taaak..kompleksy najczęściej są
problemem płci pięknej
stanowią duży problem dla rozwouj
psychicznego,pewności siebie,przebojowości...stanowią zagrożenie
dla...szczęścia
macie jakieś?jak sobie z tym radzicie?
ja np. jestem gruba i
brzydka,głupia,beznadziejna...gorzej być nie może...
bleee
Prawie każdy nastolatek czy nastolatka ma
kompleksy... Ale zamiast marudzić to trza ruszyć dupsko i działac ;P. Bo
większość kompleksów można unicestwić, poprzez poprawienie np. swojego ciała
na ideał itp ;>.
Chyba nie ma ludzi bez
kompleksów Ale nie mozna sie załamywać tylko tak jak powiedział Syriush
- trzeba działać! Bo jak będziesz tylko siedziec i płakać nad sobą to
możesz sie wpakować w niezłą depresje...
no, nie mam kompleksow. Jestem piekna,
madra i urocza a skromnosc to tylko jedna z moich wielu zalet. Ha!
Podskoczycie?
i
naprawde nie przeszkadza mi w tym posiadanie tylka wiekszego niz norma
przewiduje, hehe, schudne nastepne 10 kilo i bedzie okej.
jasne ze mam kompleksy tak jak kazdy
inny
ale pracuje nad tym zeby pozbyc sie moich niedoskonalosci
;p
najbardziej chyba mi przeszkadza, ze jestem taka przeraźliwie biala..
i nawet do solarium nieoge chodzic =/
Mam kompleksy jak każdy.
Ale jakoś nie
przeszkadzają.
Tzn. przeszkadzają mi tylko jak jestem sama w domu. Wtedy
zaczynam o nich myśleć. Ale kiedy jestem ze znajomymi nie zastanawiam sie
nad moimi niedoskonałościami. Moze i nie jestem idealna ale potrafie
zaakceptować siebie (przynajmiej swój wygląd. gorzej z charakterem)
Nie.
Chyba.
Nie
wiem.
A po co mi kompleksy? =D
Ta, i wprost nie mogę powstrzymać się by
nie powiedzieć o nich światu.
... a kto nie ma... jakies ma kazdy...
mniejsze, wieksze, relane czy abstrakcyjne...
Ja poza moim duzym tylkiem
nie lubie swojej nie-gadatliwości... ale pracuje nad tym... i nawet mi
wychodzi ;-)
Pfff, nie ma chyba bardziej
'skromnej' osoby niz ja Ja nawet z komplementami sobie nie radze (zawsze wesze
podstep, zart etc.) Chore.
Pokazcie mi ideal;P. Wtedy zaczne siebie
nienawidziec, bo nie jestem niemalze identyczna jak ten
ideal.
Ja raczej kompleksow nie mam. Ale czasem mam^^'.
QUOTE (Frosty Consilium @ 01.05.2004 12:53) |
taaak..kompleksy najczęściej są problemem płci pięknej stanowią duży problem dla rozwouj psychicznego,pewności siebie,przebojowości...stanowią zagrożenie dla...szczęścia macie jakieś?jak sobie z tym radzicie? ja np. jestem gruba i brzydka,głupia,beznadziejna...gorzej być nie może... bleee |
A może napiszemy, jak
próbujemy/probowalismy zwalczyc owe kompleksy? ;D
Kompleksy miałam, ale się
wyleczyłam (: Nie czuję się jakoś ponadprzeciętnie piekna ani taka nie
jestem, wystarczy że akceptuję siebie (: Czasem z kumpelami lubimy
ponarzekać jedna przez drugą jakie to jesteśmy be, a potem się z tego
śmiejemy (: Jak sobie poradziłam ze swoimi kompleksami? Po prostu o
nich...zapomniałam. Ze wszystkich stron zaczeło spadac na mnie tyle spraw,
że nie było czasu zamartwiać się głupotami (: Poza tym wydaje mi się, że
jeśli sami pozbędziemy się kompleksów np na punkcie wyglądu, to inni również
to zauważą (:
ojej, kompleksy?!
no w
życiu!
patrze w lustro i mysle: czy ktos kiedys widzial bardziej
boska, idealna i cudowna istote...?
aha, frosty chcesz sposobu na
pozbycie sie kompleksow?
to pomysl logicznie
opczywiscie, tym sposobem
jest napewno twoja 'taktyka' zyciowa
o-boze-ale-ze-mnie-potwor-przeciez-jestem-najobrzydliwsza-na-swiecie-!-&
#33;-!
=="
mójgłówny kompleks to to, że jestem
potwornie niska!!! najniższa w klasie!!! mam 15 lat
i niecałe 150 wzrosu. to nie dobija.... prócz tego jestem brzydk i
gruba...... typowe, jak dla dziewczyny kompleksy...
anagda, niscy są fajni ^^ podobno żyją
dłużej =D
Czy ja mam kompleksy..(drapie się po głowie)
eee...moment...ostatnio coś tam stwierdziłam że troszkę utyłam, ale od razu
się pocieszyłam że będzie to można szybko spalić na rowerku =D Ogólnie czuję
się ze sobą dobrze. Kiedyś tylko miałam kompleksy, że jestem brzydka, bo
miałam takich głupich kolesi w klasie =='. Ale to przeszłość =)
Hm... Właściwie moimi kompleksami są...
zbytnia otyłość(to jest fakt), waga 69 kg(autentyczna) i moje własne
lenistwo no i obżarstwo... Przez obżarstwo ważę więcej, a przez lenistwo
tyję... Właściwie to wszystkie się ze sobą wiążą...
Niskich przyjmują do łodzi podwodnych w
wosku bo zuzywają mało tlenu ;D
Jeśłi się ma kompleksy to z reguły
sie o tym nie mówi... i to powoduje, że jest jeszcze gorzej. rzeba się twgo
wyzbyć i iść z głową do góry. JA na przykład jestem za gruby. Ale mam to
gdzieś. Ostatnio zrzuciłem sporko kilosów i pracuję nad tym dalej. A zdanie
innych jak wyglądam mam gdzieś - bo to jest moje ciało, moje życie i inni
niech się nie wtrącają. Jełśi nie chcą mnie akceptować jakim jestem, to
niech sobie szukają innych znajomych. Bo ludzi nie ocenia się po wyglądzie,
tylko po ich wnętrzu...
a wiecie, że ja zawsze myślałam , że
chłopcy nie mają kompleksów..może dlatego, że nie mówią o tym otwarcie,
przynajmniej nie w moim środowisku, a dziewczyny wręcz przeciwnie..
QUOTE (Neonai @ 02.05.2004 19:19) |
a wiecie, że ja zawsze myślałam , że chłopcy nie mają kompleksów..może dlatego, że nie mówią o tym otwarcie, przynajmniej nie w moim środowisku, a dziewczyny wręcz przeciwnie.. |
a chłopcy zazwyczaj mają o sobie najpierw
bardzo wysokie mniemanie i 'stawiają sobie wysoko poprzeczkę'-
wydaje im się, że mogą góry przenosić. a później okazuje się, że to jednak
za dużo i zaczynają się schody...
co do dziewczyn -> rzeczywiście
często mamy głupie problemy. i nie są one nawet spowodowane za wysokimi
ambicjami. sama nie wiem czemu tak jest. chyba przyjęło się, że wszystkie
musimy mówić o sobie, że jesteśmy grube & brzydkie. gdyby któraś nagle
wyskoczyła ze słowami ''podobam się sobie'/'jestem
ładna'/etc. to zostałaby uznana za bardzo nietaktowną egoistkę. ba!
nawet tak myśląc jako tako grzeszy, w niektórych kręgach.
tak wynika
z moich obserwacji. czyli wychodzi na to, że kompleksy tych pierwszych
jeszcze można zaakceptować. a nasze są kompletnie głupie ;>
(ale
sama szczupła nie jestem i nawet nie lubię o tym krzyczeć za głośno,
wystarczy że widać. uroczyście obiecuję, że nie jest to puste kłamstwo ot
tak ;P )
a ja będe taką parszywą egoistką i powiem,
że gruba nie jestem i z tego powodu na pewno nie mam kompleksu. mam z innych
powodów, ale nie chcę o tym mówić. ale uwierzcie mi - nienawidzę takiej
gadki 'omg, ale ja jestem grubaaaaa i brzyyydkaaa <pomijając fakt, że
za takową lata pół chłopców ze szkoły>'
hehe. chłopcy też mają
kompleksy
A ja się już pogodziłam, że tyczką nie
będę.
To już rodzinne, że moja matka ma miseczkę DD, czy jakąś tam, ma
biodra.
I kij z tym, za dziesięć lat będe temu wdzięczna - przy rodzeniu
dzieci=P. O.
To dziewczyny sobie ubzduraly, ze będą tak jak
modelki. 170 i waga poniżej 60kg.
Spojrzcie na kobiety 'z
przeszłości' - słynny posąg Wenus, Czy też MM - blondynka o pięknych,
kobiecych kształtach. I anorektyczne one chyba nie byly, nie?
;'P
Mi mama pomogła zwalczyć kompleksy.
I ja sama^^.
Po
prostu urządziłąm sobie jeden romantyczny wieczor - sam na sam z moim
lustrem^^. Po prostu napisałam na kartce co mi się w sobie podoba. I nie
zgrywałam skromnisi^^.
Ale czasem coś mi odbija i mam ochotę założyć
papierową torbę na głowę=='.
Kompleksy?
No cóż...
Powiem wam,
że mam manię prześladowczą pt. 'jestem gruba!'. Od jakichś dwóch
lat.
Często ludzie mi mówią, że mi odbija, że wyglądam bardzo kobieco i
ładnie, że mam 'wszystko na swoim miejscu'. To mnie trochę podnosi
na duchu.
Szczególnie jedna kumpela, która jest o wiele szczuplejsza, gdy
raz mnie zobaczyła w gorsecie od sukni ślubnej, to do dziś wspomina
'ahhh..jak ty super wyglądałaś'.
Jednak odchudzam się, co nie
jest w moim przypadku zbyt proste. Ale, mam nadziaję zrzucić troszkę z
siebie - oto, jak chcę pracowac nad kompleksem wagi.
A teraz została
sprawa wzrostu. No tak, jestem osobą niską - 161cm w wieku 15 lat
Ale, jakoś mnie to specjalnie nie martwi [oprócz tego, że
zawsze muszę podnosić głowę do góry, gdy rozmawiam z kimś wyższym, dajmy na
to moją kochaną Yavannę XD].
Jednakże najbardziej dokucza mi kompleks
niższości [nie chodzi o wzrost]. Nie wiem, po kim go odziedziczyłam, ale
bardzo utrudnia mi życie.
Jak nad nim pracować? Nie
wiem.
Kompleksy mają wszyscy - chłopcy również, tylko po prostu nie
przejmują się nimi tak, jak my. No.
ja może chodzące monstrum wagowe nie
jestem, ale do "ideału" to mi trochę brakuje... ole ostatniu mi
sie tak przykro zrobiło, gdy stojąc na przystanu jacyś chłopacy obok mni
(nie więcej nie 16 lat mający), ostentacyjnei ogladali sie za taką panienką,
która akurat przechodziła. na mnie nigdy by tak nikt nie
spojrzał...
ale cuż. zauważyłam, że dziewczyny mają takie problemy
nie dlatego, że same się źle czują (choc tak się czasami zdarza), ale
dlatego, ze boja sie nie spodobac sie chłopakom. aje jak wynika z
obserwowanej przezemnie sytuacji na przystanku, dochodze do wniosku, że
chyba mają rację. chłopacy zwracają głównie uwage na wygląd.... ale jak się
mylę, to proszę mnie poprawic.... to tylko moje odczucie....
W poście Potti dobrze opisała kompleksy
chłopaków. U mnie wszystko zawiera się w dwóch skrajnościach- kompleksu
wyższości i niższości zarazem. Poprzez odmienność czasem wydaje się sobie
lepszy od innych ale potem pozostaje już tylko poczucie odrucenia...
Sister, powiem prosto. Raz i dokładnie.
Słuchaj.
Mam dość tego, że na każdym kroku gadasz, że jesteś brzydka i
gruba. To jest tak zwana FAŁSZYWA SKROMNOŚĆ. Chcesz, żeby ludzie podziwiali
Twoją urodę, bo wiesz, że jesteś ładna. Ciągle Ci to trzeba mówić. Naprawdę
nie przesadzaj. Pomimo tego, że jesteś moją siostrzyczką, jedyną i kochaną,
to mnie wkurza strasznie. Ale pamiętaj, że mówię to tylko dlatego, że jesteś
moją przyjaciółką. A przyjaciele są właśnie od tego. Więc... proszę ,
przestań.
=*
Ja nie mam kompleksów. Mimo patrzenia na CHUDE
koleżanki jakoś nie czuję się grubo. A tyłek jak mówi Bitter większy niż
ustawa przewiduje- no i cóż z tego? Mogę sobie mieć. Ważne, żeby się mieścić
w ubrania ze sklepów dla MŁODZIEŻY, bo jak się przestanę mieścić w ciuchy z
jakiegoś Reserved czy czegoś, to się zmartwię. Mimo noszenia eLek (powód-
176 wzrostu. Wszystkie eMki są za krótkie) jakoś gorsza się nie czuję. A i
tak noszę tylko czarne ZA DUŻE swetry, czarne spodnie i jakieś trampiszony,
więc czym ja sie mam martwić? A jeśli chłopak na którym mi ZALEŻY mówi, że
wyglądam ślicznie, to czego więcej pragnąć? Ja jestem szczęśliwa. O właśnie.
=*
Dobra, do niedawna sądziłam że jestem
grubaXD Ale potem usłyszałam że normalna waga w moim wieku (17 lat) to 65 kg
(??!!), więc przestałam się tym przejmować=)
Poza tym ciągle
wydaje mi się, że mam nieproporcjonalnie małe dłonieXD Albo za krótkie
palce=="... Albo obydwie rzeczy naraz^^"
Normalnie pozbyłam się kompleksów i o nich
nie myslę, ale przy takim topicu to aż ryczeć mi się chce bo wszystkie
wróciły i naraz zwaliły mi się na głowę =='
Lilly, kochana, znikną tak, jak się
pojawiają. Zobaczysz. Kompleksy to coś, co jest wyimaginowane. Zapomnij o
nich, pokochaj siebie. I zjedz sobie jabłuszko. =*
a co do Frosty i
Jej "brzydkości". patrzcie tutaj.
Ja bym nie powiedziała, że
Ona jest brzydka. a Wy?
FROSTY
Z tego co widać ( prawie ) wszystkie kompleksy wynikają z wyglądu... Hmm nikt nie ma kompleksu dlatego, bo jest słabo oczytany/mniej inteligenty/gorzej się uczy i tym podobnych powodów, które dotycza raczej tematu umysłu.. No ale moze na tym poziomie wszyscy sa na tyle dobrzy, ze nie maja podstaw do takowych...
QUOTE (anagda @ 02.05.2004 22:20) |
ja może
chodzące monstrum wagowe nie jestem, ale do "ideału" to mi trochę
brakuje... ole ostatniu mi sie tak przykro zrobiło, gdy stojąc na przystanu
jacyś chłopacy obok mni (nie więcej nie 16 lat mający), ostentacyjnei
ogladali sie za taką panienką, która akurat przechodziła. na mnie nigdy by
tak nikt nie spojrzał... ale cuż. zauważyłam, że dziewczyny mają takie problemy nie dlatego, że same się źle czują (choc tak się czasami zdarza), ale dlatego, ze boja sie nie spodobac sie chłopakom. aje jak wynika z obserwowanej przezemnie sytuacji na przystanku, dochodze do wniosku, że chyba mają rację. chłopacy zwracają głównie uwage na wygląd.... ale jak się mylę, to proszę mnie poprawic.... to tylko moje odczucie.... |
Nie widzę tego zdjęcia, ale nawet bez tego
zachodzę w głowę jaki cel ma jego zamieszczenie. Mamy ci przytaknąć że ona
jest ładna i razem z tobą przekonywać ją że nie ma powodów do
kompeksów?
pfff...
nie wiesz, że na tym forum panuje taka
moda, Ava? na temacie o zdjęciach 90% rozmów to było takie przekonywanie się
nawzajem o swojej niezwykłej wręcz urodzie. dopiero jak ktoś inteligentny
(to nie byłam ja, żeby nie było ;>) powiedział, że to bezsensu- wszyscy
nagle zaczęli wyznawać zasadę akceptowania siebie z wadami i
zaletami.
a co do moich kompleksów, mam. ale nie po to żeby siedzieć,
narzekać i opowiadać o nich ludziom, których kompletnie nie znam.
no w sumie moze i mam kompleksy, ale
staram sie o nich nie myslec. olewam to, chociaz czasem to trudbe. ale
najbardziej mnie wkurza jak idzie jakas laska, szczupla, ladna, wszyscy
faceci na nia leca itepe. itede. i narzeka:"za gruba jestem",
"za brzydka". normalnie to, to mnie dobija.
vigga - zwróce sie do ciebie, ale nie
tylko. czy pod pojęciem laski uważasz dziewczynę na którą lecą wszyscy
faceci w zasięgu kilometra? Nie uważacie, że każda z nas może być
"laską" dla kogoś? Jak to się mówi - każda potwora ma swego
amatora. Znam tu taką jedną, co jeszcze niedawno narzekała, że powodzenia
nie ma, i w ogóle, a teraz prosze, z chłopakiem za rączkę jak się patrzy.
Bo widzicie, to jest taki paradoks. Z
jednej strony bombarduja nas ciągłymi przekonaniami o tym, ze wygląd nie
jest najwazniejszy, ze nie warto dążyc za wszelka cene do bycia
'idealnym' - do perfekcyjnej wagi, wymiarów itp., przestrzegaja
przed niezdrowym odchudzaniem pod grozba wpakowania sie w anoreksje czy
bulimie, zapewniaja, ze o niebo wazniejsze sa pewnosc siebie, otwartosc i w
ogóle przymioty charakteru, a z drugiej strony zewszad - telewizja, prasa
itd. - otaczaja nas takie własnie wychudzone szkielety, które lansuja ten
absurdalny styl zycia. To one wyznaczaja kanony atrakcyjnosci, synonimem
piękna sa własnie anorektyczne modelki, a nie wesoła, pewne siebie grubaski.
Hm..Kira, moim zdaniem to zalezy w dużej
mierze od charakteru. Jest grubaska pewna siebie, ale i taka, która zamknie
się, jest nieśmiała i sama zupełnie nie potrafi walczyc z kompleksami.
Takiej osobie rzeczywiście trudno będzie uwierzyć, że ktoś może zwrócić na
nią uwagę. Ale tak naprawdę wszystko jest do zrobienia i wszystko tak
naprawdę zalezy od nas samych - i to nie jest żadna nowość! To
powtarzają wszyscy, na tym forum i nie tylko! Jeśli chcę, jestem
usmiechnięta, ćwiczę, nie obżeram się, jesli mi to wisi, to chodze wiecznie
nadeta i kolejną pizzę popijam colą. To oczywiście tylko przykład. Warto też
pamiętać, że na świecie są jeszcze ludzie, dla których wygląd zewnętrzny
rzeczywiście nie jest ważny, a którzy wcale nie musza o tym zapewniać i
głośno mówić.
Neonai podobno są tacy ludzie, ale jak
na razie spotykam takich którzy widzą w dziewcznie tylko jej urode- na
charakter patrzą potem. Ja mam swoje kompleksy ale nie tylko związane z
wyglądem. Nie jestem jakaś gruba, chociaż sprzydałoby sie zrzucic kilo lub
dwa=), najbardziej jakby dobija mnie fakt ze mam b.jasną karnację, przez to
czuje sie nawet brzydziej, bo za osobę ładną sie nie uważam:) Wiem ze
brakuje mi pewności siebie i jestem małomówna jeśli kogoś nie znam. Próbuje
nabrac wiary w siebie, ale jakoś mi to nie wychodzi...Dobra nie bede juz o
tym ględziła.W końcu jestem jeszcze młoda i wszystko sie moze zmienić.
- tak trzeba myślec zeby sie nie dołowac i to pomaga=].///A
co do tego ze chłopcy tez mają kompleksy to fakt. Tylko mi sie wydaje ze nie
gadają o tym tak często. =)
Kira, co do telewizji i anorektycznych
modelek -> nie oszukujmy się, takie rzeczywiście lepiej się prezentują.
niekoniecznie muszą być typowymi szkieletami, ale powinny coś tam wyglądem
reprezentować... no przepraszam, ja wcale nie miałabym ochoty patrzeć na
jakąś (przykładowo) strasznie grubą lub perfidnie nieładną prezenterkę
oglądając wiadomości. popsułaby też efekt ulubionego programu czy
teleturnieju.
do tej branży po prostu 'brzydulki' się nie
nadają. ale mogą się sprawdzić nie gorzej w innych dziedzinach, w których
niekoniecznie trzeba być pięknym. i tyle.
no w sumie to chodzilo mi o dziewczyny,
ktora maja naprawde duze powodzenie, sa ladne, szczuple. wiem ze
'laska' to pojecie wzgledne i dla kazdego znaczy cos innego.ale jak idzie ci taka
naprawde ladna dziewczyna i gada jaka to ona jest straszna, gruba i w ogole
najgorsza to na serio, mozna zeschizowac =)
Vigga, doskonale to ujęłaś.
A tak się
składa, że nasza droga założycielka tematu, niejaka Nija vel Bobek vel
Frosty vel po prostu Anka jest taką osobniczką.
Piękna, szczupła itd. a
nudzi jak diabli. XD
Sis, słuchaj Viggi i pamiętaj, że z Tobą tu
zeschizuję... ^^
o właśnie
=*
A nie uważają panie, że
"brzydka" "gruba" "straszna" to też pojęcia
względne ? Może dla kogoś X jest brzydka a dla innej osoby nie, bo ma inny
obraz brzydoty ?
Hm ?
to oczywiste. dla Rubensa na przykład
piękne były puszyste, a nawet mogłabym zaryzykowac stwierdzenie - grube
kobiety. i juz nie chodzi tu o rodzaj jakiegos subiektywnego postrzegania
piękna przez poszczególne jednostki, bo przeciez w pewnym okresie wszyscy za
piękne kobiety uwazali własnie te o okrąglejszych kształtach, z nadwagą.
kiedys spotkałam sie tez z jakims artystą, dla którego obrzydliwe były
wychudzone, o idealnych wymiarach i symetrycznych twarzach modelki. on wcale
nie uwazał je za piękne, dla niego były banalne, nudne i wszystkie takie
same. oczywiscie, ze piekno jest pojęciem względnym. bo piękno to cos co
znajduje sie w oku patrzacego, a percepcja jest przeciez czyms subiektywnym
i odmiennym dla kazdego człowieka. jednak istnieje cos takiego jak kanony
piękna. pospolite, utarte schematy według których ocenia sie to czy ktos
jest ładny, brzydki itd. i wiekszosc ludzi kieruje sie własnie takimi
ukształtowanymi i zakorzenionymi standradami. jestem pewna, ze gdyby
postawic przed dziesięciorgiem ludzi garbata, grubą i na dodatek bezzębną
kobietę, to przynajmniej 8 z nich uznałoby ją za brzydką. odpowiedz na
pytanie dlaczego akurat podobają nam sie szczupłe osoby jest w taki sam
sposób nie do konca jasna jak argumentacja tego, dlaczego obrzydliwe wydają
nam sie pająki, a nie na przykład... ptaki? to po prostu siedzi głęboko
zakorzenione w nas samych.
QUOTE (Nea @ 07.05.2004 06:53) |
A nie uważają panie,
że "brzydka" "gruba" "straszna" to też pojęcia
względne ? Może dla kogoś X jest brzydka a dla innej osoby nie, bo ma inny
obraz brzydoty ? Hm ? |
Tak mam kompleksy, rosnie mi kaktus na
dłoni =='
Nie raczej nie mam, bo po kija mi one?
A swoją drogą
to chłopacy mają dużo gorsze
a ja jestem brzydki mały gruby i młody.
coś jeszcze. hehe kompleksy ? ;>
aha ponoc nie mam penisa,
smierdze kupa i nie mam kanalizacji.
Ahh ci chłopcy;>>
Mnie się
wydaje, że mam za duży paznokieć u nogi. Ale pewnie tylko mi się tak wydaje.
To musi być złudzenie, bo w końcu wszyscy mówią, że jestem laska.
wiecie co... mi sie wydaje, ze wiele osób
patrzy na siebie zbyt.. fragmentarycznie. a liczy sie ogólne wrazenie,
całosc. nikt raczej nie zwraca uwagi na takie szczegółny jak za mały/za
duzy/za krzywy paznokiec u nogi itp. ;]
Kiedyś przejmowałam się swoim wyglądem, ale
z casem zaakceptowałam siebię taką jaka jestem. To co, że jestem niska, w
końcu "małe jest piękne" :]
Nie warto na siłę szukać
mankamentów swojej urody, takich nas matka natura stworzyła i musimy to
zaakceptować ( inne wyjście iść pod skalpel). Nie ważne kto jak wygląda,
liczy się wnętrze. Nawet super zgrabna dziewczyna, będąca, że tak się wyrażę
"idiotką" nie znajadzie przyjaciół i tego jedynego. Natomiast
dziewczyna przeciętna, ale mająca w sobie to coś będzie mieć wielu
przyjaciół.
QUOTE (skicia @ 07.05.2004 16:12) |
Nawet super zgrabna dziewczyna, będąca, że tak się wyrażę "idiotką" nie znajadzie przyjaciół i tego jedynego. Natomiast dziewczyna przeciętna, ale mająca w sobie to coś będzie mieć wielu przyjaciół. |
trzeba sobie jakoś zrekompensować brak
własnej urody, Cat. najłatwiej wtedy obwinić te ładne o głupotę. w końcu
zazdrość to pospolite uczucie, a własne kompleksy na kimś odbić też trzeba
od czasu do czasu.
i tak powstają stereotypy =P
ja rozrózniam dwa typy ładnych dziewczyn:
jedne to fajne, inteligentne, reprezentujące coś więcej niż tylko swoją
urodę, i drugie: których ulubionym zajęciem jest uganianie się za chłopakami
i strojenie się. niestety, więcej znamtych drugich ;P
Radzę wszystkim obejrzeć "Malenę". Film o tym, że uroda może być przekleństwem. I o zazdrości, o której mówi Potti. Wtedy możemy porozmawiać o kobietach ładnych, mądrych, brzydkich, kwadratowych i podłużnych.
Neonai- hmm a brzydkie dziewczyny nie myślą o chłopakach i ubraniach? Chodzą w jutowym worku i zostają zakonnicami? Myślą 24h o poezji Rilkego i muzyce klasycznej? GE-NE-RA-LI-ZO-WA-NIE.
Hyhh..nie wypowiadałam się o brzydkich
tylko o ładnych dziewczynach i chodziło mi bardziej o przerysowanie tych
cech ;P
O, "Malena" to był dobry
film...
Stereotypy to chyba nasze najgorsze przekleństwo. I w nas
samych "przeciez atrakcyjna dziewczyna musi być ładna" (g...
prawda) albo "jak będę się TAK ubierać i poznam TEN klimat to będę
mądra" (hyhy). Wiem, że upraszczam i uogólniam, ale z grubsza tak jest
niestety.
I obopólna zazdrość - ładna (to musi być głupia!),
inteligentna (to pewnie wygląda jak idź-stąd-i-nie-wracaj!). A wcale że
nie.
Przy okazji:
Cat, świetny podpis. Uwielbiam "Dies
irae" =)
Stereotypy to pojscie na latwizne. Ja nie
trzymam się stereotypów i - to do Cat - nie bylo tak rowniez w moim
poprzednim poscie, ale to jush wyjasnilam. I nie mowie tego ot tak sobie, bo
zdarzyło mi się prawie zakochać w chlopaku , od ktorego mnie odrzuciło po
poznaniu się ;P Poza tym stereotyp to jest coś tak dziwnego, że gdy ludzie
znajdują hmm no powiedzmy (to tylko przykład) blondynkę, która jest głupia,
to jest to dla nich potwierdzenie utartego wzorca, ale gdy spotkają mądrą
blondynkę to tak jakby wcale jej nie spotkali. wg nich, wyjątek potwierdza
regułę.
EDIT: czyj to film, ta "Malena", chętnie obejrzę (:
Film Giuseppe Tornatore, z Monicą
Bellucci w roli głównej =)
Myślę że ten temat nie jest nikomu z nas obcy, bo nikt nie
jest ideałem ale przecież kompleksy dotyczące wyglądu sprawiają że inni
się do nas odsuwają, ale nie z powodu kompleksu, ale tego że jesteśmy
nieśmiali, smutni, przygaszeni. Ja np. jestem wkurzona że mam krótkie włosy,
mam obrzydliwie dziecinny nos i masz troche za grube uda, a poza tym
wszystkim się przejmuje i jestem potwornie leniwa. ale wogole to fajna
jestem i co??? muszę się dowartościowywać
Zamiast pisac i rozpaczac wziac sie do
roboty nad soba i nie ma kompleksow. A jak ktos nie smialy to wutkem polecam
wewnetrznie 1 litr na 60 kilo zywej masy.
Heil Wudzia! Heil Koszat.
I've got a hairy foots. I'm hobbit and I'm proud of
it!
Kompleksy ssom.
każdy ma jakieś tam kompleksy, ale wszystko
jest w porządku, o ile się zbytnio nimi nie przejmuje. ludzie, którzy głosno
uzalają sie nad swoimi kompleksami, zamiast cos z nimi po prostu zrobic albo
przynajmniej przejść nad nimi do porządku dziennego są z reguły
denerwujący.
a co do dziewczyn, które są mało inteligentne i
uganiaja się za chłopakami to z reguły nie są wcale ładne. przynajmniej ja
mam takie skojarzenia ( stereotypy)
Każdy ma jakieś komplekdy to fakt. Tylko, że
one nie zawsze są związane z wyglądem, częściej z brakiem akceptacji
własnego 'mentalnego' Ja. Takie osoby mają w życiu wiele problemów
często popadają w depresje, nie potrafią spełnić swoich własnych oczekiwać
rozpaczliwie potrzebują akceptacji...
wiadomo ze ładni maja łatwiej.
zawsze uwazałam ze to kurewsko niesprawiedliwe, bo na to z jaka twarza czy
dupą się rodzimy nie mamy wpływy.
tez tak uwazam. zwlaszcza jesli ktos urodzi
sie wyjatkowo szpetny i z gory jest skazany na nieprzyjemności z tego
powodu.
A skąd wiesz, ze nie wybieramy? :> [dobra
to było wyjatkowo głupie pytanie!]
Kubik, honey, to jakoś tak po gejowsku
zabrzmiało XP
a tam nad dupa zawsze mozna popracowac.
dla mnie jak ktos jest gruby to sorry ale zazwyczaj jest leniwy i tyle.
jasne, ze niektorzy maja lepsza czy gorsza przemiane materi, ale bardzo
zadko jest tak ze pracą nie da niczego z tym zrobic.
a ładni mają
czasem łatwiej z tego prozaicznego powodu, ze często są sympatyczniejsi i
milsi dla ludzi i zewnetrznego otoczenia niż sfrustrowane, zakompleksione
brzydulki. no ot taki brutalny świat.
i w ogóle jak tak czytam
to kurcze jaki tu sie tendencjonalizm przebija. ładna, to od razu
full-różowa i idiotka. tak gdzieś tam na topicku o ukrainie nadzieja
napisała, że jak widzi też różowe, wymalowane panienki mówiące że co je to
obchodzi to ją krew zalewa. nie chce tego znowu roztrzasac ale strasznie to
paniusiowate i niestety często bardzo powszechne.
Cat & Nadziejo droga wiesz co.... ja
jestem lesbijka bo wokoło tyle pieknych mężczyzn a mnie ciągnie do kobiet
Racja nie mam nic przeciwko lubie ich nawet a co!
ale aleo
kompleksach miało być
hmmmmm
mam za krótkie włosy [kretyn ściłem i
teraz mam] i kiedy dochodzi do pewnego momentu [gdzie ani zwiazac ani
zaczesac] to znów zcinam i wogóle bidny jestem przez to
i to jest
prawdziwy problem bo mozna włosy zmienić tylko trwa to dłuuugasnie dammm
ma ktos włosy do sprzedania?
Najdroższa Sumiko, ile ty mi ostatnimi
czasy radości dostarczaszXD! Otóż, pozwól, że wrócę sobie jeszcze do
naszej starej dobrej ukrainy i wytknę ci wycinanie mej wypowiedzi z
kontekstu. No normalnie gorzej niż Jehowi! Tam nie chodziło o oglądanie
ładnej, full-różowej idiotki. Taką jedną, to ja, kiedy jeszcze miałam
lustro, oglądałam sobie każdego ranka. Czy ty myślisz, że dożyłabym do
dzisiaj z reakcją alergiczną na samą siebie? Masochizm, bardzo chętnie, ale,
żeby od razu autodestuktywizm w czystej formie? Aż tak szalona nie
jestem! Sęk w tym..., ze tamten temat miał jeszcze poza chęcią
radosnej pogawędki, ukryty(nie sądziłam tylko, że aż tak głęboko) sens. Z
którego to właśnie wypłynęła ma niechęć do panienek cechujących się głupotą
i ignorancją, mających w zadbanych główkach jedynie imprezy,
chłopaczków i fajki. A, że całość jawiła się jako infantylna i paniusiowata?
No na Boga! Toż to przecież ze specjalną dedykacją było...
No ale
pewnie masz rację. Lepiej nie roztrząsać .
Kubik, słońce ty moje. Czy ty nie wiesz, że Panna Nadzieja cierpi na
beznadziejny i nieuleczalny przypadek homofobii? To, że zapewne i tak
skończę w rubryczce Bravo 'Zawsze miejcie nadzieję-Nadzieja radzi' i
już teraz powinnam zacząć praktykować, nie oznacza jednak, że możecie
bezkarnie najeżdzać sobie na moją malutką i kruchutką osóbkę z ciężką
kawalerią! Bezbronna się czuję. Wszędzie geje i lesbijki. Epidemia
jakaś, czy co!?
Kubik jak będziesz grzecznym chłopcem, zrobisz
trzy kroki w tył i bezpieczną odległość zachować obiecasz(słowo skałta i
przyrzeknij na PC'ta!) to ci może nawet własne kłaczki odsprzedam.
40cm lekko kręconego blondu na wydaniu-UWAGA: prostują się w praniu.
Zainteresowany ofertą? Przeszczepy ponoć zleciały na cenie .
Rosną mi włosy na plecach. I to jakie.
Horror. No ale żyje się dalej.
Nadziejo kochana a gdzie wersja demo?
Przyslij mi ze 2-3 twoje włoski co mi pomoże to sie zdecydowac. Cena mam
nadzieje nie bedzie zbyt wygórowana [chociaz mówia: jakość = wysoka cena]
Katon - nie łam sie podobno kobiety lubią takich owłosionych menów.
A ja nie mam kompleksów! Ha!
ps. powiedziała osoba, która przy wzroście 1,65 ma siostrę (1,78) mamę
(1,80) i tatę (nie wiem ile ale też dużo)
Kompleksy są, a jak. 177 cm wzrostu, 82
kilo wagi. Przez długi czas się nie przejmowałam wagą i dotarłam do 87 kg,
ale zaczęłam z powrotem zdrowo się odżywiać, gimnastykować się itd. I żyję
jedząc głównie warzywa, owoce i mleko. Słodyczy nie jem i jest dobrze. A
jeśli chodzi o wygląd to sobie muszę ładne oprawki do okularów wybrać. =P
Aha, i kilka stron temu Zusia napisała, że nie uważa się za
grubą jeśli mieści się w ciuchy z Reserved albo innego sklepu młodzieżowego.
Ja się nie mieszczę ani w te, ani z żadnego inszego młodzieżowago sklepu. I
nie czuję się z tego powodu gorsza.
185 cm a ważyłem 110.... teraz
191 i ważę 89
Ale kompleksów nigdy nie miałem.. mnie wygląd aż
tak nie obchodzi i nie przejmuję się komentarzami pacanów..
ja kiedyś miałam kompleksy z powodu swoich
włosów i ogólnie karnacji. nienawidziłam przezwisk typu "marchewa"
lub komentarzy typu 'opalałaś się przez sitko?"
potem
uczyniłam z tego swoją zaletę.
Ponoć pomaga zamienianie dokuczliwych
uwag w żarty, próbowałam kiedyś tej sztuki, ale jakoś nie zawsze mi to
wychodziło =))...Najważniejsze to chyba nie przejmować się resztą świata,
jak im coś nie pasuje to niech się walą, nie ich interes w końcu prawda?
...Ale trza
przyznać, że niektóre uwagi mogą zaboleć i doprowadzić do chwilowego smutku
=PpP. Nauczyłam się już chować kompleksy gdzieś głęboko i mimo, że często
dają one o sobie znać jakoś z tego wychodzę. W końcu świat nie kończy się na
wyglądzie i szkoda mi już czasu na takie drobnostki
Psycho.... ten świat w ogóle jest niesprawiedliwy, ale trzeba sie z tym
jakoś pogodzić =/ =))).
A ja dzisja byłem sobie w Leroy Merlin
[Lerła Merlę] w celu zakupu wężą do słuchawki prysznicowej [biedaczka
całkiem skamieniała i sie zerwała przy jednoczesnym obmyciu połowy
łazienki], po udanym wyborze kieruje sie do kas w celu finalizacji zakupu
[34,50 zł!!!] aż tu nagle i niespodziewanie naskoczy na mnie...
waga łazienkowa. Niewiele mysląc odstawiłem grzecznie [i równo] węża na
półeczkę obok i wstąpiłem na biedaczke. Jakies było moje zdziwienie kiedy
okazało sie, ze ważę : 77 kilo kiedy ledwie ze 3 tygodni temu moja masa
przekraczała 80. Co ciekawe nic szczególnego nie robiłem [taaa te bloczki to
same sie przeniosły, te 20 okien to same się zabiły deskami i te 3 pietra to
same sie zmiotły - grunt to skromność :D] a waga sama mi zeszła łał... Nie
ma to jak kolejny argument dla piekniejszej połowy naszej populacji w
esejach pt: "Dlaczego samce są bzytkie.".
Aha mierze
ok 180 cm [buuuuu XD] i nie mam pojęcia dla czego??? Przecie petów nie
paliłem, vodki nie piłem do kościoła chodziłem na tace dawałem. Kurna która
zechce takiego knypka? [teraz nastepuje pełne nadzieji [:D] wyczekiwanie].
Cóż w sumie... Masz przynajmniej 1,80 i nie
musisz zadzeirać głowy do góry jak ktoś do Ciebie mówi.
Edit: Ja
nie! Szukam kogoś ok. 170 XDDD
Psycho.... ten świat w ogóle jest
niesprawiedliwy, ale trzeba sie z tym jakoś pogodzić =/ =))).
Podczas wakacji w zagranicznej aptece za
zaraz, zaraz... Musze przeliczyć... 20 złotych kupiłam panaceum na wysypki i
na komary (gorączkuję po ukąszeniach) XD... No cóż... Nie zadziałało
szkoła przetrwania dzisiejszych
nastolatkow XD
Syriusz - nie bluźnij, dziecko ;P ja mam 15
lat i całe, bagatela, 161 cm wzrostu. I na razie nie zapowiada się na
jakikolwiek zwrost :]
A ja mam prawie 15 lat i 170cm
wzrostu...wcale nie chcę być taka duuzia, chcecie trochę centymetrów? XD
ja mam 167 i jest fajnie =P
uświadomiłam sobie, że chodze do klasy
wielkoludów
a ja do kurdupli. jestem jedna z
najwyzszych dziewczyn.
zasrane krasnale =P
Ja mam 1.66 wzrostu i mam 14 lat (jak
narazie) . Nie jestem też supermodelką. Podobają mi sie moje kształty i nie
ma znaczenia czy komuś się to nie podoba. Ja mam podobać się przede
wszystkim sobie i już. Przyjaciółki mówią mi, że chciałyby mieć taką figurę
jak ja, bo nie chcą być chuderlakami. Myślę, że wszystkie reklamy, filmy,
gwiady telewizjii lansują taki styl (prawie anorektyczki o wymiarach 90 : 60
: 90) i takie figury. Często prowadzi to do anoreksji lub bulimii, bo
dziewczęta chcą się do nich upodobnić. Na siłę sie zmieniają, nie zwarzając
na to, że niszczą sobie zdrowie. Jest to niepotrzebne i bezsensowne. Takie
jest moje zdanie. Pozdrawiam. Magya :*
Aha, a do mnie do klasy chodzą same
knypki... ja z dziewczyn jestem jedna z wyzszych, chociaż mam 166cm wzrostu
kompleksów mam dużo, ale jak zauwazyłam, wszyscy je mają
skoro już tak na kompleksy wzrostowe
zeszło, to jesli ja napisze ile mam to albo:
- ludzie wpadna w
kompleks niższości
albo:
- ja wpadnę w kompleks wyższości
193 ;p
phi. zaledwie 30 cm wyższy, czym tu się
stresować
nadzieja ------> przecież pisze,
że nie chce tego rozstrząsać znowu. po prostu wkurzają mnie takie
tendencyjne gadki szmatki.
i nie wiem w sumie czemu, ale ja mam chyba
alergię na Ciebie. bywa.
Jak ktos ma kompleksy na punkcie wzrostu
to nich idzie do neurologa i poprosi o przepisanie waropresyny. Jedyny
warunek to miec nie skonczone 20 lat bo wtedy kosci sie zrastaja na stale.
eh,u mnie to tragedia. ostatnio pielęgniarka
szkolna mnie mierzyła i(choć mam 13lat!) mierzę 177cm!!!
rozmiar buta... yyy lepiej nie mówić
na swój wygląd załamuje ręce,eh
a ile zmian w swoim lifestylubym zmieniła....
eh,ale łapki mam niczego
sobie
13 lat - 177 cm?!loool ^^
Jestem prawie najniższa i krasnal w ogóle. I to krasnal o kobiecych
kształtach^^.
A kolega dwa lata młodszy jest wyższy o dwie głowy i
myśli, że jest fajny.
child - ja na ciebie bym musiała teleskopem
zerkać.
15 lat, 151 cm wzrostu (więc uwaga pod
nogi!) no i teraz trach....: 50 kilo żywej wagi.... nie mogę na siebie
patrzeć w lustrze... to jest jeden z moich głównych komlpeksów...
że 50 kg to dużo? lol ^^
Ja mam akurat 176cm i jestem niemal
najniższy w klasie ale cóz, z tego powodu nie mam kompleksów, napoleona
przewyższam o głowę
175 cm wzrostu i 55kg to nei doprowadza
mnie do kompleksow ba! Nawet do smiechu i b ciekawych sytuacji np. na
slsk:
[Spaczony] a ja mam 175cm i 55kg i mowia ze wygladam jak
szkielet ;(
[Grea|htor] oO 55 ?
[Watcher] lol tu ty jak smutny z
mrocznych i zlych :P
[Grea|htor] ja mam 176 i waze ok85 :]
[Watcher] czy jak to tam tearz jest mroczne przygody billego i mandy
[Yosia] no to sie nie dziwie ze tak mowim
[Spaczony] no widzisz :]
[Watcher] kurde mon
[Watcher] opowiedz nam jak to jest byc
smiercia!
[Watcher] to dopiereo
[Watcher] a
[Watcher]
poznac wlasnie kostuche na slsk
[Watcher] ech jednak prawde mowia
[Watcher] ze jak czegos niema na slsk to to nie isnieje
[Spaczony]
ale sie gotycko poczulem
[Grea|htor] uacz wolniej bo nie nadazam czytac
:]
[Watcher] czyli i koscisty tu byc musi
[Watcher] hihhiihhi
[Watcher] ja tez :P
[Grea|htor] ;]
[Spaczony] ej no ale to nie
mi stanela akcja serca na minute
[Spaczony] (Boze z kim ja sie zadaje
:P )
[Grea|htor] mnie tam nic nie staje
[Grea|htor] cholera - to
byl tekst ktorego nigdy nie chcialem napisac :/
[Spaczony]
buahahahahaha
[Spaczony] busted :D
[k0smos] spodziewam sie
[k0smos] :D
[Watcher] lol
[Grea|htor] zbole :]
[Yosia]
nawet sutki ci nie stajom jak jest zimno?
[Yosia] :(
....
=]
w pewnym blogo-łańcyszku na gg było napisane
"jezeli myślisz ze jestes gruba to najwidoczniej masz racje"
mam 170 i 68 kg
i myślę że jestem gruba i tak jest
nad czym się
tu zastanawiać
czasem nie moge na siebie patrzeć
no cóż bywa
ale co się przeimać przecież i tak kiedyś zjedzą mnie robaki heh
Zamiast pisac farmazony ze jestes gruba,
ze jest zle i wogole ojej i robaki mnie zjedza o boze aaa nieee! to
zacznij cos ze soba robic. Grubosci akurat mozna sie pozbyc w miare latwy
sposob, z wlasnego przykladu wiem. Najlepiej jest rozlozyc rece i krzyczec o
pomste do nieba.
A oweszm^_^ Grubości bardzo łatwo się
pozbyć =) Ale to też zależy od osoby, bo diety cud nie na wszystkich
działają.
Zresztą sama wiem, że teraz muszę się napracować,żeby
schudnąć, a przedtem nie musiałam...
Zresztą,wzrost nigdy nie był
moim kompleksem (waga owszem...) chyba nawet zawsze chciałam być
niższa^^" Bo jak narazie mam 163 i jakoś nie śpieszy mi się rosnąć^^
PEQU - krzyczenie o pomste do nieba to uniwersalna metoda dobra na
wszystko =)
Jak na kogos dieta nie dziala to niech do
endokrynologa idzie (lekarz taki) ;b
Ooo tak, jasne. Wszyscy od razu by
hormonami wszystko leczyli. Nie każdy może sie tak leczyć, najpierw musi
spróbować innych metod, a dopiero gdy one nie skutkują, poza tym przejść
szereg badań, no i być przygotowanym na skutki uboczne, np. dziewczyna, ze
zacznie jej rosnąć broda.
A ja jem na umor i chudne i tak. Najlepsza
kuracja - nerwowka w katowni zwanej liceum ;d
Ale dobrze jest, od
poczatku roku 5-6 kilo. Jak zaczna mi zebra wystawac to zaczne myslec co z
tym zrobic.
Teodorko, wiesz,jak się wazy 10 kilo mniej
to się poła o pomste do nieba,zeby się wazyło jeszcze 10 kilo
mniej^^"
chyba wyrażam się niejasno...
Tak, tak, możecie się dalej kłócić i
przekonywać jak dobrze wyglądacie. Kurwa, dziewczyny, przestałybyście gadać,
że 50-60 kg to dużo! Ja ważę ponad 80 kg. Więc nie mówcie o nadwadze,
nie pierdolcie. Jeśli któraś ma tak jak ja ok. 10 kg nadwagi to
pogadamy!
[już widzę las rąk...]
edit:
Teodora, Anagda - liczyłam BMI dla was i wychodzi, że macie wagę
prawidłową. Przestańcie marudzić, niewielu facetów lubi
"wieszaki"! Kumpel kiedyś powiedział, że lubi takie co
wyglądają kobieco, bo pieprzyć "wieszak" to jak pieprzyć
kaloryfer...
Dzięki Neusiu ;-)
Bo skoro już
tak mówimy, to ja mam 10 kilo niedowagi =')
I niech nikt się tu już
o nic nie przekomaża... Bo to się chyba równie śmieszne zaczyna robić.
Neusiu,my się tam rozumiemy,prawda^^
(tylko niech ktoś
nie powie,że jest lepszy od Neus albo odemnie bo ma 20 kilo nie dowagi albo
nadwagi XD to dopiero śmiech będzie...)
porażka,porażka=')
"mam być wdzięczna za co pytam sie? Audiotele,anoreksje, diety
cud..."
Kompleksy? Chciałbym wierzyć w to, że
wyzbyłem się wszystkich. Części na pewno. Jednak jeszcze czasami taki
jeden... niby ni no... ale być niższym od niektórych znajomych z którymi się
trzymam. Fakt - 177 to nie mało, ale oni są wyżsi. Czasami mi to wisi, ale
niekiedy głupio mi strasznie. Z reguł wiadomo, że ten niski to ja, hehe
a ja napisze, ze nadwaga ( badz urojona
nadwaga) to prawdziwy koszmar. Dlatego w pelni rozumiem wszystkie
zakompleksione na tym punkcie dziewczyny. I troche mnie bawi pisanie ze z
" kompleksem grubosci" mozna łatwo sie uporać. Gówno prawda, zeby
widocznie schudnąc i ( co ważne!) uzyskaną wagę UTRZYMAĆ, trzeba w
cholere samozaparcia, wytrzymałości, i siły.
Bo jak się nie zadba, to mamy efekt jo-jo i
wtedy to dopiero lipa...
kurka ja też mam dni, że patrze w lustro i
widze potwornego grubasa i co zrobić. i nie pomaga, że wszyscy pukają się w
głowę gdy to mówię. po prostu wtedy ide poćwiczyć i jest lepiej. i czasem
myślę, że chciałabym znów mieć anemie i 42 kilo.
a czasem jest okej.
nie wstydzę się w aqua parku i w ogóle jestem zadowolona. i nie wiem od
czego to zależy, może od nastroju, od chwili.
ale nie chce mi się
słuchać, że nie mam prawa narzekać, bo inni są grubsi, bo to, że ktoś waży
100 kilo nie oznacza, że ja mam być tłuściochem 80-kilowym i mysleć, że
zawsze mogło być gorzej.
a teraz najgorszy okres świąt się zbliża,
masa jedzenia i pieczenie pyszności... ><
hmm, nie wiem czy to utrzymam i czy uda mi
się doprowadzić do takiego stanu jakbym chciała. ale przez naprawdę niedługi
czas (w każdym razie- szybko zleciało) zrzuciłam ok. 10 kg. nie czuję
narazie, że już dłużej nie wytrzymam liczenia każdej kalorii + ćwiczeń itp.
nadal zostało mi to, że nie lubię mówić ile ważę, napewno nadal nie wyglądam
do końca tak jak powinnam. ale przynajmniej czuję się dużo lepiej i w
ogóle.
boję się świąt. ale jest dobrze. będzie. chociaż do końca nie
wiem co mnie nagle popchnęło do tego wszystkiego, było i jest cholernie
warto.
Zawsze mialam kompleksy na punkcie wagi,
a ostatnio jeszcze przytylam. Mam 150, a waze z 60kg w tej chwili. Nea,
mozemy pogadac:/ Odchudzalam sie mocno w kwietniu tego roku, taka dieta-cud,
cholerstwo ciezkie bylo, ale schudlam 7 kg... przed schudnieciem tez wazylam
mniej niz w tej chwili, po diecie wazylam 50kg... no ale dupa, rzecz jasna,
efekt jojo, bo a mam silna wole tak slaba, ze szkoda gadac, i teraz waze
wiecej, niz kiedys:/
Eeeeech...
Co sie za siebie wezme, to
zaraz cos spieprzam. Bez sensu. Teraz nawet bym znowu te diete zaczela,
ale... przeciez swieta za pasem, znowu przytyje:/
Ja też, jak kiedyś byłam mała i gruba,
zaczęłam się odchudzać. Ubyło mi 11 kg, wyczyn naprawde duży i nawet nie
było efektu jojo. Ale mała Karolinka poszalała sobie w wakcje któreś tam i
znowu przytyła... oczywiście jestem znacznie grubsza niż przed Wielką Dietą.
I chociaż obiecuję sobie, że juz od jutra, od niedzieli, od wtorku, od
czwartku etc. zacznę się odchudzać, to zawsze po prostu zapominam, że
myślałam o diecie. Ale ja tak naprawde dobrze czuję się w swoim ciałku, ze
swoimi kologramami... To, że mam jakiekolwiek kompleksy (a nawet to jest
zbyt duże słowo) to wina ludzi, którzy mi ciąglę o tym prypominają.. I nie
są to nawet ludzie z klasy, czy inni koledzy, ale własna, rodzona,
nielubiana babcia. Takie zycie.
Pozdrawiam. Macie na osłode
.
W porywach uważam, że jestem gruba, głupia,
brzydka i nikt mnie nie kocha.
Ale ogólnie to akceptuję siebie.
Ja sie nie chce odchudzac bo mi sie biust
zmniejszy. A lubie go i nie chce sie z nim rozstawac, wiec staram sie
utrzymac moja [tylko chudne ostatnio] wage 58kg przy wzroscie 165 i nie
wyglada to w sumie tak nieestetycznie nawet.
Swieta... Pierniki,
stosy mandarynek, ciast, karpiow, zup, pierozkow, czekoladek, sledziow,
tortow... I beda mnie musieli wtoczyc do szkoly.
"takie właśnie są kobiety" ;]
Szczęście moje że jako facet mogę jeść i jeść ;] wspomaga mnie
ukochany tasiemiec ;] bo nie da się inaczej wytłumaczyć faktu że jem i jem
(wyrabiam 200% normy jeżeli chodzi o jaja/tydzien no i jadam najwięcej w
godzinach późno nocnych) i nijak się to na mojej sylwetce (całkiem niezłej
zresztą ;]) nie odbija.
kompleksów brak ;] Zresztą :
Jeżeli
problem da się rozwiązać - to po co się martwić?
Jeżeli problemu nie da
się rozwiązać - martwić się nie ma sensu :]
święta prawda :]
"...P..."
Ja mam kompleks. Jestem za chudy
stanowczo... Ważę zaledwie 62 kg przy wzroście 179 cm. A jem jak głupi.
Powiem tylko że nie jest mi obce pojęcie jajecznicy z 8 jaj na
śniadanko...
Przemiane mam na szczescie dobra - 48 kg
przy 170 cm... a lubie dobrze zjesc.
Kompleksow raczej nie
posiadam. Wprawdzie mowie z jakas przedziwna maniera w glosie typu: "
nudno mi - zaraz zasne", przez co czasami moje wypowiedzi wydaja sie
byc ironiczne. Znajomi sie przyzwyczaili, mi to nie przeszkadza, a stara
cioteczka Krysia ciagle powtarza, ze to jest moj wielki kompleks. Kocham
swoja rodzine
matoos, ja mam taką propozycję. dasz mi
swój kompleks na gwiazdkę w prezencie?
Kompleksy, kompleksy o_O Ciężka sprawa
*krzywi się*
Ja jestem gruba. 65 kg przy 175 cm. Może nie jest tak
przerażająco, tylko, że w moim wypadku powinno się patrzeć gdzie się tyje
==' Jakbym miała taką wagę a wszystko szłoby mi w biodra [i biust!]
to pewnie wcale bym się nie przejmowała. Tyle, że ja mam gruby brzuch i mały
biust. To dopiero jest straszne o_O
Nie lubię swojej twarzy.
Okrągła jak księzyc w pełni. Na dodatek mam brzydki nos *załamuje się
psychicznie* Osoby raczej mówią mi, że wcale nie jestem brzydka. Taa...
Tylko, że widzą mnie z makijażem. A bez? Toż to straszne!
Pokaz nam zdjecie a komisyjnie ocenimy co i
jak.
I wiecej wyrozumialosci co do swojej
osoby, naprawde.
Pewnie, łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić
Zdjęcia? Pewnie, moge pokazać... Tylko po co? Wiekszość robiona w idealnym
makijażu, świetnym oswietleniu. Nawet ja się sobie na zdjęciach podobam
^___^
Szkoda, że tylko na fotach XPP
Zreszta od jutra
zaczynam odchudzanie. Moe co
W większości przypadków makijaż wychodzi
kobiecie bardziej na złe niż na dobre. Największy makijaż jaki nakłada sobie
moja dziewczyna to pomadka na usta (grejpfrutowa mniam ) - i bardzo
się z tego cieszę.
ale nie jest to regula
sa sytuacje
kiedy kobiety (szczegolnie nastolatki) aby wygladac ladnie, musza sobie
conieco na twarz nalozyc z powodow np takich jak tradzik
a poza tym
niektore oczy wygladaja nieladnie niepomalowane w przeciwienstwie do chociaz
lekko podkreslonych ;)
vampi: Dlatego napisałem że w większości
przypadków. Pewnie że są kobiety które w makijażu wyglądają ładniej niż bez.
Ale akurat np. w trądziku nie widzę niz złego. I nie widzę powodu żeby go
zakrywać. Rzecz całkowicie naturalna i wcale aż tak bardzo nie oszpecająca.
Poza tym z tego się wyrasta, jak wiem z autopsji
BO: Chyba pod względem koloru
moze ty nie ale przynajmniej wiekszosc
dziewczyn ktorym to dolega nie jest zadowolone z tych wypryskow na swojej
twrzy..
ja moze nie mam takiego typowego, zaawansowanego tradziku, ale
mam dosc tlusta cere przez co czesto mi cos wyskakuje.. i wiem ze gdyby nie
rozne malowidla, to bym sie po prostu sobie nie podobala ;)
jak masz tlusta cere to nakladanie pudru
czy innego gowna jeszcze bardziej pogorszy sprawe. Uzywaj tonikow zeli
oczyszczajacych pory, kremow matujacych i nakladaj sobie maseczki raz na
jakis czas, to znacznie bardziej pomaga niz niszczenie sobie twarzy
"malowidlami"
no, korektory ewentualnie sa ok, ale nie
wszystkie =P
Ja nawet gdybym chciała schudnąć to bym nie
mogła, bo za bardzo kocham jeść ^^
Czy 58 kg przy wzroście 169 cm
to dużo? =P
Tam się pytaj, bo ja nie wiem, zawsze to było dla mnie
względne XP
to było pytanie retoryczne, ponieważ do
własnej wagi przywiązuję najmniejszą wagę XP
Trzymajcie za mnie kciuki, bo od dzis sie
odchudzam!
Jest, cholera, ciezko, ale staram sie byc twarda...
Kilka lat temu zrzucilam 15kg i bylo mi z tym swietnie. Ale to bylo
dawno... wczoraj sie zwazylam i myslalam, ze waga sie popsula! (prawie
wrocilam do wagi sprzed wielkiego odchudzania!!!)
Ot,
popuscilam sobie i tak to sie skonczylo. Za miesiac mam studniowke i
postanowilam, ze do tego czasu musze co najmniej 5-6 kg.
A potem i tak
dalej, zeby wrocic do wagi sprzed tych kilku lat. Nienawidze odchudzania
;(
Jakoś wcześnie ta studniówka.
Alexa-> nabijałam się. Przepraszam, jak następnym razem będę to robić,
wcześniej uprzedzę, żeby doszło.
Hello!
Mam 12,9 lat, mierzę 151,5 cm i ważę 39
kg. Czy to nie za mało? Pomożcie! Ile wy mierzycie?(moja mama ma 160 cm
a tata 170 )
Twoj problem wzruszyl mna doglebnie. Niczym
temat ze nienawidzisz hiphopu.
A ja mam lewe jadro nizej od prawego i na
dodatek mooj siusiak jest przekrzywiony na lewo :\
Co mam
poczac?!?? Pomozcie!
[;bbb]
Nosic siusiaka w prawej nogawce. A co do
jader to coz, nie widze ratunku. Amputowac!
amputować! amputować!
ps. ja
mam 199 i ważę 75 kg. i w ogóle jestem piękna. Czy to przy moim wieku
9,99999999999 normalne?
czy nie można napisać, że się ma 12 lat? Po
co pisać, ze już nie jest się dwunastolatkiem, bo jeszcze trzy miesiące i
już!
Pequ musisz zacząć masturbowac się prawą
ręką. na pewno pomoże!
sle masz do jasnej cholery. dzień przed 13
nie różni się od dnia po 13
Odpowiedź na problem Ani*: Masz dziecko
niedowagę i sporą. Idź i nie głodź się więcej. Amen.
Chciałabym mieć taki problem jak Ania,
naprawdę
Ale niee, ja się potrafię nażreć. Ale czasem nie
jem po całych dniach, co i tak nic nie daje.
Ale przecież to nie chodzi o to, by nie
jeść wogóle! Głodzeniem się nic nie zdziałasz. Po długim czasie tak. Ale
to będzie anoreksja. Trza się zdrowo odchudzać, dziewczyny, no...
=/
Ja myślałam, ze za dużo wazę
ale chodzi o wzrost!
Bo jestem chyba za mała
:(Może mi nie uwierzycie, ale kocham jeść. Objadam siębatonami czekoladą
itd.
No cóż, Aniu, prawda.. urośniesz jeszcze
Nea, ja się nie głodzę specjalnie, coś ty.... po prostu są dni, kiedy po
prostu nie mogę nic w siebie wmusić... po prostu jem tyle co nic prawie.
Aj tam.. taka gruba znowu nie jestem
Facet nie pies - na kości nie poleci.
no wg. mnie kompleksy z powodu wzrostu są
trochę głupie, bo i tak tego raczej nie zmienisz (z tego co pisałaś kiedyś-
już tak masz). zresztą, popatrz na Amandę ;d
a i takie gadanie 'o
co wam chodzi z waszą wagą, ja mam 10 kg nadwagi i nie płaczę nad tym'
czy coś w tym rodzaju, też bez sensu. dlatego, że więcej ważysz masz do
narzekania większe prawo?
Pewnie że nie.
Są osoby, które
niezbyt przejmują się swoim niezbyt wielkim wzrostem albo nieodpowiednią
wagą... ale są też takie, które maja z tego powodu cholerne kompleksy,
uważają że życie nie ma sensu itd. Wiadomo, każdy jest, jaki jest i tego nie
zmieni.
Girl of Gryffindor --> ja też nie powiem, żebym była
specjalnie wielka, mam 161 cm, ale urosłam ostatnio - a przedtem zawsze
byłam najmniejsza.
Wiesz, wzrost nie liczy się, jeśli masz talent do czego innego. Popatrz na
Anastacię czy Monikę Brodkę
Zdziwiłabyś się ilu więcej poleci na baleron
niż na kości.
boshe, kosci, baleron, a może kiełbasa,
co?
wg mnie narzekanie na swoje kompleksy ukazuje tylko jak
jesteśmy leniwi. nie mówię to o wzroście, bo to chyba jedyny, na który nie
można nic poradzić. ale z całą resztą można dać sobie radę.
No ja wcale nie zaprzeczam, ze jestem
leniwa. Jestem i to jak cholera:/
Potti, a co chodzi z Amanda, bo jakos
nie jestem wtajemniczona...?
I wiesz, z tym kto ma wieksze prawo do
narzekania.. Moze to sie nie tyczy "prawa", ale faktycznie
niektorzy maja zdecydowanie wieksze powody zeby narzekac. Bo jak jeden ma
2kg nadwagi, a drugi 20...? No to wiesz..
A swoja droga, moja
mama schudla 20 kg ze 4 lata temu. I co najlepsze utrzymala te wage, teraz
jest szczupla, wysportowana, je co chce wprawdzie, ale chodzi 3 razy w
tygodniu na aerobik i w ogole.. dlaczego to ja nie mam w genach tej jej
silnej woli i w ogole?:/
Kurde, kto to napisal ze strone temu, ze
schodl z 10kg? Moglaby ta osoba mi tak z gru8bsza strescic, jak...?
(to
nie bylas ty, Potti..?)
Ja schudlam ponad 15 kilo. Jedyna dieta jaka
stosowalam to najprostsza i najskuteczniejsza MŻ + male ilosci cwiczen
modelujacych.
(jesli ktos nie wie to ta cudowna dieta rozwija sie po
prostu w M(niej) Ż(rec)! )
Dobre toto tylko koszmarnie trudne.
Zero pieczywa, minimalna ilosc
ziemniakow, kasz, makoaronow itp, duzo warzyw, owoce koniecznie ZERO
slodyczy (jakichkolwiek!!!) i co najmniej 2l wody mineralnej
niegazowanej. (ja pilam duzo wiecej, bo pomaga oszukac glod
)
To wlasciwie wszystko. Az tak rygorystycznie
wytrzymalam 3 miesiace. Potem powoli zaczelam wprowadzac wszystko inne
zarelko. Tylko nalezy uwazac bo jak sie wroci zbyt szybko do dawnego
odzywiania to i waga wraca (czego sama jestem przykladem ==').
Jedynym sposobem na utrzymywanie wagi jest zmiana stylu zycia. I to jest
fakt. Niestety...
Phi, ja do chudych nie należę. A
nienawidzę słodyczny, niewiele jem...
Uwarunkowanie genetyczne?
Ale jakoś nie czuję się przez to gorszy.
Dobra dobra Yaten, ja widziałam na własne
oczy jak ty nie lubisz słodyczy XP
Mało mi łba nie urwałeś jak ci
M&Ms podkradłam.
a te m&m i tak skonczyly jako pociski
;> i to bylo oczywsite od poczatku.
a bylem zly bo ani sie nie
zapytalas czy mozesz, kleptomanko jedna ;p
Cat będzie Ci to wypominała do końca
życia....
A Ty do końca będziesz siętego wypierał...
A ja lubiem słodycze, to jest jak nałóg... ale
jestem z siebie dumna, robię postępy <lol2>. Jestem na odwyku...aj nie
powiem, że łatwo =PpP
oj przepraszam- bo zaraz Cat wyskoczy z
klejnym argumentem xP
Jedyne slodycze ktore uwielbiam <choc
jadam rzadko na trudna dostepnosc o dziwo
najwiecej jest ichw zpaadlych wiochac, najmniej w wiekszych miastach>.
Otoz mowa o moich ukochanych zelkach Mmmm...Jak ja takie cos uwielbiam.
Zawsze na wszystkich swietych przed cmentarzem stoja stragany z zelkami
Kazdy, ktory twierdzi, ze je malo powinien
najpierw przeprowadzic test.
Przez jakis tydzien zapisywac
codziennie co sie zjadlo. Ale tak dokladnie wliczajac nawet herbate
(najczesciej slodzona, niestety =='). Pod konie wyliczamy ile kalorii
zezarlismy w poszczegolnych dniach. W ponad 90% okazuje sie, ze wcale tak
malo sie nie wcina. A to tylko tak sie wydaje, bo wiekszosc rzeczy zjadamy
machinalnie nawet sie nad tym nie zastanawiajac. I kilogramy leca.
nie u wszystkich. mam koleżankę, która ma
straszną niedowagę i przy każdych badaniach pielęgniarka się nad nią
załamuje. a codziennie je mnóstwo słodyczy i gdyby miała na to kasę i miała
inną babcię- to ograniczyłaby dzienny jadłospis do fast foodów etc. coprawda
od tego roku zaczęła tańczyć, ale wcześniej nic nie trenowała, a wyglądała i
jadła tak samo.
a swoją drogą, mam jeszcze drugą koleżankę o podobnej
urodzie (niska, chuda), która robi podobnie, przez całe życie nie tyła, a
jakiś rok temu nagle ukazało się jakieś 5 kg więcej. wszyscy to zauważyli,
więc sobie nie uroiłam "(a ile plotkowania po kątach). teraz chyba
jednak znów wróciła do normy (:
a, girl- napiszę Ci potem pm, bo
mi się nie chce teraz.
To prawda, ze u kazdego czlowieka jest inna
przemiana materii i niektorym wszystko pali sie jak w ogniu, a innym w
spalaniu kalorii jest zawsze pod gorke i po piasku.
Ale nie
oszukujmy sie, prawda jest taka, ze wiekszosc osob jest
"puszystych" na wlasne zyczenie.
Mnostwo osob nie wie
nawet jak kaloryczne sa niektore potrawy, a zwlaszcza tzn.
"przekaski". Ludzie maja coraz mniej czasu i jedza coraz bardziej
przetworzone produkty. To wszystko+"zero" ruchu+stres+braki snu
(wg artukulu w najnowszym Wproscie po dwoch nocach z czterema godzinami snu
apetyt wzrasta o 24%) sprawia, ze sie tyje.
Mnie akurat smiesza
ludzie z mojego otoczenia, ktorzy twierdza, ze malo jedza, a tyja. Przypadki
na ktore nie dziala nic sa naprawede rzadkie, zwiazane z jakimis
zaburzeniami organizmu. Wtedy konieczna jest konsultacja z lekarzem
dietetykiem.
Sama nie jestem zwolenniczka "wieszakow"
zarowno w wersji meskiej i damskiej. Troche cialka nie szkodzi, a wrecz
przeciwnie.
Ale najwazniejsze jest, zeby dobrze sie czuc we
wlasnym ciele. I nie chodzi tu tylko o wyniki badan, ale tez stan
psychiczny. Ja zauwazylam, ze jak mam te kilka kilo za duzo to jestem
ociezala, nic mi sie nie chce. Dlatego wlasnie postanowilam wziac sie za
siebie. Idzie mi trudno, ale sie nie poddaje. Mam nadzieje, ze wytrzymam bo
jedzenie to taki sam nalog, jak kazdy inny. I tak samo trudno z nim
walczyc.
no ładnie zaczęłaś, przed świętami (:
a kiedyś w jakimś dupnym brukowcu czytałam o takiej dziewczynie, co
musiała brać hormony i była taka koszmarnie gruba, nikt nie chciał się z nią
zadawać. takiej to dopiero współczuć, a nie się nad sobą użalać.
Mnie tam śmieszą ludzie którzy liczą kalorie
w każdym posiłku jaki zjedzą.
Ole, a mnie irytują, to są tak zwani
aktywiści którzy robią wszystko by być aktywnym i nie nudzic sie ani chwilę.
Ja nie widzę sensu we wchodzeniu na górę jedynie po to by z niej zejść ani
bieganiu dookoła bloku o 5:30 rano by potem zjeść pożywne kiełki sojowe.
Podobnie na lekcjach wfu wprowadziłbym ocene ze stania na nogach a nie na
rekach i ocene skoku w bok a nie do przodu że o bigu swobodnym przed siebie
po obaleniu flachy nie wspomnę :]
Śmierć aktywistom :] niech żyje
sabotaż i opierdalanie :]
"...P..."
uuuu ja to mam duzo kompleksow.
przede wszystkim kompleks nizszosci. ze inni sa lepsi ode mnie itd. jak
widze jakies laski, ktore kto im sie podoba zaraz go maja itd. to mysle ze
jestem brzydka, strasznie brzydka. czasem tez mysle ze za duzo wazne i mam
wystajacy brzuch, ale z drugiej srony wiem ze jestem szczupla, i malo waze,
ale zawsze jest "ona wazy mniej ,to ja tez moge tyle wazyc".
a najlepsze jest to, ze jak wyjade zs mojego wielkiego miasta
pelnego pieknych dziewczyn noszacych na sobie w postaci ubran codziennie
tyle kasy, ile moi rodzice zarabiaja na miesiac, to kompleksy znikaja. nagle
znajduja sie ludzie ktorzy uwazaja mnie za ladna dziewczyne, niesmialosc
idzie sie pieprzyc...
a pozniej wracam do domu i co? znowu widze
w lustrze okropna dziewczyne itd.
moze macie jakies sposoby na
pozbycie sie takich kompleksow?
A z tym ostatnim się zgodzę. Odpowiednio
przyrządzone kiełki są dobre.
Tylko z ostatnim?
Ja w sumie nie mam zbytnich kopleksów co do
swojego wyglądu. Po pierwsze nie przywiązuje to tego jak wyglądam specjalnej
uwagi, (jak widze dziewczyny, których jedynych celem jest poderwać jak
najwięcej chłopaków to mi się źle robi). Nie jestem za gruba ani za chuda,
jedyne co mnie troche denerwuje to moje problemy z cerą (raz mniejsze, raz
większe, ta burza hormonów :/). A za to sporo mam kompleksów na tle
intelektualnym. Nie to że bym była debilem (ucze się najlepiej w klasie) ale
jak popatrze na ludzi, którzy mają średnią 5.4 (w moim gimna nie lada
wyczyn), ciągle chodzą na jakieś konkursy i je do tego wygrywają, to widze
siebie jako debila. Musze się za to wziąść, choć moja ambicja robi się
chorobliwa (wstaje o 4 rano ucze się, czytam książki itd.) jakby niektórzy
ludzie się o tym dowiedzieli to bym była uznawana za wariatkę (i tak w
pewnych stopniu już jestem, za takową uważana).
Z muzyki jak najbardziej mozna. Są przecież
konkursy wokalne. Z w-fu tym bardziej. Zawody na stopniu wojewódzkim zwykle
zapewnić moga 6, przynajmniej jako ocene częściową. Dalej... informatyka.
Nie wierzę, że gdybyś znała chociaz na poziomie podstawowym wybrany język
programowania, nauczyciel nie byłby skłonny postawić Ci 6. "Dla
chcącego nic trudnego" :]
Ja akurat jak bylam w waszym wieku to mialam
akurat 6 ze wszystkich tych przedmiotow. Ale z innych nie szczegolnie. Ale i
tak zawsze ta srednia ponad 5 sie mialo...
Boze jakie to byly fajne
czasy...
W naszym wieku... :]
Ja muzyki i
plastyki juz od dwóch lat nie mam, a tym bardzie techniki, ale to były
raczej przedmioty bardzo proste do zaliczenia.
No, ale gimnazjum to
były czasy... Wtedy się 6 miało praktycznie ze wszystkiego.
No tak, będąc w gimnazjum wspomina się jak
to było fajnie w podstawówce, będąc w liceum - jak to było fajnie w
gimnazjum, będąc dorosłym - jak to było fajnie w szkole!
Taa, w gimnazjum bywa ciężko, ale da się przeżyć.
Hmm, z matmy czy fizyki 6? Marzenie... na 5 się muszę troszkę pomęczyć... Z
w-fu mieć 6 jak najbardziej jest łatwo, ale trzeba mieć jakiś talent do
tego, a ja go nie mam w ogóle prawie Z
informatyki to w ogóle umiem wystarczająco dużo na 6, pani mi każe zrobić
jakąś prezentację i już
A z
muzyki - zawsze szósteczka była Ja w
chórze śpiewam...
phi. żeby mieć średnią 6.0 trzebaby po
pierwsze się naprawdę za dużo uczyć/ stwarzać pozory/ być zupełnie
''czystym'' pod każdym względem, po drugie mieć super
opinię, po trzecie się strasznie podlizywać. mi by się tego wszystkiego
zwyczajnie robić nie chciało, a i w ogóle nie rozumiem pogoni za najwyższą
średnią. nie sądzę, żeby to było w gim. szczególnie ważne- wystarczy taka,
żeby bez problemu dostać się do dobrego lic. (:
i nie marnować sobie
życia na dążenie do takich niepotrzebnych rzeczy, albo myślenie nad nimi.
szczególnie, że tacy kujoni/ pseudo kujoni są zawsze inaczej traktowani niż
luźniejsi, przeciętni ludzie.
Ale nie można porównywac kulturalnego
zachowania z lizusostwem, a to niestety często jest łączone, gdy jakiemuś
uczniowi dobrze się wiedzie, zawsze słyszy pod swoim adresem uszczypliwe
uwagi...
Ja tam ma zazwyczaj średnią między 4,7 - 5,2 i zaręczam was,
że nie trzeba się dużo uczyć.. najważniejsza jest systematyka w nauce, a
nioe odkładanie wszytskiego na 1-2 dni przed sprawdzianem, bo z pustego i
Salomon nie naleje...
Ja mam 6 tylko z tych przemdiotów, które lubię -
historia PO WoK
... a
reszta to 5 lub 4...
No działalnośc w samorządzie skzolnym tez pomaga,
ale po prostu staram się wywiązywać z obowiązków, a do nayczcieli, owszem,
kulturalne zachowanie, ale lizusostwo?? Nigdy..
no właśnie Syriusz mądrze prawi. żeby mieć
dobrą średnią nie trzeba wcale ani byc kujonem ani lizusem ani jakimś
lamusem czy cieciem. ja nigdy nie miałam problemów z nauką, więc mam dobre
średnie, a nie uczę się prawie w ogóle. tyle co na lekcjach no i czasem
prace domowe. no i trzeba czasem troszke wyslilić mózgownicę i pomyśleć od
czasu do czasu.
ale macie problemy ;] 4.7 wziałbym z
pocałowaniem ręki.
btw - ma ktoś odstąpić dwóje, może tróje z
fizy?
czy dobrze mi się wydaje, że Twój avatar to
okładka Irreligious Moonspell'a? ^ ^
ja mam kompleksy, bo
nie umiem matmy.
Taaa... Oko czuwa nad wami i bacznie się
przygląda. =)
ej, mam paskudny kompleks na Capoeirze.
niektórzy ćwiczą już 2 lata, a ja od wczoraj i mi się będzie przez
najbliższy czas wszystko mylić. chociaż te kroki są dosyć proste, w sumie to
nie jest najgorsze- w porównaniu do ostatniego pół godziny, kiedy śpiewamy
po brazylijsku (: nie dość, że nie mam słuchu, a każą mi się drzeć
praktycznie, w dodatku wprawiają mnie w kompleksy robiąc pokazy w środku
kółka i oszukując, że ja też tak kiedyś będę. srutututu.
w dodatku
kompletnie nie rozumiem trenera, bo nazywa wszystko po brazylijsku, czyli
tak jak powinien, a w między czasie wtrąca coś po polsku ze śląskim akcentem
i strasznie krzyczy...
kocham wyolbrzymiać =)
Czajld >>> z fizy to ja mam 2 i
wyciagam na 3 i nie odstapie
Kira >>> ja tam mialem w gimnie z
matmy 2 i 3 a w LO odziwo mam 4,5 i 3
dla mnie 3 z matmy i po kłopocie. nie uczę
się najlepiej, w porównaniu z Wami tu hhuhu... ale przecie to forum
inteligentnyvh młodych ludzi. będę miał na świadectwie jedną 6kę, ale liczę
na drugą, może nauczycielka od WOSu da mi jakąś szansę. z angielskiego,
którego poziom mam dosyć niski, mógłbym też mieć, ale nei wiem czy jakieś
konkursy będą. jestem już zapisany na konkurs o Aleksandrze Wielkim i
Olimpiada polonistyczna, na którą za chuja nie wiem czemu poszedłem.
poprostu nie jestem przodownikiem w tej dziedzinie, ale lubię polski. w
zasadzie, to w tym momencie, chciałbym iść na socjologię na UŁ. zobaczymy,
jeszcze wybór LO przede mną. khyhyh. ano i muszę się jeszcze z techniki
poprawić, bo tego tylko pół roku tylko wkońcu jest... i muzykę na to
półrocze wyciągnąć na 5...
nie wspominam nic o ścisłych, bo nie
ma czego wspominać. czym jest się chwalić? 3/4 z chemii, 3/4 z fizyki, 2/3 z
biologii, 2/3 z matmy... biologie raczej bezproblemowo wyciągnę, a jakto
będzie z matmą, to nie wiem.
ale kompleksów raczej żadnych nie
mam ;]
A jak jakaś paniena ma średnią 6.0 to nie
może być pusta lala?
Może. Mam koleżankę ze średnią 5,7,
inteligentną a jednak jest pustą lalą. Bo jest mądra ale również chodzi do
nauczycieli, podlizuje się i prosi o wyższą ocenę. A pusta jest dlatego, że
uważa się za najlepszą i dziwi ją, że chłopacy za nią nie szaleją, przecież
ona taka fajna, ładna i wogóle.
Widząc wasze oceny poczułam sie
dość durnie. Jeśli dobrze pójdzie to na moim świadectwie będzie jedna 4,
reszta to będą 5 i 6. A przecież ja się prawie nie uczę! Co zabawniejsze
nie ucząc się dostaję 5 ze sprawdzianu [z historii, polskiego, matmy,
biologii, chemii] a gdy się uczyłam to dostaję 3 [z fizyki].
Od zawsze
mam świadectwo z paskiem, i zawsze miałam jedną 4 na nim - z w-fu. Tak więc
zdziwiła mnie reakcja mojej mamy gdy jej powiedziałam, że boję się geografii
i fizyki bo mogę mieć 4 na półrocze. Powiedziała, że po prostu będę miała te
czwóry. Nawet jeśli będę je mieć na koniec roku [a nie chcę, liceum do
którego chcę iść wymaga średnią min. 5,0] to po prostu BĘDĘ je mieć. I tyle.
Kompleksów więc na punkcie szkoły nie posiadam, uważam, że
jestem inteligentna i zdolna do nauki.
PS. Czy to, że dostałam się na 3 olimpiady do etapu rejonowego to nie za
dużo nauki?
Są takie osoby, które mając średnia 4, 7 są
dużo bardziej intelientne i posiadają większą wiedzę niż te ze średnią
6,0
Ps. mnie też do ideału brakuje na koniec III gim. miałam 5,
85, ale było to naciągane z lekka, przyznaję bez bicia
hmm...głupio zabrzmi jak napiszę,że nigdy
nie miałam 4 na świadectwie?
Czuję się dobrze z tym, że ciągle dostaję 5,6 ewentualnie 4...szczególnie
teraz, kiedy zależy mi na nauce, bo mam już plany związane z LO. Nieraz
ostatnio wracam do domu wytyrana, nie sypiam do 1 i się uczę...ale nie, nie
jestem kujonem, jak dla niektorych to by wyglądało to czytając...Różnica
jest taka ze ja sie ucze dla siebie i coś mi potem w tej glowce zostaje na
stałe:). Wczesniej
nigdy nie poświęcałam nauce zbyt wiele czasu, zawsze biegałam ze znajomymi
po osiedlu i zawsze wychodziłam na pozytywne oceny. Nie wiem sama jak tego
dokonałam...A teraz jeszcze dalszy etap w olimpiadzie z niemieckiego:) Bosh,
zrozumie ktoś to ze ja sie cholernie ciesze z faktu ze sie dostałam? =PpP
Moja droga, uwazam, ze niemozliwe
jest mieć srednia 6.0 , bo po pierwze
- nauczyciele niekedy nie
przewiduja 6 za ich przedmiot
- nnnie jest mozliwe, ze ta dziewczyna
byla idealna- 6 z wfu i ze wszystkiego? 5.9, 5.8 rozumiem, ale 6.0
Wcale nie chodi to, ze nigdy nie mialam 6.0 i uwazam
to zaniemozliwe dlatego. Po prostu rozumuję logicznie. Pod koniec 4 mialam
5.3. pod koniec 5- 5.5.
Mozliwe (bardzo), ze dziewczyna ta dostawala 6
po znajomosci lub przez uległych nauczycieli....
zresztą, nie mozna
miec 6.0 jak w ogole się nic nie uczy.... musiałaby miec IQ 220 przynajmniej
no i weźmy pod uwagę że na 6 zasługuje się
jeżeli ma się wiadomości powyżej tego co jest w programie i na lekcjach.
jeżeli niektórzy się nie uczą a i tak 6 mają to ja nie wiem jak oni to
robią.
ja tez (mysle) mam rzynajmniej z przyry
dodatkowe wiadomości ,tak samo z muzy (tata jest fanem muzyki klasycznej
) . Nauczyciele są rózni- to od nich głowne zalezy ocena
Nie sądzę, żeby to było ash takie
realne...ale bywa tak, że nauczyciele dają 6-stkę praktycznie za
nic...Przykładowo moja psorka od fizy, od dwóch lat mam u niej 6 tylko za
to, że umiem przekształcac wzory z jednej literki na drugą =P, nic wiecej
nie wymagala i bylo 6....a takie banały to dla podstawowki...=/Teraz za to
wychodzi jak duzo z fizyki umiem <lol2>
Otoż, przyjmij do wiadomości, ze jest 10 (w
podstwowce) przedmiotów,a w gimn ok 14.
Wyobrazasz sobie czlowieka,
ktory wspaniale spiewa, pieknie beiga,zna doskonale ortografię, ma same 6 ze
sprawdzianów, wsapniale rysuje, zna doskonale języki itd.
Jak dla mnie
to niemozliwe, by ktos taki zył normalnie .
Podaj mi kogoś, co ma
srednia 6.0 i ma surowych nauczycieli, to uwierzę
Znaczy jak Ty to sobie wyobrażasz? Podam Ci
imię i nazwisko i mi uwierzysz?
To posłuchaj:
Istnieje sobie
osoba, która od poszątku podstawówki chodzi na basen. Czy to dziwne , że
chodzi na zawody, zajmuje dobre miejsca i ma 6 z w-fu, bo dzięki pływaniu
jest wysportowana? Wydaje mi się, że nie. Ta sama osoba ma matkę polonistkę,
która od zawsze wymagała ładnego wysławiania się i poprawnej ortografi. Czy
to dziwne, że z polskiego jest lepsza niż inni? (Już nie wspomne o tym, że
w.w osoba jest laureatką olimpiady krasomówczej) To wydaje się póki co
naturalne, nie sądzisz? Tak się złożyło, że dziecko to urodziło się z
pewnymi zdolnościami matematycznymi i umiejętnością logicznego myślenia, a
ponadto pewnym zmysłem estetycznym. Tym samym osobie tej matematyka
przychodzi z łatwoscią, jak również fizyka i chemia, a także technika i
plastyka. Udział w chórku szkolnym gwarantuje rozwój muzyczny i szóstkę z
muzyki. Ta sama persona interesuje się [interesowała?] naukami
przyrodniczymi, zwłaszcza, że zabawa z mikroskopem i podobnym sprzętem była
mozliwa dzięki temu, że tata tej soby jest weterynarzem... To nie wystarczy?
Ja znam taką osobe osobiście, więc nie wmówisz mi, ze to niemożliwe. Poza
tym ta dziewczyna dostawała przez 5 lat stypendium, za wyniki w nauce i
osiągnięcia.
Udowodnij mi, że to jest niemozliwe, skoro znam żywy
dowód.
ej, ja mam taką koleżankę, która nieźle
śpiewa, świetnie biega i rysuje, jest naprawdę dobra z języków, zalicza na
wysokie/najwyższe wyniki wszystko co chce jej się zaliczyć. inna sprawa, że
po prostu jej się nie chce i jak przychodzi coś, co trzeba zapamiętać- to
zonk [:
a w ogóle jestem w I gim dopiero, na świadectwie w
podstawówce miałam 4 (z muzyki! a naprawdę byłam dobrze przygotowana
zawsze, namęczyłam się strasznie na chociaż taką ocenę, a uczył mnie
dyrektor po przejściach i to dlatego). teraz jednak nie mogę się tłumaczyć
takimi nauczycielami, pierwszy semestr nowej szkoły olałam trochę. będę
miała kilka czwórek i być może jedną tróję (jasną czwórkę z biol popsuło mi
dirty dancing, które oglądałam ze znajomymi rano, zamiast się uczyć biologii
i dostałam laskę za nieznajomość definicji, których przecież z powietrza nie
wymyśliłabym, a na lekcji też jakoś nie słuchałam). oprócz tego nie chciało
mi się porządnie przyłożyć do rosyjskiego, mimo że wybrałam klasę, która ma
jako jedna z dwóch. i do paru innych przedmiotów. a nie czuję się z tego
powodu gorsza, ani mniej inteligentna od was =)
Atina-Założę się, że po znajomości, Zreszta same umiejetności nie wystaczą- trzeba się uczyć....
nic a nic się nie uczę, i mam dobre oceny
i dlatego uważam że nauczyciele mnie w tym wypadku okłamują, to nie dobrze...
komleksy szkolne mam na matmie bo cięka jestem jak barszczyk
Boże widzisz i nie grzmisz!
ci ludzie nie uczą się, są słabi z niektórych przedmiotów i mają rodziców
nauczycieli. i mają śrecnią 5,0.
skąd taka świetna polska
młodzież się bierze? cholera w jakich miastach mieszkacie młodzieży. no bo u
mnie jakoś [censored] jak widzę kogoś ze średnią 4,9 to jestem pełen podziwu
i widze, że ta osoba sie uczy, chodzi na różne kółka i się stara.
a ci
jakby od niechęci mają taką średnią czy nawet lepszą. tożto genialna
młodzież.
ta, zaraz zostanę wyzwany do tego, że zazdroszczę czy
jestem tłokiem bo ja tak nie mam. kurcze ta, mógbym się czuć w zasadzie
zakompleksiony, ale ja widzę niektórych wypowiedzi na tym forum i nie chce
mi się wierzyć w te średnie i uznaje to, że poprosu oceny to nie wszystko.
jakoby nasz admin powiedział, że nie liczą się muskuły, ani gadana. liczy
się fryz. a [censored] tam oceny.
kompleksów na tle 'naukowym' raczej
nie mam. nie chwaląc się, nigdy nie miałam na świadectwie 4, z wyjątkiem
nadobowiązkowego j. niemieckiego, z którego psor trzyma poziom jak w 3
liceum co najmniej, a u którego zdobyć 3 to jest coś.
rok temu
zostałam laureatką olimpiady polonistycznej, miałam 24 na 25 możliwych
punktów, drugi wynik w województwie. mam papier od kuratora z zaświadczeniem
tego własnie sukcesu, mogę wybrac się do liceum, jakie sobie chcę, przyjmują
mnie poza kolejnością (chyba w większości szkół średnich). bardzo jestem z
tego dumna, ale nie, nie uważam się za kujona, bo takowym na pewno nie
jestem 6 dni w tygodniu mam po 2 godziny zajęć wokalnych po
południu, więc na naukę to zostaje czas między 20-24 godz. przyznaję, że
teraz, w 3 klasie jest ciężko z nauką, naprawdę. wcześniej nauka do 23 to
był dla mnie szczyt możliwości, teraz natomiast to jest codzienność,
niestety ;/ ale cóż poradzić?
średnia 6.0? własnie gdy odbierałam
mojego laureata, siedziała za mną na gali dziewczyna, która miala srednią
5.9 - 5 miała tylko z wfu. tragedia normalnie, gdy się dowiedziałam,
szczena mi opadła
a sama
to mam jakoś pomiędzy 5.0 a 5.4. ale nie patrzę na ludzi z góry z tego
powodu, bo może mam jakąś inną, słabszą stronę?
Ale to jest temat o kompleksach a nie
sredniej ocen.
phi, ja mam 4.5 i jestem dumny. jakos na moje
gimnazjum mi sie to podoba. wszystko psuje chemia. ucze sie, a wzory sie
myla. i mam matke nauczycielke, i co?
Ja chce nie miec sredniej ponizej w tym ****
LO 4.0 :[
A jedyne dobre kompleksy to kompleksy odnosnie szkoly
Ta moment :}
Przeciez ja
zwyczajowo mam średnią w okolicach 4.75 w porywach do 5.1 :] a wiecie co
robię wieczorami? ;] otóż opierdalam się maxymalnie, czasem sobie na piwko
skoczę, fajkę wypalę i bynajmniej nie nauka mi w głowie. Zadnych układów nie
mam, ani opini specjalnie wyrobionej. To jest po prostu taki system :} wiem
że przed maturą trzeba bedzie przysiąść i jednak coś lepiej zrozumieć, no
ale teraz ;] teraz to ja mam czaaas ;] i nie mówcie mi że nie, do tej pory
zawsze mi się udawało przezyc z takim systemem, nauka wtedy kiedy potrzeba,
kiedy już nic ciekawszego nie mam do roboty bo zmuszanie się nic dobrego nie
przyniesie :] lepiej jest sie wyluzować, wciągnąć browarka bo wtedy
paradoskalnie nasz umysł pracuje trzeźwiej ;]
Fuck fucktem że
oceny nie są wszystkim, de facto jednak są jakimś tam odzwierciedleniem
naszej wiedzy, no bo nie raz i nie dwa uczyłem się długo i boleśnie matmy a
efekt był dopalający ;]
I zawsze sobie z ziomem moim Radosławem
obiecujemy że zaczniemy się na poważnie uczyć... i zawsze się z tego
śmiejemy :] taka już psychika i taki sposób - stać nas na to by się nauczyć,
inteligentni z nas ludzie, zdajemy sobie z tego sprawę i wykorzystujemy to
jak tylko się da ;] w sensie że opierdalamy się bo wiemy że nauczyć się
zdążymy ;]
"...P..."
U nas w klasie nikt nie ma oprócz mnie
sredniej 5.0 w gore- to dziwne- w 6 klasie Moze
głupio to zabrzmi, sale lubie chodzic do szkoły, bo lubie zdobywac wiedze. Z
czasem szkoła jest coraz bardziej męcząca, ale miło cos wiedziec
-lubiem chodzić do school, bo jest duuzio
przerw, a duzo sie na takowych dzieje =P
-bo w school są ludzie ktorych
kosiam i na nic bym ich ne zamienila
-bo gdybym tam ne chodzila to
czułabym sie jak ostatnia idiotka, ktora nic na żaden temat nie moze
powiedziec
-ponieważ od czasu do czasu wejdzie mi coś do głoowki i
okazuje się to przydatne=P
-dlatego bo z tego składa się nasze zycie, z
ciągłej nauki...niop, a poza tym co bym robiła, gdyby inni zakuwali a ja
gniła w hausie? =D
Takie małe rozwinięcie... =))
Wiedziałam, że to się tu pojawi =P...brat
mi to ciągle powtarza . Ale
teraz ne jest tak łatwo! Egzaminy, konkursy...nie te lata
Nie ma co się licytować. Rozwijamy się z
wiekiem, a poprzeczka jest podwyższana stopniowo. Dla małych dzieci trudne
jest dodawanie, dla starszych co innego itd. Z perspektywy licealistki
owszem, stwierdzam że gimnazjum to był pryszcz, ale wtedy to tak nie
wyglądało.
Taaa, w gimnazjum nie jest latwo? Gimnazjum
to bulka z pasztetem.
Oceny nie sa zadna miara. Wyrazaja
jedynie poziom wiedzy nabytej. Wiekszosc tzw. piatkowych, szostkowych
uczniow nie ma sily przebicia, nie potrafi prezentowac swoich wiadomosci w
formie innej niz recytacja ich z pamieci, a przedewszystkim nic nie rozumie
z tego materialu. Mowie to na wieloletnich obserwacjach, pozatym pracowalem
z mlodzieza z gimnazjum w wolontaracie i wiem jak sie ludzie ucza matematyki
pamieciowo... Dam przyklad ze swojej wlasnej szkoly, ktora poniekad sie za
najlepsza w miescie uwaza. Na fizyce w klasie matfizu przyklady o rowni
pochylej byly tlumaczone ze zwrotem rowni w prawa strone. Na klasowce, po
zamianie rowni w innym kierunku cos okolo 10 osob nie bylo w stanie
rozwiazac zadania.
Reasumujac wyniki w szkole o niczym nie swiadcza,
jak ktos chce miec miarodajny wynik to niech idzie do poradni psychologiczno
pedagogicznej i poprosi o test na inteligencje (btw. rozne internetowe
testy, w tym testy onetu nie sa miarodajne bo nie mierza zdolnosci
poznawczo-rozumowych a wiedze nabyta, np. poprzez rozwiazywanie zadan z
matematyki).
A co do gimnazjum to zgodze sie ze jest banalne, a
przedewszystkim to jedna wielka pomylka. 3 zmarnowane lata opierd... sie.
Przychodzi kolo z gimnazjum do liceum i na macie nie wie co to zaprzeczenie,
operator sumy, logika, itp. W gimnazjum walkuje sie program podstawowki,
zamiast przygotowywac ludzi do liceum. No ale co zrobic, tego juz nie
zmienimy chocbysmy sie zesrali.
W sumie coś się dzieje nie tak (wow co za
stwierdzenie) z tym szkolnictwem ->
1) dostaliśmy gówniane
gimnazjum kradnące nam 3 lata z życiorysu, wiele się tam nie nauczymy za to
sporo przyjdzie nam zapomnieć
2) w liceum mamy 3 lata zamiast 4 a
materiału ile było tyle jest no i ze wszystkim "gonimy"
3)W takich warunkach poziom wiedzy miast rosnąć najpewniej będzie maleć
4) żeby było ciekawiej matury dostajemy pierońsko trudne i
niedokładnie przygotowane, kiedy na jaw wychodzi fakt że uczniowie nie z
własnej winy nie są przygotowani "góra" kwituje to słowami
"to jest spisek uczniów którzy zmówili się i napisali maturę słabo żeby
potem dostać łatwiejszą"
5) no i matury te właściwe zostały
napisane jeszcze zanim uczniowie napisali próbne...jaki w tym sens do
cholery? matury próbne miały pomagać nie tylko uczniom ale i nauczycielom
tworzacym matury właściwe...ehh...wszystko się sypie :/ jak już nowe rządy
przyjda to się okaże nagle że to co było do tej pory zrobione jest źle i
wogole nowa reforma by się przydała :/ damn...
"...P..."
Neonai> nie powiedzialabym... Jestem
jeszcze w gim, a nie uwazam zeby bylo tu jakos trudno [; Łatwizna, czasem
wystarczy troche pokombinowac i luuuz [; Zaczynam sie obawiac jak sobie
poradze w liceum xD
Nigdy się dużo nie uczylam - przed klasowka czy jak
sie chcialam zglosic do odp, poza tym tylko odwalam pisemne lekcje i koniec.
I w 6klasie mialam 5,6. Moja siostra miala srednia 5,9 [coprawda 5 klasa,
ale...] a wierzcie mi, uczyla sie tylko na klasowki i na konkursy. Ona
kujonka? Rotfl. Odwala pisemne lekcje jeszcze gorzej niz ja <;
Najlepszy system? Uczyć się na przerwach. 3-4 przerwy i mozna spokojnie
pisac klasowke [:
Lilly masz rację. Przetestowałam to na
sobie. Cały rok haruję jak wół, staram się o oceny i chociaż są wyniki, to
koleżanka, która sobie wszystko totalnie olewa wychodzi czasami lepiej ode
mnie ( w dodatku doskonale opanowała zdolnośc podlizywania się innym, ale to
szczegół ) To jest niesprawiedliwe. JesZcze na dodatek u mnie w szkole
jest średnia ważona
jeju ja miałam średnią na semestr 3.3 i jakoś
nie uważam się za debila.mam dopka z matmy i fizy i myślę tylko "byle
do przodu",żeby jakoś skończyć to l.o,a nie mieć po drodze jakiegoś
komisa,z któregoś z tych przedmiotów.nie umiem,nie rozumiem i łopatą na siłę
sobie tego do głowy nie włożę.uczę się polsiego,historii włoskiego,bo z tym
wiążę swoją przyszłość.
nie mam na tym tle jakiś kompleksów,wręcz
przeciwnie,bo widzę na przykładzie mojego ojca,że nawet nie będąc orłem w
liceum czy na studiach,można bardzo wiele w życiu osiągnąć.
według mnie
gimnazjum jest czasem kiedy trzeba uczyć się wszystkiego,żeby mieć jakieś
minimum wiedzy,ale w l.o trzeba już wybierać,to na czym bardziej nam
zależy,coś co nam się bardziej przyda w przyszłości.oczywiście nie mówię o
totalnym zlewie w mioim przypadku na matme i fize,myślę "byle
dalej" i jakoś sobie radzę.
Miarę wiedzy nie mierzy się w ocenach.
Możesz wiedzieć bardzo dużo, ale napisać na 3. Wiele jest takich osób. Moja
przyjaciółka uczy się dobrze. Średnią ma umiarkowaną (4.2 - 4.6) ale gdzy
przychodzi co do czego, jak ją pytam to wszystko umie. Wszyściutko. A potem.
3! Tak więc wychodzę z założenia, że oceny nie są ważne. Ważne jest to
ile się naprawdę wie i umie to wykorzystać
gorzej, kiedy ktoś jest naprawdę
inteligenty, a nie potrafi tego wykorzystać. chociażby mój kolega, pisze
niesamowite wypracowania, wiersze, ale często mu się nie chce czegośtam
zrobić i z polaka leci na 3-4, chociaż mógłby spokojnie na 5
Nie mam kompleksów. Wychodzę z założenia,
że jak mam się komuś podobać to tylko taka jaka jestem. Nie będę się dl
kogos odchudzać albo robić operację plastyczną. Jak ktoś chce mnie zminiać -
to niech spada na drzewo
Kompleksy miałam, ale sobie z nimi poradziłam i nawet jak są to nie
zwracam na nie uwagi
Ja tam nie mam kompleksów. Lubie siebie
taką jaka jestem...
A ja nie lubię swojego imienia i jak już
wspominałam tego, że jestem niska.
Koniec.
Ta dziewczyna, którą miałam na myśli nie ma
dobrej opinii, a i tak wszyscy przymykają na nią oko
Chcialam troche schudnac ale Wojtek
nie pozwala. I moje kompleksy poszly sie, nie przymierzajac, je*ac XD
Dajmond, ja na dzien kobiet dostalam kartke od kumpla z
tekstem "Dla Ewy ktora jest niska - wszystkiego najlepszego i w
ogole" XDDDD
I mam przydomek "Ewa ktora jest niska ale jest
wyzsza od Moniki".
To sie nazywa miec przesr*ne.
Jak się ma kogoś takiego,kto cię kocha taką
jaką/jakim jesteś,powtarza ciągle,że jesteś najpiękniejsza/y no to chyba
wszystkie kompleksy się gdzieś głęboko chowają.
No,a nawet jak ktoś
kogoś takiego nie ma,no to nie będzie mieć,żadnych kompleksów jak sam siebie
zaakceptuje.
Nie mam kompleksów.
Akceptuję siebie i mam kogoś kto
mi powtarza,że jestem piękna.Wtedy po prostu nie można mieć kompleksów.
ja ostano miałam kompleks grubiści () Ale zaczełam się odchudzać...bo dostałąm się do pewnego kursu..i jakoś to poszło Ale teraz mam kompleks brzydoty i w ogóle....zryta jestem...
Oj biednaśty biedna... Tak btw to na jaki kurs się dostałaś, że się odchudasz?
Czy wy tez tak macie, że nie tak w życiu to nie macie kompleksów, ale jak poprzebywać w jakimś zanadto-idealnym gronie to jakoś trudniej wierzyć w siebie...
a mój tata ciągle śpiewa. mam kompleks na tle rodziny.
a tak pozatym to nie mam kompleksów, bo co z tego, że mam fatalne to czy to, skoro i tak tego zmienić nie mogę. a to co mogłam- już zmieniłam.
Ja tam sądzę że jestem za gruba ale odchudzać się nie będę bo nie wytrzymałabym bez lodów, cukierków, czekolady itp. więcej niż 4 dni... Jestem brzydka i mam syfy na twarzy... to już gorzej... syfy się likwiduje a piękna będę jak umyję włosy i spojrzę w lustro z innej perspektywy Jestem głupia- i oto chodzi!
a ja kiedyś nie miałam kompleksów i w ogóle mi wisiało, co inni o mnie powiedzą. a teraz mam. i to wszystko przez moich znajomych, a szczególnie znajome, bo są za ładne o.
Moja klasa pozbawia mnie kompleksów Jak patrzę na te monotonne niewyróżniające się twarzyczki, które nie chcą mieć innego zdania bo "ci lepsi" ich wyśmieją to mi się śmiać chce. I się śmieję. Słucham BEP, chodziaż moja klasa twierdzi ze to za przeproszeniem gówno. Ubieram mini, chociaż ponoć wyglądam jak panienka o lekkich obyczajach. Czytam harry'ego pottera, choć ONI twierdzą że to również za przeproszeniem gówno. Walczę z przeklinaniem, a cała szkoła przeklinina jak szewc. I jestem w klasie szanowana. Nawet największy skejt nie przeklina w moim towarzystwie ;D
No wiesz... walczę z przeklinaniem ale to nie znaczy że przez całe życie będę święta pod tym względem. No dobra: przepraszam... za każde przekleństwo przepraszam I to się więcej nie powtórzy, wybaczcie
A tak szczerze, całkiem szczerze? Wiem że to głupie z mojej strony, ale pod względem osobowości- tak, czuję się od nich lepsza. Wiem że każdy jest oryginalny na swój sposób ale po prostu inaczej nie mogę. Nie potrafię zrozumieć że każdy jest na równi... po prostu...
Ilekroc zywisz do kogos negatywne uczucia - zyjesz iluzja.
Dla kogo dobrze? XP
Kompleksy... skąd ja to znam.
165 cm wzrostu, mając w klasie podłe mutanty, które nazywają Cię "KNOT i przestawiają (dosłownie), kiedy im się tylko podoba- to dopiero prawdziwa tragedia ;-)
Poza tym, nie podoba mi się w sobie także szereg innych rzeczy i w sumie to mogałbym zając następne 6 stron tematu, wymieniając je, ale... po co?
Ze mną za to nikt nie rozmawia. Wszyscy uważają, że nie potrafię konwersować na normalne tematy. Wszystko co mówię jest zbyt mądre i pachnie filozofią. Po prostu mnie olewaja a ja sie cieszę bo w gruncie rzeczy nie lubię ludzi
y?
kiedys dojdziesz, ze moze Ci po prostu brzydko z buzi pachnie, czy cos.
nie no, ale takie mniemanie, tez jest piekne.
Nie skomentuję twojej wypowiedzi A żeby dokłądniej ci wyjaśnić sprawę po prostu zazdroszczą. Zazdroszczą osiągnięć, ocen, inteligencji, idei, szczerości, trzeźwego umysłu. Chcą być lepsi. Bawią się w cholerny wyścig szczurów, który zawsze, bezwzglednie przegrywają... Poza tym jak się myje zęby pięc razy dziennie i nie rozstaje się z gumą do żucia trudno, żeby z gęby śmierdziało
pf, nie traktuj tego tak doslownie...
wyscig szczurow? /do ktorej klasy chodzisz?/
wyscig szczurow to coraz czesciej pozorowane zjawisko.
po prostu zycie potrafi byc crutalne, a ludzie pracuja na status i prace, chociaz oczywiscie moze sie to dziac w sposob brutalny i bezwzgledny.
a moze Ty masz tez troche za wysokie mniemanie o sobie?
Voldiusie do cholery, 15 lat masz na karku a śmiesz oskarżac innych o niski wiek i inteligencję.
Nie mam zbyt wysokiego mniemania o sobie. Ja tylko stwierdzam fakty, które i tak prędzej czy później ukarzą się innym.
ale3 ja Cie nigdzie nie oskarzylem o niski wiek!ba, twierdze nawet ze jestes starsza ode mnie o 2-3 lata. i z t a inteligencja to tez nie wiem, gdzie znalazlas.
a stwierdzenie faktow, ok. ale to nie wyscig szczurow, to normalny poped do zdobycia czegos.
dlaczego niektórzy są zafascynowani tylko swoją osobą?
a przecież drugi człowiek nawet mniej inteligentny nie jest gorszy od nas samych.
Jesli to odnosi się do moich wypowiedzi to nie twierdzę, ze inni są gorsi. Poza tym spotkałam w swoim życiu wiele inteligentnych osób z którymi miło się rozmawiało.
megi, nie atakuj koleżanki, bo mi się stopy pocą z nadmiaru emocji.
Musze ci powiedzieć, ze wiele czasu poświęciłam na przemyślenie i napisanie tej opini, którą zacytowałaś. Spodziewałam się, ze od razu zrobicie najazd i zaczniecie wymieniać zdania typu takiego jakie wymieniacie. I z ręką na sercu uważam, ze mają czego zazdrościć. Ja też jestem zazdrosna o pare rzeczy. I mysle, ze to nieuniknione. W dzisiejszych czasach każdy chce być lepszy, wręcz idealny a żeby takim być trzebaby było posiąść najlepsze cechy każdego człowieka. To prowadzi do zazdrości, której ja nei widze końca.
ps. Dziękuję za sarkazm i troskę o mnie i o siebie. Bo jak ktoś kiedyś powiedział, ludzie szanują tego kto szanuje siebie. Oby tak dalej...
a po co zazdrościć. sukces nie jest najważniejszą sprawą w życiu.
Dla niektórych jest... I to są realia. Teraz najważniejsze nie są przyjaźń, miłość tylko sukces (choć powinno być odwrotnie). W dzisiejszych czasach bez sukcesu nie ma dostatniego życia, a mimo twierdzeniom wielu inteligentniejszych ludzi tego swiata życie w ubóstwie nie daje tak wiele szczęścia co byt w dobrobycie. Nie mówie tu o milionach czy setkach tysięcy banknotów, tylko o normalnych przyzwoitych pensjach. Bez szczęscia nie ma zas miłości A żeby w dzisiejszych czasach, mieć dobrze opłacalną pracę, trzeba osiagnąć sukces. Nie koniecznie na skalę światową czy krajową . Taki, zeby wystarczyło..
Nie, szczęście to nie kasa. Szczeście to to na co pozwala nam dobry byt. A dobry byt ściśle zwiazany jest z sukcesem.
ludzie są szczęśliwi, tylko muszą chcieć zobaczyć, że tak.
tak mysle sobie teraz.
tak. bo dużo łatwiej być nieszczęśliwym.
:-]
Z tym się zgadzam. Szczęście w każdej postaci jest trudniej dostrzegane przez ludzi ... Do zła, nieszczęść, kataklizmów jesteśmy przyzwyczajeni.
taa.
voldius misiu, no i po kiego grzyba sie trudzisz tlumaczac cos innym ludzia?
ufasz, ze naprawisz swiat i zmienisz pania milve kilkoma postami.
niech da numer telefonu ^^ mozna zadzownic i pokonwersowac.
przepraszam ze sie wtrace, ale obok takich opini nie moge 'przejsc' obojetnie
szczescie nie jest zwiazane z dobrami materailnymi - ale ludzie chcą je osiagac bo lubia pewna "podrobke szczescia" jaka jest wygoda.
rozumiesz: lezysz sobie na kanapie (1599zl!) w butach (300zl) bo i tak sprzataczka(300 na dzien [zalozmy]) sprzatnie, ogladajac tv (3600zl) itd.
a to nie jest szczescie. tak samo jak szczesciem nie jest nawet nie bycie glodnym, poniewaz szczescie o cos glebszego niz zaspokojenie potrzeb.
no ej, ale to już wiemy.
Przepraszam, to zmienisz to w jakim sensie ? Taka zła chyba nie jestem... Numeru telefonu nie podam, od czego jest Skype ?
Ja mówiłam o pieniądzach, które pozwolą przeżyć. Nie o milionach, tysiącach czy dziesiątkach tysięcy. No weźcie no... Czy ja pisze takie skomplikowane te posty ? Poza tym temat szczęscia był już tyle razy rozpatrywany i nigdy społeczeństwo nie doszło do porozumienia...
voldzia: takie wkrenty to na rozprawce w gimnazjum o szczesciu mozesz wkrecac.
Mnie bardzo by uszczesliwily pewne materialne rzeczy.
edit: No patrz. Zapomniałem o Milvie.
Hm. Mozesz podać swego skajpa, ale pierwej rzec musisz, czyś ładną i gibka niewiastą, hej!
TimmY -->
mam nadzieje ze ten blad ortograficzny byl celowy :]
widzisz TimmY, mamy inne pojecie o szczesciu. Ty jestes super-dojrzalym bardzo doswiadczonym w zyciu, cudownym czlowiekiem, ktory posiadl juz takie madrosci na swiecie, ze wie co to znaczy szczescie, wie co znaczy nieszczescie, wie co to znaczy potrzeba dobra materialnego. Jest taki doswiadczony, ze moze nawet oceniac systemy wartosci innych, poniewaz wie co jest lepsze a co gorsze. grauluje.
ale ja jestem mala gimnazjalistka, ktora gowno wie o swiecie, ale wierzy ze jest gdzies tam szczescie, ktore nic nie ma wspolnego z dobrem materialnym.
i dalej uwazam, ze pragnienie zaspokojenia potrzeb, to nie to, co dazenie do szczescia, a zaspokojenie potrzeby to nie to samo, co osiagniecie szczescia.
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)