Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Dług..., miniaturka

annie
post 19.11.2005 16:01
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 19.11.2005




Coś mojego, własnego i miniaturkowego...


Patrzę na śpiącą w moim łóżku kobietę i zastanawiam się, dokąd tym razem nas to zaprowadzi.
Wtedy była to droga prowadząca donikąd.
Wykorzystywałem ją. Wiedziała o tym. Była jeszcze uczennicą.
Nie, nie, nie żałuję tego, co zrobiłem, nie mam wyrzutów sumienia. Po prostu stwierdzam fakt. Stało się.
Różnicą było to, że w tamtym momencie miałem wybór. Wtedy decyzja należała do mnie. Tylko i wyłącznie do mnie. Nie było nikogo, kto by mnie powstrzymał, nikogo, kto pchnąłby mnie w jej kierunku. Byłem tylko ja ze swoją frustracją i ona nieświadoma emocji, jakie mną targają.
***
Spotkania z NIM nigdy nie były łatwe.
Niedomówienie stulecia.
Tamtej nocy przeszedł jednak samego siebie. Pokaz, którym nas uraczył…
Stałem tam bezsilny, czując narastającą wściekłość … Świadomość roli, jaką grałem nie ułatwiała sytuacji.
Wracając do lochów pragnąłem tylko „eliksiru zapomnienia”. Całej butelki Ognistej i następującego potem błogosławionego stanu nieświadomości.
***
Nie wiem, co tam robiła.
Żaden, nawet najgłupszy uczeń nie zapuszcza się w rejony mojego gabinetu w trakcie ciszy nocnej. A już na pewno nie ONA.
W tamtej chwili nie obchodziło mnie, dlaczego jest tutaj i po co. Widziałem kogoś, na kim mogłem się wyładować. Na swoje nieszczęście znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze
A może na moje nieszczęście?
Jakby i bez tego moje życie nie było wystarczająco skomplikowane.
Nie słuchałem jej nieporadnych wyjaśnień, wepchnąłem ją do gabinetu i zamknąłem drzwi.
Ciekawe, nie wyglądała na przerażoną czy nawet lekko przestraszoną. W końcu stała przed śmierciożercą w pełnej gali. To nieistotne, że wiedziała, kim jest ów śmierciożerca. Przecież z a w s z e byłem przerażający. Och, była zdenerwowana, tak, ale się nie bała.
Stała, wyprostowana, z wojowniczo wysuniętym podbródkiem i patrzyła jak zdejmuję ciężkie szaty śmierciożercy. Zmierzyłem ją wzrokiem. Ciągle w szkolnym mundurku, tyle, że bez wierzchniej szaty. Biała koszula i regulaminowej długości spódniczka do kolan.
Skupiłem się na szczegółach jej wyglądu, które przez siedem lat jej nauki w Hogwarcie umykały mej uwadze. Mimo, iż wyróżniała się inteligencją, była tylko jedną z wielu uczennic.
Chociaż… jedyną tak irytującą.
Co mnie podkusiło, aby właśnie tamtej nocy przyjrzeć się jej uważniej?
Jej usta; dolna warga, którą przygryzała w chwilach skupienia, trochę pełniejsza od górnej. Ogromne, czekoladowe oczy o inteligentnym spojrzeniu i długie, ciemne rzęsy nietknięte tuszem. Zrobiła coś z włosami, loki tworzące niegdyś nieujarzmioną szopę teraz opadały miękko na szczupłe ramiona. Ciało …kobiece ciało. Lekko zaokrąglone biodra, niewielkie jędrne piersi i długie, zgrabne nogi.
Dziwne, jak w kilka sekund można zmienić nasze postrzeganie drugiej osoby. Tamtej nocy z irytującej uczennicy w jednym momencie zmieniła się w pociągającą kobietę.
Moja wściekłość przekształciła się w pragnienie.
Zerwać z niej te schludne szmatki, wbić zęby w białą szyję. Czuć jej zapach i zatopić się w miękkim ciele. Słyszeć jak jęczy, rozciągnięta pode mną, błagając o więcej…
Wiedziałem już, co będzie karą.
Zmrużyła oczy i zacisnęła dłonie w pięści.
Złość.
Czyżby domyśliła się moich zamiarów? Przecież jestem mistrzem w ukrywaniu emocji, w końcu o tego zależy moje życie.
Zrobiłem krok w jej kierunku.
Cofnęła się.
Chwila pełnej napięcia ciszy.
Powoli zbliżałem się do niej. W końcu nie miała się gdzie cofnąć. Oparła się plecami o ścianę, uniosła głowę i wyzywająco spojrzała mi w oczy.
Dlaczego się nie bała?
Opierając ręce o ścianę uwięziłem jej głowę między dłońmi.
- Zdajesz sobie sprawę, że masz kłopoty? – wysyczałem.
Cisza. Tylko te gniewne spojrzenie.
- Wiesz, co by się stało, gdybym był prawdziwym śmierciożercą? – oderwałem rękę od ściany i lekko musnąłem jedną pierś.
Drgnęła, w jej oczach pojawiło się zaskoczenie.
- Jest wiele sposobów, by kogoś zniszczyć, nie musi to być śmierć – ciągnąłem jedwabistym tonem, mimo, iż miałem ochotę warczeć.
Jedną ręką opierałem się o ścianę, a drugą sunąłem po gładkim udzie, podciągając jej spódniczkę.
Nadal cisza. Tylko w tych czekoladowych oczach widać było targające nią emocje.
Strach, niedowierzanie i wreszcie zrozumienie.
Wyczułem pod palcami jedwabne, koronkowe majtki. Jedwab? Widocznie nie jest taka racjonalna i chłodna, na jaką wygląda.
Nigdy nie sądź po pozorach.
Cichutki jęk, nic więcej.
- Będzie to dla ciebie nauczka na przyszłość – wyszeptałem jej prosto do ucha i przygryzłem miękki płatek, jednocześnie wsuwając palce pod śliski jedwab.
Przymknęła oczy, westchnęła i mimowolnie wypchnęła biodra w moim kierunku.
Wtedy straciłem resztki samokontroli. Przyparłem ją do ściany całym ciałem…pamiętam jej nogi owinięte wokół mojego pasa, nerwowe dłonie gmerające przy pasku spodni. Gardłowe, niecierpliwe warknięcia i jej głos…proszący…
Jak się okazało była dziewicą, ale nie obchodziło mnie to. Nie zachowywała się jak dziewica.
Po wszystkim osunąłem się na podłogę nie wypuszczając jej z objęć.
Zwykle w takich sytuacjach kochankowie szukają rozrzuconych ubrań, my nie musieliśmy.
Nadal byliśmy ubrani.
Po chwili zsunęła się ze mnie i wygładzając pomiętą spódniczkę obróciła się i wyszła…
Po prostu…wyszła.
***
Od tamtej pory, kiedy wracałem ze spotkań z diabłem, czekała pod drzwiami mojego gabinetu. Nigdy nie zapytałem, dlaczego. Przyjąłem to, co miała do zaoferowania.
Skąd wiedziała? Nie obchodziło mnie to. Nie zadawałem żadnych pytań.
W tamtym okresie potrzebowałem jej jak powietrza.
Była moim „eliksirem zapomnienia”.
Chwila euforii, a potem upragniona nieświadomość.
W milczeniu.
Moje słowa wypowiedziane tej pierwszej nocy były jedynymi, które padły między nami.
***
Trwało to przez całą wojnę z NIM. Potem skończyło się tak jak zaczęło.
Odeszła bez słowa.
Odeszła tak, jak odchodziła po każdej nocy spędzonej w moim gabinecie. Bez słowa.
Ale już jej nie potrzebowałem. Myślę, że wiedziała o tym.
Dlatego byłem zaskoczony, kiedy po kilku latach wróciła. Stanęła w drzwiach i tylko patrzyła na mnie. Patrzyła oczami kobiety, która widziała już wszystko.
Zrozumiałem.
Gestem zaprosiłem ją do środka i zamknąłem drzwi.
Czas spłacić dług.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 25.05.2024 23:53