Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Interelektryczna Potyczka O Wolność

Milina
post 10.07.2005 00:01
Post #1 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 125
Dołączył: 05.05.2005
Skąd: Kraina Marzeń

Płeć: Kobieta



Z serii wygrzebane teraz, napisane parę lat temu. Z okresu początków mojej wesołej twórczości, czyli nic wysokich lotów. Zupełnie odmienna tematyka niż inne moje opowiadania... Z dystansu czasu, gdy i o tym opowiadaniu zapomniałam, aż się zdziwiłam, że napisałam coś takiego!.. Dziwne mi coś, szczerze powiedziawszy wyszło, może niezrozumiałe. Znów niezwiązane z HP, choć...


Marco nie był zwykłym osiemnastolatkiem. Tak, lubił to co wszyscy jego rówieśnicy: sportowe latające samochody, szybkie łącze z Internetem, ostre brzmienie intergalaktycznego rocka. Był tylko piekielnie inteligentny. No i miał pieniądze, a co za tym idzie - kontakty. Ale miał też swoją wielką tajemnicę. Prócz muzyki i prędkości marzył o czymś jeszcze. O wolności. Przez to zginął. Zapomniałam dodać: Marco nie żyje od prawie roku. Siedzę teraz na jego zimnym, marmurowym grobie, a za jakąś godzinę będzie rocznica. Pomimo upływu tak wielu chwil, coś nie daje mi spokoju. Pamiętam dokładnie, jakby wydarzyło się wczoraj.
Wszystko zaczęło się mniej więcej tak...

Grudzień, 2025.

Przełomowa zima. W powietrzu oprócz syntetycznych wyziewów czuć już zapach zmian. Jak dotąd każdy niezmechanizowany człowiek posiadał prawo do prywatności i wolności. Teraz miało to wszystko legnąć w gruzach. Nie wystarczało już całodobowe monitorowanie osobowości. Nie wystarczały też monitorowe roboty - zabójcy. Teraz monitorowane będzie wszystko począwszy od skwaśniałego mleka w lodówce, po śmierdzące skarpety pod łóżkiem.
Zamyślony, wysoki młodzieniec o imieniu Marco szybim krokiem ruszył w kierunku obskurnego baru o wielkim szyldzie "Intergalaktyczny u PraMarsa" podświetlanym prawdopodobnie procesorem jądrowo - hydrostatycznym, dzięki czemu był - lub wydawał się - trójwymiarowy. Chyba taki był. Teraz już nic nie można wiedzieć na pewno. Nie wiadomo, co jest prawdą, a co nie. Takie czasy. Nie uważasz, że wypadałoby z tym skończyć, zmienić na lepsze? Marco też tak uważał, pragnął tylko prawdy i wolności. Każdym włóknem swej młodej duszy.
Pchnął więc tę marną imitację drzwi do saloonu rodem z Dziekiego Zachodu lub westernu klasy D, bo była aktualnie taka moda. Ot, tak. Pomyślał tylko, jakie koszty ponosi właściciel, gdy nie dalej jak w ubiegłym miesiącu zapanował istny szał na znalezione brakujące ogniwo Darwina. Głupszej mody zresztą nigdy nie widział. Wyobraź sobie - wszędzie tylko kolejne stadia małp i inych takich obrzydlistw. Ogromne pieniądze. W tym roku śmieszna była jedynie moda (niedługo po przylocie krasnala - ambasadora saturna) na niskorosłe karzełki, ale to już zupełnie inna historia, bo nasz zamyślony, wysoki chłopak tymczasem usiadł przy barze na jednej z wysokolatających puf i zamówił kandyzowany sok z papai. Nie przepadał za tutejszymi cienkimi alkoholami. Nie ma to jak nieśmiertelna butelka wódki z Polski, leżąca gdzieś tak od 2000 roku.
Rozejrzał się po pustej spelunie. Jedynie w odległym kącie - pod różową helową jarzeniówką - Vicktor R., właściciel targował się z komputerową pracowniczką Sanepidu o wysokość łapówki. Dlatego uwielbiał ten bar. Nikogo tu nigdy nie było. Może jednak za bardzo śmierdziało?..
No i była ONA siedząca po jego prawej ręce, wpatrująca się w niego błyszczącymi oczyma przez brudną szklankę krwawej Mary. Kochał potajemnie tą piękną czarnowłosą.
- Teraz albo nigdy. Może już jest za późno, by działać - powiedziała jakby do szklanki z drinkiem. Wołali na nią Kruk, a jej się to podobało.
- Nigdy nie jest za późno, a teraz jest idealnie. Wiesz co robić. Powodzenia - rzucił pospiesznie Marco. Gdy wstał, spojrzała na niego z wyrzutem. Rozumiała jednak, że jego ludzie robią tu pętlę na kamery tylko przez kilka minut, co i tak jest niesamowitym osiągnięciem.
- Żegnaj - dopił napój i wyszedł zostawiając dziewczynę samą ze swoimi myślami, dziwnym kiełkującym w niej uczuciem i brudną szklanką. Nie chciała tej wojny, wolała pokój.

Styczeń, 2026

Miał nadejść ten kulminacyjny moment. I nadszedł, tuż po nieświętowanym od dwudziestu lat Sylwestrze. Nieświętowanym, bo takie nastały czasy. Dla robota, komputera i maszyn czas się nie liczy i nie ma znaczenia kolejny rok. Tylko praca, praca i praca. Co przyniesie ICH wieloletnia praca? Wolność! Zniszczenie tych cholernych, kontrolujących życie maszyn i pozostawienie komputerów z procesorem najwyżej Intel Pentium 5. Wszystkie wyższe do odstrzału za pomocą prostego urządzenia niszczącego sztuczną inteligencję wymyślonego przez Marco. Trudność polegała jedynie na tym, że trzeba zrobić to wszędzie jednocześnie. I na tym polegał ich plan, bo nadszedł czas ostatecznej walki.

Powiewał czarny lateksowy płaszcz, a kroki odbijały się echem po całym tunelu.
Trójce zebranej w centrum dowodzenia serca podskoczyły do gardeł. Wróg?! Teraz?! Mieliśmy być tu bezpieczni! Chłopak stojący najbliżej drzwi odbezpieczył i wycelował karabin ultramaszynowy. Drugi przy komputerach zabezpieczał już wejścia hasłami. Ile zajmie im rozszyfrowanie ich? Pięć sekund czy krócej? W takich momentach każde pięć minut życia się liczy. Kruk stanęłana środku pomieszczenia tak, jakby miała zamiar odgonić napastnika walką w ręcz.
Drzwi otworzyły się z hukiem.
- Zmobilizowani, dobrze uzbrojeni, wszystko na swoim miejscu... Vick, opuść ten karabin i nie miej takiej głupiej miny, to tylko ja - rzucił lateksowy płaszcz na wolny fotel i zasiadł przed komputerami.
- Wyobraź sobie, Marco, że miało cię tu nie być, a my tu zawału prawie dostajemy - widać było, że Kruk nie była uradowana z wizyty.
- Kruk jak ustalone - koordynujesz wszystko ze swojego ulubionego miejsca, ja dowodzę. Chłopaki ochrona. Jakieś sprzeciwy? Nie? To do roboty. - Jego oczy lśniły. Wyglądał jak szaleniec, wstukując dane. Stary, dobry Marco.
Atmosfera jakby się trochę rozluźniła. Nadal został jednak niezwykle podniosła. Czuło się, że to wielka chwila. Mieszało się w ich sercach podniecenie wizją przyszłości i niepewne wyczekiwanie. Czuli jednak, że mają sznsę wygrać. Zajęli swoje miejsca. Włączali programy, szykowali broń. Marco wpisywał polecenia swoim ludziom rozsianym po całym świecie.
"Meldunek kontynentów" - wystukał. Gdy zapłonęło wszystkie siedem diod, drżącą ręką nacisnął czerwony guzik. Miał coraz więcej obaw.
Zaczął odliczanie.
Trzy...
Myśli ich były piękne: widzieli świat, jaki nastanie.
Dwa....
Taki jak z opowieści ojców; wolny i czysty, gdzie nie było maszyn.
Jeden.
Tylko lasy, morza...

Cisza. Stracili łączność.

Zrozum mnie teraz dobrze - Marco od początku wiedział, że umrze. Zanim zwalił się na ziemię cały we krwi, zanim metaliczna ręka wyłoniła się zza peleryny niewidki i bezszelestnie wystrzeliła bronią małego kalibru w chłopaków przy drzwiach i wycelowała w niego. Był przygotowany. Do końca wierzył, że zrobił dobrze, pragnął tylko wolności. A maszyny nie lubią indywidualistów i nie dają spokoju, gdy wezmą kogoś na swój cel, tak jak teraz Marca. I nigdy nie pudłują.
Kruk też była przygotowana na ostateczne, gdy klęczała nad Marco. Wbrew jej woli, z oczu pociekły wielkie łzy. Czekała tylko na śmierć. Wiedziała, że teraz jej kolej... Spokojnie patrzyła, jak maszyna się obróciła i wyczłapała spokojnie, wyłamując metalowe drzwi. Kruk była w szoku. Zdolna była nawet zawrócić maszynę i prosić o śmierć, ale nie mogła się ruszyć, szlochając tak mocno...


Styczeń, 2027

Wiem, że Marco kochał wolność - której nawet nie poznał - i za nią zginął. Nie zgadzał się z szarą, nieprzyjemną rzeczywsitością. Jak zresztą większość z nas. Nie miał też zamiaru być niewolnikiem elektroniki. Nie przewidział tylko, że maszyny też są inteligentne i wiedzą, że coś knuje. Również mają instynkt samozachowawczy. Żeby przetrwać musiały zlikwidować spiskowców, ludzi i przyjaciół Marco na wszystkich kontynentach - jak sam Marco przewidział - równocześnie. Myślisz, że usprawiedliwiam brutalność i te wszystkie komputery, które nas gnębią? Może masz rację. Wiem, iż mimo tego, że nadal rządzą nami, śmierć Marco i tych wszystkich ludzi nie pójdzie na marne. Wiele nas to doświadczenie nauczyło. Dziwnie to zabrzmi w takich okolicznościach, ale roboty, maszyny i cała ta zgraja może być dla nas pożytkiem i darem, jeżeli tylko znajdziemy sposób, byśmy to my, ludzie, znów byli górą i je kontrolowali. Teraz nasza walka przeszła w inną fazę działań. Nie próbujemy zniszczyć cudu wynalazków, cofać się do kamieniołomów, wręcz przeciwnie: szukamy sposobu, by je na nowo oswoić, co jednak na tym etapie sprawia nam wiele problemów.
W tej całej niewiadomej przyszłości, jaka nas czeka, jedno z przeszłości mnie niepokoi. Zginął Marco, chłopaki z ochrony. Zginęli też inni w walce o słuszną sprawę. Dlaczego maszyny mnie, Kruka, oszczędziły? Czyżby wiedziały, że nie będę chciała ich w przyszłości zniszczyć, a żyć w zgodzie?.. To absurdalne... Ale może jednak?..

Długo jescze siedziałam na mrozie i dumałam nad celowością wszechświata.

Ten post był edytowany przez Milina: 12.07.2005 16:16
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Bratiin
post 12.07.2005 16:40
Post #2 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 55
Dołączył: 16.02.2004
Skąd: Hammer Bay, Genosha

Płeć: Kobieta



Chodzi o to, że w cytacie, który przytoczyłam, nie wiem po prostu kto się mnie o to pyta (czyli kto prowadzi narracje smile.gif) Co do umoralniania: nie twierdzę, że celem tych zwrotów (których ja, na marginesie, nie uważam za dziwne, lecz jak dla mnie po prostu nie potrzebne) było umoralnianie, lecz ja poprostu mam takie odczucie, jak zresztą napisałam, irracjonalne smile.gif z którym postanowiłam się z tobą podzielić.
Jak widzę, ty masz swój własny styl już wypracowany, który nie dokońca mi odpowiada, ale szanuje go. Bo przecież nie musimy się zgadzać w takich kwestiach wink.gif Pisz jak najwięcej, by od strony technicznej było doskonale, a resztę się zobaczy smile.gif

A w ogóle to kim ja jestem by dawać ludziom rady smile.gif


--------------------
...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 19.05.2024 14:56