Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

2 Strony  1 2 >

Bellatrix Black Napisane: 02.05.2006 11:19


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Masz 14 lat!?

Respect!

<bije pokłony :D >
  Forum: Galeria · Podgląd postu: #262165 · Odpowiedzi: 81 · Wyświetleń: 32690

Bellatrix Black Napisane: 01.04.2006 09:53


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Poświęciłam kilka chwil na zastanowienie sie, co mam ,z tym co wyliczyłeś, wspólnego.
I...
Doszłam do wniosku że nic.

A można wiedzieć czemu pytałeś akurat o to?
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #258725 · Odpowiedzi: 20 · Wyświetleń: 21679

Bellatrix Black Napisane: 17.02.2006 21:05


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


QUOTE(Avery @ 17.02.2006 21:51)
Uwazaj, kiedys twoi bliscy zobacza nad twoim domem mroczny znak a ty obudzisz sie martwa :evil:
(Tylko prosze mnie nie brac za jakiegos psychola, jestem smierciozerca i nie wypada mi inaczej postapic, ta cholerna etykieta :) )



Jak będę martwa to się raczej nie obudzę. Przynajmniej tak mi sie wydaje, ale moze sie mylę, więc skoro ty się na tym znasz, to mi powiedz.

PS. Jak napiszę coś 'niebluźnierczego' to ci zadedykuję. :P
Bo raczej nie było moim celem, żeby mnie ludzie postrzegali w świetle tego tekstu.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #253432 · Odpowiedzi: 29 · Wyświetleń: 25491

Bellatrix Black Napisane: 17.02.2006 20:44


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


QUOTE(Avery @ 17.02.2006 20:07)
... w przeciwnym razie moge wpasc do ciebie z kolegami na herbatke


przerażasz mnie :P uważaj, bo

A co do obrzydliwości, to ty obrzydliwych rzeczy nie czytałeś.

Pozdrów kolegów xD
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #253430 · Odpowiedzi: 29 · Wyświetleń: 25491

Bellatrix Black Napisane: 13.02.2006 17:21


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


4.
to jest naprawdę ładne.

nie podoba mie się 1. , jakoś dla mnie za słodziutka (?)
  Forum: Galeria · Podgląd postu: #252682 · Odpowiedzi: 17 · Wyświetleń: 11183

Bellatrix Black Napisane: 12.02.2006 18:19


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


byłoby całkiem nieźle, gdybyś miała 10 lat :P
  Forum: Galeria · Podgląd postu: #252478 · Odpowiedzi: 38 · Wyświetleń: 19328

Bellatrix Black Napisane: 12.02.2006 14:20


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Tak jak w opisie tematu napisane- to moja pierwsza próba w tym stylu. Więc prosze o troszeczke wyrozumiałości.

_______________
'Wśród gęstego, zielonego listowia...'
Była aksamitna, bezgwiezdna noc. Dostojne, stare drzewa dawały miękki cień na dziką, małą polanę. Dookoła unosił się upojny zapach bzów. Nie był to jeden ze zwyczajnych dni- dziś węże miały swoje gody. Bystry obserwator mógł ujrzeć błysk łusek pomiędzy źdźbłami traw. Ich ciała wiły się w miłosnych splotach.
Mdły blask księżyca oświetlił dwie postacie zmierzające w stronę polany.
*****
- Boisz się, Bella?- zasyczał wysoki mężczyzna chłodnym głosem do idącej krok za nim kobiety.
- Ja... ja nie wiem, panie- odpowiedziała, lecz dało się wyczuć ledwie dostrzegalną nutkę strachu w jej głosie.
Mężczyzna zatrzymał się i odwrócił do niej. Przez chwilę patrzył na jej bladą twarz, która pokryła się delikatnym, nieśmiałym rumieńcem. Wyciągnął ku kobiecie dłoń o długich palcach.
-Chodź- powiedział cicho- i... nie bój się.
Bella zawahała się przez chwilę, po czym położyła swoją dłoń na jego. Voldemort, jakże nietypowym dla siebie gestem, pogładził ją po policzku.
Pod ich nogami wił się masywny wąż imieniem Nagini. Przez chwilę niecierpliwie wypełzła do przodu.
-Wracaj- powiedział mężczyzna w języku węży.
Nagini pokornie zawróciła w jego stronę.
Wreszcie wyszli spomiędzy drzew na polanę. Nagini, nie zważając na nakaz powrotu, niczym strumień podpełzła do innych węży.
Dwoje osnutych mrokiem ludzi przystanęło. Powietrze przepełnione było atmosferą napięcia i wyczekiwania.
- Siadaj, Bellatrix- powiedział Voldemort władczym tonem, gdyż czuł, że to on powinien zrobić ‘pierwszy krok’.
Kobieta posłusznie usiadła, a rumieńce na jej policzkach pociemniały lekko. Jej pan przyklęknął naprzeciwko niej i chwycił ją za drżące dłonie. Nie kryła już ogarniającej ją paniki. Voldemort spojrzał w jej oczy, o przedziwnie spokojnym spojrzeniu, i nim zdążyła odwrócić wzrok, ujrzał w nich błysk pożądania.
Mężczyzna wyciągnął rękę w kierunku Belli... lekko cofnęła głowę, przez chwilę sprawiała wrażenie, że boi się jego dotyku. Długie palce lekko musnęły delikatne, czarne włosy spływające na ramiona kobiety. Voldemort powoli zsunął ze szczupłych ramion partnerki lśniącą, jedwabną szatę. Materiał bezgłośnie zsunął się na trawę. Bella została w samym staniku, drżąc lekko, owiewana chłodnym podmuchem wiatru. Tknięta nagłym impulsem położyła mu dłonie na ramionach i zbliżyła swoje wargi do jego ust. Zamknął szkarłatne oczy i pocałował ją. Kobieta przyklęknęła i przytuliła go, a jej szata zsunęła się z bioder na ziemię. Bella pieszczotliwym ruchem zdjęła Voldemortowi szatę. Poczuła dotyk jego chłodnych palców na plecach, jak rozpinał jej stanik. Zsunął jej go z ramion na ziemię a ona odruchowo zasłoniła swoje nagie piersi dłońmi. Jego palce, ku skrywanej radości Bellatrix, powoli powędrowały w stronę czarnych, koronkowych majtek.
Syk węży wypełnił powietrze.
Wiły się w miłosnym uścisku.
-Popatrz na nie- szepnął Belli do ucha Voldemort, przerywając na chwilę całowanie.
-I my...- urwała, nie mogąc dokończyć, gdyż nagle zaschło jej w gardle.
-My też- uśmiechnął się, zsuwając z jej bioder majki.
Usiedli naprzeciw siebie, przyglądając się w napięciu swoim nagim ciałom. Przez chwilę patrzyli sobie głęboko w oczy, oczy wypełnione pożądaniem, po czym Voldemort oparł dłonie w talii kobiety i przyciągnął ją ku sobie. Wypuściła z sykiem powietrze i zacisnęła powieki. Mężczyzna wplótł palce w jej czarne włosy a drugą dłonią pieścił plecy i pośladki. Bella delikatnie głaskała go po karku; niemal słyszał nierówne bicie jej serca.
- Na pewno chcesz...?- spytał jeszcze cicho.
Kobieta nie była w stanie, a może nie chciała odpowiedzieć. Położyła mu dłoń na policzku i delikatnie pocałowała.
Wtedy przysunął ją do siebie, tak blisko, tak bardzo blisko. I stali się jednym ciałem.
Czuł jej płytki, przyśpieszony oddech na swoim policzku, jej palce, wpajające się w jego ciało.
*****
Wśród gęstego, zielonego listowia rozbrzmiewały słodkie jęki Belli w ramionach Voldemorta. Byli razem. I byli szczęśliwi.
*****
Bellatrix uśmiechała się lekko, patrząc zamglonym wzrokiem spod wpółprzymkniętych powiek na Voldemorta. Pocałowała go delikatnie w zamknięte powieki. Wschodzące słońce tworzyło w jej gęstych, czarnych włosach bladoróżowe refleksy. Zadrżała w podmuchu porannego wiatru i z powrotem zarzuciła na ramiona swoją szatę, nieco pomiętą po nocnych przyjemnościach jej i jej mistrza. Odwróciła się i spojrzała na niego wzrokiem pełnym fanatycznego uniesienia. Delikatnie stawiając stopy poszła pospacerować w stronę lasu.
Jednak nie zanosiło się na dłuższą wędrówkę. Zaledwie po paru metrach usłyszała ostatni głos, jaki w tym momencie chciała usłyszeć. Rudolphus. I Glizdogon chyba. Szukają jej, i... jego. Natychmiast deportowała się do Voldemorta.
Jej pan nie spał już. Uśmiechnął się na jej widok.
-Szukają nas!- tchnęła zdenerwowanym głosem
-Kto?- spytał, przyglądając się jej uważnie.
-Glizdogon. I Rudolphus- odparła
Voldemort zaśmiał się, jakby drwiąco.
- Idziemy, Bella- powiedział- To i tak nie ma znaczenia
_____________
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #252398 · Odpowiedzi: 29 · Wyświetleń: 25491

Bellatrix Black Napisane: 07.02.2006 18:30


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


No to takie nowsze prace:

Rysunki, nie FA:

Dark Unicorn

Samara

FA:
Bella from Azkaban
tam obok to moje inicjały, których nie chciałam zmazywać :]

Mary Sue
tytuł jest ironiczny

Bukiecik Fiołków/ Narcyza

Bellatrix
rysowałam w szkole, więc wybaczcie kratki

I na koniec taka PHOTOSHOPowa przeróbka zdjęcia:

Like A Wind
  Forum: Galeria · Podgląd postu: #251589 · Odpowiedzi: 7 · Wyświetleń: 4749

Bellatrix Black Napisane: 19.01.2006 23:36


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Taki mój pierwszy wiersz od dawna.



Gdzie niebo łączy się z ziemią
Krwawymi łzami płacze
Słońce
Jestem Ja

Kwiaty kładą mi się pod stopami
A moją twarz pieści
Wiatr
Jestem Ja

Palcami wychwytuję najcichszy dźwięk
Delikatny szum
Wody
Jestem Ja

W tafli jeziora widzę księżyc
Idealny świat bez
Szlam
Jestem Ja

I czuję Jego oddech na mych włosach
Jego dotyk na moim
Policzku
My

W porywie beznamiętności
W chłodzie
Pożądania
My

Jego źrenice jak ostrza
Wbijają się w me
Ciało
My

Przybliża się do mnie
Całuje ustami
Bez warg
My

Łza wypływa spod mojej powieki
Przytuleni w blasku księżyca
Nadzy
My


*****

Kamienna podłoga rani mi stopy
W więzieniu smutku i
Beznadziei
Tylko Ja

Deszcz wymywa krew z mej celi
Biorę głęboki spazmatyczny
Oddech

... Azkaban...
  Forum: Poezja · Podgląd postu: #248442 · Odpowiedzi: 3 · Wyświetleń: 3288

Bellatrix Black Napisane: 04.01.2006 23:22


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Dochodziła 21.30. W sali panowała pełna napięcia cisza/ Na końcu pomieszczenia znajdowało się podwyższenie, a na podwyższeniu- kamienny tron o rzeźbionych poręczach i czerwonej poduszce. Po jego obu stronach siedziały dwa granitowe lwy. Cała konstrukcja pogrążona była w mroku, więc nie można było dojrzeć, kto tam siedzi.
Po jej obu stronach, w równych rzędach, siedzieli (lub, co mniej ważni, klęczeli) Śmierciożercy.
- Ekhem, ekhem- echo poniosło ów odgłos po sali, wielokrotniąc go.
Jeden ze Śmierciożerców, imieniem Lucjusz, zerwał się na równe nogi i pobiegł do pogrążonych w cieniu, dwóch reflektorów. Po seri przekleństw, nie nadających się do publikacji, bo z pewnością zostałyby ocenzurowane, zapłonęło ostre, białe światło, oświetlając wysoką postać w żółtym, obciachowym (z deka przykrótkim) garniturkiem w kwiatki a’la Szymon Majewski. Od Szymona różnił Go jednak wzrost, blada cera, nos jak u węża i szkarłatne oczy o pionowych źrenicach, jak u kota. No, i imię- Lord Voldemort.
Czarny Pan otworzył usta, najwyraźniej w zamiarze powiedzenia czegoś, lecz nagle z kąta sali wyłonił się Kamil Durczoch.
- Wybiła 21.30, czas na ostatnie już dziś wydanie wiadomości- powiedział z nienaganną dykcją patrząc prosto w kamery. Kartki, które Trzymaj się trzymał w dłoniach, wcisnął w ręce Rokwoodowi, który wrzasnął ze strachu i zemdlał.
Kamil Durczoch, nie okazując zaskoczenia (słynny, dziennikarski stoicyzm) rozejrzał się po twarzach zebranych. Wszyscy wpatrywali się w niego szeroko rozwartymi oczami, ponad to (w przypadku Voldka) z otwartymi ustami, co nie było rozsądne, gdyż po sali krążyła wyjątkowo wściekła osa. Wreszcie któryś ze Śmierciożerców z całej siły walnął dziennikarza w twarz metalową tablicą z napisem ‘hucznie polecamy’. Gdy Durczoch osunął się na podłogę, wszyscy wpatrzyli się z rozwartymi ustami (nie pamiętając o osie) w Śmierciożercę.
- Jeszcze ‘aczkolwiek’ mi zostało...- oznajmił, lekko zaskoczonym tonem.
*****
Chórek zaśpiewał ‘Lord Vol-De-Mort Show!’ i wtedy wszyscy się ocknęli i jak stali, tak usiedli. Stał jeszcze tylko rzeczony Voldie.
- Wprowadzić go- rzekł. Teraz już można było na pewno określić, że ma zupełnie inny głos niż Szymek Majewski. Wysoki, zimny i bezwzględny.
Do komnaty, przez zdobiony portal, weszły trzy osoby- kobieta i mężczyzna w strojach rodem z Matrixa i czarnych okularach, oraz chłopak- więzień w kajdanach i czarnym workiem na śmieci na głowie. Mężczyzna miał na imię Antonin Dołohow, kobieta- Bellatrix Lestrange, a więzień- Harry Potter. Bella wyszła na przód i okazało się, że jest na boso. Skłoniła się z szacunkiem przed Czarnym Panem i zajęła zaszczytne miejsce po Jego prawej stroni.
- Uwielbiam Twoje bose stópki- powiedział- Z chęcią bym je wycałował... *
Bellatrix zarumieniła się i rzuciła spłoszone spojrzenie na salę.
- No tak- wyglądał jakby dopiero sobie uświadomił, gdzie jest- To może później to zrobię...- westchnął z tęsknotą.
Dołohow zerwał z głowy Pottera worek, a z niego na schodki wypadła skórka od banana. Nikt nie zwrócił na to uwagi. Błąd, ale o tym później.
- Wyzywam Cię na pojedynek!- krzyknął Harry do Czarnego Pana.
Nagle drzwi ponownie się otworzyły i wbiegła Ginny.
- Nie!- krzyknęła- Harry... zostałeś ojcem siedmioraczków.
- O <cenzura>!- jęknął chłopak- Mówiłem ci przecież, żebyś przeczytała ‘ABC antykoncepcji’! A może to dzieci Neville’a?
Któryś ze Śmierciożerców ryknął śmiechem, a Ginny zarumieniła się i wyszła.
Potter ponownie zwrócił się do Voldka:
- Wyzywam Cię na pojedynek!- powtórzył
- Powtóreczka!- oznajmił Voldemort po czym machnął różdżką.
Na kamiennej podłodze ukazało się 10%. Warcząc, rzuciło się na Harry’ego, który wycelował w nie różdżką. Błysnęło i pojawiło się 30%- dużo większe niż Voldkowe 10%- i przygniotło zawodnika Czarnego Pana. Ten wrzasnął z wściekłości <’cholercia!’>, po czym zszedł z podwyższenia i poślizgnął się na pozostałościach po bananie. Bluzgając ostro, wyjął swoją tajną broń- wydruki ukazujące różnice między rachunkami z Tele2 i TP. Harry zastygł w bezruchu, totalnie zaskoczony rozbieżnością cen.
30%, pragnąc zwrócić na siebie uwagę, podskoczyło, a w dłoniach wszystkich obecnych pojawiły się najnowsze modele telefonu Nokia (Connecting People!). Vold natychmiast włączył swoją i wykręcił numer do Harry'ego Pottera. Telefon zaczął dzwonić. Potter odebrał.
- Haaaalo?
- Harruś? To ja- Voldi! Cio tam u ciebie? Fajniutki ten telefonik, prawda? – wyrzucił z siebie jednym tchem Lord Voldemort.
- Jaaasne!- odpowiedział Ten- Który- Przeżył
- Jak słoneczko i księżycek w pełni- odparł uradowany Czarny Pan, a tym czasem Śmierciożercy niezmiernie głośno zachwycali się swoimi nowymi komórkami. Voldie westchnął i zaczął przedstawiać Harry'emu plusy bycia w Plus GSM. Śmierciojady darły się co raz głośniej.
- Poczekaj chwileczkę- zwrócił się L.V. do HP
- Dobra, Tomuś- odparł ten.
Voldi odwrócił się do Śmierciożerców.
- JA CI SIĘ TU POWYDURNIAM, JEDEN Z DRUGIIIIM!!!- wrzasnął.
Natychmiast nastała cisza.
- No, już jestem- zwrócił się w słuchawkę komórki.
Nagle drzwi otwarły się z hukiem. Do sali wkroczył Nazgul. Wrzasnął radośnie, acz rozdzierająco, w wyniku czego pękł jeden z reflektorów. Zsiadł z konia (który, użądlony przez osę, natychmiast uciekł), założył ręce na plecach i wyrecytował:
‘Jeden by wszystkimi rządzić, jeden by wszystkie odnaleźć, jeden by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać’
Skończył i rozejrzał się po zebranych. Voldi ukradkiem otarł łzy wzruszenia.
- To o mnie wierszyk, Nazgulku?- spytał
Czarny Jeździec spojrzał na niego jak na osobę z ADHD.
- To o Jedynym Pierściniu.
- No to spadaj, albo cię zabiję
- Głupiś. Żaden z mężów tego świata nie jest w stanie mnie zabić.
- No to wiedz, że jestem kawalerem- oznajmił Vold
- Jeszcze...- wyrwało się Bellatrix
- Cichutko bądź, Bella- odwrócił się z powrotem do Nazgula- Avada Kedavra!
W mgnieniu oka Upiór Pierścienia zamienił się w kupę szmat, nadających się tylko jako ubranie dla Glizdogona.
Śmierciożercy stanęli na baczność i krzyknęli:
- HEIL HITLER!
(co!? Co to ma być!? Wróć.)
...i zaśpiewali swój hymn, pt. ‘Moherowa Koalicja’
- No dobra, koniec żartów- rzekł Lord Voldemort- trzeba gościa zabić- wskazał na Pottera
Harry jęknął:
- A-ale, Tomuś...- zaczął
- Jaki Tomuś!?- wściekł się Voldie- Od kiedy to jesteśmy na ‘ty’, Harrusiu?
- Wróćmy do momentu, gdy po raz pierwszy spotkałeś żelki ‘A’kuku’- Harry ostatnim wysiłkiem starał się podtrzymać dyskusję/
Ku jego zdumieniu, Voldek usiadł i zalał się łzami.
- Czu-uję się taa-aki pu-usty w śroooodku!- zawył
Bella szybko podbiegła i podała mu chusteczkę Velvet.
- miękka jak aksamit!- zanuciła, głąszcząc uspokajająco Voldiego po głowie. Ten pociągnął nosem i zerwał się na nogi.
- No to jedziemy z tym koksikiem!- krzyknął, i wycelował różdżką w Harry'ego. Machną nią i... w jego rękach pojawił się wielki bukiet różnokolorowych kwiatów.
MAMY CIĘ!- zawołał zgodnym chórem, wraz z Śmierciożercami, którzy podbiegli z innymi bukietami. Zza zdobionego krzesła wyjechała kamera.
Wszyscy śmiali się, składali sobie życzenia noworoczne i całowali się w policzki.
W tym całym rozgardiaszu nikt nie zauważył jak Czarny Pan poderżnął Harry’emu gardło.

THE END




PS. całowanie stóp wzięlo się z odcinka 'Szymon Majewski Show' z Kasią Cichopek

PS.PS. czy ktoś zauważył tu reklamę Heyah?
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #246930 · Odpowiedzi: 20 · Wyświetleń: 21679

Bellatrix Black Napisane: 26.12.2005 21:10


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


  Forum: Galeria · Podgląd postu: #246058 · Odpowiedzi: 7 · Wyświetleń: 4749

Bellatrix Black Napisane: 03.12.2005 11:28


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Któregoś dnia
Doczekamy się tego
Któregoś dnia
To się stanie
Zniszczymy mury więzienia
Powrócą szczęśliwe lata...
*****
Fale powoli, z monotonnym szumem pieściły skalisty brzeg wyspy. Zaraz jednak się cofały.
‘Nic dziwnego- może czują to co my, więźniowie Azkabanu? Nikt nie chciałby tu być, nawet przez chwilę...’ Bellatrix siedziała w kącie celi, z kolanami podciągniętymi pod brodę i patrzyła pustym wzrokiem w przestrzeń. Właściwie nie miała już nadziei- tej szczęśliwej nadziei- która podtrzymywała ją na duchu kiedyś... tak dawno... nie pamiętała już. Teraz jej życie dzieliło się tylko na bezsenne noce i te czarne, zimne dni wypełnione ponurymi rozmyślaniami...
*****
‘W końcu ktoś mnie musi znaleźć! Przecież mam tylu posłusznych mi sług... Na pewno wiedzą, że nie umarłem... Na pewno ktoś mnie szuka... A jeśli nie...?’
*****
Bezszelestnie na wysuszoną ziemię opadł liść. Obsunął się łagodnie po martwym ciele węża. Z rozwartego pyska wysuwał się rozwidlony język. W okolicach nozdrzy widoczne były zaschnięte kropelki krwi. Nieopodal zwłok leżał odłamany kieł. Właściwie nic dziwnego- teraz w Puszczy Albańskiej z nieznanych nikomu powodów ginęło wiele zwierząt- a właśnie szczególnie węży. Nie, nie było to w ogóle przyjemne miejsce- wysokie drzewa zasłaniały promienie słońca- w dzień było ciemno jak w nocy. Odwieczna cisza, zakłócana z rzadka tylko delikatnymi szelestami, nie była wcale przyjemna i nie nasuwała miłych myśli. Raczej kojarzyła się z ciszą cmentarza. Opuszczonego cmentarza.
*****
Masywna fasada więzienia rzucała na skały delikatny cień. Większa jej część oświetlona była mdłym światłem księżyca. Chociaż też bardzo rzadko- częściej nisko nad ziemią sunęły ciemnoszare chmury. Czasem padał też deszcz- ciężkie krople głośno rozbijały sie o mury i podmywały podłogi cel, ziębiąc i tak już zmarzniętych więźniów.
I dementorzy- powód panicznego strachu przed Azkabanem. Sunęli kilka cali nad ziemią, żywiąc się ich szczęściem, ich nadzieją. Z cichym, złowieszczym świstem wciągali powietrze- jeden z niewielu dźwięków jakie słyszeli więźniowie. Czasem ciszę przerywał czyjś szloch... właściwie każdy tam kiedyś płakał.
Jedynym ubarwieniem ich szarej rzeczywistości było czyjeś odejście- jednak częściej do wieczności niż na wolność. Zdarzało się że nawet im zazdrościli..
*****
'Stało się. Już wszystko jest przygotowane. Niedługo powrócę... będzie znów jak przed trzynastoma laty... z Azkabanu wyjdą moi najwierniejsi słudzy... powróci do mnie armia moich potworów siejących grozę na całym świecie... już niedługo!'
*****
Bellatrix syknęła cicho, bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Szybko podwinęła lewy rękaw i uśmiechnęła się- po raz pierwszy od przeszło trzynastu laty.
' Powrócił... teraz czas na nas!'
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #243951 · Odpowiedzi: 3 · Wyświetleń: 5033

Bellatrix Black Napisane: 03.12.2005 11:25


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Był taki piękny!
Srebrzystoszare kopyta niemal nie dotykały ziemi, a śnieżnobiała grzywa falowała w lekkich podmuchach wiatru. Długi róg, wyrastający mu na czole, roztaczał w mroku lasu delikatną poświatę. Jednorożce przecież są jednymi z najpiękniejszych istot - a ten był szczególnie urodziwy. Jego domem był Zakazany Las.
*****
Woda, rozbryzgiwana przez drobne kopytka Jednorożca, lśniła teraz na młodziutkich roślinkach nad strumieniem. Tu rosły najsoczystsze trawy, najpiękniejsze w lesie kwiaty; dzięki magii, którą On dysponował. Była to moc natury - moc tych niewinnych istot - jednocześnie silna i słaba. Jednorożce potrafiły uratować umierającego, miały władzę nad ziemią, która na ich prośbę dawała największe plony, rodziła najpiękniejsze kwiaty. Jednak ta moc nie była dla nich - same nie mogły uleczyć swych ran, nie mogły uratować się przed śmiercią. Były czyste i niewinne. Kto zabije Jednorożca, jest przeklęty na wieki. A jednak czyniono to; ich krew dawała nieśmiertelność.
*****
Jednorożec wyszedł na brzeg. Kryształowe kropelki ozdobiły miękki, turkusowozielony mech. Chrapnął raźno i potrząsną grzywą. Przez chwilę miało się wrażenie, że złote promienie słońca wplotły się w nią, tworząc złociste refleksy. Stanął dęba i ruszył przed siebie galopem. Ziemia umykała Mu spod kopyt - wyglądało to tak, jakby unosił się w powietrzu. Po chwili zwolnił trochę. Nagle drogę przecięło mu jakieś małe, spłoszone zwierzątko. Ścieżkę, którą podążał, wyraźnie oznaczał cienki strumyczek szkarłatnej krwi. Zaraz potem zza drzew wyłonił się galopujący testral. Jednorożec szybko zagrodził mu drogę. Widmowy koń rozpiął z zaskoczenia porośnięte błoną skrzydła, ale zaraz pochylił kornie głowę i cofnął się w cień.
*****
‘...Zabijaj tak, by ofiara nie cierpiała zbyt długo. Zabijaj tylko, gdy musisz...’
*****
Jednorożec pochylił szyję do ziemi. W Jego czarnych oczach widać było wyraźny smutek. Z mchu unosił się powoli kwiat o barwie krwi. Delikatne płatki rozwinęły się nieśmiało. Niczym łza, z jednego z nich skapnęła kropla krwi.
Odszedł ze smutkiem; temu zwierzęciu już nic nie mogło pomóc.
*****
Dzień chylił się ku zachodowi. Ostatnie promienie oświetliły białe chmury, nadając im różowopomarańczowe cienie. W takie dni las wyglądał niesamowicie - jakby tęcza zstąpiła na ziemię i udekorowała każde ździebełko okruchami diamentów.
Jednorożec wzniósł głowę ku niebu. Niesamowita gra świateł sprawiła, że głębokie cienie na Jego smukłych nogach i szyi przybrały łagodny, błękitny odcień. W czarnych oczach odbijał się senny, srebrzysty księżyc. Gdy promienie zachodzącego słońca znikły, Jednorożec odwrócił się w stronę lasu. Wysoko podnosząc nogi, zagłębił się między drzewa.
Niespodziewanie ciszę zakłócił szelest przypominający ciągnięcie jakiegoś materiału po suchych liściach. Podniósł głowę. Czuł narastającą obecność Zła. Instynkt nigdy Go nie zawiódł. Zwinnie poderwał się do biegu. Ciemność nocy rozproszył straszliwy błysk. Koń uskoczył i ruszył jeszcze szybciej, a korzenie usuwały się spod Jego kopyt, ułatwiając ucieczkę. Błysnęło raz jeszcze - tym razem promień ugodził Go w bok. Kwiknął z bólu i zachwiał się. Na murawę spłynęło kilka kropel krwi. Smukłe nogi ugięły się pod Nim. Osunął się na pień drzewa. Po korze spłynęła srebrzysta posoka. Zerwał się po raz ostatni. Lśniący strumyczek znaczył Jego drogę, osadzając się na mchu i płatkach kwiatów. Jednorożec osunął się na ziemię, a drzewa jakby pochyliły nad Nim swe konary. Ziemia jęknęła cicho, płacząc po Nim, gdy wsiąkała w nią krew. Szelest zaczynał zbliżać się do Niego - poczucie skoncentrowanego w nim Zła wybuchło w umierającym stworzeniu. Rozległ się lodowaty śmiech.
Głowa Jednorożca opadła. Grzywa rozsypała się śnieżnobiałą kaskadą po mchu.

Był najpiękniejszy.
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #243950 · Odpowiedzi: 0 · Wyświetleń: 3849

Bellatrix Black Napisane: 30.11.2005 20:31


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Cassidy oparła się plecami o mur. Lekki, lecz bardzo zimny wiatr bawił się jej włosami. Sięgnęła lewą ręką by zgarnąć je sobie z twarzy. Nagle syknęła i cofnęła ją szybko. Mroczny Znak został wyryty w jej skórze zaledwie trzy dni temu- ciągle bolał ją jeszcze przy każdym ruchu. Mimo doznawanych cierpień była bardzo szczęśliwa dumna z siebie- teraz, gdy jedne koleżanki rozpaczają za zmarłą Katie, a inne męczą się w szkole, ona ćwiczy niebezpieczne uroki pod czujnym okiem Bellatrix. Właściwie nie była szczególnie utalentowana, ale miała w sobie tyle samozaparcia, że robiła spore postępy- pokochała szczególnie zaklęcia niewerbalne. Uwielbiała też ‘wyjścia w teren’ z Bellą- łapały sobie mugola (lub dwóch) i mogła ćwiczyć poznane zaklęcia w bardziej praktyczny sposób. Czarodzieje nie zwracali uwagi na ich zniknięcia, a one miały dobrą zabawę.
Mimo to, że poznała wiele czarodziejskich sposobów zabijania, często bardzo okrutnych, cały czas nie była w stanie się oprzeć bardziej mugolskim sposobom- nóż czy mały pistolet- piękna rzecz! Bellatrix nie rozumiała tego.
*****
- Cassidy!- dziewczyna szybko podniosła głowę, wyrwana z zamyślenia- Drętwota!
Uskoczyła. Z muru oderwał się spory kawałek kamienia i upadł tam, gdzie przed chwilą stała.
-Eh, kiedy ty wreszcie przyjmiesz do wiadomości- Bellatrix patrzyła na nią z dezaprobatą- że skoro umiesz zaklęcie tarczy, to masz z niego korzystać? A ty...
-...ciągle uniki i uniki- wpadła jej w słowo Cassidy
Bella spojrzała na nią ze złością.
- Nie przerywaj mi!- wycedziła, podnosząc różdżkę
- Bo co mi zrobisz?- spytała Cassie drwiąco i od razu poczuła, że przesadziła. Bellatrix była naprawdę zła.
- Crucio!- dziewczyna wrzasnęła; zaklęcie zwaliło ją z nóg. Bella zaśmiała się i opuściła różdżkę. Przez chwilę przyglądała się jej, po czym podała jej rękę. Dziewczyna podniosła się szybko; oczy pałały jej złością a oddech miała nierówny i przyspieszony.]
- Idziemy- Bellatrix pociągnęła ja za sobą.
*****
Cassidy leżała na skalnym brzegu głębokiego urwiska. Zwiesiła ręce wzdłuż jego gładkiej, pionowej ściany. Nie czuła się zbyt dobrze- ostatnie wydarzenia zachowały się w jej pamięci jako zlepek bezładnych zdarzeń. Wiedziała, że ćwiczyła z Bellą zaklęcie zapomnienia, bardzo pożyteczne, bo usuwające z pamięci tylko wybrane wydarzenia. Westchnęła ciężko- coraz częściej wspominała Hogwart- tam nie obrywała zaklęciami Bellatrix, tam śmierciożercy nie wyśmiewali się z jej wieku...Niee, dobrze jej tak, jak teraz jest- i co z tego, że zdarza jej się trochę pocierpieć- liczy się tylko Mroczny Znak na lewym przedramieniu- znak przynależności do Czarnego Pana. On mówił jej w czasie Mrocznej Ceremonii, że nie będzie lekko...
Z ponurych rozmyślań wyrwały ją czyjeś głosy.
- Masz rację, kochanie- mówił chłopak- ale szwecja ma wielkie szanse wygrać...
- A ty tylko o Quidditchu myślisz- rozległ się słodziutki głosik dziewczyny- Tylko Kafle, Znicze, tłuczki... a ja?
‘Czarodzieje!’ pomyślała Cassidy ’I do tego nie do końca rozgarnięci, bo zakochani!’ uśmiechnęła się lekko, a w jej oczach pojawił się niebezpieczny błysk ‘Wreszcie będę miała szansę odreagować!’
Głosy zbliżały się. Cassie cofnęła się szybko w cień. W samą porę- zaraz potem zakochani pojawili się nad urwiskiem.
- Jak tu romantyczne! –zachwyciła się dziewczyna. Miała długie blond włosy i różowa sukienkę do kolan.
Chłopak zaczął ją całować. Ona objęła go jedną ręką, a drugą bawiła się długimi trawami, wyrastającymi jej spod stóp. Cassidy wyciągnęła pistolet. Przyglądała się chwilę, po czym odbezpieczyła, wycelowała i strzeliła.
Dziewczyna wrzasnęła i zatoczyła się do tyłu. Cassie wyszła z cienia i machnęła różdżką. Cienkie sznury oplotły ranną. Chłopak spojrzał na nia z przerażeniem. Dziewczyna powoli odwinęła lewy rękaw pokazując mu Mroczny Znak.
-Błagam, nie zabijaj jej!- krzyknął chłopak- zabij mnie, ale ją zachowaj!
Cassidy podeszła krok do przodu. Cofnął się. Od przepaści dzielił go zaledwie metr. Podniosła różdżkę. Cofnął się jeszcze parę kroczków, zachwiał się i zaczął spadać. W ostatniej chwili złapał się jeszcze krawędzi urwiska. Dziewczyna zaczęła się wić i szlochać. Cassie wyciągnęła nóż.
‘Bellatrix nie byłaby ze mnie dumna, „takie mugolskie metody”...’
Delikatnie zaczęła mu nacinać palce. Na szarą skałę spłynęło kilka kropel krwi. Spojrzała mu w twarz i uśmiechnęła się bezlitośnie. Przycisnęła nóż mocniej. Wrzasnął rozdzierająco. Po chwili ostrze zazgrzytało na kości. Ominęła ją i zaczęła nacinać boki palców zanurzonych do połowy w kałuży krwi. Nie wiadomo jakim cudem on jeszcze się trzymał ściany. Cassidy wstała i zmiażdżyła mu dłoń obcasem. Rozległ się szczęk łamanych kości, chlupot krwi i wrzask chłopaka. Zaczął spadać. Po chwili rozległ się głuchy dźwięk upadającego na skały ciała.
Cassidy zwróciła się do dziewczyny.
- Michael... Michael- szeptała, a po twarzy ciekły jej łzy,
Cassie podniosła różdżkę i zawahała się.
‘Miłość... ona go kochała... nie myśli o tym, że zaraz ją zabiję, tylko o nim...’
Odwróciła wzrok. Przed oczami stanęła jej Bellatrix, wyśmiewająca się z jej słabości.
- To dla ciebie, Bella...- szepnęła Cassie- Crucio!
Ranna dziewczyna zaczęła się wić i wrzeszczeć z bólu, tak głośno... coraz głośniej...
‘Niech ona się tak głośno nie drze!’ pomyślała ‘jak ją uciszyć?’
‘Przecież jest zaklęcie’ podpowiedział jakiś głosik w jej głowie
‘Zaklęcie!? Przecież to nie będzie ciekawe!’ rozejrzała się z rezygnacją.
Jej spojrzenie zatrzymało się na odciętych palcach chłopaka. Delikatnie wzięła je i wcisnęła dziewczynie w rozwarte usta, obciekającymi od krwi paznokciami do wewnątrz.
‘Jak to wygląda!’ Uśmiechnęła się patrząc na wystające jej z ust kikuty. Z każdego wysuwało się trochę cienkiej, białej kości, złamanej na końcu i ozdobionej czerwienią.
-Nie takiej randki się spodziewałaś, co? – zadrwiła, patrząc na dziewczynę
Po bladej twarzy rannej spłynęła łza. Mimo, że kula nie trafiła w tętnicę, krwi zdążyło już dużo wypłynąć.
- Crucio!- Cassidy machnęła różdżką.
Dziewczyna zaczęła skręcać się gwałtownie a potem coraz słabiej i wolniej. Palce chłopaka powypadały jej z ust. Wrzasnęła cicho, słabym głosem. Cassie cofnęła zaklęcie.
- Michael...- szepnęła dziewczyna i uśmiechnęła się słabo.
Zamknęła oczy i znieruchomiała. Umarła.
Cassie stała jeszcze przez chwilę. Powiedziała coś cicho i machnęła różdżką, po czym odeszła.
*****
Cassidy szła raźnym krokiem, a zimny, lekki wiatr pieścił jej twarz i włosy. Oczy błyszczały jej niezdrowym światłem i uśmiechała się z zadowoleniem.
Lewe ramię już jej nie bolało.
Za nią na nocnym niebie lśnił Mroczny Znak.
  Forum: W Labiryncie Wyobraźni · Podgląd postu: #243765 · Odpowiedzi: 2 · Wyświetleń: 4503

Bellatrix Black Napisane: 11.11.2005 13:50


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


jesli estral byl odpowiednio blisko, to wystarczy ok 3 s zeby podbiec. A wsiąść? 1 sekunda, już ja o tym wiem z autopsji:))
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #242257 · Odpowiedzi: 8 · Wyświetleń: 6391

Bellatrix Black Napisane: 10.11.2005 18:34


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


jednoczęściowe? nie wiem jeszcze.
jednorożce ufają kobietom które wiedzą jak z nimi postępować. A zmusiła go do galopu bo ma psychopatyczne skłonności:))
Pistolet ma z Londynu.
Jest zła bo po tej stronie postanowiła się opowiedzieć. No i kto powiedzał że jest nie do pokonania, co?
No i jak mogła iść związana? Poza tym kto by się spodziewał takiego sposobu ucieczki jak sobie wybrała?
Na deser literówki- jak byś miała takiego office jak ja to bys nie narzekała n literówki.
Koniec
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #242158 · Odpowiedzi: 8 · Wyświetleń: 6391

Bellatrix Black Napisane: 10.11.2005 15:51


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


-Jest!-szepnęła sama do siebie.
Na polanie pasł się jednorożec. Ładny- długie nogi i srebrzysta grzywa spływająca mu do kolan. Dziewczyna wyszła do niego zza drzewa. Zarzucił głową i chrapnął, ale zaraz uspokoił się i podszedł do niej. Pogładziła go po pysku i przejechała dłonią aż do zadu. Jednorożec zmrużył oczy. Lekkim ruchem wsiadła na niego i ruszyła kłusem. Boże, jaki ten koń miał miękki krok! Po chwili przynagliła go do galopu. Byli nad brzegiem jeziora- srebrzysta woda pryskała spod kopyt. Dziewczyna przechyliła się do przodu i lekko podrapała Jednorożca za uchem. Drugą dłonią sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła mały pistolet. Schyliła się w dół i strzeliła kilkakrotnie w tylne kopyta konia. Chrapnął głośno i upadł na ziemię- ona zdążyła zeskoczyć. Stała teraz przed nim i patrzyła jak stara się ponieść na przednich kopytach- zad leżał bezwładnie na ziemi. Wyciągnęła różdżkę.
-Avada Kedavra!- szepnęła.
Głowa jednorożca opadła na piasek, srebrna grzywa rozsypała się koło niego.
Dziewczyna podeszła i zebrała do fiolki jego krew...

Wróciła do zamku.
-Gdzie ty poszłaś w czasie lekcji?!-zrugała ją profesor McGonagall- Gryffindor traci przez ciebie 10 punktów!
Pi*****ę Gryfindor- pomyślała -Przepraszam, przykro mi- powiedziała
I żebyś mi zaraz wróciła na lekcje!- zastrzegła sobie nauczycielka transmutacji
Taa, jasne- pomyślała -Oczywiście!- odparła
Szybko oddaliła się w stronę pokoju wspólnego Gryfonów. Wbiegła do sypialni dziewcząt i usiadła na swoim łóżku. Oparła się o poduszkę i patrzyła na zdjęcia zbiegłych z Azkabanu śmierciożerców. Wycięła je z Proroka Codziennego, powiększyła i powiesiła nad łóżkiem. Jak bardzo chciała być taka jak oni! Jak bardzo chciała być śmierciożercą...
Opuściła wzrok na podłogę. Nagle w rogu pokoju zauważyła szczurka. Szybko wstała i złapała go. Rzuciła zwierzątko na swoje łóżko wycelowała w niego różdżką.
-Crucio!-powiedziała
Zwierzak zaczął zwijać się z bólu i piszczeć. Blady uśmiech przemknął po wargach dziewczyny. Podniosła wyżej różdżkę- szczur spadł na ziemię. Przestała go torturować. Leżał sflaczły na podłodze dormitorium. Podeszła. Z trudem rzucił się do ucieczki. Obcasem roztrzaskała mu czaszkę. Na białe buty z narysowanym mrocznym znakiem bryznęła szczurza krew. Złapała go w dwa palce i rzuciła Marcy na łóżko- niech ma. Spojrzała jeszcze raz na zdjęcia śmierciożerców i poszła na lekcje.
-Gryffindor traci przez ciebie 20 punktów- usłyszała od profesor Sprout.
Wzruszyła ramionami i poszła do ławki, odprowadzana szyderczymi spojrzeniami rówieśników z Gryffindoru i Ravenclavu. Obrzuciła niewidzącym wzrokiem roślinę stojącą przed nią i zaczęła przepalając jej różdżką listki.
-Co ty robisz?!-syknął jej w ucho jakiś chłopak z Ravenclavu
-Niech cię to nie obchodzi-odparła
Położył jej ręce na ramionach.
-Zostaw mnie-powiedziała cicho. Dłonie zjechały w stronę piersi.
-Zostaw mnie!!!-wrzasnęła i wycelowała w niego różdżką.
Nie wiedziała co robi. Myślała tylko o tym żeby zadać mu ból. Taki, jakiego nigdy nie doznał. Cierpienie.
-Crucio!-krzyknęła
Zaczął wrzeszczeć i zwijać się na ziemi. Wszyscy jak skamieniali patrzyli na nią, niezdolni do jakiejkolwiek reakcji. Roześmiała się lekko.
-Przestań!- krzyknęła profesor Sprout
Spojrzała na nią i na chłopaka. Zbladła gwałtownie i schowała różdżkę ze siebie. Krukon przestał wrzeszczeć i leżał na ziemi. Wszyscy uczniowie podbiegli do niego.
-Zaprowadźcie go to skrzydła szpitalnego-powiedziała nauczycielka zielarstwa- A ty chodź ze mną do dyrektora.
Dziewczyna westchnęła i wyszła za nią z zielarni.
Co robić?! Co robić?! Co robić?!- myślała.
Słyszała kiedyś o zaklęciu Obiliviate. Musi spróbować!
Wycelowała różdżkę w profesor Sprout.
-Obiliviate!-szepnęła
Przez chwilę nic się nie działo i... profesor Sprout nagle się zatrzymała.
-Gdzie my idziemy?- spytała jej
-Pani idzie do pokoju nauczycielskiego-odparła- Będzie się roznosić po szkole plotka, że niby ja torturowałam Erica Maccona z Ravenclavu. To nie prawda- bardzo groźnie pokąsała go jadowita roślina.
-Aha-odpowiedziała nauczycielka

* * * * * * *

Podczas obiadu wszyscy odsunęli się od niej. Była zdziwiona, jak wielką sprawiło jej to radość.
Zjadła jednak bardzo szybko i poszła do pokoju wspólnego gryfonów. Usiadła na sofie i wpatrzyła się w pusty kominek. Zapaliła go i zamroziła płomienie..
Z torby wyciągnęła książkę do historii magii i otworzyła ją na ostatnio przerabianym temacie. Wpatrzyła sie bezmyślnie w początek tekstu.
-Kurde!- krzyknęła rzuciła ją w płomienie. Rozległ się brzdęk tłuczonego szkła- No tak, pomyślała, przecież zamroziłam płomienie.
Ale książki i tak nie podniosła.
Chwile później maszerowała już raźno do profesora Fliwicka.
-Chciałbym prosić o pozwolenie na wypożyczenie pewnej książki- powiedziała, hardo patrząc mu w oczy ('niech tylko ośmieli sie zaprotestować!')- ale jest ona w dziale ksiąg zakazanych...
Nauczyciel zaklęć spojrzała na nią badawczo- A o czym...?
-Eee... chodzi o czarnomagiczne uroki... ja chciałabym zostać aurorem- łgała jak z nut- a powinno sie jak najwięcej wiedzieć o swoim przeciwniku przecież.- palce zacisnęła bezwiednie na różdżce
Raczej nie powinienem...
Prooszę- syknęła natarczywie
No dobrze- wyjął kawałek pergaminu i zaczął wypisywać pozwolenie
Dziewczyna szybko je wzięła i pobiegła do biblioteki. Chwile później niosła ciężki tom oprawiony w skórę w stronę dormitorium. Szybko weszła do sypialni dziewcząt i rzuciła się na łóżko. Kątem oka zauważyła zwłoki szczurka leżące na łóżku Marcy. Krew wsiąkła głęboko w pościel, a z obkrwawionego brzuszka zwierzęcia wystawały szare jelita. Uśmiechnęła sie, wyobrażając sobie reakcję koleżanki i otworzyła księgę.
“Rozdział pierwszy, wywlekanie wnętrzności”-przeczytała i zaśmiała się. W jej wyobraźni pojawił sie obraz szczurzych jelitek.
Czytała juz bardzo długo gdy nagle usłyszała trzaśniecie drzwi. Szybko uniosła głowę- to były dziewczyny z jej dormitorium, więc wśród nich również Marcy! Podniosła się powoli, nie odrywając od nich wzroku. Natychmiast ściszyły glosy. Angie zaczęła szeptać gorączkowo cos na ucho Katie, rzucając jej wylęknione spojrzenia. Dziewczyna westchnęła, zamknęła książkę i wstała lekko.
-O czym rozmawiacie?- spytała beztroskim tonem, mrużąc jednak złośliwie oczy.
-Ee... o niczym- odpowiedziała niepewnie Kate
-Oo, to chętnie pogadam z wami!- szybko podniosła swoją różdżkę
Dziewczyny cofnęły sie w stronę drzwi.
-Colloportus!-machnęła rożdżką a one zatrzasnely sie
-My... my... nie boimy się ciebie!- krzyknęła Marcy wpatrując sie w nia szeroko rozwartymi oczami
-Ooch, naprawdę?- spytała drwiąco
Tak!- wrzasnęła histerycznie-Expelliarmus!
Dziewczyna zareagowała błyskawicznie.
-Protego! Myślałaś... chciałyście...-zmrużyła z wściekłością oczy
-Drętwota!- krzyknęła Katie
Uskoczyła w ostatniej chwili
-Cruc...- urwała i oblizała szybko wargi końcem języka- Niee, ty zasługujesz na cos lepszego!
Zamknęła oczy i machnęła kilkakrotnie różdżką. Gdy je otworzyła, fioletowy promień niknął w ciele Katy. Przez chwile nic sie nie działo gdy nagle zaczęła wrzeszczeć. Przez szeroko rozwarte usta zaczęło sie cos wysuwać. taak, to było płuco... wypadło na podłogę.
Krew bryznęła na stopy dziewczyn. Wszystkie stały jak sparaliżowane patrząc na męczarnie koleżanki. Gdy buty zaczęły im juz przeciekać od krwi, a z ust Katie wysuwały sie szare zwoje jelit, dziewczyna szybko podniosła różdżkę.
-Avada Kedavra!- Katie osunęła sie na ziemie, rozmiażdżając własnym ciałem watrobe...
-Accio szczur- powiedziała cicho jeszcze i rzuciła martwe zwierzę w twarz Marcy
-Alohomora!- otworzyła drzwi i wyszła.
Zbiegła po schodach i oparła się o ścianę, dysząc ciężko, ale w jej oczach pojawił sie ledwo dostrzegalny błysk mściwego triumfu. Nagle usłyszała że ktoś krzyczy jakiś zaklęcie i ugodzona strasznym bólem osunęła się na podłogę.
Ocknęła sie w gabinecie dyrektora. Poczuła, ze jest związana. Albus Dumbledore patrzył na nią, a twarz miał wykrzywiona gniewem. Po jej prawej i lewej stronie aurorzy celowali w nią różdżkami.
-Wyślemy cie do Azkabanu- powiedział dyrektor- niedługo będzie ogłoszony wyrok.
Machnął różdżką i liny opadły z niej. Wstała z dumnie uniesioną głową i wyszła.
Gdy szła przez błonia w eskorcie aurorów, poczuła że nadal ma różdżkę w kieszeni.
Niesamowite, pomyślała, czyżby zapomnieli? Pokrzepiona tą myślą szła dalej w stronę ściany lasu, a w jej głowie tworzył sie juz zalążek planu. A uzależniła go od testrali...
I nie zawiodła się- zwierzę wyszło powoli, szukając źródła zapachu krwi. Gdy podszedł bliżej niej szybko podbiegła i wskoczyła mu na grzbiet. Mocno przytuliła się do jego szyi- tuż nad nią śmignęło jakieś zaklęcie.
-Leć do jakiegoś bezpiecznego miejsca!- krzyknęła do testrala
Podniósł obrośnięte błona skrzydła i wzbił sie w powietrze, sam unikając zaklęci aurorów. Po chwili byli juz daleko...
Leciała juz bardzo długo, cały czas rozmyślając o swojej ucieczce- teraz jej plan wydawał sie wręcz awykonlny! Chyba to, ze sie udał zawdzięczała zaskoczeniu aurorów. Spojrzała w dół- pod nią rozpościerał sie malowniczy krajobraz wyżynny. Westchnęła i zamknęła oczy. Nagle poczuła że spada w dół. Zauważyła jeszcze jakąś postać w czarnej szacie z kapturem zarzuconym na głowę. Owa postać zatrzymała ją szybkim machnięciem rożdżki na chwile przed upadkiem.
Podniosła sie z ziemi i wyjęła różdżkę.
-Schowaj to- powiedział ów mężczyzna zimnym głosem- w przeciwnym razie będę musiał zrobić ci krzywdę...- zaśmiał się- Dużo już o tobie słyszeliśmy, o twoich wyczynach... całkiem zabawne, przyznaję...
-Jacy “wy”- przerwała mu- Kim w ogóle jesteś?
-Jestem tym co spełni jedno z twoich marzeń- znów sie zaśmiał- Chodź za mną
Poszła. Podczas drogi nie rozmawiali. Po monotonnym marszu weszli do jakiegoś tunelu.
-Teraz cicho- polecił jej ów mężczyzna
Weszli do pomieszczenia o kamiennych ścianach i podłodze. Stał tam kolejny mężczyzna.
Ten, który prowadził ją, upadł na kolana, przysunął się do niego i pocałował rąbek jego szaty. Dziewczyna zadrżała- już wiedziała gdzie jest- teraz będzie musiała podjąć decyzję... łatwą na szczęście.
Mężczyzna odwrócił się do niej i zmierzył ją spojrzeniem zimnych, szkarłatnych oczu.
- Czy chcesz się do mnie przyłączyć,-spytał cicho, lodowatym głosem-...Cassidy...?
  Forum: Fan Fiction i Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #242148 · Odpowiedzi: 8 · Wyświetleń: 6391

Bellatrix Black Napisane: 02.11.2005 19:42


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Jakby co to ja mam kadr z filmu HPiCO z Czarnym Panem, próbowałam tu wkleić ale jakos nie szło wiec jakby kto chciał zobaczyć to zgłaszac sie do mnie:))
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #241656 · Odpowiedzi: 24 · Wyświetleń: 7099

Bellatrix Black Napisane: 01.11.2005 16:44


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Szukam strony na której mogłabym za darmo zamieścić swoje rysunki- znacie coś?
  Forum: Galeria · Podgląd postu: #241592 · Odpowiedzi: 3 · Wyświetleń: 4769

Bellatrix Black Napisane: 28.10.2005 18:29


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Ja jeżdze konno od 6 lat na stadninie lezącej ok1km od mojego domu. Mam swietną instruktorkę, a to bardzo ważne, by się nie zrazić. Byłam kilka razy na obozach ale nigdzie nie bylo takiej atmosfery jak u mnie:))
Brałam już udział w zawodach w skokach, ujeżdzaniu i hubertusie.
I jedna tylko rzecz mnie niemiło zaskoczyła- gdy moja klasa dowiedziała sie ze jezdze konno, jkos zalela mnie traktowac jak gorszą, jakąś... inną, no ale teraz zaprzyjaźnilam sie z jedną dziewczyną i jest lepiej:)
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #241276 · Odpowiedzi: 30 · Wyświetleń: 7937

Bellatrix Black Napisane: 28.10.2005 18:03


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


ja chcialabym zostac instruktorką jazdy konnej/ hipoterapeutką, bo wtedy robiłabym to co lubię
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #241267 · Odpowiedzi: 844 · Wyświetleń: 83801

Bellatrix Black Napisane: 10.10.2005 16:11


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


W jesnym momencie zrobiło mi się niedobrze ale to erotyk więc co mam mówić.
No i ciekawy pomysł Harry'ego jako geja:D
To jest właśnie Twoje powołane, Nagini, pisać erotyki, to po prostu widać.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #239960 · Odpowiedzi: 206 · Wyświetleń: 509764

Bellatrix Black Napisane: 10.10.2005 15:56


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Możecie sobie ten post ustawić jako tapetę, albo co bo pierwszy raz na tym forum nie skrytykuję (tak bardzo).
Ciekawe opowiadanie, zastanawiałam się co będzie dalej,no może nie do końca był fajny tyn moment z rzyganiem.
Brawo Kitiara i niedoceniana tu NAGINI.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #239958 · Odpowiedzi: 219 · Wyświetleń: 691039

Bellatrix Black Napisane: 10.10.2005 15:44


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


Tak jak większość to komentujących, nie lubię paringu harry/ Hermiona, to jest po prostu oklapane niemal tak jak mój pierwszy fanfik! biggrin.gif
No i ta akcja- mów jej po raz pierwszy w życiu że ją kocha i już od razu bara- bara pod drzewkiem?! Masakra.
I wcale nie jestem złośliwa.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #239957 · Odpowiedzi: 44 · Wyświetleń: 37813

Bellatrix Black Napisane: 09.10.2005 19:53


Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 48
Dołączył: 06.10.2005
Nr użytkownika: 3775


A swoja drogą, ciekawe czy Bella ma dziecko?(co kubik napisal(a))

No więc nie mogłam tego nie ruszyć- w 5 części, gdy harry i syriusz patrzyli na drzewo rodowe Blacków, nie było nie napisanego o dziecku Bellatrix ale było o dziecku Narcyzy, więc, gdyby Bella je miała tez by to było w książce.
(a tak swoją drogą- co za długie i poplątane zdanie!)
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #239924 · Odpowiedzi: 186 · Wyświetleń: 21375

2 Strony  1 2 >

New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 21:14