Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Kolejne opo tym razem wkurzonej K.B (zak)

Kasandra Black
post 08.02.2004 14:35
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 74
Dołączył: 05.02.2004




MALAZAŃSKA POLEGŁA
EPIZOD 1.
Talla Reese miała przystąpić do testu na lojalność względem Voldemorta. Jeszcze nikogo nie było w zamku, który był niewidoczny dla osób niewtajemniczonych. To tutaj mieściła się kryjówka Śmierciożerców. I teraz właśnie Talla Reese udała się na zwiedzanie.
Zaczęła od biblioteki. Tu zaskoczyła ją ilość woluminów, które były umieszczone alfabetycznie na półkach. Przeszła kilka działów i znalazła książki o eliksirach. Usiadła przy pobliskim stole i momentalnie zatopiła się w lekturze. Nawet nie słyszała kroków, tak była zafascynowana przepisami na różne trucizny i antidota.
-Co tu robisz?- zapytał ktoś, a Talla podskoczyła, odruchowo zatrzaskują księgę z wielkim hałasem.
Rozejrzała się dookoła. Koło niej stał wysoki mężczyzna o czarnych, przetłuszczonych włosach. Wysoki.
-Boże- westchnęła Talla, łapiąc oddech.- Nigdy więcej mnie nie strasz. Mogę dostać zawału albo rąbnąć cię sztyletem. Jeszcze nie wiesz, na co mnie stać.
-Rozumiem. Severus Snape, do usług. Lokalny mistrz eliksirów.
-Talla Reese. Lokalna mistrzyni tortur- odpowiedziała na to Talla identycznym tonem, co on.
-Tortur seksualnych?- zapytał.
-Ariel!- krzyknęła Talla, a Severus zaczął dziwnie chlupotać. Gdy zwolniła zaklęcie on leżał na podłodze i próbował łapać oddech.- Nigdy nie zadawaj głupich pytań kobietom. A zwłaszcza Talli Reese.
-No proszę, nasza przyszła Śmierciożerczyni pokazała na co ją stać- Talla usłyszała dziwny głos za plecami. Voldemort.
Severus Snape się podniósł. Na początku nie wierzył, że taka dziewczyna może być kandydatką na Śmierciożercę. Dopóki nie poczuł na sobie mocy zaklęcia z malazańskiej księgi Tiste Andi. Była jakaś dziwna moc w tej ciemnowłosej dziewczynie. Malazańska moc. Przeklęta.
Talla poszła za Voldemortem. Z reguły wiadomo było, co ją czeka. Eliksiry, zaklęcia torturujące, to przez co musiała przechodzić podczas treningów adeptów Tiste Andi. Potem miała wybrać sobie imię. Najpierw była słodziutkim aniołkiem, Da Reese, ale potem przybrała sobie inne imię. Już nie było słodziutkiej Da o anielskim charakterze. Była teraz diabelska i mordercza Talla, która na przekór temu, co o niej świadczyło, nie uwielbiała zabijać ani słyszeć krzyków torturowanej osoby.
Była mała, kiedy rodzice zginęli. Wtedy przygarnął ją władca Odprysku Księżyca, Anomander Rake. Ćwiczyła się w walce, pragnąc umieć więcej. Kiedy w końcu wyruszyła poznała czarodziejkę, Tattersail. Ona pomogła jej wybrać ścieżkę, odczytując jej przyszłość za pomocą Talii Smoków. Dziewica Śmierci, Korona, Obrońca Światła no i Oponn, bliźnięta przypadku. Tattersail nie musiała jej tego tłumaczyć. Talla sama znała to, co w kartach było ukryte. Przecież była Tiste Andi. Ale znano ją jako malazańską poległą. Musiała uciec. Rake, dawniej przyjaciel, ścigał ją po tamtym świecie. Nie wiedział, że malazańska poległa, jego dawna podopieczna, jedna z Tiste Andi, była uczennica Orfantal, czarodziejka, była w innym świecie. W innym wymiarze. Na planecie Ziemia.
Talla uciekła, bo Rake posądził ją o coś, czego nie zrobiła. O zabójstwo potrzebnego mu człowieka, Tayschrenna. Mścił się okrutnie. Z dawnej przyjaciółki stała się wrogiem. Starli się już dwa razy. Talla miała nadzieję, że więcej się nie spotkają. Jednak myliła się. Doszło do trzech kolejnych starć i zawsze udało się jej uciec. Teraz ona ma prawo do zemsty. Dlatego chciała zostać Śmierciożercą. Malazańska poległa znowu się odrodzi.
Teraz popatrzyła na ofiarę, którą przyszło jej torturować. Na młodego chłopaka, który przypominał jej brata. Ale było w nim coś z Rake’a.
Sprytnie rzuciła zaklęcie, które pozwoliło jej nie słyszeć krzyków ofiary. Ale tylko jej. To była zaleta znania zaklęć Tiste Andi.
-No, Tallo Reese, pokaż, na co cię stać- syknął Voldemort i Talla przystąpiła do tortur.
-Olie!- krzyknęła.
Chłopiec skulił się w kłębek. Nagle na całej jego twarzy wystąpiły poparzenia, jakby zachodzące od wewnątrz. Voldemort był pod wrażeniem mocy dziewczyny.
-Vorte! Perin! Ulmis! Kesernem!- krzyczała coraz to kolejne zaklęcia Talla. Chłopiec czuł ból, krzyczał, jednak Talla tego nie słyszała.
-No proszę, nasza kandydatka pokazała co potrafi. A umiesz zabijać od razu? Avadą?
-Nie, ale znam szybsze zaklęcie- odpowiedziała Talla.- Zademonstrować?
-Nie. Chcę, żebyś się nauczyła Avady. Ale ja go zabiję. Avada Kedavra!- krzyknął i chłopiec już był martwy.- Tak to wygląda. Reese, nic ci nie jest?
Talla była biała jak kreda. Pamiętała, że tego samego zaklęcia użył Rake przeciwko niej. Pamiętała ten ból, jednak tutaj Avada zabijała. Tam ledwo się wywinęła podczas ostatniego starcia. Tutaj byłaby już martwa. Avada Kedavra. To zaklęcie długo pozostanie w jej pamięci.
Następnego dnia odbyło się zebranie Śmierciożerców. Talla nie wiedziała, że tylu ich może być. Wielu przypominało jej dawne czasy, kiedy była przyjaciółką Rake’a. Nie zdołała powstrzymać łez.
-Talla, co ci jest?- zapytał znajomy głos. Severus.
-Nic- odpowiedziała Talla, wstydząc się swojej słabości.- To tylko wspomnienia.
-Dosyć bolesne- zauważył Severus.- Chcesz coś na uspokojenie?
-Nie. Nie będzie mi to potrzebne. Idź już.
-Na pewno tego chcesz?
-Powiedziałam: IDŹ JUŻ!- krzyknęła Talla.
Severus się wyniósł, a Talla czekała na rozpoczęcie zebrania, które oczywiście miało ja ustanowić Śmierciożercą. Uprzedziła, że nie może mieć wypalonego Mrocznego Znaku. Pozwolił jej go nie mieć, upewniwszy się, że nie zna Dumbledora.
-Drodzy Śmierciożercy- zaczął Voldemort.- Chciałbym przedstawić wam nową członkinię naszego zakonu. Oto Talla Reese!
Talla wyszła, ukrywszy przedtem ślady łez. Nie chciała zdradzać swojej słabości. Nikomu. Nawet jemu.
-Tallo, proszę, usiądź między Augustusem i Lucjuszem.
Talla na całe szczęście nie miała trudnego egzaminu. Nawet nie wypalono jej znaku na oczach wszystkich, jak to miało być. Wszyscy byli zdziwieni.
Kiedy zebranie się skończyło, Severus nie mógł uwierzyć, że nie wypalono jej znaku. A jednak coś było w tej dziewczynie. Coś dziwnego. Przeklętego.
Poszedł do biblioteki, aby przeczytać legendy malazańskie. Jest! Malazańska poległa. Czuł, że to pasuje do Talli.
Talla była w przeciwległym kącie biblioteki i przeszukiwała półki w poszukiwaniu książek o tajemnych rytuałach. Znalazła. Malazański rytuał wypalania znaku. Tyle że to był miecz, a nie czaszka. Szukała dalej. Przyjęcie złego. Wypalanie symbolu Aered. Śmierć. Czaszka. Znalazła. Rytuał śmierci. Tajemny, zakazany w Odprysku. Ale wielu chciało się go nauczyć i Talla znalazła się wśród takich osób. Ona podporządkowała wielu. A Rake sam używał takiego rytuału. Kiedy ona wysłała na jego podporządkowanych swoje wojska, zauważyła, że czaszka z rozwidlonym językiem węża była jego symbolem. Jej była czaszka w ogniu. Zrozumiała. Wcześniej niż inni.
Voldemort otworzył magiczny portal, komunikacyjny. Przez chwilę nic nie był widać, ale potem ukazała się postać Anomandera Rake’a. Jego przyrodniego brata.
-Jest tu, Rake- powiedział (patrz: wysyczał) Voldemort.
-To dobrze- odezwał się Rake.- Prędzej, czy później zrozumie. Ale wtedy będzie za późno. Przybędę jak tylko będę mógł. Orfantal coś podejrzewa. Wolę nie ryzykować. Teraz tu idzie- powiedział, po czym portal zniknął.
Talla aportowała się z zamku Śmierciożerców. Była wściekła, że dopiero teraz się dowiedziała. Wiedziała, że uciekając z zamku, złamie pakt. Była bezpieczna.
Rake połączył się z Voldemortem wściekły.
-Głupcze- syknął.- Ona uciekła. Jak mogłeś jej pozwolić? Ty...- tu obrzucił Voldemorta wyzwiskami, których nie przytoczę (ach, ten język Tiste Andi, nie mogę tłumaczyć tongue.gif) ze względów bezpieczeństwa.
-Aportowała się, bracie- powiedział Voldemort.- Złamała pakt. Jestem bezsilny.
-Przybędę przed pełnią. W pełni księżyca ją zabiję.
Rake wyłączył się. Tyle starań na nic. Już ją prawie miał, ale znowu mu się wymknęła. Ale poprzysiągł zemstę. Ona zapłaci za śmierć Tayschrenna. Był jego kochankiem (ups, chyba mnie coś wzięło, po cholerę ja dałam taki wątek) i po jego śmierci nie brał nic do wiadomości. Nie brał do wiadomości, że to nie Talla. Ale to ona tam była. Ona miała na rękach jego krew.
Talla udała się do zamku, który zobaczyła na linii horyzontu. Do zamku, w którym musiała znaleźć schronienie.
Przestraszyło ją szczekanie psa. Po chwili zobaczyła jego całego. Monstrualny, wielki, czarny, zlewający się z nocą (bo noc już była tongue.gif) i w dodatku z wielkimi kłami brytan. Ktoś chyba musiał mieć nierówno pod sufitem, żeby cos takiego puszczać na wolność.
-KIEŁ, SPOKÓJ!- usłyszała głos. Z niepełnym akcentem olbrzymów. Koleś musiał być półkrwi.
Talla zobaczyła czwórkę ludzi. Tfu, jednego mężczyznę i troje młodzieży. Tfu, tfu, jednego półolbrzyma i trójkę ludzi. Tfu, tfu, tfu, jednego starszego od niej i trójkę dzieciaków. Jeden z nich, z blizną na czole popatrzył na nią i powiedział:
-Śniłaś mi się.
-Przepraszam za Kła- powiedział półolbrzym.- Źle reaguje na obcych. Nic ci się nie stało?
„Cholera, ja znam tego gościa”- pomyślała Talla. „Widziałam go kiedy tu przybyłam”.
-Nie- odpowiedziała Talla.- Na całe szczęście w porę go powstrzymałeś, Rubeusie.
-Talla, to ty?- zdziwił się Rubeus.- Zmieniłaś się. I to bardzo.
-Dziękuję. Ale prowadź mnie do zamku. Musze gdzieś przenocować, ale twoja chatka, Rubeusie, nie jest bezpiecznym miejscem.
-Może chłopięce dormitorium Gryffindoru?- zaproponował chłopiec, rudy jak wiewiórka.- Może nasze? Dostawi się łóżko i po kłopocie.
-Zboczeniec- powiedziała Talla.- Niestety nie. Ale chciałbyś.
-No pewnie- wyrwało się mu.
-Ron- skarciła go jedyna osoba płci żeńskiej, nie wyłączając Talli.- Wiesz, w wieży Gryffindoru jest komnata dla gości. Poproszę profesor McGonagall, żeby nam pozwoliła cię ugościć w wieży.
McGonagall zgodziła się, zdziwiona obecnością Talli. Dziewczyna, która ją zaprowadziła, miała na imię Hermiona. Kiedy podeszły do wieży, wypadli zza obrazu Harry i Ron, przyjaciele Hermiony.
-Wszystko gotowe- powiedział Ron.- Jakbyś chciała, to zawsze możesz chodzić z nami na lekcje. Przypuszczam, że wiesz co nieco.
-Żebyś wiedział- szepnęła do siebie Talla.
EPIZOD 2.
Talla obudziła się po ciężkiej nocy, pełnej koszmarów, które przezwyciężyła samym umysłem. To był jej pierwszy dzień w zamku. Na całe szczęście Harry, Ron i Hermiona szli na ten sam rok, co ona. Ona musiała, żeby być bezpieczna. Była w siódmej klasie na tymczasowo. Dopóki nie zetrze się ponownie z Rake’em ma być zwykłą uczennicą. Zwykłą Gryfonką.
Poszła z tzw. Sławną Trójcą (Harry, Ron i Hermiona-tak ich nazywali :-)) na śniadanie. I wtedy to się stało.
Usiadła obok Hermiony i wtedy zmartwiała. Do wielkiej Sali wszedł Severus!
-Co ten debil tu robi?- zapytała Sławnej Trójcy.
-Ten debil tu uczy- odpowiedział Harry.
Severus popatrzył na stół swoich podopiecznych. Wszyscy byli w gotowości. A potem spojrzał na stół ich przeciwników, Gryfonów. I dosłownie skamieniał. Talla!
Nie wiedział, skąd się tu wzięła, ale wiedział, że jest w niebezpieczeństwie. Ale nie znał rozmiarów tego niebezpieczeństwa. Nawet nie wiedział, kim tak naprawdę jest Talla. Tylko się domyślał. Może wiedział, a może nie. Tego nie było wiadomo.
Na eliksirach chciał pogadać z Tallą, dlatego wezwał ją do siebie. Ona stanęła przed nim z wyzywającą miną. Chciała, żeby zgadł, o co jej chodzi. Ale rozmowa nie wyniosła nic. Severus chciał z nią pogadać na osobności.
Talla kończyła lekcje razem z Gryfonami, kiedy Snape poprosił ją do siebie.
-No, Talla, czekam na wyjaśnienia- powiedział, stając przed nią.
Talla Reese nic nie powiedziała, tylko podeszła do niego i z całej siły rąbnęła go w twarz. Do tego jeszcze się złośliwie uśmiechała. To była już inna Talla.
-Śmierdzący sprzedawczyk- syknęła.- Chcesz mnie sprzedać temu sukinsynowi? Ja się nie dam. Jeszcze mnie nie znasz. Wiem, kim on jest. Wiem, przez kogo jestem ścigana. Ale to dwie różne osoby, połączone więzią. Dwie osoby z innych światów. A teraz żegnam śmierdzący sukinsynu.
Talla wyszła, a Snape zdziwił się, bo ona domyśliła się jego zamiarów. Ale i tak nie mogła nic zrobić. Zupełnie nic. Tylko zmierzyć się z przeznaczeniem. Jednak postanowił nic nie mówić Voldemortowi. Bo ona wiedziała. Teraz wie.
Talla była wściekła do żywego. Nie odpowiadała na żadne pytania. A że zwolniona była z popołudniowych lekcji, nie miała nic do roboty, tylko szperać w bibliotece. A wiedziała, że pani Pince była znana z surowości.
Talla próbowała przekonać bibliotekarkę, żeby wypożyczyła jej książkę o legendach malazańskich najnowszego wydania. Bez skutku. Przypomniała sobie wtedy, że Anomander Rake czytał jej coś takiego. Łzy znowu napłynęły jej do oczu. Przypomniała sobie szczęśliwe czasy, kiedy była zaledwie adeptem w Odprysku Księżyca. Pani Pince musiała widzieć te łzy, więc bez wahania pożyczyła jej książkę.
-Malazańskie legendy?- zdziwiła się Hermiona.- Rąbnęło cię? Nikt tego nie czytał.
-Cicho siedź, Hermiona- syknęła Talla.- W tej książce jest coś, czego pilnie potrzebuję.
-Co?
-Więź Rake’a. Zaraz, mam. Ustanowiono, że Anomander Rake, władca fortecy Tiste Andi, Odprysku Księżyca, został połączony ze swoim przyrodnim bratem, Thomasem, Marvolo Riddlem, zwanym Lordem Voldemortem oraz z magiem, Tayschrennem. O żesz. Dlatego mamy taki pasztet.
-Kto to jest Anomander Rake?- zapytał Harry, przysuwając się do dziewczyny.
-Brat przyrodni Voldemorta- powiedziała Talla. Harry skamieniał.
-Naprawdę?- zapytał.- To z jego powodu się tu ukryłaś?
Talla spojrzała na niego zdumiona.
-Nie muszę być widzącym, żeby odkryć, co się z tobą dzieje. Jesteś jakaś blada.
-Musimy poczekać, aż reszta pójdzie spać- powiedziała Talla.- Dopiero wtedy się wszystkiego dowiecie.
Czekali dosyć długo, dopóki nie upewnili się, że ostatnia osoba poszła do dormitorium. Była to wszystkiego ciekawa Natalia McDonald. Talla musiała ją szybko spławić.
Twarze Sławnej Trójcy wyczekiwały na opowieść Talli Reese.
-Mogę już?- zapytała. Skinęli głową.- Dobra. Jak widzieliście przeszukiwałam księgę malazańskich legend, żeby dowiedzieć się co w Anomanderze Rake’u spowodowało straszne zmiany. I znalazłam to, czego nikt nie mógł znaleźć. Więzi Tiste Andi.
-Czego?- zapytał Ron.
-Co za kretyn- westchnęła Talla.- Tiste Andi to bardzo pradawna malazańska rasa. Jednym z nich był właśnie Anomander Rake. Ale jeśli kiedykolwiek czytaliście malazańskie legendy, pewnie słyszeliście o malazańskiej poległej. Nie? To posłuchajcie. Był czas, gdy istniało ich wiele. Wiele w jednej bitwie. Lecz tylko jedna jest prawdziwa. Tiste Andi. Ścigana. Nietrudno się domyślić, lecz znajdzie się ktoś, kto będzie próbował oddać ją prześladowcy. Ale ona się odrodzi. Będzie potężniejsza niż kiedykolwiek. Domyślcie się teraz.
-Ty jesteś poległą- powiedziała Hermiona.- Ty jesteś odrodzoną. Mów dalej.
-Rake mnie wychował, jednak stało się coś, co sprawiło, że z przyjaciółki stałam się wrogiem. Oskarżył mnie o coś, czego nigdy nie byłam w stanie zrobić. O zabójstwo jego kochanka(KURDE, PORYPAŁO MNIE!!!). Stałam się wrogiem, bo próbowałam ratować życie. Miałam krew na rękach. Ale to nie ja go zabiłam. To był Voldemort.
-Voldemort?- powtórzył Harry.
-Dokładnie. Chciał być jedynym, który posiada więź z Rake’em. Bo był przecież, a raczej jest jego przyrodnim bratem.
-Że co????????
-Tak. Mieli wspólną matkę. Ale Voldemort jest półkrwi. Kiedy Rake i Voldemort się połączą nic nie będzie w stanie ich powstrzymać. Za wyjątkiem malazańskiej poległej. Ale sama nie dam rady. Będziecie musieli mi pomóc. Tego starcia mogę nie przeżyć.
-Pomożemy ci- powiedział Ron. Harry i Hermiona poparli przyjaciela.
-Dziękuję. Teraz zaczniemy naukę.
-Jaką naukę?- zdziwiła się Hermiona.
-Rake na pewno będzie chciał was usunąć. Będzie używał zaklęć, których nie znacie. Zaklęć z malazańskiej księgi Tiste Andi. Zaklęć, które ja sama umiem. Od jutra wynajmujemy klasy do ćwiczeń.
EPIZOD 3.
-Ulmis!- krzyknęła Hermiona, celując w Rona, który upadł.- Cholera. Coś schrzaniłam.
-Przy zaklęciach z księgi Tiste Andi nie wykonuje się kompozycji różdżką- po raz kolejny wyjaśniła Talla.- Mówię to już z tysięczny raz i dalej nie widać poprawy. Harry, pokaż jej, o co chodzi.
-Jak chcesz, Talla. Ulmis!
Tallę rąbnęło i po chwili pokryta została rozszerzonymi ranami. Potem jakoś oprzytomniała i wymruczała przeciwzaklęcie.
-I o to chodziło- powiedziała.
Ćwiczyli w pustej klasie zaklęć, którą udostępnił profesor Flitwick po długich prośbach Talli. Hermionie szło kiepsko, natomiast Harry i Ron załapali wszystko świetnie.
-No, dobra. Teraz wypróbujemy kompozycję zaklęć na... pająku. Ron, zaczniemy od ciebie. Ale najpierw prezentacja. Musicie wiedzieć, o co mi chodzi. Ulmis! Avanar!- krzyknęła te dwa zaklęcia i pająk najpierw pokrył się ranami, a potem padł martwy.- Dobra, Ron, zaczynaj.
Ron wystąpił, strasznie blady. Bał się pająków.
-Ulmis! Avanar!
-Bardzo dobrze, Ron- pochwaliła go Talla.- Hermiona!
Hermionie nie wyszło. Ona była jakaś stremowana, jakby coś ukrywała. Natomiast Harry poradził sobie znakomicie.
Wieczorem Hermiona otworzyła portal komunikacyjny i połączyła się z Rake’em.
-I co?- zapytał.
-Jest tutaj. Uczy nas zaklęć. W każdej chwili będę mogła ją zabić.
-A w sprawie zabójstwa... Uchyliła coś?
-Mówi, że to zrobił Voldemort.
-Cholerna dziwka- syknął.- Zabiję ją podczas tej pełni.
-Przyprowadzę ja, panie.
Talla przeczuwała, że Hermiona coś ukrywa. Wkrótce zakazała jej ćwiczeń razem z nią, Harrym i Ronem. To było coś innego. Tajemnego. Zdradzieckiego. Obcego.
Któregoś dnia Harry pociągnął gdzieś Tallę. Pewnie chciał pogadać na osobności.
-Dobra, gadaj- westchnęła Talla.
-Mam tylko jedno pytanie. Dlaczego Hermiona z nami nie ćwiczy?
Talla westchnęła tylko i poprawiła spinkę na jednym z kosmyków.
-Otóż wydawało mi się, że wśród Hogwartczyków jest szpieg. Teraz moje podejrzenia się pogłębiły. Jest gorzej niż myślałam.
-A ty uważasz, że to Hermiona jest tym szpiegiem?
-Dokładnie. Widziałeś jej zachowanie, a poza tym wyczułam u niej zaklęcie oddania.
-Co?
-Malazańskie zaklęcie oddania. Dosyć popularne u czarodziei Podpalaczy Mostów. Ale nawet pod zaklęciem umysł jest zdolny wyczuć, co się dzieje z ciałem. Jakby chciała to wyznać, ale nie może. Jest to najbardziej znana forma zaklęcia Imperius u Tiste Andi. Za trudna jak na Voldemorta. To musi być Rake. Odnoszę wrażenie, że ona się z nim kontaktuje. Harry, śledź ją. Ja mam sprawę do załatwienia. Idź.
Podejrzenia Talli sprawdziły się. Hermiona rzeczywiście kontaktowała się z Rake’em, dopóki Harry nie użył zaklęcia Uciszającego. Teraz Hermiona leżała w szpitalnym, bo Harry użył innego zaklęcia, którego uczyła ich Talla.
Orfantal wiedziała, że coś jest nie tak. Czuła to w zachowaniu Rake’a, a kiedy wspominała Tallę, on odnosił się do niej z wściekłością. Musiała skontaktować się z Tattersail. Ona wiedziała, co Talla miała wywróżone z Talii Smoków. Nawet szyk kart. Dosłownie całą drogę Talli.
Talla w tym czasie nerwowo rozglądała się za Syriuszem Blackiem, który-jak twierdził Rubeus-powinien jej pomóc. Wiedziała, że uczy obrony, tylko nie wiedziała, gdzie teraz jest.
-Jakiś problem?- zapytał ktoś.
Odwróciła się, lekko przestraszona i zmieszana. Stał za nią Syriusz Black.
-W czym ci pomóc, Reese?- zapytał.
-To poufna sprawa- szepnęła.- I jestem Talla, tak do wiadomości.
Poszli wprost do jego gabinetu. Black chciał wypytać Tallę, o co chodzi, jednak ona go zbywała. Musiała go zbywać, bo inaczej ktoś niepowołany mógłby usłyszeć słowa, których nie powinien.
Gdy doszli, Talla zamknęła dokładnie drzwi i zapieczętowała je zaklęciem dźwiękoszczelnym.
-No?- zapytał Black, spodziewając się wyznania miłosnego.
-Mam pytanie- powiedziała Talla.- Możemy przejść na ty?
-Yyyyy, jasne... Talla.
-Dziękuję, Syriuszu. A teraz przejdźmy do rzeczy. Czy mógłbyś mi pomóc?
-Yyyyy, pewnie.
-Gdzie jest Remus Lupin?- zapytała Talla stanowczym głosem.
-A po co ci ta wiadomość?
-Czy naprawdę muszę??
-Tak- powiedział Syriusz tym samym stanowczym głosem, którego użyła niedawno Talla.
-OK. Wilkołaki potrafią wykrywać niewidzialnych Tiste Andi.
-Co???
-Nie co, Syriuszu, a kogo. Jest to legendarna rasa, o której nic nie słyszeliście, bo tutaj nie istnieje.
-Rozumiem. Zaprowadzę cię tam. Oczekuj mnie jutro o szóstej po południu.
-Dobrze, Syriuszu. Do zobaczenia jutro. Mamy obronę.
EPIZOD 4.
-Jesteś pewna?- zapytał Harry.
-Na stówę.
Harry i Talla siedzieli w Wielkiej Sali o szóstej rano i zajadali śniadanie. Talla, bo jeszcze miała mnóstwo do przeszukania w dziale Książek Zakazanych, Harry, bo chciał się dowiedzieć, jak przebiegła jej rozmowa z jego ojcem chrzestnym, a poza tym chciał jej dotrzymać towarzystwa.
-Ale to znaczy, że opuścisz spotkanie Zakonu, na które miałem cię zabrać.
-Sorki, ale dowiedziałam się o tym już po wizycie od Hermiony, a to znaczy, że nie mogę. Oho, już się zjawiają nauczyciele. Ja znikam. Cześć. Do zobaczenia nie wiem kiedy. Mam zwolnienie z eliksirów. Fajnie mam, nie?
-No.
Talla miała wiele do przepatrzenia, ale na szczęście nie zajęło jej to więcej niż cztery godziny, potem polazła do dormitorium i wzięła torbę, a potem podążyła wraz z Gryfonami do sali obrony.
Na szczęście były to zajęcia praktyczne, a Talla zrobiła wszystko w minutę, toteż mogła spokojnie poczytać na temat wilkołaków i ich związków z Tiste Andi.
-Co to, czytamy na lekcji?- zapytał Syriusz, który przechodził obok niej.
-A czytamy sobie- powiedziała Talla.
-Słuchaj, pytałem się Remusa i się zgodził, tyle że musimy się teleportować.
-Nie ma problemu- powiedziała Talla.- A teraz wynocha do innych uczniów, bo to się wydaje podejrzane.
-Dobra. To o szóstej przed zamkiem.
I w końcu nadeszła szósta. Talla, przebrana w ciemny strój czekała na Syriusza, który pojawił się pięć minut później.
-Gdzieś ty był?- zapytała.
-Snape- odpowiedział Syriusz, co Talli posłużyło za całą odpowiedź.
-Cholerny sukinsyn- szepnęła.- To co, idziemy?
-Proszę bardzo- uśmiechnął się Syriusz i oboje teleportowali się do mieszkania Lupina.
Remus Lupin był zajęty, ponieważ chciał coś napisać, jednak znowu mu ktoś przerwał. Tym razem nie żaden Śmierciożerca, tylko... Syriusz.
-Syriuszu- powiedział Lupin, lekko zszokowany.- Co cię sprowadza o tej porze?
-Chciałem ci tylko kogoś przedstawić.
Talla w tej chwili pozostawała pod urokiem niewidzialności, dopóki Syriusz nie doszedł do ostatniego słowa. Najspokojniej w świecie zdjęła z siebie urok i zaczęła rozmawiać.
-Że co???- zdziwiła się Orfantal, kiedy Tattersail powiedziała jej znaczenie drogi Talli.
-Dokładnie- powiedziała Tattersail.- Oponn zafundowali jej niezłą mieszankę. Wynika z tego również, że to ona jest malazańską poległą.
-Ona?????? Tattersail, nie bądź śmieszna. To tylko legenda.
-Nikt z was nie wierzy w legendy- westchnęła Tattersail.- No, za jednym wyjątkiem. Za wyjątkiem Talli.
Syriusz i Talla zamiast do zamku, aportowali się na Ulicę Śmiertelnego Nokturnu, gdzie mieli znaleźć składnik eliksiru.
-Jesteś pewien, ze to tutaj?- zapytała niepewnie Talla.
-Tak, jak ty tu stoisz.
-Dobra, leć.
Orfantal czuła, że Tattersail mówiła prawdę, jednak chciała się coś od niej dowiedzieć więcej. Chciała wiedzieć wiele.
-Talla, wbrew pozorom jest Tiste Andi- powiedziała Tattersail.- Czułam to. Biło to od niej. Aż za bardzo. Nic mi nie powiedziała.
-Jeśli tak...
-Talla jest w bardzo poważnym niebezpieczeństwie. Rake ją ściga. Za coś, czego nie popełniła.
EPIZOD 5.
Syriusz i Talla wrócili do Hogwartu. Oboje byli świadomi grożącego jej niebezpieczeństwa. Ale każde z nich wiedziało inaczej. Syriusz patrzyła na Tallę z punktu widzenia wojowniczki. Talla natomiast na siebie z punktu widzenia czarodziejki. Oboje czuli, że przeciwstawi się niesprawiedliwości, której na niej dokonano.
Pełnia księżyca. Talla właśnie siedziała z Harrym, Ronem i Syriuszem na błoniach i cicho rozmawiali. Lupin stał na czatach, żeby wyczuć Rake’a.
-Kiedy on tu będzie, uciekajcie- szepnęła Talla.- Nie chcę was narażać.
-Nie zostawimy cię- powiedział Harry.
-Tak- poparł go Ron.
Syriusz nic nie mówił. Talla zobaczyła wyraz nieśmiałości i zdziwienia, jednak nie mogła nic zrobić, bo w tej samej chwili Lupin wyczuł kogoś. Kogoś z Tiste Andi.
-I teraz się zacznie- szepnęła Talla.- Zwiewajcie, cała trójka.
-To nie będzie potrzebne.
-Orfantal- powiedziała Talla.- Witaj.
-Zastanawiałam się, co cię skłoniło do ucieczki z Odprysku- powiedziała Orfantal.- Dotychczas byłaś taka spokojna.
-Musiałam.
W tej chwili Lupin znowu podniósł ostrzegawczy głos. Talla puściła swoją byłą nauczycielkę, ale reszta się nie ruszała.
-Uciekać- syknęła Talla.- Orfantal, wracaj do Odprysku. Tu się zrobi niebezpiecznie.
-Jak chcesz- powiedziała Orfantal i zniknęła.
-Spadajcie, byle gazem- powiedziała Talla, odwracając się do reszty.
-Nie zostawimy cię w potrzebie- powiedział Ron.
-Ja nie żartuję. Zaraz komuś się może stać krzywda. Zwiewajcie w bezpieczne miejsce. Poradzę sobie.
Pobiegli, ale niezbyt daleko, żeby pomóc Talli w najodpowiedniejszej chwili. Ona stanęła gotowa i po chwili ukazał jej się Anomander Rake, jej dawny przyjaciel, obecnie wróg.
-I znowu się spotykamy, Tallo Reese- powiedział.
-I to będzie ostatnie starcie, Anomanderze Rake’u- powiedziała tym samym tonem Talla.
-Na pewno. Avada Kedavra!
Talla uchyliła się, a po momencie pojawił się Voldemort i cała zgraja Śmierciożerców. Zaczęli miotać w nią zaklęciami, jednak ona zwinnie uskakiwała.
-Stójcie- powiedział Rake.- To moja walka. Jesteście dla osłony, jakby coś poszło nie tak.
Talla objęła wzrokiem wszystkich ludzi(OGÓLNIKOWO), którzy stali po przeciwnej stronie, a wkrótce zdeportowali się.
-Teraz tylko my dwoje- wysyczał Rake.- Skończysz tak, jak Tayschrenn, który musiał widzieć, co mu zrobiłaś.
-Powtarzam ci jeszcze raz- powiedziała Talla- to NIE JA!
-Kłamiesz- syknął Rake.- Jesteś plugawą, parszywą...- nie dokończył, bo Talla natychmiast podeszła do niego i z całej siły trzasnęła go otwartą dłonią w twarz, po czym odskoczyła i miotnęła w niego zaklęciem.
Nie mógł uskoczyć. Zaklęcie trafiło w niego, ale zamiast upaść został przez kogoś podtrzymany. Talla nie mogła wiedzieć, kto to, ale się domyślała.
-Tayschrenn- szepnął Rake.
Talla chciała się wycofać, jednak Rake to zauważył i rąbnął w nią Cruciatus. Jednak nie doceniał jej. Odbiła to zaklęcie i odsunęła się.
-Stój- szepnął duch Tayschrenna.- Walczysz z nie tą osobą.
-Co?- zdumiał się Rake.- Więc kto cię zabił?
-Ten, którego uważałeś za sprzymierzeńca. To Voldemort.
-Mój przyrodni brat... Dlaczego?
-To bardzo proste- powiedziała Talla.- Voldemort chciał być jedyną osobą, połączoną z tobą więzią. Chciał się karmić twoją mocą.
-Jak każdy czubek- usłyszeli głos Syriusza.
-Syriusz!- krzyknęła Talla.- Skąd się tu wziąłeś?
-Nie chcieliśmy cię zostawić bez opieki- powiedział Syriusz i wyszedł z ukrycia wraz z Harrym i Ronem(PRZYPOMINAM, ŻE HERMI LEŻY W SKRZYDLE SZPITALNYM).
-I jest mi bardzo miło.
EPIZOD 6.
-Gdzie ty się znowu szykujesz?- zapytał Ron.- Przecież wszystko wróciło do normy.
-Oj, Ron- westchnęła Talla.- Mówiłam ci z tysiąc razy. Rake chce się zemścić i takie moje pieskie szczęście, że muszę mu towarzyszyć. Taki problem. Dlatego się tak szykuję.
-Talla, jesteś gotowa?- od wejścia do salonu Gryffindoru dobiegł głos Syriusza, który dotrzymywał towarzystwa Rake’owi.
-Powiedz mu, ze za chwilę zejdę!- odkrzyknęła Talla, zabierając się za uczesanie.- Ron, jak myślisz: na spokojnie, czy na bojowo.
-Może lepiej na spokojnie.
-To już jestem gotowa- powiedziała Talla z uśmiechem i poleciała do Syriusza i Rake’a.
Kiedy weszła, ledwo ją poznali. W stroju nocnej łowczyni nie łatwo było się domyślić, kim jest. Nawet Voldemort by jej nie poznał. Włosy miała rozpuszczone i sięgały jej do ramion.
-Świetnie wyglądasz- powiedział Syriusz.
-Dziękuje- uśmiechnęła się Talla.- Anomander, jestem gotowa. To kiedy?
-Jak najszybciej. Muszę wykończyć sukinsyna.
-Hola, hola, Anomander, nie podniecaj się tak bardzo- zaśmiała się Talla.- I uważaj, bo cos rozwalisz i Hermi da nam po pysku.
Cała trójka wybuchnęła śmiechem, co zwróciło uwagę pierwszoklasistek, które obejrzały się zaskoczone na Rake’a. Może już go widywały, jednak zawsze sprawiał wrażenie obcego, który przybył pierwszy raz.
Rake i Talla zdeportowali się w mgnieniu oka. Syriusz jeszcze stał blisko miejsca, gdzie niedawno byli oni. Odszedł, mimo chęci wzięcia udziału w walce.
Voldemort był wściekły w ogóle bardziej niż Rake, kiedy jeszcze był jego sprzymierzeńcem (niemały rekord tongue.gif) i nie musieli ze sobą walczyć. Teraz przez tego przeklętego ducha jego plany wzięły w łeb i teraz Rake przy pomocy tej przeklętej dziwki(WIECIE O KIM MOWA) chce go pokonać. Jego, najpotężniejszego czarodzieja na świecie. Na tym świecie. A tam...
Prawdę mówiąc, zastanawiał się, czy Talla nie jest potężniejsza od Rake’a. Widział jej umiejętności podczas testu. Ale chyba nie.
Talla i Rake właśnie teleportowali się do zamku tak, że nikt ich nie zauważył. Powoli szli korytarzami, gdy coś cichutko pyknęło i przed nimi pojawił się...
-Syriusz- szepnęła Talla.- Co ty tu robisz?
-Idę z wami. Nie mogę tego tak zostawić.
-Czego?- zainteresował się Rake.
-Aaaaa, nieważne- zbyła go Talla.- Lepiej chodźmy.
Całą trójką ruszyli ku głównej komnacie. Mieli na sobie urok Rozpłynięcia, więc nie było ich widać. Poruszali się cicho. Każdy swoim sposobem. Syriusz urokiem Cichostępów, Rake leciał w powietrzu, a Talla skupiła moc.
-Witam was- cała trójka usłyszała głos Voldemorta i po chwili nie byli w zamku, ale na cmentarzysku. Syriusz i Talla natychmiast zostali przywiązani do grobów, a Rake stanął przed Voldemortem.
-Znowu się spotykamy, bracie- wycedził Rake.- Tym razem po przeciwnej stronie. Tym razem mnie nie okłamiesz.
-Ale nikt ci nie powiedział, że to Talla jest malazańską poległą- wysyczał Voldemort, ale Rake nie stracił ani minuty na gapienie się na Tallę.
Voldemort zaatakował. Talla i Syriusz nie mogli nic na to poradzić. Ale czuli, że on wytrwa.
Rake bronił się bardzo zaciekle. Na każde zaklęcie odpowiadał ogniem. Walczył jak jakiś diabeł. Tak, że nie mogli zauważyć żadnej zmiany na twarzy. Jednak Voldemort go dopadł i zabił.
Talla mimo skrępowanych więzami rąk starała się jakoś ruszyć. Lecz nie jej kolej nadeszła. Voldemort odwiązał Syriusza. Wiedziała, co chce zrobić. Postanowiła się nie dać. Wytrzymać.
Syriusz dawał sobie radę. Był jakiś opętany furią bitwy. Talla nie wiedziała, co było ku temu przyczyną. Jednak...
EPIZOD 7.
Syriusz upadł. Tego Talla nie mogła wytrzymać. Voldemort powoli się zbliżał ku końcowi i wkrótce miał walczyć z Tallą. A Syriusz słabł. Powoli cofał się do przepaści.
-Syriuszu!- krzyknęła Talla. Ten obejrzał się na nią zaskoczony.- Zwiewaj!
-Ha- powiedział Voldemort.- Więc chcesz zginąć zamiast niego. Służę uprzejmie- dodał i jednym ruchem różdżki zdjął z niej więzy. Talla stanęła przed Voldemortem gotowa na wszystko.
-Niepewność to klucz- usłyszała w głowie głos Orfantal.- On nie wie, czym zaatakujesz, więc poczekaj na jego ruch.
-Więc, malazańska poległa, sama do nas zawitała- powiedział Voldemort.- Czyli jednak jesteś gotowa. Crucio!
Talla tylko na to czekała.
-Ariel- szepnęła. Podziałało. Voldemort stracił część sił. Jednak dalej był na nogach.
-Victorius!- krzyknął. Talla zachwiała się, gdyż siła zaklęcia była niewiarygodnie potężna. Jednak postarała się wchłonąć tę siłę i prawie jej wyszło.
-To bez znaczenia, Voldemort, czy zabijesz mnie teraz czy dużo później- syknęła Talla.- To bez znaczenia. Ale zemsta i tak cię dosięgnie. Avanar!
Jasny promień przeszył różdżkę Voldemorta, a Talla zobaczyła w niej dwie ofiary. Tayschrenna i Rake’a, którzy natychmiast się wydostali i ulecieli, pozbawiając Voldemorta używania malazańskich zaklęć.
-Avada Kedavra- wysyczał.
Talla była pewna jego ataku. Uskoczyła w bok i robiąc gwiazdę skumulowała energię.
-Vectra Emeli Vortex!- krzyknęła i Voldemort upadł. Nie mógł się ruszyć.
-No, proszę, dobij mnie- syknął Voldemort.
-Nie- powiedziała Talla, odsuwając się od niego.- Gdybyś trochę uważniej mnie obserwował, pomyślałbyś wcześniej, że nigdy nie dobijam przeciwników. I tak umrzesz.
Talla odwróciła się i nie zauważyła ruchu Voldemorta. Jednak wyczuła, co on chce zrobić.
-Expelliarmus- syknęła i różdżka Voldemorta pomknęła wprost do jej dłoni. Spaliła ją.
-Umieraj powoli- dodała i aportowała się.
Talla wiedziała, że nadszedł czas pożegnania. Jednak wciąż starała się zapomnieć o tym wszystkim, co przeżyła w swoim życiu. Ale nie mogła. Za bardzo jej się to wryło w pamięć. Chciała zrozumieć swoich, zrozumiała ludzi. Wyszło jej to jakoś.
Uścisnęła się z Ronem, ale zobaczyła, że nie ma Syriusza. Zasmuciło ją to i opuściła Hogwart, wkraczając do portalu między-światowego.
-Talla!- usłyszała głosy. Serrat i reszta gwardii Rake’a.
-Gdzie Anomander?- zapytała Korlat.
Talla przygasła i wyjęła miecz.
-Tylko to po nim zostało- powiedziała cicho, obserwując zmiany na twarzach przyjaciół.
-Zabiłaś go?- zapytał Horult.
-Nie- powiedziała Talla.- Zabił go jego dawny sojusznik.
I opowiedziała, co się stało na równinie. Serrat i Horult jako jedyni nie wpatrywali się w nią, tylko rzucali spojrzenia w bok.
-Talla- powiedział Horult.
-Czy to twój pies?- zapytała Serrat.
Talla odwróciła się i zobaczyła dużego, czarnego psa, który po chwili zamienił się w mężczyznę.
-Syriuszu!- Talla nie mogła uwierzyć własnym oczom.- A co ty tutaj robisz?
KONIEC


--------------------
Niechaj to Niemcowie wżdy postronni znaja iż dresy nie gęsi iż swoje kije mają...
Jeżeli muszę wybrać, dajcie mi powód...
Jestem jak jasny szczur... Nic mi nie wychodzi...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Child
post 08.02.2004 18:32
Post #2 

leżący rybak


Grupa: czysta krew..
Postów: 7043
Dołączył: 26.11.2003

Płeć: Mężczyzna



Na obornikach był format forum - dlatego wszystkie posty poszły. To po pierwsze.
Głośne rzucanie mięsem kończy się banem (przykład: 2natka. Również obecna na oborach). To po drugie.

A opowiadanko jest dobre, śmiem powiedzieć, że nawet bardzo. Utrzymane napięcie, ładne opisy, nieszablonowe dialogi. Jak się chce, to się umie.

Aż dziw bierze, że jedna osoba może napisać dwa całkowicie różne poziomem opowiadania...

peS: TO NIE JEST PODLIZ ETC., CZY PRÓBA UGODOWEGO WYJŚCIA Z SYTUACJI. NADAL UWAŻAM, ŻE TAMTO OPOWIADANKO JEST BE!

peS2: Robię się sławny cool.gif Kto chce autorgaf? laugh.gif


--------------------
user posted image
His power level... It's over ni-- oh, wait. It's only over seven thousand.

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kasandra Black
post 09.02.2004 22:23
Post #3 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 74
Dołączył: 05.02.2004




[/QUOTE]Aż dziw bierze, że jedna osoba może napisać dwa całkowicie różne poziomem opowiadania...[/QUOTE]
Cóż, Child, ja nie jestm taka jak myślisz..... Jak uważasz mnie za rąbnietą, to nie krępuj się, możesz gadać...... I tak w mojej klasie myślą, że uciekłam z psychiatryka....... To znaczy, faceci, czyli nasi chłopcy.......
A co do długości opo, to powiem, że jedno z ff ma coś koło 30 stron worda, nie wiem, może więcej, bo je ciągle piszę...........


--------------------
Niechaj to Niemcowie wżdy postronni znaja iż dresy nie gęsi iż swoje kije mają...
Jeżeli muszę wybrać, dajcie mi powód...
Jestem jak jasny szczur... Nic mi nie wychodzi...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 20.04.2024 12:29