"Kruki"
Zawsze
podziwiałem kruki
Wielkie czarne ptaki unoszące się nad mą
głową
Biegłem
Ścigałem ich cienie z okrzykiem na
ustach
Krzyczałem
Ja też chcę latać
Kiedy moja głowa znalazła się
na poziomie ich skrzydeł
Poznałem Ją
I nauczyłem się latać bez
kruków
Uniosłem się ponad nie
A później
Kiedy przestałem słyszeć
ich krakanie
Spadłem
Bez niej
Spodziewałem się że mnie
rozdziobią
Ale stało się inaczej
Nigdy nie dotarłem do ziemi
Bo
stałem się jednym z Nich
Dziwne uczucie mnie ogarnęło gdy czytałam
Twój wiersz
Jakoś tak... nie wiem Bardzo mi się podoba
Eee... to na tyle
"Nadzieja"
Kiedy patrzę
jak idzie
Zamyślona
Przez kontynent mroku
W moich myślach rozbłyska
swiatło
Wiem już że
Nie ma ratunku
Nie ma nadziei
Nie ma
czasu
Wszystko stworzyło się przez przypadek
A swiat stoi na
granicy
A potem przez chwilę patrzę w jej oczy
Czy cos tak pięknego
mogło powstać przypadkiem?
QUOTE |
Czy cos tak pięknego mogło powstać przypadkiem? |
Heh, a jednak opłaciło się zamieścić te
moje wypociny...
Momo, jak mawia Kuririn - "Mistrza pochwała jak z
platyny skała"
I tak widzę, że w porównaniu z
twoimi moje są jak bazgroły pięciolatka w porównaniu z Van Gogiem...
Nie przesadzaj
(nie chodzi mi tu o to, że wiersze Sir Moma są złe [Sir Moma Momencjusza
Muma ]) Twoje nie są takie złe...
Wręcz przeciwnie
<!--QuoteBegin--Narine+18-06-2003
10:10--></span><table border='0' align='center' width='95%'
cellpadding='3' cellspacing='1'><tr><td>QUOTE (Narine @
18-06-2003 10:10)</td></tr><tr><td id='QUOTE'><!--QuoteEBegin--> http://forum.freeware.info.pl/gry/blazblue.html Nie
przesadzaj <!--emo&:)--><img
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'><!--endemo-->
(nie chodzi mi tu o to, że wiersze Sir Moma są złe [Sir Moma Momencjusza
Muma <!--emo&:D--><img
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'><!--endemo--> <!--emo&:P--><img
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='tongue.gif'><!--endemo-->]) Twoje nie są takie złe...
<!--emo&:D--><img
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'><!--endemo--> Wręcz przeciwnie <!--emo&:P--><img
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='tongue.gif'><!--endemo--> <!--emo&:)--><img
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'><!--endemo-->
<!--QuoteEnd--> </td></tr></table><span class='postcolor'>
<!--QuoteEEnd-->
Chyba żadnemu twórcy nie podobają się jego
dzieła...
Pierwsza rzecz, którą sam napisałem, i która mi się
podobała to kalkulator napisany w Delphi <!--emo&:D--><img
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'><!--endemo--> - nawet nie masz pojęcia ile jest roboty
nad głupim kalkulatorem... Sheesh... Ale mój był najlepszy, dostałem z niego
Bdb <!--emo&:D--><img
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'><!--endemo-->
QUOTE (matoos @ 18-06-2003 10:21) | ||
Chyba żadnemu twórcy nie podobają się jego dzieła... |
"Obojętność"
Siedząc w
zmiennokolorowym otoczeniu biura
Na sprężynującym fotelu
Bujam nogami
nad kałużą niespełnienia
Ślęcząc nad biało-czarnymi zerojedynkami
I
zastanawiając się nad sensem życia
Podczas gdy na zewnątrz panuje
mróz
Większy jedynie od wczorajszego upału
Mróz obojętności
Nie jest martwym to, co śnić może
wiecznie,
Jednak w dziwnych eonach nawet Śmierć śmierć przeklnie.
A
bluźniercze bestie, co sypiają w wód ciele
Możesz też spotkać u siebie, w
swym dziele
Które z wielką nadzieją i pełen godności
I
charakterystycznej dla siebie skromności
Wstawiasz ludziom przed oczy i
każesz im czytać
I oceniać, i chwalić, by wielki głód życia
Zaspokoić
bezpłodnie i w wielkiej radości
Oddać się na spalenie w oczach
potomności
Lecz czy chociaż przez chwilę myślałeś poeto
Że gdy
bestie twe legną w sercach czytelników
I gdy staniesz się dla nich
codzienną podnietą
Ty już będziesz li tylko zdrajcą poprzedników
Bo
twe życie się skończy, lecz zostanie ten dar -
Bestia w sercu człowieka,
i płynący z niej żar.
Takie małe dziwne cuś - zawsze miałem
problemy z wierszami rymowanymi...
A oto najtrudniejszy (formą) wiersz jaki kiedykolwiek napisalem
"Cisza"
W ciszy są prawa niewypowiedziane,
Głośne i skrzące się pośród swej niedoli.
Możesz je przyjąć i wielbić do woli,
Lecz znikną kiedy przerwiesz ciszy trwanie.
By podtrzymać głos tłumu i trąby miedziane,
Zabierające ciszę twą powoli,
W ciszy są prawa niewypowiedziane,
Głośne i skrzące się pośród swej niedoli.
Gdy przyjdę do Ciebie, okryć Cię szafranem,
Zawołam do Ciebie, a Ty, wśród magnolii
Bez słowa ogród swój otworzysz wonny,
I wpuścisz mnie do niego przez różaną bramę.
W ciszy są prawa niewypowiedziane.
2003-06-18
"Sen"
Kiedy zasypiam, wpatruję się w niebo.
Kiedy się budzę, świat próbuje upodobnić mnie do innych, zgnieść, zniszczyć, wchłonąć. Widzę dzieci umierające z głodu, dorosłych umierających z przepicia, czuję ból mej własnej zranionej nogi, słyszę o milionach i tysiącach i setkach i dziesiątkach mordów na ludziach i na uczuciach i na sercu i na sumieniu.
Kiedy zasypiam, nie pamiętam o niczym.
Kiedy się budzę, czuję się przygnębiony obrzydlistwem i duchotą panującą na świecie. Wstaję i po raz kolejny kroczę po tej samej ulicy, mijając tych samych ludzi i te same uczucia. Po raz kolejny idę zabijać siebie w sobie, starając się udowodnić sobie ponad wszelką wątpliwość, że jest po co. Staram się przygotować do tego, że być może już niedługo przyjdzie mi zapytać: "Ojcze, czy dobrze to zrobiłem?". A odpowiedzi nie poznam nigdy.
Kiedy zasypiam, unoszę się w słodkim bezwładzie.
Kiedy się budzę, bezwład ogarnia mój umysł, nie pozwalając wypowiedzieć słów, którymi się żywię. Bo są pretensjonalne, niewłaściwe i nie na miejscu. Konwenanse grzeczność dobre wychowanie gramatyka szczerość. Jedno wielkie gówno. Jestem wieźniem mojego dążenia do wolności.
Kiedy śpię, żyję.
Kiedy się budzę, powoli acz systematycznie zabijam samego siebie, przy okazji ciągnąc za sobą innych, którzy nieświadomi swojej pomyłki postanowili mi zaufać - głupców i mędrców, mężczyzn i kobiety, umarłych i żywych. Na co mi ta charyzma?
Kiedy śpię, widzę przed sobą przyszłość.
Kiedy się budzę, nienawidzę spać.
2003-25-01
Mam tak do pewnego stopnia. Marzenia - pozwalają mi zapomnieć o otaczającej beznadzieji, agresywności, i wszelkich cech świata w którym żyję. Marzenia i śmiech - to moja ucieczka.
QUOTE |
Kiedy się budzę, powoli acz systematycznie zabijam samego siebie, przy okazji ciągnąc za sobą innych, którzy nieświadomi swojej pomyłki postanowili mi zaufać - głupców i mędrców, mężczyzn i kobiety, umarłych i żywych. Na co mi ta charyzma? |
Gdy nadchodzi chaos
Zasypiam z głową opartą o biurko
By dogonić stracony czas
Nadzieje oślepiają mnie swoją wielością i intensywnością
By powolne uderzenie świata
Mogło dosięgnąć mnie ze zdwojoną siłą
A ja odrywając od nich wzrok
Sięgam myślą ku czasom
Kiedy coś wyjdzie spod mojej dłoni
I ruszy w świat
Czemu rodzice żyją tylko w pamięci swych dzieci?
2003-03-17
Spójrz co mi uczyniłaś
Pokazałaś mi światło
I odeszłaś w ciemność
Spójrz co mi uczyniłaś
Pokazałaś mi jak słyszeć muzykę
I w ciszy odeszłaś
Spójrz co uczyniłaś
Otwarłaś me serce
I zamknęłaś się na nie
Spójrz co uczyniłaś
Stałaś się moim życiem
A teraz umarłaś
Spójrz co mi uczyniłaś
Chcę iść za tobą
Przyprawia mnie o drżenie
Odgłos biegnących zer
I jedynek
Tak bardzo staram się opanować
Wrócić do starego
Szesnastkowego siebie
Lecz nic nie pomaga bo
Życie jest inne
Niech żyje binarne natchnienie
_________________
Heh, normalnie szaleje ostatnio z tymi wierszami... Ciekawe czy ktoś to czyta wogle...
czyta czyta i brak temu komus slow, zeby to skomentowac... przynajmniej mi brak...
Zebys wiedzial jak sie nedznie czuje, kiedy bylam dumna z tego co ja napisalam... Twoje wiersze sa takie dojrzale... wspaniale...
Zastanawiales sie kiedys nad wydaniem tomiq?
Moge poprosic pierwszy z autografem?
Wydać TO? Przecież to są totalne śmiecie... Znaczy, to moje najlepsze wiersze, ale nie uważam, żeby były na tyle dobre, coby je wydać...
Fajny podpisik. To sonne rammsteina?
Kolejny spełniony koszmar
Budząc się w nocy z krzykiem
Przytulam się do wystraszonych kosmyków moich myśli
Pocieszam się że to tylko sen
Żyję w świadomości
Że i tak się spełni
Przeznaczenie
Najgorsza z matek
Dlaczego
Muszę podpisywać się pod stwierdzeniami z którymi się nie zgadzam
Przecież nie są moje
Ani dla mnie
Dlaczego
Muszę znosić nacisk świata na mój strój i zachowanie
Przecież nie jestem z tego świata
Tylko na nim żyję
Dlaczego
Muszę bronić się przed zakusami nieszczęśników szukających szmalu
Przecież idę właściwą drogą
Tylko czasami się potknę
Dlaczego
Nie znajduję odpowiedzi na żadne z moich pytań
Przecież zadaję je wszechwiedzącemu
Memu jedynemu panu
Dlaczego mi nie odpowiadasz?
Widział kiedyś przed sobą anioła
Zabił go a potem zapłakał
Widząc jak wiele piór
Spadło na ziemię
Lecz później kiedy
Stanął przed swym ojcem
Ten powiedział mu
Że nie jest ważne co spadło na ziemię
Lecz to
Co pozostało w jego sercu
Nie sonne, Tylko Engel, z Sensuchta a nie Mutter ^^
Lekko zmienione, bo wycuielam jedna literke, zeby bylo podemnie, zamiast "Kein Engel sein" jest ein ^^ Od razu zmienuiony sens...
Kocham rammsteina!
Skoro TY twierdzisz, ze one sa beznadzioejne, a ja nie, to... czy to sa wszystkie wiersze? Bo jak nie, to moglbys mi je przeslac? sama sobie z nich tomik zrobie
Heh, nie byłoby problemu, ale nie mam w robocie dostępu do kompa ze stacją dyskietek... Też się zdziwiłem. Biuro zajmuje 3 piętra, chyba każdy ma swojego notebooka i w żadnym nie ma stacji dysk. Tylko na kompakty, a ja nie mam w domu nagrywarki...
A le możesz sobie przecież ściągnąć ten temat Aczkolwiek wiersze tu pisane są pisane w robocie, na żywo. Te pisane w domu maja datę na końcu, po tym można je poznać
aa... robocie? To gdzie Ty pracujesz, ze mozesz sobie spokojnie na foroom siedziec?
Sciagne sobie stad, nie martw sie ^^
Moja praca polega głównie na pisaniu mejli, więc nikt nie zuważa, że od czasu do czasu stukam na klawiaturze bardziej poetycko
fajna praca, zazdroszce ^^
Poetyckie stukanie w klawisze... wez, jeszcze mnie natchniesz i sama cos napisze... ^^
Przychodzisz
I życie staje się piękniejsze
Skupisko paranoi nie boli jak wtedy
I patrząc w twe oczy znów czuję ból
Bo wiem że kiedyś odejdziesz
Zostajesz
A ja obiecuję sobie
Że zmienię się dla ciebie
Że zmienie ciebie dla mnie
Tak że nie będziesz chciała odejść
Odchodzisz
A ja zaczajony za twoimi plecami
Z nożem w wyciągniętej ręce
Obiecuję że nikt nie będzie cię miał
Poza mną...
wiesh co? to jest swietne... genialny ten wiersz... slow mi braqje...
Jask to sobie wyobrazilam... ten blysk w oku podobny do blysq na tym nozu...
swietne.
Na prafde wydaj to gdzies...
Efff... można ludziom tłumaczyć... podoba się wam, ale jak znam życie nikomu innemu... Czytałaś Pawlikowską-Jasnorzewską? Albo Różewicza czy Miłosza? To są wiersze... Te moje wypociny to nawet na miano wierszy nie zasługują...
Jak to nie? masz 21 lat, a nie po 50 i wiecej jak oni!
Ech... jest masa dobrych poetow, co nie znaczy, ze nie moze byc o 1 wiecej...
Ale ja nie namawiam ^^
?I tak sobie drukne
Zrobie tomik foroomowiczow
Jeszcze autografi na okladke by siem przydaly...
Wpadaj do wawy - autograf mój masz w kieszeni A raczej na okładce
mala uwaga- jestem z wawy ^^
Tym lepiej ^^ - będziesz miała bliżej. A tak na serio to masz następny wiersz - specjalnie dla ciebie:
Śmiecie
Wypisywane na tylnych stronach zeszytów
Śmigające po mej głowie
Zderzające się w mych myślach
Wdzięczne za chwilę wytchnienia
Zabijają kartkę papieru
Wypełniają wirujące dyski
Zerojedynkowymi symbolami
A później z szybkością światła
Rozchodzą się po świecie
Śmiecie
Wracają do mnie powoli
Ale skutecznie
Przynosząc ze sobą powiew
Tchnienie szukające duszy
I miejsca
Znajduje je w przygotowanym specjalnie do tego
Gruncie mojego ego
Klejnoty
dzieki, czuje sie zaszczycona
Znów widziałem ją dziś widziałem
Szła przez zakurzoną ulicę pozostając czystą
Pod zielononiebieskim spojrzeniem mych okularów
Zarumieniła się lekko i idąc
Podniosła nogę tylko na tyle nad chodnik
Ile było konieczne
Zresztą
I tak nosi spodnie
Znów widziałem ją dziś widziałem
Pozostając samotną szła w grupie przyjaciół
Spostrzegła mnie
I na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech
Pięknie pasujący do jej czarnej bluzy
Z przydługimi rękawami
Zresztą
Byłaby śliczna nawet w jutowym worku
Znów widziałem ją dziś widziałem
Jak jej warkocze podskakiwały radośnie
Kiedy przy zielonym śmietniku
Oddała się swemu mężczyźnie
Trzymając w dłoni papierosa
Nie spostrzegła mnie
Zresztą
Nie chciałem aby mnie zobaczyła
Dziwny mam dzisiaj humor, oj dziwny... Pewnie będzie dziś więcej wierszy
Umarłem
Znów wyzwoliłem się z ograniczeń
Konwenansów ortografii gramatyki
Umarłem
I przeszedłem w stan czarmutślenia
Zastanawiając się nad niesensem
Umarłem
A życie moje zatrzymało się
W nieboskich pomyślnościach
W niebieskookim natchnieniu
Umarłem
Aby nigdy nie powstać
Aby rozpaść się w szary pył
I stracić sens
Pisania wierszy
Oj tak... nieszczesliwa milosc...
Ech...
QUOTE |
Podniosła nogę tylko na tyle nad chodnik Ile było konieczne Zresztą I tak nosi spodnie |
QUOTE |
I stracić sens Pisania wierszy |
Matoos? To naprawdę Ty? Miło poznać Cię z
tej strony. Nie przestawaj pisać ani wierszy, ani
opowiadań - człowieku: Ty masz po prostu talent nic - tylko pozazdrościć. Chyba trzeba
będzie sobie przedrukować do piątku parę wierszy, sklecić w jeden tomik i
pojechać po autograf... nie można zmarnować takiej szansy..
spotkanie autorskie - to jest cos
pozdrawiam i na poprawienie humoru, nastroju i w
nagrodę ode mnie za tak wszpaniałe wiersze: i
...
to
miał być mój pierwszy komentarz...
ale nie taki po prostu
pusty...
tylko raczej wypełniony ciszą...
i kipiący
znaczeniem...
pełen ekspresji i podziwu...
ładnie piszesz...
albo
inaczej...
nie wszystkie mi weszły do serca...
ale ze dwa trzy wlazły
tam z buciorami...
i przetarły przeorując bruzdy...
są momenty
czytania magiczne...
są wiersze twoje, które ominąłem bez żalu...
ale
są i takie, które mnie zawróciły...
i nawet po krótkiej przerwie wróciły
nastrój...
i teraz...
Gdy czytam Twoje wiersze to zapominam o wszytskim co jest do okoła. Masz wielki dar, że tak mocno przykułeś moją uwagę....
Rozstania
I powroty
Czarnowłosa
dziewczyna porusza płatkami kwiatów
Lecz kiedy mnie mija przestaję czuć
jej zapach
Rozstania
Delikatny dotyk rozpala mnie do
czerwoności
Robię wszystko aby powstrzymać się od złorzeczenia
I
powroty
Czasowa przerwa przyprawia mnie o rozpacz
Czuję radość na myśl
o powrocie do zwykłego szarego
Życia
Bez rozstań
Bez
powrotów
Bez łez
Ale i bez radości
Bez głupiego zapachu wakacyjnej
miłości
Jak bardzo przyzwyczaiłem się
Do
wygody
Gdy odkryłem sens pozostawania
W objęciach tymczasowej
przyjemności
Jak bardzo ograniczało mnie
Myślenie jednostronne
Gdy
zatrzymałem się na zawsze
Zawisłem w bezimiennej przestrzeni
Bardzo
chciałbym ruszyć przed siebie
Lecz nie mogę
Jak bardzo znienawidziłem
siebie
Hehehe, dawno nic nie zamieszczałem w tym
dziale To jeden z moich nowszych bohomazów...
Pogoń za
Błaznem
Oto nadchodzi Amadan' na' Briona
Rozstąpcie się
gałęzie
Przepuście pana i damę-demona
Dziś zmiłowania nie
będzie
Gdzie lasu cisza trwała onegdaj
Dziś słychać wrzask i
krzyki
I czuć w powietrzu ciężar pożegnań
I żar przedwczesnej
paniki
Jak pożar wśród krzewów rozchodzą się wici
Głoszące śmiech
i zniewagę
A ze swych domów strachem podszyci
Ludzie wychodzą na
trawę
Bo dziś nadeszła noc jedna w roku
Która się ciągnie
niezwykle
Noc gdy w pośpiesznym szalonym amoku
Przez tłuszczę mkną
Aen' Sidhe
Oto nadchodzi Amadan' na' Briona
Rozstąpcie
się gałęzie
Przepuście pana i damę-demona
Dziś zmiłowania nie
będzie
Na niebie księżyc wielki jak dynia
Głosi początek tej
nocy
Która jest końcem wszego istnienia
I beznadziejnej
niemocy
Noc kiedy stwora warcząc pod nosem
Pędzi przez krzaki i
nuci
Pieśń o zwycięstwie zwierza nad losem
I polowaniu na
ludzi
A przewodzący gonitwie razem
Z Matulą wszelakiej
złości
Oto na ośle prowadzi Błazen
Prześmiewcza nuta
miłości
Oto nadchodzi Amadan' na' Briona
Rozstąpcie się
gałęzie
Przepuście pana i damę-demona
Dziś zmiłowania nie
będzie
I ty czytający te słowa wolno
Nim włos siwy znajdziesz na
skroni
Odrzucisz w dal swą wolę niepomną
I też się znajdziesz w
pogoni
By zrzucić z siebie ludzkie okowy
Pełne głupiutkiej
nadziei
I ruszyć na wieczne i mroczne łowy
Pośród zielonej
kniei
A tam wśród wiatru i głazów stuku
Znajdziesz wnet swego
króla
Błazna � co królem jest wszystkich duchów
I Śmierć
� co wszędzie dziś hula
Oto nadchodzi Amadan' na'
Briona
Rozstąpcie się gałęzie
Przepuście pana i damę-demona
Dziś
zmiłowania nie będzie
Pisz koniecznie. Pokochałam twoją
twórczość. Wyraża mniej wiecej moje uczucia i poglądy na świat. Sama pisałam
kiedyś wiersze i nadal bym chciała, ale wena nie przychodzi więc cóż...
BŁAGAM PISZ!
Ech, słonko, poczytaj sobie porządną
poezję, bo jeśli moja ci się podoba, to w Różewiczu zakochasz się na sto
procent... Ale tak czy inaczej miło że ktoś to czyta
Wiersze są takie zmienne
Piszę jeden i wychodzę z
domu
A kiedy wracam widzę
Jak bardzo jest niedokończony
Więc staram
się go zmienić ale nic nie przychodzi mi
Do głowy
Lepiej napisać
nowy
Bo ze starego i tak już nic nie będzie
A i jeszcze jeden -
ten trochę starszy
„Faust”
Pieniądze są
wszystkim
Powie ci to głodujące dziecko
Ojciec chcący wykarmić
rodzinę
Chory którego nie stać na leki
A nawet zwykły
człowiek
Zatrzymany na ulicy
Będzie wprawdzie próbował to ukryć
Ale
w jego oczach widać prawdę
On pragnie tylko pieniędzy
Dzisiaj nie ma
miejsca dla Fausta
Dzisiaj
Nikt nie rozumie
Fausta
2003-08-29
Hm, a mi się one niezbyt podobają.
Dziwny
styl, specyficzny.
Tematyka też niecodzienna, a ja jednak gustuje w czymś
szbalonowym, choć ubranym w trudne słowa i ciekawe metafory.
To są dla
mnie jedynie wyrażenia bez znaków interpunkcyjnych...
Ale to tylko
moje gusta.
Oto moja muzyka
Marsz wygrywany
talerzami dysku twardego
Werbel deszczu na szybie
Walc śniadania
obiadu i kolacji
Tango zapomnianych równań
Jazz rozmów zza
ściany
Fandango liter na klawiaturze
Twist bąbelków w wodzie
mineralnej
Improwizacja na kocie gardło
Koncert skrzypcowy
hamulców
I mój ulubiony
Błękitny blues samotności
Oto moje życie
Oto nadchodzi słońce
Otwieram oczy i
unoszę rękę
Aby przetrzeć zlepione snem powieki
Czy wiesz kim jesteś
kiedy budzisz się w szarym świetle poranka?
Kogo winisz za swe
bezużyteczne skrzydła?
Jasnobrązowy płyn wypełnia po brzegi
kubek
Tylko na chwilę
By opanować nieposłuszne gołębie mych myśli
(
Bezowocny wysiłek )
Wstaję i ruszam w całodniowe poszukiwanie
sensu
Aby zapalić panu Bogu świeczkę
( i diabłu ogarek )
Aby nie
dać się przygnieść nieskończonej iteracji świata
Wygładzam pióra
I
zanurzam się w pokryte rzęsą jezioro
Słuchając innych
Tak jak ja
wykrzykujących swoje pragnienia w niebo
Czy jestem taki jak oni?
Czemu
miałbym być kimś specjalnym?
( Inny nie znaczy lepszy )
Wracam do
ciepłych pieleszy
Domu rodzinnego
Nie spodziewając się odpoczynku od
zewnętrznych wiatrów
I przykładając głowę do poduszki
Zasypiam z głową
przepełnioną strachem
Zalewanym przez niepowstrzymane fale
snów
Przeraża mnie brak kontroli
Już niedługo czas
Ponownie
nadejdzie słońce
Sorki Ikar, uszczknę sobie odrobinkę Twojej
legendy
_____________________________________________________
_______
Czemu tego nie widzicie?
Prawda pozbawiona
skrzydeł
Opada znad morza na tle błękitnego nieba rozsądku
Pracująca
kobiecina unosi na chwilę głowę
Lecz zamglone kłamstwem oczy nie
dostrzegają prawdy
Każde wypowiedziane kłamstwo
To śmierć dla kawałka
świata
Zmiana w postrzeganiu jest stratą
Płaczę gdy widzę jak bardzo
świat zmienił się
Od czasu kiedy bawiłem się z innymi dziećmi
Wtedy
widziałem tylko prawdę
A teraz
W ogóle nie potrafię jej
dostrzec
Nigdy więcej nie ujrzę pięknej twarzy
Prawdy
Prawda
nas wyzwoli
No wiesz, ładne. Jakby się tak zagłebić,
to można sobie nawet pofilozofować (;
Wiesz, ja się nie znam na
pezji.
Podoba mi się, ale nie czuję nic ponad to.
ps.
"Super! Pisz dalej!" ;P
Po pierwsze nie rozumiem, czemu nie
trafiłam tu wcześniej. Wiesz, często jest tak, że jak się czegoś nie zna,
nie odczuwa się tego braku, ale jak nagle się to pozna -- to człowiek
zastanawia się, jak to możliwe, że można było wcześniej normalnie żyć, tak
bez tego czegoś. Właśnie odkryłam to "coś" w Twojej poezji. Po
prostu... nie, nie umiem tego wyrazić zwykłymi słowami. Zapowiada się długi
komentarz, bo mam zamiar skomentować wszystko... nie musisz czytać, jak Ci
się nie chce =) (bo będą to tylko przemyślenia jednej z tych małych istotek,
którym tylko się wydaje, że znają się na czymkolwiek).
Zaczęłam
czytać od końca -- znaczy od najnowszego wiersza. Później dopiero zaczęłam
oglądać to, co było wcześniej (a wierz mi, że jakby ten ostatni był kiepski,
to bym na nim zaprzestała). No, ale mimo tego, w jakiej czytałam kolejności,
postanowiłam przynajmniej w komentarzu zachować jako taki porządek --
zaczynam więc od tego "najdawniejszego" (a tak przy okazji -- nad
tym komentarzem pracuję od wczoraj, robiąc sobie notatki do każdego wiersza,
heh, bywam okropna, ale naprawdę zakochałam się w tych wierszach do tego
stopnia, że nie mogę się powstrzymać).
Najpierw "Kruki".
Jako że miałam porównanie już, co do Twojej późniejszej poezji, ten wiersz
wydał się mi jedynie przeciętny. Chyba dlatego, że nie jest on tak do końca
wierszem, raczej taką prozą podzieloną na wersy. Ale widać już w nim
"Ciebie" i tą niesamowitą zdolność do zaskakujących końcówek.
Mądre, ale nie-wierszowate.
"Nadzieja" -- pierwsze
skojarzenie -- Phil Bosmans. Zwłaszcza zakończenie... nie potrafiłam nie
mieć łez w oczach. Podziwiam Cię za tę miłość. Po prostu
podziwiam.
"Obojętność" -- o tutaj właśnie zacząłeś
"zerojedynkowanie". Bardziej to rozwinę dalej^^ Szkoda, że taki
smutny ten wiersz... Niby obojętność, a jednak -- zwątpienie.
Wiersz
zaczynający się od słów "Nie jest martwym to..." -- nom to
zaczynamy zabawę w rymy. Nieco banalne, zwłaszcza te wszystkie
"godności, radości, skromności, potomności" -- ryba bez ości =D.
Za to rym "czytać i życia" jest mistrzowski. Coś w tej drugiej
strofie straciłeś rytm (wybiło mnie, kiedy czytałam go na głos -- lubię się
wsłuchiwać w piękne słowa). Ale treść do mnie
przemawia.
"Cisza" -- niesamowity. Początkowo znowu coś
zgrzytnął mi rytm, ale mogłam się pomylić. Podoba mi się forma. A
zakończenie -- cudowne. A co do rymów -- to kilka wydawało mi się być takimi
"na siłę". Może to tylko takie wrażenie? =)
"Sen"
-- pierwsze skojarzenie -- Proust (ciekawe czemu? =D). Wprawdzie wiersz
wydawał mi się taki przepełniony słyszanymi już mądrościami, taki mało
własny, to jednak pozostawił coś po sobie. Jeden z
lepszych.
"Spójrz co mi uczyniłaś..." -- znowu miałam łzy w
oczach. Wiesz, zapowiadał się banalnie, zwłaszcza te anafory. Ale
zakończeniem mnie po prostu rozwaliłeś, że się tak wyrażę. Byłam pod
wrażeniem. Jestem pod wrażeniem. Cudo.
"Przyprawia mnie o
drżenie..." -- widać, że Cię trapi ten temat. I dobrze, bo to ważne.
Podobają mi się te Twoje "komputerowe" wiersze, bo są... no
właśnie Twoje^^. Takie specyficzne. I zmuszają do refleksji, co jest zaletą
niesamowitą.
"Kolejny spełniony koszmar..." -- nie wiem,
myślę, że nie potrzeba komentarza... Podobają mi się "kosmyki
myśli". Ładny ale wywołuje myśli
samobójcze. http://forum.freeware.info.pl/gry/monster.html
"Dlaczego..." -- no właśnie, dlaczego? Dlaczego
zadajesz tyle pytań i wywołujesz zamęt, zamiast siedzieć cicho? Dlaczego
chcesz być indywidualistą, zamiast wtopić się w ludzi i stać się częścią
kultury masowej? Dlaczego piszesz wiersze, zamiast wypełnić jakieś
szalenie-nudne bloczki bankowe? Dlaczego... Ach, dzięki Ci za ten bunt do
świata. Dobrze, że jesteś.
"Widział kiedyś przed sobą
anioła..." -- to już nie jest dla mnie w ogóle wiersz. No, może
odrobinkę... Ale myślę, że by było fajnie, gdybyś to napisał jako taką
króciusieńką prozę. Po prostu zrezygnował z wersów. Bo to, co napisałeś jest
szalenie mądre... tylko ta forma...?
"Przychodzisz..." --
no cóż, wstrząsające. Wiersz dobry, sam w sobie, zaś jak się widzi kogoś za
nim (w domyśle -- Ciebie) to dreszcz człowieka przechodzi po plecach. Może
to głupie, co napiszę, ale czytając zakończenie, miałam wizję
psychopatycznego mordercy z zakrwawionym tasakiem.
Brrr...
"Śmiecie..." -- taki prawdziwy. Znowu motyw
"zerojedynek"^^. podoba mi się przejście z jednej strofy do
drugiej (świecie -- śmiecie). Takie płynne... aż się dostrzega tego
mistrzostwo i uśmiecha się do siebie =). Naprawdę fajny =)
"Znów
widziałem..." -- ten jest po prostu mistrzowski. Przede wszystkim ta
miłość niesamowita... taka... najczystsza... każda dziewczyna marzy o
chłopaku, który by tak ją kochał. Znowu zaszkliły mi się oczy =). Wiesz,
lubię go strasznie. Bo i forma świetna i temat zwykły-niezwykły. Nadaje się
do publikacji. Po prostu.
"Umarłem..." -- ach, nie trać
sensu pisania wierszy. Widzę, że piszesz zazwyczaj, kiedy boli... w trudnych
chwilach (oczywiście mogę się mylić). Wiem, że by było łatwiej bez tych
gorszych dni. Ale z czysto egoistycznych pobudek, nie chcę, żebyś przestał
pisać. Bo jestem zakochana w Twojej poezji.
"Rozstania..."
-- a ten znowu smutny. Nie pasuje mi ten rym na końcu. I nie pasuje mi to
pesymistyczne podejście. Miłość jest dobra, nawet taka, która się źle
kończy, no =)
"Jak bardzo przyzwyczaiłem się..." -- ważny.
No, niesamowicie ważny. Ale chyba wolałabym, żeby go nie było. I mam
nadzieję, że ta nienawiść była tylko chwilowa. Naprawdę.
"Pogoń
za Błaznem..." -- o w tym widać już świetne rymy. I w ogóle świetną
formę... wszystko jest świetne. Podoba mi się, chociaż się mi dłużył,
przyznam się, zwłaszcza, że jego tematyka nie jest mi bliska (a tak po
polskiemu -- po prostu niewiele zrozumiałam =D). Ale i tak mi się podoba.
Widzisz, jakie to niesamowite.
"Wiersze są takie
zmienne..." -- a ten z kolei taki lekki, miły i przyjemny. Lubię takie
=)
"Faust" -- wiesz... Ten był pierwszym w którym się
zakochałam (bo czytałam od końca, jak wspomniałam). I pierwszym, przy którym
poleciały mi łzy. Takie szczere. Najbardziej chyba z wszystkich mi się
podoba... przepiszę go sobie dla siebie, jeśli nie masz nic przeciwko (a
nawet jeśli masz, i tak sobie przepiszę, o =D). W moich notatkach (wczoraj)
napisałam: "dreszcz łzy mistrzostwo świata". I to prawda.
O.
"Oto moja muzyka..." -- mam teraz takie wrażenie, że
tymi "komputerowymi" wierszami dążyłeś do czegoś takiego, jak to.
Dla mnie to takie podsumowanie. Lubię go strasznie =)
"Oto
nadchodzi słońce..." -- heh, widać postęp w tych wierszach. Im bliżej
ostatniego, tym mi się bardziej podobają (nie zawsze, ale z reguły). Temu
też nie mam nic do zarzucenia. Po prostu się go czyta tak, jak coś Herberta,
Różewicza, czy Szymborskiej. Kogoś wielkiego, kim i Ty będziesz (jesteś). No
=)
"Czemu tego nie widzicie?..." -- taki... za mądry? Za
dużo pesymizmu chyba... szkoda. Ale ma coś w sobie (chylę czoła, bo...
naprawdę nieźle piszesz).
Przepraszam, że taki długi ten komentarz.
Pisałam go ok. godziny =) Mam nadzieję, że nic nie pominęłam i że będziesz
pisał dużo i tutaj wklejał. Tak, bo po prostu mnie zaskoczyłeś swoją poezją
(a raczej -- mistrzostwem Twojej poezji). I wcale nie słodzę, po prostu... a
co się będę tłumaczyć. Uwierz.
Kurcze, kiedy tak czytałem ten komentarz, po
kolei wracałem do swoich starych wierszy, i widzę w nich siebie sprzed tylu
lat, tylu wieków... Sprzed niecałego roku... Jak wiele rzeczy może się
zdarzyć w ciągu zaledwie minuty. Bicie serca wzmaga się, zamglone okulary
spadają na ziemię, ale człowiek nie martwi się o szkła lecz o kryształ który
trzyma w dłoniach, tak delikatny, wrażliwy na pęknięcia... A najpiękniejsze
jest to, że ten kryształ oddaje uścisk, zaciskając delikatne palce na
plecach człowieka, dbając o to aby nie porysować starego i niegotowego szkła
które ma w piersi... W chwilę potem człowiek schyla się po okulary, a świat
jest zupełnie inny niż przed zaledwie momentem. Pozbawiony szarej
niepewności, zastąpionej przez oszałamiającą pewność...
Kurcze, zaraz
mi kolejny wiersz wyjdzie spod palców, choć wcale nie miałem zamiaru tak
tego napisać... Co tu dużo ukrywać, zakochałem się jak jakiś nieopierzony
nastolatek, a kilka dni temu wreszcie dopiąłem celu i zdobyłem skarb, o
którym marzyłem od tak dawna. I jedyne co moge powiedzieć w tej chwili to że
warto czekać, czekać na tę jedyną na świecie osobę, która będzie na tyle
delikatna, żeby nie zniszczyć delikatnego kryształu Twojego serca... I nie
przejmować się porażkami. Bo kryształ, choć delikatny, szybko zrasta się z
powrotem.
Chyba moje wiersze będą teraz piękniejsze
A przynajmniej dużo bardziej optymistyczne. Chociaż, też
niekoniecznie. Na przykład "Spójrz co mi uczyniłaś..." nie
opowiada o przeżyciach moich, ale jednego z moich najbliższych przyjaciół.
"Przychodzisz..." to moje wrażenia po kolejnym przeczytaniu
"Czarnowłosej" - mojego własnego opowiadania poetyckiego... Heh,
zgrywałem się na takiego skromnego no i się wydało - sam jestem dla siebie
natchnieniem... Narcyzm pierwsza klasa
Zerojedynkowe nawiązania to efekt tego, że jestem
informatykiem i naprawdę cholernie lubię swoje powołanie... Nic na to nie
poradzę, że widzę świat przez pryzmat heksadecymalnych przekładni
"Amadan' na' Briona" powstał pod
wpływem celtyckiej legendy o Błaźnie. Odsyłam do źródeł, ja nie potrafię
tego opowiedzieć tak pięknie jak celtyccy bardowie...
I jeszcze
kawałek o wierszach. Będą. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez pisania
wierszy - bo nie mam czasu żeby pisać opowiadania na podstawie tego co mi do
łba wpada... A momentami bardzo tego żałuję...
No i jeszcze jedno.
Dzięki, kochana Muszko, za to że napisałaś co myślisz o moich wierszach. Za
to że uświadomiłaś mi że tak naprawdę zbliżyłem się do swego celu, pomimo że
nigdy wcześniej nie zwróciłem na to uwagi.
I ostatni akapit. Chcę
podziękować Asi, której nie znacie, a która zawsze była moim natchnieniem,
nawet kiedy jeszcze nie zauważałem jej istnienia. Dziękuję, Iney, moja
Kruczowłosa Czarodziejko :*
Ponieważ brak mi ostatnio zarówno weny jak
i czasu na jej wykształcenie, zamieszczam coś starszego
Widział dzisiaj pięknego ptaka
Czerwonoskrzydłe
stworzenie
Nagle zginęło w płomieniach
I w ręku zostały mu tylko
popioły
A właśnie niósł go
Chcąc pokazać mamie
Zatrzymał go ryk
ciężarówki
Feniks odrodził się z popiołów
Był tak malutki że
Z
łatwością zmieścił się w piąstce
Dziecka leżącego na
ulicy
2003-02-19
troche jakby za oczywiste...
Podobała mi
sie bardzo końcówka
Lubie dramatyczne zakończenia
Chciałabym zebys popracował nad bardziej 'owienym
tajemnicą' wierszem.
Pozatym pomysł nawet niezły
i wydawało mi
się, ze gdzies już czytałam ten wiersz..
ale nie wazne
Za pierwszym razem podobało mi się tak
dosyć średnio. Za drugim zaczęłam jednak czegoś szukać... i chyba znalazłam
=)
Widać, że jeszcze nie ma w sobie tego "czegoś" co
zyskałeś całkiem niedawno. Czegoś -- takiej swoistej oryginalności (i
idealności wręcz). Sprawia wrażenie jakiejś nie do końca wygładzonej
powierzchni (co też ma swój urok).
Niemniej jednak inne Twoje mi się
bardziej podobają. Może dlatego, że ten feniks już mi się od
"Zakonu..." z Harrym tak ściśle kojarzy? Nie wiem. Ale życzę weny,
bo się przyda =)
Pracowite mrówki pokonują
Złote ulice w
mieście szczęśliwości
Przyglądam się jak pożerają się
nawzajem
Ścigając niedościgłe
Starając się z całych sił
A potem
padają złamane
Zawsze mnie to zastanawiało
Bo sam nigdy nie potrafiłem
gnać za innymi
Nie wiem jak ich pocieszyć
Przynieść im radość
Mój
śmiech brzmi drwiąco w zimnym powietrzu wieczoru
Ale nie mogę się
powstrzymać
Są takie śmieszne
Chrzęst pod moją stopą
Przypomina mi
że mrówki to nie ludzie
Na szczęście...
Wiesz, znowu taki jakoś mało
"wierszowaty"... Może i jestem na to uczulona nieco =) ale
mniejsza z tym.
Przede wszystkim przemyślenia mi się podobają -- tak
jakoś, aż zadrżałam pod koniec^^ lubię, gdy wiersz daje do myślenia. Twój
daje. I to niesamowicie -- po każdym kolejnym czytaniu widzę w nim coś
nowego ;D
Szkoda, że taki mało optymistyczny^^ A obiecałeś radosne
wiersze.
Lubię go. Jednak nie mogę się tego wrażenia pozbyć, że jako
proza wyglądałby nieco lepiej. A tam =) Pisz dalej =)
Ależ to jest bardzo optymistyczny wiersz
- może źle go zrozumiałaś... Przeczytaj jeszcze kilka razy
Nie, żartuję... Tak naprawdę ja też jak cofam się do
poprzednich swoich wierszy to nieraz widzę w nich co innego niż w momencie
kiedy je pisałem - tak już jest - analiza wiersza jest rzeczą względną
A to coś kolejnego optymistycznego... Ostatnio
napisane... Rytm wyszedł mi jakiś taki dziwny... Ale nawet mi się
podoba...
Ogarnia mnie pusty śmiech
Gdy słucham
Słów
zgorzkniałego starca
W mojej głowie
Spadają maski nasze
Znów
kocham
Pierwiosnek w twoich rękach
Kona
A ja znów tańczę
patrząc
Na Ciebie
Spływają pocałunki
Nasze
W pięknie zatracam
się
Dogłębnie
Marząc już tylko
O bezczasie
A gdy odfruną już
gołębie
Gdy zniknie mgła z naszego domu
Ja splotę baśni nić od
nowa
I zacznę tańczyć jakbym nigdy
Nie przestawał
"Bez końca"
Zanurzyć się w
bezczasie
I cierpieć beznadziejnie
Bez końca
Przywileje zagubionych
dusz
Zakrywają twarze pocałunkiem całunu
Co za piękna nazwa
Dla
bezlitosnej goryczy
I nieuchronnej śmierci
A gdyby tak
Znosić to
bez końca?
Nieśmiertelność przestaje być darem
Już po pierwszych
stuleciach
A tysiąclecia?
A eony?
A pozbawione sensu drgania
martwego dziennikarza na piasku?
7.5.2004
ostatni wiersz:
niestety liczyłem na coś
innego. widzę, że jest to w hołdzie naszemu dzinnikarzowi, jednak wcześniej
spodziewałem się, że kniec będzie inny. kompletne zaskoczenie, jednak miłe
zaskoczenie. dajesz do myślenia.
Ten wcześniejszy ("Ogarnia mnie pusty
śmiech...") naprawdę mi poprawił humor. Przeczytałam i się
uśmiechnęłam. Zaś w tym fragmencie się
zakochałam:
QUOTE |
Spływają pocałunki Nasze W pięknie zatracam się Dogłębnie Marząc już tylko O bezczasie A gdy odfruną już gołębie Gdy zniknie mgła z naszego domu Ja splotę baśni nić od nowa |
Pamiętaj mój synu
Że wojna wciąż
trwa
Nie przywiązuj się
Do swojego pluszowego misia
Pamiętaj
mój synu
Że nie ma miłości
Litość jest słabością
Więc nie szukaj
ich w innych
Pamiętaj mój synu
Że nikt ci nie pomoże
Licz tylko
na siebie
Nie można inaczej
Błyski i grzmoty
Lawiny i
powodzie
Wojna i głód
I refleks księżyca na ostrzu noża
Budzą
wspomnienia
Byłbyś ze mnie dumny ojcze
Zginąłeś pierwszy
A ja
poszedłem dalej
Jeszcze wiele ofiar przede mną
Wszystko pamiętam.
W dolinie rozpaczy
Napotkałem dziś
uśmiechnięte dziecko
Inne niż wszyscy
A przez to
zgnębione
Zakochane w beznerwowym spokoju
Ściskające pluszowego
misia
W którego oczach tańczyły płomienie
Chciałbym zetrzeć mu z
twarzy ten uśmiech
Żeby było takie jak ja
Żeby ustrzec je przed
kłopotami
Jakie spotykają innych
Dolina rozpaczy jaśnieje
wprawdzie światłami
Ale jest jak najciemniejsza jaskinia
Dla
tych
Którzy narodzili się gdzie indziej
13.5.2004
Ostatni jest świetny. Taki... inny...
Taki.... Nie wiem jak to wyrazić. Masz bardzo ciekawe pomysły na wiersze i
nie gorzej realizowane. Podziwiam i czekam na dokładkę =)
pomysł rzeczywiscie swietny...
ale o
swietnosci wykonania nie jestem juz taka przekonana
coś sie tu
ostatnio zaroiło od pluszowych misiów
kiedyś była miłość
potem
krew
potem dzieci
teraz misie z dziecmi?
zakonczenie
rewelacyjne...
naprawde, mozna sie nad nim dlugo zastanawiac
i zawsze
dojdzie sie do, trafnego na obecna chwile, wniosku
wiersz ogolnie
pozostawił we mnie miłe uczucie
i mimo wszystko jestem na tak =)
"Lustro cieni"
Doszedł dziś
do wniosku że ma miły śmiech
A poezja tańczyła na jego ramieniu
Stanął
dziś okoniem, wyładował gniew
Metaforą sypał w swym podłym
natchnieniu
Narodził się wczoraj, jutro skończy siew
A gdy przyjdzie
umierać, na przekór wszystkiemu
Dopiero zaśpiewa. Umieranie wbrew
Jest
domeną poezji zapisanej w cieniu.
16.5.2004
Ale cudne *_* zakochałam się
=)
Wiem, jestem okropna, powinnam coś Cię czasem skrytykować. Ale
chyba jestem na to za mała, za głupia... po prostu zatapiam się w słowach, w
rytmie i czuję takie drganie, gdzieś na dnie duszy =)
Bo to takie
piękne... Najbardziej dwa pierwsze i dwa ostatnie wersy... zresztą, co ja
mówię -- cały mi się podoba. Genialny. (Dobra nie zachwycam się już tak,
pozostawię dla siebie resztę (; )
No to było do tego ostatniego (:
Teraz dwa wcześniejsze:
Ten zaczynający się od "Pamiętaj mój
synu" -- chyba mi się trochę mniej podoba, niż reszta. Mądry jest,
fakt, taki ważny. Ale mam pewien niedosyt -- zazwyczaj Twoje wiersze oprócz
bogatego wnętrza mają również piękne opakowanie. Owszem -- opakowanie nie
jest najważniejsze, ale to tutaj jest tylko takie przeciętne. Ładny --
aczkolwiek nie najlepszy.
Zaś -- "W dolinie rozpaczy"
powalił mnie na kolana ostatnimi wersami. Jak Ty to robisz, że Twoje
zakończenia są takie... idealne? Takie właśnie, jakie mają być.
Zadziwiające, acz nie oderwane od wiersza. Na początku wprawdzie miałam
kilka zgrzytów, ale tylko takich drobnych, malusich. Przy każdym kolejnym
przeczytaniu wydaje mi się jeszcze lepszy.
I właśnie, Matoos -- jak
nie zrobisz czegoś kiedyś ze swoją poezją, to ja Cię odszukam i... no dobra,
grożę Ci -- mam nadzieję, że się boisz XD
Po prostu chcę widzieć w
sklepach Twój tomik. Na podpis autora nawet nie liczę, chociaż nie powiem,
bardzo bym taki posiadać chciała. No dobra -- bez wybiegania w przyszłość.
Więc pamiętaj...! Pisz. Po prostu pisz.
Wiesz muszko, z podpisem nie ma problema,
mogę Ci nawet dedykację napisać, problem leży tylko w tym że wątpię żeby
ktoś chciał wydać takie śmiecie jak to co piszę, a nie stac mnie na
założenie własnej drukarni żebym mógł coś wydać Chcesz to sobie wydrukuj ten temat i wpadnij do wawy a ja z
czystym sercem Ci się podpiszę na nim - a wtedy będziesz miała JEDYNY
egzemplarz
A wracając do wierszy:
Mroźne wspomnienia
wiszą dziś w powietrzu
Gdy przekraczam granicę słonecznego
mienia
Mroźne są me kroki gdy zlodowacenia
Otaczają mą głowę aureolą
zmierzchu
Białe są uczucia w mym sercu żyjące
Rozpalone od żaru i
siły istnienia
Wiszą zasłaniając mym oczom wspomnienia
Jak z cienia
zasłony przed zmierzchem chroniące
Lecz gdy idę ulicą otoczony
gwarem
Myśli moje są szare, pozbawione złości
Zasłonięte przed
światem, podszyte niewiarą
I schowane głęboko pod szatą
miłości.
18.05.2004
To najpierw jeszcze do wierszy ogólnie --
przede wszystkim sądzę, że bredzisz, nazywając swoją poezję
"śmieciami". Fakt, kilka razy mi się zdarzyło powiedzieć ludziom,
że ich wiersze są lepsze niż były w rzeczywistości, jednakże tym razem nie
mam wyrzutów sumienia -- mówiłam szczerze. No i mówię cały czas. To ten
podpis i dedykację rezerwuję sobie już dziś, na wypadek, jakbyś kiedyś --
otoczony przez wielbicieli (tudzież wielbicielki) -- zapomniał, co mi
obiecałeś =)
Zaś teraz ostatni wiersz -- przede wszystkim wielkie
wrażenie na mnie zrobił. Podziwiam ludzi, którzy potrafią rymować -- nie
psując przy tym tekstu (a właściwie dodając im tego "czegoś", bo,
bez oszukiwania, ładnego, rytmicznego wiersza /z rymami/ byle kto nie
napisze). Lubię go... jest taki.. gładki... jazda na lodzie? Nie pytaj czemu
=)
Tak jak go kolejny raz czytam, to sobie myślę, że jest tak fajnie
skonstruowany... nie potrafię tego opisać (ach brak słów =)) ale podoba mi
się jego układ. I te "mroźne", "rozpalone"... i
zakończenie oczywiście (jak zwykle). Nom, taki smaczek pozostawia. Byle
takich więcej.
To jest wiersz niepopularny
Mały czarny i
niemiły
Krzyczy
Moją duszę prosząc o wysłuchanie
I widzę
Idące
przede mną zwierzęta
Ginie słabsze
I widzę
Człowieka siedzącego na
ławce
Ginie słabsze
I widzę
Zielonookie spojrzenie
Ginie
słabsze
I wiem
Tolerancję wymyślili ludzie chorzy
Dla swoich
własnych celów
Już wiem, co jest takiego w Twojej poezji,
że takie robi na mnie wrażenie. Tak -- nie są to tylko puste słowa... Twoje
wiersze są mądre i tak jakoś dopasowane do mojego życia, że mogę w
większości przypadków powiedzieć: "Tak! Właśnie! To jest
to! Przecież masz rację!". Tak jest z ostatnim wierszem --
widzę w nim prawdę. Mam ochotę dwa ostatnie wersy przypiąć sobie nad łóżkiem
(tu powinien nastąpić mój wykład o tolerancji, ale nie będę robić OT^^).
A wiesz, tak najbardziej do mnie przylgnęło to "zielonookie
spojrzenie". Nie wiem, czy moje myśli nie są w tym momencie
nadinterpretacją, ale niestety coś mi to przypomina... Znaczy niestaty -- w
sensie, że to nie są najmilsze wspomnienia.
I dzięki za ten wiersz.
Tak, po prostu.
ps. Nie napisałeś daty =) (a ostatnio piszesz). (:
Data? Zapomniało mi się Taka sama jak data posta. Ostatnio same nowe wrzucam bo
stare gniją gdzieś w zaciszu starego dysku na starym kompie...
A to
moje najnowsze dzieło. Stwierdziłem że od czasu do czasu trzeba napisać coś
wielkiego
"Dla pani Ewy - poetki"
Mały i
krótki
A zarazem duży i długi
Taki jest ten wiersz
Zupełnie jak
miłość.
A ja dzisiaj spotkałem
Małego
podlotka
Cieszącego się życiem
A ja dzisiaj widziałem
Gołębie na
asfalcie
Karmione chlebem
A ja dzisiaj słyszałem
O dobrym
człowieku
Gdzieś niedaleko
A ja dzisiaj mówiłem
Słowami Boga
O
miłości
Nadziei
I wierze
A oni dziś
słyszeli
27.05.2004
Oj momo czepiasz się... Lepiej byś
coś o wierszu napisał
QUOTE |
A ja dzisiaj spotkałem Małego podlotka Cieszącego się życiem A ja dzisiaj widziałem Gołębie na asfalcie Karmione chlebem A ja dzisiaj słyszałem O dobrym człowieku Gdzieś niedaleko A ja dzisiaj mówiłem Słowami Boga O miłości Nadziei I wierze A oni dziś słyszeli 27.06.2004 |
Ten malutki to swoista perełka -- zawsze
podziwiałam ludzi, którzy w jak najmniejszej ilości słów potrafili zawrzeć
wszystko. Cieszę się z niego -- jak małe dziecko z czerwonego
lizaka.
Zaś drugi -- specyficzny. Lubię takie, z pozoru proste,
napisane dziecięcym językiem (a nie klejące się od metafor niby pączek od
nadmiaru lukru -- który przecież staje się mdły), które ponadto coś w sobie
mają.
Może faktycznie po pewnym czasie tak pokochałam Twoje wiersze,
że nie potrafię ich obiektywnie krytykować. Chociaż może one po prostu są
już tak dobre -- że krytyki (tej w negatywnym znaczeniu) nie
potrzebują.
--
Szydera z tą datą^^ Przyznaj się Matoos, że w swoim
geniuszu zbudowałeś wehikuł czasu, a teraz wstydzisz się powiedzieć XD
Kobieta z sową u boku
(Czyżbym widział
błysk metalu?)
To nie czas
Mężczyzna zwisający z drzewa
(Wiewiórka
na jego ramieniu)
To nie czas
Zaślepiona wagą inwalidka
(Bandaże
nie pomagają)
To nie czas
Nawet skrzydlaty kurdupel
(Militarny
niedorostek)
To nie czas
Czas
Po prostu
Jest skurwielem z
perfumowaną kosą
30.05.2004
Cóż, trzeba przyznać, że jestem pod
wrażeniem. Zwłaszcza zakończenie mnie trzepnęło... niezłe.
Naprawdę
wielki wiersz. Cóż ja mogę powiedzieć...? Respekt.
Myślę, że go do
końca nie rozumiem. Ale rozumiem tyle, żeby powiedzieć, że jesteś
niesamowity. Skąd takie rzeczy biorą się w zwykłej, ludzkiej
głowie?
Plusy za oryginalność. Za każdym razem, kiedy wchodzę w temat
"Wiersz" wiem, że będę zaskoczona, coś mnie zdziwi. Tyle wierszy
już napisałeś -- a w rutynę nie popadasz, zawsze odkrywa się coś nowego. Jak
już wspomniałam -- respekt. =)
oj oj. matoos świetnie. zaskoczony
całością. świetne dobranie słów. też mogę Cię wychwaloć, wielkim restecpem
;> przy Twoich wierszach trzeba myśleć, naprawdę dają do myślenia.
"Krytyka poezji: Sonet"
Zakreślić swą miłość, któżby to potrafił?
Gdy ręka jej miękko się ku
mnie kołysze
By lekkim dotykiem przerwać ciężką ciszę...
Jak
mógłbym z centymetrem nadpisywać grafik?
Znaleźć jej granicę -
jak można próbować?
Gdy usta rozchylone me serce podnoszą
Zachwycone i pewne, nabrzmiałe rozkoszą
Proste słowa formują. Ja chcę
ją szanować!
Poezja nie mówi o miłości nigdy
Boż przecie
zbyt wielkim to zdaje się znojem
By sprawić się dobrze kobiety
podbojem
Poezja nie mówi też nigdy o pracy
Rezerwą wszak
darzy znoju każdy przejaw
Boć każdy co pisze to leń i przechera.
3.06.2004
Strumień niepowstrzymanej tęsknoty
Za
jutrem
Za pojutrzem
Opływa kamienie scen codziennych
Wanna biurko i
klawiatura
I czarne futerko kota
Wiara nadzieja i miłość
I chłodne
powietrze świątyni
Łączą się pod sufitem
W powietrznym
wirze
Poruszającym beznadziejny kurz
Tańczące w świetle
pyłki
Sprawiają że zapominam
O teraźniejszości
Najważniejsze jest
jutro
Wczoraj
Pojutrze
Nigdy nie mam pewności kiedy Cię znowu
zobaczę
Zamykam oczy
6.06.2004
"Pióro"
Oto pióro
Tylko
i aż
Białe Memento Mori
Tylko i aż
Dorastający ptak
Tylko i
aż
Spojrzenie w oczy niebieskiego opiekuna
Tylko i aż
Pole dla
niepowstrzymanej wyobraźni
Tysięcy metafor
Milionów porównań
I
złamanej stalówki
Tylko i aż
Proste stwiedzenia
Są czasami najbardziej skomplikowanymi
Tylko trzeba
Zastanowić się nad swoim życiem
Albo zdecydować
O myślowej potyczce
Rzutem kości
Dwuznaczności
Są czasami takie proste
Że aż żal mi ich autorów
A im pewnie żal mnie
Bo sam nie potrafię ich tak ładnie
Poskładać pokroić uzbroić
Opakować
Chciałbym ich szanować
Ale nie potrafię
Zapatrzony w słońce
Zasłuchany w ziemię
Podejmuję kartkę
I zastanawiając się nad czarnym piórem na mej dłoni
Rwę ją na kawałki
Powodzenia
11.06.2004
Jak już powiedziałam -- trudno komentować idealne wiersze (bo co ja mogę? tylko wytknąć błędy... a jeśli ich nie ma? to zostaje tylko słodzenie, ach jak ja to uwielbiam =)). No ale muszę się przyznać, że zawsze jak tu wchodzę liczę na kawał dobrej poezji i -- wiesz -- nie rozczarowuję się.
Sonet jest cudowny -- do oprawienia w ramki i powieszenia nad łóżkiem. Serio, zrobiłeś nim na mnie wrażenie. Ładnie dobierasz rymy, nie "wymuszasz" ich, słowem -- radzisz sobie świetnie. Dodatkowy plus za dowcipne podsumowanie całości, czyli niezłe zakończenie. Nawet rytm utrzymany (a rzadko mogę to powiedzieć przy przeglądaniu tego forum).
"Strumień niepowstrzymanej..." -- również bardzo ładny. Może momentami wyliczanka, ale nawet nie kłuje to bradzo po oczach. Czasem miałam wrażenie, że tak trochę nienaturalnie podzeiliłeś niektóre wersy. I znowu nadrabiasz zakończeniem, a właściwie dwoma wersami ostatnimi. No i plus za "kamienie scen codziennych" i "beznadziejny kurz"
Dobra, więc kończę =)
"Pióro" jest całkiem sympatyczne. Taki przyjemny wiersz, o zwykłej rzeczy (czasem trzeba odpocząć od filozoficznych rozmyślań), ciekaiwe napisany. Jakoś nie do końca mnie przekonuje ostatnie "tylko i aż" (o ile wcześniej wcale mnie nie drażniło, to na końcu wydaje mi się wtrącone na siłę) -- oczywiście wiem, że wszystko było zamierzone i tak ma być. Nu =)
Ostatni zaś jest taki bardziej mój... (przperaszam za wyrażenie -- miałam na myśli to, że pasuje do mnie). Miejscami jednak sprawia wrażenie prozy podzielonej na wersy. Jakoś za bardzo mi wszystko z siebie wynika (ale to tylko nieśmiałe przyzwyczajenie do wierszy, gdzie wszystko było pourywane). Do treści się nie można przyczepić... ważny wiersz. Czasem mam wrażenie, że piszesz to wszystko, jakbyś był już doświadczony przez życie, jakbyś był takim starym, mądrym człowiekiem (to zaleta oczywiście, zwłaszcza zważywszy na Twój młody wiek =D).
Widzisz, ten mój komentarz taki nieciekawy... Ja wiedziałam, że tak będzie (acha, acha, a potwór miał takie trzy pazurki). Po prostu za dobrze piszesz =) (a to, co mi się niby nie podoba jest już i tak na siłę wyciągnięte, bo ogólnie jest świetnie). Pozdrawiam.
Bunt
Przeciwko naukom
I opadającej
powoli zasłonie
Różowych okularów młodości
Nie wszystkie zasłuchane
chwile
Musiały pozostać nienaruszone
Pod badatliwym spojrzeniem
zegarka
Nie wszystkie podszyte strachem ucieczki
Pozostawiły motylowe
blizny
Okulary opadają na nos
Podchmielonego ekspansją
nauczyciela
Opływającego cyfrowe wody
W zerojedynkowych
gatkach
Bunt
I w końcu otwierają się uszy
Niebo staje się
kompletne gdy
Spada deszcz wspomnień
I doświadczeń
Oto
jest
Prowadzony przez wzrokowego dryfowcę
Autobus
wnioskowania
Bunt przeciwko buntownikom
15.06.2004
Teraz ja, teraz ja!
Jestem pierwsza
Już dawno obiecałam Ci ten komentarz, a ja obietnic
dotrzymuję... Nie będę komentować wszystkich wierszy, częściowo dlatego, że
o niektórych już Ci pisałam, częściowo, bo i tak nie starczyłoby na to
czasu.
Ten ostatni jest taki baaaaaardzo... zamglony? Przynajmniej dla
mnie. Niejasny. Zostawia szalenie duże pole do interpretacji. To dobrze, bo
poza tym każde słowo z osobna i wszystkie razem stanowią coś
pięknego.
Mam - być może mylne - wrażenie, że odkrywam jakieś
charakterystyczne cechy Twojej poezji. Motywy atmosferyczne, że je tak
prozaicznie nazwę, które jednak wykorzystujesz na jakiś taki
"inny", swój sposób (chyba wiesz, o co mi chodzi, prawda?). Poza
tym okulary i te wszystkie zerojedynkowe symbole... bardzo Twoje
Opisujesz codzienność w taki niecodzienny sposób. Nie
mówisz o rzeczach wielkich, a zbliżasz się do nich jakoś tak
niepostrzeżenie.
Ten o prostych stwierdzeniach ma w sobie mało tego
uroku, ale wszystko nadrabiasz ostatnimi wersami. "Pióro" podoba
mi się, choć nie mam nic do napisania na jego temat. Natomiast wiersz
zaczynający się od słów "Strumień niepowstrzymanej tęsknoty"
zostanie z pewnością jednym z moich - Twoich - ulubionych. To chyba dlatego,
że odnajduję w nim tyle rzeczy, które mówią o Tobie...
A
"Sonet" podoba mi się umiarkowanie (żeby było jasne: mówię tu
bardziej o formie niż o treści, która... a nieważne ) Chwała Ci za to, że łapiesz się za takie z góry określone
formy, ale potrzeba Ci jeszcze ćwiczenia. Chyba wolę Twoje rymy, gdy
pojawiają sie znienacka w wierszach białych.
To chyba tyle.
Cieszysz
się?
Cieszę się z każdego komentarza. Ale z
konstruktywnych najbardziej. Dzięki
"Rozmowy z Kotem:
Preludium"
Siedział na kominku i śmiał się głośno
Szczerzył
zęby niby to z radości
Ale czasami przechodził mnie dreszcz
Kiedy
patrzyłem na białe kły
A w głowie słyszałem piski rozrywanych na kawałki
myszy
Zawsze kochałem jego niezależność
Chciałem być jak
on
Lecz dopiero teraz
W czułych objęciach utkanego z
płótna
Kaftanu
Znalazłem metodę w jego szaleństwie
Siedział na
kominku i szczerzył się szeroko
A ja także uśmiechnąłem się
lekko
Przypominając sobie jak wspaniale
Błyszczał mój nóż tej
nocy
Nikt nie rozumie Kota z Cheshire
Poza mną
Pod uśmiechem
skrywa się przecież
Umysł mordercy
Znów słyszę śmiech
Wszyscy
wiedzą że kochany stary
Kot
Pomógł Alicji gdy zaszła
potrzeba
Widzieliście kiedyś jak kot bawi się z myszą
Zanim
strzaska jej kark i rozwlecze ją po podłodze?
Ech... ależ ty bywasz makabryczny
Nie gustuję w tego typu klimatach...
Ale jeśli ktoś pisze
o takich rzeczach zgrabnie, elegancko i przede wszystkim - z umiarem,
potrafię to docenić. I preludium BARDZO mi się podobało. Czekam
niecierpliwie na dalszy ciąg.
Metoda w szaleństwie... to mi przypomina
pewną rozmowę Ja dalej będę upierać się, że prawdziwe szaleństwo jest
nielogiczne.
NCK
Iney
"Rozmowy z Kotem:
Lento"
Oto odwieczna zagadka
Poparta uderzeniem łapy
I
mruczeniem bez oddechu
Motyle zaskakują
Powiewając lekko na
słonecznym wietrze
Powietrze
Pachnie wiatrakami
Drżenie
uszu
Pobudzonych bezźródlanym dźwiękiem
I z wdziękiem
Powstaje
czterołapy
Koniec odpoczynku
Napawa rozbiegany ogon
radością
Wdzięcznością
Reaguje głowa
Oto odwieczna
zagadka
Poparta spokojnym oddechem
I leciutkim drżeniem końcówki
ogona
21.06.2004
Eh... Nie mam słów, po prostu nie mam słów.
Odpływasz gdzieś daleko, coraz mniej w Twoich wierszach konkretów, jakichś
stwierdzeń, przemyśleń, a zarazem tyle czystego PIĘKNA. Co ja Ci tu będę
słodzić więcej... Jestem po prostu pod wrażeniem. Chylę czoła.
"Rozmowy z Kotem:
Adagio"
Drgnij, drgnij
W pogoni za cieniem
Siedzę i
wpatruję się w niego
Czekając aż się poruszy
Drgnij,
drgnij
Naprzeciwko mnie
Na ścianie
Otoczony światłem wpadającym
przez okno
Drgnij, drgnij
Wczoraj wydostałem sprzączkę
Z jednego z
pasków
Więc jestem gotowy
Drgnij, drgnij
Kiedy tylko się
poruszy
Mogę rzucić się na niego
I wbić sprzączkę w jego
głowę
Drgnij, drgnij
Ale czarna sylwetka
Nie chce się
poruszyć
Czeka aż ja zrobię to pierwszy
Drgnę, drgnę
Nie uda mu
się
Znów zaszywam się w bezruchu
A kot siedzi na oknie
I
uspokaja mnie
Swoim łagodnym uśmiechem
23.06.2004
No tak, jak zwykle dawka dobrej poezji.
Zazwyczaj czekam, aż się kilka uzbiera, żeby komentować -- bo po jednym to
tylko niedosyt czuję (:
Bunt jest wspaniały -- zwłaszcza ostatnie
słowa. Zresztą, wiersz mi się podoba, jest taki jak ma być, przede wszystkim
-- zaskakuje. Ponadto aż ciężki jest od ciekawych skojarzeń, przyjemnych
metafor, oryginalnych myśli. Taki Twój (i to nie tylko ze względu na te
cyfrowe wody).
Zaś "Rozmowy z kotem"?... Cóż... Po prostu
brak mi słów. Nie, nie wiem jak to wszystko powiedzieć, jak obisać myśli
kłębiące się w moim umyśle... Po prostu nie wiem. Głupie uczucie. Chciałam
tylko powiedzieć, że w "Alicji..." się kochałam swego czasu, w
tych wszystkich bardziej lub mniej ukrytych sensach i sensikach, że
uwielbiam ten klimat i -- że wszystko oddałeś. Każdy oddech książki, każde
delikatne drżenie każdego słowa... Dobra, mówię od rzeczy. Ładne to jest. I
mądre. Brawo.
"Rozmowy z Kotem:
Andante"
Zwykły dzień
Wstałem i przeciągnąłem się
Jak
kot
Podróżujący mroczną atmosferą dnia
Przez chwilę zastanawiałem się
nawet
Nad zmówieniem modlitwy
Ale kawa odpędziła ode mnie
skrupuły
Nie byłem już senny
Jak kot
Wypoczywający na
promieniu
Księżycowego blasku
Żyłem jak co dzień
Gdy nagle zdałem
sobie sprawę
Że to znów ten dzień
Kiedy rzucę się na nią
Jak
Kot
Zastanowimy się razem
Nad anatomią nieporozumień
A potem wbiję
ostrze noża
W chętne objęcia jej piersi
I przytulę ją do siebie
Jak
Kot
Poszukujący pieszczoty
I szarpię swój kaftan, i łudzę się
stale
Że spotkam się z Kotem gdzieś w Cheshire starym.
25.06.2004
Hm, zastanawiam się, czemu brak tu lawiny
pochwał... Jak na razie tylko ja i Muszka. Tłumaczę to sobie tak, że wobec
prawdziwej poezji ludziom po prostu odbiera mowę...
Nie waż mi się więcej
mówić, że twoje wiersze są słabe!!!
Być może od czasu do czasu zdarza ci się jakiś mniej błyskotliwy...
Przyznaję, że z tych starszych nie wszystkie mnie zachwycają. Poznaję to po
tym, iż jestem w stanie czegoś się "czepnąć", wytknąć błędy,
zasugerować poprawki... W momencie, kiedy nie jestem do tego zdolna, bo
uznaję wiersz za dzieło skończone, mówię sobie - oto poeta. Oto poezja.
Rozmowy z kotem jak dla mnie mogłyby ukazać się w jakiejś antologii
poezji współczesnej, nikt nie zauważyłby, że są autorstwa kogoś tak młodego
jak ty. Serio. Serio-serio. Wybitne - to za duże słowo, ale moje wrażenia
doskonale opisują inne epitety: świetne, fantastyczne, boskie... Bo jestem
po prostu zachwycona. Nie zmieniłabym ani literki, ani nawet ogonka od
literki. Sam pomysł cyklu jest bardzo dobry i jak dotąd ani jedna część mnie
nie rozczarowała. To jest naprawdę dojrzałe i dopracowane - choć może wcale
długo nad tym nie pracowałeś, ale chodzi o wrażenie. Kot, nóż, uśmiech,
kawa, szaleństwo... Naprawdę wyrabiasz sobie styl i da się już zauważyć
charakterystyczne elementy. Wybacz, że nie pokuszę się o interpretację,
przynajmniej nie tutaj. Po prostu nie jestem w stanie.
Boshe, aż mi
głupio... Ale wazelina
NCK
Iney
"Rozmowy z Kotem:
Allegro"
Pamiętam czasy gdy śniłem jak wszyscy
A w
snach
Przychodziłeś do mnie
Żeby przykryć mnie puchową kołderką
rozpaczy
Pamiętasz?
Kiedy znałem już prawdę
Kiedy nie
mogłem zaufać
Drżącym dłoniom trzymającym
dowody
Niezbite
Pamiętasz?
Pamiętam czasy gdy
wiedziałem
O zaufaniu
Zanim się pojawiłeś
Żeby przypomnieć mi o
prawdzie
Pamiętasz?
Kiedy wyzwoliłeś mnie
Od motylo-lekkich
snów
Kiedy moje ręce przestały drżeć
Kiedy przechodziła obok
mnie
Pamiętasz?
Pamiętam czasy gdy żyłem jak
inni
Zemsta
Krążyła w mych żyłach
Podżegana twoim zębatym
uśmiechem
Pamiętasz?
A oto poezji są dzieła
zebrane
Czerwień krwią jest splamiona
Granice tej rany
Nie pozwolą
mi zasnąć
Gdy przyjdzie ochota
A wszystko to stało się za sprawą
Kota.
1.7.2004
jakoś nie podoba mi się ten rodzaj
poezji...
ale wiadomo, kazdy ma inny gust...
nawet niebardzo mogę coś
o tym powiedzieć
to nie dla mnie...
będzie presto?
Już ci mówiłam, że najbardziej lubię twoje
rymy, gdy pojawiają się znienacka w wierszu białym. Dlatego w
"Allegro" urzeka mnie końcówka. Cudownie rytmiczna ostatnia strofa
i uroczy wers o Kocie... Sam pomysł z "pamiętasz?" jakoś mnie nie
zachwycił, ale to co pomiędzy - jak najbardziej.
Chociażby:
QUOTE |
Kiedy znałem już
prawdę Kiedy nie mogłem zaufać Drżącym dłoniom trzymającym dowody Niezbite |
QUOTE |
Kiedy wyzwoliłeś mnie Od motylo-lekkich snów Kiedy moje ręce przestały drżeć Kiedy przechodziła obok mnie |
"Rozmowy z Kotem: Presto"
Czy trzeba rozumu by zgasić pragnienie?
Gdy myśli pochodnia ciemności rozjaśnia
Pilnując by jasność pragnienia nie zgasła
Czy godzi się bardziej podsycać płomienie?
Gdy z dumą na pola rozumu wkraczacie
Świadomi i pewni żeście tu pierwszymi
Wnet drogę wam przetną przedziwni pielgrzymi
Zgubione wśród chaszczy rozumu postacie
I ja pośród mroku znalazłem doradcę
Przeraża mnie czasem śmiechu jego brzmienie
Lecz bardziej się boję o własne istnienie
Bo Kot jest już ze mną na każdej przechadzce
Zębami wciąż szarpie więżące mnie sznury
Niedługo znów ujrzę swego domu mury...
11.07.2004
Dzięki Iney, też mi się wydawało że czegoś brakuje tylko nie mogłem zajarzyć czego
Naprawdę niezły ci ten sonet wyszedł... Jeden z lepszych twoich utworów, jeśli chodzi o te pisane w konkretnej formie. Trzymasz poziom Aha, końcówka jest trochę urwana. Jeśli już ma tak być, to ja bym dała trzykropek na końcu (tak, tak, to co tygryski lubią najbardziej ). No chyba, że nie zamierzasz używać w tym wierszu żadnych znaków interpunkcyjnych (poza znakami zapytania). No, nie wiem, jak dla mnie sonet powinien normalnie mieć wszystkie przecinki i kropki, bo trochę dziko to wygląda... Ale może ja się nie znam
Ponieważ byłem na wakacjach i nie miałem dostępu do sieci (a bez niej ciężko mi się pisze ) zamieszczam wiersza napisany poza serią "Rozmowy z Kotem". Nie oznacza to zawieszenia tejże serii, a jedynie jej opóźnienie. Dziękuję za uwagę
"Sestyna krukołowcy"
Czasami gdy zapadnie zmrok,
Bez słowa swój kieruję krok
Tam, gdzie me ucho słyszy ton,
Który wydaje właśnie On -
Kruk-uzurpator, władca wron.
Czerń jego piór przyciąga wzrok.
Kraczące zgromadzenie wron -
Niepowtarzalny, czarny ton
Wydaje się przyspieszać zmrok.
Kieruję w ciemne miejsca krok,
Gdy dotrę tam, wytężam wzrok,
Bo wiem, że czeka na mnie On.
Lecz dążąc tam, wciąż mylę krok,
Bo wiem, jak groźny jest król wron.
W ciemności tracę wszak mój wzrok,
Podczas gdy dobrze widzi On!
Dlatego czasem, gdy już zmrok,
W sercu żałobny słyszę ton.
A jeśli myli mnie wciąż wzrok
I czarny kolor króla wron
Buduje w oczach moich zmrok
Poparty przez ten dziwny ton,
Kieruję w inne miejsca krok,
W nadziei, że mnie znajdzie On.
Choć coraz częściej słyszę ton
I czuję zgromadzenia wron,
Coraz wolniejszy jest mój krok.
Przestałem czekać już na zmrok,
Lecz idę, gdzie mnie niesie wzrok -
Ufam, że mnie nie zmyli on.
Dziś przyśnił mi się właśnie On
I miejsce, gdzie usłyszę ton.
Wieczorem tam skieruję krok,
By stać się wroną.
Zapadł zmrok.
Straciłem całkowicie wzrok,
Lecz idę. Czeka mnie król wron.
25.07.2004
Miałem tylko przeczytać i nic
nie pisać, ale nie udało mi się. Mistrzu! Padam na kolana! I więcej
nie napiszę, jako że nie potrafię tego robić.
popieram, obywatela wyżej.
Wróciłem wprawdzie tylko na chwilkę ale
zamieszczam co mi przyszło do głowy. Pozdrowienia
"Rozmowy z Kotem:
Prestissimo"
Jednogłośnie zdecydowałem
Że musi się
skończyć
Już po wszystkim
Już
Zaczęło się przeradośnie
A
teraz już koniec
Zostałem sam
Kurz
Unosi się przede mną jak
dusza
Wyrwana z łańcuchów ciała
Brutalnie i
słodko
Jak
Nowonarodzone kocię od piersi matki
Odrywa podstępem
człowiek
I topi w rzece
Smak
Łez na moim policzku się
miesza
Z zapachem jej perfum
Wciąż słodkich
By
Maskować
smród śmierci i kłamstwa
A także potu z ich ciał
Znów
zabijali
Sny
A teraz żadne nie patrzy na mnie
Oskarżającym
wzrokiem
(Nie mają oczu)
Pot
Opływa ich ciała rwącą rzeką
A
gdzieś na tyłach
Mej głowy śpi
Kot
W końcu zamilkł jego upiorny
śmiech
Lecz wiem że wróci do mnie
Gdy poczuje zapach
Krwi
Bo
teraz jestem szczęśliwy
Choć nieznośny ból
Wciąż we
mnie
Tkwi
Podnoszę swe dłonie do twarzy
Przykrywam me oczy
palcami
I staram ogarnąć słowami
To wszystko co mogło się
zdarzyć
Za chwilę syrena zawyje
I znowu nadejdzie ich pora
Znów
czeka mnie ta mroczna nora
Lecz Kot wewnątrz mnie nadal żyje
Więc
zemstę swa wywrę na pewno
A serce me zmieni się w drewno
Gdy teraz
odpocznę przez chwilę
Słuchając jak krzyczą motyle
Pozwolę się
związać i zgnoić
W nadziei że Kot mnie wyzwoli
A kiedy nadejdzie
ta chwila
Poznacie zemstę debila
Idioty i wariata
Z psychószki na
końcu świata
15.08.2004
Już ci mówiłam, że jak dla mnie jest to
ciutkę przydługie i mógłbyś naprawdę zastanowić się nad podzieleniem wiersza
na dwie części - jeśli tylko nie uważasz tego za niedopuszczalną ingerencję
w skończone dzieło Pierwsze dziesięć zwrotek to mistrzostwo - po raz kolejny
przekonuję się, że nie masz sobie równych na tym forum (zarówno jeśli chodzi
o formę, jak i treść utworów). Zresztą, co do tematyki: jak zwykle dostałam
prosto między oczy. Nie unikasz drastyczności, twoje wiersze są trudne,
czasem makabryczne, mocne. Ale na całe szczęście pozbawione nieznośnej
pretensjonalności... Wracając do "Prestissimo", jest słabsze pod
względem ogólnej koncepcji (a raczej jej braku ) od poprzednich części "Rozmów...", ale zawiera
cudne momenty:
QUOTE |
Kurz Unosi się przede mną jak dusza Wyrwana z łańcuchów ciała Brutalnie i słodko Jak |
QUOTE |
Podnoszę swe dłonie do twarzy Przykrywam me oczy palcami I staram ogarnąć słowami To wszystko co mogło się zdarzyć |
QUOTE |
Więc zemstę swa wywrę na
pewno A serce me zmieni się w drewno |
A gdyby tak znać przeznaczenie?
Gdy każdy oddech bezlistny,
Korytarz wiatru tworzący,
Sennego i smętnego drzewa
Podawał w wątpliwość istnienie
Wolnego wyboru i woli?
A dotyk palący twych ust
I dłoni musnięcie w przelocie
Podawał mą wiarę w zwątpienie
Stawiając przed faktem bolesnym?
Przesądy, przysłowia, zwyczaje
I wszystkie jesienne obroty
Wzbudzają we mnie rozumienie.
Zaufam, pozwolę prowadzić
Za rękę się Panu mojemu
Ostatnie westchnienie wydając
Rozpoznam tajemnic korzenie - A gdyby tak znać przeznaczenie?
18.9.2004
Dziś mnie tak naszło... Wiersz z cyklu "Krótko, zwięźle i na temat".
"Dusza"
Nie mam pomysłu na siebie
Ale
To nic
www.dusza.pl
Ściągnę i znajdę się w niebie
20.09.2004
Obiecałam, więc komentuję. Choćbym miała pozostać twoim jedynym krytykiem
Poprzedni wiersz mi się nie podoba. Ostatni - owszem.
"A gdyby tak znać przeznaczenie..." Sens jakiś pogmatwany, literówki, rytm się sypie parę razy, ostatni wers, nie wiadomo, czemu taki długi. Jak zawsze u ciebie znalazłam parę ładnych sformułowań, ale to nie ten poziom, do którego mnie przyzwyczaiłeś...
Za to dusza jest naprawdę ciekawa. Krótka i bez fajerwerów, ale taka mądra. I twoja.
Na nic więcej teraz, jeśli chodzi o konstruktywną krytykę, mnie nie stać. Mam nadzieję, że tyle ci wystarczy.
Pozdrawiam.
podobaja mi sie...wszystkie...najbardziej te mniaturki.więcej nic nie powiem
"Dusza" nie przemówiła do mnie. Poczułam się jakbyś podawał pewne dość oczywiste fakty również w sposób oczywisty. Nie zaskoczyłeś, nie wzruszyłeś, nie "zahaczyłeś mnie niczym". A przecież wiele Twoich wierszy jest naprawdę dobrych.
zazwyczaj nie komentuję, ale tak jakoś mi się zebrało.
mi się właśnie ''Dusza'' podoba. nie przeszkadza mi, że jest oczywista. wg. mnie nie trzeba szukać nieoczywistych tematów, żeby je ciekawie przedstawić =)
a z poprzednich wizyt na tym temacie, pamiętam, że najbardziej zapadł mi w pamięć ''Czas''.
"Sukkub"
Jedwabną
chustką przewiąż mi oczy,
By stłumić ciała krzyki podstępne,
Podszepty ciche, w duszy zaklęte,
Bym nie pozwolił się zauroczyć.
Podaj mi rękę, ma ukochana
Pójdź, zwiedźmy ciche schodów
ołtarze,
Odarte z uczuć, szeptów i marzeń -
Idź tuż przede mną, w
blasku skąpana.
Księżyc gdy ujrzy oczu twych lśnienie,
Zazdrość poczuje - on sam nie świeci!
Lecz jest zbyt cichy.
Powstanie wzniecić
Łatwiej by mogło twoje westchnienie!
Podróżuj ze mną swiątynią świtu -
Z nocą odejdziesz, blada i
słaba,
Ja przetrę oczy, jak to wypada,
Ziewaniem kryjąc drgania
zachwytu.
Zaprę się w sobie, odrzucę kocyk,
Ubiorę, wstanę,
śniadanie zrobię,
Codziennym smutkom twarz przyozdobię,
Pięknym
wspomnieniem dzisiejszej nocy.
29.10.2004
kosmos
czemu mnie tu tak
malo bylo ojej
..?
przeczyatalam z kotem rozmowe
ostatnia i na widok tamtych wszystkich poprzednich nie przeczytalam ich.
bo to jak w najlepszej perfumerii
po co wszystkie najlepsze
zapachy wachac za jednym razem, gdy mozna pare razy rozncyh przyjemnosci
doznac..?
a poza tym po powachaniu paru, wiekszej dazwce juz mi sie
swidruje, miesza i myli
zapomne jeszcze ktorys i co
chyba nied musze mowic - mistrzostwo?
"Sukkub" mi siem oczywiście podoba,
a co bym mogla innego powiedzieć...jestes zakochany? czy masz po prostu taką
wyobraźnię??
<Sih aktualnie skomentować nie może, bo
zbiera szczenę z podłogi>
Łał. Powiedz ktoś tak do mnie. Tak
ładnie. Ja chyba nie muszę nic mówić. Bo dla mnie ten wiersz to było
mistrzostwo.
Dziś pomalowałem stopy
Nie mogłem
Wytrzymać faktu że grunt
To brzydota
Chciałem upiększać go
każdym krokiem
28.11.2004
Mądra chmurka na nieboskłonie poezji. Ot,
tak mi się górnolotnie powiedziało.
Ładne. Miłe. Niedoskonałe
I like
it.
A kiedyś Ci obiecałam, że skomentuję,
pamiętasz?
Wiedziałam przecież, że znów się mile zaskoczę.
Wiedziałam, że będę się znowu nimi euforycznie zachwycać Wiedziałam. Więc
dlaczego znów takie wrażenie to na mnie wywarło?...
Tak, mogłabym
zaraz wymienić całą litanię zalet Twoich wierszy... Ale myślę, że to chyba
nawet nie ma sensu. Na pewno zdajesz sobie sprawę z tego talentu, który w
Tobie siedzi=)
"Sukklub" jest wspaniały. Pewnie nie
uwierzysz, ale ja dalej czuję dreszcze na plecach. A powiem Ci, że z obawą w
niego brnęłam, że możesz załamać rytm, zrobić coś co ujmie mu piękności.
Poradziłeś sobie znakomicie, widać w nim pracę, więc jest pewnie o tyle
cenniejszy. I te rymy takie jak "ołtarze-marzeń"... Mmm po prostu
esencja poezji. Mogę się nim upajać(:
Wprawdzie ostatnia strofa mi się
nie podoba, liczyłam chyba na coś ważniejszego, choć może burzę się tylko
dlatego, że nie jest dokładnie tak, jak bym chciała. Ale ogólnie ładne,
wiesz?
I jeszcze dwie maleńkie perełki: "Dusza" i ten
drugi -- "Dziś pomalowałem..." (nb. mój faworyt). Takie po
prostu... Po prostu one wszystko i wszystko w nich. Owacje na stojąco (małe
jest piękne).
Zaś "Rozmowy..." -- mistrzostwo. Już
wyraziłam zresztą zachwyt we wcześniejszych komentarzach.
Geez,
ale Ci kadzęXD No dobra, żartuję, odwaliłeś naprawdę kawał pięknej roboty.
Byle tak dalej i nie popadaj w samozachwyt(;
to maleństwo jest niesamowite...
takich słow nie czytalam już dawno
dziekuje
Ścigają mnie cudze dzieci
Za
mną
Słyszę cichutkie kroki
Bromby
Termometr miarowo stuka o
podłogę
Pewnie planuje
Zmierzyć długość moich uszu
Po lewej słyszę szloch
Łkanie
Dochodzi mnie pomimo
Że nie
widzę kto płacze
Czyżbym dostrzegł kątem oka
Błysk światła
na złotym pierścieniu?
Gdzieś nisko
A wszystko
ślicznie opakowane
W rubaszny rechot
I pojawiające się
znienacka zęby
Wyszczerzone
W nieludzkim grymasie
Witaj
Mój największy, najukochańszy wrogu
Wchodzisz
czy wychodzisz?
1.12.2004
o łaaa... respect... niesamowite...
nieziemskie... urzekające... dobijające... przytłaczające...
"Czas" zaczynający się słowami "Kobieta z sową u
boku..." mną wstrząsnął. genialny. i tyle.
Błękitny Requiem
Błekitnych
pożegnań tkaninę kochają
Ci wszyscy co czasem zakończyć by chcieli
Swe życie. Choć nawet niteczki nadziei
Pod ręką wyczują, lecz jej nie
poznają.
Choć sądzę że kiedyś nadzieję zobaczę,
Powiadam -
nadziejo,
Requiestat in pace.
Błękitne są progi bezkresnych
drzwi chwały.
Szeroko otwarte są drzwi te poniekąd,
Lecz ludzi nie
znajdziesz za nimi, esteto
A bożków, co ciągle żądają ofiary.
Choć skromność jest godna najwyższych odznaczeń,
Ja sądzę -
skromności,
Requiestat in pace.
Choć błękit miłości dyskusji
podlega,
A słowa poetów pod niebo ją chwalą,
Ja, bluesem wiedziony
i pustą już salą
Sam twierdzę, że wszystkim ślepota dolega.
I mówiąc te słowa, na pewno zapłaczę
Lecz mówię - miłości,
Requiestat in pace.
I tak zanurzony w błękitnym natchnieniu
Poderwę się nagle, ze smutku zapłaczę,
Zaśpiewam sam sobie
"Requiestat in pace!"
A potem powrócę, chociaż w
zamyśleniu,
Do świata gdzie nadal jest wszystko prawdziwe;
Gdzie
słowa me tracą na mocy. Natchnienie
Ciężarem jest tylko, błękitne zaś
tchnienie
Wydaje się wątłe i wręcz niewłaściwe.
Choć pewnie
znów wrócę, wnet znów Cię zobaczę,
Tymczasem - Poezjo!
Requiestat in pace!
ciekawe
czytało mi sie dobrze
tak mniej wiecej do polowy
podoba mi się motyw o skromności
wiersz w Twoim stylu
i chociaz nie przepadam za takim
pisaniem
miło było po dośc dlugiej przerwie znów przeczytać coś
Twojego
Świetne wiersze. Najbradizej chyba
podobał mi isę pierwszy wiersz o krukach. Jak czytałam to poczułam sie
tak...dziwnie. Poprostu jak by ten wiersz był o mnie i jak bym to ja
latała...
Samotne trawy
Na glebie z latarni
Latarnik bawi
Się dobrze
Zabrakło strawy
Kręgosłup moralny
Ucierpi na tym
Niemądrze
Podniebne stada
Wraz ze swym pasterzem
Uciekną szybko
Wśród wrzosów
A ty maleńka
Już zaśnij cichutko
Kołysząc poduszką
Swych włosów
Latarnik Miejsca
Zapatrzony przed siebie
Nie szuka granicy
Nie stara się rozszyfrować Chaosu
Nie ma oczekiwań
Lecz wśród kształtów przepełniających Szczelinę
Pomiędzy marzeniami Semków
Tak samo ważne jak Niedokońcaobecni
Leżą asfaltowe światełka
Sny robaczków świętojańskich
Przepełnione blaskiem
"Dwie połowy"
Kiedy przekroję jabłko na dwie części,
A potem patrzę na nie z miną błogą,
Nachodzi mnie czasem myśl nieproszona -
Którą ja jestem, którą ty połową?
Jak wschodu czary, religie, wierzenia,
W połowach równych widzą moc wiekową,
Tak ja czasami widzę nasze życie -
Którą ja jestem, którą ty połową?
In jest pierwiastkiem męskim, silnym, trwałym,
Jang częścią kobiecą, słabą, lecz duchową.
Mimo, że ciało me ma męskie cechy -
Którą ja jestem, którą ty połową?
Czy jeśli czuję czasami powinność
Zamiast mięśniami popracować głową,
Trudno jest wtedy określić dokładnie
Którą ja jestem, którą ty połową?
Lecz zaraz wgryzam się w owoc, by zachwiać
Stworzoną przez siebie harmonię jabłkową,
Bo w gruncie rzeczy jest dla mnie nieważne,
którą ja jestem, którą ty połową.
Inspirowane "Boskimi Szeptami Han Quing-Jao".
wlasnie sie zastanawiam, czemu tu wczesniej nie wchodzilam. ten ostatni wiersz pozytywnie mnie zabił.
W mym uchu szepczesz swe pieśni
Gdy siedzę czekając na dźwięk
Czasem mnie zadziwiasz
Zawsze pociągasz
Poddaję się bez słowa
Czekanie jest przeźroczyste
Gdy słyszę tylko motyle gody
Czasem spełniasz moje marzenia
Zawsze jesteś niewinna
Łączy nas cisza
Bezkresna i nieobecna
Gdy upychasz w głowie słowa
Czasem mnie przytłaczasz
Zawsze imponujesz
Czasem jestem z tobą
Zawsze tęsknię
kurde no...nie trafia tu do mnie..no może kawałkami. nie potrafie powiedzieć co mi nie pasuje a chciałabym to sama wiedzieć. bo pamiętam że kiedyś jak czytałam<uhuhu dawno dawno> to mi się podobały tfoje wierszowania :)może ja powiem tak podobały mi siem te fragmenty<nie chce mi się quotować >:
"Gdy słyszę tylko motyle gody"
"Łączy nas cisza
Bezkresna i nieobecna
Gdy upychasz w głowie słowa"
"Czasem jestem z tobą
Zawsze tęsknię"
Wszystkie wiersze są złe
Co najmniej tak bardzo jak
Twórczy stukot klawiatury
Przetykany mrocznymi kroplami kawy
Suchy język wszak nie może
Nadać literom porządku
Słowom znaczeń
Wszystkie wiersze są zimne
Przypominają martwego kota
Wszechobecne sugestie ruchu
Ułożone w czterołape linie
Tylko ukryte drżenie ogona
Uderzającego cichutko
O faliste czarne sylaby
Przydaje zdaniom dynamiki
Wszystkie wiersze są mroczne
Jak rozgwieżdżona noc
Złośliwe spojrzenia gwiazd
Na umajone kłótniami życia
Lecz nieustanne mruganie
I zimne światło metafor
Odświerzają odwieczny taniec rymów
Wpychając strofy na miejsca
Metafory znaczeń
Znaczenia metafor
I stara autobiografia
Jej kartki tańczące na wietrze
Są rozpalone słońcem.
18.08.2005
Heh, coś w tym jest. Podoba mi się, lubie Twoje wiersze, matoos. Mają swój styl i swój klimat. Ten jest dobry, może nie "bardzo", ale dobry. A sama treść i przekaz podoba mi się. Kurka, coś w tym jest
ikarowe loty?
Wzdychając światłem
Gwiazdy-Migotki zdobią
Sukienkę Nocy.
Czasami anioły
Tańczą w twych źrenicach
Jak w studni gwieździstej
Jak lud na ulicach
Czasami codzienność
Przerywa natchnienie
Jak w lesie pułapka
Jak dziecka westchnienie
Czasami poezja
Jest nie do zniesienia
Jak matki śmierć cicha
Jak stare wspomnienia
Czasami twa miłość
Jest dla mnie zagadką
Jak twoje spojrzenie
Jak zapach konwalii
Jak dłoni zetknięcie
Jak szelest pościeli
Jak wybór imienia
Jak czas odpowiedzi
Zagadka istnienia
Codzienne wybory
Dziwne skojarzenia
Odpowiedź na życie
22.11.2005
"Dziewica"
Często zachwycam się dotykiem Losu,
Gdy czysty, zimny nóż poczuję w dłoni.
Bo chcę zachować chociaż ślad twej woni,
Lecz nie potrafię. Żaden znany sposób
Nie zmienia tego, że brak mi twych włosów,
Twych rąk, nóg, ramion. Więc mimo ironii
Często zachwycam się dotykiem Losu.
Gdy czysty, zimny nóż poczuję w dłoni.
Wiedz jednak Miła, kiedyś pośród wrzosów
Rozleje się plama przeczystej czerwieni,
W zwierzęcy grymas uśmiech się zamieni...
Nóż się unosi, gotowy do ciosu,
Czesto zachwycam się dotykiem Losu.
18.12.2005
nie wszystkie Twoje wiersze
mi sie podobaja
może sa dla mnie
za męskie
hm
nie wiem czy dotyk Losu
można nazwać anaforą
ale mniejsza o to
bo nawet gdy 'różę
nazwiemy inaczej
nie zmieni się jej piękny
zapach"
Twoj wiersz pachnie
jak herbal essences
zapewnił mi
emocjonalne uniesienie
i mimo że
taki temat jest wypisany
jak mój zielony mazak
to Ty wpadłeś na to
aby uzyskać zieleń
z polączenia żółci i błękitu
jestem pod wrazeniem
WOOW! Naprawdę dobre wiersze! Podobają mi się, jak żadne inne, brak mi jakichś ciekawych słów by opisać moją hmm....ekstazę, ale są naprawdę porządne.
"Marzenie"
Wieczornym szeptem ucho sycić pragnę,
Nie własne wszakże, lecz twoje. Leciutko
Do snu cię ułożyć, byś w mej niewoli
Znalazła spoczynek.
A gdy powieki swe zamkniesz, znużona,
Włosów gałęzie twą twarz mi zabiorą
Gestem, jak twoje ramiona okrutnym...
Ja wciąż szeptał będę.
Dźwiękiem tym sen twój zmęczony nawiedzę,
I przemykając przez umysłu bramy
Chyłkiem, jak cień szukający światła,
Posłucham twych myśli.
Byś, gdy obudzisz się w moich ramionach,
Spokojnych mych oczu lekko dotknęła,
A potem jak jutrzenka, śpiące czoło
Zwieńczyła uśmiechem.
31.12.2005
"Myliczanka"
Zachwyt nad śmiercią moje myśli naszedł,
Bom smutny dzisiaj, znów mój brat w niewoli
Oddał swe życie za przedbytek znaczeń,
Zniszczył swą śmiercią zapas dobrej woli.
Znów zapach śmierci czuję, gdy w powietrze
Unoszę dłonie pozbawione palców,
By sznurem gestów pozdrowić bywalców.
Znany wśród ludzi chodzący po wietrze.
Aliteracji amforę ancymon
Rozbije zręcznie na głowie cymbała -
Dziś swinię ryja, jutro krowę wymion
Pozbawi lekarz. A ja mówię: WAŁA!
Brat mój umarł, brat mój żyje. Tiwi dziś
Sprzedaje dobra. Jego wózek, Mustang
Cobra, z przerzutnikiem się nie kryje.
Abrakadabra, rymsa, glosolalia,
Pedał jest pedał, rakso nic nie zmienia.
Poezja brzytwą, ratunkiem istnienia,
Światnie się toczy codzienna batalia.
W zdaniach powyższych nie ma literówek
Neologizmy za to, choć kulawe
Prawie jak rymy, też nie tylko trawę
Wepchnąć chcą dzisiaj do waszych makówek.
13.03.2006
I teraz pytanie: kto mi wyliczy wszystkie środki stylistyczne których użyłem?
Ja nie. Ale to jest świetny wiersz. Najlepszy ze wszystkich w tym temacie. Zaczynał się nieomal 'w moim stylu' (wybacz to okrutne powrównanie) i już się bałem, ale potem jest już rewelacyjnie. Wątpie, żeby sie spodobał. Ale na mnie zrobił ogromne wrażenie.
Czas płacze rzadko,
Raczej śmiech swój raczy
Nam, śmiertelnikom
Pozwolić usłyszeć,
Lecz może kiedyś
Ujrzy mą codzienność
I łzę uroni
Czasem czas nad czasem...
10.07.2006
No co by tu powiedzieć, bardzo podobają mi sie Twoje wiersze, Twój styl. Przeczytałam no moze nie wszystkie, przyznaje ale naprawde większość twych wierszy i po ich przeczytaniu naprawde jestem pod wrażeniem. Poprostu pisz dalej bo naprawdę w twych wierszach jest to coś. Pozdrawiam
Powiem tyle, że jesteś pierwszą osobą, która zachwyciła mie wierszami bez rymów.
To jest miejsce, do którego lubię wracać... fajnie mieć klasę i miło, że jak zwykle bardzo pozytywnie zaskakujesz. A co najważniejsze -- nie nudzisz, ładnie rymujesz, no może czasem uśmiecham się nad trochę przesadnym patosem, ale to taki kpiarski patos, z przymrużeniem oka, jest świetnie. Lubię Cię czytać, ba -- lubię czuć tę Poezję.
Tak to oskarżeniom o kpiarski patos kres kładę
"Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia"
Przecudna Kaja wraz ze słodkim Kajem
Znów potajemnie dzisiaj się spotkali.
Na kilka chwil ich świat zapachniał rajem,
Kiedy leżeli razem wśród konwalii -
Ich morze zabiera ich ślady.
Przecudna Kaja wraz ze słodkim Kajem,
Co płaczą razem przy każdym rozstaniu,
Marzą by każdy miesiąc mógł być dla nich majem.
Lecz morze zabiera ich ślady.
Gdy słodki Kaj wraz z przecudną Kają
Swej ucieczki radosnej plan ułożą,
Na samotnej plaży się spotkają,
Swój słuszny gniew oddadzą bliskim morzom -
By mogły zabrać ich ślady.
I słodki Kaj wraz z przecudną Kają
Zanurzą się w morzu by nigdy już nie wyjść -
Ucieczka się stanie ich drogą ku rajom.
A morze zabierze ich ślady.
24.07.2006
Byłoby banalne, gdyby nie było piękne. Uważaj - jesteś nad krawędzią. Ale ten wiersz jest wspaniały.
Jeśli to nie jest kpiarski patos, to jest kiczowato
Widzisz, bo nikt nie zajarzył że stylowo to jest średniowieczna pieśń rycerska Kicz i patos to moje drugie imię
Zamknięta przede mną
Droga do twych oczu
Do twego serca drzwi
Nie są otwarte
Nazwę nieziemskim fartem
Który tym bardziej drwi
To że mam na przeźroczu
Sylwetki twej kopię daremną
I uśmiech tańczący trwożliwie
Na wargach w tę i z powrotem
Gdy pośród myśli dziś łowię
Kota mych postanowień
Jakże ocenić mam szanse
Twej przychylności
Jej braku
Gdy wciąż mam w głowie te słowa
Które spaliły mój świat
I słyszę je kładąc się spać.
Późnym wieczorem, 22 marca 2007.
Ponad dwa miesiące Po.
no cóż
średnie
ale cos tam jest
widać, ze facet napisał, a to juz duzo ;]
Dziś, gdy wspominam me rozmowy z Kotem -
Adagia, Presta i Allegra, Lenta,
A także inne, których nie pamięta
Umysł wybiórczy, przeżarty polotem,
Płaczę nad mą młodością. Nad milczenia złotem.
Gdzie się podziała furia, wtedy w pieśń zaklęta,
Dziś, gdy wspominam me rozmowy z Kotem -
Adagia, Presta i Allegra, Lenta?
Sprawiedliwości uzda, wariata odwrotem
Rwana, wolności zacieśniła pęta.
Została tylko wspomnień rzeka kręta,
Zimno i cicha prawda. Ona jest podmiotem,
Dziś, gdy wspominam me rozmowy z Kotem.
29.03.2007
Polecam lekturę "Michnikowszczyzny" Ziemkiewicza. Pomimo felietonistycznego wydźwięku.
rymy
kotem-polotem-złotem-odwrotem-podmiotem
strasznie denerwują.
a Ziemkiewicz spoko gość, przeczytałam jedno opowiadanie jego za namową Katona.
taaaakie.
"Opowieść o strzupacznym zakręspłosie"
Zachercnę dziś sztypak zerwnego sztormosu
Przekącnę, zwiduję, zargnorzę, skrecieję,
Przetoczę, strzekąszę wszertrądne wiercieje
A krywak zatrębny poznawię patosu.
Następnie stryguję przyczesny gręmatyk,
Zgiermuję i strzyźnię, korwencją rozkminię,
Zgrzegrzółczę i własnej zadufręcji kraczyk
Osbębrzę a potem osgrugam przewryję.
Na koniec rozdrwonię przetęcji chrydatek
(Wszak zdręwi on śrąbnię wszezbrzędłym pierwącem),
Wszębrzędnią zakrząsnę, zruździeję skarwnątrzem
A średnię skrzormuję by świerdzić zadatek.
To wszystko skręrzynem portętnym zagrządzę,
Skrzomuję, źwiebniżdżę, zestrzugam i ztrządzę,
Skorzgniezę, przez bierzbnię przetrząchnę i skrzątnę
Dla śpięknej przaleczki, sam zaś odrzebmiążę.
30.03.2007
Późnym wieczorem.
Ten wiersz jest na wskroś polski. I jestem z tego dumny.
Tylko maskę ma polską. Nie, nie lubię takich eksperyentów. Tu już nie ma mowy o przyjemności czytania. I całe ten skrzeczący gąszcz i grzęzawisko na marne.
Ja tam jak czytam go na głos mam z tego wielką przyjemność Głównie do tego go napisałem.
Poza tym to nie tyle eksperyment co coś co chodziło mi po głowie od dawien dawna. Czuję się w obowiązku bronić tego
osobiście nic z tego nie rozumiem, a chrzęszczące wersy dodatkowo mnie zniechęcają.
nie dobrnęłam do końca.
Ja dobrnąłem! : D Ale to wszystko. Nie rozumiem, męczy przy czytaniu. Rozumiem, że mniej więcej taki był zamysł, ale mnie to nie ujmuje.
Dziś całkiem samotnie
Ale nie samotny
Zabieram serca westchnienia niepewne
Wstrzymuję motyle
Zamykam aorty
Uciszam krwiobiegu melancholie rzewne
Oddzielam dwutlenek
Od hemoglobiny
Strofuję endorfin niegrzeczne ogonki
Rozkładam osocze
I zza kofeiny
Endemiczne płyny wysączam
Z golonki.
Fajny, dziwny wiersz. Jak już estiej powiedział może trochę obrzydzać, ale co tam. podoba mi się.
Super! Bardzo mi się podoba. Poza tym ostatnio mam fazę na tego typu wiersze, więc tym bardziej.
Codziennie wspominam dzieciństwo.
Szalone tango liści jesienią,
Leciutki charleston śniegu zimą,
Wietrzne pogo drzew wiosną.
I mroczne fandango dusz latem,
Za zasłonką.
Codziennie tęsknię za muzyką wsi.
Tęsknym jazzem bezdzietnej kukułki,
Mesmerycznym bluesem dzikiego kota,
Cichym folkiem dojrzewającego zboża.
Dziwię się, jak mogłem nie dostrzegać
Tego piękna.
Codziennie zauważam więcej.
Boskości, fizyki, czegoś tam, nieważne -
Wszystko to dla mnie, dla nas, dla nich.
Cały ten niepokalany chaos...
Kraciasta chusta pól, położona
Do wyschnięcia.
7.12.2007
nooo nie wiem
moim zdaniem trochę Cię ta forma przerosła
Nie e.
Nie podoba mi się w ogóle.
Ta chusta niezła.
Pierwsza część na 7.8 druga na 4.2. Straszna różnica poziomów wewnątrz wiersza.
...jeżeli o golonkę chodzi przepadam za takimi biologicznymi, teoretycznie mało poetyckimi formami i kontrastem właśnie nauki ze sztuką w ich treści. A ostatni taki jakiś...przewidywalny i monotonny jak dla mnie, ale racja, chusty mnie zgieły w pół myśli.
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)