Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

8 Strony « < 5 6 7 8 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Dwie Noce

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 20 ] ** [90.91%]
Gniot - wyrzucić [ 2 ] ** [9.09%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 22
Goście nie mogą głosować 
ellentari
post 20.03.2006 18:09
Post #151 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 10.10.2005
Skąd: z piekła

Płeć: Kobieta



No tak troszkę byłam zagoniona, ale teraz wszystko przeczytałam i czas na komentarz.
Faktycznie ta część jest chyba najdłuższa, tak mi się wydaję smile.gif

Wyjaśniła się sytuacja co sprawy Ginny i Ronaa. Domyślam się że pisząc wcześniej że osobiście postacie się nie pojawią a jednak sprawa w tej kwestii zostanie poniekąd wyjaśniona, to właśnie chodziło Ci o te fragmenty.
Przyznam szczerze że do końca to tak realistycznie nie wyszło, ale według mnie nic lepiej Ci w tej sytuacji wyjść nie mogło. Ciężka sprawa niektóre fakty szóstego tomu Ci ułatwiły pisanie, opowieść stała się ciekawsza dzięki nim, ale te związki które rodzą się w 6 tomie ciut Ci wszystko zachwaliły. To wszystko jednak nie jest takie straszne, w końcu w tym wieku młodzież ma hormony pracujące najwyższych obrotach, wszystko więc w tej sytuacji może się zdarzyć.
Rozmowa Harry'ego z Herminą podobała mi się, nie wyczuła żadnych nienaturalnych zwrotów czy atmosfery, można było spokojnie przepłynąć przez ten tekst.

Rozwaliłeś mnie szczerze w ostatnich fragmentach, kąpiel Herm była ciut szokująca, za nic na świecie nie jestem w stanie wyobrazić sobie hehehe ciut wyłudzanej Hemiony.
Te kosmate myśli które przeradzają się w czyn.
Moment kiedy Harry podsłuch..ę pod drzewami Hermiony, to jest taki typowe dla naszego Pottera, ta jego nieposkromiona ciekowość, w tym momencie oddałeś w stu procentach jego osobowość. Jednak z Hermiona się chyba ciut jak dla mnie zagalopowałeś, to jej samo zadawalanie się, chyba tego erotyzmu za dużo jak na jeden raz heheh, jeśli ona faktycznie tak długo kochała Harry'ego to ja nie chce wiedzieć co ona wyczyniała jeszcze w szkole np. w łazience perfektów tongue.gif

To kiedy coś nowego poczytamy? Wiem że ciekawość to pierwszy stopień na szlaban u Snape’a , ale mimo wszystko jakaś wskazówka w tym temacie miłe widziana…
Niewiele nam tej historii chyba do końca zostało:(
Szkoda wielka bo wciągnęłam się…
Miłego pisania Elli
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 20.03.2006 18:32
Post #152 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Cóż, wszystko co dobre, szybko się kończy (niestety).
Kiedy wkleję nastepną część... Pojutrze mogę mieć paskudne kolokwium, i pasowałoby mi się uczyć (inna rzecz, że równie paskudnie nie chce mi się siadać nad książkami). Parta mógłbym już teraz tu zamieścić, ale zastanawiam się nad dopisaniem jednej czy dwóch scen. Nie wiem, czy mi się to uda (pasowałoby, gdyż bez tego szósty dzień może wydać się zbyt krótki, już pisaliście, że pędzę), teraz tak średnio mam klimat na poprawki, że tak powiem.
Anyway, dodatkowa scena czy nie, na pewno w tym tygodniu część nowa - przedostatnia bodajże - się pojawi. Kiedy dokładnie, na razie nie jestem w stanie powiedzieć. Jeżeli uznam, że nic już nie wymyślę, to być może już jutro part zostanie wklejony.

QUOTE
Rozmowa Harry'ego z Herminą podobała mi się, nie wyczuła żadnych nienaturalnych zwrotów czy atmosfery, można było spokojnie przepłynąć przez ten tekst.

biggrin.gif
Co do niezbyt realistycznego wyjaśnienia - ostrzegałem. Ech, po Zakonie miałbym zero problemów z tym, a po Księciu - jak jest, każdy wie. Ale i tak wyszło w miarę dobrze :]
QUOTE
Rozwaliłeś mnie szczerze w ostatnich fragmentach, kąpiel Herm była ciut szokująca, za nic na świecie nie jestem w stanie wyobrazić sobie hehehe ciut wyłudzanej Hemiony.

Ja za to jestem, i dlatego miałem tyle zabawy pisząc ten fragment, i dlatego nie mogłem go nie umieścić.
A moja bujno-męska wyobraźnia zdecydowanie tu pomaga. Ekhm.
QUOTE
Jednak z Hermiona się chyba ciut jak dla mnie zagalopowałeś, to jej samo zadawalanie się, chyba tego erotyzmu za dużo jak na jeden raz heheh, jeśli ona faktycznie tak długo kochała Harry'ego to ja nie chce wiedzieć co ona wyczyniała jeszcze w szkole np. w łazience perfektów tongue.gif 

Hej, Idril narzekała, że fic mógłby spokojnie leżeć na forum (ficów) głównym, a nie w Kwiecie. Musiałem trochę go zaostrzyć, bo jeszcze Modzi by mi go przenieśli wink2.gif
A już tak na poważnie, jedna uwaga. To nie wieloletnia miłość popchnęła Hermionę do - jak to ładnie ujęłaś - czynów. Odpowiedzialność za to ponosi wspomnienie Pierwszej Nocy, czyli seksu z Harrym. Dlatego sferze naszych domysłów zostaje kwestia wyczynów Hermiony w łazience prefektów w latach wcześniejszych.
,,It's always the quiet ones you have to watch out for....'' smile.gif


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
ellentari
post 20.03.2006 18:47
Post #153 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 10.10.2005
Skąd: z piekła

Płeć: Kobieta



Hehehehe rozśmieszyłeś mnie tym wszystkim…
No tak faktycznie to że opowiadanie znajduję się w Kwiecie Lotosu do czegoś zobowiązuję, ale popraw mnie jeśli się mylę, to chyba opowiadanie umieszcza się w odpowiednim dziale do niego pasującym, a nie że dajesz je byle gdzie a potem treścią tak manipulujesz żeby się dostosowała do wymagań smile.gif

O tak… w tych fragmentach to ewidentnie widać rękę faceta, hehehe te sceny heheh były męskie z całym szacunkiem, kobiet są w tym wszystkim ciut inne tongue.gif. Nie zamierzam nikogo pouczać, każdym ma własne doświadczenie biggrin.gif
Sceny erotyczne mile widziane, coś hmmm gorącego zawsze czyta się z przyjemnością, ale skoro mało nam tu sexu to trzeba było w czasie tych igraszek Herm samej ze sobą, Harry'ego tam przemycić, wtedy by się ciekawie zrobiło tongue.gif
Tak czy siak, już szykuję się na tą ostatnią scenę….

Miłej nauki, przyda się to w życiu, w każdym razie ja sobie tak wmawiam biggrin.gif

Ten post był edytowany przez ellentari: 20.03.2006 18:48
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 20.03.2006 19:35
Post #154 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



QUOTE
Hehehehe rozśmieszyłeś mnie tym wszystkim…

I słusznie, gdyż komentarz o Kwiecie był - na co jasno wskazuje buźka na końcu - żartem. Wiadomo, że nie dopasowywuję treści fica do działu, w którym go umieściłem. Myślę, że ani przez chwilę o czymś takim nie pomyślałaś smile.gif

Co do sceny - mam nadzieję, że się spodoba.


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Skaterin
post 21.03.2006 13:50
Post #155 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Dołączył: 14.11.2004
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



Ostatnia część jakoś najbardziej przybrnęła mi do gustu - nie wiem czemu. Nie skażę się na potępienie pytając kiedy ma szanse sie ukazać kolejna? xD

pozdrawiam :*


--------------------
user posted image

tu płonie lampa wiedzy, tu mędrcem będziesz snadnie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
wnenkowa
post 23.03.2006 19:19
Post #156 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 26
Dołączył: 13.11.2005




Może zacznę od tego, że uwielbiam parę HP/HG.

Długo sie zbierałam do skomentowania tego ficka:)
Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że jezeli chodzi o fabułę, ogólnie o pomysł i przedstawienie- jest to jeden z najlepszych opowiadań z Harry'm i Hermioną w roli głównej jakie czytałam. biggrin.gif

Za dopracowane szczegóły: BRAWA!
Chodzi mi w tym momencie głównie o opowieść Hermi, Wybierając pewne fragmenty z orginalnej wersji książek HP stwożyłaś coś co ma sens.

Błędów jakichś nadzwyczaj rażących nie zauwarzyłam, a literówi itp każdemu mogą się zdażyć:)

Pozdrawiam:) biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 23.03.2006 19:48
Post #157 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Dzięki, aczkolwiek to ,,stworzyłaś'' mnie niepokoi - po ostatnich partach chyba wyraźnie widać, że autor - czyli ja - jest facetem smile.gif
Aha, masz u mnie plusa na popieranie pairingu H/Hr. Mało tu takich ludzi, szczególnie komentujących.

==================================================================
To miał być przedostatni part, ale chyba nim nie będzie. Choć z góry uprzedzam, że prawdziwy przedostatni - czyli następny - fragment fica za długi nie będzie. Ot, taki krótki przerywnik. Który pozwoli mi skończyć pisanie epilogu, bo coś nie mogę skończyć tej sceny miłosnej. Duh.

Za tekst piosenki dziękuję zespołowi Depeche Mode smile.gif



Dzień szósty

Harry nie wiedział, czy to zasługa nocnego odpoczynku, czy też wczorajszej rozmowy, ale, niezależnie od przyczyny, wstał rześki i dobrej myśli. Nie do porównania z dniem poprzednim, uznał Wybraniec.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jeden fakt – nie mógł odpędzić się od jednej wizji i wynikającej z niej chęci.
Pragnął Hermiony. Straszliwie.
Nie wiedział, co go nagle opętało. Od momentu, gdy promienie słońca dotknęły jego oczu, myślał tylko o swojej ukochanej. Raczej bez ubrania i w wyzywających pozach.
Na szczęście, jak pocieszał się Harry, każdy medal ma dwie strony. Potwór w piersi dalej nie dawał znaku życia, choć akurat ta kwestia straciła znaczenie. Ważniejsze było, że pożądanie Harry’ego miało swoje podstawy w innej chęci.
Naprawienia swojego błędu. Nie potrafił sobie darować, że tak schrzanił tak ważny moment w ich wspólnym związku. Beznadzieja.
O nie. Nie ma mowy. Tak nie będzie.
Krótko mówiąc, Harry planował podarować Hermionie chwilę najwyższej rozkoszy, którą on już przeżył. A to, że samo myślenie o tym blokowało jego normalne rozumowanie, było tylko efektem ubocznym, prawda?
Prawda. Kocham Hermionę i chcę dla niej jak najlepiej.
Harry ubrał się szybciej niż zazwyczaj i niemal wybiegł z pokoju, nie mogąc doczekać się momentu, gdy będzie mógł ją przywitać.
Hedwiga, która akurat próbowała zasnąć, spoglądała z dezaprobatą na zaaferowanego Harry’ego, a potem skrzywiła się z niesmakiem, gdy trzasnęły drzwi sypialni.
Ludzie. Co za śmieszne stworzenia.

Harry odkrył, iż włosy Hermiony świetnie nadają się do nakręcania ich na palec.
Para siedziała na kanapie znajdującej się w gościnnym pokoju. Oprócz niej w domu nikogo nie było, ponieważ państwo Granger pojechali do pobliskiego supermarketu uzupełnić zapasy, które zostały znacznie uszczuplone przez okres ich nieobecności.
Harry nie wnikał, dlaczego rodzice Hermiony nie zabrali ich ze sobą, ale na pewno, sądząc po znaczącym spojrzeniu Horacego, które dosięgło Harry’ego zaraz przed wyjazdem, fakt ten posiadał drugie dno.
Z całego sprzętu elektronicznego, nagromadzonego w pokoju, działało tylko radio, wypełniając przestrzeń dźwiękami muzyki. Słowa piosenki docierały do Harry’ego w sposób nie całkiem bezpośredni. Chłopak zbyt był skupiony Hermioną, która opierała głowę na jego lewym ramieniu, i przeczesywaniem jej kasztanowych włosów.
Nie rozmawiali. Zwyczajnie cieszyli się swoją obecnością, bliskością, która napełniała ich serca szczęściem. Hermiona miała zamknięte oczy, oddychała głęboko i spokojnie. Harry wpatrywał się w nią z uczuciem, mając nadzieję, że jest jej wygodnie.

Something beautiful is happening inside for me
Something sensual, it’s full of fire and mystery
I feel hypnotized, I feel paralized
I have found heaven


Tak, z tymi słowami piosenki Harry zgadzał się całkowicie.
Uwaga Pottera została rozproszona przez mruknięcie Hermiony. Dziewczyna oderwała głowę od ramienia Harry’ego i przeciągnęła się, jakby chciała rozprostować kości. Wyglądała na trochę senną.
Spojrzała na swojego ukochanego spod półprzymkniętych powiek. Uśmiechnęła się, dobitnie sugerując, co za chwilę zamierza zrobić.
Harry nie miał nic przeciwko temu.
Ich usta powoli i z namysłem zbliżały się do siebie. Harry wolał się nie spieszyć, nie miał jeszcze, jego zdaniem, odpowiedniej pewności siebie i wprawy w całowaniu. Poza tym, taka metoda była nawet lepsza.
W końcu odległość dzieląca parę zmalała do zera.

I can feel the emptiness inside me
Fade and disappear
There's a feeling of contentment
Now that you are here
I feel satisfied
I belong inside
Your velvet heaven


Hermiona z pozycji siedzącej zaczęła przechodzić w leżącą. Opadała na kanapę pod dość nieodpowiednim kątem, jednak nie miała czasu ani chęci, by zmienić ten stan rzeczy. Najwyraźniej Harry, który sterował ich wspólnym ruchem, nie zdawał sobie sprawy z umiejscowienia Hermiony.
Ten moment wybrali sobie państwo Granger, by nagle, bez pukania, wejść do domu.
Czego efektem mogło być tylko jedno.
- Popatrz tylko, Jane. – Horacy pokręcił głową z dezaprobatą. – Dzisiejsza młodzież. Zostawiamy ich dosłownie na kilka minut, a oni już leżą na podłodze i się obściskują.
- Zaiste, upadek obyczajów – zgodziła się Jane.
Harry i Hermiona, czerwoni na twarzach, próbowali jednocześnie wstać i oddzielić swoje ciała od siebie, co nie było proste i, czego Harry był pewien, musiało wyglądać komicznie z perspektywy rodziców dziewczyny.
- Widzę, chłopcze, że lubisz przejmować inicjatywę – zakpił Horacy.
- Tato, Harry spadł na mnie, bo... My tylko... – Hermiona urwała, wiedząc, że cokolwiek powie, zostanie użyte przeciwko niej. Nigdy nie potrafiła wygrać z ojcem pojedynku na sarkastyczne wypowiedzi.
- Całowaliśmy się na kanapie? – zasugerowała wesoło Jane, wchodząc do pomieszczenia. Horacy został w przedpokoju, przyglądając się Harry’emu.
- Nie miałbyś nic przeciwko pomocy mi w rozpakowaniu zakupów? – zapytał głosem, który nie pozostawiał wielkiego marginesu wyboru.
- Oczywiście, proszę pana.
Harry wyszedł za drzwi, odprowadzony wzrokiem przez panią Granger.

Harry wyjmował z bagażnika Hondy dwie reklamówki po brzegi wypełnione przeróżnymi artykułami spożywczymi, gdy Horacy przemówił.
- Czy między wami wszystko jest już jasne?
Chłopak nie odpowiedział od razu. Wolał nie odpowiadać pochopnie i bez zastanowienia przy ojcu Hermiony.
- Tak.
Horacy spojrzał na Harry’ego dość sceptycznie.
- Naprawdę. Wszystko jest już w porządku.
- To świetnie – odparł po chwili pan Granger, łapiąc swoją porcję zakupów. – A powiedz mi, rozmawialiście o swojej przyszłości?
- To znaczy?
- O małżeństwie na przykład.
Mina Harry’ego mówiła wszystko, co trzeba.
- Cóż, tak właśnie myślałem. Nie powiem, żebym cię winił.
Potter ruszył za Horacym w kierunku domu, by zanieść siatki do domu. Nie czuł się zbyt komfortowo z powodu przeczucia, iż czeka go kontynuacja rozmowy z wczorajszego ranka.
Gdy oboje postawili pakunki na kuchennej podłodze, Horacy wyprostował się i zajrzał Harry’emu prosto w oczy.
- Kochasz moją córkę, prawda?
- Tak. – Tym razem słowa młodego czarodzieja nie były przemyślane, wypływały prosto z serca. – Bardzo.
- Chcesz być z nią, razem?
- Tak.
- Cóż, to najważniejsze – stwierdził pan Granger w drodze powrotnej do samochodu. Harry w międzyczasie zauważył, że drzwi do dużego pokoju zostały zamknięte, co mogło jedynie oznaczać, iż Hermiona odbywała właśnie poważną konwersację z mamą.
Harry przełknął ślinę i poczuł wzrastające zdenerwowanie. Miał wrażenie, jakby właśnie ważyły się losy jego związku z Hermioną.
Horacy zamknął bagażnik błękitnej Hondy i zwrócił się twarzą prosto do Harry’ego.
- Harry, pojutrze opuszczacie nasz dom. Hermiona razem z tobą wyruszy, by pomóc ci w twojej niebezpiecznej misji. Nie wiem, kiedy zobaczymy się ponownie, gdyż, niestety, ja z Jane nie jesteśmy wam w stanie pomóc. Dlatego muszę być pewien, że choć jedna kochająca ją z wzajemnością osoba przy niej będzie.
- O to nie musi się pan martwić. Hermiona nie pozwoli mi oddalić się samemu na dwa kroki. – Harry uśmiechnął się lekko, po czym natychmiast spoważniał. – A ja będę ją chronił ze wszelkich sił, nie dopuszczę, by cokolwiek jej się stało.
- Wierzę ci, ale nie o ochronę mi chodziło, Harry. Moja córka, jak zapewne już to zauważyłeś, świetnie sama sobie radzi. W dodatku to raczej ona będzie cię bronić, nie odwrotnie. Nie umniejszam twoim zdolnościom, ale...
- Ma pan rację – szybko wtrącił Harry. – Jest lepsza ode mnie.
- W czarach na pewno, ale, znowu, nie o to mi chodziło. – Horacy zapatrzył się w dal. – Widzisz, my, to znaczy ja i Jane, pragnęliśmy przed ślubem założyć szczęśliwą rodzinę. Mieć dwójkę dzieci, chłopca i dziewczynkę, kochające się rodzeństwo. Niestety, Hermiona okazała być się naszym jedynym skarbem. – Po twarzy mężczyzny przemknął cień. – Choroba Jane, endometrioza, zabrała jej możliwość ponownego zajścia w ciążę. Szansa, by Hermiona miała kiedykolwiek brata, przestała istnieć. Nie zdecydowaliśmy się na adopcję, zatem pozostało nam skupić całą swoją uwagę na Hermionie.
- Przykro mi – powiedział cicho Harry, zdając sobie sprawę z małości swoich słów.
- My także na początku strasznie tego żałowaliśmy, jednak wiedzieliśmy, że musimy żyć teraźniejszością, którą stanowiliśmy my i nasza mała córeczka. Postanowiliśmy wychować ją jak najlepiej, tak, by wyrosła na dobrego człowieka.
- Udało się państwu.
- Od dzieciństwa staraliśmy się ukształtować jej kręgosłup moralny, wpoić zasady, godność i honor. Wysoko cenimy wszechstronną wiedzę, toteż bardzo prędko zaznajomiliśmy Hermionę z książkami. Uczyliśmy ją z chęcią i duma, gdyż okazało się, że posiada wręcz zdumiewający talent do nauki, była obdarzona wspaniałą pamięcią... Zresztą, chyba wiesz, o czym mówię.
- Doskonale.
- Okazało się również, że nie jesteśmy tak dobrymi wychowawcami, za jakich się braliśmy.
- Jak to? – spytał Harry, zaskoczony.
- Hermiona już w pierwszej klasie szkoły podstawowej zyskała sobie miano bardzo mądrej dziewczyny. Tak mówili o niej nauczyciele. Dzieci wyrażały się inaczej.
Aha. No tak...
- Hermiona wychodziła z prostego założenia. Jeśli ktoś robi coś w niewłaściwy sposób, trzeba go naprostować. Jeśli czegoś nie wie, trzeba poszerzyć jego wiedzę. Nigdy nie miała przy tym złych intencji w sercu, jednak dzieci błyskawicznie uznały ją za zarozumiałą i rządzącą się osobę, co równie błyskawicznie poskutkowało tym, że nie miała przyjaciół.
Harry wbił wzrok w ziemie, czując zawstydzenie. Przypomniał sobie własne nastawienie do Hermiony podczas dwóch pierwszych miesięcy nauki w Hogwarcie.
- Zauważyliśmy z Jane, że stopniowo nasza córka przestaje opowiadać o szkole. Mówiła tylko o swoich ocenach. Niestety, radość i duma z jej sukcesów przesłoniły nam prawdziwy problem Hermiony. Uznaliśmy, że pewnie na polu towarzyskim radzi sobie równie dobrze. A gdy zauważyliśmy nasz błąd... było już za późno. Dziesięcioletniego dziecka nie da się przekształcić. Co i tak niewiele by pomogło, opinie miała już dogłębnie wyrobioną. Wpadła przez nas w pułapkę. Zasady przez nas wpojone nie pozwoliły jej zmienić swojego zachowania, by przypodobać się kolegom i koleżankom. I tak to trwało do zmiany szkoły. Tak, tutaj muszę ci podziękować, Harry. Bałem się, że Hogwart będzie powtórką z rozrywki, Hermiona znowu będzie najlepszą uczennicą i jednocześnie najbardziej samotną uczennicą. Tymczasem... nic z tych rzeczy.
Horacy uśmiechnął się i poklepał Harry’ego po ramieniu.
- Nawet nie przypuszczasz, z jakim zdziwieniem i ulga jednocześnie obserwowaliśmy, jak z każdym powrotem do domu Hermiona się zmienia. Na plus. Socjalizuje się, że tak powiem. I że znalazła sobie przyjaciela, o którym mogła opowiadać godzinami.
- Proszę pana?
- Tak?
- Czy Hermiona... naprawdę tak dużo o mnie mówi?
Pan Granger spojrzał na Pottera z rozbawieniem.
- Relatywnie na pewno tak. Dokonując oceny samoistnej... lubiła i nadal lubi o tobie opowiadać. Ze szczegółami i właściwie w samych superlatywach. Gdybyśmy nie znali jej lepiej, pomyślelibyśmy, że zadurzyła się w jakimś idolu nastolatek. Jednak to było coś głębszego, co powstało z łączącej was przyjaźni. Także troski o twoje powodzenia i zdrowie, ponieważ często dopuszczała do głosu swoje obawy o ciebie. Najprawdopodobniej to wszystko wzięło się stąd, iż pierwszy dałeś jej posmakować owocu przyjaźni. I właśnie za to ci dziękuję, odwaliłeś kawał dobrej roboty.
- Nie ma za co – bąknął Harry, delikatnie zaczerwieniony.
- Jest za co. – Horacy położył rękę na ramieniu chłopaka. - W każdym razie, Hermiona potrzebuje kogoś bliskiego. Ona lubi i chce czuć się komuś potrzebna, wiedzieć, że komuś pomaga. Pokochała ciebie i dlatego właśnie, w takich okolicznościach, w jakich przyszło nam wszystkim żyć, musisz odwzajemniać jej uczucie. O to mi właśnie chodzi, Harry. Spoczywa na tobie odpowiedzialność za jej szczęście. Musisz być przy niej, nie po to, by ją chronić, ale po to, by kochać.
Krótka cisza. A potem...
- Będę. Przysięgam.
Horacy na moment uścisnął mocniej ramię Harry’ego.
- Liczę na ciebie, młody człowieku. Wierzę, że tak będzie, skoro to ciebie wybrała. A teraz... chodźmy, trzeba rozpakować te zakupy, czyż nie?
Harry uświadomił sobie, że właśnie otrzymał błogosławieństwo od ojca Hermiony. Uśmiechnął się szeroko z radością. Odwrócił się i spojrzał na plecy oddalającego się Horacego.
Przez chwilę żałował, że Dumbledore, siedemnaście lat temu, nie zostawił go pod drzwiami państwa Granger. Obcy mu ludzie byliby mu bliżsi, niż rodzina, którą przecież stanowili Dursleyowie.
Ale z drugiej strony, wszystko zmierzało ku dobremu. Kto wie, jak jego życie by się potoczyło, gdyby był przyszywanym bratem Hermiony. Być może do końca traktowaliby się jak rodzeństwo?
Nie miał na co narzekać. Zdecydowanie.
Ciągle uśmiechnięty Harry podążył za Horacym, do budynku, który był mu bardziej domem, aniżeli Privet Drive 4.

Hermiona nie spuszczała oczu z matki, gdy ta zamykała drzwi pokoju. Psychicznie przygotowywała się na poważną rozmowę.
Jane podeszła do fotela, stojącego naprzeciwko Hermiony. Skrzyżowała ręce na jego oparciu i pochyliła się lekko do przodu, patrząc prosto w twarz swojej córce. Z jej oczu przebijało zatroskanie.
- Nie zmienisz zdania?
Hermiona poczuła ukłucie w sercu.
- Mamo, proszę. Już o tym rozmawiałyśmy.
- Wiem, wiem. – Głowa kobiety opadła o kilka centymetrów. – Po prostu nie mogę się pogodzić z myślą, że tym razem opuszczasz nas nie po to, by dobrze się bawić z przyjaciółmi lub po to, by się uczyć.
- W Hogwarcie też nie byłabym do końca bezpieczna, wiesz o tym.
- Wiem.
Hermiona, słuchając głosu Jane i obserwując jej mimikę, doznała uczucia bolesnego smutku. Wiedziała, że swoją decyzją skazuję na cierpienia osobę, którą tak bardzo kochała.
- Nawet nie mam po co się wysilać, prawda? Zawsze potrafiłaś walczyć o swoje, zatem...
- Mamo, co ty byś zrobiła na moim miejscu?
Pani Granger przyjrzała się uważniej swojej córce.
- Gdyby to tata był w niebezpieczeństwie - indagowała dalej Hermiona - i w twojej mocy leżałaby możliwość pomocy mu, co byś zrobiła?
Jane westchnęła.
- Grasz nieczysto.
- Wcale nie. – Usta dziewczyny rozszerzyły się odrobinę. – Ja tylko chce ci powiedzieć, że za bardzo cię przypominam, mamo. Jak to tata powiedział: ,,Niedaleko pada jabłko od jabłoni’’.
- To prawda, ale znajomość tego faktu wcale nie zwiększa mojej ochoty na narażanie swojego jedynego dziecka na śmiertelne niebezpieczeństwo, wiesz?
- Wiem. – Hermiona na chwilę przygryzła swoją dolną wargę. – Mamo, wiesz też, że ja muszę to zrobić. Nie mogę pozwolić, by Harry sam zmierzył się z zadaniem zniszczenia Horcruxów, a potem samego Voldemorta. Nie zniosłabym myśli, że musi walczyć sam ze złem tego świata, a przynajmniej tej jego części, którą reprezentuje Voldemort.
- A myśl, że twoja matka nie będzie mogła usnąć, już zniesiesz?
- Mamo, proszę cię, nie mów tak – szepnęła Hermiona, dotknięta przez słowa Jane. – To nie tak. Ja naprawdę...
- Przepraszam cię, córeczko – przerwała jej zrezygnowanym tonem kobieta, prostując się i odchodząc od fotela. - Kochasz Harry’ego i dla niego jesteś gotowa skoczyć w ogień. Rozumiem to. Ale nie myśl, że przestanę się o ciebie martwić, że oswoję się z myślą, że w każdej chwili coś może ci się stać. I że być może już nigdy cię nie zobaczę.
Hermiona nie czekała dłużej; wstała i podeszła do matki, przytulając się do niej mocno.
- Nie martw się mamo, wrócę. Razem z Harrym, gdy już będzie po wszystkim. A do tej pory postaram się jak najczęściej pisać, by nie trzymać cię w strachu i niepewności.
- I tak będę się o ciebie bała, nie ma szans, by było inaczej. – Jane uśmiechnęła się słabo. – Gdybym cię straciła... nie wiem.
Uścisk kobiety wzmógł się, jakby miało jej to umożliwić zatrzymanie córki przy sobie.
- Mamo, nie myśl tak – powiedziała kojącym głosem Hermiona, starając się w jak największym stopniu odepchnąć obawy matki. – Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Tak ja ci ostatnio mówiłam, wrócimy cali i zdrowi.
- Wtedy mnie nie przekonałaś, i teraz też kiepsko ci idzie. Niestety, wiem, że i tak pójdziesz swoją drogą. Co gorsza, wiem, że masz rację, że właśnie tak powinnaś uczynić. Ale... – Jane urwała.
- Kocham cię, mamo. – Hermiona poczuła łzy w oczach. Doskonale zdawała sobie sprawę, jak wiele znaczy dla swoich rodziców, że z powodu niepłodności wszystkie uczucia macierzyńskie jej matki skupiły się na niej. Jej śmierć z całą pewnością stanowiłyby ogromny cios dla Jane, cios zbyt duży, by pod nim nie upaść. – Kocham cię i choćby dlatego muszę jutro wyjechać. Póki Voldemort żyje, wy także nie jesteście bezpieczni. Robię to też ze względu na wasze bezpieczeństwo.
- Jak zwykle myślisz logicznie. – Pani Granger pogładziła córkę po bujnych włosach.
- To nie logika – odparła Hermiona, ciągle wtulona w matkę. – To uczucia. Moje serce podpowiada mi, co muszę robić. Mamo, wierz mi, to wcale nie jest łatwe i dla mnie. Z największą chęcią zostałabym przy was, ale po prostu... nie mogę. Dla dobra nas wszystkich.
- Co to za świat, w którym dzieci muszą toczyć wojny za dorosłych?
- Tak już jest, mamo. Nie zmienimy tego, nic nie robiąc.
- Masz rację, jak zawsze. – Jane oderwała się od córki, po czym przetarła dłonią załzawione oczy. – Szkoda, że nie mogę razem z panią Potter wypłakiwać sobie oczu. Choć nie, ona była czarownicą, pewnie nie zostawiłaby syna samego.
Hermiona już miała pocieszyć matkę, kiedy nagle coś jej przyszło do głowy.
- Mamo, mam świetny pomysł. Nora. Pani Weasley to strasznie gościnna osoba, z pewnością z chęcią ugości ciebie i tatę. Może nie teraz, gdyż pewnie Nora będzie już cała zajęta, ale później... Hej, dlaczego dopiero teraz o tym pomyślałam? Mamo, przyjedziesz z tatą na ślub do Nory.
- Ślub? – spytała wyraźnie zdziwiona Jane. – Nie sądziłam, że tak szybko z Harrym...
- Nie nasz ślub – przerwała jej szybko Hermiona, czując napływającą krew w policzkach. – Billa Weasleya z Fleur Delacour. Nie opowiadałam ci o tym?
- Nie przypominam sobie.
- Cóż, swoją drogą, dziwne, że pani Weasley was nie zaprosiła. Trudno, wprosicie się, na pewno nie będzie miała nic przeciwko. – Zęby Hermiony błysnęły w uśmiechu. – Zostaniecie na weselu, a gdy wyruszymy na poszukiwanie Horcruxów, będziesz mogła zostać w Norze z tatą. Tym sposobem będziecie mieli informacje z pierwszej ręki, a pan Weasley z pewnością się ucieszy, że mugole żyją z nim pod jednym dachem. Nora to kapitalne miejsce, zobaczysz, spodoba się wam, zresztą państwo Weasley to bardzo mili ludzie i...
Hermiona wypowiedziała to wszystko właściwie na jednym oddechu, mówiła tak, by zarzucić matkę jak największą liczbą pozytywnych informacji i dzięki temu przekonać ją do swojej koncepcji.
Jane zauważyła to od razu. Uniosła rękę, by przerwać słowotok córki.
- Idea warta rozważenia. Pomyślę nad tym, zapytam tatę o zdanie. Ale teraz... idź do Harry’ego. – Pani Granger delikatnie popchnęła Hermionę w kierunku drzwi. – Zostaw mnie na chwilę samą.
Uśmiech dziewczyny, wywołany podekscytowaniem wynikającym z genialności jej pomysłu, zniknął.
- Mamo... Nie ma mowy! Nie będziesz tu siedzieć sama i się zadręczać. – Hermiona pociągnęła matkę za rękę. – Musimy pomóc naszym chłopcom rozpakować zakupy, no i trzeba przygotować obiad. Zrobimy to wspólnie, co ty na to?
Jane poddała się dość szybko.
- No dobrze, już dobrze. Masz rację. Chodźmy.

Obie kobiety wyszły za drzwi i stanęły w przedpokoju. Zobaczyły Horacego i młodego Pottera, krzątających się po kuchni. Do ich uszu dotarł głos pana starszego mężczyzny.
- O, właśnie, Harry, przypomniałem sobie. Plan jest taki, że jutro wieczorem odwozimy was pod Norę, tak?
- Hermiona tak mówiła.
- Naturalnie, odwieziemy was, to nie problem. Myślę raczej o czymś innym. Będziecie musieli z Hermioną wrócić do nas za około półtora tygodnia.
- Dlaczego, proszę pana? – spytał Harry, wyjmując z najbliższej siatki paczkę jajek.
- Już zapomniałeś, co? Za te kilkanaście dni cykl miesiączkowy Hermiony będzie w odpowiednim stadium, by można było stwierdzić w stu procentach, że nie jest w ciąży.
Harry zaczerwienił się, jednak Hermiona, stojąca w przedpokoju, nie mogła tego zobaczyć. Ją także ogarnęło zawstydzenie. Ruszyła do kuchni, by zwrócić uwagę ojcu, jednak Jane powstrzymała ją w pół kroku.
- Hermiono, obiecaj mi, że jeśli okaże się, że nosisz w sobie dziecko, będziesz na nie uważała. Nie zrobisz nic głupiego. I wrócisz do domu na kilka miesięcy przed porodem.
Dziewczyna spojrzała w oczy matce. Nie miała wątpliwości, że zgoda jest jedynym wyjściem. Aczkolwiek nie musiała kłamać, składać fałszywego przyrzeczenia. Dziecko zmieniłoby całkowicie postać rzeczy. Byłaby wtedy za nie odpowiedzialna, poza tym, w końcowych miesiącach ciąży byłaby tylko ciężarem dla Harry’ego w jego misji.
- Obiecuję, mamo.
Jane uśmiechnęła się w odpowiedzi. Hermiona natomiast obróciła się na pięcie i wmaszerowała do kuchni. Zatrzymała się jednak zaraz za progiem, nawet nie otwierając ust.
Harry zrobił instynktownie krok do tyłu, by wyjść z pola widzenia Hermiony. Horacy odłożył trzymane pomidory na ladę i spojrzał na córkę. Uśmiechnął się na swój sposób, gdy zauważył jej zmieszanie.
- No, no, wstydzimy się swojej cielesności, Hermi? Nie tak cię wychowaliśmy. Hej, Harry, swoją drogą, pewnie wielu naprawdę ciekawych rzeczy o mojej córce nie wiesz, będziemy musieli porozmawiać jak mężczyzna z mężczyzną, gdy tylko...
Hermiona przymknęła oczy, gotowa ponownie użyć na ojcu Leglimencji, tak jak poprzedniego dnia przy obiedzie, nie zważając na reprymendę, jaką dostała zaraz po posiłku za bawienie się w telepatię, ale nie zdążyła.
- Kochanie, przestań jej znowu dokuczać. Popisujesz się przed Harrym jak dziecko.– Jane weszła do kuchni i stanęła obok Hermiony, patrzą karcąco na męża. – Harry i tak prędzej czy później dowie się wszystkiego, co go będzie interesować.
Horacy rzucił okiem najpierw na żonę, potem na chłopaka, który wyglądał raczej śmiesznie, stojąc na środku pomieszczenia jak słup soli z paczką jajek w dłoni.
- Słuszna uwaga – zgodził się pan Granger. - Co prawda z pikantnymi szczegółami będziesz musiał się trochę natrudzić, ale rewelacje będą warte wysiłku. – Horacy wyszczerzył zęby, ale sekundę potem spoważniał. – Żarty żartami, ale, córko moja, sprawdzić, czy jesteś w ciąży, czy nie, będziemy musieli. Sama dobrze o tym wiesz.
- Na pewno wie – odezwała się Jane. – Być może jednak powrót tutaj nie będzie konieczny. Hermiona przed chwilą podsunęła mi pomysł wart rozważenia.
- Z chęcią posłucham.
- Ale to po obiedzie – skwitowała kobieta. – A teraz mężczyźni są proszeni o opuszczenie kuchni, mamy tu z Hermioną obiad do zrobienia.
- Pani każe, sługa musi słuchać. – Horacy westchnął demonstracyjnie. - Chodź, Harry, wynosimy się stąd. Niech nasze damy zajmą się tym, co lubią, a my tymczasem będziemy mogli porozmawiać na wielce interesujące tematy, jak na przykład pierwsza reakcja Hermi na...
- Tato!

Ten post był edytowany przez Hito: 28.04.2006 16:19


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Skaterin
post 23.03.2006 20:48
Post #158 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Dołączył: 14.11.2004
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



No no... Z tego parta jestem zadowolona... Ogółem jest to jeden z najwybitniejszych opowiadań paringu HP/HG <mrrrr>. Czekam z niecierpliwością na następną część

Pozdrawiam i weny życzę :*


--------------------
user posted image

tu płonie lampa wiedzy, tu mędrcem będziesz snadnie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
em
post 24.03.2006 09:10
Post #159 

ultimate ginger


Grupa: czysta krew..
Postów: 4676
Dołączył: 21.12.2004
Skąd: *kṛ'k

Płeć: buka



Jest w tym opowiadaniu "coś". Ten "coś", który każe mi uważnie czytać każdą część mimo, że nie lubię tego pairingu. Tego ci Hito gratuluję.
Ale nie powstrzymam się od wytknięcia dwóch tym razem usterek:
QUOTE
I właśnie za to ci dziękuje, odwaliłeś kawał dobrej roboty.
Literówka, a zmienia sens zdania. No, chyba, że to Hermiona dziękuje Harry'emu za owoc przyjaźni, bo jest też i taka możliwość :-)
QUOTE
Harry dał instynktownie krok do tyłu, by wyjść z pola widzenia Hermiony.
Chyba zrobił. "Dał głos", "dał ciała", ale "zrobił krok".

Ale i tak jest dobrze.


--------------------
all you knit is love!
każdy jest moderatorem swojego losu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 24.03.2006 11:33
Post #160 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



smile.gif
Bardzo dobrze, że się nie powstrzymałaś. Sama wiesz, czemu, nie będę kolejny raz pisał o konstruktywnej krytyce ™, aczkolwiek od siebie jeszcze dodam - fic nie składa się tylko z formy. Już prosiłem o komentarze dotyczące treści, pomysłów.
No ale w Twoim przypadku rozumiem, że z tym czekasz na końcową recenzję.

QUOTE
Literówka, a zmienia sens zdania. No, chyba, że to Hermiona dziękuje Harry'emu za owoc przyjaźni, bo jest też i taka możliwość :-)

Naturalnie Hermiona również jest wdzięczna, ale w tym wypadku była to, oczywiście, literówka. Już poprawiona.
QUOTE
Chyba zrobił. "Dał głos", "dał ciała", ale "zrobił krok".

Nooo... Nie mówi się czasem ,,dać kroka''? Może i nie. Nie wiem, czasem mam dziwne skojarzenia :] Poprawione.


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
ellentari
post 24.03.2006 16:24
Post #161 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 10.10.2005
Skąd: z piekła

Płeć: Kobieta



Rozbawił mnie sam wstęp, niezłe myśli Harry'emu krążyły po głowie, czy to może każdy facet tak miewa z rana? Dobrze że on myśli o potrzebach Hermi, faceci na ogół zapominają o takich szczegółach!

QUOTE
Harry odkrył, iż włosy Hermiony świetnie nadają się do nakręcania ich na palec.

Dobre smile.gif
Miło wiedzieć że nas wybawca jest tak spostrzegawczy, zauważył dość istotną rzecz:)

Cała ta scena z kanapy całkiem nieźle zaplanowała, i stanowiła doskonałe przejście do późniejszych rozmów. Coś mi nie pasuję w postaci ojca Hermiony, po mimo tego iż mogę zapewnić że właśnie tak powinien być. Typ faceta wiedzącego bardzo wiele mającego świadomość posiadania dużej inteligencji, stara się on chronić córkę. Widać jednak że nie jest ideałem umie przyznać się do popełnionych błędów. Jest naprawdę postacią stworzoną doskonale, ale coś mi w tym zgrzyta, obawiam się jednak że sama nie wiem co dokładnie.
Mamy Hermiony to jest to typowa matka, wstawia się w obronie córki, chroni ją, martwi się, brakuję mi tu troszkę takiego wymądrzania się jak czasem można zauważyć u Horacego.
Analiza rodziców dokonana:)

Z tej części wynika jasno że Harry został już na dobre przyjęty do rodziny, sam też odkrywa że kocha Mione, i nie jest to bynajmniej miłość braterska jak mu się do tej pory wydawało.

Nurtuję mnie ta sprawa ciąży, znów poruszyłeś ten temat, a wcześniej wspomniałeś bodajże że ogólnie nie zostanie wyjaśnione czy w końcu będzie dziecko czy nie…
A może jednak coś z tym zrobisz?
Tak ciut dziwnie zostawić tą sprawę samej sobie…

Aha, ja ogólnie zazwyczaj komentuje sama treść opowiadania, rzadko kiedy wytykam jakieś błędy stylistyczne czy literówki, po prostu mi takie rzeczy umykają, mam nadzieje że ci nie przeszkadzają to moje komentarze o treści.

Wygląda na to że ta ostatnia scena zapowiada się bardzo interesująco! Czekam, mam nadzieje że się niedługo doczekam:)
Pozdrawiam Elli
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 24.03.2006 17:32
Post #162 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



QUOTE
Dobrze że on myśli o potrzebach Hermi, faceci na ogół zapominają o takich szczegółach!

Faceci nigdy nie zapominają o takich szczegółach, to tylko kobietom się tak wydaje wink2.gif
QUOTE
brakuję mi tu troszkę takiego wymądrzania się jak czasem można zauważyć u Horacego.

Nie chciałem przesadzać, Horacy wystarczy. On i Jane nie muszą być identyczni przecież :]
A jeśli chodzi o samego Horacego - wiesz, doskonałość zazwyczaj implikuje brak wad, a jednak coś Ci w nim zgrzyta :] Szkoda, że nie potrafisz dokładnie określić, co (ale ja rozumiem, też tak miewam).

QUOTE
Tak ciut dziwnie zostawić tą sprawę samej sobie…


Może i tak, ale ja już napisałem, to by wymagało kontynuacji. Jak widać w ficu, dopiero za półtora tygodnia ciąża lub jej brak będą mogły być definitywnie stwierdzone. A ja zamierzam skończyć fica na poranku dnia siódmego.
Poza tym, Horacy poruszył ten temat, gdyż potwierdzenie jest faktycznie potrzebne (mimo iż prawdopodobieństwo nadal jest szczątkowe), a Jane - tak na wypadek, chciała wiedzieć, że będzie miała córkę przy sobie, gdyby jednak...
QUOTE
Aha, ja ogólnie zazwyczaj komentuje sama treść opowiadania, rzadko kiedy wytykam jakieś błędy stylistyczne czy literówki, po prostu mi takie rzeczy umykają, mam nadzieje że ci nie przeszkadzają to moje komentarze o treści.

huh.gif
Czemu miałyby przeszkadzać? O takie właśnie proszę. Komentarze co do formy i języka mam zapewnione (gdyby Katon krytykował każdego parta, byłoby ich jeszcze więcej), zatem każde dotyczące treści są przeze mnie mile widziane.
QUOTE
Wygląda na to że ta ostatnia scena zapowiada się bardzo interesująco! Czekam, mam nadzieje że się niedługo doczekam:)

E... Na ścisły ciąg dalszy na pewno nie, to był koniec tej sceny smile.gif Natomiast jeśli chodzi o termin wrzucenia tu kolejnej części fica... Well, zobaczymy. To zależy od dwóch czynników. W każdym razie, na pewno wyrobię się w tydzień :]


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
wnenkowa
post 24.03.2006 20:15
Post #163 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 26
Dołączył: 13.11.2005




O mamuniu Sory!
Zwracam honor!!!!
Podoba mi się to co STWORZYŁEŚ!!!:) biggrin.gif biggrin.gif smile.gif
Mea kulpa... przejęzyczenie smile.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Wilczyca
post 27.03.2006 19:35
Post #164 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 27
Dołączył: 16.11.2004




Cudowne. Wciągnęło mnie, po prostu...
Jestem Twoją fanką! *___*
Czekam z niecierpliwością na dalszą część, błaaagam, szybciej!


--------------------
wolf...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 28.03.2006 11:39
Post #165 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Zatem wklejam przedostatnią część fica. Proszę nie marudzić na jej długość - ostrzegałem, że tak będzie (choć i tak jest ona dłuższa, niż myślałem, że będzie).


- Muche psy... – Harry przerwał swoją wypowiedź, by przełknąć. – Muszę przyznać, że się najadłem.
Chłopak siedział oparty plecami o jabłoń, jedno z drzew rosnących w sadzie państwa Granger. Właśnie kończył konsumpcję któregoś już z rzędu jabłka i stwierdził, że będzie miał problem ze zmieszczeniem obiadu.
Pstryknął palcami. Ogryzek powędrował płynnym łukiem, by wylądować w trawie pośród drzew. Harry przeniósł spojrzenie z pozostałości owocu na Hermionę, która nie skomentowała jego deklaracji.
Dziewczyna stała nieopodal niego na skrawku wolnej przestrzeni. Była ubrana w najlepszy według Harry’ego strój, czyli ciemnoniebieskie dżinsy i czarną koszulkę. Potter podziękował w duchu rozłożystym gałęziom jabłoni i liściom – dzięki nim siedział ukryty w cieni, zatem mógł bez przeszkód, mimo ostrego, sierpniowego słońca, obserwować kształty Hermiony.
Panna Granger wykonała oszczędny ruch różdżką, którą trzymała w prawej dłoni. Szklanka leżąca na jej wyciągniętej lewej dłoni zamieniła się z cichym pyknięciem z powrotem w czerwone jabłko.
- Hmm. – Hermiona obejrzała je krytycznie. – Wydaje mi się, że jest nieco za czerwone. Chyba przesadziłam.
- Daj spokój. Wygląda identycznie.
Hermiona spojrzała na Harry’ego ze zmarszczonymi brwiami. Chwilę się zastanawiała.
- Łap. - Jabłko poleciało w kierunku nieco zdezorientowanego chłopaka, który złapał je w ostatniej chwili. – Ty spróbuj.
Harry zaklął pod nosem. I po licho zabierał ze sobą różdżkę? Trzeba było ją zostawić w pokoju.
Wiedział, że nie ma szans. Transfiguracja była jednym z ulubionych przedmiotów Hermiony, o ile nie najulubieńszym, ze względu na profesor McGonagall. Tymczasem Harry podchodził do tego przedmiotu tak, jak do innych – czyli z dystansem. Ron to rozumiał, ale nie Hermiona. Teoretycznie wszystko powinno być w porządku, niewerbalne przemiany przedmiotów figurowały w programie nauczania, ale w praktyce...
Pyk.
- Eee...
- Nieźle – rzuciła niezobowiązująco Hermiona, trzymając ręce na biodrach. – Na pewno chodziło ci o szklane jabłko?
- Co chcesz, wygląda prawie jak porcelanowe. Dzieło sztuki.
- Aha. – Różdżka Hermiony drgnęła, czego efektem był powrót owocu, już w naturalnym stanie, do dłoni dziewczyny. – Jeszcze trochę i będziesz mógł zbić fortunę na magicznych dziełach sztuki.
- No ba.
Kilka sekund upłynęło w ciszy, wyłączając trele ptaków.
- Harry, wiesz, że...
- Wiem, wiem. – Chłopak skrzywił się z niesmakiem, jak gdyby połknął coś kwaśnego. – Zgadzam się, zawaliłem sprawę. Nie przykładałem się do nauki i ćwiczeń w Hogwarcie. Nic na to teraz nie poradzę, Hermiono.
- Pewnie. Ale wiesz, spodziewałabym się, że po tym całym zamęcie z przepowiednią i byciem wybranym, chociaż w szóstej klasie wykażesz więcej zdrowego rozsądku. Snape dobrze...
- Nawet nie próbuj bronić Snape’a – prawie warknął Harry, nie mogąc się opanować na wspomnienie zdradzieckiego Mistrza Eliksirów.
Po twarzy Hermiony przemknął cień irytacji, jednak tylko na mgnienie oka.
- Nie bronię go – rzekła uspakajającym tonem, podchodząc do Harry’ego. – Chciałam tylko powiedzieć, że dobrze prowadził zajęcia... przynajmniej jeśli chodzi o ich treść, nie formę. Niewerbalne zaklęcia są bardzo przydatne w obronie przed czarną magią, opanowanie ich...
- Hej, nie jestem tobą. – Harry wzniósł ręce w obronnym geście, stojąc już na nogach. – Tylko ty masz na tyle zdolności, by opanować je tak dobrze w przeciągu roku szkolnego.
- Mam wrażenie, że nie próbowałeś za bardzo sprawdzić, czy tobie się uda.
- Miałem inne rzeczy na głowie.
Hermiona nie odpowiedziała. Odwróciła się od chłopaka i odeszła parę kroków, czego ten się nie spodziewał. Czyżby pomyślała o Ginny?
- Miałeś – potwierdziła cicho Hermiona. – Szpiegowanie Draca... Gdybym uwierzyła ci wcześniej, że on jest Śmierciożercą, być może udałoby się nam powstrzymać ich atak.
Znowu.
- To nie twoja wina, Hermiono. – Słowa zostały wypowiedziane zaraz przy uchu dziewczyny, gdyż Harry objął ją od tyłu. – Nie obwiniaj się. Każdy z nas zachowywał się paskudnie w tym roku. To przeszłość.
Pojedyncza łza spłynęła po policzku Hermiony.
- Niektóre pomyłki są większe od innych – stwierdziła spokojnym głosem. – Śmierć Dumbledore’a to zbyt wielka strata.
- To prawda. Ale nikt inny, tylko Snape i Voldemort, go zabili. Pamiętaj o tym.
Harry przedarł się przez gąszcz brązowych włosów i delikatnie pocałował Hermionę w kark. Chcąc zamanifestować swoje uczucia, a przy okazji ją pocieszyć. Nie chciał, by się teraz rozpłakała.
Właściwie, to nie chciał, by już kiedykolwiek miała płakać.
Hermiona plecami wtuliła się mocniej w Harry’ego i pozwoliła, by jego dłonie oplotły ją w pasie. Zamrugała kilka razy, pozbywając się wilgoci z oczu, odetchnęła i przekrzywiła głowę, by móc połączyć usta z ukochanym.
Harry, delektując się pocałunkiem, musiał jednocześnie walczyć z dłonią, która najwyraźniej miała ochotę na przesunięcie się w górę i masowanie piersi dziewczyny. Orientował się jednak, że takie działanie odrobinę zepsułoby nastrój chwili.
- Kocham cię, wiesz?
- Wiem. Teraz już wiem – dodał Harry, uśmiechając się pod nosem.
- Cóż, powiem ci jedno, mój drogi. Teraz ja jestem twoją nauczycielką, zatem przygotuj się na ciężkie chwile.
- Chyba żartujesz. My tam na ślub jedziemy, nie na trening.
- Żebyś się nie zdziwił.

Horacy popijał kawę ze swojego kubka, jednocześnie w zadumie drapiąc się po brodzie.
- Doprawdy.
Pan Granger wzruszył lekko ramionami i odwrócił się od okna. Podglądanie, choć w przypadku swojej córki i jej wybranka całkiem usprawiedliwione, nie należało do przyzwoitych czynności.
Na jego ustach błądził krzywy uśmiech, wywołany wspomnieniami z przeszłości.
Horacy podszedł do kuchennego stołu i rzucił okiem na leżący na nim aktualny numer ,,Proroka Codziennego’’. Nie podniósł jednak gazety; od jakiegoś czasu straciła ona dla niego wartości informacyjne. Prorok stale powtarzał te same wiadomości. Żadnych postępów Ministerstwa Magii w działaniach przeciwko Voldemortowi nie było widać, przynajmniej oficjalnie.
Horacy poczuł ukłucie niezadowolenia. Gdyby był czarodziejem, choćby siłą znalazłby zatrudnienie w Ministerstwie. A tak, będąc mugolem, mógł jedynie zostać w domu z żoną i czekać na wiadomości. Albo liczyć na dobroczynną pomoc rodziny Weasleyów.
- Skąd ta skwaszona mina?
- Refleksja natury ogólnej.
Jane, po wejściu do kuchni, przytuliła się do męża, który w odpowiedzi na ten gest objął ją i pocałował w czoło. Nie spieszył się z werbalnym artykułowaniem swoich myśli, wolał jeszcze przez chwilę w ciszy trzymać żonę w ramionach.
- Myślisz o Hermionce. – Pani Granger raczej stwierdziła, niż zapytała.
- Mhm. O Harrym także. Zdecydowanie nie podoba mi się ta cała sytuacja.
- Nic na nią nie poradzimy, kochanie. – W głosie Jane pobrzmiewał smutek.
- Nic.
Dźwięk zamykanych drzwi frontowych przerwał ciszę, która zapanowała po ostatnim słowie Horacego.
- Skąd te skwaszone miny?
Hermiona, stojąc w przedpokoju, zadała pytanie z ciekawości, ale i trwogi. Bała się, że rodzice myślą o najbliższej przyszłości w czarnych barwach.
Harry stał obok ukochanej, niepewny, czy powinien patrzeć na obejmujących się rodziców Hermiony. Nie umknęło to uwadze Horacego.
- Jak wam poszła sesja treningowa?
Harry już miał odpowiedzieć, ale ubiegła go Hermiona, która po szybkim zlustrowaniu widoku zza oknem domyśliła się, do czego robił aluzję jej uśmiechający się teraz ojciec.
- Świetnie. Powiedziałabym nawet: owocnie.
- To dobrze. Trening pozwala się rozwijać w pożądanym kierunku.
- Istotnie, tato.
Horacy kiwnął głową z aprobatą i przeniósł wzrok na Harry’ego.
- Tak trzymaj, chłopcze.
- Co? To znaczy... Tak, proszę pana – dodał Potter, nie za bardzo rozumiejąc, jak jego ,,trening’’ można określić jako owocny, chyba, że to było nawiązanie do jabłka.
- Chodź, Harry – powiedziała Hermiona, ciągnąc go stanowczo za rękę, by oszczędzić mu kolejnych uwag Horacego.
Gdy ich kroki ucichły, Jane, wciąż jeszcze w objęciach męża, odwróciła się do niego twarzą.
- Znowu to zrobiłeś.
- To silniejsze ode mnie, kochanie.
- Doprawdy, Horacy... A tak właściwie, to o co chodziło?
- Nic takiego. Ale wiesz – dodał pan Granger jakby po zastanowieniu, jednocześnie przybliżając żonę do siebie – chyba powinniśmy brać przykład z naszej młodzieży.

Hermiona krążyła po swoim pokoju, czekając na Hedwigę.
Jeśli wszystko przebiegło bez problemów, śnieżnobiała sowa powinna była zaraz pojawić się przy oknie. Dziewczyna niecierpliwiła się, gdyż list, który miała przynieść Hedwiga, był dla niej bardzo ważny.
Harry, naturalnie, nie widział problemu z chwilowym wypożyczeniem sowy swojej ukochanej. Sama Hedwiga już taka skora do lotu do Hogwartu i z powrotem nie była, tym bardziej, że żukony się skończyły. Ale bezpośredniego polecenia swojego pana nie mogła zignorować, mimo iż ten zdawał się nie myśleć ostatnio za racjonalnie.
Hermiona przystanęła, patrząc w okno. Nigdzie nie widziała Hedwigi. Dziewczyna przygryzła dolną wargę; miała wątpliwości. Ufała pani McGonagall, która była jej najbliższa z całej kadry nauczycielskiej Hogwartu. Jednak list, który napisała, a szczególnie prośba skierowana do dyrektorki, nie należała do zwykłych. A co, jeśli McGonagall w odpowiedzi napisze, że panna Granger chyba upadła na głowę?
Hermiona potrząsnęła głową, starając się wyzbyć negatywnych myśli. Zaryzykowała, idąc za swoimi potrzebami i pragnieniami, i teraz poniesie tego konsekwencje. Aczkolwiek nie była złej myśli – bądź co bądź, ale pani McGonagall powinna spełnić jej prośbę. Jeśli sama nie będzie posiadała odpowiedniej wiedzy, znajdzie sposób, by ją zdobyć.
Chociaż teraz, jako dyrektorka Hogwartu, miała na głowie znacznie poważniejsze sprawy i setki osób, za które była odpowiedzialna. I z pewnością cierpiała na brak wolnego czasu.
Hermiona uświadomiła sobie nagle, że mimo iż istniały inne sposoby pozyskania interesujących ją informacji, wysłała list właśnie do McGonagall, by sprawdzić, jaką i czy w ogóle otrzyma odpowiedź. Ciekawość. Niezbyt szlachetna pobudka, ale...
- Au!
Hermiona podskoczyła, ugryziona przez Hedwigę w palec, i natychmiast przyłożyła sobie do ust.
- Nie musisz mnie gryźć! Widzę, że przyniosłaś list!
Hedwiga w odpowiedzi tylko spojrzała się krzywo na brązowowłosą dziewczynę. Machnęła skrzydłami i wyleciała z jej sypialni, nie mając ochoty wdawać się w dalszą konwersację. Przelot w dwie strony bez większego odpoczynku, jako że Hermiona nalegała na pośpiech, okazał się być całkiem uciążliwym.
Hermiona tymczasem, po błyskawicznym sprawdzeniu pieczęci, otworzyła list. Nie mogąc powstrzymać zaciekawienia, pominęła wstęp i zatrzymała się na środku pergaminu, lustrując go w poszukiwaniu łacińskich wyrazów.
Uśmiechnęła się tryumfująco. Udało się.

Harry stąpał powoli w kierunku celu.
Czujne ślepia Krzywołapa nie spuszczały z niego wzroku, dokładnie śledząc jego ruchy.
Co wcale nie ułatwiało sprawy. Harry doskonale wiedział, że kocur Hermiony nie jest zwykłym dachowcem ani nawet zwykłym przedstawicielem rodziny kotowatych. Krzywołap był mądrzejszy od wielu ludzi i, czego Harry był pewien, gdyby tylko jego zachowanie nie spodobało się kotu, ten znalazłby sposób, by powiadomić o tym swoją panią.
- Wszystko jest w porządku – szepnął chłopak uspakajającym głosem. – Wracaj do swojej drzemki.
Krzywołap zawsze akceptował Harry’ego. Ku uldze głównego zainteresowanego tak było i tym razem. Kocur przymknął oczy, zwinął się mocniej w kłębek i wrócił do czynności, którą lubił najbardziej.
Harry dotarł do biblioteczki Hermiony. Miał szczerą i głęboką nadzieję, że dziewczyna nie opuści rodziców, z którymi przebywała, i nie przyjdzie do swojego pokoju. Niestety, zamknięcie pomieszczenia nie wchodziło w rachubę z oczywistych przyczyn. Po prostu musi to szybko załatwić i tyle.
Potter pochylił się tak, by dokładnie przyjrzeć się najniższej półce. Szybko pominął wszystkie romanse i zatrzymał wzrok na ostatniej, od strony łóżka, książce.
Zawahał się sekundę. Tylko jedną.
Harry wyprostował się i poszukał spisu treści, gdy już trzymał zdobycz w rękach. Znalazł to, czego szukał, i po przewróceniu kilkudziesięciu stronic zabrał się do lektury, bezmyślnie siadając na łóżku koło Krzywołapa.
Harry czytał, wiedząc, że nie ma wiele czasu.

Noc zapadła już nad ulicą sir Edwarda Coke’a, jednak Horacy nie zwracał uwagi na usiane gwiazdami niebo, które mógłby zobaczyć, gdyby wyjrzał przez okno.
Znajdował się w sypialni państwa Granger, w pomieszczeniu połączonym drzwiami z pokojem gościnnym na parterze, zlokalizowanym dokładnie pod sypialnią Harry’ego. Horacy, mimo iż przebrał się już w pidżamy, nie kładł się do łóżka.
Jane, patrząc na niego, przerwała czytanie książki, któremu mogła poświęcić się dzięki zapalonej lampce nocnej.
- Myślisz o czymś konkretnym, kochanie, że nie chcesz się położyć?
- O czymś konkretnym właściwie nie. – Mężczyzna westchnął. – Pomyślałem tylko, że czas bardzo szybko biegnie do przodu.
Jane uniosła brwi w niemym pytaniu.
- Jeszcze tak niedawno Hermiona była małą dziewczynką, tak blisko z nami związaną... a teraz jest już prawie dorosłą kobietą, która opuszcza nas na rzecz swojego ukochanego Harry’ego.
- Nie możesz się pogodzić z tym, że nasza Hermionka tak szybko dorasta i że nie jesteś już jedynym mężczyzną w jej życiu?
Horacy tylko wzruszył ramionami.
- Tatusiek córeczki – skwitowała z uśmiechem pani Granger.
Jej mąż spojrzał jej prosto w oczy.
- Nie udawaj, Jane. Czujesz się tak samo, jak ja.
- Możliwe – odparła kobieta, odgarniając swoje blond włosy z czoła i kładąc otwartą książkę na kolanach schowanych pod kołdrą. – Ale wiem też, że to musiało nastąpić, prędzej czy później. Powinniśmy się cieszyć, że to Harry jest jej wybrankiem. To dobry chłopak.
- Hermiona nie wybrałaby innego.
- Taki jesteś pewien? Nie wiem jak mężczyźni, ale kobiety w sprawach uczuć nie kierują się logiką.
- Tak, wiem. Łatwo im zawrócić w głowie.
- No, no. Znalazł się specjalista.
Obydwoje uśmiechnęli się. Doskonale pamiętali okoliczności, w jakich się spotkali oraz sposób, w jaki ich związek się rozwijał. Jane szybko jednak spoważniała, gdyż wyczuła, że jej męża dręczą te same nieprzyjemne myśli, co ją.
- Nie martw się, kochanie. Nic się jej nie stanie – powiedziała, choć w głębi duszy wcale nie była o tym całkowicie przekonana. Strach i obawa o życie jej jedynego dziecka tkwiły w jej sercu i nie dawały się w żaden sposób usunąć.
- Cóż, chyba musimy być po prostu dobrej myśli – stwierdził Horacy, chcąc zdusić nieprzyjemny temat w zarodku. Takie rozważania do niczego by nie doprowadziły, choćby dlatego, że Hermiona była uparta, nie dałaby się przekonać do pozostania w domu, a on z Jane nie mogli nic na to poradzić. Dodatkowo pan Granger wiedział, że jego córka postępuje słusznie. Co nie znaczyło, że taka słuszność musiała mu się podobać. Z wielką chęcią udusiłby Voldemorta gołymi rękoma.
- Zgadza się. – Jane popatrzyła chwilę na zamyślonego męża. Uśmiechnęła się. To chyba idealna pora. – Kochanie, pamiętasz, jak mówiłeś dzisiaj o braniu przykładu z naszej młodzieży?
Horacy natychmiast skierował swoją uwagę na żonę. Od razu zauważył, że czytana wcześniej przez Jane książka leży zamknięta na szafce nocnej. Sama Jana spoglądała na niego w dobrze mu znany, osobliwy sposób.
Po niemal dwudziestu latach małżeństwa państwo Granger rozumieli się na poziomie niemal podświadomym. Horacy nie miał żadnych problemów z rozszyfrowaniem intencji żony.
Również się uśmiechnął. Planował poczekać z tym do momentu, gdy już będą sami po wyjeździe Hermiony i Harry’ego, ale właściwie, to dlaczego by czekać?
Jane poklepała odsłonięte teraz prześcieradło obok siebie.
- Chodź no tu, kochanie.

==================================================================

Pozostał nam już ostatni, NC-17, part. I niestety, jedyny, co do którego nie mogę za preyzyjnie określić, kiedy się pojawi (wiem, że to chamstwo, robić coś takiego przy finalnym fragmencie, ale nic na to nie poradzę). Mam nadzieję, że skończę jak najszybciej (tak z połowa to już na pewno jest napisana), choć proste to nie będzie.
Trzymajcie kciuki, a osoby, które obiecały mi dłuższą recenzję, niech już ją zaczynają pisać wink2.gif

Ten post był edytowany przez Hito: 28.04.2006 16:34


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
December
post 29.03.2006 13:48
Post #166 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 07.11.2005
Skąd: miasto spotkań bez barier

Płeć: Kobieta



Bardzo podoba mi się jak piszesz o uczuciach (nie wiem, czy już tego nie mówiłam).
Kiedy trzeba ujmujesz wszystko prosto, bez żadnych udziwnień, ale kiedy potrzeba stosujesz ładne, wymyślne konstrukcje.

Mnie też troszkę nie pasuje ta inna Hermiona, ale to twoja wizja i masz prawo zrobić z nią co zechcesz.
Pozdrawiam!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
ellentari
post 29.03.2006 14:08
Post #167 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 10.10.2005
Skąd: z piekła

Płeć: Kobieta



Nie mogę się już doczekać tej sceny erotycznej, to może być coś, zobaczymy ten Twój męski punkt widzenia i jak to nasz wielki bohater zadba o potrzeby swojej dziewczyny.
A no właśnie swojej dziewczyny, a czy Hermiona jest w ogóle dziewczyną Harry'ego?
Ściśle po tych wszystkich wyznaniach miłosnych ten fakt powinien być dość oczywisty, ale nigdy nic nie wiadomo co tam chodzi po głowie autorowi smile.gif
Ten part to mi się kojarzy z takim przejściem tekstowym, robisz sobie wprowadzenie do ostatniej sceny, a właściwie części.
Ale zrobiłeś z Harry'ego głupola, nie mógł sobie poradzić z jabłuszkiem, ale cała scena dalej była fajna, Harry to typowy przedstawiciel nieokiełzanych młodych hormonów.
Przekonała się już do Horacego, nadopiekuńczy tatuś i dobrze, nic nadzwyczajnego w tym że dogryza on Harry'emu, ale w taki przyjemny sposób, takt to wszystko swojsko wychodzi.
A po głębszym zastanowieniu to dobrze że Mama Hermiony jest jaka jest, jakbyś bardziej ją upodobnij do Horacego to było by tego już za wiele na biedna głowę Harry'ego…
Słuchaj co ten Harry tak czytał w tym pokoju Hermiony?
Zaiste ciekawe, czkam na tą finałowa część, komentarz mam pewny jak w baku:)
Elli
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 29.03.2006 14:23
Post #168 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




zelka1.gif czekolada.gif Ach, recenzji pisać nie umiem, okulary mam za słabe żeby znaleźć jakiś błąd... Lubię parring Hp/Hg <H/Hr, tak?>, a ponieważ tamten, jak ja to mówię, "składak" na głównym forum jest, co tu kryć, durny- rozpocząłem polowania. I oto się natknąłem na to cudo. Spodobało mi się, zacząłem czytać i z przerażeniem myslę o zbliżającym się końcu.

PISZ JAK NAJSZYBCIEJ! landrynki.gif krowki.gif czarodziej.gif nutella.gif cry.gif

estiej edit: edytujemy swoje posty. Jak nie umiemy edytować, to prosimy o pomoc miłego moda. Wyrzuciłem też załącznik, bo nieciekawy był.

Ten post był edytowany przez estiej: 29.03.2006 15:47


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 29.03.2006 20:06
Post #169 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



Myślę, że ostatni part pojawi się w tym tygodniu. Nie zostało mi już wiele do napisania.

O, Estiej, jak już tu jesteś, to rzuć się jakimś komentarzem co do fica. Chyba, że go nie czytasz.

December
QUOTE
Bardzo podoba mi się jak piszesz o uczuciach (nie wiem, czy już tego nie mówiłam).
Kiedy trzeba ujmujesz wszystko prosto, bez żadnych udziwnień, ale kiedy potrzeba stosujesz ładne, wymyślne konstrukcje.

smile.gif
W końcu ktoś, komu tak podoba się forma mojego fica.
Chlip, wzruszyłem się *ociera łezkę*
QUOTE
Mnie też troszkę nie pasuje ta inna Hermiona, ale to twoja wizja i masz prawo zrobić z nią co zechcesz.

Inna, to znaczy? Chodzi Ci o za erotyczną Hermionę, którę kiedyś wytknęła mi ellentari, czy o coś innego?

ellentari
QUOTE
A no właśnie swojej dziewczyny, a czy Hermiona jest w ogóle dziewczyną Harry'ego?
Ściśle po tych wszystkich wyznaniach miłosnych ten fakt powinien być dość oczywisty, ale nigdy nic nie wiadomo co tam chodzi po głowie autorowi smile.gif 

No wiesz, jak możesz w ogóle o to pytać? Przecież to widać smile.gif A autor z pewnością nie zamierza ich rozdzielać, co to, to nie.
QUOTE
Ale zrobiłeś z Harry'ego głupola

Jak już pisałem - uwielbiam to *evil laugh* Choć ta scena miała swoje podstawy w kanonie. Nie wydaje mi się, żeby Harry jakoś szczególnie przykładał się do ćwiczeń podczas szóstej klasy, zatem niewerbalna transmutacja (transfiguracja?) miałaby duże szasne mu nie wyjść.
QUOTE
Słuchaj co ten Harry tak czytał w tym pokoju Hermiony?

Czy nie wspominałem, że odpowiedź na to pytanie znajdzie się w epilogu?
QUOTE
Zaiste ciekawe, czkam na tą finałowa część, komentarz mam pewny jak w baku:)

Jak rozumiem, mam się spodziewać recenzji po zakończeniu fica :]
Oby ostatnia część się sposobała, mam pewne obawy... no nic, zobaczymy.


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Hito
post 01.04.2006 21:42
Post #170 

Magik


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 751
Dołączył: 11.10.2005
Skąd: Częstochowa/Wrocław

Płeć: Mężczyzna



*fanfary*
Nie spodziewałem się, że dzisiaj uda mi się wkleić ostatnią część, przewidywałem termin jutrzejszy. Cóż, najwyraźniej zadecydowały wypadki losowe smile.gif
Na tym kończę wstęp, gdyż sądzę, że uważni czytelnicy dokładnie znają moje odczucia co do finalnego parta. Zatem...




- Cholera.
Harry wpatrywał się w ciemność za oknem i był, nie przymierzając, zły. A przynajmniej sfrustrowany.
Wychodziło na to, że czytał i oglądał fotografie, ryzykując przyłapanie, na próżno. Co prawda wiedział wcześniej, że jego plany w istniejących okolicznościach mają nikłą szansę powodzenia, ale to nie przeszkadzało mu czuć rozdrażnienia.
Trudno. Musiał uzbroić się w cierpliwość i liczyć, że pamięć go nie zawiedzie.
Nie, nawet tak dobrze nie było. Przecież nic nie zrobił w kierunku zapewnienia na tą noc środków antykoncepcyjnych, a seks bez nich byłby szczytem niepotrzebnego ryzyka. Czyli i tak – fiasko.
Harry podszedł do okna, by je przymknąć. Hedwiga wyleciała już na nocne łowy i nic nie wskazywało, że wróci wcześniej, niż zwykle. Okolice domostwa rodziny Granger musiały jej się spodobać, gdyż ze swoich wypraw nie wracała wcześniej, niż bladym świtem, co wcale nie było regułą w Little Whinging.
Chłopak rozpiął zegarek i położył go na szafce nocnej. Ubrany w same bokserki, pogodzony z rzeczywistością, zbliżył się do łóżka. Nie czuł się zbytnio senny, ale wiedział, że uśnie, gdy się uspokoi.
Puk, puk.
Harry drgnął. Stanął bez ruchu, czekając, czy dźwięk się powtórzy. Utkwił wzrok w drzwiach.
Pukpuk.
Do pokoju wsunęła się Hermiona, odziana w swój szlafrok.
Harry uśmiechnął się radośnie. Otworzył usta, by przywitać ukochaną, ale słowa ugrzęzły mu w gardle.
Nie dlatego, że Hermiona cichym Colloportusem zamknęła drzwi jego sypialni. Raczej z powodu jej świecących oczu i sposobu, w jaki się uśmiechała.
Harry chciał spróbować jeszcze raz, ale dziewczyna nie dała mu szansy. Podeszła do niego prędko i przylgnęła do niego całym ciałem, obejmując go rękami i całując.
Potter porzucił próby sformułowania wypowiedzi. Odwzajemnił pocałunek i uścisk.
Po dłuższej chwili odsunęli się od siebie na odległość pozwalającą na swobodny oddech. Harry czuł się zahipnotyzowanym przez oczy Hermiony.
- Coś się stało?
Arrghhh!
Hermiona przekrzywiła głowę o kilka stopni. Spojrzała na Harry’ego figlarnie.
- Nic szczególnego – powiedziała powoli, nadając słowom namiętne tony. - Myślałam o tobie.
Harry starał się nie spuścić wzroku w dół, na palec ukochanej, który rysował kółka na jego nagim torsie. Zapewne ciepłym torsie, gdyż zaczynało robić mu się gorąco.
Chyba... nie wszystko stracone.
- Wiesz... Tak właściwie, to ja też myślałem o tobie.
- Mówisz? A w jakim kontekście?
- No... – Harry poczuł, że szumi mu w głowie. Jako mężczyzna powinien przejąć inicjatywę, a tymczasem zawodził na całej linii. – Widzisz...
Hermiona przerwała mu krótkim pocałunkiem, po którym zachichotała wesoło.
- Nawet nie wiesz, jaki słodki jesteś z tą swoją chłopięcą wstydliwością.
Wargi Hermiony ułożyły się w uśmiechu szerszym od poprzedniego, choć Harry przysiągłby, że to niemożliwe. Dziewczyna położyła dłonie na piersiach Pottera.
- Pomogę ci.
Harry w przebłysku świadomości krótkim jak myśl uznał, że ostatnimi czasy panna Granger zdecydowanie wolała czyny od słów. A może tak było zawsze?
Harry, popchnięty wcale nie delikatnie przez Hermionę, wylądował na miękkim łóżku. Gdy dziewczyna sięgnęła po pas szlafroka, z zamieram jego rozwiązania, powoli na uwodzicielską modłę, Harry uznał, że nie ma chwili do stracenia.
- Hermiono, zaczekaj! – Jej dłonie posłusznie znieruchomiały. – Nie... nie możemy.
Hermiona jeszcze raz przekrzywiła głowę. Spojrzała z rozbawieniem na erekcję Harry’ego, której bokserki nie były w stanie ukryć.
- Wydaje mi się, kochanie, że zaprzeczasz sam sobie.
Harry się nie zaczerwienił, z dość prostego powodu – jego policzki już dawno przybrały barwę dorodnego szkarłatu.
- Dlaczego ,,nie możemy’’?- spytała Hermiona, wyraźnie zaciekawiona.
- Jak to? Przecież... nie możemy ryzykować, mogłabyś zajść w ciążę, a... – Harry urwał. Wyraz twarzy Hermiony nie zmienił się ani odrobinę, jak gdyby nie uważała ciąży za najmniejszą przeszkodę.
- Tym się nie martw. Załatwiłam, co trzeba – rzekła, bawiąc się zalotnie wiązaniem szlafroka.
- Co?
- W końcu jestem czarownicą, czyż nie? Odpowiednie zaklęcie, Harry, może zdziałać cuda. Dzisiaj otrzymałam odpowiedź na mój list do pani dyrektor, więc wszystko gra.
Harry potrzebował kilku sekund, by przetrawić usłyszane nowiny.
- McGona...? Kpisz sobie ze mnie.
- Źle ją oceniasz, mój drogi – odparła Hermiona z lekką naganą w głosie. – Znam ją dobrze i mogę cię zapewnić, ze pani McGonnagal potrafi pomóc, kiedy trzeba. Cóż, czy to ci wystarczy? Że już rzuciłam czar, który działa skuteczniej od najlepszych mugolskich środków antykoncepcyjnych?
Harry zastanowił się chwilę, chociaż nie było to proste. Skoro zaklęcie uniemożliwiało Hermionie zajście w ciążę, ona była więcej niż chętna, a drzwi były zamknięte na głucho...
W takim razie...
Harry błyskawicznie wstał z łóżka. Pochylił się lekko, by pocałować ukochaną. Jednocześnie sięgnął ręką do pasa zawiązanego na wstążkę. Liczył, że uda mu się go rozwiązać za pierwszym razem, jego męska duma mogłaby nie znieść kolejnego ciosu i opaść drastycznie.
Palce nie zawiodły Harry’ego. Pas opadł na podłogę, a sam szlafrok widocznie się rozluźnił. Dłonie chłopaka złapały jego poły, gotowe do zrzucenia na ziemię szaty skrywającej przed nim piękno ciała ukochanej.
Hermiona wygięła się lekko i opuściła ręce wzdłuż tułowia, dając Harry’emu znak, że może pozbyć się szlafroka. Potter nie potrzebował kolejnej wskazówki. Jeden płynny ruch jego rąk wystarczył, by miękkie odzienie wylądowało na dywanie.
Dziewczyna nie dała Harry’emu szans na oględziny. Ponownie położyła dłonie na jego torsie, uniosła głowę i zbliżyła się do niego, emanując przyjemnym ciepłem. Chwyciła delikatnie ustami dolną wargę Harry’ego i wciągnęła ją do ust, ssąc przy tym lekko. Po chwili pocałunek przeniósł się także na jego górną wargę, już nabrzmiałą. Język Hermiony wniknął na sekundę do ust chłopaka, wycofał się zaraz po tym, jak jego koniuszek dotknął niespodziewanie języka jej ukochanego.
Harry nie mógł uwierzyć, że całowanie się może być tak pobudzające. Bokserki zaczęły być krępujące i niewygodne.
Dłonie Hermiony zaczęły masować jego klatkę piersiową. Było to przyjemne uczucie, jednak Harry zdecydował się przerwać namiętny pocałunek i odejść kilka kroków do tyłu, by dokładnie przyjrzeć się swojej partnerce.
Zapomniał, że centymetry od niego stoi łóżko. Uderzył łydkami o jego krawędź i wylądował zaskoczony na pościeli, co wywołały wesoły chichot Hermiony.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Gdy tylko Harry uniósł się na łokciach, zobaczył, że ma doskonały widok na nagie ciało Hermiony. Na jej bujne, brązowe włosy, uśmiechniętą twarz o pałających oczach, szyję, ramiona. Na kształtny biust, czerwone sutki, płaski brzuch, talię i już kobiece biodra, kuszące łono i uda.
Technicznie rzecz biorąc, panna Granger nie odznaczała się oszałamiającą urodą, ale Harry nie miał kompletnie szans tego zauważyć.
- Przestań się tak we mnie wpatrywać – Hermiona szepnęła skrępowana penetrującym wzrokiem Harry’ego.
- Nic na to nie poradzę. Jesteś przepiękna.
Dziewczyna dygnęła żartobliwie, próbując w ten sposób odegnać zawstydzenie, spotęgowane przez komentarz kochanka. Uklęknęła pomiędzy jego zwisającymi z łóżka nogami. Sięgnęła w kierunku jego pasa i posłała mu pytające spojrzenie. Harry kiwnął głową potwierdzająco.
Hermiona zsunęła jego bokserki, najpierw z ud, a potem całkowicie z nóg chłopaka. Członek Harry’ego, zadowolony z braku barier, natychmiast dumnie się wyprostował, niczym żołnierz stojący na baczność.
Hermiona wpatrywała się w niego zafascynowana. Przedwczoraj, gdy targani dzikimi namiętnościami, w końcu wyzwolonymi po tylu latach, kochankowie skupili się wyłącznie na seksie, nie miała okazji dokładnie przyjrzeć się męskości Harry’ego. Hermiona wyciągnęła rękę, by z uczuciem pogładzić i pogłaskać żołądź. Harry zadrżał.
- Hermiono, lepiej przestań – jęknął chłopak. – W ten sposób... szybko skończymy. Nawet nie podejrzewasz, jak twój dotyk... na mnie działa.
- Nie bój się.
Ruchliwa dłoń Hermiony nie przerwała pieszczot członka, omijała jednak miejsce, gdzie znajdowało się wędzidełko, szczególnie czułe na dotyk. Opuszki jej palców skupiły się bardziej na nasadzie penisa, choć kilka razy, niby przypadkiem, zahaczyły o obszar skrywany za napletkiem.
- O rany. – Harry nie był w stanie powiedzieć niczego więcej. Miał wrażenie, że zaraz eksploduje.
Hermiona ostatni raz pogładziła członek chłopaka, po czym cofnęła rękę. Skupiając na nim wzrok zastanawiała się, czy byłaby w stanie przemóc się i przejść do seksu oralnego. Szybko odrzuciła ten pomysł. Harry najprawdopodobniej nie wytrzymałby zbyt długo, co oznaczałoby tym samym fiasko jej planów na stosunek.
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem i wstała zgrabnie, po czym usiadła na posłaniu blisko poduszki. Harry poprawił swoją pozycję i położył się wzdłuż łóżka. Dziewczyna zgięła się wpół, składając pocałunek na wargach Harry’ego, tym razem powoli wsuwając większą część języka do jego ust.
Ręce chłopaka powędrowały do włosów Hermiony, zatapiając się w nich. Jego dłonie zaczęły masować tył jej głowy, a potem kark. Harry dosięgnął kciukami do płatków uszu Hermiony, która przymknęła oczy, poddając się rozkosznym doznaniom.
Widok jej twarzy przypomniał Harry’emu, że przecież coś sobie obiecał.
- Poczekaj, Hermiono. Połóż się.
Dziewczyna posłuchała bez słowa protestu, najwyraźniej w mig pojmując intencje Harry’ego, o czym mógł świadczyć także szeroki uśmiech. Położyła się płasko, głowę opierając na puchatej poduszce, a ręce rozchylając nieco na boki.
Harry wiedział, że teraz orgazm Hermiony zależy niemal tylko od niego. Miał nadzieję, że w chwilach uniesienia nie zapomni tego, czego nauczył się przed kilkoma godzinami.
Chłopak głęboko odetchnął. Pozbył się okularów, gdyż mogłyby przeszkadzać mu i Hermionie. Pochylił się nad ukochaną, która skorzystała z okazji i pogładziła go czule po policzku.
- Kocham cię.
- A ja ciebie.
Harry pochylił się jeszcze bardziej, by pocałować Hermionę najpierw w czubek nosa, a potem w usta. Zamierzał przerwać i skierować swoje wargi w dół ciała ukochanej, gdy pewna myśl trafiła go w czoło.
- Możesz położyć się na brzuchu?
Hermiona nie kłopotała się ze słowną odpowiedzią. Obróciła się, ukazując Harry’emu swoje plecy. Ręce przesunęła w kierunku wezgłowia łóżka, a głowę oparła na poduszce, przyciskając do niej prawy policzek. Zamknęła oczy, by nie peszyć chłopaka.
Harry podjął masowanie karku Hermiony. Nie znał się na tym, zatem zdał się na instynkt, licząc na jej akceptację. Nad jeziorem się mu udało, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Powolne, okrężne ruchy dłoni Harry’ego schodziły coraz niżej, który od czasu do czasu przerywał masaż, by złożyć na ciele Hermiony krótki pocałunek. Czasem dmuchał ciepłym powietrzem w przestrzeń pomiędzy łopatkami dziewczyny. Zmieniał tempo zarówno całusów, jak i delikatnego ugniatania jej pleców. Przesuwał czubki palców w górę i w dół wzdłuż jej kręgosłupa.
W pewnym momencie Hermiona zaczęła mruczeć, dokładnie tak, jak dwa dni temu.
To był bez wątpienia dobry znak.
Harry nie zamierzał, jak wtedy, zatrzymywać się na dolnej części pleców Hermiony, którą właśnie kończył pocierać. Zmienił swoje ułożenie na łóżku tak, by znaleźć się bliżej jej pośladków i tylniej części ud.
Najpierw jednak zajął się stopami Hermiony. Uciskał je całymi powierzchniami dłoni w obawie przed wywołaniem łaskotek. Im również nie szczędził pocałunków. Z biegiem czasu Harry kierował się ku górze.
Z pośladkami nie postępował już tak delikatnie, jak z innymi częściami ciała Hermiony. Ugniatał je dłońmi jak ciasto, z przerwami na głaskanie, które obejmowało również uda, szczególnie wewnętrzną ich część, bogatą w zakończenia nerwowe.
Przez chwilę rozważał pomysł poklepania pośladków dziewczyny. Odrzucił go jednak, zajmując miejsce bliższe głowie Hermiony, z której to pozycji mógł zauważyć jej uśmiech. Ponowił masaż jej ramion i pleców, starając się zwalczyć zniecierpliwienie. Z wielką chęcią przeszedłby do konkretów, ale powstrzymał się, bowiem pamiętał, że bez odpowiednio długiej gry wstępnej jego cel najprawdopodobniej nie zostanie osiągnięty.
W pewnym momencie Hermiona otworzyła oczy i okręciła się odrobinę. Harry cofnął swoje dłonie, co pozwoliło jej skończyć obrót i położyć się na plecach. Chłopak spojrzał jej w oczy.
- Kontynuuj, kochanie.
Harry nie zastanawiał się długo. Położył dłonie na policzkach Hermiony. Zaczął od początku; pocałował ją w czubek nosa, by następnie powoli i namiętnie zrobić to samo z jej ustami. Ręce dziewczyny na zasadzie odruchu pomknęły ku czarnym włosom Harry’ego, szybko jednak z powrotem ułożyły się na łóżku. Jej dłonie lekko wczepiły się w pościel.
Harry, jak gdyby tylko na to czekał, przerwał przedłużający się pocałunek, zastępując go serią krótszych całusów wymierzonych w szyję i mostek Hermiony. Szybko przeniósł się niżej, nie potrafił zwalczyć pokusy skoncentrowania się na jej piersiach.
Czekały już na niego, dwie, kształtne, z sutkami naprężonymi z podniecenia. Nabrzmiałe brodawki wręcz błagały, by się nimi zajął.
Harry nie mógł im odmówić.
Całował, głaskał i masował piersi Hermiony w rytm jej pomrukiwania, które stawało się coraz głośniejsze, a jednocześnie przerywane namiętnymi westchnieniami. W pewnym momencie pieszczot Harry pochylił głowę, by objąć zwilżonymi wargami lewą brodawkę ukochanej. Zaczął ją ssać i lizać, jednocześnie łapiąc drugą kciukiem i palcem wskazującym. Po chwili pocierania i łagodnego podszczypywania jej Harry poczuł, jak twardnieje jeszcze bardziej. Hermiona poruszyła się nieznacznie, napinając na sekundę mięśnie.
Harry, ciągle zajęty piersiami dziewczyny, uświadomił sobie, że Hermiona nie pachnie żadnym szamponem, perfumami czy mydłem, mimo że na pewno przed przyjściem do niego dokładnie się umyła. Wonią, którą wyczuwał, był jej naturalny zapach ciała, bardziej podniecający od jakiegokolwiek innego.
Smak jej skóry również był wprost cudowny. Harry’emu nie przychodziło łatwo kontynuowanie gry wstępnej, z wielką chęcią przeszedłby do rzeczy.
Ale z równie wielką chęcią pragnął doświadczyć razem z ukochaną chwili najwyższego uniesienia.
Gdy Harry zaczął całą dłonią gładzić prawą pierś Hermiony, nie przestając okazywać zainteresowania lewą, co przejawiało się w muskaniu palcami otoczki wokół sutka, dziewczyna głęboko odetchnęła.
- Wiesz, naprawdę... masz talent... do masażu – wymruczała łamiącym się głosem, co Harry odnotował z satysfakcją.
Chyba nastał odpowiedni czas, by przenieść się dalej.
Szybko dotarł do pępka Hermiony. Przed rozpoczęciem pobudzania tego miejsca przeniósł się pomiędzy rozchylone nogi dziewczyny, klękając. Patrząc na nią trochę z góry zauważył, że Hermiona ma przymknięte oczy, lekko rozchylone usta, a na całym jej ciele widnieje delikatny rumieniec seksualny. Jej dłonie drżały, jakby nie wiedziała, co z nimi zrobić lub nie całkiem nad nimi panowała.
Harry nie poświęcił dużo czasu ma obszar pomiędzy pępkiem a wzgórkiem łonowym Hermiony. Po chwili masowania go i kilku całusach przeniósł się jeszcze niżej.
I zaledwie po paru momentach mógł odnotować, że pieszczenie najbardziej wrażliwych sfer erogennych kobiety wywołuje szybki i silny skutek. Już głaskanie wewnętrznych stron ud Hermiony wyraźnie przyspieszyło jej oddech. Najwyraźniej była już w fazie plato... plat... coś tam.
A potem było już tylko lepiej.
Może oprócz jednego incydentu, gdy Hermiona trzepnięciem Harry’ego w głowę uświadomiła mu, że do wykańczania dzieła zabrał się z odrobinę za dużym entuzjazmem. Chłopak natychmiast postanowił się poprawić i zaczął używać swojego języka w bardziej delikatny sposób.
Hermiona mruczała i wzdychała coraz szybciej i namiętniej w miarę upływu czasu, zapewne dzięki drgającej lekko głowie Harry’ego, znajdującej się przy jej łonie. Dłonie dziewczyny już nie drżały, tylko masowały jej piersi, naśladując wcześniejsze ruchy jej partnera.
W pewnym momencie Hermiona wyszeptała parę słów. Harry, reagując na nie, zmienił pozycję. W samą porę – jego nasienie zaczynało się niecierpliwić.
Teraz Potter miał przed sobą twarz swojej ukochanej. Mógł ją całować, ale i także po prostu patrzeć na nią, na jej ściągnięte przyjemnością rysy i półprzymknięte oczy. Ręce dziewczyny błądziły po włosach, plecach i lędźwiach Harry’ego.
Para kochanków szybko się dopasowała. Wspólnie poruszała się w miłosnym rytmie, raz szybciej, raz wolniej, nieprzerwanie jednak zbliżając się do celu. Hermiona oddychała z trudem; czasem z jej ust wyrywały się jęknięcia i westchnięcia pomieszane z imieniem Harry’ego, co dla samego zainteresowanego stanowiło kolejny bodziec zwiększający satysfakcję.
Chłopak czuł, jak napinają się mięśnie Hermiony. Wiedział, że jej kulminacyjny punkt już się zbliża. Sam również wręcz tonął w rozkoszy, potęgowanej przez każdy możliwy zmysł. Miał coraz większe problemy z kontrolowaniem swoich czynów, odczuwał wielkie pragnienie zakończenia ich miłosnego zbliżenia.
Hermiona, na szczęście, również.
Harry już dawno stracił poczucie czasu. Zostało zatarte przez potężne fizyczne doznania. Ale nie tylko – także przez uczucie, wypływające z serca i skierowane ku dziewczynie, która oddała swoje szczęście w jego – metaforycznie rzecz ujmując – ręce. A Harry nie zamierzał zawieść swojej ukochanej przyjaciółki.
Nigdy więcej.

Dlatego przed zaśnięciem, gdy sięgał umysłem wstecz, uśmiechał się. Uśmiechał się, gdy przypominał sobie moment, w którym Hermiona wygięła się w łuk, mocno go ściskając.
Pamiętał okrzyk, wpierw głośny, potem cichszy, jednak równie namiętny.
Nie mógł również zapomnieć przyjemności, która rozlała się po jego ciele po ostatnim pchnięciu. Samo wspomnienie było niesamowicie satysfakcjonujące.
Najbardziej jednak Harry’emu utkwił w pamięci pocałunek, jaki po wszystkim na jego ustach złożyła Hermiona. A po nim te trzy słowa, które już wcześniej kilka razy słyszał, ale wtedy w pełni zrozumiał ich moc i znaczenie.
,,Kocham cię, Harry’’.

Poranek dnia siódmego - epilog

Harry pierwszy raz w przeciągu całego tygodnia obudził się przed Hermioną.
Od razu, gdy tylko zobaczył z bliska jej śpiące oblicze, uśmiechnął się.
Pościel, pod którą razem leżeli, przykrywała Hermionę tylko do pasa, toteż Harry mógł bez przeszkód obserwować unoszącą się i opadającym w płytkim oddechu powabną pierś swojej ukochanej.
Po krótkiej chwili jednak, z pewnym zdziwieniem chłopak uświadomił sobie, że o wiele większą przyjemność sprawia mu patrzenie na twarz Hermiony.
Harry’ego zalały wspomnienia ostatniej nocy, ale tym razem, w przeciwieństwie do tych po pierwszym razie, nie miał do nich dwuznacznych uczuć. Odczuwał tylko szczęście. To było wspaniałe przeżycie i Harry nie potrafił znaleźć w nim żadnej wady.
Jakże pusty musiał być seks bez miłości. Fizyczny akt pozbawiony duchowego piękna.
Harry’emu zaczynało nie wystarczać samo patrzenie. Uniósł się na łokciu i zbliżył się do ciała Hermiony, wzrok koncentrując na jej ustach. Wiedział, że całując ją pewnie ją obudzi, ale nie mógł się powstrzymać. Pochylił się.
- Mmm.
Hermiona wargami dała do zrozumienia, że nie ma nic przeciwko dłuższemu pocałunkowi. Obróciła się na plecy i wczepiła prawą dłoń w czarne włosy Harry’ego.
- Cześć, kochanie.
- Cześć. Dobrze spałaś?
- Wyśmienicie – odpowiedziała Hermiona, uśmiechając się znacząco.
Dziewczyna usiadła. Jej włosy wyglądały na jeszcze bardziej fantazyjnie, niż zazwyczaj. Wyjrzała przez okno. Było oczywiste, że słońce już jakiś czas temu wstało. Może nawet wskazówki zegarów pokazywały już ósmą rano.
Hermiona zmieniła pozycję, obracając się w miejscu. Klęczała teraz twarzą do Harry’ego, pośladki opierając na piętach. Spojrzała na niego z uśmiechem.
- Dziękuję. To było wspaniałe, Harry. Nigdy wcześniej nie czułam takiej przyjemności.
- Ja także.
Hermiona nie przestawała się uśmiechać. Harry już miał zacząć się zastanawiać, co też chodzi jej po głowie, gdy poczuł, że jej palce muskają jego włosy łonowe.
Bis?
Jej wyraz twarzy nie pozostawiał co do tego wątpliwości.
- No, nie wiem, Hermiono – rzucił Harry, walcząc z sobą. – Tak od razu mogę nie... To znaczy, jest już prawie dziewiąta i...
Nie zdołał dokończyć, gdyż dziewczyna zamknęła mu usta pocałunkiem. Szybko jednak powróciła do poprzedniej pozycji.
Kiedy Harry poczuł, iż prawa dłoń Hermiono głaszcze jego członek, który szybko nabrzmiewał pod wpływem jej dotyku, postanowił dać sobie spokój z wątpliwościami. Zamierzał rozkoszować się kontaktem ze swoją ukochaną.
Dłoń Hermiony zmieniała kierunek i natężenie pieszczot męskości Harry’ego w miarę jej zwiększania się. Harry postanowił nie zostawać jej dłużny i swoją prawą dłonią zaczął masować piersi Hermiony, gładząc je jej całą powierzchnią i delikatnie ściskając sutki.
Dziewczyna zamruczała zachęcająco. Jej powieki opadły trochę, choć nie całkowicie.
- Wiesz... szczerze mówiąc... to nie spodziewałbym się, że... będziesz taka chętna do seksu.
- A to nie wiesz, że w molach książkowych tkwi największa, bo tłumiona energia seksualna? – zapytała Hermiona z figlarnym błyskiem w oczach. – Szczególnie, że seks dobrze działa na pamięć i koncentrację. Nie wiedziałeś?
- Jakoś musiało mnie to... ominąć.
- Nie doczytałeś do tego rozdziału w ,,Sztuce kochania’’?
Harry zamarł, czując rozlewające się zimno po ciele. Czyżby Hermiona wiedziała, że posiłkował się... książką...
- Co?
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi – odpowiedziała Hermiona, wciąż się uśmiechając. – I nie przerywaj masażu.
Harry zauważył, że faktycznie jego dłoń się zatrzymała. Postąpił zgodnie z prośbą ukochanej, wiedząc, że ma dwa wyjścia. Albo przyznać się, albo zgrywać głupka, próbując ratować męską dumę, co i tak właściwie nie miało sensu, gdyż Hermiona ostatnimi czasy zawsze potrafiła dostrzec, czy mówi prawdę, czy próbuje się wykręcać.
- Zanim cokolwiek powiesz, wiedz, że wypadła ci zakładka.
- Aha. – No tak. Pewnie upadła mu dokładnie pod nogi, a on odkładając książkę na miejsce tego nie zauważył. A potem Hermiona wróciła do pokoju... – Wpadłem.
- Wpadłeś? – zapytała dziewczyna, jakby zdziwiona. – Harry, właśnie za to cię kocham. Dziękuję ci. Jesteś taki słodki.
Teraz przyszła kolei Harry’ego na zdziwienie, które jednak szybko wyparowało. Skoro dzięki ,,Sztuce kochania’’ zapunktował u Hermiony, wszystko było w jak najlepszym porządku. Nie zamierzał protestować.
Z nową ochotą powrócił do pieszczot. Uznał, że biust Hermiony ich odpowiednią dawkę już otrzymał, toteż zsunął dłoń wzdłuż jej brzucha, aż do łona i ud. Dziewczyna niemal odruchowo rozchyliła nogi, by zapewnić dłoni Harry’ego lepszy dostęp. Gdy poczuła jego ciepłe palce muskające jej strategiczne miejsce, westchnęła mimowolnie i przymknęła całkowicie oczy, poddając się zmysłowym doznaniom.
Po ich otwarciu jej wzrok spoczął na zegarku Harry’ego. Widok ten przywrócił ją do rzeczywistości. Faktycznie, wskazówki pokazywały za pięć dziewiątą rano. Po twarzy Hermiony przemknął cień niezadowolenia.
- Chyba miałeś rację, Harry – powiedziała, z wielką niechęcią wsuwając dłoń ukochanego między swoje. – To nienajlepszy pomysł.
- Co? Dlaczego?
Harry, słysząc słowa Hermiony, poczuł wielki zawód. Nie mogła teraz przestać. Skoro już zaczęła...
- Rodzice pewnie już dawno wstali. Poza tym... – dziewczyna urwała. – Szkoda. Dzisiaj jedziemy do Nory, kończy nam się wolny czas.
Harry otworzył szerzej oczy. Zrozumiał rozczarowanie Hermiony. Przecież najbliższe dnie i noce spędzą w domu państwa Weasley, a potem wyruszą na poszukiwanie Horcruxów. Mogą minąć tygodnie, miesiące nawet, póki będzie miał możliwość swobodnego spędzenia nocy, albo jakiejkolwiek innej części dnia, w ramionach ukochanej.
To całkowicie zmieniało postać rzeczy. Całkowicie.
- Wiesz co? Twoi rodzice i wszystko inne będzie musiało poczekać.
- Jak...
Hermiono nie zdążyła dokończyć pytania. Harry złapał ją w pasie i używając odpowiedniej siły pociągnął ją w dół. Dziewczyna pisnęła zaskoczona, zaraz potem jednak roześmiała się, patrząc na Harry’ego z pozycji leżącej.
Jakże on kochał ten śmiech. Zresztą, kochał wszystko, co było z Hermioną związane.
Chłopak nie czekał dłużej. Przysunął się do niej jak najbliżej mógł i pocałował ją. Już po chwili ich ciała zaczęła wygrywać tą samą melodię rozkoszy, co wczoraj w nocy.

Było już dobre kilkadziesiąt minut po dziewiątej, gdy wreszcie oddechy dwojga kochanków uspokoiły się. Harry, patrząc z bliska na uszczęśliwioną twarz Hermiony, przypomniał sobie coś.
Dumbledore powiedział mu kiedyś, że zgubą Voldemorta będzie siła, której potęgi nie doceniał, której nie rozumiał i której w ogóle nie posiadał. Tą siłą była miłość. A skoro miłość miała pokonać Czarnego Pana...
Voldemort był już właściwie martwy.

Przyszłość, mimo wszystko, rysowała się w różowych barwach.

KONIEC

==================================================================
Tak, to już jest koniec. Nie będzie więcej partów (tak na wypadek mówię) smile.gif
==================================================================

Z tego miejsca pragnę podziękować wszystkim tym, którzy chwalili mnie i mojego fica. Wszystkie pozytywne komentarze były i są przeze mnie doceniane, niektóre naprawdę sprawiły mi przyjemność.
Oczywiście, jestem równie wdzięczny za wszelkie przejawy konstruktywnej krytyki. Bardzo się cieszę, że takowa się pojawiła. Wszystkim krytycznie patrzącym również z całego serca dziękuję.
Chciałbym jeszcze złożyć tzw. special thanks:
1. Autorom ficów D/Hr, szczególnie Kitiarze, z którą najbardziej takowe utożsamiam. (Naturalnie, zdaję sobie sprawę, że nie tylko ona pisze takowe - niektórzy twórcy nawet zahaczyli o mój fic, jak Nagini). Ficów D/Hr nie trawię pairingowo, zatem one w pewnym sensie przyczyniły się do powstania ,,Dwóch nocy''.
Niech nikt mnie źle nie zrozumie, podziwiam Kitiarę choćby za to, jak wiele długich ficów pisze. A do innych autorów tych ficów także nic nie mam smile.gif
2. Emoticonce, Katonowi, Idril Celebrindal i Estiejowi za szczególnie dołującą krytykę, która miejscami kazała mi się zastanowić, czy przypadkiem nie za bardzo pospieszyłem się z publikowaniem swoich wypocin. Człowiek myśli, że jest już dobry, a tymczasem... tak smile.gif Ciężko mi się z nimi jednak nie zgodzić - zapewne fakt, że to mój pierwszy ukończony i udostępniony szerszej publiczności fic, ma tu znaczenie.
Zostałem utwierdzony w przekonaniu, że jeszcze daleka droga przede mną - i słusznie smile.gif

Cóż, mam nadzieję, że ,,Dwie noce'' podobały się Wam, drodzy czytelnicy. Nie powiem, żeby pisanie fica było lekką pracą, nawet wręcz przeciwnie. Ale moment ukończenia jest na pewno satysfakcjonujący.
Ufam, że dla Was dotarcie do ostatniej linijki ,,Dwóch nocy'' również takie będzie.

To chyba tyle ode mnie. Teraz pozostaje mi czekać na końcowe recenzje, zarówno te wypełnione superlatywami, jak i miażdżacą krytyką smile.gif I rozważać, czy warto kontynuować ,,karierę'' pisarza fanficów.
Hito out.

Ten post był edytowany przez Hito: 28.04.2006 16:48


--------------------
Mój nowy fic

One in Fire Two in Blood
Three in Storm Four in Flood
Five in Anger Six in Hate
Seven Fear Evil Eight
Nine in Sorrow Ten in Pain
Eleven Death Twelve Life Again
Thirteen Steps to the Dark Man’s Door
Won’t be turning back no more
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
MoniQ
post 01.04.2006 22:04
Post #171 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 22.08.2005
Skąd: tam gdzie przyjaciele...




jestem pierwsza..biggrin.gif:D szkoda ze to juz koniec... ale i tak bardzo, berdzo mi sie poddobalo..smile.gifsmile.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kiniulka
post 01.04.2006 22:40
Post #172 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 135
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Mocherowo ;-)

Płeć: Kobieta



QUOTE(Hito @ 01.04.2006 20:42)
I rozważać, czy warto kontynuować ,,karierę'' pisarza fanficów.
Hito out.
*




Ty się jeszcze zastanawiasz Drogi Hito? No pewnie, że masz kontynuować karierę pisarską smile.gif Masz ogromny talent, który zaprezentowałeś pisząc ten fick. Świetnie opisywałeś różne sytuacje i ze sceną na, którą chyba wszyscy czekali poradziłeś sobie równie wspaniale jak z całą resztą smile.gif
Bardzo mi smutno, że to już koniec. Najlepiej tu pasuje przysłowie "Wszystko co dobre, szybko się kończy" sad.gif Bo to było na prawdę bardzo dobre opowiadanko!!! smile.gif Parring Harry i Hermiona przypadł mi do gustu.
Mam cichutką nadzieję, że napiszesz dalszą częśc do tego ficka, bo bardzo mnie ciekawi jak oni przetrwają tę próbę w odnajdywaniu Horcruxów i końcowej walki z Voldemortem. Bardzo mi się podobały sceny z rodzicami Hermiony... Szczególnie rozmowa jej taty z Harrym. Jak również te zawstydzenie Harry'ego... po prostu bomba smile.gif smile.gif smile.gif

Pozdrawiam Cię cieplutko i mam ogromną nadzieję, że nie porzucisz pisania fan ficków smile.gif

Ten post był edytowany przez Kiniulka: 01.04.2006 22:44


--------------------
user posted imageMiłość nie jest wcale ogniem jak zwykło się mawiać. Miłość to powietrze. Bez niej człowiek się dusi, a z nią oddycha lekko. To wszystko.
Wasilij Rozanowuser posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
wnenkowa
post 01.04.2006 23:30
Post #173 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 26
Dołączył: 13.11.2005




No cóż... wszystko co dobre szybko się kończy... cry.gif Buuuuuuuuuuuu cry.gif
No ale...( ociera łezki )...
Drogi Hito,
Wszysko, absolutnie wszystko- pięknie.
Od samego początku swojego opowiadania trymałeś się bardziej uczuć niż cielesności I ZA TO CI CHWAŁA!
Szczerze, nie mam pojęcia dlaczego się bałeś, że sceny erotyczne Ci nie wyjdą. Mnie sie podobało i to bardzo. Było w tym tyle subtelności, naturalności, uczuć i emocji, że aż ciepło się gdzieś w środku robiło czytając to. Cudne!
Kocham parę HP/HG. Moim osobistym zdaniem Hermiona i Harry pasują do siebie idealnie. To jak dopasowałeś i uwiarygodniłeś swoją historię z orginalnym przebiegiem wydarzeń w książkach pani J. K. Rowling jest niesamowite.
No bo w sumie... To wszystko, twoje wytłumaczenia są śmiesznie logiczne i wiarygodne. Tak mogło by być. I szczerze -bardzo by mnie to ucieszyło.
To wstępem biggrin.gif
Postacie:
Harry- bardzo prawdziwy, rzeczywisty. Jego zachowanie- nieśmiałość, widoczne emocje i te jego częste rumieńce. Bomba! Zrobiłeś z niego faceta. I to mi się podobało naj bardziej. Bo trzeba przyznać że w orginale to taka z niego łamaga z deczka jest tongue.gif A tutaj- mężczyzna odpowiedzialny, myślący z wadami i zaletami. Zmieniłeś go pozostawiając nietkniętą tą ... jego Harowatość i urok tego Pottera którego wszyscy kochają. Lepiej go przedstawić nie mogłeś. Dobra robota biggrin.gif
Hermiona- nasza mądra Hermi. Zakochana w Harrym, ukrywająca to, pragnąca tylko jego szczęścia. C U D E Ń K O ! Kobieta pełna pragnień, marzeń. Stanowcza, dojrzała, wiedząca czego chce. I nadal będąca tą Ja- Wiem- To- Wszystko- Grenger. I muszę przyznać, że w tym ficku wręcz ją pokochałam Jest dokładnie taka jaka powinna być w tej sytuacji i w tym wieku. Brawo!
Rodzice Hermiony- To dopiero jazda! Normalnie aż mi było szkoda Harry'ego jak go wzięli na rozmowę. Tak Zestresować biednego chłopaka! biggrin.gif I jeżeli jakoś miałabym sobie wyobrazić mamę i tatę Hermi to dokładnie tak jak ty ich stworzyłeś. Opiekuńczy, zaradni, inteligentni... Cód miód i w ogóle biggrin.gif
Treść:
Tu się rospisywać nie będę... Hymm , no nie wiem... wystarczy jak napiszę że to jeden z najlepszych ficków z HP/HG w roli głównej jaki czytałam? Hito? Albo, że treść jest wspaniała i realistyczna, prawdziwa i orginalna? Poprostu twoja! I to lubię najbardziej. Postacie Rowling a historia twoja! biggrin.gif
Błędy:
YYYYYyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy.... No... Hymm... Dysortografik się wypowiadać nie będzie! dementi.gif biggrin.gif biggrin.gif Ale nie było niczego bijącego w oczy. Czytało się płynnie i swobodnie.
Podsumowanie:
Dobra już dobra kończę! Bo pewnie przynudzam sleeping.gif sleeping.gif sleeping.gif biggrin.gif

HITO? ALE WIESZ... TOBIE NIE TRZEBA MÓWIĆ I PRZYPOMINAĆ, ŻE MASZ TALENT, NIE? I ŻE MASZ WYOBRAŹNIE ? NO I ŻE DOJRZAŁE PODEJŚCIE DO TAKICH TEMATÓW? A JUŻ ABSOLUTNIE Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ MÓWIĆ CI NIE TRZEBA ŻE POWINIENEŚ COŚ JESZCZE KIEDYŚ STWORZYĆ? NIE? WIESZ TO WSZYSTKO.
TO DOBRZE BO NIE MUSZĘ O TYM PISAĆ biggrin.gif

jeju cry.gif napisz coś jeszcze z Harrym i Hermioną... Bo tak mało jest z nimi ficków cry.gif No ale dobrze kończę.

"Dwie Noce" oceniam na 7+ !!! Zdrowia, szczęścia życzę. Grzecznych dzieci, niepyskatej żony, niemej teściowej... biggrin.gif Dobra żartowałam...
Niech Matka wena nie opuszcza twojej biednej skołatanej głowy. Amen. Kropka. Fin. The End... yyyy. koniec? biggrin.gif

pozdrawiam
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
em
post 01.04.2006 23:44
Post #174 

ultimate ginger


Grupa: czysta krew..
Postów: 4676
Dołączył: 21.12.2004
Skąd: *kṛ'k

Płeć: buka



Taaak. Oto nadszedł ten czas biggrin.gif Obiecałam coś długiego - zaprawdę, umiem się rozpisać ;p. Czy to recenzja - może raczej podsumowanie.

Na wstępnie serdecznie dziękuję za wyróżnienie mnie w odautorskich podziękowaniach :-) Od razu jednak muszę sprostować jedno: nigdy nie miałam na celu udowodnienie Ci, że jesteś beznadziejnym autorem, wręcz przeciwnie. Poświęciłam sporo czasu na tropienie "usterek" (znów powtarzam, że nie mogę mówić o nich "błędy", bo nie zawsze "błędami" były) po to jedynie, by to opowiadanie było jeszcze doskonalsze. Brak bety czasami wychodził, ale nobody's perfect smile.gif Bądź co bądź, słabym opowiadaniom nie poświęcam aż tyle uwagi.
Co muszę też koniecznie pochwalić - opowiadanie zakończone. Kompozycja całości była od początku przemyślana, zaplanowana (widać to już w tytule), wyszło bardzo spójnie. Wszystkie części utrzymują niemal ten sam, wysoki poziom, przez co opowiadanie nie jest klasycznym "odcinkowcem", ale tworzy całość. To bardzo ważne, a czasami wydaje mi się, że większość domorosłych pisarzy o tym zapomina. Koniec nastąpił w najbardziej odpowiednim momencie - wydaje mi się, że kontynuacja tej historii przyniosłaby jej jedynie szkodę, spłycając do kolejnego tasiemca.
Od razu uprzedzam, jak zobaczę tu posty w stylu "kiedy nastepny paaarcik? masz milke na zachete!!!" - będę gryźć.
Niestety, nie jest to mój pairing. Cóż, przykro mi, gustuję w kanonie. Niesamowicie gryzą mnie wszelkie pary DM/HG, DM/GW, DM/HP i tym podobne wariacje, chociaż przyznam (będziesz Hito triumfował ^^'), że HP/HG nie jest aż tak bardzo nieprawdopodobny, nie zrodził się z niczego i przez to łatwiej jest mi go strawić. Pomijam oczywiście fakt, że Hermiona jest jednoznacznie moją ulubioną bohaterką i w związku z tym jestem w stanie przełknąć na jej temat wieeele [^^'].
Jestem również zadowolona z dość kanonicznego sposobu prowadzenia fabuły: większość zdarzeń widzimy oczami Pottera. Podoba mi się też, że przetykasz to co jakiś czas scenami z punktu widzenia Hermiony, Horacego. Urozmaicasz, co mnie cieszy.
Wyjaśnienie sprawy Rona i Ginny - cóż... Miałeś rację, lepiej by to wyszło PRZED HBP. Ale cóż, za dobrze by było, gdyby wszystko się tak doskonale układało, prawda, fani HG/HP? [;p]
Cóż jeszcze mogłabym pochwalić... Ładnie przeprowadzone "rozkochiwanie" Pottera. Ładnie wykreowane postaci rodziców. W ogóle, jest ładnie.

Oczywiście, powyższe uwagi piszę patrząc na całość. Gdyby analizować całość epizod po epizodzie, znalazłoby się sporo uwag, którymi jednak na dłuższą metę nie ma co zaprzątać sobie głowy.

Teraz uwagi, których chyba najbardziej wyczekujesz - scena finałowa.
Być może nie jest to tak fantazyjne jak niedawne opowiadanie estieja. Ale na pewno jest napisane zgrabnie, z lekkim dystansem, przy użyciu dobrych sformułowań. Nie dostałam mdłości na widok tego tekstu, nie zauważyłam żadnych "drżących puddingów" ani nic w tym rodzaju. Jest dobrze. Cieszy mnie również niezmiernie, że dbasz o realizm. Jest rozmowa przed, jest rozsądek, jest charakter bohaterów. Bardzo wielu autorów zapomina o tym i od razu, kiedy tylko bohaterowie się widzą, rzucają się na siebie i możnaby pozmieniać imiona, a scena w niczym by się nie zmieniła. To również jest spory plus.
I podoba mi się zakończenie. Jest zamknięte.

No dobrze, było o plusach. Minusy (znów mówimy o całości):
Bywasz drętwy. Niestety, czasami gdzieś gubi się ta liryka i niektóre opisy robią się dość suche i sztywne - vide komentarz Katona.
Oj, ciężko jest mi się teraz doszukać większej ich ilości biggrin.gif A do czego koniecznie muszę się przyznać, studiując jeszcze raz ten temat: chyba przesadziłam z pedantyzmem w wyszukiwaniu Twoich "błędzików".

Co jeszcze chciałabym dodać... Ach, no tak. Większość komentarzy w rodzaju "drętwy", "naturalny" to kwestia indywidualnych upodobań, dlatego bardzo ciężko jest osiągnąć kompromis. Generalnie, chyba znalazłeś taki "złoty środek" i jest dobrze.

Pojawią się tu na pewno takie recenzje, które wychwalą Cię pod niebiosa, będą zapewne również umiejscowione na przeciwnym biegunie. Ja tam stoję mniej więcej pośrodku. Jest dobrze. Może być jeszcze lepiej - to kwestia praktyki.
Zatem: praktykuj! Obyś się nie zniechęcił.

Serdecznie pozdrawiam, przepraszam za długość i dziękuję za uwagę.

Ten post był edytowany przez emoticonka: 01.04.2006 23:47


--------------------
all you knit is love!
każdy jest moderatorem swojego losu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tom
post 02.04.2006 04:39
Post #175 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 56
Dołączył: 07.04.2003

Płeć: Mężczyzna



Od razu widac, ze autor jest inteligentny ^^ Nie umniejszajac innym (autorom), ale to pierwszy przeczytany przeze mnie fick (wspomne tutaj, ze nie bylo ich za duzo:P) ktore bez wahania zaliczylbym do 'inteligentnych'. Wspomniales o Kitiarze - w weselszej czesci jej tworczosci ('I believe..', 'Zmowa..') jest wiecej humoru, za to mniej okazji do myslenia. U Ciebie fabula nie byla tez tak przewidywalna..
Nie bede rozwodzil sie nad literowkami czy bledami jezykowymi (co prawda lubie takie dyskusje) - wspomne tylko, ze calkowicie zgadzam sie z Toba w sprawie powtorzen (tez denerwuje mnie czasem brak synonimow, zamiennikow).

Dwie prosby i rady zarazem:
1. Zamiesc swoje opowiadanie na innych forach (jesli wierzyc Google, nie ma go nigdzie indziej) - np u Mirriel..
2. Pisz wiecej - zdaje mi sie, ze masz talent ;] Z niecierpliwoscia bede czekal na kolejne Twoje opowiadania!

Pozdrowienia :)

Ten post był edytowany przez Tom: 02.04.2006 04:45
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

8 Strony « < 5 6 7 8 >
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 21.05.2024 20:47