Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Czerwone Wino, Draco dzień przed ślubem

sareczka
post 25.06.2010 10:28
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 82
Dołączył: 13.07.2007




Draco tutaj jest tak bardzo mój, że niemal namacalnie czułam jego obecność, gdy to pisałam. Zabawne uczucie biggrin.gif
Enjoy!



Czerwone wino



Spoglądasz w lustro i wydaje ci się, że masz wszystko, że...
Stop!

Uśmiechasz się pod nosem. Tak było. Kiedyś.

- Pieprzony, Potter – mówisz głośno, choć wiesz, że bez pieprzonego Pottera mógłbyś co najwyżej przeglądać się teraz w rozlanej wodzie, w łazience Jęczącej Marty.

Nie chcesz o tym myśleć.
Uciszasz sumienie przybierając groźny wyraz twarzy, ulubioną maskę twojego ojca, jakbyś mógł nastraszyć samego siebie. Może zresztą potrafisz.

Wspomnienie wczorajszego wieczoru nadpływa przed oczy, wywołując zmarszczenie brwi.
Nie!
Już za późno. Znów ją widzisz – najpierw jakby grała w czarno-białym, niemym filmie; jest tą samą Pansy co zawsze. Jest tą samą Pansy, co kiedyś, gdy miałeś wszystko.

- Draco, martwię się o ciebie. Gdzie znikasz? Z nikim nie rozmawiasz, nie ma cię w pokoju wspólnym.
- Zmizerniałeś, Draco.
- Masz podkrążone oczy. Czy ty w ogóle sypiasz?
- Poprosiłam Madame Pomfrey o eliksir wzmacniający. Nie martw się, powiedziałam, że to dla mnie.


Chyba tak mówiła, chyba miała wtedy zmartwione oczy, chyba drżały jej plecy kiedy połykała łzy, pozostawiona samej sobie w chłodnej sypialni. Nie jesteś pewien, nie pamiętasz dokładnie – nigdy przecież nie słuchałeś, co do ciebie mówiła.
Nie myślałeś o niej zbyt wiele. Nie częściej niż o siedemnastowiecznej komodzie w holu, posążku Adonisa, który matka nazwała twoim imieniem, czy skrzacie, przynoszącym ci poranną kawę. Niby dlaczego miałbyś postępować inaczej? Miałeś przecież wszystko – nazwisko, pieniądze, zapewnione miejsce w gronie zwycięzców.
Dopiero później lewe przedramię zaczęło palić zbyt mocno.

Wychylasz kieliszek wytrawnego, czerwonego wina.

- Twoje zdrowie, Draco – mówisz. - To tylko cholerna Pansy. Podła zdzira.

Prawda smakuje gorzej niż Szkiele-Wzro, które musiałeś wypić po przesłuchaniu w Ministerstwie. Nie wzdrygasz się nawet, przełykając gorzką świadomość porażki, kolejnej porażki.
Patrzysz w lustro o kilka sekund zbyt długo. Omiatasz spojrzeniem, które świetnie imituje znudzenie, długą wyjściową szatę. Jest bardzo strojna – wystawna elegancja, ma zdaniem twojej matki, pokazać całemu czarodziejskiemu światu, że dom Malfoy'ów w tej wojnie nie ucierpiał.

- Dom nie – śmiejesz się pogardliwie, wypowiadając te słowa. - Tylko my, tylko jego mieszkańcy. Nic istotnego.

Na ślubną szatę nakłada się obraz Pansy – ten późniejszy, kolorowy, z dźwiękiem najwyższej jakości. Przekrzywiasz głowę jak zamyślony spaniel, po raz pierwszy chyba, widząc blask w jej migdałowych oczach. Zauważasz, że włosy podwijają jej się na końcach, a paznokcie są nierówne, jakby je obgryzała. Z najwyższym zdziwieniem liczysz siedem malutkich piegów na jej nosie. Wdychasz jej silne, piżmowe perfumy za każdym razem, kiedy przechodzi obok ciebie, krążąc nerwowo po pokoju i jesteś zaskoczony, kiedy uświadamiasz sobie, jak jest pociągająca w tej, zwiewnej, liliowej sukni.
Przez chwilę nie możesz zrozumieć jej słów, zbyt zaabsorbowany barwą jej głosu. Przez głowę przebiega ci myśl: „Moja przyszła żona ma ładny głos. Pewnie będzie śpiewała naszym dzieciom.”
Teraz wydajesz się sobie żałosny.

Koniec!
Nie możesz tak myśleć. Obiecałeś sobie. Jeden jedyny raz doświadczyłeś bycia gorszym, podczas twojego pierwszego meczu quidditcha. Potter z tobą wygrał – jak wiele razy później, jak miał wygrywać już zawsze. Ale ty poprzysiągłeś sobie, że nie będziesz więcej gorszy. Nikt nie będzie miał nad tobą takiej władzy. Nikt nie sprawi, że poczujesz się mały, nieważny, strącony z piedestału, który zapewniało ci bogactwo i urodzenie. Nikt, a już na pewno nie Pansy.

- Pansy nie będzie moją żoną – mówisz nonszalancko do lustra, jakby to był twój kaprys.
Jakbyś miał na to jakiś wpływ. Jakby ta kobieta, którą ci przeznaczono, była karmazynową szatą, nieodpowiednią do bladości twojej skóry i poglądów politycznych.

Te słowa są proste, wyraźne, odarte z jakichkolwiek uczuć. Nie mogą wywołać skurczów, ani ukłuć żalem twojego serca. Nie mogą. Jesteś pewien, że nie można uszkodzić czegoś, czego nie ma.

Oddychasz głęboko – jest dobrze. Możesz oddychać głęboko i widzieć wyraźnie. Żadnych urojonych młodych kobiet w twoim pokoju – tylko ty i kieliszek czerwonego wina. Patrzysz na nie przez chwilę, by uśmiechnąć się krzywo, tak jak lubisz najbardziej. Krzywo, bo w twoim życiu nic nigdy nie było proste.

- Twoje zdrowie, Pansy. - Próbujesz to powiedzieć spokojnie i z godnością, ale nie możesz opanować śmiechu.

Twój śmiech jest straszny. Jest znacznie gorszy od twoich krzyków, od obelg miotanych na pieprzonego Pottera i pieprzoną jasną stronę. Odbija się od zimnych, kamiennych ścian rykoszetem i godzi prosto w ciebie. Dobrze, że nie masz serca.
Nie masz serca, które Pansy mogłaby zranić. Dlatego możesz śmiać się i pić za jej zdrowie. Nie będziesz cierpiał przez kobietę, która znaczyła dla ciebie mniej niż siedemnastowieczna komoda i posążek matki. Nie masz serca – nie będziesz cierpiał.

Zerkasz na szatę ślubną – jest gotowa. Zerkasz w lustro – i ty jesteś gotowy. Ten ślub powinien się odbyć, tak przecież zostało zaplanowane. Nie będziesz kolejny raz przegrywał. Skrzaty już wypolerowały własnymi nosami każdą piędź kamiennej podłogi w Sali Balowej. Wyczyściły nigdy nie używane rodowe srebra. Matka rozesłała zaproszenia do Nowej Władzy. Nawet Potter i jego kompania zdrajców krwi i szlam zostali zaszczyceni uwagą domu Malfoy.

„Pan Draco Mersjusz Malfoy i panna Pansy Perenia Parkinson
mają przyjemność zaprosić państwa na swój ślub, który odbędzie się
siedemnastego kwietnia tego roku o godzinie dwunastej trzydzieści
w Sali Balowej rezydencji Malfoy Mannor.”


Nie było tam żadnej wzmianki o kochanych przyjaciołach, o radości z tej podniosłej chwili w życiu narzeczonych, o wyczekiwaniu na ten dzień. Trochę żałujesz, bo jesteś pewien, że Wieprzlej zarzygałby Granger obrus, gdyby się dowiedział jakim jest twoim serdecznym przyjacielem.

Wszystko jest już gotowe – szata, ty, dom. Prawie wszystko...
Uśmiechasz się, nieodmiennie krzywo, kiedy słyszysz miarowy tupot pewnie stawianych kroków na schodach. Obcasy dzwonią głośno, jak marsz weselny na mugolskich filmach. Od niechcenia machasz różdżką w kierunku drzwi, aby usunąć z nich zaklęcia blokujące. Przywołujesz butelkę szampana i dwa kieliszki. Napełniasz je powoli, gdy odgłosy kobiecych kroków coraz bardziej się zbliżają. W chwili gdy drzwi się otwierają – bez pukania – obdarzasz wino melancholijnym półuśmiechem i odsuwasz je na bok.

- Witaj, Draco. - Nie musisz odwracać głowy od lustra, a i tak widzisz ją doskonale. Mrużysz oczy, bo jest podobna do twojej matki.

Idealnie.

- Siostra Daphne? - pytasz.
- Astoria. - Jej dłoń jest chłodna, a mimo to pasuje do twoich ust, kiedy składasz na niej kurtuazyjny pocałunek.
- Astoria – powtarzasz. - Astoria Greengrass. Astoria Malfoy.

Przez chwilę przyglądasz się jej, szukając oznak jakichkolwiek uczuć na jej twarzy. Chcesz wiedzieć, co zdecydowało – twoje pieniądze, twoja krew, twoja uroda. Chcesz wiedzieć – przez chwilę – ot, zwykła ciekawość. Nie znajdujesz nic. Może zbyt krótko patrzysz, może nie chcesz wiedzieć – na zawsze. Podajesz jej kieliszek szampana, bez słowa, bo jest podobna do twojej matki, więc nie potrzebuje słów.

- Co piłeś wcześniej? - Patrzy na szampana dokładnie tak jak ty – jak na symbol zwycięstwa i już wiesz, że wygrałeś, chociaż tego dnia nie będziecie go pić.
- Wino – mówisz wolno, przeciągając samogłoski, by wydać się jej jeszcze bardziej nieczułym niż jesteś, by potwierdzić to, co ona doskonale już wie, że nie masz serca. - Czerwone, wytrawne wino.

Astoria wyciąga rękę i uśmiecha się krzywo dokładnie tak jak ty.

- Nasze zdrowie, Draco.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
truskaffka93
post 29.06.2010 13:29
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 19
Dołączył: 25.06.2010
Skąd: Biała Podlaska

Płeć: Kobieta



Wow, naprawdę ciekawa narracja, fajnie się czyta. Nie wiem, czy zrozumiałam dobrze kim jest Astoria, ale to już chyba wina mojego roztargnienia. blush.gif Dobra styl, bogate słownictwo i taki nastrój, że chce się czytać dalej. Podoba mi się smile.gif Czekam na więcej? wink2.gif


--------------------
"Kilkunastoletni Dumbledore był czymś tak dziwacznym i niewyobrażalnym, jak głupia Hermiona albo przyjazna sklątka tylnowybuchowa."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Cherlai
post 21.07.2010 18:13
Post #3 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 133
Dołączył: 29.07.2009

Płeć: niebo pełne F16



Niesamowite, naprawdę. Lekko przechodzi się od zdania do zdania. Ma taki głębszy sens, wszystko wygląda na zaplanowane. Wytworzyłaś fajny klimat przez pisanie krótkimi, lakonicznymi zdaniami, które zawierają dużo treści. Momentami tekst traci rytm, ale za chwilę znów go odzyskuje. Przypadł mi do gustu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
em
post 21.07.2010 20:21
Post #4 

ultimate ginger


Grupa: czysta krew..
Postów: 4676
Dołączył: 21.12.2004
Skąd: *kṛ'k

Płeć: buka



powiem tak

rzuć drugą osobę w narracji
rzuć te potterofanfiki i skup się na pracy nad tekstami, które można gdzieś pokazać, bo szkoda się zmarnować na wymierającym uniwersum


--------------------
all you knit is love!
każdy jest moderatorem swojego losu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Poterina
post 01.11.2010 12:46
Post #5 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 10
Dołączył: 27.10.2010




QUOTE(em @ 21.07.2010 20:21)
powiem tak

rzuć drugą osobę w narracji
rzuć te potterofanfiki i skup się na pracy nad tekstami, które można gdzieś pokazać, bo szkoda się zmarnować na wymierającym uniwersum
*



zgadzam się! tj. odnośnie tego, że powinnaś pisać coś prawdziwie swojego, bo masz piękny język i stylistykę, serio... rzadko się zdarza, żeby ktoś miał takie lekkie pióro i żeby potrafił stworzyć taki nastrój - nie marnuj takiej zdolności! powodzenia i pochwal się z czasem, czy coś fajnego udało Ci się stworzyć/osiągnąć smile.gif

i jeszcze jedno - druga osoba w narracji mi akurat się podoba, właśnie wyróżnia Cię spośród innych stylów pisarskich.

POWODZENIA!

Ten post był edytowany przez Poterina: 01.11.2010 12:54
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.03.2024 13:22