Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )


Leen Napisane: 11.05.2009 17:43


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 3
Dołączył: 07.03.2009
Skąd: Wrocławskiej Dzielnicy
Nr użytkownika: 13545



Wszystko wokół upada.
Pomieszanie z poplątaniem.
Powoli walą się wszystkie dzielnice szlachetnych uczuć.
Zazdrość miesza się z pogardą na jej aktorskiej facjacie.
Ironicznie spogląda na dogasający już ogień w sercu zakochanych.
Wyrafinowanie nie pozawala jej ich do końca zniszczyć.
Okazując im ból w powolnym rozpadzie.
Sami doprowadzą się do upadku.
Piekielna wysłanniczka znów zatryumfuje.
  Forum: Poezja · Podgląd postu: #365121 · Odpowiedzi: 15 · Wyświetleń: 10908

Leen Napisane: 20.04.2009 20:15


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 3
Dołączył: 07.03.2009
Skąd: Wrocławskiej Dzielnicy
Nr użytkownika: 13545


Dzięki wielkie Em za zwrócenie uwagi. W dalszych częściach zwrócę na to większą uwagę.
Przeczytam cały tekst pięciokrotnie przed wstawieniem, by wszelkie błędy ortograficzne usunąć.
Co do pytania Escalate wiem, że do Przysięgi Wieczystej jest potrzebny gwarant. Jednak chciałam wprowadzić tu coś nowego. Pomyślałam, że skoro magia może mieć udział w Przysiędze i może ich, że się tak wyrażę "związać", to nie ma dla mnie problemu, by również dopilnowała dotrzymania obietnicy. Bynajmniej takie moje zdanie.
Dziękuję za komentarze i cenne wskazówki.
Pozdrawiam, Leen. wink2.gif
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #364811 · Odpowiedzi: 9 · Wyświetleń: 9880

Leen Napisane: 14.04.2009 01:17


Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 3
Dołączył: 07.03.2009
Skąd: Wrocławskiej Dzielnicy
Nr użytkownika: 13545


Autorki: Leen, Paint
Zainspirowane piosenką Paramore- "Decode" .
Występuje paring GW/BZ.

Prolog

How can I decide what’s right?
when you’re clouding up my mind
I can’t win your losing fight,
all the time


Ciemność zaczęła ogarniać starą willę w Little Hangleton. Na cmentarzysku tuż obok posiadłości, kruk wzniósł się w powietrze, gdy pojawiły się dwie postacie w długich, czarnych szatach z maskami, które zakrywały twarze. Wymieniając krótkie spojrzenia , skierowały się w stronę potężnego pomniku, ukazującego upadłego anioła wstającego do walki. Mijając go ujrzeli wysoką zakapturzoną postać, której u stóp wił się ciemnozielony wąż . Istota ściągnęła kaptur z głowy, odwracają się do nich. Czerwone ślepia przeszywały ich umysły na wylot. Dwójka upadła na kolana. Bella uniosła głowę mówiąc:
- Witaj Panie. Przybyliśmy jak najszybciej się dało.
- Mam dla was propozycję nie do odrzucenia. - wysyczała postać z czerwonymi ślepiami. Stróżka potu spłynęła po karku Lucjusza. Poczuł gotowy do zaatakowania strach. Nigdy nie można było przewidzieć co Czarny Pan zaplanował.
- Harry Potter nie ma ze mną szans. Jednak, chcę się ubezpieczyć na przyszłość. Zawiążecie ze mną pakt. – ciągnął Riddle zaś jego ślepia zabłyszczały dziwnym blaskiem. Malfoy uniósł zdziwiony wzrok na swego Pana, czując ogarniającą go panikę. – A więc? Jesteście gotowi? - Czarny Pan spojrzał na klęczących przed nim śmierciożerców.
- Tak Panie- Bellatriks odrzekła, ufając w pełni swemu Lordowi.
- Tak Panie- odparł Lucjusz, lecz jego wargi nieznacznie zadrżały, gdy odpowiadał.
- Doskonale. Weźcie w dłonie różdżki i wyciągnijcie przed siebie. – z ust Czarnego Pana dał się słyszeć syk. – Czy ty Lucjuszu Malfoy’u i ty Bellatrixs Lestrange przyrzekacie, że będziecie strzegli moich planów i realizowali je? By wyplenić ze Świata Magii szlamy, mugoli i charłaki?
-Przyrzekamy.-szept, przesycony trwogą, podnieconych do granic możliwości sług wydobył się z gardeł.
Świat zawirował, twarz Lucjusza była maską obojętności lecz w głębi oblewał go paniczny strach. Nie wiedzieli co przed chwilą uczynili. Nie wiedzieli, że zaprzedali się lucyferowi. Zawiązali pakt z diabłem. A od niego nie ma ucieczki. Nie można się wycofać.
Zaczęli grę, której przerwaniem byłaby tylko ich śmierć.

***

Słońce zachodziło. Mrok zaczął ogarniać zakamarki pokoju. Przy wielkim łożu stała postać czytająca gazetę. Cyniczny uśmieszek pojawił się na jej ustach. Jak donosił ten brukowiec cała ludność Świata Magii wiwatowała na cześć Harrego Pottera, który to pokonał Czarnego Pana. Choć minęły dwa lata, dziennikarze nadal podniecali się myślą upadku Voldemorta. Śmierciożercy musieli czasowo zniknąć z życia publicznego, bo Ministerstwo wydało listy gończe za ich głowy. Ręce zwinnie poskładały gazetę, poczym niedbale rzuciły ją w kąt. Ludzie Ministerstwa to głupcy, myśleli, że wraz z upadkiem Czarnego pana nastał koniec ich problemów z Czarną Magią. Jakże się mylili. Nadal żyli w świecie, gdzie istniało zło. Ono się odradzało. Powstawało z prochu, w który się obróciło, niczym Feniks. Chciało powrócić w odpowiednim czasie. Kiedy ludzie będą mieli uśpioną czujność. Lucjusz Malfoy obojętnym wzrokiem spojrzał jeszcze raz na gazetę, poczym odpalił papierosa. Popiół spadł na leżący przed nim czarny płaszcz. Gdy przeniósł spojrzenie na maskę leżącą obok , jego tęczówki wyrażały obrzydzenie. Nie mógł się od tego uwolnić. Złożył przysięgę wieczystą. Musiał szkolić nowych śmierciożerców, zwoływać spotkania. Został następcą Czarnego Pana. Gdyby dwa lata wcześniej nie złożył obietnicy. Jego życie mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Coraz bardziej przerażało go do czego dążył Voldemort. A on jak ślepiec uległ mu i był na każde jego skinienie. Mógł przeciwstawić się teraz. Nie szkolić. Zmienić ideały śmierciożerców. Złamałby w ten sposób przysięgę. Doprowadziłby do własnej śmierci. A tego Lucjusz za żadne skarby świata nie chciał. Był w końcu tylko człowiekiem. Tym pieprzonym tchórzem, który bał się własnej śmierci.
Malfoy powoli wysunął dłoń po maskę. Dotykając jej opuszkami palców, czuł strach. Przed oczami ciągle miał scenę przyrzeczenia. Gdyby nie był marionetką, jego życie byłoby zupełnie inne. Gdyby tylko...

Ten sam cmentarz. Przerażający jak zwykle. Pomnik upadłego anioła w nienaruszonym stanie stał majestatycznie na środku cmentarzyska. Lucjusz spojrzał w prawo skąd dochodziły ciche rozmowy.
-Nadchodzą – myśli Malfoya błądziły w głowie, by po chwili zniknąć w ciemnym zaułku świadomości.
Cmentarz otoczyły ze wszystkich stron, ciemne postacie z maskami na twarzach.
- Czas rozpocząć Lucjuszu. – szepnęła cicho Bella. Wzrok mężczyzny przestał wyrażać jakiekolwiek uczucia. Musiał być wypruty z emocji. Taka była jego rola. Zrobił krok do przodu, wychodząc z cienia.
Kości zostały rzucone.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #364618 · Odpowiedzi: 9 · Wyświetleń: 9880


New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.04.2024 11:00