Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Starganiec. Wielki Powrót, do LW

voldius
post 30.09.2004 21:28
Post #1 

Unregistered









czyż to nie jest piękne ? ;]


Starganiec. Wielki powrót.

Uszczypnięty przez małżonkę pan Wałkowski, wstał z łóżka i wyszedł przez drzwi. Musiał iść uciszyć ‘sąsiadów’ z dołu, którzy zmienili ostatnimi czasy style muzyczne, a ich muzyki widocznie nie można słuchać cicho. Już cztery godziny pogromów typu: ‘łubudubu, jesteśmy najlepsi, więc ścinaj muśkę mała, widzisz oto moja pała...’. Wałkowscy byli bardzo wyrozumiali co do gustów muzycznych, ale przesadą było słuchanie na takim poziomie, o takiej godzinie muzyki.
Zaraz wrócił.
-A nie martw się kochanie, już kończ... –nie zdążył skończyć, kiedy muzyka umilkła.
-O sama słyszysz.
-A jak to zrobiłeś?
-A widzisz ładnie poprosiłem.
Czy było więcej mowy? Czy trzeba było coś więcej wiedzieć? No raczej nie, muzyka w końcu umilkła.
Kolejnego dnia pod drzwiami szczęśliwej rodziny stał listonosz. Trzymał bardzo duży papierek, który był podpisany nazwiskiem ‘Wałkowski’. Pan domu wziął list uśmiechając się wdzięcznie i odszedł. Pan, który doniósł przesyłkę czekał, jednak przed drzwiami, jakby na jakąś reakcję. Nieomylnie usłyszał po chwili dwa strzały. Była między nimi krótka przerwa.
-Hu hu, kolejni.
Co to miało znaczyć, można dowiedzieć się tylko od pana Listowego, więc przejdźmy do niego. ’Listowy’. Takie nazwisko nosił pracownik poczty, śmieszna zbieżność. Ów pan mieszkał a strychu starej kamienic. Żył w pełnym luksusie, lubił panny, lubił wino, lubił szybkie rowery. Rowery były jego największą pasją, od kiedy wszedł na swojego pierwszego ‘Apollo’, nie potrafił z nich zsiadać. Z tym łączyła się jego praca, pasjonująca praca. Był on jednym z ludzi, których praca pasjonowała, łączyła się z życiem codziennym. Uwielbiał dmuchać na klej w kopertach, aby móc zobaczyć co ludzie do siebie piszą, pasjonował się znaczkami, wszędzie widział spiski. Był dziwolągiem, którego trudno było powstrzymać. Tylko on wiedział, jaki list przyszedł do idealnej-rodziny-chociaż-bez-dziecka. W liście było napisane: ‘Eus, deus, kosmadeus, fajnus, maunus, jesteś traumem, więc znikaj co piątek.’ Ależ cóż to miało znaczyć?
To pytanie długo nie zastanawiało faceta od złych wieści. Zapukał dwa razy, do drzwi rodziny i rozczochrał włosy. Starganiec, oznaczał szyfr, który w jakże ciężkich czasach pisało się między przyszłymi samobójcami. Olszacki, bo tak naprawdę miał na nazwisko listonosz [kto dał się złapać na Listowego? ha, wiedziałem...], widział adresata, którym był Pan Pankowski, próbujący się powiesić trzykrotnie, ale zawsze mu to nie wychodziło.
‘Siła dedukcji, po prostu, siła dedukcji’, myślał posłaniec. Wszystko da się odczytać z ludzi. Oczywiście, jeżeli tylko się chce.

Barlingowie odeszli trzy miesiące temu i byli z tego dumni. W ‘Niebiańskim Zamku’ żyło się świetnie. Tylko wszystkich denerwowała osoba Boga, który chodził po wszystkich pokojach i próbował być ‘cool’. Przeszkadzał w porannej kąpieli, podczas załatwiania potrzeb fizjologicznych, potrafił wejść nawet wtedy, kiedy się już spało! Wszyscy składali na niego skargi, jednak zastanawiająco nigdy nie było żadnych odpowiedzi.
Pan Barling przyzwyczaił już się to osoby natręta, jednak jego małżonka w dalszym ciągu nie mogła spokojnie poleżeć, nękały ją podejrzenia, czy ktoś nie stoi za drzwiami.
Zawsze było to prawdopodobne. Niektóre piętra zamku postawiły warty na nieszczęśnika, który chciał zabawiać. Na tych piętrach wszystko było zgrane i dobre.
-Panie Ralinski, czy Pan ma dziś wartę?
-Ależ nie, dziś powinien stać Pan Yukonowski.
-Trzeba mu przerwać modlitwę.

Pan Yukon, miał w ubikacji wielkiego grzyba, z którym bardzo wiele rozmawiał. Dziwnym były zadania wyznaczane dla mieszkańca Zamku. Został pewnym superbohaterem Niebiańskim. Raz nawet pomógł przenieść łóżko.
Akurat wstawał z podłogi łazienki, gdy wszedł Pan Ubicki. Niewysoki mięśniak, przypomniał o warcie, która jest jego supebohaterską misją, która powinna zaraz być wypełniona.
-Suss.- było jedynym słowem, które akurat potrafiło wyjść z kwadratowego otwory gębowego bohatera.

Ten post był edytowany przez voldius: 30.09.2004 21:40
Go to the top of the page
+Quote Post
Nati
post 02.10.2004 16:03
Post #2 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Pogubiłam się zaraz na początku.
Może napiszesz dlaczego najpierw piszesz o jednym a zaraz potem przeskakujesz do drugiego? dry.gif


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Martusia
post 02.10.2004 18:08
Post #3 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 29.09.2004




Poczatek w miare zroiazumiala, ale dalej było gorzej smile.gif Ale pewnie tak miało byc?? tongue.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.04.2024 09:11