Wiersz nie jest zbyt świeży, napisany może pół roku temu albo nawet więcej... mam jednak do niego szczególny sentyment.
Co do nierównej długości wersów - wiem doskonale.
Niektóre archaizmy celowe, choć może i nie brzmią tu zbyt dobrze.
Tylko nie bijcie mnie za to zbyt mocno! ^^
„Czerwone paciorki”
Okopy, które wcale nie chciały dać schronienia,
Były mu światem i sensem istnienia,
Gdy walczył z dumnie wzniesionym czołem,
Zoranym cierpieniem, trudem, mozołem
Chłopca, który od matki płaczącej zabrany,
W szeregi żołnierskie został oddany.
I w jednej chwili, gdy zaciekle bił się za Ojczyznę,
Zamieniło się dziecię w dojrzałego mężczyznę.
Wzrok poważny i usta ściśnięte w kreskę,
Karabin w dłoniach, trzepoczące serce
Niby ptak na wolności, gdy dotąd żył w niewoli,
Uleci jeno tyle, ile Bóg pozwoli.
Chłopiec kulę za kulą posyłał w stronę wroga.
Gdzieś głęboko w sercu pogrzebiona trwoga
Miejsca ustąpiła skrzydlatej odwadze.
Tak Nike na szali czyjeś losy kładzie.
Niejednemu zgotowała w niebiosach żywot nowy,
A w ziemię usypaną prosty krzyż brzozowy.
Tak się i chłopcu dostało, kula pierś przebiła.
Z początku nie czuł bólu, tylko jakaś siła
Gięła go uporczywie, niemoc ogarniała,
Gdzieś w oddali litania wystrzałów rozbrzmiewała.
I krew płynęła z ranionej piersi powstańca,
Jak paciorki czerwone świętego różańca
Toczyły się przez palce rozedrganej dłoni.
W modlitwy gorączce pulsowanie skroni
Do taktu jak dzwonek z sercem łomotało,
Jak huk armat, gdy żołnierzy równe rzędy stało.
Z tysiące, zdawać by się mogło – miliony całe!
Potężne, bo przecież szły na śmierci chwałę.
Wtem, kiedy chłopiec poczuł, że umiera,
Najświętsza Maria Panna mu przed oczyma stanęła.
Ta sama, która najświętszy medalik zdobiła.
Pamiętał, że go matka na szyi nosiła.
Tak łzy wzruszenia rzeźbiły jego blade lica,
Gdy poznał słodycz Jej jasnego oblicza.
Szepnął - „To za Ojczyznę, tak umierać trzeba”.
I defiladowym krokiem ruszył do nieba.
Podoba mi się pomimo tego, że krzywe to to jak nie wiem co.
Dwie uwagi:
Ale widzisz... Nike jest opiekunką wojowników, patronką zwycięstwa i chwały. Owszem, to bogini zwycięstwa, a głównym przesłaniem mojego wiersza i tak jest zwycięstwo mimo tego, że żołnierz opisywany przeze mnie poniósł śmierć. Ale skoro tak... przemyślę to jeszcze i może faktycznie lepiej byłoby zmienić to na Tyche.
Miło mi, że jednak się podoba. Zapewne przeczytam to z milion razy jeszcze i poprawię, co trzeba.
RYTM. Poza tym, masz tendencję do tworzenia rymów, które są tymi samymi częściami mowy - słyszałam, że trzeba tego unikać, wtedy lepiej brzmi.
Nie podoba mi się tylko pierwsza zwrotka. Reszta super, choć temat oklepany.
@up
mhm
rymy będące tymi samym częściami mowy (o wspólnej końcówce fleksyjnej na przykład) nazywa się rymami gramatycznymi (czasem: częstochowskimi). są charakterystyczne dla poezji ludowej i stylizowanej na ludową, w innych wypadkach brzmią niedobrze :-)
elegia o chłopcu polskim.
proponuję poszukać innych tematów.
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)