Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Z Kominkiem W Tle., Monica EcNamore i on...

malenka_kropelka
post 19.07.2009 19:18
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 2
Dołączył: 19.07.2009




Witam. To moje pierwsze opowiadanie. Jest pisane dosyć specyficznie - z dwóch perspektyw. Przedstawiam wam część pierwszą - mam nadzieje, że sie spodoba. Za wszelkie błędy przepraszam i z góry dizekuje za krytykę i pochlebstwa wink2.gif







Rozdział I - Wino i płomienie

Siedziała w ciemnym, typowo wiktoriańskim pokoju, na przeciwko kominka. Popijała powoli czerwone wino, delektując się jego smakiem. Stopniowo pozwalała mu zawładnąć swoim językiem. To nie był jej pierwszy tego wieczoru kielich... Juz czuła to słodkie opętanie, jakiego człowiek doznaje po odpowiedniej ilości alkoholu. Ogień w kominku trzaskał cicho, a zza ściany dochodziły ją odgłosy bólu, błagań i rozpaczy. Ach te rozkoszne dźwięki tortur... Lubiła to. W tych wszystkich oznakach słabości było coś co ją... hmmm.. podniecało ? Zadawane bólu było jej swoistym... powołaniem. Jej niekonwencjonalne metody i psychopatyczna wyobraźnia razem tworzyły na gardle ofiary supeł nie do rozwiązania. Ale tego wieczoru nie miała na to czasu. Czekała na niego.
Był jedynym mężczyzną, który potrafił sprawić, ze traciła panowanie nad swoimi myślami. Sama nie wiedziała co to było... Miłość ? Nie... do miłości trzeba mieć serce. Litość? To tez zbyt meczące uczucie jak dla niej. Jednak mimo wszystko pozwalała mu prawic uwagi na swój temat, krytykować i droczyć się. Darzyła go swoistą fascynacja. Och tak... fascynował ją. Wszystko w nim było takie tajemnicze i takie… delikatne. Ale ona go rozszyfrowała. Pan Nic - Nie - Czuję do tego stopnia bał sie jakichkolwiek uczuć , że powziął sobie za cel posiąść umiejętność idealnego ukrywania ich. I osiągnął go. Jednak tego wieczoru kiedy pierwszy raz na siebie spojrzeli ujrzała w jego oczach tą rozpaczliwą tęsknotę... Zupełnie jak by znali sie od lat i spotkali po długoletniej rozłące... To nie jedyna rzecz jaka sie w nich kryla.. błysnęła w nich nieziemska namiętność i pożądanie. Na chwilę i on stracił kontrolę nad swoją maską. Nikt tak na nią nie patrzył... Nikt tak nie potrafił na nią patrzeć...
Upiła kolejny łyk wina, odstawiła go na hebanowy stół i westchnęła cicho. Zamknęła oczy. O szyby zaczęły delikatnie uderzać krople deszczu. W oddali słychać było grzmoty. Ta cisza przed burza... To oczekiwanie aż anioły zaczną w szale rozrywać chmury dając świadectwo światu, że ich złość ma tak ogromna energie... Ciepło ognia stopniowo pochłaniało jej ciało...
Znów stała na marmurowych schodach. Miała na sobie długą, czarna, przetykana lśniącą, szkarłatną nicią, suknie. Jej czarne włosy delikatnie opadały na ramiona. Kiedy stanęła na pierwszym stopniu wiedziała, że oczy wszystkich zebranych zwrócone są tylko na nią. Na końcu sali, przy kiczowato udekorowanym stole z ogromnym tortem po środku, stał jej ojciec. W końcu były to jego urodziny. Dziś kończył 70 lat. Nie musiała jakoś specjalnie przykładać sie do organizacji całej tej imprezy. Zresztą, uważała to za stratę czasu. Ona miała tylko zaszczycić gości swoją osobą. Ojciec juz miesiąc temu wysłał jej list z zaproszeniem. Nie prosił o nic. O żadne jej słowo ani uśmiech o prezentach już nie wspominając. Chciał tylko żeby przyjechała do jego domu w Anglii i spojrzała w jego oczy. Tak bardzo kochał jej matkę... Opętała go. A ona miała jej oczy. Tak zimne i szare. Jednak mimo wszystko różniły się. I to tak bardzo... Jej matka, Helen, była jak dobra wróżka z tych żałosnych bajek dla dzieci. Zawsze uśmiechnięta , pomocna i naiwna. A Monika? Była co prawda ucieleśnieniem anielskiego piękna ale także uduchowieniem piekielnego zła... Kiedy tak schodziła po schodach, zmysłowy stukot jej obcasów idealnie harmonizował się z dźwiękami fortepianu. Zatrzymała sie tuż przed nim. Oktawian Ecnamor był wysoki, szczupły i przystojny. Był tym typem mężczyzny, którego każda nowa zmarszczka sprawiała, że stawał się jeszcze bardziej interesujący dla kobiet. Nie mówiła nic. Patrzyła w jego zielone oczy. Patrzyła na starca, który tak ja kochał. Nie oczekiwał od niej niczego. Widziała jak powoli po jego policzkach spływają gęste, ciężkie łzy. Nie widzieli się przecież 15 lat. Była pewna że płacze tylko dlatego, że ma oczy Helen. Tamtego listopadowego wieczora, kiedy znalazł jej matkę tuż po tym jak podcięła sobie żyły, miała wtedy tak samo puste oczy jak teraz Monika za życia.
Ojciec skłonił sie jej delikatnie. Ona jednak stała nieruchomo. Nigdy nikomu nie kłaniała się, nigdy nie wyciągała dłoni i nigdy nie witała się pierwsza. Winę za to ponosiły zbyt wielka duma i chorobliwie wpojone w dzieciństwie pojecie honoru. Ojciec chrząknął i nieśmiałe podszedł do niej. Delikatnie oplótł swoimi dłońmi jej dłoń i rzekł przez łzy :
- Wiec jesteś... - głos mimo iż drżący nadal był ciepły i delikatny.- Córeczko… Tyle nocy płakałem za Toba. Tyle dni Cie wyczekiwałem...
- Daruj sobie te żałosne wywody. – przerwała mu brutalnie. - Jestem. - Ton Moniki był zimny i beznamiętny. Spojrzała na niego tak, jakby właśnie ktoś rzucił przed nią kawałek padliny - Wszystkiego najlepszego Oktawianie.
Starzec wpatrywał sie w nią. Bila od niej duma i pewność siebie. Machnął ręką a orkiestra zaczęła grac żywsza i weselsza melodie. Spora ilość par weszła na parkiet i zaczęła tańczyć. Ojciec otarł łzy i uśmiechnął się ciepło.
- Tak… To ja może… Chciałbym ci kogoś przedstawić jeśli mogę. - spojrzał na Monikę lekko zaniepokojonym wzrokiem. Zazwyczaj każda jego próba podtrzymana rozmowy kończyła się ironiczna ripostą a jakakolwiek propozycja ostra krytyką.
- Czekam z niecierpliwością. - odpowiedziała ostentacyjnie znudzonym tonem.
Oktawian machnął na równie wysokiego jak on, szczupłego, czarnowłosego mężczyznę, a kiedy ten zaczął się zbliżać, szepnął do niej :
- Zostawię was samych. Do zobaczenia. -Wyraźnie zadowolony z siebie odszedł od niej żywszym krokiem. Monika, lekko zaskoczona, oburzyła się zachowaniem ojca. Sądziła, że doceni jej gest przybycia tutaj. Jednak on, tak jak sądziła przez cały czas, miał plan co do jej odwiedzin. Bezcelowe spojrzenie w jej oczy wydawało się jej co najmniej infantylne. Być może porostu nie miał pomysłu na dalszą rozmowę a typowym dla niego sposobem rozwiązywania problemów była właśnie ucieczka od nich. Jednak zbytnio
nie chciała w to wierzyć..
Po chwili oderwała wzrok od odchodzącego ojca i odwróciła się w stronę zbliżającego sie mężczyzny. Kroczył zdecydowanie i na swój sposób dystyngowanie. Poczuła, że było w nim coś co intrygowało ją i co sie nigdy wcześniej nie zdarzyło, onieśmielało. Kiedy tylko stanął na przeciwko niej, a ta mogła dokładniej sie mu przyjrzeć, przeszyło ja coś niesamowitego... Poczuła jakby... jakby miała serce, które zrobiło sie nagle cholernie aktywne. Ten mężczyzna był niewątpliwie inny niż wszyscy. Miał wokół siebie całkowicie odmienna aurę. Miał to ‘’coś’’ czego jeszcze żaden z mądralińskich uczonych nie nazwał. Ten cyniczny, niezadowolony uśmiech i wyniosłe spojrzenie. Z pewnym ubolewaniem musiała stwierdzić, że jest niezwykle przystojny no i te oczy... Bezkreśnie głębokie spojrzenie ukryte w tęczówkach czarnych jak noc.
- Panna Monika Ecnamor jak mniemam? - mężczyzna powiedział to aksamitnym i niskim głosem. Spojrzał przy tym na nią dosyć wymownie, zupełnie jak była małą dziewczynką która powiedział coś czego nie wypadało, jednak z niekrytym podziwem i ciekawością. Mimo, iż kobieta nie wiedziała o nim nic, on juz dawno zainteresował się nią. Kiedy zwróciła twarz w jego stronę od razu zauważył te niezwykłe oczy o których tyle słyszał... Od niepamiętnych czasów czuł do niej słabość choć ona nigdy go nie zauważała. Piękna, utalentowana, zaradna, silna i niezwykle mądra. Monika EcNamor. Włożył tyle starań aby ją poznać , aż wreszcie na jego drodze staną Oktawian - wuj jego ucznia. Następne wydarzenia potoczyły sie juz tylko po jego myśli. Zaprzyjaźnienie się, nagła choroba ucznia - a przecież ktoś musiał w jego imieniu pojawić sie na urodzinach starego , dobrego Oktawiana. W końcu namówił go aby zaprosić córkę. A teraz stoi tu, przed nim. . Niewątpliwie cała ta mieszanka uczuć jaką w nim budziła połączona była czymś co go intrygowała i kusiło…
Po raz kolejny spojrzał w jej oczy... zobaczył dzikość i gwałtowność, rządze mordu i brutalność ukryte pod maską opanowania. Dobrze znał takie spojrzenie. Czarny Pan przez lata zdążył go do niego przyzwyczaić. Mimo wszystko przerażony siłą którą w nich ujrzał niema natychmiast spuścił wzrok... Była stworzona do władzy...
- Tak. To ja. A pan...? - uniosła w gorę prawą brew i lekko zmarszczyła usta pokazując towarzyszowi, że zdziwiło ja to, iż ktoś zna ją, a ona nie wie o nim nic
- Nazywam się Severus Snape. - Ciemnowłosy mężczyzna ukłonił się lekko - Pani ojciec zapewne wspominał w liście do Pani o mnie.
- Ach tak. Nie było to co prawda nic nadzwyczaj interesującego – mimo wszystko zachowała obojętny ton. - Pan jest tym… profesorem panicza Viktora tak? –za wszelką cenę nie chciała okazywać jakiegokolwiek zainteresowania mężczyzną.
-Owszem. Czym pani sie zajmuje? - zadając to pytanie delikatnie podniósł ton głosu dając jej do zrozumienia, że jest rzeczywiście nią zaciekawiony. Jednak powstrzymał sie od jakichkolwiek oznak tego, iż jest pod wrażeniem jej urody. Domyślał się, że tak zazwyczaj czyniła większa ilość przedstawicieli płci męskiej z jej otoczenia. Starał sie za wszelka cenę zachować dystans. Nie wiedział jednak, że to była to to, rz, co od pierwszej chwili pociągała ją w nim. To, że był taki chłodny, majestatyczny, taki zimny i wyniosły. Zupełnie jak ona.
- Jestem Sędzią. Jednym słowem, niszcząc ludzkie życie, robie wszystko, żeby jak najdotkliwiej zapamiętali swoją rozprawę. - uśmiechnęła się. Jednak w tym uśmiechu było mnóstwo pogardy i chłodu.
- Urocze...- cynicznie westchnął Snape.

Ten post był edytowany przez malenka_kropelka: 19.07.2009 19:19
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
SmirkingEvil
post 18.06.2010 20:40
Post #2 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 18.06.2010
Skąd: Trawnik Przed Domem

Płeć: włóczykij



Czy mi się zdaje, czy jeszcze nikt tego nie skomentował?
To bardzo, bardzo źle, bo ff jest naprawdę dobry. Przynajmniej mi się podobał.
Mam nadzieję, że jeszcze coś napiszesz:)


--------------------
^ ^
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lady_Gosha
post 27.06.2010 14:41
Post #3 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 03.03.2010
Skąd: Biała Podlaska

Płeć: Kobieta



QUOTE(SmirkingEvil @ 18.06.2010 19:40)
Czy mi się zdaje, czy jeszcze nikt tego nie skomentował?
To bardzo, bardzo źle, bo ff jest naprawdę dobry. Przynajmniej mi się podobał.
Mam nadzieję, że jeszcze coś napiszesz:)
*


Ja także mam taką nadzieję. Nie spodziewałam się,że zobaczę tu Seva.
To będzie kolejne romansidło?
Proszę,nieeeeee.
Ale i tak brawa za oryginalność. wink2.gif
Pozdrawiam LG.


--------------------
To ja jestem wagą zbrodni...i mieczem kary.... I hate this part,I hate this part,just that.
Nie ufam nikomu,nikomu się nie zwierzam i nie widzę takiej potrzeby,jedyną mą towarzyszką : śmierć ...czasem też pragnienie...
''Od grzechu zaczął się Mój świat, a że Bóg Mnie stworzył, a Szatan opętał - Jestem więc odtąd po dziś dzień raz grzeszna, a raz święta"
To będzie szybkie... może nawet bezbolesne... nie wiem... nigdy nie umierałam...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
truskaffka93
post 01.07.2010 19:05
Post #4 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 19
Dołączył: 25.06.2010
Skąd: Biała Podlaska

Płeć: Kobieta



QUOTE(malenka_kropelka @ 19.07.2009 20:18)
Witam. To moje pierwsze opowiadanie. Jest pisane dosyć specyficznie - z dwóch perspektyw. Przedstawiam wam część pierwszą - mam nadzieje, że sie spodoba. Za wszelkie błędy przepraszam i z góry dizekuje za krytykę i pochlebstwa wink2.gif
*



Mnie też się podoba. Oryginalne, nie widzę błędów, a to duży plus. czekolada.gif
Nie same opisy i nie sam dialog. To też fajne. No i bogate słownictwo. A przy tym, w dość krótkim opowiadaniu potrafiłaś dobrze przedstawić postać Moniki. Brawa. smile.gif
Zapowiada się ciekawie, czekam na kontynuację. czarodziej.gif


--------------------
"Kilkunastoletni Dumbledore był czymś tak dziwacznym i niewyobrażalnym, jak głupia Hermiona albo przyjazna sklątka tylnowybuchowa."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Arletia
post 21.07.2010 13:51
Post #5 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 04.07.2010
Skąd: Kielce

Płeć: Kobieta



Gdy przeczytałam że tym przystojnym mężczyznom jest Severus to zaczęłam sie krztusić. Myślałam że zawału dostane ! Nawet nie myślałam że to o nim tez bedzie FanFick ! XD
I pisz dalej bo opowiadanie jest zaje**ste x)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 17.04.2024 00:23