Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

13 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> przyjaciele na zawsze [nk]

Abaska
post 17.04.2003 22:57
Post #51 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



...i troche superasny biggrin.gif
tylko jedno mnie zdziwilo: ze w krainie magii jest cos takiego jak szklane kule, reflektory i te inne bajery... ale chyba widac, ze nawet atlantydzi nie obejda sie bez naszych mugolskich wynalazkow biggrin.gif


--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 18.04.2003 12:43
Post #52 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



QUOTE (Abaska @ 17-04-2003 22:57)
...i troche superasny biggrin.gif
tylko jedno mnie zdziwilo: ze w krainie magii jest cos takiego jak szklane kule, reflektory i te inne bajery... ale chyba widac, ze nawet atlantydzi nie obejda sie bez naszych mugolskich wynalazkow biggrin.gif

po głowie mi łazi imprezka - coś w stylu atlantydów bez tych jak określiłaś mugolskich wynalazków...ale jak mówie narzie pomysł się rodzi, ogólny zarys jako taki mam, ale przyznam że strasznie mętny......pracowałam wczoraj (nie było mnie na imprezie bo mi neta wyłaczyli starzy) nad nowym ff, nie wiem kiedy go opublikuję, tytuł roboczy to chłopiec pustyni....siak strasznie wolno mi to idzie....dzisiaj jak starzy mnie zńoff nie wyywalą z neta to będę na imrezce i dam później next parta smile.gif


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 18.04.2003 16:48
Post #53 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



obiecany parcik

Part 20

- Rany ale mnie łeb rąbie - Wiktor zaczął odczuwać skutki wieczornego picia.
- Trzeba było nie chlać to by cię nie bolał - powiedział Michał. Po chwili z łóżka wstał Adam, sprawiając wrażenie rześkiego i szczęśliwego.
- A tobie, co? Wyglądasz jakbyś wygrał milion
- Wczorajszy dzień był moim najszczęśliwszym dniem w moim życiu! - krzyknął podskakując wysoko na łóżku.
- Może podzielisz się z nami tą nowiną, co? - Michał coraz bardziej niecierpliwił się. Adam usiadł na łóżku uśmiechając się szeroko.
- Całowałem się z Laurą!!! - Adam nie wytrzymał i zaczął skakać po łóżkach jak nienormalny. Wiktor i Michał pogratulowali koledze.
- Brawo! Nareszcie się odważyłeś - powiedział Wiktor przebijając piątkę przyjacielowi.
- No, ale mów jak było - Michał starał się wyciągnąć z przyjaciela jak najwięcej.
- No wiesz...trochę tak, trochę tak...- przyjaciel chciał się trochę podroczyć z przyjaciółmi.
- Gadaj! - krzyknął Michał.
- No dobra, dobra a więc…
- Uuuuuu nie wiedziałem, że taki z ciebie Romeo - Wiktor zdawał się być zdziwiony zachowaniem przyjaciela.
- Daj spokój. Słuchaj słyszałem, że podobno wczoraj nieźle się upiłeś z Pawłem.
- Wszystko byłoby pięknie gdyby nie ten p******* Twintower, potem nie wiem, co było, bo film mi się urwał.
- Ja ci powiem, co cię czeka. Dyrcio się nieźle wkurzył i będziesz miał spotkanie z ojcem - powiedział Michał.
- O kurde! Tylko nie ojciec...już po mnie - Wiktor sprawiał wrażenie załamanego tą wiadomością - Przecież on mi tego nie daruje...
- Nie łam się. Może tym razem jakoś łagodniej cię potraktuje - starał się uspokoić przyjaciela Michał.
- Co ty! Już to widzę. Wkurzy się nie ma, co. - Ktoś zapukał i wszedł do środka. Okazało się że to była Laura.
- Cześć chłopaki! - przywitała ich.
- Adam twoja dziewczyna przyszła! - uśmiechnął się Wiktor.
- Powiedziałeś im? - spytała.
- Przepraszam...Prosili mnie o to - odpowiedział Adam podchodząc do Laury i całując na przywitanie.
- Twój Adaś opowiedział wszystko ze szczegółami - zaśmiał się znów Wiktor.
- Ale tobie oczywiście wielbicielek nie brakowało, co? - odpowiedziała mu przyjaciółka.
- Oczywiście, że nie - powiedział nadal uśmiechnięty Wiktor.
- Słuchajcie może wiecie, dlaczego dyrektor przerwał wczoraj dyskotekę? - spytała.
- Wiesz...trochę wypiliśmy z Pawłem i...
- Trochę... -powiedział z ironią Michał.
- Zamknij się. Wcale tak dużo nie wypiliśmy, ale Twintower się przyczepił a potem podobno dyrektorek się wkurzył i przerwał dyskotekę - powiedział bez emocji Wiktor.
- Brawo! Jak zwykle błysnąłeś geniuszem Wiktor - powiedziała lekko zdenerwowana Laura. W tym momencie do pokoju wszedł Robert.
- Wiktor masz iść do dyrektora. Twój ojciec już jest - poinformował. Wiktor ubrał się i lekko zdenerwowany wyszedł. Droga minęła mu bardzo szybko. Stał już przed drzwiami, gdy te otworzyły się.
- Już jesteś, wejdź - dyrektor gestem zaprosił do gabinetu chłopca. Wiktor spostrzegł, że w gabinecie by również Twintower oraz osoba, której obawiał się bardziej od starego profesora, a mianowicie jego ojciec.
- Usiądź Wiktor, Remisie proszę tu jest fotel.
- Nie dziękuję, postoję - powiedział sucho Remis. Wiktor wyczuwał w tym głosie coś niepokojącego. Usiadł na fotelu modląc się w duchu, żeby to się już skończyło.
- Tak, więc Remisie jak już mówiłem profesor Twintower zastał Wiktora i jego kolegę w stanie nietrzeźwym. Zapewne wiesz, że zażywanie alkoholu w naszej szkole jest wysoko karane. Jednak biorąc pod uwagę, że to był pierwszy raz, nie ukarzę chłopca. Prosiłbym jednak o wpłynięcie na niego.
- Dobrze panie dyrektorze, zajmę się tym - Wiktor wstał i wyszedł za ojcem. Nadeszła chwila prawdy.
- Wiktor, do jasnej cholery wytłumacz się - powiedział groznie Remis.
- Tato posłuchaj to nie tak jak oni mówią. Wypiłem troszkę…przyznaję upiłem się, ale to była impreza, wiesz jak to jest... - starał się wytłumaczyć.
- To cię nieusprawiedliwia. Poza tym za młody jesteś! Czy ty wiesz, czym grozi alkoholizm w twoim wieku? Nie masz zielonego pojęcia - powiedział zdenerwowany Remis.
- Tato to był tylko raz...
- I o jeden raz za dużo! - krzyknął ojciec.
- Ty też piłeś jak byłeś w Akademii! - Wiktor wiedział, że naraża się. Remis zmrużył oczy i powiedział:
- To ci nie daje prawa do powielania moich błędów!
- Jesteś cholernie niesprawiedliwy! Mówisz, co innego a robiłeś, co innego!
- Wiktor!
- Nie tato! Myślisz, że bycie dobrym tatusiem wystarczy? Nie umiesz się przyznać do błędów! Zawsze taki byłeś! Zawsze idealny! A wiesz, co ja o tym sądzę? To wszystko kłamstwo. Ukrywasz swoje wybryki szkolne i zgrywasz przed dyrektorem zatroskanego tatulcia, który w przeszłości wcale nie pociągał z butelki - wykrzyczał.
- Dość tego! - Remis uderzył Wiktora w twarz. Był wściekły jak nigdy dotąd. - Jak śmiesz w ogóle mówić do mnie takim tonem! Masz zero szacunku dla ojca! - Wiktor spojrzał się na Remisa. W oczach szkliły mu się łzy, lecz nie płakał. Czuł się poniżony i nieważny.
- Ja przynajmniej umiem się przyznać do błędu w przeciwieństwie do ciebie - powiedział przez zaciśnięte zęby i odszedł. Remis stał wpatrując się w miejsce, w którym przed chwilą stał jego syn. Emocje zaczęły powoli w nim opadać. Wziął głęboki oddech i uspokoił się. Teraz dopiero dotarły do niego słowa Wiktora, że jest zakłamany, że on też w jego wieku nie był święty i zdarzały mu się małe wpadki. Teraz przemyślał sobie to wszystko dokładnie.
- Miał rację, wcale nie byłem od niego lepszy w jego wieku - powiedział do siebie. Nagle spostrzegł, że podchodzi do niego jego dawny przyjaciel.
- Remis?
- Max? - Remis nie mógł uwierzyć, przed nim stał dawny przyjaciel z czasów szkolnych - Max Grey uścisnął mu dłoń i powiedział:
- Stary nic nie mówiłeś, że będziesz uczył!
- Tak się jakoś złożyło - odpowiedział skromnie - Wiesz przyszedłem tu, bo słyszałem jakieś wrzaski.
- Pokłóciłem się z synem -powiedział lekko zmartwiony - Chyba miał rację, co do mnie, ja w jego wieku byłem jeszcze gorszy a teraz udaję, jakby nigdy tak nie było.
- Nie mów tak. Ty i Wiktor jesteście wspaniałymi ludźmi. Miałeś parę wpadek, ale któż ich nie miał.....
- Tak, tylko, że ja byłem szczególny, wiesz, o czym mówię...
- Mimo to wyrosłeś na wspaniałego człowieka i świetnego ojca. Masz wspaniałego syna.
- Wiesz, zawsze się zastanawiałem jak to będzie, kiedy to ja będę ojcem i będę miał takiego syna jak Wiktor. Z takim samym temperamentem, co mój i w ogóle podobnego do mnie. Nigdy nie myślałem, jak ciężko jest wychować Wiktora. On nie ma we mnie żadnego autorytetu. Ja potrafiłem się tylko, wydurniać w jego wieku i po kryjomu upijać się z kumplami…
- A czy pamiętasz, kto uratował tamtego chłopaka narażając własne życie? Kto pomógł wydostać się zaginionej grupie nastolatków ze szponów Zakonu. Masz wiele zalet, którymi nie jeden człowiek chciałby się odznaczać. Potrafiłeś stawić czoła złu i uratować przyjaciół narażając się dla nich. Twoje czyny mówią same za siebie. - Max patrzył się na Remisa swoim przenikliwym wzrokiem. Remis spojrzał na przyjaciela i po chwili powiedział:
- Nie potrafię sobie z nim poradzić. Nie wiem jak mam z nim rozmawiać…
- Ależ wiesz. Uwierz mi. Pójdź do niego i porozmawiajcie. Każdy może popełniać błędy. Ważne jest jednak, aby umieć powiedzieć, że każdy ma prawo do pomyłki. Nie unoś się. Powiedz mu o swoich troskach, wytłumacz mu, dlaczego się martwisz o niego. Nie pozwól, aby waszym życiem wstrząsały kłótnie, bo nie tędy droga. Wiktor na pewno zrozumie twoje obawy.
- Myślisz, że zechce mnie wysłuchać? I to jeszcze po tym jak go uderzyłem? - spytał. Max pokiwał głową - W takim razie idę go przeprosić i porozmawiać jak ojciec z synem
- Tak trzymać. Mam nadzieję, że nie walnie w ciebie zaklęciem - zaśmiał się Max.
- Mam nadzieję, że nie - odpowiedział uśmiechem Remis. - Słuchaj jeszcze jedno. Wpadnij do nas dziś wieczorem. Pogadamy sobie trochę, zgoda?
- Dobra - uścisnęli sobie ręce i poszli każdy w swoją stronę.
W tym czasie w pokoju.....
- Nienawidzę go - Wiktor zachowywał się jakby dostał ataku furii - Nienawidzę, nienawidzę, NIENAWIDZĘ! - walił z całej siły poduszką w łóżko. Przyjaciele z niepokojem patrzyli na Wiktora, po chwili przemówił Robert, który wrócił niedawno od Pawła.
- Wiktor...Rozumiem, że pokłóciłeś się z ojcem... - powiedział niepewnie.
- Jaki ty genialny jesteś!! - Wiktor miał morderczą minę. Przestał walić poduszką o łóżko. Wzrok swój utkwił w przyjacielu. - Może zaczniesz go bronić, co?
- Uspokój się! - krzyknął Robert po czym dodał spokojnie - Usiądź i uspokój się... - Wiktor zrobił tak jak mu powiedział przyjaciel.
- Słuchajcie zaraz wracam, muszę pójść na chwilę do Laury - Adam wyszedł roztargniony w ogóle nie zauważając nadchodzącego z naprzeciwka Remisa zderzając się z nim.
- Przepraszam... - Spojrzał w górę i zorientował się, w kogo uderzył.
- Witaj, nie wiesz gdzie znajdę Wiktora? - spytał.
- Pokój 754 - opowiedział - Nie wiem czy to dobry pomysł teraz go odwiedzać, jest strasznie wkurzony na ciebie.
- A mógłbyś go wyciągnąć na korytarz? Proszę...
- Dobra, poczekaj chwilę - Adam pobiegł do pokoju i po chwili wyszedł Wiktor. Na widok Remisa chciał wrócić, ale ojciec zablokował drzwi sprytnie zaklęciem.
- Wiktor posłuchaj...- zaczął
- Nie chcę z tobą rozmawiać, odblokuj te drzwi! - powiedział zdenerwowany.
- Chcę cię przeprosić. Masz rację, nie byłem ideałem, popijałem i nie tylko, zawsze przeze mnie moi kumple wpadali w tarapaty i nigdy nie byłem prymusem. Wiem. - Wiktor wpatrywał się drzwi, lecz po chwili zwrócił wzrok na ojca. - Wiedz jedno. Bardzo cię kocham i nie chcę żebyś miał kłopoty. Jesteś moim synem i martwię się o ciebie. Przyrzekam, że następnym razem zareaguję inaczej. Nie powinienem się unosić, to nic nie daje, tylko jeszcze bardziej pogłębia konflikt. Nie chcę się z tobą kłócić...Wiktor przepraszam - Wiktor wpatrywał się w ojca i po chwili dało się zauważyć uśmiech na jego twarzy.
- Nareszcie gadasz jak człowiek - powiedział. - Wybaczam ci, ale jak następnym razem zaczniesz krzyczeć to...
- To możesz rzucić we mnie zaklęcie - dodał ojciec śmiejąc się.
- Sam zaproponowałeś, więc pamiętaj - po czym podszedł do ojca i uściskał go.
- Też cię kocham tato - Idący z naprzeciwka Max stanął i uśmiechnął się. Remis mrugnął do niego i powiedział szeptem:
-Dzięki.



Ten post był edytowany przez avalanche: 16.01.2004 23:50


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 18.04.2003 21:52
Post #54 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



Eff..... Chcialabym miec takiego ojca jak Remis... Jush nie ci ojcowie, co kiedys sad.gif Avalanche, wklej jeszcze gratisa jutro, dobrze?? Plizzz...


--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 18.04.2003 21:58
Post #55 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



QUOTE (Abaska @ 18-04-2003 21:52)
Eff..... Chcialabym miec takiego ojca jak Remis... Jush nie ci ojcowie, co kiedys sad.gif Avalanche, wklej jeszcze gratisa jutro, dobrze?? Plizzz...

mi też się Remis jako ojciec podoba (żartuję to tylko wytwór mojej chorej wyobraźni laugh.gif , ale fajny) a jutro będzie normal.....jeden part, bez gratisów bo muszę pisać jeszcze drugiego ff i bym nie nadążała z pisaniem dry.gif unsure.gif


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 19.04.2003 15:59
Post #56 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



ta część nie jest taka dobra ale następne ...mam nadzieję będą lepsze unsure.gif

Part 21
Od tamtego momentu minęło sporo czasu. Była zima a nadchodzące święta Bożego Narodzenia mieli spędzić u państwa Smith'ów. Oczywiście nie wszyscy w szkole byli uprzejmi i mili dla siebie z powodu świątecznej atmosfery. Profesor Twintower stał się jeszcze gorszy niż był dając wyraz swojej zgryźliwości zadając swoim uczniom mnóstwo pracy domowej na święta oraz dał do zrozumienia, że zrobi niezapowiedzianą klasówkę w najmniej spodziewanym momencie. Twintower był specyficznym typem nauczyciela - prześladowcy. Uważał uczniów za niewdzięczne i rozpieszczone bachory, które potrzebują silnej ręki i ścisłego rygoru. Chodził zawsze ubrany na czarno w eleganckie szaty i starannie uczesanymi siwymi włosami. Uczniowie bali się go jak ognia, schodząc mu zawsze z drogi i nigdy nie śmiać sprzeciwić się jego woli. Największy postrach panował wśród dziewcząt, choć i niektórzy chłopcy woleli, aby nigdy nie dali mu powodu do ukazania swojej prawdziwej natury, przypominającej wściekłego i niebezpiecznego bazyliszka. Była jednak jedna osoba, która doprowadzała profesora do szewskiej pasji i która najczęściej nawiedzała jego myśli oraz nie dawała spokoju. Mowa oczywiście o Wiktorze. Twintower nie mógł znieść już samej jego obecności w szkole. Wszyscy twierdzili, że profesor po prostu mści się na nim z powodu jego ojca, którego miał "zaszczyt" nauczać. Remis był rzeczywiście trudnym uczniem, ale za to bardzo inteligentnym i cwanym. Jako jedyny potrafił doprowadzić Twintowera do takiego stanu, że gdyby stanąłby przed nim inny uczeń to z pewnością tamten prysnąłby gdzie pieprz rośnie. Ale nie Remis. On był kimś, kogo podziwiała cała szkoła i przed kim drżały nawet największe osiłki. Z nauką nigdy nie miał kłopotów tak samo jak Otto. Obaj byli niezwykle wybitni i bardzo bystrzy. Sergiusz i Stefan również nie mieli większych problemów z nauką, jednak prawdziwy potencjał pokazywali podczas zajęć sportowych. Remis nie mógł dorównać im w sile, jednak wrodzony geniusz i niezwykły spryt sprawiały, że czasami udało mu się przechytrzyć przyjaciół. Jego wizytówką była niesamowita pewność siebie i chęć panowania nad wszystkim. Nigdy nie starał się o przyjaciół. Dawał temu wyraz poprzez swoją arogancję i niecenzuralne słownictwo. Przyjaciele nigdy nie mogli pojąć, dlaczego w tak chamski sposób potrafił traktować ludzi i z jaką wyższością udowadniał im, że nie są warci, aby mogli zajmować jego drogocenny czas. Ubierał się zawsze elegancko, ale bez przesady. Jedynie fryzura zdradzała jego drugą, bardziej zwariowaną naturę, którą okazywał tylko w stosunku do swoich przyjaciół. Inni zawsze napotykali jego lodowaty wzrok i ten sam grymas twarzy, gdy coś nie szło po jego myśli.
Również Otto przejawiał czasem skłonności tyrana jednak jego charakteryzowała raczej wybuchowość. Podczas gdy Remis potrafił psychicznie znęcać się nad swoją "ofiarą" tak Otto załatwiał swoje nieuregulowane sprawy w mniej humanitarny sposób, przechodząc od razu do ataku. Sergiusz, choć równie niebezpieczny był bardzo towarzyską osobą i lubiącą wszelkiego rodzaju zabawy i imprezy. Jedynym "normalnym" spośród całej czwórki był Stefan. Miał naturę bardzo spokojną i starał się zawsze pomagać innym w miarę jego możliwości. Był dobrze zbudowany i miał prawie 2 metry wzrostu ( jego przyjaciele mieścili się w granicach 180 - 190) co sprawiało, że wyglądał bardzo groźnie, jednak tak naprawdę jak to miał w zwyczaju powiadać Otto - "muchy by nie skrzywdził". Atakował tylko wtedy, gdy go notorycznie obrażano lub, gdy ktoś inny krzywdził jego przyjaciół. Było jednak coś, co tolerował, choć wkładał w to dużo wysiłku, aby ten stan rzeczy utrzymać, a mianowicie "nieludzki" charakter Remisa.
Przyjaciel był osobą, o której często mówiono, że to zło w czystej postaci, którego trzeba omijać jak najszerzej się da. Wiedział, że Remis robi sobie nic z innych ludzi i że nic innego jak własna osoba go nie interesuje. Wiedział także to, że wiele uczniów było ofiarami jego "podłej" natury. Coś jednak zmieniło Remisa, a zdarzyło się to właśnie podczas świąt Bożego Narodzenia. Być może wizyta u Smith'ów wyjaśni garstkę tego o czym jak dotąd wiedzieli tylko Otto, Sergiusz, Stefan i Remis.
- Tato podaj karpia, stoi koło ciebie - poprosił grzecznie Adam. Misa z rybą poleciała w powietrze i chwilę potem wisiała w powietrzu na odpowiedniej wysokości aby móc z niej nabrać to co się chciało.
- Dzięki - podziękował Adam, który ruchem ręki odprawił tacę na swoje miejsce. Posiłek zaczął powoli dobiegać końca. Rodzice przyjaciół i państwo Smith zasiedli w obszernym salonie, aby móc porozmawiać o sprawach typowo świątecznych. Chłopcy nie mieli ochoty na wspólne pogaduchy ze starszymi postanawiając, że czas wolą spędzić razem ze sobą. Udali się do pokoju Roberta i tam snuli podejrzenia na temat prezentów, które miały pojawić się pod choinką rano w Boże Narodzenie.
- Mi to się marzy taki model deski do latania „Ranger”.... - Wiktor zrobił rozmarzone oczy, przed którymi już widział siebie szybującego na Rangerze i zdobywającego nagrodę w wyścigu szkolnym...pokonującego wszystkich rywali...wyczyniając różne skomplikowane kombinacje w powietrzu...
- Wiktor....Wiktor ocknij się, wyglądasz jakbyś dostał świra - powiedział Adam z lekkim uśmiechem.
- A ty, co chciałbyś? - spytał Robert.
- Ja to bym chciał jakiś sprzęcik militarny - powiedział z chytrym uśmieszkiem Adam.
- Uważaj, bo ci kupią - zironizował Wiktor - Prędzej dostaniesz pałkę do walenia się po łbie - zaśmiał się.
- Pałkę to oni sobie mogą. Najlepiej by było żeby to był jakiś mieczyk ze srebrną klingą, ręcznie zdobiony z niezniszczalnego tworzywa...
- Wątpię przyjacielu. Po tym jak wbiłeś włócznię w stopę Zakrzewskiego to wątpię czy ty kiedykolwiek dostaniesz do ręki nawet scyzoryk - Wiktor spojrzał z wyraźnym rozbawieniem na Adama. Wypadek z włócznią nie był jedynym, który zdarzył się Adamowi od początku roku. Oprócz tego miał na koncie wstrząs mózgu pewnego chłopaka, z którym ćwiczył manewry obronne z dość ciężką maczugą, która wypadła mu z rąk i uderzyła wprost w nieszczęśnika. Trwało tydzień zanim się obudził w szpitalu. Innym znów razem o mało, co nie spalił wszystkich włosów dziewczynie, koło której przeleciała wystrzelona z jego łuku podpalona strzała. Również Shepard - ich nauczyciel sztuk walki nie uchronił się przed Adamem oberwał hełmem, wyrzuconym przez Adama w akcie złości za siebie, dokładnie tam gdzie stał Shepard. Na szczęście nieprzytomny był tylko przez parę minut i oprócz guza nic poważniejszego mu się nie stało.
- Mówisz tak jakbym był jakimś przygłupem, który nie umie poradzić sobie z bronią. Parę wypadków było, ale to było przez przypadek - starał się wytłumaczyć Adam.
- Na razie to wiesz, że możesz sobie tylko pomarzyć o mieczu. Wątpię, aby Shepard chciał ryzykować życie niewinnych ludzi - Wiktor jak zwykle miał znakomite poczucie humoru.
- Ha, ha, ha - powiedział posępnie Adam - bardzo śmieszne. Założę się, że tobie to nawet drewna na opał nie dadzą.
- Zobaczymy, zobaczymy - przystopował Wiktor - Chłopaki proponuję przekimać się do rana i dopiero rano zobaczymy, co też staruszkowie nasi wymyślili genialnego.
- Wiktor jak mogłeś! Wydałeś najskrytszą tajemnicę skrywaną przed Michałem tyle lat! - Adam zaczął robić teatralne gesty aktora dramatycznego. Wiktor też zaczął mu wtórować i po chwili obaj stali na łóżku naprzeciw siebie.
- Adamie, wyjawmy naszemu drogiemu Michasiowi całą prawdę... i tylko prawdę - Wiktor lubił się wydurniać i trzeba było przyznać że z Adamem tworzyli zgrany duet wariatów.
- Michałku - zaczął melodramatycznym głosem Adam, udając, że za chwilę uroni łzę - Święty Mikołaj - wyjął chusteczkę i wytarł głośno nos, po czym dodał - Nie istnieje - Po tych słowach dał się słyszeć wielki, oczywiście udawany szloch Wiktora i Adama, którzy objęli się robiąc przy tym minę dwóch rozgoryczonych ludzi. Długo jednak wie wytrzymali i po chwili śmiali się głośno trzymając się nadal nawzajem, aby nie upaść ze śmiechu. Robert także zaczął się rechotać. Jedynie Michał - bohater kawału zrobił tylko nieznaczny uśmiech, po czym zaczął ganiać uciekających przed nim Wiktora i Adama, krzyczącymi raz po raz:
- Trzeba było mu nie mówić o Mikołaju! - krzyczał do Adama Wiktor - Biedny Michaś doznał wstrząsu! - Michał po paru minutach zaprzestał pościgu poddając się. Wiktor i Adam podeszli do niego i objęli.
- Nie martw się może Mikuś przyleci na saneczkach - Adam wciąż nie mogąc powstrzymać się od śmiechu, zaczął mówić do przyjaciela jak dorosły do małego dziecka.
- Obaj jesteście stuknięci - powiedział z rozbawieniem Michał, wiedząc, że nie ma szans z przyjaciółmi.
- Stuknięty to jest Robert. Spójrz! Ten czubek leży na podłodze rechocząc jak nienormalny - Adam wskazał na Roberta wijącego się ze śmiechu. Długo jeszcze trwało zanim zdołali uspokoić Roberta, aby przestał się wreszcie śmiać. Około dwunastej cała czwórka leżała w łóżkach nie podejrzewając, co tym razem sławny "Mikuś" przyniósł im pod choinkę.


Ten post był edytowany przez avalanche: 17.01.2004 00:18


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Psychopatka
post 19.04.2003 16:02
Post #57 

Prefekt Naczelny


Grupa: czysta krew..
Postów: 518
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Glajwic

Płeć: Kobieta



Ja Cie zabije... pd jakiegos czasu mam zamiar przeczytac tego ficka... ale kurcze nie wiedze szans sie wyrobic... przeczyatlam chyba 5 pierwsych partow... , a ty lecisz tak szybko ze nigdy nie nadaze z nastepnymi... chyba kiedys noc zarwe dla tego ficka =) pozdro.


--------------------
Hey you little Jesus bride why have you smiled to me ?
Hey you little Jesus bride why have you sang to me ?
They say that God is inside us all, and sometimes
He is not in the way that I have preached for to wish to
but God is my lover and I love him too

//F.Ribeiro//
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 19.04.2003 16:05
Post #58 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



QUOTE (Psychopatka @ 19-04-2003 16:02)
Ja Cie zabije... pd jakiegos czasu mam zamiar przeczytac tego ficka... ale kurcze nie wiedze szans sie wyrobic... przeczyatlam chyba 5 pierwsych partow... , a ty lecisz tak szybko ze nigdy nie nadaze z nastepnymi... chyba kiedys noc zarwe dla tego ficka =) pozdro.

czuję się winna biggrin.gif ...ale co ja poradzę na to? jak sie zabiorę za pisanie to później mi takie tasiemce wychodzą tongue.gif ....teraz narazie nic nie robię bo mam napisane party do 28....tylko co potem? znowu trzeba będzie coś skrobnąć dry.gif laugh.gif ...czółko Psycho tongue.gif


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Psychopatka
post 19.04.2003 16:08
Post #59 

Prefekt Naczelny


Grupa: czysta krew..
Postów: 518
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Glajwic

Płeć: Kobieta



Fajnie ze dlugie party piszesz, widac ze wkladasz w to serducho. Zreszta profesionalne podejscei widac jush po tych pierwszych czesciach co obadalam... ide czytac dalej. Adios


--------------------
Hey you little Jesus bride why have you smiled to me ?
Hey you little Jesus bride why have you sang to me ?
They say that God is inside us all, and sometimes
He is not in the way that I have preached for to wish to
but God is my lover and I love him too

//F.Ribeiro//
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 20.04.2003 12:32
Post #60 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



Part 22

Zegar wybił siódmą. Przyjaciele na dźwięk budzików zerwali się z łóżek i pognali na dół do salonu. Pod choinką roiło się mnóstwo prezentów. Chłopcy rzucili się jak głodni do jedzenia, rozszarpując papier, w które spakowane były prezenty. Były to raczej drobne podarunki. Parę książek, trochę ubrań i inne. Przyjaciele spojrzeli po sobie ze zdziwionymi minami.
- Eeeeeee....to mają być te prezenty? - Chłopcy wyczuwali, że coś jest nie tak.
- To niemożliwe! A gdzie mój Ranger!- wykrzyczał Wiktor.
- Mniejsza o twój Ranger... Gdzie mój miecz?! - Przyjaciele byli "lekko" zawiedzeni. Wstali i usiedli na sofie z ponurymi minami.
- Jak oni mogli nam to zrobić - powiedział z nutą zawodu Adam.
- Chłopaki to przecież niemożliwe. Tu gdzieś muszą być prawdziwe prezenty.
Tymczasem w pokoju państwa Smith...
- Remis jesteś okrutny. Jak mogłeś wymyślić żeby podłożyć chłopcom te mniejsze prezenty na miejscu tych prawdziwych - Sergiusz uśmiechnął się.
- Zobaczymy czy są tak zdesperowani żeby szukać dalej. Myślę, że nie wierzą, że to ich jedyne prezenty - wytłumaczył swój plan Remis.
Salon
- Ja chcę Rangera! - Wiktor zaczął walić ręką o oparcie sofy wyładowując swój gniew, po czym wybiegł z salonu. Na chwilę kroki ucichły a chwilę potem dało się słyszeć okrzyk radości Wiktora. Przyjaciele natychmiast podbiegli do przyjaciela. To, co ujrzeli wprawiło ich w osłupienie. W sąsiednim pokoju znajdowały się prezenty, ale bynajmniej nie te, o których marzyli. Powyżej parapetu na przymocowanej żerdzi dumnie siedziały cztery olbrzymie ptaki. Chłopcy podeszli bliżej wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co zobaczyli. Każdy z ptaków miał przypięty do nóżki mały zwitej kartki, z imionem przyszłego właściciela.
- Ale zajebiste ciekawe, jaki gatunek - spytał Adam.
- Cztery różne, żeby nie były takie same - do pokoju weszli darczyńcy owych podarunków.
- To znaczy? - spytał Adam.
- To znaczy, że ty masz myszołowa, Wiktor sokoła, Michał jastrzębia a Robert orła. Obok macie specjalne rękawice potrzebne, gdy będą chciały wam usiąść na ręce.
- Dzięki - powiedzieli chórem.


Ten post był edytowany przez avalanche: 17.01.2004 00:21


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Psychopatka
post 20.04.2003 15:02
Post #61 

Prefekt Naczelny


Grupa: czysta krew..
Postów: 518
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Glajwic

Płeć: Kobieta



Za czesto pojawia sie slowo prezenty... zamien je czyms innym. Poza tym kilka stylistycznych drobnostek sie trafilo np.

Pod choinką roiło się mnóstwo prezentów---dziwnei brzmi...

Pod choinka roilo sie od prezentow.--tak jest lepiej


Parę książek, trochę ubrań i inne.

.....I inne tego typu rzeczy.--ja bym taka napisala.

Przyjaciele spojrzeli po sobie ze zdziwionymi oczami.-- t zdanie mi dziwnie brzmi... sama nie wiem czemu.

Pozatym troche literowek sie trafilo... no i przecinki ale to najmniej wazne i przy wnikliwym sprawdzeniu moshan tego uniknac.
Nie gadam wiecej bo widze ze sie starasz nad tym fickiem... dajeszcz b. czesto party, i to dopracowane. Powodzenia w dalszym pisaniu,


--------------------
Hey you little Jesus bride why have you smiled to me ?
Hey you little Jesus bride why have you sang to me ?
They say that God is inside us all, and sometimes
He is not in the way that I have preached for to wish to
but God is my lover and I love him too

//F.Ribeiro//
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 21.04.2003 18:08
Post #62 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



Mi sie podoba... ale sa bledy, jak to napisala Psycho... ale jeden blad pozostal ^^ Psycho go juz zauwazyla, ale...


Przyjaciele spojrzeli po sobie ze zdziwionymi oczami. <---- moze lepiej: ze zdziwionymi minami, albo: Przyjaciele popatrzyli po sobie ze zdziwieniem...

Cos w tym zdaniu nie gra.... No nic... Pozdrooffka!!


--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 21.04.2003 18:52
Post #63 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



poprzedni part rzeczywiście jakiś taki pokopany się wydaje dry.gif - no coż nie wyszedł najlepiej....później go poprawię

Part 23

Boże Narodzenie minęło w całkiem miłym nastroju. Niezwykłe "prezenty" wyruszyły na małe polowanie, zaś chłopcy grali na konsolach, na jakich zwykli grać zwyczajni chłopcy. Zbliżała się noc i mieli jeszcze parę godzin, aby położyć się spać. Postanowili jednak, że pochodzą sobie po domu. A może cóż znajdą…
- Robert, czy tu też są tajne przejścia do ukrytych pokoi jak w twoim dworze? - spytał Adam, gdy właśnie przechodzili obok starej szafy stojącej na korytarzu. Robert przystanął, zastanowił się i po chwili rzekł:
- No pewnie, że muszą być...Tylko nie wiem gdzie są, że tak to ujmę.
- W takim razie poszukajmy - zaproponował Michał, po czym wszyscy ruszyli, aby znaleźć coś w rodzaju niezwykłych drzwi.
- Mam! - Wiktor nie musiał powtarzać - Mało pomysłowe, przyznam. Patrzcie. Wystarczy przekrzywić trochę obraz a mechanizm natychmiast otwiera przed nami drzwi. Chodźcie wchodzimy. - Nacisnął klamkę drewnianych drzwi. Weszli do środka. Drzwi zatrzasnęły się, po czym zniknęły. Znaleźli się w pokoju, do którego właściciel dawno nie zaglądał. Prawdę mówiąc był trochę mroczny, ale zarazem, gdy się spojrzało na niego z innej strony to wyglądał na całkiem przytulny. Na meblach zalegał kurz. Całe pomieszczenie sprawiało wrażenie jakby było z innej epoki...jakby czas się tu zatrzymał. Wyglądało na to, że był to gabinet. Przed sporej wielkości oknami stało ogromne dębowe biurko, przy ścianach zaś, aż do sufitu piętrzyły się szafy z księgami.
- Ciekawe, czy to jakiś ukryty gabinet pana Smitha?
- Na to wygląda, ale chyba dawno tu nie zaglądał. Kto by siedział w pokoju gdzie wszystko jest zakurzone? - Robert doskonale znał pana Smitha. Był na sto procent pewny, że nie odwiedzał tego pokoju już chyba bardzo, bardzo długo.
- Zobaczymy, co ma w biurku - Wiktor podszedł za biurko.
- Przestań tak nie można - zaprotestował Robert, lecz przyjaciel go nie słuchał. Otworzył szufladę i wyciągnął małą teczkę. Otworzył delikatnie. W środku znajdowały się jakieś dziwne druki w nieznanym języku. Wiktor uznał, że nie jest to godne jego zainteresowania. Po chwili jednak jego wzrok przykuł sporej wielkości kufer stojący w kącie gabinetu. Jak to się stało, że wcześniej go nie zauważył. Podszedł szybko i zanim Robert zdążył zaprotestować otworzył go. Zawartość okazała się bardzo interesująca i tajemnicza…
- Wiktor zostaw to. To nie jest twoje. Że też dałem się namówić na te poszukiwania.
- Przymknij się i lepiej chodź tu - powiedział lekko zdenerwowany Wiktor. Zawsze tak reagował, gdy ktoś zaczynał marudzić. Przyjaciele przykucnęli wokół kufra patrząc się, co też jego zawartość im wyjawi. Adam wyciągnął rękę i wyjął bardzo stare, czarno - białe zdjęcie. Na owym zdjęciu były trzy osoby. Dwie z nich rozpoznali, po pewnym czasie. To byli młodzi państwo Smith w wieku mniej więcej dwudziestu lat. Pani Smith miała piękne długie blond włosy (na zdjęciu były białe), pan Smith natomiast nie miał jeszcze łysiny pośrodku głowy, lecz krótką, trochę rozczochraną fryzurę. Oboje trzymali na rękach małego chłopczyka. Chłopiec miał tak samo jasne włosy. Jego uśmiech zaś rozświtlał całą twarzyczkę.
- Ciekawe, kim on jest? - spytał Adam. Po czym odwrócił zdjęcie. Z tyłu widniał napis " Julia. Diego i Jonathan. Lato 1948 Dzikie Wrzosowiska "
- No to wiemy przynajmniej jak ma na imię - stwierdził Michał. - Wiktor a tobie, co jest? - Rzeczywiście dziwnie wyglądał. Wziął od Adama zdjęcie i wpatrywał się w nie swoimi przenikliwymi oczami
- Przysiągłbym, że widziałem już kiedyś twarz tego chłopca - powiedział cicho - Te oczy....Takie znajome, a jednocześnie takie inne, nie wiem jak to określić…
- Nie zadręczaj się przyjacielu - poklepał go Robert - ten chłopiec musi mieć teraz z 60 lat. Nie sądzę żebyś go spotkał.
- Ale ja go już kiedyś widziałem - nagle go olśniło. - Wiem, kto to jest....to Scott.
- Coooooo? Ty chyba oszalałeś do reszty! Jak ten niewinnie wyglądający chłopiec może być tym mordercą? - Adam starał się wytłumaczyć Wiktorowi, że się myli. Ten jednak nie dawał za wygraną.
- Przyjrzyj się! Ten wzrok, ta twarz, mimo iż jest na tym zdjęciu jako dziecko to i tak można dostrzec pewne cechy podobieństwa. Adam ja się nie mylę to ON! - Robert wziął zdjęcie od Wiktora i po dłuższych oględzinach stwierdził:
- Rzeczywiście...- wyszeptał - To on.
- Mówiłem! - krzyknął triumfalnie Wiktor.
- Chwila panowie. Może wytłumaczycie mi, co on w ogóle robi na zdjęciu z państwem Smith? - Michał trafił z tym pytaniem na ulał. Robert zamyślił się. Co państwo Smith mają wspólnego z nim. Przyjrzał się jeszcze raz zdjęciu. Miał dziwne przeczucie, o którym bał się powiedzieć, jednak...
- Chłopaki wiem, że to absurdalne, ale czy nie wydaje się wam, że to fotografia rodzinna?
- Rodzinna? - Michał i inni nie kryli swojego zdziwienia tym, co usłyszeli - Teraz to już trochę przesadziłeś...
- W takim razie sprawdźmy kufer - Robert sięgnął do kufra i wyjął z niego następne zdjęcie. Na tym też widniały te same osoby - państwo Smith i Scott. Tym razem cała trójka stała na tle ogromnego białego pałacu. Szybko odwrócił zdjęcie i przeczytał:
23.06.1952
Kochana Mamo,
jesteśmy w Indiach. Wszędzie pełno miłych ludzi. Atmosfera wspaniała. Pogoda wymarzona. Mieszkamy w małym stylowym hotelu. Jonathan oprowadza nas po zabytkach. Pamiętasz? był w Indiach w zeszłym roku w misji dyplomatycznej. Diego czuje się wspaniale. Ciągle biega i śmieje się. Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Po tej ciężkiej chorobie, jaką przeszedł, zmiana klimatu najwidoczniej dobrze mu zrobiła. Bardzo jest przywiązany, do Jonathana. Ta rozłąka sprawiła, że potrzebuje więcej kontaktów z ojcem. Nie rozpisuję się już. Opowiem Ci wszystko po powrocie.
Julia

Robert osłupiał. Czyżby przeczytał słowo "ojciec"? Co Jonathan Smith ma wspólnego z Scottem? I dlaczego nazywają go Diego?


Ten post był edytowany przez avalanche: 17.01.2004 00:26


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
danonek =D
post 21.04.2003 21:31
Post #64 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 13.04.2003




Uff... musze przyznac, ze baaardzo mi sie spodobalo. czytalem to bardzo dlugo i juz szczerze mowiac myslalem, ze nie dotre do konca. no, naprawde, godne podziwu. ja bym nigdy nie mial tyle cierpliwosci... ale tak szczerze mowiac poczatek podobal mi sie bardziej niz te party co teraz wstawiasz. moze to dlatego, ze przeciez piszesz drugiego ffa. ale chociaz postaraj sie nie pisac o arabie kosztem "przyjaciol" smile.gif bo ten ff jest lepszy. <to moje zdanie>. czekam na nastepne czesci!!!


Na razie nalezy ci sie wieelka czekolada happy.gif czekolada.gif smacznego!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 21.04.2003 21:43
Post #65 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



QUOTE (danonek =D @ 21-04-2003 21:31)
Uff... musze przyznac, ze baaardzo mi sie spodobalo. czytalem to bardzo dlugo i juz szczerze mowiac myslalem, ze nie dotre do konca. no, naprawde, godne podziwu. ja bym nigdy nie mial tyle cierpliwosci... ale tak szczerze mowiac poczatek podobal mi sie bardziej niz te party co teraz wstawiasz. moze to dlatego, ze przeciez piszesz drugiego ffa. ale chociaz postaraj sie nie pisac o arabie kosztem "przyjaciol" smile.gif bo ten ff jest lepszy. <to moje zdanie>. czekam na nastepne czesci!!!


Na razie nalezy ci sie wieelka czekolada happy.gif czekolada.gif smacznego!

te ostatnie party rzeczywiście troszkę mi ostatnio nie wychodzą, ale to dlatego że trochę przemęczona jestem.....chyba pójdę na krótki urlop tongue.gif ....thanx za czekoladkę rolleyes.gif


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 21.04.2003 22:05
Post #66 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



czyli ze rozumiem Scott to Diego a Diego to Scott? wow, niezle to zabajerowalas ^^ szczerze mowiac, to mnie zatkalo happy.gif tego tom sie nie spodziewala. a ty dan sie tu qrcze nie odzywaj, bo jeszcze avalanche przestanie fokle pisac tego ficka smile.gif chociaz urlop moze by cie sie przydal... jakby mialo to dac jeszcze lepsze party <o ile to wogole mozliwe wink.gif> to odpocznij smile.gif


--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 21.04.2003 22:14
Post #67 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



dobra małe wyjaśnienie a potem krótki urlop

a więc < o mamo to będzie trudne biggrin.gif > Diego zmienił sobie imię na Scott - taka niby nowa tożsamość, ale nie dokońca....żeby ludzie którzy go kiedyś znali nie wiedzieli że wstąpił do zakonu.....żeby pomyśleli że Diego tak naprawde gdzieś zaginął i taki tam....dobra wiem że trudno to jarzyć...idę spać...nie mam ostatnio pomysłów...mam stagnację umysłową i nie wiem jak to dalej będzie......


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tajemnicza
post 21.04.2003 22:16
Post #68 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 385
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Tureeeek/Poznań

Płeć: Kobieta



Nio nio. Ładne, ładne. Ładnie piszesz, fajniutki masz styl, Ale czy musi byc tego tak duzo?? smile.gif Troche mi sie nie chce czytać, zawsze ten ff powraca coraz dłuższy. Nie wpatruję się w błędy chyba ze się rzyucają tu nie ma czego takiego. Ja patrze na tyl, akcje, fabułe. Fajne zagadki tu umieszczasz. Zycze powodzenia.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 21.04.2003 22:20
Post #69 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



QUOTE (Tajemnicza @ 21-04-2003 22:16)
Nio nio. Ładne, ładne. Ładnie piszesz, fajniutki masz styl, Ale czy musi byc tego tak duzo?? smile.gif Troche mi sie nie chce czytać, zawsze ten ff powraca coraz dłuższy. Nie wpatruję się w błędy chyba ze się rzyucają tu nie ma czego takiego. Ja patrze na tyl, akcje, fabułe. Fajne zagadki tu umieszczasz. Zycze powodzenia.

te moje zagadki są do bani......a co do błędów...przyznaję się są - bo jak czasami tak spojrzę wstecz to coś nie jarzę, ale normalnie nie mam siły teraz poprawiać...a co do długości partów - mówiłam to gdzieś wcześniej - tak jakoś wychodzi....


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tajemnicza
post 21.04.2003 22:30
Post #70 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 385
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Tureeeek/Poznań

Płeć: Kobieta



Do bani? Nieeeeee Bardzo fajne...taki niby łatwe niby trudne. A co jeszcze do długości? tio jak tak wychodzi tio dobrze. Nie gadamy ze mało smile.gif


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 22.04.2003 13:24
Post #71 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



Part 24

- Ojciec? - Adama też wmurowało to, co przed chwilą przeczytał. - Niemożliwe...Pan Smith jest ojcem...Scotta?
- Na to wygląda - odpowiedział ponuro Robert. Cała ta fotografia sprawiła, że mózg odkształcał mu się od nawału myśli, jakie przeszyły jego głowę. Państwo Smith nigdy nie wspominali o tym, że mają syna. Prawdę mówiąc to nigdy o to ich nie pytał...
- Ale przecież to niemożliwe! Spójrz na państwo Smith i Scotta. Znajdziesz między nimi więcej przeciwieństw niż podobieństw. A zresztą ON jest mordercą, członkiem tego przeklętego Zakonu. Jak taki ktoś mógłby być ich synem?! Zresztą...odsuń się - Adam odsunął Roberta i zaczął chaotycznie przeszukiwać zawartość kufra. Wyjął z nich parę listów i trochę zdjęć - na wszystkich był Scott a we wspomnianych listach też była o nim mowa jakby rzeczywiście był ich synem...
- Poddaję się...- rzekł zrezygnowany. - Wszystko wskazuje na to, że rzeczywiście to ich syn. - Chłopcy zamilkli na moment. Żaden z nich nie mógł uwierzyć w to, co ujrzeli. Państwo Smith są rodzicami tego mordercy.
- Chwileczkę, ale dlaczego pani Smith mówi na niego Diego? - spytał Wiktor.
- Pewnie zmienił dane osobowe, żeby nie mieć z nimi żadnej więzi. No wiesz...żeby nikt nie wiedział, że ludzie działający przeciwko jego kumplom to jego rodzice - zauważył Robert.
- Wciąż nie mogę w to uwierzyć…- potrząsał przecząco głową Michał.
- Uwierz mi, że nie tylko tobą to wstrząsnęło - powiedział Robert - Ciekawe jak się poczuli, gdy dowiedzieli się, jaką działalnością zajął się ich wyrodny synek - prychnął pogardliwie. Wszyscy zgromadzeni wiedzieli, dlaczego z taką nienawiścią mówi o tym człowieku. Gdyby nie on, wciąż mieszkałby z rodziną, gdyby nie on, Paweł nigdy nie został by wychowywany przez Zakon. A teraz, kiedy dowiedział się, że wychowywali go państwo Smith, ludzie, którzy są jego opiekunami...Nie...Nie ma im za złe tego. W końcu to nie ich wina, kim stał się ich syn. Ale dlaczego nigdy mu o tym nie powiedzieli? Przecież zrozumiałby ich...Nikt nie wybiera sobie rodziny i nikt nie ponosi konsekwencji za to, kim się stają ich najbliżsi. Poczuł się jakby został oszukany...
- Robert wiem, co sobie teraz myślisz... - Wiktor złapał przyjaciela za ramię, zupełnie jak to robią ojcowie.
- Wiktor ja ich nie obarczam za to. Przykro mi tylko, że nie zaufali mi na tyle by mi o tym powiedzieć - powiedział z wyrzutem.
- Uwierz mi, że nie jest łatwe wyznać komuś taką prawdę - powiedział zatroskanym głosem przyjaciel.
- Chodźmy stąd. Jakoś nie mam ochoty dowiedzieć się, co ukrywają jeszcze przede mną - Robert wstał, po czym szybkim krokiem zaczął zmierzać ku wyjściu. Nie zdążył jednak wystawić nogi przez tajne przejście, gdy ujrzał, że do środka ktoś wchodzi. To był pan Smith.
- Co tutaj robicie? - spytał po czym spojrzał na wywalone papiery i otwarty kufer. Jego mina wskazywała, że nie jest w nastroju do żartów - Słucham, czy wytłumaczycie mi, co się dzieje?
- Panie Smith to moja wina. Ja ich namówiłem, żeby szukali jakiś tajemnych przejść. No i traf chciał, że znaleźliśmy się tu - wytłumaczył Wiktor.
- Ale czego szukaliście w tym kufrze?
- Prawdy panie Smith... - Robert wyszedł z cienia, w którym przed chwilą stał. Pan Smith wymienił spojrzenia ze swym podopiecznym. Chwilę potem spojrzał na kufer oraz na leżące obok zdjęcie. Zdjęcie z Indii. Podniósł je i spojrzał zatroskanym wzrokiem na nie i z trudem powstrzymując drżenie rąk.
- Robert...- zaczął - Nigdy o tym nie wspominałem gdyż uznałem...Nie... Ja po prostu bałem się.
Bał się? Robert nie mógł w to uwierzyć. Wielu ludzi mogłoby to powiedzieć, lecz nie pan Smith. - Przez wiele lat skrywałem to przed tobą. Teraz wiem, że to i tak nie miało sensu. Prędzej czy później byś się o tym dowiedział. Przykro mi tylko, że nie dowiedziałeś się tego ode mnie osobiście. Widzisz to zdjęcie? - podał je Robertowi - Jesteśmy tu w Indiach - Przyjaciele przysunęli się bliżej do Roberta by móc lepiej się przyjrzeć zdjęciu jakby skrywało ono coś co było niewidoczne gołym okiem - Ten chłopiec to mój syn. Zapewne wiesz, kim on jest teraz, jednak chciałbym abyś wiedział, kim był on dla mnie... - łzy pociekły po policzkach starego człowieka. - Wiem ile krzywdy wyrządził on szczególnie tobie i wielu innym ludziom...Ja to wszystko wiem. Nigdy nie przypuszczałem, co z niego wyrośnie. Był moim oczkiem w głowie, moim szczęściem... - przerwał ukrywając twarz w dłoniach.
- Dziadku... - Robert podszedł do niego, po czym powiedział:
- Nie winię cię o to, że mi nie powiedziałeś. Rozumiem to. Rozumiem twoje uczucia. Syn na zawsze pozostanie synem. Chodźmy stąd. Zrobię ci kawy - wyszli pozostawiając gabinet tak jak go zastali. Szare firanki zafalowały jakby pchnięte przez delikatny powiew powietrza. Stary pokój pełen gorzkich wspomnień i wielu tajemnic, znów został zamknięty na klucz. I to zdjęcie. Ten jasno-włosy chłopiec. Czy dowie się kiedyś, co tak naprawdę się wydarzyło? Robert zastanawiał się nad tym, dlaczego tak się stało. Dlaczego ten chłopiec wybrał taką drogę w życiu? Co nim pokierowało, że stał się jednym z najgroźniejszych ludzi w tym świecie? Być może kiedyś się tego dowie. Wiedział, że w końcu pozna całą prawdę. Ale jeszcze nie dzisiaj. Kiedy przyjdzie odpowiednia pora...


ps...ehh ten parcik napisałam już dawno temu, więc emeryturka chwilowa jeszcze jako trwa - odpoczywam.... smile.gif

Ten post był edytowany przez avalanche: 17.01.2004 00:32


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 22.04.2003 13:47
Post #72 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



tak szczerze? chyba zaczynasz wracac do formy smile.gif albo raczej jush wtedy wrocilas biggrin.gif prosze, daj gratisa <tu powinna znajdowac sie buzka "slodkie oczka" happy.gif>


--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 22.04.2003 14:05
Post #73 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



QUOTE (Abaska @ 22-04-2003 13:47)
tak szczerze? chyba zaczynasz wracac do formy smile.gif albo raczej jush wtedy wrocilas biggrin.gif prosze, daj gratisa <tu powinna znajdowac sie buzka "slodkie oczka" happy.gif>

przykro mi ale gratisa dać bie mogę unsure.gif bo nie nadąże z pisaniem.....mam na komputerku napisane części do 28 parta...a mi się kończą pomysły dry.gif ....dlatego musze mieć troche czasu na zastanowienie wink.gif i jakąś inspiarcję


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 22.04.2003 14:19
Post #74 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



Eff... shkoda... ale bede cierpliwa biggrin.gif


--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 23.04.2003 19:48
Post #75 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



nie będzie mnie na tym ff do 10 maja z powodu egzaminów do liceum - szerzej w chłopcu pustyni.....dziękuję


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

13 Strony < 1 2 3 4 5 > » 
Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.04.2024 06:21