście? I dlaczego, na Merlina, wróciliście wcześniej?
- Och, było cudownie!! – krzyknęła radośnie Hermiona – Pogoda była boska, dwa tygodnie dwudziestopięciostopniowych upałów, woda miała osiemnaście stopni. Ponoć na Bałtyk to wyjątkowo dużo. Byliśmy na Helu…
- Mówię ci, stary, niezłe miasto, ten Hel! – przerwał jej mąż – Mieszkaliśmy u pani Róży, nad „Laguną”. Do plaży mieliśmy piętnaście minut, do portu pięć, do stacji kolejowej dwadzieścia i do muzeum Rybołówstwa też dwadzieścia. Kiedyś natknęliśmy się na lekko wstawionego gościa, a on zapytał się nas, czy wiemy, jak nazywa się najdłuższa rzeka na Helu.
- Eee… a jak nazywa się najdłuższa rzeka na Helu? – zapytał nieśmiało gospodarz.
-Kałuża! – wrzasnął jego przyjaciel – Z jednaj strony Helu wejdziesz, a z drugiej wyjdziesz!
I cała trójka wybuchła śmiechem.
- Ale nie odpowiedzieliście na moje ostatnie pytanie. – powiedział Harry, gdy się już uspokoili. – Dlaczego wróciliście wcześniej?
- Hel to bardzo małe miasto, nie było tam co robić, a siedzenia na plaży i kąpieli w morzu mam dosyć na najbliższe dwa lata. Poza tym, stęskniliśmy się za tobą, Harry. Za tobą, za Lupinem, za Tonks, za resztą rodziny, za Anglią. – odpowiedziała Hermiona – Harry, a jak idą ci poszukiwania? Masz już jakieś wieści o miejscu pobytu Voldemorta?
- Czy naprawdę musimy o tym teraz mówić, Hermiono? – zapytali przyjaciele jednocześnie.
- Ja osobiście wolałbym się dowiedzieć, co macie w tych paczkach. – wyszczerzył zęby Harry.
- O jej! Całkiem zapomnieliśmy, Ron! Przecież przyszliśmy zrobić ci imprezę, bo ty oczywiście nie raczyłeś nikogo zaprosić. Za kwadrans będzie tu cała rodzina Weasley ’ów i jedna czwarta Zakonu, więc może zamiast wytrzeszczać na mnie oczy i otwierać usta wziąłbyś się za dekorowanie domu, co?
- Ron, powiedz, że ona żartuje.
- Niestety nie, stary, i radzę ci się wziąć do roboty, bo ona potrafi być bardzo nieprzyjemna.


* * *


W obskurnym budynku domu dziecka, wewnątrz małego pokoiku na pierwszym piętrze przebywała z pozoru najzwyczajniejsza pod słońcem, jedenasto-, może dwunastoletnia dziewczynka. Siedziała na łóżku z brodą opartą na kolanach obejmując podkurczone nogi ramionami i wpatrując się w obraz. Pokoik był urządzony skromnie: proste łóżko, sfatygowana szafa i równie zniszczony stolik, na którym stała stara lampka. Ściany kiedyś były zapewne błękitne, ale teraz ich kolor bardziej przypominał szary. W ogóle cały pokój zdawał się być szary: szarawa podłoga ze sklejki, wypłowiała szara pościel, nawet sukienka z lnu, którą miała na sobie dziewczynka była szara. Jedyną rzeczą, która nie pasowała do tego pokoju, był obraz. Przedstawiał on wróżkę siedzącą w kielichu liliowego kwiatka. W tle było widać las i inne postaci, ale były one zbyt zamazane, by można było je rozpoznać. Dziewczyna spędzała całe dnie patrząc w ten obraz i wyobrażając sobie jakby było w takim świecie, pełnym magicznych stworzeń i czarodziejów. „Alicja, zejdź na dół i pobaw się z dziećmi, zamiast wciąż gapić się w ten bohomaz!” ile razy przełożona wymawiała to zdanie, trudno było policzyć. Właściwie wypowiadała je zawsze, kiedy weszła do jej pokoju. Kilka razy zagroziła, że spali obraz i zawsze kiedy Ala poszła na obiad próbowała zdjąć go ze ściany, ale nigdy się jej to nie udało. Wiedziała, ze nie może go spalić, ponieważ jest on własnością dziewczynki, podobnie jak wiecznie zamknięta walizka pełna ubrań stojąca w szafie. Alicja zawsze chodziła w sukience z lnu, którą dostała każda dziewczynka w sierocińcu i od kiedy przybyła tu dwa lata temu ani razu nie otworzyła swojej torby, mówiła mało, na pytania odpowiadała najczęściej „Nie, proszę pani”, „Tak, proszę pani”, „Już idę, proszę pani” lub „Nie wiem, proszę pani”. Ale najczęściej całe dnie spędzała w swoim pokoju, schodząc tylko na posiłki, siedząc tak jak teraz i patrząc w obraz. Nieśmiałe pukanie do drzwi zakłóciło ciszę w pomieszczeniu. Kobieta weszła nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź i powiedziała łagodnym głosem:
- Alicjo, masz gościa. Czy mam wpuścić tę panią?
Dziewczyna kiwnęła głową, nie patrząc ani na opiekunkę ani na wysoką kobietę, która weszła właśnie do pokoju. Zamykane drzwi cicho stuknęły, a pani, która do niej przyszła przysiadła na brzegu łóżka.
- Nazywasz się Alicja? To bardzo ładne imię.- powiedziała. Ton jej głosu zdradzał, że nie za bardzo wie, jak powinna się zachować i że czuje się bardzo niezręcznie.
- Dziękuję.- odpowiedziała cicho dziewczyna nadal wpatrując się w obraz. Zapadła cisza, w czasie której kobieta przyjrzała się dokładnie mieszkance pokoiku. Zza okularów w rogowych oprawkach osadzonych na garbatym nosie wyglądały duże, szare oczy okalane długimi rzęsami. Szarość oczu była łudząco podobna do koloru nieba podczas deszczu, ich kąciki były zaczerwienione, jakby ich właścicielka niedawno płakała, a na całej twarzy było dobrze widoczne piętno bólu i smutku. Na jej plecy spływały niczym złota fala długie blond włosy, w których słońce tańczyło mamiąc wzrok obserwatora. To nie było określony odcień blondu: obok platynowego pasma można było dostrzec tak ciemne, że niemal brązowe.
- Nazywam się Minerwa McGonagall. – dziewczynka zwróciła głowę w jej kierunku, patrząc z niedowierzaniem na kobietę – Jestem dyrektorem Hogwartu, szkoły dla…
- Dla czarownic i czarodziejów. – wpadła jej w słowo Alicja, siadając teraz w klęczki przodem do pani profesor – Wiem, co to jest Hogwart. Mama mi kiedyś opowiadała o szkole w której uczy się magii, o Voldemorcie, o Harrym Potterze i Albusie Dumbledore. Mówiła, że to tylko bajka, legenda, którą powtarza się u nas w rodzinie od kilku pokoleń. Ale ja wolałam w to wierzyć, że ta opowieść jest prawdą. – wyraźnie posmutniała, na wspomnienie o matce. McGonagall myślała przez chwilę, że dziewczyna zacznie płakać, gdyż jej oczy się zaszkliły a głos zaczął drżeć. Jednak Alicja wiedziała, że łzy nie pomogą. Gdy płacze się z powodu rozbitego kolana czy łokcia, ból nie ustępuje, przeciwnie, jest jeszcze gorzej, bo do bólu stłuczonego miejsca dochodzą nudności, zawroty głowy i pieczenie oczu. Kiedy płakała z tęsknoty za rodziną, rosła ona jeszcze bardziej, gdyż za każdym razem nawiedzała ją myśl, że gdyby jej rodzie żyli to zaczęli by ją pocieszać. Więc nauczyła się ukrywać uczucia i dławić w sobie płacz. Nikt nie wiedział, co dzieje się w jej środku, wszyscy mogli oglądać jedynie powłokę, którą ona dowolnie zmieniała.
- Proszę pani… Czy… Czy ja jestem czarownicą? – zapytała niepewnie. McGonagall uśmiechnęła się wyrozumiale. Mogła się tego spodziewać.
- Nie wierzysz w to, prawda? Nie wierzysz, że jesteś niezwykła, taka, jaka zawsze chciałaś być, magiczna.
- Szczerze mówiąc, to tak, nie wierzę w to. To jest za piękne, by mogło być prawdziwe.
Kobieta znów się uśmiechnęła. Wyjęła różdżkę, machnęła nią krótko i zamiast książki leżącej na łóżku znajdował się tam teraz mały, czarny kotek z białymi skarpetami. Dziewczynka zeskoczyła na podłogę, wydając z siebie zduszony okrzyk.
- Za tydzień kogoś po ciebie przyślemy. Zabierze cię na Pokątną, żebyś mogła zrobić zakupy. Spakuj się do tego czasu, resztę wakacji spędzisz w Dziurawym Kotle.
- Pani profesor, ale skąd ja na to wszystko wezmę pieniądze?
- Rodzice przepisali na ciebie wszystko co mieli. Uzbierała się z tego całkiem pokaźna sumka. Poza tym, to dziwne, ale na twoje nazwisko jest skrytka w banku Gringotta. A z tego co mi wiadomo, nosisz kluczyk do niej na szyi. – Ala wyjęła złoty łańcuszek spod sukienki. Wisiał na nim mały złoty kluczyk. Mama zawsze mówiła jej, że dostała to od jej znajomej na chrzcie i że ta znajoma prosiła, by nigdy go nie zdejmowała z szyi. Podobno, gdy ta kobieta wracała do domu, miała wypadek samochodowy, zapadła w śpiączkę i po tygodniu zmarła. Mama uznała, że należy wypełnić ostatnią wolę przyjaciółki, więc jej córka zawsze chodziła z kluczykiem na szyi.
- Jeszcze coś chcesz wiedzieć? Za tydzień spodziewaj się kogoś od nas.
- Hagrida?
- Och, wątpię, czy wypuścili by cię stąd w jego towarzystwie.
- Pani profesor, czy mogę panią o coś prosić? Czy… Czy to mógłby nie być pan Kingsley Shacklebolt?
- Dlaczego nie Kingsley? Przecież to bardzo miły człowiek a na dodatek doskonały Auror.
- Bo, widzi pani, on mnie przesłuchiwał, w moje dziewiąte urodziny. Jest jedyną poza mną osobą, która zna wszystkie szczegóły tego, co się wtedy wydarzyło. Boję się, że zacznie o tym mówić…
- Dobrze, wyślę kogoś innego. – przerwała jej profesor – Do zobaczenia w Hogwarcie.
- Do widzenia, pani profesor.


Proszę o komenty. Rozdziały nie będą pojawiać się zbyt często, a rozdział drugi będzie dopiero po długim weekendzie.

Ten post był edytowany przez Zakohana w książkach: 01.01.2008 14:16


--------------------
Sunny Support Group!

user posted image

I was raised by this town
To believe the words they put inside me...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Zakohana w książkach
post 01.01.2008 14:55
Post #2 

Szukający


Grupa: Prefekci
Postów: 473
Dołączył: 27.03.2007
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



Z lekkim poślizgiem, ale jakoś mi z głowy wyleciało blush.gif

Rozdział 14
Rewanż

Ciszę w pomieszczeniu zakłócał jedynie trzask ognia w kominku, który był jednocześnie jedynym źródłem światła. Płomienie odbijały się w ozdobach na choince i w szkłach okularów dziewczynki, która siedziała na prawo od drzewka. Lekko zamglone, błękitne oczy były utkwione w jakimś punkcie na ścianie, a na jej twarzy co jakiś czas pojawiał się delikatny uśmiech. Mężczyzna siedzący w fotelu naprzeciwko obserwował w zamyśleniu jej twarz. Blondynka intrygowała go jak nikt inny. Wydawała się być jedyną osobą, która umiała zgasić gniew Pottera. Zbawca Świata jest furiatem, tego nikt nie zaprzeczy. A w takim razie ta dziewczyna jest uosobieniem wściekłości... przynajmniej podczas wybuchów tego pierwszego.
Kiedy w końcu wydusiła z siebie to proste słowo, używane czasem nawet przez Mugoli, Potter zaczął się na nią wydzierać. Pytał, dlaczego mu nic nie powiedziała, jak mogła to przed nim ukrywać i ile testów napisała korzystając z umiejętności. Ostatnie pytanie sprawiło, że jej oczy zapłonęły gniewnym ogniem. Wywrzeszczała wściekłym głosem wykład o poczuciu moralności, uczciwości i dotrzymywaniu danego słowa, a Snape ze zdumieniem obserwował ulatujący z zielonookiego gniew, zastępowany powoli zażenowaniem. Zakonnicy, po krótkiej naradzie, poprosili o czas. A ona wyszła, rzucając, jakby od niechcenia, „chodź" do Mistrza Eliksirów. Wstał i poszedł, jakby dziewczynka użyła imperiusa, a nie czteroliterowego słowa.
Tak tego zwą,
kto szept słyszy głośniej niż krzyk,
A myśli wyraźniej niż słowo.
Kto potrafi zrozumieć wszystko,
co niezrozumiałe…

- Skąd to znasz? – cichy, dziwnie czysty głos zmusił go do otwarcia oczu, które musiał w pewnej chwili zamknąć.
- Dlaczego to robisz? – wyrwało mu się zamiast odpowiedzi. Głupia dziewczyna, zdarła jego maskę i nie chce jej oddać…
- Co robię?
- Siedzisz tu ze mną, sama. Zamiast wziąć ze sobą Pottera, który i tak stanie za tobą murem, czy Lupina, który zajmie pozycję wyśrodkowaną. Albo całkiem to na nich zwalić i położyć się spać. – dodał, widząc jak maskuje potężne ziewnięcie.
- Dobrze wiesz, że gdybym zamknęła cię tu z Harrym ci w kuchni nie mieliby już o czym dyskutować. Gdybym wzięła go ze sobą, miałabym już migrenę trzeciego stopnia od waszych kłótni.
- A Lupin?
- Zostałby przez ciebie ogłuszony, a ty byś zwiał.
- Nie uciekłbym… - warknął – Zac…
-Zaciągnąłeś tu dług, wiem, Severusie. – przerwała mu. Skrzywił się lekko na dźwięk swego imienia. Nienawidził go od kiedy tylko pamiętał… Albus specjalnie go używał, uwielbiał się z nim drażnić. Jednak w ustach blondynki zabrzmiało… inaczej, to musiał przyznać – Życie za życie, prawda? Twoja stara zasada… ale wiesz, czas spłacania długu może być… -zatrzymała się, szukając odpowiedniego słowa - długi. W niektórych wypadkach to przechodzi na… kolejne pokolenie, czyż nie tak?
- Jesteś pewna, że masz jedenaście lat? – zapytał zamykając oczy i posierając skronie – I że nie jesteś renomowanym psychologiem z wieloletnim stażem wielosokowanym w uroczą i irytująco pewną siebie dziewczynkę?
- Jak tego, że grozi mi O z eliksirów… - mruknęła w odpowiedzi, spuszczając wzrok. Snape wygiął usta w ironicznym uśmieszku.
- Moje bazgroły na marginesach zdołały nauczyć czegoś Pottera, więc sądzę, że…
- Och, to nie o to chodzi! – przerwała mu – Harry co do eliksirów nie wie NIC. A ja mogę ci odpowiedzieć na każde pytanie z tej dziedziny… teoria to pikuś, gorzej z praktyką…
- Na każde pytanie mówisz? – uniósł jedną brew – Dobrze, panno Donnel, proszę powiedzieć mi, jaki eliksir mogę przygotować, mając sok z pijawek, dwadzieścia kolców jeżozwierza, oko żaby i suszoną pokrzywę?
- Eliksir Słodkiego Snu – wzruszyła ramionami – Swoją drogą, przydałby mi się…
- Do wywaru z elewanu i huraganka złośliwego potrzebny jest jeszcze jeden składnik. Jaki?
- Wertinem… - powiedziała machinalnie, poczym potrząsnęła głową - Mówiłam, że nie o to chodzi! Żeby dobrze przyrządzać eliksiry trzeba mieć do nich serce… muszą być pasją… moją nie są. Niestety – skrzywiła się.
- Chciałabyś umieć dobrze przyrządzać eliksiry? – że też akurat musiał odejść z Hogwartu… Za taką studentkę oddałby wszystko! Granger miała potencjał, ale… serca i pasji jej zdecydowanie brakowało, więcej, nie chciała tego przyjąć do wiadomości.
- Są przydatne – mruknęła – Lepsze niż zaklęcia. Uroki przydają się, kiedy trzeba działać szybko… Ale za pomocą eliksirów można... Czekaj, jak to szło… „uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet powstrzymać śmierć”.
Jego tradycyjna, coroczna przemowa dla pierwszaków.
- Skąd… - zaczął, ale kobieta, która otworzyła właśnie drzwi przerwała mu rzeczowym tonem:
- Przepraszam, Severusie, ale będziesz musiał zadać to pytanie później. Myślę… myślę, że już wszystko uzgodniliśmy.
- Pani Dyrektor…? – dziewczynka wstała powoli z fotela i spojrzała na McGonagall niepewnie – Dlaczego tylko pani myśli, że wszystko uzgodnione?

* * *

- Nie wstyd ci, Snape? – prychnął Malfoy, kiedy Alicja stanęła pół kroku przed Mistrzem Eliksirów, niczym żywa tarcza – Ochrania cię mała, zmęczona dziewczynka...
- Nie wstyd ci, Malfoy? – odpowiedziała jadowitym głosem, spoglądając na blondyna spode łba – Szydzisz z człowieka, dzięki któremu masz pracę i przyjaciela.
- O czym ty… wiesz, Donnel, wszystkie dzieci w Anglii już śpią. Proponuję się nie wybijać, zaczynasz bredzić ze zmęczenia.
- Myślisz, że gdyby nie on, stałbyś tu teraz, Malfoy? – dziewczyna zignorowała jego wypowiedź. W jej oczach pojawił się dziwny, nieco przerażający błysk – Myślisz, że gdyby nie wszedł wtedy na wieżę i nie wykonał twojego zadania, Harry Potter byłby zdolny ci zaufać? Wyobraź sobie, że znów tam jesteś i zaczynasz opuszczać różdżkę. Śmierciożercy wchodzą i zaczynają z ciebie kpić. Mówią, że jesteś za słaby, by to zrobić, że nie jesteś godzien służyć Czarnemu Panu, że nie zdołasz nawet rzucić poprawnie prostego zaklęcia,… Że jesteś nikim w porównaniu do nich, nędznym robakiem… że jesteś od nich gorszy.
W czasie, gdy mówiła, Draco bezwiednie się cofał, aż napotkał ścianę. Przy ostatnim słowie uderzył w nią pięścią i warknął:
- Milcz!
- Widzisz, Malfoy. – uśmiechnęła się, ale ten uśmiech bardziej przerażał niż dodawał otuchy – Zabiłbyś Go. A nawet jeśli nie, to sam zostałbyś zakatowany Cruciatusami.
- Teraz naprawdę nie wiem, o czym mówisz – mężczyzna dyszał ciężko, drżąc ze złości. Dziewczyna uniosła jedną brew.
- Nie powiedzieli ci? – rzuciła spojrzenie na Pottera, który pokiwał przecząco głową – Jestem Empatką, Malfoy. Dokładnie przeglądnęłam wspomnienia faceta stojącego za mną. Wiem, że cierpiał zamiast ciebie. Naraził się na śmierć ratując twój, pół knuta nie wart, tyłek.
- Dość kłótni! – chrapliwy głos Moody’ego nie pozwolił odciąć się Malfoyowi – Mamy do omówienia ważniejsze sprawy, prawda, Shacklebolt?
- Tak, Alastorze. – czarnoskóry podparł się na stole i zaczął – Ja i Tonks wróciliśmy przed chwilą z Ministerstwa. Wygląda na to, że służby aurorskie nie miały takiego szczęścia jak nasz oddział. Hermiono… - kobieta odwróciła się od Fleur, która nie chciała pokazać swojej rany („Nić mi ni będzi, naprawdi.”) – sądzę, że bardziej przydasz się teraz w świętym Mungu. Wiem, że masz urlop, ale…
- Rozumiem – przerwała mu i ruszyła w stronę kominka. Przystanęła chwilę przy Ronie i wyszeptała mu coś do ucha, na co on skinął krótko głową i mruknął „jasne”. Alicja zaczęła nerwowo grzebać w kieszeni szlafroka, wyciągając szybko lusterko dwukierunkowe.
- Co jest, nie mogę rozmawiać – szepnęła, poczym spojrzała na lustrzaną taflę – Dymitr, wszystko w porządku? Wyglądasz strasznie…
- W-właśnie dostałem list z ministerstwa… Piszą, że mój tata jest w szpitalu, i że przyślą tutaj kogoś jutro rano i on mnie tam weźmie… Boję się o niego…
- Czekaj, Hermiono! – krzyknęła w ostatnim momencie – Harry, daj jej swoje lusterko, proszę… Dobra, więc, spróbuj się dowiedzieć w jakim stanie jest…
- Andriej, Andriej Slovakow. – podpowiedział jej głos z lusterka.
- Dobrze, spróbuję… Będziecie pierwszymi osobami spoza personelu, które poznają jego stan, obiecuję. – kobieta uśmiechnęła się blado i weszła w turkusowe płomienie.
- A my musimy zająć się czymś innym. Naszym zadaniem jest wybadać, czy mugole spoza wysp dotkniętych falami już coś wiedzą. I jaka jest ich wersja wydarzeń. – Kingsley obrzucił spojrzeniem wszystkich zgromadzonych, a Alicja szepnęła „zadzwonię do ciebie później” i schowała lusterko z powrotem do kieszeni.
- Może wreszcie się przyda ten mugolski wynalazek, który musiałem zostawić na strychu! – zawołał rozradowany pan Weasley.
- Arturze! – żona spojrzała na niego ostro – Już raz mieliśmy problemy przez mugolskie urządzenia, przy których postanowiłeś pomajstrować!
- Molly, ale ten telewizor jest zupełnie bezpieczny. – mężczyzna zdawał się lekko skulić – Sprawiłem jedynie, że pobiera energię z pola magicznego… takie same zaklęcia rzuca się na radia…
- Mamo, myślę, że to dobry pomysł – Ron położył dłonie na ramionach kobiety, po czym udał się z ojcem na strych.
- Ja… nie chcę nic mówić, ale… - zaczęła niepewnie Alicja – Jest druga w nocy, większa część mugolskich stacji nie działa…
- Racja – mruknął Harry – Zazwyczaj startują o piątej. Proponuję, żebyśmy położyli się spać. Nie wiem jak wy, ale ja mam dość.
Dziewczynka rzuciła na niego pytające spojrzenie.
- A Snape?
- Myślę, że mamy jeden wolny pokój – sprawiała wrażenie, jakby miała rzucić mu się na szyję – To nie moja zasługa! Decydujący głos należał do pani Weasley. Stwierdziła, że jest Boże Narodzenie i nie możemy nikogo wyrzucić…
- A ja wciąż się zastanawiam, Donnel – wychrypiał z drugiego końca kuchni Moody – dlaczego chcesz go puścić wolno. Ministerstwo i tak uważa go za winnego. W końcu go złapią…
- Ja nie chcę go puścić wolno – w jej oczach pojawił się dziwny błysk, jakby była szalonym naukowcem, który wpadł właśnie na „genialny” pomysł – Po prostu nie chcę, by siedział w Azkabanie.
- Co masz na… - zaczął Potter - Merlinie, Ala! Chcesz go zamknąć tutaj? Tak, jak kiedyś… - przerwał nagle.
- Tak, Harry, dokładnie tak jak kiedyś. To będzie swego rodzaju… rewanż.
W tym momencie do kuchni weszli Ron i pan Weasley.
- No, gotowe. Postawiliśmy go w salonie, już nie…
- Harry… - wyszeptał Ron podchodząc do Pottera – Hermiona prosiła, żebyśmy zajęli się Fleur. Nie pozwala się opatrzyć, mówi, że to nic takiego. Ale nie chciałbym spotkać się z Billem, jeśli puścimy ją do domu w takim stanie…
- Ja z nią pogadam. – powiedziała szybko dziewczynka – Przydałyby się gazy, eliksir dezynfekujący albo woda utleniona i eliksir bezkrwawy. Woda i gazy powinny być w apteczce, ale bezkrw… - przerwała, gdyż przed jej oczami pojawiła się mała fiolka z czerwonawym płynem w środku. Uśmiechnęła się i wyjęła naczynie z długich, bladych palców – No, to mamy wszystko.
Odwróciła się i dała fiolkę Ginny, mówiąc coś do niej. Rudowłosa skinęła głową i podeszła do jednej z szafek, a blondynka ruszyła dalej, do Fleur.
- Posłuchaj, wiem, że to nic takiego… - przerwała kobiecie, która zaczynała protestować – Ale Bill i Nick na pewno się przestraszą, kiedy zobaczą krew. Ginny to przemyje i poleje eliksirem bezkrwawym, nie zostanie nawet ślad.
Harry rozejrzał się po kuchni. Kilka osób już wyszło, inni słuchali Artura, który rozprawiał o telewizji.
- Chodź, Snape – mruknął – Pokażę ci twój pokój.

Ten post był edytowany przez Zakohana w książkach: 27.01.2008 17:22


--------------------
Sunny Support Group!

user posted image

I was raised by this town
To believe the words they put inside me...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Zakohana w książkach   Magia Miłości [cdn]   29.04.2007 15:00
marek   nie przeczytałem całości... jednak z tego co widzę...   04.05.2007 16:07
Zakohana w książkach   obiecałam drugi rozdział i jest. trochę krótszy, a...   06.05.2007 13:07
Zakohana w książkach   Czemu nikt nie pisze komentów?? Zatkało was bo bez...   09.05.2007 17:15
czarownica88   śliczne:) jedyną wadą jest to że fragmenty są krót...   09.05.2007 20:48
Zakohana w książkach   Następne rozdziały będą już dłuższe. W sumie to 2 ...   11.05.2007 07:10
kruszynka85   FF jest swietny. Calkiem inny niz poprzednie ktore...   20.05.2007 13:58
Zakohana w książkach   Ekhem, ekhem... no więc macie dwa rozdziały, i to ...   21.05.2007 21:50
kruszynka85   Niemoglam sie doczekac dalszego ciagu tego opowiad...   21.05.2007 23:26
Ines   Rzadko spotykam się z opowiadaniem, które mnie zac...   22.05.2007 10:45
Zakohana w książkach   Szósty rozdział będzie długi. Bardzo długi. Przele...   25.05.2007 14:50
Ines   Cudo ;) Zakochałam się w tym opowiadaniu. Kurczę n...   25.05.2007 16:41
kruszynka85   Kochana Twoje opowiadanie robi sie coraz lepsze i ...   25.05.2007 22:52
Abaska   Uuu widzę, że jestem póki co jedyną osobą, która m...   28.05.2007 20:42
Zakohana w książkach   Na wstępie chciałam podziękować pewnej użytkownicz...   05.06.2007 21:44
Abaska   Okay, rozpisałaś swą ripostę w punktach, więc spró...   08.06.2007 10:32
kruszynka85   kiedy bedzie nowy rozdzial? nie moge sie doczekac   21.06.2007 01:05
Zakohana w książkach   Na kolejny rozdział trochę sobie jeszcze poczekaci...   30.06.2007 13:25
Zakohana w książkach   Udało mi się wyrwać wcześniej. Proszę: Rozdział 7...   18.07.2007 11:00
Zakohana w książkach   Wszyscy, którzy czytali mojego ficka wyjechali na ...   12.08.2007 15:19
Tarjei   Eee... przyznam się bez bicia, że musiałam się zmu...   25.08.2007 11:38
Zakohana w książkach   Rozdział 9 Rąbek tajemnicy Mijał dzień po dniu. W...   25.08.2007 16:32
sinner   Podoba mi się twoje opowiadanie... Jak mało które....   02.09.2007 20:48
Tarjei   no dobra wróciłam... ale dlaczego w tekście brakuj...   07.09.2007 18:11
Zakohana w książkach   Tarjei, dzieciom najczęściej wapja się, że ludzie ...   07.09.2007 18:55
Tarjei   Widzisz chyba mamy inne doświadczenia... Ja jak dz...   08.09.2007 20:07
sinner   Potwierdzam... Nierealistyczna ta dziewczynka......   09.09.2007 16:13
solve   Tyle, że to jest dziewczynka FIKCYJNA, a nie realn...   09.09.2007 18:09
Zakohana w książkach   slove, muszę przynać ci rację co do tego, że wiele...   10.09.2007 17:29
Lakshmi   Jak to? czytałąm tylko kilka fików, w których był...   10.09.2007 17:33
Zakohana w książkach   Rozdział 10 Odwiedziny Nie mógł namówić dwojga j...   12.09.2007 19:15
sareczka   Naszła mnie ochota na skomentowanie tego opowiadan...   25.09.2007 22:30
Zakohana w książkach   Dobra... Po pierwsze, dziękuję sareczce za bardzo ...   26.09.2007 08:10
Zakochana w fantastyce   Ala jest bardzo fajna dla mnie. :milka: :milka: ...   01.10.2007 17:08
Zakohana w książkach   Dobra... Zajęłam się idealnością... I brakiem stra...   24.10.2007 22:07
Zakohana w książkach   Udało się! Przebrnęłam przeż "Krzyżaków...   19.11.2007 21:58
Claudia_Black   Czemu to takie krótkie?   19.11.2007 22:06
Zakohana w książkach   Ehh... pechowy numerek. Mam nadzieję, że nie wysze...   01.12.2007 18:12
aurorka_gryfonka   Twoje opowiadanie jest super! Czytałam wszystk...   09.12.2007 18:41
Zakohana w książkach   Z lekkim poślizgiem, ale jakoś mi z głowy wyleciał...   01.01.2008 14:55
Tomak   Zarąbisty fanfick muszę Ci powiedzieć :D Bardzo mi...   06.01.2008 00:12
Zakohana w książkach   [size=7]Rozdział 15 Uderzenie zegara Spokojna ci...   26.01.2008 01:00
Zakohana w książkach   [size=5][color=red]Uwaga!! Rozdział zawier...   16.02.2008 22:13
Zakohana w książkach   [size=7]Rozdział 17 Fantastyczna Czwórka List. K...   24.03.2008 19:29
czarownica88   Nikt nie komentuje i nie ma następnego rozdziału, ...   11.04.2008 21:29
klakla999   Czytam twoje opowiadanie i bardzo mi się ono podob...   13.04.2008 13:48
Anula93   Ja tam uważam że to opowiadanie jest całkiem cieka...   11.06.2008 16:51
Saphira Shadow   Jestem bardzo zdziwiona, ale pozytywnie!!B...   01.02.2009 16:52


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 11.05.2024 23:15