Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> trollisko (zak), czyli szaleńcza gonitwa

agniesia_006
post 26.04.2003 15:54
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2003




to mój pierwszy ff, więc proszę o wyrozumiałość smile.gif

O zgubnych skutkach (nie)uwagi na lekcjach

Biegłam co sił w nogach. Cienka strużka potu spływała po mej skroni, a palce miałam kurczowo zaciśnięte na mokrej i śliskiej różdżce. "Byle tylko do lasu... Byle zdążyć ukryć się za drzewami..." myślałam gorączkowo, podczas gdy ogromny troll leśny biegł za mną. "Ależ ja głupia! Przecież trolle leśne doskonale poruszają się po lesie! Co robić...? Co robić...?" Ciemna linia lasu zdawała się nie zbliżać do mnie ani o krok, mimo tego, że biegłam na łeb, na szyję. Nagle poczułam, że moja noga zahaczyła o coś i po chwili leżałam już jak długa na ziemi. "No tak... Tradycyjnie musiałam potknąć się o kamień..." byłam znana z tego, że potykam się o wszystko, nawet o nierówności w chodniku. Ale nie to jest teraz najważniejsze. Najważniejsze jest to, że wielki troll leśny z łapskami wielkości patelni był tylko kilka metrów za mną. "Różdżka! Przecież mam różdżkę" ścisnęłam ją jeszcze mocniej w dłoni i gorączkowo zaczęłam przeszukiwać pamięć w poszukiwaniu odpowiednich zaklęć. "Jak wybielić trudne plamy? Nie, to się nie przyda... Jak zmienić kolor skóry na jadowicie zielony? Nie... to też nie... Jak szybko i bez wysiłku wszyć sznurek do szaty? Bez sensu" akurat w momencie, kiedy potrzebowałam skutecznych zaklęć na znokautowanie wroga, przychodziły mi na myśl tylko takie idiotyzmy. Wstałam szybko i ustawiłam się w pozycji ataku, tak samo jak uczyli nas w szkole. Oczywiście, jak można się łatwo domyślić, nie byłam w tym najlepsza... Wolę jakieś spokojniejsze przedmioty... Na przykład zielarstwo. Wszystko, tylko nie lekcje pojedynków. "Nogi proste, w lekkim rozkroku, różdżka przed sobą, skupić się na zbliżającym niebezpieczeństwie" tak, teorię miałam w małym paluszku, ale co z resztą? Troll był coraz bliżej, a ja nadal nie miałam żadnego zaklęcia. Postanowiłam zacząć od najprostszego rozbrojenia przeciwnika, aby mieć jeszcze chwilkę na wymyślenie jakiegoś skutecznego zaklęcia.
- Kopolus mofokal! - krzyknęłam cienkim głosikiem i nagle zdałam sobie sprawę, że panicznie się boję. Do tej pory tego nie czułam, ale teraz strach uderzył mnie ze zdwojoną siłą. Spojrzałam na trolla, aby sprawdzić jaki skutek zrobiło na nim moje zaklęcie i spostrzegłam, że, o zgrozo, nic mu się nie stało. "Ten to musi mieć grubą skórę, skoro takie zaklęcie na niego nie zadziałało" Postanowiłam rzucić jeszcze jedno.
- Templato margo! - strumień czerwonego światła skierowałam prosto w oko trolla, który złapał się za nie i zaczął kwiczeć z bólu. Już chciałam zabierać się do ponownej ucieczki, póki ten stwór był zajęty swoim okiem, ale usłyszałam straszny ryk, odwróciłam się i ujrzałam rozszalałego trolla biegnącego wprost na mnie. Świadoma tego, że w walce wręcz również nie jestem najlepsza (tego nas w szkole w ogóle nie uczą), zaczęłam mówić do niego, aby go nieco ułagodzić, chociaż szczerze wątpiłam w skuteczność tego desperackiego sposobu.
- Ależ drogi panie... eee... trollu... po co się tak złościć? Przecież to tylko jedno oko... Ma... ma pan przecież jeszcze jedno... Po co te nerwy? Wszystko da się załatwić polubownie... - o dziwo sposób ten poskutkował, ale tylko na moment. Troll przystanął, spojrzał na mnie uważnie, po czym podrapał się w głowę, ale gdy tylko zaczęłam się ostrożnie wycofywać, rzucił się na mnie ponownie.
- Aaaaaaaa!!! - straciłam nad sobą kontrolę i znowuż rzuciłam się do ucieczki. Biegłam wzdłuż lasu i co chwilę obracałam się, aby rzucić w trolla małą kulą ognistą, ale on na nie zupełnie nie reagował - odbijały się od niego lub gasły na nim zostawiając małe czarne plamy, ale on galopował dalej. Nagle zaczęłam uświadamiać sobie, że w walce z tym trollem jestem bez szans. Stoję na straconej pozycji. "Co więc mogę zrobić?" Obmyślając możliwe sposoby ratunku i raz po raz rzucając za siebie ogniste kule ujrzałam jakieś 20 metrów przede sobą chatę. Był to mały, drewniany i kryty strzechą domek. Bez namysłu skierowałam się do niego. Już dobiegałam do drzwi, kiedy zawiał bardzo silny wiatr i zwalił mnie z nóg. Tego z pewnością nie zrobiła matka natura... Tak silny wiatr w lecie? To niemożliwe. Obejrzałam się i zobaczyłam, że to ten troll wskazuje na mnie palcem, a z dłoni ulatuje jakby dziwna jasnoniebieska smuga. Nie wiedziałam, że trolle umieją czarować... Widocznie niezbyt uważnie przysłuchiwałam się wykładom podczas opieki nad magicznymi stworzeniami. Albo akurat ten troll był jakiś wyjątkowy? Chociaż nie interesuje mnie teraz wyjątkowość tego trolla. Teraz interesuje mnie to, że on się do mnie zbliża. Cały czas wiał wokół mnie strasznie silny wiatr. Wstałam chwiejąc się i zgięta wpół zaczęłam małymi kroczkami kierować się w stronę chaty. Desperacko chwyciłam się drzwi i zastanawiałam się w duchu, czy aby nie odpadną, ponieważ chatka nie wyglądała zbyt solidnie. Udało mi się jednak wejść do niej i zabarykadować drzwi belką. W środku panował niewyobrażalny bałagan, a wszystko było pokryte grubą warstwą kurzu. "Dobrze, że nie mam uczulenia na kurz...".
- Aaaa psiik! - Nie mam? Już teraz mam... Opierając się całym swoim ciężarem o drzwi rozglądałam się po pokoju - stary stół, połamane krzesła, jakaś mała szafka i regalik ze starymi książkami - nic, co mogłoby mi się przydać. "Mam nadzieję, że właściciel niedługo przyjdzie i wybawi mnie z tej opresji... Co ja mówię? Przecież właściciel tego domku już chyba dawno nie żyje... A nawet jakby żył, to nie pokonałby wielkiego trolla leśnego stojącego w drzwiach...".
- Łuuup... łuuup... łuuup - stwór zaczął dawać o sobie znać. "Bez obaw, nie zapomniałam o tobie... Nie zapomnę do końca życia" myślałam sobie. Nagle trollisko zrobiło wielką dziurę w ścianie. Tuż obok mojej głowy. Patrzałam na dziurę i nie byłam w stanie nic zrobić - byłam sparaliżowana ze strachu. Tymczasem troll wsadził w to miejsce swoje wielkie łapsko i zaczął miotać po pokoju jakimiś zaklęciami. Nie miałam zielonego pojęcia, co to za czary, bo lekcje interpretacji magii są naprawdę przeraźliwie nudne i trudne, więc wolę poczytać "Czarownicę", niż robić te skomplikowane notatki. Teraz zaczęłam tego żałować. I to mocno. Oparta plecami o drzwi spojrzałam przed siebie. I nagle, jak grom z jasnego nieba, spłynęło na mnie olśnienie. "Okno! Przecież tutaj jest okno" w ścianie naprzeciwko mnie było okienko, przez które mogłam się prześliznąć i uciec z drugiej strony chaty. Miałam jednak na to tylko kilka sekund, bo z chwilą, kiedy puszczę drzwi, troll wpadnie do środka. Plan był dosyć ryzykowny, ale jedyny, jaki byłam w stanie wymyślić. "Dobrze, Agnieszka. Uspokój się. Uda ci się, zobaczysz. Na trzy ruszaj... 1... 2... Nie, nie zrobię tego, za bardzo się boję... Musi być inne wyjście..." Wtem z drugiej strony mojej głowy powstała kolejna dziura. "Trzyyyyy..." wrzeszcząc to słowo ruszyłam przed siebie z prędkością centaura na wyścigach, wybiłam ręką szybę i wybiegłam z drugiej strony chaty. Słyszałam jeszcze jak troll wpada do chaty i wrzeszczy z wściekłości. "No, kochanieńki, będziesz musiał sobie znaleźć kogoś innego na obiad..." czyżby wstąpiła we mnie odwaga? Pędziłam prosto przed siebie, potykając się niemal na każdym kroku, gdyż teren był bardzo wyboisty, ale nie zatrzymywałam się już, aby spojrzeć na swojego oprawcę - przede mną rozpościerały się ciekawsze widoki. Jezioro - ogromne i dziwnie niebieskie. "Mam nadzieję, że trolle leśne nie umieją pływać...". Nie przypominałam sobie żadnych tego typu informacji z lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami, a pływać umiałam nienajgorzej, więc myślałam, że to już koniec mojej przygody z trollem - ja trochę posiedzę w wodzie, on trochę posiedzi na brzegu, aż w końcu mu się znudzę i pójdzie szukać obiadu gdzie indziej. Niestety, jak pech, to pech. Już myślałam, że dobiegam do jeziora, zaczęłam zbierać się do skoku do wody, gdy nagle... uderzyłam o twardą jak skała ścianę! Byłam kompletnie oszołomiona, padłam jak nieżywa na ziemię i straciłam przytomność. Jednak tuż przed zemdleniem doznałam olśnienia: "No tak... to była iluzja... Powinnam była się domyślić - to jezioro było stanowczo za niebieskie... Ależ ja głupia" nie zdążyłam więcej się nad sobą poużalać, gdyż w tym momencie urwał mi się film.
Kolejną rzeczą, którą pamiętam po moim zderzeniu ze ścianą, był widok przerażającej bieli pościeli w skrzydle szpitalnym szkoły. Właściwie do dziś nie wiem, kto mnie uratował z tamtej opresji, ale prawdą jest, że wyszłam z tego z połamanymi trzema żebrami, małym wstrząśnieniem mózgu, jedną głęboką raną na nodze (której nie wiem, jak się nabawiłam) oraz zbitymi okularami. Nie licząc oczywiście skutków wyrządzonych mojej psychice. Ale to już historia na kiedy indziej. Złośliwi twierdzą, że tym, kto uratował mnie przed tym potworem, był sam troll. Mówią, że on mnie wcale nie gonił, ale chciał oddać upuszczoną przeze mnie książkę, którą faktycznie gdzieś zgubiłam i nie mogę jej znaleźć do dzisiaj. Ale jakby co, to cicho sza...

the end


--------------------
Miałem cię za ślepe, żądne krwi narzędzie, za kogoś, kto bezmyślnie i beznamiętnie zabija, ociera klingę z krwi i liczy pieniądze. A przekonałem się, że zawód wiedźmina rzeczywiście godzien jest szacunku. Bronisz nas nie tylko przed złem czającym się w mroku, ale i przed tym, które tkwi w nas samych. Szkoda, że jest was tak mało.

Ostatnie życzenie/Andrzej Sapkowski
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
ikar
post 27.04.2003 17:22
Post #2 

Mały człowieczek...


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 368
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Wawa :D

Płeć: Mężczyzna



Niom, fajne biggrin.gif Ale oczywiście nie mogę powiedzieć, że nie ma błędów... wink.gif Za to można powiedzieć, że nie ma ich za wiele ^^

QUOTE
odwróciłam się i ujrzałam rozszalałego trolla biegnącego
<- w tym fragmencie (i jego okolicach) widzę błąd logiczny - zdawało mi się, że nagle pojawił się jeszcze jakiś inny troll za jej plecami... albo logiczny, albo konstrukcyjny - zależy jak na to spojrzeć smile.gif

Jak to już ktoś zauważył - nastrój jest bardzo dobrze zbudowany i dobre konstrukcje zdaniowe potęgujące go zostały użyte przez ciebie. Czasami miałem ochotę się przyczepić do braku jakichś słów, albo (w miarę) błędnej formy jakiegoś wyrazu, ale kładę to na karb przyspieszania toku myśli i opowieści smile.gif a w takiej formie jest to jak najbardziej na miejscu...

QUOTE
Najważniejsze jest to, że wielki troll leśny z łapskami wielkości patelni był tylko kilka metrów za mną.
<- jeśli piszesz w czasie teraźniejszym, to to "był" jest tu trochę nie na miejscu - utrzymuj czas narracji taki sam w całym zdaniu, albo poprawnie zapowiadaj zmianę czasu smile.gif.

QUOTE
skoro takie zaklęcie na niego nie zadziałało
<- niekonsekwencja - napisałaś bowiem wcześniej:
QUOTE
Postanowiłam zacząć od najprostszego rozbrojenia przeciwnika


"znowuż rzuciłam się do ucieczki" <- sugeruję tu słowo "ponownie", aczkolwiek poprawnie użyłaś tego słowa.

I tyle smile.gif. Brawo. Ładniutkie opowiadanko smile.gif, a haczyk narracyjny... eee... to nie jest haczyk... to jest kotwica biggrin.gif. Przyjmij słowa uznania smile.gif.

Pozdroofka!


--------------------
"At least we had a chance to say... Goodbye"
Nie ma opowiadań doskonałych - są tylko takie, w których jeszcze nie znaleziono błędów... (albo już je poprawiono :D)
Tolerancja, Wolna wola, Miłość (:)), Optymizm :)
Największe polskie forum RPG by Forum: Strefa Forumowych RPG ^^
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 15:45